Wkrótce ostatki czyli czas słodyczy
Dietetycy biją na alarm, ale co tu dużo mówić, wszyscy raczej lubią na zakończenie posiłku zjeść „coś słodkiego”. Oczywiście to słodkie może być niezbyt słodkie, bez nadmiernej ilości „białej trucizny”. Takim okresem, w którym nawet ostrożni i trzymający się diety bezcukrowej folgują swemu łakomstwu, są ostatki. I właśnie nadchodzą!
Tort kruchy z kwasną konfiturą morelową
Historia słodkich ciast i deserów jest bardzo dawna, jednak zwykło się uważać, że sztuka cukiernicza osiągnęła apogeum w czasach naszych prababek i babek, a więc w XIX w. Przez stulecia do staropolskiej sztuki cukierniczej dochodziły coraz to nowe elementy. Kto dziś np. kojarzy sobie pochodzenie różnych wyrafinowanych słodyczy na naszym stole z wpływami tureckimi, kto wie, że to francuscy kucharze wprowadzili do polskiej kuchni lekkie leguminy, suflety, lody, kremy, eklery czy szarlotki itp., że osiedlającym się w Polsce cukiernikom włoskim a zwłaszcza szwajcarskim zawdzięczamy strucle, torty, makaroniki, bezy, zwane wówczas marengami, ciasta z owocami i galaretki.
Sorbet herbaciany mrożony w ciekłym azocie
W XIX wieku do kuchni polskiej przeniknęły elementy kulinarnych tradycji żydowskich. U Żydów przygotowywano bowiem wiele ciast obrzędowych. Na sobotę musiała być upieczona chałka, na święto Purim hamentasze (trójkątne ciasteczka nadziewane makiem) i wiele innych ciast, na święta Szawuot i Chanuka – serniki z rodzynkami, na Rosz-ha-Szana – pierniki i słodkie obwarzanki. Ciasta były niezbędnym elementem stołów świątecznych, zarówno w domach chrześcijańskich, jak i żydowskich, bogatych czy średnio zamożnych. „Jak pączki w tłusty czwartek, baby na Wielkanoc, obwarzanki piwne w adwencie, tak placek migdałowy musiał się znaleźć na Trzech Króli” – pisał redaktor „Kuryera Warszawskiego” w końcu XIX stulecia.
Hinduskie pączki w syropie cukrowym
Tradycyjne herbatki urządzane przez nasze babki nie mogły się obejść bez ciast i ciasteczek. Pilnowano, aby w domowej spiżarni zawsze były kruche ciasteczka, rogaliki, marengi, makaroniki i konfitury, którymi można by poczęstować niespodziewanych gości.
Grapefruity z cukrem pudrem na grillu
Oprócz ciast zawsze lubowano się w deserach. Były one jednak tak pracochłonne, że pewnie dlatego niewiele ich przetrwało w kuchennej tradycji do naszych czasów. Przygotowanie sufletu według przepisu Marii Monatowej zaczynało się od „bicia białek przez godzinę na lodzie”. Nie był to wszakże koniec roboty, bo należało potem zapiec szybko suflet we właściwie nagrzanym piecu i tak wyliczyć czas, by „szybko wydać, aby nie opadł”.
Do rozmaitych deserów używano skrzętnie gromadzonych w spiżarniach kompotów, konfitur, syropów, owoców w zalewie i cukrze.
Dziś mało komu chce się bawić w cukiernika w domu. Najczęściej kupowane są gotowe wyroby. Moim zdaniem nawet te z renomowanych firm nie dorównują tortom, bezom, faworkom czy pączkom przyrządzanym własnoręcznie. Bo te są po prostu robione z miłością. Miłością do słodyczy!
Fot. P. Adamczewski
Komentarze
dzień dobry ….
ja ze słodyczy to sobie robię zwykły kawałek pieczywa z białym serem a na to własna konfitura lub miód … czasami robię mleczną galaretkę ze swoimi mrożonymi owocami … no i naleśniczki …
u nas pogoda jak u Alicji .. na plusie, mgła się snuje, kapie z dachu i ślisko ..
toczy sie wokol dyskujsja o gejach to zaraz przypomina mi sie filet mignon 😉
a swoja droga , co to musial byc za szok kulturalny dla w-wy, gdy zjawil sie sie tam,
z krotka wizyta, henryk walezy ze swoim dworem paryskim;
podobno samych cukiernikow mial 5-ciu 😉
Nowy, widze ze nie masz I give a shit tego co Miodzio klepie. Luzik, calkowity luzik Nowy. Moze Miodzio jedynie testuje tutejszych, a moze nie czula sie jako bachor nalezycie kochana przez starsze osoby i dzis kiedy ma okazje daje temu wyraz. A moze tylko tak klepie by klepac, badz powtarza co inni klepia. Jedno jest pewne, to co Miodzio mysli jest odzwierciedleniem tego co czuje. Mogla by sie troche zastanowic zanim cokolwiek klepnie. Jestem przekonany, ze jak Miodzio wchodzi do confectionery to najsampierw dokonuje wyboru czy ma ochote na: 1) tort kruchy z kwasną konfiturą morelowa, 2) Sorbet herbaciany mrożony w ciekłym azocie, 3) Hinduskie pączki w syropie cukrowym, 4) Grapefruity z cukrem pudrem na grillu.
Chyba ze ma takie mozliwosci jak w klepaniu i wszystko pochlonie.
Dzień dobry.
Jasne, że większość dawnych deserów jest i zbyt pracochłonna i zbyt kaloryczna i zbyt kosztowna. Nie mamy w domu służby, która godzinami tarła migdały albo mak, nie mówiąc nawet o pojedynczym zanurzaniu drobnych owoców w gęstym karmelu i lepieniu z nich np koszyków deserowych (Teslar) Wg tego samego autora deserowe naleśniczki z „massą migdałową” wymagały 4 jaj i 6 żółtek, funta migdałowe słodkich i ćwierć funta gorzkich i trzeba było je „wiercić” w donicy małą godzinę, potem wymieszać z białkami użytych do ciasta żółtek – ubijanymi też jakiś czas na lodzie i dopiero taką masą napełniać naleśniki, osmażane w formie chusteczki w maśle.
Nie mam tych dziewek do pomocy, ale w tę sobotę zaplanowałam chruściki czyli faworki. Jak zwykle przy okazji kilkanaście róż karnawałowych, bo tak ładnie wyglądają na stole.
Nowy – to jest święta prawda, że Żaba z wielkim trudem czytała Singera i nawet nie wiem, czy skończyła. Ja też miałam kłopoty z lekturą tego autora. Jakoś zupełnie nie leży nam. U mnie być może wchodzi w grę czytanie transkrypcji polskiej – czyli dwukrotne tłumaczenie; Ewa czytała transkrypcję angielską bodajże i też jak po grudzie. No, nie leży i już. Pisałam o tym tej zimy.
Mój komentarz czeka na moderację. Co jest? Rewolucja?
Dzień dobry,
Z prezentowanych deserów piszę się na morelowy tort 🙂
Właśnie obejrzałam Góry Skaliste (yyc 21:52) i Casamance (Placek 22:35). Dziękuję, piekna podróż 🙂 Na końcu zdjęć z Senegalu koledzy Alain’a ze wspaniałymi trofeami 🙂
W ramach ostatków idę prasować. Może co wypocę i bez zawstydzenia łakomstwu poświęcę wolny czas.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Gospodarzu-podoba mi się pomysł z tymi grejpfrutami na grila.
Tylko posypać cukrem i grilować ?
Placku-dzięki za film z Casamance !
W sumie może dobrze,że sfilmowano jedynie to,co w Afryce jest piękne,egzotyczne i co podoba się turystom.Reszta jest milczeniem 😉
Bardzo się cieszę,że podobały Wam się zdjęcia ptaków,kolega Litwnin też wielce kontenty 🙂 Dzisiaj reportaż wędkarski.Zresztą,jak wiadomo, na wędkę łapią się nie tylko ryby?..
https://picasaweb.google.com/zosiarusak/SenegalskieRybyStyczen2013?authkey=Gv1sRgCK_kprPH75KGAg&feat=email#
yyc-dzięki za podróż po Górach Skalistych !
Danuśko, piekne zdjecia i szczęśliwy Alain 🙂
Zupełnie nie ? propos, z dala od polityki, z własną muzyką i tekstem:
http://www.youtube.com/watch?v=QvQVltIExA0
Alino-słuchałam tej piosenki niedawno w we francuskiej telewizji 🙂
yurku-na ?Raj: miłość? się nie wybieram,ale uważam,że dobrze iż taki film powstał.
Wybieram się natomiast na http://www.filmweb.pl/film/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87-2012-610244
Ależ Alain dumny – prawie się nadął. I ma prawo – piękne okazy panowie nałowili. Chyba przy okazji karmili spore grono miejscowych, bo nie daliby rady sami tego zjeść.
Alino – dzięki za piosenkę; podoba mi się i bezpretensjonalna śpiewanka i wykonawczyni. Pani CB ma bardzo dużo wdzięku i jest bardzo kobieca bez ryzykownych sztuczek estradowych. Podoba mi się (i podobała mi się w roli Pierwszej Damy).
Słodycze chętnie „acz” z umiarem (czyli przy dużym wysiłku fizycznym albo „okazji” towarzyskiej, albo wyzwaniu intelektualnym)… ale jakoś nie w ostatki (za blisko wiosny 🙄 …a chrust już był – w gościach, w styczniu, w mrozy trzaskające :D)
Fajne obrazki – Nemo, Danuśko, Placku, Nowy, Yyc, Lajaresie… 😀
Byle do wiosny!!! 😉 😀
Pyro-łowione przez wędkarzy ryby trafiają do :
-hotelowej kuchni i są serwowane wszystkim turystom obecnym w hotelu
-są zabierane przez pracujących w hotelu Senegalczyków i trafiają na stoły w okolicznych wioskach
-są przekazywane rozmaitym tamtejszym urzędnikom,bo to pozwala
właścicielom hotelu (francuskie małżeństwo)załatwić pomyślnie różne „trudne” do załatwienia sprawy 😉
Danusiu chyba ten przepis grapefruitem już podawałem ale chętnie przypomnę ponownie.
2 różowe grapefruity, 8 łyżek cukru pudru, 2 dag masła
1.Rozpalić grill. Odczekać aż ogień przygaśnie a węgiel drzewny będzie się żarzył.
2.Pokroić owoce w poprzek na połówki. Oddzielić nożykiem miąższ od skórki ale nie wyjmować go. Zachowując miąższ w skórce podzielić na cząstki ostrym nożykiem.
3.Ułożyć owoce ( w tych naturalnych miseczkach ze skórki) na tackach grillowych z dziurkami i posypać grubo cukrem pudrem. Masło podzielić na małe grudki i położyć na wierzchu.
4.Wstawić na ruszt grilla zapiekać przez 15 ? 20 minut, w zależności od temperatury za zewnątrz. Wyjąć gdy cukier się roztopi i zarumieni, uważając by się nie przypalił.
Jeśli korzysta się z grilla w piekarniku domowym to zapiekanie w temperaturze 180 st. C trwa zaledwie kilka minut (do rozpuszczenia masła i karmelizacji cukru). Podawać z łagodnym białym winem.
Piotrze-dzięki ! Spróbuję póki co w wersji piekarnikowej.
Nie Danuśko ( 9:55 ) Nie jest to w porzadku by przedstawiac jedynie to co dobre, albo jak tu jakis czas temu czytalem, ze ktos by zrobil to inaczej 😯 . Nie mam nigdy zalu do nikogo, jezeli to co robi przedstawia obiektywnie.
Afryka to nie tylko wyspa czy kontynent. To problem ktory kipi, a mydlenie oczu kolorowymi obrazkami zamazuje rzeczywistosc.
Pyro, cieszę się, że Ci się podoba.
Fajny pomysł z zapiekanymi grapefruitami.
Danusko,
piekne te okazy, piekne zdjecia.
Wole jednak te cudne zdjecia ptakow. Zal mi tych wyhaczanych z wody rybek. No zal..
Nie mniej dziekuje za wrazenia.
U nas dzisiaj lato bedzie. 60 F i burza z piorunami. Jutro znow minusowo.
Miodzio-ja też wolę zdjęcia ptaków 😉
Jako,że Osobistemu Wędkarzowi towarzyszyłam już niejednokrotnie w wyprawach,to zdążyłam się przyzwyczaić do widoku ryb na haczykach,do dyndających na tymże haczyku dżdżownic,do pudełek z robakami w lodówce oraz do ograniczania garderoby przy wyjazdach samolotowych. Miejsce w walizkach zajmują przede wszystkim wędki,kołowrotki i cały ten nieodzowny osprzęt !Smak ryby prosto z wody,przyrządzonej na ognisku bezcenny i rekompensuje wszystko 😀
lajares-wiem,że Afryka to kipiący kontynent.To temat na osobne i wcale
niełatwe opowiadanie.
nie tylko afryka kipi – na kamczatce wybuchly 4 wulkany na raz
Byku – 4 naraz ale czerpią z jednego zbiornika lawowego. To tak, jakby kilka kraterów jednego wielkiego wulkanu.
Pyry zjadły „kapuśniak składany” – bardzo smaczny, gorący i rozgrzewający, tylko ostry, jak dla Alicji gotowany.
Jak powstaje kapuśniak składany? Proste: trzeba mieć resztkę gotowanej, kwaśnej kapusty (z przyprawami, jak to do mięsa) w naszym garnczku zostały + – 2 porcje. W nieco większym garny na kawałku boczku wędzonego ugotowałam 1 sporego w kosteczkę pociętego ziemniaka, 2 garści mrożonej włoszczyzny i 2 garście perłowej kaszy (bez przypraw zupełnie) potem do tego garnka dodałam kapustę, a na koniec pół litrowy pojemnik rozmrożonego gulaszu. Zupa z tego po łączącym podgotowaniu wyszła znakomita, a przez ten gulasz piekielnie ostra. I tak to wykorzystałam różne resztki z zamrażalnika. Mogłabym z takich resztek przygotować jeszcze 3 jednogarnkowe obiady.
Byliśmy w amiszowy sklepie po jarzyny, owoce i ser chrzanowy (wspanialy)
Kilka zdjęć przedstawicieli tej pracowitej społeczności. Na ścianie sklepu i w ogródku ciekawe malowidła i modele.
https://picasaweb.google.com/100894629673682339984/Amisze#slideshow/5839032837983576258
Dzien dobry,
Lajares – staram sie wrzucic na luzik, ale czasami (czesto) wlaczam bieg i musze swoje dodac. Przynajmniej swoje, a nie powtarzane.
Pyro – dzieki za wyjasnienie.
Danuska – gratulacje dla Wedkarza!!! Za ryby i za zdjecia!!!
Gospodarzu – czy w Polsce (w USA chyba nie ma) mozna kupic ciekly azot? W jednej z ksiazek kucharskich znalazlem przepis na owoce mrozone cieklym azotem i polewane goraca, biala czekolada. Na zdjeciach wyglada interesujaco i z pewnoscia zrobiloby wrazenie na gosciach. Tylko gdzie zdobyc ten azot? I za ile?
Byku – Piąty się chyba przypalił, a we mnie coś obiektywnie zawrzało, ale jeszcze nie wybuchłem bo nie chce mi się sprzątać, ale chyba nie wytrzymam.
Haiku, proszę, haiku.
Mąż Danuśki nie pojechał do Senegalu by w wojnie domowej uczestniczyć, nie pojechał na prostytutki, nie pojechał po to by Senegalczyków kopalnią odkrywkową cyrkonu uszczęśliwić.
Wybrał się z przyjacielem do jednego z miejsc widniejących na liście Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego Ludzkości, by się pięknem tego zakątka świata nacieszyć i pewnie odrobinę odpocząć.
Oczywiście teraz jeszcze bardziej zachwyca się pięknem Danuśki, ale jedno drugiemu nie przeszkadza 🙂
Oj, to nie moja miłość…grapefruity zajadam na żywo i w ogóle co tylko się da, bo mi szkoda witamin, akurat do sniadania sobie takiego różowego zjadłam, ale bez cukru.
Chętnie bym wpadła do Pyry na składany kapuśniak, tym bardziej, ze ostry, ale chyba się nie wyrobię 😉
W ramach słodkiego dzisiaj będą pierogi z czereśniami, bo miałam zamrożone ciasto.
Poza tym wieje, pada deszcz , jest +8C i wszystko płynie.
Danuśka,
co oni zrobili z tym wijcem niebezpiecznym? To dziwadło z wielkimi, okrągłymi oczami – co to? Wygląda krabowato, ale to chyba jednak nie krab.
Cichal – ładne zdjęcia. Fascynują mnie Amisze i sprytny sposób na to, jak funkcjonować (zupełnie dobrze) we współczesnym świecie.
Tadeuszu, ciekły azot jest używany przez wielu polskich kucharzy czyli jest do kupienia. Bawiąc się jakiś czas temu w gotowanie w kuchni Amaro (wspominałem o tym na blogu), też miałem z azotem do czynienia. Ale tego rodzaju alchemia kuchenna nie jest moja pasją.
Nowy. Nie wiem czy można ciekły azot kupić i gdzie, ale wiele lat temu zamarzyły mi się mgły po scenie się ścielące. Dotarłem na AGH do Zakładu Fizyki Ciała Stałego i tam dostawałem do naczynia Dewara cotygodniową porcję do spektakli. Był to jednak casus protegatus, najczęstszy sposób na życie (i użycie) w PRLu.
Dawno temu, Korzeniowski w Poznaniu, na scenie w Malarnia Teatru Polskiego też sobie wymarzył mgłę. Z wojska dali mu kilka świec dymnych. Całe szczęście, że wypróbował na 1-szej generalce. Boziu, co tam się działo. Płaska, jak stół widownia i umowna scena na ok 120 widzów + zespół (bo tam się awangardziło towarzystwo) – strażak przyleciał z gaśnicą i dalej : po wsiech, Straż Pożarna wezwana przez kogoś, karetki – a tam miejsca na samochód dyrektorski i może jeszcze ze 2 inne – na widowni dziennikarze z napadowym kaszlem, na scenie płaczący wykonawcy. Nie słyszałam żeby tych dymów używali później w spektaklu (Policja” St.Mrożka)
Jesli mamy ochote na NAPRAWDE dobre steak’i, zamawiamy z Nebraski.
Przychodza w cieklym azocie. Bywa, ze dodaja do tego pyszny sernik – gratis.
Podczas Sandy, pod nielicznymi czynnymi sklepami staly ciezarowki sprzedajace ciekly azot.
http://www.omahasteaks.com/servlet/OnlineShopping;jsessionid=E3702C25A265BD58E8B3E5C1B22EDB01
Cichalu, jak widać nadal jest do dostania w Krakowie tylko pojemność chyba nie taka jakby Nowy sobie życzył. 🙂
http://www.cieklyazot.com
Miodzio – te podane ceny to za funt? Niecałe pół kg?
Witam, Nowy na Amazonie jest, wpisz liquid nitrogen.
Pyro
1oz = 0,028 kg
trzeba pomnozyc.
A w Polsce jakoś nie mogę znaleźć mniejszego niż 15 litrów 🙂 niestety.
Miodzio – Ty mi lepiej od razu napisz ile musiałabym zapłacić za 4 takie steki?
A tu inspiracje dla Nowego :
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53667,3244423.html
Potrawy przesyła się z tzw suchym lodem. Ciekły azot w naczyniu Dewara, byłby droższy niż zawartość.
Osoba która zamiar wypić ciężarówkę wódki będzie na gazie i bez ciekłego azotu, a ten może i trzeźwemu krzywdę uczynić.
Nowy – Dochód ze sprzedaży połowy bezcennego ładunku miałeś przeznaczyć na opłacenie podróży, a i ostrygi na palmach nie rosną. Duh 🙂
A jednak to Miodzio miała rację i to Miodzio ma pamięć jak brzytwę, a Ty jesteś gentelmenem, a zatem przyznanie się do błędu przyjdzie Ci z łatwością. Dobrze, że ja się do niczego przyznawać nie muszę.
Pyra także miała racje – w młodości Singer po polsku nie mówił, a później już tak, czyli że Alicja także miała rację.
Lajares nie musi mieć racji bo On jest przecie najpiękniejszy na świecie i racje innych mu wiszą 🙂
Moim zdaniem kupny ciekły azot nie dorównuje domowej nalewce z azotu, a najlepszą mgłę można uzyskać z suchego lodu. Chyba 🙂
Drodzy polscy emeryci – nie traćcie nadziei. Kostaryka, Panama. Po hiszpańsku deser to postre, a bigos to bigos.
Placku – polscy emeryci dzięki blogowi mają wirtualne biuro podróży i jednego dnia mogą zobaczyć Góry Skaliste i Senegal. Tasnio, bezpiecznie i wybrane obrazki.
Pyro – Dlatego też podaję cenę steku z kością (t-bone): 180 złotych za kilogram. Na deser tort kruchy z kwaśną konfiturą morelową Państwa Adamczewskich. Podejrzewam, że darmowy 🙂
Pyro polscy emeryci też jeżdżą i wielu na to stać .. są też tacy co wolą własną działkę od wypraw w świat .. a czasami zdrowie nie pozwala … natomiast ciężko być wszędzie dlatego z ciekawością oglądam różne zakątki na kuli ziemskiej i czytam o wrażeniach tambylców … a jeszcze jak widać radość na zdjęciach to uśmiecham się od ucha do ucha …
może kogoś zaciekawi .. nie tyle z chęci odchudzania .. np. ciekawy wpis o ziemniakach, które też leczą …
http://www.zdrowoodchudzeni.pl/
Na marginesie,
Oczywiscie to mieso z Nebraski nie przychodzi w cieklym azocie, tylko do paczki wlozona jest pewnie kostka, lub kilka kostek suchego lodu (tutaj czesto takie mieso dostajemy z Texasu). W USA latwo dostepny i tani.
N – to azot
CO2 to suchy lod, ktory sublimuje w temperatusze okolo 78 stopni, oczywiscie stopni Celsjusza, a nie F, bo na tych niewielu Blogowiczow sie zna (widze, ze ciagle jakies rewelacje temperaturowe podawane sa z dopiskiem litery F).
Wstapie pozniej – jestem w pracy. 🙂
Jolinku – pewnie, że jeżdżą i nie jest tak, że tylko bieda i narzekania. Źle – może niezręcznie się wyraziłam. Chciałam powiedzieć tylko, że dzięki tym, co jeżdżą i ja sobie popatrzę. I też mi się gęba śmieje (np przy oglądaniu wesela Nemowej Córki z Geologiem albo na widok Alaina z taaaką rybą.
Placku – też Ci mogę ofiarować kawałek kruchego tortu z kwaskowymi konfiturami – wybieraj : wiśniowe albo tylko lekko zesmażone maliny. Co Ci będę żałowała.
Sorry,
oddalilam sie bylam po produkty do galabkow…
Pyro,
nie wiem detalicznie, bo w paczce sa rozne steak’i, sa tez wieprzowe kotlety, mielone burgery, pieczone ziemniaki i cos slodkiego. Podalam wielkosc wagowa jednego steku z poledwicy, ktory ma ok. 15 dkg. Nie duze to, ale naprawde wyborne.
Tutaj czesto wysyla sie te paczki jako prezent zamiast kwiatow np. Wowczas jest w ladnej ozdobnej styropianowej paczce. Normalnie, bez „pianki”, tylko w styropianowym opakowaniu, a w srodku suchy lod.
I jeszcze errata do moje poprzedniego komentarza:
„w nielicznie czynnych sklepach”.
Trzeba jednak czytac zanim sie kliknie…
Pyro-ja bym wybrała maliny 🙂
Placku-kochany z Ciebie chłopak 😀
Eeetam,powtarzam się,Nisia też Ci to mówiła.
Alicjo-ten krab,to krab niebieski.A te oczy….
Czy te oczy mogą kłamać? Pamiętacie była taka piosenka 🙂 Otóż mogą,bo to nie są oczy…tylko małże,które tak zabawnie przyssały się do jego skorupy.Francuzi ten rodzaj małży nazywają chapeau chinois-chińskie kapelusze 🙂
Wąż,który złapał się na wędkę został wypuszczony na wolność.Miejscowi mówią,że jest bardzo niebezpieczny-ma groźny jad umiejscowiony zarówno w paszczy,jak i w ogonie.Żyje sobie spokojnie żerując na dnie wód,no chyba że ktoś mu się wlezie z haczykiem w jego podwodne,zaklęte rewiry.
Placku,
zdecydowanie podzielam Twoje zdanie: Nalewki azotowe tylko domowej roboty!
Alicjo, to z dużymi oczami to też krab. Ten krab spożywczy, to też tylko specjalny wypadek kraba, tak jak okrąg, co to jest specjalnym wypadkiem elipsy. A – jeśli chodzi o tego „niebezpiecznego węża” to nie ma wątpliwości – dostal tak w łeb, że przestał byc niebezpieczny, haczyk wyhaczono, a corpus delicti poszedł za burtę. Szkoda, bo generalnie na wymarciu, jak wszystko, co tam jeszcze się rusza i skacze do góry.
Mimo to, tylko zazdroszcze i sam wrzucił bym tam wędkę do wody.
A to, moze sie zawsze przydac np. podczas zwiedzania swiata…
co – jak wspomniala Pyra – realizujemy z wielka przyjemnoscia.
http://www.cooks.com/rec/dnd_nc2f.html
Kanadyjczycy juz dawno „przyszli po rozum do glowy”.
Ostrożnie! Mięsa z Omaha są preparowane przy pomocy dużej części tablicy Mandelejewa. Nad ich smakiem pracują wielkie laboratoria
Danuśko – z tymi malinami, to jest tak: jedzie się do Żabich Błot albo w inne malinowe ostępy, nabywa się 10 kg prosto z krzaka, przywozi, na misie zrasza lekko spirytusem i po godzinie zalewa gorącym syropem (2 kg cukru na 10 kg owoców + 2 szklanki wody). I cały ten majdam stoi sobie i stygnie. Potem w garze zagotowuje się, krótko na ostrym ogniu, odszumowuje i wyłącza palnik. 3/4 soku zlewa się na gorąco w butelki (dopicia z herbatą albo wodą) a tę resztę się z wolna redukuje na małym ogniu. Owoce pozostają niemal w całości, bo syrop zajmuje miejsce soku. Takie owoce pakuję w małe pojemniki i ładuję do zamrażarki. Są idealne do ciast, naleśników itp. Nie są zbyt słodkie, a bardzo smaczne.
O, Danuśka już wyjaśniła, wąż najwyraźniej miał szczęście.
Dein Wort in Gottes Ohr!
Dobry wieczór wszystkim, nb.
Pepe – nie wiesz jak długo Inka posiedzi jeszcze w Twojej okolicy? Kiedy wraca?
Cichalu,
tak, podobno jest jak mowisz i dziekuje za przestroge. My nie szafujemy tymi smakolykami. A, ze sa diabelnie dobre, a ja w tej materii lubiezna, wiec…. od czasu do czasu. Czesciej stosujemy to jako „gifts”.
Moje /nisine/ golabki juz w piecu. Przyjaciolki w piatek ocenia.
Danusiu,
tez tak mysle 🙂
@pyra
Idę robić te pierogi, Placku, wpadnij po 16-tej, będą gotowe.
Trochę mi się nie chce, bo pogoda taka płczliwa i chętnie bym ucięła sobie drzemkę, ale jak trzeba, to trza, idę lepić.
Bałwana się już nie da – śnieg spłynął. Od jutra znowu mrozy 🙄
…obserwuje(niestety, tylko na odleglosc) taki proces(wybuch 4 wulkanow) po raz pierwszy w zyciu, ale oczywiscie wiem, ze ty nie takie rzeczy widzialas,
no i oczywiscie lepiej 😉
Alicjo,
jakie to „te pierogi”?
Ja, dla ktorej nie ma pierogow zlych jestem bardzo zaciekawiona.
Oj, Byku, Byku! Ani jednego nie widziałam. Mam pół geologa w domu, a ona wyczytała na portalu geologicznym MIT. I po co ta zło0śliwość? Nie lepiej spytać „Skąd wiesz”?
@pyra:
patrz: byk
29 stycznia o godz. 20:03
Piotrze, Cichalu, Duze M,
Bardzo dziekuje za informacje. Tez nie jestem entuzjasta tego typu wynalazkow, ale przypominam sobie o nich, gdy szykuje sie jakies przyjecie, np urodziny, dla mojego synka. Wydaje mi sie, ze dla dzieciarni bylaby to frajda.
Yurku,
Dziekuje za link, wczytam sie dopiero w domu, wciaz jestem w pracy. Niestety.
Placku,
nic nie sprzedaje po drodze, a o dlug niech sie martwia ci, ktorzy mi te forse pozyczyli. 😉
Z czereśniami. Takie jakieś ostatki chyba, te czereśnie, bo nie takie słodkie i smakowite, jak pierwszy rzut sprzed paru tygodni (z Chile).
Na kompot albo właśnie na pierogi, a ponieważ ciasto miałam, to niech będzie obiad deserowy 😉
Dodam, że to ciasto pierogowe z olejem i kwaśną śmietaną jest znakomite, łatwo się rozwałkowuje, jest elastyczne, miękkie i świetnie się zlepia. Ruskie mi się marzą, muszę któregoś dnia zrobić.
Ile się daje tej śmietany i oleju na o,5 kg mąki?
Bardzo dziekuje za informacje o ksiazce o ktora sie pytalam, znalazlam juz pamietniki Grevilla. Ten opis przeczytana przez Pana, przypominal mi pewna scene z filmu Downton Abbey, wlasnie jak przygotowywano, taka „impreze” dla mieszkancow i poddanych.
I tez zgdadzam sie ze dzisiejsze ciastkarnie nie dorownuja domowym wypiekom. Ponoc przed wojenne ciastkarstwo slynelo na cala Europe.
Pozdrawiam serdecznie
Pyro, z tego co wiem i ewentualnie wnioskuje, to Inka powinna byc w domu. Wczoraj wieczorem byla np. w Berlinie jeszcze, a to tylko 2 godziny do domu. O innych planach nic mi nie wiadomo.
Pyro,
ja robiłam na oko, i na to moje oko było około kilograma mąki. Najpierw jaje rozdziabdziałam z maką, potem gorąca woda, to widelcem wyrabiać i najlepiej w misce. Na koniec, jak już ostygło nieco, dodałam 4 łyżki oleju i dwie czubate łyżki kwaśniej, gęstej śmietany.
Miodzio się obawiała, że za dużo, ale było akuratnie – to ciasto zostało mi z uszek, zamroziłam resztę w folii spożywczej, trzeba dobrze zawinąć i odpowietrzyć.
Rozmroziłam, obtoczyłam w mące, bo była taka potrzeba, no i znakomicie mi się zachowało, więc jestem przekonana do robienia większej ilości ciasta pierogowego i ew. mrożenia.
Witaj Chiaranzana i zasiadaj przy stole 🙂
Pyro – Dziękuję, wybrałem malinowe i wiśniowe, na jednym kawałku, a i tak Twój pies patrzył na mnie z wyrzutem 🙂
Alicjo – I Tobie dziękuję, ale skoro to ostatki, śledzie w śmietanie byłyby idealnym deserem po kruchym torcie 🙂
Nowy – Takim Cię znam i takiego podziwiam 🙂
Nowy, ja nie mówię, że nie jestem entuzjastką, po prostu zbyt mało potrafię w „zwykłej” kuchni, żeby brać się za molekularną 🙂 . Ale Ty próbuj jak najbardziej i pisz jak wychodzi. Jeśli Ci się podoba to próby z pewnością będą udane. ( prędzej lub późnej)
kod tak2 świadczy o tym, że tzw. łotrpress też się ze mną zgadza 🙂
Pyro,
na pol kilo maki, trzy lyzki slonecznikowego i duuuza lycha kwasnej smietany. Jak juz kiedys pisalam, tutejsze ukrainki /mistrzynie w tej specjalnosci/ sprzedaja te pierogi na potrzeby ich kosciola. Kupilam i zapytalam o przepis.
Jajko tez sie dodaje, no i goraca woda takze zarowno do konsystencji.
/jakby to Alicja powiedziala/.
Chyba skoncze z golabkami ryzowymi.
Dziesiejsze, z kasza jeczmienna okazaly sie rewelacyjne. Aby nie byly zbytnio zbite, usmazylam cebule z selerem /2 zeberka/ +mielona wolowina + dyzurne.No i oczywiscie troche uprozonej wczesniej kaszy.
Rewelka!
Strasznie jestem leniwa pierogowo. Lubię jeść, a i to bez przesady – raz na 2 miesiące wystarczy. W lodówce leży piękny, gruby kawałek żeberek wołowych, coś tam jeszcze dokupię i będzie w sobotę rosół. Natomiast mięso rosołowe nie nadaje się na sztukamięs, ani nawet na kanapkę z chrzanem, bo tłuste. Zmielę z tym, co tam dokupię i może z początkiem tygodnia zrobię pasztetowe pierożki do barszczu? albo do sosu borowikowego? Tak by pasowało.
Kurowałam się dzisiaj pierogami ruskimi ze śmietaną, ale raz to za mało, jutro konieczna następna dawka. Bezlitośnie ganiacie słabosilnego człowieka po świecie 🙁
Zaczął za mną chodzić tort bezowy, z wiśniami z nalewki 🙄
Alicjo, to niespodzianka 🙂 ostatnio nie napisałaś o jajku i zrobiłam bez, z samym tylko olejem, bez smietany i wyszły dobre.
Haneczko, wyślij kogoś z rodziny do Sowy, on robi genialny tort bezowy, który zresztą nazywa się jakoś z francuska, nie pamietam jak. Sprzedawcy reagują na bezowy. Tylko wiśnie musisz kupić osobno i dosypać, ale warto! Na pewno świetnie zrobi Ci na całokształt.
Tort Dacquoise, ot co.
Nisiu, mam Sowę, wiśnie też, nawłaśniejsze 🙂 A wyślę, wyślę. Ktoś 😉 bardzo chętnie pójdzie i, jak zwykle, kupi jeszcze to, owo i owamto 😆
Dokonałem dzisiaj dwuch znakomitych odkryć! Pierwsze, to, że do chrzanowego sera od Amiszy świetnie pasuje kalifornijskie Cabernet Sauvignon. Do zapiekanki fasoli z szynką już mniej, ale ambitnej osobie to nie powinno przeszkadzać
Drugie. Znaleźlismy w manelach szczotkę do zmywania naczyń. Nie pamiętamy gdzie była kupiona. W NY na FL czy w RP. W domu mamy starą, której pozycja wyjściowa jest w korytku nad zlewozmywakiem Ciepło i wilgotno. Dla bakterii lepsze niż agar! Ta znaleziona ma na końcu trzonka przyssawkę, którą się pućka w okolicy kranu i sobie dumnie stoi! Sucha, do dyspozycji. Świetny wynalazek.
Duże M,
jajko nie jest obowiązkowe, moja znajoma robi tylko z mąki i dodaje goracą wodę – też dobre. Ale ja się przyzwyczaiłam do tego jednego jaja i tak robię.
Cichal,
u nas w pobliskiej serowarni jest ser z chrzanem, nie widziałam go w innych sklepach, tylko w sklepie firmowym tej Cheese Factory.
Dawno juz to odkryłam i jak jest mi po drodze, wstepuje i kupuję, lubię też ichni ser z ostrą papryką. Nie są to sery dojrzewające twarde, niemniej jednak niektóre są znakomite. Do Amiszów mam ze 400km 🙁
A szkoda, bo oni mają i szczęśliwe kury, i warzywka z pola nawożonego czym należy, i sporo innych rzeczy. U mnie właśnie popija się merlota francuskiego (Kressman), tak pod nic, do pierogów była maślanka pyszna.
dzień dobry …
ten tort bezowy Sowy dobry ale słodki okropnie ….
lubię pierogi ale nie robię … jak mam jakiś farsz to w naleśniki lub papier ryżowy wkładam a pierogi jem darowane lub kupne …