Już dobijam do brzegu
Nie wiem co u Was słychać, bo przez te trzy tygodnie nie mam dostępu do polskich mediów w tym i do naszego blogu. Pisałem żegnając się, że nie biorę laptopa rozmyślnie ale teraz trochę tego żałuję, bo ciekawi mnie co tam wypisujecie.
Korzystam więc z okazji i składam meldunek: w niedzielę powinienem dobić do kraju i choć przejrzeć blog. Może nawet uda mi się wpisać pierwszy raport z podróży.
Dziś wysyłam tylko trzy zdjęcia oddające drobny fragment tego co widziałem, słyszałem i jadłem.
Do zobaczenia!
Nasz hotel w Aiacciu (w dialekcie corsu) lub Ajaccio (po francusku)
Na naszej via Roma nocami było gwarno, jazzowo i tanecznie
A jadało się (raz) wielkie langusty
Prawdziwa rozkosz czyli plaża (krystalicznie czysta woda 25 – 26 stopni a powietrze o 10 st. wiecej)
Komentarze
zdjęcia 4 czyli mała premia dla nas … 🙂 … ciekawi jesteśmy sprawozdań z takich udanych wakacji .. i pewnie jakieś przepisy będą … i gotowy materiał na nową książkę pt. „Przepisy z naszych podróży” ….
Dzień dobry! http://www.youtube.com/watch?v=LbOXdm_InFU 🙂
Pozdrawiam Kocimiętkę 🙂
Jolinku – jesteś przygotowana do kibicowania? 🙂
Asiu jestem… 🙂 .. zapasy w domu i żadnych spotkań w planie …
Hej hej, Kocimiętko 🙂
Ja też w pełnej gotowości 😀
Taki to pożyje…! Zgodnie z tym, co pisał klasyk: „Ostryga tłusta/ wpada mu w usta/ potem langusta/ potem chablis…” Czekamy na sprawozdanie.
Kocimiętko, witamy przy stole łasuchów; już Ci robię miejsce. Im nas więcej, tym bardzie barwnie i różnorodnie. Nie lubimy tylko „kłótników”.
Coś mi się wydaje,że Gospodarz z okien swojego pokoju miał widok na cytadelę,jeśli oczywiście wybrał pokój z odpowiedniej strony…
Mnie podczas olimpiady najbardziej interesuje ceremonia otwarcia 😉 Zatem dzisiaj wieczorem będę oglądać,choć może nie do końca,bo ma trwać aż 3 godziny! Oczywiście polskie sukcesy będą mnie bardzo cieszyć.
Haneczko-buźka jeszcze do Twojego wczorajszego wpisu 🙂
Marku-zaszalałeś z tymi grzybami,gratulacje !
Witaj Kocimiętko-rozgość się przy naszym stole,krzesła mamy nadzwyczaj wygodne i miętkie 🙂
Dzisiaj na obiad mizeria solo – nic więcej. Jeżeli zgłodniejemy, to się zrobi solidniejszą kolację – np mozzarellę z pomidorami i oliwkami. Mieszkanie przypomina piekarnik, więc idę pod prysznic, a potem do jabłek cd. Wczorajszy kompot został przecedzony, wlany w butelki po wodzie i wstawiony do lodówki – świetnie gasi pragnienie.
Kocimiętko,
miło, że dołączyłaś do nas. 🙂
Prawdziwki Marka – do pozazdroszczenia ! Znaczy to, że w lasach jest już sporo grzybów. Ja grzyby czyszczę od razu po ścięciu/ wykręceniu/ w lesie. W domu mam mniej pracy.
Dziś praktycznie nie gotuję, bo obiad jest od wczoraj – gulasz wieprzowy i buraczki. Ugotuję tylko trochę ziemniaków, a dla siebie fasolkę szparagową.
Upiekłam już jedno ciasto do metrowca, drugie ciemne zaraz będę piec. Reszta pracy pewnie jutro, bo ciasto ma być dopiero na niedzielę. Jest to zamówienie na urodziny wnuka. Tort tortem, ale metrowca też sobie zażyczono. Ciasto jest bardzo smaczne i ładnie wygląda, ale przechowywać trzeba je w lodówce, gdzie zajmuje całą półkę.
Asiu,
kibiców wsród blogowiczów na pewno będzie sporo. Ja w każdym razie postaram się oglądać konkurencje z udziałem Polaków.
Miło powitać sympatyczną Kocimiętkę 🙂
Gospodarz zachwala korsykańską pogodę, a tymczasem u nas też ciepełko, tu tylko morza brakuje. Ja mam dzisiaj dzień płaczliwy, bo moja maleńka wnusia odfrunęła juz do swojej drugiej ojczyzny. Dzieci się cieszą na kolejne atrakcje urlopu, a nam smutno. Takie życie…
A na obiad fasolka szparagowa z małymi dodatkmi 🙂
Esikowi pewnie nie wpadał w usta makaron, który wszakże też wygląda całkiem smakowicie. Ciekawe, czy z innych uciech opisanych na przykładzie ostendzkich też Pan Piotr korzysta. O strojnych dziewczynach i pulchnych mężatkach nie wspominam, ale luksus kabina to też coś, o czym powoli zaczynamy zapominać.
Wczoraj na francuskim kanale ARTE oglądałam program o Ahlbeck (czyli o bliskim sąsiedztwie Ryby 🙂 ) Pokazywali stare fotografie i pięknie odnowione budynki. Pokazali również młodą Polkę, która szyje suknie i prowadzi butik z tymi ubraniami. Chciałam podać Wam link, ale na razie nie działa. Ale znalazłam link do filmu o okolicach, w których mieszka Nowy. Myślę, że z przyjemnością obejrzycie 🙂 : http://videos.arte.tv/de/videos/die_grossen_seebaeder_5_10_-6812808.html
ach, ahlbeck, creme de la creme…
nieprzerwanie od stu lat baraszkuje tam dziatwa (nie tylko pruskiej) elity;
nowy, ho, ho!
p.s.
dobra kuchnia;
solidne 08/15.
Asiu-na ARTE jest rzeczywiście dużo ciekawych programów turystyczno-geograficznych,przyrodniczych czy też historycznych.W ostatni wtorek, kiedy wróciłam do domu po naszym mini zjeździe właśnie kończył się program o Stanisławie Leszczyńskim.
Szkoda, że nasza TVP nie korzysta z tych zasobów 🙁 . Królują teleturnieje, niezbyt mądre programy rozrywkowe i często beznadziejne seriale.
Misjonarze, a do nich zalicza się TVP, nie moga pozwalać sobie na zbyt wiele. Głupawe programy nikogo jeszcze nie zachęciły do burzenia porządku społecznego, a nadmierny artyzm już niejednego.
Stanisławie – „misjonarze” nie mogą, chociaż mogą 🙂 , a stacje komercyjne nie chcą (uważają, że to się nie opłaca)
Mimo wszystko w niektórych komercyjnych więcej jest artyzmu niż w TVP. Zresztą co z tego, że coś tam nadadzą czasem, jeśli to będzie o 2 w nocy.
Cieszę się Kocimiętko, że zasiliłaś lepszą i ładniejszą (wiem, widziałem) połowę naszego blogu. A może skusisz się na Zjazd?
uf. To nie są temperatury dla Europejczyka z nadwagą. Potrzebuję porady : jk mrozić sorbet, żeby nie wkładać w szuflady zamrażarki podedyńczych pucharków, bo zawsze się nachlapie.
Przepraszam za literówki. Okno zasłonięte.
„Misjonarze” twierdzą,że ambitnie chcom,ale nie mogom.W naszych czasach liczą się tylko(o zgrozo) wskaźniki oglądalności.Z drugiej strony przecież „Boska”na pewno wskaźniki miała znakomite.
Z racji upałów sąsiedzi schładzają swojego psa,co oglądam z mojego balkonu: puszczają wodę z węża,
a pies ustawia się osobiście i z przyjemnością w strumieniu wody.Minę ma bardzo zadowoloną 🙂
Nisiu-jak tam ucho Rumika ?
Czy upały szczecińskie zaczynają być podobne do lizbońskich ?
Witam.
Pyro, ciekłym azotem, w razie braku takowego wy-googlować np. sorbet schładzanie.
Pyro-może mrozić w małych,zamykanych pudełkach ?
Na upały dobre są zakupy w supermarkecie w strefie dużych lodówek z nabiałem.Należy długo zastanawiać się nad wyborem właściwego jogurtu 😉
Sprawdza się też wizyta w banku albo w kinie,bo na ogół wszędzie tam mają klimatyzację 🙂
Danuśka – nie bardzo, bo to mieszać czasem trzeba, żeby lodowa kasza wyszła.
Stawiam na lody 🙂
sorbety można zamrażać na tacy lub innym sporym, płaskim naczyniu. Co jakiś czas podrapać widelcem, jak gotowe dopiero przełożyc do pucharków i biegiem na stół 🙂
Haneczko-ja bym stawiała na ten ocean,co za oknem
u Nowego,ale nawet nad Bałtyk mam ponad 400km 🙁
@asia:
czsami jestes lepsza niz arte,
ale taki program po polsku, masz kompletna racje, na pewno by nie zaszkodzil
Dzień dobry,
Byku, to prawda, Asia jest często lepsza niż Arte 🙂
U nas upałów ciąg dalszy, tylko od kilku dni ale mnie wydaje się, że od dawna
. Coraz gorzej znoszę gorąco. Nad morzem czy oceanem to co innego.
Nowy, pozdrowienia dla synka. Ładnie go fotografujesz.
Na obiad była mizeria i fasolka szparagowa, delikatna i słodka. Dostałam od sąsiadki z jej ogródka.
Pan kucharz drapie widelcem, jak radzi Barbara 🙂 i serwuje arbuzowy sorbet w zimnych szklankach. Do owocu dodaje syrop z czarnej porzeczki.
http://www.youtube.com/watch?v=GAoG8sRpAMo
Za czorta nie włoże blachy z płynem do mojej szufladki. Spróbuję w pojemniku po lodach. Lubię morelowy sorbet i cytrynowy też.
Basiu – kiedy zobaczysz kruszynkę następnym razem, będzie już pewnie dreptała i próbowała pyskować. To będzie dopiero radość.
Mili, dziękuję za sympatyczne powitanie!
Pyro, obiecuję się nie kłócić, kocimiętka to ziółko o działaniu uspokajającym (no chyba że jest się kotem:)
Barbaro-jesteś wielka 🙂
Jak podrapiesz tym widelcem,jak należy to daj znać.
Do Ciebie mam bliżej niż do Pyry 😉
Asiu-dzisiaj w cyklu”Sławne kurorty” było o The Hamptons.Oglądałaś? Nowy i Cichal,jak się domyślam, znają doskonale i osobiście.
byku-a teraz dają reportaż alternatywnym o Berlinie 🙂
Swoją drogą, jaką to człowiek ma małą tolerancję na temperaturę – na dworze się topi, a w pracy zamarza (okna otworzyć nie wolno, bo się ponoć klima psuje:( Od takiego zamrażania i rozmrażania to się można szybciej zepsuć:)
Nie wiem, nie mam, ale czytałam, że klima hoduje w przewodach jakieś zdradliwe mikroby i kto jej regularnie nie czyści, to może mieć kłopoty zdrowotne.
o alternatywnym Berlinie…
@danuska:
to i dobrze, to miasto niejedno ma oblicze.
@kocimietka:
jak juz, to zaszalej(@gospodarz w podrozy) daj jakis przepis z twojego ogrodka 😉
A Nemo pewnie na grzyby się wybrała? I Alicja gdzieś znikła i Nisia. Meteo straszy, że jutro jeszcze 2 stopnie wyżej, to ja sobie stołek wstawię pod prysznic albo co? Młodsza poodwoływała spotkania, bo wszyscy się topią we własnym pocie. Jak to jednak trudno człowiekowi dogodzić…
Danuśko, ja tylko tak teoretycznie o tym widelcu, widziałam ten sposób w programie kulinarnym. W moim zamrażalniku też by mi było trudno płaskie naczynie ustawić, zawsze coś tam przecież leżakuje.
Pyro, ciekawa jestem jak zrobisz ten sorbet w pojemniku po lodach. Musisz być bardzo czujna żeby się nie zrobiła bryła lodu. No i masz rację, że przez te rozstania tak wiele się traci, smutno…
Danuśko, zerknij do poczty, proszę 🙂
zgadza sie Nowy, ze to jest jedna z moich pasji. ale uwazaj na mlodego, bo skoro nie mozesz juz go teraz od tego oderwac od ogladania, to jest szansa ze go wciagnie.
sa rozne spoty, twojego nie znam, mam natomiast swiezo w pamieci, taki jaden, tez na oceanie, na ktorym fale powstawaly dwukrotnie. raz w dalekiej odleglosci, okolo 200 metrow od brzegu i tam nalezalo doplynac by ja poujezdzac na odleglosci 100 metrow. tu zanikala i za chwile pojawiala sie od nowa, ogromna gora wody, ryczaca i huczaca. zaczepiwszy sie na niej mozna dotrzec bylo az do samej kamienistej plazy. rozkosz wielka. takiej przyjemnosci nie uzyskasz nigdzie indziej. wiem co klepie 😆 mozna to czynic caly dzien, i nastepny, i kolejny …
ale prawdziwego swira mam na punkcie deski wraz z latawcem. od przyszlej olimpiady bedzie kitsurfing nowa dyscyplina.
kto wie? moze mnie tam zobaczycie 😆
O, to musimy wymyślić graficzny znak Blogu, bo niezależnie od reprezentacji i sponsorów, Ogonek będzie rozsławiał łasuchów.
A ja, załatwiając ostatnio różne sprawy zjazdowe (wpłaty!!! Potrzebne) odnowiłam sobie starą infekcję i znowu siedzę w katalogach aukcyjnych porcelany – nie, żebym potrzebowała coś kupić… choroba taka, miłość skorupowa. Parę drobiazgów wpadło mi w oko – od razu z adresatami. Tak np spotkałam dzisiaj śliczny, ażurowy koszyk – owocarkę, Miśnia i od razu pomyślałam o Pepegorze, a urocza patera na nóżce, indyjski błękit najlepiej poczułaby się u Nisi. Jedna patera zaś rozbawiła mnie do chichotu włącznie. Klasyczna, z białej porcelany spora patera secesyjna, pięknie rozwinięta w falbanę obrzeża, dyskretnie podkreślona złotem, a na środku, tam gdzie najczęściej bukiet róż albo innych kwiatów – wąsate oblicze Hindenburga. No – jak żywy : mundur z szamerunkami, bokobrody, mars na czole. Oczyma duszy zobaczyłam oblicze upaćkane majonezem albo bitą śmietaną. Sama radość.
Alino-prześlij proszę na mój adres w Interii,to odbiorę
od razu.
Pyra się cieszy porcelaną,a ja sukcesem ogrodniczym.
Mięta mię zakwitła,w doniczce na balkonie.
Ale może nie powinna ?
To już przyznam się od razu, dlaczego w ogóle w te aukcje wlazłam. Otóż utarło się, że Zjazd dziękuje Gospodyni jakimś prezentem – niezbyt okazałym, ale ładnym i przydatnym. Dwa lata temu Żaba dostała ręcznie malowaną skrzynkę na listy z końmi na ścianie przedniej. W ub.r. dostała kieliszki i dwa ozdobne dźwigarki żeliwne – jeden do powieszenia doniczki, drugi z dzwonkiem. W tym roku przeprowadziłam rekonesans pod hasłem „Nie ściemniać! Przyznać się, co potrzebne” i Żaba wydukała, że półmiski Włocławka, bo brakuje. To wyszperałam trzy niewielkie i jeden prostokątny, wielki i głęboki. już jadą do Żabich Błot, bo nie będę się szarpać po Polsce z ciężarami. Żaba z głowy. No, niby tak, ale wywozimy słoje śmietany od Eski? Wywozimy. I Twaróg i coś tam, coś tam – Eska też „półmiski” ale nie Włocławek. Dobra – to do niej jedzie śliczna salaterka z półmiskiem do kompletu. Nie są to przedmioty bardzo kosztowne ale doskonałej klasy i wybrane z miłością, a dodatkowa składka na miejscu po 15 zł od łba, nikogo nie zrujnuje (najwyżej Pyrę jak nie wylezie z tych aukcji).
Jestem, tylko trochę zarobiona, bo mi się zachciało znowu coś porządkować, a jak już zaczęłam, to musiałam skończyć.
U nas też sauna, nie ma słońca, na termometrze 27C i rzecz jasna wilgoć w powietrzu. W domu okna pozamykane, dość komfortowe 23C, klimatyzacji nie włączam, bo na razie nie jest potrzebna.
Ale jednak u nas nie da się bez tego żyć, chociaż o dziwo, jakoś przeżylismy te lata…pewnie człowiek był sprawniejszy fizycznie i lepiej to znosił?
Jerzor mówił, że jak mnie nie było, musiał kilka razy włączyć ustrojstwo, bo tak bardzo goraco było, a on jest bardzo wytrzymały na upały. To ze mną jest gorzej (po przebytym lata temu udarze cieplnym).
Każdego lata przychodzi taki moment, że nie pomoże cień drzew, nic – po prostu potrzebna jest klimatyzacja i już. Czasem jest to tydzień, czasem miesiąc, czasem więcej. Nie musi przeciez chodzic na okrągło, ale sauna nie sprzyja dobrym snom, sauna nie sprzyja snu w ogóle, mam to na sobie przetestowane wielokrotnie.
Pyro,
ja się ratowałam chłodnymi prysznicami, dawało to ulgę na jakiś czas, więc ten taborecik pod prysznicem to dobry pomysł 😉
40-stopniowy upał w Lizbonie to zupełnie co innego – owszem, upał, ale bez tej cholernej wilgoci jak u mnie, to człowieka wykańcza. Nie da się do tego przyzwyczaić, jedynie próbować opanować sytuację i jakoś sobie radzić. No i dobrze, ze smam sobie moge regulować te sprawy (wyrazy współczucia dla tych, co pracują w określonych warunkach i to czy tamto zabronione, to a propos wpisu kocimiętki).
Pyro,
a co z wpłatami na zjazd ? W ubiegłym roku numer konta podany był na stronie Alicji. A w tym roku ? Czy może przeoczyłam informacje na ten temat ?
Jakim cudem ja jeszcze nie uporządkowałam zdjęć z Paryża, Rejsu i Lizbony – pojęcia nie mam. To znaczy mam. Zabrałam kartę, jakieś 16 Giga, no i hulaj dusza, piekła nie ma, trzaska się wszystko…a potem trzeba to uporządkować i tak dalej, i nie ma komu się za to zabrać. Dotychczas przejrzałam wszystko raz i skrzętnie omijam porządkowanie 🙄
DUŻO tego!
Dobry wieczor,
Pyro,
A mozna prosic o podanie szacunkowej ilosci delegatow na zjazd?
Chcialabym Wam wyslac malutkie conieco na – jesli mozna – adres Zaby.
A propos Zjazdu, ja jak zwykle policzę się ze wszystkim na miejscu, bo opłata za transfer mamony to…wiadomo, lepiej to przepić w Żabich Błotach, i to nienajgorszym trunkiem 😉
Jolly Rogers,
tutaj masz namiary:
http://zabieblota.info/
Krystyno – konto to samo co w ub roku – zbieramy po 120,- + 15 na miejscu. Wiecie kto pierwszy wpłacił? Nasz Gospodarz już miesiąc temu.
Jolly Rogers – na zjazdach jest ok 24-25 osób, to się waha do ostatniej chwili.
Z innych wieści Zjazdowych – Żaba odkryła małą wędzarnię o specjalności „pstrąg” – więc Alan będzie miał jadła po uszy – świeżutkie, wędzone pstrągi i ozory, które ja przywiozę i pewnie jeszcze 150 innych rzeczy.
Alino, Byku – 🙂
Danusiu – oglądam czasami o 20:00, bo do domu zazwyczaj wracam dopiero ok. 19. Dzisiaj o 20 było o Biarritz 🙂
W pociągu – jak w saunie 🙂
Pyro – jaki sorbet robiłaś, z jakich owoców?
Krystyno – nie przyjeżdżaj bez keksa!
Anno Podwodnie Helwecka, Anno Bardzo Młoda-Vichyssoise, Anno Nowa Ogrodowa, wszystkie A z niemym H, Krystyny – przepraszam Panie za spóźnone życzenia – wanny na secesyjnie wygiętych nóżkach wypełnionej chłodną, gęstą śmietaną z kwiatami mięty (lub plasterkami ogórków), kwartetu smyczkowego, słynnego islandzkiego wina życzę 🙂
Panie Piotrze – Proszę dobić do brzegu jak najszybciej. Błagam 🙂
Zdrowie Alfonsa, Aureliego, Aureliusza, Dionizego, Julii, Laury, Lili, Marty, Natalii, Rudolfa i Wszebora 🙂
Asiu – nie robiłam – chciałam robić i nie umiałam wstawić w zamrażarkę. Kiedy wejdziesz na stronę Głosu Wielkopolskiego , na kolumnę „kuchnia” jest chyba 8 różnych przepisów podanych; chwalą, że b.proste i smaczne. Ba!
Placku – jak miło, żeś znowu zawitał. Jeszcze tylko Gospodarz i świat wróci do normy.
Zajrzę
Placku – wyobraziłam sobie te wannę 🙂
Biarritz dla chętnych:
http://videos.arte.tv/fr/videos/les_grandes_stations_balneaires-6826680.html
Pyro,
Alan jest przede wszystkim zapalonym wędkarzem i doskonale wie, gdzie się łowi pstrągi w okolicy Żabich Błot, przytaczam tu dowody sprzed dwóch lat:
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/Polska2010PomorzeZachodnie#5533157331785345586
Nie wiem, czy lubi je jeść, z moich doswiadczeń wynika, że wędkarze lubią łowić, a jeść niekoniecznie.
Zdaje mi się, że Gospodarz też lubi wędkowanie, więc podsyłam pomysł, żeby wrzucić do bagażnika wędkę, a nuż się przyda? 😉
Oj, przejrzałam te zdjęcia (można cofnąć do tyłu i obejrzeć od poczatku) ze Zjazdu 2010 i rzewnie mi się zrobiło…
Już niedługo znowu się spotkamy 🙂
Dobry wieczór Blogu!
stres, stres, stres… 👿
Zacznę od podziękowań za wczorajszy dalszy ciąg miłych życzeń. Nie miałam kiedy zajrzeć na Blog, bo pojechaliśmy wczoraj na grzyby, a tam w górach – niebiański spokój, zbyrczące dzwonki, pachnące zioła, kwiaty, różowe chmurki na zachodnim niebie, aż się chciało tam zostać na całą noc… Nic to, zebraliśmy trochę prawdziwków (pod jednym świerkiem były cztery borowiki większe niż talerze, przegapione ostatnio, zostawiłam na rozmnażanie 🙂 ) i kurek oraz kołpaków i powoli ruszyliśmy z powrotem. Droga z naszej hali wiedzie przez las i stromy żleb, którym w zimie schodzą lawiny, a latem spadają kamienie, ale to raczej jak pada. No i w tym żlebie, na wyboistej i wąskiej drodze Osobisty pyta: co to za odgłos?
Odgłos? No, przecież woda spływa po spękanych łupkach…
Nie. To coś innego 🙄
E tam, wydaje ci się 🙄
Kilometr dalej, na stromym zjeździe przez łąki nad wsią Osobisty zatrzymuje auto i dokonuje oględzin. No tak, platfus z tyłu po lewej 🙁
Pocieszam, że tylko w dolnej części koła, ale Osobistemu coś nie do śmiechu 🙄 Zjeżdżamy trochę niżej, do mniej stromego miejsca. Poniżej drogi znajomy góral kosi łąkę na zboczu. Zaintrygowany przerywa robotę i przychodzi pogadać. Siedzimy sobie na trawce i rozmawiamy. Dowiaduję się, że szwagierka (38 lat) jest w szpitalu – artretyzm (Arthrose) w płucach
😯 ???
No, krew się posklejała i siedzi w żyle, a bratowa ma duszności.
Aha.
Brat pojechał ją odwiedzić, a on wykosi ten kawałek, potem uśpi bratanków (1,5 i 5 lat) w szałasie na hali, skąd wracamy, a jutro rusza w podróż z chórem (Jodelchor) w podróż zagraniczną. Dokąd? Okaże się w trakcie podróży. Niespodzianka 😎
Tak sobie gaworzymy, tymczasem Osobisty zmienił koło, pora ruszać dalej. Dochodzi 21, półksiężyc już wysoko na niebie…
Opona nie do naprawienia, poza tym łysa jak i pozostałe. Zamówiłam dziś nowe, będą za tydzień, podobno.
Dziś od rana podlewanie przywiędłej roślinności, kopanie ziemniaków, zbieranie ogórków etc. Upał okropny, beczki od deszczówki – puste.
Po południu nagle wichura i łomot gradu
Ratujemy co się da, w powietrzu wirują płatki pelargonii, lecą jakieś gałęzie i przedmioty, na niebie cały czas tęcza 😯 Po chwili się uspokaja, mokry asfalt paruje, wreszcie można przejść po nim boso, zbieram sobie też trochę gradu do drinka 😉 Na niebie kolejne czarne chmury, grzmoty i błyskawice, nie ma jak włączyć komputera…
Uff, chwilowo spokój.
O, Placku, dziękuję bardzo 😀
Moja, niezbyt ostra dzisiejsza kolacja Z mizerią, rzecz jasna 😉
Pozwolę sobie przypomnieć najprostszy sposób na sorbet malinowy
Mrożone owoce, sok z pół pomarańczy, odrobina tartego imbiru, pół jabłka – zmiksować.
Można jeszcze dodać pół banana.
Oglądacie otwarcie olimpiady?
Mr Bean na szkockiej plaży (Chariots of Fire)… 😀
Oglądam, ale nie jestem zachwycona 🙁
Oglądam ale chyba już się położę.
grad do drinka ;), koniecznie zanotować.
Pompatyczne, magiczne i z brytyjskim humorem, ale strasznie długie 🙄
Zasnęłam gdzieś tak między Afganistanem a jakąś drużyną w czerwonych marynarkach… 🙄
Logo igrzysk przypomina rezultat jednej nocy (one night stand) między Dalekiem (Doctor Who) i Teletubisiem – twierdzą znawcy seriali 😉
Świta, na dworze mokro…
Dzień dobry Byku 🙂
dzień dobry …
otwarcie bardzo angielskie … niestety na TVP marni komentatorzy ale mam Eurosport …
mogą wystąpić zakłócenia w moim komentowaniu na blogu … za usterki przepraszamy … 😉 ..
Dzien dobry Jolinek, 🙂
Z gazety Anchorage Daily News zalaczam zdjecia ptaka, ktorego pokazywal Nowy nad Atlantykiem. Na zdjeciu Nowego chyba ten sam ptak, rybitwa – Arctic tern, siedzial otoczony resztkami krabow, ktore prawdopodobnie przed chwila zjadl ze smakiem.
Na zdjeciu w Anchorage na Alasce rybitwa karmi swoje „baby” rybitwe jakims owadem z Alaski.
http://www.adn.com/2012/07/09/2536748/birds-of-summer-2012.html#id=2536758&view=large_view
Dobranoc
Orco-piękne zdjęcie 🙂
Otwarcie oglądałam,ale nie do końca-lekko nużące, zasnęłam w trakcie.
Dobra wiadomość dla Jolinka i Małgosi.Bemowo nie jest
już kulinarną pustynią:www.sepiaresaurant.pl
M.Nowak w ostatnim numerze „Wyborczej”-dodatek
„Co jest grane” zachwala pierś kaczki z włoską kapustą
i batatem,a na deser parfait z białej czekolady i malin
z chrupkim dacquoise z orzechów za jedne 15 zł !
http://www.sepiarestaurant.pl
Jednak dotrwałam do końca. Mam kilka uwag (krytyczne zostawię dla siebie, bo po co psuć święto?)
– JKM Elżbieta II z Małżonkiem uczciwie i w trudzie zarabiają swoje pieniądze;
– szkoła budowania tradycji i dumy narodowej – uczczono budowniczych, artystów i myślicieli, byłych olimpijczyków i medalistów, czyli coś, czego my nie umiemy się nauczyć – zwycięstwo nie przemija przecież, chociaż przychodzą następne.
– nie poganiałabym defilującej młodzieży. To ich wielki dzień. Oni sobie ciężko wywalczyli tę chwilę. Pal sześć Niemców, Rosjan czy Japończyków ale dla sportowców z maleńkich wysepek albo rozpaczliwie biednych krajów, to moment chwały i nadziei – może by podzielić uroczystość na 2 części – w jednej widowisko – w drugiej rytuał olimpijski?
Znicz mi się podobał 🙂
Danuśka, dzięki za informację, może uda mi się tam dotrzeć nim pan Kraus się zniechęci.
Dzień dobry 🙂
Dzisiaj w Wysokich Obcasach ciekawy dla łasuchów artykuł o Lucynie Ćwierczakiewiczowej, autorstwa Anny Włoldarczyk, znanej z popularnego blogu http://www.strawberriesfrompoland.blogspot.com
Szykuję pożegnalny obiad dla naszych małych Francuzeczek,bo jutro rano odlatują do domu.
A zatem-roladki z indyczej piersi z pesto i fetą oraz placuszki z cukinii.Na kolację kalafior zapiekany z mozzarellą a la Małgosia.Przed pieczeniem zaleję go
jeszcze jajkami rozbełtanymi ze śmietaną.
Przy tym upale na deser oczywiście lody i arbuz prosto
z lodówki.
Danuśko, smaczne zakończenie wizyty. Te placuszki z cukinii mi zapachniały, mam co prawda tylko jedną niedużą cukinię, ale parę sztuk zapewne wyjdzie. Na razie jem bób, w planie jeszcze chłodnik dla leniwych, może wieczorem sie zmobilizuję, upał obezwładnia.
Barbaro-oj,smaczne,smaczne.Placuszki próbowałam po drodze 🙂
A chłodnik dla leniwych to z sokiem z buraczków z kartonika ?
Pochmurno, chwilami słońce, chwilami popaduje. Mówią w radiu o wczorajszym gradobiciu i gwałtownej burzy w mojej okolicy, ale strat podobno niewiele, a grad był wielkości kurzego jaja 😯 Tak mówią.
Po tej na poły nieprzespanej nocy jestem trochę półprzytomna. Zadzwonili Młodzi, że rodzice zięcia wpadną po drodze w góry i zdeponują u nas ponton z silnikiem, którym Młodzi 1 sierpnia zamierzają wyruszyć od nas do… Bazylei 😯 W piątek zaczynają kolejny turnus obozu dla dzieci Szwajcarów zagranicznych. To jest jakieś 160 km autostradą, ale wodą o wiele dalej. Najpierw jezioro Thunersee (20 km), potem rzeką Aare do Renu – 210 km. Do Bazylei jeszcze spory kawałek…
Zrobiłam więc ciasto morelowe, ale po zalaniu owoców mieszanką śmietanki, jaj kurzych 😉 i cukru zauważyłam dziwne kawałeczki w naczyniu do miksowania i na owocach 😯 To były kawałeczki skorupki z jaja, w kompoście wylądowały tylko 3 połówki 🙁 Co się dało, to zebrałam, a reszta się pewnie ujawni przy jedzeniu 🙄
Idę sadzić jarmuż, pory i sałatę na jesień (endywię).
U nas dzisiaj fasolka szparagowa i są co prawda usmażone kotlety (musiałam coś z nimi zrobić)i kto chce, to zje kotleta a kto nie, to samą fasolką opchnie obiad. Popijamy podmrożonym sokiem z kompotu jabłecznego. Toast za pierwszy olimpijski medal dla Polski też wzniosłyśmy jimpotem.
Dzień dobry. Mamy pierwszy medal. Brawa dla pani Sylwii! 🙂
Upiekłam dzisiaj tartę serową z morelami i borówkami. Jeszcze nie wiem czy ciasto się udało, bo nikt jeszcze nie próbował. 🙂
Piosenka na upały 🙂 : http://www.youtube.com/watch?v=7_FEeB9bidg
Asiu – nie wiedziałam, że Andrus powielił „Pannę Krysię” co to „królowała na parkietach nie od dzisiaj” i „Monikę, dziewczynę ratownika” Widać, że wakacje do wysiłków twórczych nie są stosowne. Właściciel kebaba i czarnego motocykla – przecudny.
…a gdzie tam niejakiemu Andrusowi (nie znam) do Wojciecha!
http://www.youtube.com/watch?v=RRfiddT5-aM
Żadnego pieczenia dzisiaj – u mnie wściekły upał. Za to umyłam lodówkę, uff… 😉
O, Ewo! Moja też do mycia… Czeka nie wiadomo na co i na kogo.
Danuśko, pytałaś o chłodnik 🙂 Oczywiście z kartonika, wymieszany z gęstym jogurtem, dosmaczony furą koperku, wyciśniętym ząbkiem czosnku, troszkę szczypiorku i drobno pokrojonymi ogórkami świeżymi. Tak się przestawiliśmy na ten właśnie smak, że gdy postanowiłam być wzorową gospodynią i ugotowałam taki prawdziwy, na botwince, to rodzina jakoś zachwycona nie była…
U nas burza za burzą. Parno i duszno. Ciekawym jak wirusowa hodowla u Nowego. Na radarze widać, że Jego okolice zmłóciła przed chwilą solidna wichura z deszczem. U nas wczoraj, dwie ulice dalej, orkan wywrócił olbrzymie, stare drzewo i przeciął wręcz dom na pół! Chcieliśmy zrobić zdjęcie, ale byłaby to nieprzyzwoita fascynacja nieszczęściem.
Łotr czuwa! Chciałem być „dowcipny” i napisałem p-orno i duszno. Nie puścił…
Podsyłam fotki z Paryża – i od razu zaznaczam, że dla kogoś mogą być nudne, dla drugich w porządku, artystą fotografikiem nie jestem. To jest foto-pamiętnik z mojej podróży. Nie ma musu oglądania – ktoś mi kiedyś, anonimowo oczywiście wytknął, że marne foty podaję, dlatego się tłumaczę. A fotki dla łasuchów blogowych robione 😉
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/July282012
Dzień dobry,
Asiu (14:18), urocze 🙂 Kolejne, dzięki Tobie, odkrycie. Zrobiło mi się wesoło.
Alicja – nie jęcz. Widać to, co widać? Widać. Nastrój jest? Jest. Zachwyt innym kawałkiem świata – jest? Jest. To osochodzi?
Asiu, Twoja tarta serowa z morelami, co to jest? Jakie ciasto? Jaki ser? Dzięki z góry 🙂
Pyro,
ja nie jęczę, tylko nie chciałabym, żeby znowu jakiś anonim mnie opierniczał. Lepiej niech nie patrzy i nie przeżywa mąk 🙄
Nastrój był, zachwyt i w ogóle, i w szczególe, i pod każdem innem względem 😉
Dalida, poza głosem miała też poczucie humoru 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=Son5Y0nd6CA
Pyro,
Od czasu do czasu (niekiedy nawet częściej) miewam poczucie obowiązku, ale na pewno nie zaliczam się grona perfekcyjnych pań domu… Jakoś mi nie po drodze 🙄
Alicjo,
Z przyjemnością obejrzałam znane i mniej znane kąty. Zapodawaj więcej 😉
Asiu,
Dołączam do Aliny z pytaniem o tartę 🙂
Alino – ciasto z przepisu z blogu White Plate, który podawałam kiedyś:
http://whiteplate.blogspot.com/2012/06/tarta-z-malinami-i-jagodami.html
masa serowa: kostka twarogu, dwie łyżki śmietany (dałam 30 %), 1/3 szklanki cukru, dwie łyżki mąki ziemniaczanej, 3 jajka. Wszystko to zmiksowałam razem, ale krótko. Ciasto podpiekłam ok. 20 minut. Później wylałam masę na to podpieczone ciasto i ułożyłam połówki moreli i borówki. Piekłam ok. 50 min., tak żeby masa serowa była ścięta.
A piosenka Andrusa jest pastiszem wakacyjnych piosenek, a nie nieudolnym naśladowaniem p. Młynarskiego.
Pyro – i jeszcze ten złoty łańcuch i fryzura właściciela czarnego motocykla i kebabu 🙂
Ewo – jak wyżej 🙂 . Rodzinie smakuje, albo udają 🙂
Alicjo – nastrój najważniejszy, lubię oglądać Wasze zdjęcia
dyzurne i pozdro
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum2807121735?gsessionid=E8MixAruwriUBp4eIO4BJA#5770244511966808242
Za równy tydzień robimy zajazd na Kingston. Potem z Jerzorami na festiwal kaszubski (sic) do Chippawa Cottage Resort niedaleko Ottawy. Jak pół wieku temu bierzemy namioty. Za kolejny tydzień lecimy do Polski. Tam Zjazd, Rodziny, Przyjaciele…
Na przełomie września i października chcemy jechać do Strasbourga (mam tam bratanicę stryjeczną) Nie mogę zdecydować czy jechać przez Niemcy czy przez Czechy, może Słowację. Proszę doświadczonych o radę. Sądzę, że Paryż też wejdzie w rachubę. Jak nie samochodem (5 godz) to tym super pociągiem (2 godz) Jak on się nazywa?
Asiu, dziękuję.
Dyżurne Sławka w komplecie 🙂
Alicja – nie znasz Andrusa?
http://youtu.be/mEgtN_K9zU0
A może „zabierzcie mi gitarę” -nie chcę dwóch linek dawać, bo nie przejdzie.
no to jeszcze dla wyjechanych nostalgikow i tych, co im sie nudzi 🙂
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum2807121802?gsessionid=f2ruu0bj0raeuUnkFsf-aA
Sławek, podrasowali Ci trochę Wrocław, co?
Pyro, nawet nowe lotnisko, na ktorym palic nie wolno
Sławuś – coraz mniej dla nas miejsca na świecie.
Dzien dobry,
Asiu, dziekuje :). Od dzisiaj pamietam: jak dawac w twarz, to bez emocji :)!
Pyro, mysle o ziemance z kominem w jakis chaszczach, jak dawac dupy, to z emocja 🙂
Sławek – a co wytworne Rude na tę ziemiankę?
Nie nudzę się, ale z przyjemnością obejrzałam, Sławku 🙂
Nie piłam też w Spale, ale spałam w Pile 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=faHwAc4N00U
A w takiej ziemiance: http://www.fmix.pl/zdjecie/2294917/img-0129 🙂
Asia – zaprzyjaźnione wiewiórki bąkają o 5 m b szaf ze strojami p.Dyrektor. Ziemianka? Chyba pozostałości Linii Maginota.
🙂
To jeszcze zostaje jedna możliwość – ziemianka jako wyłącznie męskie schronienie na ciężkie dni 🙂
Andrus jest bardzo dobry. Wie, co mówi i wie, co śpiewa 🙂
Otwarcie Olimpiady podobało mi się nadzwyczajnie 😀 Makowe kiecki Polek też 😀
Ja wlasnie skonczylam ogladac otwarcie Igrzysk po raz drugi ( nagrane, bo Jeff wczoraj noca pracowal, a Odsas padl zaraz przed Jasiem F.) :).
Jolinku,
Prikaz odgorny wziac poniedzialek wolny, niespodzianka czeka …
Ziemianki, ziemianki, a ja zaraz Ruskich zaprzyjaźnionych od stu lat będę podejmować winem i czym tam chata bogata. Ma być bez jedzenia, tylko wino, ale…czereśni mamy do wypęku! Oraz różne takie.
Lecę posprzątać pod parasolem.
poszedłem na grzyby z rana, ale juz po godzinie zrejterowałem z ledwo połowa koszyka(kurki,prawdziwki i pochodne, hexenpilze -jak to jest po polsku,hm?)
i skokiem do jeziora ocaliłem skore, bo dobrały sie do niej takie komarzyce, ze hej…
A ja zasnęłam pomiędzy krajami na literę I a O. 🙂 Naszych widziałam. Nie wiem dlaczego, ale zawsze wydawało mi się, Agnieszka Radwańska jest niższa. Świetnie wyglądała, pozostali też. Zresztą wszyscy sportowcy byli radośni. Ciekawe co Jolly obejrzy na żywo? 🙂
Wiecie, ten mój piesek najmądrzejszy jednak nie jest. Szalał, skomlał, „śpiewał”, skrobał mnie łapkami – tak bardzo chciał wyjść, bo na dole były dwa terierki, które bardzo lubi. Ubrałam się, wyszłam z nim i wychodząc z windy spotkaliśmy sąsiada z terierami – to sąsiad zza ściany. Radzio – i owszem – przyjaźnie przywitał sąsiadów i ciągnął mnie z całych sił do wyjścia – spieszył się do piesków widzianych z balkonu. Zupełnie nie skojarzył, że właśnie skończyły spacer i wróciły do domu. Szukał ich na trawnikach dobre kilka minut.
Córasek oglądała na żywo start kolarzy, resztę wyścigu w Hyde Parku na telebimie. bardzo zawiedziona Anglikami, bardzo.
Chińczycy są mocni w pływaniu. I wszyscy bardzo młodzi.
Asiu,
Moze siatkowke plazowa kobiet ;)?
🙂
Haneczko,
Pewnie Wiggins i Cavendish byli wykonczeni po Tour de France :(…
Haneczko,
A nie uwazasz, ze na poczatku otwarcia Igrzysk byla mala sugestia ze rugby powinno byc jedna z dyscyplin olimpijskich?
Gimnastycy brytyjscy robią furorę – lepsi od Chińczyków
Cała drużyna źle pojechała. Może dla Cavendisha nie bardzo chcieli. Trochę głupio wyszło, bardzo na nich liczono.
Jak szkoda, że rugby nigdy nie będzie olimpijskie 🙁
Jolly, bardzo to było piękne, wzruszyłam się 🙂 Piętnastka nie da rady, a siódemka to nie to samo.
Z nowej płyty: http://www.youtube.com/watch?v=qKaSVNr79dA&feature=relmfu
Dlaczego rugby nigdy nie będzie olimpijskie?
http://www.youtube.com/watch?v=yoObDUq42lY&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=vxjpS2zrxPI&feature=related
Nie tracmy ducha,
Prezes naszego klubu twierdzi, ze lobby za rugby jest bardzo silne i rozwazane jest wlaczenie do dyscyplin w 2020. Odsas ma szanse na 2024.
Asiu, przerwy między meczami muszą być długie, to bardzo urazowy sport. Czas na regenerację niezbędnie potrzebny. Olimpiada trwa zbyt krótko.
Jolly – dla mnie za późno.
Asiu,
W Rio beda grail w rugby, ale 7 zawodnikow w druzynie – jak Haneczka stwierdzila – nie to samo co 15. Komitet motywuje decyzje problemami logistycznymi – banialuki!
To jak długo trwają mistrzostwa świata? Chyba w rugby to się nazywa Puchar Świata?
p.s.
nawet rodzinke szatanow znalazlem i teraz szkicuje z pamieci do sztambucha:
tu buk, tam sosna, na zboczu(morena czolowa), na lewo grzyby czarownic(pojawiaj sie po burzy i czesto w miejscach gdzie uderzy piorun), na prawo kurki(ktore dzisiaj podalem z kotletami i pyrami,krowa – szprycer, ja piwo);
jesli @ogonek wystartuje, to nic innego nie bede robil tylko siedzial przed telewizorem i trzymal kciuki.
Pyro,
Jak wlacza, a Odsas chocby rezerwowym bedzie to z Haneczka miejscowki zaklepane macie :)!
http://www.youtube.com/watch?v=IKUGDZn20CY&feature=related
Asiu,
5-6 tygodni
Dobranoc
W takim razie poczekamy i zobaczymy czy Odsasowi uda się wystąpić jeśli nie na IO to w Pucharze Świata 🙂 . Życzę mu tego 🙂
Dobranoc
http://www.youtube.com/watch?v=Sj8YKzYBaM4&feature=related
już słychać burzę
U nas też. Dobranoc 🙂
Branoc.
Pada, jest czym oddychać – co za ulga.
Witamy Piotra po wakacyjnie – jestem pełna niecierpliwości żeby przeczyać i obejrzeć sprawozdanie.
Idę sobie zrobić kawę.
Dzień dobry Pyro, dzien dobry Wszystkim
Lało jak z cebra cały dzień, z małymi przerwami, do tego gorace, nasycone wilgocią, stojące w bezruchu powietrze. Zabrałem synka na zakupy, pogoda nas do tego zmusiła, moze i dobrze, szkoła tuż, tuż.
Taki dopiero opierzający się nastolatek ma swoje wymagania, to chce, tamtego nie, bo koledzy będą się śmiali… A niech to…..
Kupiłem wreszcie buty, spodnie, kilka koszulek. Ale i tak jeszcze nie wszystko.
Wieczorem odwiedzilismy z zaprzyjaźnionymi Brazylijczykami i ich dziećmi salę gier dla najmłodszych. Młody miał frajdę na cztery fajerki.
A ja byłam wczoraj na placu zabaw z naszymi dziewczynkami.Takich pięknych i znakomicie zaprojektowanych miejsc do zabawy nie było w czasach,kiedy moja Latorośl była dzieckiem.
A teraz zostaliśmy z Pikselem sami w domu,jakoś zrobiło się pusto i cicho.Wybierzemy się za chwilę na długi spacer.
Cichal-te super szybkie,francuskie pociągi to TGV. Czysta przyjemność podróżowania 🙂
Nowy – chwała Ojcom, którzy mają cierpliwość do zakupów nastolatków! Michałek przyjedzie obsprawiony, jak panna na wydaniu, a i tak będzie czuł się pokrzywdzony, bo koledzy… No właśnie; musi nieco wydorośleć, żeby chciał się różnić od kolegów. Tylko skąd rodzice mają mieć na to cierpliwość/
Dzień dobry,
Mieliście sportowo-muzyczny wieczór a ja, dzięki Asi, odkryłam właśnie sympatyczną polską grupę a słuchając czeskiego barda żaluję tylko, że nie znam języka.
Zapowiada się piękny słoneczny dzień. Udanej niedzieli dla Was wszystkich!
Piosenka na dzisiaj
http://youtu.be/KFO1MxCR5-Y
Dzień dobry, całą noc grzmiało raz głośniej, raz ciszej. Przestało dopiero ok. 9 rano. Pozalewało piwnice. Strażacy jeździli kilka razy. Dobrze, że nie było wichury.
http://www.youtube.com/watch?v=i_eQGsbHhDo
Bylem na targu kupilem ananasowego bardzo ananansa, sliwkowe bardzo sliwki, oraz bardzo bananowe banany i kilkanascie bardzo dobrych filmow po niecale trzy zlote. Filmy prosto z upadlej wyporzyczalni.
Gdańska jałowcówka: http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35636,12171495,Gdanska_jalowcowka__Robili_ja_mennoci__pili_chlopi.html
Nazwa tej wódki pochodzi od niemieckiego określenia jałowca. Czytałam już wcześniej ten ciekawy artykuł. Jak to różne zaszłości historyczne mogą mieć wpływ także na popularność lub jej utratę także napojów alkoholowych.
Pod artykułem o wódce machandel umieszczono kilka zdjęć dotyczących innych tematów , m.in. słynnej niegdyś i uwiecznionej w piosence Lady Punk restauracji ” Maxim”. Dziś to rudera stojąca na bardzo atrakcyjnej działce położonej bardzo blisko mola w Orłowie. Działka należy do miasta, ale w urzędniczych interesach nie leży jeszcze zagospodarowanie jej w sposób przydający temu miejscu blasku.
A my mamy w domu słodycze z Kaukazu, znane mi dotąd tylko z Biblii albo z pism apokryficznych – nie pamiętam. W każdym bądź razie żona (Saray) i żony bratanka – Lota, były zobowiązane kolejno do przygotowywania ulubionego deseru Teracha – ojca Abrahama. Potrawa powstawała przez wielogodzinne wygotowywanie soku winogronowego, aż do gęstości płynnego miodu, a wtedy lekko dogęszczana najlepszą mąką z prosa i zastudzana w płytkach albo w kulkach. No i mam kulki średnicy ok 1 cm jakby nanizane ciasno na nić, albo zastygłe w rolce i poprzedzielane przewężeniami. Rarytas ten wpakowany jest w cieniutkie jelito i ku uciesze alpinistek wracających z wyprawy na Elbrus, Młodsza był przekonana, że to kabanosy. A to przysmak znany na tej ziemi od 5 tys lat – co najmniej. Przynieść, przyniosła ale nie jemy – nie wiemy jak tego użyć – chyba ssać, bo wygląda na mordoklejkę, że niech się irysy chowają. Ugryźć się nie da, odciąć – trudno.
Wczorajsza rozmowa o Andrusie? ANDRUS ZAWSZE AKTUALNY I NA TEMAT
http://youtu.be/SSPlWhM6if8
Ruskie byli na winie i czereśniach, stanowczo odmówili jedzenia, bo byli tuż po obiedzie, Kirgiska żona Ruskiego nie umie gotować mało, a w dodatku do Ruskiego przyjechała siestra z Maskwy, więc chciała szwagierkę godnie podjąć. Już ja wyobrażam sobie, jak to wygląda…byliśmy kilka razy na obiedzie, pyszności, ale ilości 🙄
Dałam im w prezencie buteleczkę wódki z Mira i stosowny kieliszeczek do tego, również z logo Mira. Nie wierzyli, że byłam na pokładzie, ale mam dowód, stosowne zdjęcie z matrosami na rzeczonym pokładzie, pokazałam! Tu pewnie też pokazywałam, ale najwyżej się powtórzę:
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_3328.JPG
„U wsiech gołubyje głaza”, zakrzyknęła Kirgizka, bardzo ciemnooka.
Idę za chwilę żeglować z Kpt.Markiem, znaczy, będę odbijać od brzegu 😉
Pogoda wspaniała, błękitne niebo, 24C (potem będzie cieplej), wiaterek lekutki, ale ok.11-tej już zwykle gotowy dmuchać w żagle.
Cichal,
przemyśl sprawę przyjazdu do Kanady za kilka dni, czy by nie poświęcić dnia lub dwóch na żeglowanie?
Kpt.Marek zawsze jest chętny na towarzystwo, nie trzeba mu się anonsować, tylko być przy kei przed 11-tą rano. Oczywiście bez Ewy na łajbę Cię nie wpuści 😉
Przyjemnego dnia wszystkim, spadam na łódkę.
Pyro – czy to nie czurczchela? Poczytaj tu:
http://www.kaukaz.pl/relacje/artykul.php?Artykul=3
BASIU – PEWNIE TO-TO ALE DOTĄD SIĘ ŻADNA Z NAS DO ORZECHA NIE DOGRYZŁA – JEDEN Z TRZECH „KABANOSÓW” ZABIORĘ NA ZJAZD.
Pyro,
A tu przepis na czurczchelę:
http://www.tvp.pl/vod/audycje/podroze/tanczaca-z-gruzja/wideo/kachetia/451100
Jeśli dobrze pamiętam,to wśród gruzińskich zdjęć Ewy
był również ten przysmak.
Pyro-może w wersji dla turystów zdarzają się drobne niedoróbki 😉
Alicjo-w radio podali,że
kończę moją wiadomość dla Alicji :
wśród miast Kanady Toronto należy do miejsc odwiedzanych najczęściej przez UFO.Zatem niech Twoi Młodzi mają baczenie 😉
No cóż sezon ogórkowy,więc i takie wiadomości się zdarzają 🙂
Zapomniałam dodać, że na coś „czurczchelopodobnego” trafiliśmy na krymskich targowskach, z tym że była zrobiona z laskowych orzechów. Spróbowaliśmy, a jakże. http://www.garnek.pl/jagodaa/16245873/przysmak-krymski-okazal-sie
Alicjo. Myślenie ma przyszłość, ale niewprawnych męczy. Myślimy intensywnie nad gryplanem pobytu u Was. Już czuję się nieco zmęczony…
Witam.
Co wy na to?
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/skopiowala_przepisy_z_blogow_i_wydala_ksiazke_siec_wrze_238055.html
Podobno jest to żelazny składnik zapasów alpinistów (coś jak czekolada w Alpach) Żadna ekipa nie włazi, jeżeli w plecaku nie ma kilkunastu takich „kiełbasek”Mogą uratować życie jako żelazna racja w śnieżycy itp. Nie przeczę, że mogą być smaczne. Swoją drogą jeżeli się pomyśli, że to jeden z najstarszych wytworów ludzkiej kuchni, to człowiek nabiera szacunku.
Yurku – wszyscy korzystamy z cudzych przepisów ale to dla celów prywatnych. Kiedy się kogoś cytuje, to obowiązkowo trzeba podać źródło – no i nie ma mowy, żeby na cudzej pracy zarabiać. Już rozmawialiśmy na ten temat.
hej, hej,
przez dwa dni próbowałam coś napisać, narobiłam się i nic z tego, wywalało mnie. Nie wiecie, dlaczego?
Kocimiętko – Łotr (word) nas wyrzuca bez ostrzeżenia jeżeli mamy zbitki spółgłosek i samogłosek takich, jak pa – s s-e -nt, p – or, i jeszcze kilka. Jemu się to wszystko z brzydkimi słowami po angielsku kojarzy. Takie „słowa” dzielimy myślnikami i wtedy przechodzą.
Kocimiętko, WordPress nie trafi zestawień liter a-s-s i p-o-r-n, np żaroodp-o-r-ny, może to sprawia Ci kłopot?
a tak, było słowo „odp -or-na”. No, niebywałe! Zatem spróbuję za Waszą radą:
Ja chciałam odpowiedzieć Bykowi, ze z kocimiętki robię tylko herbatę, po prostu zrywam liście i zalewam wrzątkiem. Smakuje i działa podobnie jak melisa (lub nervosol i raphaholin). Ale do drinków i sałatek to chyba nie bardzo, bo twardsza i bardziej mechata. Chociaż?
Zresztą polecam, bo ładna i od -por -na roślinka. Tylko mi się pokłada. Długo nie wiedziałam, dlaczego, aż przydybałam mojego kocura rozwalonego pośrodku z błogą miną…
i dziękuję za zaproszenia (Chichalu:-) i życzenia (Placku,dzięki, spróbuję metody a’la Kleopatra, muszę tylko kupić kozę)
Kocimiętko, dziękuję za rozchichotanie!
Fatalnie się stało z Radwańską.
Oglądam Olimpiadę. Kłopot w tym, że amerykańskie kanały pokazują tylko wtedy, kiedy startują Amerykania, Ratuję się kanałami latynoskimi. Meksyk wygrał z Gabonem w nożna.
Ja na razie nie pitraszę, bo gorąco. Dziecko wybyło, więc mogę się żywić surowym zielskiem (onegdaj mój dziadek twierdził, że Ania to je sałatę jak krowa, nawet se tłustą śmietaną nie okrasi).
Za to opowiem Wam coś off-topic (chociaż w netykiecie „Polityki” piszą, że tego robić nie wolno): wczoraj wieczorem wracałam ze znajomymi ze Starówki i nagle na Krakowskim widzimy podium – ludzie wiją się i podskakują, ale nie słychać muzyki. Ktoś zachichotał, że może mają słuchawki. Podchodzimy i faktycznie, to była dyskoteka w słuchawkach! Aż mnie brzuch rozbolał ze śmiechu!
Ps a jak robicie „buźki”? Teraz widzę, że ja jakaś komputerowo niekumata jestem:(
Kocimiętko, ta roślina działa na koty podobnie jak waleriana. Kiedyś w moim domu spadła kropla waleriany na dywan a kot wylizał w nim dziurę 😉
Tu znajdziesz samouczek buziek
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/samouczek.html
Cichal spróbuj tego.
http://www.real-tv.pl/news.php
http://sportlivelink.blogspot.com/
http://transmisjesportowe.org/
Małgosiu, dzięki za linka:idea: Jesteś nieoceniona 😆 Na usprawiedliwienie dodam, że to pierwszy blog, na którym cokolwiek napisałam 😳
Co do kotów to niby o tym wiedziałam – chociaż nie wszystkie koty są wrażliwe na kocimiętkę, jest to ponoć uwarunkowane genetycznie. Myślałam, ze moje są w tej niewrażliwej mniejszości, bo zainteresowanie było zerowe. Okazuje się, że udawały 😀
Dla miłośników koni 🙂 http://www.youtube.com/watch?v=vURPajD1hxA
Jonathan Owens 🙂 śpiewa piosenkę „Petersburg”: http://www.youtube.com/watch?v=GNPgXX-LRHk
Ciachal spróbuj to,
http://www.real-tv.pl/news.php
http://sportlivelink.blogspot.com/
Natalia Partyka na razie wygrywa. Trzymam za nią kciuki.
Po południu znowu ulewy, strażacy ciągle pracują i pompują wodę z piwnic, podwórek i niżej położonych placów. Zrobiło się chłodniej.
To kolejna piosenka z płyty „Myśliwiecka”
tak
http://www.ustream.tv/sports
„Łódzka” to przeróbka „Cieszyńskiej” Nohavicy:
http://www.youtube.com/watch?v=WvoonsLNvIE
Andrus śpiewa dużo piosenek Nohavicy; panowie się przyjaźnią.
Tak, a tu Nohavica śpiewa Andrusa 🙂 . Kiepska jakość nagrania: http://www.youtube.com/watch?v=Vl6fJPwXRJ4
U nas strażacy nic nie pompują,bo nadal upalnie.
Za to ja pompuję w siebie kolejne szklanice napojów lodówkowych.
Kocimiętko,
podpowiem Ci też, że napisany tekst , zwłaszcza dłuższy, warto skopiować, aby w razie oporu z jego przepuszczeniem można było ponowić próby z jego wysłaniem.
Z zasady nie robię zakupów w niedzielę, ale dziś zaszła taka potrzeba w związku z moją nalewką wiśniową. Tym razem zastosowałam metodę zasypywania owoców cukrem, a w dalszej kolejności dopiero spirytusem. Owoce stały sobie z cukrem dwa tygodnie, najpierw w cieniu potem w słońcu i już zaczęły się kręcić przy słojach małe muszki. Trzeba było zlać syrop, a owoce zalać spirytusem. A spirytusu w domu było raptem pół butelki. Doszłam do wniosku, że w przyszłości będę stosowała moją dotychczasową metodę : owoce najpierw zalewam alkoholem, a dopiero potem cukrem. Wydaje mi się lepsza i wygodniejsza. I cały czas obawiałam się, że wiśnie sfermentują, mimo że cukru dałam sporo. Ale to dopiero pierwszy etap. Zobaczymy jaki będzie efekt końcowy.
KKrystyno – jeżeli zaczynasz od syropu, to go nie zlewasz – dolewasz alkohol na owoce z syropem.
Dziękuję Yurku! ŚWIETNY SERWIS! I nie ma tylu reklam Coca-Coli!
Pyro,
dziękuję za podpowiedź. Idę przerabiać, to znaczy przelewać. Rzeczywiście, przecież ten syrop mógłby sfermentować. Nie ma to jak rady doświadczonych.
Ja jutro zlewam i butelkuję smorodinówkę, obydwie wersje. Będę miała ok 1 litra półwytrawnej i co najmniej 2 l. deserowej. Owoce z obydwu nalewów zasypię cukrem – hojnie ok 0,5 kg, a po rozpuszczeniu się cukru jeszcze raz zaleję alkoholem i w ten sposób uzyskam likier typu cas – sis.
Osobiście zadzwonił do mnie telefonicznie nasz Gospodarz. Był i wrócił. Widokowo i klimatycznie można mu zazdrościć. Kulinarnie nie bardzo . Kuchnia miejscowa taka sobie.
Jutro opowie pewnie sam. Jak pozwolą obowiązki.
Spokojnej nocy pod własnym dachem Gospodarzu nasz.
Ahoj Piotrze!
Nasz Gospodarz szczęśliwie wrócił do domu, a siatkarze wygrali z Włochami 🙂
A trybuni były biało-czerwone. Mnóstwo naszych tam było.
informacja:
koty i kobiety!
wszystkie – uwielbiam.
Wróciliśmy z żeglowania ( ok.17 tej tutaj wiatr zdycha nieco), za godzinę jesteśmy umówieni na wyżerkę i wypitkę, trzeba odsapnąć chwilę i ogarnąć się.
Cichal,
zapowiedziałam Kpt.Markowi że przyjeżdżacie, nie kombinować, na łódce trzeba się zameldować i już!
Dzisiaj była taka flauta że hej, dopiero około 14-tej pojawił się wiaterek jaki taki. Jerzor wykonywał rozkazy Kapitana i zajmował się żaglami etc, ja popijałam szampana, czyli wszystko w należytym porządku 😎
Pogoda piękna – jakoś dzisiaj wiaterek się obijał do nieprzewidzianych godzin (niedziela, było nie było), ale pobujaliśmy się trochę, pogadaliśmy i jak zwykle fajnie było. Mam wrażenie, że coraz wiecej jest tych ryczących motorówek…Co to za przyjemność, pytam, taka rycząca maszyna?
Danuśka,
pogłoski o Toronto jako ulubione miejsce ufo są chyba mocno przesadzone. Moje dziecko (stare już przecież) tropi ufo od czasów filmu „Bliskie spotkania trzeciego stopnia”. No i nic, ni ma 🙄
Krystyno – za drugim razem też mi to przyszło do głowy, skopiowałam tekst, ale apiać i apiać to samo, w końcu maszyna wrzasnęła, że się powtarzam 👿 W życiu bym się nie domyśliła, że tam brzydkie słowa były 😆
Swoja drogą, narobiliście mi apetytu opowieściami o nalewkach. Przypomniała mi się cytrynówka u góralki – kto spróbował, nie mógł przestać! Ale przepisu zdradzić nie chciała.
A tak w cieniu olimpiady – dziś był mecz Borussia – Legia. W tym wypadku to już nie wiadomo, komu kibicować 🙁
Kocimiętko – zrób sobie cytrynówki. Pomożemy. Kłopot z nalewkami jest taki, że cierpliwość trzeba mieć – najmarniej 2-3 miesiące, najczęściej pół roku albo i rok. Znam jednak przepis na cytrynówkę 3-dniowy – idealna do wody z lodem i cytryną na upalne wieczory.
Nie kibicować, oglądać, piękny tenis rano, siatkówka wieczorem, uczta dla oczu.
dobranoc
Pyro, w takim razie bardzo poproszę o trzydniowy! Bo żar i pić się chce okrutnie 🙂
A ciekawe, ile mogła leżakować ta od góralki? Miała (tzn. cytrynówka, nie góralka) taki jakiś kremowy smak, wcale nie trąciła spirytusem. Wydawała się prawie bezprocentowa – gdyby nie skutki…
yurek,
nie oglądać, kibicować i tak dalej, tylko uprawiać, uprawiać! Sport, jakikolwiek 😉
W sport wyczynowy nie wierzę, sportowcy są zawsze jeden krok przed wykrywaczami dopingu, to tylko sprawa tego, czyja firma farmaceutyczna jest lepsza. Dlatego żadne olimpiady mnie nie podniecają.
Chodzenie to też sport (jedyne, co z ochotą uprawiam i jeszcze mogę).
Powtarzam, oglądać zawody dla przyjemności, bez syndromu doszukiwacza. Cieszyć się rywalizacją, resztę to jak by to ładnie napisać …… nie przepuści łotr.
Oj tam… diabli z chodzeniem, zakupiłam nową maszynę! No co…pasowała mi do sukienki 🙄
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_3631.JPG
Gratulacje. Nie zarejestrowana na Ciebie jeszcze?
http://www.rollingstones.com/release/12/#song-200
yurek,
nie zarejestrowana (i nie będzie), a co gorsza, ja muszę mieć kierowcę, bo sama nie lubię zasiadać za kierownicą, taka łamaga jestem 🙁
Troszkę to niskie i na długie dystanse się nie nadaje, ale wygląd ma niczego sobie.
Wracamy do portu po paru godzinach żeglowania. No dobra. Nie będę się powtarzać, że fajnie było. Zawsze pod żaglami jest cudnie, a tym cudniej, jeśli w dobrym towarzystwie. Cichal wie, o czym mówię 😉
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_3620.JPG
dzień dobry …
Jolly to mamy dzisiaj własną blogową kibickę na Olimpiadzie …. 🙂
trochę w nocy pooglądałam .. Paryż tęskni za mną .. Nohavica mi nuci …
Piotrze przywitanko … 🙂