Zgadnij co gotujemy?
Obiecany tom czeka już na nowego właściciela. To książka niedawno omawiana i wzbudzająca blogowe kontrowersje czyli „Każdy może gotować” Jamiego Olivera. Najbardziej bulwersował niektórych podtytuł „Naucz się gotować w 24 godziny i przekaż dalej”. Nie sadziłem, że zwykłe i wcale nie oryginalne hasło reklamowe, można traktować całkiem serio i oburzać się. Rozumiem więc, że dzisiejsza nagroda bardzo ograniczy liczbę uczestników. Wstąpią w szranki sami zwolennicy działalności autora albo miłośnicy szybkich kursów tego i owego. Najważniejsze jednak, żeby nie tracić nerwów i poczucia humoru. Dzisiejsza zagadka powinna trwać znacznie krócej niż zapowiadana nauka. Powodzenia!
1.Z jakiego mięsa robi się chili con carne?
2.Co wchodzi w skład tradycyjnego śniadania angielskiego ?
3. Słowo curry ma kilka znaczeń – wymień choć dwa…
Zawodnicy już pognali do komputerów. Odpowiedzi wysyłają zapewne na znany sobie adres czyli: internet@polityka.com.pl O przyznaniu nagrody rozstrzygnie czas i komisja w składzie jednoosobowym. Czyli wszystko po staremu!
Komentarze
Witam zapracowane Blogowisko i życzę dobrego dnia. 😀
Za powodzenie powrotu do pełnej formy Żaby, oczywiście, trzymam.
Kapitanie Cichalu, życzę Wam spokojnego powrotu do domu.
Co tu tak cicho? 😯
Nastawiłam sobie budzik, chciałam zawalczyć, obudziłam się nawet zanim zadzwonił, całe 5 minut wcześniej, ale chyba jednak za późno 🙄 Nastawiony był bowiem na 8:50 😯
Na dworze biało od mrozu, niebo prawie bezchmurne, będzie ładny dzień…
Towarzystwo kciukowe niech się trochę odpręży i ma większe zaufanie do współczesnej medycyny. Jak lekarze będą trzeźwi, narzędzia sterylne, części zamienne odpowiedniej jakości etc., to Żaba jutro będzie na ł… nogach 😉
Co z Panem Lulkiem? Tak mu dobrze w tym elektrycznym łóżku, że już z niego nie wychodzi? 🙄
Konkursowi serial killers pewnie już wysłali, co trzeba… w takim razie – English breakfast…
(Zresztą najostatniejsze w tamtym miejscu – następny sezon letni oznaczał już ‚szwedzki bufet’, kontynentalny z wieloma modyfikacjami… cóż, czas płynie, świadomość się zmienia – i nawet odświętna ciekawość turysty ma coraz mniejszą tolerancję dla takiej „egzotyki”, jak pokazana na fotkach 😉 )
Nemo – Jestem tak oburzony i zbulwersowany, że słowa z siebie wykrztusić nie mogę. W 24 godziny nauczę Cię jak nastawiać budzik, chyba, że zażądasz przerwy 🙂
Bolesne epitety, polski sok z jabłek, francuskie rogale – english breakfast my a.., a jajka te same co 11 lat temu, poznaję po żółtkach 🙂
Dzien dobry,
Jestem jeszcze przed sniadaniem ale patrze na ten english breakfast i jakos odechciewa mi sie jesc…
Jolinku (kiedy sie obudzisz), Danusko, jaka jest pogoda i co jest zapowiadane na najblizsze dni? Ubrac sie zimowo czy jeszcze nie?
Z myslami przy Zabie.
Zjadlabym teraz taka prawdziwa jajecznice Misia 🙂 … na smalcu Nisi 🙂
Placku, smacznego 🙂
Alino – To nie moje śniadanie, moja to zazdrość, zawiść i gorycz, z kawą 🙂
Placku,
mnie już chyba się nie da tak wiele nauczyć 🙄 Za ofertę dziękuję serdecznie, wrócę do niej, jeśli będzie aktualna dłużej niż 24 h, tymczasem zacznę zamawiać budzenie u Osobistego 😉
Witajcie,
Ja też sobie zrobiłam przerwę od konkursu 😉
Pierwsze śniadanie na brytyjskiej ziemi w B&B. Sniadania pokazane przez A cappellę podawano w londyńskim hotelu tzn. był tam wielki bufet bez wyliczania na sztuki 😉 Najlepiej smakowały mi śliwki z kompotu.
a cappello, mogłabyś szepnąć co i z czego zrobione jest na zdjęciu 17 ? Pytam, bo resztę składników śniadaniowych rozpoznaję a tego nie.
Na 17 –
– w tle to bran – otręby: chrupkie, bez cukru, ładnie się z mlekiem komponują
– na froncie – obrok „ryżowy” – znaczy takie włókienka z mąki ryżowej (nie pamiętam nazwy) – też niesłodkie na szczęście, lubiłam to dosyć gdy było do wyboru, sama nigdy nie kupowałam, dlatego nie pamiętam szczegółów
😀
a cappello, dziękuję. 😀 Właśnie te „włókniste” mnie zaintrygowały.
Placku, to zeby ta Twoja kawa byla jak najsmaczniejsza 🙂
Wlasnie dostalam wiadomosc, ze moj lot LOT jest anulowany. Proponuja ostatni wieczorny, do potwierdzenia a wszystko z powodu tych nie konczacych sie tutaj strajkow. Czy ja w ogole wyjade?
Placku, jakos niezrecznie to sformulowalam z ta kawa ale mam nadzieje, ze zrozumiales intencje.
Alinko, moja Alinka ma ten sam problem bo chce odwiedzić swoją starszą siostrę i szwagra. Z ostatnich rozmów wynika, że Lufthansa lata normalnie, tylko nie ma jak dojechać, bo żaden przewoźnik nie gwarantuje, że ją dowiezie na czas do Paryża. 🙁
Alino – To do mnie należy monopol na niezręczność , dziękuję 🙂
Ha, uzurpatorski monopol przełamać byłoby godne i sprawiedliwe… wszak walczymy z monopolami, na ogół 😉
/najlepiej wpierw poradzę się w Urzędzie Antymonopolowym… 🙄 /
Nasz Geolog jedzie do Paryża na sympozjum, pociągiem, ale czy dojedzie… 🙄 I czy to sympozjum się odbędzie? 🙄
Zgago, sytuacja z dojazdami jest naprawde skomplikowana. Nie tylko lot jest niepewny ale i dojazd do Paryza problematyczny. Dopiero wieczorem bede wiedziala, czy bedzie jakis pociag i skad, ode mnie czy tez z dalszego miasta… A potem w Paryzu znow problem z dojazdem do lotniska. Un vrai parcours de combattant!
du combattant 🙂
I znowu pierwsza przysłała dobre odpowiedzi Asia. Gratulacje!
Zmartwionych, że to nie oni poinformuję, że jest jeszcze jeden egzemplarz tej książki do wygrania. Wystawię go na pożarcie za jakiś czas. Mam bowiem kilka innych równie fajnych nagród. Tym razem prawidłowe odpowiedzi były nastepujące:
1 Mielone mięso wołowe;
2 Jajka na bekonie, fasola w sosie, smażone wędzone ryby, kasza, kiełbaski na gorąco, grzanki z dżemem, sok pomarańczowy i.t.p.;
3 Hinduska potrawa, mieszanka przypraw, krzew, ktorego listki stanowią ostrą przyprawę.
Gratuluję Asiu i dziękuję za miłe słowa. Książka w drodze!
PS.
Zdradzę, że wśród odpowiedzi był też list od Placka, który jak wiadomo nie chce ujawnić swego adresu i nagród nie przyjmuje. Nie miałem jednak dylematu jak się zachować, bo list Placka był dopiero trzeci w kolejności.
A capello – Obecnie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów posiada monopol na przełamywanie, a konkretnie prezes tego urzędu, który podlega premierowi podlegającemu władzom Unii Europejskiej, a te z kolei podlegają wszystkim jej obywatelom – Un vrai parcours de combattant – Powodzenia 🙂
Asiu,
Gratuluję! 🙂
Dziękuję 🙂 i bardzo się cieszę!
Asiu, gratuluję
Bez entuzjazmu, ale z obowiązku odrobinę pomarudzę, jak zwykle. Wydaje mi się, że nie ma krzewu o nazwie curry. Składnikiem przyprawy są suszone owoce krzewu Murraya exotice, po polsku murraya, murraia lub nawet muraja. Te polskie nazwy odnoszą się zwykle do rozpowszechnionego u nas krzewu (może raczej krzewiku) Murraya paniculata czyli wierzchowata.
Rośliny curry nie ma, ponieważ curry stanowi mieszankę i występuje w wielu wariantach np. ostrości.
Errata: Murraya exotica
Gratulacje Asiu 🙂
Jestem oburzony i zbulwersowany druzgocącą porażką. Koniec żartów, wysyłam adres i rozpoczynam trening. Nie patrz na mnie takim wzrokiem, Jamie Oliver, jeszcze Ci pokażę.
Chciałbym wygrać książkę polskiego autora, może Państwo takowego znacie.
Z autografem. Bardzo mnie to ucieszy. Czy już wspominałem, że jestem sierotą ? 🙂
Stanisławie,
jest kilka roślin nazywanych curry Z drzewa curry (Murraya) robi się również przyprawy, ale nie te mieszanki, które my znamy pod nazwą „curry”. Liście są popularne w kuchni cejlońskiej jak u nas „bobkowe”. Swieże przechowuje się zamrożone. W tradycyjnej medycynie też są używane.
Stanisławie – Ale istnieje drzewo curry, a drzewo to to krzew który się wywyższa. Gałązki curry można tu nabyć, zielone jak piosenka, w sklepach dla tygrysów. Tamilskich.
Gratulacje dla Asi 😀
Osobisty zadzwonił z wysokości (3000 mnpm), że na obiad nie przybędzie, no to nie gotuję 🙄
Wrzuciłam pranie, robię konfitury z sycylijskich mandarynek i kombinuję, czy przesadzić nową palmę, otrzymaną od tego samego Sycylijczyka, co nam w ubiegłym roku już dwie podarował. Na wieść, że się dobrze mają, wyciągnął jeszcze dwie takie same, ale na widok przerażonego wzroku mojego Osobistego wyciągnął trzecią (Levistonę), której przyjęcia już nie mogliśmy odmówić. Jest piękna i podobno powoli rośnie. Z jednej strony dobrze, a z drugiej – co z hamakiem? 🙄
Gratulacje dla Asi 🙂
Kciukotrzymanie za Żabę.
Gratulacje dla Asi.
Wszystkim miłego dnia 🙂
Nawzajem Jotko 🙂
Nemo – Wyhoduj drzewko curry. Kwiaty pachną jak nieśmiałe mandarynki.
Kciukotrzymanie odwołane. Żabę przesunęli na nie wiadomo kiedy. Dzisiaj nie, jutro też nie.
Haneczko, dzięki za wieści. Szkoda, bo Żaba będzie po raz drugi przeżywać stres.
Asiu, gratuluję wygranej. 😀
Pewnego razu dwa Johanny (Murray i Koenig – Szwed i Niemiec) wypoczywały w ogrodzie, gdy nagle z domu wybiegły dwie żony, z pragnieniem hamaków na ustach. Mężowie, kierując się lękiem i węchem dotarli do Indii, a tam delikatny anyżkowo-cytrynowy zapach zwalił ich z nóg.
Curry rosło w lasach, chroniło domki przed wiatrem, łasiło się do nóg. Drzewko, krzew, warzywo ?
Johannie, musimy to nazwać. Murraya Koenigii ? Ja. Tak było, a ci których nie było stać na podróż, używają imitacji. Curry to bardzo ulotna przyjemność, ale warta każdej rupii.
o to Żaba ma przykrą sytuację .. takie czekanie dobrze na człowieka nie wpływa ..
Asiu gratuluje ..:)
Alino zapowiadają ładną pogodę .. słonko i ok. +10 … +12 …
Jolinku, dzieki 🙂
Dziędobry na rubieży.
Placku, jesteś poetą. Nieśmiałe mandarynki… coś trochę jak bezbronne nagietki.
Dokarmiłam zakwas. Stoi w ciepłym kąciku i robi swojego, jak powiadał zaprzyjaźniony Węgier.
Smalec wygląda nieźle i pachnie nieźle, ale musi poczekać, bo mnie zgaga rąbie niemiłosiernie… czyżby po pierożkach z gotowca? Na śniadanie sucha buła i mleko.
Placku, chylę czoło przed Twoją erudycją. Ale to drzewo nie nazywa się curry, choć jego liście nazywają się „curry leaves”, to w języku polskim nazwa „drzewo curry” nie występuje, a w w angielskim może być używane potocznie, ale nie jest nazwą botaniczną. Jest jeszcze dziwniej, bo nie tak dawno zmieniono nazwę z murraya koenigi na bergera koenigi. Jako ciekawostka, tylko niektóre mieszanki curry zawierają „liście curry”, a nieodzownym składnikiem jest owoc krzewu murraja egzotyczna, wcale nie tak bliska krewna drzewa o liściach curry, choć do niedawna sądzono, że bardzo bliska. Ale słusznie Gospodarz podał, że „liście stanowiące przyprawę” a nie liście stanowiące składnik przyprawy curry.
A moze by tak pieczarki z curry? Plus inne dodatki, wyglada apetycznie 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=L3fstCNOl9w&p=C42D5CCC263BEA61&index=45&playnext=2
Nisiu, Tobie raczej nie polecam dzisiaj, musisz mniej doprawione.
Zgago, masz z tym coś wspólnego? Mam na myśli swoją zgagę przez małe z…
Chociaż właściwie Cię nie podejrzewam, Ty jesteś pozytywną Osobą, a ta cholera – lepiej nie mówić.
Przepraszam, zaszla pomylka 🙂 Oto wlasciwy przepis:
http://www.youtube.com/watch?v=LNL4cUKuo1Y
Stanisławie,
drzewo curry (Bergera koenigii) doczeka się może kiedyś polskiej nazwy jak drzewo cytrynowe (Citrus limon) albo jakieś inne, mało w Polsce popularne 😉
Ostatnio trochę bumelowałem, przoczyłem sprawę Żaby. Czy to cos poważnego?
Nisiu, z całą pewnością nie ja. 😀 Ja ze 20 lat temu podręczyłabym (w inny sposób) kilku wrednych ludzików ale dzięki siłom najwyższym już z tego wyrosłam. 😆
A mój nick ma swój rodowód w dzieciństwie mojej siostrzenicy, która kiedyś na mnie zawołała „gaga” a „z” dołożyła moja Mama. Widocznie wtedy musiałam Jej (jak zwykle zresztą) zaleźć za skórę. I tak już zostało, że w domu na mnie wołali „Zgaga”. 🙁 😉
Nisiu polecam siemię lniane ..
nemo Pan Lulek się chyba obraził na blog albo zajęty tym nowym życiem jako Templariusz Rzeczywisty …
Jolinku, a masz jakieś wieści od PaOlOre ? Strasznie długo już milczy na blogu. Mam nadzieję, że nie choróbsko jest powodem milczenia.
Zgago, to Ty po prostu jesteś Lady Gaga!
Alino – kurki mnie zabijają nawet jak nie mam zgagi…
Jolinku, ale siemię SIĘ SLIZGA!!!
Wszystko do jedzenia takie ślizgate albo puszyste rośnie mi w gębie. Nic z tego, wolę cierpieć za ludzkość.
Przeczekam!
Stanisławie,
jesteś pewny z tą murrają w curry? Główne składniki tego proszku to kolendra, ostryż (kurkuma), kmin, kozieradka. Do tego dochodzą goździki, cynamon, chili, gałka i kwiat muszkatołowy, gorczyca, a nawet zapaliczka cuchnąca 😯 (asafetyda), ale o Murraya exotica (pięknie pachnąca roślina ozdobna, jaśmin pomarańczowy) nikt nie wspomina.
Liście curry używane są świeże (suszone tracą szybko cały aromat) lub w postaci proszku ze świeżych, usmażonych na tłuszczu i pokruszonych.
Kciuk mi zdretwial. Wymasuje, wyprostuje i bedzie ?na zas?.
Mam nadzieje, ze sie tej biednej Zabie wreszcie poszczesci i ze tym tam, po tym kolejnym rozbiegu ta operacja tak wyjdzie, jak powinna byla juz dawno i Zaba wreszcie wyzdrowieje!
Gratulacje dla Asi!
pepegor
Zgago PaOlOre był z rodziną w Warszawie bo mieli krótkie wolne .. odwiedził mnie raz sam i potem ze swoją Anią .. wczoraj pojechali do domu i może się odezwie wkrótce .. brak pisania to wynik braku czasu bo tak to wszystko ok u Naszego Wiedeńczyka .. pewnie odwiedzi niedługo Pana Lulka to może da nam znać co tam Burgenlandi słychać …
Nisiu to źle zaparzasz .. ja nastawiam wieczorem zlewam rano i to jest mało śliskie a resztę do sałatek dodaje i nie czuje śliskości a pomaga .. tylko by pomagało trzeba jakiś czas je stosować …
Jeden cur znosi wystarczającą ilość jajek na brekfesta angliszczańskiego dla dwojga. Więcej currów zaopatrzy bedowo-brekfestową stancję.
Pómarańce w Albionie nie rosną i dlatego wszędzie serwują sok (z butelek w najlepszym wypadku). Reszta w zależności jaką świnkę złapią: jak wychodowana blisko wybrzeża – bekony i kiełbaski słone. Im głębiej w ląd tym mniejsza zawarość soli w soli.
A jak kto wybrzydza, to mu się chili w con(chę) wraz z ginem wlewa i carne wypić musi.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Na zgagę pomaga „dinner cancelling” (nie jeść po godz.18), odstresowanie, herbatka z kopru włoskiego, kminku i anyżku lub preparaty z tych nasion, antacydy i inne specjalne medykamenty. Zgaga lubi towarzyszyć astmie lub odwrotnie 🙁 Podobno dobry wpływ ma żucie gumy…
Echidno,
😆 😆 😆
dobrze wyedukowana mogę spokojnie nach Albion ….
Nisiu, na Twoją dzisiejszą bolączkę pomaga też chrupanie migdałów ale ze skórką (no i bez ilościowej przesady). Tak poradził lekarz mojej psiapsiólce, która miewała często takie same dolegliwości.
Dzień dobry Szampaństwu.
Oj, to Żaba ma nie bardzo… ciekawe, kiedy ta operacja. Życzę Jej krótkiego czekania. U mnie świt blady, chyba będzie pogodnie.
Na śniadanie kromucha ze śledziem marynowanym i cebulką, pycha!
Jolinku, dziękuję za dobre wieści.
Teraz lecę kombinować obiad. Lodówkę zaopatrzyłam wczoraj a dziś mi się pypeć zmienił i chyba będę musiała zrobić losowanie. 😀 Jeśli chodzi o ziemniaki, to z całą pewnością będą „nemowe”, to jest jedyny obiadowy pewnik. Idę pomedytować do lodówki. 😉
Curry jest przyprawą nieco tajemniczą, a to z powodu mnogości odmian. Rozpowszechniona w Indiach, okolicach i w Indonezji, Malajach, singapurze, a teraz przktycznie na całym świecie musi miec wiele odmian. Ale i w samych Indiach odmian jest wiele. Stąd wyliczanie składników ma charakter orientacyjny, bo wiele wystepuje wariantowo. Informację, że suszone owoce odmiany exotica są składnikiem curry znalazłem na http://www.about-garden.com. Na ile jest prawdziwa, nie wiem, ale wydawało mi się, że są dość wiarygodni
Dzień dobry – ja z krótką wizytą (stara Pyra, oczywiście). Kciuki mi całkiem ścierpły, Żaba się ponoć odgraża . że wyśpi się wreszcie (wyśpi? W pokoju gdzie jest 6 znudzonych bab?) No, niech jej będzie, byle mogła po 3 latach od wypadku i kiepskiego złożenia kości chodzić bez bólu i z jazdy konnej korzystać. Teraz też jeździła, bo ją ciągnęło, ale odchorowywała tę słabość. Młodsza mówi, że mi nie zainstaluje internetu aż po 10-tym dopiero. To zapobiegawczo, żebym nie siedziała całymi dniami na pogaduszkach blogowych, tylko robiła to, co trzeba.
Hi, hi, hi – jak mi się zachce rozrywki, to zawsze mogę poszukać informacji o tym, co można wygrzebać ze śmietniska przy nieczynnym, wojskowym lotnisku albo o tym, że p. posłanka Kempa będzie uczyła studentów, co to znaczy być liderem (samorządowym zresztą).
Stanisławie,
pod podanym adresem wpisałam „Murraya exotica” i wiesz, co mi odpowiedziało? „No matches found to your query” 😯 Tylko forum „Tropicke a suptropicke rostliny” reaguje na hasło „Murraya” 😉
Stanisławie – Czy to piękne, że nie rozmawiamy o polityce ? Tutaj bardzo ładnie się przezywamy 🙂
W hinduskiej zieleniarni nikt nie mówi po łacinie, bo w tym języku curry należy jedynie do trzech rodzajów, a dla nich to obelga, nawet dla chwastów. Gdy pytałem „co to jest, to zielone ?” , właściciel odpowiedział -Kadi Patta, jego pomocnik kadpatta, a zarozumiały młokos w fartuchu kręcił głową i protestował zgrzytaniem zębów. Była to jedynie uwertura do opery „Zielony Raj”. Libretto jest bardzo proste – curry rosnące w ciszy i spokoju, tzw. Curry Dzikie ma 6 metrów wzrostu i szumi basem. Na drzewa rzucają się ludzie z nożycami, przycinając je do wysokości 2-ch metrów. To Curry -Krzewy (zrezygnowany chór barytonów). W trzecim akcie chciwa korporacja zniewala krzewy, czyniąc je warzywami.
To wszystko prawda, a bezpieczna nazwa botaniczna to curry-roślina wieloletnia o tysiącach nazw i kombinacji smakowych, czyli przygoda owinięta w tajemnicę. Echidna wszystko to perfekcyjnie ujęła 🙂
Jolinku, dziękuję.
Znalazłam Ta roślina rośnie sobie i kwitnie w zaprzyjaźnionym ogrodzie na Sycylii, ale tam nikt nie jada curry 🙄
Na wszelki wypadek sprawdziłem pod Mariah Carey – spodziewa się chłopca, kto wie, może nazwie go Curry Carey.
Znajomy Peruwiańczyk pochwalił się przede mną tym, żę swego czasu jego przodkowie kultywowali 4000 odmian kartofli, każda o innej nazwie. Poprosiłem o 1000, a on się obraził. Żywność narodowa to drażliwy temat.
Placku, wiesz pewnie o Indiach wszystko, albo prawie, więc przyjmuję wszystko, co piszesz.
U mnie pod podanym adresem otwiera się od razu polska edycja i tam na samym środeczku strony jest odmiana exotica. Ale rozumiem, że określenie curry dla drzewa dającego ostre liście jest bardzo rozpowszechnione, a w Indiach jedyne.
Dla Gospodarza to musiało być oczywiste, bo bywa w tamtych stronach.
Taki oto elegancik przylatuje do naszego ogródeczka ranną porą
http://www.birdphotos.com.au/Willie%20Wagtail/slides/willywagtail.html
21 cm razem z ogonkiem jakim filuternie kręci. I tak od samego rana we fraczek przystrojony. Przystojniaczek!
Przylatuje, kokietuje i oczkiem na nas spoziera. Już traktuje nas jako stały element jego rewiru. A dzisiaj kumpla (kumpelkę?) sprowadził i taniec towarzyski odstawili. Ku swoim potrzebom i naszej uciesze.
I za nic ma dywagacje oraz rozważania na temat curry, chili con carne czy zwykłego schabowego.
Dobranoc z mojej połówki
Echidna
Stanisławie – Tego co wiem nie wystarczyło by na doprawienie rosołu, ale dziękuję Ci za najbardziej cywilizowaną rozmową o curry w mym życiu 🙂
Witaj Pyro, uważaj na kciuki 🙂
Ładny ptaszek, Echidno 🙂 Dobranoc!
Mója zaprzyjaźniona Murraya Na Sycylii i Lipari pachnie oszałamiająco…
Moja 🙄 Miał być „mój jaśmin” 😉
Zrobila sie elegancja na wysoki blysk. Pewnie dlatego, ze w redakcji Tygodnika Polityka udalo sie znalezc nozyczki do przecinania sznórków od przesylek które dostarczyla poczta Lauda-Air.
Karmia w niemilosiernie smaczny i obfity sposób.
Templariusz szeregowy
Pan Lulek
Patrz nemo, wygląda toćka w toćkę jak nasz na ogrodzeniu. Ino myśmy kupili jako biały, japoński jaśmin gwiezdny – nie do końca tak brzmi tłumaczenie, ale za to „licieńcią poetkią” zalatuje.
E.
Oooo … tłuste wszystko! Chyba od tych margaryn, „szmalców”, skwarków.
A może jednak czas spać?
Echidno,
czy Twój jaśmin nie wygląda bardziej tak? Murraya ma ciemnozielone i niewielkie liście podobne do cytrusowych.
Alino- pogoda,tak jak już Jolinek Ci zapodała, ma być raczej jesienna
niż zimowa.Teraz świeci piękne słońce.
Oby tylko udało Ci się przylecieć, pomimo tego całego zamieszania
z francuską ( i nie tylko) komunikacją !
Żabie przesyłam serdeczne pozdrowienia.W naszych sszpitalach
nawet bez strajków multum zamieszania !
Na obiad tarta brokułowa z ziołami prowansalskimi,bez curry.
Nie nemo.
To jest to:
http://www.gardenexpress.com.au/japanese-star-jasmine/
Nie uważasz że bardzo podobne? Są jeszcze odmiany żółte.
E.
Podobne, jak się nie wdawać w szczegóły 😉 Płatki mają inny pokrój, ale ogólnie te wszystkie jaśminopodobne są ładne i pięknie pachną.
Wystarczy, że zobaczę te przemądrzałe posty „nemo” i już mi przechodzi apetyt na czytanie , ciekawego skądinąd bloga.
Dawniej, w szkole, były sposoby na takie „mądralińskie”. P.Adamczewski, ratunku!
Starsza z Pyr
Na obiad były farfale z sosem – wynalazkiem; a było tak: w jednym pojemniku był zamrożony sos z pieczeni wołowej z grzybami i śmietaną. Bardzo pyszny ten sos, ale przymało go było. W drugim pojemniku było nieco nadzienia pasztetowego do naleśników albo pierogów i też nie za wiele. Co Pyra zrobiła? Ciepnęła farsz w sos, rozgrzała, sprawdziła smak io polała gorące farfale. Całkiem zgrabne danko wyszło. Trochę żal, że jak raz nie miałam sera do posypania całości, bo zapiekane farfale są doskonałe. Tak, czy owak w zamrażarce ubyły dwa pojemniczki i wyszedł obiad „z niczego”.
Jak ja sobie zamarzyłam wątróbki kurczacze, to akurat ich za rogiem nie było. Na pocieszenie kupiłam piersi kurczacze i walnę je a’la kotlet schabowy.
17.68 za kg. , patrzcie, jacy skrupulatni – nie mogli zaokrąglić? 😯
Do tego ziemniaki jakieś i surówka z kapusty włoskiej.
Pyro,
takie niezamierzone dania bywają ciekawe, też mi się nieraz trafiło coś poskładać do kupy z przeglądu lodówki albo zamrażalnika.
Zapomniałam kupić pół litra* (tutaj występuje tylko 0.7l) do żurawin, co to je jeszcze upolowałam. Jutro będzie motywacja, żeby się przelecieć. Bym się rowerem, ale wodociągowcy narobili bałaganu wykopami i stworzyli trudności, których nie chce mi się przeskakiwać, w dodatku rowerem. Dostałam koszulkę – nie, nie lidera jeszcze, ale klubu Jelcz Laskowice. Będę zadawać szyku, zwłaszcza na mojej damce 😎
Pogoda cesarska, niebo bez chmur, jeszcze bardzo kolorowo, ale wiatr powoli się z liśćmi rozprawia.
*tutaj występuje 0.33l , 0.7l i wyżej.
Muszę na gwałt pędzić do sklepu po większe naczynie na zakwas. Rośnie jak głupi. Stoi w przepisowych 30 stopniach i zasuwa. Ciekawe, co on taki wyrywny?
Na gwałt to się nie pędzi do sklepu, tylko w podejrzane rejony 😉
Południe. Idę ja się za coś pożytecznego…
U nisi rośnie a u mnie gwiazdy szaleją:
http://kulikowski.aminus3.com/image/2010-10-27.html
Leniwa Alicja porządkuje zdjęcia wakacyjne dawno po wakacjach, no ale mi tak schodziło i zeszło 🙄
Jest tam trochę kulinariów szwedzkich – w restauracji oraz w gościnnym domu naszej polsko-szwedzkiej rodziny.
Kulinaria z Danii (u Pauliny, która tu czasem zagląda) chyba już prezentowałam, jak nie, to są w galegii pocasy, kto ciekaw, niech zajrzy. Idę harować dalej.
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/SzwecjaWrzesien2010
pocasy… picasy… 🙄
Pozazdrościłam Alicji żurawin i dziś kupiłam trochę. Właśnie robię coś w rodzaju dżemu, z małym dodatkiem jabłek i gruszki. Może będa dwa – trzy małe słoiczki.Miałam już nic nie przetwarzać, ale ten dżem robi się prawie sam.
Za jakiś czas zrobię trochę dżemu z pomarańczy, bo Nemo narobiła mi smaku. Tylko ja wykorzystam zwykłe pomarańcze, bo o gorzkie raczej trudno.
Obiecałem podanie numeru „gęsiego telefonu”. Już działa. Oto on:
Pod numerem 566 812 222 od poniedziałku do piątku w godzinach 10.00 – 18.00 można zamówić gęsinę, która będzie do odebrania na jednym z kiermaszy organizowanych w ramach akcji ?Gęsina na św. Marcina?.
Trzy razy poprawiałem te cholerne znaki zapytania. Juz nie mam siły. To miał byc oczywiście cudzysłów. Smacznego!
Doczłapałam do Szczecina i przerobiłam go. Robię chyba Nisi anty-przysługę, bo jak ludziska zobaczą, będą tam pielgrzymować tłumnie.
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/Polska2010Szczecin#
Krystyno,
moje pomarańcze też są zwykłe, choć niezwykłe, bo nazywają się vaniglia pochodzą prosto z Sycylii i sama je zrywałam. Są jednak jeszcze niedojrzałe, choć już żółte i oczywiście dość kwaśne. Takich u nas w handlu nie ma, trzeba mieć przyjaciół z odpowiednimi drzewkami 😉
Gorzkie pomarańcze będą dopiero w zimie.
Na kolację zrobiłam polędwicę jelenią w sosie z czerwonego wina i śmietanki, kluseczki spaetzli, czerwone jabłko boskoop, wydrążone i pokrojone w plastry, podsmażone na maśle i napełnione borówkami, sałata, wino Peljesac z Chorwacji.
Tego jelenia udało mi się nabyć za pół ceny (jutro mijała data sprzedaży), inaczej pewnie horrendalne ceny dziczyzny zepsułyby nam apetyt 😉 Polędwicę pokrojoną w plastry i oprószoną mąką zrumieniłam na oliwie z masłem, wyjęłam z patelni, na którą wlałam trochę czerwonego wina i wsypałam ćwierć łyżeczki mielonego ziela angielskiego (piment). Jak się zagotowało, dodałam śmietanki, soli i pieprzu, po zawrzeniu włożyłam z powrotem mięso, podgrzałam chwilę i gotowe.
Zeby ida spac. Spokojnej nocy.
Pan Lulek
Dobranoc, Panie Lulku.
Udaję się do kuchni walić w te piersi kurczacze młotem, a potem…znęcać się nad nimi innemi sposobami.
Obecny, usprawiedliwiony!
Zgago, dzięki za bezinteresowne zainteresowanie osobą mą 😳
Jest ze mną chwilowo mniej więcej tak, jak napisała Jolinek, ale ze wskazaniem na więcej mniej niż mniej więcej. A dzisiaj to już w ogóle do d…, ostatnie 40 godzin na wysokich obrotach z godzinną drzemką nie wiadomo kiedy. Nocka była obfita w dreszcze, wygrałem trzy życia, straciłem sto dziesięć koni, zyskałem wiarę w czlowieka i jego miałkość.
Nabyłem doświadczenia oraz bilet na komunikację miejską.
Miło było wpaść na chwilę 🙂
Dzień dobry!
paOlOre czyzbys mial wypadek????
PaOlOre, najważniejsze, że już zajrzałeś. Mam nadzieję, że na pytanie Dorotola nie odpowiesz „tak” ? Wyśpij się chociaż dziś spokojnie.
Obiadek bardzo mi smakował, w końcu się zdecydowałam na filet z kurczaka, który upiekłam razem z kartoflami w piekarniku. Oczywiście kartofli było dwa razy więcej niż ostatnio. 😉 Przedtem zjadłam zupę pomarańczowo-pomidorową. No co, wczoraj zrobiłam połowę przepisu a kupiłam na cały. Zupa wejdzie do mojego jedzeniowego repertuaru.
Dzień byłby cudowny bo słońce świeciło, dobre jedzenie było, gdyby nie mój …..nochal, który jest 3 razy większy niż normalnie (mimo, że i tak wielgachny), czerwony niczym róża w Nisi ogrodzie i zużyłam już 12 paczek chusteczek. Niech to chudy Mojżesz popieści, mam katar i to taki, jakby chciał nadgonić te lata, kiedy mnie nie nawiedzał. 👿
Alicjo, zdjęcia są super. 😆 😆
O masz… wpadł, zagadał szyfrem i poleciał. Żyrafy wchodzą do szafy.
Głodomór nadjechał, udaję się w wiadomym kierunku…
Zgago, przykro mi, że nie mogę spełnić pokładanych we mnie nadziei 🙄
Punkt dla Doroty: zaorałem kawał czeskiej autostrady, auto spisało się świetnie, teraz ja je muszę spisać…
paOlOre,
te trzy życia są najważniejsze, a nad resztą – będziesz miał czas reflektować.
Jeżdżę tą szyną w-z ponad dwadzieścia lat, zwykle parę razy w roku i coraz częściej się pytam: Jak długo to jeszcze będzie się odbywało normalnie, tzn losowo neutralnie. Mam taką wizję-horror, że statystycznie mogę znajdować tuż przy końcu szczęśliwej serii. Nie mogę doczekać się podłączenia A2 do niemieckiej autostrady, bo na tych 120 kilometrach szosy od Świecka, to często wymiotować się chce.
paOlOre, daj znać o sobie jak dojdziesz do siebie.
PaOlOre, mam takie samo zdanie jak Pepegor, najważniejsze, że Wy jesteście cali i zdrowi. Tylko to się liczy, zresztą po co ja o tym piszę, przecież sam o tym doskonale wiesz.
Przykro mi, że poniosłeś taką stratę materialną.
Ja sobie idę łyknąć aspirynkę i spróbuję pospać.
Życzę wszystkim dobrej i spokojnej nocy – bez snów. 😀
Dobranoc paOlOre.
Nawzajem Zgago.
Auto spisać tonajmniejsza… bylebyś żeś. Pozdrowienia i uściski od A&J.
Tona (j) mniejsza 🙄
PaOlOre, 😯
Huch, poszły konie po betonie? 😯 Zaatakowała was inna fura czy może czeska barierka? Podasz trochę szczegółów? Wybacz wścibstwo, ale na taki szok najlepiej jest opowiadać, opowiadać do znudzenia, aż przejdzie stres i nerwy się uspokoją. Twoje, ale i nasze też 🙄
A ja akurat zebrałam się w sobie i dla stęsknionych za ciepłem i łagodnym klimatem zrobiłam album z zeszłorocznej (i dawniejszej) jesieni na Sycylii i Wyspach Liparyjskich Jutro może dołożę podpisy i więcej wulkanów…
Tamte okolice dobre są na skołatane nerwy 😉
Hah…poszukiwałam jednej rzeczy, którą byłam pewna, że przywiozłam z wojaży, wzięło i wsiękło, diabeł ogonem nakrył!
Tknięta przeczuciem, że to nie wsiękło, z diabłem nie ma nic wspólnego, tylko moje gapiostwo… poszłam zajrzeć do walizki zewnętrznej kieszonki niejednej zresztą, ale najmniejszej, walizki – niby żem wszystko wyciągnęła, ale może nie wszystko?
Oczywście, torba jedna, nie wszystko 🙄
Znalazłam zgubę, 3 pary bajeranckich rajstop zakupionych w Kłodzku, podczas wielkich zakupów z Gośką od Andrzeja i Jędrka, bo kup sobie coś, dziewczyno!
O, i dżinsy kupiłam, cała opowieść, sklep z dżinsami, właściciel od dekad iluś. Powiadam – żadne tam biodrówki, klasyczne proste sobie życzę, nie sprane, tylko dżinsowe, prawdziwe indygo.
Rozmiar jaki sobie pani życzy – pyta.
Ja – żem zgubiona w rozmiarach, bladego pojęcia nie mam, pomięszały mi się kontynentalnie, imperialnie i co tam jeszcze.
Pan poprosił rozchylić żakiecik, lekutko do pasa podciagnąć bluzeczkę i przyniósł odpowiedni rozmiar.
Pani kochana, ja ponad 30 lat w biznesie dżinsów tylko, spojrzę – i wiem!
Przymierzyłam, zaprotestowałam, ze opięte.
Pani kochana, dżinsy mają być opięte!
No tak, tylko ja po latach nie mam juz talii, i tam mnie kapkę pije w te rejony 🙄
Ale kupiłam, bo wszystko się zgadza oprócz mojej talii, wytrzymam na krótsze dystanse, do samolotu założyłam stare wyleniałe i rozciągnięte.
Zapisawszy, bo pracuję nad zdjęciami z wakacji i przy okazji wspominam.
Meżczyżni jednak myślą inaczej – sycylijskie amfory i kłodzkie rajstopy są piękne, ale PaOlOre życzę przychylnej decyzji ubezpieczeniowców – gotówki na kupno nowego samochodu i cierpliwości z naszymi próbami pocieszenia.
Aleś machnęła fotoreportaż, Alicjo-Admiralicjo! Ale nie boję się Was, przyjeżdżajcie sobie o każdej porze dnia i nocy.
No, może ostrożnie z porankami, bo mogę być nieprzytomna albo nawet agresywna, ale jeśli zadzwonicie dziesięć minut przed najazdem, to się zdążę otrzepać.
Serio: było cudnie. Jak już kiedyś deklarowałam, uwielbiam robić przyjątka – zwłaszcza dla świadomych rzeczy Łasuchów.
Mam nadzieję, że Cichale już w pieleszach, albo w pobliżu. Niestety, nie udało nam się po raz drugi spotkać, stale mi coś wypadało. Też liczę na to, że jeszcze wpadną.
Życie towarzyskie – ot co. Najlepsze, co może być!
Dobranoc!
To też prawda, Placku, ale ciekawam, co to chciałeś przez to, że „Meżczyżni jednak myślą inaczej”
Z tymi tam… chce się rozładować atmosferę. Bo tu Żabsko nasze oczekuje na Krojota, tu się PaOlo stało, itd. itp.
Furda rajstopy i dżinsy, ale od czasu do czasu trzeba się czymś zacieszyć.
Po prostu.
Ktoś mówił: pan
to ma w głowie pstro.
No to co,
że mam.
Ktoś mówił mi:
czas spoważnieć by.
Już ten wiek,
żeby mieć
trochę trosk,
bo:
Ja to się cieszę byle czym
(byle co go cieszy),
ja to się cieszę byle czym
(byle co go cieszy).
To może być
fakt, że kwitnie mak,
i hak, co chciałbym wbić, lecz jak?
Ja to się cieszę byle czym
(byle co go cieszy),
ja to się cieszę byle czym
(byle co go cieszy).
To może być
zgrzyt niemodnych płyt
i dżem, co z białych spodni jem.
I słońce, co rozlepia mi
na twarzy piegi trzysta trzy,
i grad, co mi na głowę spadł,
dziurawy dach,
na wróble strach,
i czarny kot,
krzywe jot,
bo:
Ja to się cieszę byle czym
(byle co go cieszy),
ja to się cieszę byle czym
(byle co go cieszy).
To może być
tran na zdrowia stan
i pan, co mi rozkręcił kran.
Ja to się cieszę byle czym
(byle co go cieszy),
Ja to się cieszę byle czym
(byle co go cieszy).
To może być
zgrzyt niemodnych płyt
i nawet ty też możesz być! [2]
Alicjo,
Repo-foto bardzo ładny. Ja też chcę do Nisi, ale podczas najbliższej wizyty w Polsce to się nie uda. 🙁
nemo,
Zawsze miałem cichą pretensję, że za mało obwozisz nas po ciekawych miejscach które widziałaś i które uwieczniłaś. Robisz takie dobre zdjęcia. Z przyjemnością oglądam i podziwiam.
Nie wiedziałem też, że tak świetnie nurkujesz!
dzień dobry .. 🙂
Pawełku okropne przeżycie mieliście .. bardzo się cieszę, że Wam nic się nie stało ..
Życie i zdrowie przede wszystkim…
…i ‚teraz’ – nie dać się szokowi…
Nemo, cud-zdjęcia… człowiek ‚odpływa’ w inną rzeczywistość!
Dzien dobry,
Zaczynam sie pakowac, trzeba a bardzo tego nie lubie.
Zycze Wam wszystkim dobrego, przyjemnego tygodnia, bez przykrosci
i klopotow. Do wkrotce 🙂
Alino czekamy .. 🙂
takie super zdjęcia oglądam a tu do wakacji ciepłych tak daleko ..