Zgadnij co gotujemy?
Dziś nagrodą będzie książka naszej blogowej koleżanki czyli Nisi. Część blogowiczów zna doskonale jej twórczość i ma sporo książek. Dzisiejsza zgadywanka więc jest dla tych, którzy mają luki na półce z tymi książkami. „Zupa z ryby fugu” pióra Moniki Szwai, nie tylko z powodu tytułu i związków autorki ze smakoszami, jest doskonale dobrana nagrodą do konkursu i miejsca jego publikacji.
Warto o tę książkę powalczyć. A oto pytania:
1. W którym miejscu ryby fugu jest trująca substancja paraliżująca (śmiertelnie) nieuważnego łasucha?
2. Przez długie lata niemal w całej Europie zakazane było picie absyntu – dlaczego?
3 . Nawet kartofel może być trujący; jak się nazywa zielona substancja ukryta po skórką niedojrzałych ziemniaków?
Kto pierwszy przyśle prawidłowe odpowiedzi na adres internet@polityka.com.pl ten otrzyma książkę a podczas kolejnego Zjazdu Łasuchów być może i autograf autorki. Powodzenia.
Komentarze
Dzień dobry.
Zgadywaczom zgadywanek życzę powodzenia. Wiadomo, ze książki Nisi to antydepresanty i jako takie, winny być sprzedawane w aptece, zielarniach, wśród zdrowej żywności, w księgarniach też zresztą. Na ich korzyść przemawia i to, że nie są to tylko rozweselacze ale i literatura zaangazowana w rozwiązywanie (albo tylko sygnalizowanie) moralnych dylematów współczesności
grającym powodzenia .. 🙂
a tu dobre wieści z rana …
http://rafalhirsch.blogspot.com/2011/10/polskie-spowolnienie-gospodarcze-czyli.html?spref=tw
może nie koniecznie na temat ale każy ma udział w tym to nich się cieszy … 😀
dzisiaj wywiadówka w szkole to wnuczka wpadnie na podwieczorek do babci .. zrobię jej racuszki Nisi … 🙂
a ja wybywam posprzątać na grobach ..
Wczoraj wieczorem jakieś siły nieczyste odcięły mnie od internetu i nie wiedziałam,że Nisia smaży placuszki z jabłkami.Zatem Nisiu smażyłyśmy wczoraj dokładnie te same placuszki-racuszki kefirowo-jabłkowe.Moja Mama też kiedyś robiła je na zsiadłym mleku.
Od 2 dni na schodach u naszych sąsiadów z naprzeciwka pomieszkuje halloweenowa dynia i świeci radośnie wieczorami.Widzę ją z mojego kuchennego okna i od razu weselej mi na duszy.Za chwilę postawimy naszą. Będzie świeciła dla sąsiadów 🙂
I tu pytanie do Jolly Rogers-
jak się robi dyniowe lazanie ?
Już po zabawie. Wygrała Jolly Rogers. Gratulacje i miłej lektury!
A odpowiedzi uznane za prawidłowe sa takie:
1 W wątrobie;
2 Uważano, że wywołuje choroby psychiczne jest bowiem halucynogenem;
3 Solanina.
Za tydzień kolejne zagadki.
Gratuluję! 🙂
Gratulacje dla Jolly! 🙂
Jolinku, zerknij do poczty 🙂
Jolly – gratulacje.
Placuszki na zsiadłym mleku, jogurcie czy śmietanie (Pyra) nazywały się jak świat światem oładkami. Osobiście robię bez proszku do pieczenia. Kiedy nie mają być podstawowym posiłkiem, tylko deserem, jabłka kroje w grubsze (ok 3 mm) plastry, maczam w cieście i smażę. Racuszki są u mnie identyczne ale z drożdżami (2 dkg drożdży, 2 jajka, pojemnik śmietany, mąki ile trzeba, 2 łyżki cukru, szczypta soli)
Nazwę oładki poznałam już kilka lat temu dzięki Pyrze.
To ładnie brzmi-oładki 🙂
Moje placuszki są bez proszku, ale dodaję pianę z białka 🙂
Jolly – gratuluję serdecznie 🙂 Chciałam i ja wystartować po tę książkę naszej Nisi, ale komputer odmówił posłuszeństwa. Coś ostatnio, zwykle rano, jest taki krnąbrny.
Placuszki z jabłkami oczywiście i ja wytwarzam od czasu do czasu, też bez proszku, ale z pianą – jak Małgosia 🙂 , narobiłyście mi apetytu, kto wie, może nawet dzisiaj…
Danuśka wspomniała o dyniach przypominających zblizające się święta. Ppodoba mi się taki okolicznościowy zwyczaj ozdabiania domów, szczególnie w smutnej październikowo-listopadowej aurze. Lubię jak są właśnie dynie, czy nawet kolorowo przybrane strachy na wróble. Ale nie cierpię imitacji pajęczyn z dyndającymi na nich pająkami, już nie wspominam o innych ponurych akcesoriach straszących, brrr! Wieczorne spacery wśród takiej scenerii wcale nie były przyjemne, wyobraźnia podpowiadała najbardziej drastyczne scenariusze…
Do wieczora jeszcze wiele godzin, a ja już mam reisefieber. Wykąpałam się, umyłam łepetynę, przejrzałam garderobę, przejrzałam Ani sreberka zeby coś na siebie tu przypiąć, tu zamotać (nie, zeby się podobać, a zeby podkreślić odświętność zdarzenia – „Ej, poluszko, pole….” Wielką radość mam z tego Aleksandrowa i to rozciągniętą na kilka dni. Ostatnio byłam na ich koncercie w Operze, sporo lat temu i było wiadomo, e ile y tych koncertów nie było i tak biletów będzie na mało. Jestem ciekawa ile ich sprzedano do Areny – 2 tys, 3 tys?
Chór Alexandrowa występuje praktycznie co roku również w warszawskiej
Sali Kongresowej(2880 miejsc),ale sala nie jest wypełniona do ostatniego
krzesła.
Gdyby corocznie, to te sala nie byłaby pełna ale występują b. rzadko, a wielkie zespoły teatralne rosyjskie, jeszcze rzadziej i ludzie zjezdzają się z „interioru”
Jeszcze do powyzszego: Aleksandrow (o ile mnie słuchy ludzkie nie mylą) nie odstawia na wyjeździe chary wołającej o pomstę do nieba, natomiast polskie zespoły.. Haneczka z Panem Męzem dla mnie kupili bilet na koncert, a dla siebie bilety na występ „Piwnicy pod baranami” Krakowski zespół potraktował mieszkańców Gniezna, jak dzieci specjalnej troski – program był przerywany wstawkami „na odśmianie widowni” na poziomie remizy strazackiej, obsługa techniczna zawaliła nagłośnienie, musiało to być coś straszliwego jezeli nasza kolezanka wyszła z koncertu i przysiadła z ksiązką w holu, a Pan Mą dołączył do niej po kwadransie. Czy mona az tak lekcewazyć „prowincję”? Widocznie mozna.
errata – chałtura mi się skróciła, a z z kropką raz odbija, a raz nie.
Pyro – słyszałaś o tym? http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,10537040,Czy_5_uczelni_polaczy_sie_w_superuniwersytet_.html Ciekawe co tym Jotka sądzi?
Pyra słuchać dziś będzie w „Arenie”
chóru Alexandrowa,
a Nemo chyba rowerem do sklepu
pojedzie dla zdrowia.
Nowy pewnie spojrzy okiem przyjaznym
na swe okolice od nowa.
Tylko Zgaga z Echidną gdzieś nam się
po kątach chowa 🙁
Asiu – czytałam i jestem „za” – o ile senaty uczelni zdołają zachować rozsądek i schować własne ambicje do kieszeni. Ostatecznie wszystkie te uczelnie kiedyś z uniwerku wypączkowały. Może wreszcie zmniejszymy dystans jaki dzieli nas w rankingach od Kuala Lumpur?
W Bydgoszczy próba połączenia się nie udała (każdy chciał postawić na swoim), a potem toruńskie UMK przejęło Akademię Medyczną 🙂
Pięć uczelni – pięciu rektorów. A tu nagle wypada, żeby był jeden 😯
Witam z mojego przedświtu…
Nisiu, dziekuję za przepis na placuszki-racuszki. Nazwa oładki też mi sie bardzo podoba 🙂
Ksiażkę Nisi już mam i to z dedykacją 🙂
Ja też już dawno gotowałam zupę z ryby fugu 😉
Co prawda odebrałam kompa z odkurzania, ale internet co chwila zanika i trzeba wyłączać i włączać, żeby załapał. Wrrrrr…
Od Marysi z Piaseczna dostałam wczoraj filmik z Wielkiej Zajączkowskiej (drugi dzień Hubertusa), dzisiaj się starałam go zobaczyć, w końcu, na raty, jakoś mi się udało, ale nawet powtarzająć połyka klatki. Wrrr, wrrr, wrrr…
Kto ma lepszy sprzęt, to sobie obejrzy, bez warczenia – 🙂
Pani Ewo,
wciaz lecze swoja watrobe lezac na kanapie, nie mam chwilowo dostepu do wlasnego konta, wiec to jest mail, ktory znalazlam w internecie, mam nadzieje, ze wlasciwy! 🙂
przesylam film, ktory stworzyl Tomek z WIelkiej Zajaczkowskiej. na Hubertusie go nie bylo wiadomo z jakiego powodu… wiec tym razem tylko wyscigi. mam nadzieje, ze sie spodoba!
http://vimeo.com/31033437
Dzien dobry!
Dopiero teraz weszlam na strone i co za niespodzianka!
Ciesze sie bardzo, bo pomoc w walce z SADem bedzie.
Ksiazki Nisi wsparly mnie juz kiedys przy chorobie Nielata.
Dziekuje za gratulacje
Danusko, przepis na lazanie z dynia skrobne za godzinke,
mam tez swietny i sprawdzony przepis na makaron z dynia i rozmarynem
Jolly Rogers- skrobnij i to i to.Ze mnie osobnik wybitnie kluskowy.
A jak już się dynię kupi,przytaska i wydrąży,
to się jeszcze człek gotowaniem dociąży 😉
Ewa,
Stara Żabo znaczy się – fajny montaż zrobił Tomek, podkład muzyczny świetny 🙂
Hej hej, ułani, malowane dzieci…
Jolly Rogers,
też to masz? Niestety, właśnie nastał sezon na SAD 🙁
U mnie zimy są pochmurne, należałoby zwiać w cieplejsze strony, przynajmniej w środku zimy na jakiś czas i podładować baterie. Może okolice Zatoki Trujących Jabłuszek?
Cichal,
co tak zamilkłeś? Nadawaj, co tam w rehabilitacji słychać.
Alicjo,
Ano mam niestety. Na obczyznie zalapalam ;).
Tutaj (Anglia) zimy sa ciemne, deszczowe i dlugie. To ja juz wole mroznie, bialo i slonecznie. Tez sie zastanawiamy czy do cieplejszych krajow nie wybyc na jakies dwa tygodnie, witamina D potrzebna!
O widzisz…to ja też jestem meteopata. Kiedyś Canadian Geographic Magazine
podał ranking najbardziej pochmurnych miejsc w Kanadzie. Vancouver na pierwszym miejscu, a na drugim…Kingston 🙁
Najbardziej słoneczne są prerie, co zresztą było widać na zdjęciach yyc.
U mnie latem tropiki wilgotne, a zimą wilgotne zimy – mikroklimat Wielkich Jezior. Wiatry zwykle z zachodu, a ja na wschodnim krańcu Wielkich Jezior i na mnie całą tę wilgoć zwiewa, o!
Jak macie okazję wybyć gdzieś w środku zimy na tydzień czy dwa, warto. Zawsze to podładuje trochę baterie.
p.s.Wilgotne zimy, ale i mroźne, zaznaczam. No i pochmurne jak licho. Od pierwszego listopada zacznę zaznaczać w kalendarzu słońce i chmury, bo sama jestem ciekawa, jak to statystycznie wygląda. Ze 3 lata temu była dosyć słoneczna zima, ale też była równo mroźna, wszystkie Wielkie Jeziora zamarzły, nawet Jezioro Górne, co się podobno nie zdarza. Z termometru nie schodziło -10C a w porywach schodziło niżej, do -20 i niżej.
Potwierdza się moja teoria, ze jak wszystkie jeziora zamarzną, to nie mam chmur 🙂
Alicjo, odwrotnie, jak nie ma chmur, jeziora zamarzają. Chmury to klimatyczna kołderka, a największe mrozy są przy bezchmurnym niebie.
Dzień dobry Blogu!
Halny wysuszył mi pranie, a ja rowerkiem (Danuśka 😀 ) przejechałam się po okolicy (wszędzie objazdy i roboty drogowe jak w jakimś Poznaniu 😯 ) i przy okazji zrobiłam drobne zakupy, głównie mąki żytniej na chleb.
Na SAD najlepsze są ponoć ryby, ale… doustnie 😉 Islandczycy i Japończycy cierpią podobno najmniej.
Danusko, przepraszam ze mi tak dlugo zajelo, w pracy urwanie glowy.
Przepis na makaron z rozmarynem i dynia podam wieczorem albo jutro.
Dyniowa lazania:
1/3 szklanki oliwy
1kg dyni w kostke
1/2 lyzki papryki w proszku
2 zabki czosnku
galka muszkatolowa do smaku
sol, pieprz
250g serka kremowego typu ricotta
250g platow na lazanie (ja robie ze szpinakowymi)
2/3 szklanki mleka
Starty parmezan
2 szklanki beszamelu
Oliwe rozgrzac, wrzucic dynie i gotowac do miekkosci mieszajac od czasu do czasu.
Gdy dynia zmieknie doda zmiazdzony czosnek, sol, pieprz (duzo!)
galke i papryke. Odstawic z palnika, wmieszac ser, wystudzic do temperatury pokojowej.
Sporzadzic sos beszamelowy
Ulozyc warstwe platow lazanii na dnie blachy, wylozyc 1/3 dyniowej masy, warstwa lazanii, 1/3 masy, lazania/ masa, lazania.
Zalac mlekiem i poczekac az sie wchlonie.
Piec 10 minut w rozgrzanym wczesnie do 180 stopni piekarniku.
Wyjac, zalac beszamelem i piec dalsze 15-20 minut.
Wyjac, posypac parmezanem i wlozyc do piekarnika do 5 minut.
Krycho,
toteż mówię – za mojego pobytu tutaj (w jednym miejscu), a mieszkam 28 zim, 29-ta nadchodzi, dwa razy zdarzyły się mroźne, ale słoneczne zimy (poprzednia mroźna-słoneczna była w 1992 roku, to z moich notatek w starym kalendarzu).
Zimy tutaj są zawsze mroźne i nie ma zimy, żeby nie było u mnie śniegu i temperatur rzędu -20 i nawet niżej, tylko to są kilkudniowe obniżenia temperatury, za dwa dni może być +5C na przykład, albo -1C.
-20C przy niezamarzniętych jeziorach odczuwa się bardzo dotkliwie, ten mróz wilgotny włazi wszędzie, a kości reumatyków i artretyków odczuwają to najbardziej, nawet siedząc przy ciepłym kominku.
W suchym klimacie (kanadyjskie prerie) mróz rzędu -20C znosi się …zupełnie znośnie, rozmawialiśmy kiedyś o tym z yyc, który mieszka w Calgary. Tam to pestka, a u mnie przejmujące na wskroś paskudne zimno.
Nemo,
z tymi rybami to ja bym się nie bardzo zgadzała…u mnie w dowolnej porze roku PRZYNAJMNIEJ raz na tydzień jest na obiad ryba, nie mówiąc o rybach wędzonych czy szprotkach zapuszkowanych do chleba. No i nic 🙄
A skoro przy rybach – w Toronto strajki, bo miasto zabroniło sprzedawać płetwę rekina jako przysmak, restauracje muszą się wycofać z przyrządzania dań z tejże płetwy. To azjatycka populacja sie oburzyła – w ich kulturze płetwa rekina jest ważna, podobno afrodyzjak ci ona jest, ta płetwa.
Ludziska wyszli na ulicę bronić swego prawa do płetwy rekina, a rekin jak dotąd milczy 😯
Na Islandii zakupiłam zgniłego rekina i sama też go zjadłam. Zapachu nie czułam (podobno pachnie inaczej bardzo szczególnie), bo nigdy nie rozmroziłam tak do końca – rekin był w postaci kostek (jak pokostkowana dynia) i jak był już na tyle miękki, żeby go wziąć w zęby, zajadałam.
Smak też żaden rewelacyjny, ot, surowa ryba, no, może trochę przedwczorajsza 🙄
Wyszorowane grzeszne ciało, perfuma w uzyciu, zebym nie wyglądała jak przeterminowana maturzystka, do czarnego kostiumu włozyłam blado zieloną bluzkę. Palto naszykowane (tym razem moje własne) torebkę załadować niezbędnikami i mogę iść. Wrócę, to sprawozdam.
Witam.
Raz w tygodniu ryba, próbowałem wszystkie gatunki, rekina smażyłem, gotowałem, grillowałem i nie podchodzi.
Wiem dlaczego, mam uczulenie. Wieloryba nie dostałem jeszcze. Ciekawostką jest że ryby ty kupowane są świeże. Salmon zawsze w rezerwie.
Pyra-przeterminowana maturzystka !!!!!
Właśnie spadłam z krzesła ze e śmiechu.
Pyro-kocham Cię 😀 😀 😀
Jolly Rogers-dzięki i czekam na ciąg dalszy 🙂
Alicjo,
trzeba 90 kg na osobę rocznie. Albo terapia światłem (specjalne lampy), ale to też nie na wszystkich działa 🙄
Dobrze jest mieć jakieś zwierzę w domu lub zagrodzie. Taki Aszysz to na pewno nie ma SAD jak w swoim Bullerbyn wyjdzie z konikiem na zaśnieżone pole, choć dzień ma krótki i ciemnawy 🙄
Wczoraj pisaliśmy o ciescie na pierogi.Chyba GW postanowiła dołaczyć się do tematu:
http://palcelizac.gazeta.pl/palcelizac/1,110783,9231699,Pikantne_pierogi,,ga.html
GW dołączyła do tematu już w marcu 😉
Właśnie, mnie trzeba wołami wyciągać z domu w zimie, chyba że jest słonecznie. Zwierz i owszem, ale my za często wybywamy z domu na dłużej, żeby mieć zwierza. Na hotele zwierzęce na czas wyjazdu nas nie stać, to kosztowna sprawa.
Terapia lampowa – słyszałam, chyba by mnie taka lampa rozpraszała i robiła wręcz odwrotnie. Lepszy jest monitor komputera i blogowisko przy wiadomym stole 😉
Serio.
Nemo,podziwiam Twoją spostrzegawczość. Jesteś jedyna!!!Ja to znalazłam dzisiaj na stronie GW,przepisy zapewne z drukowanego dodatku z marca.
90kg? 😯
Tyle chyba nie przerobię, chociaż bardzo lubię ryby.
Pyro,
udanego wieczoru, przeterminowana maturzystko 😉
Płetwy rekina pozyskiwane są przeważnie przez ucinanie ich złowionym żywym rekinom i wrzucanie reszty z powrotem do wody, stąd ten zakaz. Wielki popyt na płetwy rekina w Azji powoduje te barbarzyńskie metody, bo za 1 kg płetwy można uzyskać 200 dolarów, za rekinie mięso – zaledwie 2 dolary/kg 🙁 Kto by zapychał ładownię zewłokami rekinów, kiedy i tak nielegalnie wpływa nocą na łowiska 🙄
Gostusiu,
mnie zdziwiło, że najświeższe komentarze pod tym artykułem są sprzed 7 miesięcy 😉
Kiedy jeszcze istniał sklep rybny w Kingston (boleję, że nie istnieje 🙁 ), można było kupić stek z rekina. Taki kawał odsyć porządny, cięty od grzbietu, mniej więcej na 3 cm grubaśny. Kupiłam, usmażyłam jak najprościej (dyżurne + kapka maki), zachwytu w rodzinie nie wywołało.
W sklepie rybnym mieli duży wybór swieżych ryb, a w moich supermarketach mrożonki przede wszystkim, a potem łosoś, łosoś, łosoś, sola, sola, sola…potem długo-długo nic, wreszcie dorsz i halibut, czasem się trafi jakaś inna świeża ryba, ale morska.
Warto obejrzeć
A ja kiedyś jadłam zupę z takiej płetwy, dawno, dawno temu 🙄
Jeszcze 30 lat temu nikt nie traktował rekinów jako opłacalnego towaru, a teraz… 20 gatunków na czerwonej liście, 100 zagrożonych… 🙁
Średnie spożycie ryb w Polsce to 13 kg rocznie. Do 90 kg baaardzo dużo brakuje!
13 kg na osobę oczywiście
A terapia dźwiękowa nie pomaga na SAD?
W każdym razie pomaga na „feeling sad” 😉
Przykład
Dziędobry! Proszem! Przęmpraszam!
Ciekawe, co mię z tem przykładem nie wyszło?
Dobrze że przeprosiłem z góry. 😀
W Szwajcarii 9,1 kg i to jest (w 2010 roku) podobno rekord, w porównaniu do lat ubiegłych 😯 Najbardziej ulubiony – tuńczyk. Na dalszych miejscach – krewetki, łosoś, płastugi i… panga 😯
O, mogłam wcześniej zajrzeć, to bym wygrała.
Jolly, miłej lektury!
Nie wiem, co to jest SAD. Ja mam ZBCC.
Nisiu mogę Ci przysłać drugi egzemplarz!
Nisiu, taki slang 😀
Nisiu, taka cie-choroba…
http://pl.wikipedia.org/wiki/Choroba_afektywna_sezonowa
Wracając raz jeszcze do ryb, mieszkam nad jeziorem – ale w tych jeziorach sie ryb nie łowi komercyjnie, a prywatnie mozna sobie łowić, ale nie zaleca sie spozywać więcej, niz jedna ryba na miesiąc. Powód? Wielkie Jeziora są zatrute przez ciężkie metale i różne takie, wielkie miasta przemysłowe usytuowane nad Wielkimi Jeziorami, kiedys nie zastanawiano się nad ekologia, tylko wszystko do jezior…Podobno przywleczona (statkami) zebra mussle rozpleniła się i czyści jeziora, ale znowu skrajność, ekolodzy biją na alarm, że jeszcze trochę, a wyczyszczą wszystko i żyjatka jeziorne nie będą się miały czym żzywić, a woda będzie przeźroczyście czysta 😯
Jak nie urok, to przemarsz wojsk…
PaOlO – świetne!!! Facet fenomenalnie to opracował, szczęka wypada 🙂
Ciekawam, czy Plant i Page to widział.
Byłam parę dobrych lat temu na koncercie Page/Plant w Toronto, już nie jako Led Zeppelin. Starsi cokolwiek, ale dawali czadu, że hej – oczywiście było i to grane.
http://www.youtube.com/watch?v=zB_DOA2AL7Q&feature=related
Pyro, sprawozdaj z Aleksandrowa 😀
Przyczyną SAD jest obniżony poziom serotoniny. Mózg wytwarza jej więcej podczas biegu, gimnastyki. Ale też podczas medytacji. Doskonale robi praktykowanie jogi. Czyli ruch, ruch i jeszcze raz ruch …
Ważny jest rodzaj diety i unikanie alkoholu
http://twojjogin.bloog.pl/id,5311056,title,Dieta-na-szczescie-serotonina,index.html?ticaid=6d455
Asiu,
jeżeli chodzi o pomysł połączenia pięciu uczelni poznańskich, to widzę zarówno „plusy dodatnie”, jak i „plusy ujemne”. Diabeł tkwi w szczegółach 😉
Nemo,
Czy kot jako zwierze zagrodowe moze byc?
Ryb zjadam ilosc ponadprzecietna ale do 90kg brakuje.
Moge wliczyc ryby wedzone i w puszkach?
Moj na ryby chodzi czesto i nawet lapie ale zapytany czy do domu moze przyniesc oburza sie strasznie.
Raczej niekonsekwentnie moim zdaniem.
Jotko,
Przeczytalam i jesli to od diety i ruchu zalezy to serotoniny mam chyba nadmiar :)! A SAD i tak lapie ….
Nisiu,
Wiem ze lektura bedzie mila, bo to nie pierwsza z Twoich ksiazek
ktore przeczytam.
Wspomnialam wczesniej, gdy Nielat byl chory to sobie czuwajace nocki
umilalam lektura.
A dzien dzisiaj fartowny, tecza o poranku, ksiazka Nisi i wlasnie dostalam maila ze wygralam nowiutkiego Pratchetta z dedykacja!
Trzeba bylo los na loterie kupic…
Powiało zgrozą ( wśród winiarzy )…
A ja to się cieszę, bo lubię tanie wino.
Lekarz mi zalecił i jak tak dalej pójdzie to zostanę koneserem.
Wszystko przez stoisko w sklepie gdzie robię zakupy. W monopolowym znacznie drożej 🙂
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,10537017,Dyskonty_bija_sie_o_rynek_win_w_Polsce.html?bo=1
Kolega mi przywiózł karton Proseco. Tylko nie mam z kim wypić 🙁
Jolly,
jeśli Twój ryb do domu nie przynosi, to skąd wiesz, że łapie? Łapie i wypuszcza, łapie i nosi komuś innemu, mówi, że łapie? 😉 Wędzone, z puszki, wsio ryba…
Kot zagrodowy… hm… Jeśli nie łańcuchowy i wolno mu do domu, to może być. Jeśli byt zupełnie samorządny, samowystarczalny i niezależny i nawet na pieszczotach mu nie zależy, to gorzej 🙁 Na mnie by działał deprymująco 🙁
Danusko,
Makaron z dynia i rozmarynem:
340g makaronu (najlepiej duze muszle typu conchiglie)
1/2kg dyni
2 galazki rozmarynu
2 zabki czosnku
1 szalotka
3/4 szklanki kremowki
lyzeczka musztardy (najlepiej dijonskiej)
posiekana natka pietruszki
1/4 kostki masla
3/4 szklanki bialego wina
sok z polowki cytryny
sol, pieprz
parmezan
Obrana dynie pokroic w kostke 2cm, posypac posiekanym rozmarynem, skropic oliwa, potraktowac sola i pieprzem. Piec w rozgrzanym do 190 stopni piekarniku 45 minut.
Ugotowac makaron.
Zmiazdzony czosnek i posiekana szalotke podsmazyc na masle 2 minuty.
Dodac musztarde i wino, zagotowac, zmniejszyc ogien i ‚pyrkac’ przez 3 minuty. Wlac sok z cytryny, smietane, natke, posolic i popieprzyc.
W duzej misce delikatnie wymieszac dynie z muszlami, polac sosem, wymieszac raz jeszcze i posypac startym parmezanem.
Smacznego!
Sprawozdanie!
No i co, nieszczęsna, mam powiedzieć?
Mistrzostwo klasy globalnej w słuzbie komercji straszliwej. Czuję się jak dziewica (była) zakochana po uszy i resztki rozumu panieńskiego, która wreszcie dorwała swój obiekt westchnień i przekonała się, ze on ma brudne skarpetki, a zamiast wspólnych westchnień i uniesień woli jajecznicę z 6 jaj.
Koncert odbywał się pod hasłem „Znacie, to posłuchajcie. Lubicie, no to wspólnie klaszczemy”. Zaczęło się od duzeo uderzenia „Wojna Narodnaja” potem „ech, daroga”, potem „Bajkał swjaszczennyj”, potem „burłaki” i „Mołdawianka”, „Pieśń o Szczorsie”, „Ech, uchniem”, „fale Amuru” duża scena taneczna „musztra paradna”, oszałamiający „taniec z szablami” na 22 tancerzy i orkiestrę i dwie piosenki pod polskie serca – Róża czerwona, biało kwitnie bez…” i „Czerwone maki” – przerwa.
Część II – „Hopak” – 20 minut, tancerze – akrobaci i zaraz najlepsze wykonanie „Sokołów” jakie kiedykolwiek słyszałam i wzruszająca zapowiedź to pożegnalna tura koncertowa „Rosyjskiego dobra narodowego” po 57 latach odchodzi najlepszy rosyjski tenor. Posłuchajcie po raz ostatni, ale na płytach i taśmach jest to samo od 57 lat „Kołokolczik” . I jeszcze na naszą nutę „prawo i pięść” a potem tańce , solo bałałajka i II rapsodia węgierska Liszta, duet z Księżniczki czardasza” – wyszłam przy „Więc pijmy za zdrowie miłości”
Teraz sobie zapalę i za 10 minut cd sprawozdania
Nemo,
Wiem ze lapie bo czasem jestem przymuszana do wycieczek z panami.
Na delikatna sugestie, ze ladny pstrag i daaawno nie jadlam reaguje ze zgroza jakbym co najmniej sugerowala pieczen z Nielata.
Kot w miesiacach letnich prawie samodzielny (dom jest tylko coby w nim zjesc), zima domowy na dwor wychodzi tylko w celach wiadomych, a to i tak na cale 5 minut. A pieszczotliwy jak to kot(ka), na jej prawach :).
Jolly,
„zwykła”, umiarkowana depresja również pojawia/nasila się w okresie jesiennym i wiosennym. Może trzeba po prostu sięgnąć po antydepresanty. W tej chwili są naprawde dobre. Nie otumaniają. Warto porozmawiać z psychiatrą. Depresja jest częstą chorobą. I najczęściej niezdiagnozowaną i nie leczoną. Nie warto się katować.
Jotko,
Dziekuje, bylam u specjalistow 2 lata temu, zazywalam co bylo przepisane plus terapia (powodow bylo wiecej niz zimowa plucha), ale w zeszlym roku dalam rade bez pomocy medycyny to i w tym roku poradze! Moj SAD nie jest taki zly jak to pomaga:
http://www.youtube.com/watch?v=1loyjm4SOa0
:), :), 🙂
Nie rozumiem wędkarskiego „sportu” – łowię, odhaczam i wypuszczam rybę z powrotem do wody (jak jest niewymiarowa, to trzeba, takie są przepisy).
Wędkarze tłumaczą, że na tym polega czar „walki z rybą”. Jaką szansę ma ryba na haczyku i jak ona może walczyć? 🙄
To jest znęcanie się, a nie tam…walki 🙄
Rybę łowi się po to, żeby ją zjeść. Proste.
Jotka ma rację, ale ma też rację Jolly, bo ja też narzekam, ale radzę sobie, doskonale wiedząc, że…
http://www.youtube.com/watch?v=BlxelewpCY4
Sprawozdanie cd – technika, organizatorzy, kochana publisia> Przepraszam – los mi dał wredny charakter i spore wyczucie dramatyzmu, więc powybrzydzam, jak to mam w zwyczaju.
Zaskoczenie nr 1. – bilety tanie nie były, a widziałam grupki rodzinne, ludzie odżałowali na bilety ale już 2 złote za szatnię, było im chyba żal. Przede mną siedziała grupka 4 osobowa (bilety 320 złotych za 4 osoby) i w przegrzanej sali trzymali kurtki na kolanach. Arena to rotunda duża ale znowu nie jak stacja kosmiczna. Ludzi daje się upchnąć metodą stadionową-RZĄD NAD RZĘDEM NIBY DRABINA jAKUBOWA. Nie znalazłam w ciemnej sali swojego miejsca, siadłam z brzegu na „koronie” NA SAMEJ GÓRZE I DZIĘKI BOGU – miałam czym oddychać, doskonale wszystko widziałam i byłam nieco dalej od głośników. Bo zaskoczenie nr 2 to potężne nagłośnienie. PO CO? Gra 48 osobowa orkiestra dęta , potężna sekcja rytmiczna w tym 2 perkusje, czyneli, dzwonów, kotłów od metra, na dodatek jakieś mosiądze orientalne. Doskonali 2 bębniarze, a przy nich mikrofon; ok 50 osób w chórze, głosy nośne jak zaraza i kilka mikrofonów + mikrofony dla solistów. Kochani, ja znam rosyjski. Może nie bardzo dobrze ale rozumiem co się do mnie mówi. Otóż dzisiaj z zapowiedzi nie rozumiałam nic. Przepraszam -raz przeliterowano nazwisko Rajewski. Gdybym od lat nie znała piosenek, to nie wiedziałabym o czym śpiewają. Mikrofon sprzęgał tylko raz, kiedy sopranistka w duecie brała górę. Są wykonawcy nie do mikrofonów – śpiewacy operowi i soliści dużych chórów – to ta sama grupa. PO CO im to? Niech mi ktoś wytłumaczy.
O i publisia w kurtkach – klaskali z wielką ochotą – takze „czerwone maki”Widać lubią bawić się w falę, tu było ciemno, ale zachęcano do użycia dłoni. Raz stanęli na wysokości zadania – soliście od „Kołokolczika” zrobili owację na stojąco.
No i co ja mam powiedzieć? Jestem szczęśliwa, że tam byłam.
Pyrciu, ale ciągle między ustami a brzegiem pucharu… I może tak jest najlepiej 😉
Alicjo,
co do wedkarskiego ‚sportu’ to ja sie zgadzam, jesli nie lowienie dla zjedzenia to po co meczyc w koncu zywe stworzenie?
Ha ha! Kulinarnie jak najbardziej…
http://www.youtube.com/watch?v=I4jjFLLkVzY&feature=related
A teraz w podziekowaniu za mile towarzystwo:
http://www.youtube.com/watch?v=9pQlmn2Qg5M&feature=related
A, to ja mam nie tylko ZBCC,ale również SAD.Ale ja latam do psychiatry i biorę antydepresanty. Jotka ma rację, z depresją nie ma żartów.
Marek, dawaj to proseco!!!
Piotrze, jesteś kochany i ja Cię ajlowju. Spróbuuję coś wygrać. Ale chyba nie mam szans, bo strasznie późno wstaję. Chyba że przeczekam do rana…
fugu?
niezwykle smaczny jadlem kiedys w japonskiej knajpie w kolonii;
takze skora i ogolnie wnetrznosci uchodza za niebezpieczne;
japonska legenda mowi,
ze po takiej smierci rodzisz sie ponownie jako koniki morski…
z japonskiego punktu widzenia bardzo sympatyczna perspektywa
uwielbiam te ich mentalnosc, tak odmienna od naszej europejskiej,
zadziwjajace, ze smoki, czy lwy znajduja sie na samym koncu listy zyczen,
dominuja stworzenia arcyezoteryczne:
urodzic sie kolibrem, albo motylem,
oto zadanie, ktore stawia sobie przecietny wierzacy – praktykujacy
w kraju kwitnacej wisni.
Jakby ktoś z Was wybrał się na tych genialnych mega-chałturszczików i nagrał mi „sokoły” to byłabym wdzięczna. Nasz Centralny WP może schować się.
@nisia:
gratuluje;
odjazdowa okladka, zawartosc na pewno tez…
moja tuba:
na sopkach mandzurji…
um pa pa um pa pa tam da du da…
Z depresją nie ma żartów, jak trzeba, to trza pobierać (pobierałam swego czasu), a jak się uda inaczej (Nisi książki, wesoły blog i pozytywne wpisy), to tym lepiej.
Wbrew pozorom, to podobno nie jest zależne od nas i od tego, co się wokół nas dzieje. Piszę o tym z niejaką pewnością, bo moja koleżanka Hanka (psychiatra) wyciągała mnie z czarnej dziury kiedyś i uświadomiła mi parę rzeczy w tym względzie.
Kiedy człowieka łapie strach za gardło i nie wie dlaczego, trzeba się udać do kogoś, kto nam pomoże. Psychiatra.
Nie wiem, czy się to komuś przyda, Hanka podpowiedziała mi – powinnaś „oswoić” ataki paniki i depresyjne okresy, im więcej o tym wiesz, tym lepiej (my psychiatrzy nie wiemy, osochozi), a poza tym bierz tabletki, kiedy naprawdę inaczej się nie da zarazy zwalczyć. To jest sprawa chemii mózgu, powiada Hanka, a jeśli chodzi o mózg, to niekoniecznie jest tak, jak nastawianie kości złamanej kończyny.
Żyjemy w świecie, gdzie czas jest przyspieszony, bombarduje nas niezliczona ilość informacji wpadających w ucho czy chcemy, czy nie, świat się kręci jakby coraz szybciej.
Jotka na pewno wie o tym lepiej, ja tylko takie moje uwagi osobiste.
Każdy chce rządzić światem…
http://www.youtube.com/watch?v=ST86JM1RPl0
Dobranoc.
Z ś.p. Dusty Springfield…
http://www.youtube.com/watch?v=Wn9E5i7l-Eg&feature=related
Byku, sękju wery!!!
Dobranocka.
A tu dobranocka dla Pyry.
http://www.youtube.com/watch?v=eWuMx5m3-OI&feature=related
Pyruniu,na tubce jest WSZYSTKO.
No, prawie.
A teraz od jakiegoś czasu siedzę bluesowo…
Stevie dawno w niebiesiech (katastrofa samolotowa, akurat byłam wtedy w Stanach), Jeff, nasz kanadyjski (byłam na koncertach, do naszej wsi przyjeżdżał też) przeniósł się wyżej. Mołdy facet, ale ścigało go wiele paskudnych chorób od dzieciństwa. W bardzo młodym stracił wzrok. Ale słuchu nie! Fantastyczny gitarzysta bluesowy. Komu pasuje, niech posłucha.
http://www.youtube.com/watch?v=wdLCJvoLYe0&feature=related
Nisia namieszała i teraz słucham wiadomego chóru.
Majstersztykownie śpiewają.
dzień dobry ..
Marek fakt w tych sklepach można kupić dobre wina .. teraz będą do świąt w dużym wyborze …
Małgosiu zajrzałam … 🙂
Dzień dobry Jolinku i ranne ptaszki,
Podczytałem, wysłuchałem i najwyższy czas się położyć.
Byłem na rybach, ale ryb nie ma, nie wiem co się dzieje, ale nikt nic nie może złapać.
Późno się zrobiło, już nie pojechałem do domu, zostałem w pracy (mam tu bardzo przyzwoite mieszkanko z którego niemal nigdy nie korzystam).
Słucham Wielkiej Kałuży i staram się zasnąć – przed świtem (jeśli wstanę) znowu spóbuję.
Jesiennych radości, a nie smutków i depresji, wszystkim życzę. 🙂