Zgadnij co gotujemy? (5 B)
Tak daleko na północ jeszcze nie jeździliśmy. Dziś wybieramy się bowiem na Islandię. To znaczy, że nagrodą w quizie będzie książka o tej wyspie. To praca zbiorowa pod redakcją Romana Chymkowskiego i Włodzimierza Karola Pessela zatytułowana „Islandia. Kraina,ludzie,dzieje,kultura,sztuka,język”. Wydana wesół przez Collegium Civitas i Wydawnictwo Trio. Warto mieć tę książkę w swojej biblioteczce. Zwłaszcza gdy chce się czegoś dowiedzieć o kraju przed podróżą.
No to do roboty:
1 – Przysmakiem Islandczyków jest hakarl – co to takiego?
2 – Równie smakowitym daniem jest svid czyli…?
3 – Hrutsprungar jest wyjątkowym delikatesem – a to…?
I teraz pędem do komputera. Oto adres: internet@polityka.com.pl
Kto pierwszy przyśle prawidłowo przetłumaczone wyspiarskie menu ten otrzyma zapowiadana nagrodę.
Komentarze
Dzień dobry i miłego dnia wszystkim. Co kraj to obyczaj i … dostępne produkty. Ciekawa jestem jak taki hakarl smakuje. Opis potrawy nie brzmi zachęcająco. Chociaż z drugiej strony przed chwilą zjadłam na śniadanie „zepsuty serek” (tzw. ołomuniecki), który już nieźle zajeżdżał (no właśnie nie wiem jak określić co on robił: pachniał – nie, cuchnął – też nie). A być może Islandczyk nie wziął by go do ust.
Doroto, ponoć hakarla też nie jedzą 😉
Poddaję się – nie wiem co to svid. Niestraszne mi mięso rekina, ani jądra baranie, ani inne płuca i serce zaszyte w żołądku capa, ani nawet marynowany łeb barani, ale svid mnie wykończył
W lotto nie wygrałem .
W konkursie nie wziąłem udziału , bo mnie zmroziło. Piękny biały trawnik za oknem. Jesień zawitała na dobre. Idę rozpalić w kominku 🙁
Mnie też zmroziło, ale tylko zaokiennie.
Marku, czemu 🙁 , przecież masz kominek 🙂
U mnie olomoucki syr ma zakaz wstępu do lodówki. Ale hrútspungar gotów jestem spróbować. I nawet okazję po temu widzę na horyzoncie 🙂
E tam… konkursy…olewamy 😉
My w podrozy, ostatni dzien na Starym Kontynencie, wlasnie wstalismy z goscinnej podlogi u Arcadiusa i Marylki w Berlinie.
Cesarska jest chyba, tak na oko. Ide sie ogarnac, dzisiaj pobiegamy po Berlinie, po poludniu spotkanie z Dorotalem i Dagny.
W domu jeszcze ciepło ale na polu brrry…
Na dodatek klientów nie widać na horyzoncie, zupełnie pusto od dwóch tygodni.
Chyba robią zapasy przeczuwając długą zimę 🙁
Dla Marka Kulikowskiego trochę jesiennej poezji i dobra rada:
?- Musisz zacząć chodzić w pulowerze.
Jesień idzie, rady na to nie ma!
Może zrobić się chłodno już jutro
Lub pojutrze, a może za tydzień
Trzeba będzie wyjąć z kufra futro,
Nie ma rady. Jesień, jesień idzie!?
(nie pamiętam, kto to napisał, śpiewało się za studenckich czasów).
A tu trochę weselej: http://www.youtube.com/watch?v=YyxWJpNI-K8&feature=related
Ooo, trza było budzik nastawić 🙁 Pluszak już dawno na nogach 😉
Pyro,
osmalony, gotowany barani łeb z oczami 🙄
U mnie nadal cesarska i susza. Idę zjeść jakieś śniadanie.
nie mogę tak zawsze zaspany 😉 co na śniadanko, nemo?
znalazłam stronę pt „najgorsze jedzenie na świecie”, czy też „najgorsze kuchnie świata” i tam dwa złote medale przyznano dla hakarla z Islandii i Vegemite z Australii. Echidno, czy to rzeczywiście takie niedobre?
w tych najgorszych kuchniach świata piszą, że dla Islanczyków przysmakiem są „oba końce barana”
Żabo, może jakiś link?
Dziś był tłok w internecie. I w dodatku przyszły same dobre odpowiedzi. Wszystkich wyprzedził na mecie o pierś – Pluszak i on jest właścicielem książki o Islandii. Gratulacje.
Prawidłowe odpowiedzi to:
1 Mięso rekina skruszałe pod żwirem plaży
2 Łeb barani marynowany lub gotowany
3 Wędzone jądra baranie.
Następna zabawa za tydzień.
Uprzejmnie dziękować wielce, a już myślałem, że zaspałem 😉
Gospodarzu, dziś będzie brokułowa czy kalafiorowa?
Nie wiem Pluszaku jaka zupa, bo Basia gotuje tylko dla siebie. Ja jem na spotkaniu z cyklu „Kultura Warta poznania” z udziałem Krystyny Jandy. I będę opowiadał o ucztowaniu na ekranie i poza nim. Zdam sprawozdanie.
Pluszak, jak nakarmię konie i praktykantka sobie pojedzie – po 14 – to znajd ten lik 🙂
Jeżeli yyc nie odezwie się do tejże 14:00, to zacznę go szukać, znaczy sprawdzać czy przeżył 🙂
to zobowiązany będę wielce 😀
To ja proszę o nominację na nadworną wróżkę
naszego blogu.Kto wczoraj przewidział,że Pluszak
będzie dzisiaj czujny i wygra ?
No,ja właśnie 🙂
A co islandzkiego menu zaproponowanego
przez Gospodarza- to dziękuję, postoję.
Jakoś nie mam ochoty próbować 🙁
Idę zjeść zwyczajną kanapkę z szynką !
Tez nie mam ochoty probowac. Szczawik wyprobowal za mnie, starczy. Nie musze ze wszystkim eksperymentowac.
Jej, druga kawa, a ja nadal moge zasnac.. A normalnie kawy nie pijam..
Dzisiejszego ranka po raz pierwszy tej jesieni
omotałam się szalikiem. I było to słuszne posunięcie.
Danuśko, jak najsłuszniejsze. Muszę sobie sweter zrobić 😉
Rajstopki pod spodzień wciągnęłam 😉
Kanapka z wędzonką krotoszyńską.
Gratulacje, Pluszaku 😀 Może byś zjadł i opowiedział?
co bym zjadł? te, no, zagadki? łobosh, niekoniecznie 😀 ale za to szynkę szwarcwaldzką chętnie (to też influencja Danuśkowa)
Pluszaku,
ale masz nosa, właśnie zjadłam suchy chleb z szynką szwarcwaldzką 😯 i małe pomidorki plus herbata.
Gratuluję wygranej 🙂
Przez następne 2 tygodnie nie gram.
czemu?
Nie mam podróżnego zestawu z dostępem do internetu 🙁
ale masz podróż 😀
Idę na odwyk.
Pluszaku – Nemo nie będzie zajadać się wędzonymi
jądrami baranimi.
Wybrała inną opcję.
Na przeciwnym krańcu Europy.
Tam dają kwiaty cukini na obiad.
pluszakowi – gratulacje.
Stara Zabo –
moim skromnym zdaniem: niezjadliwe! Zapach niekoniecznie odpowiada mojemu noskowi, a smak „lobzidliwy”. Jednym slowem OKROPNE.
Jest to jednak przysmakiem wielu. Doroslych i dzieci. Bogate w witamine B (1) zalecane od lat.
Glownym skladnikiem sa drozdze piwne.
A oto przyklad ostrej reklamy telewizyjnej jaka towarzyszy Vegemite od lat, ta z lat 60tych:
http://www.youtube.com/watch?v=0yA98MujNeM&feature=related
Pozdowiatka od zwierzatka
Echidna
Vegemite ma najwięcej witamin z grupy B (poza B12) ze wszystkich znanych jadalnych substancji. Poza tym zawiera dużo kwasu foliowego i soli. To odpowiednik brytyjskiego Marmite, w Helwecji – Cenovis. Taka Nutella o smaku kostki bulionowej.
Po pierwszym kontakcie wiadomo: to się lubi lub się tego nie znosi 😎
nemo –
udanego wypoczynku zycze. Szerokiej drogi!
Echidna
Zabo donosze ze zyje i jestem caly w jednym kawalku. Dojechalsmy na 23:03 pod moj dom wiec dobrze choc przedkladam jazde konna nad konie mechaniczne. Bylo pusto na drogach wiec zawalu serca tez nie dostalem.
Różne dziwne potrawy ludzie jedzą i jeszcze im smakuje. Niech tam. U Pyr dzisiaj leniwe na resztce „zjazdowego” twarogu od Żaby. Rozmroziłam i był jak nowy (!) Dziw nad dziwy – przecież twarogu mrozić nie należy, bo zamienia się w drewniane trociny! A ten można mrozić. Żaba czaruje? A tan, czaruje. Ten twarog w połowie składa się z masła. A na polepszenie nastroju : w Krakowie (autentyk) w 2000 r pani wniosła prywatne oskarżenie do prokuratury, że w 1001e lekarz uszkodził jej błonę dziewiczą. Organ ścigania potraktował sprawę serio – do 2005 r przypadek opijniowały dwa niezależne zespoły biegłych sądowych z profesoerskimi tytułami
Źle cyferki wystuałam – pani poniosła uszczerbek na cnocie w 1991
Zabie Blota. Tych co znaja przekonywac nie trzeba, tym co nie widzieli opis nic nie da. Gospodyni to bardzo ciekawa Zaba. Nudzic sie z nia nijak. Jedzenie pyszne nam zrobila. Kolega przez droge wspominal wczorajsze pierogi i ze takich w zyciu nie jadl. Ja moge tylko potakiwac. Kurczaka na obiad zrobila rownie pysznego a towarzystwo Zaby to uczta sama w sobie. Blota zjazdowicze znaja wiec opisywac nie bede. Reszcie musza wystarczyc zdjecia choc te nie oddaja uroku miejsca, jego ciszy i spokoju. Zdjecia byly tu zamieszczane ze zjazdu ja swoje wrzuce po powrocie do Calgary. Przywitaly nas Blota deszczem czyli w zasadzie odpowiednio. Rankiem slonko zaswiecilo wiec nadzieja wstapila w serca ze moze jednak okolice da sie zobaczyc a po cichu wiara ze i konno. Rano sniadanie pelne wspanialej wedliny i sera (zeby bylo weselej to z Kalisza). Buleczki gorace i kawa a do tego ciasto. Juz mialem nadzieje Zabe obgadac ze tak bez ciasta a ona w nocy upiekla i jak tu cos znalezc na Zabe? A wczesnym popoludniem Zaba z moja wielka pomoca osiodlala konie. Dla siebie takiego malego a dla mnie siwego chyba na szczudlach bo mnie przerastal niepomiernie. No ale z lawki na konia sie wgramolilem. Wodze do reki i czekam na Zabe a ta jak na westernach chyc i na koniu. Pojechalismy w lasy, łąki i jary. Tereny wrecz przesliczne. Lasy bukowe dalej bagna a na nich czarownice na kolowrotkach jakies nici pajecze krecily.. Jezdzcy apokalipsy nad glowami przelatywali na ognistych rumakach z hukiem a my z Zaba konie uspokajajac brnelismy w Wilcze Jary. Kto nie widzial niech zaluje. Kraj zauroczony i basniowy. Mialy byc deszcze a zaswiecilo slonce. Pokonywalismy strumyki i przedzierali sie przez haszcze. Zaba prowadzila w tereny dzikie, wilki wyly gdziec zza lasu. Nagle jar usiany bukami jak wieze katedry w Gnieznie. Potem bród i pod gore kon lekko skoczyl (no ale pod takim jezdzcem, to jak mial?). Zeszlo nam tak ze dwie godziny. Zaba dobrze na koniu sie trzyma. Nie musialem specjalnie jej pilnowac 🙂 Zejscie z konia latwiejsze w sumie bylo jak wejscie na niego. Z gracja sie zeslizgnelismy. Konie tez chyba zadowolone byly. Ogolnie pobyt u Starej Zaby niezapomniany. Spalem miedzy siodlami to i w nocy snily mi sie konie. Mialem tez okazje poznac kolejna blogowiczke a nawet dwie bo i Eska wpadla. Zabo serdeczne dzieki za goscine.
Musze leciec pomalu.Poki co zegnam, zajrze pozniej.
Dodam tylko ze konie Zabie nakarmilem owsem a Baske bulka przez okno bo stukala i pukala i nie bylo rady na Baske. Teraz wiem ze to nie ulani a ich konie pukaly w okienko. A z tymi duchami o ktorych wam przed zjazdem pisalem to sie okazalo wszystko prawda byla. A nie chcieliscie wierzyc, niedowiarki takie. W kominie siedzialy kawki, Baska gada ludzkim glosem nawet o niej film kiedys nakrecili. Na bagnach czarownice w kieckach mini nici pajecze wily a w jarach wilcy wyli. Noca po zachodzie tuz przed polnoca jakies dziwne biale tumany mgly spowily kasztanowce a do stajni juz wolalem nie zagladac.
Hopferowka miala swietna pieczen z dzika, krucha i doprawiona znakomicie. A przed wyjazdem u Zaby kiliszeczek pysznej orzechowki co mi dobrze zrobilo po tak sowitym dwudniowym objedzeniu sie 🙂
http://www.gather.com/viewArticle.action?articleId=281474976723726&grpId=3659174697238830
Tęskno mi do Żaby i Błot 🙁 Żabo, uściski 😀
Eskę gorąco pozdrawiam i zapewniam, że ciągle jeszcze w nic nie wpadłam, a nawet wypadam 😉
bardzo dziękuje!
Pluszaku, to powyżej to link do tego najgorszego jedzenia.
Na pewno się zgadzam z autorem tez w innej sprawie, mianowicie połączenia kolorów czerwonego i żółtego 🙂
abca
gdzieś miałem link o fujstwie smażonym (między innymi o czymś ulubionym Elvisa), ale zasiał się był 🙁
z obrazkami nawet było
Wszystko jest względne, upodobania smakowe też. W komentarzach do tego linka od Żaby jest też taki od gościa, co nie wypluwa żadnego poczęstunku (tak wychowany) ale zrobił raz wyjątek – dla śledzia w kwaśnej śmietanie 😯
Eska, jak zawsze niezawodna, wieczorem dojechała ze świeżo udojonym mlekiem mając na uwadze, ze yyc się skarżył, ze nigdzie już mleka od krowy nie może się napić. Wypił duszkiem, ledwo trochę na rano do kawy sobie zostawił. Natomiast my wcześniej wypiliśmy trzy butelki (na troje) doskonałych czerwonych win, podobno zaczynaliśmy od najlepszego, ale mi wszystkie bardzo smakowały. Została jeszcze jedna butelka białego (nawet pytałam czy mam jechać po pstrągi), siłą rzeczy czeka na Pyrę.
Haneczko, w jednej foremce, co po Twoim cieści się ostała, upiekłam puchatkę z rabarbarem, chyba Twój duch unosił się ponad, bo wyrosła bardziej niż doskonale. Pyra donosiła, ze Inka wróci za kilka tygodni. Zapodaję, ze w Żabich i okolicach bardzo pięknie jesieną rudzieją buki (jeszcze nie zaczęły) a w domu będzie cieplutko, nawet gdyby na dworze była żabia pogoda.
Dzisiaj smakowite kąski na blogu to jesienne wiatry
przywiewiają główie z Żabich Błot i okolic :
-puchatka z rabarbarem ? brzmi super,ale co to jest ?
-dziczyzna z Hopferówki
-żabiny kurczak i pierogi
-orzechówka
Równowaga w przyrodzie utrzymana,
po tych opowieściach o vegamitach i innych takich
łbach baranich.
Ale,jak wspomniała Nemo -de gustibus…..
znalazłam, że lubił przypalony (burned) bekon i smażone sandwicze z masłem orzechowym i bananami.
Żabciu, mam ten artykuł:
http://www.forbes.com/2007/11/11/burger-pizza-doughnut-forbeslife-food07-cx_de_1113extreme_slide_2.html?partner=onet
puchatką żabią Pyra ochrzciła ciasto owocami, które z kolei ja nazywałam ciastem Grażyny. Niewiele Ci to chyba, Danuśko, przybliża? Skrótowo proporcje: 5 jaj, szklanka cukru, szkanka mąki, dwie kopiate łyżeczki proszku do pieczenia, pół szklanki oleju (np słonecznikowego), owoce w zasadzie dowolne. Jak czereśniopodobne (znaczy soczyste) po upieczeniu wywrócić spodem do góry.
Inka, Inką, ale PKS „zapodaje”, że 2 x dziennie – o 7.00 i o 15.oo odjeżdża z Pyrogrodu autobus (pospieszny) do Żaby. Jedzie 4 godziny i 10 min, a bilet kosztuke 40 złp. Podumaj Haneczko – można w sobotę bladym świtem , a wrócić w niedzielę wieczorem w sumie za 80/łba
Żabo-dzięki. Te jajka to całości,czy ubijać osobno białka ?
Bo może bym tak jeszcze dzisiaj wieczorem
wstawiła do piekarnika.
Jakiś mini zjazd w Żabich Błotach nam się szykuje…
Nie dam rady Pyro 😥 Moja zmienniczka w soboty chodzi do szkoły 🙁 Mam wolne poniedziałki i niektóre wtorki.
Danuśka, zmiksować całe jajka z cukrem, dosypać mąkę z proszkiem, dalej miksować, wlać olej i też miksować. W sumie to trwa z pięć minut. Będzie rzadkie. Wlać do foremki (jak robie półtorej porcji to są dwie keksówki) – Haneczki ma 21 x 27 cm. Wrzucić owoce w zasadzie dowolne, np pokrojone na ćwiartki śliwki, albo rabarbar (wersja pierwotna). Z góry zapowiadam, ze opadną na dno, chyba, ze duża blacha i ciasta cieńko :). Praktycznie jest wyłożyć formę papierem do pieczenia, jak się upiecze i wystygnie, odwrócić (z keksówką oczywiste), wyrzucić, odkleić papier. Piecze się w zależności od ilości ciasta, owoców i pieca od 30 minut do nawet godziny. a wstawiam na 180 stopni i potem skręcam na 160, bo mi zbytnio ciemnieje od góry.
Można jeść na ciepło z bitą śmietaną, lodami, sosem waniliowym – wszystko można.
Haneczko, poniedziałek razem z wtorkiem? A niedziela z poniedziałkiem nie może być?
Witam,
Nemo, kilka dni temu wspominalas o knedlach ze sliwkami ( zamiast pestek, kostki cukru ). Jak wyszly? Czy do powtorzenia? Zycze slonecznej Sycylii.
Wpadlem dodac co zapomnialem. Widze ze Zaba o Eskowym mleku wspomniala wiec tylko dodam ze Eska ostrzegala ze po tym calym jedzeniu i piciu mi sie rewolucja w brzuchu zrobi od tego mleka ale to nie na mnie takie strachy. Jak za dawnych lat bywalo. Sloik mleka to pestka.
O koniach pare slow. Jechalem na siodle cesarsko-krolewskim na ktorym ponoc sam Fanciszek Jozef jezdzil. Sidlo duze. Dwa razy wieksze od zabiego i nie wiem co o tym sadzic? Kowboje to maja taki lek z przodu na lasso a Austryjacy to wiecie maja to z tylu. Dziwny narod. Torby na granaty przy siodle byly ale Zaba nie miala pod reka granatow i dziwie sie jako ze okolica sie okazuje zasobna w niewypaly od wojny.. Szlismy po blotach wiec sie konie slizgaly od czasu do czasu. Mysle cztery nogi a slizgaja sie wiecej niz ja na dwoch. Jak sie moj siwy wielkolud poslizgnal to ja w rozpaczy nogami macham na boki a z tylu Zabi glos: ” nogi przy boku”. Sciskalem wiec konia namietnie i on mnie chyba polubil ale walach to nie biore tego powaznie. Jak sie kon nieco sploszyl to Zaba kaze poklepac konia po karku dla uspokojenia. Omal z konia nie spadlem wykonujac diaboliczne polecenie Zaby. Nie wiem czy wiecie jak daleko jest konska szyja od jezdzca. Daleko. Polecenie jednak wykonalem poczem koń musial mnie tez pocieszyc bo adrenalina we krwi kipiala. Prowadzilismy sie z konikiem na zmiane. Raz on mnie raz ja jego. Szlo nam dobrze. Czasem mnie w galezie wprowadzal ale zrecznie je unikalem.
Moj kon mnie jednak na ogol sluchal czego nie moge powiedziec o zabinym. Zazdrosny chyba jakis bo czasem wierzgnal. Zaba go jednak skutecznie ochrzaniala i juz szedl rowno. Biorac przyklad ze mnie i „Forever” bo na nim jechalem. Dla tych co tam byli to taki siwy wielkolud bez jaj ze sie tak wyraze. Jestem mu forever wdzieczny ze z gracja zniosl mnie na swoim grzbiecie.
Poniewaz Zaba nie dawala sobie rady z karmieniem koni (nas karmila bezproblemowo) to ja z batem czuwalem nad porzadkiem. Dbalem zeby sie nie pchaly tam gdzie nie ich miejsce. Respekt czuly do mnie wielki, widzialem to w ich oczach. Spalem pomiedzy siodlami to w nocy tez mi sie konie snily. W nocy pokonywalem zwalone drzewa w Wilczych Jarach uciekajac przed horda zglodnailych wilkow. Na skraju czekal jezdzic bez glowy i mnie o glowe chcial skrocic ale sie wlasnie budzilem.
Poznalem tez wujka Leszka i 3 psy. Jeden gluchy, drugi wielki, trzeci obcy. Temu gluchemu jak spal to jezyk przez zeby wypadal a wszystkie niezle chrapaly.
Żabo-puchatka odnotowana.
Lubię robotę,która zajmuje 5 minut ( tak jak nalewki,
na które się n i e czeka pół roku ! )
Jutro sprawozdam.
Sprostowanie :
jeśli częstują nalewką,która stała pół roku,
albo i więcej to nie odmawiam 🙂
Musze Wam powiedziec, ze Zaba ma zadatki na dobrego jezdzca. Mysle ze jak tam jeszcze wpadne pare razy to juz ją bedzie mozna sama na koniu wypuscic na pola i lasy. Moze nawet lisa bedzie mogla gonic albo lisem byc 🙂
Pozdrowinia dla Zabich Blot z najstarszego grodu Polski w ktorym z zapartym tchem sluchaja opowiesci z krainy duchow. Zostalem nawet poproszony o prelekcje w miejscowym EMPIKU na temat ” Koń a sprawa Polska”, czyli jak Zaba na „Avicie” i Segregator na „Forever” okpili Rusalki i Czarownice w Wilczych Jarach.
Wiadomosc poufna. U Zaby w piwnicy wybilo zrodelko ze słynną na calym Pomorzu połczynianką. Woda świetna nieco gazowana. Zawartosc metali szlachetnych minimalna za to alfabet na wskroś.
Żabo, w niedziele pracuję 🙁
yyc, pysznie się Ciebie czyta 😆 Czasem mamy gości zza kurtyny, krowie mleko bardzo chwalą, nikomu jeszcze nie zaszkodziło 🙂
haneczko dzieki za mile slowo 🙂
Alino,
knedle wyszły znakomite ale niebezpieczne, bo z 16 zjadłam natychmiast 6 i jadłabym dalej, ale mi sumienie nie pozwoliło 🙄 Ciasto jest niezwykle delikatne i się klei do rąk, trzeba cały czas mączyć, ale tak delikatnych jeszcze nigdy nie jadłam. Sliwki były bardzo dojrzałe, więc włożyłam tylko po pół kostki cukru namoczonej w śliwowicy. Nie mam teraz czasu na podanie przepisu, ale to ziemniaczane ciasto wpiszę sobie do repertuaru, bo myślę, że będzie dobre nie tylko ze śliwkami.
A teraz wracam do najbardziej nielubianego zajęcia, zwłaszcza przy ładnej pogodzie – prasowania 🙄
http://picasaweb.google.pl/cichal05/100CASIO?authkey=Gv1sRgCIeN35aQ6Y_93wE#5387267427616443618
Tutaj taki obyczaj, że ludkowie na emeryturę przenoszą się na południe. Dzisiaj żegnamy naszą przyjaciółkę, Krysię, która wyjeżdża do North Caroline. Kobitki zorganizowały przyjęcie i każda coś tam przynosi. Chłopom wstęp wzbroniony, ale robota przy przygotowaniach a jakże, wskazana! Upiekłem dwa chleby (razowy z pestkami i pszenno-razowy z fetą i szpinakiem) Moja wypiekła szarlotkę (apple cake) w stylu amerykańskim tzn piekielnie słodką (coby amerykańskie psiapsióły nie krytykowały), potem „Bavarian Apple torte” (znowu jabłka i ser śmietankowy?!) wreszcie na przystawkę przekładaniec z koziego sera. grubo mielonych orzechów pistacjowych i brusznic moczonych w rumie. Na dodatek gomółeczkę twarożku własnej roboty, żeby ten sabat do reszty zadziwic! Własnie pojechała a ja mam parę godzin na spokojną lekturę…
Wlaczyla sie strona reklamowa Word Press i caly komentarz djabli wzieli. Pisalem miedzy innymi, ze jadac na Islandie albo Lofoty nalezy zabrac ze soba worek przypraw ziolowych zaczynajac od pieprzu.
No i wcielo. Pewnie jakis miejscowy agent
Pan Lulek
Na Lofoty to wystarczy wędka i patelnia. Bez pieprzu się da 🙂
antek, Arcadiusz i Jerzor swiadkami, iz zagralam w lotto przegralismy na calej linii, Jerzor zagral extra i ma trzy wlasciwe czyli 5 euro
Polki wygrały z Rosjankami!!! To lepsze niż Lotto!
W zeszycie, w który Antkowa kiedyś wpisywała różne przepisy jest również ciasto z rabarbarem o recepturze podobnej do tego co podała Żaba. Ze względu na prostotę i szybkość wykonania pozwalałem sobie i ja czasami je wykonać, a w domowym nazewnictwie ciasto funkcjonuje pod nazwą ciasto pacane.
Pacane, od pacnąć, bo co było pacałem do ciasta- różne owoce …
rodzynki…resztki dżemu…powideł…pokrojony w kostkę biały ser…. aż w końcu otrzymałem domowy zakaz kontunuacji takich eksperymentów, bo taki bigos ciastowy robiłem.
Morągu, wypijcie coś za ten nasz smutek.
Antku,
jak chcesz eliminować nietrafione numery, to pytaj na blogu 😉 Nie gram nigdy w żadne totolotki, bo trafiam najwyżej jedynki, jak dobrze pójdzie 🙄
Byłam ostatni raz na grzybach. Chyba z przyzwyczajenia, bo nadal sucho 🙁 Znalazłam robaczywego prawdziwka, Osobisty – garść kurek i innych pieprzników. I to by było na tyle. Ale co się nabiegałam po wertepach i napatrzyłam na księżyc nad płonącymi w zachodzącym słońcu Alpami, to moje 😎
Następnym razem każ sobie podać 43 numery i skreślisz pozostałe 6 😉
Jak ta klientka na targu, która prosi przekupkę o wybranie trzech chudych kur na rosół z pięciu leżących na straganie i kupuje pozostałe dwie 😉
Dlatego szukałem wspólników, pomyśl Nemo, gdyby każdy z nas trafił swoją liczbą tą jedną jedyną jedynkę…
Ponoć był wysyp szóstek, osiem?
A jeśli jutro Nemo wyjeżdżasz, słońca życzę!!
Co z kotami?
Miejsce w zamrażarce przygotowane…. 😉
Udaję się czytać Politykę, to taki drukowany tygodnik.
Wyjeżdżam w weekend, ale dziękuję wszystkim za dobre życzenia, nawet tym, co nie mogą się mojego wyjazdu doczekać, albo dziwią, co ja tu jeszcze robię 😉
Kotami zajmie się sąsiad. Miejsce w zamrażarce wystarczy tylko dla jednego 😎
Drugiego kotka możesz oddać do chińskiej restauracji. Zapewne tam nie pogardzą taką sztuką 🙂
Choć nie wiem ile ich jest. O.o
Antek, ja nie obstawiałam (już od lat wiem, ze jak coś obstawię to na pewno nie trafię), ale wypić mogę. Pyra mi dzisiaj pozwoliła zarządzać jedną butelką cytrynówki, która miala być dla Pana Lulka, ale już coś innego ma być, znaczy mi się ta cytrynówka panalulkowa dostała do spożycia.
Ja też w to ciasto pacam co się da, ale raczej nie ser tylko owocowe i owocowo spokrewnione
Bardzo mi się ta serwetka u cichala w koty podoba. Powoli dojrzewam do kupienia maszny do pieczenia chleba, głownie pod wpływem chleba Inki
Jak tylko Zjazd się rozjechał to zjechali młodzi – ci z Bieszczad nad morze z miedzylądowaniem w Żabich. Zrobili mi stojak na siodła ze starej cavaletki (zapodawałam już). Stojak ma 3,5 m długości a duży pokój 5,60 x 10,50 m. Chwilowo stojak stoi wzdłuż (?) komina z poprawką na skrzynię na odkurzacz z jednej strony i regały typu Kopernik z drugiej, znaczy z przodu i z tyłu. Tym samym zawęziło się przejście do części sypialnej, trzeba obejść stojak, żeby dojść do łóżka. Stąd yyc spał z siodłami w nogach. A mógł, jak stary cowboy położyć sobie choć jedno pod głowę.
Nie wiem jak to będzie ze szkoleniem mnie przez yyc’a w jeździe konnej, bo on zapowiada, ze pokaże się w Polsce dopiero na VI Zjeździe, czyli za trzy lata.
Za to ja już prawie skonczyłam czytać książkę o Chopinie w Antoninie.
Nemo, dziekuje, ze zadnego pytania nie pozostawiasz bez odpowiedzi i ze nikogo nie ignorujesz.
Apetycznie wygladaja chleby cichala a przy okazji dziekuje mu za niedawno pokazane zdjecia z Central Parku. Mialam szczescie byc tam rok temu i wracam z przyjemnoscia do tych wspomnien.
Wiadomość dla Inki – tuz przed przyjazdem yyc’a z kolegą, w panice, skończyłam układać puzle. Zrobiłam zdjęcie.
czy tu w ogóle ktoś kogoś ignoruje?
yyc jak stary cowboy spał w siodłach 😉
Nemo, zeszłam do 10 bez wspomagaczy 🙂
Węgierki chyba doszły, zamówiłam rwaczy (raczej trzęsaczo-zbieraczy) na piątek. Pewnie przyjdą w sobotę. Na początek ze 40 litrów.
Dobrej drogi, nemo!
Nie mialem dzisiaj czasu zajzec do bloga, nawet nie mam czazu przeczytayc co wpisano, ale moge wreszciee powiedzic: sezon grzybowowy sie zaczal!
Nazbieralem prwaie kosz caly i dlatego jeszcze nie spie, bo musialem wszystkop zagospodarowc. Szczegoly jutro.
Zycze zaoceanowcom milego wieczoru, a Zabie na Zabich Blotach, ewentualnie jeszcze tworczej pracy.
pepegor
Dzien dobry Wszystkim,
Znowu ostatni, ale to nic, tak sie porobilo.
Dla Pluszaka gratulacje, chociaz emocje juz pewnie dawno odeszly.
Zabo,
Niedawno wspominalas cos o siodlach. Ja na koniach nie jezdze, wiec pojecia zadnego o tym nie mam, ale z ciekawosci zajrzalem do netu, co tam dla koni oferuja. Ilosc i roznorodnosc mnie zaskoczyly. Amerykanie lubia konie, nawet w mojej okolicy jest ich mnostwo, moze stad taka bogata oferta siodel, uprzezy, roznego ekwipunku, a moze mi sie tak tylko wydaje. Na wszelki wypadek zalaczam link, jeden z bardzo wielu, moze np. bedziesz chciala porownac ceny, czy cos tam, a moze juz to znasz. Dolaczenie nic nie kosztuje.
http://www.saddleonline.com/Western-Saddles/c2/index.html