Z cukru był król, z piernika paź, księżniczka z marcepana
Przez długie lata (chyba ze sto lat temu) usypiany byłem tą właśnie kołysanką. Samego marcepana zaś nie widziałem a tym bardziej nie próbowałem aż do dorosłości. A gdy już nadgryzłem, małą acz apetycznie wyglądającą mandarynkę zrobioną z marcepana, wcale się tym nie zachwyciłem. I nie jestem miłośnikiem marcepana do dziś. Choć reszta mojej rodziny nasładza się nim z wielką ochotą. Nauczyłem się więc robić marcepany, by nie być uzależnionym od zaopatrzenia w delikatesach. Zresztą domowe marcepany bywają lepsze niż te fabrycznej produkcji.
W podręcznikach cukierników można przeczytać, że marcepan to słodka masa utworzona głównie z prażonych i zmielonych migdałów, cukru i olejku migdałowego. Ponieważ pod wpływem ciepła staje się ona miękka i plastyczna, bywa używana do wyrobu jadalnych figurek o ozdobnych, skomplikowanych kształtach.
Marcepan był znany już w średniowieczu. Podobno przywędrował do Europy wraz z najazdami tureckimi. Arabowie zaś produkowali tę słodkość od IX wieku.
Spór o autorstwo przepisu toczą między sobą także Włosi i Węgrzy. Często zaś za europejską stolicę marcepana uważa się niemieckie miasto Lubekę. Historycy przytaczają opowieść o tym jak podczas oblężenia miasta w XIV wieku, w magazynach zabrakło zapasów. Jedyne, co zostało, to migdały i miód. Wtedy to pewien czeladnik piekarski miał wpaść na pomysł upieczenia z tego ciasta. Jako, że działo się to w dzień św. Marka, nazwano wypiek „chlebem św. Marka” ( po łacinie marci panis) . Dowodem na prawdziwość tej historyjki jest być może fakt, że dzisiejsze marcepany mają kształt bochenków.
I na koniec przepis na marcepana
250 g migdałów, 250 g cukru pudru, 30 ml wody różanej (lub likieru amaretto, brązowego rumu, ewentualnie koniaku), pół łyżeczki aromatu migdałowego
Migdały włożyć do miski i zalać wrzącą wodą. Pozostawić na co najmniej 5 min.
Migdały obrać ze skórki. (Skórka po sparzeniu wrzątkiem powinna ładnie odchodzić. W tym celu należy ścisnąć migdała palcami.) Obrane migdały należy osuszyć na ściereczce. Potem zmielić na gładką masę. Należy mielić je tak długo, aż będą lekko tłuste i dadzą się zagniatać.
Zmielone migdały należy ponownie zmiksować w robocie kuchennym z cukrem pudrem, wodą różaną (lub alkoholem) i aromatem migdałowym na jednolitą masę.
Masę można przechowywać, szczelnie zawiniętą, przez kilka tygodni w lodówce.
Komentarze
dzień dobry ..
pomachanko wszystkim ..
Alicja już wie dlaczego cierpi czyli cierpi świadomie ..
marcepan jest pyszny ale jak dla mnie ilościach małych …
Pyro a jak się nazywa ten lek? …
listopad mi minął prawie bez mnie .. ale jest nadzieja, że grudzień zauważę ..
Kocham marcepan w gorzkiej czekoladzie – nie musi być dużo, t, 1/4 tabliczki czekolady Ritter Sport. Dawno temu, kiedy większości Blogowiczów nie było na świecie, Goplana produkowała marcepanki – czekoladki pakowane po 2,5 kg w obskurnych szarych kartonikach. Czekoladki w tym stanie dostarczane były do handlu (gołe, niezawijane w papierki) a tam już sprzedawane po 4,60 za 10 dkg. Żeby je kupić trzeba było: 1/ upolować, 2/odstać. Pyra miała ten fart, ze Teściowa pracowała w kiosku ze słodyczami, papierosami etc (upaństwowiony własny) i kazdą dostawę przynosiła do domu. Była to najbardziej widoma troska o Synową (Pyrę) jaką pamiętam. Dostawy były rzadkie – 1 raz albo 2 razy w roku. Do dzisiaj jest to dla mnie smak niezapomniany, poszukiwany bez rezultatu. Kiedyś mi Nemo podesłała czekoladę z marcepanem b. dobrą i Pepegor niemiecki chlebek marcepanowy i zaden z tych wyrobów nie smakował mi tak, jak tamte goplanki sprzed wielu lat.
Jolinku – o jakim leku mówisz? Zioła kupuje się w zielarni, a jeszcze pogadać mona z zielarzem i on(a) podsunie sposób picia – kompresów itp, a w kuchni przy bogatych w kolagen mięsach i rybach (skóra rybia) urzędujesz sama. Ja dogadałam się w sklepie małym, mięsnym, e będę u nich kupowała np dolne odcinki pręgi wołowej czy cielęcej – tam, gdzie jeszcze prawie nie ma mięsa ale są ścięgna (specjalnie dla mnie brali w ubojni) i gotowałam sobie – ja lubię tę galaretkę naturalną. Inka kupowała zeberka cielęce w duzych ilościach i Andrzejek dostawał z surowym przykazaniem, e prócz grubszych chrząstek i kości ma zjeść wszystko – czy się trzęsie, czy nie. A skórki – zarówno na wieprzowinie jak i na rybie lubię i bez zaleceń ortopedów i obzeram w nich wszystkich domowników , którzy „nie lubię, bo tłuste”
Przepraszam – z z kropką mi nie odbija. Czeka mnie następny zakup klawiatury, bo i „ku” jest zablokowane na amen i f wpada w dziurę.
Pyro to ja coś źle doczytałam bo myślałam, że są tabletki z wyciągiem z tych ścięgien .. podobno mandarynki też dobrze działają na te sprawy ..
Jakoś nikt się nie odzywa, to ja jeszcze wrócę do piosnki tytułowej. Otóz Pyrze też to śpiewali ale bez ostatniej strofy. Małolata wpadała bowiem w histerię i zalewając się łzami wykrzykiwała „nie jedz króla!, Nie jedz księżniczki, Nie chcem!” Tato – niecnota dokuczał potem latorośli przy świątecznych piernikach „Nie jedz pazia! Nie chcem!”
Jolinku jest lek ossobolin ,sprawdź czy na Twoją przypadłość.
Dzień dobry Blogu!
Nastał świt i Młodzi ujechali, zostaliśmy sami na pustym peronie?
Dziś jeszcze będą w Dubaju, a jutro późnym wieczorem w Bangkoku. A tam ciepło, +34. I wody powoli opadają, ale władze przestrzegają przed porażeniem prądem elektrycznym, chorobami zakaźnymi i? kobrami w mieście 😯
Zajrzałam troszkę do wczorajszych komentarzy i jest mi przykro. Zaprawdę, bardzo musiał mój żarcik o molich (molowych) jajach dotknąć Lingwistę do żywego, skoro dla poprawy samopoczucia musiał sięgnąć po najbardziej ortograficznie i słowotwórczo wysmakowane porównania 🙄
Nie będę odpłacać pięknym za nadobne, chociaż i mnie się pewien krakowski szlagon i facecjonista kojarzy czasem bardzo zoologicznie 😉
Niezwykła uroda, dostojność, elegancja, gracja i powaga ? oto przymioty przypisywane samcom (alfa?) tego gatunku. Ach, jak taki pięknie czaruje samiczki szeleszcząc i przytupując? Byle go nie drażnić, bo wtedy, zdenerwowany, otwiera dziób i cały czar pryska 🙁
Jak unikać z nim kolizji?
Zrezygnować z ogonków, dołączyć do ?luzaków? i będzie spokój. Nie będzie czytał, nie będzie musiał odwijał się z półobrotu, wyjdzie wszystkim na zdrowie 😎
Pomyśleć, że jeden Lechon może już ściągnąć gromy? 🙄
Placku,
takiego jedwabnego karpia mam w kartonie z ulubionymi pamiątkami z dzieciństwa mojego dziecka 🙂
Sorry, że się powtarzam, ale z tych „nerw” nie zauważyłam, że już nowy dzień i nowy temat 😉
Heh, nawet kopiowanie mi nie wychodzi 🙄
Śpiewałam Małym, z „królewną” 🙂
Pan Mąż jest marcepanowy, ja orzechowa, ale mlecznie, za gorzką nie przepadam.
Nowy, dziwię się, że się dziwisz 😯
Skojarzenie też nie chciało się ujawnić 😉
Marcepan dla kanibali?
dzień dobry 🙂
Podobnie jak Pyra – marcepan zatopiony w gorzkiej czekoladzie, ale rozsmakowałam sie w tym specjale dopiero niedawno. A przy okazji – gdzie się kupuje wodę różaną?
Tę samą kołysankę śpiewała mi Mama, później ja swoim dzieciom, dzieci swoim lalkom itd….
Pogoda przepiękna, zabieram się za tartę Tatin wg obrazków Nemo 🙂
Barbaro, 😉
woda różana jest tu dostępna w drogeriach i aptekach. W Polsce nie wiem, ale na pewno jest w sklepach internetowych.
Nemo 🙂 , chyba muszę się porozglądać uważniej. W wielu przepisach widzę ten pachnący dodatek, ale w sklepie jakoś nie natrafiłam. To samo z esencją waniliową. Wciskają nam jakiś cukier wanilinowy, wanilia w laskach jest, ale ekstraktu nie widziałam, przynajmniej w pobliżu 🙂
Dzień dobry,
jak marcepan, to mnie się od razu kojarzą Mozartkugeln 🙂
http://pl.wikipedia.org/wiki/Mozartkugel
Bardziej znane są nie te od Fuersta (ponoć jedyne autentyczne, ale tylko bodaj w jednej czekoladziarni w Salzburgu), ale z firmy Mirabell. I nie z orzechem laskowym, lecz z pistacją.
Jolinku, pozdrawiam serdecznie.
Zaluzje jablkowe byly bardzo smaczne.
Dolaczam do „luzakow”.
Salzburskie wariacje
Za chwilę muszę pójść z psem na drugą dzisiaj przebieżkę, a przy okazji kupić parę rzeczy. Na obiad będą pierwsze w tym sezonie szare kluski ze skwarkami i kapusta kwaszona. Kapusta jest w garnczku – została od niedzieli, ziemniaki na kluski są, tylko boczek na skwarki muszę kupić. Po południu przyjdą nam odczytywać i wymieniać podzielniki ciepła – rozliczenie w marcu. Tymczasem na naszym koncie w spółdzielni nazbierało się prawie 160 zł nadpłat i o tyle mniej zapłacimy w grudniu za czynsz. Uciechy z tego tyle, co z 6-tki w lotto, bo dotąd dostawałyśmy tylko zawiadomienia o kolejnych podwyżkach.
Pyro,
globalne ocieplenie ma też swoje dobre strony 😉
Wczorajsze Swięto Cebuli nie obeszło się bez turbulencji. Najpierw w domu przypiekłam sobie palec (rękawica chyba już trochę przepalona 🙄 ), niosąc w pośpiechu blachę z gorącym chlebem zahaczyłam kolanem o blachę z ciastem jabłkowym stygnącym na taborecie, no i stało się 🙄 Blacha z łomotem spadła na podłogę, ciasto wraz z papierem zjechało z niej i popękało, ale się nie rozpadło, a kratka z wierzchu poniosła niewielkie szkody. Kawałki kratki pozbierałam i ułożyłam na pasujących miejscach, popudrowałam cukrem i zawiozłam do stolicy. Po chlebie upiekłam jeszcze ciasto cebulowe i to też wzięliśmy ze sobą, na szczęście. Na miejscu okazało się bowiem, że ultranowoczesny piec w kuchni naszych przyjaciół szwankuje i piecze tylko od góry i to bardzo powoli 8O. Goście (wśród nich kilku fizyków) wyczekujący niecierpliwie placków z cebulą i serem mieli coraz to lepsze pomysły i w końcu jeden zrealizowaliśmy. Blachę z podpieczonym od góry ciastem wstawiliśmy do kominka na rozżarzone węgle… Pierwsza próba była mniej pomyślna, bo okazało się, że lepiej bez papieru (zajął się pierwszy) i nie za długo (trochę się zwęgliło)… Następne skończyły się powodzeniem 🙂
Z tymi przyjaciółmi gotowaliśmy już jaja w fumarolach na plaży jednej wulkanicznej wyspy 😀 Na twardo – 15 minut.
Okazuje się, że niechcący poczyniłam przygotowania do wojny 😯 Na blogu u Pas-senta radzą „kupić worek ziemniaków, zakisić kapustę i trochę węgla”, bo niebawem zacznie się z Iranem 🙄 Węgla to chyba tylko drzewnego (jeszcze nie nabyłam) bo innego tu nie sprzedają 🙁
moja tuba:
„dzisiaj jest wojna, kto handluje ten zyje,
jak sprzedam rabanke, slonine, kaszanke,
to bimbru sie tez napije…”
Proszę Państwa – Przez cały rok na to czekałem, tu prawie grudzień, ale w końcu stało się – mam pomysł 🙂
Zapomniałem, ale za chwilę sobie przypomnę.
Już mi się przypomniało – zachowujmy się parlamentarnie, kłóćmy się o wszystko, póki nam nazw zwierząt starczy. Oczekuję propozycji, ale od Życzliwych Łasuchów spodziewam się czegoś bardziej smakowitego niż świnia czy padalec.
Nemo – Za prawa do używania tytułu Lew Kości Miażdżący jak zakisić trochę węgla, ale hieny sam bym nawet za marcepankę nie oddał.
W jednym sąsiednich blogów zdarzył się cud – trzy główki z jednej. Czekam na kwartet bo co cztery to nie trzy. Zaraz wracam 🙂
Tak bardzo się cieszę, że już całe zdania połykam. Proszę spojrzeć na moje ręce – drżą.
„Ja jestem WOJNa” – był taki wiersz b.złego poety (Gaworski?)
Nie sądzę, żeby „cywilizację białego człowieka” było stać na następną awanturę wojenną. Po kolejnych falach rozbrojenia, niszczenia arsenałów, rozpuszczania armii do domu ledwo dają radę z Afganistanem i z pilnowaniem ropy w płn Afryce. Owszem – byłaby to okazja do przetestowania nowej broni Rosjan i Amerykanów ale ciut przydużo taki poligon kosztuje.
A pogoda przepiękna : słońce, brak wiatru, rześkie powietrze ok 6 stopni.
Co trzy główki (w zgrabnej piramidce) to nie jedna 😉
Placku,
masz rację, nie oddam 😎
Uściski dla słabujących !
Jolinku mam nadzieję,że mimo Twych dolegliwości spotkasz się z nami na
zjeździe około mikołajkowym.Pocztę w tej sprawie zaraz przygotuję i prześlę do wszystkich zainteresowanych 🙂
Wieści kulinarne :
Krysiade- dopiero teraz mi się przypomniało,że nic nie napisałam o kotletach selerowych wedle Twego pomysłu.Wszystkim domownikom smakowały.Były podane na dwa sposoby:prosto z patelni oraz podpieczone z sosem pomidorowym i plastrami mozzarelli w piekarniku. Wchodzą do domowego jadłospisu 🙂 Dzięki !
Na przykładzie Alicji widać,że ręce trzeba oszczędzać.Zatem wczoraj
ciasto czekoladowe zostało wykonane młodymi rączkami Latorośli.
Moje ręce posłużyły jedynie do nakładania skromnych porcji na talerz. Mam nadzieję,że z tego powodu nie będę się musiała spotykać
z żadnym chirurgiem 😉
Wieści pogodowe :
Rozmawiałam wczoraj z moją kuzynką z Podhala.Jak wiadomo deszcze nie padały od dawna.W okolicznych domach przerwy w dostawach wody,
a w pobliskim potoku woda ledwie ciurka.Oj,nie jest dobrze 🙁
Nemo-chętnie wybrałabym się na Święto Cebuli.
Jedno wiem na pewno-kto ze mną NIE pojedzie na taką fetę 😉
Nemo – nie oddawaj, podziel się konikami w śmiesznych piżamkach, impalami w wysokich trawach, mityngiem czerwonaków nad wodą i całym tym obłędnie pięknym światem. Ps – przeglądarka mi się zacina przy powrotach.
A teraz najważniejsze wydarzenie dnia – za pośrednictwem poczty przyszedł dzisiaj do Pyry św. Mikołaj. Hojny i skory do sprawiania ludziom (Pyra też człowiek) radości wielkiej, przyniósł mi Łozińskiego ksiązkę o balach, rautach i restauracjach międzywojennej Polski, czyli trafił z właściwym prezentem, pod właściwy adres! Dziękuję!!! A swoją drogą to nie masz, jak odpowiednie znajomości w odpowiednich sferach – i o Pan zrobisz? Nic Pan nie zrobisz, a dla mnie uciecha, że hej!
Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Danuśko – lejesz miód na moje serce. Baaaardzo się cieszę, że smakowało.
Ja w niedzielę podejmowałam obiadem gości. Podałam zupę dyniową z prażonymi pestkami z tejże oraz gołąbki wg Tereski Pomorskiej. Posiłek wzbudził zachwyt, co sprawiło mi ogromną satysfakcję.
Ponieważ nie wolno o chorobach (Placek zabronił) to donoszę uprzejmie, że jestem zdrowa. Na spotkanie mikołajkowe przyjdę, choćby na czworaka. Wierzę, że wasze towarzystwo mnie uzdrowi.
Basiu, ekstrakt waniliowy można chyba kupić w Marks@Spencer, albo
http://www.mniammniam.com/sklep/3009,Ekstrakt_waniliowy.html
a wodę różaną też tam:
http://www.mniammniam.com/sklep/1012,Woda_rozana_300_ml_duza_butelka_TRS.html
No tak wstawiłam 2 sznureczki 🙁
Basiu, ekstrakt waniliowy można chyba kupić w Marks@Spencer, albo
http://www.mniammniam.com/sklep/3009,Ekstrakt_waniliowy.html
a wodę różaną też tam:
http://www.mniammniam.com/sklep/1012,Woda_rozana_300_ml_duza_butelka_TRS.html
Placku, nie byłam pewna, czy to ta sama osoba u mnie, bo całkowicie prozaicznym językiem 😆
Główki, nie główki… Was też to czeka, hyhy 😈
Sądząc z euforycznej reakcji wreszcie dotarło. Głupio się poczułaś, rawda? I tak się czują wszyscy obrażani i pouczani przez Ciebie. Spróbuj zobaczyc belkę w oku własnym…
Niemniej ziarenka białej dyni mam przygotowane dla Ciebie, bo wcześniejsze zaszłości traktuję jak madrzejsze, czy też głupsze, ale żarty.
Oh, witaj Scarlet Pimpernel, adwokacie uciśnionych przez nemo 😯 W czyim imieniu się do mnie zwracasz?
Obawiam się, że nie dotarło do Waści moje przesłanie, a szkoda 🙁
Nie każdemu widać dane poczucie humoru na poziomie wyższym niż szlagoński 🙄 Jest wyjście – wmówić sobie, że to inni się nie znają na finezji wywijania kłonicą 🙄
A ziarenka sobie wsadź w… doniczkę. U mnie na pewno nie wykiełkują 🙁
Chciałabym powiedzieć „Cicho skrzaty, bo przeciąg robicie” ale mi nie uchodzi…no, nie uchodzi i już. Ludzie! Tyle głupków na stołkach nam życie zatruwa. Po co jeszcze my, sobie sami? Mądra rozważna p. Kapitan i doświadczony życiem p. Kapitan! Dajcie pokój, a jak Wam nie przejdzie, to umówcie się na ustawkę – na ochotnika zgłaszam się z apteczką. Honorne to takie, żadne nie chce dopuścić, żeby to drugie miało ostatnie słowo
Gratuluję wywijania kłonicą… masz problem!
a dzis zaczelo sie od kolysanki, chcialem jedna nawet wkleic, ale maszyna nie lubi, wiec wysle do Alicji, pewnie da rade
Coś mi się widzi, że kłonica w małych, damskich rączkach czuje się nie najgorzej. Niech żyje wytworna konwersacja.
Pal licho Cichala! Zięcia „nemowego” szkoda! Chłopak wygląda na sympatycznego, a tu taka „teściówka”. Na szczęście młodzieniec okazał refleks i porwał młodą żonkę (miejmy nadzieję, że jej w matkę „nie pójdzie”) jak najdalej od Europy. Czy to będzie Nowa Zelandia? Dalej od „mamusi” już się chyba nie da.
Sławku,
problem w tytule – Thtalas-sa. Łoter tępi brzydkie słowa, chocby one były częścią innych słów 🙄
Trzeba zmienić tytuł.
Huch, nie wiedziałam, że Cichalowe rączki takie małe 😯 😉
Ale ja go nie znam osobiście 🙄
I nie wiem, jak to zrobić – może ktoś wie? Na razie udaję się do zajęć.
Danuśko,
na Swięto Cebuli warto jest wybrać się przed świtem i zobaczyć targ cebulowy przed budynkiem parlamentu. Po południu w mieście trwa bitwa na confetti, snują się zapachy cebulowych i serowych placków, a ludzie popijają białe wino lub grzańca i cieszą się z zabaw dzieciaków, które mają dzień wolny od szkoły.
Przepraszam Państwa za poziom dyskusji (zeszła do…doniczki) Przestaję ją podtrzymywać. Dyskusję, nie doniczkę 🙂
Cichalowe rączki może i małe (nie pamiętam), ale na pewno nie damskie.
Cichal, doniczki jednakowoż należy podtrzymywać, kiedy lecą komuś na głowę, na ten przykład.
No widzisz, jak Ci ładnie dopomogłam zakończyć z klasą i bez szczękościsku 😀
http://www.thalas sa.france3.fr/?page=archives&id=358&rep=2983
ok Alicjo, dzieki,
moze ta parada zadziala, dla ciekawskich proponuje skopiowac do jakiegos gugla i usunac przerwe miedzy dwoma s
inchallah
…
juz zalatuje czosnek i z cebula,
i z dziegciem, az sie nozdrza w kupe tula
Postanowiłam wypić dzisiaj toast za zdrowie Nemo i Cichała.
Oboje Kapitanostwo lubię i …..niech tak zostanie 🙂
Przelewam kolejną partię aroniówki ze słoja do butelek,to jest czym ten toast
wznieść.Aroniówka,nomen omen,charakteryzuje się drobną goryczką 😉
A może by tak ten toast należało wznieść jakąś nalewką na miodzie ?
Ale nie mam 🙁
dziala 🙂
pierwsza pozycja na liscie wyswietlen,
ostrzegam uczy pokory i ustawia Swiat we wlasciwych proporcjach
jak to bylo z ta zupa, gdzie i tak nam skonczyc przyjdzie?
Dorota z sąsiedztwa to calkiem zrozumiale ze moga smakowac wacpannie mazartkugel. nie znasz bowiem, mocy ogonka kulek
bardzo mile sa gorki prezentowane przez Nemo. jestem przekonany, ze mozna tam fantastycznie wedrowac rowniez we dwoje a schodzic pojedynczo
ciekaw jestem czy sa prowadzone statystyki, ile to wdow, badz ilu szczesliwych wdowcow schodzi z gor?
Małgosiu – wielkie dzięki za podrzucone linki, z przyjemnością „pochodziłam” po sklepie, niezawodnie skorzystam 🙂
Danuśko – 😀
Nemo – tarta udała się znakomicie, trudno tylko przyhamować z dokładkami, następnym razem zrobię ją w mniejszej foremce, żeby nie kusić żarłoka 🙂
daje Wam bron do reki:
macie czterdziesci lat, zeby opanowac technike, a potem juz musi byc lepiej
http://vimeo.com/32113233?utm_medium=referral&utm_source=pulsenews
Sławku, 😉
Barbaro,
ta tarta najlepsza jest świeża, jeszcze mocno ciepła, więc nie ma co bronić żarłokowi 😉 Potem może iść na dłuższy spacer 😀
Tutajsze ciasto francuskie (już rozwałkowane) ma standardowy rozmiar na blaszkę 28 cm, w sam raz dla 4 osób na podwieczorek lub dla 6 – na deser. Można dodać kulkę lodów waniliowych.
Z czym robiłaś? Bardzo dobra jest zarówno z gruszkami jak i z jabłkami.
Krysiado – Obyśmy o chorobach rozmawiali dzień i noc, ale zdrowi 🙂
Pani Doroto – To prawda. Zaatakowałem biedne czcionki i główki niczym August Mocny podkowę z marcepanu. Niczym nie sprowokowana żądza niesienia pomocy wszędzie tam gdzie jeszcze nikt przed nią nie ucieka i odrobina tremy 🙂
Początkowo chciałem się wpisać jako Zorro, ale nowa szata graficzna spłoszyłaby mego konia. Poza tym Zorro posiadał tylko jedną czcionkę, już nie pamiętam którą, ale widziałem ją na parkanach. Przepraszam 🙂
Chronologicznie, lakonicznie, prozaicznie 🙂
Basiu, znalazłam przepis na własnoręcznie zrobiony ekstrakt waniliowy 🙂
http://kuchennie.wordpress.com/2010/05/20/ekstrakt-waniliowy/
tutajsze? 😯
Chyba pora odpocząć, zrobić kolację i wcześniej iść spać. Jestem na nogach od 4:30, spałam najwyżej 3 godziny 🙄
Młodzi odezwali się z lotniska w Mediolanie, za 2 godziny wylądują w Dubaju, ale następny SMS obiecali z Singapuru. Może uda mi się spać tej nocy?
Placku, jaki tam z Ciebie Zorro? Mnie raczej wyglądasz na Sir Galahada.
http://www.youtube.com/watch?v=VW6y0O2Q44A&feature=fvwrel
tarta na cieplo! cos podobnego 😯
na zimno to cos wspanialego. moglbym ja codziennie zjadac. gorzej z przyrzadzaniem. poznokcie nie chca tak szybko odrastac po czestym skrobaniu i marchewki, i jabluszka 😥
Nemo – Jedna kulka lodów na pół tuzina osób? Pistacjowych czy platynowych? 🙂
Po tym niewybrednym ataku na zmęczoną kobietę czas na oddech, może dwa.
Po obiedzie wpadli na chwilę ojciec Geologa i jego siostra mieszkająca w pobliskiej górskiej wsi. Luźna konwersacja o Swięcie Cebuli, bla bla, a za chwilę już się dopytują, żądni szczegółów, czy Młodzi pakowali się w ostatniej chwili (nie, już od 2 dni byli spakowani 😎 ) czy biegali po domu w panice (nie, całkiem spokojni 😎 ) Nie wiem, czy mi uwierzyli, ale to szczera prawda 😉 Fakt, że w tej rodzinie zawsze ktoś czegoś szuka i biega po domu 😀 U nas często też, ale Osobisty nigdy nie biega, tylko sprawdza swoją „checklistę” 😎
Matka Geologa aktualnie jest w Nowej Zelandii, ale wróci zanim Młodzi tam dotrą.
Placku,
czasem tylko srebrne dają pożądany skutek 😉
Nisiu …………………………………………………………………..ALT….Ride on!
………………….the prize is near……………………..
Oddychaj 🙂
kulki, rzecz jasna
W Kanadzie to się dopiero dzieje 😯
„Jeden (emerytowany futbolista) chciał drugiemu wręczyć kwiatek, ale rywal nie chciał go przyjąć. Zrewanżował się za to uderzeniem przeciwnika swoją laską.”
Samce alfa 🙄
Życząc szanownemu Towarzystwu marcepanowego wieczoru idę robić kolację.
Nemo – faktycznie tarta smakuje pysznie na gorąco, a z lodami – to mogę sobie wyobrazić… Robiłam też z gotowego, rozwałkowanego ciasta fr. w rozmiarze 25×42. Foremka była ciut mniejsza, więc z nadmiaru ciasta zrobiłam jeszcze cieniutką kratkę-dekorację. Przeważały gruszki, ale dla wypełnienia szpar upchnęłam jabłko, sypnęłam też cynamonu. Myślę, że owoce można wcześniej przygotować, a z ciastem podpiekać już jak goście dzwonią do drzwi 🙂
Małgosiu, jeszcze raz dzięki, też kiedyś na ten przepis sie natknęłam, ale oczywiście wyleciało mi to z głowy 🙂 Wszyscy robią nalewki owocowe, to ja-waniliową 😀
Basiu, Nemo chyba pisała, że jak się te owoce przestudzi, to znacznie gorzej się potem odklejają od formy.
Małgosiu, ja nawet nie próbowałam przewracać owocami do góry, pewnie bym to zrobiła gdybym piekła w okrągłej foremce, nie miałam odpowiedniej prostokątnej patery. Ale i tak tarta prezentowała się znakomicie, nic sie do dna nie przylepiło, no, może miejscami, nikt nie krytykował, został malutki kawałek… Następnym razem zrobię w okrągłej i odwrócę póki gorąca:)
Dzisiejszy toast wzniosę za wszystkich samców, alfa, beta i jak leci – mam małego michałka Crown Royal, to akurat pasuje.
A za oknem plucha, pada, wiewa, poza tym temperatura od rana zleciała na pysk. Koniec ładnej, pogodnej jesieni 🙁
Danuśko,
w ramach oszczędzania rąk dałaś robotę Alicji?! Cwana sztuka z Ciebie!
Mój Dziadek powtarzał – po to ma kowal kleszcze, żeby go w ręce nie parzało 😉
Nisiu,
czytam Danuty Noszczyńskiej „Pod dwiema kosami – czyli przedśmiertne zapiski Żywotnego Mariana” i zaśmiewam się do łez, przekaż przy okazji wyrazy uszanowania Autorce i podziękowania za lekturę w sam raz na chlupoty jesienne i humory złe.
Z jej książek mam jeszcze „Kufer babki Alicji”, który to kufer naskoczył na mnie z jakiejś księgarskiej półki. Wiedział, na kogo skacze? 😯
Moje koleżanki (polonistki dyplomowane) z Polski, wielkie zwolenniczki Twoich książek dopytuja, czy dostałam już „Matkę wszystkich lalek”.
Znając Wawrzyńca, pchnął rzecz pocztą zwykłą, mam nadzieję, że dojdzie w sam raz pod choinkę.
Sławek,
ja nie naprawiałam sznureczka, bo obejrzałam filmik z Twojego emaila, a tam nic nie wierzga względem pewnych słów, to nie łotr press przyzwoitka.
Oczywiście aviomarin wskazany – na takiej łupince w podobnych warunkach…no, nie wiem, jakbym się czuła, chociaż kilka dobrych kołysanek przeszłam.
Placku – racja. Każdy chciałby być młody, zdrowy i bogaty.
Alicjo, Wawrzyniec pchnie samolotem, jak mu mamcia zapakuje… Na razie leży kupa książek na pianinie i czeka na wysyłkę. Ale czuj duch! Kiedyś to zrobię. Może nawet dziś, a on jutro weźmie i wyśle… mam nadzieję. On teraz musi przychodzić do mamuni, bo u niego robią pion, cokolwiek by to miało znaczyć, i on nie ma się gdzie kąpać, czyścioch jeden.
W imieniu pani Danusi dziękuję serdecznie.
Placku…
Ach!
Ło, ja zrozumiałam, że książka już drypta 😉
Nic nie szkodzi, poczekam.
„Cierpliwość mam taką i spokój wewnętrzny, ze to mnie barany liczą, jak chcą zasnąć”
(Brzucho)
Pion niech robią, byle tylko Wawrzyńca nie wypoziomowali 😉
Krysiade,
przekazałam Teresce Pomorskiej, że gołabki smakowały. Ja w ogóle lubię gołąbki, ale te szczególnie, bo kocham kaszę gryczaną. Sama też planuję wkrótce zrobić, akurat czas na takie potrawy.
Dzisiaj robię schabowe selerowe, gapa jedna nie wkleiłam przepisu do /Przepisów i teraz muszę szukać. Mam olbrzymi seler, który akuratnie się nadaje na takie kotlety.
Już mam jasność w sprawie kotletów. Zwyczajny, schabowy seler 😉
Barbaro, Małgosiu,
owoce do tarty można oczywiście przypiec i skarmelizować wcześniej, byle nie na całkiem brązowo. Ponowne rozgrzanie owoców (pod pokrywką z ciasta) przez 20 minut w temperaturze 200 st. spowoduje, że karmel się rozpuści. Odwracać jednak należy natychmiast po wyciągnięciu z pieca. Można tak odwrócone potrzymać z minutkę, para z owoców pomoże im się odkleić. Potem potrząsnąć talerzem i formą, postawić na stole i formę ostrożnie zdjąć. Ewentualnie przyklejone owoce oddłubać łyżką i ułożyć w „dołkach”.
Do tego rodzaju ciasta cynamonu akurat nie dodaję, wolę zapach samego karmelu i owoców. Ale to oczywiście kwestia gustu 🙂 Można dodać wanilię (do masła i cukru na dnie), wiele klasycznych przepisów na tę tartę ją zawiera.
Można cukier z masłem i wanilią skarmelizować w piecu i na gorącym układać owoce, ale to już trochę bardziej skomplikowane i prędzej się można oparzyć 🙄
Nemo, dzięki za wyjaśnienie.
Alicjo – ja korzystając ze światłych rad Aszysza , panieruję w kaszce kukurydzianej. Są wówczas bardziej chrupiące
ja tam mysle, ze najgozy, jak sie baby poszarpia, faceci to najwyzy dadza se po ryju i chlupot z czapki
ach idylla,
przyznam szczerze, ze lubie te pseudodyrdymaly, slowa pisane bez twarzy vis ? vis sa czesto niepojetne, to pewnie tez juz bylo, ale i tak Was lubie, trzeba przezwinac ( tu kwestia winy zostala subtelnie zasugerowana totalnie bez sensu, wszak to tylko czulosc percepcji frazy ) sorki, czy jakos tam inaczej, bardziej po polansku,
jesli Antek wpadnie z chwilka i Mu sie chciec bedzie,
jestem jalowy, wypruty i jak drzecie szmaty o nic, to mnie wkurwia,
przeciez wszyscy potrafia sie smiac i plakac, pomnozyc i podzielic, Salomon nie nadazy, tu jest kuchnia i ma byc cieplo plz,
Tartę Tatin robiłam (z przepisu Nemo) dwa razy w ub. roku. Bardzo smakowała mi z kwaśnych jabłek, gruszkowa była nieco mdła. W tym roku jakoś mi się nie zmieściła w kalendarzu. Jutro robię ciasto czekoladowe z malinami, a potem przyjdzie sezon piernikowy. Tyle, że Nemo piecze na co dzień, a ja ze dwa razy w miesiącu.
Dlaczego to ja nie czytałam niczego p. Danuty? Nikt mi nie powiedział!!! Brzydko, proszę psiapsiółek blogowych.
Sławku – wielka jest mądrość Twoja!
Witajcie,
A ja znowu w wakacyjnych klimatach.
Do Suczawy wpadliśmy tylko na chwilę. Chcieliśmy przede wszystkim znaleźć jakiś nocleg a przy okazji dowiedzieć się co by tu ciekawego można zwiedzić. Jako, że nie udało nam się znaleźć typowego biura informacji turystycznej, weszliśmy do pierwszej lepszej agencji wynajmu samochodów. Tu czekała nas miła niespodzianka ? pan w biurze mówił po polsku. Co więcej, udzielił nam wszystkich możliwych informacji. Miodzio!
Suczawa miała być tylko przystankiem w trasie, więc zajrzeliśmy tylko do Muzeum Wsi Bukowińskiej i, po sąsiedzku, do twierdzy tronowej hospodarów mołdawskich. Samo muzeum to de facto skansen gromadzący stare chaty, urządzenia, umeblowanie, wyposażenie domostw, stare stroje, itp.
W jednej z chat, natknęliśmy się na wycieczkę francuskich emerytów, oprowadzaną przez młodzieńca wyjaśniającego biegłym francuskim (aż mnie zazdrość skręciła bo ja TAKIEGO słownictwa nie znam) działanie młyna. Przez dłuższy czas z przyjemnością słuchałam pana, w końcu nie wydzierżyłam ? podeszłam i zapytałam czy jest Rumunem i tak doskonale zna francuski (akcent miał cudny) czy jest Francuzem i tak doskonale zna Rumunię, ten region, ten skansen. Przewodnik okazał się Francuzem mieszkającym od kilku lat w Rumunii. W ogóle, w Rumunii natknęliśmy się na liczne wycieczki z Francji. Czyżby nastała moda na Rumunię?
Tuż obok muzeum znajdują się ruiny twierdzy tronowej hospodarów mołdawskich. Jest to ważne miejsce dla historii Rumunii. Stąd kolejni wojewodowie sprawowali rządy nad Mołdawią. Twierdza przez długi czas broniła się przed Turkami. Zdobył ją dopiero Sulejman Wspaniały. Niestety (dla nas) obiekt się remontował. Po cichu liczę na Asię, że wpadnie tam za jakiś czas i uzupełni dzisiejszą fotorelację 😉 .
https://picasaweb.google.com/112958196308416510634/RumuniaSuczawa
spoko, to alkoho…l
🙂
niemniej jednak sie upieram
Ewo – jest dla mnie tajemnicą jakim cudem w 10 dni zobaczyliście tak wiele (a my przy okazji)
Pyro,
można, tylko trzeba mieć pomysł, o co zahaczyć, a co pominąć.
Tzw. wycieczka zorganizowana zrobiłaby może 1/10 tego, co może zrobić malutka grupa indywidualna – pilot, kierowca i ewentualnie ktoś na przyczepkę, niemarudny. Szybkie zmiany planu w trasie, jeśli się nie da czegoś, albo się nie opłaca.
Oj, leje…
Siedzę sobie, gram w tetrisa, a tu a skajpie odzywa się Vladymir, zdrawo, zdrawo i pyta co się dzieje na Gotujaszczychsia??
Ależ nic nowego VV-vyczu, odpowiadam, luzik, spoko, jak to w kuchni, siedzim gadajem, gotujem, jedni palą w kącie, inni piją, są też tacy co jedno i drugie, ktoś leci do piwnicy po węgiel, ktoś skacze po flaszkę, picce ktoś zamówi, trzeba przecież też coś jeść,
normalnie, jak tam gdzie kucharek sześć, a facetów tylu co na posyłki.
A ruki, pyta?
Rozglądam się dyskretnie czy tam który z łapami się gdzie nie pcha i mówię, wsio w pariadkie, ruki swabodne VV!
Kak swabodne, kak!, pa szwaaaam nada… ssza, on jak zły to coraz ciszej mówi, rozmowa się więc urywała, za bardzo więc nie zrozumiałem o co szło, ale chyba chodziło o to że ktoś u nas coś o ich jednostce Alfa pisał
i spojrzał tak na koniec, aż mnie zmroziło…….
Ludzie! nie róbcie mi tego, następnego razu nie wytrzymam!!
A legitymacje do Luzaków kiedy będą??
Z tym moim wpisem to jak w starym dowcipie,
nie VV skajpie, tylko antek w gazecie, nie on mówił, tylko ja czytałem, nie o rękach, tylko o zdjęciach, ale spojrzeć to spojrzał tak samo.
Polecam zdjęcia ze strony autora zdjęcia, to co wyżej.
Poznałem go dzięki :
http://wyborcza.pl/1,75480,10702881,Sergey_Maximishin__Lubie_Sasze_ze_zlotymi_zebami.html
Poczytajcie!
Antoś, nie wołniujsja; ludzie raz na trzy miesiące muszą krwi upuścić, bo inaczej się uduszą. Ja mówię tak, jak się mówi męowi, który raportuje „Kochanie, przykro mi – zakochałem się”. „A kochaj się byle dyskretnie i poczekaj, az Ci przejdzie”.
No co Ty, Pyro 🙄
Po pierwsze primo, gdyby mi zaraportował, że się zakochał i zaadresował ten raport od „Kochanie…”, toby się z gleby nie pozbierał. Niech „se” kochaniuje do niej i idzie w sina dal 👿
(stosowna oprawa muzyczna)
http://www.youtube.com/watch?v=a9bfHCrJzUk
Po drugie primo, już po pierwszym daniu, przegląd tygodnia. Na schabowe z selera trochę przymało mi sera, więc Jerzor ochotnie wskoczył w samochód, bo i tak po drodze ma interesy do załatwienia.
A ja do kuchni, ser ante portas!
Sławek, jaki to alkohol? Też chcę być taka mądra 🙂
Anteczku, wrzuciłam ten wywiad do Bobika, gdy tylko sieć pozwoliła. Mogę tam podesłać Twoją linkę? Zdjęcia rewelacyjne 🙂
Ja to nawet Pyro lubię, taki upust krew oczyszcza, smak uwrażliwia, przy ciągłym częstowaniu się cukierkami robi się mdło. I zdjęcia Putina nie miałbym okazji pokazać.
Ty Slawek jak lubisz ciepło, na zapiecek! wrzuciłem węgla.
U Luzaków mogę być skarbnikiem.
Dobranoc!!
Haneczko! powiem Ci jak Owsiak…
Pa!
Pozdrów Bobika i Zespół!!
Daaaaawno tam nie zaglądałem.
Zajrzyj czasem 🙂 Pozdrowienia dla Antkowej 🙂
Haneczko, mieszam strasznie 🙂
Antek, zza wegla, to mnie najbardziej te lososie do wagonu, moga byc z Kamczatki, luzem, bez papierow, ze srebrnikiem, to juz Jeden mial w plecy, az takbym nie luzil
Oj, to choćbym chciała, nie utrafię i tego samego nie ubełtam 🙁
Może to i lepiej, kto wie, jak by to na mnie podziałało 😉
O, jaki spokój. Skończyłam produkcję papierosów, ogarnęłam nieco kuchnię i myślę co by tu jutro na obiad – byle szybko i bez kłopotu, bo jutro mam sporo pracy. Zaba znowu przepadła w swoich błotach, Eska siedzi w spiarni, a Stanisław? Gdzie to nasz Staś? I czy mamy do jutrzejszego toastu Andrzeja? O Andrzeju Jerzym pamiętam, ASzysz był majowy. Chyba pójdę spać. Dobranoc.
O mamuniu, dzięki, Pyro, mam brata Andrzeja i Koryckiego Andrzeja, i Mendygrała… a zapomniałam jak zwykle… Dzięki Tobie się wykażę.
Śmiesznie jest nie mieć poczucia czasu.
Schabowe selerowe. Ta patelnia jest największa, jaką mam, 30cm średnicy, więc takie spore kotleciska. Pyszne, wchodzą do kuchennego repertuaru, tym bardziej, że lubimy seler pod każdą postacią. W takiej formie kotletowej jest bardzo sycący, wystarczy do tego zielona sałata. Można usmażyć mniejsze kotleciki, ale ja miałam akurat ogroma do wykorzystania.
Seler podobno bardzo dobrze działa na męskie siły witalne 😉
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_8401.JPG
Nisiu,
mam szwagra Andrzeja, bracia (poznałaś J. i M na chwilę)) o jego imieninach nie pamiętają.
Andrzejowe serdeczne życzenia dla Andrzeja Koryckiego i Andrzeja Mendygrała ode mnie. I jutro toasty na przykład tym…
http://www.youtube.com/watch?v=coU6hypCYRw
Sławku – Tak sobie sam alkohol po ryju dajesz? Pewnie domowej produkcji. Wpadnij, wybierzemy ryje z książki telefonicznej, kroplomierzem. Bogu ducha winnych bić najłatwiej. Antek to ma dobrze – parę słów przez Skype i parę minut już ktoś za niego komuś w ryj daje.
Lubię świńskie oczy. Są tak przejmująco głębokie, że mimo tych świńskich rzęs , ryja, mlaskania czuję melancholię syberyjskiego zesłańca.
-Ja świnia, a ty narzekasz? Bądź poważny.
Sławku, mnie nawet łabędzie raz napadły bo im mój chleb się znudził. Za to rozwydrzenie winię prasę. Dosyć tego kluczenia – Wagnerowi z przyjemnością dałbym po ryju i temu z wystającymi kłami, z klasy VIIIa, o profilu humanistyczno-świńskim. Prosit 🙂
Piękne schabowe, ale nie można być zachłannym. Jak to Hamlet ONZ pytał – Ryj czy w ryja?
Żaba ma rację. Przepisy kolczykowo-rogate to absurd.
Wbrew pozorom nie jestem pijany i nie posiadam kaftana. Zmarła córka Stalina , a ja zatęskniłem za światem w którym było mi tak cudownie i bezpiecznie. Podwórko jak studnia, ruiny, jedne ryje wydłubywały proch z pocisków, drugie ryje wpadały na genialne pomysły co z tym prochem można zrobić i komu. Nie ryj – Raj 🙂
dzień dobry ..
gostuś dzięki … spytam lekarza …
Danuśka ja chętna i mam nadzieję być … pocztę odkopię może jutro bo od miesiąca nie zaglądałam i sporo tego …
Andrzejom zdrówka i szczęścia ……