Pierwsza gwiazdka zaraz wzejdzie
fot. East News
Lubię te święta także i dlatego, że nagromadziły one tysiące obyczajów przez tysiąc lat. I choćbym nie wiem jak długo jeszcze żył to wierzę, że każde kolejne święta Bożego Narodzenia czymś mnie zaskoczą. Dowiem się o zupełnie nieznanych mi zwyczajach i skosztuję całkiem nieznanych potraw. I to dlatego tak wnikliwie czytam książkę Barbary Ogrodowskiej, która jest chyba najlepszym znawcą polskiego obyczaju.
„Z dniem, a także z nocą wigilijną, najdłuższą w roku, najbardziej tajemniczą i niezwykłą związane były liczne i różnorodne wierzenia złączone wspólną ideą: cała ziemia i wszechświat, wszystkie byty ziemskie i pozaziemskie łączą się ze sobą we wspólnym przeżywaniu wielkiego misterium narodzin Boga – i wielkiego przełomu w dziejach świata.
Wierzono więc, że w noc wigilijną ziemia otwiera się i ukazuje ukryte w niej skarby, że nieruchome i najcięższe nawet kamienie i głazy drżą i poruszają się, że w lesie zakwita paproć, a pod śniegiem trawa i kwiaty, zaś w sadach drzewa okrywają się kwiatami i natychmiast wydają owoce. Wierzono, że pszczoły w ulach i zwierzęta leśne budzą się ze snu zimowego, wychodzą ze swych legowisk, aby uczcić Narodzenie Pańskie. Wierzono, że wszystkie zwierzęta leśne i domowe mogą w tę jedną noc rozmawiać ze sobą ludzkim językiem, a bydło, przed wiekami obecne przy narodzeniu Chrystusa, o północy na chwilę klęka przy swych żłobach. Wierzono także, że woda w studniach zamienia się w miód lub wino, a w rzekach i strumieniach w płynne złoto lub srebro. Według podań i legend wszystkie te cuda mogły jednak być widziane i doświadczane wyłącznie przez ludzi bez najmniejszej skazy i grzechu, o prawym charakterze i niezłomnej odwadze. Odważnych próbujących zdobyć skarby ukryte w ziemi, znaleźć kwiat paproci lub skosztować wody przemienionej w miód, czekały bowiem ciężkie, przerażające próby, które można było przypłacić życiem. Niewielu więc było chętnych do podsłuchiwania nocnych rozmów zwierząt. Legendy opowiadane w różnych regionach Polski głosiły, iż zwierzęta domowe mogły przepowiedzieć śmierć gospodarzy lub członków ich rodzin, lękano się zatem bardzo takich proroctw.”
Tyle na dziś. No a jutro złożymy sobie życzenia.
Komentarze
Na to Boże narodzenie
Na scęście, na zdrowie, na to Boze Narodzenie
Coby sie wom darzyło syćko boskie stworzynie
W kumorze, w oborze – wsyndyl dobrze
Coby sie wom darzyły kury cubate, gęsi siodłate
Cobyście mieli telo wołków kielo w dachu kołków
Telo cielicek kielo w lesie jedlicek
Telo owiecek kielo mak mo ziorecek
Telo krów kielo w sąsieku plów
Coby sie wom darzyły konie z biołymi nogami
Cobyście orali śtyroma pługami
Jak nie śtyroma – to trzoma
Jak nie trzoma – to dwoma
Jak nie dwoma – to jednym
Ale co godnym!
Sięgnijcie do pieca – wyjmijcie kołoca
Sięgnijcie do skrzynie – wyjmijcie pół świnie
Sięgnijcie na wyzke – wyjmijcie masła łyzke
Piekliście, kłóliście – kolędnikom daliście
Coby sie wom darzyły dzieci – kielo przy piecu śmieci
W kozdym kątku po dzieciątku, a na pościeli troje
Ino cobyście nie pedzieli, ze to ftore moje!
Na scęście, na zdrowie, na tyn Nowy Rok!
Coby wom wypod z pieca bok!
Coby wom z pieca wypadła ruła!
Coby wom gaździno zhrubła!
Coby wom nicego nie chybiało
Z roku na rok przybywało
A do reśty – cobyście byli scęśliwi i weseli
Jako w niebie janieli, haj!
http://mimikla.wrzuta.pl/audio/ajtvAgsRJh/trebunie_tutki_-_koledy_goralskie_-_17._na_to_boze_narodzenie
Nastrój coraz bardziej wigilijny na blogu, a w pracy wyjątkowo dużo roboty i tego nastroju nie ma. Naczytałem się trochę wczorajszych wpisów. Współczuję nemo, bo pamiętam mielenie maku, gdy po pewnym czasie z drugiej strony zaczyna kapać. Mnie udało się dostac mak sparzony i dwukrotnie zmielony. Wielka to dogodność. 500 g maku zalewa się 0,5 litrem mleka gorącego i dodaje, co trzeba. Ja na końcu, wbrew przepisowi, wywalam to wszystko na patelnię z roztopionym masłem. Przede wszystkim w ten sposób łatwo regulować wilgotność bez nieskończonego odparowywania wody pom parzeniu. No i oczywiście, nie ma mielenia.
Stanisławie,
dzięki za współczucie 😉 Mój mak jest teraz też dwukrotnie zmielony, a przedtem został sparzony, ale wrzątkiem. Przesmażyłam go z masłem, cukrem i miodem i ma chyba właściwą konsystencję gęstego smaru 😎 Dodam jeszcze smażoną skórkę pomarańczową i rodzynki oraz migdały.
a ten olej kapiący z drugiego końca maszynki to rzadka ohyda o metalicznym posmaku i zdolności chlapania po wszystkim w promiemiu 2 metrów 🙁
Patrze przez okno i zadaje sobie pytenie. Czy istnieje jeszcze zima jako rzecz, temperaturowo plus 12 stopni Celsjusza, nie wyglada na to. Podobno ma wystartowac europejski program okrywania lodowców pierzynami. Tutaj na pewno ekspertem jest Pyra. Czy moglabys dowiedziec sie ile kosztuje jeden kilometr kwadratowy pierzyny do okrywania lodowca. Moze daloby sie ubic jakis artystyczny interes. Strone litertacka zalatwi Marek pod haslem. Chlopiec z dziewczynka na lodowcu pod pierzynka. Muzyke moglaby zamówic Dorota z sasiedztwa. Nichby skomponowal ja na przyklad Pan Derecki. Porem napisalaby recenzje
Wyobrazam sobie tylko entuzjastyczna.
Pan Lulek
Znam ten olej tak denerwujący przy mieleniu ręcznym. Przy elektrycznym można coś podstawić i zabezpieczyc przed chlapaniem. Przy ręcznym nie ma sposobu. I to nie dlatego, że dodałaś mało czy miód przed całkowitym zmieleniem.
Kochani,
Wszystkiego dobrego!!!!!!!
Zycze Wam dobrego barszczyku, pierogow, maku, karpia i kompotu z suszek.
Duze buzki dla wszystkich.
Lena
KoJaKu M. 🙂
ichtiologia nabrala tez rumiencow,
gdyby nie ten mak, to mogloby byc calkiem fajnie, a swoja droga, nie daloby sie tego wychlapanego produktu ubocznego jakos sensownie zagospodarowac?
Sławku,
to jest myśl! Poszperałam na ten temat i okazuje się, że w Austrii robią olej makowy i sprzedają jako niszowy drogi produkt 😯 Olej makowy należy do schnących, jak lniany, i nadaje się do produkcji farb olejnych. Podobno jest bardzo zdrowy ze względu na dużą zawartość (75%) kwasu linolowego i nadaje się do sałaty. Ma smak orzechowy, ale ten mój to miał smak maszynki 🙁
Tak więc makowiec jednak ma walory zdrowotne 😉
Olej makowy jest ponoć wykorzystywany w kosmetyce i do produkcji leków, mnisi produkujący lekarstwa przeciwbólowe (opium?) z maku, olej makowy stosowali do lamp i do natłuszczania papieru.
makowiec na recepte?
do natluszczania papieru pasztetowa wystarczy
Wigilijnie życzę sobie, żeby przy stole pojawili się, choć na chwilę, wszyscy nieobecni. Brakuje mi Was.
PaOlOre, Iżyku, Wojtku z Przytoka, Bobiku, Heleno, Grażyno, Myszowata i nie będę dalej wymieniać, bo aż smutno.
Bardzo proszę.
No macie. To ja sie wymarzłam jak ta durna przez ostatnie dni, zdjęć narobiłam i nazamieszczałam, a Pan Lulek Niewierny Tomasz, że zimy nie ma 😯
Jak to nie ma, jak jest?!
http://alicja.homelinux.com/news/img_6449.jpg
obecna i w drodze, mam jeszcze 500 km
Oj… mam nadzieję, że dobrze wyszło, jakby co , zwalcie na wczesną porę i mrozy w Kanadzie 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Zyczenia/
Odnalazla sie Lena. Czyli Tuska. Wrócile do starego imienia a na maile nie odpowiada. Czyzby zagospodarowal Ja jakis bialy niedzwiedz albo inny tubylec ?. W kazdym razie za czesc zyczen przypadajaca na mnie, serdecznie dziekuje i odwzajemniam
Pan Lulek
O, jasne, że wyszło nie tak… zaraz poprawimy. Nie gapić się tak… mielenie maku nie zawsze wychodzi!
E tam! Ma być tak jak jest, nic nie będę poprawiać!
Tekst sie wpisał, znak zapytania ominąć wzrokiem proszę 😉
No to pogoda szykuje piekna oprawe swiateczna. Pomalu spada temperatura (tzn robi sie nieco cieplej). Teraz -19 (8.00 rano) a jutro ma byc -10C czyli idealnie na wigilie i pelne slonce przez nastepnych pare dni. Noca wiec rozgwiezdzone niebo a na horyzoncie gory. Sniegu sporo napadalo od oceanu do oceanu to i lodowcow nikt pierzynami nie okrywa. No i bedzie mozna wreszcie na biegowki sie wybrac. Pysznosciami swiatecznymi juz niedlugo bede sie objadal a poki co zycze wszystkim Wesolych Swiat i Dosiego Roku.
U mnie, 2 minuty temu – zima, jak ze swiatecznej kartki, zobaczcie sami:
http://alicja.homelinux.com/news/img_6468.jpg
Macie i z kamolami… 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/img_6467
o masz… nic mi dzisiaj nie wychodzi 🙁
Nie lubię tego forum!!!!!
Zawsze jak tu wchodzę obśliniam klawiaturę!!!!
Tak mi zapachniało z monitora – rany, jak ja uwielbiam makowce!!!!
Nastrój coraz bardziej wigilijny na blogu, dlatego coś dodam:
” ( … )
W każdej chałupie, zarówno u bogacza jak i u komornika, jak i u tej biedoty ostatniej, przystrajano się i czekano z namaszczeniem, a wszędy stawiano w kącie od wschodu snop zboża, okrywano ławy czy stoły płótnem bielonym, podścielano sianem i wyglądano oknami pierwszej gwiazdy.
(…)
– Jest! Jest! – wrzasnął naraz Witek.
(…)
Juści że była, tuż nad wschodem, jakby się rozdarły bure opony, a z głębokich granatowych głębin rodziła się gwiazda i zda rosła w oczach, leciała, pryskała światłem, jarzyła się coraz bystrzej, a coraz bliżej była. ( … )
Weszli do domu i zaraz też obsiedli wysoką i długą ławę.
( … )
Najpierw był buraczany kwas, gotowany na grzybach z ziemniakami całymi, a potem przyszły śledzie w mące obtaczane i smażone w oleju konopnym, później zaś pszenne kluski z makiem, a potem szła kapusta z grzybami, olejem również omaszczonym, a na ostatek podała Jagusia przysmak prawdziwy, bo racuszki z gryczanej mąki, z miodem zatarte i w makowym oleju upróżone, a przegryzali to wszystkomprostym chlebem, bo placki ni strucli, że z mlekiem i masłem były, nie godziło jeść dnia tego.
( … )
Potem Jaguś nagotowała kawy, to słodzili ją suto i popijali z wolna.
( … )”
Wł. St. Reymont, Chłopi, Tom II, Zima
Wesołych świąt Wszystkim tutaj piszącym oraz czytająco-milczącym 😉
knop,
trafiłeś w mój słaby punkt. Mam kilka ulubionych książek, do nich należy „Cichy Don” i „Chłopi”, co parę lat czyta mi się to tak, jakby za pierwszym razem.
Niektórzy uważają to za zboczenie, ale niech ta… 😉
Wesołych!
No proszę:
„racuszki z gryczanej mąki, z miodem zatarte i w makowym oleju upróżone” 😉
Nabyłam dziś świeżo mieloną mąkę gryczaną (kazałam zmielić/zemleć na poczekaniu) na jutrzejsze bliny. Ciasto na makowiec zamieszone z 6 łyżkami rumu, 2 łyżki zażyłam na wzmocnienie 😎 Dziecko stroi choinkę, zaczyna być świątecznie…
Życzyć będzie Pyra jutro, Dzisiaj tylko tym, którzy wyjeżdżają i nie będzie ich jutro przy naszym stole. Jedno Wam powiem – łamiąc opłatek wspomnę o każdym z Was – obecnych i nieobecnych, piszących i czytających, pyskujących i milkliwych – każdy będzie przy Wigilii z nami.
Policja, to zboczenie jest sympatyczne, Knop, trafiles w czuly punkt, kobieta nam mientknie 🙂
@Alicja
też mój słaby(?) punkt. „Chłopów” czytam cały czas, na bieżąo.
Mam też książkę, którą czytam co roku w okresie Bożonarodzeniowym: „Miasto Dawidowe”, Pia Górska, 1964.
Otrzymałem tę książkę od moich Rodziców na Gwiazdkę 1966r. z dedykacją …, która jest do dzisiaj aktualna!
No i tak każdy z nas ma coś TAKIEGO!
„Se” nie wyobrażaj Pyro…
Młode skomputeryzowane, to i tak będę przy stole! Tyle, ze o waszej godzinie w drodze do Toronto, bo wyruszam przed moim południem, czyli około waszej Gwiazdki. Ale oczywiście jak nic będę z wami myślami. Dotrwajcie do północy, to będzie czas mojej Gwiazdki i kolacji wigilijnej!
„… co chałupa, nawet obora ojcowa sposobniejsza była la ludzi. Chlew to przegniły, nie dom; kupa zmruszałych bali, nawozu i smiecia zgniłego.”
U mnie otwarta na 257 stronie, tom I 😯
„Miasta Dawidowego” nie znam, niestety. Poszukam.
Dla mnie język „Chłopów” to czysta poezja, nie przewracać mi tu oczami, dobra?!
A „Ziemia obiecana” to osobna sprawa. I za to Reymonta kocham!
Ja tam najlepiej pamiętam, że Boryna był teściem żony syna Antka Hanki 😉
Niech się Wam ocieli krowa
Karpie złożą ikrę w wannie
Niech pomaga wam teściowa
Milcząc przy tym bezustannie
Włos nie spada nigdy z głowy
Skarpet zawsze będzie para
Mandat tylko kredytowy
Kredyt cienki-pisk komara
Chwasty rosną u sąsiada
Kłótnie tylko w parlamencie
Słodka będzie czekolada
A po grochu lekkie wzdęcie
Straszą tylko puste dynie
Pamięć miejcie nie zatartą
Szczęście mieszka przy kominie
Joker losowaną kartą
Praca powolutku skraca
Konto niczym ciasto rośnie
Złodziej skradnie ból i kaca
Raczej miejcie się ku wiośnie
Zdrowie niech się zdrowo trzyma
Rozum śpi, lecz tylko we śnie
Śmiech policzki wam wydyma
Nie doświadcza los boleśnie
Dzieci rosną, wnuki lęgną
Nie kwaśnieje rosół w burzę
Bliscy wszyscy razem zbiegną
Kiedy Gwiazdka już na górze
A uścisków i radości
Niech doświadczą Starzy, Młodzi
I niech płynie z wysokości-
Bóg się rodzi !, Bóg się rodzi !
zona syna Antka Hanki tesc, no jesli tutaj Antek nie wyjasni, zginiemy pod nawalem domyslow, jednak nie obiecuje, bo co ze mnie za Reymont?
Ależ głupoty opowiacie…
oczywiscie, że to był Antka kobity brata szwagra syn!
http://alicja.homelinux.com/news/img_6467.jpg
Stary Boryna był „suchym sztwagrem” swojego własnego syna (patrz „Ja jako były…” J. Urban).
🙂 😉 🙂
Alicjo!!!
Ty chyba dybiesz na moje zdrowie,przestanze gnebic tymi zdjeciami zimy,bo wigilii nie doczekam 😉
U nas sniegu ani widu,ani slychu.Podobno Po swietach ma byc mroz??
Kazali nawet lyzwy wyciagac 😮 Jak sie ma ,to sie wyciaga,poki co myslalam ze nogi wyciagne,ale udalo sie wszystko upiec,usmazyc i obrusy wyprasowac,prezenta popakowac itd. itd itd …………….
Tymczasem………………………………
Alicja
To wszystko co stoi na oknie, prosze starannie zapakowac i przyslac na mój osobisty adres. W najgorszym przypadku mozesz przyjechac z tym osobiscie nie zapominajac zabrac ze soba Jerzora. W miedzyczasie uruchomie gorzelnie dla przygotowania wlasciwej atmosfery dla nocnych rozmów rodaków.
Pan Lulek
Wieczór, niebo gwiaździste, resztka księżyca i parę stopni mrozu.
W drodze do domu zaszłem (blisko było) do monopolowego po wino. Patrzę, a na półce z grudniowymi nowościami stoi samotna butelka Taurasi z winnic Mastroberardino rocznik 1997. Stoi i aż się prosi źeby wziąć. No to wziąłem. Była tu kiedyś dyskusja o zaletach tego trunku. Niech i ja skosztuję – myślę sobie.
Będę wówczas myślami z wami wszystkimi. Tymi co piszą, tymi co już nie i tymi co jeszcze nie zdobyli się na odwagę. Doborowe towarzystwo, ważniejsze niemal od codziennej gazety. Dziękuję wam za ten rok i liczę na następny.
Na kolację było „Kuszenie Janssona” a z głośników leciały fińskie kolędy. Świat jest piękny.
http://www.youtube.com/watch?v=qiLvaxO2Kcw
P.S.
Do tej pory nie ruszyłem nawet palcem w świątecznej kuchni!
Kochani,
wiem ze sie mocno opuscilem w zyciu blogowym,
a i teraz tez tylko tak, z doskoku…
pakuje sie w pocie czola i w pospiechu,
w nocy biore azymut na Dolny Mokotow,
chaos totalny, kobieta w nerwach,
bo z makiem byl thriller jak u Nemo,
a jak juz wyjela wszystkie trzy makowce z pieca,
to pochwalilem niedosc, wiec juz podpadniety jestem,
za to te waniliowe rogaliki byly za to tez jak u Nemo,
palce lizac, podobnie jak kulki na rumie, i florentynki, i bezy, i inne keksiki, ktorych nawet nazwac nie umiem…
tyle ze o piecset sztuk za malo, i juz ich nie ma…
byly nie tak dawno tez inne specjaly, wypieki, pieczenie i pieczywo, sery i desery, wina, piwa, armaniaki, czyli: Slawek byl, o czym juz wiecie…
niestety za krotko i mineli sie z Panem Lulkiem…
ale spotkal za to po 26 latach swojego austriackiego mentora…
choinka stoi luz przybrana, jak sie patrzy…
o, co chwila ktos dzwoni, a tu samochod do drogi sposobic trza…
wiec moze Wy juz chociaz nie dzwoncie… 😉
telefonowalem dzisiaj z Panem Lulkiem oraz Piotrem Gospodarzem,
uznajmy to za kwalifikowana blogo-reprezentacje.
Zycze Wam zdrowych, smacznych i pogodnych,
slowem – udanych Swiat,
bede o Was myslec cieplo,
a przy okazji takze podgladac…
znaczy podczytywac, ma sie rozumiec…
ale najwczesniej za trzy dni (chyba ze zdaze sobie zalatwic mobilny internet)
Lece juz, bo mnie dosiegnie donnerwetter…
Bulbaaa!
… 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=yf3sYEJaM2I&feature=related
Makowce w piekarniku. Choinka stoi, ale ubieranie jutro.
Dobrych Świąt wszystkim. Obecnym, nieobecnym i utajonym 😀
knop…
czy my czytamy te same książki?!
(„suchy szwagier” i tak dalej… no, wiadomo!)
Alicjo …
… chyba tak 😉
…wez sobie knopie zakonotuj, że ja te wszystkie książki na własnych plecach przez Ocean A.
Nie ma to jak Kisiel i Urban. Takiego pióra brak.
Hanka, żona Antka, syna Boryny, miała teścia Borynę. Boryna miał synową Hankę, żonę syna Antka. Tak więc zdanie:
Boryna był teściem żony syna Antka Hanki
uważam za logiczne 😉 Natomiast gdyby prawdą było twierdzenie Alicji:
Antka kobity brata szwagra syn!
to ta kobita Antkowa musiałaby być dość wiekowa 😉
Makowce upieczone, nawet nie przypalone ani nie popękane, na temat zakalca jeszcze nic nie wiem. Rośnie ciasto na chałkę, jeszcze prezenty popakować i na dziś dosyć…
Swięta, zgodnie z prognozą, zielone 🙁 W nocy lekki mrozik, bo niebo wygwieżdżone, w dzień plusowo, ale ma się ochłodzić. 70% Bożych Narodzeń w Helwecji od lat nie jest białych 🙁 To znaczy w górach jest, ale tam, gdzie mieszka większość – nie 🙁
Ty mnie nemo nie denerwuj… no jasne, że Antkowa jest wiekowa!!! Nie ta od naszego Antka, tylko tamta od Boryny.
Pod Eigerem siedzisz i nie masz białych świąt?! No masz-żesz… Zapraszam do mnie 🙂
Nawet Collins Bay zamarzła! Snieg leży na zatoce.
Co Wy żeście tak z wieczora na mnie weszli?
Ale może to nie o mnie….. mojemu ojcu Heniek było.
Ale zaraz, gdyby Antkowa miała brata byłbym dla niego szwagrem, a mój syn Kuba byłby Antka kobity brata szwagra synem! Logiczne, zgadza się!
Antkowa!!! Ty wiesz co Nemo napisała????
Że stara kobita jesteś!
Ja mam trzy karpie przepuszczone przez ręce.
Antkowa trzy makowce upieczone.
Placek zwany w rodzinie Królewskim.
Choinka świeci pięknie.
Czy wszyscy pieką po trzy makowce??
Czyżbyście sobie rozrysowywali przypadek szwagra Antka na kartce?? 😉
Nam karp nie jedzie błotem i obywa się bez okładów z cebuli i kąpieli w mleku. Przecież to karp nie kleopatra.
Oprawiony, umyty, nasolony, jutro w mąkę, patelnia, gar w piekarniku, usmażony kawałek do gara, masła kawałeczek na niego, cykl powtarzamy do wysmażenia karpia wszystkiego i jak on tak się z tym masłem, w tym garze, w tym piekarniku wygrzeje, na półmisek. Chrzan do tego….
Tak smakuje tylko w Wigilię!
Próbowalismy tak kiedyś w ciągu roku, to nie było to.
A teraz idę sprzątać, krew zmywać, ślady usuwać.
Za chwile wpadnie z wizytą pan schab, nie może przecież nabrać podejrzeń…
W wigilie Wigilii skladam milemu Gospodzrzowi i jego gosciom zyczenia radosnych Swiat.
Czytam Was czesto, choc nieczesto pisze.
W kominku sie pali, a za oknem:
„jak gdyby dla nas film
nakrecil ktos o zimie
w ogromnych platkach snieg.
I zmrok wraz z nami biegl
do wynajetych drzwi…
Zakopane… Zakopane…”
Spiewa Maryla, a ja robie z Filipinki.
Pozdrawiam
z filipinki? z muzeum powstania pociaglas?
Antku,
chodziło o teścia twojej żony 😉
U mnie żadnego karpia i krwawych śladów nie będzie, bo po karpiach w sklepie nie było dziś śladu, zresztą żywych tu nie sprzedają 🙁 nabyłam 3 filety z dzikiego sandacza u filet z równie dzikiego albo jeszcze dzikszego halibuta. Nie wiem, jak przyrządzę, muszę pomyśleć. Może sandacz w szafranowym sosie? Nigdy nie robiłam, ale mam szafran.
Makowce chciałam zrobić dwa, ale wyszły trzy 🙄 Jeden to eksperyment; pod warstwę maku dałam warstewkę masy migdałowej, którą przyuważyłam dziś w sklepie. Ta to ma konsystencję, żadnych ziarenek i piasku 😎
Milego swietowania i radosnego ucztowania zycze Wam wszystkim, moi drodzy 🙂 Wesolych Swiat!
W Filipinki filipinka slawku sam bys pociagnal, jakbys slyszal jak ja spiewam.
Jest cos takiego w karpiach, ze dadza sie jesc tylko w Wigilie.
Zeby oszczedzic rodzinie moich wypiekow czyli dla ich wlasnego dobra zamowilam na siwta tort Schwartzwaldzki z ulubionej cukierni, porzadnie nasaczony kirschem i pokryty (poza bita smietanka i wisniami) masa serowa. Ma taki kwaskowo, czekoladowy, syropowo wodczany smaczek.
Młodsza sprząta, więc Pyra siedzi cichutko w kątku i „przepraszam, że żyję”. Ma ta moja Córeńka wiek już raczej dorosły, a nijak nie chce przyjąć do wiadomości, że albo co tydzień godzinę czy dwie, albo trzy razy w roku po 20 godzin, albo Marysia w kuchni. Innego wyjścia nie widzę (chyba, żeby przyjąć teorię Kałużyńskiego, że wszystko brudzi się tylko do pewnego momentu, a potem jest to już tylko szlachetna patyna). W każdym razie jest zmęczona i stosownie do tego wściekła,. Przyniesione przeze mnie śledzie leżą w siatce na podłodze w korytarzu, zaraz wyrzucę na balkon, a namoczę skoro świt Nie zanosi się ba to, żebym przed północą została wpuszczona do kuchni. No, to rankiem : śledzie, namoczyć grzyby, owoce suszone i upiec babeczki. O, jeszcze wykonać domowy majonez, bo sos tatarskii kupiłam gotowy, nawet dwóch przetwórni. Jednym słowem Pyra jutro już tylko gotuje wigilijne potrawy, tudzież piecze babeczki. Reszta do stołu świątecznego gotowa. Przed chwilą ucięłam sobie dłuższą pogawędkę z Echidną. U niej już wigulijny poranek i właśnie gotowała smak na rybę w galarecie. Mówi, że wczoraj w poszukiwaniu karpia wybrała się z Wombatem do dzielnicy żydowskiej (wiadomo, tylko Polacy i Żydzi karpie jedzą) i z podziwem i przerażeniem oglądała karpie półmetrowe. Kupiec wreszcie wybrał dla niej najmniejszego – miał 1,5 kg. Uszka też lepiła – ponad 100 sztuk!
dobry wieczór moi drodzy 🙂
Kochani!!!!!
Najcieplesze Życzenia Wesołych, Spokojnych i Zdrowych Świąt i samej pomyśłności w nadchodzącym Nowym Roku!
życzy
Stara Żaba na Żabich Błotach
Alicjo, bądź aniołem, puść to na blog, ściskam, Żaba
P.S. Kartki można wykorzystać, nie zgłaszam praw autorskich (i tak nie ja robiłam!) – do Alicji poszło ze zdjęciami
——————————————————————————–
Dobry wieczór, Brzucho 🙂
Już wszyscy się na drugi bok przewracają?
Powtarzam co roku – to nie o świeta chodzi, tylko o bieganinę wokół nich! O te karpie diem (półmetrowe?!) w Aussielandzie, śledzie na podłodze w korytarzu u Pyry, makowce u nemo, firanki wyprane, okna wymyte, uszka zrobione, barszcze zakiszone, pozamiatany Eiger, Warszawa rozświetlona światełkami, Berlin, Paryż, St.Michael, Ostróda i Kurpie, zamarznięta Collins Bay!
Wesołych… 🙂
Stara Żabo,
już podałam – inaczej nie umiem tego zrobić, a dzisiaj miałam trochę roboty z maszyną, zawsze coś się musi zbiesić albo pokiełbasić…
Przepraszam, że przepraszam – ale Ty wstajesz, czy idziesz spać, Stara Żabo?! Toż to jest godzina, która nie istnieje 😯
http://alicja.homelinux.com/news/Zyczenia/
Świąt bajecznych, życzę Wam.
Kot Mikolajek przyprowadzil wczoraj wieczorem cale towarzystwo. Teraz odsypiaja i mam nadzieje, beda sprawozdawac.
Pan Lulek