Wina z taniego sklepu
Coraz częściej sygnalizują mi znajomi, że także i w sklepach szczycących się niskimi cenami można kupić niezłe wina z dobrych znanych winnic. Zacząłem więc i ja rozglądać się po półkach winiarskich w tzw. supermarketach. Najczęściej – bo przez całe lato i początek jesieni też – kupuję w pułtuskim Lidlu. Dział alkoholowy omijałem zwykle szerokim łukiem. Jakże niesłusznie. Oto na półkach Lidla pojawiły się takie winne rarytasy jak piemonckie Barolo (niestety bez nazwy winnicy więc trochę dla znawców podejrzane), albo Amarone Della Valpolicella Classico z Veneto, a także Negroamaro z Salento czy Morelino di Scansano. Vermentino di Sardegna oraz wina z Prowansji i Bordeaux. Przecierałem oczy ze zdumienia czytając ceny tych win: najdroższe tj. Amarone kosztuje wprawdzie 77 zł ale i tak jest to ponad dwukrotnie taniej niż w innych sklepach. Na pozostałych etykietkach figurują sumy kilkunastozłotowe. Zważywszy zaś na to, co jest w środku, to amator wina musi się cieszyć.
Firmowy sommelier Lidla Michał Jancik tak mówi o swoim wyborze: „Jak dobry ojciec nie chce faworyzować żadnej ze swoich pociech, tak i ja wzbraniam się przed faworyzowaniem któregokolwiek z moich winnych wyborów. Tym razem jednak złamię tę zasadę. I to dwukrotnie. Po pierwsze będę zachęcać do spróbowania wyśmienitego Barolo – króla wśród czerwonych wytrawnych win. Po drugie – gorąco namawiać do zatracenia się w smaku długo dojrzewającego, szlachetnego Amarone Della Valpolicella Classico. Te perły w kolekcji niejednego konesera teraz mogą ozdobić każdy wieczór.”
Na pierwszy wieczór z nowymi winami wyjąłem butelkę z Valpolicelli. Trochę był to ryzykowny wybór zważywszy, że podałem je do duszonej cielęciny z podsmażanym topinamburem, ale przecież dziś jest pora podważania starych reguł i obowiązujących zasad. I o sukcesie decydują tylko nasze kubeczki smakowe. A to był sukces! Czasem więc będę smakoszem oszczędnym.
PS.
Kilkoro z naszego blogu domagało się portretu starego łosia, który przechadza się po łące za moim płotem. Nawet doradzano mi bym się zaczaił z aparatem i go sfotografował. Wezwałem więc na pomoc fachowca z teleobiektywem i udało się. Oto rezultat tzw. bezkrwawych łowów:
Komentarze
O ja cię kręcę , żeby nie te rogi byłby zupełnie do mnie podobny.
Ten łoś.
Nie dość , że jestem podobny , to jestem jeszcze trendy:
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/badania-nowa-moda-podbija-serca-polakow,1,4891747,wiadomosc.html
Huch! Dzięki, Gospodarzu! 🙂
Dzień dobry Blogu!
Wiosną, po podróży na Mazury i Litwę wspominałam tu znakomite hiszpańskie wino, którego butelkę wypiliśmy do kolacji w pensjonacie koło Morąga. Dzień czy dwa później napotkaliśmy je w węgorzewskiej Biedronce. Kosztowało kilkanaście złotych.
Witam, w tutejszym Lidlu znalazlam ostatnio wino chilijskie Cimarosa (Reserva Privada 2010) po 3.99, czerwone, wytrawne i bardzo smakowite.
Łoś przecudnej urody!W naszych około wyszkowskich lasach Osobistemu Obserwatorowi udało się już kilka razy spotkać łosie na swojej drodze,ale oczywiście nie miał ze sobą aparatu i spotkania nie uwiecznił 🙁
W drodze na wieś zatrzymujemy się czasem w wyszkowskiej „Biedronce”
Bardzo przyzwoite wina za niezwykle przyzwoitą cenę.
Jolly Rogers-Twoje dyniowe przepisy wyglądają bardzo smakowicie.
Dzięki,będę próbować !
Pyro-teraz wyślemy Cię na jakiś mecz 😉
Za Twoje sprawozdania należy Ci się złoty medal 🙂
Dzień dobry.
Po pierwsze primo zaspałam po wczorajszych wzlotach kulturalnych;
po drugie primo od białego ranka prowadziłam wykład z wychowania seksualnego dla mojej współlokatorki, a po trzecie primo odwiedzi mnie dzisiaj w porze obiadowej moja blogowa służba zdrowia, czyli Marialka.
Psinco – właśnie dzwoniła Marialka i przełożyła wizytę na poniedziałek – wtorek.
Lidla mamy, ale łosi na żywo u nas nie dają 🙁
Czy ktoś wie, gdzie wcięło Zgagę?
Zaintrygował mnie ten „topinambur”. A cóż to takiego? Zapytałam Google -zwany jest słonecznikiem bulwiastym, gruszką ziemną, karczochem jerozolimskim i cytrusem północy, Google odpowiedział.
Jak to się je i gdzie kupuje?
Pyro, nie wiem, czy widziałaś we wczorajszych wpisach, znalazłam dla Ciebie w tubce:
http://www.youtube.com/watch?v=eWuMx5m3-OI&feature=related
@nisia:
a dajze ty jaki link zeby byk mogl zajrzec do twej ksiazki,
bo na kupno go aktualnie nie stac;
Nisiu – widziałam i dziękuję. Nagranie wywołuje znacznie mniejsze wrażenie, albo oni przez ten czas rozbudowali „sekcję poświstywania”. Widzę, że widownia wrocławska klaskała równie nierytmicznie, jak poznańska. Kiedy widzę dyrygenta kierującego widownią zaraz przypomina mi się sarkazm Walldorffa : „Dyryguje z ogromnej partytury piosneczką, którą może dyrygować mój jamnik, Puzon, ogonem”/ Ja tak tylko podszczypuję ale kocham ich miłością wielką i wierną.
Nisiu – z najlepszymi życzeniami dla nas wszystkich na nowy dzień
http://youtu.be/rymqRMMslpI
Jolly zaległe gratulacje … 🙂 .. to chyba Twój nie pierwszy raz …
Piotrze szkoda, że nie degustowałeś tego Barolo to byśmy coś więcej wiedzieli … ale i tak zakupiłam trochę win na prezenty pod choinkę … 😉
a łosie chodzą sobie u nas prawie na pętli autobusowej przy Lesie Kampinoskim …
Jolinku,
Ciekawe kiedy zdecydują się na przejażdżkę autobusem po Warszawie 😉
Parę lat temu jakiś łoś zawędrował do sklepu na Pradze 🙂
O, a to miesiąc temu niedaleko ode mnie
http://www.tvnwarszawa.pl/informacje,news,wycieczka-losi-na-osiedle-groty,283303.html
Och,te łosie! Nawet Szekspir o nich pisał:
Niech ryczy z bólu ranny łoś,
Zwierz zdrów przebiega knieje.
Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś,
To są zwyczajne dzieje.
Chesel,
Topinambur to pyszne warzywo i szkoda, że zapomniane. W latach pięćdziesiątych było dość popularne. Teraz można go kupić w tzw. dobrych sklepach warzywnych. A robi się np. gotując i potem polewając masłem z tartą bułką (jak fasolkę szparagową), doskonały na puree ale i na surowo.
Jolinku,
próbowałem barolo. Jest do picia, nawet z przyjemnością, zważywszy na cenę. Nie jest to wino z konkretnej winnicy więc wzbudza trochę podejrzeń. Ale wszystkie inne mają nazwy producentów czyli, że jest ktoś, kto bierze odpowiedzialność za ich jakość. A ta jest akceptowalna.
Dzień dobry, Wy tu gadu-gadu, a ja zabrałam się za dynię z makaronem wg przepisu Jolly 🙂 . Już prawie gotowe, w kuchni pachnie rozmarynem, co to razem z dynią w piekarniku, sos gotowy, po spacerze tylko makaron i możecie mi zazdrościć 🙂
A łoś pięęękny!
ach, waldorf,
tamte konkursy szopenowskie,
to se ne wruti…
Byku – mówił, że jest specjalistą od Pasji Pendereckiego, do Kasji Sobczyk.
Topinambur to takie „nowomodne”, prawidłowe zresztą, określenie tzw. bulwy, znanej już nawet „Kuchni Polskiej” z 1960 roku. Są tam przepisy na bulwy z wody, zapiekane pod beszamelem, smażone, w cieście…
Dziś przywieziono mi jagnię w zgrabnych porcjach – 11 kg. Liebherr pełny do rozpuku, dołożyłam też Boschowi, zima i kryzys już mi nie straszne 😉
Penderecki miał pasję do Kasi Sobczyk? 😯 😀
😀
Łoś imponujący. W moich okolicach też ich sporo.
Topinambur jest bardzo smaczny. Można go też jeść na zimno, ugotowany, schłodzony i pokrojony na plasterki, z sosem winegret. Przypomina mi w smaku karczochy.
Nemo – do Kasi Sobczyk różni ludzie pasję mieli. Waldorf zabawił się onomatopeą omc. Chyba prywatnie nie lubił ani jednego, ani drugiej.
Robię na obiad mirunę smażoną z ziemniakami też smażonymi i brukselką z wody. Żadnej radochy z żywienia panienki nie mam – zjada sporo, nie przywiązuje żadnej wagi do tego, co je, wiadomo, że nie lubi mięsa i śledzi, nie jadła wczoraj brukwi, wolała bigos, nie przepada za surówkami.
Byku, nie mogę Ci dać linku do mojej książki, bo ja ich w internecie nie umieszczam. Wiem, że są jakieś pirackie adresy, ale nie wiem gdzie. Musiałbyś poguglać.
Waldorff sam był łosiem z epoki szlagonów.
A może raczej żubrem?
Dzien dobry,
Jolinku, dziekuje bardzo :)!
Barbaro, daj znac jak smakowalo prosze.
Znalazlam jeszcze szperajac w przepisach gnocchi dyniowe – nie robilam jeszcze, ale moge zapodac.
Witajcie,
Topinambur mam na ogródku. Straszna cholera. Trzeba uważać bo zarośnie wszystko. W smaku – dla mnie bez rewelacji (połączenie ziemniaka z posmakiem słonecznika). Ale ponoć zdrowe. Dorzucam do surówek (np. seler, jabłko, topinambur, śmietana, chrzan, dyżyrne).
Skoro o Waldorffie, polecam biografię, napisaną przez Mariusza Urbanka „Ostatni baron peerelu” (jeszcze raz dziękuję, Gospodarzu!).
Czyta się to świetnie, a postać nietuzinkowa.
Witam Szampaństwo,
u mnie zaledwie 3C i szary ranek, ale nie narzekam, na południe ode mnie już się zabieliło, pierwszy śnieg, który szybko znika.
Pyro,
nie masz łatwego zadania – najgorzej karmić takich, co to niby wszystko jedzą, ale… i tu lista, za czym nie przepadają.
Alicjo – święta racja w obydwu przypadkach: i jedzenia i biografii JW. Też mam. Postać nietuzinkowa i dość nieznośna ale dużo dobrego robił.
Opowiem Wam teraz, jak w szybkim tempie wypleniłam w sobie chęć pomagania przygodnie poznanym Polakom 🙄 Przed wyjazdem do Afryki mieliśmy gościa, którego odwieźliśmy do Berna na autokar jadący do Polski. Czekając na jego przyjazd wdaliśmy się w rozmowę z budzącym sympatię mieszkańcem wschodniej Polski, który wracał do domu po 3 miesiącach pracy na czarno w ementalskim gospodarstwie. Znając kłopoty mojej znajomej z jej poznańskim pracownikiem spytałam tego człowieka, czy byłby zainteresowany ewentualną pracą przy koniach, gdzieś tak od jesieni. Był. Dałam mu więc mój adres mailowy, aby się odezwał po naszym powrocie. We wrześniu zgłosił się z chęcią podjęcia pracy, znajoma się ucieszyła, poprosiła o jego dane i życiorys, załatwiła zezwolenie na pracę i inne formalności, zwolniła dotychczasowego pracownika i zajęła się przygotowaniem na przyjęcie nowego, a ten… Na tydzień przed przyjazdem pisze:
„Mam jeszcze pytanie odnośnie pracy, jeżeli można oczywiście. Chodzi o pensję. Ile wynosiłoby moja miesięczne wynagrodzenie?”
Pytam znajomej i wysyłam mu odpowiedź: minimum 1500 Fr netto (przeważnie ok 2 000) plus mieszkanie (pokój, kuchnia, łazienka), wyżywienie i świadczenia (ubezpieczenie zdrowotne i wypadkowe, podatek, fundusz emerytalny i tutejszy ZUS), 4 tygodnie płatnego urlopu…
– Eee, to ja myślałem, że więcej 🙄 W Ementalu płacili mi nawet 3300…
Oczywiście nielegalnie, bez ubezpieczenia i nie dłużej niż 3 miesiące 🙄
– No, propozycja jest kusząca, ale żona się nie zgadza, taka długa rozłąka i w ogóle 🙄
Co ja się wstydu przed tą znajomą najadłam, to moje 🙁 zwłaszcza, że wyglądał na solidnego człowieka, z kilkuletnim doświadzczeniem dorywczej pracy w Szwajcarii, zawsze w tym samym gospodarstwie, widocznie mu ufali, więc go zachwalałam… Ale trudno, życzyłam mu wszystkiego najlepszego i cześć!
Może w tym stadle tylko kasa się liczy, bo jakoś te 3-miesięczne rozstania nie były zbyt bolesne, może to brak wyobraźni – przecież stęskniona żona mogłaby przyjechać z wizytą, mieszkać za darmo w jednym z najpiękniejszych zakątków świata, 18-letnia córka mogłaby tu spędzić ferie zimowe… Ech 🙁
Jeśli ktokolwiek go tu zatrudni legalnie w rolnictwie, to nie będzie płacił więcej, bo 2000 netto oznacza dla pracodawcy 4000. A nielegalnie… Gdzieś w ementalskim zadupiu nikt go nie zadenuncjuje, ale wystarczy jakiś wypadek… Najpierw wysoka grzywna dla pracodawcy, a dla pracownika – rachunek ze szpitala, który będzie spłacał latami 🙄
Znajomej zadeklarowałam chęć sprzątania stajni, póki nie znajdzie nowego pracownika, ale pocieszyła mnie, że ma chętnych do przejściowej pomocy, a za 2 tygodnie będzie miała człowieka z innej stajni, który był tylko na zastępstwie, a teraz dostanie coś stałego. Na dowód, że nie jest obrażona, przywiozła nam dziś to jagnię 😉
Najlepszą opinię u koniarzy mają pracownicy z… Rumunii. Podobno bardzo dobrze obchodzą się z końmi.
W piecu kolejna tarta z gruszkami, bo dojrzewają na potęgę. Takie dobre, a takie nietrwałe 🙁
Nemo,
Przykre. Swiecenie oczami za poleconych pracownikow tez przezylam na wlasnej skorze. Nie lubie.
Co do win w Biedronce, Lidlu i Netto (bo tam też są), mam tylko jedną uwagę – ceny atrakcyjne, ale jeśli są rozlewane w krajowych rozlewniach (a sporo z tych win jest), to smak jakby inny. Zauważyłam to dobrych parę lat temu – kupiłam znane mi wino południowo-afrykańskie, spróbowałam i zdziwiłam się, że takie jakieś ono paskudnawe… obejrzałam butelkę i wyczytałam, że rozlewane w Polsce. Nadal kupuję w tych sklepach, kiedy jestem w Polsce, ale to trochę loteria, bo można źle trafić, dobrze, że tania 😉
Makaron z dynią i rozmarynem wypróbuję w przyszłym tygodniu, dzisiaj makaron z wczorajszym sosem pomidorowo-paprykowo – coś tam, zostało tego sosu na dzisiaj.
Przepisy Jolly Rogers wciągnęłam do /Przepisów pod Kluchy_pierogi_etc.
Tak, Nemo. To było straszne przeżycie.
Jolly,
dzięki za współczucie. Przepraszam, że się tu tak wywnętrzam, ale jestem wściekła sama na siebie, na swoją łatwowierność i ufność taką „helwecką” 🙄 Przecież z Polski jestem, powinnam wiedzieć 🙄
Jolly Rogers-oczywiście zapodaj !
Właśnie przejechałam przez miasto-dynie wszechobecne 🙂
Ładnie wyglądają w dzisiejszym słońcu.
Jolly Rogers-oczywiście zapodaj !
Właśnie przejechałam przez miasto-dynie wszechobecne.
Ładnie sie prezentują w dzisiejszym słońcu 🙂
Nemo – jeśli ci Rumunii z Besarabii, to nic dziwnego, w Polsce też byli wysoko notowani kiedyś, a o Wołochów w służbie rozbijała się szlachta. To im w dużym stopniu zawdzięczamy hodowlę arabów.
Ja też uważam, że Polacy są nie do zniesienia.
Nisiu,
widzę, że sobie dworujesz i nawet domyślam się dlaczego 😉 Ale ja naprawdę nauczyłam się tutaj wierzyć ludziom na słowo, a w odniesieniu do niektórych moich rodaków to błąd, niestety 🙁
Ciasto gotowe, na dworze słoneczko, idę nad rzekę po endorfiny i witaminę D 🙂
Łoś przecudny 😆
nemo,
doskonale Cię rozumiem. W Polsce jest bezrobocie, ale spróbujcie znaleźć pracownika. Przerabiamy to na codzień 👿
Z tą pomocą różnie bywa, nasłuchałam się podobnych opowieści od znajomych z Niemiec. Jak już pomagają, to tylko ludziom, których polecą znajomi, znający osobę, którą polecają.
Po tej stronie Kałuży – jeśli to można nazwać „pomocą” – podrzucamy sobie znajomych, którzy przybywają turystycznie, pokazujemy okolice, przekazujemy dalej, naszym znajomym. Działa.
Bodaj 2 lata temu Dorotol zapytała, czy jej znajomi neurochirurdzy (ojciec i syn) mogliby wpaść na kawę po drodze z Toronto do Montrealu, gdzie udawali się na konferencję.
Chirurdzy wpadli w piątek, nie wypuściliśmy aż do niedzieli, dopóki nie poznali okolic a w Montrealu przejęła ich nasza podczytująca blog Anna,
i to byli nie pierwsi goście, których przejęła, Cichaly też z nią zwiedzali Montreal 😉
Anna „w nagrodę” dostała ode mnie dwie książki Nisi i dwie, które dostałam od Gospodarza, tandem Krajewski-Czubaj i sam Czubaj. Akurat miałam podwójne egzemplarze 🙂
Z neurochirurgami utrzymujemy kontakty, raz się odpłacili pięknym za nadobne, chodziło o konsultację w poważnej sprawie, jak to zwykle ze zdrowiem bywa. Zajęci po uszy (są też wykładowcami na uczelni), ale znaleźli czas i nie mieli za złe, że wykorzystuję znajomość.
Jeśli chodzi o pracę, to ja nie mam możliwości nikomu załatwić nic ani na czarno, ani na biało – pewnie w większych aglomeracjach miejskich są takie możliwości, ale nie tutaj.
Gdybym, to też bym stawiała na legalne załatwienie sprawy. Wybredny ten koleś, no no…niech przebiera, aż wpadnie. Chytry dwa razy traci, jak mówi przysłowie.
Esso właśnie dostarczyło mi ropę do pieca, pompują. Gaz mają (inna firma) „jeszcze w tym roku” podłączyć, miał być podłączon we wrześniu, dlatego Jerzor ostał się w domu, podczas gdy ja szlajałam się po okolicznościach szczecińsko-połczyńsko-dolnośląskich.
Ropa się przyda – zaczyna być zimno. Były czasy, kiedy płaciliśmy 30 centoli za litr – ale to w głębokiej przeszłości.
Właśnie pan mi wręczył rachunek – 1.04 za litr. Za dzisiejszą wlewkę (z podatkiem) wyszło 774.97$
Nie wiem, na ile by to wystarczyło, na pewno nie na całą zimę.
Jerzor wczoraj wspominał, że swego czasu nasz roczny rachunek za ropę wynosił coś ok. 650$. To było dawno i nieprawda!
Rozpisałam się, bo unikam obowiązków, które mnie wołają…
Przesadziłam pisząc o „pomocy”, to był raczej taki bezinteresowny „dobry uczynek”, próba pośrednictwa między dwiema potrzebującymi stronami. Myślałam, że sprawię nam wszystkim radość – im pomogę w znalezieniu pracy/pracownika, a sobie zaskarbię wdzięczność obojga 🙂 Tymczasem sprawdziło się przysłowie, że dobre uczynki zostają natychmiast ukarane 😉
PS.
Nie uważam, że Polacy są nie do zniesienia. Znam paru znośnych 😉
Polacy są tacy sami, jak i inne nacje, pewnie proporcje tych znośnych i nieznośnych są takie same wszędzie. Tylko jak zwykle, byt określa świadomość. Jedni migrują za zarobkiem, drudzy nie muszą (kraje bogate).
Taka migracja, na czarno czy na biało, odbywa się zwykle w jedną stronę.
Tu sobie wyobraziłam Szwajcara, Niemca czy Francuza który pojechałby na saksy (na czarno!) do Polski 🙂
Idę do zajęć 🙁
No właśnie. Nie było wdzięczności. I cała bezinteresowność na nic.
Przykre.
@nisia:
nie zajac, znajde jakos.
@pyra:
tego nie znam;kilkakrotnie mialem okazje przysluchiwac sie w. na zywo,
co czynilo, nie tylko na mnie duze wrazenie,
w polsce ludowej gral taka role dinozaura…
raz nawt udalo mi sie go „zlapac” na rozmowe w kuluarach,
co nalezy do fajniejszych wspomnien mojej bujnej mlodosci…
Piękny łoś. Bardzo dziękuję. Nawet jeden profil łosia potrafi ciemności rozświetlić. Antydepresant bez groźnych skótków ubocznych. Czekam na zdjęcie rysia. Nie domagam się, proszę 🙂
Służący właśnie wniósł tacę z herbacianym serwisem. Nie zapukał. Całe szczęście, że to Niemiec z Bessarabii, bo bym drania wychłostał, ale dosyć o moich kłopotach – Nemo, Nisiu, Jotko, Alicjo – macie rację 🙂
Bogu ducha winnemu Antoniemu K. z Przemyśla i jego żonie życzę szczęścia i helweckich zarobków za helwecki trud. Nemo – lubię gdy sobie tak żartujesz 🙂
Pogadałam z Żabą i wyszło nam tak (XVII – XVIIIw) :
Wołoch w stajni
Szwajcar przy krowach
Olender (Holender) we młynie,
Żyd w karczmie
Czerkies w straży przybocznej
a MY?
Jolly Rogers,
bardzo smakowity ten Twój przepis. Danie udało sie wybornie pod każdym względem, bo i pachnąco i kolorystycznie (ach ta dynia – słoneczko jesieni). Małe odstępstwa były dwa, makaron – kokardki, i zamiast szalotki – mała cebulka cukrowa. Ale to chyba nie grzech, było pyszne, polecam, a Jolly – dzięki za podzielenie sie przepisem 🙂
Nemo,
wcale się nie dziwię Twojemu rozgoryczeniu, przykre doświadczenie.
Placku, czy Twój Niemiec z Besarabii nie ma czasem brata? Zatrudniłabym do latania za Rumikiem i ściągania go z mebli.Tylko musiałby być chłopak z refleksem, bo Rumik jest strasznie szybki w łapkach.
Kiedy już Nisia dała link do Aleksandrowa, ja sobie popatrzyłam co tam jest. A jest mnóstwo – Hymn CCCP i NRD i wszystkich demoludów i UE i piosenki z całej Europy i dla Alicji O”Canada, fragmenty oper, operetek i oratoriów, hymn olimpijski i czort wie co jeszcze. Ich repertuar musi być „wielotomowy”
hymn CCCP? a z jakim tekstem?
oryginalnym czy obecnym?
Dobry wieczór!
Jak kto lubi tego Pana, niech posłucha.
Jak nie lubi, niech robi to co lubi.
Ja, by mieć dobry odbiór idę na dach ustawiać antenę.
Może nie spadnę, na wszelki wypadek mówię już :
dobranoc!
Doceńcie moje poświęcenie, ja, tu, tak wcześnie!
18:18!!
Dla Was!! 🙂
jest oczywiscie i wersja trzecia …
ale niecenzuralna,he,he…
@antek:
zamieramy z podziwu.
My, a konkretnie Placek i ja, chcielibyśmy przeczytać coś obiektywnego i pozytywnego o Polakach, czyli o nas, a zatem do dzieła Pyro 🙂
Podkreślam, że Poacy nie brali udziału w krwawym powstaniu chłopskim w Szwajcarii, a Klaus Leuenberger nie był wybrednym imigrantem.
Przyznaję, że nieco mnie poniosło, ale to z tęsknoty za parytetem. Zachęcam Panów by ich częściej ponosiło, a Panie ponosiło rzadziej. Wiem, że to niebezpieczne hasło, a zatem na wszelki wypadek – niech żyje Polska 🙂
Szwajcarka i Polak – dwie osoby które mogły porozmawiać o wynagrodzeniu na samym początku, ale z niewyjaśnionych przyczyn tego nie uczyniły. Remis, proszę Państwa 🙂
Nisiu – Mam nadzieję, że nie wzięłaś tego komentarza za szyderstwo, bo pewni niemieccy koloniści w Bessarabii rzeczywiście słyneli z hodowli koni. Z pewnością byli też tacy którzy te konie kradli. Bronię polskiego imienia bo w końcu wszyscy na tym blogu to Polacy, w dodatku przygodnie przeze mnie spotkani, a jednak są wśród nas osoby godne szacunku i podziwu.
Na przykład Marek. Betonuje i maluje za darmo, w dodatku częstuje ciastem i winem, zupełnie jak Szwajcar 🙂
Nemo- nie gniewaj się, ale wiem, jak bardzo nie lubisz stereotypów. Nerwy Ci puściły, jesteś ludzka, a to chyba dobrze 🙂
Byłam nad rzeką, w sklepie i w gminie. Nad rzeką, przy warsztacie spotkałam dziarskiego stolarza, który onegdaj wykonał dla mnie taboret z modrzewiowego drewna, piękny i solidny. Zapytałam, czy robi jeszcze te ładne meble, odpowiedział, że zaprzestał, bo skończyły mu się deski, a nowych nie zamówił w porę. Drewno musi schnąć 4 lata, a on ma już 96. Pesymista 🙄
W gminie odebrałam bilet całodzienny na przyszłą środę. Wybieram się pociągiem do Aigle, normalny bilet kosztuje 130 Fr. Mam wprawdzie tzw. 1/2Tax-Abo czyli zniżkę na 50 procent, ale bilet z gminy kosztuje tylko 37. Każda gmina w Szwajcarii ma do dyspozycji kilka abonamentów generalnych dla swoich pracowników, ale kiedy ci nie podróżują służbowo, wówczas obywatele gminy mogą, za opłatą, korzystać z tych biletów. Taki jeden abonament składa się z 364 pojedynczych, datowanych biletów. Na ogół trudno je zdobyć, bo ludzie rezerwują je (online) z dużym wyprzedzeniem. W końcu są z naszych podatków.
Tak jest, Nisiu, nie było wdzięczności, za to było krętactwo i niesłowność. A cóż by szkodziło temu Antoniemu K. z Przemyśla zapytać o zarobki zanim się zgodził przyjechać i zanim naraził innych na stratę czasu, wydatki i kłopoty. Nikt by nie miał pretensji, ani nie był rozgoryczony, gdyby sprawa została załatwiona normalną koleją rzeczy. Rzetelnie i uczciwie.
Powoli ciałko dochodzi do siebie. Jestem w drugim szpitalu. rehabilitacyjnym.
Cały dzień różne ćwiczenia. Te na kolano cholernie bolą pomimo ładowania środków przeciwbólowych. Percotet 500. Się narkotyzuję! Sympatyczne pielegniarki biegają stadami. To jest technologia, ale mam wrażenie, że traktują pacjentów jak idiotów. Dzisiaj przez 30 min uczyła mnie w ramach. OT (ocupation therapie) jak wsiadać do samochodu (atrapa)
Jedzenie w tym szpitalu wyjątkowo dobre. Zabieram się za lancz.
https://picasaweb.google.com/115740250755148488813/Szpital?authkey=Gv1sRgCIXIua6h9K_FpwE#slideshow/5668194548685127026
Placku – rodziny się nie wybiera, ani kawałka świata, w którym przyszło się na padół. I wiadomo, ze jakbyś nie psioczył i gdzie byś nie osiadł, to zabierzesz i to podglebie z sobą. Nasi tez za chlebem chodzili i chodzą nadal. Tak juz jest i moze dobrze, ze młodzi wszędzie czują się u siebie.
Spojrzałam na sznureczek – bardzo lubię tego pana, pooglądam za chwilę.
Żem się wydarła ze szponów zajęć na chwilę – pogadałam z Ewą. Cichal w szpitalu rehabilitacyjnym rehabilituje się, i lepiej niech, bo przecież w planach mamy sylwestrowe balety u Nowego na Long Island, ja i Ewa oczekujemy, że bedziemy rozrywane do tańców!
Mam nadzieję Kapitanie, że do tego czasu kolanko wydobrzeje na tyle, że będziemy mogli przypomnieć sobie twista i te inne rock-and-rolle 🙂
Jeśli nie mówiłam jeszcze, że macie pozdrowienia od Anny z Montrealu – mówię, jedziemy do niej w sobotę. My się długo znamy, ale widzieliśmy się…jakieś sto lat temu, potem różne przeprowadzki, kontakty się pourywały. Nawiasem mówiąc, Anna odnalazła mnie na…tym blogu 😉
p.s. Niemiec z Besarabii latajacy za Rumikiem musiałby mieć buty bez sznurówek. Albo może odwrotnie – bo wtedy nie musiałby latać za Rumikiem, Rumik by wisiał u Besarabskiego Niemca na sznurówkach 😉
Nemo – Jako wspóloskarżony proszę o niezawisłego sędziego i adwokata, ale się przy tym nie upieram. W końcu i ja jestem z Polski 🙂
Czerkies konie kocha, Czerkies cierpi
Cichalu,
ściskam, ostrożnie i uważnie, ale bardzo ciepło 😆
Pyro,
szwajcar przy drzwiach, (robił za dorman’a 😉 – z pozdrowieniami dla Placka )
Placku,
nie opowiadaj, ostatnio widziano Cię w okolicach Toronto, krętaczu jeden Ty!
Cichal,
Narkotyzuj się, narkotyzuj – pociesz się, że odwyki to też wesołe miejsca – tak mi mówiono, nie znam z autopsji (póki co) 😉
Jesteś unieruchomiony, mógłbyś zabrać się za te wspomnienia, co to…no dobra, jeszcze nie jesteś stary, ale jak się zestarzejesz, może nie będziesz miał siły dawać po klawiaturze. No! To do roboty!
I nie oglądaj się za pielęgniarkami, bo doniosę Ewie!
Placku,
dlaczego czujesz się współoskarżony? 😯
Stereotypy? Sami patrioci? I nemo, co gniazdo kala?
Swego czasu pisałam dużo o Polakach zasłużonych dla i cenionych w Szwajcarii. Teraz sobie mogę ponarzekać, a co!
Jeśli osoba pracująca od 2005 roku dorywczo w Szwajcarii nie pyta na wstępie o zarobki, to można przypuszczać, że zna obowiązujące stawki i jak się okazuje – zna. Ale kto by przypuszczał, że chce tu pracować nielegalnie i to przez cały rok 😯 Jak się po czasie zaczyna zastanawiać, kiedy poczynione zostały daleko idące przygotowania bazujące na jego zgodzie, to jak to nazwać?
Pewnie sprowokowałam niektórych tutaj oświadczeniem, że się wyleczyłam z chęci pomagania Polakom, mimo że tylu uczciwych na świecie, a i w innych nacjach krętaczy nie brakuje 🙄 No, przeszło mi na jakiś czas.
Zamiesiłam chleb na zakwasie, irytacja dodała mi siły 😉
@alicja:
nie tak glosno!
nie slyszalas o chorobach dyplomatycznych?
p.s.
moj szwagier ma szutczne stawy,
a daje mi po zadzie nie tylko w tenisa.
cichal oglądaj się ile wlezie .. co się napatrzysz to Twoje .. 😉
a Polacy są jacyś dziwni .. zdolniachy niesamowite … i buraki też niesamowite .. normalnie nie wyjątkowi są … 😉
poza tym z protezami mozna biegac o wiele szybciej niz wlasnymi
nogami, serio…
mam nadzieje, ze tak samo bedzie kiedys z proteza mozgu,
nad ktora nasi naukowcy(nie tylko szaleni) pracuja dzien i noc,
w pieriod molodcy, stachanowcy kapitalizma!
pamieta kto borisa?
pamieta kto najslynniejszy toast lat czterdziestych i piecdziesiatych u.s.?
ulatwienie:
jest w wikipedii.
taki ja na przyklad spotkalem dzis Kirgiza, jak bum cyk, cyk, z paszportem, zypelnie nie wiem, jak ma sie to bez sensu do tematu, bo nie mial ani konia, ani luku, ani orla na przedramieniu,
na wszelki wypadek nie dalem po sobie poznac, ze mowie po polsku, tzw kamienna twarz, jak ktos czytal w maju, to wie, ten nie czytal i mowi, ze cos na czarno, to on chetnie, wiec pytam za ile chetnie?
mowi, ze nie mniej niz za, ja mu odpowiadam, ze za tyle, to nawet policja,nie bedzie go scigac, a sa tansi, wiec moze pomalowac komisariat, zaplacil za fotokopie i poszedl obrazony,
od dawna nie reaguje na polski w metrze, przygode Nemo juz dawno mam za soba,
chociaz ?
Jotko – i u drzwi i w oborze. Żaba mówi, że do dzisiaj brygadzista oborowy nazywany jet „szwajcar”.
a jeszcze o winach .. Piotrze dobre wina za rozsądną cenę w Lidlu (w Biedronce też) są od jakiegoś czasu nie dopiero teraz .. są te wina przy okazji tygodnia jakiegoś kraju i z reguły przed świętami … a te całoroczne też niektóre są do smakowania …
@byk
ja nie umiem inaczej, tylko głośno i prosto z mostu, niektórzy uważają, że prostacko, ale to sprawa odbioru.
Chór Aleksandrowa nieco przedłuza kanadyjski hymn, powinien on brzmieć mniej więcej tak, jak podaje nizej w sznureczku. Ta wersja jest bez słów, ale podoba mi się wideło, które pokazuje, jaki jest ten kraj i ludzie tu mieszkający.
Dziwicie się, że jestem polsko/kanadyjską patriotką? Kocham ten kraj!
Równie mocno, jak Ojczyznę Matkę.
http://www.youtube.com/watch?v=BTAywhlS8bY&feature=related
@alicja:
spiewajcie, nie przeszkadzam…
a zapytam z ciekawosci:
czy to prawda, ze w kandzie jest lepiej i znacie nawet druga zwrotke?
rozwiazanie konkursu:
boris?
polewoj!
p.s.:
co do kulinariii przypomnial mi sie s.p. wiciu woroszylski:
„niech zyje nam towarzysz stalin,
co usta slodsze ma od malin”
Sławek, 🙂
Byku,
w Szwajcarii jest gorzej, nikt nie zna drugiej zwrotki 🙁
Onegdaj rozprawialiśmy tutaj o szwajcarach, finkach, szwedkach, prusakach, francuzach etc. 😉
Antek – masz u mnie spory odpust wieczysty.
@nemo:
jak gorzej? to samo.
Nemo – Dobrze, że Ci przeszło, a i ja czuję się psychicznie odrodzony. Lepsze to niż tabletki na depresję, higiena i jeszcze raz higiena 🙂
Pomogło mi także wysłuchanie „Brunetek,blondynek” w wykonaniu członka chóru Aleksandrowa, tego w wielkiej czapce z daszkiem. Kiepura to przy nim kochanek-amator 🙂
Sławku – Wybacz, ale Kirgizi się nie obrażają. Oszukał Cię Tadżykistańczyk. To, że pewnie Polak go do tego namówił wcale go nie usprawiedliwia.
Mnie Kanada zdradziła z rozwozicielem mleka, ale nobody is perfect. Życie jest piękne.
@byk
„lepiej” w odniesieniu do czego? Mnie jest dobrze – i to mi wystarczy, podobnie jak Tobie jest dobrze i tu, i tam, chyba dyskutowaliśmy na ten temat niejeden raz. Berlin wspaniały – i Międzyzdroje swoje.
Mnie jest dobrze tu i w Polsce na wakacjach.
Polska dla mnie to spotkania z rodziną i przyjaciółmi. Trochę zczołgany człowiek wraca do domu, bo wrażeń masa, ale co się nagadał, pobył, to jego 😉
Chciałbym także przypomnieć, że pewni rdzenni Helweci przepadają za Hundeschinken (koniecznie w cieniutkich plasterkach), a zatem Babcia Nemo mogłaby mieć powód do obaw. Nie napisałem „Babcia Nemo” w sensie „Nemo jest babcią”, co nie znaczy, że jestem temu przeciwny, ale tak mnie przygoda Sławka z klientem przejęła, że wyjątkowe bzdury piszę 🙂
@alicze:
aluzju nie paniala…
ale jestes kochana and i never forgoth it…
@nemo:
jak mawial wieszcz lech k.(obecnie na skalce):
„kto dluzej niz dwa tygodnie poza granicami ojczyzny jest
przestaje byc polakiem”
(patrz http/www.zlotemyslizlotoustegodrobiu.obory.com)
Na jakiej skałce, byku? W towarzystwie Wyspiańskiego, Asnyka i Miłosza? 😯 To zbyt marne towarzystwo 🙄
Placku,
Hundeschinken popić absyntem i można ruszać na mównicę 😎
Placku, Twojego Niemca z Besarabii wzięłam za żart i spróbowałam się podłączyć…
Do Rumika naprawdę przydałby się specjalny ochroniarz.
Gdzie jest mój dom,
gdzie jest mój dom?
Woda huczy wśród łąk,
bory szumią pośród skał,
w sadzie pyszni się wiosenny kwiat,
widać że to ziemski raj!
Za naszą przyszłość, bo szczęście to hymn czeski 🙂
albo śpiewać 😉
@nemo:
wiem, wiem, bylem w alpach…
jedną zwrotkę
Zastanawiam się, co bardziej szkodzi komórce: obgryzanie czy rzucanie nią o podłogę?
Oznajmiam wszem i wobec: Zgaga żyje. Sprawdziłam.
Odezwie się jak znajdzie chwilę. Tymczasem pozdrawia Wszystkich.
holender,
nie pozostaje mi nic innego jak zaintonowac pierwsze wersy
mojego hymnu przez moja tube:
„zabilem torreadora, coz to byl za chlop,
a hoc go zabilem nadal skacze – hop”
@nisia:
do zamrazarki!
Zgaga udała się w krzaki i nie zapowiedziała udawania się?!
Żeby mi to było ostatni raz 👿
errata:
2011-1o-27 o gdz. 21:30 powinno byc:
ad hoc.
@nowy:
kirgizi juz w stanach?
ach, teraz rozumiem czemu putin taki pewny siebie.
Tutaj nie ma zwrotek, jest tekst 🙂
http://en.wikipedia.org/wiki/O_Canada
Uu Kanata!
Nangmini nunavut!
Piqujatii nalattiaqpavut.
Angiglivalliajuti,
Sanngijulutillu.
Nangiqpugu, Uu Kanata,
Mianiripluti.
Uu Kanata! nunatsia!
Nangiqpugu mianiripluti,
Uu Kanata, salagijauquna
-odjazdowe!
Antek – śmisznie było, głupawo było i ogromnie sympatycznie.
Popatrz : październik dobiega końca, już po rykowisku, a tu taka bycza aktywność, aż dziw bierze.
Na przykład taki Marek : betonuje i maluje za darmo…
A nigdy w życiu . Taki Łoś to jest bezinteresowny, a ja to tylko do niego jestem podobny. bez poroża ma się rozumieć.
W ubiegły czwartek była u mnie żona Francuza z Paryża ( potem, jak co do czego to z Osny, pięćdziesiąt kilometrów wężykiem od centrum ) i chciała żebym jej tanio. Zdjęcie mamusi śp. przyniosła 100 x 70 i miałem zrobić w cenie ramki z IKEA , tak ze sześćdziesiąt zł , bo na tyle ją stać … No tej mówię , że większość kobiet do mnie mówi Mój Drogi… Poza tym mam na utrzymaniu dwoje podopiecznych: ZUS i US . Na darmowego Kirgiza albo Rumuna liczyć nie mogę i za wszystko muszę gotówką.
Tylko wino i ciasto u mnie całkiem gratis. Bigos i kartoflak również.
No dobra mogę uprać i posprzątać za darmo…
Marek – a puenta? Mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy (tako rzecze klasyk)
Byku, psa czy komórkę???
jednym slowem masz pozamiatane,
wrocilem od skosnego, wypilem gola babe i nie miej mi za zle za darmo tez, bo tak mi sie zusi
Byku, Kirgizi sa dalej w stanie, nie dziw sie Putinowi
@slawek:
kanieszna,
a jak tam fidel?
@pyra: wykopki!
@nisia:
wszystko tylko nie karta kredytowa.
wierny niemilosiernie
@slawek:
zazdroszcze tobie.
@nisia:
babcie @pyra,zgaga,zaba etc…
slusznie cie przede mna przastrzgaja,
stopy wody pod kilem u mienia njet.
a w starym piecu diabel(nie tylko morski) pali
@pyra;
nie martw sie…
urlop mi sie konczy,he,he…
Przyszedł pan listonosz i powiedział: Guten Abend!.
Dorotolu! Ja wiem, żeś mi tę nogę tak sprokurowała, żebym miał czas na czytanie! Kochana jesteś, że pamiętałas naszą rozmowę o Stommie. Dziękuję za dobre serduszko. Jednocześnie ganię Cię za burzenie stereotypów; że jak ładna i interesująca, to zołza ona musi być!
Ćwiczyliśmy z Ewą zginacze ramion wyrywając sobie książkę. Ja wygrałem. Jak już wstałem i otrzepałem spodenki to powiedziałem,że chorych się nie bije. Wchodząca pięgniarka potwierdziła i dodała;
„Historie robią sie stromme,
Gdy z rąk wyrywa się Stommę”
p.s.
„kto ministrantem nie byl, ministrem nie zostanie”
kto to kiedy i gdzie powiedzial,
?
(w stanie wcale nie wskazujacym na spozycie absyntu)
przyrzekam, ze to ostatnie plenum na dzisiaj.
Dorotol serce ma na dłoni, to pewne i znane.
Czytaj Cichalu i z Ewą nie zadzieraj, bo Cię porzuci w tym domu boleści. Też się rozglądam za lekturą dla Ciebie, ale dostaniesz dopiero na Zjeździe.
Witam Blogowisko serdecznie. 🙂
Alicjo, jak miałam dać znać, gdy krzaki mnie porwały znienacka ?
Jutro jest wielkie święto : „Międzynarodowy Dzień Wytchnienia dla Zszarpanych Nerwów”, jak nie wierzycie, możecie sprawdzić w kalendarzu Echidny. 😆
Kapitanie Cichalu – nareszcie mogę puścić kciuki. 😀 Bo widzę, że (nareszcie) wracasz do formy, cieszę się ogromnie, co mi nie przeszkadza życzyć p.Ewie wytrwałości i wesołego świętowania jutrzejszego MDWdZN – j/w
O, nie zjadły krasnale Zgagi w krzakach.
Nie wiem dlaczego niektórzy ludzie wywierają tak drażniące wrażenie na otoczeniu. Mnie się przyda ten dzień, o którym Zgaga powyżej, bo ile czasu można kląć kogoś „DO ŚRODKA”? To niezdrowo przecież.
Dobranoc.
Znalazłam to:
http://www.youtube.com/watch?v=e4m4wVY17Ng&feature=fvwrel
Dobrej, spokojnej nocy i kolorowych snów. 😀
Pyro,
niekoniecznie na otoczeniu wywierają, najczęściej bywa, że niektórzy na niektórych, ale to już sprawa pomiędzy nimi. Kląć do środka niezdrowe – lepiej dać upust na zewnątrz, wywalić co na wątpiach – i po zawodach, jak to mówią.
Bez inwektyw jednakowoż, bo rzucający inwektywami zazwyczaj nie znają słowa „przepraszam”. Ale wszystkich innych do tego przepraszania nawołują i owszem.
Zgago, ja znalazłam TO, powoli się przyzwyczajam, bom zaproszona do Peryklesa do Theb na zimowy (nasz) czas.
Jak sobie przypomnę Sylwester w Oczkowie (lata ’70-te, towarzystwo geolo oraz Wysrol szczeciński) śnięte po beczce piwa z browaru Żywiec – i tylko ja i Peryklesek nadawaliśmy do rana duetem po grecku, to mi się ciepło robi na duszy 🙂
Greckie piosenki znałam od ząbkowickich Greków, w jednym takim kochałam się byłam namiętnie przez całe chyba 2 miesiące, co jak na szesnastolatkę – ogromnie długo. Stelianos mu było, pewnie klepałam kiedyś, on zakochał się w Helenie (pięknej szalenie), ale jego rodzice powiedzieli – mowy nie ma, żadnych ślubów, bo wracamy do Grecji wolnej. Piękna Helena wyszła za Marka, a co ze Stellem, pojęcia nie mam. Popytam wśród znajomych z ciekawości, bo jeśli w Grecji, może będę miała okazję odwiedzić. Ja lubię się włóczyć po chałupach starych znajomych. Nowych znajomych także zarówno. No, tak mam i już 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=PzM7WGPy-YI&feature=fvwrel
http://www.youtube.com/watch?v=k2W4-0qUdHY
Dobranoc 🙂
Placek (18:27)
(My, a konkretnie Placek i ja, chcielibyśmy przeczytać coś obiektywnego i pozytywnego o Polakach, czyli o nas).
Polecam oglądany przeze mnie kilka razy film Tomka Jedynaka (nie znam faceta osobiście, ale dziękuję za ten film) z okoliczności Wielkiej Zajączkowskiej. Bardzo pozytywne o Polakach, inicjatywach tak zwanych oddolnych, i o naszej Żabie, jej pasji i darze zarażania pasją innych świadczy jak najlepiej i wychodzi poza ramy obrazu.
http://vimeo.com/31033437
Jeszcze raz podaję dla tych, co przegapili – ja sobie pozakładkowałam 😉
W przyszłym wrześniu chyba pójdę w ślady Jurka Haneczki, a co!
Sylwia, szykuj się na Instruktorkę 🙂
Poizdrowienia zacne dla wszystkich, spadam do pościeli.
Nowy,
ładna dobranocka! W końcu od nas zależy, jaki jest ten świat.
Dobranoc.
p.s.
ten tam przepisz tekst z obrazka mówi, że mam wpisać kod: byk7
Już się boję, ale wpisuję…
Wyszło 😉
Ojej, sznureczek do filmu Tomka się nie wyświetla 🙁
No nic, spadam…
Wyświetla się. No to spadam, z ulgą 😉
Prawie jednym duszkiem przeczytałem „Listy na wyczerpanym papierze” Osieckiej i Przybory.
W/g Cichala książka nigdy nie powinna się ukazać, nawet z oporami zabierałem się do czytania, skrępowany wchodząc w czyjeś życie. Po kilku kartkach zmieniłem zdanie – przecież takich listów juz nikt nie pisze, a jeszcze do tego te uczucia!
Rację miał Pan Jeremi oddając listy w ręce Magdy Umer i mówiąc – „literatura polska by nam tego nie wybaczyła”.
Nie jestem polonistą i daleko mi do blogowych znawców literatury, ale przecież zdania, wiersze, słowa i szalone uczucie zrobiły na mnie wrażenie.
Aż wreszcie wszystko sie rozsypało…
Ale coś trafiło również do KSP…
http://www.youtube.com/watch?v=T5NK_aH9ECc
Teraz już naprawdę – Dobranoc. 🙂
Obudźcie mnie o szóstej!!!!
Cichalku milo mi, ze sprawilam Wam przyjemnosc.