Serowa serenada
Kościół św. Trójcy w Radzyniu wybudowano w 1415 roku
Sery, którymi zachwycałem się tydzień temu warte są tego, by pisać (i jeść oczywiście też ) o nich jak najczęściej. Nie mogę jednak poświęcić się wyłącznie jednemu przysmakowi. Będzie to więc serowa serenada druga i (przynajmniej na dłuższy czas) ostatnia. Dziś sięgam do eksperckich porad udzielanych smakoszom przez serowarów z Radzynia Podlaskiego.
W dojrzewalni tłok
Jak jeść i co przy tym pić? Pierwszą, podstawową zasadą komponowania jest dopasowanie do siebie sił smaków sera oraz wina. W tym duecie żadna z sił nie powinna dominować. Zadaniem wina jest stopniowe oczyszczanie podniebienia i języka, by nadać serowi bardziej aksamitny i wzbogacony o nowe doznania smak. Alkohol usuwa tłuszcz, w szczególności glicerydy, przekształcając je w prostsze formy lotne, które zdecydowanie wzmacniają aromatyczność sera. Kwasowość stymuluje wydzielanie się śliny, która przedłuża posmak sera. Na koniec taniczność zawarta zarówno w skórkach winogronowych jak i w drewnianych beczkach, atakuje proteiny rozbijając je na mikrocząsteczki. W efekcie sery stają się bardziej wytworne i wyraźne w smaku.
Wina beczkowe w zestawieniu z serem czasami zbyt silnie wzmacniają pikantne posmaki. To niebezpieczeństwo głównie dotyczy serów długo dojrzewających oraz serów z przerostami pleśniowymi.
Inną zasadą obowiązująca w krajach winiarskich, takich jak Francja czy Włochy, jest dobieranie win i serów z tego samego miejsca pochodzenia. Przykładowo idealnym uzupełnieniem Mozarelli di Bufala z Kampanii będzie białe wino z okolic Wezuwiusza stworzone ze szczepu Greco di Tufo.
Niektórzy eksperci ( a ja popieram ich zdanie w pełni – P.Ad.) zalecają dobieranie wina i sera na zasadzie przeciwieństw. Sery pikantne serwujemy z winami wyjątkowo aromatycznymi, a sery słonawe z winami słodkimi. Natomiast do serów słonych i pikantnych (takich jak niektóre sery z przerostami pleśni – włoska gorgonzola, brytyjski stilon, francuskie roquefort i bleu d’Auvergne czy hiszpański Cabrales), doskonale pasują wina z podsuszanych winogron.
Grand Gouda z serii radzyńskiej bywa określana mianem najłagodniejszego spośród serów. W jej smaku charakterystyczny jest wyraźny posmak mleka i masła. Dlatego też idealnie pasuje do białych win, które go nie zdominują. Partnerem Grand Goudy powinno być wino stosunkowo dyskretne, z lekkim aromatem, z wyraźną jednak mineralnością i prawie niewyczuwalnymi taninami. Sugerujemy młode francuskie Chablis, portugalskie Vinho Verde lub jego hiszpański odpowiednik Albarino, świeże niemieckie Rieslingi, austriackie Grunerveltliner oraz włoskie Soave czy Pinot Grigio.
Grand Radamer łączy łagodność holenderskiej Goudy i wyrazistość szwajcarskiego Ementalera, o charakterystycznych oczkach wielkości czereśni. Jest serem o delikatnym posmaku, dlatego dobranie odpowiedniego wina jest trudne. Łatwo jest bowiem zdominować jego smak. Grand Radamer możemy połączyć z młodymi winami czerwonymi lub rose ze szczepów pinot noir, czy sycylijskiego Nero d’Avola. Z win czerwonych ser stanowić będzie idealne połączenie z młodymi Chianti oraz Dolcetto z Piemontu.
Rubin w rękach pielęgniarki w dojrzewalni
Odpowiednio dobrane szczepionki smakowe i zapachowe sprawiają, że Rubin to ser o najbardziej zdecydowanym aromacie w całej rodzinie serów „Old Poland”. Po trzech miesiącach leżakowania wyróżnia sie początkowo zapachem z nutami siarkowodorowymi, który nabiera intensywności wraz z okresem dojrzewania. Posmaki Rubina są wyraźnie owocowe. Przywołują na mysl dojrzałe winogrona i śliwki, które kończą się lekko wyczuwalnymi nutami ziołowego pieprzu. Dlatego też potrzebuje wyraźnego i zdecydowanego partnera w postaci wina o nutach owocowych i wyczuwalnej strukturze z miękkimi taninami. Rubin świetnie komponuje się z portugalskimi winami ze szczepu Touriga National, wybornie smakuje z włoską, leżakowaną Barberą oraz chilijskim lub hiszpańskim carmenere.
Bursztyn to ser, który zawiera wiele złożonych aromatów z nutami maślanymi, liśćmi orzecha, wanilii i dojrzałej czereśni. W odejściu łagodne posmaki przeobrażają się stopniowo w wyraźną pikantność wypełniającą usta. Dlatego jego partnerem powinno być wino o zdecydowanej strukturze. Bursztyn wspaniale komponuje się ze zdecydowanymi, beczkowymi winami wytrawnymi, takimi jak: Barolo, Rioja, Amarone lub z leżakowanymi winami bordoskimi. Ciekawym odkryciem smakowym będzie również połączenie go z winami słodkimi: Tokaj, Sauternes, Recioto di Soave, Madeira czy Marsala. Świetnym zestawieniem oraz urozmaiceniem jest podanie sera z polskim miodem pitnym. Na uwagę zasługuje szczególnie Dwójniak Koronny z Pasieki Macieja Jarosa pod Tomaszowem Mazowieckim.
I to już koniec serenady. Został mi tylko w ustach orzechowy posmak Bursztyna oraz udawana słodycz Amarone.
Komentarze
No, tak. Żadnego sera w domu nie mam, pusto w spiżarni.
A ślinka mi cieknie na samą myśl o tych serach.
Najpiew jeta, jeta, jeta,
Potem dieta, dieta, dieta… – autora nie pamiętam, Sztaudynger?
Dzisiaj piękny zimowy poranek. Minus pięć, wiatru nie ma i pięknie wschodziło słońce. Dzieci do autobusu poodwoziłam, o mało się nie spóźniłam po Jadzię, bo we dwie z Sylwią ledwośmy odskrobały samochód na tyle, żeby było można coś zobaczyć przez szyby i jechać. Ostatnie dwie zimy garażowałam w hali i już zapomiałam, że coś takiego może być.
Tak,to prawda ! U nas też słońce,lekki mróz,zapowiada się
bardzo przyjemny dzień i takiego właśnie wszystkim życzę 🙂
Żabo- kup sobie odmrażacz do szyb,bardzo ułatwia życie.
Nie skrobiesz,a spryskujesz.Dzisiaj właśnie spryskiwałam,
traci się zdecydowanie mniej czasu,a rano to ważne !
http://www.autokosmetyki.pl/sonax_odmrazacz_do_szyb_w_atomizerze,p481.html
Dzien dobry,
Nabralam jeszcze wiekszej ochoty na sprobowanie Bursztynu czy Rubinu, najpierw bez akompaniamentu, zeby dobrze „wgryzc sie” w smak.
Wczoraj, przy okazji wizyty znajomych, z ktorymi juz kiedys jedlismy ten przysmak, sprobowalismy na nowo roquefort, polaczonego z maslem i odrobina koniaku, tak zeby dal konsystencje masy do posmarowania. Nie popijalismy juz niczym. To byla taka sympatyczna koncowka posilku.
Wczoraj po raz pierwszy spadl snieg.
Zycze Wam smacznego dnia, serowego czy nie 🙂
Danusko, strona sie nie otwiera…
W Poznaniu lekki przymrozek. Ser w domu mam; chyba za 4 gatunki i właśnie dzisiaj obiad będzie serowy, bo muszę wykorzystać sery kupione przez Młodszą w nadmiarze na ubiegłotygodniową kolację proszoną. Co gorsza te sery są w plastrach i nie ma rady – trzeba jeść. Będzie więc po słowacku – żarinny syr – panierowany w jajku i orzechach do resztki duszonych pieczarek. Resztę wykorzystam na kolację robiąc racuchy drożdżowe z serem i oliwkami (całkiem udana kombinacja). Troskliwe dobieranie wina do sera podziwiam. Cóż ty jednak zrobisz człeku z prostą kobietą z prowincji? Albo nie ma wina, albo sera – a jak jest i jedno i drugie, to jem i piję to, co jest.
Alino-a u mnie się otwiera.
W każdym razie,o tej porze roku,odmrażacze do szyb są na wszystkich stacjach benzynowych.
Ten rocquefort z masłem i koniakiem podoba mi się bardzo 🙂
U mnie na śniadanie był koryciński z bazylią.Bez koniaku, z herbatą.
Racuchy drożdżowe z serem i oliwkami ?
Pyro- prosimy o szczegóły !
Pyro, w wolnej chwili napisz prosze, jak robisz te serowe racuchy. Zostaja mi czasami plasterki sera na raclette i wysuszaja w lodowce…
Dziewczyny – prościuteńko – drożdżowe ciasto na racuchy mało słodkie (max 2 łyżeczki cukru) resztki sera w kosteczkę, oliwki w cząstki, przyprawy i zioła jakie kto lubi – ja siekam kilka listów świeżej bazylii. Smażyć, jak każde racuszki. Można w miseczce dać jakiś sos – maczankę. Osobiście nie polewam niczym, ale popijam sokiem pomidorowym.
Pyro-dzięki ! Pomysł rzeczywiście prosty,czasem najtrudniej wpaść
na takie łatwe połączenia 🙂
Jeszcze do wczorajszego szkła. Historia szkła śląskiego jest dużo bardziej skomplikowana niż można sądzić. Na Śląsku szklarskie poręby powstawały jeszcze za Piastów. W miarę dokładne informacje pochodzą z w. XIV, gdy jeszcze Księstwo Świdnicko-Jaworskie należało do polskich Piastów. Ale szkło wyrabiano i w Księstwie Głogowskim i w paru innych. Ale te, które nie należały do Piastów, należały do Czech. Szklarska poręba z małej litery to teren po wyrębie lasu na cele opalania pieców szklarskich. Warsztaty przenoszono za kolejne granice lasu. W ten sposób na Dolnym Śląsku warsztatu szklarskie wędrowały coraz bardziej na południe aż do serca sudetów. W okresie wojen husyckich produkcja szkła bardzo podupadła, zaczęła się odradzać dopiero pod koniec XVI wieku – na krótko, ponieważ Wojna Trzydziestoletnia zrobiła swoje.
Ponowne odrodzenie przychodziło od połowy XVII wieku. W tym odrodzeniu wielki udział mieli saksończycy, którzy przywędrowali na północną stronę Sudetów poprzez ich stronę południową, gdzie też zakładali warsztaty szklarskie i całkiem poważne huty. Najważniejsze saksońskie rody szklarskie w Sudetach to Friedrichowie, Schurerowie i Preusslerowie. Friedrichowie zakładali warsztaty i huty po obu stronach gór. Do Preusslerów nalezała huta szkła w Szklarskiej Porębie aż do połowy XIX wieku, a potem Preussler był udziałowcem połączonego kompleksu hutniczego. Friedrich przybył w Sudety najwcześniej i założył kilka warsztatów po stronie północnej, w tym hutę w Jugowie w Górach Sowich, i najbardziej wówczas znaną hutę Friedrichswalde w Orlych Zahorkach. Ale wcześniej, jeszcze przed wojnami husyckimi Friedrichowie prowadzili wyrób szkła artystycznego w Doubicach pod Decinem.
Jako ciekawostka – przez cały okres od XIV wieku było miejsce, gdzie wyrób szkła rozwijał się bez przerwy pomimo wszystkich wojen i epidemii. To była Szklarska Poręba, gdzie szkło artystyczne produkowano jeszcze za polskich Piastów.
Inna ciekawostka. Kryształy śląskie służyły do rozmaitego zdobienia. Typowym późnym elementem zdobniczym były wisiory w kandelabrach. Ich alternatywą były elementy zdobnicze z weneckiego szkła weneckiego. W hutach Friedrichów w Sudetach produkowano elementy zdobnicze zarówno z pełnego kryształu jak i ze szkła dmuchanego na wzór wenecki.
Danusiu, dzięki, ale myślę, że Sylwia coś kupi (ona wczoraj rano nie mogła otworzyć drzwi swojego samochodu, niby mrozu prawie nie było, ale stał na wietrze). Pies będzie ze dwie godziny u weterynarza (sterylizacja) a ona w tym czasie pohasa po sklepach. Zimowy płyn do wycieraczek też potrzebny, właśnie do niej w tej sprawie dzwonię.
dzień dobry .. 🙂
śpi się dobrze tylko coś mnie głowa pobolewa rano ..
wczoraj oglądałam program o życiu w Norwegi i oni tam z ziemniaków i maki robią ciasto, rozwałkowują, wycinają kółka filiżanką a potem smażą te placki na prawie suchej patelni .. można jeść z masłem i konfiturami lub z czymś pikantnym .. wypróbuje wkrótce …
Przy okazji warsztatów i większych hut szkła wyrąbano nieomal do cna lasy bukowe w Sudetach. Na miejsce buków posadzono szybkorosnące świerki, których sadzonki sprowadzono ze Szwajcarii. Gdy świerki urosły i nagle zaczęły masowo usychać, winę za to miało ponosić zatrucie środowiska itp… Dopiero po jakimś czasie za główną przyczynę uznano, że nie jest to środowisko własciwe dla świerka, do tego świerka szwajcarskiego i w nowych nasadzeniach dominuje buczyna.
Stanisławie – dzięki; to ogromnie interesujące. Swoją drogą uparci byli nasi przodkowie – Europejczycy. Włazili z przemysłem hutniczym wysoko, w góry. W Tatrach zostały nazwy : Kuźnice, Stara Robota, w Sudetach szklarskie poręby. A w pasmach reglowych wycięto lasy górskie, na ich miejsce sadząc wszędzie szybko rosnący świerk. Bo smreki wcale tam wcześniej nie rosły – przynajmniej nie w zwartych drzewostanach. Placimy za to do dzisiaj, bo świerk rośnie szybko, ale płytko się korzeni, więc byle silniejszy wiatr i mamy albo wiatrołomy, albo całe polacie obżarte przez szkodniki.
Panu Redaktorowi dziękuję za zwrócenie uwagi na całkiem udane sery „Old Poland ” z radzyńskiej serowarni.
O ile z uwagami dotyczącymi łączenia serów z winami zgadzam się całkowicie, to zestaw Bursztyn + miód pitny nie wywołuje u mnie entuzjazmu. Zwłaszcza, że p.Piotr wybrał bardzo aromatyczny i słodki dwójniak. Wrodzone skąpstwo kazało mi połączyć Bursztyn z tańszym trójniakiem (tak naprawdę, celowo wybrałem mniej aromatyczną odmianę miodu).
Idąc za ciosem spróbowałem połączenie trójniaka z polskim Lazurem i Rokpolem. No, no…spróbujcie sami.
Nie wiem czy zgodzicie się Państwo z moją opinią na temat polskich „blue”. Albo są doskonałe (te same marki), albo są do niczego. Loteryjka.
Pozdrowiam.
Zet – Lazur najczęściej jest znakomity; z rokpolem różnie bywa.
O świerku szwajcarskim mogłaby nam posnuć jeszcze jakieś opowieści
Nemo,ale Nemo zniknęła 🙁 Ciągle mam nadzieję,że jedynie chwilowo,
chociaż ta chwila cokolwiek długa 🙁
Żabo- hasanie przez 2 godziny po sklepach to niewątpliwie przyjemne
i pożyteczne zajęcie,chociaż faceci mają na ogół inny pogląd na tę sprawę.
Ja planuję pohasać jutro,bo w praniu pokurczyły mi się ostatnio niektóre
bluzki i trzeba uzupełnić garderobę 😉
Zet- obiecujemy, będziemy próbować !
Słoneczne pozdrowienia z Katowic 🙂
Gospodarzu – z przyjemnością donoszę że nagroda dotarła już wczoraj. Jestem pod wrażeniem szybkości poczty…
Bardzo przepraszam, ale wpadła mi w oczy drobna literówka: francuski ser z Owernii to chyba jednak Bleu d’Auvergne a nie blue.
http://www.fromage-aop-bleu-auvergne.com/
Dziękuję za korektę. Poprawiłem. I cieszę się, że poczta dobrze działa (tym razem).
Nareszcie świeci słońce 🙂
http://ugotuj.to/przepisy_kulinarne/1,107454,8642765,Quiz__Co_wiesz_o_kawie_.html
Z polskimi serami zawsze była loteria nie licząc tych, które zawsze gwarantują wrażenie, iż spożywa się świecę. Ale bursztyn z reguły smakuje dobrze, trzeba tylko zwracać uwagę na czas dojrzewania, bo od tego wiele zależy. 8 i 12 są zawsze dobre.
Pyraę z Żabą przedzieliła Łajza. Sudeckie wiatrołomy były częstą klęską po stronie polskiej. Po stronie czeskiej zwalone świerki zawsze natychmiast uprzątano, po polskiej leżały co najmniej miesiącami. Rozwijające się w drzewnej padlinie robactwo atakowało zdrowe drzewa, które juz nie były w stanie oprzeć się kolejnym dużo słabszym atakom wiatru. Dobrze, że teraz przeszli na buki.
Wracając do serów. Sery pleśniowe muszą być dobrze przechowywane i nie mogą przekraczać terminu przydatności do spożycia. Inaczej są paskudne albo nawet ponętne dla specyficznych koneserów, ale nie dla każdego. Nie mogą też być wypuszczone „na rynek” przedwcześniej. Niedostatecznie dojrzały ser typu camembert jest po prostu niesmaczny.
Bleu d’Auvergne oryginalny nigdy jeszcze mnie nie zawiódł. Dwa razy droższy król niebieskich serów bywa bardzo różny. Od absolutnie wspaniałego do przesolonego i zgliwiałego.
Asiu – 9/1
Asiu,
świetne są te Twoje quizy.
Przy drugim podejściu mam zawsze 10/10 😉
Jotko- z gardłem lepiej ? Blogowe rady skuteczne ?
Znowu 10/10 😀
Jotko, jak Twoje zdrowie?
No to jeszcze jeden quiz 🙂 kulinarny
http://ugotuj.to/przepisy_kulinarne/1,107454,8707974,Quiz__co_wiesz_o_sushi_.html
O sushi to ja prawie nic nie wiem 🙁
Ja też mało wiem o sushi. 7/10 🙂 Ale nie byłam pewna odpowiedzi
Zachwalany był na tym blogu pasztet wegetariański przygotowany przez krysięde na spotkaniu u Nowego. Były też prośby o przepis. Ja też chętnie poznam go. Może przeoczyłam, ale chyba krysiade nie wyjawiła go nam.
Tymczasem idę upiec keks, bo w niedzielę przygotowuję mały obiad rodzinny – zrazy zawijane, kluski śląskie, kapusta czerwona duszona, buraczki no i ten keks.
Kochani,
z gardłem lepiej 😆
wyglada na to, że jeszcze tym razem uda mnie się zregenerować 😉
Do rad Blogowych pilnie się stosuję 😎
Nie wyświetla mi się wynik. Pewnie to dobrze, bo pokazałoby chyba 4/10. Nie jem tego, wiem piąte przez dziesiąte.
Jak już wspominałem, a wspomnę jeszcze wielokrotnie, zeszłorocznym serowym mistrzem świata został kanadyjski Kopciuszek – Le Cendrillon, a wczoraj, w Birmingham, UK ukoronowano tegorocznego zwycięzcę, młody blue.
W poniedziałek reszta wyników, a teraz czas na gorącą deskę serową, nauszniki i dobre książki.
Jotko – Pal sześć nauszniki, już niedługo, zdrowa jak rydz, podbijesz Karaiby 🙂
Jotko, jeżeli masz w zwyczaju wysyłać karki z pozdrowieniami z wakacji, to może spróbuj to zrobić na poczcie w Hawanie, bo moje zostawione w hotelu do wysłania jak dotąd nie dotarły do adresatów.
Małgosiu,
moje zostawione w hotelu w Chinach, na początku października ubiegłego roku, też jeszcze wędrują 🙄
Może w międzyczasie zdążyły się spotkać i zaprzyjaźnić gdzies na antypodach?
Echidno, nie było ich u Ciebie? 😉
Placku,
no to jak? Mam te nauszniki zabrac czy nie? 😯
Witam, Krysiude ja tez prosze o przepis na Twoj pasztet i na jaeszcze cos podobnego jesli mozna.
… i nawet na działkach nic sie nie dzieje 👿
http://www.poezja-spiewana.pl/index.php?str=lf&no=5368
Placku,
Czy o tym młoodym blue`sie mówiłeś? Tekst może niezbyt adekwatny do serowego tematu lecz aksamit serów wszelakich konsumowanych w plenarach z teledysku, przy wtórze zacnego wina (smakowo i zapachowo dobranego) jak najbardziej.
http://www.youtube.com/watch?v=9muzyOd4Lh8&feature=related
Jotko,
Sprawdziłam w skrzynce, choć to już noc ciemna – nic nie ma. Może zapytaj Czarodziejki z Kingston, Alicją zwanej.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Jako reklama pokazał mi się zwiastun filmu Disney’a „Zaplątani”. Rety, jaka tam wspaniała żaba jest!!!
Ja sie wczoraj sushi najadlem do wiwatu a tu o sushi dzisiaj. Ciekawe z jakiej polki dobieraja wina do unagi czy uni nasi eksperci winni. W Polsce, pamietam, dano mi na sprobowanie wina sliwkowego. Ja bym poszedl dalej i serwowal sliwowice. Zwlaszcza jak ktos nie przepada za surowa ryba 🙂 Z tym wachlowaniem ryzu tez zabawa. Wybralem odpowiedz: do odganiania much i dostalem minus 🙂 Swoja droga to zdjecie przy quizie to strasznie landrynkowe sushi. Fiolecik, zolc i czerwien az w oczy kluja.
Cieplo sie zrobilo. Jakies 0 ani minus ani plus i jak tu zyc.
Wlasnie sobie uswiadomilem, ze slowo „zolc” jest jedynym slowem w ktorym nie ma normalnej literki tylko same ogonki, kropki czy zawijaski 🙂 Ma ktos inne?
Żółć 😯
U mnie miała być zima, a jakoś ni ma 🙄
Muzycznie podsyłam…. tak mi się dzisiaj kojarzy.
http://www.youtube.com/watch?v=5RuMG-fePTo
Dorota z Poznania u Ewy z P.
A czy ta żaba to nie kameleon?? 😉
Ale wspaniały to on ci jest.
http://www.dailymotion.pl/video/xfff0u_zaplytani-tangled-zaginyy-kameleon-pascal_shortfilms
Dorota z Poznania u Ewy z P.
Tu jest sympatyczna żaba: http://www.youtube.com/watch?v=4HAjhtPZGDY
Jotka,
zajrzyj do poczty.
Ewo z Poznania… 🙂 🙂
…ale pamiętacie tę melodię z „Posłańca”? Młodsi mogą nie pamietać. Michel Legrand to najwyższa półka, jeśli chodzi o muzykę filmową.
Idę się wysmarkać, bo mi ślozy poleciały.
Pyro wejdz na poczte
Alicjo,
odpisałam 🙂
a tu wspomniane skorupki firmy Hutschenreuther http://picasaweb.google.com/100200631489841242724/Porcelana#5543901709451009362
jeszcze raz podkreslam renesansowy charakter tego blou, przerzut tych dobr poniemieckich do Polski juz zostal zorganizowany, jutro finisz
Oj, ładne te skorupki. Chciałabym mieć takie 🙂
Piosenka do posłuchania 😉
„Nie wiem, dokąd zmierzam.. wiem, że idę ciebie odnależć…”
http://www.youtube.com/watch?v=1mECBgNZt_k&feature=related
A toast?
Za życie 🙂
Tina , dzisiaj 71, ale zawsze taka sama 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=Ob6RRcw3V3A&feature=fvsr
Pyro, Dzieki za racuszki, sprobuje, ser mam, oliwki tez 🙂
Bylam w tym tygodniu w Strasburgu, krotko bo niecale dwa dni ale dobre i to. Lubie to miasto, odwiedzilam znajome katy, spotkalam przyjaciol.
W samym centrum miasta, na Placu Kleber, stoi udekorowana wielka choinka a swiateczne stragany zajmuja juz pobliskie place (Broglie, Kleber i przed Katedra), gotowe do oficjalnego otwarcia w najblizsza sobote.
http://www.jmrw.com/France/Strasbourg/pages/Sapin_de_Noel.htm
🙂
http://www.youtube.com/watch?v=v5zZpMIrWu8&feature=related
Za zdrowie wędrowca na szlaku!
Na lepsze zdrowie Jotki!
Prognozy zapowiadają mróz, brak słońca i tak przez dwa tygodnie, a co potem? Niewiadomo.
Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Wszystkich zainteresowanych pasztetem grochowym pragnę poinformować, że przepis podam w niedzielę wieczorową porą. Jestem bardzo zajęta, a to co jest „na oko” muszę przełożyć na miary i wagi.
Bardzo proszę o wyrozumiałość i cierpliwość.
Doroto,
za 250 ? to jak podarowane pod warunkiem, że jest to jako, tako kompletne.
Zainteresowani: Chwytajcie, dorotol załatwi.
Symetria: f11f
Żabo,
bo stara za nic nie napiszę,
Twoje akurat zdrowie wypiję!
Alino sympatyczny wypad miałaś .. 🙂
dorotol masz oko do wyszukiwania ładnych rzeczy ..:)
a ja dostałam od mojego kochanego zięcia słoiczek gęsiego smalcu .. kupiłam chrupiąca bagietkę w Lidlu do tego ogórek kiszony … no i pożarłam ze smakiem .. 🙂
za dobre zdrowie nas wszystkich spróbuję wiśnióweczki …
Doroto, a można to jeszcze kupić?
Malgosiu juz kupilam i jutro jedzie do Polski, gdyz teraz to takie rzeczy jedzdza w odwrotna strone, nie wiem czy jeszcze cos bedzie takiego tu bylo 122 czesci od filizanek po salaterki i nawet jajniczki nie wspominajac o talerzach. Jak cos podobnego bedzie to napewno dam znac. Czeso bawaja takie okazje ale ten serwis byl z jacji na rocznik wyjatkowy. Pyra znalazla taki sam ale nie tyle czesci na allegro jednak juz za 2 tys. zlotych.
nie z jacji tylko racji
Jolinku w Lidlu chrupiaca bagietke, to Wy nawet Lidl macie lepszy!
odnosnie lepiej i gorzej, nie kupujcie kapusty zapakowanej w foliowe woreczki, gdyz jak mi powiedzial sprzedawca na ryneczku przy Odynca, do tych opakowan wszyscy dodaja proszek do prania aby powstrzymac proces dalszej fermentacji i dlatego te kapusty sa takie kwasne…
Doroto, to ja się polecam z tymi skorupami. Gdybym widziała te zdjęcia wcześniej to bym natychmiast wzięła.
Malgosiu ale trzba czekac na tzw. „traf”
dorotal teraz w miesiąc odremontowali nasze Lidle i jest piekarnia na miejscu .. córka kupuje namiętnie gorące croissant a ja czasami chrupiące i gorące bagietki .. kolejki są jak za świeżymi bułeczkami .. 🙂
Żabo,
byłaś wczoraj zaniepokojona wiadomością o dwudziestu tysiącach bezdomnych koni w Irlandii. Ja też, bo zdaję sobie z tego sprawę, że trudniej będzie Tobie sprzedać Twóje źrebięta. Coś oni będą z tym musieli zrobić.
W ostatnich dniach zacząłem pisać coś o koniach , o tym, co widziałem w telewizji i pisze o tym teraz dalej. Chodzi o to, że Land Hamburg chce sobie zrekonstruować policyjny oddział konny, bo uważa, że to jest adekwatny środek na wieczne demonstracje, jakie tu u nas są na porządku dziennym. Uważa się bowiem, że potrzebą chwili jest załagodzenie konfliktu, a nie jego zaostrzanie (jak gdyby nb. to nie było znane już dawniej). Uważają więc w Hamburgu, że ludzie mają respekt przed jeźdźcem i nie trzeba stosować np. armatek wodnych, jak np. niedawno w Stuttgarcie (Stuttgart21), gdzie przy zastosowaniu armatek wodnych, wybito ludziom faktycznie oczy, nie zdając sobie z tego sprawy (chyba po obu stronach zapomniano, z czym ma się do czynienia), jak straszną może być armatka wodna, kiedy nie zadba się o odpowiednią dozę ciśnienia.
Chodzi mi jednak głównie o konia z jeźcem, w całej okazałości tej dwójni, która idzie naprzeciw tłumu. Koń policyjny musi umieć więcej niż każdy inny. Nie zdawałem sobie ze tego sprawy do jakiego stopnia. Kluczowe jest to, że taki koń nie może wpaść w panikę przed tłumem demonstrantów, a to jest wrzeszcząca masa. Nie wiem co musiał umieć swego czasu koń kawaleryjski, ale ten dzisiejszy musi umieć chyba tegoż przeciwieństwo!
A jeździec też.
pepe, maja respekt przed jezdzcem tzn., ze teraz po ca. 10 latach praktykowania tutaj realnego komunizmu beda sie wspierali jeszcze Czerkiesami, fajnie, ja sie chyba zapisze na deportacje… o ile jest to mozliwe
Doroto, wiem. Będę czekać cierpliwie.
Dorotko, nie panikuj mi tu proszę.
Dobrze, że zareagowałaś i wzięłaś.
A U-Bahn w Berlinie będzie dalej kursowała.
Przeciez ja to zrobilam dla dobra blogowiska, kiedys bedzie moze mini zjazd w Swinoujsciu i przynajmniej 12 blogowiczow moze w nim udzial, porcelany starczy od przystawek po desery. Teraz trzymajcie kciuki aby Pegaz Podniebny jadac do szczecina z mieniem poniemieckim nie musial raptownie hamowac ani zeby mu nikt do kufra nie wjechal.
Echidno – Sam nie wiem co mówię, trochę Blue Velvet, odrobina Ropsodii w kolorze stratowanego protestanta, muzykę trzeba dobierać do gatunku sera 🙂
Dorotolu – Nie martw się, policjanci nie pozbędą się sikawek, a ja od jutra będę ich częstował kiszoną kapustą z Ixi 🙂
Tak się zdenerwowałem dodatkami do żywności, że uraziłem pamięć Gershwina – Ropsodia, ręce opadają. Nie jest tak żle, proszki do prania i ocet też bywają fałszowane, sole miedzi czynią groszek ponętnym jak dach na kaplicy, chromian ołowiu jest świetny z makaronami, a lemoniada z karminem.
Zdrowie konnej policji 🙂
Placku ta kapusta jest tak biala, ze chyba teraz uzywany jest Persil kupowany przy szosie do Milanowka z samochodu od handlarzy, po to aby niektorzy sobie czarne podniebienie mogli odbrawic, kiedys tutaj zabiegano o tzw. „Persilschein”, ktory mial wybielic przeszlosc
Dorotolu – Masz rację, a wybielanie ma się dobrze na całym świecie, nie ma gdzie uciekać, nawet regularny kształt dziurek w serze też można sfałszować kryształkami laktozy. Na szczęście jestem z Wrocławia, mogę ołów rtęcią popijać.
Ten Hohenstrubenrahen serwis do kawy jest piękny. Piękny 🙂
Placku, o tym mowisz?
http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Crocoite_from_Tasmania.jpg&filetimestamp=20061112031138
Pasuje do penne pate, ladne takie i wzdluz,
policja jest swietna z lemoniada, a konie z karminem
Groszek ponetny jak dach na kaplicy, toz to czysta poezja! 🙂
W dobrym nastroju zycze Wam przyjemnego wieczoru i spokojnej nocy. Mam niedobor snu wiec dzisiaj nie markuje.
amalgamacisz Wasc?
z braku kruszczca polazles w naboje znalezione na Tumskim Ostrowie?
Własnie dzwoniła Eska i doniosła, że jej syn w Irlandii nie znalazł nigdzie informacji o błąkających się koniach, na oczy też nie widział.
W Anglii, Walii i Szkocji „od zawsze” biegają na wrzosowiskach dzikie kucyki, ale to chyba nie o nich była notka w GW.
W zasadzie od kiedy konie w całej Unii mają paszporty i chipy to znalezienie właściciela nie jest niemożliwością, chociaż jest to szukanie „od tyłu”, dlatego wydaje mi się to wszystko nieco, a może nawet bardzo nieprawdopodobne. 20 000 koni to jest ilość astronomiczna, że aż nie do uwierzenia.
ku pamieci
http://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum2611102212?pli=1&gsessionid=CbkZID4bWuVQMLOPCskcnw#5543969421636790386
Sławku – Tak, o tym, cromato di piombo – po włosku wszystko smakuje, a naboje mieliśmy pod ręką, za oknem i w Małpim Gaju 🙂
Karbid..rozmarzyłem się.
Placku, tych „Ornitofili” to widziałeś u Grotowskiego?
Nie mam żadnych informacji, że gdziekolwiek indziej to było wystawiane, a tam był taki Włoch z Norwegii i on mógł działać w tej materii.
Znałam (to a propos Norwegów) jedną postrzeloną Norweżkę, która przyjechała do Grotowskiego uczyć się, ale to było wcześniej w 1962, albo coś koło tego, zamieszkiwała u jakiegoś rzeźnika i od niego nauczyła się tej gorszej polszczyzny. Pewnego dnia zatrzymał ją milicjant za złe przechodzenie przez jezdnię, a ona mu puściła wiązankę zasłyszaną w rzeźniczym domu. Skutkiem tego musiała opuścić Polskę w trybie nagłym.
ja tez bym chciala w trybie naglym, po Berlinie to najchetniej na Szmulki, bo jesli chodzi o elegancje przyslowiowego „proletraiatu” to ten na Szmulkach byl bardziej elegancki
http://www.newser.com/story/106213/horses-starving-in-cash-strapped-ireland.html
„Last year 14 horses wandering near Dublin starved to death. „It was a terrible sight,” said the manager. The scene this year will be much worse as some 20,000 horses have been abandoned in Ireland”
Nie wiem czy to bylo zrodlo GW ale pisza o tym samym.
Do karbidu jeszcze dodaj kalichlorek i niezbędny klucz do spichrza 😀
Bum, bum, łup!!!!!!!!!!
Zabo powiem tylko: A nie mowilem prasa klamie??
Zrobilem nalewke 44 ale na koniaku. Wyjdzie albo nie. Sie okaze po nowym roku.
Zabo teksty w prasie nalezy czytac znowu miedzy wierszami albo pojmowac je trzeba na odwrot.
Placku ten …reuther nie jest do kawy, to jest serwis na cala rodzine z przyleglosciami i on nie jest piekny on jest z DYSTANSEM
w 2005 w Irlandii było 110 000 koni i kucy typu wierzchowego, co dawało 27,5 koni na tysiąc mieszkańców.
Na zdjęciach te konie jeszcze wcale źle nie wyglądają. Są to jakieś mieszańce i kuce, już w zimowej sierści.
http://www.spiegel.de/international/europe/0,1518,730796,00.ht
Dorotolu, przy podwarszawskich szosach różne rzeczy sprzedają. Na szczęście, im dalej od „stolycy”, tym jest lepiej. Czy dotyczy to tylko kulinariów?
Bez ambicji i ochotę na stołeczność pozdrawiam.
Facing Starvation: The Sad Plight of Ireland’s Abandoned Horses … – 2 odwiedzin – 14:20 – [ Tłumaczenie strony ]
24 Nov 2010 … During Ireland’s boom years, thousands of people bought horses as a status symbol. But with the economy in crisis, many owners can’t afford …
http://www.spiegel.de/international/europe/0,1518,730796,00.html
…ochoty…
Przepraszam, to ten drugi link jest poprawny, to znaczy otwiera się na zdjęcia
Zabo tu jest reportaz ale nie ma polskiego wydania
http://www.youtube.com/watch?v=S0rmvgxmoFg
tja, szosa to droga a po drodze moze sie duzo zdarzyc, ja znalazlam ostatnio przy szoscie wysadzonego krolika miniaturke, teraz jest u nas i nazywa sie Carl Magnus.
pepegor, widziałam zdjęcie w 1968 roku, w Paris Match, jakaś demonstracja w Moskwie na Placu Czerwonym (mozliwe to w ogóle było?), spychana przez oddział konnych milicjantów, a może wojska, w każdym razie koni było dużo, wszystkie siwe (bez znaczenia, ale to zapamiętałam), jeźdźcy strzemię w strzemię cofali konie. Nie wiem co gorsze – armatka wodna czy wierzgniecie konia.
Koń policyjny, oprócz tego, ze nic go nie jest w stanie wyprowadzić z równowagi, ani ruch uliczny, ani petarda, to potrafi ze stoickim spokojem wepchać się na człowieka i go rozdeptać, czego zwyczajny kon nie zrobi. Nasz znajomy kupił sobie wielkiego konia od Straży Miejskiej i trzeba uważać, żeby mu nie stanąć na drodze jak idzie, bo do głowy mu nie przychodzi, zeby człowieka ominąć.
Ide spac, przyjazni prosze trzymac kciuki za Pegaza i skorupy, dobrej nocy
A czy w Krzyzakach nie bylo opisu jak trenuja konie do walki w polu w tlumie rycerzy? Gdzies bylo 🙂
Na kapustę kiszoną zapraszam do się. To sprzed tygodnia, teraz jest już w piwnicy i dochodzi. Już do spożywania jest zdatna 🙂
http://picasaweb.google.com/alicja.adwent/Kapusta#
pasibrzuchowa kapusciana odnowa
Dzień dobry Wszystkim,
Czas mi ucieka przez palce, w ogóle nie mogę się pozbierać i wpaść w blogowe tryby. Dzisiaj po pracy zamiast nadrabiać zaległości i czytać wpisy Gospodarza i Wasze komentarze zabrałem się za sprzątanie. Ukazała się niemiła prawda – będę musiał solidnie wziąć się za porządki. Niestety.
Czeka mnie też wyjazd po kilka drobnych mebli, wszystko się wali. Nie wiadomo jak długo jeszcze tu będę, ale mimo to trzeba jakoś ogarnąć wokół siebie. Może nawet pomaluję to swoje skromne lokum.
Wczoraj zżarło mi wrażenia z Polski. Ogólnie – bardzo korzystne. Trzeba wyjechać na dłużej by po powrocie zobaczyć jak wiele zmienia się na korzyść. Oczywiście, że jest na co ponarzekać, ale poruszając nawet dyżurny temat, czyli drogi, nie można nie zauważyć, że jednak coś nowego powstaje, a jakość nowych nawierzchni jest często lepsza niż np. tutejszych autostrad.
To samo z kulturą jazdy – nie da się ukryć, że jest słaba, ale moim zdaniem lepsza niż przed rokiem czy dwoma laty. Jeśli wziąć pod uwagę ogromną ilość samochodów i liczbę drogowych świrów, to wynik procentowy wcale nie będzie taki zły. Oni są po prostu bardzo widoczni na tle normalnego samochodowego tłumu.
Usługi też lepsze………..i tutaj muszę z ogromnym wstydem przyznać się do małego kłamstwa – kanapki, które były na naszym minizjeździe kupiłem, a mówiłem (oczywiście żartem), że sami je z Anką zrobiliśmy.
Zadzwoniłem rano do firmy znalezionej w internecie, odpowiedziano natychmiast, uzgodniliśmy co ma być, za kilka godzin przywieźli do domu. Nawet za tace żadnego zastawu nie chcieli. Francja – elegancja.
W czasie mojego pobytu zatrzymywaliśmy się w kilku miejscach. Wszędzie miło, smacznie i wcale nie drogo. Począwszy od pysznego chleba ze smalcem w schronisku w Dolinie Chochołowskiej, a na wątróbkach w boczku z grilla w warszawskiej Honoratce kończąc. Nie jestem takim bywalcem restauracji jak Gospodarz i niektórzy blogowicze, ale Honoratkę mogę polecić. Jedzenie i obsługa – super. A poza tym to lubił tam podobno wpaść na dobre jedzenie sam Chopin. Zostawił tam istniejącą do dzisiaj nutkę dobrego nastroju z nutką subtelnie doprawionych potraw.
Resztę znacie z moich krajowych wpisów.
Jotko – zazdrościłem Małgosi podróży na Kubę, zazdroszczę i Tobie, ale życzę niezapomnianyh wrażeń. Czekamy na fotosprawozdania.
Na marginesie, bo może nie wszyscy wiedzą – obywatelom Stanów Zjednoczonych na Kubę jeździć NIE WOLNO. Zabronione, jak u nas było w czasach komuny z wyjazdami na zachód. Nie i koniec. Z tą różnicą, że USA głoszą wszem i wobec, że to najbardziej wolny kraj na świecie. Ja to między bajki wkładam.
Dobranoc 🙂
Nowy, niedrogo pisze się razem!!!
Nowy
Czy w Chochołowskiej (Dolinie) nadal działa Schronisko państwa Blaszyńskich?
Honoratka nigdy nie zawodziła. Atmosfera i jedzenie cudem jakowymś zawsze było na poziomie dla smakoszy. Dyletantci takowoż byli zachwyceni.
Przed laty prowadzona była przez Stowarzyszenie Rzemieślników (o ile mnie pamięć nie myli). Moja Mama była zachwycona gdy zaprosiłam Ją tam na obiad. A jest to dama wyjątkowo wybredna i wymagająca.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
PS A u nas …
http://www.youtube.com/watch?v=vuVztOaMQKg
Nowy nie trzeba bylo sie przyznawac do zamowionych kanapek, choc ja sie owszem zastanawialam skad mieliscie czas na takie pracochlonne przygotowania, kanapki byly bardzo udane. Ja jezdze do Warszawy czesciej niz Ty i ciagle jestem wprawiana w przyjemne zdumienie jak to niektore rzeczy funkcjonuja, swiadczac od dobrej jakosci i obslugi i produktu.
a ja mam tak przez trzy dni w tygodniu, dopuki to nie zostanie rozjezdzone przez samochody, gdyz tuman, wrzeszczacy przy kazdej okazji „Ordnung muss sein”, roznoszace gowniane, dzielicowe szmatlawce, kladzie je z lenistwa i tumiwisizmu przed kazda kamienica na schodach, na zwenatrz przd wejsciem glownym a miasto tego nie sprzata
http://picasaweb.google.com/100200631489841242724/BerlinskiePorzadkiWSrodmiesciu#55441242221002
dzień dobry .. 🙂
dorotol mnie pamiętam też zaskoczyło 15 lat temu w Hanowerze o poranku, że walają się na ulicy i w przejściach śmieci, puszki i butelki .. ale ok. 9 godz. było już czysto … może brudzą by ktoś miał pracę przy sprzątaniu ..
Nowy przy tym porządkowaniu mieszkanka czas Ci miło upłynie .. 🙂
dziś na imieninki idę .. będzie dobre jedzonko i na pewno tatar, który bardzo lubię a sama nie robię ..
dobrego weekendu .. 🙂
Jolinku ale oni tego tutaj nie sprzataja, gdyz mieszka iles tam procent Turkow i sie wali na nich, ze to oni wywalaja smieci na ulice
Witam serdecznie calutkie Blogowisko i życzę miłego weekendu. 😀
Jeszcze żyję i czytam w ramach relaksu. Jak się ludź obijał tak długo, to teraz musi przedświątecznie „pomrówkować”.
Nowy, niektórzy mieszkańcy naszej Ojczyzny, też dostrzegają pozytywne zmiany. Pewnie, że jest jeszcze dużo rzeczy wkurzających ale gdzie ich nie ma ? Bardzo się cieszę, że jesteś zadowolony z pobytu. 😀
Nie zapominam o codziennych życzeniach zdrowia, wszystkich blogowiczów, ze szczególnym uwzględnieniem Pana Lulka, Jotki, Żaby, Pyry i Placka. Martwi mnie trochę nieobecność Cichala.
Nemo, wychyń już z krzaków – mam nadzieję, że to tylko „krzaki” a nie jakieś choróbsko.
Alicjo, czyżbym w Twojej kapuście dojrzała kawałek papryki „ognistej”? 😉
Już lecę dalej mrówkować – robota czeka. 🙄
a może dzisiaj taka zupa ..
http://figowesmaki.blox.pl/2010/11/Zupa-serowa-z-Allgu.html
Alicja kolor włosów jesienny ma … 🙂
Jarmarki u nas też są ..
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,8727392,Jarmark_Bozonarodzeniowy_na_Rynku_juz_otwarty__WIDEO_.html?fb_xd_fragment#?=&cb=f3d16d12da55f2&relation=parent.parent&transport=fragment&type=resize&height=20&width=120
.. Można spróbować kiełbasy z łosia i jadalnych kasztanów, dla łasuchów znajdą się prażone migdały lub słodycze ….
Ha, na skorupy (dzięki oku i dobremu sercu Dorotola) załapała się pyrowa Ryba. Zawsze mówię, że Blog potęgą jest i basta. Dorota wypatrzyła, apłaciła, zapakowała, zgwałciła Arkadiusa, który zabrał do Szczecina, chociaż ochoty na to nie miał najmniejszej. Pyra postawiła w międzyczasie Rybę w stan alarmu i Ryba zaczęła rodzinne negocjacje z Matrosem. Biedny mąż po kilkugodzinnym suszeniu głowy wyjęczał, że – dobrze- może Ryba serwis kupić za jego ciężko w holowaniu zarobione euro, ale pod warunkiem, że wyprzątnie piwnicę (obydwoje zabierają się za to od 2 lat). Ryba sprzątnie. Matros płaci. Najgorzej, że miała tylko noc i wczesny ranek żeby namówić mężusia na jazdę do Szczecina po graty. Zdaje się, że pomógł dopiero argument „To daj mi jeszcze 300 złotych na taksówkę, bo w rękach nie przyniosę”. Tak to Rybeńka dorobi się dzisiaj kompletu porcelany.
Pyro ta rodzona Rybeńka to taka po mamusi zaradna chyba … 🙂
no dorotol trzeba docenić za takie organizacyjne talenta .. 😀
idę podrzemać bo do 3 w nocy czytałam a nie chcę zasnąć na obiadku proszonym … 😉
Przecież zawsze mówię, że Dorotol ma wszystko, co musi mieć OSOBOWOŚĆ
– wiedzę
– urodę
– dobre serce
– trudny charakter.
Nie na darmo od kilku lat zacieśniamy więzy.
Właśnie zadzwoniła Ryba – przeładunek został dokonany. Całość w 4 wielkich kartonach po bananach. Do Berlina pojedzie aroniówka, nieco konfitur wiśniowych i kawał w nocy gotowanej szynki roboty Ryby. Udaję się do zajęć.
Nowy,
🙂
Pyro,
pogratuluj Rybie pięknego nabytku 🙂
Robię wszystko co mogę i choróbsko, wolno bo wolno, ale sie cofa.
Małgosiu, Flo,
czy na lotnisku a Hawanie mocno „trzepią” przyjezdnych? Czy konfiskują towary, które nie są „do użytku prywatnego”, np. spore ilości mydła, pasty do zębów, jednorazowych maszynek do golenia, etc.. Czy trzeba za taką „kontrabandę” dużo zapłacić?
W korespondencji pozablogowej dowiedziałam się od Małgosi czego potrzebują Kubańczycy – jak my w stanie wojennym.
Jedzie nas pięcioro. Postanowiliśmy zabrać taki bagaż, jaki jest dopuszczalny: 23 + 12 kg. Zabieramy sporo ubrań, które tam zostawimy. Tego nie powinni nam kwestionować w razie kontroli. Chcemy zabrać inne, potrzebne rzeczy. Nawiązałam, via Brazylia, kontakt z brazylijskim pastorem, pracującym w Hawanie. Chcemy żeby, zaraz po naszym przylocie, przyszedł do hotelu – tego dla „wenezuelskich żołnierzy i prostytutek – i zabrał całą „kontarbandę”. Nie chcemy tego wozić przez tydzień po całej wyspie.
Pytanie, czy nam tego nie zarekwirują na lotnisku?
Jeżeli macie jakieś informacje na ten temat, bardzo proszę piszcie.
Zapowiada się ciekawie: kontrabanda, hotel dla wenezuelskich żołnierzy i prostytutek z brazylijskim pastorem, imieniem Mojżesz w tle … witaj przygodo! 🙄
Za oknem cudowna zimowa bajka 😆
Jotko, nas nie trzepali (prześwietlają), ale uwaga żadnej świeżej żywności nie wolno wwozić, ani wywozić, w szczególności owoców. Nie znam lotniska w Hawanie, lądowaliśmy w Varadero, ale tam z „dziką radością” wyciągnęli koleżance z torby jabłko! Żałujemy, że nie wieźliśmy żadnej kontrabandy z powodu niewiedzy. 🙁
Małgosiu,
rozumiem, że żywność hermetycznie pakowaną, typu szynka, ser, czy też mleko w proszku „przejdzie”. Dowiedziałam się, że mięsa i mleka nie mają nawet dzieci.
Kochana, powieziemy tę kontrabandę równiez w Twoim imieniu, OK?
Dzisiaj po południu robimy naradę szmuglowników. Spisujemy co już zostało kupione, co kupić i jak to rozparcelować równomiernie po walizkach.
Wzruszyła mnie koleżanka. Pomyślała o kupnie ozdób choinkowych, plastikowych i o światełkach na choinkę.
Przepisy celne
Rzeczy przeznaczone do użytku osobistego nie podlegają ocleniu. Zezwala się na wwóz 2 butelek alkoholu i 200 szt. papierosów oraz lekarstw na własny użytek (poza lekami psychotropowymi, insuliną). Zezwala się ponadto na wwóz towarów, których łączna wartość nie przekracza 250 CUC, przy czym kwota 200 CUC podlega opodatkowaniu w wysokości 100 proc.
Nie zezwala się na wwóz zamrażarek, klimatyzatorów, odtwarzaczy wideo i magnetowidów, odtwarzaczy i nagrywarek DVD, kuchenek elektrycznych, mikrofalówek, urządzeń łączności radiowej, telefonów bezprzewodowych itd. Przepisy fitosanitarne zakazują wwozu owoców, warzyw, sadzonek, nasion i pokarmów dla zwierząt. Zakaz dotyczy również serów, wędlin, mięs i ich przetworów nie opakowanych hermetycznie. Hermetycznie opakowana żywność może zostać wwieziona, jeżeli na opakowaniu znajduje się informacja dotycząca producenta, terminu przydatności do spożycia i wagi produktu.
Wskazane jest zadeklarowanie wwożenia gotówki powyżej 5000 USD. Turysta, którego bagaż przekracza limit wagowy określony przez przewoźnika, musi wnieść opłatę na rzecz państwa kubańskiego. Bez rachunku potwierdzającego zakup można wywieźć jedynie 23 szt. cygar pakowanych luzem. Normy CITES zakazują wywozu zwierząt morskich i lądowych, endemicznych lub będących pod ochroną (np. żółwi, iguan, krokodyli, papug) oraz skór i wyrobów z tych zwierząt. Na wywóz antyków i dzieł sztuki, w tym również rękodzieła i rzemiosła artystycznego większej wartości, należy uzyskać zezwolenie, wydawane przez Registro Nacional de Bienes Culturales Departamentu Dziedzictwa w Ministerstwie Kultury. Na wywóz większej ilości złota czy srebra należy mieć zezwolenie Banco Nacional de Cuba. Nie zezwala się na wywóz więcej niż 3 dużych muszli. Wywóz alkoholu ograniczony jest do 4 butelek. Obowiązuje zakaz wywozu miejscowych walut.
Ooo, „poza lekami psychotropowymi, insuliną”. Jak to rozumieć?
Włodek jest diabetykiem na insulinie. Przy wyjeździe do Chin miał, notarialnie poświadczone, zaświadczenie lekarskie w języku angielskim. Na pokład samolotów wnosił pen.
Czy Kubańczycy tego nie respektują?
No właśnie dlatego to wkleiłam. Nie wiem Jotko 🙁
Coz to za zastoj na blogowisku, pogoda zimowato przejasniajaca sie, adwent sie zaczyna, ozdobki swiateczne juz wisza na jarmarkach i w ogrodach
U mnie ZIMA 😯
Śnieg zaczął padać. O, proszę :
http://alicja.homelinux.com/news/img_5028.jpg
Jotko, może do ambasady kubańskiej zadzwoń? Przecież nie może tak być, żeby diabetyków nie wpuszczali, bo insuliny nielzia…
c222 <– taki kod 🙄
Przypomniało mi się Jotko, że znajomi jadąc na Kubę zabierali zeszyty i przybory szkolne. Nigdy nie kwestionowano tej kontrabandy, a oni zabierali też w ilościach niezbyt przemysłowych, takich zdroworozsądkowych, dla „siostrzeńca”. Celnicy też ludzie i wiedzą swoje, reżym reżymem, ale… wiadomo.
O właśnie, Nowy napisał – Amerykanom na Kubę nie wolno jeździć. Za to zimą – gdzie nie stąpniesz, natkniesz się na Kanadola 🙂
A teraz wygląda tak 😯
I po zimie….
http://alicja.homelinux.com/news/img_5030.jpg
Witam wszystkich! Melduję, że porcelana rozpakowana stoi w dużym pokoju – na razie nie moge robić zdjęc – Matros poszedł odespać poranną pobudkę. Zdjęcia zrobię później. Wrzucę na blog koło 18.00. Jedno wiem na pewno – pomyliłam filiżanki do herbaty z bulionówkami – przecudnymi z resztą w komplecie; nie zauważyłam również na zdjęciach ślicznych kompotierek. Dorotol nie wiem jak mam dziękować. Jestem zachwycona. Moja teściowa kazała mi DZISIAJ kupić kredens żebym miała gdzie włożyć komplet. Teraz tylko będe polowała na 3 filiżanki do herbaty coby były wszystkie. Na pewno mi się uda. Ucałowania. PS> Mam nadzieję, że Dorotol nie poczuje się oburzona, że oprucz arioniówki podesłałam jej trochę gotowanej szynki i moje konfitury. Smacznego Ryba
Rybo-cieszymy się razem z Tobą 😀
Skoro masz zastawę,to znaczy,że możesz przyjmować gości.
Muszę się przyznać,że nigdy nie byłam w Świnoujściu,a podobno warto.
Poza tym wiadomo,od czasów zjazdów w Żabich Błotach,że świetnie gotujesz.
Twój sos do mięs oraz szynka własnej roboty rzucają na kolana.
Rozumiesz,co chcę powiedzieć przez powyższe …
Rybo- spokojnie….
Przyjadę kiedyś do Świnoujścia….
Ale to nie będzie ani jutro ani za tydzień.Nie nerwujsia 😉
Nie mam nic przeciwko gościom. Jendnakże niech Arkadius powie w jakich warunkach na razie mieszkam – na budowie. Wreszcie coś się ruszyło i może w ciągu roku wreszcie będę miała normalny dom. Arkadius co prawda nie narzekał i pamiętam, że zajadał pierogi aż miło. Trzeba się jednak liczyć, że warunki u mnie raczej spartańskie – dlatego serwis wyląduje najpierw w piwnicy żeby mu się nic nie stało.
Rybo-spokojnie 🙂
Ta podróż do Świnoujścia to plany zdecydowanie raczej dalsze
niż bliższe. Remontuj bez stresów!!!
Ryba u mnie jest wszystko, kredens to ja tez mam o jeden za duzo
Dziędobry na rubieży.
Koparka znowu zgryzła kabel telefoniczny i dwa dni bylim bez internetu.
YYC – nie wiem, jaki silnik ma mój mikser. Co Ty kobietę pytasz o takie rzeczy! Mogę Ci powiedzieć, jak nazywa się kolor: ciemnoszara perła.
Moja mamusia odróżniała marki samochodów po kolorze karoserii. Fiaty 125 były białe.
YYC – zajrzyj tu:
http://www.kitchenaid.pl/
One wszystkie są jednakowe.
Wierszyk cytowany chyba przez Żabę napisał Kern.
Najpierw jeta, jeta, jeta,
potem koniec, kropka, dieta.
Poniedziałek – sucharka kawałek,
wtorek – pomidorek,
środa – jajko i woda,
czwartek – jabłuszko tarte,
piątek – śledzika kawalątek,
sobota – trochę kompota,
niedziela – sałatki mało-wiela.
A kiedy skurczy się ciało
i gdy już niewiele zostało,
wkładamy na siebie śmiało
białą zwiewną sukienkę
i kupujemy małą,
dziecinną trumienkę.
Dorotol, to dlaczego się męczyłaś z pakowaniem serwisu w pudła, trza było władować do nadprogramowego kredensu i dać Arkadiusowi do zawiezienia w „kupletnym kumplecie”. 😉 😉 😀
Zrobiłam sobie przerwę obiadową i wzięło mnie na figle. 😀
Ja w ogóle nie mam tak zwanych mebli 😯
Nawet nie byłoby ich gdzie postawić.
Warunki spartańskie to dobre warunki, Rybo. Goście nie przyjeżdżają się dopieścić w sypialniach itd, tylko pogadać, pobyć ze sobą.
Przypomniało mi się lato, jak były Cichaly, dojechał Nowy, my spać, a Nowy z Cichalem nocne Polaków rozmowy. Na odchodnym przypomniałam, że mają znieść dla Nowego materac na dół, żeby się chłop porządnie wyspał…
Tak, tak, zaraz zniesiemy! <–odzew.
Rano patrzę, biedny Nowy na kanapce kima 😯
Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz… 🙄
Zgago szczatki elitarnosci trzeba sobie zostawic, serwis pakowali ci ze sklepu, dostali napiwek.
Dorotol, slusznie. 😀
Niedaleko Świnoujścia jest gościnna sypialnia w piwnicy 🙂
http://picasaweb.google.com/alicja.adwent/Polska2010Szczecin#5532778286501143442
O, przypomniało mi się… taka butelka Grand Marnier u nas to 45$. Nie tak mało.
Do mnie przyszła piękna zima, tylko że zacznie się odśnieżanie.
Wątróbki z boczkiem po raz pierwszy jadłam w wersji ze śliwką suszoną w środku. I takie właśnie przyrzadzam czasami jako gorącą przystawkę. Nikt ze znajomych tego nie robi, więc jestem oryginalna. Ale nie korzystam z grilla, tylko piekę /dość krótko/w piekarniku.
Alicjo,
moje uznanie za tę kiszoną kapustę. Dobrze rozmawia się o różnych potrawach, ale nie zawsze ma się ochotę, aby samemu to zrobić. A Ty – proszę, po cichu, przy lampie , ciach, ciach – i kapusta gotowa.
Dziś ostatni raz w tym tygodniu wybieram się do teatru.
Przy okazji mogę polecić koleżeństwu z Warszawy ” Naszą klasę” Słobodzianka. Bardzo dobry spektakl/ w Gdyni pokazywany poza konkursem/ – grany jest w Teatrze na Woli. Naprawdę warto obejrzeć.
bardzo ladny pomysl z tym regalikiem w ramce, moge kiedys skopiowac?
Dzień dobry Wszystkim,
Dorotol, ja nie raz źle wyszedłem na mówieniu prawdy, ale z tą wadą muszę już żyć do końca. 😉
Nisia,
🙂
Nieśmiało napomknę, że Świnoujście jest też na mojej liście miejsc do odwiedzenia następnym razem. Planowana trasa będzie wiodła przez Poznań, Żabie Błota i Szczecin.
echidna,
to chyba nie działa już jako schronisko, tylko coś tam.
Jedynym miejscem noclegowym jest, z tego co wiem, schronisko im JP II, odbudowane po spaleniu, na Polanie Chochołowskiej, w którym się zatrzymaliśmy.
Alicjo,
było mi naprawdę dobrze.
Nowy, tylko to się liczy. W dobrym towarzystwie to i na podłodze człowiekowi dobrze.
A’ propos Cichala ; Cichalu, Cichalu, gdzie jesteś !!
Kupiłam dziś ogromny kawał indyczego biustu, z myślą o zrobienia sobie z niego rolady – kawałek na jutrzejszy obiad a resztę na chleb zamiast niezjadliwej kiełbasy. Nie mam ostatnio czasu na jeżdżenie po porządną kiełbasę (nie mówiąc o serze Bursztyn). Nie wiem, czy jak wpakuję do rolady suszone morele i śliwki (plus obowiązkowe), posmaruję roztartym czosnkiem, to ona już nie będzie mdła w smaku ? Czy może dać same morele – mają wyraźniejszy smak. Gdybym wiedziała, że wymięknę tak szybko, z dzisiejszym przedświątecznym sprzątaniem, to bym kupiła z pół kg pieczarek. 🙁
Na facebooku 🙂
Misiu, to Cichal nie wie, że blogu/a łasuchów nie ma na facebooku ? 🙄
Cichal powiadomiony, że ludzkość się niepokoi i fanki czekają 🙂
Misiu, jesteś niezastąpionym detektywem. 😆 😆
Dobry wieczor,
Spadl dzis obfity snieg i na razie nie topnieje.
Nowy, nie wyrzucaj sobie szczerosci, pozostan soba 🙂
Ciesze sie, ze jestes zadowolony z pobytu.
Jezdem Zgago, jezdem (po krakowsku) Niestety nie mam za dużo czasu dla bloga, bo nie pracuję w biurze :-)) Emeryci sa okrutnie zajęci! Od wczoraj walczę z 15 kg dynią, która pozostała po jesiennej dekoracji domu. Nawarzyłem 5 zup. Dwie na zaraz a trzy do zamrażalnika. Zupa wg przepisu Magdowej córki (arabska). Teraz lecę do sklepu, bo brakuje cukru i octu. Będzie dynia w occie wg aszyszowej formuły. A jeszcze w wolnej chwili wykuchciłem galaretę kurczaczą z suszonymi żurawinami. Trochę to na słodko. Jakby kurczak w galarecie po żydowsku ?! Ewa fuczy, że nie dobre! I bardzo dobrze. Więcej dla mnie.
Pokazuję zupę z gębusią i striptis dyni coraz bardziej rozbieranej.
http://picasaweb.google.com/cichal05/Dynia?authkey=Gv1sRgCPzh0cLrt7jL5AE#
Cichalu, cieszę się, że takie wspaniałości pichcisz. 😀 A najważniejsze, że masz dla kogo. 😆 😆
Cichal potrafi upichcić z niczego, mogę zaświadczyć, pływając z nim na oceanach! Ciągle powtarzam, a bardziej Jerzor nawet, że niby nie mieliśmy nic, a mieliśmy tak wiele, o! Za każdym razem improwizacja. I to jaka!
Wielka, oczywiście!
Śnieg mnie zasypuje!
U mnie tez dyniowa zupa. 🙂
O matko ! ą u mnie koń zdechł i sanki zadrdzewiały! Nawet rowerem nie mogę jeździć bo dętek zabrakło do mojego wyczynowca. Pewnie będę musiał się przeprosić z łatką i klejem
A moze mimo wszystko jest to:
http://www.youtube.com/watch?v=l4v3FkgGHiw
Nowy- wracając do tych kanapek : najważniejsze,że były świetne
i pięknie się prezentowały,również na zdjęciach 🙂
Moja młodzież wykonała tiramisu.Od czasu zjazdu w Żabich Błotach
ten deser nieodmiennie kojarzy mi się z naszym wspólnym biesiadowaniem,
bo u Żaby tiramisu było serwowane,aż dwa razy.Co tu dużo gadać,to jest
prosty i świetny deser. I jak tu zrzucać kilogramy-stale jakieś pokusy w zasięgu ręki !
A śnieg sypie nadal.
http://www.youtube.com/watch?v=eKiujDWRBAM
Dorotolu, kopiuj ile wlezie. Ten patent wymyśliła pani architektka, która zresztą miała wiele fajnych pomysłów.
Nowy, zapraszam do piwnicy. W ogóle wszystkich zapraszam do piwnicy, na życzenie wieszam tam również pranie. To podnosi wilgotność pomieszczenia i daje ładny zapach (płynu do płukania, niektórzy przepadają).
Cichal turlający po kuchni wielką dynię będzie mi się chyba śnił po nocach…
Aleś Nisiu weszła w temat. Jak zabierałem sprzed domu tę dynię, sąsiadka spytała po co mi to, a ja powiedziałem „A tak będę sobie turlał” No to opinię we wsi mam jak w banku
Alicjo! Dziękuję za publicyty! Schodzę w takim razie na Dziady…
kod b66b Są znaki!
Jak się pisze striptis? przez z ? nie pamiętam, bo dawno nie robiłem.
Cichal, przez z 🙂
Nowy te kanapeczki to jeszcze gleboka noca podjadal sobie moj bratanek wrociwszy z balangi.
Danusko wlasnie Dagna tez (zagoniona do tego) zrobila tiramisu.
Nisu ja lubie takie srebre albo zlotawe ramki, ktore nie sa ta farba wymalowane od a do z tylko widac na nich tak niby po wlosku, mazania jakby czyszczonego pedzla, ramka od razu wyglada „rustykalnie”
Cichalku ja co prawda nie uprawiam ale za komuny to sie nazywalo stripteas
Zapomnialam najwazniejszego, sluchajcie czy Czeczeni sa muzulmanami?
Jutro przychodzi kolezanka do Dagny na wspolne robienie szkolnego projektu i my sie wstydzimy zapytac czego ona nie jada.
Pyro przejdz sie na poczte
Zgago wczoraj pisalam, ze mam krolika, znajde, miniaturke i nazywa on sie dumnie Carl Magnus ale tak na boku musze zdradzic, ze wolamy do nie po slasku „Karliczek”
Dorotol, według Wiki 93% Czeczenów to wyznawcy islamu sunnickiego.
ale tu jest niewiadoma, gdyz ona mieszkala jako azylant 7 lat w Polsce, dziecko nie chce sie jej zapytac, „bo nie chce zeby kolazanka czula sie dyskryminowana” a, ze one mnie beda jutro dyskryminowac i ja bede musiala jesc jakies frytki to nic
Ryba, otrzymalam wszystkie dobra od Pegaza Podniebnego czyli Arkadiusza, nalewczka, to nie mozliwe, ze to dereniowka, ona jest tak pyszna akurat taka jak lubia tygrysy, szynke to ja tez tak robie. Dziekuje.
Oj szkoda Dorotolku, oj szkoda, że nie robisz…
Doroto, to na wszelki wypadek dania bez wieprzowiny, reszta powinna być OK.
Dorotol, to możesz mu puścić tę piosenkę 😉
http://www.youtube.com/watch?v=KAg3HiE6kSE&feature=related
Już niedługo będzie „na czasie”. 😀
Cichal nie mam partnera do wystepow, tak sobie mysle ta zachodnia generacja 30 plus jest tak zakompleksiona, ze powinno sie im zaproponowac rozrywki erotyczne z jakimis altszrapnelam, coby im sie wydawalo ze oni sa gora, Cichal zakladamy show, mozna przez kamerki, dzisiaj to nawet z domu nie trzeba wychodzic
O! Lotr to Pas senta nie przepuszcza a takie pomysly nawolujace do nieprzyzwoitosci, to puszacza, ciekawe jest co ten pan robil w swoim zyciu…
Malgosiu ja mam „blokade” co do serwowania „tubylcom” wolowiny, bo mnie une mowia, ze „watrobka im smakuje” – szok, w koncu sie w……lam i wzielam na przsluchanie grozac, ze wsadze leb do garnka po zrazach zawijanych, a tu sie okazuje, ze une u matki w domu (Berlin West) to dostawali caly tydzien kartofle w mundurkach, polane olejem rzepakowym a w niedziele byla watrobka. Tak wygladaja KKK i milosc do dzieci.
Dorotolu, a ja bym ją po prostu spytała, tę Czecznkę – taktownie, ale bez podchodów, zwyczajnie, z prostym wyjaśnieniem, że nie chciałabyś uchybić żadnym zwyczajom. Proste sposoby są na ogół niezawodne. Przecież ona zrozumie, że zwyczajnie nie wiesz i nie będzie Ci miała za złe.
Nisiu oczywiscie, ze sie jutro zapytam ale czy mi „taktownie” wyjdzie, bo to sa 13-latki a ludzie sami rozumieja tylko to co sami chca, (semantyka, swietna nauka, plata figle), w kazdym razie jestem obozona wolowina i dziecinnymi spagetti, frytkami itd.
Doroto, to przecież jest jeszcze drób, jagnięcina, ryby i cała masa dań jarskich!
O jagniecinie nie pomyslalam a bylam u Turka w sklepie, rybe tez mam w zamrazarce, umrzec nie umrzemy
Podobo do podawania na przyjęciach wielowyznaniowych najbezpieczniejsze są kurczaki 😀
Doroto
Moja sąsiadka codziennie ściąga majtki przez internet i całkiem nieźle na tym wychodzi.
http://www.mat-hurtownia.com.pl/9-bielizna-damska
Mój sąsiad też niczego sobie . Sam w/w ściągalnie zrobił i nawet elektryczny wiatrak postawił o innych rzeczach nie wspominając…
A co dla wegetarian?
Mogą być smażone kabaczki
dla chorych na wątrobę – gotowane
Zabo u mnie w kuchni wisi fartuch kuchenny z napisem „Dzisiaj zaden kurczak”, bo wtranzalamy te kurczaki, te piersi kurczece a to mniej wiecej tak samo jak z zoltym serem w Polsce, jak pisal Stanislaw, ze gwarantuja jedynie smak wosku
Wczoraj tak mi nogi przemarzły od siedzenia przy kompie (pod biurkiem chyba najchłodniejsze miejsce w domu), mimo owinięcia w koc i wsadzenia w puchową kamizelkę, że dzisiaj cały dzie przesiedziałam i przeleżałam na dole z jamnikiem Krótkim w roli termoforu.
Nie wiem czy wiadomości o tych irlandzkich koniach były tego warte.
Dzisiaj syn Eski donosił z Irlandii, że te konie to nie jest tylko tegoroczny urodzaj, one po prostu od wielu lat sobie po wyspie biegają, co roku jesienią nowa partia jest „wypuszczana na wolność” (głownie drobnych farmerów i Cyganów), żeby nie karmić i nie płacić za leczenie chorych. Zdaje się, ze w tym roku wyjątkowo dużo „odzyskało wolność” i stąd zaniepokojenie. Syn Eski mówił, że koło jego miasta koni nie ma, ale w ubiegłym roku pokazało się stado osłów.
O ile dobrze pamiętam ze dwa lata temu w okolicach Trójmiasta też biegało 15 koni z jakiejś szkółki jeździeckiej, która na zimę zwineła interes.
dorotolu, nie chodzi o smak, tylko o bezpieczeństwo wyznaniowe.
Misiu jak ja moglam o Tobie zapomniec, Misiu jestes jak znalazl do programu w sieci!!! Ja Cie wezme za slowo, zobaczysz.
Dobrze, wlasnie zjadlam na dobranoc bigos z wedzonym schabem, sprobowalam szyneczki Ryby, bardzo, bardzo smaczna, sprobowalam konfiturki, popilam piwem (zwyczaje mam barbarzynskie) i teraz udaje w celach czytelniczo, przegladajacych i przypatrujacych sie starym sciezkom tej okolicy.
Tyle razy pisałem , prosiłem ,błagałem , przestrzegałem : Nie dawać dzieciom frytek… 🙂
http://picasaweb.google.com/Marek.Kulikowski/Amsterdam?authkey=Gv1sRgCOW9i-a9loHkXw#slideshow/5544332977476150290
Zabo ja tez marzne i to jak, ogrzewanie na full a nogi mi marzna, wieje na przelot, stare romantyczne drzwi wejsciowe i balkonowe, niech je jednak szlag trafi. Ja wszystkim serwisy pozalatwiam ale ja potrzebuje chyba takie kotary z grubego obiciowego materialu a te tutaj sa takie drobnomiszczanskie, ze wyc sie chce a co dopiero sobie zawieszac i to jeszcze na dlugosc 3,80 m.
Po wielu naradach, ustaliłysmy z siostrą, ze tegoroczną Wigilię robimy u jej córki, czyli u Anki.
Po wstępnym ustaleniu menu wyszło, ze to chyba ja przywiozę większość.
oto sznureczek do porcelany. Zdjęcia z lampą błyskową doprowadziły do tego, że wygląda na białą. Dlatego też umieściłam kilka zdjęć bez lampy – kolor kremowy ze złotym brzeżkiem.
http://picasaweb.google.com/anilana68/Porcelana?feat=directlink
albo drobnomieszczaństwo i ciepełko, albo wysoka sztuka i ziąb 😀
Rybo, stosowny kredens stoi 300 km od Ciebie w krzakach dorotola
Skład pełny serwisu to: 12 tależy płaskich, głębokich, deserowych, 12 bulionówek z podstawkami, 12 podstawek pod filiżanki, 9 filiżanek do herbaty, 2 dzbanki, 12 kompotierek, 1 waza, 2 mleczniki, 1 dzbanuszek na sok cytrynowy, 2 dzbanki, 2 patery okragłe, 2 patery podłużne, 5 salaterek (1 duża, 2 średnie i 2 mniejsze), 11 jajcarek, cukiernica, 2 sosjerki. Chyba o niczym nie zapomniałam. Ryba 🙂
Idę spać, bo znowu zziębnę…
Dzisiaj już dwa razy wlazłam na górę normalnie, to znaczy dwoma nogami na przemian. Pozostałe razy tradycyjnie: prawa noga na schodek i lewą dostawić. Jest postęp!
http://ikony-moje.pl/page1.php
Widziałam. Przesłała mi zdjęcia. Jeszcze nie wiem czy się na niego połaszę. Na razie nikt ze znajomych mojego mężą, którzy właśnie przebywają w pokoju obok, nie rozumie dlaczego wydałam takie pieniądze na serwis. każdy z panów bałby się wziąć cokolwiek do reki. Ci faceci.
w sumie 48 talerzy i talerzyków
No to sie Ryba zaporcelanowala na pare generacji, przd snem wypijcie zdrowie Arkadiusza, ze dowiozl to to bez uszczerbku.
Jak to – po co? Ja kiedyś rąbnęłam kilkunastoma talerzami z Wlocławka mojemu ślubnemu pod nogi. Nie zrobiło to na nim wrażenia, widać trzeba było więcej.
więcej – 5 razy 12 czyli 60 talerzy i talerzyków 🙂 To była okazja stulecia. Do tego każda sztuka ma swój znak – okazuje się że w komplecie są części z 3 firm. Kompotirki i jajcarki są z innej manufaktury a wyglądają identycznie.
Wypiją (ja ostatnio na diecie więc nie piję) ale będzie zdrowie i Arkadiusa i Twoje przede wszystkim, Dorotol. 🙂
Żegnam wszystkich i wracam do gości. Ryba – bardzo szczęśliwa
Rybo
Na Kole w Warszawie taki zestaw 3000 zł…
dorotolu!
Zdobyłaś co należy i zadbałaś o to, aby zostało dostarczone gdzie należy.
U mnie gęś, co to miała być już wcześniej. Rozmroziłem i oprócz wątróbki, za to ze skrzydełkami, podroby poszły na rosół. Zrobię nadzienie z kiszonej kapusty. Będzie w sam raz do kartoflannych pyz. Muszę ćwiczyć, bo za tydzień jest u nas Dorotka z Dagną, a wtedy będą śląskie rolady i modra kapusta. Tak roboczo na razie.
Mam problem,
dostałem torebkę końcówek wędliniarskich z kończącym się terminem. Żródło jest dobre, nie ma więc sprawy, ale u nas bigos dopiero co był. Pytanie więc, zaraz do zamrażarki, albo inne jeszcze jakieś takie?
Odetchnąłem!
Łotr podał tekst za czwartym podejściem.
Myśle i ja pomału, że trzeba by buntu, aby ta technika na tej stronie zaczęła działać trochę sprawniej.
Żabo, znaczy się, przydałoby Ci się takie cudeńko ;
http://www.lidl-shop.de/de/Auto-und-mehr/SILVERCREST-Fusswaermer
W niemieckim Lidlu mają to w aktualnej ofercie a u nas nie. 🙁
Dorot, a nie możesz sobie kupić grubego aksamitu i sama uszyć zasłony, ew. dać komuś do uszycia ?
Ten komplet ma identyczne uchwyty w pokrywkach waz, jak nasz rodzinny serwis (też na 12 osób) z makami – wiano mojej Mamy. 😉 I wiem, że to też serwis „made in Ceskoslovakia”. Tylko po 71 latach używania (od wielkiego dzwonu) jest nieco zdekompletowany i niektóre filiżanki są pęknięte, ale nie ciekną. 😀
Życzę wszystkim dobrej, spokojnej nocy.
„Ufamy w niewinność”.
😯
Alicjo, czyją niewinność ? Zaintrygowałaś mnie i jeśli Ci się nie uda wyjaśnić, to nie będę mogła z ciekawości zasnąć. 😯 😀
Ku pamięci Sławku – Rozłożyłeś mnie tumskim mostkiem na łopatki, a parę minut pózniej światło wysiadło, śnieg zaczął padać, zrobiło się tak ciemno, że policyjne konie musiały włączyć reflektory. Śnieg stopniał, ogrzewanie nie działa, ale ten serwis od Dorotola jest nadal piękny, piękny, piękny – tak piękny jak Johanna i Carl Magnus Hutschenreuther na weselu.
Dorotolu – Skoro Włosi Hutch przejęli , Carl Magnus zniesie piękne złote pisanki, z gór zamawiam to najbardziej rustykalnie zdystansowane – będzie piękne 🙂
Żabo – Za moich szczenięcych czasów Grotowski był już we Wrocławiu, a Włoch którego wspominasz, Eugenio Barba, miał zakaz powrotu do Polski i to on, z żalu, na „Ornitofilach” się znęcał, ale już w swoim własnym teatrze Odin. Sztuki nie widziałem, ale po to był miesięcznik „Dialog”, tym wypadku rok przed moją maturą, AD 1967 🙂
Barba miał też szalonego brata – wegeterianina – hotelarza, Ernesto, a ja mam nadzieję, że jakiś zbłąkany jamnik lub koń mnie ogrzeje 🙂
Zgago – Jesteś pełna ciepła 🙂
Zgago,
to tytuł artykułu z dzisiejszej gazety.
Zatkało mnie kapeczkę.
Muzycznie…..
http://www.youtube.com/watch?v=Aso4qltChjM
Na cześć Pana Lulka kupiłem kawałek sera i nazwałem go „Old Poland – Dawidgródek”. Mam też ochotę na wyborny „Stary Sambor”, a jajko z flamastrowym lwem uczci Karlika i Jankę.
W wiadomościach na przemian choinki i terroryści. Noel.
W polskiej wersji były to piosenki Joanny Kulmowej, a nie to skandynawskie łkanie.
Mogę się mylić, mam w tym wprawę 🙂
…bez komentarza…ttp://www.youtube.com/watch?v=aQrMowyfW_Y&translated=1
O… ale żem sznureczek zapodała….
http://www.youtube.com/watch?v=aQrMowyfW_Y&translated=1
Placku, bo mi 2 lata temu dzieci zafundowały szczelne okna i od około 20 lat, kaloryfery są gorące a na dodatek blok jest od wiosny ocieplony. 😉
Nie bez znaczenia jest fakt, że zawory przy grzejnikach można przykręcać i odkręcać bez zalewania sąsiadów z dołu – jak było w czasach „słusznie minionych”. 😀
hm. to miało być 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=p_w_YU4OSzY&feature=related
Alicjo, dzięki za wyjaśnienie zagadki. Mnie już takie wiadomości nie ruszają, tyle ich mam na co dzień. 😀
PS. Łotr mi 3 razy nie przepuścił komentarza a nie było w nim o żadnym Pica-s-sie. Ani innych „nieprzyzwoitych” wyrazów. Musiałam pozmieniać i jestem ciekawa, czy teraz puści.
Na dodatek mi napisał, że już wysłałam taki sam wpis. 👿
Dobranoc. 😀
Alicjo,
a http://www.youtube.com/watch?v=129uSUEN-8wto:
http://www.youtube.com/watch?v=SXh7JR9oKVE
Zobaczcie to. Cudne jest.
Jotka,
życzę Ci, żeby udało się odnaleźć tamte klimaty. Nie wiem czy to jeszcze możliwe, wie to Małgosia.
Dobranoc 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=6VzsT5OswHk&feature=fvw
dzień dobry .. 🙂
zasypało na biało .. zaraz ma być słonko .. 🙂
ten Bursztyn ser ma już dobrą markę bo znajomi też mi polecali ..
Marek myślałam, że to Twoja galeria .. czas chyba na to byś i Ty miał swoją ..
Ryba gratuluję szybkiej decyzji .. a Arkadiusz dobry kolega jest .. 🙂
o cieszę się cichal zdrowy .. 🙂
Pepegor… jak mnie znasz, jasne 😉
kto piecze to już czas … 🙂
http://sekretykuchenne.blox.pl/2010/11/Pierniczki-swiateczne-I.html
a może takie ..ciekawe komentarze między innymi o tych pierniczkach z witrażykami …
http://mojewypieki.blox.pl/2008/11/Pierniczki-jak-alpejskie.html
i jeszcze takie ..
http://mojewypieki.blox.pl/2007/11/Pierniczki.html
Witam słonecznie. 😀
Nisiu, masz rację – to jest cudne. Szkoda, że nasze chóry nie wpadły na to, żeby promować piękne pieśni, tam, gdzie w dzisiejszych czasach są tłumy potencjalnych słuchaczy.
Jolinku, ja zauważyłam dziwną rzecz u swoich dzieci. Widujemy się od kilku lat ogromnie rzadko i za każdym razem, gdy proponuję potrawę, lub wypiek, który nie jest tradycyjnym – znanym od lat, to one proszą właśnie o te tradycyjne mimo, że w swoich domach jedzą potrawy nieznane z domu.
Pomijam pierwsze dni świąt, gdzie nawet nie pytam, bo :
http://www.youtube.com/watch?v=V9ImjtLMKtA
😉 😀 😉
Witam nawet jest slonecznie, przyszla Czeczenka o pol godziny za wczesnie i… ona mowi jezykiem polskim ludzi wyksztalconych po siedmiu latach mieszkania w Wolominie, mowi lepiej niz dzieci polskich rodzin rozmawiajacych w domu po polsku
cd. wieprzowiny nie jadaja ale nienawidza niemieckich wyrobow i wysylaja pieniadze do Polski aby znajomi mogli im przysylac polskie jedzenie…
Dzien dobry,
Snieg topnieje ale jest jeszcze bialo.
Dzisiejszy obiad jest prosty i pasuje do zimowego pejzazu: raclette czyli topiony ser plus ziemniaki i troche wedliny. Biale wino, alzackie edelzwicker. Ser posypuje kminkiem (pomaga w trawieniu).
Zycze Wam milej niedzieli 🙂
Dorotol- i co w końcu serwujesz tej Czeczence ?
Pepegor- te resztki wędlin może wrzuć do jakiejś zapiekanki na bazie
makaronu lub ryżu ? Dodaj pomidory,zielony groszek,zalej rozbełtanymi
jajkami i posyp utartym serem.
Bardzo przyjemnie się dzisiaj spacerowało w tym śnieżnym krajobrazie.
Po takim spacerze pies zawsze po umycia,bo śnieg przykleja mu się do łap.
Co zrobić,chciałam psa to mam wszelakie radości z tym związane 🙂
U sąsiadki na górze pękła rura-mamy zalany sufit w łazience oraz kawałek
ściany w pokoju,który z łazienką sąsiaduje.Oczywiście takie rzeczy dzieją
się podczas weekendu.Hydraulik przyjdzie w poniedziałek,pokój i łazienkowy
sufit będą do malowania ! Miła perspektywa,będziemy mieć nowe,czyste
ściany na Święta.Może i dobrze ?
W piekarniku pieką się ziemniaki pokrojone na plastry,ułożone warstwami
z dodatkiem czosnku i śmietany.Pachnie czosnkiem w całym domu 🙂
Z tiramisu została jedna mała porcja,dla Osobistego,który właśnie wrócił
przeziębiony ze swojej wędkarskiej wyprawy.
Dzień dobry na pierwszy adwent.
W Kingston/ Canada teraz prawie miesiąc imienin, lub coś podobnego.
Gęś dochodzi, a woda na kopytka lada chwila się zagotuje. Wypatruje gości.
A na zewnątrz zima przy minus 5. Jak pogoda ładna, to w końcu chodzi o minusy dodatnie.
Czego wszystkim życzę
pepegor
No nie:
ddd1
Juz sobie pociagnalem przy gesi, ale na taki kod musze poprawic!
Danusko wspolczuje Ci, na calym swiecie jest podobnie w takich okolicznosciach.
Na razie panny poszly pod palac na jarmarkt swiateczny i beda jadly czekoladki z Piemontu i austriacki ser gorski – przynajmniej Daga.
W domu nie mam nic polskiego, mam natomiast salatke z ciecierzycy czy jak to sie polsku nazywa, salatke z kaszy bulgar, sos jogurtowy, malo jogurtu duzo czosnku, zrobie jeszcze ziemniaki smazone z rozmarynem i perzynioslam sobie jagniece mieso w formie gyros
Kopytka z gulaszem to moja specjalność . Niestety nigdy nie robiłem z cielęciną. Przed chwilą obejrzałem program w Arte o thüringer klöse .
Niestety to co podają prawie na wszystkich weselach ma niewiele wspólnego z oryginałem i bardzo jest dalekie od klasycznych niemieckich klusek. Mrożone gotowane smakują jak pacia. Brry , fuj.
Chyba się pobawię . Tylko skąd wezmę wyciskach do tartych ziemniaków . Trzeba będzie wyciskać ręcznie.
http://www.mdr.de/thueringen-exklusiv/5808022.html
U mnie w domu też pachnie czosnkiem, ale piecze się właśnie jagnięcina. Do tego będą pieczone ziemniaki, brukselka i buraczki.
Ja bym wolala jegniecine Malgosi ale coz…
Dziędobry na rubieży.
U mnie niczym nie pachnie, bo idę na proszoną kaczkę do przyjaciół.
Z tą tradycją to ja mam tak, że po pierwsze nie wyobrażam sobie Wigilii poza domem, choćbym w nim miała siedzieć sama zepsem. Rok temu była nas dwójka z synkiem i zrobiłam wszystko jak trza. Bo po drugie – musi być jedzenie takie, jak zawsze w domu bywało: barszczyk z uszkami, smażona ryba, kapusta z grzybami, fasola, smażone suszone kapeluszki… Coś nas musi łączyć z ojcami i dziadami, a nawet pradziadami… żebyśmy wiedzieli, że skądś tam się wzięliśmy, a nie sroce, za przeproszeniem, spod ogona… No.
W tym roku Mendrusie przyjdą i przyjaciółka żeglarka zwana czasem ciotką kaphornówką. Mendrusiowa Ania muzyczka, więc będzie grała, a my będziemy śpiewać kolędy.
Kocham te święta, tylko w miarę upływu lat miewam coraz smutniejszą refleksję: tylu nas już odeszło od tego stołu. Ale przybywają nowi, takie życie…
Dorolotu,
bo obcokrajowcy ucza sie polskiego literackiego, nie potocznego, czy gwary,
nauczyciele polskiego jako obcego to zazwyczaj wyksztalceni ludzie 🙂
a ja mam pierwsza wolna niedziele od niepamietnych czasow i jem na okraglo, odkad wstalam! i zaraz bede robic, ku czci Pyry, sliwki z boczkiem 🙂
pozdrawiam wszystkich serdecznie 🙂
Próbowałem znależć przepis na kartoflane kluski z Turyngi ale to co można przeczytać nijak się ma do tego co obejrzałem w TV.
Dwa kilogramy ziemiaków
Ziemniaki obrać , połowę ugotować drugą połowę zetrzeć na tarce. Starte ziemniaki trzeba mocno wycisnąć aby były prawie suche. Są specjalne prasy na śrubę … Do gorących ziemniaków rozdrobnionych przy pomocy druciaka dodaje się wyciśnięte starte surowe ziemniaki . Przy pomocy silnego chłopa trzeba teraz wyrabiać to co zostało połączone. Tak długo aż chłop się spoci i zrobi się całkiem czerwony. Jak wychodzi za gęste można dodać trochę wody ze skrobią czyli pozostałość z wyciśniętych ziemniaków (z wierzchu zlać na dole jest sporo skrobii )
Ma być gładka puszysta masa. Formować dość duże kuli wielkości sporej mandarynki . A wcześniej należy włożyć w środek kawałki podsmażonego na maśle chleba .
Teraz najważniejsze: Klusek się nie gotuje. Znaczy się gotuje tyle że wrzątek ma być zimny , czyli woda ma mieć temperaturę 70 stopni C. W zależności od wielkości zrobionych klusek trwa to 15 – 20 minut. Podaje się najczęściej z gęsią .
Dobry kotlet też nie jest zły . Ale generalnie dobre mięso z sosem .
Ufff
Idę do kuchni skobać grule.
Muszę zakładać inne okulary do pisania bo gubię literki 🙁
Teraz maszynka do kawy bulgocze. To co zostało z gęsi jest sprzątnie i obiecane zostało, że jeszcze do świąt będzie powtórka z gęsi, bo tak wszystkim przypadło do gustu.
Misiu, ucieszył mnie link do ikon. Dla każdego wnuczęcia powinnam mieć w prezencie odpowiedniego świętego, znaczy ikonę.
Pepegpr, wszystko to co ma być w bigosie z wędlin i mięs spokojnie możesz zamrozić. Ja tak stale robię z wszystkimi resztkami. Bigos w którym były resztki mięs i wędlin świątecznych nazywał się hultajski, robiło się go po świętach. Teraz można wszelkie resztki zamrozić i takowy hultajski bigos robić przed świętami. Co się nie zje przez święta, albo inna okazję zamrozic….
Mis, zeby bylo bardzie elegancko do tych klosow wklada sie ze trzy cztery grzanki z bialego chleba, mozna tez wrzucic ziola.
…nie doczytalam, masz o tym chlebie w tekscie.
Chcecie zimy? To ja macie. Skumbrie w tomacie u Jotki.
http://picasaweb.google.com/alicja.adwent/ZimaUJotki#
http://www.zielinski.swinoujscie.com/
Dla miłośników ikon.
Mięso z gęsi też do bigosu dobre…
Dzisiaj z rana była wprost bajkowa pogoda, słońce, bezwietrznie, biało od śniegu i szadzi.
Zebrałam sie i podreptałam na podwórze odśnieżyć samochód, uruchomić spryskiwacze po dolaniu zimowego płynu, założyć ocieplenie na kran stajenny, popatrzeć co też zięć w kancelarii zdziałał i w ogóle rozejrzeć się pańskim okiem.
Tymczasem słoneczko się schowało, Ojej, jaki przepiękny trznadel przyleciał, jeszcze nie widziałam z tak intensywnie żółtą główką, chyba z kanarkiem się skrzyżował 😀
wracając do schowanego słoneczka: samochód odśnieżyłam, zapaliłam, spryskiwacze odmarzły i zadziałały, na razie z przodu, ale na razie dobre i to, ogrzewanie kranu zadziałało, Czandor się bardzo poprawił, nawet doły nad oczami mu się zmniejszyły (rano jak wychodził i zobaczył śnieg to się mało Sylwi nie wyrwal, brykal jak źrebię), kacelaria częściowo bardzo ładnie a częściowo mnie miotneło, pańskie oko mi mglą zaszło…
Teraz spadam na dół pod śpiworek, jamnika w nogi. Kolano stwierdziło, że zginania na dzień dzisiejszy wystarczy.
Nisiu, te od Misia to nasze blogowe
a ja prze 3 dni będę jadła to co dostałam wczoraj od solenizanta (sam wszystko gotował) .. golonkę z kapuchą, zrazy z ziemniaczkami, nogę indyka z sałatką, stek z kluchami .. tatar na śniadanko, śledziki na kolację ..szarlotka i sękacz (kupne) do kawy … 🙂
kupiłam ostatnio na spróbowanie owoce kaki .. zjadam ale to nie moje owoce ulubione ..
Misiu, do wyciśnięcia soku z utartych ziemniaków, wystarczy dość gruba lniana lub bawełniana ściereczka (serweta). Tylko zaznaczam, że już jej nie dopierzesz i na zawsze pozostanie serwetką do wyciskania utartych ziemniaków. 😉
Ja mam do tych celów, uciułane w latach 60, woreczki po mące – kiedyś można było w takich praktycznych opakowaniach kupić w każdym sklepie 5 kg mąki. 😀
Jotko, zima u Ciebie piękna ale Sokrates i psinka (nie wiem jak się wabi) są o sto razy piękniejsze. Wspaniałych wakacji Wam życzę. 😆
może kogoś zainteresuje ..
http://smakuje.blox.pl/2010/11/Otwarcie-BioBazaru-w-Warszawie-fotorelacja.html
Jolinku, ciekawa informacja o bazarze, przekaze rodzinie.
Jotko, zycze udanych wakacji w jak najlepszej formie.
Nisiu 13:47, tak, tradycja jest wazna i im dalej w zycie tym wazniejsza.
Raclette mimo kminku to jednak ciezkostrawne danie. Nic mi sie nie
no moze tylko usiasc z dobra ksiazka 🙂
zgubilam po drodze „chce” 🙂
Alino-ciężkostrawne,ale znakomite 🙂
Dzisiaj wykorzystałam trochę daktyli oraz fig z Twojej nalewki bakaliowej.
Zostały podduszone w rondelku w towarzystwie soku ze świeżo wyciśniętych
pomarańczy oraz sproszkowanego imbiru.Całość zmiksowaliśmy i mamy taki daktylowo-figowy sos do piersi kurczaczej przewidzianej na jutro.
Miś z tymi kluchami ziemniaczanymi też me kubki smakowe z dala łechce.
Jak w końcu kiedyś z kolegą Misiem spotkamy się na jakimś zjazdowaniu,
to już wiadomo,o co mamy go prosić !
Dlaczego u mnie w domu nie lubią kminku ?
Ja lubię bardzo i chętnie bym dodawała tu i ówdzie,ale rodzina protestuje 🙁
Danusko, mnie kiedys Pyra podpowiedziala fajny patent na kminek, bo tez nie lubialam (te ziarenka denerwujace sa i nieprzyjemne w rozgryzaniu), mianowicie – mielony
Danuśko, posłuchaj rady Magdaleny, jeśli dasz szczyptę mielonego kminku, to jest szansa, że biesiadnicy nawet nie zauważą. Ja też nie cierpię nasion kminku – jak nań trafię i rozgryzę – natomiast, gdy wpadłam na mielony, to mi w ogóle nie przeszkadza. 😀
Witajcie,
jesteśmy prawie spakowani. Pakowanie zawsze jest dla mnie ogromnym stresem. Wczoraj wieczorem moja infekcja się nasiliła i miałam nerwowy wieczór i noc. Dzisiaj jest lepiej. Trzymajcie kciuki.
Alicjo,
dziękuję za wstawienie zdjęć. Zima bajkowa. Dzisiaj było jeszcze piekniej, bo prawie cały dzięń świeciło słońce.
Zgago,
pan kot ma na imię Sokrates i rządzi całym domem. Psinka ma na imię Sunia. Jest już straruszką. Ma za sobą ciężkie przejścia. Bezdomność, ale pewnie też i przemoc. Jest neurotycznym łakomczuchem. Zakochana do nieprzytomności we Włodku, ze wzajemnością. Sokrates obdarza nas swoimi względami w sposób bardziej umiarkowany. Sunia czuje, że wyjeżdzamy. Chodzi za mną krok w krok i nieustannie się o nią potykam.
Dzisiaj miałam na obiad, wspomnianą wczoraj roladę z indyka. Nadziałam ją samymi morelami i jest pyszna. Druga (ogromna) rolada stygnie i podzielona pójdzie do zamrażalnika, będzie zastępować wędlinę.
Kupiłam też wczoraj polędwicę wędzoną* i sama ją sobie sparzyłam. Potraktowałam ją tak samo, jak szynkę wędzoną-ugotowaną, zgodnie z radą Pyry. Jest wspaniała w smaku, bo nie jest sucha.
Jeszcze muszę się odważyć i zrobić pasztet, jak na razie dojrzewam do taaakiej odwagi.
* zupełnie nie wiem dlaczego nazywają tę wędzonkę „polędwicą”, skoro to jest najzwyklejszy wędzony schab. 😯
Jotko, życzę Ci błyskawicznego wyzdrowienia !!! Nie stresuj się, bo to najbardziej szkodzi wyzdrowieniu – chodź po domku i mów sobie cały czas; jest dobrze, będzie jeszcze lepiej. Czego Wam obojgu życzę z całego starego serducha. 😆 😆
Danuśko,
Ty się rodziny nie pytaj, tylko dodawaj kminku i już. Ja dodaję do bardzo wielu potraw, a do kapuścianych to obowiązkowo i w ilościach. Ja kminku nawet nie wyczuwam, tak się do niego przyzwyczaiłam. Wspomaga trawienie, toż to nasze babki i pra-pra już o tym wiedziały.
Jedna z moich ciotek robiła kminkową nalewkę. Nie wiem, jak, ale zdaje mi się, że zalewała spirytusem lub wódką sporo kminku i do tego dodawała cukru. Proporcji nie podam, ale wiem, że to było dobre.
Jotko,
z Kuby właśnie był wrócił mój kumpel, co to raz do roku przynajmniej tam bywa. Słońce i pogoda jest 🙂
Jotko, żadnych stresów, natomiast zdrówka i niezapomnianych, miłych wrażeń życzę. We wtorek i ja otrę się o kubańskie klimaty, wybieram się na koncert Pasion de Buena Vista. Mam nadzieję dobrze się bawić, bo i muzyka i aranżacje taneczne. Już miałam taką przyjemność chyba rok temu. Sala kongresowa pękała w szwach, wzruszający koncert…
Wczoraj byłam na spacerze na Nowym Swiecie, juz są gotowe dekoracje do świątecznej iluminacji, która ma rozbłysnąć już w następną sobotę, ależ będzie pięknie 😀
O, zapomniałam byłam…witam w Adwencie, ja tu rządzę 😎
Do Wigilii mam podejście Nisi, z tym, że mój dom się zmieniał przez lata i na to nie ma rady. Przez ostatnie ćwierćwiecze (Oj! 28 lat!!!) jest tu, ale od 2 lat spędzamy święta u Młodych. Tak prościej, bo cała rodzina Młodej jest pod ręką, rodzice i rodzeństwo sztuk dwie oraz Babcia. A tak w ogóle to ich więcej, jak to z Chińczykami bywa 😉
No to ja tutaj barszczyk zakiszam, uszka robię w ilościach, pierogi z kapustą i grzybami, zawsze była też kapusta z grochem – wszystko prawie jak u Nisi, tylko pamiętam o kapuście z grochem, bo Babcia mawiała, ze to po to, „by ubranie pasowało”. I do tego koniecznie kompot z suszonych owoców, śliwki, jabłka, gruszki i co tam jeszcze.
Ten kompot dlatego, że podobno tradycyjnie w mojej Mamy rodzinie podawano oprócz barszczu czerwonego zupę owocową. Mama serdecznie tej zupy nie znosiła, więc zamieniła ją na kompot z suszu. A tę zupę robiło się tak jakkompot z suszu, do tego zacierki lub drobny makaron czy kluski lane, i zabielało sie śmietaną na koniec. Mnie nawet to smakowało, lekko kwaskowata zupa wychodziła.
Wigilię spędzamy tylko z Młodymi, Młoda już się przyzwyczaiła od lat do całego ceremoniału, prasuje obrus biały z Cepelii, ten „najlepszy” od teściowej, no i potem zajadamy.
A w pierwszy dzień świąt łazimy po chałupach, czyli od jednego brata do drugiego, a kończymy na rodzicach młodej, z całym braterstwem i wszystkimi ich gośćmi.
Mamy też takie towarzystwo, ściskające w objęciach ulubione zwierzątko.
Pełnia szczęścia 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/img_2363.jpg
Adwentowa Szefowo, zapomniałaś dodać do zdania „ten najlepszy od najlepszej teściowej”. Ot, co. 😎
A kicia śliczna – jak prawie wszystkie kiciadełka. 😀
Właśnie patrzę na zdjęcie maleństwa śpiącego w kapturze od dresu. Aż mi będzie szkoda przełożyć kartkę na następny miesiąc. 😉
widze, ze tutaj klepie sie wszystko co jest do naklepania.
to fakt, mozna wszystko klepac co jest do naklepania, ale nie wolno zapomniec o tym, ze na samym koncu powinno powiedziec sie to, co naprawde jest istotne.
ja jestem bardzo slodki
kto nie wierzy, niech ma sie na bacznosci, bedzie mial do czynienia z Ryba, corka Pyry.
Przyjaciel wyrazil najwyzsze ohy i ahy po posmakowaniu wisienek. zjedlismy po piec sztuk prosto ze sloika. to byla rozpusta na calej linii.
i dlatego podczas spaceru postanowilismy wiecej nie przesadzac w rozkoszach i ograniczyc sie, do maximum dwoch dziennie. oczywiscie na twarz. i na dodatek delektowac sie tym tuz przed spacerem co ma swoj sens i logike.
wiem wiem, ze was to nie dotyczy, ani spacer ani wisienki, a nie mowiac juz o nalewce, po ktorej dreptac dalej mi sie juz dzisiaj nie chce.
7778 <—czy to coś znaczy?
„Ekskluzywna emulsja na noc do pielęgnacji skóry po 50 roku życia. Autentycznie odpowiada na potrzeby każdego rodzaju skóry dojrzałej.
Udowodniona skuteczność:
Redukcja zmarszczek – 24%
Poprawa wygładzenia skóry – 43%
Redukcja szorstkości skóry – 42%
Wynik 28-dniowej kuracji potwierdzony badaniami in vivo
😯
Ja stosuję kurację od lat i żadnego in vivo nie widzę 🙁
A datę urodzin w paszporciku widzisz, Alicjo?
a jak masz to widziec skoro odnosi sie in vivo do tego co ma miejsce wewnatrz organizmu. nie ufaj magom Alicju.
tylko rysiek prawde ci powie. haha haha ha ha
Z tym kminkiem to nie ma lekko 🙁
Próbowałam nie pytać,próbowałam dodawać mielony,zawsze wyczują
i zawsze im nie smakuje.A zatem używam jedynie wtedy,kiedy gotuję
tylko dla siebie,a to zdarza się dosyć rzadko.
Ryśku- wisienki nas jak najbardziej dotyczą,też uwielbiamy wyjadać 🙂
Barbaro- no widzisz,to Ty będziesz we wtorek w Kongresowej,a my
z Jolinkiem i Małgosią w Teatrze „Syrena”.Potem wymienimy wrażenia.
Z działań kuchennych została mi średnia główka kapusty. Żeby nie zmarniała, zagospodarowałem. Z części zrobiłem surówkę z cebulą i jabłkiem, ale to standard. Resztę uwarzyłem na słodko-kwaśno (pierwszy raz) Znalazłem taki przepis:
Kapusta na ciepło kwaśno-słodko
Kuchcik
SKŁADNIKI:
1/2 główki małej kapusty ok 0,5 kg.
ok. 0,5 szkl oleju.
1 łyżeczka soli.
0,5-0,7 l wody.
2 łyżeczki kwasku cytrynowego (ew.cytryna 1-1,5szt).
2 łyżeczki cukru.
4 łyżki śmietany 18%.
1,5 łyżki mąki.
ewentualnie kminek – łyżeczka.
…..PRZYGOTOWANIE:
Kapuste poszatkuj cienko, posól i odstaw na 10min. Przesyp do garnka i zalej wodą ( można też od razu zszatkować do garnka-mniej mycia :)), dodaj olej, zamieszaj dokładnie aby olej się równomiernie rozprowadził. Wstaw na mały ogień i gotuj do miękkości. Jeśli już będzie kapusta miękka odkryj pokrywkę aby woda odparowała co jakiś czas mieszając. Jeśli zostanie ok 1/2 wody co na początku to dodaj najpierw kwasek lub cytrynę, wymieszaj dokładnie. Jeśli kapusta będzie miała lekko kwaskowaty posmak dodaj cukier (cukru troszkę mniej niż kwasku). Cały czas wyparowuj wodę. Wody musi zostać po odparowaniu tyle aby przykryła dno. Jeśli nam tak zostanie dodajemy śmietanę rozmieszaną dokładnie z mąką (konsystencja zwarta a’la purre) i energicznie wszystko mieszamy. W ten sposób powstanie nam sosik. Wszystko razem podgrzewamy jeszcze ok 2 min. Kapusta na ciepło gotowa 🙂 Dla osób lubiących kminek – można też go dodać na koniec po zdjęciu z ognia i zostawić pod przykryciem na 10-15 min. Smacznego 🙂
Wprowadziłem pewne modyfikacje:
Oliwy 2 łyżki
Zamiast śmietany – jogurt własnego chowu
Soli 1/2 łyżeczki
Zamiast kwasku – ocet z czerwonego wina
Kminek w proszku
Ciachalku, Ty tej główki kapusty tak pochopnie nie krój. Ty ją se zostaw na zaś. 75, nie w w kij dmuchał. Zawsze możesz głowę kapustą zasąpić. Ludzkość podmianki nie zauważy.
cichal cichal
wystaw rogi – dam ci sera na pierogi
jak nie sera to kapusty
od kapusty bedziesz tlusty
a tak na boku to zazalenia prosze wysylac pod adres Ryby, corki Pyry
Warszawianki – czy widziałyście już Park Fontann ? Gdzie on się znajduje ?
Zgago, nie masz co się bać pasztetu. To prosta sprawa, tylko jest sporo pracy. Ale pasztetu nie da się zrobić mało, więc trochę zamrażasz, trochę rozdajesz. Tylko piecz w formie otwieranej albo zwykłej keksówce wyłożonej papierem , żeby można łatwo wyjąć pasztet.
Zima u Jotki piękna. U mnie też jest bardzo zimowo, choć śniegu trochę mniej.A kaktusy bożonarodzeniowe też są w pełni kwitnienia.
http://www.muratorplus.pl/biznes/wiesci-z-rynku/multimedialny-park-fontann-projekt-i-wykonanie-mostostal-warszawa_66836.html
W 3sat za chwilę słynny film o wyłącznym odżywianiu w McD. Warto zobaczyć.
Alicjo nie widzisz bo okulrary trza nałożyć … 😉
na zimowy czas letnia piosenka …
http://www.edumuz.pl/articles.php?article_id=659
a Pan Lulek wrócił do domu? …
Osobiście kminek bardzo lubię, szczególnie w połączeniu z daniami z kapusty.
Ma on jak widać również wielu przeciwników, o czym świadczą nie tylko powyższe wpisy, lecz także teksty literackie:
Był pewien pan w Koźminku,
co strasznie nie lubił kminku.
Raz krzyknął: dość tych kpinek!
Ciągle kminek i kminek!
i umarł, jak stał, przy kominku.
(K.I.Gałczyński)
Kapitanie Cichalu, ja robię białą kapustę prawie tak samo, tylko nie dodaję śmietany a na końcu wytapiam (pokrojoną w drobną kostkę) wędzoną słoninkę i wlewam na sam koniec, już po zagotowaniu kapusty z mąką i ostawieniu z palnika. A do duszenia dodaję 1 liść laurowy i 2 ziela angielskie.
Przypuszczam, że zamiast wędzonej słoniny można użyć wędzonego boczku.
Ewo, mnie kminek smakuje, bylebym go nie przegryzła, dlatego dodaje mielonego, bo smak jest a mój ozor nie cierpi. 😉
Ryśku, nareszcie możesz bezkarnie dokazywać ? 😆 😆
Krystyno, generalnie mi chodzi o tą pracochłonność pasztetu 🙁 Jeśli mi się uda wcześniej chałupę przed świątecznie oporządzić, to zrobię go. 😀
Idę już spać, jutro dzień roboczy i trzeba wcześnie wstać. 🙁
Życzę wszystkim spokojnej, dobrej nocy – szczególnie Jotce, żeby zdrowa wyruszyła na spotkanie ze słońcem i miłą przygodą. 😀
Moja mama na temat kapuchy miała takie powiedzenie, podobno wiekowe: kobiety nie przekochasz, kapusty nie przekrasisz. W związku z tym waliła do kapuchy mnóstwo okrasy.
Mnie ostatnio wyszła pyszna kapustka biała tak: podziabałam kapuchy pół główki. Narpiew (tak mówi mój budowlaniec) podsmażyłam na smalcu ze skwarkami (nie przesadnie dużo go wzięłam) plus cebula. Zalałam winem – różowym, bo miałam. Odparowałam, dodałam wody, poddusiłam, posoliłam, popieprzyłam. O kminku zapomniałam, choć generalnie bardzo lubię i mogę przegryzać. Ja nie lubię przypraw orientalnych, za to nasze jak najbardziej. To wino ślicznie przypasowało.
Żabo, co blogowe? Ikony? Bo te, które ja wrzuciłam to z kolei zaprzyjaźnionego malarza, a poza tym po prostu bardzo piękne, myślałam, że można je dla przyjemności obejrzeć.
Jotko, tylko Ty się tam cudnie baw!
Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Zgodnie z obietnicą podaję przepis na pasztet z grochu. Potrzebujemy:
– 2 kubki grochu (połówki)
– średni seler
– 2 marchewki
– pietruszka
– 2 – 3 duże cebule
– 1 op. pieprzu zielonego
– 1 szklanka płatków owsianych
– 1 łyżeczka ostrej papryki
– po 1/2 łyżki oregano i lubczyku
– 1 łyżka pieprzu ziołowego
– 5 łyżek oliwy lub oleju
– sól do smaku (po wymieszaniu masa ma być trochę za słona i pikantna)
Groch ugotować, płatki zalać wrzątkiem żeby powstała papka,
Na rozgrzanym oleju lekko przesmażyć pieprz dodać posiekaną cebulę i udusić ją na złoty kolor, dodać pozostałe (utarte na tarce jarzynowej) warzywa i udusić.
Wszystkie składniki dokładnie wymieszać dodać przyprawy i upiec w 180 stopniach przez ok. 40 min. Jest to ilość na 2 keksówki. A potem jeść. Życzę smacznego.
Ufff! Weszło bez problemu. Ja od paru lat używam keksówki silikonowe kupione w MACRO. Sprawdzają się doskonale. Za parę dni mają być w ofercie tego sklepu w cenie ok. 20 zł. Sprawdziłam od 30.11. w cenie 22.90.
Fajnie brzmi ten pasztet grochowy.
Jadłam dzisiaj wspaniały sernik upieczony przez pewnego starszego pana – ogromny, pyszny i – ku mojej nieutulonej zazdrości – w ogóle nie zapadnięty! Pytałam owego Stasia, jak to robi, że mu sernik nie klapie, a on, oczkami przewracając, odpowiedział, że puszcza mu Mozarta. Serniku, znaczy.
Prosta rada podczas odbrawy granicznej wloz $10 do paszportu to taki oobczyczaj w krajach komunistycznych.
Krysiude, a tej masy się nie mieli albo miksuje ?
Krystyno, znalazłam jeszcze inną informację o parku fontann, otwarcie ma sie odbyć dopiero wiosną. A miejsce – to u podnóża skarpy, spacerem w dół z Nowego Miasta
http://beta.um.warszawa.pl/aktualnosci/zobaczmy-park-fontann
Małgosiu – grochowe połówki po ugotowaniu rozpadają się w czasie mieszania.
Nisiu – daj znać kiedy będziesz w Warszawie, to zrobię specjalnie dla Ciebie.
A Bach? Może być Bach?
Trzy razy pisałam i nie puścił, łotr jeden …moje tradycje wigilijne mu się nie podobają , czy co?
Krysiude, kochana jesteś.
Na razie wyczerpałam limity szwendactwa. Junacy do pracy, młoty do roboty.
Dobranoc… i tak wszyscy już smacznie śpią, mam nadzieję.
dzień dobry .. 🙂
ale wiuje .. nie lubię tak ..