Tylko gapa nie wie co to grappa
Podczas pobytów we Włoszech każdy mój wieczorny posiłek kończy espresso i kieliszek mocno zmrożonej grappy. Ten łyk (bo kieliszki do grappy bywają maleńkie) ożywia mnie i likwiduje uczucie przesytu, bo zwykle łakomstwo zmusza do przesady przy stole. A co to za cudowny eliksir ta grappa?
„Trwają spory – pisze Bettina Dur w „Kuchniach Europy” – od kiedy destyluje się wytłoczyny z winogron. Na pewno w roku 1451 we Friuli pewien Enrico przekazał swoim spadkobiercom w testamencie przepis na wodę życia i sprecyzował na marginesie, o jaką wodę chodzi, pisząc: grape. To pojęcie mógł wywieść zarówno od rapus albo rappe, co oznacza winogrono, jak i od graspa, wytłoczone winogrona.
Grappę wytwarza się z resztek wyciśniętych winogron – wytłoczyn zwanych vinaccia. Winogrona czerwone czyści się z gałązek i szypułek. W przypadku białych proces ten jest bardziej skomplikowany. Podczas gdy czerwone owoce najpierw miażdży się i poddaje fermentacji alkoholowej, a dopiero potem wytłacza z nich sok, białe winogrona tłoczy się świeże i fermentacji poddaje wytłoczyny, które ubijane są w kadziach z dodatkiem wody, a następnie destylowane. Do wytłoczyn dodaje się do 20 procent drożdży, które po zakończeniu fermentacji osadzają się na dnie zbiornika. Zacier z wytłoczyn destyluje się od razu albo starannie przechowuje, by nie zepsuły go pleśń ani bakterie octowe. Potrzebne są duże ilości surowca: ze 100 kilogramów wytłoczyn powstaje tylko od trzech do siedmiu litrów 60 – 80-procentowego destylatu.
Przy produkcji grappy stosowane są dwa procesy destylacyjne – ciągły i nieciągły. Przy nieciągłej destylacji napełnia się kocioł zacierem z wytłoczyn i ogrzewa go parą albo w kąpieli wodnej, a bagnomaria. Dzięki temu alkohol i inne lotne związki unoszą się do góry i skraplają w przewodach odprowadzających. Wielki kunszt gorzelnika polega na uchwyceniu momentu, kiedy należy zacząć i zakończyć uzyskiwanie destylatu. Testa – głowa, początek, i coda – ogon, końcówka frakcji – zawierają bowiem nie tylko niepożądane związki alkoholu i oleje fuzlowe, ale również najwięcej aromatu. Wieloletnie doświadczenie i tzw. dobry nos pozwalają precyzyjnie oddzielić cuore, środkową część procesu destylacji zwaną sercem, i nadać grappie to „coś”, co określa jej wartość rynkową i przynosi sławę jej wytwórcy. Gdy destylacja jest zakończona, kocioł się opróżnia i napełnia na nowo. Wszystkie wyborne grappy produkuje się zgodnie z tymi zasadami.
W tym pracochłonnym procesie niemożliwe jest wyprodukowanie większych ilości grappy. Dlatego w 1960 roku, gdy zaczął rosnąć na nią popyt, wprowadzono ciągłą destylację. Napędzanym parą maszynom gorzelniczvm stale dostarcza sie wvtłoczyn. Mimo to w zastosowanym systemie kolumn udaje się oddzielić środkową frakcję destylacji, choć już nie tak precyzyjnie. Przy produkcji grappy oprócz destylacji znaczącą rolę odgrywają dwa czynniki: wytłoczyny i leżakowanie.
Wytłoczyny, które muszą być koniecznie czyste i dość soczyste, wpływają – zależnie od gatunku i odmiany winogron – decydująco na aromat wódki. Zasadniczo rozróżnia się grappę z niearomatycznych i aromatycznych odmian, takich jak Muskateller i Traminer.
Dojrzewanie, które w wypadku grappy o podanym wieku i czasie leżakowania – na przykład riserwa albo stravecchia – powinno trwać dwanaście miesięcy, z tego sześć w drewnianej beczce, wpływa na trunek harmonizująco i uszlachetniająco. W dębowych beczkach grappa nabiera odcienia bursztynowego, a w beczkach z drewna jesionowego jest bezbarwna. Wyjątkową specjalnością są grappy dojrzewające kilka lat.
Grappa, podobnie jak owocowe winiaki. rozwija swój charakterystyczny bukiet i smak już w kilka miesięcy po destylacji.”
Komentarze
Nie jest ze mnie gapa,
ale nie dla mnie grappa.
Popołudniową niedziellą
wolę kieliszek limoncello 🙂
A dzisiaj z rana życzę
Wam aromatycznej kawy
i dobrego zakończenia
każdej podjętej sprawy !
I dzieki wielkie temu Enrico, ze wpadl na ten pomysl, i chwala mu za to, ze przestano wyrzucac cenny surowiec!. Szkoda naturalnie wieprzow i innej gawiedzi, ktora tym chyba byla zwykle dozywiana i w ten sposob miala udzial w winobraniu. Kto nam powie, ile mogla na tym stracic np. szynka parmenska?
Dzien dobry, naturalnie.
Niech bedzie dobry, jaki by tez nie wypadl. Od 6.00, jak wstalem, juz kolejna ulewa, ale teraz sie rozjasnia. Ponarzekam sobie jednak bo pomaga. Pomaga o tyle, ze ranki ostatnio nader mokre, a potem sie jakos wypogadza. Wczoraj wieczor byl nawet wybitnie letni i zapraszal wprost do siedzenia na zewnatrz. Jesli to ma byc metoda (to narzekanie), to czemu nie. Przynajmniej moge w miare zrecznie wytlumaczyc sie z tego, ze codziennie zanudzam o pogodzie.
Za chwile udam sie za drzwi i rzuce sie w wir.
Trzymajcie sie!
Nemo, woda na Malcie jest marnej jakości smakowej i do kawy czy herbaty lepiej używać wody mineralnej. Maltańczycy wodę pozyskują jak na Półwyspie Arabskim, odsalając wodę morską. Ale są alternatywy. Miejscowe wina i piwo są całkiem przyswajalne.
Grappa może i pyszna, ale mnie mocne alkohole jakoś nie wchodzą. Kilka kropel na język sprawia przyjemność, gdy coś jest najwyższej jakości, i tyle. Za to dobrego wina, gdy zacznę, przerwać nie mogę. Gdyby nie rozsądek, pewnie kończyłbym pod stołem. Na szczęście rozsądek zwycięża na ogół.
Niezwykle rzadko pijam jakiekolwiek destylaty. Prawdą, a Bogiem odstraszają mnie i ceny tych specjałów i ich bimbrowaty aromat. Od czasu do czasu zdarza się jednak wypić kieliszek palinki, calvadosu, kirszu czy grappy. Mój gust wskazuje na calvados, reszta raz na kilka lat też może przypaść do gustu.
Nasz piesio dzisiaj spostponował podłogę w dużym pokoju – pozostawił po sobie całkiem zgrabną piramidkę. Nie został skarcony, bo wina jego pań jest ewidentna. Wczoraj wieczorem do późnej nocy lało, jak z cebra, więc pies na spacer nie mógł wyjść. Przyszedł nas budzić o 5.00 rano widać ponaglany przez potrzebę. Obydwie panie opędzały się od pieska zdecydowanie, a starsza nawet poradziła psu, żeby nauczył się patrzeć na zegarek – kto z dorosłym, zdrowym psem wychodzi o 5 rano? Piesek zorientował się, że na współpracę nie ma co liczyć, a potrzeba była widać przemożna. Efekt zosał przed telewizorem. Nie chciały wyjść, niech teraz myją podłogę.
Dzień dobry Blogu!
Mrożona grappa? Tylko jeśli owocowa, młoda lub podłej jakości 🙄
Dobra, stara (wyborna) grappa jest jak koniak. Widział kto mrożony koniak?
To jest barbarzyństwo.
Jeśli trunek (nie wódka) nie da się pić w temperaturze ok. 18 stopni, to nie należy pić go w ogóle 😎
Stanisławie,
wyspy śródziemnomorskie miewają spore problemy z zaopatrzeniem w wodę. Na przykład Lipari zaopatruje się w wodę pitną statkami-cysternami z Neapolu. Domy mają płaskie dachy, obramowane i z odpływem prosto do zbiornika na deszczówkę, którą gromadzi się w zimie.
Jak byłam na Hvarze, to słyszałam o planach budowy podwodnego rurociągu, który miałby dostarczać wodę ze stałego lądu.
Idę zbierać czarne porzeczki.
Pepegorowi zazdroszczę nocnych ulew.
Pyro-z moich już kilkuletnich obserwacji oraz rozmów z psim towarzystwem na naszym osiedlu wynika że bardzo rannym świtem wychodzą często na spacer właściciele psów wielkich,groźnych i mało towarzyskich.Unikają w ten sposób spotkań z innymi psami,które nie zawsze miło się kończą.Wiele z tych potężnych psów odbyło szkolenie i profesjonalną tresurę,ale bywają jednak czasem nieprzewidywalne.
Większość psiarzy pierwszy spacer zalicza pomiędzy 7.00 a 9.00.
Dzień dobry, deser z grappą i śpiewem ptaków 🙂 http://adamczewski.blog.polityka.pl/2007/07/11/dzis-zapraszam-na-deser-truskawkowy/
grappa tylko we Włoszech mi smakuje …
też nie wiedziałam, że tak łatwo zrobić mleko sojowe .. i wychodzi w miarę tanio w porównaniu z cenami w sklepie …
http://wegeprzepis.blox.pl/2012/07/Jak-zrobic-mleko-sojowe.html
od grappy wole grappelli´ego( stephane)
i… koniak 😉
Grappę po raz pierwszy próbowałem w Dolomitach na wysokości trochę ponad 2500 m na podejściu do schroniska Torre di Pisa. Hałaśliwa grupa zbiegająca z góry w strojach ratowników górskich, zdziwiona widokiem samotnego staruszka, zatrzymała się i wypytywała kto, skąd i td. Ostatecznie nie obeszło się bez grappy. 150 m niżej zaczepili Ukochaną, która nie zdecydowała się na końcowe podejście. Ode mnie wiedzieli, że tam czeka. Ukochana nie dała się na grappę namówić. Gdy wróciłem z góry, pytała, co takiego o niej naopowiadałem, że tak ją fetowali.
Dzień dobry w południe portugalskie!
Odzyskałam moją Dellę, zaparłam się i wreszcie..
Grappa grappą, ale tutaj zdecydowanie porto, chociaż jeszcze nie miałam okazji. Za to miałam okazję pić pyszne wino tinto w malutkiej knajpie „rodzinnej” tak zwanej, gdzie gotuje Teresa, a personelem są dzieci i wnuki. Jagnięce kotleciki, mniam-mniam, jak widzę jagnięcinę, to już nic dla mnie nie istnieje.
Nie obyło się bez śmiesznego incydenciku (utrwaliłam foto). Otóż ja tę jagnięcinę, a tu z sałaty wymaszerowuje takie coś zielone, seledynowe wręcz, długości centymetr coś, grubości ze dwa milimetry w porywach, i se zmierza do wyjścia z talerza. Wyglądało to przezabawnie, ale pan kelner się zestrachał – ja na to, że widocznie sałata bardzo swieża i ekologiczna, bo żywioła przeżyła. Gdyby to było coś obrzydliwego, to bym nie bardzo, ale to było takie śliczne i niewinne, czyściutkie…no i wyszło z talerza 🙂
Po drodze z knajpy do portu trafiliśmy na knajpę, gdzie grali jazz. Ale to opowieść osobna i musi być poparta zdjęciami, bo trafiliśmy na imprezę znakomitą – urodziny jazzmana, właściciela knajpy, a jak usłyszał, że my z Polski, to zagadał po polsku i wymienił parę nazwisk jazzmanów, z którymi grywał. Ja tam się za bardzo na jazzie nie znam, ale te nazwiska owszem, obiły mi się o uszy. Świetnie było, na pokład dotarliśmy nad ranem.
Lizbona jest piękna od strony portu, piękna jest i dalej, wczoraj z Krysią schodziłam, zjeździłam tramwajami, dzisiaj sobie robię urlop, wychynę dopiero po zachodzie słońca.
Idę pozwiedzać żaglowce.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie w imieniu nas czterech – Nisia, Krysia, Mira i ja 🙂
Ja też wolę koniak, ale dobra grappa jako dodatek do deseru, kawy, lodów, a także przyrządzania potraw – sosów, ryb albo stosowana do szczotkowania dojrzewającego sera – ma swoje niewątpliwe walory i bywa niezastąpiona.
Moje pierwsze spotkanie z grappą zniechęciło mnie na wiele lat, ale to tak jak wypicie bylejakiego winiaku może zniechęcić do koniaków w ogóle 🙄
Podobnie bywa z whisky.
To jest właśnie piękne na naszym Blogu – opowieści, wspomnienia, mini reportaże. Ciekawy ludź może być wszędzie, wszystkiego próbować i dzielić się innymi.
I pies i j jesteśmy pięknie umyci, czyściutcy i śweżutcy, jak ta żywioła Alicji. Od mojego wejścia do sklepiku jest jakieś 50-60 m. Wyszliśmy – ponuro, ale sucho, wiaterek niewielki. Zanim doszliśmy, zostaliśmy wykąpani na cacy. Znienacka lunęło. Trwało to 5-6 minut, ale wystarczyło. Na obiad był makaron w kokardki z pieczarkami ( jedna w drugą śliczne, bielusieńkie, kapelusze 3-4 cm – cuda zupe lne). Ten tydzień zrobiłyśmy sobie bezmięsny; nie wegetariański, bo wędliny jadamy, tylko obiady bez mięsa. Do tych pieczarek w dobrej śmietanie i natce pietruszki micha zieleniny z pomarańczą – i jest obiad. Teraz odpocznę . Zwierzak śpi i nawet do niski nie wstał.
Skoro nasi w Lizbonie to dla wszystkich fado :
http://www.youtube.com/watch?v=0cKv6EHNOTk
Alcjo-a może uda Wam się posłuchać również tej muzyki na żywo ?
Jolinku – ta okara nadaje się na wspaniałe kotlety sojowe, a z mleka sojowego, zagrzanego po dodaniu soku z 1/2 cytryny, zamieszaniu i odcedzeniu otrzymamy znakomity twarożek. Spróbuj.
Alicjo,
Aby posłuchać fado możecie wybrać się np. do:
Parreirinha de Alfama
Beco do Espírito Santo 1, Alfama,
Lokal prowadzi legenda fado-Argentina Santos, a występują współczesne gwiazdy tego gatunku.Jest też wiele innych miejsc, chyba najlepiej zna je Marcin Kydryński,który fado popularyzuje w Polsce już od kilku dobrych lat.
Fado będzie też można posłuchać 2 grudnia w Warszawie.
Będzie śpiewał ten przystojniak :
http://teatrstudio.pl/spektakl/siesta-w-studio-camane/
Możemy zorganizować z tej okazji mini-zjazd 🙂
Wiem jednak,że nie wszyscy jednak lubią słuchać tego rodzaju muzyki.
Czy ktoś może mi podać linkę do przepisu Asi na tartę? Gdzieś mi zginął.
Przeczytałam i osłabłam 🙁 Czy to jest kompletnie zmyślone, czy istnieją rzeczywiście tak mało rozsądni ludzie? Z 30-letnim stażem małżeńskim, a więc poniekąd dorośli i doświadczeni…
Pamiętam przyjazdy kolegów-grotołazów z Wrocławia starą nyską, która im się rozkraczyła na autostradzie przed Bernem. Akurat niedaleko składowiska złomowanych samochodów. Sami naprawili silnik kupując części na tym szrocie i dojechali do celu, mimo że zajęło im to dodatkowe 2 dni. A potem działali z sukcesem w wysokogórskiej dolinie krasowej i znaleźli nową jaskinię.
To było 30 lat temu.
Nigdy nie próbowałam, ale lepiej późno niż wcale. Dobrze wiedzieć 🙂
Pyro – to był przepis z blogu „white plate”: http://whiteplate.blogspot.com/2012/06/tarta-z-malinami-i-jagodami.html
Dzień dobry,
Za grappą nie przepadam a może nie trafiłam na dobrą? Zaintrygowała mnie uwaga nemo o szczotkowaniu grappą dojrzewającego sera.
Danuśko, dziękuję za umieszczenie wczoraj zdjęcia pomnika ku pamięci ofiar stalinizmu. Ciekawa jest też lista innych pomników, poogladam przy najbliższej okazji.
Dziękuje Stanisławowi za informacje dotyczące Malty.
Stąd wniosek,że i kawa tam może być podła.
Co do grappy,to przepraszam za szowinistyczny akcent,jest to alkohol „męski”.
Warto spróbować,wtedy poznanie danego kraju staje się pełniejsze.
Spróbowałem flaków we Włoszech/trippa alla fiorentina/,smak niezapomniany,nigdy więcej.
Czy ktoś testował ta potrawę?
Jeżeli tak i ma inne zdanie,proszę o informacje.
Ja testowałem w Arezzo na festiwalu sztuki kulinarnej.
grappa nie wzgardze,
ale jak proponuja i jest do wyboru to biore dobra(przynajmniej dla mnie)
na trawienie sambucce, no i dlatego 😉
bo lubie sobie ziarnkami kawy na deser potrzeszczec…
@nemo:
tutaj i sztab techniczny kubicy by nie pomogl, tylko zygmunt freud
kto wie czy to nie katharsis?
i co dobrego, dla tej pary( i nie tylko) wyniknie?
Prawo serii…Znacie to? Przedwczoraj awaria elektryczności, dzisiaj zupełnie zatkany zlew w kuchni. Po raz pierwszy, jak tu mieszkamy. W dawnym domu trzeba było czyścić m/w co kwartał – stare, żeliwne zarosłe kamieniem rury. Kiedy panowie ze spółdzielni czyścili nam odpływ w łazience tak z pół roku temu (tam jest błąd konstrukcyjny – za mały spływ i raz na 4-5 lat trzeba czyścić) mówiłam, żeby przy okazji zrobili kuchnię, bo coś wolno spływa. Puścili wodę, odpłynęła, doszli do wniosku, że nie trzeba). Spływała z czasem coraz gorzej, a już dzisiaj obrzydliwa, tłusta i zimna żybura stoi w moim zlewie. Wieczorem przyjedzie Synuś i wyczyści. Zaalarmowałam pierworodnego, bo to on montował po remoncie, a czort znajet co wymyślił – może tak, jak w łazience uszczelnił sylikonem? i Hydraulik o mało mnie nie przeklął do trzeciego pokolenia? Przy okazji usuwania wszystkiego z szafki pod zlewem znalazło się sporo „zaginionych rzeczy – 3 rolki worków na śmieci, trochę małych butelek i pastykowa butla od Cichala z resztówką ciemnego rumu (ok 100 g na oko oceniając). Jeżeli do trzech razy sztuka, to w sobotę znowu coś wysiądzie.
p.s.
moze ma racje, diogenes, ze najlepiej na piechote?
Nemo,
Mnie też ten artykuł wydaje się mało realny. Mamy kilkunastoletni samochód – każdą dalszą podróż zaczynamy od przeglądu samochodu i od ewentualnych napraw. Jak do tej pory – to działa.
Dotarłam na razie do połowy przygód Polaków na autostradzie. Myślę, że autora poniosła fantazja, bo nie mogę uwierzyć w taką lekkomyślność dojrzałych ludzi.
Pyro,
zlew musisz przechytrzyć profilaktyką : od czasu do czasu trochę kreta albo ludwika z gorącą wodą i koniecznie siteczka.
Przed chwilą kolejny przejściowy opad , od rana już było ich z kilkanaście. Ale zieleń ma się świetnie.
Ale grzybów poza kurkami nadal nie ma. Prawdę mówiąc jeszcze za nimi nie tesknię, bo one pachną mi jesienią.
Krysiu – siteczka mam, chyba kret za rzadko. Zresztą w kuchni to pierwszy raz się przytrafiło. A zapowiadało się od dawna. Tylko mnie słuchać nie chcieli.
Danuśko,
się udało nam wczoraj, nad ranem zwaliliśmy się na pokład. Zwabiła nas muzyka, ale nie fado, ino jazz, o czym wyżej. Fado na dzisiejszy wieczór, knajpy mam rozpoznane, a Alfama osiągalna spacerkiem niespiesznym, wszak jesteśmy w starym porcie. Piękne nabrzeże, miasto tuż, zaprasza. Te knajpki to raczej dla bywalców, a nie dla jakichś tam z grubego portfela i wysokich wymagań.
Dzisiaj już goście, tłumy walą, zwiedzają żaglowce. Pozwiedzałam i ja, ale wszystkiego nie da się obejść, zwłaszcza w takim upale. Wracam ci ja na Dar, a tam nasz Komendant podjeżdża na rowerze. Zawrzasłam – komendancie, to my mamy rowery na Darze?!
Komendant odwrzasnął – aż sześć!
Z tego wszystkiego mię zatkało i zapomniałam zrobić zdjęcie – całkiem słuszne rowery terenowe z przepięknym napisem „Dar Młodzieży”. W związku z powyższym mam pomysł na przyszłoroczny odcinek regat, końcówka: Helsinki-Ryga-Szczecin.
Słońce jeszcze wysoko, idę na jakieś piwo albo cuś.
Niedaleko jest takie stoisko pod parasolem, pan od rana piecze świństwo. Nie powiem, że prosiaka, bo to jest wielkie świństwo i już. Porobiłam stosow2ne fotki, jedną z pół godziny temu, świństwo nie jest jeszcze gotowe, pan zapodał mi, że około 21-szej powinno dojść.
Idę wyrównać ubytki w gospodarce płynnej.
tak, diogenes, ma racje.
Krysiude jak się wezmę za mleko i będzie to rzeczywiście takie proste to poszaleje z innymi produktami … 🙂
Danuśka ja się zgłaszam na koncert 2 grudnia … 🙂
Alicjo tej Lizbony w upalne lato to zazdroszczę ociupinę …
Nowych wpisywaczy witam … 🙂
Dobry wieczór Tadki 🙂 . Flaków we Włoszech nie jadłam, polskie lubię. Pamiętam, że Ewa jadła rumuńskie 🙂 .
U Alicji i Nisi: http://www.tallshipslisboa.com/?lang=en 🙂
21 lipca na koncercie towarzyszącym Grandes Veleiros Lisboa wystąpi ten oto pan 🙂 :http://www.youtube.com/watch?v=5JdvNRNu4PA
Nazywa się Tiago Bettencourt
jeszcze raz link 🙂 http://www.youtube.com/watch?v=5JdvNRNu4PA
Wystąpi też Frankie Chavez: http://www.youtube.com/watch?v=jOnPmW8DMhU
Na końcu wystąpi M-PEX – takie elektroniczne fado. Osobiście wolę tradycyjna gitarę.
http://www.youtube.com/watch?v=aLpcm9YE6r0
Dzisiaj śpiewa Joana Lobo Anta: http://www.youtube.com/watch?v=wGjaPmLQygs
I „JOHNWAYNES” . Przenosimy się do Portugalii 🙂 http://www.youtube.com/watch?v=GVn-3YrELy0
Rury już drożne. Winny musi być w każdej rodzinie. Mój etat jest etatem stałym. „Mama zatkała zlew”. Jasne – ktoś przy tym zlewie w końcu płucze, myje i bałagani. Wrrr. Już mi przechodzi…Dobrze, że ja nie wybuchowa, bo bym własne potomstwo pogryzła.
Coś na uspokojenie 🙂 Prosto z Portugalii chociaż nie fado, zamiast grappy czerwone porto: http://www.youtube.com/watch?v=zHY8lvQ8zN8&feature=related
Asiu, a może by tak o cokolwiek mniej jednostajnej fakturze? Muzyka ludów celtyckich i portugalska ma dla mnie tę zasadniczą wadę – są w stanie przykuć moją uwagę na 15 minut – potem nużą.
poszukam 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=JYD7_IWWl0s
Lepiej. Teraz na stodko
http://youtu.be/-GzQlghBVks
http://www.youtube.com/watch?v=gcP0uqWnGww&feature=related
Też potrafimy
http://youtu.be/scg56XJOGK4
Tym samym tropem 🙂 http://www.youtube.com/watch?v=z72qFwTyg44&feature=related
Tę wersję też lubię: http://www.youtube.com/watch?v=ARgxwepy3Tk
I zmiana nastroju
http://youtu.be/ovlvjOoTi7s
„Jeszcze tańczy ogień, trzaska drzewo
Ale pora już iść spać” 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=zgOw-6gedws
Dobranoc
I jeszcze raz w inny świat
http://youtu.be/8ueHdDedZLg
Ide posprzątać to zamieszanie. Do jutra. Haneczka w Żabich Błotach, Alicja w Lizbonie, a Pyra w kuchni. Pa.
Kilka dni temu pokazywalam zdjecia z kilku plaz w stanie WA. Wspomnialam o roznych przedmiotach, ktore kazdego dnia przyplywaja na nasze wybrzeze z Japonii po tragicznym tsunami w marcu 2011.
Na wybrzezu Alaski znaleziono boje. Okazalo sie, ze ta boja zdobila przed tsunami budynek restauracji w miejscowosci Minamisanriku w Japonii. Piloci serwisu FedEx (prywatna firma dostawy przesylek lotniczych) przewiezli samolotem boje z Anchorage na Alasce z powrotem do wlascicielki restauracji w Japonii.
Na zdjeciu z gazety Anchorage Daily News wlascicielka restauracji w Japonii trzyma boje znaleziona u wybrzezy Alaski, piloci FedEx i pracownik FedEx, ktorzy dostarczyli te boje z Alaski do Japonii.
http://www.adn.com/2012/04/19/2431936/around-alaska-2.html#id=2548010&view=large_view
Dzien dobry!
Nemo, deszczowe noce zatrzymam, za to deszczowe dni bardzo chetnie odstapie. Wczoraj kropilo wiecej niz pol tuzina razy, ale to zdrowo! W pamieci zachowam wczorajsze zrywanie wisni, w zapyrzajaznionej wsi, gdy ociagalem sie z podjeciem odpowiednich krokow do ostatniej chwili. Z trudem tylko osiagnalem okap najblizszej stodoly.
A grappy mrozic i moim zdaniem nie trzeba. Grecy tez ich ouzo nie mroza, a mnie by nie przeszlo. Z reszta, od kiedy to mozna cokolwiek zamrozic w obejsciu. Owszem, zamrozona wodka to cos fajnego, a i akwawit ? znam tylko mrozony. Prawda, ze te wysokoprocentowe, ktore sa wypitne tylko w tym stanie, do picia generalnie sie nie nadaja, a jesli wrocic do nalewek ich popularnosci wsrod Polakow to sadze, ze to w duzej mierze jest zasluga podlej jakosci wodek (bimbrow!), ktore inaczej nie mozna bylo strawic I trzeba bylo podjac rozne ?transformacje?.
przepraszam, porabalem troche.
Mówią, że grappa to męski trunek. Może dlatego, że należy do tych mocniejszych. Ja za bardzo czystej wódy nie lubię za to grappa to dla mnie wspaniały trunek do popijania w fotelu przy kominku. Najbardziej lubię grappę TRIE GRAPPA z Villa deVarda. Ma najdelikatniejszy włoski smak.