Na ratunek polskiej kuchni
Trójka moich przyjaciół-smakoszy dokonała wielkiego dzieła. Napisali wspólnie wprawdzie cienką książeczkę ale to jest pierwszy więc niewątpliwie epokowy krok w kierunku ratowania czy jak kto woli podtrzymywania polskiej tradycji kulinarnej. Broszura (oraz cały projekt) – pięknie wydana – zatytułowana jest „Tradycyjne produkty, Nowoczesna kuchnia polska”. Autorami zaś są: Agnieszka Kręglicka, Zofia Winawer i Gieno Mientkiewicz (tak, tak, to nasz blogowy Brzucho, teraz rozumiecie jego milczenie, TWORZYŁ) czyli czyli dwie działaczki Slow Food a przy okazji dziennikarki oraz włóczykij polny i znawca serów zagrodowych oraz wszystkiego co się da zjeść (i wypić).
Całej książeczki nie będę tu streszczał, mam nadzieję, że będzie ona dostępna dla wszystkich smakoszy, ale chciałbym zatrzymać się na chwilę przy rozdziale napisanym przez Giena a dotyczącym odkrywania produktów regionalnych. Zatytułował go Brzucho „Smaki bezdroży Giena Mientkiewicza” i roztacza przed czytelnikami smaki oraz aromaty które znaleźć można tylko wówczas gdy zjedzie się z autostrady a nawet z drogi wojewódzkiej, by podążać dalej krętą i wąską dróżką polną pełną wybojów i nierówności. Dopiero z tej perspektywy można wypatrzyć i wywęszyć plantację kaszubskich truskawek (kaszebsko malena), dokopać się do zachodniopomorskich niebieskich szwedów czyli ziemniaków rzucających swym smakiem na kolana każdego ich zjadacza, albo kaszubski ser kozi dymek.
Ponieważ Gieno przewędrował cały nasz piękny kraj w te i we wte, to jego przewodnik po produktach regionalnych nie omija żadnego zakątka Polski. Jeśli ktoś chciałby podczas swych wakacyjnych wycieczek pójść w jego ślady, to ma zagwarantowany bogaty program kulinarny na najbliższe dziesięciolecie.
Książeczka Agnieszki, Zosi i Giena powinna stać w biblioteczce każdego kto działa na gastronomicznej niwie. Polecam albo wręcz to nakazuję.
Na koniec dodam, że dziełko wydano dzięki fundacji Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej oraz stowarzyszeniu Slow Food Polska, ale też dzięki grantowi na promocję wspólnej polityki rolnej UE, czyli daje się robić z takich wydawałoby się „nudnych pieniędzy” rzeczy mądre, zabawne i pożyteczne.
Komentarze
Bravo, bravissimo! obydwie Panie i kochany Brzucho.
Figura to wielka, dusza szeroka i nie do zamknięcia w jednym mieszkaniu, jednej kuchni, jednej knajpie. Pamiętacie ile czasu Brzucho wytrzymywał „na etacie”? Coś ok 2 miesięcy góra. Zresztą jakby mógł? Felietony w radio Szczecin, artykuły w „Kuchni”, własny (zaniedbywany często) blog, a tu już czekają regionalne targi żywności, albo doroczne smażenie powideł, albo festiwal nalewkowy albo kolejna, mini serowarnia. Lubię Brzucha – jednego z najbardziej spokojnych, zyczliwych i niekonfliktowych ludzi jakich znam.
dzień dobry ..
gratulacje dla autorów za pomysł i znalezienie sponsorów .. Brzucho zapracowany ale w czasie zjazdu w Żabich Błotach znalazł chwilkę by z nami duchowo pobyć … :).. szkoda, że nie znam osobiście jak mają szczęście niektórzy zjazdowicze ..
Nowy śliczny poranek nam podarowałeś … Ania nam troszkę obiecała, że jak będziesz tu to i dla nas czasu odrobinę znajdziesz .. teraz z nadzieją czekamy .. 🙂
przeczytałam i zastosowałam … taka ciekawostka ..
http://www.sekretyzdrowia.com/?p=1368
wykorzystałam fusy z dwóch dni picia kawy .. faktycznie włosy ciemnieją i mają połysk a gdzieś tam przeczytałam, że taka płukanka też je wzmacnia ..
Nowy-chciałabym co wieczór mieć taki kicz za oknem 🙂
Ewo-dzięki za kolejne krymskie wspomnienia!
A poniżej ani Krym,ani ocean tylko nasz swojski Natolin :
https://picasaweb.google.com/109990791430941218162/ZwiedzamyPaAcIParkWNatolinie?authkey=Gv1sRgCJSPlcCSyKzt-AE&feat=email#
Dodam tylko,że natoliński park starymi,zabytkowymi dębami stoi.
Z takich wiekowych dębów słynie jeszcze podobno podpoznański Rogalin.
A gdzie będzie mozna kupić tą wspaniałą książeczkę?
Nawet dobrze, ze nie jest gruba, bo nie mam już miejsca na regale! Muszę się przeprowadzić, bo książki nie mają miejsca…. 🙂
Miło jest pooglądać Wasze zdjęcia: Ewy, Nowego, Danuśki :-). Lubię zaglądać na blog pana Gienka i dobrze, że taka książka powstała. Szkoda, że nie ma u nas jeszcze takich szlaków turystycznych, które pozwalałyby poznać nasze tradycyjne produkty. Opisane, oznakowane np szlak serów warmińskich itp.
jak widać na załączonych przez naszą niezawodną Danuśkę obrazkach humor bardzo nam dopisywał .. moje krewetki w sosie czosnkowo-winno-maślanym z grzankami nie wyszły tak dobrze na zdjęciu jak wyśmienicie smakowały .. winko stołowe o smaku cytrusowym bardzo do nich pasowało .. 🙂
Dzień dobry,
Ja też chętnie dołączyłabym tę ksiażeczkę do moich kuchennych skarbów 🙂
Koleżanki warszawianki, miałyscie uroczą jesienna przechadzkę a i humor dopisywał 🙂
Widziałam wczoraj w telewizji przygotowanie dorady, pieczonej w soli. Pół godziny w temperaturze 200°C. Do środka ryby włożony drobno pokrojony fenkuł plus tymianek i estragon. Do grubej soli dodane zmielone ziarenka fenkułu i białka. Pewnie Sławek i Alain znają ten sposób przygotowania.
a picie kawy ma wiele zdrowotnych właściwości między innymi te (o czym nie wiedziałam) …
http://www.sekretyzdrowia.com/?p=1350 ..
na głowę też podobno działa – patrz Pyra … 🙂 ..
Jolinku 🙂
Wczoraj pojawił się taki wpis, ale chyba nikt nie zauważył. Nie wiem czego dotyczy to pytanie:
Paweł Ilnicki pisze:
2011-10-23 o godz. 14:53
Czy amatorzy też tam wystawiają swoje produkcje.?
Ha, nie macie pojęcia co Pyra dzisiaj gotuje! Otóż Pyra gotuje eintopf z brukwi na furze mięsa. Żółte kostki warzywa z kostkami ziemniaków (malutko) i kostkami mięsiwa (dużo) w esencjonalnym wywarze podprawionym złotą zasmażką (mało). Kiedy opowiedziałam o tym Haneczce, zaprotestowała stanowczo : niemożliwe. Nie ma już brukwi. Wyginęła. Żadna Barbara, Żadnemu Bogumiłowi nie może dzisiaj gotować brukwi do sztuki mięsa. O – i tu Koleżanka nie ma racji. Moja pani Benia w sklepiku warzywnym owo wojenno – mityczne warzywo posiada. Kupiłam. Ugotuję. Bardzo lubię. Mój Hiniutek (Tato) nie chciał jeść tego za Chiny Ludowe. Mówił, że dożywotni przydział zjadł w czasie I światowej.
nemo chyba Wasz głos pomógł … 🙂
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/wybory-w-szwajcarii-prawica-traci,1,4888415,wiadomosc.html
Witam ciemną nocą. Komputer mi pokazuje, że na zewnątrz 4C.
Brzucho,
Ty włóczykiju – książka wydana, to teraz zajrzyj do nas czasami 🙂
Gratulacje! Chyba wiemy, za kogo toast dzisiaj? Za Autorów!
Tę książkę też chcę mieć, a Brzucho powinien się pojawić na następnym Zjeździe celem wpisywania autografów 😉
A propos, jesienno-zimowa pora to nie tylko pora na dobre zupy, ale i krupiak według przepisu Brzucha – to dla miłośników kaszy gryczanej. Ja bardzo lubię, więc od czasu do czasu sobie krupiaczek…Może być z kwaśną śmietaną i ogóreczkiem podany, ale kiedyś zrobiłam gęsty sos grzybowy jako dodatek – znakomite połączenie.
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Przepisy/00.FOTO_PRZEPISY/Krupiak_wg_Brzucha/
Wspomniana przez Pyrę brukiew jest tu popularnym warzywem. Nazywa sie „navet”. Dodaje się je do tutejszego rosołu (pot-au-feu), podaje jako przystawkę do jagnieciny czy cielęciny a w Alzacji brukiew jest kiszona jak kapusta.
Dzień dobry Blogu!
Na dworze słonecznie, błękitnie, +2 stopnie.
Alino,
jesteś pewna, że francuskie „navet” to ta żółta, ostro pachnąca i smakująca brukiew, a nie rzepa ? Obie wprawdzie nazywane są „navet” albo „chou-navet”, ale rzepa jest na przykład w Szwajcarii wszędzie do kupienia, także kiszona. Jest biała w środku.
To jest ta rzepka, co ją zasadził dziadek w ogrodzie, ciągnie i ciągnie, wyciągnąć nie może 😉
Jolinku,
największą zagadką są Zieloni Liberałowie, którzy uszczknęli głosów wszystkim po trochę, a sami nie wiedzą, jaką politykę chcą prowadzić 🙄
Hm…co z tą brukwią, moja mama jak lubi wszystkie warzywa, tak brukwi w spiżarni nigdy nie było, a powodem – II wojna światowa i ten „przydział dożywotni” plus 🙄
Danuśka,
czy te na pieńku to opieńki? Znałam tutaj taką łączkę, na której opieńki występowały, zbierałam i marynowałam oraz zagotowywałam w słoiki bez niczego (żadnych przypraw ani soli), zimą jak znalazł, zasmażyć z cebulką i dyżurnymi, dodać śmietany, jak kto lubi…
Dopóki łączka była dziewicza, opieńki występowały, potem ktoś wpadł na pomysł, żeby potraktować łączkę chemią, no i po zawodach,
opieńki zniknęły 🙁
Krupiak Brzucha zrobię dzisiaj (trzeba uczcić!), wszystkie składniki mam i nawet paprochów grzybowych znajdzie się wystarczająco na sos.
Dzień dobry,
słońce nadaje co niemiara.
Sprzątam ogródek i mam problem, co zrobic z zielonymi pomidorami. Musiałem zdjąć, bo coraz silniejsze przymrozki i szlag to i tak trafi. To taki gatunek olbrzymi i bardzo smaczny. Przez tą wielkość chyba nierówno dojrzewa i generalnie nie nadaje sie do leżakowania.
Co z tym zrobić? Da się to jakoś zużyć jako warzywo do objadu?
Idę znowu na dół i zobaczę tu za pół godziny.
pepegor
Alino, to wprawdzie ta sama rodzina, ale nie to samo, ja tez czesto myle szwagra z zieciem 🙂
rutabaga
Nemo, masz rację, chodzi o rzepę. Dziękuję za sprostowanie. Czy znasz po francusku odpowiednik brukwi?
Sławek już podał
Sławek 🙂
Pepegorze, pamiętam, że moja Mama robiła z zielonych pomidorów bardzo smaczny dżem i wykorzystywała właśnie te zebrane przed przymrozkami.
W ubiegłym roku miałam kilka brukwi w ogrodzie, ale zjedliśmy tylko jedną 🙄 Moja przyjaciółka po drugiej stronie gór jest większą entuzjastką 😉
Pepegor-zielone pomidory smażyć !
Na ten temat to nawet powieść powstała 😉
http://www.biblionetka.pl/book.aspx?id=850
Powtarzam za Pyrą-blog potega jest i basta.Człowiek języków się też uczy.
Dzisiaj dowiedziałam się,jak jest brukiew po francusku.No,nareszcie 🙂
Ja nie lubię gotowanych warzyw, które są słodkawe (marchew, skorzonera, fenkuł) brukiew jest doskonale wytrawna i w tym jej cały urok. O jednym trzeba pamiętać: brukiew musi być zblanszowana, pierwsza woda odlana, a potem już można przyrządzać i na zupę i na jarzynę. I obierając trzeba patrzeć jak przy kalarepie – czy nie ma zadziorków w miąższu, bo to stareńkie warzywo albo przerośnięte. Z każdej rzepy bierze się tylko kruchą część.
U mnie w domu zielone pomidory były gotowane, nacinane i napełniane piekielnie ostrą mieszanką czosnku z solą i pieprzem, a potem marynowane w occie. To była super przystawka do zimnych mięs i pasztetów, ale receptury nie podam, bo nie znam 🙁
Sama robiłam konfiturę z dodatkiem wanilii i… samą ją jadłam, więc zaprzestałam, choć mi smakowała 🙄
Moje ostatnie pomidory zebrałam przed przymrozkami i rozłożyłam w płaskich skrzynkach. Te z lekka już białawe dojrzewają z czasem, całkiem zielone – różnie bywa, dojrzewają, ale w smaku są nijakie 🙄
Niektórzy wyrywają cały krzak i wieszają w ciepłym miejscu, aż owoce dojrzeją. Moje krzaki mają po 3,5 metra 🙄
Pepegor,
zielone pomidory zakisić jak ogórki! Kiedyś Helena podała przepis, ja tak ratowałam moje pomidory, bo wyjeżdżałam chyba gdzieś i nie chciałam, żeby poszło na zmarnowanie. Są bardzo dobre (przynajmniej mnie smakowały) i podaje się je do tych potraw, co podałbyś ogóreczka kiszonego.
A poza tym można usmażyć (to prawda, a nie tytuł popularnego filmu!) „na dzisiaj”, moja dobra znajoma robiła to tak, że kroiła na grube dosyć plastry, obtaczała lekutko w mące i na rozgrzaną oliwę, krótkie smażenie, dyżurne po smażeniu, ile tam sobie kto sypnie.
Od czasu do czasu Leola idzie na całość i robi panierkę z jajkiem, bułką tartą i szczyptą oregano – oj, dobre to!
A, i jeszcze dżem! Ja nie jestem słodka, ale w dzieciństwie zajadałam się dżemem z zielonych pomidorów, a i sama tutaj też robiłam – wychodzi z tego coś podobnego do dżemu figowego w smaku. W robocie proste, zasmażasz powolutku pokrajane pomidory z cukrem, powolutku, tak, żeby się zeszkliły na brązowo.
Dziękuję za pomysły, ale z dżemem sobie dam spokój, nie moja linia.
A na rzepkę i dziadka to mam to:
W więzieniu psycholog bada złoczyńcę na skojarzenia i rzuca taki wątek:
– Dziadek i babcia posadzili rzepkę…
– Rzepka swoje odsiedzi a jak wyjdzie, to załatwi i dziadka, i babcię!
pepegor powidła z zielonych pomidorów dla wnuczek do naleśników … 🙂
http://www.skarbywsloikach.pl/index.php/2011/08/31/powidla-krolewskie/
o pepegor nie dżemowy .. a to przepis łatwy i niespodziankę byś zrobił rodzince … 😀
to może to ..
http://www.skarbywsloikach.pl/index.php/2011/07/20/salsa-verde/
Pepegor… 😆
Powidła wg. przepisu podanego przez Jolinka to wyższa szkoła jazdy w sensie składników, a z samymi zielonymi pomidorami proste – zasypujesz, chwilę posmażysz, zostawiasz, za 2 godziny znowu posmażysz ze 20 minut, zostawiasz i tak mniej więcej cały dzień – i gotowe. Smakują jak figowy dżem, powaga!
Zgłodniałam i już zdążyłam wsunąć kromuchę ze smalcem i skwareczkami, na to okraska z dijon forte, czyli ostrej musztardy z krainy Aliny. Pycha o szóstej rano 😉
Oooooo!
Dwie osoby, znane mi z realu! Gieno i Wawrzyniec Wspaniały!
Nisia, widziałaś to?
https://picasaweb.google.com/117099340663427795808/RadioIStudio#5430297839417112850
…i można kliknąć na następne zdjęcie, też są chłopaki 🙂
Danuśka i inni rodzice studentek może to oferta dla Waszych kochanych córeczek …
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114877,10512604,Ruszyla_3__edycja_konkursu_dla_studentek__Dziewczyny.html
Alicjo-te grzyby na pieńku,to nie wiem,co zacz.
Niech się wypowiedzą nasi spece od grzybów.
Mnie to zdjęciowo wygląda na opieńki, ale musiałabym zobaczyć w realu.
Mnie to zdjęciowo wygląda na łuskwiaki – też dobry grzyb, a często rośnie nie w kępach a w odstępach na pniu. Nóżek się nie używa, tlko kapelusze.
Mnie to zdjęciowo wygląda na mojego synka!
Alicja, jaka miła niespodziewajka o poranku (haha). Skądżeś to wytrzasnęła?
Jolinku- moja studentka póki,co zastanawia się,czy aby na pewno wybrała
właściwy kierunek studiów.Zobaczymy,co wyniknie z tego zastanawiania się….
Łuskwiaki,czy opieńki,ale tylko do oglądania,bo rezerwat.
Na pocieszenie zamówiłam tortellini w sosie kurkowym 🙂
Dopytujecie się jak i gdzie można kupić książeczkę, o której napisałem. Zapytałem więc u samego źródła i w odpowiedzi dostałem te informację;
Szanowni Państwo,
Miło nam, że interesują się Państwo publikacją wydaną w ramach działania informacyjnego o wspólnej polityce rolnej współfinansowanego przez Unię Europejską i Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej(EFRWP), a realizowanego przez EFRWP i Slow Food Polska.
Publikacja jest bezpłatna (dzięki UE!) i w miarę możliwości (do wyczerpania nakładu) postaramy się ją Państwu przesłać po wysłaniu maila na adres Pani Karoliny Lupy k.lupa@efrwp.com.pl , ale też po wypełnieniu i odesłaniu przy okazji załączonej ankietki.
Imię: Nazwisko:
Adres: e-mail:
Skąd dowiedział się Pan/Pani o książce ?
Prasa ? blog P.Adamczewskiego ? inne, jakie ?
Jak Pan/Pani sadzi, Ile osób przeczyta tę książkę w Pani/Pana otoczeniu ?
Czy zapozna się Pan/Pani z informacją o Projekcie na stronie http://www.efrwp.com.pl ?
TAK NIE
Czy będzie Pan/Pani śledzić informację o Projekcie w marcu w „Palce Lizać” ?
TAK NIE
Pozdrawiam serdecznie
Koordynator Projektu. Zofia Winawer
Witaj blogowa Bando!
Z określeniem tej publikacji mianem książeczki to gruba przesada
to z ledwością broszura
i taki też był zamysł
skierowana do adeptów gotowania, aby rozgladali się wokół siebie
i wiedzieli z czego gotować
..niestety nie do kupienia
:::
Ostatnio (ubolewam) takie właśnie broszurki wychodzą mi spod pióra
bo jeszcze wydaliśmy publoikację na X lecie Nocy Śledziożerców
blogi zaniedbane, a przewodnik wciąż w pisaniu
:::
ściskam/Brzucho
Nisiu, wlazłam na strone Brzucha, którego kocham miłościom wielkom za krupiak i za towarzystwo znakomite, o proszę:
http://alicja.homelinux.com/news/img_5417.jpg
Już niby wszyscy gotowi do spania, ale nocne Polaków rozmowy, i tak nam zeszło po całodziennych rozmowach i całowieczornych aż do prawie rana 🙄
I Dorota z sąsiedztwa też tam była, miód i wino piła 🙂
I ś.p.Pan Lulek
Ci dwaj inni podejrzani to Paweł wiedeński i Wojtek warszawski. Ależ mieliśmy pogodę wtedy!
Jakżesz bym nie mogła rozpoznać Wawrzyńca Wspaniałego na pierwszy rzut oka! Świat jest mały, po raz którys tam okazuje sie, że gdzie spojrzysz, to znajomi.
Zerknij Nisiu na strone Brzucha, to znajdziesz, a być moze też więcej Twoich szczecińskich znajomych radiowców w tej serii zdjęć.
Przy okazji – pozdrowienia dla Wawrzyńca Wspaniałego! Uściski także samo zarówno.
Nisiu, poklikaj tam i z powrotem na tym sznureczku, który wrzuciłam z Wawrzkiem, tam jest cała ekipa szczecińska.
No, faktycznie, sami nasi śledziożercy. Miałam kiedyś zaproszenie na noc śledziożerców, ale coś mi przeszkodziło. A teraz przeczytałam u Brzucha, że kobiety się nie sprawdzają. Grono ściśle męskie.
W imieniu Wawrzyńca dziękuję serdecznie i nawzajem!
Nisiu ..no właśnie
Kobiety się nie sprawdzają?! Ekskjuzże mnie?! To kto się sprawdza?!
Gdzie ?! 😯
Zrobiło mi się rzewnie, bo powspominałam sobie II Zjazd na Kurpiach, to był jednak rok 2009, kalendarz Echidny tu na mnie łypie ze ścianki obok. Jak się odrzewnię nieco, to przerzucę to na picasę i z podpisami.
Uderz w stół – Brzucho się odezwie 🙂
dzisiaj gratka dla teatromanów .. w TVP1 o godz 20.30 sztuka „Boska” z Krystyną Jandą w roli głównej i podobno powrót Teatru Telewizji do formuły „na żywo” po 50-ciu latach … kto nie oglądał w teatrze „Polonia” to polecam bardzo warto ..
kiedyś już tu dawałam link do Brzuchowego radia ale nikogo chyba wtedy nie zainteresowało …
Alicjo są sprawy chłopskie i babskie .. czasami źle mieszać towarzystwo … 😉
http://www.boska.tvp.pl/
No to uderzyłaś i w mój. Pamietam czasy realizacji na żywo. W studiu temp, 60C. Brak wentylacji (bo szumi) i 90 min
non stop. Realizator każe „podjechać na zbliżenie aktora, a u niego gotuje się do kapnięcia wielka kropla na końcu nosa. Szybka decyzja, Umówiony znak, aktor ją strząsa i…piękne ujęcie! Cały czas cholerne napięcie po obu stronach kamery, ale tym większa satysfakcja!
Do 20:20 trochę jeszcze czasu, więc udaję się do zajęć, żeby potem zasiąść przed komputrem i oglądać na żywo 🙂
No więc w sumie dobrze wyszło, Brzuchu.
cichal pomachanko .. 🙂
Jolinku-dzięki,że przypomniałaś,by usadzić się przed telewizorem o 20.30.
Miałam przyjemność oglądać ten spektakl na żywo.”Boska”jest boska,
co tu dużo gadać.
Cichal-a Ty nadajesz nadal ze szpitalnego łoża boleści ?
Jak kolanko ?
Jolinku,
ja tam towarzystwa nie rozdzielam na babskie i chłopskie – niech ono będzie, jakie komu pasuje. Nie garnęłabym się do grupy facetów, rozprawiajacych o sportowych osiagnięciach czy silnikach samochodów, bo mnie to ani grzeje, ani ziębi, ale jest wiele tematów niby chłopskich, które mnie interesują i wtedy jak najbardziej, posłucham i pogadam.
Wielu chłopów nie interesują sprawy uznane za babską domenę, ale znajdzie się sporo entuzjastów choćby na przykład robienia na drutach, gotowania… 😉
Poza tym nie wiem, czy zauważyłyście, „baby”, że chłopy są strasznymi plotkarzami – my przy nich to betka 😯
Wystarczy posłuchać grona (znajomego grona) ściśle męskiego na jakiejś imprezie, plotkarze do potęgi! Albo tylko ja takich znajomych mam 🙁
Te babskie czy chłopskie to chyba są sprawy, które się omawia w ścisłym gronie przyjaciółek/przyjaciół i dotykaja raczej sfery intymnej. Tak mi się zdaje. Jestem za zamieszaniem 😉
No dobra – do roboty! Teatr za 3 godziny z groszem…
Aha-a ten krupiak to wykonam któregoś pięknego dnia.
Podoba mi się ten przepis.
Dzisiaj w pracy miałam drobną dyskusję na temat jagnięciny.
Koleżanka,która jadła ją raz w życiu,twierdziła,że rozpozna ten smak zawsze i wszędzie i że to mięso jest okropne.Ona nie lubi i jeść nigdy nie będzie!Usiłowałam tłumaczyć,że jagnięcina dobrze przyrządzona wcale nie capi”baranem” i że nie należy się uprzedzać.Ale bitwa przegrana,nie chciała przyjąć żadnych argumentów do wiadomości i koniec kropka!
Na ” Boską” też się oczywiście szykuję, ale póki co muszę zająć się moją pigwą. Zabieram sie do niej trochę jak pies do jeża, ale nie ominie mnie to.
Nieskromnie przyznam, że staram się choć trochę ratować tę polską kuchnię w mojej własnej kuchni. Zresztą jak wiele osób na tym blogu. Lubię poczytać sobie o różnych nowościach kulinarnych, ale potrawy gotuję raczej te tradycyjne. One smakują mi najbardziej.
Danuśka,
piekny ten Natolin, tylko pogodę miałyście pochmurną. A ja część niedzieli spędziłam w trochę podobnych okolicznościach, bo kolejny raz pojechaliśmy do parku w Wejherowie. Także sporo starych drzew, ładny pałac i miła kawiarnia –
zauroczyło mnie to miejsce. A w drodze powrotnej weszliśmy do lasu , lecz grzybów juz bardzo mało, raptem kilka, ale też nie nastawiałam się na grzybobranie.
Och, Danuśko, przypomniała mi się jagnięcina z Hebrydów… Grillowane kotleciki (oni mówią „chopsy”) plus ziemniaczek pieczony i pieczone (a może smażone) puree ziemniaczano-serowe i jakieś mniej ważne rośliny – jakież to było pyszne! Niczym nie capiło, aromat miało i smak wyborny. I jakieś te czopsy większe były od naszych kotlecików jagnięcych podawanych w restauracjach, po dwóch miałam w zasadzie dość, ale pozostałe dwa zeżarłam z łakomstwa… bo kiedy ja znowu popłynę na Hebrydy, jagniaczka pojeść…
Danuśka,
ta Twoja koleżanka musiałaby spróbować jagnięciny, którą jedliśmy w Żabich Błotach. Na pewno zmieniłaby zdanie. To mięso trzeba umieć odpowiednio przygotować. Sama przygotowywałam ją raz i chyba na tym się skończy. Może w przyszłym roku będzie powtórka u Żaby. Jestem za.
Danusiu
Jezdem jeszcze na łożu boleści
W kolanie me rombie, że się nie mieści
w pale!
Nisiu,
Islandia też jest znakomita, jeśli chodzi o jagniecinę! I na różne sposoby podawana, codziennie jadłam! Ja to nazywam baraniną – uwielbiam, oczywiscie, ze to nie może być stary cap, tylko jagnię 🙄
Danuśko,
Jerzor też miał takie uprzedzenia, pewnie sto lat temu jadł coś gdzieś i mu sie tak w głowę wbiło, a teraz zajada. U nas popularna jagnięcina nowozelandzka, mrożony udziec, i dobrze, bo wystarczy rozmrozić i zamarynować, w czym tam kto sobie życzy. Jak dla mnie – duuuuużo czosnku, rozmarynu, tymianku, czerwonego wina, dyżurne, i niech to postoi w lodówce przez dobę, obracać raz na jakiś czas. A potem w piec – i upiec 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Przepisy/05.MIESA_ROZNE/Barani_udziec_Alicji/img_2118.jpg
Znowu podeszłam poczytać, zamiast dokończyć zajęcia 🙄
Swoja drogą…nic mnie nie goni 😉
Ziemnowodny Cichal z Hameryki
żonie swojej odmawia fiki-miki,
noga bowiem go rąbie.
Więc Ewa gra na trąbie,
by zagłuszyć Cichalowe okrzyki.
Cichal,
wytrzymaj rombanie w kolanie (rymuje się), w końcu nie takie ze szwagrem…i tak dalej.
Będzie lepiej!
Był sobie raz Cichal z Nju Jorka
co się nie bał otworzyć korka.
Raz korek otworzył
i zapach go zmorzył
a Ewa się obśmiała jak norka.
Ja tę moją koleżankę jeszcze kiedyś przechytrzę…
To jest w ogóle ciężki przypadek,bo nie lubi też :
-wołowiny
-cielęciny
-owoców morza
-ogólnie żadnej kuchni azjatyckiej
-sernika
-poziomek
I czego tam jeszcze? Może sobie później przypomnę.
Albo i nie.Dosyć plotek 🙂
Cichal-jesteśmy z Tobą !
Cichala rąbanie w kolanie
tak szybko mu nie przestanie,
bo Kapitan maruda
myśli, że się uda
bez wysiłku – samo się stanie 🙄
Poziomek?! Kto nie lubi poziomek?!
Udziec po upieczeniu. Sosik boski!
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Przepisy/05.MIESA_ROZNE/Barani_udziec_Alicji/img_2131.jpg
Danuśka, nie mówimy, co podajemy tylko podajemy i już. Z owocami morza gorzej, bo sa rozpoznawalne, ale mięso to mięso, baranina moze przypominać wołowinę z wyglądu. To co ta Twoja koleżanka jada – kaszke mannę na mleku?
Ja nawet jak czegoś nie lubię, to w gościach zjadam, co podadzą.
Właściwie wszystko lubię poza robakami morskimi, czyli owocami morza, wyjąwszy krewetki i ostrygi żywe jak najbardziej, a ryby wręcz kocham.
Chodzi za mną Poręba i „Gdzie ta keja”. Od piątku za mną łazi 🙄
I Ty, Alicjo – contra me?!
Baby są jakieś inne… (nagrywam)
TYLKO NIE KEJA!!!
Captain Cichal, uwielbiany przez kobiety,
strasznym mizoginem jest, niestety.
Choć w kolanku jest słaby,
„Jakieś inne te baby” –
mruczy sobie, w nosie mając bab zalety.
Zastanawiam się, skąd się bierze chęć udowodnienia bliźnim, że jakaś potrawa, której nie lubią (są uprzedzeni), a my lubimy, jest jak najbardziej smakowita, tylko oni nie mają pojęcia? 🙄 Czy poprzez ich negatywny stosunek do takich potraw lub surowców (rodzaje mięs, warzyw, owoców) mamy wrażenie deprecjacji naszych upodobań?
Jak nie lubią, niech nie jedzą. Ja tylko pytam, czego ktoś nie lubi i nawet nie próbuję przechytrzać. Albo mówię: będzie baranina, masz ochotę przyjść na kolację?
Ciemnawo już i jakby pochmurno, przynajmniej przymrozku nie będzie.
Cichalu,
mój znajomy emerytowany leśniczy po takiej operacji biega na nartach jak młodzieniec. Bądź dobrej myśli i słuchaj terapeutów. Srodki przeciwbólowe akceptuj, bo to nie tylko mniej cierpienia, ale i ryzyko jakiegoś zapalenia i powikłań mniejsze. Jesteś w fachowych rękach.
Cichal, co mieszka od Polski gdzieś hen,
łyknął łyskacza i piękny miał sen:
harem, wino i dziewy!
Gdy dostał w łeb od Ewy,
poprosił tylko: Ewciu, nie rób scen……
Matka Ponurego Chłopa dała sobie wszczepić nowe kolano w wieku ponad 80 lat. Żałowała, że tak późno, ale używała go jeszcze przez dobre dziesięciolecie 😉
Alicjo-problem jest w tym,że je stale to samo:kurczaki,wieprzowinę oraz
makarony z grzybami oraz ze szpinakiem i nie ma ochoty tego zmieniać.
W sumie szkody kobity,bo dużo traci,ale jak kto uparty…
I właśnie tak ją przechytrzę-poczęstuję kiedyś ową okropną jagnięciną
i nie powiem,czym częstuję 🙂
Nemo-chodzi jedynie o to,że jeśli ktoś jadł TYLKO RAZ w życiu,to niech nie
twierdzi,że smak tej potrawy (w tym przypadku jagnięciny) jest w stanie
ZAWSZE rozpoznać i dlatego nie spróbuje jej nigdy więcej.
A może wtedy była niezbyt smacznie przygotowana ?
a Danuśka nam wczoraj pokazała gdzie pracuje i gdzie córcia dorabia sobie dla przyjemności tzn. pracuje bo lubi .. mamy teraz wiedzę … 😉
Alicjo wiesz co piszesz ale ja nie całkiem o tym …
Danuśka,
ja nawet nie pytam, co kto lubi, bo mniej więcej znam swoich znajomych, wegetarianin niech wsuwa sałatkę i co tam jest na stole – przecież nie bedę dyskryminowała innych gości dla czyichś upodobań, chyba, że zapraszam tylko tę jedną osobę, wtedy i owszem, chętnie zrobię coś pod szczególne upodobania.
Oj, paskudnie u mnie się zrobiło pogodowo, leje i wieje, ciemności w południe 🙄
Nasz Cichal samotny w bolnicy,
a za oknem ruch na ulicy
On do ruchu chciałby chybko,
a tu nie ma tak szybko,
Trza wytrzymać na znieczulicy
A o czym, Jolinku? Bo to można różnie interpretować, ja zinterpretowałam, jak mi się kojarzyło.
i dobrze Ci się Alicjo kojarzyło tak ogólnie można powiedzieć … a reszta to sprawa wyczucia mojego lub Twojego albo kogoś innego .. przy winie i kominie do obgadania bo na blogu to sama wiesz każdy ma swoją interpretację .. 🙂
Witam Wszystkich forumowiczów, tak od jakiegoś czasu czytam to forum i muszę powiedzieć, że coraz bardziej sie wciągam, zrobiłam nawet kiedyś paprykę marynowaną zgodnie z przepisem (chyba żaby)Ale dzisiaj mam taką mała uwagę do Danuśki. Otóz trochę to niefajnie obrabiać koleżankę za to, że je to co lubi, a niech sobie je i na zdrowie jej wyjdzie, każdy ma jakiś gust i ma prawo go mieć. Troszkę dystanu kochana i tolerancji:)
Okres Cichalowej rehabilitacji powinien się Ewie do emerytury liczyć podwójnie, jak stan wojenny. Pielęgniarki nie od rzeczy przedstawiane są jako anioły miłosierdzia – takich kapryśników, jak Cichal na pęczki przecież mają. No już – przestaję wybrzydzać – Cichal jest męski mężczyzna i wytrzyma. Musi. Za to będziemy go rozpieszczać kiedy przyjedzie, a że lubi sery, to nawet posłużymy protekcją u dzisiaj czczonego toastem Brzucha.
Nie miałem wyjścia – Gospodarz nakazał by ta cenna publikacja stanęła w biblioteczce każdego kto działa na gastronomicznej niwie, a ponieważ od czasu do czasu coś tam spożywam, i ja działam. Z rozpędu przeczytałem każde słowo. Przepiękne – sam opis potrawy z chrzanu genialny w swej prostocie 🙂
W prowincji Quebec mieszkają chłopi którzy z lubością brukiew rzepą zwą, a ci bardzo już dojrzali upierają się przy nazwie topinambur. Szanuję ich regionalne upodobania bo w końcu nawet jarmuż czy lebioda nie są takie złe, chyba że się komuś z głodem i cierpieniem kojarzy.
Cichal,
te wersje „Bab…” są kiepskie (Jerzor znalazł dwie), nagrywane kamerą w kinie…do kitu.
Nisia,
zaklinaj nie wiem jak, a za mna nadal chodzi keja. Pochodzi, zabolą ja nóżki – i przestanie 😉
Za niecałe pół godziny teatr, już się szykuję przed ekranem.
Ależ ponuro za oknem 🙄
Jolinku-Dziecina pracuje również dla pieniędzy 😉
Dzisiaj z własnej pensji zapłaciła za fryzjera.Ma niewątpliwą satysfakcję,
że nie musi mnie prosić o pieniądze na różne swoje wydatki.
Z opowieści mojej studentki-kelnerki wynika,że bardzo ciekawe towarzystwo serwuje kawy w warszawskich kafejkach.
Ja od kiedy mniej wydaje na dziecko,to tym mam więcej pieniędzy na szastanie podczas naszych blogowych wypadów 😉
Alicjo, ja rozumiem, ale mnie ona prześladuje już wiele lat… Miałam w zeszłą środę spotkanie w Kołbaskowie, na moją cześć dzieciny miejscowe cóż zaśpiewały?
No.
Zjadłam przed chwilą boskiej dobroci placki ziemniaczane, które sobie usmażyłam, utarłszy jednego dużego ziemniaka o ksywie „grillowy” i jednego zwyczajnego o ksywie „czerwony” (takie miałam). Utarłam na tarce w najmniejsze wióreczki (nie miazga), dołożyłam tylko sól i usmażyłam na gęsim smalcu.
Cudo.
Tylko, cholery jedne, Galle Anonimy, a jak zechcę powtórzyć sukces???
Guzik z teatru – ta strona mi się zacina i już 🙁
Se obejrzałam „Boską” 🙄
Alicja,
Spróbuj jeszcze raz, u mnie się otworzyo bez problemu, tylko ja w pracy 🙁
Kliknij na Twój link, który podałaś na blogu.
Nowy,
pod tym sznureczkiem otwiera mi sie jedynie reklama tego spektaklu ( i to „posiekana”, zły przesył czy co? Wcześniej było dobrze) i nic więcej nie ma 🙁
To kliknij tutaj
http://www.boska.tvp.pl/cam_3.html
Witajcie,
Pozwolę sobie zamieścić opinię W. na temat Bakczysaraju.
Bakczysaraj nas zawiódł. Po oglądaniu Czuft-Kale trochę późno dotarliśmy pod Pałac Chanów Krymskich. Właściwie dotarliśmy godzinę przed zamknięciem i przez tę godzinę musieliśmy zobaczyć ile się da. Dało się prawie wszystko. Prawie nie obejmowało właściwie tylko meczetu i Sokolej Wieży. Co do reszty to? Nie wiemy jak wyglądały kolorki w średniowieczu więc i ?kolorytu lokalnego? nie będę się czepiał, ale reszta, to już totalny zwód. Wystawy jak w zwykłym(!) muzeum, prezentacja eksponatów ? taka sobie, a już szczytem szmiry były poduszki typu PKP rozłożone ?na salonach?. Podwórce, nie wiem czy odnowione, ale prawie puste. Tym razem ?prawie? obejmowało (chyba) oryginalne, niedziałające fontanny i popiersia ?nie z epoki? ? nawet ładne. Marmury też się zdarzały? ale częściej był to gips byle jak pomalowany ?a la marmur? ? ta ?a la? była raczej niskiej konduity. Dobiły nas właśnie odnawiane łaźnie. Nie dość, ze wyglądały jak sen kubisty (nie wiem może kubizm był już w czasach Chanatu) to jeszcze odrestaurowano umywalki i toalety bez(!) dziur odpływowych. Odrobina autentyczności oczywiście była? w rogu i prawie nie widoczna. Właściwie jedynym miejscem w miarę godnym miana zabytku był cmentarz chanów i ich rodzin. No, może jeszcze muzeum w pałacu carycy Katarzyny, ale praktycznie tylko przez nie przebiegliśmy, za nami personel, a ochrona depcząc nam po piętach zamykała drzwi.
https://picasaweb.google.com/112958196308416510634/Bakczysaraj#slideshow/5666759538057906914
W tytułowej książeczce pan Mientkiewicz wspomina o powidłach śliwkowych z Krzeszowa i o markizach z dwóch plastrów smazonej na sucho rzepy (!), przekładanej tymi właśnie powidłami. Jest też ciekawy przepis na placuszki z kaszy gryczanej (pani Kręglicka) i sporo innych. Dziękuję 🙂
Placek
to jest przepiekne … 😆
nie moge sie doczekac kiedy ponownie wsadzisz tutaj cos orzezwiajacego ( get back ) 😆 😆 😆
jestes goretszy niz byk
od dzis bede modlil sie by cie nie przypalili
gdybym mogl podpisac sie pod tym komentarzem jako gott, i nie karol to skrobnalbym
du bist gut geworden mein sohn!
„Boska” ma wdzięk żywego teatru, ale jako taka jest nudnawa odrobinkę. Stuhr imponuje. Ale on zawsze był zdolniacha.
Tak czy siak – chce się oglądać. Zupełnie inne aktorstwo niż w podziabanych komiksowo filmach.
To naprawdę jest żywe.
Jak miło.
Niech się bujają ze swoim silverlight i instalowaniem, ja już się zajęłam dynią.
Pewnie ktoś to zarejestruje i poda na sieć.
Za oknem leje deszcz.
Dla Alicji…
http://www.youtube.com/watch?v=xCa0Jn5W1ew&feature=related
Przeczytałem „Przepiękną” książeczkę. Ani słowa o śmietanie i serze Eski .
Cóż za niedopatrzenie. Protestuję !!!
Przed chwileczką przestałam oglądać „Boską”; doskonały pomysł, świetni aktorzy ale w sumie zbyt rozciągnięte w czasie. Trochę przynudza orkiestra, w której kolejno każdy z instrumentów – aktorów ma większą albo mniejszą solówkę. Ja bym może w realizacji tv dopuściła montażystę. Nisia pisze „Jak miło” owszem miło, tylko nastrój teatru jest trudno zbudować w pokoju, a jeszcze trudniej utrzymać przez ponad 2 godziny. „Obywatel Kane” był jednak bardziej „mięsisty”.
Maciej Stuhr dostał Wiktora …
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,10529584,Prezydent_RP__Malgorzata_Braunek_i_Maciej_Stuhr__.html
w teatrze jednak ma człowiek większe poczucie święta i czas jest inaczej mierzony .. może dlatego jednak adaptuje się sztuki teatralne na potrzeby telewizyjne bo tu pokazano spektakl „na żywca” ..
Placku, und calkiem gut gewachsen auch,
dzieki za podkop
ewa na zdjęciach wygląda wszystko ciekawiej niż opisujesz …
Placka nie otwieram bo mi się komputer zawiesza .. wszyscy czym się zachwycają a ja nie wiem czym … 🙁
O tym mówiłam – Jolinku – o atmosferze teatru, w którym i przerwy i przerwy techniczne można wypełnić rozmową, spotkaniami itp. Tu przez ekranem ostatni kwadrans mnie pokonał, chociaż grę pp Jandy, Stuhra i innych zachowam we wdzięcznej pamięci.
Wybaczam teatrowi dłużyzny – bo jest teatrem. W filmie nie słuchalibyśmy całych arii – ale komu się spieszy? Do czego? Dobrze jest czasem przystanąć w miejscu, a przynajmniej zwolnić.
Zapomniałam, że pani Jenkins była prawdziwa i dopiero Wawrzek po spektaklu zadzwonił i mi to uświadomił. Gdybym pamiętała, nie narzekałabym na pierwszą część.
Wawrzek zaś widział pierwszy w swoim życiu teatr tv na żywo i bardzo mu się tenże spodobał. Mimo, że facet przyzwyczajony do innej muzyki i szybkich cięć montażowych.
Magia teatru. Zmontowana – nie działa.
Pani J. sporo na tubce. Duża rzecz.
Haneczko,
wysłałem do Ciebie maila.
Jolinku – Zachowaj Nowoczesną Kuchnię Polską jako Peregrynacje a la Brzucho.pdf, prawym guzikiem myszy. Placka bez asysty saperów lepiej nie ruszać 🙂
Napisał mi się wierszyk w Bobikowie, ale Wam też dam, a co. Może ktoś podłączy się pod nastrój…
Jesienne niebo robi psipsi
i liście lecą jak wiatraczki?
Na samą myśl, że idzie zima
dostaję grypy.
A potem przyjdą srogie mrozy ?
jakież te kalendarze głupie!
I nie da się weltszmercu swego
utopić w zupie.
Zapuka w okno znów bałwanek
noskiem z marchewki, z durną mordą.
Ach, tylko w czystej mój ratunek
lub w winie bordo.
Ewentualnie rumu flaszka,
nim znowu ujrzę ruń ozimą
i z patefonu świergot ptaszka?
Ech, podła zimo!
Jeszcze łyskaczyk i koniaczek,
muszkatel także w barku mamy,
tokaj, barolo i winiaczek.
Jakoś przetrwamy?
Ten elektroniczny głupek pozamieniał wielokropki i myślniki na znaki zapytania.
Nisiu – bardzo ważny wierszyk Ci się zdarzył. Ważny na listopad i grudzień. Jak mnie dopadnie dobry nastrój, to jutro dopiszę ze dwie strofki. Lubię taką zabawę w dialogowanie wierszykowe.
Dobranoc.
Ach gdzież, ach gdzież u Ciebie czysta?
Która stanowi przeć zdrowia korzeń!
Bez niej ruina jest oczywista
Alternatywa? Może się ożeń…
Nowy, odpisałam.
Pyro, na żywo nie ma montażysty. Świetne. Oboje z panem mężem bezmiernie wdzięczni za cudne „Nie woda” 😆
Cichal!Ja żenić się nie mogę,
bom damą zawsze na tym świecie!
A Tyżeś gapa. Bo jest czysta
we zwrotce trzeciej!!!
No, to zgapiłem.
Uwaga godna!
Lecz z damą możesz
Będziesz przemodna!
Cichal, Tyś mistrzem
od błędnych tropów:
jaż zawsze lecę
tylko na chłopów!!!
Teraz swą nóżkę
zakutaj w kocyk,
a ja Ci życzę
spokojnej nocy!
Wiersze o Cichalu piszą, chyba pójdę sobie coś wymienić, może i o mnie będą pisać.
Dzisiaj Was kompletnie zanudzę – przesyłam kilka fotek motyli, które już tutaj pokazywałem. Dzisiaj za to z małą ciekawostką – motyle ze zdjęć są motylami wędrującymi.
Jak wiadomo dorosłe postacie motyli żyją bardzo krótko – tydzień, dwa – to wszystko. Trzy pokolenia pokazanych na zdjęciach motyli żyje tak samo krótko, natomiast czwarte pokolenie żyje juz kilka (6-8) miesięcy, by w tym czasie odbyć swoją coroczną wędrówkę do ciepłych krajów. Trudo uwierzyć, ale pokazane na zdjęciach dorosłe motyle moga pokonać trasę kilku tysięcy kilometrów, by osiąść gdzieś w południowej Kalifornii lub w Meksyku. Wydaje się to nie do wiary, ale tak jest.
https://picasaweb.google.com/takrzy/Motyle#slideshow/5667276650331231890
Dobranoc 🙂
Ha! nie wiem czy te same ale na pewno takie same i na podobnych kwiatkach siadaja w naszym sasiedztwie 🙂
dzień dobry ..
Nowy popatrz motyle magiczne bo nawet Wanda napisała … 😀
a tu o wczorajszej sztuce w tv ..
http://kultura.gazeta.pl/kultura/1,114628,10530097,Boska_ta__Boska___Teatr_TV_stanie_sie_ulubiona_rozrywka.html
wiem .. wiem .. jest nowy wpis ale ten mój bardziej tu pasuje ..
Placku ten pdf coś za ciężki dla mojego komputera i dlatego mu wisi … 😉