Jarosze zmienili tylko swoje imię
Wiele jest odmian kuchni bezmięsnej. I wiele stopni wtajemniczenia. Są więc wegetarianie, są weganie… A wszyscy oni przed laty zwali się po polsku jaroszami. I jedli oraz gotowali podobnie do dziś obowiązujących reguł.
Stosunkowo najłatwiej ugotować jakikolwiek posiłek, jeśli ma się do dyspozycji piękny kawał mięsa. Znacznie trudniej wyczarować posilne, smaczne danie postne. Wiedzą to dobrze ci, którzy zrezygnowali z jadania mięsa i stali się wegetarianami. Trudne więc zadanie miały nasze prababki i babki, gdyż posty i „suchedni” były w dawnych czasach znacznie częstsze, co ponoć wpływa korzystnie na kondycję zdrowotną. Wedle rad dietetyków powinno się jadać mięso w nie za dużych ilościach i to nawet niecodziennie. Przyjmuje się, że wszyscy zdrowi powinni przynajmniej raz w tygodniu jadać wyłącznie potrawy bezmięsne, aby nie przeciążać organizmu produktami spalania białka zwierzęcego. Pamiętać trzeba, że dieta jarska wymaga potraw bogatych w białko niezbędne dla organizmu. Niedobór białka łatwo zrekompensować. Trzeba podawać wówczas sery, mleko, jaja, fasolę.
Doskonałym rozwiązaniem wydają się popularne od dawna w kuchniach polskich faszerowane jarzyny, szczególnie gołąbki z kapusty czy mieszanki jarzynowo-mięsne, takie jak „ratatouille” czy fasolka po bretońsku. Są to dania wymagające niewielkiej ilości mięsa.
Przy dobrej organizacji kuchni – jest to dość proste, zwłaszcza jeśli przepisy dobierane są spośród tych, według których nasze babki przyrządzały potrawy zastępujące mięsne obiady.
Fot. P. Adamczewski
Suflet serowy na 6 osób
2 łyżki maki, 2 łyżki masła, 1 1/2 szklanki mleka, 5 jaj, 25 dag utartego ostrego sera żółtego, sól, gałka muszkatołowa do smaku, 2 łyżki bułki tartej, 2 łyżki masła do posmarowania naczynia.
1. W rondlu przyrządzić zasmażkę z masła i mąki, stale mieszając, aż do zrumienienia, po czym wlać zimne mleko i dokładnie rozprowadzić zasmażkę, aż do zgęstnienia. Zdjąć z ognia. Posolić i dodać startą gałkę muszkatołową (na koniec noża), próbując, do smaku.
2. Do sosu dodać żółtka, następnie tarty ser i dobrze wymieszać.
3. Z białek ubić pianę i delikatnie połączyć z masą.
4. Naczynie żaroodporne (najlepiej okrągłe i wysokie) posmarować tłuszczem, posypać bułką tartą i wyłożyć doń przygotowaną masę.
5. Piec w średnio nagrzanym piekarniku ok. 30 min. (nie zaglądając, żeby suflet nie opadł). Po wyjęciu z piekarnika należy natychmiast podawać na stół. Ten przysmak kuchni francuskiej nadaje się wyśmienicie jako gorąca przystawka lub danie obiadowe czy kolacyjne z dodatkiem sałaty i z bułką z masłem.
Suflet serowy można łączyć też z szynką, smażoną cebulą, parówkami, smażonymi grzybami. Składniki te dodaje się do masy przed zmieszaniem z ubitym białkiem.
Pomidory z jajkiem
Po 1 – 2 średniej wielkości jędrne pomidory na osobę, taka sama liczba jajek, sól, pieprz, 1 łyżka masła , ewentualnie lebiodka lub zioła prowansalskie.
1. Pomidory umyć, ściąć im czubki i wydrążyć nasiona.
2. Wnętrze pomidorów lekko posolić i posypać ziołami.
3. Do każdego pomidora wbić po jednym jajku, posolić, posypać pieprzem i resztą ziół.
4. Napełnione pomidory ustawić na wysmarowanej masłem blasze i piec, aż jajka się zetną w średnio nagrzanym piekarniku (w zbyt wysokiej temperaturze pomidory stracą formę).
Komentarze
dzień dobry …
myślę, że dzisiaj to już nie problem co zrobić i jak bo to już cały przemysł ma zyski z tej grupy konsumentów … jest wiele książek i blogów poświęconych takim zjadaczom ….
te pomidorki łatwe do zrobienia i pod mój smak …
dzisiaj plusy w Warszawie i ślisko a z dachu mnie straszą spady tłukące o parapet …
pepegor jesteś „czerwony” bo wpisujesz stronę www
Dzień dobry Blogu!
Sery, mleko, jaja to też białko zwierzęce.
Ratatouille nie wymaga nie tylko „małych ilości mięsa”, ale znakomicie się zupełnie bez niego obchodzi.
Tak mi się dotąd przynajmniej zdawało.
Wieczny problem z tymi jaroszami 🙄 😉
Dzień dobry.
Zawsze w naszym gronie byli jacyś wegetarianie (Marialka. Krysiade, taka dziewczyna ze Szwajcarii, która już nie pisze) i całkiem dobrze z nami współżyli. Wiele przepisów kuchni jarskiej tą drogą trafiło na nasze stoły. Basia Adamczewska wydała nawet w białej serii zbiór przepisów potraw postnych. Post, nie post, a jakoś w tradycji są dwa dni w tygodniu, kiedy to jadamy bezmięsnie. Oczywiście nie tak, jak Hindus w domu Nemo co prawda, ale zawsze. Dzisiaj Pyry będą jadły naleśniki ze smażonymi malinami z Żabich Błot. Młodszej nie ma do 20.00 – przyjdzie, to zje naleśniki na obiado-kolację.
Średnio 20 proc. białka
O, jak miło, znowu wpis bezmięsny. Gospodarz podał przepis na bardzo eleganckie dania, a ja, z tej radości podam receptę na danie siermiężne i bardzo smaczne. Siermiężne, bo zrobione z tego co wyrzucamy po zrobieniu soku z marchwi, czyli wytłoków.
Ja robię soki wielowarzywne i do tych kotletów dodaję również wytłoki z selera i wówczas kotlety są jeszcze smaczniejsze. A robię je tak, że wytłoki traktuję jak mięso mielone i takie też stosuję dodatki. Przy najbliższej okazji robienia soku marchewkowego zróbcie kotlety. Gorąco namawiam. Są bardzo dobre.
g
Dziędobry na rubieży.
Zwodniczo pachnie wiosną i ptaszki świergolą jak najęte.
Ja dzisiaj żeberkuję, bo mam obiad dwudniowy, w niedzielę mi przywiózł facet z PiP ładny kawałek – przy okazji wypuścił Szantę, która wreszcie mogła obszczekać obelżywie całą ulicę.
Z jarskich – chodzą po mnie jajka w sosie chrzanowym – to jutro. I naleśniki z serem na wytrawnie. Pojutrze. I kapuchę kupiłam, wykonam gołąbki, ale tu już nawtykam do środka mięska z kaszą. Wolę kaszę od ryżu, bardziej konkretna smakowo. A może do części wpakuję kaszę z grzybami?
Jaka to przyjemna twórczość, to gotowanie!
Krysiude, mieliśmy w Szczecinie zespół Siermięgi. Faktycznie, dość siermiężny, ale, że tak powiem, z jajamy.
Jak chcesz być duży i silny… 😉
Przypomniało mi się wczoraj, że mam dawno nie używaną maszynkę do wafli (gofrów), a w lodówce stoi wiaderko z rumuńską śmietaną – prezentem od wiadomego Geologa. Zaimprowizowałam ciasto (śmietana, mąka, 2 jaja, szczypta sody, cukier waniliowy, 2 łyżeczki cukru, 2 utarte jabłka.
Gotowe wafle jedliśmy z syropem klonowym na podwieczorek, resztę wchłonęłam dziś na śniadanie.
Zostało mi jeszcze dużo tej śmietany (15 proc. kwaśna) i się zastanawiam, co z nią zrobić?
Alicjo-zdjęcia ryb będą,ale w drugim rzucie.Osobisty Wędkarz złowionych okazów do kraju nie przywozi,bo podróż zdecydowanie za długa.
Opowiada mi za to,jak smakowały 😉 Sama mam zresztą trochę senegalskich wspomnień,w tym kulinarnych też.
Południe Senegalu (rejon Casamance) to raj,owszem dla wędkarzy,
dla wegetarian (a jakże !)ale przede wszystkim dla ptaków.
I dzisiaj mam zdjęcia dla Irka znającego się świetnie na jemiołuszkach, dla Pyry,której może tej nocy przyśniły się modre sikorki 😉
oraz dla wszystkich pozostałych Blogowiczów,którzy mają ochotę je obejrzeć :
https://picasaweb.google.com/zosiarusak/SenegalskiePtakiStyczen2013?authkey=Gv1sRgCNvY-qzqjZm7Vw&feat=email#
Danuśka,
dzięki za te ptaszki. Największe wrażenie zrobił na mnie ten z rybą w pazurach, brawo dla fotografa za refleks 🙂
Ja sobie podglądam sławnych wegetarian, a oni jak nie śpią, to jedzą. Cały dzień 😉
Ha, lekcja awiacji – szczególnie profilu i kąta natarcia skrzydła! Ptaki zrywające się do lotu, ptaki szybujące i lecące lotem nurkowym. Piękno świata. Nawet sęp wyczekujący na szczycie drzewa wygląda dostojnie.
Dzięki Danusiu. Czy mi się przyśniły sikorki? Nie wiem; najczęściej snów nie pamiętam albo pamiętam majaki z drzemek poobiednich – co świadczy jedynie, że po południu budzę się w innej fazie snu, niż po wypoczynku no0cnym.
Jak śpią, to tutaj można oglądać najlepsze momenty z minionego tygodnia.
Nemo – zmiłuj się, ja jadam 2 razy dziennie w porywach do trzech.
No, ale nie jestem sławna. Może dlatego?
Krysiude – ale też nie jesteś pandą!
Krysiade,
i dlatego nie masz tak ładnego futerka 😎
… przez to rzadkie jadanie 😉
Dzień dobry 🙂
Mizerny będzie ze mnie pożytek, bo mam jeszcze słabe czucie w dziobie. Na razie nic po mnie nie chodzi, jem na rozum.
A pandy wciągają badyle prawie non stop 😯
Haneczko, chociażby przez rułkę, ale jedz coś i zdrowiej!
Nemo-zdjęcia ptaków robił przede wszystkim Vygandas-litewski kolega Alaina.Już nawet chyba kiedyś o nim wspominałam,bo panowie łowili też wspólnie łososie,na Litwie.
Haneczko-nie dawaj się,niech Ci rosną skrzydła u ramion 🙂
A może rzucić to wszystko, zostawić moją pustą lodówkę, pojechać tam gdzie ptaszki świergolą . Zostać na stałe na rubieży. Jedlibyśmy długo i szczęśliwie 🙂
o nasza haneczka …. 🙂
Danuśka chwile złapane w kadrze ustrojone ptakami dobrze się ogląda w zimowy czas … 🙂
Marek, bardzo dobry pomysł. Mogę Cię karmić na zmianę żeberkami i ziarenkami słoneczika. I będziesz se świergolił ile wlezie.
wczoraj w ramach rozpieszczania sięgnęłam po książki otrzymane na Dzień Babci … są to polskie kryminały napisane przez Tomasza Konatkowskiego (Polityka też wydała w ramach ‚Lato z kryminałem”jego książki) …. Nisia w jakieś rozmowie ubolewała, że mało czytamy polskich autorów nowego pokolenia i faktycznie gdybym tych książek nie dostała to pewnie bym nie kupiła … a okazało się, że czyta się Pana Tomasza bardzo dobrze spacerując z nim po znanej i nieznanej Warszawie … wynotowałam sobie miejsca do których muszę wpaść bo nie wiedziałam o nich a są ciekawe ..
przy okazji szperania w książkach znalazłam kartkę z wierszykiem miłosnym dla mnie z przed 42 lat .. 🙂
Jolinku-miłość może wszystko ! Zobacz,od razu wyszło słońce 😀
Nisiu-Marek to i poświergoli i jeszcze ciasto drożdżowe zagniecie
w między czasie 😉
O, Haneczka wraca między żywych i pracujących? Haniś, pij dużo soków owocowych, warzywnych itp Trochę potrwa nim sił nabierzesz.
Pomysł Marka podoba mi się – pojechać tam gdzie zimy nie ma (tylko lepiej, żeby i upałów nie było. Senegal odpada).
Dzień dobry,
Haneczko – jak już się lepiej poczujesz i wróci apetyt 😀 :
http://pinterest.com/pin/69735494202004246/
Danusko!
Piekne fotki ,ma chlopak
serce do fotografii.
Dzieki !
„Historja ruchu jarskiego w Polsce” Janisław Jastrzębowski, 1912 rok.
„Jarosz właśnie po to nie jada mięsa, aby pełniej i swobodniej żyć!
A wraz z usunięciem mięsa ginie pociąg i do innych trucizn, a przede wszystkim do alkoholu i kawy. Alkohol, który jest gwałtownie pożądany przy mięsnym obiedzie, zupełnie wstrętnym jest dla jarosza. Jarosz, nie jadając mięsa, poddaje się tylko naturalnemu, ludzkiemu popędowi.
(…)
Staropolski wyraz jarstwo musi oznaczać także coś innego, niż zwyczajne propoagowanie djety roślinnej.
I tak jest w istocie.
Przez „jarstwo” rozumieć należy wszystko to co czyni człowieka jarym, krzepkim, mocnym, hożym, pogodnym, wesołym.”
Zgadza sie Danuska, Senegal to raj. A lowiacych jest tam coraz wiecej. Nie sa to wprawdzie takie profesjonalistki jak w Europie. Tam to troche inaczej funkcjonuje. I jest to az taka ilosc, ze trudno nie dostrzec. One nawet nie chca slyszec takiego okreslenia jakie mamy tu na starym kontynencie. Sa to uciekinierki ktore szukaja asylu w ramionach turystow, nastepnie maja cala mase zyczen, od visy do zaswiadczen z urzedu stanu cywilnego. Sa goscinne, zapraszaja do domow, do znajomych, chetnie podrozuja do najbardziej odleglych rejonow jak Casamance. Towarzysza i pokazuja, robia za tlumaczke, podpowiadaja przy zakupch tubylcze ceny. Reasumujac –> otwieraja drzwi do calego Senegalu, a zamykaja wewnetrzne w hotelu badz appartamentach.
Dosyc. Patrzec juz na to nie moge. Omijam Senegal od dluzszego czasu. Nie chce tam nawet miedzyladowania.
Danusiu – dziękuję za odrobinę lata 🙂
Haneczko,
wracaj do sił jedząc i pijąc co lubisz, a w przerwach bierz dobry przykład
Masz na pewno takie we własnym domu 😉
Zeby nie bylo, ze ja tylko o panienkach. Panowie w Senegalu sa w porzo, a ci pochodzacy z nad Nilu, wysocy dobrze zbudowani, bystre chlopaki. Swiadcza takie same uslugi jak panienki, z ta roznica ze dla turystek.
A kto powiedzial, ze kobiety nie moga byc glupie tak samo jak mezczyzni?
W zadnym z przypadkow niczego nie sugeruje 😆
Asiu, obudziłaś we mnie żarłocznego ducha 😀 Dziękuję 😀
Nemo, mam, tylko mniej kosmate 😆 Bardzo im było dobrze na piernatach 😆
Aska –> my dzisiaj o tym samym klepiemy 😆
…Przez ?jarstwo? rozumieć należy wszystko to co czyni człowieka jarym, krzepkim, mocnym, hożym, pogodnym, wesołym „
Danusiu, istny raj ptasi 😀
Lajares – nie będziesz mówił fałszywego świadectwa… Pamiętasz jeszcze? A u nas to co? Nie ma panienek i dobrze zbudowanych chłopaków świadczących usługi? A te galerianki, a studentki szukające sponsorów, a ich koledzy? To raczej znak czasów, nie kultury lokalnej. Współczesny proletariat z własnymi „środkami produkcji”.
Zjadło tekst więc jeszcze raz.
Haneczko, wracaj do zdrowia i rozpieszczaj się 🙂
Piekne zdjęcia i te górskie Nemo i te z Senegalu. Podróżujemy 🙂
Suflet z sera piekę dość często, szczególnie teraz zimą. Można łączyć dwa czy trzy rodzaje sera. Dobry jest też z serem z pleśnią. Starty ser dodaję do masy z żółtkami połączonymi z beszamelem równocześnie z ubitą z białek pianą. Nie staram się mieszać tego zbyt dokładnie, ot tak tylko, żeby się połączyło. Piekę w temp 210° a po kwadransie (wierzch się przyrumienia), zmniejszam temperaturę do 180° i piekę jeszcze kwadrans.
Jolinku,
to czytamy chyba to samo : Tomasza Konatkowskiego ” Nie ma takiego miasta”. Dla warszawiaków dodatkowa atrakcja to wędrówki po mało znanych miejscach. stolicy. Coraz więcej miast ma swoje kryminały, nawet Wejherowo.
Lajares-ludzie podróżują szukając różnych wrażeń.Jedni dobrych wiatrów,inni pięknej architektury i widoków.Są tacy,co szukają ryb,gdzie się da 😉
Wiele krajów słynie z turystyki erotycznej,w tym również Senegal. Tubylcy piękni,uśmiechnięci,ale biedni.Są więc Europejczycy (głównie Francuzi,bo wiadomo kraj francuskojęzyzny) którzy jadą tam,by znaleźć i takie wrażenia.Pary-on przystojny,młody Senegalczyk i ona Francuzka po przejściach,w wieku mocno dojrzałym(i odwrotnie) są tam widokiem częstym i chyba już nikogo nie szokują.Niedawno Ulrich Seidl zrobił film na ten temat:
http://www.filmweb.pl/film/Raj%3A+mi%C5%82o%C5%9B%C4%87-2012-523829
Niezupelnie Pyro. Nie wazne co robia, tylko jak. Tu wystepuje zupelnie diametialnie inne podejscie do zawodu. Nie mozna stawiac zadnych znakow rownosci miedzy tym co dzieja sie tam a tutaj. Nigdy nie spotkalem sie z zadna obelga od panienki kiedy uslyszala ze dzis dziekuje, nie jestem w formie. Tam poruszac sie musi turysta, ktory nie jest dobrze zorientowany w czym rzecz najlepiej z odganiaczem. Idzie i toruje przed toba droge. Nie robi to najmniejszczej przyjemnosci mnie. Niektorzy to wrecz uwielbiaja, czuja sie jak kolonizatorzy 😆
Jak najbardziej Danusko, dlatego o 13:o4 byl maly suplemencik
Pozdr
„Jarska kuchnia zawierająca wypróbowane przepisy przyrządzania smacznych a zdrowych potraw roślinnych, oraz naukowe uzasadnienie jarstwa” Maria Czarnowska 1898 rok.
„Babki z jarmużu lub ze szpinaku.
Resztki pozostałe z jarmużu lub szpinaku przeciera się z żółtkiem, z tartą bułką i zaprawką z mąki i masła, dodając także kilka duszonych na parze, posiekanych grzybków; masą tą napełnia się filiżanki wysmarowane masłem i wstawia je w gorącą wodę, gdzie 25 do 30 minut gotować się powinny. Przewraca się następnie filiżanki na półmisek i podaje babki jarmużowe (szpinakowe) z ziemniakami lub jajkiem.”
Asiu ty dalej o tych babkach. Daruj, ale odpuszczam.
Z tej samej książki:
„Opiekanki ze słodkiej kapusty.
Gotuje się słodką kapustę przez 5 do 10 minut, sieka drobno i miesza z bułeczką rozmoczoną w wodzie a dobrze wyciśniętą. Wbija się następnie jedno lub dwa jajka, dodaje trochę soli i stosownie do smaku także cebulkę pokrajaną i prażoną w maśle oraz gałkę muszkatołową. Z masy otrzymanej formuje się podłużne, płaskie kluseczkii opieka je w maśle na rumiano.”
Dzien dobry,
Haneczko, zdrowiej pomalutku, zalecane oklady z kotow!
Asiu, czy czekolada dotarla!
Jolly – dotarła, moja kuzynka pamiętała co ma kupić 😀
Interesujące te babki-suflety z jarmużu. Akurat mam w ogrodzie kilka „krzaczków”.
Tymczasem upiekłam dynię Oliwa, sól, rozmaryn. Pycha, zwłaszcza na zimno.
„Świat nas popycha. Odjeżdżają miasta.
Gówniarze chichoczą nad
atlasem anatomicznym. Świat nas pcha.
Sens jest ukryty. List jest pisany.”
Łukasz Jarosz
Asiu,
To dobrze, ja w Twojej intencji w niedziele cala ‚pomaranczke’ spalaszowalam :).
😀
Nisiu (9:42),
jak lubisz i masz na podorędziu kaszę gryczaną, proponuję takie gołąbki, dla mnie najlepsze gołąbasy na świecie i innych już nie robię.
Moim zdaniem grzyby (tu – suszone prawdziwki) robią swoje:
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Food-strona-Alicji/Golabki_Teresy/
Danuśka,
na zdjęciu 20-tym ptaszydło okazało się dobrym „wędkarzem” 🙂
Niezła sztuka.
Krystyno dostałam trzy książki w tym ta o której piszesz i czytam teraz pierwszą czyli „Przystanek Śmierć” ..
Dzien dobry,
Danuska, ale super obrazki!!!!
Ja chce do Senegalu!!!!!
Tylko bez skojarzen, jakie ma Lajares, klopotow i bez tego mi wystarcza.
Ja chce na ryby, do ptaszkow, do przyrody, ciepelka, egzotyki, zobaczyc inny swiat! A tutaj szara codziennosc z szarym, zamglonym dzisiaj oceanem. Nawet go nie slychac, spokojny jak jezioro.
Wtorek, jeszcze dlugo do weekendu, ale przetrwamy, z usmiechem, czego i Wam zycze. 🙂
I powrot Haneczki do zdrowia cieszy. Tak trzymac Haneczko! 🙂
@ogonek:
lody puszczaja…
plwaj na skorupe i wstepuj do nieba!
„Ja chce na ryby, do ptaszkow, do przyrody, ciepelka, egzotyki, zobaczyc inny swiat!”
Nowy! Taż mówiłem jak do dziecka. Przyjedź do nas. Będziesz miał wszystko czego pragniesz, no może z tą egzotyką będzie kłopot, ale ja Ci to zastąpię! Tylko nie plwaj…
Cichalu,
Bardzo mysle jak wyskoczyc do Was na 2-3 dni, moze niedlugo sie to wykluje. Sprawdzam ceny biletow. Zawsze moge sie tez zatrzymac w Boca Raton. W tej chwili cienko z kasa, sam wiesz – u mnie przednowek, ale wkrotce bedzie lepiej. 🙂
Mieliśmy koncert, ale nie muzyczny, tylko kulinarny. Japońska knajpka typu bufet. Za 11dol jesz skolko ugodno. Ja zjadłem „zechcyka” (66) ostryg a Ewa furę krabich nóg (snow crabs ) Oczywiście były też inne rodzaje seafoodu. Mule przeróżne, (jedna taka leży na wierzchu stosiku ostryg, nie wiem jak się nazywa) Krewetki gotowane, grilowane itd , no i potem desery różniste. Były też zupy kilka rodzajów. Mięs nie jedliśmy, jako że tematem są jarosze i ew. post. Daj mi Panie Boże, zawsze tak „pościć”… https://picasaweb.google.com/100894629673682339984/Seafood#slideshow/5838907738573383730
Cichal,
ja Cię nie chcę martwić, ale u nas zima i ja chcę te ostrygi 👿
Zaraz zadzieram kiecę i lecę!
Alicja, kaszy gryczanej mówimy nasze stanowcze NIE. Tylko jęczmienna.
@alicja:
to potrafisz najlepiej 😉
Witam, uzupełnię link Danuśka 13:46.
http://www.linkembed.net/watch.php?idl=http://www.nowvideo.eu/video/8us3p42tqpwju
Ciachal, dobra wiadomość Żołądkowa w NJ już od $16.
Nowy – mnie się bardzo podoba Twój zimowy ocean i przypudrowane śniegiem wydmy. W ogóle jestem wdzięczna i Nemo i Alicji i Danuśce za reportaże z innego kawałka świata – Ewie z W., Asi, Markowi – wszystkim, którzy dzielą się z nami tym, co widzieli. A – i jeszcze pamiętać o Nisi, YYC i Lajaresie, ba i
Gospodarz piękne kąty nam pokazuje. Blog potęgą jest i basta.
Alicjo – Józefina przestała Cię odwiedzać?
Yurek! Gdzie!
Pyro, ja ze zdjęciami mam zaległości, choć też, jak Alicja, przywiozłam tolszipy, St Malo i Lizbonę, ale mi dziecko nie wgrało do Pikasy.
Mam nadzieję, że niebawem bedę bardziej zdjęciowa, bo Mikołaj przyniósł mi aparacik o połowę lżejszy od moich wielgachnych rur, a też dość sprytny. Na razie nawet go nie rozpracowuję, bo muszę pracować jak wyrobnik. Ale niech no ja skończę!!!
Jeszcze jedna ciekawostka z życia w Sarasocie. W każdy czwartek wieczorem w jednym z parków pod paskudną, betonową wiatą ,spotykają się gitarzyści i grają i śpiewają prze parę godzin. Można się dołączyć, jak się ma instrument, albo słuchać pogryzając ipopijając co tam kto ma. Są też młodzi ludzie, ale oczywiście większość to ludzie starsi. Wesołe jest zycie staruszka! (na Florydzie)
https://picasaweb.google.com/100894629673682339984/Gitary#slideshow/5838926739626582786
W liquor store nj.
http://tunein.com/radio/Charlietown-Blues-s127986/?locale=en-US&z=634514484
Umil sobie szukanie.
dziękuję! Ja umilam Swiss Jazz Radio!
Uhaha…ja nie wgrałam wszystkiego też 🙄
Ale dobrze sobie przypomnieć mroźną zimą te klimaty 😉
(wrzuciłam wszystko jak leciało, bo to moje, moje, moje!)
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/ScrapbookPhotos
@pyra:
a co tam na kamczatce?
OFF TOPIC—–
Tym, ktorzy sie interesuja KUCHNIA SZWEDZKA — co roku przyznaje sie w Sztokholmie Zlotego Smoka dla najlepszych restauracji w Sztokholmie w trzech kategoriach : lux, budzet i debiutant. Ostatnie lata gosciem honorowym jest Szkot A A Gil, dziennikarz (The Sunday Times, Vanity Fair) i pisarz zajmujacy sie gastronomia i nie tylko.
Link do tekst w j.angielskim z jego refleksjami pokonukursowymi.
http://www.dn.se/pa-stan/ata-ute/a-pace-that-has-the-precision-of-a-ballet
Dobrze wiedzieć co się gdzieś dzieje. Zaglądaj częściej, Ozzy.
Alicjo – szkoda, że wszyscy wychodzili na zrefowanych żaglach, one wtedy tracą wiele uroku. A schudnąć na tej diecie było niemożliwe.
Ogldnął ktoś „Raj miłości”?
Ciekawy sznureczek, Ozzy.
Mój przyjaciel Szwed ciągle marzeka na nudną kuchnię i „swedish meatballs”, ale mu daruję, bo on nie gotuje. Zamawia pizzę 🙄
Pierwsza rzecz, którą spróbowałam w Szwecji (Sztokholm, restauracja w „rynku”, nazwy nie pamietam, 2 lata temu), to były właśnie szwedzkie klopsiki. Całkiem niezłe zresztą. Z żurawinową konfiturą 😉
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Szwedzkie_klopsiki.jpg
Yurku – nie oglądałam.
Pyro,
jeśli chodzi o żywienie na Darze, to tam się podaje porcje dla ludzi pracujących, my poprosiłyśmy o porcje połowę mniejsze, bo nie przejesz, a wyrzucać szkoda, o dokładkę zawsze można poprosić.
Kuchnia ś.p. Pana Leszka była znakomita, to moje wspomnienia z pierwszego rejsu, kulinarne.
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/KulinariaDarMOdziezy
A propos – nieważne, jak wspaniałe jest jedzenie, mnie się mieści tylko tyle, że czuję, że już nie jestem głodna. Nawet nie „najedzona”. Po prostu wystarczy. W przeciwieństwie do Jerzora, który jak się nie napcha do wypęku (i potem narzeka, ćwiczy i zrzuca kalorie), to ciągle jest głodny 🙄
Czytam p. M.Jaffe o XIX w Poznaniu. Swego czasu nie mogłam się nadziwić, że Isaac Singer mieszkał u nas 20 lat, przeszedł cykl edukacyjny do matury i nie znał jednego zdania w j.polskim. Do niczego mu ten język nie był potrzebny; mieszkał wśród Żydów, szkoły kończył żydowskie, chodził do teatru żydowskiego, kolegów miał Żydów. Dwa narody w jednym państwie, jak za kordonem. Przy aktualnej lekturze przestaję się dziwić – Jaffe mieszka w Poznaniu 54 lata, jego rodzina od kilku pokoleń, pracował społecznie, by rajcą miejskim i zupełnie nie znał języka polskiego. Inna rzecz, że z wyjątkiem niektórych wybitnych Polaków (Marcinkowski, Libelt, Cegielski) nie szanował Polaków; w pełni popierał „misję cywilizacyjną” rządu pruskiego. Polacy zrażali go brakiem wykształcenia (w masie) brakami cywilizacyjnymi (lud, którego trzeba było uczyć higieny i porządku) niezdyscyplinowanie. Jemu też j.polski nie był do niczego potrzebny.
Pyro wracam do linku,
Witam, uzupełnię link Danuśka 13:46.
http://www.linkembed.net/watch.php?idl=http://www.nowvideo.eu/video/8us3p42tqpwju
Pyro,
ja w to nie wierzę. Mogli nie mówić, nie pisać, ale język rozumieli, bo siłą rzeczy słyszy się ludzi na ulicy, gdziekolwiek, i ociera się o ten świat. Wiem to po sobie 😉
Singer…przeczytałam sporo jego książek, wynika z nich co innego, o czym dużo w biografii „Miłość i wygnanie”. Znał język polski, ale nie musiał w nim pisać. Swoja drogą, świetna lektura.
Z wgetarianskiej kuchni to najlepiej lubie sushi 🙂
Na Danuskowe tropiki rzuce Canadians Rokies 🙂
Piekny film o kanadyjskich Gorach Skalistych. Trzeba zrobic pelny ekran, podkrecic glosniki i zgasic swiatlo a ukaze sie przepiekny swiat okolic Calgary. Krecone w Banff, Jasper, Kootenay, Yoho i Kananaskis. Naprawde warto looknac, 15 miin. 🙂
http://vimeo.com/upthink/mountainsinmotion
achtung!!!
tajniki kuchni tajwanskiej na cnn dla wtajemniczonych
dla henryka
http://www.youtube.com/watch?v=gykaajV2kjw
@asia:
dajesz jak zwykle czadu!
Dziękuję za linki. Jestem bogatsza o wiele doznań.
Dziewięć minut szczęścia w casamańskim Darłówku
Haneczko – Twoje zdrowie 🙂
Cichalu – Przyrzekam, że to już ostatnia kropla goryczy. St. Petersburg FL
Nowy – Piszę bardzo cicho bo to ma być niespodzianka. Oto plan;
Pożyczasz pieniądze, najlepiej od członka mafii, wynajmujesz ciężarówkę, jedziesz do monopolowego, czynisz zakupy (16 dolarów za butelkę, bez denerwujących cytrusów), kupujesz w kiosku papierową mapę i udajesz się na Południe. Po drodze sprzedajesz połowę transportu (podwajasz cenę), a drugą połowę dowozisz bezpiecznie do Sarasoty. Powinno Wam wystarczyć nawet na morską podróż do Senegalu.
To tylko mieszanka sugestii z życzliwością 🙂
Mówiłam, że nie wybieram się w tamte okolice? Mówiłam. Za ciepło, za dużo bezkręgowców i nawet egzotyka w za dużej dawce. To już nie dla mnie. Najpierw nie mogłam, a teraz nie chcę.
Uwielbiam Singera. Przeczytalam chyba wszystko co napisal. Zdumiala mnie wypowiedz Pyry, ze Zaba duka Singera…? Widze jednak, ze ma wiecej zwolennikow. Alicjo 🙂
Yurek,
probowalam, ale to jest tak zalosnie obrzydliwe!!! A przeciez to zycie. Samo!
Jako, ze uwielbam kasze jeczmienna, a golabki Tereski Pom. robilam juz kilkarotnie, wyprobuje z mieskiem mieszanym i jeczmienna kasza. Dotad bywaly tylko z ryzem. O wynikach powiadomie.
Nie lubie Florydy. Przygnebia mnie takie zmasowanie starych ludzi. Wszedzie. W restauracjach, przy basenach, na plazy i… ta jazda 40-tka.
Sarasota troche mlodsza, bo duzo mlodych sie tam przesiedlilo, ale wschodnie wybrzaze, to umieralnia, czyli nursing home. Brrr.
Optowalabym za spedzeniem starosci w Kostaryce. Tanio, cieplo i przepieknie. Fajna jest tez Panama.
Pozwolicie, że sobie najpierw westchnę, mam nadzieję nie obrażając niczyich uczuć religijnych. Wzdychać na Blogu pewnie wolno, więc wzdycham – O, Boże!!!
Pyro kochana,
Mnie się wydawało, że czytam Twoje komentarze dość dokładnie i bardzo chętnie. Okazuje się jednak, że niedokładnie i nigdzie nie mogę znaleźć, gdzie opisujesz naszą Żabę dukającą Sigera… Pewnie nie wiem gdzie szukać…
Są młodzi, mający wnuczki, których starzy ludzie przygnębiają i jeszcze nie pozwalają jechać szybciej niż 40 (a tego Ferrari znieść również nie może) i siedzą w restauracjach, pchją się na plaże i jeszcze moczą swoje stare cielska w basenach! Po prostu umieralnia! Dla tych co znają świetnie angielski to nursing home! Aż się zimno na samą myśl robi. Brrr…
I pozwólcie, że westchnę sobie ponownie: Mój Boże!!!!
Placku, (również szeptem…) 🙂 🙂
Twój plan znakomity, z jedną poprawką – nigdzie się nie zatrzymuję, jadę prosto do Cichala, Ty nie znasz naszych możliwości… Chłopak się ucieszy, ja też, nareszcie będziemy wśród młodych, bo, jak wiesz, dużo młodych się tam przesiedla. 🙂
🙂
JUz po jedenastej tutaj, a ja wciaz siedze zamiast isc spac. Ale moje nocne markowanie znane jest na Blogu.
Na wspominki dawnych lat mnie wzielo, uwielbialem piosenki Jacques Brel’a. Pamietam, gdy kiedys w teatrze Ateneum mozna bylo posluchac jego piosenek w tlumaczeniu Wojciecha Mlynarskiego.
Dzisiaj znalazlem jedna, malo znana, ale tez w tlumaczeniu swietnego pana Wojciecha. W Ateneum jej nie bylo.
Posluchajmy
http://www.youtube.com/watch?v=H90e9NCVwNU
Dobranoc 🙂
Ja też trzymam lampkę zapaloną…zaczyna się lodownia, pada marznący deszcz, a jutro maja być jakieś zwariowane temperatury typu, uwaga! +12C 😯 (na razie jest +5C)
Znaczy, Cichal się podzielił celsjuszami 😉
Ale na plażę to za mało, poza tym pada deszcz i wszystko białe płynie.
Ja lubię Florydę, zwłaszcza zimą.
A z Brela najbardziej podoba mi się to:
http://www.youtube.com/watch?v=Vz6r0TP4FBI
Jeszcze trochę pomarkuję.
Przegapiłam tę rozmowę, może komuś sznureczek też się przyda:
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1534547,1,rozmowa-z-najlepszym-polskim-sommelierem.read