Karpie z Doliny Baryczy
Ta ryba powstała dzięki krzyżowaniu linii karpia miejscowego zwanego milickim, z linią węgierską. Dokonano tego w latach 60-tych XX wieku, dzięki czemu uzyskano rybę o większej odporności oraz tzw. fachowo – większym wygrzbiecenia i bogatszej tkance mięśniowej. Fachowcy (i smakosze także) oceniają, że jest to ryba szybko rosnąca i o wysokiej wydajności mięsnej.
W stawach milickich hodowla karpi sięga wiele wieków wstecz. A od około stu lat stosuje się 3-letni system hodowli, który gwarantuje uzyskanie w tutejszych warunkach po 3 latach wyłowienie ryby o wadze od 1 do 3 kg.
Hodowla karpia milickiego odbywa się na obszarze pięciu sąsiadujących ze sobą gmin, położonych w północno-wschodniej części województwa dolnośląskiego, obejmujących ostoję Natura 2000 „Dolina Baryczy”. Są to gminy: Milicz, Krośnice, Cieszków, Twardogóra, Żmigród.
Tradycje hodowli karpia milickiego są bardzo długie, sięgają bowiem – jak wspomniałem – czasów średniowiecza. Powstawanie stawów na tym terenie przypisuje się cystersom z pobliskiego zakonu w Lubiążu, którzy byli mistrzami w budowaniu i zakładaniu stawów. Hodowla karpia milickiego trwa nieprzerwanie od 700 lat. I nie zakłóciła jej żadna wojna, żaden kryzys gospodarczy ani zmiana przynależność administracyjna tych ziem, począwszy od Piastów, przez dynastie czeskie, austriackie, rodziny pruskie oraz wreszcie polskie.
Karpie milickie spożywane były na stołach niemieckich władców, stanowiły nierozerwalny element potraw wigilijnych. Potrawami z tutejszych karpi raczono zagraniczne delegacje, zajadała się nimi arystokracja, szlachta i mieszczaństwo. W roku 1577 z wizytą do Wrocławia przybył cesarz Rudolf II, wraz ze swym licznym dworem. W celu kontroli wydatków na obsługę delegacji, rada miasta powołała 3 komisje: jedna miała nadzorować kuchnię dworską, druga dworską piwniczkę, a trzecia zaopatrzenie koni w pasze. Dzięki rachunkom wiemy dokładnie ile czego zjedzono. A zjedzono m.in. 1860 karpi, a w tym 28 starych, wielkich ryb.
Wśród wielu specjałów kulinarnych w XVIII-wiecznym Breslau niewątpliwie dominowały ryby. Tytuł króla ryb należał bez wątpienia do karpia. Przyrządzany na wiele sposobów – a odcisnęły się tu wpływy i polskie, i niemieckie, i żydowskie – wrósł w kulturę i obyczaj mieszkańców miasta. Obecny był zarówno na stole świątecznym, jak i w dzień powszedni – smażony, pieczony, w galarecie, ale przede wszystkim gotowany: na sposób niemiecki w piwie, w sosie polskim (z krwią i piwem), po żydowsku w warzywach i w galarecie. Ale także protestanci zapisali w kuchni wrocławskiej piękną kartę w sztuce przyrządzania karpi. Dobrze osolonego, gotowanego w ciemnym piwie z cebulą i liściem laurowym zwano karpiem w bulionie luterańskim. Był to specjał rodem ze stolicy Śląska, nieznany nigdzie indziej pod tą nazwą, a we Wrocławiu obecny na stołach już w wieku XVII. 24 grudnia królował oczywiście karp, przyrządzany na wiele sposobów. W wielu domach podawano karpia królewskiego z chrzanem i świeżym masłem. Dodajmy, że do obowiązkowego karpia podawano kiszoną kapustę. Ale najpierw podawana była zupa z ikrą.
Z taką wiedzą historyczna może uczestniczyć w niewątpliwie zbliżających się corocznych sporach o wigilijnego karpia: jeść czy nie jeść – oto jest pytanie. Moja odpowiedź brzmi: jeść. Ale rozumiem też tych, którzy karpi nie lubią. Nie ma przecież jednego, uniwersalnego, obowiązujacego smaku.
Żadnych moich wątpliwości nie budzi natomiast domaganie się, by odłowione ryby przewozić, trzymać w sklepach i sprzedawać w warunkach humanitarnych. Nie ma bowiem powodu, by stworzenie lądujące na naszym talerzu było przed śmiercią dręczone.
A kupującym karpia milickiego radzę o sprawdzenie czy jest on rzeczywiście z tej hodowli. Zdarzają się bowiem nieuczciwi sprzedawcy handlujący rybami pochodzącymi z innych stawów pod milickim szyldem.
Komentarze
Nemo pewnie jeszcze śpi więc nie reaguje z korektą.
Ta ryba jest powstała w dzięki krzyżowani ?
Oj, Gostuś, Gostyś. Nie wolno to p.Basi się pomylić?
Dzień dobry po raz drugi.
Gospodarz pewnie nie nalał mleka skrzatom domowym do miseczki i miodu im poskąpił – stąd zapewne liczne w dzisiejszym tekście „babole” korektorskie – widomy znak niezadowolenia skrzatów. Lubię karpie ale ich nie jem, bo reszta rodziny nie lubi, a robić tylko dla siebie mi się nie chce.
Wszystkim, którzy tak przyjaźnie powitali wczoraj moje techniczne zmartwychwstanie, serdecznie dziękuję i pamiętam, że prócz trzech sióstr miłosierdzia, calutkie dwa tygodnie nad moim dobrym samopoczuciem czuwali także Marek z Pepegorem, dzwoniąc regularnie ze sprawozdaniami.
Dzisiaj Dzień Dziękczynienia w Stanach, a więc indykiem będą się delektowali :
-Yota, Wanda TX, Orca, Nowy i Cichal z Ewą i Yurek. Jeżeli o kimś zapomniałam, to proszę dopisać do listy toastowej.
Dzień dobry Blogu!
Gostuś,
nemo nie śpi, ale co się będzie chandryczyć 🙄 Potem wygląda, że tylko mnie to przeszkadza 🙁 Za nadwornego korektora nikt się tu jeszcze nie najął, bo ciągle jest nadzieja, że ktoś te teksty czyta PRZED upublicznieniem. Na przykład autor – podobno polonista 🙂
Słoneczko przebija się przez mgły poranne, znowu piękny dzień będzie. Moje koty zajęły jeszcze ciepłe łóżko i śpią porozciągane na całą szerokość materaca. Wystarczy im teraz parę godzin nocnego „wietrzenia futer” na dworze, aby się wylegiwać w domowym cieple przez cały dzień. Z przerwami na zmianę legowiska 😉
Karpi nie jadam, choć już nawet przyrządzałam, ale wspominałam już o tym wielokrotnie, więc dzisiaj nie będę 😉 Stawy milickie są bardzo interesujące ornitologicznie, a w lasach milickich bywają grzyby. Pięknie jest jechać tamtędy jesienią i zrobić popas w bukowym lesie. Jest tam kilka (zaniedbanych 🙁 ) leśnych parkingów, a drzewa są ogromne i majestatyczne. Również wiosną, gdy się nieśmiało zielenią, warto tam pospacerować i pooddychać leśnym powietrzem.
Alicjo, kiedy masz zamustrowac sie w St. Malo ? Moze przyjedziesz wczesniej do mnie a ja Cie odwioze do St. Malo. Mieszkam 130 km od tego uroczego miasteczka. Pochodze z Ziebic czyli jestem Twoja sasiadka. Napisz na adres : elapanek@orange.fr Teraz ide na targ.
W przeciwieństwie do Pyry w sprawie karpi postępuję egoistycznie, bo przyrządzam je przede wszystkim dla siebie i to tyle, żebym mogła jeść je przez całe święta. A tak w ogóle, to wigilijne potrawy są tak smaczne a rzadko gotowane, że mogę jeść je przez kilka dni. Nikogo zaś nie zmuszam ani nawet specjalnie nie zachęcam do próbowania potraw nielubianych. Karpie właśnie do takich należą. Kupię chyba jednak filety, bo sprawianie dużego karpia wymaga siły i sprawności, takie twarde ma ta ryba kości.
A Alicja już żyje kolejną podróżą. I bardzo dobrze.
Karp musowo – nie tylko na BN.
Zamowie i kupie sobie zaraz dwa w pobliskim polskim sklepie, a kiszona kapuste mam wlasna.
Pogoda (z braku dalszych pomyslow teraz o tym wlasnie) wysmienita i slonce razi radosnie w oczy. Wczoraj wieczorem pierwszy niesmialy opad od ok. 36 dni (to wg mojej gazety), ale w ogrodku i tak nie mam juz niczego, co by na ten opad czekalo. Z reszta, obfite mgly w ostatnich tygodniach tak skutecznie nawilzaly glebe, ze to co zrylem jeszcze w poniedzialek, zachowalo do wczoraj ciemny, wilgotny ton. Dla moich cebulek wystarczy.
Milego dnia jeszcze!
pepegor
Takich karpików nie tylko na BN życzę wszystkim amatorom ryb 😉
Ja też karpi nie jadam. Przeszkadza mi ten smak mułu rzecznego i mięso jest mało zwarte, jędrne. Po wielu latach bożonarodzeniowej męki, do wstrętu do karpia przyznali się też inni domownicy. Tak więc teraz mamy kergulenę z warzywami, piotrosz się czasem pojawia i inne smaczne ryby. A karpik w śladowych ilościach jest dla symbolu i dla Mamy 🙂
A swoją drogą, czy „wysokiej wydajności mięsnej” nie brzmi starsznie…?
A jak się jeszcze pomyśli, co te ryby mogą robić w nocy … 😯
Wigilijny karp kojarzy mi się z Mamą, która nieodmiennie, rok po roku, pracowicie myła kilka łusek karpia, zawijała w bibułkę i wkładała do portmonetki. Wzdychała przy tym „szkoda, że to tylko przesąd i pieniędzy nie przybędzie” ale i tak łuski przynajmniej dawały jej jakąś nadzieję. A u mnie był Synuś – kawę wypił, ciasteczka zjadł, wino prezentowe zabrał i pojechał do pracy.
U nas na szczęście wszyscy lubią karpie. Ale z reguły jemy je tylko w wigilię i pozostałe świąteczne dni. Dzisiaj u nas jest szaro i ponuro, może jutro to Pepegorowe słońce u nas zaświeci. Jest sucho, nie padało chyba od września.
Śpię, ale to nie znaczy, że nie przeraził mnie karp w bulionie luterańskim.
Pocieszam się tym, że blogi są jak karpie – pod szyldem „Gotuj się” wpisuje się nie Gospodarz, ale nieuczciwy sprzedawca hybryd.
Co biora, to odwieczne pytanie – w nocy moze co innego? Glosu w kazdym razie nie maja i nie mowia o tym. A kergulenę tez by mozna, czemu nie, tez bardzo lubimy.
Jednak w ogole, karp przegrywa i na naszym stole coraz bardziej, bo wnuczka grymasi. Objektywnie jest tak, ze tam, gdzie ostatnio kupuje ryby jest jeszcze tyle do wyprobowania, ze z natury rzeczy karp musi postac w kolejce.
Nemo – Ty przestaniesz chimerować, Pyra porzuci duchownych i co nam pozostanie?
Wiem, że pyszny karp, ale nie reklama, a poważne pytanie.
Daj człowiekowi karpia…
Pepegorze,
głosu nie mają i nie mówią o TYM 😎
Kapr: 🙂 http://www.youtube.com/watch?v=4eJTWS8yZQo
I dla odmiany trzy świnki 🙂 : http://www.youtube.com/watch?v=VXtCnCBNzEQ&feature=fvwp&NR=1
Moja Mama tak jak Mama Pyry traktowała łuskę wigilijnego karpia.Z podobnym rezultatem. Ja ten zwyczaj przeniosłam do mojego domu i zawsze łuska czeka na wigilijnych gości.Wszyscy z chęcią uczestniczą w tym zwyczaju.Rezultaty -różne.
Mój karp jest filetowany a następnie przez kilka godzin ,bez mycia leży w plastrach cebuli .Ewentualny zapach błota znika.Tak robiła moja Mama.
Ne vylezej kaprze mily 🙄
Nie wiedzialem, ze Nohavica juz nie jest niszowy.
Takie sznurki, na bardzo stare nagrania, albo na tworcow ze wschodnich gdzies rejonow jeszcze mi sie otwieraly a tu prosze – nie mam dojscia ani do kapra, ani do trzech swinek.
Za niedlugo nie bedzie dla mnie mialo sensu z ta ytubka.
W Polsce Nohavica nie jest niszowy. Na koncertach są zawsze komplety. Ciekawe dlaczego nie otwierają się Tobie te linki?
Mnie się otworzyło, może mieszkam w niszowej okolicy 😉
Pepegorze,
następnym razem na rybach uważaj 😎
Pyro, witaj na blogowym łonie 🙂
Karp się zemścił i wpuścił do tytułowego tekstu złościwego chochlika…
Karpia nie jadłam już od lat i jakoś mi nie brakuje.
murowana metoda aby pozbyc sie „mulnego smaku” u karpia:
sprawionego karpia zalac kwasnym mlekiem(moze byc tez maslanka,
albo kefir) i postawic na 24 godziny w chlodnym miejscu.
Elap, ja też będę w St. Malo, więc może jakiś minizjeździk blogowy! Może Alina do nas dojedzie? Chociaż od Ciebie, Alino, to nieco dalej…
Elap,
ja się w Ziębicach urodziłam i mieszkałam jakiś czas na ul.Przemysłowej 5, w której od zawsze jak pamiętam była (i jest) lecznica dla zwierząt, i bywam tam co roku, odwiedzając moje siostry stryjeczne.
Wyobraź sobie, mój nieco dalszy sąsiad z mojej obecnej ulicy to też były mieszkaniec Ziębic, tamże urodzony, tyle, że on urodził się przed 2-gą wojną i za jego czasów to był Munsterberg. Helmut jest Niemcem, ale nic nam to nie przeszkadza uważać się za rodaków z jednej wsi 😉
Oczywiście z wielką ochotą wstąpie po drodze i tak sobie zaplanuje podróż, żeby ze dwa dni pozawracać Ci głowę i zobaczyć okolice.
Pomysł Nisi na mini-zjazd w St.Malo uważam za przedni!
Naszym południowym sąsiadom życzymy kulinarnie smacznego 🙂
http://i.imgur.com/ELew9.jpg
Swoją drogą – niezły pomysł!
Nisia, Alicja
Tylko kiedy macie zjazd w St Malo ? Pod koniec maja mam zjazd rodzinny w Niemczech i mnie nie bedzie. Bardzo chetnie sie z Wami spotkam a nawet jak trzeba to ugoszcze.
Zjazd w St.Malo? Oj,bardzo podoba mi się ten pomysł 😀
Kiedy ??? W czerwcu-lipcu ?
Do karpia podchodzę z życzliwym dystansem 😉
Sama nie kupuję i nie przyrządzam,ale chętnie zjadam karpia w galarecie,
jeśli ktoś po przyjacielsku mnie poczęstuje 🙂
Natomiast karp w radiowej „Trójce” place lizać 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=GPc_ws7ptHM&feature=related
A znacie ten kawal o trudnosci lapania czarnego kota w ciemnym pokoju?
Nie? Eeeeeeeeetam…!
Dostalem przed chwila telefon od mlodzienca, ktory krotko przedstawil sie jako student mjejscowej wyzszej szkoly z prosba, abym mu cos powiedzial o ochronie zabytkow, bo ma napisac referat na ten temat. Wiecie co ? zatkalo mnie! Pytam wiec:
-czego pan odemnie oczekuje, mam panu dac egzemplarz ustawy o ochronie zabytkow?
-nie, to juz mam. Mnie chodzi tak bardziej o wytyczne, wie pan, na co trzeba zwracac uwage jak, jak sie ma na przyklad wille pod ochrona, a trzeba wymienic okna… Takie rzeczy…
-a wie pan, ze to sie juz dzisiaj wybiera za kierunek studiow – przerywam.
-no wlasnie, tak tez mam zamiar to uchwycic.
Przyznam, ze z trudem powstrzymywalem sie od zgryzliwych uwag, ale ironii nie potrafilem najwyrazniej stlumic, bo zbilem chlopaka po drugiej stronie zupelnie z pantalyku i glos mu zaczal drgac.
Czesto przychodza tu do mnie, bo dostaja moj numer na uczelni i jeszcze nikogo nie wygnalem. Przychodza zwykle z prosba aby im podpowiedziec jakis temat do pracy dyplomowej, albo wskazac jakis objekt do zbadania, ale ten ich przeskoczyl wszystkich.
Jako czlowiek dobrotliwy dalem mu jednak szanse i w – nieukrywam – paternalistycznym tonie kazalem mu tu przyjsc w nastepny wtorek z lista konkretnie sformulowanych pytan i zaoferowalem mu na to godzine czasu.
A potem slysze, ze studiuja dwa kierunki na raz i jeszcze do tego dorabiaja.
Nisiu, dziękuję za pamięć. Rzeczywiście to trochę daleko ale nigdy nie wiadomo…
U mnie dzień wizyt rodzinnych. Po Synusiu, przyjechała żona wnuka – czyli Synowa Synusia (?). Odwiozła kilka pożyczonych książek , a nie jest chętną czytelniczką czegoś, co ma więcej niż 5 stronic druku. Tym razem przeczytała 3 z pięciu pozycji i nawet jej się podobały. Wśród ej objazdowej biblioteczki była i „Kuchnia erotyczna” p. Olszańskiego. Pytam, jak się podobało i czy skorzystała z przepisów. I co ja usłyszałam? „Jedzenie, jak jedzenie, ale wiagra to to nie jest”.
Pepegorze – Sam jestem zabytkiem i podziwiam Twój altruizm. Student nie musi się znać na wykręcaniu numeru telefonu, a nawet pracowite naciskanie guzików jest wyczerpujące. Wystarczy zaprogramować Pomoc – Pepegor i doktorat w kieszeni 🙂
A propos pomocy – Wydawało mi się, że Polacy bardzo lubią zabawy z liczebnikami porządkowymi i używałem ich zamiast soli i pieprzu. Okazało się, że są szkodliwe dla zdrowia, teraz widzę, że z karpiem półfleksyjnie można. Ja, zabytek, mam się w tym wszystkim połapać? 🙂
1-dno wiem – 1-wszego karpia poznałem nie w przecudnej dolinie Baryczy ale w sklepie.
W galarecie, z chrzanem, ale nie w mętnej i nie z kupnym, ale bez ości.
Od tylu już lat tego karpia nie ma i nigdy już nie będzie.
„Den Himmel bessrer Zeiten mir erschlossen” – Te piękne słowa mogą, ale nie muszą dotyczyć wiagry, bo do kogo mam zadzwonić i poprosić o tłumaczenie? 🙂
(Karpi Nemo nie można karmić papierosami…)
Pepegor z Plackiem mają rację (albo ja już jestem na etapie tej ciotki, co to na kanapie ma za złe). Przyszła do nas wczoraj znajoma studentka pracująca z prośbą o pomoc. Ma oto napisać jakąś pracę semestralną o DDA (dorosłe dzieci alkoholików). Mówię, że ma szczęście, bo materiałów na ten temat jest multum i bardzo łatwo wybrać kilka źródeł na wskazany temat. A niewiasta na to, że materiałów dużo ale ona zupełnie nie ma czasu czytać, więc czy ja bym jej nie zrobiła ściągi? Jako emerytka mam czas czytać. Lubię osobę ale odmówiłam – temat mnie nie interesuje i niby dlaczego mam się umartwiać?
Elap,
nie mam jeszcze rozpiski (może Nisia już ma?) ale to będzie okres wakacyjny, jeśli się nie mylę, to lipiec średni lub nieco późniejszy.
Alino,
nigdy nic nie wiadomo, może akurat tak się ułoży, że będziesz się mogła machnąć ku północy na mini-zjazd, planować zawsze można, a nóż z widelcem, kto wie 😉
Z doświadczenia wiem, że czasami coś, co wydaje się poza zasięgiem, nagle okazuje się być osiągalne.
Gospodarza proponuję zlustrować, niech okaże dyplom mgr.polonistyki. Jak nie pokaże, znaczy – łże.
Pyro,
kocham Tadeusza Olszańskiego za tę książkę (i za felietony w „Polityce”) – przepisy są proste, wiele razy korzystałam, po swojemu je doprawiając, książka jest świetnie napisana i znakomicie zilustrowana, zresztą piałam tutaj na ten temat niejeden raz. Mam jA zresztą całą popisaną moimi uwagami w sensie, co zamieniłam na co i takie-tam.
Po viagrę to do lekarza czy apteki należy się udać 🙄
A jak nie pokaże dyplomu, to Go na stos! Podsycany serem szwajcarskim 🙂
Alicjo, piszesz o viagrze, coto? i do czego służy?
Kolejny wpis dla miłośników kamieni 😉 .
Prosto z Odessy pojechaliśmy do Białogrodu nad Dniestrem. Dotarliśmy tam pod wieczór. Samo miasto jest małe, zaciszne i na uboczu. Kiedyś tak nie było. W pobliżu ujścia Dniestru do Morza Czarnego, w miejscu dawnej koloni greckiej, wzniesiono Białą Twierdzę (Cetatea Alba). Główną cytadelę zbudował (no, może nie ?własnymi rencami?) hospodar mołdawski Stefan Wielki. Pod koniec XV w. twierdza przeszła w tureckie ręce, została rozbudowana i zmieniła nazwę na Akerman. To stąd kontrolowano osiedlających się na stepach Tatarów (Ordę Budziacką) i pilnowano hospodarów mołdawskich ? tureckich lenników.
Sama twierdza jest świetnie zachowana ale sprawia wrażenie niewykorzystanej turystycznie. Może to i lepiej ? nie jest obstawiona reklamami i budkami ze śmieciem ? jak w Sudaku. Z drugiej strony, w Sudaku można było zajrzeć prawie w każdą dziurę, zaś w Akermanie wszystkie wejścia do środka były zakratowane. Co kraj, to obyczaj. Zdjęć nie zaliczam do udanych, ale na żywo fortyfikacje robią wrażenie.
https://picasaweb.google.com/112958196308416510634/TwierdzaAkerman
Alicja, odpowiada mi ta data. Przyjedz kilka dni wczesniej to pokaze Ci moja Bretanie i odwioze do St. Malo
Witam.
Cichal, podam skład viagry:
– piramidon – 2%
– aspiryna – 2%
– paracetamol – 4%
– krochmal – 2%
– żywica epoksydowa – 90%
Lek wszechstronny, stworzony dla kobiet stosowany przez mężczyzn.
Wigilia dokładnie za miesiąc. Lubimy karpia, ale jemy go tylko z okazji BN. Podobnie, jak Krystyna, przygotowuję zawsze większą ilość potraw wigilijnych i z przyjemnością jemy je w czasie świąt. A czasem nawet po.
Krystyno,
jakie wrażenia z maratonu teatralnego”
pepegor (15:03)
przecież to norma 😉
mnie to już nie jest w stanie zdziwić czy zaskoczyć 😎
teatralnego?
Letnik z miasta i gazdą, obaj w starszym wieku, siedzą na przyzbie i sobie rozmawiają o tym i o owym, a zwłaszcza o owym. Letnik pyta gazdę, czy słyszał już o viagrze.
– Nie, panocku. A co to takiego?
– Ano, jak się to zażyje, to można potem trzy razy w jedną noc 😎
– Aaa… cosik na uspokojenie 🙄
A ja nadal się buntuję: co to za studia, które można zaliczyć nie czytając? Studenci, którzy nie mają czasu czytać? Można zawalić obecność na dennych niektórych wykładach, ale nie czytać? Cała humanistyka oparta jest w znacznym stopniu na pracy z tekstem źródłowym. I nie przyjmuję do wiadomości, że student nie ma czasu. Może nie mieć dzisiaj, jutro i w tym tygodniu – w przyszłym przysiądzie fałdów i nadrobi ale założyć, że ktoś przeczyta za nas? No nie…!
gazda albo z gazdą.
Zaraźliwa ta niedbałość 🙄
Przede wszystkim, Pyro, nie żaden student, tylko klient, któremu sprzedajemy usługę 👿
Nie żartuję. Takiego nazewnictwa jesteśmy zobowiązani używać 😯
Pyro,
ja z Tobą! Jak student nie ma czasu na przeczytanie materiału książkowego z kierunku, który studiuje, to kto ma ten czas mieć?!
Cichal,
yurek podał składniki, ale nie podał, jak i kiedy należy zażywać.
Yurek,
żebyś czasem nie miał czyjegoś żywota na sumieniu, żywica epoksydowa jest silnie uczulająca, jak każde paskudztwo, które dobrze robi 😉
Cichalu,
zanim yurek poda dozowanie, trzeba pamiętać, aby nie rozgryzać, bo spowoduje stwardnienie rozsiane 🙄
Nie podam! Ty wiesz więcej.
nemo,
a skąd się brało to rozsiane stwardnienie przed wynalezieniem viagry? 🙄
Dobry wieczór. 😀
Karpie uwielbiam (tylko w zimie) smażone, gotowane, w galarecie, byle nie na słodko z marchewką.
Alicjo, Placku uważajcie, bo zarobicie na bęcki. 😉 😀
Nemo, wiadomo, nie musi już uważać, w końcu „Byk, Bykowi ……. itd.” 😉 😀 😆
Dzisiaj kupiłam sobie owoc kaki, oczywiście z ciekawości i dlatego, że się do mnie ładnie „uśmiechał”. Bardzo mi smakował, był soczysty i słodki a ja takie owoce najbardziej lubię.
Ewo, to te schody zrobiły Ci krzywdę ? 🙁
Czekam na kominiarzy, którzy dzisiaj do 20:00 mają sprawdzać wentylację w naszym bloku. Może zdążę zjeść kolację przed ich przyjściem.
20 rocznica.
http://www.lastfm.pl/listen/artist/Freddie%2BMercury/similarartists
http://www.vevo.com/watch/queen/friends-will-be-friends/GB2100301150
Elap,
bardzo by mi opdowiadało ze 2 dni zabawić w Twoich okolicach i obejrzeć to i owo, bo jak już się leci, i jak jest okazja, że ktoś obeznany z okolicą posłuży za przewodnika, to grzechem byłoby nie skorzystać. A ktoś z blogowiska -ha!
W rzeczy samej w blogowym towarzystwie jakoś tak się ustaliło, że jak ktoś gdzieś przybywa, to zaraz bierze się go w obroty i program zajęć jest przygotowany. Jedzenie jedzeniem, ale dla ducha i dla oka zawsze coś wykombinują 🙂
Jak sobie pomyślę, ile skorzystałam ze spotkań osobistych z blogowiczami, to aż sama sobie zazdroszczę.
Jeżeli ktokolwiek udaje się w moje strony (może to być przysłowiowy Antka kobity brata szwagra córka/syn, nieważne, byle polecony przez blogowicza), chętnie przechwycę z lotniska, pokażę okolice, przetrzymam chwilę, a potem wyślę do miejsca, gdzie rzeczona/ny się udaje.
W ten sposób poznaje się nie tylko świat, ale i zawiązuje się przyjaźnie, o!
Oj…wrzeszczy w moim kierunku jakiś obowiązek, że coś trzeba…
Dobra, dobra…idę 🙄
Jotko, 😯
proszę, nie bierz dowcipów dosłownie. Tu nie chodzi o chorobę, lecz rozproszony efekt działania rzeczonego specyfiku, który ma działać zdecydowanie lokalnie. Poza tym – przemijający 😉
Jeśli nie wiadomo o co chodzi to na pewno o ucztowanie nie tylko w kuchni.
W Australii gospodynie domowe dodając viagry do wody w wazonach przedłużają podobno dwukrotnie żywot kwiatów ciętych 😉
Yurek,
podając skład tego specyfiku zapomniałeś o ultra-marynie 🙄
nemo,
jak dosłownie, jak nie dosłownie? 🙄
Dżinsy po pierwszym praniu nie farbują.
Jaka ultra – maryna…Hanka Bielicka opowiadała, że nader pracowita jej gosposia , Marysia, nie mogła się nadziwić o czym to państwo , aktorzy ich goście : aktorzy i pokrewni, co noc gadają i śmieją się i „herbatkę” popijają. I tak codziennie. Indagowana Bielicka odpowiedziała życzliwie „A, to tak o dupie Maryni, Marysiu”. Kobiecinę przymurowało, potem wybuchł szloch wielki i pokrzykiwanie o odejściu natychmiast, a potem zdumiona reakcją Bielicka odpowiadała na ciężką krzywdę ludu pracującego” „Ja to z sercem dla Pani i gościom grzecznie drzwi otwieram i tej herbaty zrobię, a państwo takie świństwo z przeproszeniem? A czemu o mojej dupie?”
A jak tam z ultra-maryną?
Zgago,
Żadne schody krzywdy mi nie uczyniły. Można powiedzieć że
zbyt śmiało
wygięłam ciało
przy wejściu na twierdzę Czembalo
w Bałakławie
https://picasaweb.google.com/112958196308416510634/BaAkAwa#5668922010162571922
I jeszcze mi się zrymowało 😉
A poważnie, z dyskopatią da się żyć tylko trzeba uważać jak się nogi stawia. Niestety, czasami o tym zapominam.
Ewo – znasz tę stronę: http://www.karpaty.travel.pl/index.php
Morzna sobie pomarzyć o następnych wyprawach 🙂
Można, jak można napisać przez „rz” wstyd!
Karpacka pralka: http://www.karpaty.travel.pl/index.php?fn_mode=fullnews&fn_id=576
Asiu,
Czasami się zdarza nawet najlepszym.
Sama łapię się na wpadkach interpunkcyjnych. Przeważnie po fakcie, wrrr…
Asiu,
Pięknie dziękuję. Właśnie dorzuciłam stronę do ulubionych i już tęsknię za Rumunią.
Ja też 🙂 . A ta „pralko – wirówka” to świetna rzecz. Ludzie zawsze potrafią wykorzystać naturę.
To ja dzisiaj piję (pyszną wiśniówką) za za szybki powrót do pełni zdrowia;
Alicji, Ewy, Jolinka, Cichala. 😀
Drugi kusztyczek będzie za całe Blogowisko (z Gospodarzem na czele – ma się rozumieć).
Morzna, byle z ostrorzna 😉
http://www.youtube.com/watch?v=JOxlpVm96QQ&feature=related
W pierwszym zdaniu jedno „za”, proszę skreślić. 😳
Jeszcze Nohavica 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=NwAy7uwT-7Q&feature=related
Jotko 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=Ukdnh7ZgzeM&feature=related
Oczywiście o dwudziestej jak najbardziej może być wiśniówka 🙂
Ja piję zdrowie naszych Jankesów na pierwszy łyczek i zdrowie zdrowiejących na łyczek drugi.
Eh…nie mam czasu poszukać dobrej kopii.
Yurek, dzięki za przypomnienie, straszliwie kocham Freddiego – Twój sznureczek nie dał mi się otworzyć, kazał mi założyę konto i się zalogować, więc olałam, bo nie lubię zakładać kont i tak dalej. 🙄
Zgago,
za mnie dopiero w poniedziałek, żeby się dobrze goiło 🙂
A to jest chyba jedna z ostatnich, jeśli nie ostatnia piosenka, w każdym razie w ostatnim albumie umieszczona.
http://www.youtube.com/watch?v=Zqct2SGoDE0&feature=related
I świetna jest „Barcelona” z Monserat Caballo. On miał operowy głos…
Asiu 🙂
moja ulubiona
http://www.youtube.com/watch?v=M4aZeAC_moo
No właśnie… 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=f_LRolH8Hzo
Ja tu ciągle z doskoku i nie mam czasu wszystkiego poczytać/wysłuchać, nadrobię potem, a oddając się zajęciom, włączyłam dysk Freddiego i dlatego tak go dzisiaj nadużywam. Mam nadzieję, że siedzi gdzieś tam na chmurce i cieszy się z tego 😉
Ojej, udaję się… 🙄
Jadę podziękować sobie wzajemnie za mijający sezon, za wszystko, co spotkało nas w tym roku.
Ja też dzisiaj z Freddim i z Tymi, co za kałużą 🙂
Smacznego Dziękczynienia Wam Wszystkim 😀
Nohavica u nas ze dwa razy w tygodniu – należy do ulubionych. Kocham Ostravę i Gwiazdę i ze 30 innych.
Może to trochę nie w porę ze względu na podniosły nastrój, ale nie mogłam się powstrzymać:
http://www.youtube.com/watch?v=M4aZeAC_moo&feature=related
„na wypadek? wszelki biorę więc kanister rumu bo w umiarkowanych dawkach dodaje rozumu” – też Nohavica
Ewuniu – spójrz kilka wpisów wyżej. Już Jotka nas poczęstowała rumem (i wodą) Nohavicy.
Auć, przegapiłam. Mea culpa 😳
Jotko,
tegoroczny festiwal teatralny R@port nie jest, niestety, tak ciekawy jak poprzednie edycje. Także dlatego, że Gdynia nie jest w stanie zapewnić odpowiednich warunków wymaganych przez niektóre teatry, ale nie tylko dlatego. Nie widziałam wszystkich przedstawień, choć mogłam chodzić na wszystkie, ale z kulturą też nie można przesadzać. 😉 Wiadomo, brak czasu, ale też nie wszystko mnie interesowało. Bardzo podobał mi się spektakl z Teatru Polskiego w Bydgoszczy ” Szwolożerowie ” w reż. Jana Klaty i oczywiście prezentacja Teatru Starego w Krakowie ” Czekając na Turka” w reż. Mikołaja Grabowskiego z doskonałym jak zwykle Janem Peszkiem i Iwoną Bielską. Świadomie darowałam sobie słynny spektakl ” Był sobie Andrzej, Andrzej, Andrzej”, gdyż nie przepadam za jego twórcami – ” teatralnymi buntownikami ” Strzępką i Demirskim.
W składzie jury jest m.in. red. Aneta Kyzioł z Polityki.
Na zakończenie tego tygodnia , w sobotę wybieram się jeszcze do opery na dawno zaplanowaną ” Madame Curie”. A potem już spokój, chociaż nie, bo 10 grudnia jeszcze balet ” Kopciuszek. No, ale ktoś musi pracować na te wskaźniki uczestnictwa w kulturze. 😉
Krystyno,
zazdroszczę 🙂
Na „Madam Curie” z pewnościa się za jakiś czas wybiorę.
Słucham ostatnio bardzo często
http://www.youtube.com/watch?v=dHy94O5g5O8&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=lIWemIOMvxE 🙂
Pyro. Dziękujemy za Twój łyczek! Też spełnimy. Myslałem, że dzisiaj będziemu zużywali Twoją nalewkę. Psinco! Nowe zmieniły plany i będą u nas dopiero w sobotę ale za to na dwa dni. Może nalewki wystarczy…
Cichalu – żałuję, że dałam Wam właśnie tę nalewkę. Coś tam jest z nią nie tak, chociaż ściśle wg przepisu zrobiona. Jest jednocześnie za słodka i z nieprzyjemnym drętwym posmakiem w tle. Spróbowałam dopiero parę dni temu i war wstydu mnie ten tego – oblał. Albo musiałaby dłużej dojrzewać albo trzeba by ją potraktować jak likier do kawy, czy herbaty. Jednym słowem pigwa z felerem tyle, że nie barwiona, bez utrwalaczy, zagęszczaczy itp – 2 kg obranego owocu, 1 kg cukru, 2 l alkoholu ok 50% i przyprawy. Poprzednio (ze 3 lata temu) wyszła mi b.dobra, a a coś nie tego… Otruć się nie otrujecie.
Zgago – Co to są bęcki i za co ? 🙂
Pyro – Przepraszam za opóźnienie. Pytałaś jakie studia można skończyć bez czytania. Moje, ale czas prawdzie w oczy spojrzeć – nie tylko Gospodarz tańczył do upadłego tuż obok innych równie gorliwych entuzjastów wiedzy.
Kopernik też sobie na niejedno pozwalał, ale szczegóły zna jedynie profesor Stomma. Spojrzałem mu w oczy ze znaczku, przez lupę. Chochlików w nich na pęczki. Nadrobił po powrocie z Padwy. Ziemia jest płaska i nie wiruje. W pralce wiruje, w Głowackim wiruje. To jedynie pobieżne wyniki lustracji.
Bo ja Proszę Państwa cierpię na głód wiedzy.
Od teraz pisze się znaczku.
Pyro, a choćby i trująca, to dla Ciebie pójdziemy w bój!
Jaki zwrot śliczny: „war mnie oblał”. Wcześniej napisałaś „powiestka” Młłodzież już nie wie o co biega. W pamięnikach mojej babci, mieszczki krakowskiej takie zdanie: „powiestka z wojska przyszła do Józefa”…
Dobrze Placku, żeś się usprawiedliwił, bo dała by Ci Nemo bobu, oj dała!
Ojojoj…
trochę zajętam, ale puszczę taki tekst, dobrze zaśpiewany.
http://www.youtube.com/watch?v=lo87RPkAQT0
Człowiek jam ziewający. Do jutra.
Placku, TY nie wiesz za co ??? Za przypuszczenie, że Gospodarz osobiście takie błędy popełnia. Jak znam życie, to ktoś z redakcji tekst wstukał. Przecież Gospodarz jest cały czas w ruchu a to spotkania z gęsiną, a to lustruje hodowle karpi, to kiedy ma stukać, no kiedy ?
Dobrej i spokojnej nocy Blogowisku życzę. 😀
Cichalu – Mam do Ciebie prośbę Tuwima, tę pierwszą.
Prośba
Jedni niech będą rycerze,
Wojenne niech noszą szaty,
Niech mają miecze, puklerze…
…Inni niech będą, jak kwiaty…
Jedni niech będą za czynem,
Niech skroń laurami okręcą…
…Inni – kwitnącym jaśminem,
Inni niech cicho się smęcą…
Jedni niech walczą! Niedolę
Gnieść im potęgą swej ręki!
…Inni niech w zmierzch idą w pole
I nucą tęskne piosenki…
Lecz tych i tamtych niech bierze
Słońce dla Ducha objaty,
Choć jedni będą rycerze,
A inni będą jak kwiaty.
Święte słowa Placku, choć nie Twoje! Jam kwiat, przyzwól, proszę!
Elap, Alicjo, Danuśko i wszyscy zainteresowani! Żaglowce w St Malo są od 5 do 8 lipca przyszłego roku.
http://www.sailtraininginternational.org/events/the-tall-ships-races-2012
Na razie zdeklarowały się 24. Klasa A to duże, jak nasz Dar.
http://www.sailtraininginternational.org/events/the-tall-ships-races-2012/vessel-entry-list-
No to gdzieś tak pod koniec czerwcowo zajadę do elap 😉
A potem elap wciaąniemy w te klimaty 😉
http://alicja.homelinux.com/news/DMIMG_3182.JPG
Alicjo! Goń na Skype! Posieeee
Alicjo, mam 45 funtów dyni. Co robić.?
Bardzo słusznie Pyro, że nie wylałaś nalewki do zlewu. Zawsze można zrobić prezent. Ach, ta poznańska oszczędność!