Zgadnij co gotujemy? (21 B)
Kończy się styczeń 2010 roku. To ostatnia chwila gdy jeszcze można powiesić w domu nowy kalendarz. Dziś nagrodą więc będzie Kalendarz „Polityki” z zegarem. Jest to klasyczny kalendarz trójdzielny czyli prezentujący równocześnie trzy miesiące: ten, który minął, bieżący i następny. A zegar elektryczny (na bateryjkę dołączoną do przesyłki) jest dość precyzyjny. Całość – elegancka.
Aby utrzymać się w quizowych regułach pytania będą z różnych stref czasowych.
1 – Co to jest orszada?
2 – Sukiyaki to danie azjatyckie – z jakiego produktu i z jakiego kraju?
3 – Pastel del chochlo to obrazek malowany pastelami i wiszący w jadalni?
Chyba nie namęczycie się specjalnie szukając odpowiedzi na te pytania. I teraz rolę gra czas odmierzany na zegarze „Polityki”. Odpowiedzi i adresy pocztowe przesyłajcie tu: Internet@polityka.com.pl Czekam cierpliwie i zaraz wezwę listonosza.
Komentarze
Jak już wstałam, to wysłałam odpowiedź. No, nie wytrzymałam 🙄 Refleks jednak mam coraz gorszy, za to pamięć lepszą niż Alicja 😉 W kwestii pączków i panny Andzi 😎
Alicjo,
pączki przynosi Józek. Piosenka była cytowana onegdaj, z całym tekstem i na Wrzucie.
Pastel malowany chochlą omawialiśmy tu kiedyś, były nawet przepisy, ale pewnie nikt nie wykonał 😉
Ja próbowałem wysłać ale zresetowało mi komputer. 🙁 Szkoda gadać. Idę robić zdjęcia bo spadł śnieg i jest jak w bajce.
Wyjątkowo nieskąplikowany dziś konkurs, ale i tak trudno być pierwszym.
Pozdrawiam forumowiczów
Misiu,
zazdroszczę Ci tego śniegu. Tutaj tylko tak rachitycznie popudrowało 🙄
Nie wiem, czy ktoś jeszcze zajrzy na wczorajszą stronę, więc moje powitanie ROMka przenoszę tutaj:
nemo pisze:
2010-01-27 o godz. 07:57
Dzień dobry wszystkim!
Obudziłam się, a tu ciemno i ponuro 🙁 Najwyraźniej za wcześnie 🙄
Na logikę biorąc, jaki sens ma nazywanie przedwczoraj – onegdaj? Przedwczoraj było przedwczoraj, a jak nazwać przedprzedwczoraj, 3-4 dni temu, jakiś czas temu, kiedy nie wiemy dokładnie, ale na pewno dawniej niż przedwczoraj? Tu się przydaje onegdaj, ongiś, dawniej?
Witaj, ROMek, dobre wejście 😀 Zostałeś zauważony i O TO CHODZI 😎
Witajcie,
Też miałam duży problem z komputerem. Zamroziło go czy co?
Witam. Sukiyaki jest bardzo towarzyskim daniem, stawiam patelnie na stole, pod nia palnik z fiolkowym denaturatem obok wszystkie produkty i kazdy sobie pichci jak chce, a czy wiecie, ze kazda grodke ryzu aby nie byla za goraca moczy sie w surowym zoltku.
Czy mi sie snilo czy dzisiaj byla mrozna noc z pelnia ksiazyca? Jasno bylo bardzo przez okno zagladal mi jakis lysy, raz lysy , raz otoczony jakby szalikiem rownie mroznych nie chmur ale takich jakis pasm, jednym okiem to widzialam wiem tylko, ze jak zobaczylam ta otoke to mialam take skojazenie „ksiezyc jest otoczony dworem” to kalka z niemieckiego a tenze „dwor” oznacza mroz i jeszcze raz mroz, brrrrrrrrrrrr.
Rowniez witam ROMka.
ROMek sie otwiera i prowadzi do http://rom.on.ca/index.php
Prosze Romka, co Romek ma wspolnego z tym muzeum?
Doroto,
sen mara… Pełnia będzie w sobotę.
nemo ale ladne to bylo
Alicja bedzie zdajsie miala kolege, Ontario plus kamienie
Ten „Hof” nazywa się halo 😉 Poważnie.
ROMek ma fajną koszulę (z Hawajów?) i polski wąs 😎
Dorotol-czy będziesz w Warszawie pod koniec tego tygodnia
i czy zawitasz na nasze fiokowe spotkanie ?
Wysłałam do Ciebie maila w tej sprawie.
Nemo to znaczy, ze ksiezyc „z glebiny nocy niepojetej” mowil do mnie „halo” ciekawe moze to jakas epokowa noc w moim zyciu?
Danuśka,
Freud przemówił 😎 Spotkanie wyfiokowanych? 😯
Noc epokowa czy nie… Minęła 🙁 Może następna będzie jeszcze ciekawsza? 😉
Czy ROMek to nie brat yyca?
Nemo 🙂
Na fiołkowe spotkanie można przyjśc wyfiokowanym,
ale to chyba nie ten zestaw gości !
Danuska, hlip, hlip, siedze cicho bo sie boje przyznac, ze sie nie wyrobie choc poczynilam tez przygotowania w fiolkowym kolorze. Dziecku przesuneli, z okazji bylego dnia otwartych drzwi, szkole w sobote czyli 30-tego, poza tym w Polsce musi byc wszystko naj… i tu urywa sie telefon „jaka straszna zima i ile stopni”, jeszcze wiecej niz podaje Mis bedacy troche dalej wysuniety od Warszawy. Mam w zwiazku z tym bunt zalogi oraz bunt rodzinki w Warszawie, ktora miala mnie zawiesc na Pomorze to wschodnie abym mogla w koncu pozalatwiac sprawy administracyjene a to bylo moim najwazniejszym powodem przyjazdu.
Dziś tylko -12 😀
Idę polatać po ROMku 🙂
Sukiyaki u nas w domu nazywa się pekińskim gulaszem. Co prawda danie japońskie, a zamiast ziemniaków jest ryż, ale kapusta pekińska wnosi do tego dania całkiem sporo./ Poza tym u nas na ogół pomija się tofu. Nigdy jednak shitake Ukochana nie zastępuje pieczarkami.
Na kalendarz nadzieja żadna, bo Nemo wysłała zanim u mnie pokazał się konkurs. Podejrzewam, że znowu była przerwa w internecie i utrzymywał się obraz otwarty, ale odświeżanie nie wchodziło.
Danusko przepraszam,
ROMek tez ma epokowe wejscie…
Pojawił się Paweł P. i pozdrawia, to ja też pozdrawiam 😀
Witam Blogowisko 😀
U mnie -17 i słońce dopiero usiłuje się przepchać przez chmurzyska 🙁 A śnieg znowu pada, pada, pada. Jedyna pociechą jest sobotnia pełnia, bo bardzo, bardzo często się sprawdza uwaga pewnej babci, że po pełni w 90% pogoda się zmienia. Jak na razie z moich obserwacji wynika, że faktycznie.
Ja już przywykłam do mrozu, byle „Klarcia” (po „naszemu” Słońce) świeciła tak jak wczoraj.
Dorotol- szkoda 🙁
Poczekamy zatem cierpliwie na inną okazję do spotkania.
Jak dotąd zatem mamy
cztery fiołkowe damy !
Pawle P.
jeśli wysłałeś odpowiedź przed 8:05, to masz szanse być pierwszy 😉
Zgago,
być może masz rację z tą pełnią i zmianą pogody. U mnie od niedzieli ma nastać mróz 😯 Teraz jest jakieś -3.
Danusko zastanow sie jdnak czy nie powinnas tak jak krol Stasio wprowadzic ( moze nie co tydzien) u siebie fiolkowe spotkania, ja juz nazbieralam troche fiolkowego wyposarzenia i kiedys Ci je dostrcze.
Pawle P, witaj, my nie jestesmy formuowicze my jestesmy Banda!
Mam pytanie do mieszkanek Warszawy i Poznania, czy u Was też jest taki „wakacyjna” pustka w centrum miasta? Wczoraj jak jechałam po książkę do centrum, to mnie zaszokowało, że dotychczas w każdy powszedni dzień były 2 miejsca, gdzie autobus stał w kolosalnym korku a wczoraj tylko czekając na zmianę świateł. Byłam w szoku, bo takie pustki na jezdniach to ostatni raz widziałam w końcówce lat „60”. A w autobusie też było luźno, choć w samym centrum ludzi tyle samo, co zwykle.
Zgago,
O której godzine jechałaś do centrum Katowic?
Ja jakoś ostatnio nie miałam szczęścia trafić na pustki w komunikacji miejskiej w K-cach… 🙁
Stanislawie nie uzywam kapusty pekinskiej do sukiyaki, po co sobie to zakapuszczac, to juz lepiej sojowe kielki ale tez ich nie stosuje ze wzgledu na zapaszek i posmaczek
milo sie rozmawia w mrozny poranek jednak czas najwyzszy udac sie do roboty
paOLOre nie wierz kobietom i startuj w quizach. Wygrała Nemo, która w licznej stawce przybiegła pierwsza do mety. Kalendarz w drodze. Gratulacje na miejscu!
A odpowiedzi są następujące:
1 Napój chłodzący z tartych migdałów, cukru, wody i mleka;
2 Wołowina (najczęściej polędwica) z serem tofu i warzywami duszona w bulionie;
3 Zapiekanka z kukurydzy – potrawa chilijska.
Za tydzień do wygrania książka dla miłośników dziczyzny.
Nemo, to babcia mojej koleżanki miała rację, ja tylko usiłowałam (w wieku chmurnym i durnym będąc) zaobserwować czy uda mi się „złapać” starszych ludzi, na tym, że nie mają racji 😳 I potem Mamie powiedzieć, że n.p. nie będę ubierać barchanów do spódnicy mini i to dlaczego mi je każe ubierać, to jest tylko przesąd. 🙁
Ewo, około 11:00, ale zawsze o tej porze jeżdżę do centrum i do wczoraj (w dni powszednie) autobus wystawał w korkach przy AWF-ie a potem pod wiaduktem na Mikołowskiej a często, gęsto jeszcze przed wjazdem z Kochłowickiej na Mikołowską. Dlatego byłam tak zdziwiona.
Dorotol,
Skoro pierwsze spotkanie fiołkowe odbywa się w środku
srogiej zimy to może kolejne należałoby jednak zrobić
w porze kwitnienia fiołków ?
Tak ,czy inaczej jak będziesz w Warszawie to daj znać,
nie tylko z powodu fiołkowego wyposażenia.
Za wyposażenie tym niemniej z góry dziękuję 🙂
Co za zaangażowanie !
Zgago-nie wiem.Przez centrum ostatnio przejeżdżałam
w niedzielę, ale w niedzielę w śródmieściu nigdy nie ma korków.
Gospodarzu, czy mogę poprosić o przepis na ten napój czekoladowo-kakaowy, o którym Pan wczoraj opowiadał ? Właśnie wtedy zadzwonił telefon i grzecznie powiedziałam pani, że nie jestem zainteresowana prezentacjami – w końcu to nie Jej wina, że ma tylko taką możliwość zarobienia grosza. Ale zeźlona byłam bardzo, bo kartka i długopis były przygotowane a w przepisach tego nie było. 😀
Ja nawet się dziwiłam, ze to ocieplenie miało przyjść tuż przed pełnią, bo z pełnią na ogół jest związany wyż.
Halo wokół księżyca pojawia się od kilku dni, obserwujemy je z Eską i wymieniamy uwagi, bo bardzo róznie wygląda. Czasami jest klasyczna „lisia czapa” pieknie wybarwiona a raz było wielkie koło – taka cieńka biaława obręcz w dużej odległości od księżyca, wcześniej nic takiego nie widziałam.
Na dworze nieciekawie dzisiaj, zmiotło mnie z powrotem do domu.
Zapomniałam też, ze dzisiaj środa 🙁
O! Dzięki serdeczne 😀 Na coś się ta bezsenność przydała 😉
Doroto,
ja ten Księżyc obserwuję od lat i przypadkowo się tak trafia, że pogoda się zmienia akurat w jakąś kwadrę, ale logicznie biorąc nie wiem, dlaczego mniej lub bardziej oświetlona tarcza księżyca miałaby mieć związek z pogodą na Ziemi 🙄
Pastel de c. jadlam robione przez moja chilijska przyjaciolke. calkiem to smaczne.
http://i20.photobucket.com/albums/b238/Nirrod/Zosia.jpg
Nemo,
Gratulacje.
Zgago,
O tej porze odrabiam „pańszczyznę” na Korfantego…
Czy Paweł P. dopiero się pojawił, czy już bywał wcześniej? Bo już mi się w żabim rozumie miesza, ale skoro nie kojarzę, to witam jak nowego!
Przyjmuję regulamin mówiący, że ważna jest odpowiedź dowolnie przyjeta przez Gospodarza. Ale tym razem Pan Piotr lekko przesadził w dowolności. Nie pisałbym, gdyby te odpowiedzi zbytnio nie wprowadzały w błąd.
Orszada to napój hiszpański, w oryginale horchata de chufas. Chufas to migdały ziemne, coś zupełnie innego niż migdały. Migdałów używa się zastępczo w miejscach odległych od Hiszpanii.
Pastel del chochlo to pastel malowany chochlą napełnioną płynnym ciastem z mąki kukurydzianej. Dosłownie pastel z chochli. Maluje się obrazek na odpowiednio przygotowanym mięsie z jarzynami – może być kurczak, koźlęcina, wołowina, wieprzowina. Piecze się to w piekarniku. Wydaje mi się, że zapiekanka z kukurydzy nie oddaje istoty tej potrawy spożywanej przecież przez Gospodarza w Peru.
Może zgred się ze mnie zrobił dzisiaj w oxczekiwaniu na zabieg Ukochanej, więc proszę o wybaczenie mojego marudzenia.
Zgago,
pardon 😳 Tak to jest, jak się za wcześnie wstaje 🙄
Ale z pełnią zaczęła Dorota 😉
panna Zosia smacznie śpi … 🙂
witam kolegów a nemo gratuluje …:)
Nemo, za co Ty „pardon” 😯 ?
Stanisławie „trzymamy” nadal. Jak Ci to tylko pomoże przetrwać spokojniej, to marudź „ile wlezie”. Będzie dobrze 🙂
Aha, ten migdał ziemny jest też nazywany ciborą jadalną. Do orszady używa się nie owoce tylko kłącza. W smaku rzeczywiście przypominają migdały. Do orszady rozciera się je na całkowitą miazgę.
Nirrod, piękna Twoja Zosia !
Stanisławie,
faktycznie marudzisz 😉 Gospodarz notorycznie pisze pastel de chochlo, podczas gdy to jest p. de choclo, a choclo = kolba kukurydzy.
Hiszpańską orszadę bardzo lubię. Szkoda, że jej się tu nie da kupić.
Zgago, dziękuję. Nemo, gratuluję.
Zgago! W Poznaniu też odczuwa się, że są ferie (ale dopiero w tym tygodniu, bo w zeszłym były targi Budma i centrum było bardzo zakorkowane). Jeździ się łatwiej, ale aż takich pustek jak Ty opisujesz to nie ma. Czyżbyś wybierała się do Poznania?
Oj, Nemo, zapomniałam pogratulować Ci serdecznie 😳
Gratuluję Nemo wygranej.
Zosia jest świetna!
Nirrod, czy to stan wyjątkowy, czy permanencja 🙂 ? Z ciekawości pytam, bo my mieliśmy kontrastowo 😉
Nemo, gratuluję powiększenia politycznych zbiorów 😀
Nirod ,Twoja Zosia bardzo ładnie się prezentuje .Może się wydawać niektórym osobom ,że wszystkie małe dzieci są do siebie podobne .Ale to nieprawda .Przeglądam czasami lokalną gazetę ,gdzie zamieszczane są fotografie noworodków urodzonych ostatnio w trójmiejskich szpitalach .Interesuje mnie ,jakie imiona są nadawane dzieciom .No i oczywiście oglądam te małe bużki.A sa bardzo ,bardzo różne .
A u nas przez noc napadało śniegu chyba z 10 cm i nadal pada .Jest to właściwie śnieżny puch , z którego nawet kulki nie można ulepić .Owszem ,krajobraz jest bajkowy ,ale odśnieżać trzeba .
Z tej zimy jest też taki pożytek ,że dzieci i młodzież mogą sami się przekonać ,jak powinna wyglądać prawdziwa zima i że te opowieści o trzaskających mrozach i zaspach nie są wymysłem rodziców i dziadków .
Haneczko, zalezy od pory dnia i nocy. w ciagu dnia jest to stan permanentny, musze ja budzic, coby pila. w nocy zaczyna sie kwilenie. Placz tylko przy wyjatkowym glodzie. (odpukac)
Stanisławie nic nie przesadziłem. We wszystkich starych polskich książkach kucharskich są przepisy na orszadę i to właśnie takie jak napisałem.
Na pocieszenie powiem, że mam obie soczewki plastikowe, wszczepione przed dwudziestu laty (po wypadku przy rąbaniu drewna miałem zaćmę), czytam, piszę, jeżdżę autem. Oczy są w pełni sprawne. Tak będzie i w przypadku Ukochanej!
Doroto, chcieć, to ja bym jeszcze wiele miejsc chciała odwiedzić wielu pysznych rzeczy skosztować, jak na razie marzenia mi wystarczą, w myśl powiedzenia „mierz siły na zamiary”. 😆
Mnie tak dalece zaskoczył brak korków a dzieci u nas jeszcze ferii nie mają, że się zastanawiałam, czy to tylko mróz u nas „zatrzymał” samochody w garażach.
Zgago, prześle przepis mailem gdy tylko wrócę do domu.
Gospodarzu, pięknie dziękuję. 😀
Witam, u mnie też sypie i zasypuje te zlodowaciałe miejsca, spacer więc nie należał do przyjemności, ale gimnastykę zapewnił przednią 🙂
Nirrod, wzruszające jest zdjęcie Zosi, wielkie gratulacje!
Ja nadal „kombinuję fiołkowo”, niestety, co wykombinuję to jest krytykowane przez domowego recenzenta i zaczynam od nowa, a tu już środa 🙄
Nirrod, gorliwie współodpukuję 😀
Nemo, oczywiście, że chochlo nie oznacza po hiszpańku chochli. Chyba cucharon, czyli łycha odpowiadałoby. Ale akurat w tym ujęciu bardzo to pasowało, bo chochlą albo z rondla ciasto kukurydziane się leje. A choclo chyba oznacza także słodką kukurydzę w ogóle, a nie tylko kolbę kukurydzianą.
Pozdrawiam wszystkich i jadę po Ukochaną.
Wróciłem ze spaceru foto. Sezon pływacki rozpoczęty. Wpadłem do mojej rzeczki i zmoczyłem się do kolan. Jak co roku. Spodnie zmarzły w parę minut na kamień. Czego się nie robi dla sztuki. Teraz duży kieliszek malinówki i na pół godziny pod kołdrę.
Zgago – to pewnie mróz wstrzymał samochody. Myślałam, że na Śląsku też ferie. W Poznaniu świetnie się poruszało, i miasto wyglądało jak wymarłe, podczas tzw. szczytu klimatycznego (2008 r). Przed tą imprezą dziennikarze posiali panikę i roztoczyli czarne wizje kompletnie sparaliżowanego komunikacyjnie miasta + „wyrzucono” z akademików studentów (i znakomita część wyjechała). Miasto było puste jak nigdy, nigdzie tłoku, przejezdne cały dzień centrum.
Witam Wszystkich ciepło. Nowych Biesiadników też. Czy ja podwóch dniach już jeste stara?
Ja tam nigdy niczego nie wygram, chyba że mi się omsknie z poprzedniego dnia.
Zosia śliczna z tą ogaconą kocykiem łepetynką. Stanisławie, ja też uważam, że dobrze będzie.
Dorotolu, uwielbiam Cię dziś rano za słóweńko „zakapuszczać”. Kupiłam sobie wielką kapuchę i będę się zakapuszczać z tydzień. Taki wielki łeb na jedną osobę, kiedy ja to zjem?
Życie jest piękne. Moje psy jedzą śnieg. Zaoszczędzę na karmie.
Dziękuję wszystkim za gratulacje i obiecuje, że za tydzień nie zagram, chyba że żyłka myśliwska okaże się silniejsza 😉
Stanisławie,
pastel = ciasto, pasztet
choclo = słodka kukurydza (cukrowa), młoda kukurydza, kolba młodej, delikatnej kukurydzy
pastel de choclo = ciasto kukurydziane
Wróciłam z krótkiego spaceru, jest cudownie !!! „Klarcia” tak skutecznie się przebiła, przez całkiem zasnute chmurami niebo, że one ze zdziwienia przestały sypać śniegiem. 😆
Zosia słodka i w tonacji choclo 🙂 Dobrze, że jeszcze dużo śpi.
http://kulikowski.aminus3.com/image/2010-01-27.html
http://kulikowski.aminus3.com/image/2010-01-26.html
Misiu, piękne zdjęcie (jak zwykle).
Errata: zdjęcia, obejrzałam wszystkie trzy.
Najbardziej mi się podobało, wcześniejsze, zdjęcie Twojego ulubionego drzewa.
Musiałam drugi raz pisać, bo nie skopiowałam i „łotr” zeżarł. 🙁
Śpiące pod śniegiem Kurpie piękne ale śpiąca Zosia piękniejsza!
Planujecie wakacje? Zależy Wam na czystej wodzie i dobrym powietrzu? Chcecie poznać kraje, gdzie ludzie żyją długo i zdrowo? Oto lista najczyściejszych krajów:
1. Szwajcaria
2. Szwecja
3. Norwegia
4. Kostaryka
5. Kolumbia
6. Nowa Zelandia
7. Japonia
8. Chorwacja
9. Albania
10. Izrael
11. Cypr
12. Mauritius
13. Gabon
14. Żabie Błota 😀 😀
Nirrod, Zosia równie śliczna jak mój Krzyś, a Krzyś jest najpiękniejszy na świecie, bo to skóra zdarta z mojego syna Marka, który oczywiście był najpiękniejszy!
Nasze małe też były najpiękniejszymi szpetulkami na świecie 😀
Dzień dobry Szampaństwu.
ROMka oczywiście znam. I witam, witam 🙂
ROMek szefuje Royal Ontario Museum w Toronto.
Nirrod,
teraz będziesz miała obowiązek co jakiś czas fotosprawozdawać o Zosi 🙂
najpiękniejsza to moja Amelka … 😆
Nemo nagrodę szast prast wygrała,
brawa już nasze wielkie dostała
Zosia maleńka nas mocno wzrusza,
serca od rana nasze porusza.
Orszady dziś nie skosztujemy,
chochlą pełną pasteli nie pomalujemy.
Bo w zimie, kiedy mróz tak trzaska,
gorący krupnik nam się marzy – ot, do diaska !
Skromnie stwierdze, ze najpiekniejsza, to bylam ja 31 lat temu 😉
Ciesze sie, ze Zosia wam sie podoba. Alicjo poki co nie ma co sprawozdawac, spi, je, placze jak sie ja kapie, nie lubi zmiany pieluszki, spi.
13. Gabon ?! Chyba z biedy. Nawet nie chce wiedziec na ktorym miejscy jest Uganda. Dzisiaj znowy zawialo mnie czarnymi spalinami na drodze, jak utknelam za ciezarowka.
Panna Sofija nie taki znów drobiażdżek. Spora dziewczyneczka, jak na noworodka. Nirrod – nie pozwalaj jej zamieniać pór czuwania i snu, bo ci da w kość za parę tygodni. Mam smutne doświadczenia – jako, że moje wcześniacze bliźniaczki były dłuuugo w klinice czekając na poważną wagę 2 kg, nie znały co to noc, co dzień. Tam Światło i dorośli byli całą dobę. A tu w domu światło gasło i panna jedna z drugą nikogo nie widziała, a wyspana była… No i 4 miesiące mieliśmy zabawę : za dnia najgrzecznijsze dzieci świata, za to w nocy spokój był tylko kiedy jasno i ktoś dorosły się przychówkiem zajmował. Światło gasło i spokój diabli brali. Aż Tato się wpieklił niewąsko, Babcię z Matką wyrzucił z pokoju o 1.00 w nocy, otworzył okno, a zima była lutowa, zacisnął żęby i trwał przy ryczących maluchach, czekając kiedy sąsiedzi wezwą MO. O 5.00 zryczane i wyczerpane tym rykiem córki zasnęły. I kłopoty się skończyły. Spały, kiedy miały spać i bawiły soię, kiedy była pora.
Nemo – gratuluję udanego polowania.
Staszku – będzie dobrze.
Misiu – jak zwyklw
Nowych witam/
Witam
Kiedyś w programie Kuchnie Świata zastanawiał się Pan z red. Łasiczką dlaczego cielęcina we Włoszech jest taka krucha, ubój cielaków u nich jest dopiero po osiągnięciu wagi powyżej 120kg.
W Polsce powinno się zakazać ubój cieląt do 100kg. bo mięso jest bardzo włókniste Pozdrawiam wienia
Gospodarzu, już w archiwum TOK-u jest wczorajsza audycja, to sobie przepiszę przepis na tę czekoladę. 😆
Już mam przepis, ale ze mnie jednak ciućmok, że wcześniej na to nie wpadłam, tylko Panu zawracałam głowę. 🙁
Pyra ma 150% racji.
To smarkatemu trzeba ustawić dobę, a nie, żeby smarkaty ustawiał nam. Tylko trzeba być konsekwentnym. No, zaprzeć się nogami, rękami, zatkać uszy i nie słyszeć wrzasku malucha. Niech się przyzwyczai, że matka nie zawsze jest na zawołanie, a co!
Nirrod,
szkół i metod wychowu latorośli jest tyle, ilu jest rodziców i rodzin na świecie. Czytaj sobie o doświadczeniach innych, a sama postępuj, jak Ci własne uczucia, nerwy i sumienie pozwalają 😎 Pamiętaj jednak, że im więcej kontaktu między rodzicami i dzieckiem, tym większe poczucie bezpieczeństwa i tym mniej powodów w dorosłym życiu do kompensacji braków i traum z wczesnego dzieciństwa. Czas mija tak szybko, że nawet nie zauważysz, kiedy Zosia nie będzie już chciała być noszona i tulona, kiedy zacznie samodzielnie zataczać coraz szersze kręgi, aż jakiś obcy facet będzie dla niej ważniejszy, niż cokolwiek na świecie…
…przypomniało mi się, a pewnie klepałam o tym niejednokrotnie, jak to małe leżało obok Jerzora, który na głos czytał gazetę i różne takie tam – mały był święcie przekonany, ze jest w centrum uwagi i ani mu powieka nie drgnęła – no, do niego mówią! A potem sobie zasypiał, kiedy pora była. Nie zapomnę tych gał wytrzeszczonych, a tu Jerzor czyta wiadomości… rok 1980 🙄
Jaka cisza na blogu 😯
Matki wstające w nocy na każde zawołanie, noszące bachora na plecach lub w chuście, a nawet biorące niemowlę na noc do własnego łóżka, przyczaiły się i cicho siedzą 🙄 Nie melduje się żaden ojciec, co wrzeszczące maleństwo woził wózkiem, a nawet autem po okolicy, byle matka zaznała chwili spokoju? Znam takich rodziców i takie „bachory”, wyrosły z nich fajne dzieciaki, żadni terroryści 😎
Klimat ulegl znacznemu ociepleniu. Teraz pod wieczór jest drobne – 5*. Pojawily sie dwa duze szpaki. Czarne ale kulturalne. Daja innym pozyc. Ciekawe, sa w drodze na pólnoc czy ciagnie je do cieplych krajów. Ponadto w tym opierzonym towarzystwie czuje sie jakis niepokój. Chyba tylko wiosna. Czego Wam i sobie zycze.
Pan Lulek
Kod 2b2a przypopmnial mi, ze trzeba rozmyslac jak zatoastowac. Jest czym.
Pan Lulek
Nemo, proszę uprzejmie, zgłaszam się. Nosiłam, lulałam, gadałam i śpiewałam pieśni masowe, ponure, żeby spał. Pierwsze pół roku dało mi w tyłek, pamiętam wyłącznie zmęczenie. Nie nadużywał mamusi przesadnie. Można się było dogadać. Nie pilnowałam tabelek, jadł ile chciał (mnie mama zapasła, więc postanowiłam uniknąć błędu), a jak już się zrobił kumatszy niż niemowlaczek-zwierzaczek, zaczęłam stosowanie negocjacji oraz rozsądnych argumentów. Potem wciąż czekałam na kolejne okresy negacji, a one nie nadchodziły – przyzwyczaił się do tych argumentów (czasem jego zwyciężały, to kładłam uszy po sobie, jak konsekwencja to konsekwencja). Teraz ma 26 lat, metr osiemdziesiąt kilka, dobry charakter i figurę, w przeciwieństwie do mamuni.
Zosieńce życzę szczęścia i figury (dla kobiety – wiadomo, jakie to ważne…). Mamie Zosieńki – żeby się zanadto nie zmęczyła w tym pierwszym, najtrudniejszym okresie.
Nisiu, 😀
Mama Zosieńki ma nianię, to chyba da radę 😉
To znaczy, że moje życzenia spełniają się ekspresowo.
a ja kiedys zapewnialem opieke i probowalem nauczys samodzielnosci mala biala myszke. ale jak naszczala do skrzynki z bezpiecznikami to skonczyly sie zarty i zrobilem ja na plasko
teraz jest mi troche 🙁
…oj, Zdzichu, Zdzichu… 🙄
o matko jak ja się rozleniwiłam przez te trzy dni … pod pretekstem, że zimno wszystko odkładałam na potem czyli jak mi przyjdzie chęć do roboty ..
ja za młoda byłam by wiedzieć jak trzeba konsekwentnie ale życie wymusiło dyscyplinę bo ja mama pracująca byłam i bez babci ale razem z tatą wyszły nam dobre dzieciaki … 🙂
Zaczynam rozumieć, o co chodzi z tymi kodami – 5b55 po prostu zmusza człowieka do pisania.
U mnie w skrzyce-elektryczce kilka lat z rzędu gnieździły się kopciuszki, dopóki moja kicia ich nie wyjadła…
Zawiewa tak, że jutro nie wyjadę, chyba że pług przejdzie. Nawet nie jutro, za godzinę.
Byłam w Połczynie odebrać receptę i wykupić mleko dla Krzysia (kolejne małe uczulone, starsze już powoli wychodzą z tego). Myślę, że byłam ostatnim samochodem (znaczy mój Ford był), który przejechał samodzielnie drogą do mojej wsi. Jazda na światłach przez świeże zaspy, adrenalina wzrasta: przejedzie, nie przejedzie?, tuman śniegu wzbija się i opada na przednią szybę, przez chwilę nic nie widać, za chwilę następna zaspa. Dziwnym trafem nie zawiało całkiem wjazdu z Magistrali, udało się skręcić i przejechać, ale dalej znowu piękne zaspy sięgające więcej niż do połowy drogi. Dobrze, że była dość szeroko odśnieżona. Wieje z zachodu, prostopadle do drogi.
Byle nie było gorzej.
http://fakty.interia.pl/polska/news/meteorolodzy-ostrzegaja-jutro-najgorszy-dzien,1430803
Żabo, w taką pogodę, to tylko pozostaje :
http://www.youtube.com/watch?v=Yuesz7Vzk1U
Toast jasno okreslony. Za Zosie i jej dzielnych rodziców. Te male blogowiczki maja to do siebie, ze z dnia na dzien wyrastaja na dzieciaki, potem panienki.
Toast zatem wznosimy
Pan Lulek
Oczywiście Panie Lulku !
Na zdrowie !
No i może jeszcze, żeby się te paskudne prognozy nie sprawdziły ?
Zdrowie Zosi i Zosinych Starych! 🙂
…dodaję, że wznoszę Lechem, na moją porę toastową jest to zacny trunek, i w dodatku patriotyczny wielce (Lecz, Czech i Rus, te rzeczy…).
Zdzichu ,
jeszcze Ci powiem rzecz niemiłą, że za to splaskatanie myszki pójdziesz do piekła. Ale mam dla Ciebie kilka słów pocieszenia (być może wątpliwego, to już jak sam jak uznasz…).
Otóż chyba wylądujemy w tej samej kadzi i będziemy się smażyć po sąsiedzku, bo mnie także daleko do perfekcji i żywot niejednej gadziny został moimi niezbyt nadobnymi rączkami skrócony 🙄
O innych grzechach i grzeszkach nie wspomnę, bo co się będę samooskarżać. Zawsze się znajdzie taki, co wytknie 😉
A, i nie zapomnij, Zdzichu, zabrać ze sobą stosownych zapasów piwa w czeluście piekielne. Wiesz… tam będzie gorąco, podejrzewam, że będziemy musieli od czasu do czasu uzupełniać ubytki płynów.
Ja też zabiorę to i owo. Ale póki co, bawmy się dobrze na tym ziemskim padołku 🙂
Lech, Czech, Rus i Enerdus.
i byle RFN jak mowi Zgaga richtig feine niemcy proponuja mi prace 40 godz. tyg. we Frankfurcie nad Odra (co mnie necilo jako miejsce) za…1400 euro brutto czyli 1040 na renkie, teraz mam wiecej i nie musze sie zbyt duzo ruszac, to naprawde byle richtig feine….
A mówiłam, że daleko mi do perfekcji, o Enerdusie zapomniałam 🙄
Ale pamietam RFN 🙂
Witam Lasuchow. Nie jedzcie tyle!
Jedyny dobry pomysl Palikota, zaczynamy produkcje?
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7500276,Komisja_Palikota_legalizuje_bimber___Bedzie_dramat_.html
Zróbmy mu konkurencję – nie wytrzyma z Panalulkową gruszkówką, ręczę! I tym sposobem puścimy gościa w skarpetkach i z torbami 😉
Alicja – czy montujesz sobie załogę do własnego kotła? Ty uważaj! Zaproponujesz udział lekkomyślnie, a potem się będziesz z takim Zdzichem przepychała przez wieczność?
Pyro pomysł pochodzi ode mnie, zrobimy tzw. casting, z tym,ze Pan Lulek ma juz pozycje wiodącą zapewniona
ja stawiam lokal i warsztat produkcyjny
O diabli… zerknęłam na zdjęcie, a tam gruszkówka 😯
Ale nie „Panalulkowa gruszkówka”, o!
W sumie facet ma rację, do czorta z monopolem, ludzie i tak to robią – poza tym nie wydaje mi się, żeby taki domowy producent sprzedawał denaturat czy jakieś inne świństwo, przecież obawiałby się konsekwencji.
Nie byłam nigdy na Węgrzech, ale tam podobno wielu restauratorów ma swoje własne, domowe wina, bez certyfikatów specjalnych i tak dalej.
Alicja – ja nie o tym kociołku, tylko o piekielnym. Gdzież by tam „samowarek” Zdzicha zdeterminował na wieczność.
Pyro,
ja nie montuje załogi do kociołka, ale jest wielkie prawdopodobieństwo, że tam wyląduję obok Zdzicha, no to wolę mieć go po swojej stronie 😉
Czysta strategia, Pyro, przecież zawsze z kimś tam się trzeba bedzie przepychać, a piwo potrzebne w takim upale.
Tymczasem u mnie przestało zawiewać, za to sypie śnieg wielkimi płatami, bajkowo. A ma padać w British Columbii, do licha, potrzebny na olimpiadę!!!
bądźcie na topie i donieście proszę, kiedy oni to zalegalizują
Alicjo Lech to poznańskie piwo,czy tak?ja jako lokalna patriotka i wszyscy znajomi propagujemy naszą Perłę lubelską,Ci którzy spróbowali są pod wrażeniem:)
Za Zosię i jej Twórców 😀
Marzena,
jasne, że poznańskie, Browar Wielkopolski! Bardzo dobre zresztą, chociaż u mnie na pierwszym miejscu zawsze stoi Żywiec.
Alicjo,
oto rozważania odnośnie piekła ( nie wiem czy tekst jest autentyczny, otrzymałam go kiedyś jako żartobliwą przesyłkę).
Poniżej cytuję jedno z pytań, które pojawiło się na egzaminie na
wydziale chemii NUI Maynooth (National University of Ireland). Odpowiedź
jednego ze studentów była na tyle wyjątkowa, że profesor podzielił się z
nią ze swoimi kolegami, a później jej treść przedstawił w internecie.
Pytanie:
Czy piekło jest egzotermalne (oddaje ciepło) czy endotermalne (absorbuje
ciepło)?
Większość odpowiedzi oparta była na prawie Boylesa, które mówi, że w
stałej temperaturze objętość danej masy gazu jest odwrotnie
proporcjonalna do jego ciśnienia.
Jeden ze studentów napisał tak:
Najpierw musimy stwierdzić, jak zmienia się masa piekła w czasie. Do
tego potrzebna jest ocena liczby dusz, które idą do piekła i liczba
dusz, która piekło opuszcza. Moim zdaniem można ze sporym
prawdopodobieństwem przyjąć, że dusze, które raz trafiły do piekła,
nigdy go nie opuszczają.
Na pytanie, ile dusz idzie do piekła, można spojrzeć z punktu widzenia
wielu istniejących dzisiaj religii. Większość z nich zakłada, że do
piekła idzie się wtedy, gdy nie wyznaje się tej właściwej wiary.
Ponieważ religii jest więcej niż jedna i nie można wyznawać kilku
religii jednocześnie, to można założyć, że wszystkie dusze idą do
piekła.
Patrząc na częstotliwość narodzin i śmierci można założyć, że liczba
dusz w piekle wzrastać będzie logarytmicznie.
Rozważmy więc pytanie o zmieniającej się objętości piekła. Ponieważ wg
prawa Boylesa wraz ze wzrostem liczby dusz rozszerzać musi się
powierzchnia piekła tak, aby temperatura i ciśnienie w piekle pozostały
stałe, to istnieją dwie możliwości:
1. Jeśli piekło rozszerza się wolniej niż liczba przychodzących do niego
dusz, to temperatura i ciśnienie w piekle będą tak długo rosły aż piekło
się rozpadnie.
2. Jeśli piekło rozszerza się szybciej niż liczba przychodzących tam
dusz, to temperatura i ciśnienie w piekle będą spadać tak długo, aż
piekło zamarznie.
Która z tych możliwości jest bardziej realna?
Jeśli weźmiemy pod uwagę przepowiednię Sandry, która powiedziała do
mnie: „prędzej piekło zamarznie niż się z tobą prześpię”, jak również
to, że wczoraj z nią spałem, to możliwa jest tylko ta druga opcja.
Dlatego też jestem przekonany, że piekło jest endotermalne i musi być
już zamarznięte. Z uwagi na to, że piekło zamarzło, można wnioskować, że
żadna kolejna dusza nie może trafić do piekła, a ponieważ pozostaje
jeszcze tylko niebo, to dowodzi też istnienie Osoby Boskiej, co z kolei
tłumaczy, dlaczego Sandra cały wczorajszy wieczór krzyczała „Oh, God”.
Ten student otrzymał ocenę „bardzo dobry”.
Myślę , że możesz spać spokojnie 😆
Haliczek 🙂
…będziemy piękni, jak dawniej
będziemy działać sprawniej!
(świerkam za maszynką do)
Wiadomo, że Pyra jest sierotą po Układzie Warszawskin, byłą funkcjonariuszką niskiego szczebla gen. Jaruzelskiego i aktywistką (byłą, byłą) imperialistyczno – militarystycznego wychowania, mylnie zwanego wychowaniem patriotycznym. Strawiła na tym 28 lat pracy zawodowej. I dobrze, że ją wreszcie wykurzyli, jako tę niteczkę w czerwonej pajęczynie albo inną zarazę. Dlaczego dobrze? A, bo by ją szlag ze wstydu spalił, gdyby pracę tę pełniła nadal. Myślałam, że pilnowanie obiektów wojskowych przez cywilne firmy ochroniarskie, to dowcip kabaretowy. Dowcip jednak jest w realu realizowany. Dziś podano, że borowiki przestają ochraniać polskie ambasady, z wyjątkiem tych zagrożonych terroryzmem. Fajnie będzie, jak nad berlińską ambasadą polską flagę będzie rano podnosił niemiecki albo turecki ochroniarz. Już kiedyś tak było, że na wojsko szkoda było pieniędzy, a potem 127 lat wymyślano sąsiadom, że chciwi i źli.
Pyro, ty głęboko oddychaj a w międzyczasie 😉 łykaj panalulkowe lekarstwo.
Widzisz Haneczko, a potem świat wydziwia, że Polacy pija. Na trzeźwo nie da się funkcjonować na tym przedmurzu.
Pyro,
juz kiedyś klepałam, bo przecież mam w rodzinie szwagra, z którym nie takieśmy, a on wojskowy, choć emerytowany. Nikt do woja zawodowego nie chce iść za byle marne, a rekrutacji już nie ma (bardzo dobrze).
Ja jestem pacyfistka, ale wychodzi na to, ze wojo dobrze jest posiadać. Inaczej będzie właśnie tak, jak piszesz. Nieważne, że Unia Europejska i tak dalej.
Wszyscy chcemy być międzynarodowi, zintegrowani i tak dalej, z drugiej strony chcemy podkreślić, że wychowaliśmy się na Bartnikach 😉
I nie ma w tym nic złego, uważam.
Jak dobrze, że świat jest otwarty.
A ja bym sie tak nie przejmowal. Ostatecznie firmy ochroniarskie to glownie byla UB i inni wyslugiwacze tego wspanialego systemu pn. PRL, kolonii radzieckiej. Skoro byli tacy dobrzy i caly kraj za morde trzymali i utrzymali przez tyle lat dla swoich pracodawcow w Moskwie to i teraz sobie poradza. No i zawsze moga liczyc na pomoc przyjaciol moskali. Strachy na Lachy.
Ufffff….
yyc – chyba synowie albo i wnukowie tych z UB. Minęło 20 lat od SB, od UB 40 Aż takich czerstwych staruszków nie mamy.
…e tam, yyc… toż oni już wszyscy na emeryturach. A dzisiejsza Polska jest zupełnie inna i – moim skromnym zdaniem, bywam tam co roku ostatnio – bardzo na czasie. I zwyczajni obywatele robią swoje, dzięki temu Polska zyskuje.
yyc,czy u Ciebie świeci pięknie słońce i jet -6 stopni?
Stara Żabo, masz jeszcze okna na świat, czy już Cię przykryło? Tutaj bardzo się stara.
cbdo 😆
Dla naprzykładu, Stara Żaba hopsa wokół swoich koni, zajmuje się sprawami dnia codziennego, a nie tam polityką, chociaż ją śledzi. To samo dotyczy wielu osób, które znam.
Polityka – to zawód i kariera, zwyczajni ludzie klepią w maselnicy śmietanę (najlepiej od Eski!) i z tego klepania mają masło do chleba. Trzeba się fizycznie namachać. To dobrze robi na zwoje szare, nie prostują się tak szybko 😉
Nie narzekajcie… ja co roku tak mam 🙄
http://alicja.homelinux.com/news/Mrozy-2009/
Słuchajcie, kto z naszego grona zawodowo para się robotą wydawniczą, redakcyjną, krytyką literacką itp? Potrzebny mi ktos taki doradczo, Wiem, że Puchala tak się zabawia, ale ona ostatnio na blogu nie bywa; dobra jest też Helena, ale z autorem ma nie po drodze, więc kto?
Tylko chałupnicza korekta, Pyro 🙁 Sama to lepiej potrafisz 🙂
Haneczko – autor przysłał opowiadanie i prosił o opinię. Moją opinię mu posłałam, ale fachowiec od literatury, to ja nie jestem – pochłaniacz raczej, a tekst (moim zdaniem) zasługuje na rzetelną rozbiórkę.
Pyro,
podeślij. Param się tłumaczeniami, czyli coś tam z tymi wymienionymi przez Ciebie zajęciami mam do czynienia – dodaję, że nie chodzi o tłumaczenia tylko i wyłącznie dokumentów, to betka wszak.
Zdaje się, że wiem, o co biega. Chętnie zerknę okiem krytycznem 😉
Przeczytam chętnie, ale dyletancko, znaczy na czuja.
Rozsyłać będę jutro (ja nie umiem długiego tekstu i muszę wyżebrać „usługę) Jeżeli mnie pamięć nie zawodzi, to albo Nisia, albo Barbara, albo Ewa z Poznania coś z tym tam mają wspólnego. Popytam jutro – a H. i A. wyślę bez pytania.
🙂
Do jutra. Teraz sobie idę.
Haneczko,
jaki tam czuj – rób za pro! Ja robię 😎
Niegodnam 🙄
sarenko -6C i slonce 🙂 Rano jednak bylo zimnawo jak w Polsce czyli jakies -20C.
Wczoraj na TV5 francuskim kanale z Francji byl ladny program o Polsce. Przejechali sie od Gdanska do Zakopanego. Po drodze Lodz, Lublin, Kazimierz i Krakow. Nie wiedzialem Warszawy ale moze przegapilem. Cala godzina i pokazali Kraj ze nasi lepiej by nie zrobili. Piekne drogi sliczne widoki i niesamowite zabytki. A i o jedzeniu bylo. Najlepiej wygladaly oscypki robione na halach przez bacow w bacowkach, slinka leciala. Zachwycali sie Lodzia i Manufaktura. Jak wspaniale zaadaptowano stare budynki fabryki etc. Kazimierz tez wygladal super. O Krakowie nie trzeba wspominac.
Pyro Młodszo! Dawaj ten tekścik na adres elzbieta@wydawnictwosol.pl, ale tam się nie specjalizują w recenzjach. Popatrzą po znajomości. Natomiast powstało ostatnio wydawnictwo JanKa, gdzie mają „redaktornię” i „poradnię” i w tej poradni recenzują i doradzają. Robi to niezwykle krytyczny pan Jan Koźbiel, wieloletni szef działu literackiego w Prószyńskim, kontrowersyjny pan, lubi ambitnych. Adresu nie pamiętam, ale wyguglasz bez problemu. Tylko że on bierze jakieś tam fenigi za tę robotę. Cennik widziałam na stronie. To już wszystko wiesz, co?
http://www.jankawydawnictwo.pl/poradnia.html
Obie piesy poszły na spacerek, że im się chce w ogóle (i w szczególe, i pod każdem innem względem!) się obudzić o tej porze? Co prawda pogoda pieska.
A za mną chodzi schab w solidnym, śmietanowym sosie, ot co.
Znajomi studenci (obu płci) na potęgę zakuwają, sesja pełną parą, egzamin za egzaminem. Jak w taką pogodę dojeżdżać na uczelnię?
Pewna miła i niezepsuta panienka (o cokolwiek wybujałej wyobraźni?) chce u mnie pracować. Jest po studiach. Rzeczywiście, potrzebuję kogoś do pomocy, ale jakoś nie mogę się zdecydować. Na razie ją zniechęcam pogodą i zawianymi drogami.
Proszę, to nie tylko ja chodzę spać o takich dziwnych (jak na Polskę) porach…
A za mną chodziły naleśniczki, aż wychodziły. Kapustka świeża (z tego wielkiego łba, co go jeszcze będę jadła dwa tygodnie), cebula, pieczarki, jajko na twardo, sól i pieprz, zapomniałam o pietruszce! Poddusiłam to wszystko na patelni i napchałam krokiety. Ja to odsmażam na maśle bez żadnej panierki. Prawdopodobnie jest bardzo niezdrowe oraz tuczące. Mam to w nosie.
Moje psice już chrapią. Dołączam do nich. Dobrej nocy.
Za mną chodzi kapusta kiszona własnoręcznie, może nawet ubijana własnonożnie? 😉
Muszę zakisić, tylko nie mogę w beczkowych ilościach, bo takich nie posiadam. A powinnam wreszcie kupić jakąś beczkę, przecież mam piwnicę jak należy. Na razie zakiszę w dużym słoju.
Nisia,
co tam jest tuczącego w Twoich krokietach? Odsmażanie na maśle? 🙄
U mnie późniejsza wieczorowa pora, ale spanie mnie nie dopada.
Patrzę na moje biurko, pełno karteluszków zapisanych w stylu:
Baterie do czujnika – na stoliku.
Pielęgniarka u F. 03:30
Jeden z dziesięciu
Szersze la fam
Kracher grand cru, Trockenbeer
Ogień
Wiatr od Klimczoka
Zb.S. i Andrzej G. (’73)
Warenki – pierogi
Zygmunt – moneta pamiątkowa
04 –> 15:30
Evil woman
😯
yyc,zapytałam bo byłam ciekawa czy program który mam w telefonie dobrze pokazuje :)Teraz ma byc -14 i bezchmurnie a w Krakowie -6 i pada śnieżek może i do Nowego Targu opady dotrą.Oszczypki wyborne są,zwłaszcza smażone i z odrobiną żurawiny.My niestety nie jadamy od kiedy Wojtek sie dowiedział,ze jednym z etapów produkcji jest moczenie w baranim rosole;)
Nasz starszy o dwa roczniki studiów kolega, braki w przygotowaniu do egzaminów nadrabiał refleksem i błyskotliwym humorem. Na egzaminie z anatomii zwierząt padło pytanie:
-Co uzyskujemy z żołądków przeżuwaczy?
– Flaki!
– A z żołądków cieląt?
– Flaczki delikatesowe!
Pytającemu chodziło o podpuszczkę, niezbędną przy produkcji serów.
Z grubsza biorąc sery można podzielić na twarogowe, czyli białe i podpuszczkowe, czyli żółte.
Przy produkcji serów owczych, metodą tradycyjna i naturalną, żeby gorące mleko się ścięło (sklagowało) dodaje się wysuszony i pokruszony cielęcy żołądek.