Bądź Adamem, daj się skusić Agnieszce
Lubię jabłka. Zwłaszcza twarde i soczyste. Często je jadam, a jeszcze częściej używam w kuchni przy różnych okazjach. A to dodaję do wątróbki (kurzej, cielęcej) i duszę razem z cebulą i kieliszkiem miodu pitnego, a to jako farsz do kaczki lub gęsi w połączeniu z grzankami i ziołami, a to w sałatce jarzynowej jako jeden z elementów, do barszczu i innych zup, nawet do śledzi w śmietanie. Jabłko jest uniwersalne.
Przy okazji rozmów z pracownicami naukowymi warszawskiej SGGW usłyszeliśmy, że starają się one odtworzyć stare i zapomniane gatunki jabłoni, które przed laty w Polsce królowały we wszystkich sadach. Przed laty w ramach zwiększania plonów i uniformizacji wszystkiego wypleniono np. koksy, kosztele, kronselki i inne pyszne odmiany. Jest szansa, że wrócą one do naszych sadów, a co za tym idzie i na stragany oraz na nasze stoły.
Przykłada do tego rękę i Convivum Varsavia czyli stołeczny oddział Slow Food. Już niedługo warszawiacy będą mogli zobaczyć to a nawet skorzystać. Otóż robimy (pisze w liczbie mnogiej choć całą operację przygotowuje przede wszystkim Agnieszka Kręglicka i jej mąż Piotr Petryka – szef Convivium Varsavia) akcję jabłkową, czyli zwracamy uwagę na bioróżnorodność, smakując stare odmiany jabłek. A 10 grudnia w Warszawie rozdajemy na ulicach 100 kg koszteli, renet i koksów a przy każdym jabłku będzie informacja o odmianie a także o spotkaniu w Instytucie Teatralnym 12 i 13 grudnia. Instytut mieści przy Pl. Na Rozdrożu tuż obok Zamku Ujazdowskiego.
Do Warszawy przyjeżdża działaczka ekologiczna z Bawarii, Sabine Bruckmann, zaproszona przez Społeczny Instytut Ekologiczny, by mówić, co udało się zrobić w tej mierze w Niemczech. Konferencja o jabłkach i bioróżnorodności zorganizowana przez Społeczny Instytut Ekologiczny odbędzie się też 10 grudnia ok. godziny 10 -11., także w Instytucie Teatralnym. Natomiast dwa dni później (12-13 grudnia) organizujemy Instytucie Teatralnym, który pomału staje się centrum smaku, frymark świąteczny połączony z Kulinarną Akcją Bezpośrednią. Przez cały dzień, będzie można kupić jedzenie wprost od rolników ekologicznych, będą produkcje kulinarne slowfoodowców i liczne wyroby artystyczne jako prezenty dla gości frymarku. Prócz tego będą prowadzone pogadanki o jabłkach, degustacje, konkursy dla dzieci itd.
Dajcie się skusić, nadgryźcie owoc drzewa wiadomości złego i dobrego. Nie tylko nikt was z raju nie wypedzi ale wręcz dzięki temu traficie do raju…jabłecznego!
Komentarze
Ogromnie się na rewitalizację sadów jabłoniowych cieszę. Koło mnie są jeszcze stare drzewa, ale głównie renety. Kronselki nie uświadczysz, o koksę trudno, malinowa oberlandzka w sferze marzeń.
Dzień dobry rozśpiewanym nocnym markom… Markom?
Mógłby się Slow Food zająć również ziemniakami, co to mieliśmy ich kiedyś wiele odmian, a dziś kupujemy w markecie „co jest”. Gdzie są nasze „almy”? Pani Bruckmann mogłaby coś w tym temacie pomóc. Przecież oni w Bawarii są specjalistami od kartofli.
Szara reneta – najlepsza na szarlotkę, właśnie jem 🙂 Jeśli chodzi o ziemniaki popieram, podobnie z pomidorami, beznadziejne z jakimiś głąbami w środku.
paOLOre,
DZIĘKUJĘ za „Trzynastego” 🙂 BARDZO, BARDZO serdecznie 🙂
mt7,
dzięki za namiary do sprzedawcy. Na razie spróbuję jednak poszukać za mniejszą cenę. W tym zbiorze jest „Taka gmina” i kosztuje ono 60 złotych w innym, możliwym do kupienia drogą internetową jest „Wesołe jest życie staruszka” i kosztuje 67 złotych. Ja potrzebuję nuty do obu tych piosenek i to wyniosłoby 127 złotych.
Malinowki … Mniam, mniam. To bylo to!
I komu to przeszkadzalo ja sie pytam.
Sledz w smietanie z jablkami i cebulka goscil nie tak dawno na naszym stole.
A jablka tutejsze … Jeszcze Pink Lady i Granny Smith sa zjadliwe, reszta to jakas bezsmakowa wata, twarde cos i tym podobne doznania smakowe.
Ale na Tasmani pojedlismy sobie bardzo smakowite odmiany. Niestety nie pamietam nazw. Kupowane na chybcika, po kilka sztuk dla sprobowania. Naprawde pyszne.
Zastanawialismy sie dlaczego nie sprowadzaja na lad glowny. Odpowiedzi nie znamy. Niestety.
Jablka, jablkami, a w kuchni czeka robota. Dzisiaj pierogi ruskie. Ziemniaki juz ugotowane, ser czeka, cebula tez. Teraz tylko musze ruszyc do roboty.
Pozdrowiatka od zwierzatka
Echidna
Cieszę się niezmiernie z „akcji jabłkowej”. Gdyby tak jeszcze papierówki mozna było posadzić w swoim ogrodzie.
Czytałam przed laty, chyba właśnie w Polityce, o wielkiej akcji antyjabłkowej w USA. Najpierw przeprowadzono badania naukowe, z których wynikało, że środki ochrony stosowane przy uprawie jabłek są wyjątkowo szkodliwe. Następnie uruchomiono ogromną kampanię medialną, w którą właczyli się miedzy innymi aktorzy, na przykład Jane Fonda, przestrzegającą przed jedzeniem jabłek, zwłaszcza przez dzieci. W rezultacie padły plantacje jabłek. Podając wyniki badań nie podano jednak, że były one przeprowadzane na szczurach. I żeby podone objawy wystapiły w organiźmie ludzkim trzeba by tych jabłek zjadać cały wagon miesięcznie.
Żabo,
bardzo mnie zainspirowałaś tą koniczyną 🙂
W poniemieckich ogrodach na Ziemi Lubuskiej było całe mnóstwo wspaniałych starych odmian jabłoni. Nikt na ogół nie znał ich nazw poza renetą i papierówką, niektóre poznałam dopiero tutaj. I teraz wiem, że w naszym ogrodzie rósł Gravensteiner – wczesna odmiana, bardzo soczysta i smaczna, u dziadka – Glockenaepfel, jabłka w kształcie dzwonka, zimowe i bardzo trwałe, o wspaniałym aromacie… Były renety szare i złote, jakieś jabłka bardzo czerwone, które wieszaliśmy na choince…
W Szwajcarii istnieje organizacja Pro Specie Rara, której zadaniem jest ratowanie i popularyzacja starych odmian roślin i ras zwierząt zagrożonych wymarciem. Można do nich wysłać nieznane jabłko lub gruszkę, a oni ustalą odmianę. Ma to jednak pewne granice, bo raz wzięłam jabłko ze starej jabłoni po dziadku mojego Osobistego na specjalną wystawę tej organizacji, aby zapytać, co to za odmiana. Jabłko było duże, żółte, z czarnymi krostami. Zanim podeszłam do obleganego stanowiska ekspertów, przeszłam się wśród skrzynek z jabłkami o znanych nazwach. W pewnym momencie serce zabiło mi mocniej na widok skrzyneczki pełnej „moich” jabłek. Na skrzyneczce widniała etykieta: stara nieznana odmiana 😯 Kolejkę do ekspertów odpuściłam sobie 🙄 Po kilku latach natrafiłam na taką samą odmianę jabłek w zdziczałym poniemieckim żywopłocie w okolicach Międzygórza. Resztę żywopłotu stanowiły dzikie śliwki, bardzo późne i różnokolorowe. Kwaśne.
Witam słonecznie Szanowne Towarzystwo Blogowe z Gospodarzem na czele 😆
Mój wujek w latach 50-tych przywoził nam jesienią cały wielki karton jabłek z własnego sadu (w cieszyńskim). Najbardziej mi smakowały jabłka o żółtej skórce, powleczonej przez naturę warstwą czegoś podobnego do wosku. Zna ktoś nazwę tej odmiany ? Ja byłam za mała, żeby poza smakiem cokolwiek innego mnie interesowało.
Ponadto przywoził też malinówki, które były przepyszne ale tylko jak się je jadło na bieżąco, po tygodniu robiły się „mączne” – nie mieliśmy warunków do prawidłowego przechowywania owoców, bo przez naszą piwnicę przebiegają rury CO.
Specjalisci od kartofli siedza w Berlinie, w Tagesspiegel.
Milego dnia zyczac
pepegor
u moich dziadków na wsi pod Lęborkiem w gospodarstwie, które dostali po Niemcach w ramach przesiedlenia z litewskich ziem, rosły wiśnie i jabłonie … do dzisiaj pamiętam zapach tych jabłek (były zielone) i zawsze wącham jabłka przed zakupem ale tego zapachu nie mogę odnaleźć … papierówki i renety też były … wiśni wtedy tyle się obżerałam, że przez długie lata miałam dość … zaczęłam znowu wiśnie jeść, kiedy się dowiedziałam jakie cudne mają znaczenie dla zdrowia i młodości człowieka … i wychodzi, że też jestem pod wpływem … prasy znaczy się … 🙂
No i byłabym zapomniała, złożyć najserdeczniejsze życzenia wszystkim Andrzejom Toast będzie o stałej porze 😉
a no właśnie naszemu Jędrzejowi dużo zdrowia … 🙂 … innym nie znanym też … 🙂 …
Barometr w mojej głowie się nie pomylił 🙁 Mamy zimę. Od rana pada gęsty śnieg i jest już biało. A mój stary kocur chyba się wybiera w kocie zaświaty, bo nic już nie je, popija wodę i śpi 🙁 Nic go chyba nie boli, bo nie reaguje na obmacywanie, a pyska to nigdy nie dał sobie otworzyć, więc nie będziemy go stresować weterynarzem 🙄
Oj przepraszam, nie w Tagesspiegel ale w TAZ.
Wszystkim dzisiejszym (i niedzisiejszym, ale nie majowym) Andrzejom – Wszystkiego Najlepszego!!!!
Nemo, kocura żal, najważniejsze że nic go nie boli.
Nemo, glaski dla kocura.
Jak mie Bog mily, nie bral bym sie do makulatury, zeby nie lezka Malej Pyrci, co ja Warszawie dala. „Dla tej jednej lzy rzewnej….” czego by czlowiek nie zrobil ? Malo sie zostalo warszawskich rodakow i to sie po calem swiecie rozbiegli. Popatrz pan na cos takiego:
http://www.youtube.com/watch?v=W42cWpDzMgo
I jak Szanownemu pasuje ? Kiedy to bylo….. Starsze zgrety mogom pamietac cos mlodszego, chocby z Kepy, na Wisle: http://www.youtube.com/watch?v=iiM4lHd5p4s
„Wstazka Wisly lsnila pod wiatr….”? Jaka wstazka ? Pod jaki wiatr ? Chociaz, jakzes Pan na Miedzeszynskiem stal, pod wieczor, to faktycznie – wstazeczka byla a na niej Omegi sie halsowali – wszystko prawda.
„Jak bedziem tu, na tem Wale siedziec, to same sie na dwoch walow wyszykujem – powiedzial pan Mieciek – zbieramy sie pod Elektrownie” zarzadzil.
Pod Elektrownia, w rzeczy samej, woda w kanalku byla ciepla i ryby brali. Rozlozylim cale gospodarstwo na kamieniach i zabralim sie do powaznego lowienia. Panu Mieciowi sledz sie marzyl pod pol litra, a mnie na wspomnienia wzielo.
Za rogiem byla Lipowa a na rogu, przy Dobrej – zrodelko z fikusnem rzezbionem aniolkiem. Po szkole latalim do tego zrodelka wody popic, zanim sie poszlo na Dynasy, pod Dabek, w pile rznac. Hanka Slepowronska do TPD na Bednarskie chodzila i mijalim sie rano przy zrodelku, „bo mie, do Czackiego – mowilem – tak blizej”. Od wiosny nic w glowie – tylko ta Hanka. Kupili jej niebieskie ogrodniki i dla mie wygladala jak cztery Maryliny Monroe pomnozone przez Lollobrigide.
Na ostatek sie zawzialem, poszlem na Spasowskiego do fryzjera leb obstrzyc, nowe trampki naciaglem, ojca brzytwa kaktus na dziobie podrownalem, ucieklem z biologii i od drugiej czekalem przy zrodelku. W glowie mie sie zawrocilo jak ja zobaczylem: gola baba ! Te ogrodniki tak ja opinali, ze i to, i owo, w szczegolnosci to owo, byli jak na dloni. „Przejdziem sie na Starowkie ?” zapytalem z zamarlem sercem i – przeszlim sie.
Starowkie akurat robili, kurz, bieganina – cegly nam wypadlo podawac. Dla mie – kaszka z mleczkiem, nie raz sie ze starym robilo, ale kobita sie zasapala, odeszla na strone i mowi: stanik mie pekl ! Matko przenajswietsza, anieli swieci ! Nie mialo jej co pec, myslalem. Ale – „Nie ma sprawy, pomogie, tyle ze musiem po skarpie zejsc i drutu jakiegos poszukac.” Drut sie znalazl, bo pod skarpa, obok tronkowych, walalo sie od cholery tatalajstwa, co sie do wszystkiego nadawalo. I tu sie zaparlo. Ogrodniki rzecz solidna, fiu – bzdziu suwaczkow nima, trzeba sposobem. Odpiela sie biedna Hania z gory, na ile siedem przykazan pozwolilo, odciagla troche ten lach i mowi: to reperuj, cwaniaku ! Guzik sie jej byl oberwal, ktoren cale konstrukcje trzymal, ale jak cwaniak to cwaniak, kurka wodna ! Drut przepchlem, drugo reko przycislem i bylo na glanc ! Odpowiedzialnie sie wykrecilem w drugie strone, zeby kobicie nie przeszkadzac i filowalem, czy ktorys z tronkowych nie lezie. Spojrzalem – pasuje i ma luz – trzym sie Hania ! I zamierzalem do siebie na Dynasy zawrocic, ale panienka byla z dobrego domu i na obiad zaprosila.
Jej starzy byli w porzadku, nawet mie drugiego dokladali i wszystko by sie prawidlowo skonczylo, gdyby nie trzask, mleczarnia w dol i jej stary az sie schabowem zakrztusil – a co to ci sie corenko stalo ? „Ten jego skubany drut puscil ” wymamrotala Haneczka. I – dopieru sie zaczelo ! „To ty, lachudro, moje corkie na druty bedziesz latal ? W miejscu publicznem ? Pod skarpa ?” Zerwal sie zgret, oderwal nogie od stolu i na mie ! Zeby przyspieszyc, na plecach schody przejechalem, jak Marusarz wykrecilem orla z klatki i grzalem Dobra, jak by mie wszystkie tronkowe kiziory spod Skarpy gonili ! Kolo Drewnianej sie odczepil, nogie stolowe odstawil i ciezko dyszal: „Jeszcze ja cie dopadne, ty sieroto bez ojca i matki, ty wygibusie pieprzony, ty zakalo ! O konski paznokiec i by mie coreczkie zmarnowal !”
Jest ! – zawyl pan Mieciek – jest na kolacje ! I prosto mie w morde jakas ryba. Ocknalem sie, ciemno juz bylo, w swietle latarni duza rybka wygibala sie w rekach pana Miecia a on szczerzyl kly szczesliwy, jakby mu w kieszen kto narobil. Mimo zaklec i blagan pana Miecka, stara odmowila te zwierze za sledzia uznac i zrobila z kartofelkamy, jak przystalo. Na goraco.
Od Foga do sledzia ? Ale mie zanieslo ! Przepraszam za te dygresje, wiecej nie bede. Pana Miecia tyz przepraszam, ze go w potrzebie odpuscilem , a to – dla niego:
http://www.youtube.com/watch?v=ZLtocKqUq_E
MODERATOR
Komentarz 0 11.41 czeka na akceptacje i nie przechodzi. Prosze pomoc
Nemo- podrap kocura za uchem od nas wszystkich.
Wczoraj obejrzałam wystawę kotów rasowych,którą urządzono
trzy kroki od mojego domu. Było na co popatrzeć !
Najbardziej podobały nam się koty bengalskie oraz rosyjskie.
Natomiast koszmarem,przynajmniej dla mnie, są koty
bez sierści,o takie jak te :
http://www.tasdj.pl/sfinks.html
Na wystawie było kilka egzemplarzy,owinięte w kocyki,
bo przecież zimno im bez tej sierści.Biedaczyska!
Okoniu. 11:41 ? Ja widzę, więc przeszedł był…
Okon, najlepszy prezent przed – mikolajkowy zrobiles, strasze dzieki i wielka przyjemnosc! Nigdy nie wpadlam na te linki, piekna byla! Pyra chyba nie strawi jednak tej piesni.
paOLOre
Dziekuje. Przeszedl. Minute jak Moderator swoje uslyszal.
Okoniu – naprawdę bywasz miły i uroczy. Oby częściej.
Ktoś pytał o „woskowane” jabłka – to dwie odmiany niemieckie – reneta landsberdzka i reneta kronselska; bardzo podobne. Jedna bardziej słodka, druga bardziej winna. Jeżeli ze szczytu drzewa, to ze ślicznym rumieńcem. W skórcze mają takie miniaturowe ciemniejsze kosmki. A wielkie, zielone jabłka, które zbiera się dojrzałe w październiku, ale słodyczy nabierają dopiero w styczniu, to „cesarz Wilhelm” (niestety, bardzo podatny na choroby grzybowe i rosnący w wielkie, silnie zagęśzczające się drzewa. Jotka – mamy śpiewnik z nutami (tylko linia melodyczna) do piosenek, których szukasz. Anka pożyczyła koleżance i już alarmowała, że potrzebne. Trzyma 1,5 roku.
Dzień dobry Szampaństwu,
i od razu przechodzę do rzeczy –
STO LAT I ZDROWIA wszystkim Andrzejom, a przede wszystkim naszemu ASZYSZOWI!
Toast w stosownej godzinie zostanie wzniesiony 🙂
…a andrzej.jerzy też nie jest pominięty, szkoda, że do nas nie zagląda 🙁
Zdrowia!
Pyro,
z nieba mi spadasz!!! Wystarczy linia melodyczna, byle nuty były, resztę da się opracować. Czekam z niecierpliwością.
Andrzejom, najlepsze życzenia 🙂
Nemo,
ode mnie też podrap kocura za uchem.
A u nas na osiedlu przykra sprawa. Otruto psa sąsiadów. I niestety nie da się wykluczyć, że to zrobił ktoś „swój”. Bardzo nieprzyjemna sytuacja 🙁
Z kalendarza u Alicji:
16.05 – imieniny Jedrzeja Uherskiego
Co nie znaczy, że toast za zdrowie się nie należy. 🙂
Reneta landsberska (Landsberg = Gorzów Wlkp.) rosła w ogrodzie naszych sąsiadów. Swietna na szarlotkę. Teraz ją lansują w Gorzowie na symbol miasta. Znana jest od 1852 roku. Jest kilka odmian jabłek pokrytych woskiem, który w miarę przechowywania staje się lepki. Takie jabłka pięknie wyglądają wypolerowane na „błysk” 😉 Ciekawe, że dawniej wiele odmian powstawało przez przypadek, zostawały odkryte i lansowane. Tak też został odkryty „Piękny z Boskoop”, w 1856 roku, jako owocujący pęd na dziczce. Boskoopy – czerwone i szare to moje ulubione jabłka do wszystkiego 😉 Wspaniałe są jako pieczone.
Smutna wiadomość o tenorze kocim. Stworzonko wychowane w domu razem z dzieckiem – dziecko już dorosło, a kot to Matuzalem koci. Ale żal.
Nie wiem, czy Andrzejowie nasi to Andrzejkowcy, czy majowi – tak, czy owak życzę im dobrze przez cały rok. Dzisiaj też.
Dziękuję wszystkim drapiącym i głaszczącym mojego starowinę, chyba go zagłaskam na śmierć 🙁 A ten cholerny śnieg nie przestaje padać…
Wcina i wcina. Za Andzejów bede toastowal.
Pan Lulek
Aszysz ?
polsko-szwedzki, ale nasz !
Imieniny dzisiaj masz !
Dobrze życzą Ci dziewczyny,
uwierz proszę, to nie kpiny,
my naprawdę Cię lubimy 🙂
Czasem z lekka nam odsłaniasz swoje wnętrze,
trochę kpiarskie, ale męskie i rycerskie.
Za Twą szpilą ? och, jak tęsknię !
100 lat zgodnie Ci życzymy,
bo Andrzejów dzisiaj czcimy !
xxxxx
Oczywiście imieninowe uściski dla wszystkich
pozostałych Solenizantów !
Starowinkowi…
mt7,
a kto by się tam na kalendarze oglądał – jak Andrzej, to Jędrzej 😉
I to nawet lepiej, bo podwójnie obejdziemy.
U mnie słota, dopiero się rozwidnia. A dzień coraz krótszy…
Andrzejowi Szyszowi i Jedrzejowi wszystkiego najlepszego
Andrzejom, dużo zdrowia i wszystkiego najlepszego!
Na farmie opodal Uppsali
Jest Andrzej o nerwach ze stali
Pijemy dziś zdrowie
Bo farma w budowie
A szpilę ( 😯 ) Danuśka mu chwali 😉
Mam okazje pochwalic sie wiec moja podworkowa jablonka, z ktorej cala jesien korzystam, po nocach jablka palaszuje i jeszcze znajomym jabka w prezecie daje
http://picasaweb.google.com/dorotadaga/Jablonka#5409876329343236802
cd. to juz ostatnie jablka i moze juz opadna, gdyz zimy nie ma ale jakies mroziki sie zapowiadaja
z ostatniej chwili, Teresa zalozyla blog
http://www.radiownet.pl/radio/teresa-stachurska-przeglad-nie-tylko-blogosfery/
W temacie jabłek – u nas najpopularniejsze są Idared, a dnia bez jabłka nie ma, i wcale nie dlatego, że trzymamy się reguły – an apple a day keeps the doctor away*. Po prostu lubimy jabłka i rzeczywiście codziennie je jemy, przez okragły rok. W poniemieckim sadzie na Bartnikach były różne odmiany, najwcześniejsze oczywiscie papierówki, które z Adamami zrywaliśmy, zanim jeszcze dojrzały, a rodzice nas gonili i straszyli skrętem kiszek 🙄
Były renety szare i złote, odmiany różnych czerwonych, zielonych i jeszcze jakichś tam, wczesne i pózne. I wystarczało tych jabłek do pierwszych papierówek na wszystkie trzy domy.
Googlałam po odmianach, ale jeszcze nie znalazłam – otóż były tam dwie jabłonki, drzewa niewielkie, ale zawsze sporo jabłek. Były one średniej wielkości, intensywnie czerwone, ale tak jakby nierówno pociągnięte pędzlem, pokreskowane (z braku lepszego określenia). Ta czerwień często przenosiła się na miąższ. Dojrzewały pod koniec września, ale były pierwsze do jedzenia, bo nie przechowywały sie dobrze i do Bozego Narodzenia należało je zjeść.
O, oczywiście ostatki jak najbardziej nadawały się na choinkę, ze wzgledu na piękny kolor! Nigdzie nie spotkałam podobnych jabłek, tylko właśnie tam.
*Codzienne jabłko trzyma lekarza z daleka (moje wolne tłumaczenie).
Jerzor każe dopisać, że druga dobra odmiana tutejsza to empire, i że w Polsce nie mógł trafić na żadna dobrą odmianę, a uważa siebie za „znawcę w temacie jabłek” 🙄
Wszyskim Andrzejom i Jędrzejom składam najlepsze życzenia.
W moim ogródeczku posadziliśmy niedawno jabłonkę, ale z założenia ma ona być tylko ozdobą. Będzie nieduża, więc jabłek też będzie niewiele,ale będą koloru czerwonego. Na razie to tylko prosty patyk, ale mnie i tak cieszy.A jabłka bardzo lubię,szczególnie koksy , renety i ligole. Zdarzyło mi się jeść jabłka importowane gdzieś z Ameryki Południowej. Były tak twarde, że raniły podniebienie. Nigdy więcej już ich nie jadłam, najlepsze są te krajowe.
Okonia milo poczytac , przez telefon posluchac . Pod jednem warunkiem. jak nie gada o polityce i nie probuje nas wychowywac.
Moze moje pisanie dotarlo?
Pozdrawiam serdecznie.
Alicjo !
O wiele pamietam to brzmialo tak:
„one apple o day take a doctor away, one onion a day take everybody away”
Nie wiem tylko jak jest z czosnkiem.
chyba tak „one garlic is like haven in stomach”
Popraw i opublikuj.
Na plantacji w Braszowicach pod Ząbkowicami są dobre jabłka odmiany Eliza, Elstar, Rubin, Czerwone Coxa, Boskoop, Red Gala, Jonagored (świetne jabłko o okropnej nazwie 🙄 )
Niedaleko Pana Lulka, po węgierskiej stronie są plantacje wspaniałych jabłek. Ich smak wspominam dotąd 🙂
Właśnie zdobyłam partyturę na czterogłosowy chór „Wesołe jest życie staruszka” 🙂
Została mi już tylko „Taka gmina”!
Znam jedno drzewo z jabłkami Ontario (Ontario County NY). Owoce są wielkie i soczyste i dobrze się przechowują, ale nie ma ich w handlu, bo źle je sortować maszynowo ze względu na płasko-kulisty kształt 😯
Witam Szanownych Państwa,
w Łodzi jest dziś nawet ładnie, blade słońce prześwieca przez równie blade chmurki na tle jasnoszarego nieba. W połączeniu z wiotkimi gałązkami bezlistnej brzózki widok za oknem wygląda jak japoński drzeworyt.
Ale wracając do naszych jabłek – ja bardzo cieszę się z nowo otwartego warzywniaka u mnie na osiedlu. Wygląda to cudo koszmarnie, obdrapana płyta pilśniowa i łuszcząca się farba w kolorze kobaltowym, ale za to bardzo sympatyczna sprzedawczyni sprowadza różne odmiany owoców sezonowych. W sierpniu były to śliwki, łącznie z renklodami i mirabelkami w dwóch kolorach, teraz są i szare renety i malinówki, jak też cała masa nieznanych mi odmian. Wcześniej były też papierówki, ale już się skończyły.
Większość z kupionych przeze mnie jabłek kończy w sokowirówce w towarzystwie marchewki i selera, ponieważ bezskutecznie usiłuję uzyskać nieco mniej obłą linię. 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Tu od lat istnieje <a href=”http://www.pom.info/english/index.htm”
program mający na celu zachowanie dla przyszłych pokoleń tradycyjnych odmian jagód i owoców. Istnieje narodowy „bank genetyczny” oraz sieć 14 ośrodków – archiwów stanowiących zaplecze tego banku. Odmiany klasyfikuje się również przy pomocy analizy DNA.
W tym banku można obecnie znaleźć m.in. około 300 rodzajów jabłek, z czego ponad 200 uważa się za szwedzkie.
A ja najbardziej lubię miejscowe cox orange. Udało mi się również wyhodować okazałą papierówkę ale bylo to na starych śmieciach.
Sąsiadka malująca akwarele podarowała mi na na pięćdziesiąte urodziny portret paru okazałych owoców z tego drzewa. Przyznała mi się niepewnie, że zmuszona była zerwać je ukradkiem i nakłonić do pozowania.
P.S.
Moje stalowe nerwy i rycerskie przymioty (zwłaszcza ta szpila) nie pozwalają mi komentować wyrazów zachwytu jakimi tu jestem i zapewne jeszcze będę dziś obdarzany.
Niech żyję!!! Niech Żyję!!!! NIECH ŻYJĘ !!!!!
Hm…. tu.
Żyj wiecznie ASzyszu! I przyszpilaj co się da. (też lubię) W Polsce to największe „zasługi” dla pomonologii położył (dosłownie) prof. Pieniążek. Skutecznie zlikwidował wiele szlachetnych i pysznych odmian. Tutaj w powodzi gatunków znalazłem parę tygodni temu coś nowego „honeycrisp”. Znakomita odmiana. Nie jhestem pewien czy nowa, może wcześniej nie wpadła mi w oko. Alicjo czy o ne u Ciebie?
http://picasaweb.google.pl/cichal05/MauleLakeWNMiamiBeach#5409888628669755554
Tak wygląda. Górny, prawy róg
Moj dziadek byl pomonologiem, studiowal przed wiekami w jakiejs Akademii Rolnictwa w Dublanach pod Lwowem a potem mial szkole ogrodnicza pod Warszawa
Ach te jabłka :
jabłka w cieście
jabłka pieczone
i sok jabłkowy z….żubrówką
i jabłuszko, jabłuszko pełne snu
a poza tym – jabłko Adama
albo – jabłko niezgody
Dla zainteresowanych również i tu. Nie tylko o jabłkach czy roślinach.
Honeycrisp zostało „wynalezione” w 1974 r. na uniwersytecie w Minnesocie. Krzyżówka Keepsake x ??? lub Macoun x Honeygold. Genetycy kiedyś znajdą DNA „rodziców”.
Dziękuje Nemo, Skarbnico Wiedzy! Może go wcześniej nie sprowadzano w moje okolice.
Z dyskusji na polskim forum sadowników:
„Polskich producentów jabłek można śmiało nazywac hodowcami arbuzów i duży sens ma tu anegdota o polskich sadownikach, którzy chwalą się jakie jabłka wyprodukowali. Pierwszy powiedział, że u niego były jabłka takie , że wchodziło tylko trzy do skrzynki, drugi, że u niego tylko jedno jabłko wchodziło do skrzyniopalety, a u trzeciego zwójka wylazła z jabłka i zeżarła na podwórzu psa razem z budą.”
„Czas byle było się skończył i wybór konsumenta decyduje o tym czy jabłko się sprzedaje czy stoi. Nikt nie kupi Glostera, jak uwielbia Elstara. nikt nie będzie się przymuszał do Szampiona, jak lubi Jonathana lub Cortlanda…. Psucie rynku nie polega tylko na cenie, ale także na doborze odmian. Dla hurtownika liczy się tylko wielkość… Konsument nie kupi jabłka dla swego dziecka, jak na kilo wchodzą trzy sztuki, on kupi takie jabłko, które dziecko ze smakiem zje, ale całe ! Kupi tak zwane szkolne. Psucie rynku zaczyna się u Nas w sadach, a później sami dyktujemy warunki, z których później nie potrafimy się wyplątać. Później to już Nas wykorzystują i cyckają… Karczujemy odmiany, które „nie idą”, a sadzimy „modne” odmiany, które prędzej czy później się przejedzą…”
I jeszcze jeden sadownik:
„: Zdezelowane ciągniki ociekające olejami i paliwem, podobne samochody dostawcze i wózki widłowe, przyczepy i platformy nie utrzymujace się w ramach żadnych norm bezpieczeństwa, brudne przechowalnie i piwnice z gryzoniami, jeszcze bardziej brudne opakowania z jeszce brudniejszymi nieśmiertelnymi gazetami,zdezelowane często urządzenia chłodnicze ,kompletna niewiedza co do stosowania środków ochrony roślin i zasad bezpieczeństwa, jescze gorsza niewiedza co do racjonalnego nawożenia, stosowanie nawozów z ferm i odpadów z oczyszczalni scieków ( bardzo ostatnio powszechne), rabunkowe gospodarowanie zasobami wody i taka przywara jak zwyczajne pijaństwo ( nie tylko po pracy), do tego jeszcze zatrudnianie dzieci przy pracach niebezpiecznych dla zycia i zdrowia. 0 legalnym zatrudnieniu pracowników ( choćby stwarzającym pozory legalności),to nawet pisać szkoda. To nie margines, to duża część naszej rzeczywistości, często zauważana przez kolegów z innych krajów, funkcjonująca sobie spokojnie obok , daj Boże, coraz powszechniejszych przykladów ” książkowego sadownictwa” 😯
Wczoraj byliśmy w Miami South Beach gdzie na corso Lincoln Dr. w weekendy naprzemiennie są jarmarki typu szwracmydłoipowidło albo monstrualne żerowisko. Wczoraj było to drugie. Iśmy byli, iśmy nie tylko wino pili i znowu nam w zadkach przyrosło. Ale było smacznie. Owoce morza po latynosku.
http://picasaweb.google.pl/cichal05/SouthBeach#
Oh, ludzie w krótkich rękawkach, a u mnie śnieżyca 😯
Sprawdzam: ą ć ł ń ś ó ź ż. $
Mogę wrócić .
„Skąd Litwini wracali?
Z nocnej wracali wycieczki” (A.Mickiewicz)
A Ty, Misiu? Skąd wracasz?
Brawo! da się. Kak się chce! Ja nie mogę napisac c z ogonkiem. Kto pomoże?
Marku, prośba. Co powiesz o zdjęciach poranku i mgły. Robiony na najprostrzym „apparatenfuridioten”
http://picasaweb.google.pl/cichal05/MauleLakeWNMiamiBeach#
Raz je już pokazywałem, ale późno w nocy
Ja umiem tylko na mac’u 🙁
Przegooglałam już tyle, i dalej nie znalazłam tych czerwonych, ale ja je jeszcze dopadnę…
U mnie dostawcą jabłek jest Jerzor, „znawca” jak już mowiłam wyżej, przykleił sie do Idared i Empire, a ja wychowana na róznych, bo tyle było odmieńców w ogrodzie, i czasami kupuję coś innego. U mnie na wsi wyboru wielkiego jednak nie ma 🙁
Od jakiegoś czasu zaczyna się tu pilnować *bogactwa narodowego* w dziedzinie odmian różnych warzyw i owoców, dla „naprzykładu” – pomidory, bez których dzień naprawdę przeżyć trudno mi. Teraz to ho-ho, jakieś „heritage seeds” i nie wiadomo, co – ja tam pilnuje swoich, chociaż mam tylko 4X6 areał. Metry, niestety 🙁
Powinnam sobie sprawić hektar gruntu pod uprawę pomidorów 🙂
No, za pomidory to wzięli się dopiero nie tak dawno, ćwierć wieku temu kupowało się w sklepie jakieś takie coś zdrewniałe, co smaku pomidora w ogóle nie miało i słońca nie widziało. Cierpienia młodego Wertera to nic w porównaniu do moich cierpień bez PRAWDZIWYCH pomidorów 🙄
Panie Lulku,
ja od dawna głosiłam tutaj pogląd, że czosnek powinni jeść codziennie wszyscy i wtedy nie byloby problemu 😉
ASzyszu,
ŻYJ!!! długo i jeszce dłużej, jak najbardziej 🙂
Alicjo,
ja też się dołączam do lubu czosnkojadów 🙂
Serdeczne życzenia dla Aszysza! 😀
Sto lat w dobrym zdrowiu i humorze.
Cichal,
co Ty nas tu podpuszczasz, przecież „c” nie ma ogonka, tylko kreseczkę nad 🙄
Na mojej klawiaturze ć = jednocześnie walnąć w „c” i prawe „alt”. Powinno zadziałać.
Jej… prawie dwie godziny do toastu !
Znowu dzwigi się pojawiły naprzeciwko, nawet nie zagladam, co dzwigają. Po licho się stresować, będzie, co ma być. Paskudnie było od wczorajszego wieczora, deszcze niespokojne i takie tam, a tu nagle przed godzina chmury poszły precz, błękitne niebo i słońce, że hej. Tylko zimno 🙁
Danuśka,
w Polsce mnie uświadomiono, że sok jabłkowy+żubrówka=szarlotka.
Co z ciastem zrobili – pojęcia nie mam 😯
Ale ja i tak ciast nie jadam 😉
c ma ogonek we francuskim Francois 😉
Nie wiem, czy to już było, ale wrzucę:
Przepis na szarlotkę z ?Książki kucharskiej dla
mężczyzn?
1. Z lodówki weź 10 jajek – połóż na stole ocalałe 7,
wytrzyj podłogę, następnym razem uważaj!
2. Weź sporą miskę i wbij jajka rozbijając je o brzeg naczynia.
3. Wytrzyj podłogę, następnym razem bardzie uważaj! W naczyniu mamy 5 żółtek.
4. Weź mikser i wstaw do niego skrzydełka i zacznij
ubijać jajka.
5. Wstaw od nowa skrzydełka do miksera, tym razem do oporu. Zacznij ubijać.
6. Umyj twarz, ręce i plecy. W naczyniu pozostały 2 żółtka, a dokładnie tyle potrzeba na szarlotkę.
7. Oklej ściany i sufit kuchni gazetami, meble pokryj
folią, będziemy dodawać mąkę.
8. Nasyp 20 dkg mąki do
szklanki, pozostałe 80 dkg zbierz z powrotem do torebki.
9.Sprawdź czy ściany i sufit są oklejone szczelnie, przystąp do miksowania.
10. Weź szybciutko prysznic!
11. Weź 4 jabłka i ostry nóż.
12. Idź do apteki po jodynę, plaster i bandaże. Po
powrocie zacznij obierać jabłka. Przemyj jodyną kciuk!
13. Potnij jabłka w kostkę pamiętając, że potrzebujemy 2 jabłek, więc nie wolno zjeść więcej niż połowę! Przemyj jodyną palec wskazujący i środkowy.
14. Jedyne pozostałe jabłko pocięte w kostkę wrzuć do naczynia z ciastem, pozbieraj z podłogi pozostałe kawałki i przemyj wodą.
15. Wymieszaj wszystkie składniki w naczyniu mikserem, umyj lodówkę bo jak zaschnie to nie domyjesz!
16. Przelej ciasto do foremki, wstaw do piekarnika.
17. Po godzinie, jeśli nie widać żadnych zmian włącz piekarnik.
18. Po przebudzeniu nie dzwoń po straż pożarną! Po prostu otwórz okno i piekarnik.
19. Po tych traumatycznych przeżyciach pozostaje tylko schłodzona żubrowka i sok jabłkowy
Robię cebulę a la Desdemona. Duszę ją 😎
Będzie ciasto cebulowe na kolację.
Dookola Kalisza rosna jeszcze jablonki wzdluz szos. Zwlaszcze to boczne drogi prowazdace do wsi i miasteczek podkaliskich. Jezdzac z kolega na rowerku zajadalem sie tymi przydroznymi jablkami. Nie wiem jakie odmiany. Jedne byly lepsze drugie mniej ale wszystkie zdecydowanie inne niz te ktore mozna kupic w sklepie. Okoliczny chlop zbierajacy do pudelek te jablka mowil o jasniepanskich i jeszcze jednych ale zapomnialem a byly rewelacyjne. Ja najbardziej lubie papierowki, twarda jeszcze lekko kwaskowa ale juz slodka, pycha Tutaj niby sa ale to nie to. W sasiedniej prowincji Brytyjskiej Kolumbi (BC) to raj jablkowo brzoskwiniowy. Maja przepiekne sady i dobre jablka choc brzoskwinie znacznie lepsze, nie wspominajac o winnicach.
‚As American as apple pie’ to powiedzenie, ktore okresla wszystko, co jest typowo amerykanskie, poparte tradycja i kultura.
‚Apple pie’ to chyba najpopularniejszy deser.
Skad biora sie jablka na upieczenie ‚apple pie’? Najwiekszym dostawca w kraju sa sady w WA polozone na wschod od Cascade Mountains – Columbia Basin, Yakima Valley, Wenatchee Valley, Okanogan, Lake Chelan. Jablka maja nazwy Red Delicious, Golden Delicious, Gala, Fuji, Granny Smith, Braeburn, Honey Crisp, Cripps Pink, Cameo.
Bardzo dobre jablka sa rowniez z Cupertino, CA.
Cichal :
Pierwsze i drugie bardzo ładne.
A tu sznureczek do zdjecia sadow jablkowych w BC. Zdjecie oddaje doskonale jak wyglada wnetrze (interrior) Kolumbii Brytyjskiej. Suche, pagorkowate, w lecie gorace w zimie zimne
http://static.panoramio.com/photos/original/14702226.jpg
Jeszcze jedno male zdjecie. Typowa farma czy tez sady w BC. W dolinach bardzo ladnie wygladajace oazy sadow czy wina. Jak sie jedzie i wlasnie zza zakretu wyskoczy na taka doline to robi mile wrazenie. No i trudno nie kupic owocow.
http://www.rodaleinstitute.org/legacyimages/valley.jpg
Moi Dziadkowie mają ogród a w nim sad. Rosną tam najwspanialsze jabłka na świecie. Szarlotka z szarej renety smakuje jak nic innego na świecie, nie mówiąc juz o pieczonych w bratrurze jabłuszkach nadziewanych cynamonem miodem i goździkami.
Alicjo! Napisałem umownie ogonki. Wszystkie polskie diakrytyki uzyskuję prawy alt i litera, ale nie c!!! I tu jest der hund begraben…
Marku. Unoszę się cal nad ziemię. Dziękuję
yyc, mi i jelonkowi podobały sie bardzo zdjecia z parku Yellowstone 🙂 które umieściles kilka dni temu
PaOlOre,
nie pamiętam szczegółów, ale kiedyś wpadł mi w ręce jakiś artykuł na temat ziemniaków. Stało tam, że odmiany ziemniaków po mniej więcej 10 latach się „starzeją”, nie są już tak dobre, i dlatego trzeba je krzyżować czy co tam robić. W każdym razie moje yukon gold to już nie te same ziemniaki, które jadłam 10 lat temu, choć tak samo się nazywają. Są po „liftingu” 😉
Pamiętam też, że sto lat temu nie było u mnie (tutaj) w sklepach żadnych yukon gold, tylko paskudne ziemniaki pod nazwą ziemniaki, wielkie, białe, a w środku często przezroczystawe, tak, jakby były kiedyś przemarznięte. Dopiero dużo pózniej pojawiły się różne odmiany. Najbardziej lubię ten yukon, bo podobne do polskich ziemniaków. A nigdzie na świecie nie smakują mi ziemniaki tak, jak w Polsce – żółte, rozsypujace się, i widać te skrobię ziemniaczaną! ? ja nie jestem wcale ziemniaczana, mnie wystarczy jeden – dwa ziemniaki. Ale jak już, to koniecznie dobre ziemniaki.
O proszę, temat jabłczany, a ja wlazłam w ziemniaczane redliny 🙄
Alicja,
‚pomme de terre’
Cichal,
widocznie Twoja klawiatura zbiesiła się, albo co? Zakładam, że masz najnormalniejszą, najprostszą, taką jak moja. Przemów do niej czule, może się da ubłagać? Ja w swoją już muszę walić mocno, bo staruszka i nie wszystkie litery się wybijają, a już zwłaszcza jak kombinuję diakrytyki.
A zdjęcia cudne, bo w rzeczy samej to nie o super-duper aparat chodzi, tylko o oko tego, który fotografuje.
Orca,
to samo pomyślałam – u nas na workach dwujęzycznie, bo prawo wymaga 😉
Hej, za pół godziny toasty!!!
Hej sarenko. A mnie sie podobaly Twoje rogaliki, pychotnie wygladaly az mi sie glodno zrobilo.
no jelonek spalaszował wsystkie 😉 jak nas odwiedzicie to napewno bede w menu 😉
U Pyr dzisiaj luksusowa kolacja : sałatka z brokułów, fety i migdałów smażonych (z winegretem). Czym wypijemy toast? A, nie wiem; niech Młodsza coś otworzy A na jutrzejszy obiad racuchy z jabłkami (boskopy). Bo obiad jutro musi być szybciutki – jedziemy po zakupy i zapłacić różne różności. Corocznie grudzień jest fatalny pod tym względem – energia, ubezpieczenie mieszkania, inne takie różności, a gdzieś w perspektywie święta. Pyra wyciągnie zaskórniaka i kupi sobie parę euro na Berlin i takie tam inne głupoty. Przyjedziemy skonane i komu by się chciało gotować duży obiad?
Komputer wscieka sie ale toast za wszystkich Andrzejów bedzie wzniesiony punktualnie o zwyczajowej godzinie.
Pan Lulek
Wznoszę toast za Aszysza i innych Andrzejów lampką czerwonego.
pepegor
ZDROWIE!
Kiedys to tylko Falkowska w Kulisach wymyslala takie historie
http://www.onet.tv/bezpieczny-seks-z-klodka,5759704,1,klip.html#m=5759704,c=1
Wlasnie zostal punktualnie wychylony i napewno poszedl na zdrowie.
Dumny z punktualnosci z zawieszonym swiatecznym oswietleniem chaty na zewnatrz.
Chyba poprawie
Pan Lulek
Chyba akurat pora na toast za zdrowie Andrzejow a Danuska tak ladnie powinszowala aszyszowi. Gratuluje mu wiedzy i humoru a szpila, jesli jest, to przyjazna.
Bedac ostatnio na bazarze na Banacha zauwazylam kosztele (tabliczka potwierdzala). Poprosilam pania o kilogram, zaczela wazyc ale pobierala je ze skrzynki oddalonej od straganu. Po otwarciu torby, ale juz w domu, okazalo sie, ze to wcale nie kosztele tylko jakies nie wiadomo jakie jablka, bez smaku. Ale bylam zla i zawiedziona.
Za zdrowie wędrowca na szlaku!
Smakowitego życia, Aszyszu! 🙂
U mnie tradycyjnie – rumem. Właśnie wytrząsam po góralsku ostatnie krople ze szklaneczki!
Żeby jednak nie odbiegać od dzisiejszego tematu:
Czy znacie historię jabłka Rambo?
Szwedzki emigrant w 1637 roku zabrał ze sobą w drogę do Ameryki nasiona (lub szczep) jabłoni takiej jaką lubił. Parę lat temu dzięki wsparciu tutejszego króla i amerykańskiego ambasadora sprowadzono taką jabłoń na łono ojczyzny i zasadzono uroczyście w jednym z sadów w naszej fabryce.
Mała rzecz a cieszy…
Przepraszam za spóźnienie!
ASzyszowi życzę aby w trakcie długiego i radosnego życia nigdy, ale to nigdy, nigdy, nigdy, nie skrzywdził kobiety, by żadna nie mogła Ci tak zaśpiewać:
http://w307.wrzuta.pl/audio/1Lo1Svz9a7v/hrabi_-_piosenka_o_andrzeju
Pamiętaj Andrzeju.
Andrzeeeeeeeeeeeeeeeejuuuuuuuuuuuuuuu!!!
Niech Ci szpila nie rdzewieje!!
Andzrejowi wszystkiego najlepszego,
toast będzie później, tym samym święto trwać będzie dłużej.
Witajcie.
Wszystkim Andrzejom życzymy wszystkiego dobrego!
A takie jabłuszka rosną sobie w moim ogrodzie:
http://picasaweb.google.pl/EryniaG/Jesien#5386040233384235938
Z wyglądu nic szczególnego, ale smak jest cudny…
ewo,owoce w sadzie Dziadków wygladaja dokladnie tak samo 🙂
O masz.
Zdrowie Andrzejów trzech, plus jeden kuzyn niedawno odnaleziony, też Andrzej, dobrze, że mam obiad ugotowany, bo już zaczynam podwójnie widzieć przez te telefono-skajpowe toasty 🙄
Ja nie umiem wirtualnie, ja wypijam toasty dosłownie 😯
No przecież nie będę komuś ciemnoty wciskać, jak zdrowie, to godnym czymś, co u mnie oznacza vino, a nie woda czy inna herbata.
To by się nawet zgadzało – ta jabłonka jest nieco młodsza ode mnie. Zasadzili ją moi rodzice. Nie mam pojęcia co to za gatunek, ale pyszna 😉
szukając świątecznych prezentów trafiłam na dwie rzeczy:
http://www.studioindygo.pl/168.html
http://www.studioindygo.pl/242.html
miałam ewo na mysli,ze jabłka chodowane w domowych sadach maja takie plamki i czasem robaczki,dziadzio mi mowi ze to naczy,ze sa zdrowe 🙂 😉
http://www.studioindygo.pl/168.html
http://www.studioindygo.pl/242.html
Poprzedni wpis był do Sarenki. Jakoś początek wsiąkł był gdzieś…
szukając prezentów swiatecznych znalazłam takie własnie cudeńka 🙂
Dziadek ma rację! Też tak uważam…
Nawet fajne te cudeńka… Czego to ludzie nie wymyślą 😉
Stare odmiany jabłoni…sam o tym myślałem by na wsi założyć taki sadzik, sadzidzek mały, ot posadzić kilka, kilkanaście starych odmian jabłoni, grusz. Zaopatrzyłem się w literaturę – Sadownictwo prof. Pieniążka z 1961 roku i podobne historyczne pozycje. Poczytałem i straciłem troszkę ochotę, ale nie poddawałem się!! Znalazłem szkółki które już sprzedają takie różne, dzwoniłem, rozmawiałem i coraz bardziej traciłem ochotę.
Po pierwsze, mam kiepską ziemię, latem za sucho, zimą za bardzo mrozi, zające, sarenki łażą sobie, wiosna też jest mrozem nieprzewidywalna , więc rozmowy były typu, może pan spróbować ale….
te co chciałem sadzić u mnie nie mają szans, a gdyby nawet:
stare odmiany owocują w większości naprzemiennie – co drugi rok: papierówka, antonówka, grafsztynek, koksa, landzberska, bankroft, kronselka….co roku np. malinówka, jonatan, reneta, boiken.
Niektóre z odmian potrzebują kilku lat by wejść w okres owocowania, są wrazliwe na mróz, mączniaka, parcha, źle się przechowują.
Ktoś pamięta kosztele? ona jest rekordzistką, zaczyna owocować tak około 15 ( piętnastu lat!! ) po posadzeniu. I cóż z tego że bardzo odporna na mróz, ale owocuje co dwa lata a jeszcze połowa zbioru nadaje się tylko na wino marki wino. Weź sobie i posadź sad kosztelowy….
Rozumiecie więc dlaczego stare sady zostały wyrżnięte i zastąpione drzewami które owocują w rok po posadzeniu, corocznie, obficie, dobrze sie przechowują i transportują. A że trzeba je pryskać chemią kilkadziesiąt razy w sezonie……również po to by były ładne, kształtne i bez plamek.
Bo kto kupi brzydkie jabłko??
Musowo ładne, z kolorkiem i niepryskane!! ekologiczne!!!!!
A właśnie te brzydkie, pokrzywione, poplamione i z robakiem w środku to ekologiczne.
Ciekawe jak odmiana rosła w raju?
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego ASzyszowi i innym Andrzejom !!!!
Wprawdzie toast piję dopiero teraz ale :
1) Od dziś mamy innego operatora sieci i trza było instalacje „coś tam, coś
tam” – nie znam się na tym. Byłam tylko uradowana, że udało mi się
rankiem przekazać życzenia. No i mogę już czytać 🙂 Wasze wpisy.
2) O 20,oo „musiałam” wypić toast bo za 8 miesięcy mam szansę zostać
babcię przyszłej /ego pyskatego żabojadka. Pyskatego po mojej młodszej
a żabojadek po zięciu 😆 😆
jak to jakie antku??????? grzechu warte 😉
Errata: babciĄ 😯
Zgago,
Gratuluję powiększenia rodziny 🙂
Wszystkiego najlepszego wszystkim Andrzejom od ledwie zipiącej Eski;)
Dziękuję Ewo, nie bardzo wiem co ze szczęścia robić, skakać i piszczeć już nie wypada i chyba mi tylko pozostaje „wykończyć” koniak 😆
Ewo,
http://www.toys4boys.pl/Czekoladowa-Fontanna-Mini-item1292.html
Dobry koniak nie jest zły i nawet pasuje do Żabojadka.
A ja wykończę nalewkę żeby i polska połówka została należycie uczczona 😉
Andrzejom wszystkiego najlepSZego!
ASzyszu! Nieustającej sprawności szpili, konia i finki!
Z szybkiego doskoku i tylko sobie trochę siorbnę, bo mam jeszcze od groma i ciut ciut roboty na jutro, do której potrzebna jest niczym nie przymroczona jasność umysłu.
Zdrowie!
Mmmm… Nie kuś Sarenko. Niestety uwielbiam czekoladę. I niestety jej nadużywam…
Zgago, serdeczne gratulacje! I oczywiście skakać i piszczeć, czemu nie? 😀
wiesz ewo,skusiłam sie kiedys na zakupy takiej zabawczki,niestety okazała sie całkowicie niepraktyczna 😉 brudzi,prsyka,jednym słowem przereklamowany gadzet 🙂 wystarczająco zniechęcajace? 🙂 ale smak był grzechu wart
Prorokini jaka, czy co?
Widzisz Zgago, toast dzisiejszy spełniałam destylatem z jabłek, w końcu wpisy Gospodarza to nie w kij dmuchał, zakupionym na lotnisku w Paryżu! Zatem raz jeszcze wychylam calvadosa za pomyslność Andrzejów i Babciostwo Zgagi!
I tym ostatnim zdaniem przekreśliłaś całe zniechęcanie. A tak dobrze Ci szło Sarenko 😉 Dalej kusi…
Kochani,
koniec pogaduch na dzisiaj. Siłą mnie odrywają od komputera 🙁
Dobranoc.
ewko dobranoc,ja mam takie tendencje do podjudzania 😉
Sluchajcie lasuchy. Kupilem sobie deske o taka jak na zdjeciu. Czy cos z nia zrobic zanim zaczne uzywac. Nasmarowalem oliwka ale moze jeszcze cos by trzeba zeby dobrze sluzyla?
http://farm3.static.flickr.com/2695/4148519154_dd8e29170c_b.jpg
yyc,ja jak kupuje nowa deske to mocze w wodzie z solą 🙂 susze,czynnośc powtarzam a puzniej smaruje oliwa 🙂
Małgosiu, toż jakbym zaczęła skakać i piszczeć, to sąsiedzi wezwaliby karetkę 😉 Z tego mieszkania nigdy żadne wrzaski nie wyłaziły, nawet ilość dziur w betonie pozostała ta sama od 20 lat 😀
Dziękuję Tobie i Jotce za dobre słowo i toast 😆
Nemo, cudowny jest Twój przepis na szarlotkę dla Panów. Uśmiałam się do łez.
Pyro, ja tak uwielbiałam tę odmianę „woskowanych” słodkich. Jaki one miały aromat, smak. Od wielu lat już ich nigdzie nie widzę.
No to juz za pozno na wode bo posmarowalem oliwa.
Dzieki sarenko.
yyc, 🙂 przepraszam 😉
yyc, ależ to jest cała decha 🙄 A tasak do niej już masz ? Ja tylko smaruję deski olejem, oliwa ma zbyt intensywny zapach i szkoda oliwy nawet dla tak pięknej deski.
No wlasnie nie mialem oleju i stad ta oliwka. Decha solidna i dlatego wzialem a tasak mam od zawsze zgago 🙂
Jeżeli to nie jest decha cedrowa do pieczenia ryb, a nie jest, to wcale w żadnej wodzie nie musisz moczyć ani w ogóle nic z tym robić, yyc, tylko używać i nadużywać wręcz 😉
Młotkiem poobkładać na dzień dobry i już! Będzie służyć długie lata.
Ja tam zdrowie Andrzejów nadużywam, a co 😉
ja uważam że nalezy impregnowac oliwą bo ma ladny kolor i zapach 🙂
yyc, taki chiński ? Którym tak szybko i pięknie kroją rybkę i inne na sushi ?
Alicjo, winka to Ty nadużywaj, wyjdzie Ci tylko na zdrowie. Ja jednak nie dam rady „wykończyć” swojego koniaczku, już mi się robi za wesoło 😆
Zgago,
u mnie wczesny wieczór, to mogę sobie pozwolić na używanie i nawet nad… 😉
Na obiad było to, co poniżej, plus cono sur chilijskie (shiraz), bo lubimy. To znaczy… ja lubię wiecej 😉
http://alicja.homelinux.com/news/img_1011.jpg
Alicjo, bardzo smacznie wygląda.
Dzisiaj w sklepie zobaczyłam suszone pomidory w zalewie a jako, że jestem ćwok, to nie kupiłam, bo nie wiem do czego byłyby „pasujące”. Możesz mnie oświecić ? Kiedyś słyszałam, że suszone pomidory są słodkie w smaku, dlatego mnie korciły, bo mam już serdecznie dość pomidorów z wierzchu czerwonych a wewnątrz zielonkawo-różowych a do tego kwaśnych jak „zaraza”. 🙁
zgago, ja sama susze pomidory a potem konserwuje je rożnymi zalewami, słodkimi, pikantnymi i ostrymi, ale zawsze na bazie oliwy i aceto balsamico. Uzywam do wszystkiego od pizzy po sosy 🙂
Sarenko, dziękuję za wskazówkę. Chyba się skuszę i spróbuję dodać do mojej „chińszczyzny” słodko-kwaśnej. Bardzo jestem ciekawa, czy okażą się faktycznie słodkie.
Dobrej nocy i pięknych snów życzę wszystkim. 🙂
Jabluszko, jabluszko, jabluszko pelne snow!
🙂
Na dzis prawie koniec. Jeszcze tylko jablko zjem, bo mnie naszlo po przeczytaniu tekstu. Jablka i pomidory: tego niegdy u mnie zabraknac nie moze!
Zapraszam do naszego Kalendarza Adwentowego, bez slodyczy, ale po europejsku 🙂
http://www.scholar-online.eu/viewpage.php?page_id=143
PS. Zgago, a jak Ty suszysz pomidory? Masz jakis specjalny przepis, bo u mnie nikt tego nie robi, a sprobowalabym takiego suszonego pomidora. (Babcia suszy jablka, ale to nie to samo 😉 )
Zgago,
suszone pomidory w zalewie jakiejkolwiek bym spróbowała, gdybym była Tobą – ja spróbowałam i owszem, lubię, ale nie, żebym przepadała i musiała mieć.
Zródełko,
nie sądzę, żeby samemu udało się dobrze zasuszyć pomidory, to musi być szybki proces i specjalna maszyna chyba. Inaczej zrobi się ciapa i takie byle jakie coś…
http://www.youtube.com/watch?v=zKMWM9pj2qA
Moja Babcia Janina była zakochana w tym … Dziadek nie śpiewał, ale ho-ho, jaki był przystojny!
A te jabłka na zdjęciu, takie śliczne, to co za one są, że się zapytam w miejscowym narzeczu?
Jestem niepoprawna. Weszłam na stronę fundacji Rottka, czyli rottweilery do adopcji. To się źle skończy, już to czuję.
Po prostu ja bez rottki nie mogę, dożyca sama też jest kapryśna do obrzydliwości, a Zaza jest na podwórzu i jej tam dobrze, bardzo swojego terenu się pilnuje, sama nie wychodzi za płot, nawet wizytujący ją koledzy nie są w stanie jej namówić na wyjście z podwórza. Przynajmniej na razie.
Ja się skaleczę! żeby to jeszcze prawda była!
I am Dr.Herman Kuasi from Ghana, I need your help to transfer USD $6.5 Million Dollars.Please eply quick for the full details.Dr.Herman
Ale dzisiaj obrodziło! Tutaj trochę mniej, ale też nieźle:
FROM THE B.T & E: YOUR US$6.4 MILLION BEQUEST.
Address: St Paul’s Church,
25Bp 1333 Bp 09,
Abidjan, Ivory Coast,
W/Africa.
YOUR BEQUEST: PLEASE STUDY AND RESPOND AS SOON AS POSSIBLE
Ależ tego psiego nieszczęścia jest!
Nowy! Ahoy!
Gaszę światło!
Alicjo, to chyba zostawie te pomidory w spokoju i bede nadal wcinac na surowo 🙂
Żabo,
Jak obiecałem w ciągu dnia, tak dotrzymuję słowa i dbam przede wszystkim o zdrowie Andrzeja, przedłużając Jego Święto (słodki vermuth + sok jabłkowy + duuuuuużo lodu). Powinno wystarczyć mu na długie lata.
Poza tym powiedziano tutaj dzisiaj wiele o jabłkach, ale nic o jabłoniach. Dorzucę swoje trzy grosze.
http://video.google.pl/videosearch?sourceid=navclient&rlz=1T4TSHB_enUS326US326&q=kunicka+youtube&um=1&ie=UTF-8&ei=n5YUS9WqKYSflAfh1ZzSBQ&sa=X&oi=video_result_group&ct=title&resnum=1&ved=0CBAQqwQwAA#sourceid=navclient&rlz=1T4TSHB_enUS326US326&q=kunicka+youtube&um=1&ie=UTF-8&ei=n5YUS9WqKYSflAfh1ZzSBQ&sa=X&oi=video_result_group&ct=title&resnum=1&ved=0CBAQqwQwAA&start=10&view=2&qvid=kunicka+youtube&vid=4118740196888191313
Nie wiedziałem, że te trzy grosze będą miały taki długi sznureczek, chyba rekordowy.
Wszystkich smutnych chcę zawiadomić, że jeszcze tylko trzy tygodnie i dnie będą coraz dłuższe, a później ….zakwitną jabłonie!!!!!!!!
Już czas na sen (raz inaczej…)
Dobranoc, dobranoc mężczyzno
Zbiegany za groszem jak mrówka
Dobranoc, niech sny Ci się przyśnią porosłe drzewami w złotówkach
Złotówki jak liście na wietrze czeredą unoszą się całą
Garściami pakujesz je w kieszeń, a resztę taczkami w PKO
Aż prosisz, by rząd ulżył Tobie i w portfel zapuścił Ci dren
Dobranoc, dobranoc mój chłopie
już czas na sen
Dobranoc, dobranoc niewiasto
Skłoń główkę na miękką poduszkę
Dobranoc, nad wieś i nad miasto jak rączym rumakiem wzleć łóżkiem
Niech rycerz Cię na nim porywa, co piękny i dobry jest wielce
Co zrobił zakupy, pozmywał i dzieciom dopomógł zmóc lekcje
A teraz tak objął Cię ciasno jak amant ekranów i scen
Dobranoc, dobranoc niewiasto
Już czas na sen
Dobranoc, dobranoc ojczyzno
Już księżyc na czarnej lśni tacy
Dobranoc i niech Ci się przyśnią pogodni, zamożni Polacy
że luźnym zdążają tramwajem wytworną konfekcją okryci
i darzą uśmiechem się wzajem, i wszyscy do czysta wymyci
i wszyscy uczciwi od rana, od morza po góry aż, hen
Dobranoc, ojczyzno kochana,
już czas na sen
paOlOre,
Kabaret Starszych Panów mnie rozbawił setki razy, ale nigdy nie uspił 😀
jak to się mówi:
ktoś śpi, żeby nie mógł spać ktoś… 😉
chyba mi się te bity z bajtami na supły sknocą dzisiaj…
???
Etymolodzy blogowi na start: wyłuszczcie mi proszę słówko „sknocić”.
Nowy, a może KSP poprzeć argumentem w postaci lampki wina?
Przed chwilą było „dobranoc”, a tu trzeba dzieńdobrować, bo metro już ludzi rozwozi.
Zdaje się, że będzie dzisiaj trudny dzionek… Ufff!
U mnie nie otwiera się Hanna Banaszak + , nic.
Ja nie etymolog blogowy, ale co „sknocić” wiem aż nadto dobrze 😉
Uważam pomysł lampki wina za znakomity, tym bardziej, że niektórzy wstają, to im dobrze zrobi 😉
Ja już nalewam sobie kolejną lampkę.
Dla tych, ktorzy ida/pojda spac Cookie Monster z Sesame Street spiewa ballade ‚If Moon Was Cookie’. Ci, ktorzy wstaja moga sie troche posmiac na dzien dobry.
http://www.youtube.com/watch?v=WoNAT8ZYbvw
Mało kto wie, że Long Island to nie tylko plaże, zatoki, woda, ale także piękne winnice. Wczoraj, czyli w niedzielę odwiedziłem kilka z nich, w następną niedzielę reszte. Zrobiłem zdjęcia, sprawozdam.
Coś chyba się dzieje z moim komputerem, bo „If moon was cookie” też mi sie nie otwiera. A może to jeszcze nie czas na spanie?
Moze komputer musi sie zdrzemnac?
Dobrze, niech się zdrzemnie, ja przetrzymam, jeszcze w butelce mam dużo 😉
Bottoms up?
Dobranoc.
Dobranoc Orca, dobranoc paOlOre, dobranoc Wszystkim idącym spać i dzień dobry wstającym, oraz tym, którzy już w metrze. Nie załamujcie się. Niech no tylko zakwitną jabłonie…………………….
Zgago,
Gratulacje najlepsze, chyba dzisiaj w ogóle spać nie pójdę, tyle okazji!
Zgago wiele radości z babciowania … 🙂
uff minął wreszcie ten listopad … Nowy tego mi trzeba było tej pozytywnej nutki … Niech no tylko zakwitną jabłonie … 😀
dzisiaj ma być 13 stopni ciepła i sporo słonka …
Gospodarzu a czy na tym spotkaniu w Instytucie Teatralnym 12 i 13 grudnia Pan będzie? … w jakich godzinach …. a jabłka to gdzie będą rozdawane 10 grudnia?
Pawełku dbaj o zdrowie … takie nocne markowanie a potem praca to po chorobie nie jest wskazane …
Pan Lulek zaczął już Święta … 🙂
i jeszcze dzień dobry … 🙂
Oczywiście, że będziemy w Instytucie Teatralnym. Jabłka będą rozdawane chyba na Nowym Świecie. Ale jeszcze tę informację potwierdzę.