Kurek z dachu trafił na talerz
Miałem w minionym tygodniu parę fajnych spotkań przy stole. I nie mówię tym razem o przyjaciołach z którymi jadłem lecz o tym co na talerzu.
Zacznijmy od tytułowego kurka. Ta morska rybka pojawiła się w naszych sklepach stosunkowo niedawno. Gdy tylko ją zobaczyłem, a łatwo rzuca się w oczy, bo krwiście czerwona i z dużym łbem, z miejsca zapałałem do niej sympatią. Kupiłem więc dwa kurki ( jak widzicie na zdjęciu to rybka jednoosobowa) i po przyniesieniu do domu zacząłem szukać jakiegoś przepisu. Znalazłem nawet kilka – francuskich i włoskich. Nie mogąc zdecydować się na któryś z nich zrobiłem kompilację obu.
Najpierw więc rybę wyszorowałem (jej zaletą jest brak łusek), potem wyciąłem oczy i skrzela, wypatroszyłem i ponownie dokładnie umyłem. Po osączeniu włożyłem kurkowi do brzucha przekrojony ząbek czosnku, gałązkę rozmarynu, listek szałwii, jedną oliwkę bez pestki, szczyptę soli morskiej zmieszanej ze zmielonym czarnym pieprzem. Pokropiłem rybę sokiem wyciskanym z cytryny i polałem oliwą. Parę kropli i soku, i oliwy wlałem też do brzucha. Brytfankę z kurkami odstawiłem na dwie godziny, by przesiąkły wszystkimi zapachami. Po 120 minutach przykryłem brytfannę folią aluminiową i wstawiłem do piekarnika rozgrzanego do 200 st. C. W takim żarze trzymałem ryby 10 minut. Potem zmniejszyłem grzanie do 180 st. C i odkryłem. Teraz piekły się przez kwadrans. Gdy płetwy i ogon zaczęły lekko brązowieć uznałem, że są gotowe.
Do kurków upiekłem też słodkie bataty (a właściwie jednego, bo są tak duże, że na dwie osoby całkiem dość) krojąc je – po umyciu pod bieżącą wodą – na plasterki i układając w pojedynczej warstwie na blasze dość grubo polanej oliwą z peperoncino.
Piekłem bataty równocześnie z rybą wkładając je do piekarnika po zmniejszeniu temperatury.
Kurek, bataty plus zielenina czyli trzy rodzaje zielonej sałaty z winegretem to rozkoszny obiad.
Drugie spotkanie było zupełnie odmienne. Spory płat odtłuszczonego boczku (bez kostek) posmarowałem z jednej strony mieszanką ziół – majeranek, rozmaryn, pieprz, czosnek i oczywiście sól – zwinąłem ściśle i…przewiązałem kolorowymi przewiązkami, które mi polecono u rzeźnika jako świetny wynalazek. I rzeczywiście – łatwo a mocno wiążą i do tego ładnie rolada wygląda. Te wiązadła są do kilkukrotnego używania.
Zanim boczek trafił do piekarnika poleżał kilka kwadransów, by mięso nabrało zapachu ziół. Potem do brytfanny i pod przykryciem w temperaturze 190 st. C ponad godzinne pieczenie. Ostatnie dziesięć minut bez pokrywki i z włączonym termoobiegiem, aby wierzch ładnie zazłocił się i był chrupiący. Po wystudzeniu zdjąłem zawiązki i na śniadanie nakroiłem parę plastrów. Rolada jest pachnąca, chrupiąca i pyszna. Zwłaszcza jeśli doda się do niej trochę sosu cumberland czyli galaretki z czerwonych porzeczek z tartym chrzanem, odrobiną musztardy i sokiem z cytryny.
Trzecie spotkanie wywarło na mnie najmocniejsze wrażenie. To co widzicie na zdjęciu nazywa się zampone i jest włoskim przysmakiem podawanym na ogół w zimie od Bożego Narodzenia poczynając a na wiosnę zamykając sezon.
Tym razem pokazuję i opisuję nie swoją własną produkcję. To przyrządził autentyczny Włoch – Fabio, który jest właścicielem warszawskiego małego lokaliku Cafe Milano. Knajpka ta słynie wśród stołecznych miłośników włoskiej kuchni ze wspaniałej rodzinnej wręcz atmosfery i doskonałych dań. No i do tego z niewysokich cen.
Zampone to jest cała świńska nóżka, którą mistrz rzeźnik musi najpierw wytrybować czyli pozbawić kości nie uszkadzając powłoki to jest skóry i warstwy tłuszczyku. Z tej rury musi też umiejętnie wyjąć mięso. A że jest go w wieprzowej nóżce niezbyt dużo dodaje kawałki z innych części i miele je z dodatkiem ziół oraz przypraw, a potem nadziewa tym rurkę wieprzową zakończoną raciczką. Górną część nóżki zszywa się. I teraz zampone jest gotowe do dalszej obróbki przez kucharza. Gotuje się je dość długo (ponad godzinę a czasem i dłużej), robiąc w drugim garnku soczewicę, ciecierzycę lub fasolę. Ziarna, dowolnie wybrane z pośród wyżej wymienionych, po namoczeniu gotuje się także z dodatkiem ziół, czosnku, liści laurowych. Gdy zmiękną należy wybrać przyprawy a soczewicę czy fasolę bardzo obficie skropić oliwą i podawać z gorącą świńską nóżką pokrojoną w grube plastry. Do tego gorący chleb i oczywiście czerwone wino.
Muszę się przyznać, że po zjedzeni zampone w południe nie czułem głodu aż do śniadania następnego dnia. A nie zjadłem przecież całej nogi, bo towarzyszył mi Marek Przybylik zbierający siły do kolejnego wieczoru w Szkle Kontaktowym.
Za tydzień sam zrobię zampone, bo przywiozę gotowy półprodukt z Górnej Adygi.
Komentarze
Aha!
właśnie faszerowna nóżka!
to ona za mną chodzi, już teraz wiem
zaraz jadę w rzeżnicze rejony
(bo na jutro mam pokrewne zamówienie
na goloneczkę z grochowym puree)
więc jak dojadę, to i zapas nóżek kupię
:::
będzie zabawa z trybowaniem
ale co tam
poradzę sobie, jakem Brzucho
U mnie odwilż i deszcz 🙁 Szaro, buro i ponuro.
Ten tytułowy kurek po niemiecku nazywa się Knurrhahn czyli Burczący Kogut, bo przy pomocy pęcherza pławnego potrafi wydawać odgłosy 😎 Bardzo dobry w zupie.
Oj Gospodarzu- toś nam narobił apetytu od rana !
O owe kolorowe „sznurowadła” do pieczeni też będę
rozpytywać u rzeźników. U nas w sobotę też było
kolorowo,ale dominowały tylko dwa kolory.
Urządziliśmy bal przebierańców pt: „Czerwone i czarne”.
Goście wystapili tylko w tych kolorach i przynieśłi
dania też jedynie czerwone,czarne lub czerwono-czarne.
A tańce trwały do rana !
Niepoprawny kod… rzeczywiscie!
Zerknęłam na wczorajsze zapiski 😉
# Alicja pisze:
2009-02-23 o godz. 00:28
To nie ten piękny, tylko napredce wymyślony, tamten mi się zapomniał na amen 🙁
Pamięć mam dobrą, ale długodystansową, nie pamiętam, co pomyślałam przed chwilą, ale pamietam, co bylo 40 lat temu 😯
Pocieszcie mnie, że też tak macie!
# Pan Lulek pisze:
2009-02-23 o godz. 02:12
Alicjo !
Wyobraz sobie, ze mam z identycznego materialu. Pamiec dobra ale któtka.
Co to ja chcialem napisac, Zapomnialem
Pan Lulek
# johnny walker pisze:
2009-02-23 o godz. 08:13
tez tak mam Alicjo, tyle ze odwrotnie 😉
ide inwestowac w przyszlosc bo tylko na nia mozna liczyc 😆
Nikt nie zauważył Antkowych zdjęć?
Chyba istotnie zgłupł. Każe poprawiać dobre kody. 🙁
Tu Pyra z gościnnego domu Hanczynego.
„Przewiało, zawiało
na biało”
ale idzie chyba odwilż. Haneczka ma podobny kłopot, jaki szykuje się Alicji : do niedawna z okna wschodniego widać było daleką perspektywę jeziora i ciemnej linii lasu wokół niego. Tej zimy na działce pobliskiej ktoś postanowił wybudować „pałac” – okazała budowla czeka na więźbę dachową. Przestrzeń się skurczyła. Hanczyne obejście od „pałacu” dzieli jeszcze jedna, pusta działka; jeżeli i tamten właściciel zapragnie postawić rezydencję, widoki będą mizerne.
Na obiad szykują się mielone kotlety.
..zauważył sepię…
Tylko nie wiem, jak sie do tego odnieść, bo i temat ciężki, a poza tym tak naprawdę byłam w Warszawie po raz pierwszy w życiu na chwilę ostatniego września i mieteckowa oprowadziła nas po… po cmentarzach i tych takich, gdziekolwiek jesteś, tam tablica upamietniająca. Wy Warszawiacy wiecie, o co chodzi.
Mieteckowa była świetnie przygotowana jako przewodnik – proszę wycieczki! – i gdyby nie ona, nigdy nie wiedzielibysmy tyle, ile wiemy o Warszawie, bo co innego jest czytać, a co innego byc i łazić po miejscach.
http://alicja.homelinux.com/news/img_5522.jpg
mt7 zauwazyl, zauwazyl, juz zawiadomilam Antka, ze mu je rabnelam i wsadzilam na moja strone berli-polen-info, widzialam rowniez u kogos b. fajne zdjecia z Lodzi????
Dojechałem i dobiegłem do pracy .
…z morągiem zadawać sie niebezpiecznie, zaraz cos rąbie… Nie pamietam, kto z Łodzi podesłał, ale gdzies mam zaznaczone. Idę dospać, ludzie, toz to godzina, która nie istnieje!!!
dziekuje za reklame z samego rana, toz to dla dobra ogolu
http://fredlepecheur.centerblog.net/398389-Poissons-de-mer-Rouget-grondin-
ta czerwona rybka, nie dosc, ze w stresie burczy, to jeszcze potrafi chodzic po piasku, oddzielone pierwsze promienie pletwy skrzelowej, robia za nozki, na marginesie, Sw. Piotr tez burczy,
dzien dobry Wszystkim
Sławku,
każdy by burczał, gdyby mu złotego talara z pyska wyrwać (jak apostoł Piotr piotroszowi) 🙄
Łódź, to tylko tu, u Bogusława:
http://picasaweb.google.pl/boguslawster
mt7 ja juz to dawno przyuwazylam ale musze miec pozwolenie i nazwisko autora zdjec, czy Alicja ma Twoja mail?
Jutro sledzik a potem popielcowa sroda. We srode stolówka przyzakladowa nieczynna. Post sie zaczyna. Az do Wielkiej Nocy ale przedtem Dzien Kobiet.
Czym tez ugosci nas Gospodarz na sledzika.
We srode beda oczywiscie zagadki. Podobno tym razem nagrode otrzyma osoba która jeszcze nigdy nie wygrala bo nie startowala.
Cale szczescie Marek dojechal do domu caly i zdrowy. Zapomnial niestety zabrac cztery kartony pustych sloików. Wszystko wskazuje na to, ze bede zmuszony wykonac podróz szlakiem znakomitych Markowych przetworów. Obladowany pustymi sloikami ma sie rozumiec.
Pan Lulek
Pan Lulek schudnie na diecie.
Zdjęcia „blogowe” oglądamy wiernie ( i łódzkie i warszawskie i morskie i kanadyjskie) i cieszymy się urodą świata, którą się z nami Autorzy pt dzielą Pyra stanowczo zbyt mało zna się na fotografii, żeby dziełka one komentować. Traktuję z dobrodziejstwem inwentarza – albo obiekt mi się podoba, albo i nie. Zachowałam jednak wielką ciekawość tego, co za horyzontem, więc oglądam wszystko.
Pyra teraz juz nawet nie pod Mloda sie podszywa, ale pod Haneczke.
Moze i sledzik jutro, ale u nas na podkoziolka raczej chrusciki….
Nirrodku – Pyra się nie podszywa, uczciwie napisała, że na wilegiaturze u Haneczki. To nasze komputery noszą znaki właścicielskie. Nie będziemy smażyć chrustu, nie zrobimy śledzi, ale wieczorem Pyra wyprodukuje paschę, żeby pokazać Haneczce, jak się to robi. Sernik czasem nie wyjdzie, a pascha zawsze i takie to dobre…. Na odmianę Haneczka pokazuje mi swoje wyroby i tak się wymieniamy doświadczeniami i specjalnościami domu.
Ona na mnie pokrzykuje, że piszę w Jej imieniu i ona się do tego nie przyznaje. Pewnie, że nie. Przecież j a się przyznaję do własnych głupot, prawda?
Pan Lulek pewno ze słodyczy najbardziej lubi śledzie
i dlatego już jutro- w ostatki palnuje raczyć się śledzikiem.
My zostawiamy śledzika na Popielec,a jutro będziemy
chrupać faworki.
Mnie sie te rybki przyznam cos nie podobaja. Mam nadzieje ze sa chociaz smaczne. Nie lubie takich wydlubanych oczu…
Te sznurki kolorowe tez nie robia wrazenia. Malo estetyczne dla mnie i na pieczeni jakos dziwnie wygladaja jak gumki. No ale kolor pewnie nie ma znaczenia tylko ze na stol bym nie podal. Tyle o zdjeciach.
pilnie potrzebna wiedza do podzielenia z dziecmi, przy okazji fresku robionego w przedszkolu, we wszystkich mozliwych jezykach swiata wyrazenia: kocham Cie
razem z pisownia
z gory dzieki
Moje dziecko aktualnie powtarza tylko „kocham cie swinio”, wiec nie mozemy pomoc, a tutejszemu to nazywa sie „Ich liebe Dich” lub „Ich hab Dich lieb”
wersja je t’aime mon cochon raczej nie dla dzieci,
Ich hab Dich lieb, posiada jakas subtelnosc, ktorej nie lapie ( mam Cie milosnie? )
dzieki
lece cos ustrzelic, pa ka
Moi gospodarze pojechali w celach oświatowych, a Pyra czyta numery „Forum” z ostatnich kilku miesięcy. Teraz zrobiłam sobie przerwę, bo taka ilość informacji może słabym umysłom zaszkodzić.
doslowinie to by tak bylo ale jest to bardziej potoczne (to takie „lubuje sie w Tobie”) i spontaniczniejsze, mowi sie tez „ich hab Dich gerne” czyli lubie cie, juz to samo ich „hab” a nie „habe” wskazuje na mowe potoczna
Jag älskar Dig
Rakastan Sinua
Morążku, właśnie wróciłam po biopsji tego i owego.
Mój adres e-maila nie jest tajemnicą:
mt7@gazeta.pl.
Ja Bogusława nie znam, on się wymądrza o moich zdjęciach i umieszcza wpisy na jeszcze innej stronie.
Ale pisz śmiało. 🙂
Najładniej oczywiście jest tak:
„Kocham Panią i nikt mi nie przetłumaczy!”
ale to też chyba nie dla dzieci…
Ja mam Ciebie chętnie? 😯
Ty tu jesteś przewodnikiem. 😀
Ten fakt (kochania) istotnie bywa dziwny.
Człek się później dziwuje po latach i nie może dojść do siebie z tego zdziwienia. 🙂
Zły kod, C H O L E R A!!!!!
A jak odróżnić 9 od g?
proste:
9 to cyfra
g to litera
He, he, he! 😆
tez sie dziwie, ze ktos kogos ma chetnie, potem ma chetnie w …..
Laska nebeska…było, wisiało lata całe przy biurku na górce, koło komputra… we wszystkich językach świata, łącznie z farsi…a jak trzeba, to nie ma, diabeł ogonem nakrył!
Morągu, nie zappmnij o że tem , ja was ljublju, I love you , te amo, se ahapo czy jakoś tak po grecku… i więcej grzechów nie pamietam.
Pyra podpowie słowiańsko „Ja tiebia ljubju” albo ” Ja w Tobie wljublion” Kocham Cię, jestem w Tobie zakochany”
Łże się równie pięknie w każdym języku, przy czym w chwili wypowiadania w żadnym razie nie jest to łgarstwo. Dopiero po pół godzinie.
Oj, cynicznaś dzisiaj, Pyro u haneczki 😉
Morał taki – wypowiadać rzadko!
Me.Action.Current = System.Act.Fishing;
Me.Location = System.Friends.River.Boat;
Love.Me
Jesc obiad claodzienny czy isc spac, jesc czy spac, spac czy jesc, a moze jedno i drugie.
Morąg,
tu masz w różnych językach:
http://www.columbia.edu/~sss31/rainbow/i-love-you.html
nemo,
Ch’ha di ga”rn , jestes eh, co tu gadac?
ASzyszu, dzieki, a ta druga czesc, co znaczy?
morazku, a takie znasz?
I mog Di ganz arg!
najpierw mnie glodna wyslali do lozka a teraz mi we wszystkich jezykach „ja cie kocham” podsylaja – to Slawcio sie mizdzyl i zastanawial sie czy to jest milosc czy to jest kochanie i czy chetnie lub nie. Ganz arg, „arg” mowia Holendrzy ale ganz to chiba nie, oni na wszystko co na gie zaczyna mowia „huje”: huje morgen, huje mittag, huje avond, huje nacht i tak im pod tym znakiem dzien uplywa.
Oj.oj, Morąg z głodu plecie głodne kawałki. Pora spać.
Pyra też idzie do łóżęczka. Do jutra
prosze nirrod o konsultacje
Prosze Panstwa oni nie mowia chuje oni mowia huje ale jak brzmi tak brzmi dla polskiego ucha.
…poza tym to sa daleko idace dwuznacznosci z jakiego glodu, obiad zjadlam w miedzy czasie.
chwile temu bylo o Fredrze, czyzby inspiracje mial holenderska?
moze tez na glodniaka pisal? Nachty Mittagi i Morgeny jakos mu umkly,
a jako swinka sie pasie, ze filuternie spytam?
tez sie chwilke zdrzemne
o, Orca z kumplami na rybach, pozdro,
juz mnie nie ma
ha ha ha !
Ja sie przyzwyczaiłam, że nie ma sie co obrażać na takie czy owakie skojarzenia językowe, bo świat jest wielki, a języków od cholery 😉
http://odsiebie.com/pokaz/813796—21e2.html 😀
można uwodzić głosem.
Łasuchytez niech posłuchają…
http://www.youtube.com/watch?v=lB9rsnaMwGI
Sławek 22:33
To samo tylko po finsku
Bry dzien. Wczoraj Antek podeslal mnie min. to tutaj. Jest to sfilmowana rekonstrukcja zamachu na Franza Kutschere, zdjecia operatorow telewizyjnych z miejsca wydarzenia, ktore „jakis ktos” przycial i skomponowal na moje pierwsze oko z „Eroica” ale nie jestem pewna. Owszem sama forma obchodzenia rocznicy itd. fajna, natomiast ten od montazu to chyba jednak przesadzil, juz chcialam to wsadzic na moja strone a tu patrze, ze w filmie zamachowcy pladruja poprostu zawartosc kieszen zabitego, odrywaj mu krzyz…. Jak sie oglada „Eroice” pur to wie sie jaki byl zamysl autora filmu ale tutaj w tym montazu niby zamierzenie AK sluszne ale wygladaja na zlodzieji a uprzednio mordercow… Tego wymyslnie zmontowanego dziela nie mozna pokazac bez wytlumaczen, ze te i te zdjecia sa z filmu, ktory mial za zadanie odgloryfikowac postawy itp.. Popatrzcie sami.
http://www.youtube.com/watch?v=XUMlJXNmjbI&feature=related
Po drugim obejzeniu to jest film pt. „Zamach” a nie „Eroica”