Zgadnij co gotujemy
Dziś do wygrania kolejna książka wydana przez „Politykę” w bogatej kolekcji kryminałów.Tym razem będzie to jedna z książek pary autorów: Mariusz Czubaj i Marek Krajewski. Kto pierwszy przyśle odpowiedzi uznane za prawidłowe ten otrzyma w nagrodę interesującą książkę uznawaną za świetną rozrywkę i jednocześnie dobrą literaturę .
A teraz pytania:
1. Czy wiecie co to takiego botarga (lub bottarga)?
2. Co to za zwierzę – moron?
3.Co to takiego wspięga?
Teraz proszę o szybkie wysłanie odpowiedzi na znany adres czyli internet@polityka.com.pl i książka zostanie wyekspediowana pod wskazany adres.
Komentarze
Warto zagrać o tę książkę, bo i „Róże cmentarne” i „Aleja samobójców” tego duetu to niezłe dreszczowce.
„Moron” w tutejszym narzeczu to po prostu przygłupek.
Dzień dobry 🙂
Dzień dobry.
Pada. Młoda poszła do pracy już wg nowego planu – jest po dopuszczeniówce; maturalne klasy w piątek otrzymują status abiturientów i teoretycznie powinni jeszcze trzy dni mieć normalne zajęcia ale już wyżebrali tylko fakultety. Młodsza dosyć przygnębiona, bo jak uczy tam 20 lat, tak po raz pierwszy żaden uczeń nie dostał Medalu Szkoły (z reguły 1-2 takich było) i żaden nie został wpisany do Złotej Księgi. Nikt, z siedmiu klas maturalnych nie spełniał kryteriów. Nawet świadectwa „z czerwonym paskiem” są tylko trzy na cały rocznik. To dopiero mizeria… Co prawda oficjalnie oblano tylko jedną osobę ale dwie inne bez jakichkolwiek szans na dopuszczenie, już w ub tygodniu odebrały papiery ze szkoły – będą startowały w liceum dla pracujących ale tracą co najmniej pół roku. A to nie były głupie dzieci tylko osoby nie zainteresowane chodzeniem na zajęcia, czy poddające się sprawdzianom wiedzy. W każdym bądź razie porażka szkoły i nauczycieli jest niewątpliwa. Rodziców w tym wypadku nie – wiedzieli od 8 miesięcy, usprawiedliwiali wszystko, uważali, że tak, jak jest, jest świetnie. Teraz będą pewnie czuli, że ich dziecko zostało ciężko pokrzywdzone.
No, dosyć. Do pracy Pyra!
Witam. Dzisiaj moron dał mi popalić i nie udało mi się szybko wysłać.
Nadal absorbuje kocepcja przyszłorocznego urlopu. Na pewno będę korzystał z wielu porad tu obecnych. Niektórych rzeczy nie rozumiem, ale na pewno mają swoją przyczynę. Z Bostonu do Buffalo można polecieć za 42 dolary, ale przez Atlantę, bo bezpośredni lot to około 160. Za to z Chicago lub Buffalo lub jeszcze czegoś w pobliżu do Rapid City to co najmniej 300 przez Denver lub 500 bezpośrednio. Ale ma to swoje dobre strony, bo i tak w Rapid City wypożyczenie samochodu na 5 dni, aby oddać go w Denver kosztuje prawie tyle, co w Minneapolis na ponad miesiąc. Relacja 600 do 800. Tymczasem pasowało nam oddanie w Denver, żeby z Denver do Salt Lake City pojechać Zefirem Kalifornijskim. Od kiedy przeczytałem Podróż na najdalszy Zachód Andrzeja Kijowskiego, pociąg przez Góry Skaliste bardzo nęci. Do tego samochody wypożyczane w Salt Lake City wychodzą dobrze cenowo. A nawet w tej samej firmie miejsce wypozyczenia odgrywa dużą rolę. Natomiast w przeciwieństwie do Europy mniejsze znaczenie ma oddanie w innym miejscu niż się wypożyczyło.
Lektury młodości mają wpływ na wybór tego, co się chce zobaczyć. Na podstawie przewodników wydaje się, że Atlantę z powodzeniem można sobie darować. Jednak lektura „Przeminęło z wiatrem”, niby kobieca, sprawiła, że chyba Atlanty nie odpuścimy. Chociaż może lepiej obejrzeć aleję dębową udającą Tarę w filmie. Czytając przewodniki trudno ustalić, gdzie można znaleźć Yoknapatawpha czy miejsca opisane przez Tennessee Williamsa w jego jednoaktówkach czy miasteczka z książek Carson McCullers.
Właśnie, McCullers. Prawie zapomniana jako postać. Tyle ostatnio tworzy się literacko i filmowo wokół Wirginii Woolf, a Carson jest postacią co najmniej równie ciekawą. Szalona nadwrażliwość, egocentryzm, biseksualność, alkoholizm, ciężkie choroby i wczesna śmierć. Mąż (dwukrotny ślub, w środku rozwód po romansach homoseksualnych obu stron) namawiający do wspólnego samobójstwa, wreszcie sam skutecznie je popełniający. A twórczość literacka najwyższej próby. Nie dla wszystkich równie dobra. Najwyżej ceniący ją pisarze to Graham Green, Tennessi Williams, Truman Capote. Artur Miller uważał, że była pisarką poruszającą, ale o mniejszym znaczeniu (moving but a minor writer. Z pamięci, mogłem trochę przekręcić). Z Capotem i Williamsem się przyjaźniła. Mam wrażenie, że wśród niemal dziesięciu postaci, którym przypisuje się cechy, z których Capote zbudował Holly w Śniadaniu u Tiffaniego, zapomniano o Carson McCullers. Wikłanie się w romanse i tęsknota do czystości, miłości, zdolność przyciągania uwagi innych w parze z umiejętnością dbania o interesy. Na pewno nie było w Carson sprzedajnej miłości. Zresztą kwestia prostytucji Holly jest kontrowersyjna. Sam Truman twierdził, że nie sugerował jej w swojej książce, choć jego bohaterka umiała wyciągać od mężczyzn kosztowne prezenty. To chyba kwestia indywidualnej oceny. Wiadomo, że pisarz coś pisze, a czytelnik czyta zupełnie co innego.
Moron to chyba osoba o umysłowości dwunastolatka. W stosunku do dorosłego „przygłupek” na miejscu. W internecie wymyślają sobie od moronów i u nas. Czasem moron dochodzi do matury i jest kłopot. Rodzice tego kłopotu nie dostrzegają, to też normalka. Moje młodsze dzieci chodziły do bardzo dobrego liceum, w którym dyrektorem była pani Hall, póżniejsza ministra. W szkole było wszystko, co trzeba. Nikt nie musiał brać korepetycji ani chodzić jeszcze gdzieś na języki. Dbano tam bardzo o rozwój osobowości. Ale ta ostatnia cecha zmniejszała swoją intensywność z roku na rok. A to pod wpływem rodziców, którzy uważali, że płaca za wiedzę, która umożliwi wstęp na wybrane studia, a reszta jest zbędna, a nawet szkodliwa. Na tym tle nawet w pewnym momencie doszło do konfliktu pomiędzy najlepszymi nauczycielami a Radą Fundacji, do której szkoła należy. W efekcie kilkoro najlepszych nauczycieli odeszło. Kilku dalej robiło swoje. A swoje to np. wspinaczka w Dolomitach z noclegami pod gołym niebem w śniegu. I koszt dwutygodniowego wyjazdu 600 zł. Jednak część rodziców wolała to, co było na początku i ci się trzymali razem i razem z taką grupą nauczycieli, jaka w szerszą rolę szkoły wierzyła. Dyrekcja też wierzyła, ale uważała, że czesne zobowiązuje do podporządkowania się woli większości rodziców. Ta wycieczka w Dolomity była organizowana prywatnie przez nauczyciela fizyki. Wypożyczony mikrobus z właścicielem-kierowcą, który za wynagrodzenie miał możliwość wspinania się z pozostałymi. Paliwo trzeba było pokryć, oczywiście.
Roczniki bywają różne, to fakt. Pracując na uczelni też to zauważyłe. Jednak od gwiazd coś zależy.
Z maturami znowu jesteśmy na bieżąco,bo Latorośl ma znajomych,
którzy zdają egzaminy w tym roku.Poza tym z okna w pracy mam widok na piękne kasztanowce,które jak wiadomo kwitną na matury 🙂
Zresztą zobaczymy,jak to będzie,bo wiosna latoś jakby trochę późniejsza.
Alicjo- widzę,że oprócz miłości do rozbijanego schabowego 😉 łączy nas jeszcze sympatia dla Wojciech Manna.Naszego ulubionego prezentera słucham m.in.co piątek w porannej ?Trójce?.Wprawdzie trochę jednym uchem i na jednej nodze,bo szykuję się wtedy do wyjścia z domu,ale jednak !Jeśli jeszcze nie czytałaś http://ksiazki.tv/n/1712 to przygotuję Ci egzemplarz na wrzesień.Miła lektura wakacyjno-rozrywkowa do przeczytania w jeden wieczór 🙂
Stanisławie piękne chwile planowania podróży przed Wami … i dobra zabawa … 🙂
a ja dzisiaj przez gapiostwo wlałam zamiast wody trochę oleju rzepakowego do czajnika .. wodę z olejem użyłam do gotowania pęczaku, kaszy jaglanej, fasolki, makaronu i ciągle jeszcze woda z czajnika pachnie i smakuje olejem .. jak żyć … 😉
.
zaspakajam wlasnie moja ciekawosc i sprawdzam w sieci, na jaka to wspaniala rybe natrafilem w corralejo, w sklepie, na stoisku rybnym. w zasadzie byl to salon rybny.
a ja, taki ktorego trudno zadowolic i ktory ma zawsze duze wymagania, nie tylko do ryb, przyznalbym temu eleganckiemu pomieszczenu caly tuzin gwiazdek za caloksztalt.
sam param sie tylko i wylacznie amatorsko oprawa ryb i z uplywem czasu musze powiedziec, ze idzie mi to bardzo dobrze, posluguje sie znakomicie ostrymi nozami przy sprawianiu ryb. wierzci mi, porzadnej ryby jednym narzedziem nie da sie sprawic. pletwy odcina sie sekatorem, filetuje sie nozem, natomiast leb ryby dzieli sie wzdluz, takim narzedziem podobnym do YYY_ca tomahawka. mam wiec doswiadczenie i w tej dziedzinie.
ale to, co w tamtejszym salonie sie dzieje, przechodzi najwieksze moje oczekiwania, tymbardziej ze ten wysoki poziom, ktory mnie zachwyca obserwuje od ponad trzech lat. interes prowadzi ojciec z synem.
tym razem podczas jednej z wizyt trafilem akurat gdy na stol operacyjny polozono swieza, ruszajaca sie jeszcze ponad poltora metrowa corvine
jak to zobaczylem, to wstrzymalem oddech. cala ryba zostala rozpruta, zfiletowana, leb rozpolowiony wzdluz, czesc fileta podzielona na kotleta. posprzatane i pozmywane. zadnego sladu ani zapachu, ze tak wielkiego zwierza rozlozono na czesci pierwsze. to bylo kilka precyzyjnych ciec i pare orkiestrowych ruchow.
bylem zdumiony, a moj ulubiony, robiony recznie robiony panamski slomiany kapelusz zostal zdjety z gracja.
dwa filety trafily na wage. zrobilem wedlug wskazania maestra. zielonym pieprzem i sola, i na olivie. krotko lewa, krotko prawa strona. gotowe.
smakowalo wybornie. teraz kiedy sie doczytalem to wiem, ze zdarza sie corvine trafic wlasnie przy wschodnich kanaryjskich wyspach. zatem mielismy szczescie 😆 na tyle razy tam bywania, udalo nam sie to pierwszy raz. Przyjaciel byl zadowolony, ja natomiast zachwycony. pasowala mi corvina wyjatkowo, moze dlatego, ze ja podobnie jak i ona jest samotnikiem i tylko od czasu do czasu lacze sie w male grupy?
A wytarcie oleju rozlanego w lodówce to dopiero jest koszmarna robota.
Jolinku-to tak na pocieszenie 😉
To prawda,planowanie podróży to połowa przyjemności 😀
ogonku-o corvinie muszę opowiedzieć Osobistemu Wędkarzowi 🙂
Ogonku, ryba przepołowiona i rozpruta z czymś się kojarzy.
Europa się wędzi niby łosoś królewski
W dymie gazów bojowych wbita na złoty hak,
Żre się kucharz francuski z szefem kuchni niemieckiej
Z ryby tak smakowitej co przyrządzić i jak.
Żaden stary się przepis nie wydaje jej godny,
Tak czy siak, trzeba będzie rybę przeciąć na pół,
Już rozpruto podbrzusze, płynie z głębi jam rodnych
Czarny kawior narodów politykom na stół
Piosenka Kaczmarskiego o Brunonie Jasieńskim na jego wierszu „But w butonierce”. Z tego wiersza przeniósł do swojej piosenki 3 słowa: „Idę młody, genialny”. W oryginale dalej było: „Ręce trzymam w kieszeniach”, u Kaczmarskiego: „Ręce łańcuch mi skuł”.
Gdy jem wielką rybę, zawsze piosenka Kaczmarskiego mnie nachodzi.
Korwin, to nazwisko dyrektora Teatru Muzycznego w Gdyni. Też gruba ryba, jakby nie było.
o właśnie .. miałam spytać już dawno … trzymacie olej i oliwkę w lodówce? ….
Prawda, planowanie to emocje czasem większe od tych przy zwiedzaniu. Niegdyś planowałem podróże bardzo dokładnie, z rozkładem kwadransowym. Potem było różnie, ale zawsze podróż była dobrze przygotowana.
W ostatnich latach nie było czasu na przygotowania, jeździliśmy do miejsc sobie znanych. Ale na pewno brak przygotowania obniżył efekty urlopu w Portugalii. Do USA, gdzie niektóre rzeczy trzeba rezerwować z wyprzedzeniem 13 miesięcy, bez przygotowania się nie da.
Mimo wszystko usunięcie oleju z czajnika wydaje się trudniejsze niż z lodówki. Chyba, że chodzi o lodówkę pełną produktów zalanych olejem.
Chyba bym próbował dodać do czajnika nieco alkoholu i dobrze wypłukać taką mieszaniną. Ale moje rady bez sensu. Przecież mamy Nemo, na pewno cos poradzi.
Oliwy nigdy w kodówce, jakieś tam oleje czasami tak.
Jolinek51
Ja trzymam olej i oliwke w szafce.
Rada Babuni:
BUTELKI PO OLEJU CZY OLIWIE można łatwo domyć, wlewając do nich wodę zmieszaną z octem (4 łyżki octu na 1l wody) i wsypując do każdej trochę surowego ryżu. Następnie należy odstawić butelki na 3-4 godz., co pewien czas energicznie nimi potrząsając. Po upływie tego czasu wypłukać i wysuszyć.
Do czajnika powinno pasować
Dzień dobry Blogu!
Słoneczko zaczyna rozgrzewać atmosferę (rano było +3), jabłonie zabierają się do kwitnienia, wiosna nabiera rumieńców 🙂
Zajrzałam rano i widzę – zagadka. Było już kwadrans po 8, więc pewnie za późno, ale wysłałam moją wersję morona. Mam nadzieję, że Gospodarz nie pytał o jakieś pejoratywne wyrazy w obcych językach 🙄 😉
Jak usunąć olej z czajnika?
Ja bym wlała środek emulgujący tłuszcz (szare mydło, płyn do zmywania) plus małą ilość wody i zagotowała albo przynajmniej dobrze podgrzała, wylała, ponowiła zagotowanie wody tym razem czystej, kilka razy, potem octu lub innego płynu do usuwania kamienia, znowu czystej wody…aż do usunięcia obcych zapachów.
Ryż do mycia butelek stosowało się w czasach, gdy nie było poręcznych szczotek na długim trzonku lub szyjka butelki była bardzo wąska.
Wiosna dzisiaj
Przepraszam za zwłokę. Oprowadzałem po redakcji i opowiadałem o firmie grupie studentów z Gdańska. Teraz wracam do blogu. Prawidłowe odpowiedzi to:
1 To suszona i sprasowana ikra tępogłowów podawana na grzankach lub w spaghetti czyli danie z Sardynii i Prowansji;
2 Ryba pływająca w Morzu Śródziemnym, przysmak starożytnych i współczesnych smakoszy;
3 Mała fasolka z czarnym oczkiem ulubiony dodatek do baraniny z tabasco podawana w południowych stanach USA.
Następna zgadywanka za dwa tygodnie, bo majówka to czas leniwych!
wsio ryba? 😯
A zwycięzca dzisiejszej zgadywanki to ……
To jeszcze przez chwilę tajemnica 😉
No, rzeczywiście, pomarudzić można. Moronów mamy mnóstwo, ale niewiele jest zwierzęciem. 2 lata temu Gospodarz nazwał moronem coś, co określił jako „spigola gotowany na parze”. Spigola to ryba, ale jedni nazywają ją rodzajem okonia, inni inaczej, więc pewnie pozostanie przy spigoli było słuszne. Ser nie zwierzę. Wspięga to fasolnik egipski. Roślina ozdobna, ale nasiona dodaje się do potraw w całym tropiku, nie tylko w Południowych Stanach. Wreszcie ikra jako botarga, botargo i podobnie, znana jest w całym basenie środziemnomorskim i z różnych ryb pochodz, w sumie z kilku, a nie tylko z tępogłowych.
Tyle sobie pomarudziłem, ale znam warunki i nie protestuję 🙂
Stanisławie,
ja też znam warunki. Sam jednak wiesz, że pytania są sformułowane w szczególny sposób i zwierzę nie zawsze zwierzę znaczy 😉
Prawidłowe odpowiedzi na przykład na te pytania:
„1. Czy olla podrida to jest taniec przy kuchni pełen podrygów?
2. Ochsenzahne to deser czy napój?”
powinny brzmieć:
1. Nie
2. Ani to, ani to
Niemiecką ortografię (Ochsenzaehne to l.mn. od Ochsenzahn=ząb wołu) pomijam, ale już prawidłowo podana nazwa wskazuje odmianę fasoli tak jak „koński ząb” kieruje nas w stronę kukurydzy.
Czy sądzisz, że takie odpowiedzi (1.2.) zadowoliłyby zadającego pytania? 😉
Przy serze się oczywiście nie upieram, bo któż by miał go znać 🙄 Taka ciekawostka.
Danuśko,
trzymam Cię za Manna 🙂
Nie czytałam i nie wiem, czy książka tutaj już dotarła. Jakby co, to we wrześniu jesteśmy umówione na wspólne rozbijanie kotletów, jakie by one nie były.
A propos usuwania kamienia z czajników – przypomniało mi się, że gotowanie obierków ziemniaczanych pomagało, chyba nawet coś takiego robiłam w zamierzchłych czasach. Teraz mam jakiś odpor-ny na kamień czajnik, a i wodę lepszą, raz na jakiś czas gotuję w nim wodę z dodatkiem octu. I błyszczy 🙂
Oczywiście, że by nie zadowoliły. Ja jeszcze dałem się zmylić deserem i napojem odczytując te wole zęby jako Ochsensahne. Znalazłem piwo angielskie ox-cream i szedłem sobie dalej tą drogą do zupy ox-cream.
Swoją drogą ser wygląda bardzo ciekawie
Popatrzyłem na przykład prawidłowych odpowiedzi przytoczonych przez Nemo z uwagą, że nie zadowoliłyby Gospodarza. Przypominają odpowiedzi używane przy testach wyboru. I bardzo dobrze, że tutaj obowiązują inne. W ogóle testy wyboru to straszna bzdura. Z kariery akademickiej pamiętam, że zdarzyło mi sie coś takiego zastosować, gdy z niezaleznych ode mnie względów nie miałem czasu na powazne potraktowanie egzaminowanych.
Napięcie rośnie i opada. Więc gratulacje dla Mariusza A. z Pucka, bo to on wygrał książkę Czubaja i Krajewskiego.
Prawdę mówiąc to przepraszam za to zamieszanie ale odpowiedzi zamiściłem w przerwie między jednym spotkaniem z młodzieżą a drugim. Często bowiem do nas przychodzą studenci różnych wydziałów i różnych uczelni. Dziś był Gdański. Jutro Koszalin.
A quiz – jak już zapowiedziałem – dopiero za dwa tygodnie. Choć może już dość tych dziecięcych zabaw w zgaduj-zgadula?
Gratulacje dla Mariusza. Nagroda jedzie na Pomorze.
@gospodarz:
znam ten ból;
bylem (kiedys, w pewnej redakcji) odpowiedzialny za krzyzowki i co tydzien ladowaly na moim biurku listy oburzonych czytelnikow;
z reka na sercu przyznam, ze czesto mieli racje,he,he…
Dziecięce zabawy w zgaduj-zgadula?
Wielkie dzięki za podsumowanie poziomu swoich czytelników 😉
Gratulacje dla Mariuszka!
Wujek Piotruś dołoży jeszcze lizaka 🙂
Stanisławie,
Twój wpis przypomniał mi zupę ogonową z, o zgrozo, torebki!
Pyszna była 🙂
🙂
http://poradnikdomowy.pl/poradnikdomowy/56,120181,11601409,__Ekran_w_chlewiku,,2.html
Nigdy nikogo rozmyślnie nie obrażam. Jeśli sformułowanie o dziecięcych zabawach kogoś uraziły, to przepraszam. Nie widzę nic zdrożnego w fromule zgaduj-zgaduli. Bałem się tylko, że może taka forma quizu już się znudziła. Dokuczanie czytelnikom to nie moja specjalność. Nie jestem też przemądrzałym wujkiem a zwłaszcza Piotrusiem. Nawiasem mowiąc lizaki bardzo lubię.
Ja miałam wujka Piotrusia, wcale nie przemądrzałego. Bardzo go lubiłam.
A zgaduj-zgadula może być dla dzieci, a może też być dla dorosłych. Poziom pytań decyduje.
Czy ta forma quizu się znudziła, to chyba najlepiej widać po liczbie odpowiedzi. A ta liczba zależy też chyba trochę od atrakcyjności nagrody 🙂
ja wprawdzie nie zgaduję ale to świetna zabawa Piotrze …
czajnik potraktowałam octem i już mu lepiej .. dzięki za porady czajnikowe i olejowe ..
dla zwycięzcy gratulacje …
Dzien dobry,
Gratulacje dla Mariusza!
Nemo,
Idealna odpowiedz ;):
http://funnyexam.com/answers/popular/1636-be-more-specific-next-time
Gratulacje dla Mariusza 🙂
Nie zawsze wysyłam odpowiedzi, ale lubię te środowe zgadywanki 🙂
Jolly, 😆
Idę coś zasiać.
Ja nie biorę udziału w quizie od długiego czasu, bo uważam, że już swoją porcję nagród wygrałam, a z okazji wrześniowych spotkań blogowych nazbierało mi się trochę książek od „Polityki” (dziękuję!).
Należy dać szansę innym, bo w końcu nie tylko ci, którzy komentują, biorą udział w zabawie. Bardzo fajnej zresztą. Czytam pytania, odpowiedzi i zawsze czegoś nowego się dowiaduję. Chociaż…nie wszystko zapamiętuję, bo nie da rady 🙄
U mnie celsjusze wspinają się w okolice +10, gdzieś tam śniegi padały (30cm :shock:) w zachodnim Ontario, ale to już ostatnie podrygi.
Na obiad…co na obiad?
Przyłączam się do sympatyków Wojciecha Manna. Przeczytałam wywiad z nim, podany wczoraj przez Alicję.
Danuśko, dzięki Tobie wiem o nim trochę więcej 🙂
Zimno i deszczowo. Wypijam kolejną goracą herbatę. Byle do wiosny 🙂
skonczyc. raz na zawsze skonczyc z tymi zgaduj zgadulankami. Piotrze! nie masz pojecia jak one zle na mnie wplywaja. juz nie chodzi o to, ze nigdy nic nie wygralem, bo tez nie bralem udzialu w nich. a to z prostej przyczyny. pytania bywaly i sa nadal dla mnie za trudne by z marszu na nie odpowiedziec. taki stan rzeczy jest przygnebiajacy by nie plepnac dolujacy. zatem by sie bardziej nie dolowac przestalem czytac pytania. jak tu zajrze po poludniu to jest juz po zabawie. szukam najpierw odpowiedzi i probuje dostosowac do nich pytania.
to wcale nie takie proste. zazwyczaj nie zawsze sie to tez udaje.
ale prosze, nie przejmuj sie mna. ja tez tego nie czynie.
natomiast pozdrawiam bardzo serdecznie.
Dzisiaj nagrodą był kryminał. Ostatnio trafiłam na tubce na tę piosenkę: http://www.youtube.com/watch?v=k5_M9kTBmug
i od razu wyciągnęłam stary kryminał Joe Alexa „Gdzie przykazań brak dziesięciu” 🙂 (A może powinnam wziąć do ręki Kiplinga 🙂 ). W piątek wygrał jednak kryminał.
Nemo, żeby wszystko co zasiejesz dawało wspaniałe plony.
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.
Wczoraj łotr uparł się na mnie i pożerał kolejne wpisy.
Esko,
dziękuję bardzo 🙂 Dziś zasiałam wężymord.
Nemo – Co prawda późno, ale specjalnie dla Ciebie młody Pitagoras morony złowił. Przyrządzone przez jego babcię smakują jak ser. Wszystkiego najlepszego 🙂
Gospodarzu – Nie znudziło mi się. Środy bez moronów to jak manna bez Wojciecha.
Wcale się rozgoryczeniu Nemo nie dziwię. W Szwajcarii moron jest czymś tak niespotykanym, że Słynny Artysta wybudował wieżę na ich cześć. Wieża nazywa się Wieżą Morona (genialne, czyż nie?). Jest to jedyny moron na świecie na który można się wspinać i podziwiać z jego wieży widokowej to czego Szwajcarii nie brakuje – góry, sery, krowy i te przecudne alpejskie niezapominajki. Zapomniałem jak się nazywają.
Skorzonerę bardzo lubię i szanuję.
Jestem wzburzona…! Tylko Was z oka spuścić na kilka godzin i już Blogowisko rozrabia..Nawet Gospodarz wpada na niewydarzone pomysły rezygnacji z zagadek. Chce tępić tradycję, czy co? Też przestałam grać i też się swego czasu obłowiłam nieźle, a jeszcze z hojności Zjazdowej i okolicznościowej korzystam, więc nie. Jednak zgaduję (w duchu) co tydzień i najczęściej zanim wymyślę odpowiedź, to już po zabawie. Ale lubię to.
Gospodarzu, nie psuj zabawy.
Jerzor dzisiaj zagrał o 16 melonów – to jest dopiero stawka!
Jak wygra, to następny Zjazd robię u mnie, w nowej, obszernej rezydencji, ma się rozumieć 😎
Dzien dobry,
Slowo sie rzeklo…
Obiecalem kilka dni temu powrocic do tematu lak. Nie chce zanudzac tu wszystkich poradami jak to zrobic, malo tego, skorzystam z gotowcow. Sporo osob na Blogu zna angielski, moze sie wiec to przydac.
http://pss.uvm.edu/ppp/pubs/oh84mead.htm
Jesli ktos bedzie chcial wiecej – moze uda sie cos podpowiedziec pozablogowo.
Firm zajmujacych sie produkcja nasion i sprzedaza odpowiednich mieszanek jest duzo, wystaczy wygooglac haslo „wildflowers meadows seeds” , by znalezc odpowiednia.
Oto jedna z nich:
http://www.vermontwildflowerfarm.com/wildflower-seed-wildflower-mixes-by-region-northeast.html
Osobom, ktore znam z Blogu, chetnie pomoge w zakupie i wysylce nasion do Polski (firmy nie wysylaja chyba nasion poza granice USA).
dzień dobry ..
już za momencik zaczyna się długi weekend i czas grillowania oraz wyjazdów … a pogoda ma być świetna .. pewnie będzie tu pusto przez ten okres ale potem będzie co czytać i oglądać w sprawozdaniach blogowiczów .. 🙂
Cześć blogowa bando 🙂
:::
może chociaż majowy weekend uda mi się spędzić w domu
a tak zupełnie niejedzeniowo
kupiliśmy mieszkanie z prysznicem
nawet nie macie pojęcia jak ja tęsknię za wanną
za trzema godzinami z książką
[cyt]
For small areas (for instance under 1000 square feet),
[/cyt]
a jeżeli ‚small areas’ to 4m2?
;-)))