Bal nad bale
Żeby była jasność to przypomnę, że na bale nie chodzę już od paru dziesięcioleci. Przed laty chodziłem. Ale mi przeszło. Z różnych przyczyn. Np. z takiej, że na wielkim balu bywają ludzie, którzy mnie nie bawią a wprost przeciwnie – irytują. Jedzenia na ogół bywa nienajlepsze, a trunki zupełnie nie dla mnie. I czasem tylko przypomina mi się wydarzenie z ostatniego mojego Sylwestra, który odbywał się na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej i gdzie byłem widzem niezwykłej sceny: zakochana para, figlująca za grubą kotarą ale za to na wierzchu fortepianu, stoczyła się na dół, wprost pod nogi roztańczonych par. Takiej sceny mógłby pozazdrościć każdy reżyser filmowy. Po tym incydencie zrozumiałem, że nic atrakcyjniejszego i zabawniejszego już mnie nie może zaskoczyć na żadnym balu. Przestałem więc bywać.
Sylwester we dwoje i z krótką wizytą pary najbliższych przyjaciół, ma same zalety. Jedyne niespodzianki jakie mogą się zdarzyć bywają na stole czyli na półmiskach i talerzach. Są w dodatku bardzo smaczne. Bywają oczywiście i stałe punkty tego smakowitego programu.
Muzyka też jest tylko taka jaką lubimy. Ze światem mamy łączność telefoniczną. I nawet jeśli zdarzy się telefon bełkotliwy czy wręcz napastliwy, to każdy aparat ma guziczek, którym można przerwać taki tok.
Zachęcając do naśladownictwa wiem, że wiele osób ma zupełnie inny gust i lubi zabawy w tłoku. Proszę bardzo!
Wszystkim zaś Przyjaciołom Blogowym życzę smacznego Nowego Roku.
Zapraszam też jutro, bo choć to dzień oznaczony w kalendarzu czerwoną kartką, to jednak piątek. A w piątki zawsze bywają nowe wpisy „Gotuj się!”. Jutro (a właściwie jeszcze dzisiaj) wpis szczególny.
Balujcie wesoło jak i my będziemy balować!
Na koniec po raz kolejny pokażę zdjęcie mojej greckiej Babci Eufrozyny wybierającej się z Dziadkiem na bal do Resursy Obywatelskiej (chyba) w roku 1926. Tak się chodziło na bale:
Komentarze
… no to ja idę dospać, wszak trzeba wyglądać na balu… we dwoje!
(też takie preferuję).
Wspaniałej zabawy Panie Piotrze. Ja jestem tak zmęczony grudniem, że zastanawiam się, czy po prostu nie przespać Sylwestra. 🙁
Sylwestrowe bale znienawidziłam, kiedy przez ponad 20 lat sama je współorganizowałam. To naprawdę ciężka i niewdzięczna robota. Co innego zorganizować bal dla uczestników, którzy po prostu wykupią zaproszenie czy stolik, przychodzą we własnym gronie znajomych, którym wystarczy dobra porkiestra i przyzwoity posiłek, a także trochę typowych, balowyh atrakcji, a co innego w zamkniętym, ale licznym środowisku, gdzie ludzie są na codzień związani shierarchizowanymi stosunkami służbowymi, którzy uważają, że ten bal im się należy (jak cebula od związków zawodowych) ich dzieciom i przyjaciołom, a miejsc jest na 300 par w tłoku, 250 par w przyzwoitych warunkach – w rezultacie miejsca na bal rozdzielały komisje społeczne – tyle dla dowództwa, tyle dla jednostek garnizonu, tyle dla instytucji, tyle jako rezerwa kierownika klubu (bo z ludźmi i instytucjami trzeba żyć). A jeszcze później trzeba porozsadzać towarzystwo przy stolikach, cały czas pilnować kuchni czy przygotowane dania mają odpowiednią jakość i gramaturę (bo w latach niedostatków były tam towary pożądane i zawsze usiłowano nieco uszczknąć) a jeszcze orkiestra, a jeszcze artyści, a konkursy, a fotografowie, a dyżurni – cholery z dżumą można było dostać. Niezadowoleni odwoływali się do Zarządu Politycznego, nasyłali wierchuszkę i w góle wydawało się, że jest to nie zabawa, tylko gra strategiczna. Potem organizowaliśmy 3 bale równoległe , w sumie na 700 par. A generalicja miała bale oddzielne w którymś z ośrodków. Tylko generał „dyzurny” musiał przyjść, złożyć o północy życzenia i dopiero mógł sobie pojechać na tańce, hulanki, swawole. Dla mnie to były dwa tygodnie pracy + dwie nieprzespane noce + awantury pobalowe – chwatit. Nigdy więcej wielkiego Sylwestra.
Alicja dosypia wyjatkowo wcześnie. Chyba nie powstało dzisiaj nowe zdjęcie zatoki o świcie.
Resursa Obywatelska chyba mieściła się w budynku należącym obecnie do Caritasu.
Byłem na balu sylwestrowym w gmachu głównym Politechniki Warszawskiej w 1959/60, czyli dokładnie 50 lat temu. Nie byłem pełnoletni, ale wcisnąłem się w towarzystwo kolegów – żeglarzy ze wspólnego rejsu. Kilku z nich studiowało na PW. Przyznaję, że niczego podobnego do opisanych atrakcji nie widziałem, ale może po prostu nie wiedziałem wtedy, o co chodzi, jeśli nawet cos takiego miało miejsce.
Sam udział szesnastolatka w takim balu może szokować, ale ja byłem przyzwyczajony do balowania sylwestrowego na zimowiskach harcerskich i udział w balu z trochę starszymi kolegami nie wydawał mi się wówczas dziwny, a nie bardzo miał kto mnie od takiego pomysłu odwieść. Rodzice dawali mi bardzo dużo swobody. Bywałem z wizytami u różnych wujów i ciotek, wtedy akurat u wuja w Warszawie.
Wujowi ani ciotce na pewno nie mogło przyjść do głowy, żeby mi czegokolwiek zabraniać, bo uważali moich rodziców za osoby całkiem szalone o wyjątkowo dziwacznych metodach wychowawczych i nie zamierzali się w nie wtrącać.
Wuj sam był bardzo ciekawą osobą. W rodzinie zasłynął przede wszystkim romansami z paroma bardzo znanymi aktorkami. W swoim czasie porzucił pracę urzędniczą aby objąć posadę kierowcy autokaru teatralnego. Trwało to parę lat aż ciotka zabrała córki i zmieniła miejsce zamieszkania. Wuj podwinął ogon i rozstał się z teatrem na zawsze. Nota bene obie moje kuzynki – córki owego wuja – są bardzo urodziwe. W tej chwili nie rzuca się to już tak w oczy, bo jedna ma lat 65 a druga 69, ale kiedys…
Troche sie pospieszylam i z zyczeniami wskoczylam o wpis nizej. Poprawke zatem nanosze i co bylo przenosze tu:
Juz tylko niecale 5 godzin dzieli nas od wybicia polnocy i nadejscia ?smarkacza? 2010. Ladnie komponuje sie 20-stka z 10-tka i niechaj przyniesie Wam spokojne chwile, wspaniale dni i cudowne kulinarne szalenstwa.
Tradycyjnym Do Siego Roku pozegnam sie z Wami jeszcze w 2009.
http://www.youtube.com/watch?v=mObouU6xacs
Noworoczne pozdrowiatka od zwierzatka
Echidna
PS
Sil nie mam na nic. Trzeci dzien z rzedu upal nam doskwiera – blekit nieba, powyzej 36-cu stopni i wlasnie przed godzina zepsula sie klimatyzacja. Sam urok. Wyciagnelam z lamusa – czyli garazu – wielgachny wiatrak i oszukujemy sie, ze jest chlodniej. Jutro wszystko zamkniete. Czyli z reperacja trzeba poczekac.
Skwarek nie Echidna
New Year’s Day–
everything is in blossom!
I feel about average.
/Kobayashi Issa,wiersz haiku/
Dzien Nowego Roku —
wszystko jest w rozkwicie!
Czuje sie srednio.
Prawda, co pisze Gospodarz i Pyra. Wielkie bale – zarówno publiczne jak i zamkniete – to koszmar. Na takiej imprezie kilka par sie świetnie bawi, bo ileś osób wokół nich skacze, a reszta narzeka na nudę i kiepskie jedzenie. Nawet bardzo dobre restauracje potrafią na balu sylwestrowym serwować jedzenie fatalne i za bardzo trudno sie dziwić. Dostałem od Gospodarza książkę pt „Kill grill”, w której autor pisze, jak się trzeba namęczyć, że w wielkiej restauracji wydać kilkaset posiłków na dobrym poziomie. I to wedłe karty. Przy kilkuset jednakowych powinno to być dużo łatwiejsze. Ale widocznie opanowali to w Ameryce, a u nas jeszcze nie.
Ale za to małe bale w kameralnej atmosferze, w dobrej restauracji albo klubie jazzowym, potrafią być całkiem przyjemne. Ważne żeby trafić na muzykę, jaką się lubi i na wodzireja, który potrafi wyczuć upodobania zabawowe obecnych. Zabawy w przepychanie butelki przez nogawkę i wyciąganie jej przez rozporek potrafią zepsuc każdą imprezę jeżeli nie są organizowane przez Włochów, którzy nawet w takiej sytuacji umieją zachować wdzięk.
Dzisiaj bedziemy we dwoje. Myślę, że będzie przyjemnie. Nie przygotowałem fajerwerków, choć mam spory zapas, i już nie przygotuję. Ukochana nie przepada, więc mi się nie chce.
Na dole bawi się młodzież. Większość z zespołu tańczącego szkockie highlandery, do którego należała córeczka przed wyjazdem do Francji. Myślę jednak, że najbliższej nocy celtyckiej muzyki nie będzie, choć wykluczyc tego nie można.
Być może Córeczka włoży na Sylwestra swój wspaniały quilt uszyty ze szkockiej wełny przez Konaszewskiego, krawca Lecha Wałęsy. Z tym quiltem były niezłe perypetie. Wybrała córeczka zakład krawiecki, który importował materiały z Wielkiej Brytania, więc można było wybrać odpowiedni materiał.
Po paru tygodniach szycia okazalo się, że pani szyjąca nie może sobie z tym poradzić i sam misttrz musiał się włączyć. Ostatecznie wszystko udało się zgodnie z najostrzejszymi szkockimi wymogami, ale zakład chyba kiepsko na tym wyszedł, bo wyraźnie nie doszacował potrzebnego wysiłku, a potem trzymał się zasady, że „słowo sie rzekło”.
W 2007 roku pan Konaszewski kandydował do Sejmu z listy PiS. Dobrze, że nie przeszedł, bo naprawdę dobrze szyje i nie zdziera z klientów. Mój synek uszył smoking – razem z angielskim materiałem wyszło 2 tys. zł. Dwa lata temu. Leży idealnie.
Są tacy rzemieślnicy, którzy na prawdę starają się zadowolić klienta. U takiego syn zamówił surdut ślubny. W wypożyczalni strojów ślubnych, gdzie można było wypożyczyć albo zamówić. Krawiec okazał się prawdziwym mistrzem. Surdut na wzór angielski jest po prostu imponujący, natomiast kosztował około 900 zł. Idealnie dopasowany maskuje wszelkie niedoskonałości figury.
Niestety, ten mistrz igły już nie żyje, więc nie mogę go polecić. Mimo swojego mistrzowstwa nie uważał się wcale za krawca wybitnego, a tylko za znawcę mody ślubnej. Znałem w sumie wielu krawców i pamiętam takich, którzy świetnie opowiadali, jak trzeba szyć, żeby było świetnie, ale rezultaty osiagali mizerne. Obaj opisani raczej się nie chwalili, ale znali swój fach doskonale.
Trochę za dużo się rozpisałem o krawcach mężczyźnianych.
Witam, dzisiaj musze zdobyc smaczne siano dla krolikow, czyli przekopac sie przez sniegi do sklepu zwierzecego a potem obrobic tort, a wieczorem, a wieczorem nie do Resursy i nie w balowej sukni tylko okutana w stroj przypominajcy stroje oswobodzicieli Berlina, czyli walonki, narzuty plaszczopodobne i czapa, wybieram sie na „Party maile” pod Kolumne Zwyciestwa ogladac feuerwerk i bawic sie z inymi
Witam Wszystkich ze wszystkich stron pięknego Świata.
Nigdy nie lubiłam żadnych „spędów”, to chyba jakiś dziwny strach przed tłumami. Zawsze sylwestrową noc spędzałam albo z przyjaciółmi na „prywatkach” – pamiętacie to fajne określenie ? A w tym roku też idziemy wszyscy do przemiłych przyjaciół.
Rok staruszek, ogólnie zachowywał się wobec mojej całej rodziny bardzo łagodnie, choć na samej końcówce był wredny. Ale ogólnie mogę powiedzieć, że był łaskawy i oby następny wziął ze staruszka przykład.
Jako, że ostatnie przygotowania sylwestrowe jeszcze muszę poczynić, to już teraz pozwólcie, złożyć Wam i Waszym najbliższym, życzenia wspaniałego Nowego Roku, żeby zdrowie, szczęście, radość Wszystkim dopisywały przez calutki 2010 rok; pod każdą długością i szerokością geograficzną 😀 😆
A sama, dziękuję Wam za miejsce przy blogowym stole. 😀
Gospodarzu powyższe życzenia oczywiście są również dla Pana i p.Basi, myślę, że to się rozumie samo, przez się. 😀
Muszę się pochwalić, że od mojej starszej i Jej osobistego dostałam w prezencie Pańską książkę p.t. „Rok na stole”, ależ się ucieszyłam. Już ją podczytuję ale solidnie czytać będę, jak już będzie ten nowy roczek.
Teraz już zmykam, bo przecież jeszcze nawet nie wiem w co się ubrać !!!! 😉
A myślenie o tym zajmie mi straaaasznie dużo czasu 😳 😆
CUDOWNEJ ZABAWY ŻYCZĘ
oj bedzie bal. wspaniale zaplanowany. slonce na blekicie, od czasu do czasu pojawia sie bialy obloczek gnany polnocno zachodnim jednostajnym wiatrem o sile 14 wezlow. woda o temperaturze 22°C jest o trzy do czterech stopni chlodniejsza od powietrza. ale co to znaczy dla starego morskiego wilka. nie takie my rzeczy z Przyjacielem przezylismy
czego i wam serdecznie
dosiego roku zyczymy
jeszcze tylko pomalowac paznokcie i na wode
_____________________________________
do poklepania w przyszlym roku
Gospodarzowi, Pani Basi i Wszystkim Blogowiczom do siego roku pełnego miłych zdarzeń życzy Stanisław, który na pewno w tę noc sylwestrową będzie Was, mili, wspominał.
Prawidlowa odpowiedz na wczorajsze pytanie jak nazywal sie pierwszy papiez kosciola rzymsko-katolickiego brzmi:
„Sylwester”.
Jestesmy po sniadanlku i zakupach. Poniewaz zjedlismy grzecznie wspaniale sniadanie i zrobilismy udane zakupy wyszlo piekne sloneczko. Bedzie tez doskonaly obiadek, poobiednia drzemka i oczekiwanie sylwestrowych gosci.
Spod znaku cesarskiej pogody, dopuki jeszcze dziala internet, klaniaja sie
Jolinek51 i Pan Lulek
Pyra się nie żegna, jeszcze nie życzy, bo Pyra spędza Sylwestra na blogu.
Właśnie wróciłam z centrum hadlowego, gdzie wydałam 220 zł i za chwilę z kwitem kasowym w ręce będę rozwiązywała zagadkę : na co też poszło 220 złotych polskich. Kupiłam dwie ksiązki, jeden tani kocyk polarowy, golonki, trochę dobrego obkładu, jedną perliczkę (19,90), komplet sztućców dla drugiego prawnuka – i niewiele więcej. To gdzie te pieniądze?
Do siego roku! W zdrowiu i pogodzie ducha. Spełnienia postanowień noworocznych i szampańskiej zabawy serdecznie życzę.
Pyro, co to jest dobry obkład? Może to on był taki drogi?
Jak zwykle jestem za a nawet przeciw. Chyba Sylwester I rzeczywiście sprawował jako pierwszy urząd uznany przez cesarza, który nie tylko chrześcijaństwo zalegalizował ale i nadał mu rangę wyznania państwowego. Z drugiej strony idea papiestwa oparta jest o tzw. sukcesję apostolską, zgodnie z którą pierwszym następcą Chrystusa jako głowy kościoła był Św. Piotr – biskup Rzymu. Są, co prawda, podnoszone wątpliwości co do faktu przebywania Św./ Piotra w Rzymie, ale nie ulega kwestii, że kolejni biskupi Rzymu już w I wieku rozstrzygali spory pomiędzy innymi biskupami.
Druga sprawa – papież rzymsko-katolicki. Ja za pierwszego uznałbym Wiktora II, który był pierwszym papieżem wybranym po roku 1054, czyli po wielkiej schizmie wschodniej. Prawda, że podział, który wówczas nastąpił, był podziałem de facto nie de jure i sporo czasu minęło zanim ten podział się utrwalił i rozciągnął na cały kościół wschodni. Najpierw podział objął kościół grecki, a Konstantynopol lawirował nie opowiadając się wyraźnie po żadnej ze stron sporu głównie personalnego.
W każdym razie Sylwester jest świętym nie tylko kościoła rzymsko-katolickiego ale i prawosławnego. Czy można mówić o papieżu prawosławnym? Można. Takiego tytułu używa prawosławny patriarcha Aleksandrii. Dla niego i dla jego wiernych Sylwester I był też pierwszym papieżem prawosławnym.
Byłam oszczędniejsza niż Pyra. Ponieważ z wykształcenia i pierwszego zawodu jestem bibliotekoznawcą (!) – proszę nie krzyczeć, tak mam w dyplomie – to nie umiem kupować książek, nie mogę się zdecydować. Pracując w bibliotece i kupując książki, mogłam sobie na bardzo wiele pozwolić, a wybranie jednej czy dwóch z kilkuset przekracza moje umiejętności. Skazana więc jestem na prezenty lub biblioteki. No i właśnie odwiedziłam swoją i mam zapas – dziewięć sztuk. Powinno na jakiś czas wystarczyć.
Na strawę mniej duchową – b. skromnie: kurze zwłoki na byle jaki rosołek (chłopstwo lubi) i wątróbkę drobiową na szybki obiad dzisiaj. Na jutro – polędwica wołowa, długo już nie jedzona.
Na nocne balety we dwoje – czerwone i jeden wyrób szampanopodobny dla tradycji. Jest jeszcze bigos, troszkę śledzi – idzie wyżyć! 😎
A, i będąc na zakupach, wyperswadowałam sobie nabycie wiadomą drogą ingrediencji w celu przygotowania pasztetu, na który narobiliście mi apetytu! 😛 Nie ze mną takie numery! I tak przez te przedświąteczne, ciągnące się od listopada imprezy i przygotowania, jestem trzy kilogramy w plecy, tfu! nie w plecy, tylko w inne części!
Krysha – owszem, to, co kupuję do kromuchy, jest drogie, ale paczuszka kosztuje ok 8.00 PLN (szynka szwardzwalska, kindziuk, boczek wędzony, dojrzewający, szynka parmeńska) krojone jest to cieniusieńko, do tego ze trzy gatunki sera, domowy pasztet, ryba wędzona, trochę sałatki albo galarety, domowe pikle ze trzech rodzajów – i można smacznie zrobić sporą ilość kolacji; a za 4 paczuszki zapłaciłam ca 30 złociszy.
I jeszcze jedno – książki dla dzieci rodzinnych kupuję tylko ja, wszyscy inni kupują ciuchy i zabawki. Mam zaległe dwa prezenty gwiazdkowe, więc kupiłam 1 zbiór baśni i „oglądankę” w dwóch częściach, co w sumie wyniosło prawie 60-tkę.
Aha, czyli dobry obkład to to, co do kromuchy! Rozumiem i popieram, mój mąż jest zgorszony moim upodobaniem do surowych, dojrzewających mięs wędzonych i suszonych – sam tego do pyska nie bierze! Ale on za wschodu – uwielbia ruskie, ukraińskie i inne takie, a ja po mamusi Słowence uwielbiam parszuty i te pe. A kindziuk oczywiście białostocki?
Oczywiście, że białostocki. Ja po przodkach śląsko – wielkopolskich jestem zdecydowanie mięsożerna. Pierogi, owszem, lubię – na przystawkę.
Panu Redaktorowi i Jego Gościom:
o°
°o o°
__o°__
\HappY/
.(New )
.\Year/
. .\__/
.__||__
>2010< , Teresa
No, obiad wydałam, chałupę nieco ogarnęłam, umyłam podłogę w kuchni i sprzątnęłam łazienkę, bo uświnione. Słuchajcie, czy wszystkie osobniki płci męskiej tak mają, że po użyciu tejże przez nich nadaje się do gruntownego sprzątania? Chlapy na lustrze, podłoga udeptana, umywalka uświniona, tubka zgnieciona itp., itd. Reszta jeszcze poświątecznie ogarnięta, więc nie będę się wysilać na te nasze samotne balety.
Dziecka pojechały na Sylwestra do znajomych do Hamburga, więc niespodziewany nalot nam nie grozi.
Zostało mi jeszcze rozmrozić bigos i zamrozić szampana oraz umyć głowę, bo wszystko jedno – ze strąkami na Nowy Rok nie zostanę. A, i jeszcze muszę wysłać trochę maili z życzeniami.
Słuchajcie, czy to już tylko my z Pyrą zostałyśmy na placu boju?
O, pojawiła się Teresa Stachurska! Dziękujemy pięknie za pracochłonne życzenia. Tobie również szczęśliwego, przyjaznego i sympatycznego! 😀
Nie przepadam za Sylwestrem. Nigdy nie wiem z czego mam się cieszyć, czas tak szybko leci. Pozostaje jedynie nadzieja, że nadchodzący rok będzie lepszy. Ostatni dzień roku spędzam zwykle w rodzinnym gronie i staram się „oswoić” go czymś dobrym.
Najmilej wspominam Sylwestry spędzane w schronisku na Markowych Szczawinach na Babiej Górze. Swojskie jedzenie, swojscy ludzie. Człowiek był trochę gościem a trochę „domownikiem” pomagającym przygotować imprezę.
Życzę wszystkim, żeby spędzili ten dzień tak jak lubią, żeby było miło i radośnie. Niektórzy już przywitali Nowy Rok, mam nadzieję, że bawili się i bawią nadal wspaniale. Na nadchodzące 365 dni życzę, aby dopisywało zdrowie, pogoda ducha, dobrzy przyjaciele, smaczne jadło i godne napitki. I żebyśmy mogli za rok zaśpiewać tak jak Seweryn Krajewski: „To był rok, dobry rok …”
http://www.youtube.com/watch?v=QAaAEUX7o3E
Dzień dobry Szampaństwu!
O, ja też przez rok byłam na Studium Bibliotekarskim we Wrocławiu – matko, ale się wynudziłam 😯
Wierzcie mi – katalogowanie to czysty orgazm 🙄
Pyro, to będziemy sylwestrować razem. Zaraz się odziewam i lecę po jakieś szampany, bo jeden muszę mieć na waszą północ, a drugi na swoją.
Oj, będzie bal!
Dobrego, przyjaznego, zdrowego i pod każdym względem atrakcyjnego 2010. 🙂
Krysha,
ja też mam mieszane uczucia, z czego tu się cieszyć, jeszcze jeden rok mija… dorobiłam sobie ideolo, że dobrze, że człowiek doczłapał.
I owszem, wolałam prywatki, bale są zawsze jakieś takie gwarne i sztywne, a juz spędzania Sylwestra w restauracji pełnej obcych ludzi – w głowie mi się nie mieści. Dzisiaj miała być prywatka, ale będzie jeszcze bardziej prywatnie z powodu okoliczności niezależnych od. Też wcale nie szkodzi. Może sie nawet odzieję wyzywająco, a co!
O, znalazłam zdjęcie z jedynego balu sylwestrowego, na jakim byłam, z ochotą nawet… było to lat temu…a, sami sobie liczcie! Dziś w tym samym towarzystwie pierwszoplanowym, tylko w innej scenerii. I bez Eli w tle.
http://alicja.homelinux.com/news/Sylwester1974.jpg
Nie lubię Sylwestra,ale nie mam nikomu za złe, że chce zaszaleć w tę noc. Ktoś kiedyś podzielił czas według pewnych zasad, żeby uporządkować życie i musimy się tego trzymać.Choć pewnie jest wiele osób, którym daty i kalendarz nie są do życia potrzebne. Zakończenie jednego roku i rozpoczęcie nowego potrzebne jest księgowym, statystykom,historykom , a zwykłym śmiertelnikom to po , aby wiedzieli, kiedy mają przejść na emeryturę. Czy to jest powód do świętowania. Dla mnie – nie. Czy niepowodzenia skończą się z wybiciem północy ? A jeśli miniony rok był szczęśliwy , to może byłoby lepiej, gdyby jeszcze trwał.
Zgadzam się z opinią, że zbiorowe imprezy w większości obcych sobie osób są nudne.Co innego małe grono dobrych znajomych. Ja także już dawno zrezygnowałam z gromadnych imprez sylwestrowych i nikt siłą nie zaciągnąłby mnie na nie.
Rozmawiałam z siostrą. Jeśli będzie bezchmurne niebo, a raczej będzie, a na dodatek pełnia Księżyca, to razem ze szwagrem zamierzają wybrać się do lasu.Mnie się to bardzo podoba.
Kiedyś, a latach 90-tych syn zastanawiał się, jak to będzie w pierwszym dniu nowego wieku.Wydawało się młodemu człowiekowi,że to będzie jakiś szczególny dzień. Powiedziałam, że 1 stycznia 2001 roku jak zwykle będę musiała ugotować obiad. I oczywiście tak się stało.Innych atrakcji ani wydarzeń nadzwyczajnych nie zanatowano.
Odziałam sie, spojrzałam w lustro. Coś mi się nie zgadza wizerunek lustrzany z tym sylwestrowym zdjęciem sprzed 35 lat – wydostojniałam czy co? 😯
Jerzor zakupił wczoraj lotto – 5 zakładów plus dodatkowa. 11$ w plecy, właśnie sprawdziłam. I dobrze. Nie ma kłopotu, jak rozdysponować.
Idę obmyć facjatę i pognam po te szampany. Jerzor – stachanowiec poleciał do pracy, wgryzać się w meteoryty. Też nie ma co robić 🙄
to po = po to
Alicjo,ale urocza była z Ciebie panienka,a jak ładna sukienka z falbankami. To chyba jedno z najładniejszych Twoich zdjęć. Ty generalnie jesteś fotogeniczna,ale z uśmiechem jest Ci bardzo do twarzy.Natomiast Jerzor zdecydowanie wyprzystojniał. Sorry za takie osobiste komentarze. 🙂
Aha, przy okazji dodam , że w czasach licealnych byłam wolontariuszką w szkolnej bibliotece,tylko wtedy nie używano takich określeń. Pomagałam wypożyczać książki, układać je na półkach,ale głównym motywem była możliwość swobodnego buszowania wśród zbiorów książek. A różne ciekawe książki można było znależć m.in. był tam nawet markiz de Sade – tak,tak , on w szkolnej bibliotece. Oczywiście przeczytałam z zainteresowaniem, ale nie wypaczyło mnie to zupełnie.
Przypuszczam, że książka trafiła tam z jakiejś innej biblioteki i przede mną nikt w naszej szkole jej nie czytał.
To tak na marginesie związków z biblitekarstwem. A zamiłowanie do książek pozostało.
Witam z jeszcze ciemnego Calgary. Ja tam lubie Sylwestra tak jak i Swieta Bozego Narodzenia i Wielkonaoc i inne okazje zeby sie spotkac, zjezsc albo odwiedzic rodzine czy znajomych. Zadna ideologia mi nie jest potrzebna bo i do czego. Rowniez nie przeszkadzaja mi ani upaly ani mrozy. Na Sylwestrach bywalem i duzych i malych i w gorach i na plazy i wszystkie byly udane. Zycze wiec tym ktorzy maja ochote byc zadowolonymi z zycia i dzisiejszego wieczoru Wszystkiego Najlepszego w Nowym 2010 Roku.
A tak wyglada ulica przy ktorej mieszkam i dziedziniec w pracy. Ptaszki ktore karmie i wiewiora ktora im wszystko zzera. Zima.
http://picasaweb.google.com/Slawek.yyc/Winter30Dec2009#slideshow/5421221833825882706
w moim mieście gra dziś Zakopower,nie przepadam za tym spędem ale mój syn uwielbia pokazy sztucznych ogni więc robię to dla niego jak co roku(prawie)
życzę sobie i Wszystkim miłych wrażeń i Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku
Witam o poranku. Dzisiaj swoja owsiankę miałem nieco póżniej, bo wczoraj do nocy jeżdziłem na nartach. Świetnie zorganizowany ośrodek, z ogromnym zapleczem restauracyjno – jedzeniowo – handlowym. Górka niewielka, ale jak mówił Tadzio Giewont „nie musis gonic na Kasprowy. Idżse na Nosal. Górka nie duzo, ale jak zjedzies czydzieści albo śterdzieści rozy, to i tak ci nogi wlezom do rzyci…” Dużo wyciągów. Świetnie przygotowane trasy. Wszystko nastawione na rodziny z dziecmi. Dzieciom ozdabia się przeróżnie kaski, które są tu dla nich obowiązkowe. Dużo snowboardzistów. Moda nakazuje miec spodnie z dyskretnie, do kolan , obniżonym kroczem. Koszula musi wyłazic spod kurtki a szyja wielokrotnie owinięta szalikiem. Wszystko pstrokate. Wieczorem największa przyjemnośc, porozpinac buty i wyciągnąc nogi…
http://picasaweb.google.pl/cichal05/Narty#
Zycze wszystkim blogowiczom Szczesliwego Nowego Roku!!
Sama nigdy nie bywalam na zadnych balach.Dzisiaj tez tradycyjnie we dwoje i na blogowisku spedzamy Sylwestra.
Nie pospimy,bo Holendry wariacje maja na punkcie zimnych ogni.Juz teraz dzieciarnia „strzela” od rana i tak bedzie do jutrzejszego ranka 🙁
Do Siego Roku!! Uklony dla Gospodarza i Malzonki 🙂
yyc,myślę ,że ci,którzy nie przepadają za hucznym Sylwestrem także mają ochotę być zadowolonymi z życia, a nawet często są bardzo zadowoleni.Jedno nie ma nic do drugiego.
A śniegu było u mnie może nawet więcej niż na Twoich zdjęciach. Pisałam niedawno, że mój nowy karmnik nie wzbudził ptasiego zainteresowania. Okazało się,że moje obawy były bezpodstawne. Sikorki licznie odwiedzają go.Nic dziwnego, bo sypię im tylko ziarna słonecznika, a i słoninka także wisi. Dziś w południe wróciłam z Gdyni, a w karmniku pustki. Towarzystwo wie, co dobre.
Ten wiszący pojemnik z ziarnem to dobry pomysł, ale na razie u mnie raczej nie do zastosowania, bo w ogródku drzewka są małe. Ale widziałam już coś takiego w innych ogródkach.
Najpiękniejszego Sylwestra spędziliśmy w Górach Sowich koło Kamionek na polanie pod wiatą, w grupie ośmiorga znajomych. Była masa śniegu, tranzystor, ognisko, bigos, sałatka, boski nastrój i młodość! Czy to naprawdę komuś przeszkadzało?!
A skłonność do buszowania po bibliotekach miałam już od podstawówki – też się podlizywałam bibliotekarzowi, a jak chciałam wypożyczyć „Karierę Nikodema Dyzmy”, to mi powiedział, że wypożyczy, kiedy powiem, jak się pisze „gżegżółka”. Wiedziałam i dostałam – właśnie na ferie świąteczne! Przeczytałam oczywiście jako pierwszą, potem dorwał ją Tata i po przeczytaniu z marsem na czole powiedział, że to lektura nie dla mnie. Oczywiście, że się nie przyznałam!
Co do katalogowania – zgadzam się z Alicją (ja też najpierw zrobiłam Studium Bibliotekarskie, potem dopiero studia), ale jedna z profesorek stwierdziła, że byłam w tym całkiem dobra. I żeby nie było nieporozumień – z bibliotekarstwem nie mam nic wspólnego (poza wypożyczaniem książek) od trzydziestu dwóch lat.
Zastrzegam się, bo wg mego prywatnego rankingu grup zawodowych, najgorsi są nauczyciele, potem prawnicy, potem lekarze, a kolejni – bibliotekarze.
Mam nadzieję, że się nikomu nie naraziłam.
A tak w ogóle, to ciekawostka, dlaczego ja się tak właśnie dzisiaj rozgadałam?
Tu Ewa z Poznania
Dołączam się do klubu, nieprzepadających za Sylwestrem. Co nie zmienia faktu, że Wszystkim, którzy mają z tym blogiem coś wspólnego życzę najserdeczniej udanych ostatnich godzin tego roku. Dobrego i szczęśliwego Nowego Roku!
krysha, moze chcesz nadrobic zaleglosci z roku…albo z rozpedem wejsc w Nowy Rok czego ci zycze serdecznie.
A Wspanialego Nowego Roku zycze wszystkim tym co sie bawia i tym co maja ochote odpoczac. Pierwszym wspanialej zabawy drugim milego odpoczynku.
Pogoda zachmurzona ale od jutra ma byc sloneczko ponownie wiec nowy rok sie zacznie tak jak powinien. Temp. -21C na Sylwestra w sam raz.
No, to Kochani pora kończyc stary Rok. U mnie jeszcze cały dzień, ale u niektórych już czas. Najsmaczniejszego Nowego Roku! Oby był lepszy, ale bez przesady, od starego. Młodym życzę żywiołowego Sylwestra, a dorosłym wedle potrzeb. Ja zostaję z wnukami. Będziemy ogladali kreskówki. To będzie zywioł…Ale dawniej inaczej bywało! Zobaczcie:
http://picasaweb.google.pl/cichal05/Tango#5421422674699615554
Alicjo gdzie Twoje zdjęcie jak robisz za panienkę? Krystyna sie zachwyca a ja nie mogę?
yyc, to pierwsze, to ten wasz klonowy ulepek, to drugie w garnku, to zageszczony gotowaniem wywar z kaczej zwloki, a jablka z tych, co sie przy smarzeniu nie rozlatuja, ten z akcentem nawet nazwe wymienil, ale zapomnialem,
DO SIEGO WSZYSTKIM
czytam i czytam i oczom nie wierzę, mam to samo w dyplomie co Krysha, bibliotekarka ze mnie żadna, nigdy nie umiałam usiedzieć w miejscu i w dodatku mówić w pracy szeptem 🙂 . Choć moje zawodowe życie dość blisko biblioteki się toczyło, nie do końca, ale przez wiele lat.
A co do sylwestrowych rozrywek, zawsze przepadałam za balami, na dużej sali, z dużym parkietem, dobrą muzyką i nie wyobrażałam sobie, że można inaczej. Później jednak nastał czas towarzyskich małych imprez w gronie znajomych, a teraz, cóż, teraz coraz częściej w zupełnie małym gronie, głownie ze względu na nasze psy, z których jeden szczególnie nie lubi noworocznych petard, więc staramy się nie dodawać stresów. Dzisiaj też, podobnie jak Pyra baluję blisko komputera, więc do zobaczenia 🙂
A Wszystkim wybierającym się gdzieś dalej, Szczęśliwego Nowego Roku!
Cichal, Alicja 15,28
A ten przystojny wąsacz, to Ty ?
Na ostatnim zdjęciu z wyprawy sportowej, widać, że całe Twoje jestestwo jest wykończone tym zjeżdżaniem ze 30 razy z „małej górki” 😆
Cichal, ale dales, odlotowe wdzianko,
lece smazyc !
A ja od dziecka marzyłam, żeby pracować w fabryce ….. czekolady 😉 A jak już nie w fabryce, to przynajmniej w sklepie ze słodyczami. Na szczęście mi się nie ziściło, dlatego pewnie do dziś mogę spokojnie objadać się czekoladą 😀
Za chwilę będę już trzeci raz zgarniał śnieg, bo cały dzień pada. Śniegu mamy więcej niż u Sławka w Calgary. Ukoj się nawet udał, jak na te warunki i improwizacje. Do tego były filety z ryby w zalewie na śmietanie. Zostało trochę na jutro i będzie bez roboty.
Tak, nastroje tu na blogu raczej antybalowe. Przyznam szczerze, że tez bym dzisiaj chętniej posiedział w domu, zamiast iść tam na tą harówkę. Posiedzieć nie można, bo jak zagrają, to zaraz wypada którąś poprosić, a znami jest jedna nadliczbowa. Zgarnę więc teraz przed domem, a potem wskakuję pod natrysk i będę się stroił, a o 19.30 przyjeżdża taksówka.
Wpadnę tu jeszcze przed wyjściem z życzeniami.
pepegor
Sylwestra lubie i nie lubie, kiedys w zamierzchlych czasach zostalam nawet krolowa balu w Stodole, sukienka byla z Domow Centrum, zloto brazowa, mam ja jeszcze. Cichal masz swietne rysy twarzy.
Robie jakies eksperymenta w kuchni, tu sie chwale, tort troche koslawy ale coz ja pieke tort chyba raz do roku
http://picasaweb.google.com/dorotadaga/WesolychSwiat#
pepegor, nastroje może antybalowe, ale nie minorowe. A co do tanców, to trochę Ci zazdroszczę,jeśli tylko muzyka będzie rzeczywiście taneczna i nie ogłuszająca.Bo tańce tańcami, ale na balu porozmawiać też się chce bez zdzierania gardła.A tak u nas niestety najczęściej na takich imprezach muzyka to łomot.Mam nadzieję,że na Twoim balu będzie sympatycznie. Zdasz nam potem relację.
No to sie baw pepegor wyborowo i te nadliczbowa pros ale nie za czetso zeby te liczbowe sie nie zdenerwowaly. Ja bale lubie a siedze w domu z kaczka i szampanem i skypem 🙂
Sniegu w Calgary rzadko jest duzo. Pada glownie w gorach. Za to ladnie na drzewach wyglada.
Był Synuś; wpadł po pracy „na kawę”; zjadł golonkę z chrzanem i poleciał. Kocham biblioteki i nic mnie w nich nie nudzi. Przez wiele lat, w lecie, kiedy w naszej pracy był martwy sezon (to wypadało co 2 lata) byłam wykorzystywana jako przewodnicząca komisji robiącej scontum biblioteczne. A było co robić – 48 tys vol. i 5 punktów bibliotecnych na naszych kartach. Po 4 tygodniach pracy kiedy człek słyszał numer telefonu, miał ochotę odkreślac go na arkuszu. Też znajdowłam wtedy różne perełki, tomy wycofane i inne takie. Nic nie poradę – lubię to.
cichal zdradz z jakiego to filmu?????????????????????
Sukienkę z falbankami, z bladorózowej satyny, do ziemi długą i *sutą*, z kontrafałdą z przodu dała mi Ewa B. św. pamięci już – a ja jej dałam moją zieloną, zabójczą mini. Ten bal był w „Szklance”, w akademiku męskim – i wszyscy znaliśmy się, tak że była to jakby rozszerzona prywatka.
Z Ewą B. co roku wymieniałysmy sie sylwestrowymi kreacjami, bo nie bywałyśmy na tych samych imprezach.
Najdziwniejszy Sylwester zdarzył nam się w Karpaczu – pamiętacie zimę stulecia pod koniec lat 70-tych? Nigdy nie pamietam dokładnie… 77/78?
Pojechaliśmy do Karpacza z naszymi przyjaciółmi, Michaelem (Niemiec) i Jolą, o masz, też św. pamięci… co mnie tak zebrało dzisiaj?!
W ostatniej chwili ojciec Joli, bardzo skwaszony starszy pan, oświadczył, że on chce z nami. Czemu nie – niech się na przyczepkę, niech nie siedzi w domu sam. Myśleliśmy – my będziemy balować na parterze, a starszy pan jak będzie chciał, pobaluje i pójdzie spać. Balety organizował chyba wydział prawa U.Wrocławskiego, całe wielkie schronisko było wynajęte. Michael chciał zakupić kilka szampanów na wszelki wypadek, Jola nie pozwoliła, bo „nie będzie Niemiec nam kupował… biedni, ale dumni…” itd. Dobrze, ze Jerzor za pazuche coś wziął, konkretnie – igristoje.
Zajechaliśmy. Pokój mieliśmy z olbrzymim, jednym małżeńskim łożem, ale na takie rozwodowe małżeństwo, co to chce z bardzo daleka od siebie spać. Akuratne na dwie pary – a gdzie starszego pana?
Zeszliśmy na balety. Ledwie się zaczęły – a już się skończyły – pod ciężarem śniegu zerwały się przewody elektryczne. Ciemno, zimno, do domu daleko, zaspy i dujawica 😯
Udaliśmy się do pokoju, bo nas wygoniono z sali balowej ze względów bezpieczeństwa, skądś zdobyliśmy świeczkę na szczęście. I wszyscy wpakowaliśmy się do tego wyrka, ubrani i okutani, tata Joli pośrodku, my parami po jego prawicy/lewicy. Jerzor triumfalnie wyciągnął szampana i pochwalił się za pomyślunek – gdyby nie on, chyba kranówą musielibyśmy wznosić noworoczny toast. Za puchary robiły kubki do płukania zębów…
Jeden szampan na 5 osób, popiliśmy się okrutnie, pozawijali we wszelkie możliwe kordełki i kordły, a powrót z tego Sylwestra to zupełnie inna opowieść. Przez 2 dni drogi były nieprzejezdne i nie kursowały żadne środki lokomocji. I jeszcze krążyły jakieś historie o UFO nad Wrocławiem, pamiętam…
A tak naprawdę to była po prostu burza snieżna i rzadko, bo rzadko się zdarza, ale towarzyszyły temu wyładowania atmosferyczne.
Panie Piotrze, Pani Basiu, Kochana Pyro, Alicjo, Panie Lulku i wszystkim blogowiczom,
Niech Nowy Rok przyniesie Wam radość, miłość, pomyślność i spełnienie wszystkich marzeń. A gdy się one już spełnia dorzucie garść nowych marzeń, bo tylko one nadają życiu sens. W Nowym Roku wielu szczęśliwych tylko chwil.
Ucalowania dla Wszystkich,
Lena
Też mogłabym, jakby co… 😉
http://www.youtube.com/watch?v=uVCp2lJOs7o
sama sobie odpowiem cichal, z „Wodzireja”…
Marągu, w Wodzireju miałem tylko epizod, nb. w kożuchu. To jest z Variete we własnym fraku, z którego dopiero niedawno „wyrosłem”… Wtedy za używanie własnego kostiumu był dodatek. Opłacało się! A ja z Krakowa…
Morągu, a tak prywatnie, jak to wyszperałaś? Nigdzie nie pisałem, bo to byłby „obciach”, no nie?
Takiego kodu nie przepuszczę ; 9499 😆
Moi nareszcie wrócili od chrześniaka i możemy się zbierać na sylwestra. Trochę szkoda, że bez tańców (bo lubię), ale cóż młody na samą myśl dostaje gęsiej skórki a gospodarza sylwestrowego nie możemy przecież „wykończyć”. 😉
Wspaniałej zabawy Wam wszystkim życzę – na białej i kolorowej sali a także w małym gronie przyjaciół.
Do jutra; miłego i smacznego Sylwestra !
Morąg pasztet wspaniale wygląda a tort zupełnie jakby się na bal wybierał w białej sukni 😀
dzlaczego obciach, prosze niech zona niekrzyczy, ale pozwole sobie powiedziec: piekny jak bog byles…ja poprostu zajmuje sie tez i filmem, kiedys piszac cos dluzszego na temat filmow polskich musiala ich b. duzo przegladac, doszlam po nicu…
To z okazji Nowego Roku oprocz zyczen najserdecznieszych, radosci, zdrowia, powodzenia i tym, ktorzy tego potrzebuja, sukcesu, zdradze Wam tajemnice, jakie to postaci gromadzi ten blog: Cichal byl nie tylko dzielnym dzieckiem wojny, jest nie tylko Kapitanem swietnego jachtu ale jeszcze byl aktorem
Zgago dziekuje za pocieszenie, jeszcze sie troche wyleguje z Pyrowa pomaranczowka w kieliszeczku, potem kolacja i pasztet pod pache plus szampan (do butelki plastikowej, bo nie wpuszczaja ze szklem) i ide na najwieksza party w zyciu, ma byc podobno milion ludzi.
Słyszycie! Północ już bije,
Rok stary w mgły się rozwiewa,
Jak sen przepada…
Krzyczmy: Rok nowy niech żyje!
I rwijmy z przyszłości drzewa
Owoc, co wiecznie dojrzewa,
A nie opada.
Rok stary jak ziarnko piasku
Stoczył się w czasu przestrzenie;
Czyż go żałować?
Niech ginie! bez łzy, oklasku,
Jak ten gladiator w arenie,
Co upadł niepostrzeżenie –
Czas go pochować.
(…)
Asnyk Adam
Stary Rok odchodzi wielkimi krokami, niech więc wszystkie złe chwile zostaną za nami. Nowy Rok niech Wam przyniesie dużo zdrowia, wiele radości, a przede wszystkim morze miłości. 😆
Krysha,
wracając do książek, ja tam sie nikomu nie musiałam podlizywać, bo już w szkole podstawowej Pan Kierownik, Józef Z. oddelegował mnie do szkolnej biblioteki na stałe – miałam własny klucz i mogłam tam buszować, ile dusza zapragnie, a w środy po lekcjach wypożyczałam książki. Ależ byłam dumna!
To była mała wiejska szkółka ze starą biblioteką, Pan Józef niedawno nastał jako Kierownik (marnował się w tej szkole, ale też dzięki Bogu, że tam był!) i kiedyś poprosił mnie, żebym go zastąpiła przy wypożyczaniu książek, jakiś telefon ważny miał czy coś, i tak już zostało.
A potem wprowadziłam się do biblioteki na stałe – porządkowałam zbiory, trzeba było usunąć wiele zawilgoconych, stęchlizną zalatujących książek… ja to brałam do domu i czytałam, raz Pan Józef zobaczył i mówi – dziecko, nie czytaj tego, odkładaj do komórki na śmieci, szkoda oczu! Nie pamiętam autorów, ale to były głównie rosyjskie powieści, traktoristki, dzielni chłopcy z chutorów w stepie i tak dalej, „dzieła” z okresu lat stalinowskich.
Tylko katalogować nie lubię 👿
Reszta – może być.
Mam tu znajomego bibliotekoznawcę…. po wrocławskich naukach, a i potem sam nauczał. Wierny mój *wypożyczacz*, jeśli chodzi o książki polskie, bo większych zbiorów ode mnie chyba nikt nie ma w promieniu wielu kilometrów. Z oddawaniem było gorzej, ale nauczyłam 😉
To jest bandyta, ten Łotr! Puszcza, puszcza, a jak się człowiek przyzwyczai i nie skopiuje, to wtedy ciach! – kod nieprawidłowy!
Cichal, ale Ty już występowałeś na tym blogu – wtedy pod imieniem i nazwiskiem. No, i wszystko się rypło! 😯 http://adamczewski.blog.polityka.pl/?p=93
Wszystko gra, wskoczyłem w garnitur, odciąłem metkę i stwierdzam, że głodowanie się wypłaciło. Pasuję w spodnie, marynarkę zapinam z luzem. Moja LP w łazience jeszcze i coraz bardziej nerwowa, ale to tak co roku, potem się wyrówna.
Rok stary odchodzi szybkim krokiem i też tak mam, że nie wiem, czy witać ten nowy tak znowu radośnie. W tym wiem co miałem, a co przyniesie nowy? Nie wiadomo. W tym roku byłem w każdym razie na zjeździe blogowym. Poznałem osobiście szereg przemiłych ludzi. Wiem już więc, że dołożę wszelkich starań, aby być na przyszłym. Mam też parę postanowień, ale nie powiem jakie to są, żeby nie speszyć.
Kończę i życzę Wam tu Wszystkim, z parą Gospodarzy na czele, najlepszego Roku 2010! Wszelakiej pomyślności, powodzenia we wszystkich przedsięwzięciach, ale przede wszystkim zdrowia.
pepegor
Zanim zaczęły się moje służbowe Sylwestry, kilka ray byłam na balach noworocznych. O swoich pasjach tanecznych pisałam już, a tu mi się trafił Mąż „nie tancor”. Po wielu staraniach udało się z nim zatańczyć nieśmiertelną metodą „dwa na jeden” i nawet tańczyło sie dobrze, bo był bardzo rytmiczny. Natomiast patrzeć na Niego, kiedy tańczył, to była zgroza : wyglądał jak chłopiec z patyków, jakby składał się z drewienek montowanych pod kątami prostymi. Mój pierwszy i niezapomniany bal miał miejsce, kiedy Pyra dobiegła podeszłego wieku lat 16-tu i był, co tu ukrywać – przestępstwem szkolnym, bo nijak po godz 22 nie wolno mi było przebywać poza domem. A tu publiczny bal… nie wydało się jednak. Otóż zostałam zaproszona na bardzo elegancki bal lekarzy, który odbywał się w slicznej sali Auli UAM. Zaprosił mnie mój stały partner na lekcjach tańca towarzyskiego, syn lekarzy, abym w parze z nim poprowadziła pierwsze karo w mazurze, o północy. Rodzice zapewnili opiekę i że mnie po balu odwiozą. Nie był Karol moją sympatią, ale tańczyło nam się razem świetnie i stąd zaproszenie. Nb na tym balu zawróciła mu w głowie lala-blond i w kilka lat potem ożenił się z nią. Małżeństwo nie przetrwało trzech lat. Może dlatego, że panna talent do tańca miała wypisz, wymaluj jak mój Ślubny? Wracam jednak do swojego pierwszego balu. Był rok 1954 czy 55, szaro-bura rzeczywistość, ja nie byłam z zasobnego domu i w czym tu iść na bal? W brązowych półbutach? W trumniakach z czarnego aksamitu, w których brałam lekcje tańca? Mama uszyła mi czarną, długą spódnicę, miałam kilka ładnych, białych bluzek, pantofle pożyczyła mi Ciotka (przedwojenne, czarne sandałki na obcasie ogromnie oszczędzane, zawijane w bibułki itp), a półdługie ciemne włosy opleciono mi sztucznymi perłami Mamy. I podobałam się w tym stroju bardzo – taka świeża, taka dziewczęca. O naiwna gąsko ! Tak sobie teraz myślę wspominając liczne grono moich danserów z owej nocy, że stanowiłam apetyczny kąsek do schrupania, a głupia byłam, aż strach. Wydawało mi się, że jestem królową balu. Zupełnie nie przeszkadzało mi to, że panie były mną znacznie mniej zachwycone, niż panowie i słyszałam kilka kąśliwych uwag o „dzisiejszym wychowaniu”. Zrobiłam też niejaką konkietę, bo zyskałam adoratora w osobie studenta ostatniego roku medycyny (też z medycznej rodziny) I czego ja chciałam od życia, że tego Heńka nie chciałam?
O, i przeczytałam wypowiedź na temat kamizelek ratunkowych! http://kulinski.gdanskmarinecenter.com/art.php?id=807&fload=1
Pyro…
bo Heniek to nie był „un”. Jarek był.
http://www.sail-ho.pl/mig.php?pageType=folder&currDir=./Janusz_Cichalewski
A na w/w portalu udziela się też mój syn pod nickiem :wbartosz.
Świat jest mały!
Wesołych bąbelków: na balach dużych i małych, spotkaniach domowych i pozadomowych, pod chmurka i pod pierzynką, gdzie kto lubi 😀
Niech nam się darzy i warzy 😀
Podobnie jak Pepegor, już tęsknie czekam na kolejny zjazd 🙂
A więc, Haneczko – aby do Zjazdu!
🙂
http://www.youtube.com/watch?v=_NKxr-P1g6c
Zycze wszystkim Szczesliwego Nowego Roku. Wyrosnietych sernikow, soczystych szynek, nie przypalonych garnkow i smakowitych zapachow w domu.
U mnie tradycyjnie juz sie zaczely pojedyncze wybuchy fajerwerkow. Po zachodzie slonca rozpocznie sie kanonada na wszystkich skwerach i podworkach zakonczona triumfalna synchronizacja fajerwerkow i muzyki na Space Needle.
Zalaczone video pokazuje, jak sa ukladane ladunki na Space Needle w przygotowaniu na dzisiejszy spektakl.
http://seattletimes.nwsource.com/flatpages/video/mediacenterbc3.html?bcpid=30884189001&bctid=59715149001
Alicjo, zima stulecia była na przełomie 1978/79.
Twój Sylwester był nieudany,ale pamiętny. Chociaż gdyby nie ten tata koleżanki,to mogło być nawet ciekawie.
Zajrzałam tam, gdzie skierowała nas krysha i co zobaczyłam : 8 wpisów w tym 2 Gospodarza,niesamowite. Widać, jak blog się rozwinął.
Średniowiecze. Spotyka sie dwuch rycerzy. W hełmach, przyłbice opuszczone. Jeden woła „Ty sukinsynu!” a drugi „Przebóg rozpoznan jestem…”:)))
Tak, zjazd w Żabich Błotach był jednym w przyjemniejszych wydarzeń mijającego roku.I chociaż z zasady nie podejmuję żadnych postanowień noworocznych , to jednak postanawiam sobie,że postaram się być na kolejnym zjeżdzie. A może uda mi się być też na jakimś minizjeżdzie np.warszawskim , jeśli taki się odbędzie.
Krystyno,
nie wiem, czy nieudany, ale ciekawy i rzeczywiscie pamiętny 😉
Zachciało mi się robic sałatke jarzynową… Jerzor pognał po szampany, nie zatrzymywałam, im wiecej, tym lepiej. Do Franka wdepniemy wcześniej.
Niech ja sobie w Nowym Roku kupie nową klawiaturę, bo przecież palce stracę, waliwszy w tą….
Moja ulubiona sylwestrowa… 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=dcLMH8pwusw
Dziekuje Ci Morągu za Twe dobre słowa, ale wiem, że to se ne vrati. Z pokorą przyjmuję czas zaprzeszły (plusqam perfectum) i cieszę się resztkami żywota i dorastaniem wnuków. Czasem jeszcze sobie podskoczę, ale już nie za wysoko. A propos Twojej uwagi, to żona była nader zadowolona!
Cichal…
🙂
http://www.youtube.com/watch?v=QBUxO-vEAzU
Chybqa jednak udało mi się wysłać starą Przybylską – dla Cichala i jego wiernej załogi
YYC- piekne to Calgary!! Niektore ulice przypominaja nawet Kraine Wiatrakow,tez niedawno okryta gruba warstwa sniegu.
A czarna wiewiora,to prawdziwa Miss.Futra jej bardzo pozazdroscilam 😉
Dziekuję PM! Stary, sentymentalny gniot, ale sama muzyczka, a przedewszystkim Twoje intencje spowodowały, że nalałem sobie słuszna miarke rumu z miodem i wychylam za Wasze zdrowie. Kochani jesteście! Pokpiwacie troszkę ze starego, ale wiem, że dobrotliwie…
Cichal – ja się podszywam pod Młodszą korzystając z jej komputera – mój na razie nie ma głośników. Dzisiaj jestem burżuj – mam 2 włącone komputery.
Pyro. Żyj wiecznie!
To muszę nalac sobie raz wtóry!
Polewacie już?
To ja też! Obdzwaniam cały świat, sałatke robię, rybę zaraz usmażę….o, i radio polskie ustawie, niech mi gra!
http://www.radioexpress.pl/RadioExpress.m3u
Witam Wszystkich! NAC ma już w swoich zbiorach on-line kilka zdjęć ukazujących dawne bale 🙂
http://www.audiovis.nac.gov.pl/
No wlasnie gdzie te baloniki, piszczalki i rozne inne podobne akcesorja bez ktorych Sylwester nawet w domu sie nie moze obejsc 🙂
Lece po pracy kupic balonika zeby zdazyc zadzwonic przed polnoca. Wszytkim jeszcze raz Dosiego Roku.
A za oknem pada jakby sie chialo wypadac przed koncem roku.
Nalałam w 2 miski galaretę „zimne nóżki”, będę je sama jadła do skutku. Młoda tego nie je, gości się nie spodziewam. Już zaczęły się huki między blokami. Główne uroczystości tego roku w Poznaniu mają inny charakter. O 24.00 wszystkie lokalne rozgłośnie nadawać będą dwa Wielkie Polonezy Chopina, inaugurując RoK Szopenowski, a w 10 punktach miasta odpalone zostanie 1000 rac z przewagą „kwiatu peonii”
http://japatrycjuszka.wrzuta.pl/audio/6tEIh8zH5wx/jerzy_polomski_-_cala_sala_spiewa_z_nami
Obejrzeliśmy „Tajemnicę morderstwa na Manhattanie” Woody Allena kulgając się ze śmiechu 😆
Pracowicie sączymy martni 🙄 Za wiewióra ❗
http://w292.wrzuta.pl/audio/25PP0cPFEPC/marian_hemar_spiewa_wysocki_-_moze_kiedys_innym_razem
No i pomalu sie z pracy ludziska zbieraja do domciu. Nieco sniezyca ustala. Dwa Sylwestry przede mna a nawet z domu nie wychodze 🙂
Włączyłam sobie to, co nadaje Alicja (radio) i nie umiem wyłączyć. Tym sposobem nie przesłuchuję piosenek, bo wojaże takie i inne okupują mi głośniczki. Radźcie, proszę.
Nie leca oba razem a Ty jednym ucham sluchaj jednego a drugim drugiego
Niech zamiast nie
Zaraz wychodze, kroliki daja do zrozumienia, ze sie boja petard, a tu takie cos
http://univ.gda.pl/~literat/balwop/poemat.htm
u mnie czerwone wino do kolacji, teraz już przy deserze, sączymy likier kawowy 🙂 Za oknem już zaczęły się huki i błyski, psy dały się wyprowadzić jakie 50m od domu i po pierwszym wystrzale, odszczekując wróciły pospiesznie do domu. Zamknęliśmy szczelnie okna, żaluzje, wszędzie coś tam gra, jak nie radio to tv, żeby nieco przytłumić zaokienne hałasy, ale wiadomo, najgorsze przed nami….
Słyszę Marylkę śpiewającą Niech żyje bal… a więc Niech żyje!
Pyro, może ktoś coś mądrzejszego poradzi, ale ja bym po prostu wyłączyła komputer i po chwili uruchomiła od nowa 🙂
Barbaro – wyłączyłam tamten całkiem. Będę na tym cichym sobie siedziała.
-21C trzyma caly dzien.
No, kochani, obowiązki wzywają, podzwonić z życzeniami trzeba po rozległej rodzinie, więc pozwólcie, że całemu Blogowisku z jego Szefostwem złożę życzenia zdrowia, szczęścia, miłości, radości i sukcesów oraz umiejętności odróżniania spraw ważnych od duperelnych i cieszenia się tymi pierwszymi, a lekceważenia tych drugich. Oby nam się! 🙂
Taką oto piosenkę toastową napisała kiedyś tam nieco młodsza Pyra. Teraz dedykuję ten tekst pt Blogowisku
Gdy wszystko wokoło nie ?TAK? i nie ?TO?,
Obdzwonię przyjaciół, zaproszę
kolegów,
Na nocne posiady zgromadzę szkło.
Za przeszłość ? kusztyczek,
Za przyszłość ? też łyczek,
Za przyjaźń, co trwała
Na przekór dniom.
Zrobimy z druhami remanent toastów =
Za co możemy dziś wypić do dna?
Za głupie pomysły,
Za szczęście najbliższych,
Za wszystko, co może wyrwać nam czas,
] Za proste radości, za lęki w ciemności,
Za niebo i piekło, które jest w nas!
—————————————————————————
I jeszcze, Kochani, za dni, co przed nami?
Za każdą godzinę ? do kropli, do dna
Dosiego Roku (na mnie mowiono Doska i Dosia wiec jako dziecko bylam przekonan, ze to tylko zyczenia dla mnie). Ide pod Kolume Zwyciestwa! Na bal!
http://picasaweb.google.com/dorotadaga/WesolychSwiat#
Wspaniałego Nowego Roku i smakowitego pod każdym względem nowego roku! 🙂
Sałatka zrobiona:
http://alicja.homelinux.com/news/img_1389.jpg
Gary pomyte, świat (prawie cały, poza wiecznie zajętymi) obdzwoniony, Jerzor się obżarł pokątnie czegoś, bo na moje, że teraz usmażę rybę, zaprotestował gwałtownie i nawet tej sałatki spróbował tak na widelec, a zwykle miseczkę przynajmniej 🙄
Ja wygladam jak czarownica, włos tłusty i posklejany, a tu u was za chwilę Nowy Rok, wskakiwam pod prysznic i ubiorę się stosownie, czarne pończochy i czerwone szpile, a co! Co do kiecy, pomyślę pod prysznicem.
Lecę, bo czas pogania!
Samych szczęśliwych i pogodnych chwil oraz zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia w Nowym Roku! 🙂
Calemu swiatu a najbardziej blogowiskowi, szczególnie zas Gospodarzostwu, przesylaja balownicy
poOlOre, Jolinek51 i oczywiscie Pan Lulek
Za minutę Nowy Rok w Starym Kraju. Oby nam było lepiej. A ja bez prysznica, za to po dwuch rumach. w płóciennych portkach i sztruksowej kabatce podśpiewuję kolędy razem z Ewą, która wypiła szklaneczkę porto i się chichra bo nie zwyczajna…(porto) Hej tam za Wielką wodą! ZDROWIA!!!
😀
Może zatańczymy? 😀
http://www.youtube.com/watch?v=dkt_IebF0bw&feature=related
Europejczycy,
to za was wszystkich wznosiła Alicja ( w imieniu Jerzora też) o waszej północy!
http://alicja.homelinux.com/news/Najlepszego_w_Nowym_Roku.jpg
Poproszę (w następnym życiu) te nogi i te kozaczki 😆
Jerzor ściska wszystkie blogowe dziewczyny, szczególnie te, które poznał osobiście. I wznosi toast!
Lecimy naprzeciwko do Franka z szampanem…
Toast spełniony, szopka zaliczona (znowu Wolski, mój Boże) za chwilę pójdę na tapczan. Sąsiedzi na dużyyyym luzie strzelają w korytarzu; może im się amunicja skończy? W totka nie wygrałam, innych plusów dodatnich też nie osiągnęłam, ale wszystko przed nami. Cześć!
Haniś, nie podskakuj! Z tymi nogani w tych kozaczkach, to nie będziesz TY
Wiem Pyro, ale kusi 😉
http://www.youtube.com/watch?v=pMfJU_yZY-8