Zgadnij co gotujemy(68)?
W poniedziałek – ryba, we wtorek – ryba to i w środę musi być ryba. I tylko nagroda w dzisiejszym quzie wyłamie się z owej rybnej atmosfery. Tym razem nie będzie to ani książka kulinarna (czekamy na transport z drukarni), ani polityczna publicystyka autorów ‚Polityki’ lecz… dzieło poety. Kto pierwszy bezbłędnie odpowie na trzy pytania i przyśle je na adres: internet@polityka.com.pl ten otrzyma tomik pióra ks. Jana Twardowskiego – „Maksymy, aforyzmy, sentencje”.
Oto pytania:
1. Rak pustelnik uważany za wyjątkowy rarytas ze względu na smak mięsa ma dziwny obyczaj mieszka zawsze w pustych muszlach po ślimakach – dlaczego?
2. Wątłusz znany jest powszechnie pod inną nazwą – jaką?
3. Głowonogi są wyjątkowym przysmakiem, a najpopularniejsze to: …
Poczta internetowa czeka na odpowiedzi a listonosz na książkę z dedykacją skierowana na adres zwycięzcy.
Komentarze
U mnie srodek nocy, odpisalam do Pana Piotra, ale jak znam zycie Mis2 albo ktos inny mnie ubiegl. Trzymam za siebie kciuki, bo cala reszta jeszcze sp, i nie ma kto. Wracam do pozycji horyzontalnej.
Buzia,
Lena
U mnie srodek nocy, odpisalam do Pana Piotra, ale jak znam zycie Mis2 albo ktos inny mnie ubiegl. Trzymam za siebie kciuki, bo cala reszta jeszcze spi. Wracam do pozycji horyzontalnej.
Buzia,
Lena
Nie będę dzisiaj odpowiadała na zagadki bo późno siadłam przed komputerem. Pewnie już jest wiele odpowiedzi tym bardziej, że dzisiejsze pytania nie sa trudne.
Poznań dzisiaj szronem wysrebrzony i słońce wyjrzało wreszcie zza chmur. Jest sucho, bezwietrznie i w ogóle, ładnie. Na dzisiejszy obiad zaplanowałam sobie pyzy drożdżowe z pieczarkami duszonymi w gęstym sosie. Do popicia będzie barszyk czerwony w kubku. I tyle Może jeszcze wykombinyję jakąś surówkę – może z pora, papryki, ogórka kwaszonego?
Muszę dzisiaj ogarnąć trochę mieszkanie, bo przez te komplikacje zdrowotne koty z kurzu się po chałupie włóczą i już patrzeć na to nie mogę. Zawsze mówię, że jestem – i owszem – bałaganiarz, ale nie brudas przecież! Z wolna zaczynam planować zakupy świąteczne, skromne w tym roku, bo na Wigilię zostałyśmy zaproszone do Syna, a nocą z 1-go na 2-gie święto Ania tradycyjnie wyjeżdża na OrnaK. wIęc tylko kupię jakąś kaczkę na pierwsze święto i materiał na bigos i pasztet, które Anka zawsze ze sobą zabiera i jakieś podzielne i łatwe w odgrzewaniu mięsiwo (np schab z owocami suszonymi. Z ciast planuję piernik w czekoladzie i makowiec. Miś 2 – ponawiam zaproszenie. Od 26-go jeden pokój jest u mnie wolny i jeżeli masz ochotę powłóczyć się po Poznaniu, to adres znasz. Tylko uprzedź kiedy przyjedziesz. Kiedy Ani nie będzie, a ja będę miała komputer cały czs do dyspozycji napiszę pracę licencjacką koleżance moich córek z harcerstwa jeszcze. Napiszę bez pieniędzy, za frico, bo dziewczyna życie sobie poplątała beznadziejnie, nie pracuje, wuchowuje 2 dzieci, zyje z minimalnej kwoty alimentów i pomocy społecznej. Tylko temat tej pracy mnie odstrasza – Olga wybrała sobie fubdusze Unii Europejskiej przeznaczone na aktywizację zawodowa kobiet. Materiiały do tego są, ale niudne to, jak flaki z olejem. No, rozpisałam się i kto będzie miał cierpliwość to przeczytać?
Echidna !
Gdyby Sztaudynger dzisiaj pisywal, to na pewno byloby:
Z kliemtami wielka bieda.
ale bez nich zyc sie nie da. 🙂
Uszy do góry zatem i po staremu
Przodem w przód a tylem w tyl.
Jak u Mrozka o ile sobie przypominam. 😎
Pan Lulek
Mis 2 !
Nie uprzedzaj tylko wpadaj z zaskoka. Moze Ania nie zdazy jeszcze wyjechac i zalapiesz sie z Nia na chate. Jak w starych dobrych czasach, mozecie przeciez dac Pyrze na kino. U nas w akademiku, to byla norma. Dawalo sie kolegom na kino i dlatego pokoje dwuosobowe byly w cenie i tylko starzy bywalcy dostawali przydzial do takiego pokoju.
Ciekaw jestem kto dzisiaj wygra.
Pan Lulek
Panie Lulek,
Prosze mi Pyry nie wypychac do kina, jak sie zgodzi, to limuzyna, szampan i takie inne, w nazad to samo.
A Ja nie wygram, bo ktos byl na blogu wczesniej, a ja bym chciala tego Rodaka..
Panie Lulku, to jest racja
To jest racja
Tamto bylo -desperacja
Ze klienci taka nacja
Podniesiona na duchu
Echidna
Zgadywac niestey nie bede bo juz za pozno. Zgadywac co ja ugotuje tez nie bede – bo wiem. Zatem ide do kuchni by wykonac – zwazcie „wykonac” nie ugotowac – zupe pomidorowa z ryzem oraz biszkoptowe placki z jablkiem. Taki dietetyczny oddech po wczorajszym gulaszu wegierskim jaki przygotowal moj MM. Bylo dobre, bardzo dobre ino w gebie pozniej pieklo, a nocka wedrowalam do zrodelka.
Echidna (od rondla)
Dzien dobry wszystkim! U mnie jak u Lulka, pogoda cesarska, tylko troche zimno i szron miejscami. Dzis nie gram, choc pytania latwe, ale o tej porze nie ma co startowac 🙁 Nie wiedzialam, ze ktos te pustelniki jada 😯 Znam tylko takie malenstwa do 5 cm, ale widzialam juz jednego w puszce po coli, moze ten urosnie wiekszy 😉
Pyro, w moim klubie spiewalo sie piosenke „Lepiej lezec na Ornaku, nizli sie do groty pchac”… I wystawiano sztuke z tekstem: „Ja chce dzemu, chce na Ornak, grota to jest rzecz potworna”… Bardzo lubie schronisko na Ornaku, zwlaszcza gdy wicher szumi w smrekach, pada snieg i swiat „cywilizowany” zdaje sie nie istniec. A najlepiej jest, gdy w nocy kapela goralska przygrywa sobie w kuchni, a schronisko jest pograzone w ciemnosciach (bo „trzeba oszczedzac paliwo” do generatora).
Psiakość. Też obudziłam się za póżno 🙁
Echidna, niech ten Twój poda mi przepis na ów z piekła rodem gulasz, u mnie wszystko ogniste idzie 🙂
Ja jaeszcze nie myślę o obiedzie o tej porze, ale tak po cichu sobie kombinuję, że po wczorajszym trzeba spasować. Nie ja. Niektórzy tutaj dali sobie w dziąsło na deser. Ja do tego ręki nie przykładałam. Było to pudło kupnych lodów czekoladowych. Pierwszy raz poprosiłam o mozliwość spróbowania, na koniuszku łyżeczki do herbaty, dosłownie. SAM CUKIER, moim zdaniem. No, zamrożony cukier z jakimś świństwem. Jak słowo daję, wolałabym coś upiec, chociaż nie lubię, bo przynajmniej wiem, co wkładam do ciasta itd.
Pan J. protestuje, żeby lepiej nie piec, bo on to będzie musiał zjeść, nie oprze się. A gdybyśmy piekli tylko z okazji gości i gościom na odchodnym dali po kawałku ciasta? Zeby pan J. nie miał takich ciężkich wyborów 🙂
@Alicjo i ni tylko
Nasze maniery przy wirtualnym stole to nie prawa człowieka, / których amerykanie i tak nie przestrzegają, robią tylko halo efekt by zwrócić uwagę na siebie, / lecz przypadkowy zbiór reguł, podobnie jak my zasiadający przy nim.
Gospodarz wielokrotnie podkreśla ze jest on do naszej dyspozycji.
My zasiadamy tutaj, ponieważ nam się tutaj podoba, albo z czasem przyzwyczailiśmy się do tego, co każdy z nas prezentuje.
To nie daje nikomu prawa do kaznodziejstwo. I jeżeli ktoś pisze ze Twoje dowcipy go nie bawią to oznaczać może, że go obrażają.
ZAŁÓŻMY SYTUACJE FIKCYJNĄ, ŻE MOGŁOBY TAK SIĘ ZDĄŻYĆ.
Nawet gdyby tak się stało, taki ą & ę mógłby oszczędzić sobie wstydu i na forum robić jakiekolwiek uwagi.
od czegoś takiego tylko charta non erubescit.
Witajcie
U mnie dziś kulinarna ciężka artyleria, typowe jadło zimowe. Wczoraj kupiłem dwie urocze golonki, ugotowałem w warzywach. Namoczyłem groch i dziś robię kapustę z grochem na golonkach. Będzie kilka dni wyżerki, bo pewnie garnek 5 litrowy wyjdzie. Kości golonkowe dostaną szczeniaki, bo już najwyższy czas by zasmakowały w psich przyjemnościach to znaczy w łupaniu kości.
Od rana mroźnie i piękne słońce co pozytywnie nastraja mnie do życia. Przypominam sobie ostatni wylot do Warszawy – na lotnisku ciemno, mokro i zimno. Samolot rozpędził się i ostro wbił w chmury. W uszach rosnące ciśnienie, przymknąłem oczy i nagle przez powieki przebiło się światło. Wyjrzałem przez okno i oślepiło mnie wschodzące słońce. A podemną morze chmur skłębionych aż po widnokrąg. I tak w pełnym słońcu lecieliśmy kilkaset kilometrów a pod nami kraj kulił się z zimna.
Jeszcze o Warszawie. Piotrze, odwiedzę stolicę 5 – 6 grudnia a trochę czasu wolnego będę miał 6 tj w czwartek od 14. Jeśli znajdziesz czas z przyjemnością się z Tobą spotkam. Przed wyjazdem skontaktuję się z Tobą e-mailem.
Pozdrawiam serdecznie
Dziendobry,
Dzisiaj dzien wyjatkowo niekulinarny. Przynajmniej w zalozeniu, bo do domu na obiad nie wroce. Za troche ponad godzine musze zlapac pociag do Rotterdamu a nastepnie do Antwerpii.
Poczatek niezly i potencjalnie mily dla mojego zoladka, bo Flandry co jak co ale jedzenie maja znakomite, ale obawaim sie, ze nie czasu nie bede miala, zeby cos przyzwoitego zjesc.
Innymi slowy dzisiaj bedzie fast food, wybaczcie mi moje serce i watrobo.
Moje szare komorki najwyrazniej sie zupelnie poddaly, bo jakos za grosz nie rozumiem postu Arkadiusa…
Nic to…
Alicjo na przepis na lody domowej roboty, latwy i niewymagajacy specjalnych maszyn, podal kiedys Pascal Brodnicki. Poszukam w domu i podrzuce.
Nirrod,
będę wdzięczna za przepis. Mnie się po prostu coś w żołądku robi, jak widzę te kupne z *supersamu*.
Post Arkadiusa zrozumiałam 🙂
Wojtek,
wyraznie Cię wyobraznia ponosi! Jakie setki kilometrów z Warsiawy do Zielonej Góry?! Toż te samoloty nie wzbijają się na poważne pułapy, bo się nie opłaca 🙂
Ledwie się wzbije, juz musi lądować, więc wzbija się najwyżej na 5-6 km (międzykontynentalne dwa razy tyle). A swoją drogą, lecąc z Berlina do Frankfurtu miałam okazje podziwiać okoliczności przyrody na ziemi i na niebie. Straszny tłok sie zrobił w przestworzach, popatrzcie tylko. Prawie jak na autostradzie:
http://alicja.homelinux.com/news/Polska_2007/Berlin/60.Ruch%20na%20podniebnej%20szosie%20jak%20cholera.jpg
Nemo – moje psanny-córki jeżdżą na Ornak od drugirj klasy liceum czyli od dwudziestu kilku lat. Zwsze w listopadzie na „Kanał” w drugi dzień świąt gwiazdkowych z pobytem noworocznym i na Wielkanoc. Zaczęło się to od zawiązania klubu „Dziabadło” jako przybudówki Akademickiego Klubu Górskiego Jurka Preislera „Jankesa” (jego syn, Michał był geografem w Liceum nr VI) I odtąd wsiąkły na amen w pacierzu. Niestety – schronisko na siebie musi zarobić i z roku na rok jest bardziej luksusowo i mniej „górsko”, a w Sylwestra starzy wyjadacze bawią się przy ognisku na polanie, bo w schronisku jest bal pasantów – wóda, panny w szpilkach i muzyka od której uszy odpadają. Do ubiegłego roku przynajmniej w kuchni rządziła Babcia, dokarmiając przyjaciół, smażąc pstrągi i piekąc najlepszą w okolicy szarlotkę. Babci już nie ma i na Ornaku jest bufet ogólnozakopiański czyli drogo, mało i niesmacznie.Stale jeszcze przyjeżdżają resztki AKG i Dziabadła ale coraz mniej chętnie. Powoli rozglądają się za inną metą ale tradycja jest „ornakowa”.
http://alicja.homelinux.com/news/Polska_2007/Berlin/59.Miedzy%20Berlinem%20a%20Frankfurtem.jpg
No, tutaj już powoli lądowanie 🙂
A przy okazji, trochę latam (bo muszę), ale po raz pierwszy zdarzyło się, że samolot wylądował tak, że nie czuliśmy tego lekkiego czy cięższego walnięcia kółek o beton. Po prostu majstersztyk. Lufthansa, co tu gadać.
Nie chcę uprawiać reklamy, ale naprawdę pod każdym względem Lufthansa bardzo dobrze się zapisała w mojej książce.
Alicjo
Setki w lini prostej. Z mego miasta do Warszawy jest koło 500 km. Samolot się wznosi, potem godzinę leci a podem opada. A ile się wznosi to nie wiem. Ważne, że leci nad chmurami.
Pozdrowienia
Melduje,ze udaje sie na egzamistrz mistrzowski z zakresu mocnych trunków domowych i nalewek. Dostalem zawiadomienie, ze odbywa sie dzisiaj po poludniu w budynku Izby Rzemiosl a uczestnicy proszeni sa o zabranie ze soba pomocy szkolnych. Pierwsza czesc ma obejmowac wiedze praktyczna a druga zagadnienia teoretyczne i przepisy. Prawie jak na prawo jazdy. Ja zapomnialem w stosownym czasie przepisac moje polskie prawo jazdy, poza tym bylo ono juz z przestarzala data i musialem od nowa robic kurs. To jes osobna historia i jesli ktos chce moge opisac jakie zasady obowiazuje polskiego obywatela jesli chce on mieszkac na stale w Austrii.
Jesli chodzi o mnie, zakladam swieza koszule, czyszcze buty i zabieram pomoce szkolne skladaja ce sie z dlugopisu, zeszytu formatu A4, butelki wlasnorecznie przepedzonej brzoskwiniówki i dwu kieliszków.
Egzamin rozpoczyna sie o go dzinie 14.00
Trzymajcie za mnie kciuki.
Znowu uczen
Pan Lulek
Zaspalam,
Panie Lulku. a gdzie ladna historyjka na Dzien Dobry?
Z tego powodu jade do pracy jak bez reki i nogi.
Buzia dla wszystkich,
lena
Po raz kolejny dzieki wielkie Bogu skladam za internet.
Krem lodowy
200 g obranych migdałów
200 g cukru kryształ
600 ml kremowki do ubijania
2 jajka
150 g cukru pudru
2 łyżeczki brandy
margaryna do smarowania
szczypta soli
1. Na patelni upraż na złoto migdały na małym ogniu. Podczas prażenia często mieszaj, żeby nabrały koloru ze wszystkich stron.
2. Ubij Ramę Cremefine na sztywno.
3. Na drugiej patelni rozpuść cukier kryształ, tak żeby zamienił się w karmel. (Nie dotykaj i nie próbuj rozpuszczonego cukru, bo się poparzysz.)
4. Oddziel białka od żółtek.
5. Ubij 50 g cukru pudru z żółtkami.
6. Wsyp migdały do karmelu.
7. Tacę z piekarnika wysmaruj margaryną i przelej na nią karmel z migdałami. Rozpłaszcz masę i wystudź.
8. 6 kokilek wyłóż od wewnątrz folią spożywczą.
9. Szpatułką oderwij zastygnięty karmel od podłoża i zmiksuj.
10. Ubij na sztywno białka ze szczyptą soli. Gdy piana będzie sztywna ubijając dodawaj powoli 100 g cukru pudru.
11. Do Ramy Cremefine dodaj kogel-mogel z żółtek. Wymieszaj delikatnie.
12. Do masy przełóż pianę z białek i znów pomieszaj, tak żeby piana nie opadła.
13. Całość połącz ze zmiksowanym karmelem migdałowym i brandy.
14. Przełóż masę chochlą do kokilek. Każdą z nich upuść na blat z wysokości 5 cm, żeby masa się równomiernie rozłożyła.
15. Wstaw do zamrażalnika na 24 godz. Jeśli jesteś wielkim łakomczuchem, możesz napocząć krem już po 3 godz.
Tyle Pascal Brodnicki a ja jeszcze dodam, ze cukru dodaje o min 1/3 mniej za to troche wiecej alkoholu. Do tego nie zawsze dodaje Brandy i migdaly. Ostatnio zrobilam z wiorkami kokosowymi likierem i malymi kawalkami czekolady i tez wyszlo pyszne.
Dziś zwyciężcą jest Andrzej z Chełma; Oświcie odpowiedział, że rak ów mieszka w muszlach ponieważ ma skorupe tylko na szczypcach a odwłok bezbronny, wątłusz to inna nazwa dorsza a najpopularniejsze głowonogi to osmiornice, kalmary i mątwy.
Tomik aforyzmów ks. Jana Twardowskiego już w drodze do Chełma. A ja po wykładzie o historii tygodnuika „Polityka” i specyfice zawodu dziennikarskiego wygłoszonego (120 minut z wycieczka po redakcji) dla 40 studentów z Wrocławia, wracam do domu czyli do pracy nad kolejną książką. No i do kontaktów ze światem czyli blogowiczami wszystkich kontynentów.
Panie Lulku, historyjka jest, niech idzie i zdaje te egzaminy, pomoce szkolne wygladaja bardzo przyzwoicie, a piornik, a linijka zapomnial?
Lece
Ojej. Aż tyle?! Mnie się Polska malutka wydaje i już o geografii zapominam myśląc, że w samej prowincji Ontario możesz zmieścić trzy Polski 🙂
Ale te krajowe faktycznie, ok.5-6 tys. km się wznoszą.
Chmury są, albo ich nie ma. Nie lubię latać, ale jak tak pomyślę… za każdym razem coś innego. Czasami leci się nad Grenlandią w drodze do Kanady (w tamtą strone loty są zawsze nocne) i wtedy pilot ogłasza, żeby spojrzeć przez okienko. Przepiękne widoki z 10km. wzwyż. Nigdy nie zrobiłam zdjęcia. Ale wierzcie mi – widoki niezwykłe 🙂
Po prostu lody!
Panie Piotrze!
Pięknie dziękuję, 😀 , szczególnie w związku z wczorajszą dyskusją u Owczarka!
a.j
Czy ja moge grzecznie WordPress grzecznie poprosic o przeredagowanie mojego postu z przepisem i wyrzucenie ramy zastepujac ja kremowka, badz tez zwykla margaryna w zaleznosci od potrzeby… Ze Skladnikow pamietalam, zeby wurzucic a z tekstu zapomnialam… 🙁
Panie Piotrze, na litosc! Chyba wezme urlop.
Nirrod,
chyba się nie uda z WordPressem
Alicję możesz poprosić o przeredagowanie, zrobię z przyjemnością.
Ależ mam ranek! Stary przyjaciel znalazł mnie via *nasza-klasa*
Ja go tu przyciągnę, bo … bo będzie tu pasował 🙂
Czekam Wojtku na maila. W czwartek siedzę w Polityce i tam chętnie się spotkam.
Świetnie Piotrze. Przy okazji obejrzę redakcję pisma, ktore czytam od ponad 30 lat. Ale mi się trafiło!!!
Pozdrowienia
Alicja – Himalaje o swicie; rozowe slonce i bezchmurne niebo. Oniemialam.
Dobranoc wszystkim
Echidna
Ciasto na kluski rośnie sobie pod pokrywką w misce, pieczarki uduszone, sos zrobię w ostatniej minucie. Wyciągnęłam pocztę ze skrzynki – rachunek za enmergię i gaz. Prąd mi Z”staniał” w porównaniu z poprzednim rachunkiem o 40 złotych – to efekt nowej lodówki, bo stara chodziła „na okrągło” Tak czy owak 200 złotych trzeba zapłacić za techniczne luksusy Trochę odkurzyłam, nastawiłam przepierkę i jak na razie, mam dosyć aktywności. Alicjo – też Ci prześlę przepis na lody domowe, które składają się z serka homo, kogla-mogla i śmietanki typu „Śnieżka” – na pewno nie tuczące. Robiłam je kiedyś co sobotę – dużą tortownice i jeszcze w miseczkach. Najlepiej sprawdzała się warstwa z rozgniecionymi bananami i jeszcze czekoladowa z orzechami. Inne były trochę bez wyrazu. W zamrażarce bez problemu wytrzymują tydzień – 10 dni. Możesz zrobić z połowy proporcji, bo po diabła Ci cała tortownica.
Przepis na domowe lody niskokaloryczne :
2 opakowania serka homogenizowanego – 400 – 500 g.
o,5 szklanki cukru pudru
3 jajka.
200 ml mleka lub niskoprocentowej śmietanki,
1 op. „Śnieżki”
Wykonanie
do serka w misce dodać żółtka ukręcone do białości z cukrem – pudrem
dodać Śnieżkę ubita z mlekiem albo śmietaną
dodać pianę z białek ubitą ze szczyptą soli na sztywno
Wszystko starannie wymiewszać, podzielić na kilka części
Każdą część wymieszać z innymi dodatkami smakowymi ( owoce, czekolada, kakao, orzechy, skórka z cytryny i sok cytrynowy – co tam w domu jest. Nakładać w pojemniczki warstwami, wstawić do zamrażalnika co najmniej na 6 godzin.
Kochana Pyro,
My tu nie mamy serka typu homo, no chyba ze Alicja cos zastepczego wymysli.
Ale takowe lody to bym zjadla.
Buzia,
Lena
Lena – z pewnością jest ser typu ricotta – wystarczy rozetrzeć
Żegnm się z wszystkimi do jutra. Zaraz wróci Ania i szlus z komputerem
Albo mascarpone – nie trzeba rozcierać
Alicjo,
zamiast lodow polecam „smoothie” owocowe:
ok. szklanki jogurtu bezsmakowego
1 banan
kilka mrozonych truskawek, lekko rozmrozonych lub pokrojonych w plasterki, albo mrozone maliny, czarne jagody, porzeczki itp. (oczywiscie swieze owoce sa wspaniale ale nie ma ich teraz, no i ma to przeciez byc zastepstwo do lodow),
zmiksowac.
Ilosc owocow zalezna od upodobania – mozna sobie poeksperymentowac.
Dla mnie ten banan daje dostateczna ilosc slodyczy. Wszyscy inni niestety dosypuja cukru do blendera…..
Droga Pyro,
Kocham schronisko na Ornaku; szkoda ze tam sie zmienia.
A ta szarlotka! Ja nie przepadam za ciastami, ale tez docenialam. Ale wszyscy moi gorolazacy przyjaciele nie mogli zyc bez niej. Najslawniejsza szarlotka w Polsce.
Z pewnoscia macie, Leno, Philadelphie, w wersji tlustej i chudej. To jest serek homogenizowany.
Z ricotty zas wychodzi wspanialy sernik wloski – torta di ricotta, wyprobowany przed paroma dniami. Polska ricotta z jakichs blizej niepojetych powodow nazywa sie… serek wiedenski (a wloska ciabatta jeszcze lepiej – „bulka slowianska” – tak jest przynajmniej w Trojmiescie)
Heleno
Philadelphia to ser przypominajacy topiony, nijak sie nie ma do homo!
Juz predzej riccotta. Musze juz uciekac. Caluje wszystkie dziewczyny, bo taki mam dzien.
Buzia,
lena
Philadelphia w najmniejszym stopniu nie przypomina mi topionego. Topiony to ser zolty, wlasnie roztopiony z dodatkiem tluszczu. Philadelphia natomiast jest twarogiem bialym, homogenizowanym. Ricotta nie jest ani homogenizowana, ani nie jest serem topionym. Jest twarogiem odciskanym w specjalnych formach.
Droga Heleno,
czy moge prosic o przepis na sernik z ricotty?
Dziekuje!
Helenko,
mam (chyba się nie zgubił?) przepis na serek topiony. Jeśli dobrze pamiętam robi się go z białego twarogu plus żółtka i chyba masła (nie założę się) oraz przypraw, w temperaturze 60 ‚C. Sprawdzałam, wyszedł.
Nie powtarzałam.
Pozdrawiam, Teresa
Pan Lulek zdaje egzamin. Trochę się niepokoję o niego . Mam 100% pewności ,że zdał , ale egzamin praktyczny może niekorzystnie się odbić na jego delikatnym zdrowiu 🙂
A’propos lodów. Ciekawe czy powiodłoby się mrożenie adwokata? Gdyby tak to możnaby potem kostki adwokata (ew.likieru czekoladowego/kakaowego/kawowego) zmiksować ze śmietaną lub jogurtem i byłyby lody. Albo z owocami. Albo odwrotnie: zamrozić w kostki śmietanę/jogurt i te kostki zmiksować z adwokatem. Miksowałam mrożone truskawki z mrożoną śmietaną i odrobiną śmietany niemrożonej i było dobrze.
Adwokat zamrozi się czy nie? Wie ktoś, czy jak chcę wiedzieć to muszę sprawdzić?
Pozdrawiam, Teresa
Moim zdaniem mrozenie samego adwokata nie ma wiekszego sensu, mocny alkohol wymaga bardzo niskiej temperatury, a likier moze sie rozwarstwic i brzydko wygladac. Duzo apetyczniejsze i latwe w wykonaniu jest parfait z adwokatem:
100 g mascarpone zmieszac dobrze z 50 g adwokata. 100 g smietanki ubic, dodac 2 lyzki cukru, wymieszac z mascarpone i adwokatem. Mase wlozyc do 2 filizanek lub metalowych foremek i zamrozic w zamrazalniku przez 3 godziny. Po wyjeciu zanurzyc na chwile w goracej wodzie, wylozyc na talerzyk, przybrac wiorkami czekolady.
Torta di ricotta (uszlachetniona wlasnymi recami)
http://allrecipes.com/Recipe/Sicilian-Ricotta-Cheesecake/Detail.aspx
Ja robilam wedle tego przepisu, ale z pamieci (czytalam dzien przedtem, a kiedy mialam robic, to wlasnie w myszy skonczyly sie baterie), wiec nie dodalam cynamonu. Ilosc produktow byla ta sama, ale technologia ciut inna.
Nie zadna drewniana lyzka, ale recznym blenderem utarlam z cukrem 6 zoltek. Dodalam lyzeczke esencji waniliowej oraz starta skorke z jednej cytryny i jednej pomaranczy. POtem nie wylaczajac blendera zaczelam dodawac ser i make, przecierajac wszystkoi na gladka mase. Potem dodalam namoczone poare godzin wczesniej w alkoholu (nalewka z czarnej porzeczki) 100 g zlotych rodzynkow oraz garsc (resztke znaleziona w kredensie) orzeszkow piniowych. Wymieszalam, wciaz z pomoca blendera. POtem ubilam szesc bialek i juz widelcem ostroznie winkorporowalam to w mase sernikowa – ostroznie aby masa byla puszysta i babelki powietrza w jajku nie oklaply.
REnatka nie miala formy z odpinaa scianka, wiec uzylam okraglej dosc wysokiej formy szklanej, posmarowanej maslem i oproszonej maka. Na dnie ulozylam kolko wyciete z pergaminu i tez go posmarowalam.
Nastawilam piec wczesniej na 160 stopni i wlalam sernik do formy, wygladzajac go lopatka z wierzchu. Poszlam ogladac to okropne Szklo Kontaktowe. POd koniec Szkla zajrzalam do pieca i zobaczylam, ze sernik wylazi z formy, ale ladnie sie trzyma. Byl w piecu ok. 1 godz. 10 min.
Po wyjeciu troche oklapl i nie byl juz tak wysoki (to te ubite bialka sprawily).
Byl boski. Bardzo tez aromatyczny.
Uzylam kilograma ricotty, trzy czwarte herbacianej filizanki cukru, pol filizanki maki. Sernik, choc bez !spodu, ! wychodzi z formy bez problemu – po lekkim schlodzeniu. Jadlysmy jak jeszcze byl cieply. Duzo go wyszlo.
Przyrzadzanie sernika bylo blyskawiczne, dluzej trwalo umycie kuchniz rozsypanej maki, zanim zaczaelo sie Szklo kontaktowe.
Nemo,
dziękuję. Spróbuję nie dodawać cukru, adwokat jest słodki i może na potrzeby tego przysmaku to wystarczy?
Tereso, cukier jest wedle uznania, moze byc mniej lub wiecej. Potrawy mrozone wymagaja czasem wiecej cukru, aby smak byl wyrazisty, bo jezyk inaczej reaguje na zimne 🙂
Nie pol filizanki maki tylko jedna trzecia filizanki! To wazne!
Mis 2,
Mozesz Ty pojechac po Pana Lulka, bo tak mysle, se ma poprawke, ja jak najdzie komisyjny to on moze miec klopoty z dotarciem do Lulkowki.
Buzia,
Lena
Nemo, zabrzmi to jak żart, ale wyraziste to ja lubię papierosy, zaś cukru, czy soli, innych przypraw – mało, mało.
Z powodu zajęć rozmaitych doczytałam tylko do Teresy, a chcę sie odnieść do przepisów lodowych.
Philadelphia jest serkiem świetnie *skremowanym*, moim zdaniem. Ricotta ciągle ma grudki w sobie. Zastanawiałam się, czytając wpisy, czy jogurt naturalny by się nie nadał zamiast. Wyszło, że jak najbardziej 🙂
Jogurt i kefir robię sama, mam kulturę bakteryjną jedną i drugą, taka kulturalna osoba jestem 🙂
Adwokat, Tereso, chyba jest mocnym trunkiem ok.40% – toż ja wódkę trzymam w zamrażalniku, to się za cholerę nie zamrozi! Za duża ilość procentów.
No to idę poczytać dalej – ale zobaczcie, uderz w stół, zapytaj, i tyle podpowiedzi 🙂
Lena,
Miś 2 w Ostródzie, Pan Lulek w Burgenlandii – jak Miś ma , i czym, wyjechać po Pana Lulka? Podwodą?
Skopiowałam wszystkie przepisy na boku. Będę próbować, bo jak ja czytam ten skład na pudełku, to mi się niedobrze robi od samego czytania.
Tereso, Ty palisz?!
To coś do sernika, szczególnie w okrągłej formie: wylewam część masy, układam na niej rząd śliwek kalifornijskich, rząd suszonych moreli, a teraz mogę jeszcze rząd suszonych wiśni, bo coś takiego kupiłam, i na to daję drugą warstwę masy serowej. Porcje sernika mam we wzorek.
Dobry wieczor wszystkim!Tak sobie pisze,zeby sie poczuc zadomowiona.A Pan Lulek cos dlugo sie nie pojawia.Swietuje(zeby nie powiedziec:oblewa)?
Mis chyba w Ostrolece, ale to tez troche daleko do Burgenlandii 🙁 Jak sie Pan Lulek do polnocy nie zamelduje, to trzeba bedzie Burmistrza powiadomic. Chyba ze obaj zdaja ten egzamin… 😯
ewabar i nemo,
On dzisiaj zdaje wszelakie fakultety a jutro bedzie mial MIGRENE.
Ucalowania,
Lena
A może Pan Lulek oblał??!!
Przewodniczącego komisji egzaminacyjnej….. 😀
Ale nerwy!! zdał nie zdał.. Ale zastanówcie się!! Pan Lulek wszystkie życiowe egzaminy zdawał na piątkę!!! Zdał. Tylko czeka aż wypiszą dyplom. A po sprawdzeniu tylu prac wypita ręka komisji niezbyt do pisania…
A imię i nazwisko jakoś mało ma Pan Lulek austriackie.
Z nemo taki podobny stan przechodziliśmy oczekując na wieści z Kurnika. 😉
Mnie się zawsze Ostróda z Ostrołęką 🙁
Parę rzeczy mam *tak* i tak mi pewnie zostanie.
Pan Lulek sie odnajdzie, nie ma strachu.
Witaj ewabar – lepszego domu do zadomowienia się nie mogłaś znalezć 🙂
Palę, Alicjo.
@Lena 2007-11-28 o godz. 21:25
Witam wszystkich.
„On dzisiaj zdaje wszelakie fakultety a jutro bedzie mial MIGRENE.”
Możliwe, ale nieraz z niewiadomych powodów (niesprawiedliwość / krzywda) przesiedziało się niejedną karną godzinę w szkole (plus dodatkowe zadania do wykonania), albo za nie zrozumienie tematu otrzymywało się dodatkowe, karne i w celach dydaktycznych nałożone „nauki”.
Zazdroszczę Panu Lulkowi, szególnie profesionalnych pomocy naukowych.
MIGRANA to insynuacja, Pan Lulek będzie jutro odczuwał GŁóD WIEDZY!
Tak jest, sam to przeżyłem…. i zaspokoiłem 🙂
Dziekuje, Heleno.
Tereso,
też paliłam! Jak komin 🙂
Tak sobie zapytałam.
Podajcie mi natychmiast przepis na ser topiony, bo mam twarogu (z polskiego sklepu) z 25 deko, i nie nadaje się już do jedzenia tak na chlebek, albo i bez.
To nie żądanie, to prośba 🙂
Tylko spróbujcie nie podać…!
KoJaK Moguncjusz,
Juz wiem,Pan Lulek jest w oslej lawce, czego i wam zycze, a ten glod wiedzy wyglada dosc dobrze, ja tez bym chciala troszeczke zglebic tej wiedzy ale ani czas, ani odleglosc nie chca wspolgrac.
Lece do domu.
Buzia,
Lena
Jak to, w „oślej ławce”?!
Nasz Pan Lulek?! Nie może być!
Spokojnie (nie) czekam na przepis, przecież nie wywalę tego sera!
Topienie sera:
http://gotowanie.x3m.pl/index.php?przepis=7563
Alicjo, ser musi zgliwiec 🙁 zanim go stopisz. U mnie w domu tez tak sie robilo i nazywalo sie to „ser smazony”. Jesli dobrze zrobiony – pycha! Najlepiej jesc jeszcze cieply.
@Alicja 2007-11-28 o godz. 22:27
Witam.
Ten twarożek to już czujny, czy tylko podejrzany?
Pan Walery Wątróbka polecał podawać chrzanu do czujnej szynki wielkanocnej, na temat twarożków się nie wypowiadał!
Przepis z Niemiec: ser gotowany (Kochkäse)
Twarożek + olej (nie za dużo) gotować aż się „zeskrzli” dodać kminku, jeść gdy się przestudzi.
Serek topiony.
– 40 dag twarogu,
– 2 żółtka,
– 1 łyżeczka soli,
– 1 łyżeczka sody,
– zioła (pieprz mielony, papryka, kminek…)
Wszystko: 6 min, obroty nr 6, temp. 60’C. Może da się to przełożyć na rondelek z grubym dnem, malutki gaz? Ser się topi od sody? A masła bym dołożyła.
Egzamin zdany. Dyplomu ze wzgledów formalnych nie bedzie. Nie moga sie wylegitymowac posiadaniem swiadectwa ukonczenia szkoly ludowej czyli czteroklasówki ani odbycia odpowiednich stazów pracy jako wyzwolony czeladnik. Nieoficjalnie powiedziano, nie ten wiek. Gdybym staral sie o immartykujacje na Uniwersytet, to nie bylyby potrzebne te podkladki. Nawet nikt by nie sprawdzal, czy potrafie czytac i pisac. Maz mojej bylej kolezanki z pracy, po osiagniaciu wieku emerytalnego rozpoczal studia na fakultecie historii sztuki, legitymujac sie dyplomem ukonczenia pelnej czteroklasówki. Dobrze mu idzie. Nie zawala egzamiow i zostanie magistrem w przewidzianym terminie. Musi tylko regularnie wnosic oplaty co kiedys nazywalo sie czesne.
W nastepnym wpisie doniose o przebiegu calej sprawy. Podczas nastepnego kursu na tytul mistrza w zawodzie bede prowadzil zajecia praktyczne z uczestnikami. Oczywiscie jako wolontariusz.
Burmistrza prosze nie budzic, jako, ze ja znalazlem sie. Juz jestem w domu i za chwile wlaze pod pierzyne Pyry. W ty sensie, ze Ona te pierzyne kupila. Wszystkie wpisy przeczytalem. Cziekuje za troske i wspomagajace slowa.
Zmeczony na dzisiaj
Pan Lulek
A ! Mieszać w tym rondelku trzeba się nie zaniedbując.
Najważniwjsze, że Pan Lulek się znalazł! 😀 Zdrowie niewyzwolonego czeladnika!
Panie Lulku,dobrze,ze sie pan odnalazl,bo tu juz dojrzewala decyzja o wyslaniu ekspedycji ratunkowej.
Taki ser świetnie robiła Babcia Marysia Alsy, i jadałyśmy to zawsze na ciepło z chlebkiem. Alsa podała mi kiedys przepis, ale coś mi nie wyszło i się zniechęciłam.
A mówiłam, że Pan Lulek nie na oślej ławce, i że to niemożebne?! Mówiłam (chociaż często się mylę, ale w Pana Lulka wierzę!)
P.ś. Wpisy mi jakoś tak wchodzą nie po kolei, wybaczcie, to chyba coś z internetem… wszystko bez te atomy?
No Lulek jest caly i moze zdrowy, ale pisze „Podczas nastepnego kursu na tytul mistrza w zawodzie bede prowadzil zajecia praktyczne z uczestnikami”. Ja sie wypisuje z tej bajki. Caly blog sie szpula, a on mowi o ZAJECIACH PRAKTYCZNYCH, dzisiaj ta buteleczka brzoskwiniowki i 2 kieliszeczki to byly zajecia scisle umyslowe? Dzieki Bogu, ze nie wyslano nam Lulka na dziekanke
Serek jutro będzie chyba w sam raz *podejrzany*, Moguncjuszu 🙂
Dzięki za przepisy! Teresy i nemo najbardziej mi pasują do Babci Marysi. I masełka kapkę. Wydaje mi się, że Babcia Marysia dodawała parę ziaren kminku. To już Alsa będzie musiała potwierdzić lub zaprzeczyć. Wydaje mi się jednak, że kminek bywał.
Alicjo, kminek i sól obowiązkowo! O sodzie nic mi nie wiadomo, ale ja w owym czasie nie interesowałam się kuchnią, więc to wszystko mało konkretne. Próbuj i ‚sprawozdaj’. 🙂
Smakowitych snów wszystkim. 🙂
Czym myśmy się wtedy zajmowały, zamiast zbierać przepisy Babci Marysi, ha?! Odbijaniem rzęs w śniegu?
Posprawozdawam. Zerknęłam na serek i jeszcze z dzień dodam na czujność i podejrzliwość, tego nigdy za wiele.
Z obydwu przepisów wynika ta soda, czyli jest coś na rzeczy. Ale o kminku pamiętałam 🙂
Ja dalej nie wiem, jaką specjalizację robi Pan Lulek 🙁
niedoinformowana
Alicja
Alicjo,
Pan Lulek robi szkole Brzoskwiniowa.
Alicjo – czy serek wyjdzie, zależy od sera – jak dodadzą tego czegoś na trwałość, to serka nie usmażysz za żadną cholerę – wyjdzie Ci jakaś wstrętna kaszka (ostatnio przestałam smażyć, chyba, że dorwę się do twarogu ” od krowy). Najlepiej miska na garnku z gorącą woda ( w kąpieli wodnej) trochę masełka, ser posypany sodą, kiedy się roztopi na jednolitą masę osolić, wsypać kminek dodać całe jajko i 2 żółtka (na 25 dkg sera) mieszać, aż jajko ściągnie trochę krem serowy. I już
Jest Pyra!
Nie wiem, co mi z tego wyjdzie, bo na moje oko nie jest to ser tłusty. Pokombinować mogę, co mi zależy, to tylko miska sera a i tak już „zwyczajnie” nie da się zjeść.
A myśmy z Alsą faktycznie odbijały rzęsy na śniegu swego czasu. Nie łżę nic a nic. Miałyśmy po 16 lat i niechby kto nam zabronił!
Jak zdrowie? Mam nadzieję, że lepiej?
Zrobienie orła w śniegu znam, ale obijanie rzęsy na śniegu? Co tojest?
A coz to,tak zycie zamarlo na tym blogu?Tez jestem ciekawa rzes odbijanych na sniegu?