Jaja? To lubię
O tym, co było pierwej – jajo czy kura można snuć żartobliwe dyskursy, jednak czy warto? Najważniejsze, że jaja posłużyć nam mogą do przyrządzania świetnych, urozmaiconych dań, od poważnych obiadowych po doskonałe i lekkie desery.
Wprawdzie dietetycy przestrzegają przed zjadaniem nadmiernej liczby jaj ,jednak od czasu do czasu można sprawić podniebieniu przyjemność racząc się tak smakowitymi potrawami ,jak te, na które przepisy podaję tym razem.
W okresie Wielkanocy jedzenie jaj jest zresztą nakazem tradycji a pełnienie przez jajka roli symbolu razem z baziami i zającem powoduje, że o cholesterolu możemy prze ten czas nie pamiętać. Do Wielkanocy jednak jeszcze daleko, a na jaja ochota wielka. Trzeba więc sięgnąć po inne argumenty. No i okazuje się, że nie ma to jak prawdziwi uczeni. Zawsze można sięgnąć po wyniki ich badań. Oczywiście sięgać należy po te właściwe. Tym razem więc przeczytałem pracę publikowaną przez związek drobiarzy-jajcarzy, którzy zamówili stosowne badania u doktorów zajmujących się żywnością i żywieniem. I cóż się okazało? Otóż nie taki diabeł straszny jak go malują. Cholesterol (ten zły oczywiście) w jajach nie jest nam zbyt zagrażający. Możemy jeść więcej niż jedno jajko tygodniowo, co zalecali badacze z innych konkurencyjnych zespołów naukowych. Oczywiście nie polecają jajecznicy z dwunastu jaj dla jednej osoby (co było normą w dawnej Polsce), ani codziennego jajeczka na miękko na śniadanie dla osób w mocno zaawansowanym wieku. A reszta to furda.
Ten nieco kpiący ton nie obraża polskich uczonych. Broń Boże! Badania, o których przeczytałem w jednym z damskich periodyków przeprowadzili naukowcy zza oceanu. A tam to sami wiecie – sami jajcarze…
A więc dziś na śniadanie u mnie dwa jajka po wiedeńsku (co jest oczywiście obce wiedeńczykom – prawda Panie Lulku?). A dla Was taka propozycja:
Jaja w winnej kąpieli
8 jaj,2 szklanki wytrawnego czerwonego wina,1 cebula, szczypta suszonego tymianku, kawałek liścia laurowego,1 mały ząbek czosnku,1 nieduży por,3 łodygi selera naciowego,5 ziaren pieprzu,3 łyżki masła,2 łyżki mąki.
Stopić 1 łyżkę masła, podsmażyć na niej posiekaną drobno cebulę, dodać pokrojonego w makaronik pora, pokrojone łodygi selera, liść laurowy, tymianek, ziarna pieprzu i czosnek, wlać wino, dodać 3/4 szklanki wody, sól. Gotować ponad kwadrans.
Jaja wybijać po jednym do małej filiżanki i ostrożnie wpuszczać do gotującego się wina. Gotować 3-4 minuty po czym wyjmować łyżką cedzakową i odkładać na ogrzany półmisek. Po ugotowaniu jaj dodać do pozostałego wina mąkę wymieszaną z masłem, chwilę pogotować, włożyć do sosu jaja i podać .
Jaja kminkowe na przystawkę
8 jaj,2 dag kminku,2 dag soli,1 litr wody.
Jaja umyć, zalać wodą, do której dodać kminek i sól. Po dobie w tej samej wodzie gotować jaja 3 godziny. Będą mieć zapach kminkowy i nabiorą lekko złotawego koloru. Podawać ostudzone.
Komentarze
I jeszcze omlety, frittaty, jaja po benedyktyńsku, faszerowane szczypiorem ( smak dzieciństwa ), pasztety z jajami na twardo ( i jaja z pasztetami ), sos holenderski i kogel mogel…
Bło-go-stan podniebienny.
Ostatnio od kur zielononóżek. Smak nieprawdopodobny.
Ale jaja, ale jaja 🙂
Z jaj drobiu hodowanego przez moją mamę najmniej smaczne były kacze jaja. Gęsie są od nich bardziej delikatne i z wydmuszek można zrobić piękne batikowe pisanki. Kacze śą zbyt ślizgie
Optymistycznie pozdrawiam Marek
Przy kupowaniu jajek prosze zwracac uwage na pieczatki ktorymi powinno jajko byc oznaczone. Niezaleznie od napisu na opakowaniu, kazde jajko z hurtowego obrotu winno byc indywidualnie oznaczone. Zasadniczo sa trzy kategorie jajek.
Po pierwsze od kur majacych mozliwosc wybiegu na sweiza trawke, lake.
Te sa najlepsze.
Po drugie od kur hodowanych z dostepem do ziemi. Zalecane przez Unie Europejska. Te mim zdaniem sa najgorsze, bo sa po prostu brudne. Kurze odchody zasmiecaja skladowiska i kury niosa jajka byle gdzie.
Po trzecie z bateryjnej hodowli. Nieludzkie ale czyste.
Przeprowadzane kontrole wykazuja stale podrobki i to w wielu krajach.
Moim zdaniem najlepsze sa prosto od znajomego gospodarze od kur w roznym wieku ktore same przypadkowo znajduja sobie do jedzenia to na co maja ochote. Mlode kury znosza mniejsza jajka od tych w pelni wyrosnietych i dlatego najbardziej mi smakuja. W malych jajkach udzial zoltka w calej objetosci jest najwiekszy.
Ale jaja, od rana
Pan Lulek
Właśnie, Lulku drogi! Wspomniane jajca od zielononóżek są od kur wybieganych ( a nawet skaczących- ponoć są znane z tego, ze mają duże poczucie wolności i chętnie penetrują pola za płotami ). Są mniejsze. Przepyszne.
Witajcie
Lubię jaja na twardo w zupie: w żórku, botwince i szczawiowej. I tyle dziś o jajach. Przeżywałem nocą emocje, później spać nie mogłem bo pełnia księżyca no i troszkę zmęczony jestem. Ale dzień jest dobry. W końcu ludzie się do siebie uśmiechają
Pozdrowienia dla wszystkich blogowiczów a szczególne dla Misia 2, Pyry z córami.
Ależ tam, Panie Lulek – jaka znowu pieczątka?! Na jajach?! I to trójkątna?!
Jaja przechowują się długo w lodówce, 2 miesiące albo i dłużej, Arkadius twierdzi, że wieczność całą, o ile się nie otwiera lodówki. Czy ja Wam mówiłam, że Tereska pewnego dnia przywiozła jaja od takiej pani, która hoduje kury starym sposobem, czyli niech sobie pobiegają? No, to są dopiero ale jajka, już nie mówiąc o jajach!
Ze nie śpię w środku nocy mojej? A nic nowego! Poczytywałam „uwolnione komentarze” 🙂
A poza tym podpisuję się pod Panalulkowym wpisem z poprzedniego wpisu (zawiłe w swej prostocie, nieprawdaż, to moje tłumaczenie).
Jaka pełnia, Wojtku – u mnie tylko połówka!
Alicjo a u mnie prawie okrągły. Do tego zimna, bezchmurna noc i wszystko tonęło w lunatycznie neonowej poświacie. Słabo sypiam przy świetle księżyca, raczej niespokojnie drzemię. A może przesadziłem z grochówką wyborczą i wyborczym bigosem? Sam nie wiem, w każdym razie ziewam. Ale humor mam dobry!
Pozdrawiam
Ale jaja!! 3 godziny gotowac???? 3? I nic im sie nie stanie??
(te wczorajsze sa w kazdym razie niezle, takie lubie)
Ja sie tu jeszcze duzo rzeczy dowiem, widze…
Wojtku, co piles, ze w nocy widziales podwojnie? 😉 Pelnia bedzie dopiero w piatek, ale masz racje, ten ksiezyc byl wielki. Ta pelnia bedzie „najwieksza” w roku, bo ksiezyc bedzie najblizej Ziemi, a w Przytoku moze jest bardzo czysta atmosfera. Jak wyniki glosowania w Twojej okolicy?
Teraz na temat: Nie wiem, co zrobic z bialkami z 13 jajek 🙁 Pyro, masz pomysl?
Nemo, może bezę?
odd:
stanie się. Będą ugotowane na śmierć i zielone żółtka na mur. Po dobie moczenia, uważasz?! Ja bym tam podała gorące 🙂
Oj, dowiesz Ty sie dowiesz 🙂
Wojciechu, grochówka i bigos?! Zawsze podkreślam, że kminek niezbędny w takich razach 🙂
Nawet jak nie w potrawie, to ćwierć łyżeczki zmielonego po. I popić wodą. Działa.
Nemo,
A jak wyniki głosowania w twojej okolicy?
Coś te barany za bardzo narozrabiały. Może jednak powinien był wczoraj jeść kaczkę zamiast tego udźca.
Spałem dziś znacznie dłużej , obudziłem się o 7.15.
Jak zwykle włączyłem Polskie Radio PR 1 i słyszę ,że stał się CUD !!!!
Z anteny zniknęła PROPAGANDA
Nemo, liberałowie uzyskali 48,5 proc. głosów, pis nieznacznie przekroczył 21, lid 18,3 a reszta dla ludowców. W mojej wsi głosowało sporo młodzieży i zdecydowanie przeważyła ona mohery i nienawistników. Wieś jest racjonalna w wyborach. Od dawna mówiono mi pod sklepem, że skłócenie ludzi do niczego dobrego nie doprowadzi. Poza tym mnóstwo dzieciaków pracuje na wyspach, kontaktuje się z rodzinami, pomaga finansowo i wpływa na decyzje rodziców. Sporo też studiuje i oni z kolei przenoszą nastroje z ośrodków akademickich. U mnie po południu młodzież się zebrała na ploty, zjedli grochówę, podziękowali i poszli głosować gromadą. No i zrobili porządek.
Ciekawie piszesz o księżycu – fajnie, że na blogu jest silna grupa znawców ziemi i nieba
Pozdrawiam
Marialko, o bezie tez myslalam, ale mam kiepskie dotychczasowe doswiadczenie. Zjesc beze jakos potrafie 😉 ale pieczenie mi sie nie za bardzo udaje, bo szybko wilgotnieja i sie robia gumowate. Podobno cukiernicy dodaja bialko w proszku…
Andrzeju, dziekuje za zainteresowanie. My, neutralni, swiata za bardzo nie obchodzimy 🙁 Ogolnie, uczucia sa mieszane. W parlamencie lekkie przesuniecie w prawo. Socjaldemokraci stracili az 9 miejsc na rzecz Partii Ludowej (SVP – taki helwecki PSL) i Zielonych, z trzech komunistow w 200-osobowym parlamencie ostal sie jeden. W naszym kantonie wplyw mielismy tylko na 26 miejsc i tu tez SP stracila 2 miejsca, nauczyciel corki nie zostal wybrany, rowniez nasz stary przyjaciel nie uzyskal wystarczajacej liczby glosow, ale mamy czarnoskorego reprezentanta i do tego socjaldemokrate! Frekwencja – 48,8%, najwyzsza od 1983. Do senatu trafil tez pierwszy w historii Zielony – z Genewy. W parlamencie nastapila rownowaga blokow i Zieloni beda jezyczkiem u wagi. W Helwecji nie ma wiekszosci i opozycji, rzadzi tzw. konkordancja, czyli rownowaga roznych partii zmuszajaca do kompromisow.
No, wygrałam wybory – jak wszyscy! Hurra!
Tu jednak muszę sprostować fałsz4erstwa niewinne mojej córki nadobnej : Ona nie piła wczoraj na wiwat wiśniówki Misia 2 – bo Kórnik to nie Kana Galilejska, a Miś przy całynm uroku tez nie Prorok. Drugiego cudu nad dzbanem nie było. W ogóle to Ryba naciągnęła Misia na flaszkę, a nie Pyry obydwie. Matkla pozwoliła otworzyć domową wiśniówkę, bo butelka wina skończyła nam się bardzo wcześnie. Gdyby cisza wyborcza przedłużyła się jeszcze o godzinę, to byłabym w stanie przedzawałowym.
Wojtku – napisz do nas albo na J.kodyniak@wp.pl albo na anilana2@wp.pl SMS od Ciebie dotarl na stacjonarny telefon dzisiaj rano i zanim Ania się zorientowała co to jest, komunikat się skończył
Witam wszystkich.
Niektóre przepisy na jajo z wiednia mówią, że jajko nalezy wybić ostrożnie wprost do gara i modelować ładnie, a inne, jak np. gospodarz, że najpierw do filiżanki i dopiero do gara. Pośrednictwo filizankowe wynika z czego? Że jajko bywa trzeciej świeżości, czy zeby paluszków nieostrożnym chlupnięciem nie poparzyć, czy ewenualnie, ze co?
Na somnambulizm pogrochowiano-bigosowy najlepszy jest napar z kilograma majeranku, wyproszenie współśpiących i zasłonięcie okna z jego jednoczesnym szerokim otwarciem. Trzewia przewietrzają również rumianek, mieta i rozmaryn 🙂
Księżyc jest że uch! i na polowanie juz wielka pora. Wiwat dziczyzna!
Pyro młodsza
To były wyrazy mej powyborczej satysfakcji, które wysyłałem spod kołdry
Miłego dnia
Najpierw o wyborach. Aktualnie PO spada, a reszcie rośnie. Pożyjemy, zobaczymy.
Teraz o jajach.
Rzeczywiście, jaj jem dużo, ale ponieważ mam bardzo dobre wyniki cholesterolu, to się w ogóle nie ograniczam. Jem na śniadanie z trzy razy w tygodniu jajecznicę z dwóch jaj, ale moja córka się śmieje, że trudno nazwać to jajecznicą, jest tak potworna ilość dodatków, że jajek to właściwie … nie widać.
Sporo jaj idzie u mnie do sałatek. Ponieważ mam zwyczaj jadania na śniadanie dań jedynie gorących, to dla odmiany na kolację jadam jedynie sałatki.
Najprostsza pod słońcem moja sałatka:
Posiekać białą cebulę jak do śledzia, posiekać jajko na twardo, wymieszać, nalać oliwy i posolić (to samo można zrobić z cebulką zieloną a la dymka, uwielbiam to samo ze szczypiorkiem). Jajko na twardo dodaję również do sałaty,kapusty pekińskiej, do mojej potrawy opartej na papryce, cebuli, boczku, cukinii lub kabaczku, pomidorach i serze żółtym.
Wojtku – zapomniałeś o chłodniku.
I dla mnie największy jajeczny rarytas kulinarny: jaja faszerowane.
Ja lubię proste potrawy. Taką właśnie potrawą jest specyficzny sposób jedzenia przeze mnie jajek na miękko (co w mojej rodzinie błędnie nazywane było jajkami po wiedeńsku). Otóż gotuję jajka na miękko, zdejmuję skorupki, wrzucam je do szklanki, dziobię najusilniej, dodaję soli i masła i zajadam ze smakiem.
Pozdrowienia dla wszystkich.
Andrzeju, jesli Cie to naprawde interesuje, to tutaj jest wiecej informacji:
http://news.bbc.co.uk/2/hi/europe/7054932.stm
Dziekuję Nemo,
Zdążyłem się już zapoznać z tym owczym fenomenem.
Interesuje mnie i owczem.
Torlinie
A sadzone na maśle ze szczypiorkiem?
Wróciłam do własnego nicka, bo mi Ania wczoraj na „młodszą” przerobiła. Młodziutka to ja jestem, a jakże, jak te jajeczka Piotra naszego. Zjajkami wiedeńskimi mam kiepskie doświadczenia z Wrocławia – przy ul. Świerczewskiego był kiedyś bar mleczny, który mi polecono na śniadanie. Zażyczyłam sobie owe jajka Dostałam gorącą szklaneczkę, w niej kawałek zmrożonego masła i dwa surowe jajka. Musiałam poprosić o usmażenie z tych jaj lekkiej jajecznicy (nie jadam jajek au maturelle) Wypróbowałam natomiast na uzytek domowy „jajka w kubeczku” Rodzina je ogromnie lubi. Gotuję po prostu moletki (4,5 – 5 min), natychmiast lekko schładzam, wybieram do kubka zawartośc ze skorupek, wrzucam masło, sól i pieprz – i rozbełtuję wszystko łyżeczką Solidne śniadanie to kubek 3 jajek. Mój mąż lubił jeszcze szczyptę drobniutkiego szczypiorku w kubku
Nemo, nie policzę ile białek zdążyłam wylać do zlewu w trakcie pieczenia. Kiedyś policzyłam, że przed Wielkanocą zostaje mi 24 białka. 5-6 zużyć można na klarowanie galaret, bezy ani marengi w moim domu nie mają wzięcia – za słodkie. Jest co prawda przepis na tzw „biały” placek na białkach, ale też nie ma zwolenników. Jeżeli ktoś hoduje zwierzaki (świnie, kaczki) to może białka domieszać do karmy. Czy można i dla psa wrzucić do miski, to nie wiem. Jeszcze pomyślę, ale spałam dzisiaj 4 godziny od 2 w nocy do 6.00 rano) to trochę krótko i myślę wolniutko.
Na jajecznicę polecam jedno jajko i trzy żółtka. Będzie najlepsza, do tego z gwarancją przyswojenia normy witamin (bez wit.C) i mikroelementów, w odróżnieniu od produktów „aptecznych”… , co i dla portfela jest korzystne.
Dodatki wg stanu posiadania, dla mnie – najlepiej kurki, albo zielony, pachnący koperek, albo zielony groszek lub szczypiorek. Lubię jeszcze z wędzoną makrelą, pieczonym mięsem, kiełbasą (żywiecka, tatrzańska, krakowska), także boczek, także jeden ziemniak smażony w plasterkach.
Rozmaitości. Bez pieczywa, bez cukru do kawy, więc bez ryzyka pn cholesterol. Z sałatkami, np kiszony ogórek, cebula, oliwa.
Pozdrawiam Państwa i Gospodarza !
Teresa Stachurska
Pyro!
Krzycz głośno! Nie wolno dawać psu surowego białka, bo pies go nie trawi. Jak chcesz dać psu, to najpierw ugotuj to białko.
Wojtku!
Muszę Ci przyznać rację, wszystkie aspektu życia jajecznego wspaniale się komponują ze wszystkimi aspektami życia cebulkowatego.
Teresko – szkoda, że PPK nie weszła. Jaki miałaś wynik na tym Dalekim Wschodzie? Może następne wybory będą lepsze?
Kochani, u mnie przed 6 rano. Obudzilam sie jak na wolnosci, Tak sie ciesze, ze jeden kaczorek odchodzi. Ide pod prysznic, kawka i di arbajtu.
Bialek psu nie dam, bo nie mam psa, koty i tak wola zoltko. U mnie dzis obiad wegetarianski: zupa kremowa z dyni butternut (wlasnej, niedojrzalej, bo zima idzie) z grzaneczkami czosnkowymi i parmezanem, na drugie mozzarella z pomidorem malinowym, bazylia, balsamico i oliwa. Na deser ewentualnie ciasto drozdzowe. Moj osobisty sluzbowo na szczycie (gorskim), na obiad przyjdzie tylko dziecko. Ciekawe, jak jej nauczyciel przyjal kleske wyborcza?
Chwała Bogu, że to nie tzw. Polonia decyduje. Dopiero by nas ubrali i urządzili nam kraj:
PiS – 58,62%
PO – 33,03%
Dane ze strony PKW. 🙁
Wizyta Lecha w Chicago zaowocowała?
Wybory z glowy a ja powtarzam uparcie.
W glosowaniu winni brac udzial tylko ci polscy obywatele, ktorzy w dniu wyborow znajduja sie na terenie Polski. Kto nie mieszka albo nie przebywa w Polsce nie ma pojecia o co w ogole chodzi. Jestem u mojego syna ktory czesto bywa w Polsce ale i on nie potrafi dokladnie powiedziec co sie tam dzieje, czym zyja ludzie i czego potrzebuja.
Polonia ma dostatecznie duzo mozliwosci aby robic wiele dobrego dla Polski ale nie powinna jej uszczesliwiac na sile.
No to do nastepnych
Pan Lulek
Podałam dane ze strony:
http://wybory2007.pkw.gov.pl/SJM/PL/WYN/W/149901.htm
Brakuje Europy zachodniej i Skandynawii.
Więcej już nie będę.
Cieszę się z tego, co jest. 🙂
Pozdrówka!
Panie Lulek, to „Polonia moze duzo robic dobrego dla Polski”, byle nie wtykala swego dlugiego nosa do wybierania swych przedstawicieli? Nie, nie Panie Lulku. Mieszkanie z dala od Polski daje znacznie lepsza perspektywe na to co sie w POlsce i z Polska dzieje. Odebranie im (nie tyle POlonii, tylko mowimy oczywoscie o mieszkajacych zagranica polskich obywatelach) prawa do decydowania byloby czyms nieslychanie podlym ze strony Panstwa. Zwlaszcza, ze Panstwo to uwaza, ze jego obywatele zarabiajacy za granica, powinni dalej placic mu podatki.
Jedna z pierwszych rzeczy, ktorej nauczyla mnie Ameryka, to lekcja z bostonskiej Tea Party sprzed ponad dwustu lat: No Taxation without Representation. Nieslychanie mnie cieszy, ze ci wszyscy Polacy, ktorzy zakladaja gniazda w kraju, w ktorym mieszkam, dalej chca wplywac na sprawy swej ojczyzny. To nadaje glebszy sensy ich emigracji, ktora w wielu wypadkach byla nie tylko za chlebem. Wiem, bo z nimi czesto o tym rozmawiam.
Tak jak moja emigracja nie byla za chlebem. Ale to jest jeszcze inna piosenka.
Można tak, można siak, bo w obu opcjach (PanaLulkowej i Pani Heleny) coś na rzeczy sidzi.
1. Nie wyobrażam sobie, aby obywatelom mieszkającym od lat za granicą odmawiać wyborczego prawa, bo jakim, u diabła, prawem?! – punkt dla H.
2. Nie wyobrażam sobie, aby obywatel mieszkający od lat za granicą, a bywający w Polsce mocno okazjonalnie, wiedział jaki parlament jego krajanie powinni mieć, bo jakim, u diabła, prawem?! – punkt dla PL.
3. Wyjście pozwalające obu stronom zachować twarz:
Nie wyobrażam sobie aby obywatelom mieszkającym od lat za granicą odmawiać wyborczego prawa, ale nie wyobrażam sobie, ze obywatel mieszkający od lat za granicą (i nie zamierzający już wrócić!!!) rościł sobie prawo do ustawiania w Polsce sceny politycznej i praw…, bo niby jakim prawem?
Można Polsce sprzyjać, można dbać o jej obraz i kulturę, cieszyć się i martwić, ale wpływać jakoś nie wypada. Bycie emigrantem (przepraszam zainteresowanych, jesli bezczelnie po odciskach z gracją krowy stąpam), to raczej świadoma rezygnacja z pełni praw obywatelskich, które formalnie nigdy nie powinny być odbierane. I najświatleszy emigracyjny luminarz, koryfeusz i osobowość (np. Giedrojć) winien mieć tyle przy wyborach do powiedzenia, co prezes Moskal.
P. Helena Pisze: „Mieszkanie z dala od Polski daje znacznie lepsza perspektywe na to co sie w POlsce i z Polska dzieje” Nie wątpię, lecz prócz perspektywy powinno dawać też dystans. Dlatego podoba mi sie postawa Nemo- owszem widzę, czuję i się przemuję, ale mam tutaj własne kantonalne krotochwile, a Wy w Polsce bawcie się wg. własnego rozumu poczucia humoru.
Czy dowiem się, jak to z tą filiżanką przy wiedeńskich jest??!!
nemo
Białka możesz wykorzystać do upieczenia babki makowej – piekłam, jest smaczna (ja uwielbiam wszelkie ciasta z makiem)
oto przepis
1 szklanka mąki
1 szklanka cukru
1 szklanka maku SUCHEGO
2 łyżki proszku do pieczenia
20 dag margaryny
5 białek
Wymieszać mak, cukier, mąkę, proszek i stopioną i wystudzoną margarynę. Dodać ubitą na sztywno pianę z białek. Wlać do foremki – ja jej nie smarowałam, bo nie trzeba.
Wstawić do ZIMNEGO piekarnika, włączyć pełny gaz na 10 minut, potem gaz zmniejszyć i piec dalsze 30 – 40 minut
Pozdrawiam
mt 7
We Francji, Irlandii i Wielkiej Brytanii ambasady liczą głosy i doliczyć się nie mogą za diabła. Gdy nie prześlą wyników do północy głosy się zmarnują – tak prawo stanowi. Więc problemem przestaje być prawo głosu dla rodaków mieszkających za granicą. Problemem staje zdolność (chęć?) do liczenia personelu wybranych placówek dyplomatycznych.
A ja sobie mysle, ze A. wyjechalam niedawno, B. wrocic zamierzam i niech mi ktos sprobuje to prawo odebrac. I prosze mi tu calej poloni nie obrazac, bo na PiS nie glosowalam.
Co do jajek, to: na pieczatce moze byc tez 0, co oznacza, ze jajko pochodzi z hodowli „biologicznej” i kura je znoszaca jest kura szczesliwa, moze sobie biegac skakac i grzebac i paszy jej sie nei podaje. Najlepsze jaja to z 0 lub 1 na poczatku jak wspomnial P. Lulek.
Pyro jak bezy za slodkie to sprobuj pavlove. ma troche wiecej kwasku.
Nie mogę nie powstrzymać się od dorzucenia swoich trzech groszy do interesującej dyskusji o jajach wyborczych:
Prawo wyborcze jest dane wszystkim obywatelom za wyjątkiem tych którym zostało odebrane (prawo, nie obywatelstwo).
Bez względu na miejsce stałego lub chwilowego zamieszkania.
Inną sprawą jest wybór obywatelstwa – przez emigranta rozumiem obywatela zamieszkałego na stałe poza krajem którego obywatelstwo posiada. Do tego dochodzi jeszcze sprawa wieloobywatelstwowości co wcale sprawy nie czyni prostszą.
Niektóre pańswa przyzwalają na jednoczesne posiadanie „obcego” obywatelstwa – niektóre nie.
A jaja to lubię na boćku… I żeby obok był pomidor, też z patelni.
P.S.
Jeżeli mylę się co do możliwości utraty praw wyborczych przy jednoczesnym zachowaniu obywatelstwa – to proszę o wybaczenie. Nie zmienia to jednak istoty rzeczy.
Andrzeju.
Jeśli 3 gr.były względem mego poglądu, to bacz, że nie zamierzam nikomu prawa odbierać, a raczej do zadumy nad relacjami i swym zaangażowaniem w sprawy kraju, innym niż pożar wyborczych emocji czy polityczne zacietrzewienie. Kulawa to analogia, ale wyobrażam sobie teściową, co przeniósłszy sie do kawalerki, by młodych M-3 zostawić, nadal mówi, gdzie szafa ma stać, gdzie komoda i jak ściany w przedpokoju umazać. W ciągu tych nastu lat uroszczeniami dla mnie były wypowiedzi np. Herlinga Grudzińskiego, Nowaka-Jeziorańskiego i wielu innych autentycznie lub półwybitnych Polaków, którzy dawali sie wciągnąć w polityczną „bieżączkę”. A taki np. Giedrojć czy Brzeziński widzieli „Polskę” jako coś znacznie więcej, niż własne polit. sympatie.
Nic mi się nie chcę. Mam wyraźny syndrom dnia poślubnego (po nocy poślubnej oczywiiście). Niby było o.k, było cacy, a teraz przyszła refleksja „i co teraz? Co dalej?” PKW wydziwia dziwne sztuki – to nie ma kart do głosowania, to poprawki wymagają wyniiki w Krakowie, gdzie niespodziewanie na prowadzenie wychodzi Ziobro, to Tusk i Pawlak potrzebują czasu, żeby zastanowić czy będą z sobą sypiać, czy wystarczy im białe małżeństwo. A dajcie mi wszyscy święty spokój. Może mi do jutra przejdzie.
Tylko do zadumy Iżyku, tylko do zadumy.
Prawo wyborcze i obywatelstwo trzymają się siebie jak rzep psiego ogona i dobrze.
Albo takie jajko usmażone niezbyt mocno, na kawałku chleba jasnego podpieczonego w opiekaczu wszystko to razem na talerzu, żeby się po stole nie rozpaprało, bo małżonka mi nie da spokoju….
Pyra,
nie ma jeszcze wyników indywidualnych, jak będą – podam.
Pozdrawiam, Teresa
Ładnie to Pyro napisałaś. Ja ten stan z perspektywy faceta ująłem w takiej scenie mojej książki:”Zanim wieczorny chłód przegnał ich ze wzgórza długo leżeli złączeni ciepłą wilgocią. Mateusz przytulił głowę do jej ramienia, Kati głaskała go machinalnie. Nic nie mówili zatopieni w swoich myślach. Nadeszła samotność – chyba poczuli ją równocześnie. Wysunęła rękę spod jego głowy, chwilę przebierała ścierpniętymi palcami. On przewrócił się na wznak, spodnie, guziki, znane na pamięć męskie porządki. Potem pomógł jej zbierać rozrzucone notatki i zeszli w dół, do wioski, spokojni i milczący. Była między nimi zgoda, niewypowiedziane zrozumienie. Tak musiało się stać, chcieli tego, to nie był przypadek. To konsekwencja tęczy, którą kiedyś razem zobaczyli w deszczu. Zdarzyło się między nimi to, co musiało się zdarzyć. Szli obok siebie, nie dotykając się, ale byli blisko. Byli razem, ale jednocześnie wolni. Mężczyzna i kobieta w drodze. Tu był ich przystanek, miejsce, w którym spotkali się, do którego doszli swoimi drogami i z którego swoimi drogami odejdą. Taką miał w każdym razie nadzieję.”
I taka powinna być miłość Tuska i Pawlaka. Żart oczywiście-nie umiem robić tych roześmianych mordek.
Pozdrawiam
Izyku, dziekuje za pozytywne podsumowanie mojej postawy 🙂 Powiem Wam, ze o ile sytuacja w Polsce bardzo mnie interesuje, chocby ze wzgledu na rodzine i przyjaciol, to bardziej odpowiedzialna czuje sie wobec polityki mnie (i mojej tutejszej rodziny i tutejszych przyjaciol) bezposrednio dotyczacej i politykow utrzymywanych z moich podatkow. Jesli stosowac zasade: place i wymagam, to ja place tutaj… Poza tym zdystansowalam sie emocjonalnie na tyle, ze juz od lat nie dostaje wypiekow ze wstydu (lub dumy) z powodu wyczynow polskich politykow czy sportowcow. Na to jednak potrzeba wielu lat i czasem mnie jeszcze ponosi… Nie wiem, jak mialabym urzadzac zycie polityczne w odleglym kraju, w ktorym ponad 40 procentom mieszkancow jest obojetne, kto nimi bedzie rzadzil. Niedziela byla goraca, ale nie tak, jak sobota dla piromanow:
http://picasaweb.google.com/nemo.galeria/PiromaniWAlpach2007
Nemo,
Ale Gore.
Tu jest takie powiedzenie, że kości ze zwierząt których mięso nazywa się na F się psu nie daje, bo łamią się na ostro i pies może sobie zaszkodzić.
Mięso zaczynające się na F to :
Fläsk
Fisk
F?gel
czyli wieprzowina, ryba, ptactwo.
Problem w tym, że pies nic o tym nie wie….
Zapomniałem, że mieszanie polskich i szwedzkich znaków diakrytycznych w jednym wpisie udaje się niemal.
Tam gdzie ten znak zapytania ma być „a z kółkiem”
Andrzeju, masz racje z koscmi. Ten pies (13-letni, choc nie wyglada) tez zadnej kosci nie dostal. Fajna zasada, po szfedzku, ale da sie przetlumaczyc: sfinia, fruwajace i fodne 😉
Nie ma to jak jajecznica na masełku i boczku 😀
nemo !
Stuprocentowa racja. Ja jestem Polakiem bo takim sie urodzilem i takim umre. Tak jest i jestem z tego dumny. Zawsze to podkreslam. Tyle, ze nie mam zamiaru nikogo w najmniejszym stopniu uszczesliwiac na sile. Dla mnie najwazniejszy jest dom w ktorym mieszkam, moi sasiedzi i kraj ktory wybralem.
Jak jest dobrze w Polsce to jestem dumny, jak zle , to boli.
Ile mozna zrobic tyle trzeba. Ale nie kibicowac bez zadnej odpowiedzialnosci. Ja wyjechalem na zarobek z premedytacja a potem z rozmyslem wybralem inne obywatelstwo z prawami i obowiazkami.
Poza tym na obiad jest dzisiaj gulasz z cieleciny. Dzielo mojej synowej. To jednak to nie jest wegierskie jedzenie. Prawdziwy bigos potrafia ugotowac tylko Polacy.
Czytam teraz historie Polski i patrze jak oglada ja ktos kto nie jest Polakiem ale ma dla Polski wiele sympatii. O dziwo niektore sytuacje powtarzaja sie.
Czyzby naprawde historia lubila sie powtarzac
Pan Lulek
Nemo, Andrzeju Sz – rozbawiliście mnie nieco, Dziękuję Nemo – czy te hale zarastają w takim tempie, że corocznie wymagają trzebienia, jak łąki nad Narwią?
Pyro, te hale zarastaja powoli i odkrzaczane sa raz na 10-15 lat. Sa jednak rozlegle i czesto trudno dostepne, wiec niektore ich czesci doznaja dzialania ludzkiej reki raz na 20 lat. W niektorych regionach zaprzestano tej ciezkiej pracy z prozaicznego powodu: brak rak do pracy. Mlodzi farmerzy koncentruja sie na obszarach latwych do pielegnacji przy pomocy maszyn. Wlascicielom hal (spolki chlopskie) w poblizu jaskin pomagaja gremialnie mieszczuchy-grotolazi w zamian za bezplatne korzystanie z szalasow w dwoch obszarach krasowych. Raz do roku jest okazja, rowniez dla niepalacych 😉 aby sobie zapalic 🙂
Panie Lulku, to jak bedzie? Przyjedziesz?
Panie Piotrze,
a moze jakis okolicznosciowy przePiS na POwyborczy poPiS kulinarny ?
Nie konieczne z kaczek. Zioberka tez odpadaja…
Jajo jest pokarmem bogow.
„Jajecznica z jajek trzech
Do szalenstwa wzburzyla krew…” – klasyk.
U mnie powrot lata: slonecznie i 24 C. Koniec pazdziernika, a my w szortach i w koszulkach z krotkim rekawem.
I to lubie. Nawet bardziej niz jajka.
Pozdrawiam.
Nemo, piekne te zdjecia. I smaczne. A piesek jaki slodki!
Izyku, nikt Twego wolania nie slyszy, wiec Ci powiem, jak ja to widze (te jaja po wiedensku). Jajka gotowane bez skorupki, to wlasciwie sa jajka w koszulkach. Dla bezpieczenstwa i zeby ladniej wyszly, nalezy je wbic do filizanki lub nawet lepiej – do chochelki i delikatnie wpuscic do lekko wrzacej wody z sola i lyzka octu, wyjmowac lyzka cedzakowa po 3 minutach. Mozna je podawac w roznych sosach. Jajeczka przepiorcze gotuje sie w ten sposob, ze nalezy wrzatek zamieszac i w utworzony wir wpuscic ostroznie zawartosc jajka.
Jajko mozna tez wbic do szklanki lub filizanki i wstawic do naczynia z wrzatkiem, podgrzewac, az sie bialko zetnie, dodac maselko, sol, pieprz i to jest wg mnie jajko po wiedensku. Moje dziecko, jak bylo male, to gustowalo w jajeczku „rozciapcianym”: do rondelka wlac 2 lyzki slodkiej smietanki, wbic jajko, posolic i podgrzewac mieszajac do powstania kremowej konsystencji.
Lulku Panie,
czego Ty się domagasz od moich kur? Żeby jaja pieczętowały? Ależ one nie mają pieczątek. I sąsiedzkie kury tyż. A innych niz od wiejskich kur wolnochodzących nie jadam. Nie smakują!
Nad Narwią już nie ma co wycinać . Za ludzi zrobiły to wszędobylskie bobry. Praktycznie nad samą wodą nie ma już drzew, rosną tylko drobne krzaki. Dziesięć lat obecności bobrów spowodowało niewyobrażalną zmianę nadnarwiańskiego krajobrazu. Nie ma już olch , wierzb i innych liściastych drzew pod którymi można było się schronić przed prażącym słońcem , zostały jedynie gołe brzegi. Ptaków śpiewających ,gnieżdżących się w konarach wysokich drzew też ubyło.
Z tego wszystkiego zapomniałem, że ofce też są na F i do ich kości odnoszą się zasady cytowane powyżej.
A jajeczko po japońsku? Stały bywalec lady chłodniczej w niejednym barze w czasach zamierzchłych?
Co tam było po japońsku? Pamięta kto?
Śledź po japońsku czyli śledź jako taki
Śledź po japońsku to było jajko na twardo owinięte filetem śledziowym, całość w majonezie. Ja to tak pamiętam. Smakowitego wieczoru.
Po wczorajszej uczcie z E (dzika kaczka, ratatoille, szampan etc) mialam tez dzis niezgorsza:
kotlety jagniece z rusztu i salata grecka z feta i plastrami pelnej lagodnosci, jesli nie wrecz slodyczy hiszpanskiej cebuli. Zas do tego poludniowoaustralijski pinotage merlot – mlody, wesoly pelen owocow – otworzylam wczoraj podczas gotowania i mialam na dzis pol butelki.
Jeden z kotow tez dostal troche baranka, bardzo soczystego, rozowego, delikatnego. Powiedzial, ze moze byc.
Powitać Was wszystkich!
Radosny dzisiaj dzień w mieście stołecznym!
Jako ten jak zwykle spóźniony muszę nadrabiać hurtem.
nemo !! piękne te Twoje zakrzaczone hale… Pracowite to odkrzaczanie. Jestem pełen podziwu dla siły alpejskiej natury !!! Krzaki z pniami
o kilkunastocentymetrowej średnicy !!! Wypatrzyłem je na zdjęciu ” bez pracy nie ma kolacji” . U mnie na wsi taki krzak musi rosnąć dobrych parenaście lat. A wy takie co roku wykrzaczacie..:)
A.Sz. – piszesz o mięsach na F.
A czy wiesz jakich samochodów nie należy w Polsce kupować??
Też tych na F.
Fordów…..,
Fiatów…….i…..
Fszystkich francuskich.
Idę po herbatę.
Do napisania!!!
nemo !!
doczytałem do 16.11……wszystko już rozumiem!
Mogłem więc widzieć to co widziałem.
I to tak bez specjalnych zezwoleń???
U nas taki wycięty nielegalnie „krzew” – świerk? to straszna kara przeliczalna w złotówkach x obwód mierzony 130 cm od podstawy.
Tak więc taki świerk? ( obwód w zakresie 26-50 cm ) jak u Ciebie na zdjęciu kosztowałby 56,33 zł za każdy centymetr obwodu. Grubszy 2xwięcej. Jodła 10 razy więcej.
Antek, jestes spostrzegawczy 🙂 W ubieglym roku niektore „krzaki” pamietaly kampanie napoleonska. Jak juz sie chlop z pila lancuchowa zawezmie, to mu sie robota w rekach pali…
Misiu ! U Ciebie w Ostrołęce bezpiecznie??
W Tatrach niezbyt….
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,4600845.html
Antek, w dolinie wszystkie wieksze krzaki i drzewa sa spisane i zewidencjonowane i bez zezwolenia nie wytniesz, ale w gorach i na halach rzadza inne prawa. Sa wydzielone rezerwaty, czy tereny ochronne i tam tez nic nie wolno, np. wypasac krow na wydzielonych torfowiskach i to jest respektowane. Chlopi w gorach dostaja subwencje za pielegnowanie krajobrazu, a do krajobrazu naleza rowniez hale stworzone reka czlowieka w dawniejszych wiekach. Czasem serce sie kraje na widok wiekowego swierku, ale euforia bezkarnych igraszek z ogniem przewaza 🙂
W miastach drzewa o obwodzie powyzej 90 cm na wys. 1 metra podlegaja ochronie i potrzebne jest zezwolenie na wyciecie takowego. Rolnicy dostaja doplaty za zachowanie kazdego starego wysokopiennego drzewa owocowego na lakach i wsrod pol (dla zachowania populacji ptakow i regulacji stosunkow wodnych), sa doplaty za sadzenie zywoplotow srodpolnych, wiec z ochrona przyrody nie jest tak zle. I na niedzwiedzie zakradajace sie z Wloch jeszcze nikt nie poluje, choc demoluja juz pasieki i kurniki, a wilki napadaja na ofce…
Pielęgnacja krajobrazu…..
Na pewnym grzybobraniu które odbywaliśmy z gospodarzem od którego kupiona nasza wiejska ziemi, gdzies tam w środku kilkudzesięcioletnego sosnowego lasu weszliśmy nagle w pustą, nieleśną, zdemolowaną, prostokątną idealnie ( tak circa 100x150metrów ) bezdrzewną wyciętą
z drzew przestrzeń. Na moje zdziwione pytanie : cóż tu się stało, kto jest właścicielem tego kawałka ??
Maliniak – czyli gospodarz odpowiedział : eeeeee, właściciele wyjechali już pare lat temu za granice.
Więc to sąsiedzi, zapewne również w trosce o krajobraz, kawałek ten odkrzaczyli.
Pewnie nocą.
Czego oko nie widzi tego sercu nie żal.
A więc w przyszłym roku i Wam proponuję odkrzaczanie noca !!!!
Bry bry.
U mnie 21C i słoneczko daje po patrzałach. A tu widzę gdzieniegdzie śniegi. Byle jak najpózniej!
Panie Lulku, mam pytanie – czy kosodrzewina nie jest przypadkiem pod ochroną w Austryi? Pamiętam, że była i za bezprawne „odzyskiwanie” z Shnee Alpen groziła kara 3000 szylingów od ręki, bez gadania.
Co do głosowania, głosuję tam, gdzie mieszkam i płacę podatki, mimo różnych osobistych sympatii. Porównanie z teściówką oddającą m-3 dla młodych pod warunkiem, że ona im nadal będzie meblowała, wydaje mi się całkiem udatne.
Droga mt7,
a widzisz, jaka jest Polonia Amerykańska. Oczywiście, że zadziałała agitka prowadzona przez któregoś z braci, witali go chlebem i solą na Jackowie i ze łzami w oczach. Jackowo jest wybitnie konserwatywne, nie chciałabyś, żeby tacy szyli Ci buty, że o sukience nie wspomnę.
Ale zwróćcie uwagę, co pisze Wojtek z Przytoka: młodzi jeżdżą, jedni studiują, drudzy pracują, widzą świat, swoje spostrzeżenia przekazują dalej. I to jest optymistyczne.
Zyczę miłego wieczoru i spokojnej nocy wszystkim niewyspanym 🙂
A mnie nikt nie dopłacił za żywopłot śródpolny. 🙁
I za opiekę nad starą gruszką – ulęgałką.
Może przenieść to do Helwecji..???
A co do jaj, to lubię na półmiękko – mogę długo nie jeść, aż organizm krzyknie że chce, i wtedy wcinam ze 4 jaja na półmiękko. I cholesterol mi wtedy dynda, bo jak organizm wrzeszczy, to widocznie wie, czego mu potrzeba.
Próbowaliście kiedyś jajecznicę z żółtym serem? Polecam, cytując za Grynbergiem: kilka plastrów żółtego sera lekko rozpuścić na patelni, wbić pożądaną ilość jaj, lekutko posolić i popieprzyć, nie ścinać tej jajecznicy „na śmierć”, pozostawić lekko luzną.
Marialka wspomniała o koglu-moglu… a, to wspomnienie z dzieciństwa 🙂
antek chłopie,
Ty zaproś na ulęgałkowanie Pana Lulka, on jak nie gruszkuje, to śliwkuje i tak dalej.
I przyznam się, że mnie też nikt za nic nie dopłaca 🙁
Pękju, Mą Kapitę, za filiżaneczną odpowiedź. Obejrzałem galerię z wycinankami na hali i komentarz z A. Gore’em bordzo się udał 🙂
Nie wytrzymałem i aż zadzwoniłem do niego. Powiedział, że z satelity tego nie było widać. Milczał przez chwilę i po namyśle dodał, że jego, noblisty zdaniem, W. Tell to jakiś lokalny watażka, a Janosik by tego nie zrobił. Nigdy.
Drodzy i Szanowni…
Drodzy w Kraju
i
Szanowni za Granicą…
Coś się zmienia. Jest poniedziałek i przed chwilą obejrzałem w I PR. TVP widowisko „Ja sie nie boję braci Rojek” O. Lipińskiej. Jeśli kto jeszcze nie wierzy, że jest po wyborach, to informuję, że p. Olga wraca do telewizji, a to najlepszy znak, że się zmienia.
Jeszcze raz:
Jest dzień po wyborach, a TVP już puszcza O. Lipińską. Choćby programem sprzed 4 lat 🙂
Jaja? To lubię.
Alicjo, zrelaksuj sie. To z „wysokim cholesrowlem” w jajkach, to juz jest old hat. Odwolane, mozna jesc duzo.
Jak bylam w szpitalu, to marzylo mi sie jajko w szklance. I Renata mi takie jajko ( a nawet dwa) przyniosla – jeszcze cieple z domu. Ja najbardziej lubie na twardo, posiekane, z maslem i szczypiorkiem, a takze duzo pieprzu. Ale w szpitalu „organizm potrzebowal” w szklance, na pol miekko.
W Rumuni i Bułgarii, Ukrainie zdewastowano ogromne połacie górskich hal wycinając kosodrzewinę na stroisz i wianki na austriackie cmentarze i świąteczne stoły. Skala żniszczeń była ogromna . Teraz po wejściu do Unii jest to zakazane ale pomysłowość i chęć zysku nie znają granic.
Ja często słucham, czego organizm się domaga. Chce jajko lub cztery – a niech ma! Po Polsce jesteśmy przejedzeni mięsem i w ogóle przejedzeni. To niczyja wina – żarliśmy, nikt nam nic nie wmuszał!
Dopiero w sobote ugotowałam obiad, bo przez parę dni po przyjezdzie zajadaliśmy sałatę, głównie grecką, jak króliki jakieś. I owoców mnóstwo. Niedurny orgaznim się domagał, chyba wyczuł, że jesteśmy przeżarci i czas na lekkie tematy.
Jeszcze muszę uporządkować zdjęcia z Wrocławia…. w egipskiej restauracji dostaliśmy półmisek różnych pyszności. Rozejrzałam się dookoła i zapytałam ludzi z sąsiedniego stolika, czy nie zechcieliby być naszymi gośćmi. Zaraz znajdę zdjęcie, to zrozumiecie, o co szło. A myśmy chcieli małą przegryzkę…
Może zdjęcie nie oddaje skali, ale te półmichy były wielkie, 9 różnych mięs, ziemniaki pieczone, frytki, ryż i towarzyszące sałatki. Nie przejedliśmy!
Z piwem – 37 złotych. I to porcja na jedną osobe, a nas było dwoje!
http://alicja.dyns.cx/news/img_2877.jpg
A co tam, ja też coś podeśle
http://picasaweb.google.pl/antekglina/KuryIKaczki02
Dobrej nocy!!
Pan Lulek, masz racje. Przez lata nie glosowalam, ale tym razem droga pospolitego ruszenia odstalam te swoje 2 godziny w kolejce przed ambasada, popelnilam obowiazek z ogromna namowa przyjaciol i rodziny z Polski, i co tu powiedziec ciesze sie.
Lena zuch! Antek, gdzie ten drób? Przecież nie w Warszawie? Zdjęcia wspaniałe.
Drodzy Szampaństwo, oto Alsy Franciszka (vel Franca dodałam , bo usłyszałam, pewnie za to po uszach dostanę, ale mogła Franciszki nie wyzywać przy mnie!):
http://alicja.dyns.cx/news/Polska_2007/Franciszka_vel_Franca/
P.S. Proszę o łagodny wymiar kary, Also.
Sama powiedz – niezłe fotki!
Drób Antka ucieszny, acz poważny. Swego czasu jak moja Mama miała fazę drobiową, hodowała wszystko, łącznie z liliputkami, że o perliczkach nie wspomnę. Zielononóżki obowiązkowo plus jakieś leghorny i co tam jeszcze. Ale popatrzcie, indory są jednak niesamowite!
„O tym, co było pierwej – jajo czy kura można snuć żartobliwe dyskursy, jednak czy warto?”
Nie warto, bo przecie rzec jest wiadomo od downa: pierwse było jajko. A cemu? Bo gady tyz znosom jajka, a gady na Ziemi pojawiły sie wceśniej niz ptoki, z kurami włącnie 🙂
O, nie zapomnij o pterodaktylu, Owcarku 🙂
No, niezłe, Alicjo, niezłe. Ale… pogadamy na osobności!
A co z tym pterodaktylem? To był ptak?
Swoją drogą takim gadzim jajkiem to całe Blogowisko mogłoby się pożywić. Tylko jak je ugotować na miękko?
A cholera jego wie Also, jak to gotować, z tamtych czasów zapiski się nie zachowały, albo mnie nic o tym nie wiadomo, i nie pierwszyzna, bo mało wiem.
Idę kończyć łuskać fasolę, ciągle mnie coś/ktoś od tego odrywało.
Nerka i podróbki, jak nic o Waszym poranku będę na nogach. Skończywszy „Traktat o łuskaniu fasoli”.
A o jajkach po wiedenskiu taka mi anegdote wlasnie Renatka opowiedziala. Jej s.p, maz Andrzej przyjechal do Wiednia i pierwsze sniadanie jadl w kawiarni, gdzie poprosil, rzecz jasna, jajko po wiedensku. Kelner nie rozumial o co chodzi, bo nie znal angielskiego, zas maz nie mowil po niemiecku. A ze byl wspanialym architektem (jednym z trzech, co projektowali Piramide w Paryzu) to na serwetce narysowal jajko po wiedensku. Kelner wreszcie zrozumial i choc byl wyraznie niezadowolony, poszedl po zamowiwnie.
Wrocil z dwoma jajkami na twardo, ale za to wlozonymi do szkalnki!
Andrzej Szyszkiewicz
Zephyr ma klase w okach i tych uchach. I bardzo ciekawy swiata, jak przedtem. Ja bym go nigdy w uprzaz ani pod siodlo nie dal. Po to go adoptowales, zeby odbierac wolnosc ? A niech by sobie brykal po wybiegu ad mortem usrandam i co komu do tego. Dziekuje za pamiec.g.o.
Pyra,
na Podlasiu na PK głosowało 4142 osób. Osoba na pierwszym miejscu uzyskała ich 1392, ja na drugim – 311. Lista liczyła 15 osób. W okręgu PK uzyskała 0,91 głosów, w kraju (tylko w 7 okręgach PK kandydowała) – 0,28. W kraju na PK głosowało 45 tys. osób.
Pozdrawiam, Teresa Stachurska
E, tam – do bani z takimi przepisami. Myslalem, ze sie dowiem czegos nowego, a tu co … jajecznica. A gdzie jaja Orsini, en cocotte au jambon, holenderskie, huevos rancheros, czy chocby omlet biszkoptowy, zwany francuskim. To niespecjalnie skomplikowane potrawy, a jakze pyszne. Wiecej inwencji,