Ślimak wystawia rogi
I to ślimak warszawski. Mam na myśli stołeczne Convivium Slow Food, które zebrało się by wybrać nowego lidera i zaplanować spotkania w przyszłym roku. Nowym-starym liderem został Piotr Petryka – restaurator i animator wielu akcji ożywiających i zmieniających życie smakoszy i to nie tylko w Warszawie.
Smak rodzimej kuchni winno się poznawać od najwcześniejszych lat
Z licznych planów na najbliższe miesiące najbardziej ekscytują mnie trzy tematy: biały ser, miód i soki. Mam nadzieję, że będą one jeszcze ciekawsze niż tegoroczne (maj i czerwiec) sesje: kartoflana i chlebowa. Naszą ambicją zaś jest nie tylko rozmowa w gronie miłośników kuchni i producentów lecz także sprawienie, by konkretne korzyści z takich spotkań mieli i inni ludzie. Zachęcenie np. sprzedawców kartofli do podawania ich nazw gatunkowych lub nawet właściwości poszczególnych odmian, z opisem do czego najbardziej się nadają. Podobnie z chlebem – lansowanie piekarzy, którzy głownie myślą o jakości wypieku czyli o smaku i przyjemności klienta.
Nauka gotowania może być wspaniałą zabawą
Biały ser też daje sporo możliwości w tej dziedzinie. Trafienie na smaczny i nie psujący się po kilku godzinach twaróg, to jak wygrana w totolotka. A miody z Polski mogłyby stać się przebojem i na europejskim rynku. Także i soki.
Nie będziemy się ograniczać tylko do stołu i zaspokajania głodu. Myślimy i o strawie duchowej. Wygląda na to, że sekcja filmowa (tymczasem jednoosobowa lecz niezwykle energiczna i rozentuzjazmowana) doprowadzi do pokazów (wręcz festiwalowych) filmów dotyczących jedzenia, jego produkcji, obyczaju oraz – co czasem jest bardzo drastyczne – stosunku (głównie producentów mięsa) człowieka do zwierząt, których przeznaczeniem jest kuchnia.
Najbardziej jednak ucieszyło mnie, że uczestnicy spotkania z dużą chęcią podjęli dwa tematy: stołówki dziecięce w przedszkolach i szkołach oraz lekcje smaku. To będą dwie sprawy, na które postaramy się mieć jak największy wpływ. A są przecież dobre wzorce. Słynny angielski kucharz Jamie Oliver zrewolucjonizował szkolne kuchnie w Wielkiej Brytanii. Wprawdzie w Polsce warunki są nieco inne a i do premiera nam pewnie trudniej by było dotrzeć niż słynnemu w świecie brytyjskiemu szefowi kuchni lecz mamy nadzieję, że lepiej działać niż jęczeć i narzekać. I jeśli sięgać po wzory – to z najwyższej półki.
Lekcje smaku zaś to mój bzik, który siedzi we mnie jak zadra w pięcie. I uwierać będzie dopóki nie uda się opracować programu lekcji dla szkół podstawowych czy nawet liceów, podczas których młodzi mieszkańcy Polski zaznajamiali by się ze smakiem potraw ze swoich regionów. I to jest moim zdaniem prawdziwa lekcja patriotyzmu a nie tylko werble, fanfary, salwy i apele poległych.
Gdy te projekty przyobleką się w konkretne kształty ujawnię je w blogu. I dopiero wówczas będziecie mogli sobie po mnie pohulać. A w dodatku ja będę szczęśliwy i z uwag skorzystam. (Choć pewnie nie ze wszystkich.)
Na koniec wyjaśnienie tytułu: ślimak jest symbolem stowarzyszenia Slow Food.
Komentarze
Aby sprzedawca ziemniaków podał nazwę gatunku i jego właściwości, musi najpierw sam je chcieć znać 🙄
Aby biały ser nie psuł się po paru godzinach, musi być produkowany i przechowywany w higienicznych warunkach, a łańcuch chłodniczy nie przerywany. A na początek – chłop powinien umyć krowie wymię, a sobie ręce itd. itp 🙄
Werble, fanfary i salwy są okazjonalne, kultura jedzenia, kształtowanie postaw etycznych producentów żywności i ich stosunku do zwierząt rzeźnych – żmudny i długotrwały wysiłek 🙁
Takie truizmy na dzień dobry, przepraszam.
Dobrze by było, by już na początku łańcucha producent nie robił założenia: to dla mnie i moich dzieci, a to – na sprzedaż, a ciemny lud – żeby się informował i nie kupował wszystkiego, co po wierzchu ładne i dorodne, a przy tym – tanie.
Aby coraz więcej konsumentów wiedziało jakie ziemniaki kupuje powinien mieć informację i wybór.
Od wielu lat sprzedaje się tu ziemniaki przynajmniej w dwóch gatunkach:
– bardziej twardy, nierozlatujący się w gotowaniu (fast)
– wręcz przeciwnie, bardziej mączny (mjölig)
w ten sposób wiele ludzi kupuje obydwa gatunki w osobnych torebkach. Na tłuczone z lewej torebki a na pieczone w piekarniku z kminkiem i oliwą te drugie.
Obok przeznaczenia pojemniki z ziemniakami oznaczone są przeważnie nazwą gatunku a często i miejscem hodowli. Na przykład: „Lokalnie produkowane w okolicach Heby, przez Hansa Anderssona”.
To jest podstawa edukacji konsumenta. Niektóre sklepy mają o niebo większy wybór ale te dwie wersje to podstawa.
Jest to oczywiście trochę „zaczarowane koło” bo sprzedawca nie oznaczy (?) o ile konsument nie będzie pytał i wybierał. Konsumencie – poznaj siłę swojego pieniądza.
Nemo, kiedy Ty wyjechałaś z kraju?… Odkąd pamiętam (świadomość dziecka, druga połowa lat 70-tych), mleczarnie pobierały próbki codzienne i jakiekolwiek ponadnormatywne zanieczyszczenie skutkowało obniżeniem ‚klasy’ mleka (czyli uderzeniem po kieszeni) a w dalszej perspektywie – wykluczeniem ze spółdzielni mleczarskiej. Tak było nawet za komuny, gdy skupowano każdą ilość mleka i brakowało go w sklepach.
Wszyscy znani mi producenci (głównie ‚jednokrówkowi’, kilku większych), dbają tradycyjnie, od pokoleń o zdrowie, higienę zwierzęcia, jego staranne umycie przed każdym udojem. Nawet ‚prezencję’ na łące, bo za chwilę przejdą/przejadą osoby, które są długoletnimi odbiorcami mleka i nabiału. Muszą być tacy odbiorcy, bo mleczne kwoty unijne są zaniżone (polskie zwierzęta dają najwyraźniej więcej mleka 😀 ).
Jak dla mnie standardy w znanych mi miejscach (Małopolska) są podobne, jak w bawarskich, austriackich czy szwajcarskich górskich gospodarstwach agro, w jakich zdarzyło mi się gościć, wypoczywać (i je wnikliwie podglądać 😉 ).
O innych częściach kraju i stylach hodowli, na temat których nie mam świeżej i pewnej wiedzy, się po prostu nie wypowiadam, by nie szerzyć niepotrzebnie krzywdzących uogólnień i stereotypów.
Też truizmy na początek, dla przeciwwagi… 😉
Ha ha, a capello 😉 Dawaj odpór, dawaj! I wytłumacz mi, dlaczego Gospodarz ma problem z kupieniem białego sera, który by się nie psuł po paru godzinach 🙄
Próbki w mleczarni pobierało się w celu ustalenia zawartości tłuszczu (tzw. wykręcanie, prosty test wykonywany przez pracownika zlewni), bo od tego zależała cena mleka dostarczonego przez chłopa. Badania bakteriologiczne są zbyt kosztowne, by robić je dla każdej kany mleka od drobnego producenta, zwłaszcza że mleko będzie pasteryzowane. Nawet w bogatej Szwajcarii mleko od pojedynczego producenta jest testowane zaledwie raz na miesiąc, głównie na zawartość antybiotyków i bakterii chorobotwórczych.
W Polsce bywam dość często, bo 2-3 razy w roku i od lat nie udaje mi się na przykład kupić dobrej pasteryzowanej śmietanki do bicia 🙁 Na targach widzę palety z jajkami w pełnym słońcu, tamże śmietanę w słojach po kompotach i zieleniejące ziemniaki 🙁
Oznaczeń odmianowych już wiele lat temu doczekały się jabłka i gruszki, czasem truskawki.;/ brak ich przy innych owocach i warzywach. Szkoda, bo np kupując groch, chciałabym kupić odmianę „woktoria” (szybko się gotuje, mięknie ale nie rozsypuje się).No i szukaj człowieku, jeżeli na etykiecie jest „groch żółty”, a sprzedawca nie ma pojęcia czym handluje. Mam zaufanie do wielkopolskich mleczarni z Gostynia (najlepsze masło na rynku) ze Środy Wlkp (Jana), skąd znakomite serki twarogowe i śmietana tradycyjna (nie UHT) Inka w Swarzędzu i Haneczka pod Gnieznem mają dostęp do zagrodowych producentów twarogu i masła. Twarogi niezłe, masło stanowczo za mało wyrobione, jeszcze z maślanką, Pomysł nauki gotowania stary jak świat i byle był z głową realizowany, byłoby cacy. Sama znam przykład trzech starych szkół podstawowych wyposażonych w kuchnię i pracownie do takiej nauki (dwie jeszcze pruskie, jedna z 1019 r) w których te pomieszczenia przerobiono na klasy.
Andrzeju,
jeszcze do niedawna w Helwecji kupowało się ziemniaki według gatunku. Na opakowaniu widniała nazwa (Bintje, Agria, Nicola itp), a pod spodem było napisane, do czego dany gatunek się nadaje. W ramach „upraszczania” życia konsumentom, a w rzeczywistości – producentom, wprowadzono system kolorowych opakowań i podziału na trzy kategorie jak w Szwecji. Konsument już nie wie, jakie ziemniaki mu posmakowały i dlaczego nie udało mu się ponowić sukcesu ze wspaniałą zapiekanką, chyba że zanotuje sobie gatunek podany drobnymi literkami i szukając ziemniaków na roesti weźmie ze sobą lupę 🙄 W ten sposób szmuglowane są gatunki, których sprzedaż się załamała np. w związku z informacją organizacji konsumenckich o wielkim zużyciu pestycydów do ich produkcji np. bintje.
nemo – „jak w Szwecji?”
Te dwie kategorie które podałem to jedynie przykład absolutnego minimum.
Kupując ziemniaki (albo kartofle) zawsze mogę dowiedzieć się jaka odmiana, gdzie produkowane, do czego najlepiej użyć, ile kosztują i dlaczego tak drogo…
Ponadto ciekawski konsument może i powinien sam zorientować się jakie odmiany ziemniaka są dostępne i co z nich można zrobić. Ciekawość w tym wypadku to bardzo pozytywna cecha.
Witam z rana, kto mi udostepni adres mail na to info…. polityka, bo musze sie cos Pana Gospodarza zapytac (zadna rozuruba, normalne pytanie, pomysl na pomysl) ??????
dziekuje juz mam
ICA to sieć sklepów spożywczych w Szwecji działająca na zasadzie „franchise” czyli właściciele poszczególnych sklepów „zrzeszają się” pod wspólnym szyldem.
Tu znajdziesz przykład wyboru ziemniaków w większym sklepie tej sieci.
http://www.lev.se/eng/?sida=produkter_pasar
Powiedzmy, że jedynie jedna piąta tego jest w twoim miejscowym sklepiku wiejskim.
Zauważ, że wystepują tam te dwa określenia Fast i Mjölig czyli nie gatunek ale „typ”.
A capello,
Ja mieszkam na Mazowszu, jeszcze na wsi, choć już prawie na obrzeżu miasta. Teraz jest tu mało gospodarzy z prawdziwego zdarzenia. Jest sporo jednokrówkowców wożących mleko na targ w 1,5l butelkach typu PET i śmietanę w słoikach. Parę razy kupowaliśmy takie mleko jednego z takich gospodarzy, akurat mieszka niedaleko i dostawa była przed dotarciem na targowisko. Mleko świeże ale bez rewelacji, po nastawieniu na zsiadłe zalatywało czymś dziwnym. Wolę kupić w sklepie pasteryzowane.
Co do czystości krów i obejść też bym dyskutował. Wyraźnie się poprawiło, już nie widać krów oblepionych odchodami jak nieszczęście, bo gospodarz wyrzucał obornik wtedy kiedy krowa prawie rysowała rogami po suficie. Nie jest jednak tak rewelacyjnie. Widząc ogólny bałagan w obejściach, błoto, kałuże, sterty obornika w bliskim sąsiedztwie obejścia i kilkadziesiąt metrów od studni, nie sądzę aby to były higieniczne warunki i gwarantowały jako taką jakość produktu.
Przez lata niewiele się zmieniało. Bliskość miasta gwarantowała zbyt na wszystko więc nie warto było się starać. Dla większości klienteli targowisk liczy się tylko cena.
Mam swoją teorię w jaki sposób mogła się kształtować mentalność i zachowania w zależności od zaboru. Moim zdaniem na obszarze dawnego zaboru rosyjskiego jest najgorzej.
i jeszcze trochę
http://www.smak.se/website1/1.0.1.0/100/1/index.php
Ręce precz od kartofla! Nie oddamy ani guzika od munduru – bo przecież kartofle w mundurach.
Czy wiecie, że najważniejsze święto w tym kraju (Midsommar) bez młodych ziemniaków na stole jest nieważne?
Teraz już dam sobie spokój. Ślimak, ślimak pokaż rogi….
Dzień dobry Szampaństwu!
Nemo dzisiaj zwarta, bojowa i gotowa, drżyjcie producenci żywności, już ona wam… !
Oczywiście po pierwsze wszystko zależy od tak zwanego czynnika ludzkiego. Moja Mama była w latach 70/80 szefową od spraw produkcji sporej „powiatowej” mleczarni. Teren jej podlegający znała świetnie, bo mieszkaliśmy tam od wczesnych lat 50-tych, a z uprawianego przez oboje rodziców zawodu (wet.) wiadomo było, jak czyja stajnia wygląda i co w niej muuuuczy. Pamiętam, że Mama nie wysiadywała w fotelu szefowej, a robiła częste wypady w teren, odwiedzała gospodarstwa, rozmawiała z ludzmi, weteryniowała* tam, gdzie coś nie grało i starała się wszystkiego dopilnować, niechlujów pogonić i tak dalej. Aparaturą do badania wszystkiego się nie wyłapie, ani też mowy nie ma , żeby się wszystkiego dopilnowało. Ale na masło od Gieni czy inneg wyroby rzadko narzekano. Ludzie znali Gienię i starali się. A w końcu sami tez kupowali te wyroby, bo nie wszystko w gospodarstwie robili dla siebie.
*weteryniować = interweniować (kiedyś ktoś tak przekręcił i zostało w rodzinie).
Do Morąga,
już wyszedłem z redakcji i bedę tam dopiero w poniedziałek. Jeśli sprawa pilna to mój domowy adres zna Alicja i Arek. Nie chcę go publikować w blogu, bo mi się skrzynka zapcha a i włączą się do korespondencji niekoniecznie pożądani pisarze.
Dodam jeszcze, że niektórzy z tych gospodarzy oddawali mleko do skupu po czym kupowali mleko dla cielaków w sklepie i to im się opłacało 😉
Andrzeju,
„jak w Szwecji” to był taki skrót myślowy 😉 i dotyczył dużych sieci handlowych, w których kupuje większość konsumentów. Na opakowaniach jest dużo informacji drobnym drukiem, nawet o producentach, ale system dąży do maksymalnej prostoty i podziału na „mączyste” i „zwięzłe”
Czyste krowy? Higieniczne mleczarnie? W latach 80tych? Bo umre ze smiechu.
Z dziecinstes pamietam wakacje na wsi i krowy oblepione blotem, i odchodami. W calej wsi bylo jedno gospodastwo z dojarka, reszta reczne krowy doila. Cos tam te wymiona chyba obmyli przed dojeniem, ale glowy bym za to nie dala. Pojemniki z mlekiem tez pamietam jak staly na platformie przy drodze i czekaly na traktor z mleczarni. A to wszystko w Wielkopolsce. Dodam przy tym, ze wiekszosc gospodastw tam jest naprawde bardzo przyzwoita i potrafia produkowac znakomite ziemniaki, pszenice, wieprze o jajach juz nie wspomne.
Jakosc i czystosc mleka tez sie w ostatnich czasach znacznie polepszyla, co widac rowniez po wyborze jaki jest w sklepie. Czystosc mleczarni na 100% tez jest lepsza niz byla.
Co do sera Gospodarza. Mozna by sie jeszcze zastanowic, czy transport odbywa sie odpowiednio, czy sklepy prawidlowo przechowuja i czy nie za dlugo ten ser gdzies lezy zanim na polki nie trafi.
Co do odmian, tutaj podzial jest taki jak u Andrzeja Sz. na miekie i twarde, ale na kazdym opakowaniu (no prawie kazdym) podana jest rowniez odmiana i kraj pochodzenia.
Kraj pochodzenia dotyczy wlasciwie wszystkich warzyw i owocow w sklepie. Do tego sklepikow i rynkow organicznych jest dosc sporo (przynajmniej w wiekszych miastach) i zazwyczaj sprzedawca wie skad jego pyry pochodza. Na moim ryneczku jest stragan, na ktorym rolnik wlasne produkty sprzedaje.
Polska krowa, nota bene prekurskorka holenderskiej krowy, w 17 wieku w Holandii byl krowi pomor i sprowadzili sobie potem krowy wlasnie z Polski, kojarzy sie z brudem i nie tylko blotem, a wlasnie holenderskie stoja na pastwiskach prawie caly rok sa czysciutkie, nikt ich kolem nie obija, maja nawet ograniczona ilosc produkcji gnoju.
U nas też był okres, że na każdej kupce wystawionycgh ziemniaków była karteczka z nazwa gatunku. Od paru lat już nie ma. Jak się pobiera mleko od krów, a nastepnie przechowuje i transportuje, wiadomo, bo prawie każdy miał kiedys możliwość zaobserwowania. Dojenie mechaniczne czasami dawało jeszcze dodatkowe efekty infekowania wymion. Obserwowałem kiedyś proces pobierania mleka od rolników w małej wsi austriackiej w górach. Cysterna jechała uliczkami wsi od przyczepki do przyczepki, na których było poustawianych od kilku do kilkunastu konwi z mlekiem. Po otwarciu konwi kierowca zakładał końcówkę pompy z kołnierzem szczelnie zamykającym bańkę. U nas używa się jeszcze wiadra do przelewania. Może są spółdzielnie, gdzie postępuje się inaczej, ale ogólnie mleko jest, jakie jest.
Z informacji o województwie podlaskim:
„Uprawnienia eksportowe posiada około 40 podlaskich zakładów mięsnych i drobiarskich, z czego trzy spełniają unijne standardy eksportowe.”
Pytanie: dokąd eksportują pozostałe zakłady? 😯
Ale mnie dzisiaj napadło…
Tu konwie do mleka pełnią rolę jedynie dekoracyjną. Mleko dojone jest mechanicznie w oborze, tamże przechowywane w chłodzonym zbiorniku do momentu przyjazdu cysterny z mleczarni. Większość rur w takiej instalacji jest robiona z przeźroczystego tworzywa. Wszystko widać jak na dłoni (?).
Stanisławie,
te austriackie konwie z mlekiem były zapewne wstępnie schłodzone i nie czekały godzinami na upale. W Szwajcarii jest obowiązek natychmiastowego chłodzenia mleka po udoju, jeśli ma być dostarczone do mleczarni. Cysterna jeździ od gospodarstwa do gospodarstwa i przepompowuje mleko w systemie zamkniętym. W małych wsiach górskich mleko bywa dostarczane natychmiast po udoju do zbiorczej chłodzonej zlewni usytuowanej w miejscu dostępnym dla cysterny z mleczarni.
Kiedyś wspominałam, że nadmierna czystość ma też swoje ujemne strony i np. po zmodernizowaniu i uhigienicznieniu produkcji mleka i sera zniknęły charakterystyczne dziury z sera gruyere 🙁 Nowoczesne stalowo-chromowe serowarnie nie są w stanie wyprodukować takiego sera jak stare „brudne” z drewnianymi kopyściami i miedzianymi kotłami 🙄
Widać też jak na dłoni kosmiczny bałagan u Pyry!!! Czy ktoś z Was potrafi sprzątać nie robiąc burdelu w całej okolicy? Chętnie pobiorę kilka lekcji. Wracam do mojej lodówki.
Ho, napisałam to samo, co ASzysz o dojeniu i konwiach 😉
Najlepsze było mleko chłodzone w studni. Takie całkiem prosto od krowy, dojone do garnuszka, też bardzo ciepło wspominam. Teraz mam mleko sołtysowe z wieczornego udoju.
Każde z wyżej wymienionych miałoby pewnie duży problem z normami 😉
Pyro tez nie potrafie, wiec sie nie biore, do sprzatania to trzeba miec jednak innych….jednak zona to dobra instytucja.
Pyro,
Ja chyba potrafię 😉 Staram się sprzątać na bieżąco i nie wariuję ze sprzątaniem na święta. Staram się aby zapach świąt był zapachem choinki a nie Ajaxa czy innej chemii 😉
Moja mama i ciotki przez ostatnie parę lat na okres zaraz po świętach zamawiają sobie rehabilitantkę do masowania zbolałych kręgosłupów i mięśni po porządkach przedświątecznych 😉
Dzisiaj byl ostatni dzien nauki przed swietami. W stolówce przyzakladowej przy okraglym stole zebralo sie cialo. Caloksztalt ciala pedagogicznego, administracyjnego i technicznego. Swietowaly razem dwie szkoly mieszczace sie w tym samym budynku. Szkola Podstawowa byla in corpore w osobach.
Pani Dyrektor a równoczesnie kierowniczka miejscowego chóru.
Pani Vice – Dyrektor
Pani Kierowniczka Administracji
Pani Kierowniczka Techniczna, dbajaca wlasnymi rekami o czystosc i zeby ten caly interes funkcjonowal.
Szkola Ponadpostawowa nie byla w komplecie. Nie bylo Pana Dyrektora. Poza lysiona mial pewnie cos innego na glowie. Uczestnicy mieli znakomite humory.
W zwiazku z tym, pomyslalem sobie, ze wartoby wniesc pod obrady problem stolu jako mebla przy pomocy którego ludzie posilkuja.
Czyli zajadaja. U mnie w domu jest wiecej stolów jak lózek. Kiedys nogi stolowe znakomicie sluzyly do ostrzenia kocich pazurów. Stolu do wpadania pod, niema
Pan Lulek
Ludki moje przemiłe i Ty Gospodarzu też. Od dawna czytam tutejsze cudowne dialogi i wielologi. Jesteście cudowną ekipą kulinarną, ale na litość boską trzymajmy się faktów. Nikt na ser nie powie kartofle ani na kartofle ser. Gatunek to nie to samo co odmiana (w przypadku roślin) czy rasa (zwierząt). A chów zwierząt to nie hodowla.
Ustalmy to raz na zawsze: kartofel to gatunek (Solanum tuberosum), a jego „formy” które kupujemy to odmiany. Nie ma gatunków żółtych czy rozsypujących się – to są typy użytkowe. Podobnie wśród zwierząt.
Hodowla to tworzenie nowych ras (zwierzęta) lub odmian (rośliny) albo też zachowanie starych odmian i ras. Jeśli zwierząta rolnik trzyma dla pozyskania mleka, mięsa lub jaj to jest chów zwierząt. Po co mają się z nas dzieci w szkółce śmiać. I tak jak każdy rodzaj sera jest serem, to gatunek jest gatunkiem a nie odmianą. Przepraszam za mój wtręt, ale uczniowie mojej kobiety znów zrobili sobie używanie na wiedzy blogerów „Polityki” i mi trochę wstyd. Podobnie jak za używanie słowa ekologia, tam gdzie mówimy o sozologii.
Zjadając cudowne pyry, ziemniaki, kartofle i grule wybaczcie.
dr No,
Znowu chciałoby się powiedzieć „dr.YES”.
Masz rację. Język mnie się plącze. Do tego mieszkałem jakiś czas w pobliżu Instytutu Hodowli Ziemniaka.
Kartofelki się uprawia. Uprawiacza można nazwać producentem. Ciekawostką jest, że producent wieprzowiny chowa świnie różnych ras. Co wcale nie przeszkadza mu karmić je uprawianymi przez sąsiada kartofelkami różnych odmian. Jak ktoś te świnie znajdzie i zawiezie do rzeźni to będzie z tego wieprzowina. Ta z kolei może być różnej jakości i tu zdarza się występować określenie „gatunek”. Pod wieprzowego kotleta można napić się wódeczki gatunkowej robionej z kartofelków na przykład.
Po co mają uczniowie śmiać się ze mnie. „Piszem jak umiem” i z pokorą przyjmuję połajanki. Ku chwale włoszczyzny!
No, no, no dr No dzieki za wklad merytoryczny w tutejsze zmagania.
A to wszystko przez Pyre, rzuca hasla porzadki, pawel jeszcze po niej bardziej porzadnicki, no to umylam okno w moim pokoju ale nie ze wzgledu na swieta, tylko ze wzgledu na ludzkosc z naperzciwka, okna byly tak ciemne, ze sasiedzi nie mieli jak przez nie zagladac, starsi ludzie, siedza w domu, nudza sie, niektorzy zaiwestowali nawet w lornetki i wygodne poduszki, no niech se maja, ja wyjezdzam.
Dr No
gatunek-odmiana-typ, spróbuję zapamiętać, alfabetycznie idzie powinno się udać 😉
dr No,
Znowu chciałoby się powiedzieć ?dr.YES?.
Masz rację. Język mnie się plącze. Do tego mieszkałem jakiś czas w pobliżu Instytutu Hodowli Ziemniaka.
Kartofelki się uprawia. Uprawiacza można nazwać producentem. Ciekawostką jest, że producent wieprzowiny chowa świnie różnych ras. Co wcale nie przeszkadza mu karmić je uprawianymi przez sąsiada kartofelkami różnych odmian. Jak ktoś te świnie znajdzie i zawiezie do rzeźni to będzie z tego wieprzowina. Ta z kolei może być różnej jakości i tu zdarza się występować określenie ?gatunek?. Pod wieprzowego kotleta można napić się wódeczki gatunkowej robionej z kartofelków na przykład.
Po co mają uczniowie śmiać się ze mnie. ?Piszem jak umiem? i z pokorą przyjmuję połajanki. Ku chwale włoszczyzny!
Znowu zdenerwowałem czymś WordPressa…
Przemily Doktorze No,
Ten blog to nie szkola czy tez uniwersytet rolniczy. Nie wazne zatem czy mowimy o gatunku czy tez o (ciemnym) typie; i tak szyscy wiedza o co chodzi. Gdybysmy sie wszyscy tutaj trzymali wlasciwej nomenklatury to nie byloby jak sam piszesz tych cudownych dialogow i wielologow czy czegos tam jeszcze.
Pozdrawiam 🙂
Ha, widzicie? Niech no tylko Alicja się obudzi, to da Doktorowi popalić 😉
Doktorze, to były uwagi z rodzaju tych wysokiego gatunku i my żadnych uraz hodować nie będziemy, najwyżej po kątach chować ze wstydu i sromoty, że te dialogi takie niefachowe 🙁 Idę pojeść sera z rodzaju żółtych, podrodzaju dziurawych, dla odmiany bardziej cuchnących niż zazwyczaj, czystej rasy gruyera 😉
A dzieciaki niech się śmieją i uczą na naszych błędach, to może zainteresuje je wiedza na temat jedzenia 😎
Nie wiem czy mnie to zrehabilituje, ale twórcę sozologii – profesora Walerego Goetla poznałam osobiście onegdaj w Tatrach na Polanie Rogoźniczańskiej 😎 Zaraz potem umarł 🙁
Mam zgryz 🙄 Jak rolnik ma krowę, która mu daje mleko i co roku cielęta, z których on niektóre sprzedaje na rzeź, a niektórym pozwala dorosnąć i też mieć cielęta i dawać mleko, to on tę krowę hoduje czy chowa? W czasach mojego dzieciństwa mówiło się: trzyma. Ale czy to fachowo? 😯
No patrz Nemo, skoro on juz umarl, to ja juz nie wiem, czy w ogole przyznawac sie do tego, ze nie wiem co to jest ta cala sozologia (trzy razy sprawdzalam jak sie to pisze, wiec chyba jest poprawnie?). 😉
Oso chozi dr. No?!
Co to za uczniowie – wyższej szkoły rolniczej czy jaki pieron, ze tak dobrze rozróżniają, co je co?!
A co to my – placówka naukowa, pisząca pracę zbiorową na temat gatunków, odmian, chowu i hodowli? Pierwsze słyszę 😯
Tymczasem u mnie zimowy sztorm właśnie się zaczął, ledwiem zdążyła zza rogu przyjść, śnieg to pies, ale nie spojrzałam na termometr, wychodząc… -12C. Co gorsza, nie wzięłam pod uwagę, że jak będę wracać, wiatr (30km/godz!!!) mi będzie przez te 2.5km prosto w twarz. Ludzie, prawie nie wiem, jak się nazywam, a co dopiero chowa, hoduje, a nemo jeszcze wyskoczyła z „trzyma” 😯
Przypomniało mi się, że mój sąsiad mówił „chowie”.
Znowu mam wigilię ( zupełnie jak grypę, daję słowo ). Ty razem choć związana z pracą, ma charakter półprywatny i odbywa się w domu ( zwie się to domówką ) i jedzenie składkowe.
Wyprodukowałyśmy paszteciki z grzybami i sałatkę śledziową w sosie pomidorowym. Wino kupione.
W planach jeszcze dwie kolejne wigilie. Uważam to NAPRAWDĘ za zabawne…
elu,
on umarł w 1972.
„Sozologia, dziedzina wiedzy opisująca zmiany w środowisku przyrodniczym (np. zanieczyszczenie wód, powietrza i gleby), zachodzące zwłaszcza pod wpływem czynników postępu technicznego (antropopresja) i sposoby zapewniające trwałość jego użytkowania, korzystająca z metod badań ochrony środowiska i nowocześnie ujmowanej geografii.”
Walery Goetel ukuł ten termin w 1962 roku, ale jak widać nie dotarł on pod nasze strzechy 🙁
Na szczęście fachowcy w każdej dziedzinie czuwają 😎
Alicjo, zanim następnym razem wyjdziesz z domu, sprawdź barometr:
http://batwing.ovh.org/wp-content/barometr.jpg
Jutro ide na zakupy. Trafia sie goscie, to trzeba bedzie ich. No wlasnie co, trzymac, hodowac, rozmnazac, dopuszczac czy tez cos innego.
W zyciu hodowalem króliki i oczywiscie dopuszczalem kiedy królica tupala.
Momenty byly
Pan Lulek
U mnie też było wigilijnie. Załoga w komplecie stół przez cały dziedziniec.Potraw mnóstwo. Śpiewaliśmy kolędy. Ale się obcałowałem. Za wszystkie czasy 🙂
Panie Lulku,
ja za dopuszczaniem, choćby dla tych momentów 🙂
Nemo,
problem w tym, że u mnie sznur do bielizny to takie cuś niesznurkowe raczej, tylko śtucne. Się nie kurczy, nie rozciąga, odporne cholerstwo na wodę (nie wchłania), tego nawet Józefina nie tknęła zeszłej zimy, choć zielone i mogło jej się z trawą kojarzyć. A co dopiero złodziej miałby się połasić…
Ostał mi się ino sznur?! 😯
Current Weather Updated: Friday, December 19, 2008, 9:00 MST – Calgary Airport
-25°C
Light snow
Feels Like: -37
Wind: NW 20km/h
Sunrise: 8:36
Sunset: 16:30
Relative Humidity: 63%
Pressure: 102.97 kPa
Visibility: 8.0 km
Ceiling: 8000 ft
Krowy na polach kruszeja.
Lunch: brazilian BBQ
Supper: u znajomych
Wino: czerwone (Chateauneuf du Pape)
Alicja
Z tym sznurem nie Weseluj ani nie Wajduj. Chyba, ze potem beda momenty.
Pan Lulek
Co do niczego nie ma pewności…
(Alicja leci po grechutkach w nowych aranżacjach).
http://www.youtube.com/watch?v=CbeiXcRxZ4c
dr.No ma rację.
Język ojczysty trzeba hołubić bo inaczej zaśmierdnie się.
Moja babcia na urwisa albo łobuza mówiła:
„To dopiero gatunek! „
Komu sniegu?! teraz poziomo pada, to sprzed 20 minut.
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/Piatek191220081245#
Ja dziękuję, śniegu mam pod dostatkiem.
Panie Lulku,
gości trzymać krótko, nie rozpuszczać, bo rozpuszczeni goście to dopust 🙄
A tu u mnie, bo uważam, ze lepiej widać, niz w pikusiu…
Nemo,
a gdzieżby dla Ciebie! Inni niech biorą! Ci, co chca White Christmas 😉
http://alicja.homelinux.com/news/Snow-storm-piatek-12:45/
Ale Cię zawiało! Pięknie! 🙂
Panie Misiu a obfotografowal Pan te stoly, bo moze by mi sie przydaly wigilijne impresje
No, tom madrzejsza 😉
A snieg biore!
http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35798,6077549,W_Krakowie_grasuje_grupa_wsadzajaca_palce.html
gang smakoszy 😯
Alicja, nie mialas kolorowego filmu?
nic to, tez ladnie, zwlaszcza z daleka
Sławek…
ORWO mi sie skończył 😯
Kto chce wiedzieć, ile u mnie śniegu, może zobaczyć na 5 ostatnich zdjęciach w tym albumie:
http://picasaweb.google.com/don.alfredo.almaviva/Swieta#
U mnie za oknem coś na ziemi bieleje. Z góry też białe leci.
Nie ustanowię więc jutro nowego rekordu w terminie koszenia trawnika…
Dwa lata temu kosiłem 10 grudnia!
To po pierwsze.
Po drugie, pozazdrościć ASzyszowi ilości dostępnych…..tu szukam słowa, gatunków….rodzajów….typów ziemniaków. Choć są pewne braki.
U nas takie opisane tylko w niektórych supermarketach, ale wybór mniejszy. Są do pieczenia, gotowania, sałatkowe..może jeszcze jakieś i koniec.
Wybór większy jest na wiejskim targu…białe są i żółte są…dobre te kartofle? dobre panie, co majom być niedobre? do pieczenia dobre? do pieczenia, gotowania,co pan chcesz a i bimberek można pociągnąć…
A gdzie ASzyszu u Ciebie torebka takich na bimberek???
To po drugie.
Kto z Was był ostatnio na wsi??
Pewnie ja. Z mlekiem jest teraz tak jak jeszcze nigdy nie było. Ten kto chce sprzedawać mleko, podpisuje stosowną umowę, dostosowywuje oborę i cały system mleczny do unijnych wymogów i wtedy z nim pohandlują.
Krowa musi mieć:
wodę z wodociągu, lub z własnej głębinowej studni – jakość wody badają służby nasłane przez mleczarnię i wierzcie mi, nie ma przeproś!!!
Krowa nie może pić mleka ze studni!!!
Stanowisko w oborze, gdzie jest dwoma łancuchami -prawo.lewo,- przypięta do metalowych wsporników, przez mordą automatyczny pojnik i smaczne sianko. Kupy i siusiu spadają do wybetonowanego koryta, którym to korytem , siusiu grawitacyjnie leci do szczelnego!!! zbiornika na gnojowicę a kupka, jak to kupka ręcznie ze słomą na kupę. Jest to tzw. obornik jakbyście nie pamiętali.
Obora wybielona, od podłogi lamperia olejna, żadne gołe cegły albo pustaki. Nieee!! Płytami gipsowymi lściany ludzie wykładali W oborach.
Dojenie, tylko dojarka, żadne tam cyckowanie!! Cyckować można tylko krowy chowane na własny użytek. Chowane, nie znaczy schowane przed kimś lub czymś. Może kiedyś były chowane przed niemcem lub ruskim.
Mleko z dojarki prosto do schładzarki- zbiornika, nierdzewka oczywiście.
Tu obowiązują kafelki na ścianach i podłodze.
Stosowne kontrole jak najbardziej i to nie takie czasy że da w łapę gdy coś nie tak ..Nie.
Jak z policjantem, nie pogada.
Po mleko przyjeżdża raz dziennie samochód z mleczarni, nierdzewka, komputery…podłącza węża, wysysa, liczy litry, pobiera próbki do badań, tłuszcz chyba liczy na miejscu. Gospodarz dostaje stosowny wydruk od kierowcy…ile i czego.
Za każde uchybienie w jakości mleczarnia tnie po cenie, trzy bakterie ponad normę, ciach…..antybiotyk, ciach…..
Ostatnio – listopad- płacili za mleko super, ekstra, prima lux 0,85 złotego.
Z rok temu było dobrze ponad złotówkę….
Przeliczcie sobie na swoje waluty, policzcie jaką kasę trzepią chłopi….
10 krów po 20 litrów dziennie to 200 x 0,85 = 170 złoty dniówka.
A roboty dla dwóch ludzi.
Kto ma ochotę na takie zajęcie?
W domu chłop może nie mieć wody, kibel za stodołą, ale z czegoś musi żyć więc krowie dogadza jak może.
A dlaczego ser kwaśnieje? To nie tylko wina chłopa. w mleczarni też ludzie tylko pracują, różnie się im chce, robią za gosze świątek, piątek i niedzielę a prezes jest bogiem….bo daje pracę.
Ja z serem nie mam złych doświadczeń, mój nie psuje się po kilku godzinach, nawet taki od baby z targu.
Wieś jest inna niż ją pamięta-m-cie, przynajmniej jeśli chodzi o mleko.
A dobre jest okrutnie, szczególnie to cyckowane.
Koniec.
A co tam, sam będę!
Ja na uzupełnienie strat energetycznych po tym długim tekście zjadłem sobie smakowity, niezbyt sloł fudowy deserek waniliowy.
Skład : mleko odtłuszczone, preparat serwatkowy, syrop glukozowo-fruktozowy, śmietana 8% ( ubijana przy pomocy azotu), skrobia modyfikowana, cukier, środki zagęszczające E407,E 412, skrobia pszenna,żelatyna, emulgator, E427b, aromat, barwniki E104, E110.
Zjadłem, mniam, po czym wszystko dla Was przez lupkę odczytałem.
Widzisz Nemo, śmietanę należy ubijać azotem….
Tak na serio, wiecie co to slow food?
Jest to jedzenie co wolno uciekało.
Zmykam więc powoli.
Anteczku na wsi bylam ostani raz latem, cos sie pewnie od tego czasu zmienilo 😉 A serio, to ja wierze, ze sie zmienilo i ze na lepsze. Ale niech nikt mi nie opowiada, ze komuna tak pilnowala czystosci obor, bo sie ze smiechu poplacze.
Mlodziez niech nie bedzie taka do przodu, bo jej tylu zabraknie.
Ide pasci w objecia morfeusza.
Dobranoc Panstwu.
a na mojej wsi zmarla niestety ostatnia babcia, ktora robila bialy ser tak smakowity, ze do konca zycia nie zapomne tego sera, babci jej brudnej krowy oraz rownie brudnego dziadka co ta krowe prowdzal na lake.
Antku,
pięknie opisałeś 😉 I ja takie gospodarstwo nawet znam osobiście w Kotlinie Kłodzkiej. Agroturystyczne, Niemcy na wczasy przyjeżdżają, nie wstyd pokazać, ale krówek pięć i koza, na utrzymanie nie zarobią… A jedno- i dwukrówkowe nadal mleko w butelkach po mineralnej małym fiatem po kurorcie rozwożą, śmietana wspaniała, ale tylko kwaśna…
Ze Zakopanego donoszą, że na schodach będzie ze czydzieści centymetrów śniegu i pada cały czas. I nie ma kto odśnieżać.
Cza będzie pojechać. Ze sipą
Osobiście donoszę ,że przed chwilą złapałem w pułapkę dwie myszy naraz. Świąt nie doczekały i okruszków z misiowego stołu. Morderca jestem i tyle. Szkoda gadać.
Chude były, w przeciwieństwie do gospodarza.
Byłam ze 4 lata temu na Mazurach w okolicach Giżycka w gospodarstwie agroturystycznym. Gospodarze mieli też krowy, nie pamiętam ile ale dużo, a obsługa ich wypisz wymaluj jak opisana przez Antka. Trudno było kupić od nich mleko!!! Wszystko szło w ten chłodzony zbiornik. A do obory obcym wstęp wzbroniony!
Juz wiem co powinni przywiezc ze soba goscie. Kanke na mleko. Wtedy beda pili prosto od krowy. Bo jak nie, to za kare mleko z Zambrowa, Made in Poland. Cale palety przywozi Tesco ale to po wegierskiej stronie.
Jeszcze tylko kilka lat i krowy beda mialy obowiazkowy dostep do naturalnego pastwiska. Tak jak teraz kury, nie mówiac o gesiach i strusiach.
Pan Lulek
To ja idę spać, przespawszy się wcześniej.
http://www.youtube.com/watch?v=EBTWnFiILgY
70 metrów bieżących chodnika odśnieżone.
Sąsiad może pospać dłużej. A ja do roboty!!!
Cynowe kany do mleka, cynowe wanny, galony sloje do przechowywania owocow i takie rozne rzeczy znane nam z piwnic dziadka sa drogim towarem na rynkach, ludzie to powyrzucali teraz jest moda na retro i te niby piwniczne zawalidrogi sluza do dekoracji.
Że nie ma śniegu no to trudno, niech nie ma. Ale gdzie się podziało Słońce? Córasek mówi, że nad chmurami jest. Co mi po nad chmurami. Ja chcę tutaj, na dole! Szaro, że aż ciemno 🙁
Misiu, do roboty posadowej, czy milszej?
Młodą wygnałam ostatni raz do roboty w tym roku, piesa przegoniłam po trawnikach, piję kawę, czytam wczorajsze i jest mi dobrze, lekko i wesoło. Nie wiem czy zdfajecie sobie sprawę, że Pyra będzie od dzisiaj na blogowym urlopie przez cały tydzień. Dobrze, jeżeli raz = dwa razy dziennie dopuszczą Pyrę do blogopoju. O doloż ty moja… Na OBIAD PYZY DROżDżOWE I PIECZARKI W śMIETANOWO= PIETRUSZKOWYM SOSIE.
No tak, zapomniałam kupić natki do farszu 👿
Był już u mnie jeden Gwiazdor (żadnych Mikołajów w Pyrlandii) Przyjechał z Burgenlandii i przywiózł Lulkowe dobre serce, ale pogody cesarskiej pozazdrościł. Zachował dla siebie. Z robót świątecznych dzisiaj pasztet i bigos – trochę bigosu miałam, trochę dogotowałam, teraz będę łączyć. A tak ogólnie to mi się chce spać – co to za dzień, kiedy o 11.00 przed południem trzeba palić światło?
Meatrix
Meatrix2.5
Meatrix1
The BioDaVersity Code
Store Wars
Kto z nas był na wsi ostatnio?!
Alicja była na niejednej. I nie powie, kto u Sołtysa głaska tego ogiera, o! Nie, nie jest to ręka Alicji.
http://alicja.homelinux.com/news/img_5436.jpg
p.s. U mnie świt blady za pół godziny z groszem, idę dospać.
Zlewie, dolega Ci cosik? Przyczepiłeś sie tego trixa…albo ja nie doczytałam.
… ani czyje to cielkaczki są, też Alicja nie powie (idzie dospać).
http://alicja.homelinux.com/news/img_5438.jpg
Skoro tak na zwierzeco to prosze tutaj taki bardzo pilny mopsik, otrzymany od Teresy
http://www.korben.info/wp-content/uploads/2008/02/screenclean.swf .
zlewkrwi,
!##%!!
The Dark Potato – jaka to odmiana?
W dniu 27 grudnia nie wolno pzbawiac Pyry dostepu do internetu. Pod zadnym pozorem. Ludzkosc ma prawo skladac nalezne holdy z okazji okraglej bylo nie bylo. Ja nic nie mówie tylko podkreslam zeby zaznaczyc
Pan Lulek
Aszysz z 13:07
tu jest o najnowszych odmianach ziemniaka 🙂
http://username132.tasminslair.com/animated/pages/products.php
Zlew posoki chyba bardzo Was nie lubi.
U mnie odwilż 🙁 Do południa padał deszcz, teraz jest szaro i ponuro. Dziecko dało nogę na narty, wróci może w poniedziałek, chce pomagać w lepieniu uszek.
Na obiedzie pojawił się brat Osobistego z prezentami pod choinkę. Jak co roku mój szwagier daje nogę przed świętami, tym razem do Lizbony. Zamówiliśmy porto.
Odprowadziłam szwagra na dworzec i przeleciałam się po sklepach. Nagle mam pomysły na prezenty 😎 Osobisty w tym czasie pozmywał i odkurzył, większych porządków nie przewiduję.
U mnie -15,
Jerzo odśnieża, a ja mam okropny stan ducha i bardzo proszę o wsparcie duchowe.
W dodatku coś padło w komputrze i nie moge wam przesłać zdjęć, a takie piękne (nemo, łgarzu, Twoje zdjęcia są z ubiegłego roku!)
Cholerka… chyba kopne i coś powydziwiam, moze zaskoczy?
A tak w ogóle, żivot je cudo.
Alicjo,
5 ostatnich jest ze środy i to na nich jest śnieg. Sprawdź sobie datę. Obok zdjęcia można nakliknąć na informacje i tam jest wszystko 😎
Gdzie jest snieg na tym swiecie. Swiat = Burgenlandia. Poludniowa naturalnie. Jak by nie bylo zaczal sie sezon grzanca. Puntsch. Najlepszy jest robiony nad ogniskiem w miedzianym naczyniu wiszacym na stalowym trójnogu. Taki kociolek nadaje sie ponadto do robienia gulaszu oraz zupy rybnej. Na okrase po kielichu dla Okrasy.
Nazywa sie ten trunek „Djabelska Zaraza”. Nie do podrobienia. Jeszcze troche zostalo ale wyjdzie.
Pan Lulek
Alicja, to paskudnie bezsłoneczne dni tak źle robią. Trudno czerpać energię z burości 🙁
Se kliknij nemo … sprzed chwili niemal
http://alicja.homelinux.com/news/img_6449.jpg
Cholera… wiatry przybieraja na sile i coraz zimniej!
Haneczko,
u nas pięknie i słonecznie, ale mróz okropny! Zaraz zapodam więcej zdęć.
Piękne fraktale w powiększeniu. I wierzę, że dzisiejsze.
Alicjo,
jesteś bardzo nieufna i szybka w ferowaniu zarzutów 🙁 Zanim strzelisz z biodra, sprawdź, czy masz rację 🙄
Mięso na pasztet zmielone 2 razy, doprawione, teraz tylko jaja, zamieszać i w formy. Bigos dobry. Młoda kupiła wędlinz i część mięsiwa. Na kolację plastry smażonej wątroby pod kpłderką z cebuli. NA JUTRZEJSZY OBIAD MARYNOWANE W ZIOłACH I CZOSNKU żEBERKA WIEPRZOWE Z PIEKARNIKA Znowu nacisnęłam to cholerstwo. Nie wiem, czy jeszcze będę dzisiaj pisała, czy mnie nie puszczą przed klawiaturę, Pa
No wiesz co nemo?!
Powinnaś się do mnie przyzwyczaić „by now”!
Jestem bardzo ufna, a Ty jesteś bardzo szczegółowa, jesli chodzi o wszystko. Z przeproszeniem, dupa boli, jak świat jest tak wyjaśniany, szkiełko, oko i definicje.
Olać!
Mówiłam, że Żivot je cudo? Obejrzyjcie sobie…
Alicjo, Burka polklas?
ladne to ORWO
Zainteresowanym – http://www.przekroj.pl/cywilizacja_spoleczenstwo_artykul,3784,0.html .
To nie są powiększone fraktale, to jest nie pomniejszone zdjecie z mojego okna w sypialni.
Teraz możecie mnie obśmiać do woli- mając perspektywę świąt przed sobą, na nic nie bacząc, postanowiłam schudnąć 4-6kg. To wspaniały pomysł racjonalizatorski… 😉
Alicjo,
ja po prostu nie lubię, jak mi się publicznie zarzuca łgarstwo 👿 Moich objaśnień nie musisz czytać, nie chcę by Cię cokolwiek wrażliwego bolało 😉
A fraktale oglądałam w powiększeniu.
Teraz czekam, aż mi się masło wyjęte z zamrażarki na tyle rozgrzeje, że się da utrzeć. Zamierzam zrobić kruche rogaliki waniliowe i właśnie stwierdziłam, że nie mam cukru waniliowego. Mam wanilię.
Nemo, oświeć ciemny lud. 🙂
Skrobiesz coś w tej wanilii, czy drobisz jak leci?
-29C
Pele slonce
Niebiesciutkie niebo…slicznie po prostu. Sniegu napadalo od zeszlego piatku co niemiara. Kartki swiateczne dochodza wiec milo i sympatycznie. Choinka swieci. Nic na obiad. Bedzie trzeba znajomych odwiedzic moze cos upitrasili. Tylko konia, sanie i kulig robic z pochodniami i ogniskiem. Jesli jakis politycznie poprawny idiota mi karpia nie podwedzi to bedzie wiglia jak trzeba.
Choinka świeci? A moja nie. 🙁
Ja jakieś łgarstwo?! przytoczcie… póki co popijam neocitran, bo mnie mogło jakieś… a Ty nemo wyluzuj… no i co, zawsze musisz być taka korektna?! Kazdy moze sobie pogooglać.
Partia z Narodem , Naród z Marialką .
Obietnica przedświąteczna .Ja też tak chcę.
1 kilo miesięcznie . Jak bum cyk cyk.
Trzeba będzie michałki wyrzucić 🙁
mt7,
wyskrobałam ziarenka ze środka i dodałam do ciasta, a rozpołowiony wzdłuż strąk wrzuciłam do cukru pudru i wymieszałam. Po upieczeniu wytarzałam ciasteczka w tym pudrze i nawet pachną jak trzeba. Zrobiłam zdjęcie, ale wrzucę później, bo teraz kolacja.
Trzask, prask
http://www.maszynamikolaja.pl/
Dziękuję Narodzie!
Cały dzień o głodzie 😉
Zupy (wody) dwa talerze
No i pracy wiele…
Wiesz, Nemo, ja się zapytałam o tę wanilię, bo dla mnie to jest tajemnica dziwna.
Wszędzie każą wydłubywać nie pachnące ziarenka, a pięknie pachnącą skórkę wyrzucać, a ja doskonale pamiętam, że mama mojej przyjaciółki wypiekająca na zamówienie Wedla serniki i torty na specjalne okazje, używała drobniutko posiekanych lasek do serników na przykład.
Była to Pani niezwykle biegła w swojej sztuce.
W Wiki też napisali, że Indianie moczyli w czekoladzie laski.
Ciągle więc pozostaję w rozterce. 🙁
Ja też najpierw skrobię wanilię, a potem bardzo drobniuteńko szatkuję i dodaję do ciasta.
Michałki oddałem sąsiadce. 🙂
Jutro lecę do mojej siostry i nie wiem czy uda mi się dopchać do komputera, więc już dziś:
Ciepłych, radosnych Świąt Bożego Narodzenia w atmosferze nadziei i optymizmu serdecznie Wam życzy Małgosia.
mt7,
wprawdzie głównym nośnikiem aromatu w wanilii jest laska, ale jej oleisty rdzeń z ziarenkami posiada również intensywny zapach. Dodawanie wyskrobanego wnętrza laski, a więc ziarenek z oleistą otoczką jest łatwiejsze, niż siekanie skórzastej skóry „strąka”, aromatyzuje wystarczająco i dyskretnie, a wygląda bardziej elegancko (kropki zamiast strzępków). Rozcięta i wyskrobana laska wanilii się nie marnuje, bo można nią aromatyzować mleko np. na sos, krem, budyń lub włożyć do słoika z cukrem i samemu wyprodukować cukier waniliowy.
Tobie też Małgosiu radosnych, pełnych pokoju i ciepła Świąt Bożego Narodzenia życzę. 🙂
Jeszcze się powymądrzam i dodam, że nazwa wanilia (vainilla) jest zdrobnieniem hiszpańskiego „vaina” i oznacza małą pochwę (na szpadę), bo tak się skojarzył konkwistadorom kształt nowo poznanej przyprawy.
Vaina = vagina
Rożki waniliowe:
http://picasaweb.google.com/nemo.galeria/Ciasteczka#5281995638202933410
te kobiety sa niesamowite, tu uszka tu ciasteczka a mnie bigos sie znarowil, wwalilam za duzo ostrych suchych wegierskich papryczek ale jeszcze podrasuje
Morag,
czy Twój bigos jest odmiany szegedyńskiej? 😉 😯
Może ja też jutro zacznę z bigosem? Spróbuję czy moja kapusta już się nadaje, ale trochę mi jej szkoda gotować. Jeśli jest dobra, to zjemy na surowo, a na bigos kupię tutejszą, pasteryzowaną.
no bo juz sie utozsamiam,…
ja tez robie czesto bigos z tutejszej kapusty, gdyz czasami szkoda kapusty w Twoim wydaniu na gotowanie jej i, i , i dodje tylko kassler czyli wedzony schab, zadnej mieszaniny kielbas itd.
Wy tu o uszkach, fraktalach i wanilii a ja wróciłem wlaśnie z przedstawienia w nowojorskiej operze miejskiej. Dawali „Tais” z Rene Flemming w roli głównej.
Jak ona śpiewa to ciarki chodzą po plecach. Rzecz o manipulacji. Mnich manipuluje kurtyzanę żeby się nawróciła na jedyną słuszną wiarę i wmanipulowuje samego siebie w kanał.
Były dwa antrakty. W pierwszym kanapki z łososiem i białe wino. W drugim gorzka czekolada.
Końcowy duet z tematen z „Medytacji” w tle. – palce lizać.
ASzyszu…
Swięta nadchodzą! Normalnie się przegadujemy, jak zwykle.
U mnie zimniej niż zwykle i martwi mnie to, bo leci po kosteczkach, a kosteczki chore od dekad, nie będę wspominała od ilu, może nemo by coś na to wrzuciła, jakis przepis?
Gożdziki wyszły, uprzedzam….
To ASzysz do NY poleciał?
No macie… pokochał wierzbę…i na niej odpłynie.
http://www.youtube.com/watch?v=kcf3dTEka_8
A ja cztery razy próbowałam wkleić operę Aszysza i wyrzucało mnie bez słowa wyjaśnienia. 🙁
To może Medytacji nie wyrzuci:
http://pl.youtube.com/watch?v=m2yyNSUoe3E
Nemo, uprzejmie proszę o przepis na rożki 🙂
Piękne rożki!
Niedługo, tj. o 9.00 kończę pracę.Właśnie wydrukowałam sobie artykuły na poniedziałkową prezentację ( obowiązują tzw. czasopisma obcojęzyczne ). Zrezygnowałam z wyjścia na giełdę minerałów- następna przecież niedługo, za parę miesięcy- żeby pobyć trochę w domu.
Nie wiem jeszcze co będę dziś gotować, muszę sprawdzić jaka mam zawartość lodówki. A może wyjdziemy zjeść. Tylko dokąd? Dokąd wg Was w Poznaniu?
Nie wiem bo… jak już idę- to zawsze w te same miejsca 😳 to taka odmiana mamoniowatości. Smakuje mi w tych restauracjach które znam…:wink:
MałgosiuW,
proszę bardzo, przepis na
ROŻKI WANILIOWE
200 g masła
100 g cukru pudru
szczypta soli
1 laska wanilii – rozciąć, wyskrobać ziarenka i dodać do masła, resztę zużyć do aromatyzowania cukru, mleka itp.
Podane składniki utrzeć na puszystą masę, dodać
100 g obranych i drobno zmielonych migdałów
250 g mąki
zagnieść kruche ciasto, uformować wałek o średnicy ca 4 cm, kroić nożem na plasterki, formować wałeczki o średnicy 1 cm, kroić na 5-6 cm kawałki, z nich formować zagięte rogaliki, układać na blasze, przed pieczeniem można wystawić na zimno (balkon).
Piec w temp. 200°C ok. 10-15 min. aż końcówki się delikatnie zezłocą. Uważać, by nie przypalić ani zrumienić, mają być blade. Jeszcze ciepłe obtaczać w cukrze z wanilią. Wychodzi ca 100 sztuk.
Teraz juz z górki. Najdluzsza noc w roku trwala 15 godzin i 40 minut. Rozpoczela sie astronomiczna zima z cesarska pogoda. Dnia bedzie przybywac, pieniedzy ubywac. Teraz zacznie sie Kryzys, badzmy optymistami, na calego.
Zapasów robic nie bede
Przekazuję piękne podziękowanie Pani Alicji Tysiąc za okazane Jej wsparcie, dzięki któremu spora część zaległości wobec Zakładu Energetycznego została spłacona. Dziękuję w Jej imieniu oraz własnym.
Dobrego dnia.
Zainspirowana marudzenem Izyka o beznadziejnosci angielskiego sniadania, oraz niezbyt dobrze wykonywanym owym snieadaniem w Zambii postanowilam udowodnic, ze full english moze byc smaczne.
Z tej okazji przez najblizesze 2-3h w piekarniku pieka sie baked beans, oraz male pomidorki z oliwa i tymiankiem, boczej czeka na upieczenie na chrupko, brazowe pieczarki czejaka na pokrojenie i usmazenie z drobnopokrojona cebulka, jeszcze tylko swiezy chlebek i smazone jajka i bedzie sniadanie…
To była najdłuższa noc, a ja spałam tylko 6 godzin 😯
Teraz idę pobiegać po śniegu, zanim się całkiem roztopi. W dolinie jest +5 stopni 🙁
Ja wcale nie muszę lecieć do NYC.
Nasze gminne kino wyposażono w najnowszą technikę i korzystam z comiesięcznych tramsmisji z Metropolitan Opera w HD. Dziesięć minut od domu. Bilet kosztuje nieco więcej niź na zwykły film.
Transmisje są bardzo interesujące. Opróc tego co widzą i słyszą siedzący na widowni pokazywane jest sporo zakulisowości, zmianę dekoracji, rozmowy „na gorąco” z artystami (Wczoraj oprowadzającym po zapleczu był Placido Domingo) i różne ciekawostki. Ja lubię takie spojrzenie na muzykę wykonywaną „na żywo”.
Dowiedziałem się na przykład , że kieckę dla Rene wykonał Christian Lacroix.
http://www.philly.com/inquirer/weekend/20081219_Fleming_Thais_promise_a_feast_for_the_eyes.html
Skąd by mi coś takiego przyszło do głowy? Ja nawet nie znam faceta…
Takich kin jest w Szwecji chyba ze czterdzieści. Na największym zadupiu można sobie obejrzeć operę z Nowego Jorku albo nawet ze Sztokholmu, bo i miejscowa Królewska załapała się na ten pomysł. Z Uppsali przyjeżdżają specjalnie wynajętym autobusem. W antrakcie można wypić i zakąsić.
Wczorajsza publiczność była dość wiekowa, czuliśmy się z moją panią jak małolaty. Niemniej jednak lubię to i wybieram się ponownie.
Niepotrzebnie oszczekałam Pana Lulka, że mi pogody cesarskiej pozazdrościł. Dziaj słonecznie, temperatura tuż powyżej zera i niestety, dość silny wiatr. Po moim porannym wyprowadzaniu Radyjka, przyszła teraz kolej na Młodszą – pomaszerowali wspólnie do lasu straszyć wiewiórki. Tych wiewiórek jest coraz więcej. Nauczyły się, że ludziska dokarmiają i albo rozrodziły się miejscowe, albo przeprowadziły z okolicy. Pojęły też, skubane, że przyprowadzane psy nie są w stanie zrobić im krzywdy, że zawsze uciekną; w efekcie psiaki dostają zawału kiedy rude psotnice zbiegają po pniu prawie pod psią mordę, żeby za sekundę śmiać się z bezpiecznej wysokości. Pater familiae potrafi na dodatek rzucić sZyszką w psi łeb. Nie ma większwej psiej rozrywki, jak szaleńcza pogoń za puszystą kitką, Bezskuteczna.
Małgosi W słonecznych i miłych świąt oxfordskich ążyczę.
….no tak na te rude to wszyscy, ze psotnice….
Przeczytałam właśnie, że dzisiaj zaczynają się żydowskie Dni Światła, Chanuka = a więc dla wszystkich obchodzących te święta – najlepsze, pełne szacunku życzenia.
dla morag:
http://www.youtube.com/watch?v=Kz7j1NwXirA
Panie szysz, moja mama nie brzydula, moja mama, wszyscy mowia – jest Feger, potrafi zmiesc wszystko na drodze jak chce, rudzielec to prawda, pozdrowienia X-mas Dagny
Konika zrobilam sama a Hintergrund to przerobilam, Dagny
http://picasaweb.google.com/dorotadaga/AdwentoweBaranki#528220202718650147
Kingston ON
December 21, 2008
CANADA
Current Conditions
Overcast
-21 °C
WindChill
-28 °C
Wind
24 km/hr NE
Relative Humidity
71 %
Barometric Pressure
102.1 kP
No właśnie. To ja zabieram torebkę i lecę do tego Kingston na południe. Jamajka. A co! Sami przyznajcie… na widok tego -28C przymarzliście kapeczkę? Prawdziwa temperatura jest -21, ale z wiatrem i tak dalej…
Dagny,
pikne bardzo 🙂
ASzysz, a ja zazdroszczę. 🙂
Pzdr dla wszystkich. 😀
Dla Dagny, na Śeięta:
http://www.icq.com/greetings/cards/67/
I na nowy rok:
http://www.icq.com/greetings/cards/3672/ 🙂
no to lece po choinke, kiszona kapuste wlasnie nabylem, zapewniam Was, ze dostac tutaj niegotowana, to spory wyczyn
W tym czasie jak dziecko bylo uprzejme prowadzic z Panstwem korespondencje bylam na zakupach i z braku sniegu nie wzielam sanek tylko taki zaprzag, zagatka co to za model? W kazdym razie zaprzeg jest cholubiony, wszyscy sie za nami ogladali i musialam nawet postawic na glowie grawera na Nowogrodzkiej, zeby wygrawerowal herb wlasciciela tego pojazdu.
http://picasaweb.google.com/dorotadaga/Zaprzeg#
Dagny dziekuje i zyczy nawzajem
Nie ten bohater, nie ta opera, nie NY, zupełnie inna bajka!
Ale kolorki jakieś podobne.
Ciekawe czy projektant ten sam??
http://wiadomosci.onet.pl/110312,21,0,0,1,pokaz.html
Ale widać na pierwszy rzut oka że budżet w NY mają większy.
5 minut temu:
http://alicja.homelinux.com/news/img_6452.jpg
Morąg,
kurka wodna…..ale maszyna!!
Nie znam się, ale jest piękny…..
Alicja a Ty bedziesz mogla wyjechac czy wychodzicie pieszo jak Eskimosi na takich instalacjach do pokonywania snieznych zastepow
to jest replika ksztuje 6 tys. jewro tutaj, z jakiego kraju ????????
Cholerka,
Word mi nakazał i zakazał (juz ja mu…), a taki fajny komentarz wysłałam a propos tego zdjęcia 🙂
A to naprawdę sprzed mniej wiecej 10 minut.
Nie eskimo, tylko innui, juz klepałam o politycznej poprawności. My jesteśmy tacy na piechotę, więc nam nie zależy, a teraz weekend, to tym bardziej nam nie zależy. Do sklepu „za rogiem” tylko 2.5 km i założę sie, ze nikogo nie spotkamy po drodze. Przerażeni Kanadole siedzą w domach!!!
Morąg – starsza Pyra zakochała się w Twoim zaprzęgu od pierwszego spojrzenia. Młodsza poszła uzupełnić zapas domowej chemii i prtzegonić przy okazji psa. Od obiadu został w rondlu aromatyczny tłuszczyk żeberkowy, w sam raz do kopytek na jutro. Plany miałyśmy ambitne, ale…. Wczoraj wpadł Synek i siedział 5 godzin, a dzisiaj w południe przyjechała Wnuczka z rodziną i po 2 godzinach z Igorem, Pyry odpuściły robotę.
Pyro to niestety nie moja maszyna, opiekun moich kotow ma to to i przy dobrej pogodzie mozna tym wyjechac na miasto, caly Berlin jest wtedy nasz.
Czasami trzeba spojrzec i na „wschodnia strone”, gdyz jest to replika motocykla produkowanego w Rosji od wielu lat o nazwie Ural, produkowane gdzies w glebi Rosji, te 6. tys. to z dostawa na Zachod. Rosjanie maja nawet tutaj warsztaty do naparawy tych maszyn.
Moze my tak zaczniemy rozpowszechniac Syrenke, bo Trabanty sie juz znudzily?
Morag,
niezły wózek 😯 Takim herbowym zaprzęgiem to na pustynne bezdroża Afryki, a nie prozaiczne zakupy…
U mnie już po nartach. Na bezludnej trasie było +1°C i drobniutka mżawka, choć to ponad 1500 mnpm. Sniegu pod dostatkiem, ale ciężki i mokry. Jak skończyliśmy rundę to mgły rozwiało i wychynął błękit prawie pocztówkowy…
Teraz wezmę mój pojazd jednośladowy i udam na zakupy po suchym asfalcie. Od wtorku ma być chłodniej, mam nadzieję, że kanadyjskie chłody tu nie zawitają 😯
Przed sklepem cuchnie rozgrzanym serem, Mikołajem i osiołkiem – bazar z różnościami, napitkami i jedzeniem oraz tłumkiem ludzi. Spiewa Armia Zbawienia. W sklepie dają prezenty – puste blaszane puszki na herbatę lub kawę 🙁 Wczoraj dawali sadzonki hiacyntów z widocznym pączkiem. Co będą dawać na Wielkanoc? 😯
Nabyłam nasiona anyżu, zielony pieprz marynowany, mango i papaję oraz 2 avocado – wszystkie owoce egzotyczne w promocji. Do tego kumkwaty. I jeszcze farbę to zafarbowania starych prześcieradeł na szmaragdowo.
Co wszyscy po ciuch juz podswietuja? A ja biore sie do roboty, spawacz przyjechalz piaskarka w samochodzie, przysluga dla znajomego i ja jutro na tej piaskarce pojade dalej
Morag, remoncik przy niedzieli? konsultowalas z plebania?
jesli ta piaskarka rownie odlotowa, co karoca, to sie nie dziwie,
mam chojaka,
dzis malze
pleban to zawsze gral w karty z moimi rodzicami w dni powszednie a w niedziele zawsze robilismy remonty i tak zostalo, piaskarka jest do szlifowania metalu, pochodzi z Akwizgranu i w ramach przyslugi za przywiezienie jej dostaniemy opony zimowe, piaskarka zajmuje cale wnetrze nabrzytszego samochodu europy czyli fiat multipla i ja na niej pojade dalej z kotem bo nie ma miejsca, jednak wschodni ural jest lepszy
Kingston, Ontario, Bath Road…
13:15, 12 grudnia 2008
http://alicja.homelinux.com/news/img_6456.jpg
/no comments
Pośpiwewajcie trochę… z ta trzecią od lewej w pierwszym szeregu… 😉
Tylko nie fałszować mi!!!
http://www.posrodkuzywota.pl/
z Ta najladniejsza? nie smiem, ide do garow
Sławek,
to Młoda naszego Starego, tego od garów, patelni i przypalonych omletów, rozumiesz? 😉
(zaraz mi sie dostanie…)
Nie zapomnijcie o grzybach w barszczu i uszkach! Te dwa spod osławionej sławojki są w moich uszkach 😉
http://alicja.homelinux.com/news/img_5308.jpg
W moim sklepie sprzedawali dziś kurki luzem z USA – świeże, ale bardzo zmęczone podróżą 🙁 Cena w przeliczeniu ca 170zł/kg 😯 Chętnych nie zauważyłam.
Kolędy można śpiewać bardzo seksownie:
http://www.youtube.com/watch?v=ovS4C9LPNQ0
Ale przyznasz Alicjo, że do mnie podobna. Jeśli przyznasz to Ci nawet nie zauważę tego starego!
Podobna? Może i podobna ale wdzięczny uśmiech ma po Basi. Młoda prasuje serwetki, piesio śpi, pYRA PLANUJE JUTRZEJSZĄ PRODUKCJĘ ŚLEDZI I EW. GALARETY Nie, to nie takie ważne, tylko ten klawisz…
Cała Basia, ale jakżesz podobna do Ciebie, Piotrze 🙂
(dobrze wybrnęłam?)
Podobna. A wnuk to juz wykapany Dziadek (po zdjęciach sadzę).
I dodam, że życzę każdemu staremu, żeby był taki młody, jak nasz Szef! Mówię to ze szczerego serca!
Hej!
Wesołych swiat ode mnie z ganku! Czereśnie, wiśnie… i jak to dalej spiewał Jacek łech, o tych dziewczynach? 😉
http://alicja.homelinux.com/news/img_6457.jpg
No i mojego szegetynskiego bigosu juz prawie nie ma, zaczyna sie noc a ja musze jechac po zamowina miodowke
Co ja napisałam?! Jacek Lech miało być! 😯 , ze o wstydzie nie wspomnę….
Transmisje z Met są już i w Polsce. Wczoraj np. jednocześnie z ASzyszem mogła „Thais” obejrzeć publiczność w Filharmonii Łódzkiej. Akurat byłam w tym czasie w Łodzi, ale musiałam iść na premierę do tamtejszej opery. Lepiej niż w Met nie było 😉
W Warszawie też już zaczęły się takie transmisje, ale po pierwsze w kinie (Muranów), a po drugie rzadziej.
http://warszawa.dlastudenta.pl/sztuka/artykul/Metropolitan_Opera_na_zywo_w_kinie_Muranow,27708.html
wszystkim
piszacym,milczacym
wymarzonych Dni Swiatecznych
oraz jeszcze lepszego nowego roku
Morąg…
babo durna, bigos trzeba było na balkon wystawić!!! Jeszcześ nie załapała?! 🙄
A teraz juz po bigosie… Ja ciągle trzymam uszka w zamrażarce 😉
Całe 300 sztuk, że przypomnę (Alicja Uszata).
O macie… zaczyna się całkiem świątecznie, muzyka poważna i takie tam. Serduszko się rozpada na małe kawałki, ale wiecie co? Dzięki temu cholernemu internetowi bliżej do Was teraz , niż 26 lat temu.
Walnę, a co mi tam… kocham was wszystkich, nawet tych co siedza na ławkach i podgladają 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/img_6463.jpg <–!
Chciałam dla was zrobic jeszzce jedno zdjecie, jak u mnie teraz pada… Lisa nadjechała. Seriozna zima, nie?!
sie zrobilo, Najladniejsza i jeszcze do tego Szefa, no przynajmniej w polowie, a my tu w nieswiadomosci,
pieczarki zywe z Polski trafilem- 3,90eu/kg, kurki tez posiadali, pochodzenie niejasne, ok. 9/kg
ot wylecialoby, dostalem nagrode, dzieki serdeczne, niedospalem, ale Ludzi z Polityki juz wyczytalem, szkoda, ze bez podpisu,
Alicja ale to co ja mialam to wystarcza normalenej rodzinie na trzy dni a tu jeszcze dowiedzialam sie, ze zostawil resztke na sniadanko na jutro.
Ja już też z wyprzedzeniem życzę wszystkim Łasuchom i Smakoszom najpyszniejszych Świąt!
Przed sylwestrem wrócę, więc Nowego Roku pożyczę osobno 😀
U mnie świątecznie gra radio prosto z Wiednia.
Alicja mnie kocha ! Przynajmniej jedna , która miała odwagę powiedzieć to głośno.
Z radości zaraz pójdę do roboty i urżnę ze dwie ramki.
Wstanę jutro 5.30 jak zwykle i będę wcinał dalej. Przydam się na święta. Może ktoś mnie pochwali przy świątecznym stole.
Dobre i to.
Alicjo -jest to jeden z nielicznych pewników w naszym niepewnym życiu kochamy się z wzajemnością i stąd ostre spory – obcym i obojętnym darujemy mnóstwo nieprawości, swojemu nie przepuścimy Przypominam o Ewach i Adamach w środę (Stara Żaba, Ewa Wojtka z Przytoka, dopisać resztę proszę)
Marek…
Ty sie nie wygłupiaj, zawsze Ciebie i tych wszystkich innych kochałam od tamtego czasu, kiedy to… i powiadam głosno. Paskudo wredna, czemu nie było Ciebie tego września?! Bardzo mi szkoda, ze Wojtka z Przytoka nie ma, pamietasz, jak Ty robiłeś nam sniadanie i podlewałeś wisnióweczkę swoją? Ależ to było…
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_2474.JPG
A tu my sa dwa 🙂
Szef wiadomo… na pierwszy plan sie walnął 😉
o, i jeszzce Jerzor sie wydziera, zeby dodać najlepsze od niego, to dodaję!
Może złożycie Państwo swój podpis – http://www.femalesinfront.eu/default.asp?view=front&lang=pl ?
Pyra zaraz przytuli się do poduszki. Dobranoc