Trochę Italii na naszym grillu
We Włoszech, w okolicach Rzymu, to danie wprowadza świąteczny nastrój. Tyle tylko, że porchetta to całe prosię nafaszerowane fenkułem czyli koprem włoskim, czosnkiem, szałwią, rozmarynem i następnie pieczone na rożnie.
Bywa też wersja skromniejsza. Zamiast całego prosiaka bierze się wówczas tylko wieprzową łopatkę, usuwa się z niej kość i w zagłębienie wkłada się identyczny farsz jak do prosięcia.
Proponując przyrządzenie porchetty ostrzegam: to praca wymagająca czasu, cierpliwości i sporego wysiłku. Ale rezultat opłaca wszelkie trudy.
No to do roboty.
Łopatka wieprzowa ok. 2,5 kg bez kości, 2 łyżki oliwy z oliwek,1/2 łyżeczki grubej soli morskiej, 1/2 łyżeczki grubo zmielonego pieprzu;
Na farsz: 125 ml oliwy z oliwek, 3 gałązki świeżego rozmarynu, 16 listków szałwii, 1 łyżka startej skórki z jednej cytryny, 1 łyżka posiekanego czosnku, 1/2 łyżeczki nasion kopru włoskiego, 1/2 łyżeczki pokruszonego czerwonego chili , 1 łyżeczka grubej soli morskiej
1.Odciąć cienkie kawałki mięsa z obu stron łopatki i posiekać. Dodać wszystkie składniki farszu i dobrze zemleć. Wyrobić farsz mięsno-ziołowy jak ciasto na jednolitą masę.
2.Ułożyć mięso łopatki skórą do dołu i w naturalne zagłębienie po kości włożyć farsz zostawiając wąskie, czyste kawałki by ułatwić zawijanie.
3. Zwinąć mięso w roladę i obwiązać dokładnie bawełnianą nicią. Natrzeć z wierzchu oliwą, solą i pieprzem. Odłożyć na pół godziny w temperaturze pokojowej.
4.Przygotować w tym czasie grill a gdy zostanie żar ułożyć na tacce aluminiowej roladę i piec aż będzie rumiana z wierzchu i upieczona wewnątrz.
Gdy zamiast grilla stosujemy piekarnik to piec 1,5 – 2 godz. W temperaturze 180 st. C.
5.Po zdjęciu z ognia podstudzić, ułożyć na desce, zdjąć nitki i pokroić mięso w dość grube plastry. Podawać na gorąco.
Komentarze
Dzień Dobry!
Szaro, zimno i wieje. A mnie jest szkoda lata …
http://www.youtube.com/watch?v=6fcGGIdCMj0
dzień dobry …
ja to na pewno sama tego dnia nie zrobię ale chętnie bym zjadła i mogę zrobić dodatek …
http://zpamietnikapiekarnika.blox.pl/2012/08/Risotto-z-peczaku-z-lesnymi-grzybami.html
Dzień dobry,
Małgosiu, jak miło posłuchać Połomskiego (jak do dawno temu, śpiewa o 200 zł miesięcznie…).
Samo się wysłało a chciałam jeszcze dodać, że tutaj jest już chłodniej ale wciąż jeszcze słonecznie.
Na obiad wieprzowina ale z przyprawą colombo. Na deser tarta z mirabelkami.
Miłego dnia Wam życzę.
Alino, miło 🙂 Te dawne piosenki mają w sobie to „coś”, jakąś myśl przewodnią, ładną linię melodyczną, są sympatyczne dla ucha …
Małgosiu, lubię też jego dykcję, nie tylko głos.
Jolinku-w ostatnią sobotę nie mogłaś do nas dołączyć,ale kolejne mini zjazdy w perspektywie.Zatem jeszcze może spróbujemy wspólnie
grzybowego risotta z pęczaku,bo rzeczywiście wygląda smakowicie 🙂
Miłego tygodnia dla wszystkich !
Rzeczywiście jesień w powietrzu,w lasach pięknie kwitną wrzosy.
Ta piosenka poniżej mówi o przyjaźni, o tym, że naszym prawdziwym bogactwem są przyjaciele ( On est riche que de nos amis ).
http://www.youtube.com/watch?v=jLg6uTT5izo
Danuśka … 🙂
Alino dodam, że …
http://www.youtube.com/watch?v=r4p8qxGbpOk&feature=youtu.be
Dzień dobry.
U nas słonecznie ale dość chłodno – widzę przez okno, że panie w sweterkach i kurteczkach. Też mi szkoda lata, a wczoraj meteo zepsuło mi humor dokumentnie, bowiem ogłosili, że dzień 1 września (nasz, zjazdowy) to będzie najchłodniejszy dzień z 16-dniowej prognozy. Uwzięło się na nas, czy jak?
Alina zauważyła świetną dykcję Połomskiego – to prawda: tylko Połomski i Adam Zwierz mieli taką bezbłędną dykcję. Ja w tej piosence jeszcze lubię ten pulsujący rytm beginki.
Rolady tego typu chyba nie zrobię z uwagi na fenkuł i nasiona kminu – nie przepadam za tym smakiem, ale chodzi po mnie pomysł rolady z kurkami. Może ze schabu? Albo też z łopatki (najchętniej cielęcej – eh, stary człowiek, a głupi).
Dzień dobry !
Pepegorze,
Z Twojej uprzejmej propozycji chętnie skorzystam. Dokładne informacje o dacie i godzinie przekażę Starej Żabie mailowo.
Piosenka śpiewana przez Jerzego Połomskiego ma rodowód przedwojenny, a wtedy pensja wynosząca 200 zł to chyba było sporo. Połomski jest wykształconym aktorem, choć piękną dykcję może ma mieć już z natury. Bardzo go lubię i za piosenki, i za to, że nie jest człowiekiem zgorzkniałym, nie ma pretensji do ludzi i świata. Myślę, że doświadcza wielkiej sympatii ludzi i że sam także ją okazuje.
Alina wspomina o przyprawie colombo. Ponieważ nie znam tej mieszanki, poszukałam informacji o niej. http://www.beawkuchni.com/2010/03/kazdy-ma-jakiegos-bzika.html
errata : piękną dykcję może mieć już z natury.
A mnie tam u Połomskiego najbardziej podoba się peruka.
Oj, w colombo jest anyż … 😥
Małgosiu, też nie przepadam ale nie w każdym colombo jest anyż. W moim są: kurkuma, kolendra, kminek, chili, imbir, czosnek.
Pyro „Autostradę” napisał Howard North (podobno to pseudonim znanego prozaika amerykańskiego) … a Dorothy Uhnak oprócz „Policjantów” była jeszcze u nas książka pt. „Śledztwo” … wszystkie zrobiły na mnie duże wrażenie ale chyba nie jestem jeszcze gotowa by przeczytać je jeszcze raz …
Dzien dobry,
Nadaje z ukochanych wlosci Rodzicow pod Puszcza Bialowieska.
Czterdziesci i cztery borowiki znalezione + masa podgrzybkow.
Ziwot je cudo!
Jolly tyle szczęścia … 🙂 …
Jolinku – dziękuję za informację.
Jolly R. – jestem chora z zawiści o prawdziwki. Podgrzybki w Pyrlandii będą, chociaż późno; od lat brakuje nam prawdziwków. Mnie, a ostatnio i Haneczkę wspierali pp Adamczewscy, za co serdecznie jestem wdzięczna.
Pogadałam z Eską – mimo, że mieszka przez płot z Żabimi Błotami i corocznie niemało jej wyrobów zjadamy i zabieramy ze sobą, w tym roku dopiero w niedzielę przyjdzie się przywitać. Tydzień po Zjeździe jej córka wychodzi za mąż w podpoznańskim Puszczykówku i w weekend zjazdowy będzie przeprowadzka Marty z córeczką na nowe śmieci. Na razie Pyra służy jako telefoniczny tłumacz z gwary poznańskiej, na j.polski.
Dzień dobry Blogu!
Na dworze znowu bezchmurnie, ciepło, ale jakoś tak już wczesnojesiennie…
Po deszczowo-chłodnym i burzliwym weekendzie pozostał mi ca kilogram kurek w lodówce, wspomnienie po zupie z borowików oraz kolejna złamana rączka 🙁
Tak jest, znowu byłam z parasolem na grzybach 🙄 I to tym najnowszym, prezentem gwiazdkowym od Osobistego 🙄
Ale to jego wina. Pakowałam już pelerynę przeciwdeszczową do plecaka, kiedy powiedział: Dzisiaj już nie będzie padało. W radiu mówili 😎
On coś za dużo ostatnio słucha lokalnego radia 🙄
Jolinku,
pytałaś o ten „placek po szwajcarsku”.
Odpowiem Ci tyle:
Szwajcarskie placki z ziemniaków, czy to z gotowanych, czy surowych, nie zawierają przeważnie żadnych dodatków poza solą (nigdy nie zawierają jaj i mąki) i nazywane są „roesti”. Ziemniaki są tarte na grubej tarce zwanej Roestiraffel
Gotowe roesti bywa podawane z różnymi dodatkami (kiełbasa z rusztu, cielęcina w sosie śmietanowym, jaja sadzone), mogą być nawet pieczarki w sosie śmietanowym. Dodanie do nich holenderskiego sera Gouda nie czyni ich bardziej szwajcarskimi niż np. holenderskimi 😉
Klasyczne roesti z ziemniaków ugotowanych w mundurkach może zawierać domieszkę drobno pokrojonego boczku. Znakomite jest, gdy między dwiema cienkimi warstwami ziemniaków umieści się plaster sera gruyere.
Ludzie w swojej fantazji chętnie nazywają potrawy „po jakiemuś”, ale to nie zawsze ma związek z rzeczywistym pochodzeniem danego specjału.
Myślałam dzisiaj przy tych usługach translacyjnych (z pyrowego na polski) jak wiele pułapek czeka w nowym małżeństwie i to pułapek kulturowych. A jesteśmy w jednym państwie, unitarnym od wieków. Każdy z nas dostaje w posagu tradycje rodzinne i czy sobie z tego zdaje sprawę, czy nie – może być zarzewiem konfliktu. Tak było pod koniec lat 50-tych z moją koleżanką – wtedy studentką IV roku stomatologii, która omal się z mężem nie rozwiodła o buraczki. Serio – coś, co się głupio i od drobiazgu zaczęło, urosło w kilka miesięcy do pozycji dramatu greckiego. Otóż Grażyna była najmłodszą córką bardzo zamożnych bambrów, którzy prócz smykałki rolniczej mieli doskonałe rozeznanie polityczne. Kiedy poszedł chyr, że Niemcy będą uciekać, a tu przyjdą Ruski i będzie „demokracja”, Dziadek Grażyny podzielił gospodarstwo na dzieci, wnuki i kuzynów, jednego wnuka od razu posłał do szkoły oficerskiej, troje na studia wyższe, dwiema starszymi córkami – zakonnicami przestał się chlubić na prawo i lewo, wiedział u kogo przed świętami zjawić się z paczką kiełbasy swojej roboty i rodzinie nadal wiodło się świetnie. Grażyna, jak każda panna w tym wieku sadzana w kącie nie była, swoją część roboty w zagrodzie, ogrodzie i w domu musiała zrobić. Gotowała świetnie. No i wydała się na młodego inżyniera kolejnictwa, syna kasjera kolejowego, więc z rodziny bardzo skromnej. Młodzi zamieszkali u rodziców Wojtka, którzy oddali im najmniejszy pokój w służbowym, dwupokojowym mieszkaniu kasjera. Dwa tygodnie było bardzo dobrze : panie gotowały na zmianę, nie były kłótliwe, aż w trzecią niedzielę Grażyna doprawiała utarte buraczki, do których pod koniec wlała pół butelki śmietany. Teściowa się zdziwiła „śmietana do buraków – tego się nie daje” Grażyna całe życie jadła ze śmietaną, śmietana była swoja i nikt jej nie szczędził. Obiad został zjedzony ale Grażyna raz usłyszała, jak kobiety w kolejce pokazywały ją sobie „To ta, co ćwiartkę śmietany w buraczki wlewa” i jeszcze Teściowa pożaliła się swojej siostrze. To Grażyna się zawzięła. Wojtek był człek spokojny i w najlepszej wierze prosił, Grażka, co ci szkodzi. Nie chce matka buraczków ze śmietaną, to nie rób. Acha, nie rób. Sprawa napęczniała brzydko i w czyjeś imieniny Grażyna opowiadała, jak to jej małżeństwo rozbija się o buraczki. Dywagowaliśmy, dawaliśmy dobre rady, aż mój Jarek w końcu mówi „Grażyna, dobra żona tym się chlubi, że gotuje, co mąż lubi. Ty, Wojtek – jak wolisz? Ze śmietaną, czy bez śmietany”
„Ja? Zdziwił się Wojtek – ja nienawidzę buraczków. Nigdy nie jem”
Boże, jak myśmy się śmiali, płakaliśmy ze śmiechu, a minęło z 15 minut zanim Grażyna pojęła co nas tak śmieszy i że w ogóle nie ma powodu do stresu (nie mówiąc o rozwodzie). Powiedzenie „A może on w ogóle nie jada buraczków?” weszło w przysłowia w naszym kółku, kiedy ludzie nie mogli się dogadać, bo każdy mówił o czym innym.
Zabawna historia, ale teściowa tej Grażyny paskudna plotkara, a mąż jak zwykle – między młotem i kowadłem czyli nielojalny wobec żony i tchórz 🙄
Jeśli już chciał spokoju w rodzinie, to dyplomatycznie powinien oznajmić wszem i wobec, że buraczków nie jada i konflikt byłby zażegnany, nawet gdyby te buraczki w rzeczywistości uwielbiał.
A swoją drogą, to u mnie w domu buraczki zawsze były ze śmietaną 😉
Tu, gotuję najwyżej dla siebie, bo Osobisty buraczków w żadnej formie poza barszczem nie lubi 🙄
Nemo – chyba nie tchórz, on po prostu sensu w tym sporze żadnego nie widział. Ja jem buraczki i takie i takie. Najchętniej ze sporą łychą chrzanu, drugą masła, pieprz, sól i cukier w odpowiedniej proporcji i to mi w zasadzie wystarczy. Ze śmietaną też zjem.
Pyro,
jak dla mnie to tchórz, bo widząc konflikt między żoną a teściową, próbował nakłonić żonę do ustępstwa, a przecież to z nią się ożenił, a nie z mamusią. Lojalności tu zabrakło.
A potem jeszcze udawał, że nie widzi sensu w tym sporze. Każdy widzi, że poszło o kompetencje.
Teściowa obgadując synową i żaląc się na nią szukała sprzymierzeńców przeciw niej. Czy to ona kupowała tę śmietanę?
Buraczki z chrzanem tylko na zimno 😉
Nemo – dobrze, że nie jesteś moją teściową, bo ja jestem mniej pryncypialna – w ogóle nie spieram się o drobiazgi. Wzięłabyś mnie pod pantofel albo wałek od ciasta (tu mordka). No nie; ponoć jestem wrednym przeciwnikiem, bo się nie kłócę i robię po swojemu.
Jak widać, buraczki to jarzyna kontrowersyjna. Osobiście lubię ciepłe, mężowi podaję wystudzone, bo takie woli. Że mogą być ze śmietaną, tego nie widziałam, ale przy najbliższej okazji spróbuję. W przypadku tradycyjnych potraw zazwyczaj kontynuuje się kulinarne zwyczaje domowe. Ale też nie zawsze. Ostatnio o mojej siostry – ona jadła sałatkę z pomidorów ze śmietaną, ja wolę bez śmietany. Ale to są takie drobne sprawy, że w żadnym wypadku nie powinny wywoływać konfliktów. Ale u znajomej Pyry chodziło raczej po pokazanie, kto rządzi w domu, a ustępstwo na rzecz synowej było niemożliwe. Dzisiejsze teściowe, choć mają różne zdanie o synowych, są raczej dość powściągliwe w publicznej krytyce. Przynajmniej ja takie spotykam.
ja jak Osobisty nemo tylko barszczyk .. a z tym plackiem szwajcarskim to jak z węgierskim .. każdy robi po swojemu .. no ale najważniejsze, że taka nazwa istnieje … 😉
w Biedronce tanie nektarynki .. kto ma ochotę może zrobić przetwory ..
Muszę się pochwalić dzisiejszym obiadem. Otóż miałam jedną, małą polędwiczkę, obrane już pomidory na sałatkę i 6 śliwek, które zostały od placka, a że jeszcze troszkę kwaśne były, to leżały i tylko osa się dzisiaj zainteresowała. Polędwiczkę pokroiłam na zraziki i je rozklepałam, po czym usmażyłam w panierce, śliwki obrane (12 połówek 2x większe od węgierek, ale podobne) usmażyłam na tłuszczu od kotlecików, dokładając trochę masła. Smażyłam metodą – na skórce, na przecięciu – na skórce – po ok 3 min z każdej strony. Przy ostatnim przewrocie posypałam delikatnie cukrem – pół łyżeczki na wszystkie razem. Na talerzu brzegiem leżały pomidory – tylko z solą i pieprzem, potem smażone, gorące śliwki i po 5 kotlecików. Oj, pychota to była.
Witajcie o moim południu 🙂
Zachmurzone 26C, zdaje się, że będzie padać, od zachodu idzie wielki front deszczowy.
Właśnie wyciągnęłam walizkę – torrrrba na dwie osoby to trochę mało.
Podładowuję Dellę, baterie do aparatu, zbieram do kupy paszporty, jakieś euro, trochę złotówek (w tym worek monet 🙄 ),piaski dla Staszka z plaż Grecji, Kanady i Long Island. Aparaty fotograficzne (som dwa!), szmat parę… suszę ostatnie pranie.
Trzeba się umówić z Andrzejem na podlewanie kwiatków domowych.
Na obiad polędwica wieprzowa z zamrażarki
Cichal,
zdaje się, że zostawiliście w mojej zamrażarce „ice-pak”, ja nie posiadam. Upomnij się w stosownej chwili, jak Wy do nas, czy my do Was, bo mnie to niepotrzebne.
Jerzor zakupił płatki owsiane i namawia mnie do grzechu, nawet skłonny był dla mnie zrobić, ale przecież ja nie jadam śniadania o 7-mej rano 😯
Płatki to ja pod u Cichala! Ewentualnie jak Cichaly u nas.
Kiedy jeszcze mieszkałam z moimi Rodzicami na stole pojawiały się czasem kulinarne kompromisy 🙂
jedna miska sałaty ze śmietaną-dla Taty,bo innej nie lubił i druga z winegretem dla Mamy oraz dla mnie, chociaż Mamie zdarzało się sięgać po obie wersje 😉
Buraczki robimy,tak jak Osobisty Wędkarz w domu rodzinnym jadał.Zresztą ta wersja najbardziej mi smakuje:pokroić w plasterki buraki,ziemniaki i jajka na twardo,polać sosem musztardowym.Można dodać anchois.
Pyro-podoba mi się Twój pomysł z podsmażonymi śliwkami do polędwiczek.Czas śliwek nastał !
Ja tam biorę wszystkie buraczki, jak lecą – ze śmietaną nigdy nie jadłam, nie trafiło się. Najbardziej smakuje mi sok z ukiszonych buraków – dlaczego ja tego nie robię częściej, tylko raz do roku na Wigilię kiszę?! Przeciez buraczki są tanie jak przysłowiowy barszcz.
Lubię też buraczki ugotowane, starte na „grubej” tarce, dosmaczone pieprzem, solą i sokiem z cytryny. A buraczki z chrzanem to już klasyk – w te zaopatruję się w „Bałtyku”, ale na święta wielkanocne obowiązkowo robię sama. Chrzan własny, buraczki ze sklepu. Co ja się wtedy napłaczę, to się napłaczę.
Chociaż nie jest tak źle – najlepiej trzeć chrzan pod pracującym na całych obrotach wyciągiem kuchennym 😉
Dzisiaj też będzie buraczkowo, bo zamroziłam trochę botwinki, wystarczy doprawić śmietaną, podkwasić cytryną i gotowe.
w weganskim katechizmie kuchni @byka zajmuja buraczki nie tylko pozycje na skrzydle,
ale odgrywaja czesto role libero;
w polaczeniu z pietruszka i koperkiem sa tez niezawodne w ataku, jak i w obronie; gotowane al dente z szusem balsamico de modena i szczypta oregano,kminku,
tudziez zabka czosnku lol zaszachuja kazdego old shatterhanda;
podane z chrzanem i smietana, kroloja niezawodnie nad buffetem i daja optycznego kopa . 😉
A mnie się podoba Danuśko Twój sposób na buraczki, tak jeszcze nie jadłam, a buraczki bardzo lubię i na ciepło ze śmietaną lub bez i na zimno z chrzanem, jedynie nie lubię jak są zaprawiane tłuszczem ze skwarkami – to wspomnienie brrr ze szkolnej stołówki.
Także ten włoski sposób na karkówkę wydaje się smakowity, wypróbuje przy najbliższej okazji 🙂
Marynowane buraczki pokrojone w grubą kostkę można dodać do tradycyjnej sałatki jarzynowej zamiast ogórków, ale znacznie więcej. Smaczna odmiana klasyka sałatkowego.
Barbaro-ja w ten sposób polubiłam buraczki,bo przedtem
nie były moją ulubioną jarzyną.
Pyro,
My chetnie potrzebujacym suszonych borowikow wyslemy,
Dysponuje tylko Zabim i Haneczkowym adresem, jak poznanskie kolezanki chca, to tylko mowic :)!
Buraczki po szwedzku sa znakomite – obrane, pokrojone w duza kostke, pieczone w piekarniku, przed podaniem polane oliwa + dyzurne + koperek.
Jolly – pewnie, że chcę. Z pocałowaniem ręki. Wystarczy na adres Haneczkowy z zaznaczeniem, że część dla mnie. W ten sposób zmniejszamy koszty pocztowe. A oddzielnie, to J.Kodyniak, os.Tysiąclecia 6 m 14, 61-255 Poznań. No, nie ma u nas prawdziwków – wyprowadziły się.
Pyro,
Czy Inka i inne Poznanianki tez sie pisza – to wysle wiecej poki jestem w kraju.
Jolly,
zatrzymaj dla mnie torebeczkę, gdybym z Ojczyzny wróciła z pustą torbą 😯
Inka zawsze się ze mną – a ja z nią – dzielimy, więc oczywista oczywistość. Innym [Ewa z P, JAGODA) też mogą na mnie liczyć, dostarczę albo wrzucę w kopertę. Więcej nas na razie nie ma.
Wysyp sie dopiero zaczyna, deszcz padal wczoraj i pol dnia dzisiaj, cieplo jest (w lesie dosc tropikalnie) to damy rade nazbierac. Suszymy na biezaco na piecu kaflowym, w piatek wysle na adres Pyry, Alicjo gdzie Tobie?
Dobry wieczór. 😀
Nie cierpię przeciągów, przez pociągowy przeciąg cały wczorajszy dzień był jedną intensywną kuracją aspirynową. 🙁
Najważniejsze, że chyba z sukcesem. 😀
Dzisiejszy dzień od rana jeździłam autobusami po wszystkich dzielnicach miasta – oczywiście za drobiazgami na weekend, no i jeszcze zrobić Siostrzenicy zapasy – ma po zabiegu unieruchomione kolano. Wróciłam przed samą „konferencją” z wnuczką i dziećmi. 😉
Jutro też nie będę miała kiedy „stuknąć”, bo muszę się spakować i jechać do Siostrzenicy, żeby się wykąpać. U nas od dzisiaj nie ma ciepłej wody, bo modernizują rury ciepłownicze. 👿
Buraczki uwielbiam na zimno, gorąco, półkwaśne i całkiem kwaśne. 🙂
Zjazdowe ozory się solą, w czwartek będą gotowane; jutro zacznę szykować napitki, w środę przyjedzie Zgaga i w piątek pojedziemy na północ. W środę także przyjedzie mój Brat, bo nie ma co robić z pomidorami i ogórkami. Chętnie go zobaczę ale miłościwie przemilczałam, że biorąc pod uwagę ceny paliwa (147 km w jedną stronę) będą to najdroższe pomidory i ogórki w kraju.
Pyro, ale z WŁASNEGO ogródka !!!!
Małgosiu, gdybyś była w okolicach Lidla, to oni mają w sprzedaży Twoją ukochaną czekoladę gorzką z całą masą orzechów laskowych (Ritter Sport), niebo w …. no wiesz w czym. 😀
Szykowania przedzjazdowe w pełni. 🙂
Mam nadzieję że moje śledzie przetrzymają całodzienną podróż 🙄
Wyruszam w czwartek na północny- zachód
o świcie na granicy marszu
ja i jarzębina
zanurzeni po pas we mgle
Irku – dwa lata temu wiozłam kilkanaście kilogramów śledzi w trzech zalewach. Przetrzymały, jedliśmy, też przetrzymaliśmy i potem jeszcze Żaba z jakąś młodzieżą konno – wędrowną jadła po tygodniu. Wszyscy żyją.
O właśnie, ceny paliwa.
Dziecko zastrzegąjące się, że nigdy w życiu, bo mieszka w Toronto centrumie jak najbardziej, do pracy spacerkiem 10 minut, kupiło ostatnio samochód 😯
Za garaż i tak płacą, tzn. dotychczas wynajmowali komuś bez garażu, a samochodowaty.
Dziecko kupiło Hondę (civic? Ja się znam na samochodach jak na … ) Hybrid – oszczędności paliwa i tak dalej, przyjazne środowisku, nie znam się, tylko mi coś tam wpadło w ucho.
Przepał na 100km? 2.2 litra czy jakoś tak.
Hybryda jest oczywiście droższa, niż normalne, ale to podobno przyszłość.
Zbliża się wielkimi krokami 😀 : http://www.youtube.com/watch?v=zKmGKll_Fn8
Ja tylko 4 kg 🙁
W oliwie i własnej kompozycji
Późną jesienią robię w oleju lnianym, ale jeszcze nie ma świeżego
Jolly,
mój adres jest ogólnie znany, ale z Polski szkoda wysyłać. Dołącz do Pyrowych/Hanuścinych, ja sobie odbiorę, wszak jutro wylatuje i będę 3 tygodnie 🙂
i następny: http://www.youtube.com/watch?v=xJiAJLXXBbU
grillowanie 😀
I link: http://www.youtube.com/watch?v=8n581nrLFYA
Zgago, zajrzę. Dzięki! 🙂
http://youtu.be/oL24AZW-4Fc
Troszkę wyciszenia wieczornego
Pyro,
dziękuję za gotowość podzielenia się grzybami, bardzo to miłe, jestem chętna 🙂
Jolly, wygląda na to, że bedziesz musiała cały las wykosić. Udanych wakacji 🙂
Jagodo – wyślij na moją skrzynkę mailową swój adres. Jak tylko dostanę przesyłkę, pchnę dalej.
Jakie wieczorne, jakie wieczorne 🙄
Nakarmiłam głodomora i poprosiłam, żeby łaskawie mi ten sprzęt rowerowy…buty etc., co to mam zapakować do walizki.
Zaraz…zaraz…rany Julek (i Mańka też), to ja pakuję i nie będę czekała do jutra rana! Rano wyjeżdżamy 🙄
Mam przyjaciela starego od stu lat. On do takiego wyjazdu byłby spakowany 2 tygodnie naprzód. Ja mam rutynę opanowaną i potrafię się spakować w 10 minut, albo i mniej.
Z chłopem gorzej. Spakuj go i przypilnuj, żeby swoich rowerowych nie zapomniał. O rowerze pamięta, ale dodatki (buty, koszulki etc) to już nie. No właśnie.
Koszulki 🙄
Idę wrzucić do pralki.
Alicja – gdzie lądujesz? Berlin, czy Frankfurt?
Jaki ładny dziś wieczór z tym rosnącym księżycem.
Napracowaliśmy się w ogrodzie co niemiara. Zasadziłam mnóstwo sałaty frisee, kalarepkę, radicchio (cicorino rosso) kalafiory na zimę i zasiałam rzodkiewkę rosso gigante 😉 Osobisty w tym czasie karczował krzew jakiejś dziwnej jagody, która tylko kwitnie, ale nigdy nie ma owoców. W walce poległ trzonek od łopaty oraz rozleciała się bransoletka od tytanowej Certiny, do której nie ma już podobno części zamiennych, a to historyczny zegarek z dedykacją 🙁 Jutro będę musiała przejść się po sklepach i dowiedzieć, jaka jest szansa naprawy tego zegarka. 25 lat wytrzymał wstrząsy, jaskinie, pływanie w morzu etc. a teraz miałby polec z powodu braku małego elementu w bransoletce? 🙄
Pyro,
Krystyna wyraziła to, co i ja miałam na myśli. Dzisiejsze teściowe, a i przypuszczalnie niektóre dawniejsze, bywają powściągliwsze w publicznej krytyce synowych, zwłaszcza z tak błahych powodów. Tam najwyraźniej chodziło o dominację, a nie o śmietanę i buraczki 😉
W tutejszej kuchni bywają znakomite sałatki z gotowanych buraczków np. z winegretem i przyprażonymi ziarnami słonecznika albo z orzechami włoskimi Nie jada się buraczków na ciepło. Ale, jak już wspominałam, Osobisty nie jada ich pod żadną postacią poza barszczem.
Grillujący Gospodarz przed pięciu laty… Eh, jak ten czas płynie…
A ja. czy to sie komus podoba czy nie, tesknie z sznyclami wieprzowymi z buraczkami z kwasna smietana na cieplo! MIODZIO! Przygotuje jutro, co bede tesknic, wszak tutaj mielona karkowka jest za bezcen prawie. Buraczki natomiast sa drogie. Kupuje czesto, na sok ze swiezych burakow i czuje cene. Troche tansze w koreanskim sklepie, ale tylko troche. Nie wiem wiec skad Alicja uznala ze tanie „jak barszcz”?
Pyro – Wrocław. Frankfurt – międzylądowanie i przerwa na 4 godziny.
U mnie w domu buraczki na ciepło i ze śmietaną tradycyjnie podawało się do zająca. Comber zajęczy w śmietanie, ziemniaki puree i buraczki…
Buraki mam w ogrodzie, więc nawet nie wiem, ile kosztują w sklepie, ale nie są drogie. Trudno jest jednak dostać surowe, bo nie mają wzięcia. W sprzedaży są ugotowane i zapakowane próżniowo. Można też dostać już pokrojone na sałatkę, do przyprawienia według gustu. Albo w postaci gotowej sałatki.
Popatrzcie, jak różnie jadamy – dla mnie buraczki na gorąco, z chrzanem obowiązkowo do wołowiny duszonej, zająca, czasem pieczeni wieprzowej, czasem gulaszu. I dużo tego chrzanu w burakach.
Miodzio,
buraki u nas są w granicach 3$ za kilogram, ewentualnie z jakimś groszem (ceny w sklepach się różnia, ale niewiele). Botwinka jako nowinka była lekutko droższa, ale też niewiele za pęczek spory. Następnym razem bedę skrupulatna, jeżeli chodzi o ceny. Na buraczkach nikt nie zbiednieje, nie poczuje dziury w kieszeni. Zazwyczaj kupuje w sieci „No frills”, albo Za Rogiem, gdzie jest drożej, ale lubie tam kupować – taki lokalny, mały sklep i dbają o klientów.
Dobranoc
Spakowanam,
tylko Jerzor jeszcze lata z tymi swoimi butami rowerowymi (mam zapakować do walizki i zapakowałam, ale on coś musiał sprawdzić 🙄 )
A mówią, że to baby są męczące i nie wiadomo co. Rany! Pakujemy się i już! Rano prysznic, śniadanko i w drogę.
Na termometrze zaledwie 6oC,a przecież jeszcze sierpień się nie skończył.
Niebo błękitne,więc ciepło ubrana jadę do pracy rowerem,bo później mają być jednak letnie temperatury.
W mojej szkolnej stołówce buraczki na ciepło były podawane obowiązkowo do kotletów mielonych.Kotlety jadłam,buraczki nie bardzo.
Miłego dnia !
Z buraczkami lub bez 😀
Dzien dobry Wszystkim,
Podczytalem wstecz, tak duzo wpisow, a tak malo Nowego. Nowemu wstyd, musi sie poprawic, bo wypadnie z Blogu. Juz niby tempo mialo spadac, ale jakos tego nie odczuwam. Mam juz dosyc pracy.
Dzisiaj pobilem rekord bezczelnosci – niektorzy Blogowicze znaja moj wiek. I ja w tym wieku postanowilem jeszcze nie rezygnowac z szukania lepszej pracy. Dzisiaj bylem na tzw. interview (Nisiu, czy istnieje jakis polski odpowiednik tego slowa?). Nie zgadniecie – nowa prace moge zaczynac od jutra! Nie wiem czy zaczne, ale taka mozliwosc istnieje. Sa rozne „za i przeciw”. Za – miejsce najpiekniejsze jakie widzialem na wschodnim wybrzezu, najdalej na wschod w stanie NY wysuniety dom mieszkalny, dziki, ogromny i piekny ogrod z pasacymi sie sarnami, widok na ocean zapierajcy dech, bardzo mili ludzie i niemal nic do roboty. Niestety za to nic nie robienie pieniadze niewielkie. I to jest to „przeciw”. Ale i tak bardzo mozliwe, ze sie skusze. Mam kilka dni do namyslu. Wlascicielem posesji i pracodawca jest artysta malarz-fotografik. Pokazywali mi jego prace, ciekawe polaczenie czarno-bialej fotografii z malarstwem.
Nastepnym „przeciw” sa odleglosci – stamtad wszedzie daleko. Ale gdyby Cichale i Alicjowie mnie odwiedzili, byliby zachwyceni. Cisza i spokoj, ktore zakloca tylko huk rozszalalego w dole oceanu, ale tego mozna sluchac zawsze, nigdy nie nuzy.
Zawracam glowe swoimi sprawami, a Wam nalezy sie pogodny i mily wtorek, czego Wam Wszystkim zycze. 🙂
dzień dobry …
takie buraczki po francusku muszę zrobić i może mi posmakują …
Zjazd szykuje się smakowity ….
Różne tematy tu poruszane są, a ja się zachwycam przepisem na porchette i zamierzam skorzystać z ostatnich weekendów lata i pogrillować jeszcze troszkę.