Zgadnij co gotujemy?
Dziś kolejny quiz dla miłośników podróży na wschód ale jeszcze dalszy. Nagrodą zaś jest piękny album zatytułowany „Kathmandu szkice”. Krótki tekst napisał Artur Tabor i on też jest autorem większości zdjęć. Swoim zwyczajem postaram się dostosować pytania do nagrody. Oto one:
1 – Narodowym daniem nepalskim jest daal bhaat – co to takiego?
2 – A co to takiego – thaali?
3 – Jak uzasadniają Nepalczycy fakt, że nie używają sztućców i jedzą wszystko prawą ręką?
Tyle pytań na dzień dzisiejszy. Teraz pora na odpowiedzi wysyłane tu: internet@polityka.com.pl a ja album wyślę na podany przez zwycięzcę adres. Powodzenia!
Komentarze
Dzień dobry. Piękna nagroda dzisiaj. Szkoda, że nie znam odpowiedzi.
Grającym życzę powodzenia ze słonecnego i mroźnego Poznania.
Ja już chcę wiosny!
Jak nie ma za onem, to poszę, na śniadaniowym talerzu – jajko, szczypiorek, rzodkiewka, razowa bułka.
Dzisiejsza noc nieco cieplejsza od wczorajszej, tylko -14*C. Za oknem soneczko i ponoć nie ma wiatru.
A może by tak jaka zahodować? Podobno w Nepalu pije się herbatę z masłem jakowym i posoloną?
U nas nadal – 19 👿
no wiesz jotka?
i ty narzekasz na niskie temperatury?
a co z warstwa ochronna?
znikla?
U nas też pięknie. Nawet nie tak zimno. 10-12 w zależności od dzielnicy.
Jedzenie palcamy polecam. W przypadku konkursowego dania palce służą nie tylko dop wkładania potrawy do ust, ale także do wymieszania ryżu z odpowiednią ilością sosu na tyle ostrego, że to mieszanie jednocześnie pozwala ustalić indywidualnie właściwą ostrość spożywanych kolejnych porcji. Dla niewprawnego to bardzo wygodne. Pierwsze ugniecione kulki ryżu z sosem i dodatkami mięsno warzywnymi mogą być bardzo łagodne, a potem coraz ostrzejsze w miarę przyzwyczajania podniebienia do tamtejszych ostrości.
Herbatę z masłem yakowym pije się w paru krajach. Nawet w Kazachstanie herbata z masłem albo nawet łojem dobrze robi przy ładnej zimowej pogodzie. Tam oczywiście masło i łój nie z yaków. Ale bywają np. końskie. Moi dziadkowie próbowali. Babcia twierdziła, że nie było to smaczne.
W Maroku podają różne odmiany tajinu. Ja najbardziej gustuję w wersji z dużą ilością ryżu, baraniny, bakłażanów i różnych innych warzyw. Też świetnie się nadaje do jedzenia ręką.
Wysłałem odpowiedzi, ale trzecie pytanie schrzaniłem. Odpowiedziałem dlaczego nie sztućcami, ale przeoczyłem powód jedzenia prawą ręką. Ale to oczywiste. Lewa ręka służy do krępujących czynności higienicznych związanych z brakiem papieru toaletowego. Dlatego ta ręka nie może służyć do niczego innego. Nie tylko do jedzenia ale też do podawania potraw. Podanie komuś lewej ręki czy czegokolwiek lewą ręką to śmiertelna zniewaga. Nie wiem, jak tam jest z mańkutami.
Stanisławie,
To jestem w dobrym towarzystwie – ja dla odmiany przegapiłam pytanie dlaczego Nepalczycy nie jedzą sztućcami 😉
Wróciła na blog po okresie hibernacji Stara Żaba. I z miejsca wygrała nagrodę czyli piękny album „Kathmandu szkice” Artura Tabora. Gratulacje!
A oto odpowiedzi:
1 Gotowany ryż w sosie z soczewicy z odrobiną marynowanych warzyw;
2 Taca z licznymi wgłębieniami na różne potrawy;
3 Metal łyżki lub widelca odbiera potrawom ich naturalny smak a lewa ręka służy do czynności higienicznych.
Mam jeszcze dwa egzemplarze albumu więc są szanse i dla innych chętnych do zabawy. Za tydzień.
Żabo,
gratulacje!
Żabo – gratulacje. Nie wiedziałam, że Cię znosi tak daleko na wschód. I tak wysoko. Mongołowie mnie kiedyś poczęstowali herbatą z tłuszczem. Może to i dobrze robi w suchy, wielki mróz, może; dla mnie było to wielkie paskudztwo – śmierdziało baranem, miało spore oka i było słone (żeby nie urazić gości łyknęłam dwa ray)
Tak jest, Ewo, gdy się spieszy z odpowiedzią. Gdy się nie spieszy, przegrywa się na 100%. Towarzystwo dobre i szybkie. Ale zawsze trzeba jeszcze raz przeczytać pytania przed wysłaniem, a o tym się w pośpiechu zapomina. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Gratulacje dla Żaby. Wygrał w każdym calu godny nagrody.
Żabo, gratulacje za wygraną. Udanego słonecznego dnia 🙂
Oj, ale dzisiaj to muszę pomarudzić. Taca z wgłębieniami. Ba, ale to tak, jakby na pytanie, do czego w Polsce służą obrączki odpowiedzieć, że do zakładania na nogi ptaków. Analogia bardzo ścisła nawiasem mówiąc.
Alino – robiłaś te roladki? Byłaś zadowolona?
Padłam wczoraj wczesnym wieczorem bez świadomości, mimo że wina było symbolicznie ćwierć kieliszka. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za życzenia i toasty.
Sprawozdanie musi chwilkę poczekać, zdjęcia są już co prawda przegrane na komputer, ale jest ich około dwóch tysięcy i muszą przejść ostrą selekcję, bo nowy aparat w mojej nieprawnej ręce czasem płatał małpie figle. A na dodatek góra prania pourlopowego piętrzy się niebezpiecznie i czeka na nową pralkę, bo stara akurat odmówiła współpracy. Wrr…
A czy Jotka zamieściła w końcu swój reportaż kubański, bo nie miałam okazji poczytać wstecz?
Witam jeszcze raz i dziękuję za gratulacje. Pierwszy raz coś wygrałam, własnym oczom nie wierzę, wystartowałam też od niechcenia, bo już późno było.
Żabo – gratulacje! 🙂
U nas kawę z łojem pijają zwolennicy diety Kwaśniewskiego (na śniadanie jajecznica z ośmiu żółtek, a na obiad cztery golonki). Próbowałam tej diety, ale takiej kawy się nie odważyłam. Z dietą zerwałam po tygodniu pod wpływem lekarza szanciarza, który kazał mi się napić piwa i przestać wygłupiać.
Palcami jeść nie lubię. Dla mnie jedzenie wcale nie ma od tego lepszego smaku, a nie lubię mieć upaćkanych rąk.
Podobnie nie przepadam za upaćkanymi dziećmi, co to podobno takie słodziaki.
Kiedyś znajoma nocowała u mnie i świtem przyrządzała sobie śniadanko dietetyczne – wbiła na patelnie 16 żółtek (jako, że była nie tylko potężnej tuszy, ale i słusznego wzrostu) i polała to jeszcze kremową śmietanką. Tak mnie ten widok zemdlił, że dla równowagi zgryzłam kawałek suchego chleba, do dzisiaj jak sobie to przypomnę to mnie mdli. A znajomą pokroili i wycieli żołądek, to w końcu pomogło.
Hurra wznoszę !
Żaba już nie hibernuje !!!
I nie dosyć, że bloguje,
to konkursy rozwiązuje.
Na dodatek, Matko Boska,
do Nepalu, na dach świata
się szykuje ?
W Hameryce też dzieci w szkole jedzą palcami (może nie wszędzie?), przynajmnie sobie widelcem oka nie wydłubią, ani salmonelli na nożu nie przeniosą. Potem się je wysyła do żabiej ciotki, żeby je nauczyła jeść nożem i widelcem i siedzieć przy stole.
Pyro, rolady były smaczne, mialam o tym napisać wczoraj i zapomniałam.
Zamiast calvadosu polałam i zapaliłam alkoholem ze śliwek (eau de vie de quetsches), pasowało do wnętrza roladek 🙂
Danuśko, przerwanie hibernacji w taki mróz niczego dobrego żabom nie wróży 😀
Kochani, nic palcamy w Marokui nie jadłem poza pieczywem. Jak chcecie moje wpisy traktować poważnie, traktujcie. Ale w takim razie muszę zaznaczyć, że choć o thaali napisałem samą prawdę, uznaję, że na blogu kulinarnym ważniejsza jest taca na potrawy.
Alino – też myślałam o jakiejś śliwowicy, ale nie mam żadnej.
Zupełnie poza tematem, dołaczam mały clip zdolnej młodej francuskiej aktorki, której jest to pierwsza płyta a ja zabieram się za obiad 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=Zwb8hXlUE1E
Stanisławie,
W pierwszym momencie też miałam skojarzenie z … obrączkami 😉
ALe podejrzewam że Gospodarz miał inne źródła wiedzy :
http://www.nasznepal.pl/kuchnia-nepalska
Żabo-to nie przerywaj ! Hibernuj,jak należy do wiosny 🙂
Ale łaskawie w pobliżu komputera i KLAWIATURY !
Kochani, oczywiście, że tutaj miska górą. Niestety muszę uciekać. Do jutra
Żabo, gratulacje!
Według Stanisława „Wygrał w każdym calu godny nagrody”.
Żeby co do cali nie było wątpliwości, nie gram już od jesieni 😎 😉
Pogoda słoneczna, ale chłodna, +3, w górach mroźno. W dolinie sucho, byłam rowerem w sklepie i natrafiłam na coś specjalnego: Tradycyjne Warzywo na Nowo Odkryte – korzeń pietruszki 😯 Nareszcie!
Uwaga-komunikat specjalny ! Budujemy drugą Japonię !
Już w najbliższą niedzielę, pod przewodnictwem Krysiade 😀
27 lutego w godzinach popołudniowych odbędzie się kolejny mini zjazd,
w gościnnych progach naszej koleżanki.
Wszyscy dawno wiedzą, że najlepsze kasztany są na Placu Pigalle,ale….
?Najlepsze sushi podają w Wesołej? 🙂
A czy to sushi będziemy jeść palcami prawej ręki,czy też pałeczkami
to rzetelnie sprawozdamy.
Nemo,
Nie wiem jak teraz, ale jakieś 10 lat temu w polskim markecie znajomy Francuz wziął do ręki korzeń pietruszki i zapytał mnie co to jest i do czego to służy. Wg niego pietruszka to tylko nać 😉
Żabo – gratulacje!
Korzeni pietruszki tutaj też nie ma, nigdzie. Jest pasternak – z wyglądu podobny, w smaku zupełnie różny. Korzenie selera też tylko w niektórych sklepach, trzeba wiedzieć gdzie.
Słońce, bezchmurnie, lekki mróz, chce się żyć. Jadę do pracy.
Do końca tygodnia tylko trzy dni – optymizmu i pogodnego spoglądania na świat Wszystkim życzę. 🙂
Witam. Nieco zdjec z ostaniej wyprawy w Goary Skaliste. Zaczyna sie od wjazdu do Parku Narodowego Banff. Jechalismy Promenada Lodowcow (Icefields Parkway / Promenade des Glaciers) Najwyzej polozona droga w Kanadzie otwarta caly rok (Sunwapta Pas s 2035 m). Szczyty dookola dochodza do 3400m. Pogoda wymarzona, zadnej chmurki na horyzoncie i male minusy. Na koncu rzezby lodowe w Lake Louise. Zdjec jest 54.
https://picasaweb.google.com/Slawek.yyc/BowLakeIceSculptures#slideshow/5576683704904507794
„W Hameryce też dzieci w szkole jedzą palcami (może nie wszędzie?), przynajmnie sobie widelcem oka nie wydłubią, ani salmonelli na nożu nie przeniosą. Potem się je wysyła do żabiej ciotki, żeby je nauczyła jeść nożem i widelcem i siedzieć przy stole.”
Stara Zaba ma racje, ale ja widze tu tez plusy. Dziecko sobie samo radzi, a mamusia nie musi biegac z lyzeczka opowiadajac o samolocikach, ptaszkach i takich innych by tylko otworzylo dziob. Moj Markus je lapkami tyle ile chce, i mysle, ze to jest dobra metoda. Gdzies czytalam lat temu chyba 25, ze malota wie ile chce , a my doroslejac „glupiejemy”, i trzeba zjesc bo podano, mamusi nie mozna zrobic przykrosci itd.
Buziaki,
Witam Szampaństwo.
Mroźno, słonecznie. Gdzie te plusy, gdzie te plusy? 🙁
Lena,
ja jestem z tej samej szkoły. Chcesz – to jedz. Niejadków produkują rodzice i dziadkowie. Dziecko chce być w centrum uwagi, to marudzi 😉
Nie wiem, co gotować, ale może jeszcze coś zmyślę. Grochówka by się przydała.
Idę działać na polu, przyjemnego dnia!
Tutaj małym dzieciom daje się do ręki łyżeczkę, a potem nóż i widelec w wersji dzieciecej (mniejsze) i sadza przy stole z dorosłymi, niech naśladują. Palcami jedzą to, co się da jeść rękami bez mazania po meblach 😉 Ogólnie dość wcześnie daje im się coś do łapki – kawałek chleba, sucharki, banana, cząstki pomarańczy…
Pamiętam pewną scenę z hiszpańskiej restauracji pełnej ludzi skupionych na telewizyjnej transmisji z corridy i… nasze dziecko z kością z kurczaczego skrzydełka w buzi – od policzka do policzka 😯 Ciężko było ją wyciągnąć, ale obeszło się bez szoku i nadal jadaliśmy paellę, tylko trochę uważniej 😉
Dzień dobry Szampaństwu.
Nemo – o pomoc się zwracam!
Zrobiłem ciasto do pizzy metodą Twą – i owszem, w smaku znakomite, choć może lekko niesłone, ale z tym to wiadomo jak jest. Natomiast problem wynikł na etapie formowania placka – ciasto bardzo łatwo się rwie, ma w sobie masę powietrza (czy też gazu) i trzeba je bardzo ostrożnie formować. Co robię źle?
ukłony,
Onufry
Ja też się w USA naciełam na pasternak, zaraz po przyjeździe. Jak już doszłam, ze to nie pietruszka, to dość długo nie wiedziałam co to takiego, bo w Polsce słyszałam (figa z makiem, pasternakiem), ale nie widziałam. W końcu wybrałam się na zakupy razem ze stryjną, która akurat była przebywała nieopodal i ta mnie oświeciła.
Ja, jak Nemo – jak najwcześniej łyżeczkę do łapki (nawet, jeżeli w międzyczasie sama wkładałam łyżeczkę w pysio malca)Wcześnie widelec, chociaż mięso kroiłam dzieciakom w zgrabne kęsy dosyć długo -gdzieś do 5 roku zycia. Sam nóż maluchy dostawały do stołu od 3 roku życia, tylko używały go jak grabi – do nagarniania jedzenia na widelec. Nie pozwoliły sobie zabierać noży – papugowały dorosłych. W rezultacie zanim poszły do szkoły potrafiły się posługiwać sztućcami wcale zgrabnie. Nie zawsze trzymały nóż czy łyżkę prawidłowo, ale to przyszło z wiekiem. Prawnuom też na pierwsze urodziny sprawiałam nakrycie na 1 niedużą osobę – 2 talerze, kubek, podstawowy sztuciec (Gerlach robi porządne, wystarczą gdzieś do 9-10 roku zycia)
Onufry,
nie wiem, co robisz źle 😯 Może mąka nie taka? Za dużo drożdży?
Przepis jest oryginalny włoski. Ciasto przed formowaniem należy wygnieść, aby wycisnąć pęcherzyki powietrza czy też dwutlenku węgla. Powinno być elastyczne i dać się rozciągać bez problemu. Może jednak zagnieć ręcznie, możesz dodać 2-4 łyżki oliwy (zwiększa raczej kruchość niż rozciągliwość). Po wyrośnięciu (podwojeniu objętości) podziel na porcje lub rozwałkuj 1-2 placki na dużą blachę. Każdą porcję trzeba trochę wygnieść, a potem rozwałkować lub rozciągnąć na odpowiedni rozmiar. Wałkując podsypywać mąką.
Ciasto we włoskiej pizzy nie jest słone, od tego są dodatki. Ja daję półtorej łyżeczki soli na 500 g mąki.
Jak małe jedzą łapkami, to jest bardzo wygodne, najlepiej jak mają dużą tacę przyczepianą do krzesełka, która nawet sama może służyć za talerz przy daniach o w miarę stałej konsystencji, gorzej jak tak jedzą gimnazjaliści
Małe mogą jeść jak chcą, byle samodzielnie, ale horrorem dla mnie są śliniaczki z rynienką – takie sztywne plastikowe, po których spływa kaszka, budyń, zupka… 🙄 Widziałam u różnych znajomych.
Zdjęcia yyc’a potwierdzają moje przekonanie, ze śnieg powinien być tam, gdzie sprawia radość i można na nim zarobić. Mi tutaj wystarczy tylko tyle, zeby trawy i oziminy przykryć. Temperatury ujemne też tylko żeby nie było błota i roślinki przemarzły.
Chyba już dostatecznie oddaliliśmy się od wojny. Sylwia nie wiedziała co to była kenkarta i do czego służyła.
Kochana Pyro,
Nasza malota ma 10 miesiecy i zywi sie sama uzywajac swoich lapek no po obiedzie ma spagetti z sosem pomidowowym WSZEDZIE. Niech sobie radzi bo na maniery przyjdzie czas. Babcia mojego dziecka uczyla mojego syna jesc nozem i widelcem + gazety pod raczkami by za bardzo nie wywijal takowymi…no ale chyba mial 2-3 latka .Teraz jest ekspertem w tem temacie. Trzeba poczekac i nie dac sie poniesc szalenstwu. Co do sztucow to dostali zakupiony w Gerlach przepiekny dziecinny komplet, nazwy nie pamietam ale jak macie w rodzinie male dzieciaki to polecam by pojsc na ich strone inrernetowa.
Buziaki,
Pytania
Kathmandu czy Katmandu ? Czekałem aż poczuję fale oburzenia, a tu nic. Nieważne, tak czy inaczej to nie po nepalsku czy bramińsku, ważne, że z okładki spogląda na mnie boskość, a to zobowiązuje. W środku są pewnie boskie fotografie, a ja wiem, że moja prababcia miała na imię Amelia, a to prawie to samo co Melania. Obie z pewnością były optymistkami, wierzyły w magiczne moce. „Zamykasz bracie oczy, a pod powiekami Nepal” (Norwid).
Chciałem napisać coś niezwykle ważnego o thaali, ale zapomniałem to co ważne, a słońce w Nepalu przygrzewa, jaki i yaki żują wprost z himalajskiej łąki, w dodatku bez użycia kopyt. W oddali majaczy zarys klasztoru, a gdzie klasztor, tam modlitewne młynki i zapach świeżo parzonej kawy. O thaali spytam żółtawe kwiatki których jak do pyska nie weźmie. To pewnie mlecze, co kraj to obyczaj.
Zabo, na preriach prosza sie o snieg bo go malo choc niby zawsze bialo w zimie. Jak napada duzo to maja farmerzy wilgoc przez lato i rosnie co ma rosnac jak nie napada tu susza i trzeba nawadniac a to nie zawsze mozliwe. U Ciebie pewnie wilgoci nadmiar to i sniegu nie potrzeba. W gorach oczywiscie to sam urok. Do tego jak zaswieci slonce i niebem zaniebieszczy to duzo uroku. Tutaj slonca nie brak ale zeby tak bez chmurki to tez niecodziennie 🙂
Niedaleko Tomek Wilmowski sie poruszal i jakow szukal….szkola podstawowa sie przypomina 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Qlik/2006-10-11-Himalayas-Qlik1/images.html
Pomny tego, że jestem na polskojęzycznym blogu gratuluję Żabie każdym centymetrem sześciennym swego jestewstwa 🙂
Gdy byłem mały, miałem w sobie krew nepalską – nie lubiłem gdy buraczki mieszały się na talerzu z resztą świata i umarłbym z głodu gdyby nie poniemiecki półmisek z przegródką. Nie znam fachowej nazwy takiego półmiska.
Alicjo – Co prawda na zdjęciu #1097 nie widzę buraczków, ale nawet pies wygląda na zagubionego. Przegródki i wgłębienia są ważne.
Jam ci jam
Pan Lulek
Panie Lulekr, jedna z blogowiczek (niech pozostanie anonimowa) powiedziala myslac o Panu:
„Wciąż rozmyślasz. Uparcie i skrycie. Patrzysz w okno i smutek masz w oku. Nie widziałam cię już od miesiąca. I nic. Jestes może bledszy, trochę śpiący, trochę bardziej milczący..” 🙂
I coz ja jej mam powiedziec Panie Lulku?
Lulek – jak to miło, że jesteś z nami.
Placku taki półmisek to kabaret. Wszystkie naczynia z przegródkami albo miseczkami we wspólnej oprawie, to kabarety (mówię, że mnie ściąga w stronę kabaretu).
YYC – prześlicznie tam, ale chyba zimno?
Katmandu
Ka ka ka ka Katmandu 😉
… i jeszcze Cat Man Do 😉
Pyro, na ogol zimniej niz u nas choc ostatnie zimy w Kraju zimnawe i sniezne sa. Dluzej jednak trzyma zima i czesciej „wraca”. Mamy w Calgary „chinook” cieply wiatr od gor i ten robi cieple przebitki miedzy mrozami (potrafi z -25*C wskoczyc przez noc na +10*C). Tego dnia bylo moze 2-3*C na minusie ale w sloncu sie czulo ciepelko. Jedna zaleta Alberty to duzo slonca, bardzo duzo slonecznych dni. To i suchosc powietrza pomagaja znosic mrozy a powiem nawet, ze wrecz cieszyc sie nimi. Uwielbiamy chodzic na spacery przy mrozie dwudziestopniowym i wiecej. Slonce swieci, snieg skrzypi i jest po prostu slicznie. Trzeba sie odpowiednio ubrac oczywiscie. Moj rekord w Calgary to -44*C.
„Chinook” (szinuk) ponoc oznacza w jednym z jezykow indianskich „pozeracz sniegu” i jest dowcip jak to kowboj podjechal do saloonu, uwiazal konia do palika wystajacego ze sniegu. Wial wlasnie chinook. Jak wyszedl po dwoch godzinach to kon wisial na wiezy koscielnej.
I to tyle na temat klimatu w Poludniowej Albercie
Pyro – Dziękuję, to wiele wyjaśnia, tym bardziej, że przypomniały mi się kabaretki 🙂
Mieszkańcy Nepalu są bardzo obraźliwi, mimo, że od czasu do czasu posługują się wszystkimi kończynami równocześnie. Spróbuj użyć słowa „mańkut” czy „kuternoga” w Katmandu. Thali to talerz, z wgłebieniami lub bez, thali to wiara, thali to tradycja, thali to rodzina, thali to sztuka, thali to SlowFoodNepal. Uczta podana na liściu bananowca – thali. Protestacyjny marsz głodnej biedoty – thali, uwodzicielski taniec (2 thali, 2 ręce) – thali.
Obrączki i naszyjniki mnie nie interesują, nie jestem mężatką. Dodam jeszcze, że kanapa to chyba kawior, a AR to Akademia Rolnicza, stara nazwa Uniwersytetu Przyrodniczego. W przyszłości będzie się nazywała AR. Dzień AR jest także znany jako Dzień Mężczyzn. Ot, dyplomacja 🙂
Podejrzewam, że Nepalczanki i Nepalczycy używają wszystkich palców do obsługi telefonów komórkowych. SMS – thali.
Ja słyszałam tylko o takim chinooku:
http://www.youtube.com/watch?v=1BTBrJb3P9o&feature=related
Nepalczycy to chyba Nepalczypanki. Moze Nepalczanki i Nepalczyki albo Nepalczyszki co zbierali w gorach szyszki. Niepokalane Nepalczanki z Niepokalanowa niepokoily poplecznikow niepokalanie nieskazitelnych Nepalczyszkow z Nieborowa. Ide….
Nisiu – Ten z ogonem to także chinook 🙂
Onufry,
Zanim mi się literki skończą chciałabym zostawić tu po sobie jakiś trwały ślad:
1 deko drożdży
szczypta cukru
2 łyżki letniej wody
3 i ćwierć decylitra mąki do ciasta + mąka na stolnicę
szczypta soli
1 i ćwierć decylitra letniej wody
Drożdże rozpuścić w cukrze i wodzie w małym naczyniu z dwoma łyżkami mąki, przykryć i odstawić w ciepłym miejscu na pół godziny. Potem usypać górkę z mąki, zrobić w niej dołek i w ten dołek wlać zaczyn z drożdży oraz resztę wody i sól. Wyrobić ręką na gładkie ciasto. Nie żałować sił, od czasu do czasu trzepnąć solidnie ciastem o stolnicę. Ma się absolutnie nie kleić ani do rąk ani do stolnicy. Uformować w kulę i odstawić pod przykryciem do wyrośnięcia w ciepłym miejscu na przynajmniej godzinę. Najlepiej jak takie ciasto wyrasta sobie spokojnie w chłodniejszym miejscu przez kilka godzin. Będzie smaczniejsze i łatwiejsze w wałkowaniu.
Dużo mąki nawet nie trzeba podsypywać na stolnicę, bo ciasto będzie elastyczne i da się rozwałkować cieniutko. Wystarczy na dwie pizze.
Na wierzch mogą być resztki czegoś dobrego . Piec krótko i w gorącym piecu, piekarnik elektryczny nastawić na 250 stopni.
Cia!
A w malinowym chrusniaku:
„Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty,
I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty…”
…jak ten Chinook szedl tylem na grzbiecie. Helikopter chyba od wiatru nazwe wzial jesli mnie sie nie pomylilo 🙂
Co to się dzieje… Placek walcuje z Pawlikowską; YYC poszedł na wódkę z Leśmianem, Nisia przystała do handlarzy bronią i wyposażeniem, Cichal wypływa jutro, a Pyra już dzisiaj zżółkła z zazdrości. Jeszcze kwadrans i czas na toast – możecie wypić za naszego psa? Za wszystkie jamniki? Nasz dostał dzisiaj „tort” czyli 15 dkg plaster b. chudej wołowiny – cięty w dosyć wąskie paski i podawane z ręki. Ten idiota co odgryzie, to połyka, zamiast cieszyć się ulubionym smakiem, to on jak do sakwy pakuje w siebie.
Pyro, oczywiście toast za zdrowie Radzia wspaniałego 🙂 i taki załącznik
http://www.youtube.com/watch?v=aHUuUjuo2XI
Pyro, wychylę toast za jubilata Radzia i za inne jamniki nalewką pigwową
wyprodukowaną przez Dorotę!
Placku i konie i krowy lubią mlecze. Owce też. To może i jaki? Może to nie mlecze? A yeti? Yeti ma stopy (?), a jak racice.
Życie bez nierozgarniętych przyjaciół byłoby smutne i nudne – opiekuj się Pyrą, idioto jeden, na zdrowie 🙂
Placku, fajny chinook – ale czy on umie tak na wsteczu jak ten dwuwiatrakowy???
Żabo – Mój jak to nieślubny syn Pegaza i najpiękniejszej krowy w wiosce – spija mleczowy nektar na mleczowy miód. Od czasu do czasu zagląda też do kieliszka Pyry i rży wczesnym sanskrytem. Zdrowie wszystkich jamników 🙂
Wróciłam od wnuków. Uffffffffffffffffffffff!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Popsułam im humor, bo jedliśmy późny obiad. One mnie nie mogą lubić. Zwłaszcza Jadzia i jej rówieśnik, bedący w gościnie. Rzecz była omawiana powyżej.
Krótki przesyła pozdrowienia Radkowi! 😀 – tu jeszcze powinny być ząbki w uśmiechu
Pyro, mój jamnik Oskar (też czarny, podpalany, starszy kolega) składa najlepsze życzenia urodzinowe Jubilatowi Radkowi i każdego dnia takiego tortu. Jamniki lubią takie prezenty,a spontaniczne pochłanianie to jamnicza specjalność.
Och, Placku! pojmuję, ze nektar spija trąbką i przy tym zapyla koniczynę! Przewróć mnie w tej koniczynie jeszcze raz!
Dziękuję za toasty dla naszego „samca alfa” Jemu się wydaje że jesteśmy jego personelem; nie ma w sobie za grosz psiej uniżoności. Trzyma się na dystans, nie lubi kiedy Młodsza bierze go na kolana.
…nie tylko Młodsza! Jak go Jerzor chciał przytulić, to wywinął podwójne salto i wziął był zwiał.
Ja z doskoku dzisiaj, toast lekutki właśnie za Radyjko.
Placku,
Nepal od kolesia ze zdjęć (i jego fotki etc. ja tylko użyczam miejsca). Podchodził do Nepalu 2 razy, za pierwszym razem zachorował i musiał wrócić, za rok zdobył Base Camp (to włóczykij, nie wspinacz). Zobaczyłam hasło „Nepal”, to wrzuciłam sznureczek.
Pewnie opowiadałam zabawną historię, idzie sobie Qlik w stronę tych tam już Najwyższych Gór, nagle na drodze pojawiła się grupa uzbrojonych ludzi (partyzanci walczący o wolny Tybet czy coś tam) i dali do zrozumienia, że dalej nie da rady, chyba, że zapłaci. Zapłacił, bo dużo się nie domagali, co łaska. Mało tego – na kawałku karteluszka (różowego 😯 ) wypisali ZAŚWIADCZENIE, że okaziciel niniejszego pisma już zapłacił. Karteluszek uczciwie po to, żeby inne grupy uzbrojonych obywateli nie domagały się – o turystów należy dbać i zdzierać z nich tylko tyle, ile trzeba.
Karteluszek widziałam na własne oczy, jak nie zapomnę, to poproszę Q. żeby zeskanował któregoś dnia.
A ja dostałam jedną z tych wiewających szmatek z Base Camp pod Everestem.
atu nic sie nie dzieje
Tu się gotuje, Panie Lulku!
Grochówka wojskowa z taką wkładką, że nic więcej nie trzeba.
Panie Lulku kochany!
Najpiekniejsze buziaki i usciski od swojej Tuski.
Lulek, tu sie gra bez atu, wszyscy maja te same karty i dlatego wydaje sie, ze nic sie nie dzieje, streszcze wiec: dzieci sie bije, lososia sie kroi, Alaske sie sprzedaje, albo odwrotnie, trza spytac Misia, Everest juz odpusc, karteluszki zostaw uzbrojonym,
fajnie, ze sie odezwales
piri-piri, pili-pili, itp, co jezyk, to Mozambik, sie przestaje wtracac
No …
Zapowiadają w nocy -23 C Doczekać się nie mogę na -30 Albo niżej.
Przydałyby się ciepłe posiłki. Póki co żadna nie chce. Albo ja nie chce.
Zima trzyma. Nic się nie dzieje.
a, … jeszcze ten szczecinski z puszki, tez nabylem resentymentem ze dwa lata wstecz, nikomu nie zycze, czerwone bylo, fuckt, ale chyba raczej od rdzy i lez nostalgii, co soli blaszce dostarczyla, mewy od Orki mialy lepi, Chlop umi
cieply posilek przed piecdziesiatka?
to chyba na rajdzie, turystyczna grzana w sniegu 🙂
Onufry,
resztka Resztki podała Ci przepis na ciasto na pizzę podobny do mojego, ale soli jeszcze mniej 😉 Może będziesz miał problem z odmierzaniem tych ćwierci decylitrów, wtedy trzymaj się zasady, zagnieść ciasto „jak na pizzę” 😎
W „Kuchni polskiej” z 1960 roku jest przepis na pierogi. Mając blade pojęcie o cieście na takowe przygotowałam kiedyś wszystko według przepisu (na moje pierwsze samodzielne) i czytam dalej, jak robić…
„Zagnieść ciasto wolne jak na pierogi” 😯
No …
No co pomarzyć o cieple nie mogę.
Ciepły posiłek przy ciepłej setce to dopiero jest wyczyn !
W nawale zajęć zapomniałam stosowną dedykację dla Personelu 😉
http://www.youtube.com/watch?v=9MaV1jaN6P8
Pyro,
jak sobie wychowałaś, takiego masz 😉 Niech mu się darzy – spryciuli, a Tobie – radości z psiego towarzystwa jeszcze przez długie lata 🙂
nemo,
Przez jakis czas probowalam korzystac z polskich przepisow na Internecie. Przestalam z przyczyn praktycznych. Nie chodzi o inny system miar i temperatury. Te przepisy nie byly ze starej ksiazki. Oto tylko kilka przykladow:
Wlac pol (?) sloika miodu, wylozyc ciasto na duza (?) blache, piec w goracym (?) piekarniku az ciasto bedzie suche (?).
Pomyslalam, ze te przepisy sa dla osob, ktore maja duzo doswiadczenia i dlatego wychodza im tak smakowite dania.
Nic tylko zjesc caly krzak pili piri i zagryzc lososiem.
Orco,
doświadczenie faktycznie się przydaje, kto robi ciasto drożdżowe, ten wie najlepiej 😉
Przepisy takie jak podałaś jako przykład, oczywiście są bardzo orientacyjne i jeśli się nie zna danej potrawy, to nie ma sensu próbować ich realizacji. Ja z zasady nie korzystam z przepisów, gdzie podane są z jednej strony ilości co do grama, a z drugiej – pół szklanki czegoś, pojemnik (?) śmietanki etc.
Gotowanie nie jest sztuką aptekarską, dokładne odważenie i odmierzenie nie zda się na wiele, jeśli produkty wyjściowe nie mają stałych parametrów np. mąka mące nierówna itd. Bez pewnej wiedzy praktycznej trudno się obejść. Dawno dawno temu, kiedy moja Mama miesiła ciasto drożdżowe i z rękami w misce wydawała komendy: dolej trochę mleka, dosyp mąki etc. – to ja powtarzałam: nigdy nie będę robić ciasta drożdżowego, bo to czarna magia 🙄
A teraz? Po latach wiem po prostu, kiedy dosypać mąki czy dolać mleka 😎 😉 I Onufry też wkrótce będzie wiedział 🙂
Żabia hipoteza:
Pies się upodabnia do właściciela a ciasto drożdżowe do zagniatajacego.
Jak moja Mama była po operacji i ciasto na Wielkanoc miesiła Ciocia Mycha, w tej samej kuchni, w tym samym szafliku i scisle według maminych wskazań (siedziała obok) to ciasto i tak wyszło inne.
Żabo,
flora bakteryjna na rękach decyduje o smaku? Tutejsi serowarzy górscy też robią różne sery od tych samych krów, na tej samej hali…
Swój ciągnie do swego?
Pyra?
nemo,
Dzieki,
Mam nadzieje, ze nikogo na blogu nie urazilam. Garnkami we mnie nie rzucajcie. Chodzi mi o oficjalne strony, a nie o porady i przepisy, ktore tu miedzy soba wymieniacie.
Doswiadczenie to ja tylko mam z tym, co jest tu.
Nemo 😀
Orca, moja rodzona siostra odmawia robienia czegokolwiek, jeżeli w przepisie stoi np. „soli na czubek noża” albo „mąki ile zabierze”. Muszę jej przerabiać przepisy i tak moje kluski domowe, które robię tak: z 10 jajek, połowa objetości letniej wody, łyżka stopionego masła, sól, circa about kilo mąki, zmiksowac jaja z wodą i masłem, dodać makę, miksować. W zależności czy zbyt gęste, czy zbyt rzadkie dodac maki lub wody, lub jajo. W wersju dla siostry brzmi: na 1 jajko – 40 mililitrów letniej wody, łyżeczka roztopionego masła, 10 deka mąki, soli do smaku.
Stara Zaba,
Tu jest duza konkurencja. W ostatnich latach nastala wielka moda na programy i ksiazki na temat gotowania. Jesli przepis nie dziala od jednego „eksperta” ludzie natychmiast przenosza sie do nastepnego.
Sposob, w jaki opisujesz przygotowanie klusek odpowiada dokladnie sposobom, w jakie ja robie ryby i seafood. Wszystko na wyczucie. Mieso jemy bardzo rzadko i to tez w formach, ktore mam opanowane.
Te „tajemnicze” dla mnie porady, o ktorych pisalam wyzej bardziej mnie bawia niz martwia.
Pisalas wczesniej o jedzeniu palcami. Nie tylko dzieci jedza rekoma, dorosli rowniez. Kazdy je, jak chce i nikogo to nie obchodzi. Pieczone zeberka z sosem smakuja tylko wtedy, kiedy rozrywasz je powoli rekoma, maczasz w sosie, objadasz i zlizujesz palce.
🙄
… 😉
http://www.youtube.com/watch?v=TnKGHJG2oHU&feature=related
Psiakosc, probuje nowa maszyne, znarowiona z wejscia, tego nie ma, tamtego tez. Oddaje gociu od tych rzeczy. Niech dopnie wszystkiego.
Zapraszam chetnych na grochowke, wyszla wspaniale.
Katorga bez diakrytykw 🙄
p.s.Diakrytyki wrzucam recznie. No dobra, niech chlop ustawia, ja sie oddalam.
nadal nic
Pan Lulek
jak mozna zjesc paczka nie oblizujac paluchow?