Słodkie pokusy
Już sama nazwa „domowe słodycze” kojarzy się z ciepłą, pachnącą kuchnią, pełną aromatów, skłaniającą do niepohamowanego łakomstwa. Czyli kojarzy się dobrze, ciepło, uspokajająco.
Tak właśnie, jako lek na stres, niepokoje i smutki potraktujmy nasze kuchenne wyczyny. Zapewniam, że upieczenie smakowitych ciastek może dać niezłą satysfakcję a smaczne drożdżowe ciasto ukoi napięta domowa atmosferę.
Równie ważną rolę odgrywają wypieki uświetniające uroczystości, rodzinne i towarzyskie spotkania – słowem ciasta i ciastka są dobre na wszystko. Wypróbujcie.
Prawdę mówiąc te mądrości zaczerpnąłem od Basi. To ona mówi i pisze o domowych słodkich wypiekach z takim przekonaniem ponieważ co jakiś czas (część rodziny i przyjaciół twierdzi, że zbyt rzadko) robi wypieki. I dziś właśnie nadszedł ten dzień. Jesteśmy po obiedzie (dość wczesnym, bo wieczorem czyli o 21 gdy porządni Włosi zasiadają do kolacji zwanej w mowie Dantego – cena, ja muszę pędzić do radia TOK FM by produkować się w „Kuchniach świata”. A więc już po obiedzie a w domu coraz intensywniej rozchodzi się zapach z piekarnika. Przez szybkę widać płaską blachę wypełnioną coraz bardziej rumieniącym się ciastem drożdżowym obficie posypanym słodką kruszonką. Jeszcze pięć minut i placek parujący gorącem wyląduje na stole. Jakie to niezdrowe, słodkie i parzące usta. Ale jakie pyszne…
Kończę więc. Rozstaję się z Wami łasuchy i rzucam do stołu. Gorąca czarna, smolista wręcz herbata i równie gorący placek drożdżowy z kruszonką. Tylko w tej formie go wielbię. Jutro, zimny i nie tak puszysty już mnie nie rajcuje. A dla Was zostaje tylko przepis. Cześć!
Domowy placek z kruszonką
0,5 kg mąki,1 szklanka ciepłego mleka,5 dag drożdży,5 łyżek masła, niepełna szklanka cukru,4 żółtka, starta skórka cytrynowa, pół laski wanilii lub posiekana skórka pomarańczowa, szczypta soli.
Kruszonka: 4 łyżki masła,4 łyżki cukru,3/4 szklanki mąki, pół laski wanilii lub cukier waniliowy.
Drożdże rozetrzeć z 2 łyżkami cukru, ciepłym mlekiem i 0,5 szklanki mąki. Wymieszany rozczyn odstawić na 45 min do 1 godziny, aż wyrośnie. Do wyrośniętego dodać mąkę, utarte lekko z cukrem żółtka, szczyptę soli, zapachy. Pod koniec wyrabiania, kiedy ciasto jest gładkie, lekko odstaje od łyżki lub dłoni wlewać powoli stopione masło i staranie znów wyrobić. Odstawić , aby wyrosło.
rzygotować kruszonkę: wszystkie składniki najpierw posiekać nożem a potem szybko wyrobić i wstawić do lodówki.
Szeroką blaszkę wysmarować masłem, rozłożyć wyrośnięte ciasto dość cienką warstwą. Znów odstawić do wyrośnięcia. Kiedy urośnie kruszonkę posiekać lub pokruszyć palcami albo zetrzeć na jarzynowej tarce i posypać nią równomiernie placek. Wstawić ciasto do piekarnika o temp. 200-220 st. C. Piec około 45 minut. Próbować patyczkiem: jeśli jest suchy wówczas ciasto jest gotowe.
Komentarze
No to zacznę ja i to z prowokacją.
Ojoj, Gospodarzu, ojojoj! A nie mzna było pierwszego zdjęcia zrobić zaraz po upieczeniu? Czemu zjedliście połowę i oko z aparatem czekało ze dwie niedziele, aż sie przekrój siną ploeśnią pokryje?
Przy takim ustawieniu obiektywu ciaciio wygląda na lekko juz starawe…
Łatwo mi tak pisać, bo ze słodkości najwięcej wielbię tę wodę po korniszonach, a ciasto to sie zakłada na haczyk.
Wczoraj jeden okoń z tego oto pomostu…
http://www.pbase.com/jacekw/image/87330005
…i tesz pooooszet! Pomost cały zapaskudzony przez te ptaszyska (te czarne to te kormoranie dranie!
Czarne Kormorany?
A ja myslałem, że kormorany są żółte. Za dużo się Szczepanika nasłuchałem….
Iżyk,
Tu masz sfotografowane zaraz po upieczeniu:
http://aszyszkiewicz.data.slu.se/poherbacie/
tyle, że parę miesięcy temu. Herbata dawno wypita a i po chlebie ani śladu…
A.Szysz.
Rzułte to byli kalendaże, a u Ciebie na chlebie jest aspergilus flavus, ten co zabił carterowców po roztwarciu grobowca Tutenchamona i siedzi w grobowcu K. Jagiellończyka. Uważaj co jesz! 🙂
U Gospodarza musi siedzi na ciaście jaki aspergilus glaucus.
Izyk, chleb Szyszkiewicza goracym byl obfotografowan, cosmy tu zawistnie live obserwowac mogli. W tym samym czasie Mis swoje ciasto uskutecznial i ono nalotow tez nie mialo. Natomiast to dzisiejsze… hm…
Święta racja – ciasto drożdżowe najlepsze jest świeże , ciepłe i bardzo (ponoć) niezdrowe. Zdrowe i czerstwe najlepiej przeznaczyć dla ptaków albo na zanętę dla ryb. Teraz sezon na drożdżowe placki ze śliwkami. Jutro będę taki piekła.
Teraz zaległe sprawozdanie z mojego wczorajszego, eksperymentalnego obiadu – kotleciki z wątróbek po żydowsku w grzankach wyszły b.dobre – szczególnie te grzaneczki chrupkie to był dobry pomysł. Gdyby mi się jeszcze kiedyś coś takiego zdarzyło smażyć, dodałabym ciut, nutkę zaledwie gałki muszkatołowej i ze 2 łyżki najdrobniej siekanej natki. Smażone jako garnitur plastry brzoskwini monstrum dawały się zjeść ale wiele im cytryna i przyprawy nie pomogły. Brzoskwinia była odmianą pastewną chyba. Kudy jej tam do smażonych jabłek.
Teraz dramatyczne sprawozdanie z blogowej akcji „grzyby”
Zaczęło się w okolicach Gwiazdki ub.r. kiedy to zamorskie nasze Baby wyżalały się na brak grzybów wigilijnych, obostrzenia w handlu itd itp. Alicję poratowała wtedy pomorska Tereska i słój z grzybami podziwialiśmy w galerii wszyscy. Tego roku mimo obfitego wysypu grzybów u mnie w domu była posucha grzybowa, bo córa nie miała czasu nazbierać. Wyżaliłam się na blogu – efekt przeszedł wszelkie kalkulacje i marzenia. Najpierw odezwała się córka rodzona, czyli Ryba : „Mamuś, nie bój nic, dostałam grzybów od koleżanki, to Ci wyślę przez umyślnego”. Umyślny gdzieś zginął po drodze i długo nie dostarczał przesyłki, więc zamówiłam sobie grzyby w zaprzyjaźnionym sklepiku i w rezultacie kupiłam2 x po 2 kg podgrzybków. Na potrawy świeże nie bardzo się nadawały, więc nasuszyłam. Umyślny też wreszcie dotarł. No i grzyby suszone w domu były w całkiem przyzwoitej ilości, kiedy z dalekiej Warszawy dotarła paczka od pp Adamczewskich . W paczce suszone borowiki i jeszcze spory woreczek proszku grzybowego (cudowna przyprawa) Teraz już domowa obfitość grzybowa mnie zawsrtydziła – u mnie bogactwo, a tam dziewczyny nie mają czego w bigos kłaść i pieczarkami rodzinę oszukują, . Korzystając więc z wizyty Alicji, wykorzystałam kartoniki po kremie miodowym od ZPana Lulka, wpakowałam gzzybków ile tam się zmieściło i wręczyłam Alicji jako kontrabandę – niech do Kanady w bagażu przemyci i naszym Paniom kanadyjskim dostarczy. Ilość imponująca to nie była aleć zawsze zupa grzybowa, kapusta z grzybami i bigos świąteczny powinny z tego mieć. Pozostała nieszczęsna Echidna w Australii, do której ponoć w ogóle grzybów wysyłać nie wolno. A co mi tam! W trzy koperty powkładałam grzyby, zalepiłam taśmą, koperty na poczcie władowałam w dużą kopertę wyściełaną i jako przyprawy do zup i sosów (a co, nieprawda?) wysłałam.Okazxało się, że i Nemo o Echidnie pomyślała. Tym sposobem powstał grzybowy łańcuszek na blogu. Jesteśmy naprawdę wspaniali, jak Timur i jego drużyna albo nawet jak załoga czołgu Rudy.
Iżyk,
U mnie na chlebie jest masło czyli butyrum
http://la.wikipedia.org/wiki/Butyrum
A to białe na bochenku to mąka żytnia sitkowa. Dla dekoracji i wzmożenia apetytu. Taka fanaberia…..
P.S.
Rzeczywiscie kolor kormoranów mi się pomylił. Wysyłam puste koperty.
Dzisiejszy temat mi bardzo pasuje, bo na jutro musze przygotowac ciasto dla ca 30 osob. W sobote odbedzie sie doroczne odkrzaczanie hali gorskiej, polaczone z paleniem wielkich ognisk, wspolnym jedzeniem zupy z kociolka i mojego tradycyjnego placka z jagodami. W tym roku akcja odbedzie sie miesiac pozniej, niz zwykle i swiezych jagod nie mam, choc moze w gorach by sie jeszcze znalazly, ale kiedy zbierac? Mam troche mrozonych, chyba dodam wiecej kruszonki. Akcja odkrzaczania jest okazja do towarzyskiego spotkania zaprzyjaznionych grotolazow, ktorzy raz do roku gremialnie ruszaja na pomoc goralom – wlascicielom szalasu, z ktorego korzystaja jako bazy wypadowej do pobliskich dziur.
Dzień dobry
Dzisiejszy felieton Piotra i apetyczne widoki na zdjęciach uświadomiły mi, że na rodzinny zjazd wyborczy nie zaplanowałem ciasta. Ale nie ma się co obawiać – dzieci lubią słodkie więc pewnie w sobotni ranek dom wypełni się zapachem np. szarlotki. Na razie przygotowuję do konsumpcji kulinarną ciężką artylerię. Śledzie w oleju z cebulą nabierają smaku w słoju, dwie golonki na grochówkę podgotowane z warzywami, groch niełuskany namoczony. Wczoraj kupiłem 2 kg ładnej łopatki, do tego 30 dkg surowego, przerośnietego mięsem boczku i zmieliłem to na kotlety. Dziś smażenie. Poza tym czeka mnie gotowanie bigosu z duszonym mięsem i kiełbasą. Jednym słowem pracowite popołudnie i pół nocy. Zastanawiam się też czy nie upiec porcji mięsa na do jedzenia na zimno. W sobotnie przedpołudnie ciasto o którym pisałem wyżej i sałatka jarzynowa. Jednym słowem wybory będą „na bogato” a co zostanie pojedzie w torbach do Wrocławia by nasycać wygłodniałe studenckie żołądki w trudne finansowo ostatnie dni miesiąca.
Pozdrowienia
Od ran ciasto chodzi za mną jak nigdy, a tu proszę temat jak wyma żony. ( jak się nie ma , to trzeba samemu robić.). Lecę po drożdże do sklepu , wieczorem będzie relacja foto.
Ps
Już się nie mogę doczekać jak Panu Lulkowi narobię pierogów z serem , makaronów domowych , naleśników wszelakich.
A.Szysz.
Aaaa… ja gupia myslała, że to chlebuś i mniut s herbatko:) U nasz na wjosce tesz butyrum bardzo poważamy. Najpierw ściongamy buty, a potem lejemy rum 🙂 Bosz… Co pjontek potrafi zrobić z nastrojem, co nie? 🙂
Mą Kapitę.
To Wy tam se krzaczory na halach wycinacie i ognisko jeszcze macie?! Toż jakby u nas coś takiego, to by zaraz eko-leleko na sygnale przylecieli! Toć każdy krzaczek na wagę aurum i jeszcze z ziemii dobrze nie wylazł, a już pomnik przyrody.Ciacio, to ciacio, ale co będzie w tym kociole?
dzien dobry,
wlasnie uswiadomilam sobie, ze nie wiem, czy moge isc na wybory, bo nie dostalam potwierdzenia z konsulatu.
ale na pewno upieke ciasto, bo lubie. i ciasto i pieczenie. tym razem inne niz w zeszlym tygodniu, bo rodzina (przyszyta z racji meza) juz ma dosc mojego polkruchego z wlasnymi jablkami, wlasnymi orzechami wloskimi, cynamonem, brazowym cukrem i platkami migdalowymi… czyzby nie lubili jesc tego samego ciasta tydzien w tydzien?? przez ostatnie pol roku?????? jak to mozliwe?????????????????????? 😀
(doskonalilam czas pieczenia w roznych foremkach)
w nadchodacy weekend bedzie Napoleonka. Waterloo tu niedaleko, wiec ja mu (Napoleonowi) tez dam popalic!!
Milego dnia!!
Wojteku z Przytoka. poczekaj z bigosem, tylko to odnajdę…
Izyku, ubiegloroczne stosy, to na 10 heretykow kazdy – by sie nadaly. Jak znajde czas, to wrzuce pare obrazkow do picasy. Faktem jest, ze ostatnim razem gorali troche ponioslo i w euforii, dzielonej rowniez przez niektorych piromanow, pare 200-letnich limb unicestwili, moje ekologiczne serce do dzis krwawi 🙁 Ale hala jest piekna i drzewa pastuchom widoku na krowy nie zaslaniaja, a krowom – na gory. Wycinanie czarnej olchy i innych bushow – popieram jak najbardziej. Lasow ci u nas dostatek, a jak hala zarosnie, to chlopi subwencji nie dostana za ekstensywna gospodarke. A wiec – do roboty, do intensywnego odkrzaczania!
W. z P.
Alej jest jednym z lepszych kucharzy w sieci jakich znam. Nie widzieliśmy się nigdy na oczy, a mam tę przyjemność, że się przyjaźnimy.
http://kola.lowiecki.pl/nowy_sacz/jelen/galerie/qchnia/qchnia.html
Lubi też kuchnię „apenińską” i „iberyjską”, a nadto te Wasze wina, te Wasze sałaty i te Wasze z wody te te takie…, z oczami… Piątek.
Iżyku
Przepisy znakomite a od zdjęć ślinka cieknie. Tylko są dwa problemy. Nie mam dziczyzny tzn nie mam w lodówce choć co noc mam dziczyznę na polu sąsiada, któremu stado dziczyzny wyżera resztki po kukurydzy i dyniach pastewnych. No i nie mam trzech dni na gotowanie. Muszę bigos przygotować do soboty wieczorem. Więc zamiast bigosu myśliwskiego będzie nieco uproszczony bigos wyborczy. „Bigos wyborczy” – to mogłaby być nawet moja autorska potrawa.
Dzięki za namiar na doskonałą stronę.
Pozdrawiam
Izyku, kociol nie w mojej gestii, ale w ostatnich latach zupy byly bardzo smakowite, na bazie warzyw, dyni, kilku malych szynek wedzonych, ugotowanych i w zupe wkrojonych…
Dzień dobry!
Jak zwykle, przed piatą, a ja już na nogach, czyli wróciłam do normy.
Wojtku z Przytoka, czy zerknąłęś pod wczorajsze wpisy i specjalnie dla Ciebie wyszczególnione zdjęcie Zamkniętego Na Zardzewiałą Kłódę Jeziora?
A teraz o cieście.
Pierwszy raz w życiu leciałam Lufthansą. Latający wiedzą, co się opowiada o serwisie i jedzeniu w powietrzu. Zazwyczaj jest to jedzenie podłe, a serwis byle zbyć, no chyba że biznes klasa. Myśmy nie byli biznes, tylko ci ekonomiczni, ale serwis był świetny, chociaż jeden z serwisowych polewał mi tylko pół szklanki wina (a Jerzoru całą, co wykorzystałam skrupulatnie!). Jedzenie było typu oktoberfest kiełbaski z kapustą kiszoną i ziemniakami, oraz drugie do wyboru, ryż i kurczę teryiaki, wzieliśmy oba. Kiełbaski były znakomite, a kapusta kiszona zasmażona jak u mamy. Jerzor chwalił kurczaka, dodałam mu odrobinę moich kiełbasek i kapusty. I na deser było drożdżowe ciasto ze śliwkami plus łyżeczka bitej śmietany do tego – ja nie jadam słodkości, ale spróbowałam i nie pożałowałam, to było naprawdę dobre, domowe ciasto. J. zeżarł wszystko ze smakiem i do dzisiaj narzeka, że mu brzuszek urósł.
A mówiłam Wam o dżemach, jakie Arkadius wyrabia? O! To jest poezja, i to mówię ja, która dżemów nie jada, co najwyżej próbuje! Poza tym Arkadius zbiera grzyby w lasku berlińskim i je marynuje. Opieńki marynowane jedliśmy i nawet spacerując po Tiergarten znalezliśmy kilka rosnących, ale nie zrywaliśmy, bo byliśmy w trakcie zwiedzania. Nosić to ze sobą – nie za bardzo.
No, popatrz Alicjo. I Lufthansa i Arkadius ogromnie zyskuja przy blizszym poznaniu
Sa i nowi goście na blogu – witamy, zaglądajcie częściej.
Izyk ma u mnie dzisiaj krechę – po pierwsze znęca się nade mną stosując pisownię, przy której starsza pani musi sobie pod nosem wymruczeć to, co Iżyk napisał, żeby go zrozumieć,
po drugie kto przytomny w piątkowe przedpołudnie podaje linki do takiej knajpy? No, zabić tylko.
To prawda,że drożdżowe ciasto najlepsze,jeszcze ciepłe…
Moja Babcia Michalina przestrzegała przed jedzeniem ciepłego cista bo mozna „skrętu kiszek” dostać.
A Alicja znalazła w Tiergartenie rosnące marynowane opieńki.Rewelacja!
Czego to ludzie nie wymyślą! 😀
a.j
Moja Babcia tez Michalina (rocznik 1889) mowila to samo i miala racje, bo zyla tylko 94 lata 🙁 (mowila tak i… jadla cieple ciasto drozdzowe)
Witam i życzę wspaniałego weekendu,
Ach te ciasta ciasteczka słodkości smakują nie tylko dzieckom ale i dorosłym. Ta słodycz czyni to ze w dziobie powstaje przyjemny smak. To wciąga i uzależnia i jak każda inna używka ma tylko jeden mankament. Mianowicie, squadniki takie jak zukier oraz tłuszcz i mąka są bombą kaloryczną, bez zawartości minerałów i witamin. Zapychanie się takim gniotem prowadzi szybko do nadwagi.
Zaraz zaraz, jest i z tych słodkości pożytek, tyle tylko ze nie dla nas. Cieszyć się może tylko nasz stomatolog aplikujący nam dwie nowe szuflady. I jak tu się nie uśmiechać od ucha do ucha patrząc na słodkości?
Alicjo
Oczywiście, że widziałem. Piękne zdjęcie, piękne i romantyczne wspomnienie. Jest w tym wspomnieniu coś symbolicznego – zamglone jezioro o świcie odgrodzone od świata stalową bramą spiętą zardzewiałymi łańcuchami. Jak w życiu – niewola piękna. Albo piękno zniewolenia.
Pozdrowienia
No to jak tak, a Gospodarz blogowy w TOK Efemie jeszcze, lub przez palce na kreci mój wallenrodyzm zerka, to:
http://www.lowiecki.pl/forum/list.php?f=14
Madame się nie gniewa. to ten piątuś kochanieńki, a za 2 pacierze Anioł Pański i jusz z górki ogórki 🙂
nemo!
Bardzo podobne nasze Babcie Michaliny!Moja robiła to samo! 😀
A zmarła w wieku 92 lat!
a.j
andrzeju.jerzy,
co prawda około piątej rano pisałam o opieńkach, ale chyba nie aż tak, zeby nie odróżnić tych rosnących w Tiergarten od marynowanych przez Arkadiusa. Niech mi tu nie wmawia choroby…
Co do „skrętu kiszek” zgoda, chyba wszystkie babcie tak straszyły wnuczęta (moja miała na imię Janina).
Arkadius,
u mnie ma wiać, Wojtek zapowiedział się na weekend. Kto wie, czy w przyszłym roku (woda już troszkę zimna) nie dam się namówić na krótki kurs surfowania, żyje się raz – a nuż mnie wciągnie?!
P.S.
Iżyku, miałam to samo napisać, co napisała Pyra względem Twojej pisowni, ale się powstrzymywałam. Nie rób jaj, pisz po polsku!
Wczoraj strach było się tu pokazać. Dzielono terytorium miedzy Odrą a Bugiem. Bałem się ze mi szlaban na Mzdroje położą, a na helikopter mnie nie stać. Dziś jest też groźnie, Pyra próbuje wyludnić krainę. Schronię się wieczorem nad morzem, a rano do kłusownika, oskrobać, przekroić, osuszyć i na patelache. A do tego wineckobiałecko tez się znajdzie. Żyć i nie marudzić.
Jeszcze nie sprawdzałem u siebie. To i tak w tej chwili to bez znaczenia. Czekam na nowy maszt. Ma przyjść w ramach gwarancji. Odwyk /każdy jeden/dobrze czyni.
… nawiasem mówiąc, ludziska robią swoje i dzięki temu kraj się rozwija. Pieprzyć politykę. A nawet posolić.
Nemo, encyklopedio nasza, pomoz, ja jeszcze w kurach i mam klopot,
Prosze powiedz, jak po polsku nazywa sie le sot-l?y-lesse
http://fr.wikipedia.org/wiki/Sot-l'y-laisse
There you go… nawet po francusku
O cholera, nie doczytałam do końca! Miało być po polsku. To piersiątka kurze, ale nazwy nie pamiętam, wyrafinowane danie. Gdzieś mi s?ę po głowie kołacze… ale nie będę głupio strzelać, żeby się juz więcej nie podkładać 🙂
Slawku drogi, nie wiem, czy to po polsku ma jakas specjalna nazwe, te fileciki grzbietowe. Po niemiecku nazywaja sie Pfaffenschnittchen, czyli plasterki (dla) klechy (!). Osobiscie bardzo je lubie. Czyzbys przyrzadzal?
Arkadius – moja Ryba tkwi w Świnoujściu. Jak już tworzymy blogowy łańcuszek samopomocy, to dobrze notować sobie kontakty.
to jest taki malutki, praktycznie niepracujacy miesien, przyklejony do tylnej czesci kurzego kregoslupa, cos jak poledwica u innych, wiekszych i raczej ssacych, nazwa dziwadlo, w dowolnym tlumaczeniu znaczy m.w. ten, kto nie wie, zostawia, moze istnieje polski odpowiednik, wikipedia nie moze wiedziec wszystkiego, toz to nie CBA
… a czy to ważne, jak sie nazywa? Byle smakowało 🙂
W niemieckich restauracjach podaja to pod francuska nazwa. Nie wiem, czy polska kuchnia jest na tyle wyrafinowana, by nadawac nazwy takim kurzym drobiazgom. Toz na 1 przystawke potrzeba tych filecikow z 3 kur. Chociaz, jesli sie robilo pasztety ze slowiczych jezyczkow…
nemo, chcialbym, ale na czteroosobowe danie trzebaby ukatrupic 24 pulardy, to nie na moja kieszen
Nie wiedziałam, że ten drobiazg tak się nazywa. Owszem, lubię to wyjadać z kurzego kadłubka, ale żeby robić z tego potrawę? Skąd to brać? Jak chcecie, to podniecajcie się skowronkami na grzance albo jarząbkami w sloninie, ja dzisiaj jem śledzie z cebulką, Młodsza Pyra dostanie gzik (śledzi nie jada)Alsa – mam dobry sos sojowy do polecanego makaronu , gdzie kupiuc te drugą przyprawę?
Pyro, wiem wiem,
Nawet można ja tam dostrzec
http://www.willaroz.home.pl/kam/
troszkę należy poczekać aż się załaduje, dobrze duje
sambalek oelek? w jakimś carrefourze albo czymś takim wielgim, Pyro, popytaj gdzie, w przyprawach to jest, ale można przegapić – jest to w słoiczkach.
Tylko dodawaj malutko, chyba, że jesteś ostra dama 🙂
A, i tu mi sie z Berlina temat nasunął a propos ostrości, przestrzegano mnie przed jakąś taką papryczką w tureckiej restauracji (wygląda jak strąk fasoli), że mi oczy na wierzch wyjdą. Ależ tam! Przestrzegający nie znali moich możliwości 🙂
Zjadłam z wszystkich talerzy i nic. Dworowali sobie chyba.
Pyro
Ale jesz śledzie z cebulką w śmietanie z gorącymi ziemniakami?
Pyro! Wybierz sobie co chcesz i albo wyślij Młodszą teraz albo ja Ci w St. Browarze kupię jak wreszcie będę mieć na to czas ( czytaj: w listopadzie)
http://www.kuchnieswiata.com.pl/
Sambal oelek jest pyszny ale jeszcze ostrzejsze pikle, które kupiłam- drżyjcie podniebienia!
I jeszcze jedno: na widok ciast dostałam, excusez le mot, ślinotoku.
ja tak jem śledzie w śmietanie i z cebulką (dużo!) – z gorącymi ziemniakami . Poezja!
Oho! Marialka straszy piklami! A habanero próbowała? No!
Nie Wojtku, nie w śmietanie tylko w takiej zalewie (mój wynalazek) – płyn z iogórków konserwowych (ok 1/3 szklanki) i tyle samo dobrej oliwy. Sparzona, a potem posolona cebula wylądowała na obficie popieprzonych kawałkach śledzia i wszystko mit zostało zalane tym sosem. Macerowało się od wczoraj, a dzisiaj jem po dorożkarsku – kładę płaty śledziowe na kromce czarnego, suchego chleba, na to dużo cebuli, na to znowu chleb i do buzi. W smietanie i z ziemniakami jadłam jakieś 10 dni temu (oczywiście z jabłkiem, ogórkiem itp) Dzisiaj przyszedł mi apetyt na śledzie dorożkarskie
Marialko – wybiorę i poproszę, a placek drożdżowy będzie w sobotę i niedzielę pod wiadomym adresem.
Alicjo
Piotr podał kiedyś (dawno to było) przepis na chłopskie śledzie w śmietanie z okolic Płocka. Do śmietany dodaje się przetarty mlecz i ikrę ze śledzi. Są ekstra z gorącymi ziemniakami!
No to na koniec dodam, że z ostrymi przyprawami , a szczególnie paprykami jest tak, że przez moment czuje sie ogień w gębie, a potem zaraz wszystkie inne smaki.
Kto śmiały, niech spróbuje, warto.
Sambalek oelek to sfermentowana ostra papryka, w przepisie Alsy (indonezyjski makaron) nic tego nie zastąpi, tak ma być i już.
O. To jak moja Mama robiła, ikra i mlecz! Tutaj nie mam takich możliwości 🙁
Mam się habanero przestraszyć? Alicjo – nie jadłam ale odważne serce mi rośnie! Spróbuję jak spotkam. ( Uchyl rąbka tajemnicy- czego to konkretnie szukać będę?)
A ja kolekcjonuję polędwiczki kurczacze…….. Przy okazji piersi przyrządzanych na różne sposoby cichcem odkrawam owe najsmaczniejsze części i chowam do zamrażarki. Jak mam odpowiednią ilość to wymyślam okazję na uroczyste danie i juszszsz.
Ponadto w Kórniku można było owe polędwiczki w jednym sklepiku z drobiem wszelakim nabyć w drodze kupna na wagę – czy jeszcze jest to możliwe nie wiem. Pozdrawiam jesiennie.
Odd do glosowania potwierdzenie ci nie potrzebne. mozesz co najwyzej zadzwonic i zapytac, czy cie wpisali na liste.
Moja sp. babcia placek drozdzowy umiala robic tylko na 7 blach. ciasto robila na wyczucie i jak wreszcie mialo wlasciwa konsystencje to 7 wychodzilo i juz. Jakos nikt w rodzinie na to nie narzekal. A do tego ku mojej ogromnej uciesze stala w kuchni ogromna misa „kurszanki”.
Kiedys a Prasowej w poznaniu mozna bylo kupic swietny drozdzowy placek. tak kolo 13tej byl swiezy prosto z pieca.
Pyra się gniewa, Alicja się złości. Jeszcze tylko Nemo nie skrzyczała biednego Iżyczka… A taki był fajny humorek, że to już piątek 🙁
Słowicze języczki Lukullusa (podobno potrawy starczyło dla 3 tys. zaproszonych na ucztę gości) spowodowały, że zwierzyna niektórych gatunków wyginęła na niektórych obszarach cesarstwa. Niektóre ptaszęta, dla ich wyjątkowego (faktycznego, czy wydumanego) smaku zaczęto sprowadzać aż z terenów Mezopotamii. Byle mieścina miała swój cyrk i np. lwów, kilka wieków wcześniej wręcz pospolitych, po prostu zabrakło i tzreba było szukać ich caroaz dalej. Wyrażenie „ubi leones” (tam, gdzie sa lwy) na początku określające po prostu tereny jeszcze nie odkryte, później zmieniło sens i wyrażało trzebież rzymskiego próżniactwa.
i-graszka – polędwiczki drobiowe na wagę nadal są, ale Oni nie o tych polędwiczkach piszą. To, co jest w sklepach, to taki mały mięsień zawsze występujący przy piersi (taki, który się jakby oddziela). Ja też go kupuje i wykorzystuję. Oni zaś (moi znakomici koledzy blogowi) piszą o dwóch malusienkich (ok 2 cm) kawalątkach tkwiących przy części grzbietowej
Nirrod
tak koło 13tej to %ty był w sklepach i nic poza tym
Iżyku kochany – toż i Ty na rubieżach. Kormorany Ci lwy zastąpić muszą, a żre taki kormoran chyba więcej niż lew. Zaraza jakaś na wody nasze padła. Na dodatek o ile czapla polująca wygląda pięknie, czarująco i tajemniczo stojąc nieruchomo, jak na warcie, to kormporany są kłopotliwe jako sąsiedzttwo. Kilka żbików by się w okolicy przydało; zwykły Mruczek ptaszyska nie ruszy.
i-graszka
dla zobrazowania, to te dwa czerwone jajka
http://de.wikipedia.org/wiki/Bild:Pfaffenschnittchen.jpg
Moj drogi Prasowa nie byla sklepem a cukiernia nieddaleko domu pracy. a do tego mowa o koncowce lat 80tych i wtedy placek byl.
A puste polki to i owszem pamietam. I te tesknote za czekoladowymi pierniczkami, ktore w tym sklepie powinny byc a nie bylo…
W Prasowej siedział mój Synuś ze swoją przyszłą żoną i tak w niej mature przesiedział. Mam uraz do tego adresu, ale nie ma juz Prasowej, a tamten głupi maturzysta obchodził w zeszłym miesiącu 50=-tkę.
Uwaga!
Daję się poznać z najgorszej strony. Jestem cholernym zrzedą i besserwisserem (Messerschmidtem) nierzadko będąc jednocześnie w błędzie.
Przypadłość ta była dotad znana jedynie moim najbliższym – ale dłużej juz nie zdzierżę.
Proszę mi natychmiast przestać używać zwrotu:
„nabyć drogą kupna”
Prawidłowa wersja to:
„wejść w posiadanie (lub posiąść) drogą kupna”
inaczej to „masło maslane” czyli butyrum butyralis
I tym kulinarnym akcentem kończę.
prasy nie pracy….
hihihi Andrzej Sz. my wiemy. rowniez, ze okres czasu nie istnieje, jak tez cofanie sie do tylu badz tez fakty autentyczne.
Nabycie w drodze kupna jest przynajmniej w mojej rodzinie uzywane jako zart i z tego co wiem nie jestewsmy w tym wyjatkiem. 😉
w Prasowej przesiedzial mature? Marcinek czy dwojka?
P.S.
Zapomniałem dodać, że zupełnie nie znam się na żartach
A ja jeszcze a propos ciast na fotografiach chcę coś dorzucić. Otóż lepiej, że rozkrojone. Mozna podziwiać wielostronnie.
Ciasta nie mam. Chałwa miodowa w lodówce. Niech sobie D. je na zdrowie!
Nirrod – ani dwójka ani Marcinek – technikum budowlane z Grunwaldzkiej
A.Szyszkiewiczu
Może się wydurnię nie czując Twej ironii, ale „nabyłem droga kupna” jest zwrotem himilsbacha z rejsu piwowskiego (aparat zorka) i już wtedy ten idem per idem podkreślał obsurdalność gazecianej nowo-mowy. Hę?
Nirrod – jeszcze jedno – mój Syn miał Matkę wredną, jak cholera. Raz przynajmniej w pełni wykorzystała stanowisko i znajomości. W trzy dni po tym, jak rodzina dowiedziała się, że pierworodny do matury dopuszczony nie jest, chociaż pracę z przedmiotów praktycznych obronił (a dopuszczony nie jest, ponieważ po zliczeniu niueobecności jakieś 3 miesiące wypadły) no więc na trzeci dzień wróciło dziecie w pielesze, a tam Karta Powołania leżała. To pod hasłem, „Nie wychowali Cię Rodzice, to Cię wojsko albo zgnoi albo wychowa”
Aloicji? Czy habanero odtanoczne na stole? Moze chodzilo o jalapeno, czytane podobnie – halapenio?
Raz pewien sledziennik z Uppsali
Na forum swe credo wywalil:
Pozyczyc lub kupic
Na wlasnosc lub zlupic,
Nabycia przez kupno nie chwalil 🙁
Iżyk,
Nie wydurniłeś się. Dla mnie ten zwrot w pierwotnej wersji to reminescensja obowiązujacej w PRL nowomowy – wystarczająco śmieszny przez swą sztywność i nadętość.
Pozbawionym od lat dobrze ponad trzydziestu ciągłego kontaktu z żywym językiem polskim więc cytat z „Rejsu” przemknął mi niezauważony. Stąd również
moja obniżona wrażliwość na żarty językowe.
Skądś pamiętam taki wierszyk (pewnie też z błędami):
Idem per lapidem
canis na mnie szczeka
ja canisa w łeb lapisem
a canis ucieka….
Heleno, moze Alicji o takie tango chodzilo:
http://en.wikipedia.org/wiki/Habanero
ja tego jeszcze nie probowalam
A może to było cum lapidem? I jakiś apis też tam chyba był…
Andrzeju,
Możesz się tak nazywać, a jakże, ale dopiero jak ukończysz pozytywnie ten test
http://www.focus.de/wissen/bildung/besserwisser/psychotest_aid_23646.html#
powodzenia
Oj, chyłopaki!
„Cy Tata cyta cytaty z Tacyta?”
Zwracam jonor, Alicjo!
Ha o technikum nie pomyslalam, bo ciut dalej. Ale fakt, tam chyba nadal zadnej kawiarni blizej nie ma. Pyro chapeaux bas o takiej matczynej nauczce bym nie pomyslala 🙂
—-
Rejs!!! Wlasnie stad nam sie to wzielo!!! Moja mloda pamiec jest nezmiernie krotka. Andrzeju na twoim miejscu unikalabym polskiej telewizji, bo tam nowomowa nadal kwitnie…
Arkadius, mi wyszly 24 punkty na 48. 😉
Uwaga. Apel do kobiet bywałych
Właśnie Młodsza zadzwoniła, że trafiła w sklepie z uzywanymi akcesoriami na 5 filiżanek (6-ta pewnie się zapodziała) ze spodkami i 1 świecznikiem z cieniutkiego jaspisu. Czarki filiżanek są na wysokich cokolikach i mają złocone uszka. Zakochała się w nich od razu i po telefonicznej konsultacji poleciała do bankomatu. Kupimy. Czy w filiżankach z kamienia można pić i ew. co? Bo nawet najpiękniejszy gadżet wyłącznie dekoracyjny nie zachwyca mnie.
Dobrze już dobrze,
Poddaję się i odszczekuję co powiedziałem uprzednio jednocześnie twierdząc, ze wręcz przeciwnie.
Do testu nie podchodzę, bo po niemiecku (aż wstyd) ni w ząb.
Przepraszam sprawdziłem i nie jest to z rejsu, a przynajmniej nie w tym miejscu
http://pl.youtube.com/watch?v=9zx3A4eYLq8&mode=related&search=
ale jestem pewny, ze ktoś (moze Bareja) obśmiał tego idema jako „nabyć droga kupna” i to jeszcze okazyjnie
Coś pełno tu kryptoreklamy wyborczej:
jaspis, apis, lapis
A zaczęło się od placka drożdżowego.
Wrzucilam to nabycie w drodze.. w google i juz wiem skad ta frustracja. Zwracam honor.
W murowanej goslinie sprzedawali kiedys w piekarni „Placek drozdzowy ze sliwka”. nazwa byla calkiem trafiona, bo w 1kg placka udalo nam sie znalezc 1 sliwke….
SoLiDny placek, to jest to!
Poki nie ma ciszy wyborczej, to sie glosno zastanowie, ktory byl Jackiem, a ktory Plackiem? I czy dyskusja o placku nie jest propaganda sama w sobie?
Ide po drozdze. Przy okazji wrzuce koperty z naszymi glosami. Nauczyciel niemieckiego dostal 6 glosow (mozna kumulowac po 2 glosy na jednego kandydata), podobno jego zastepca (nauczyciel juz jest deputowanym w rzadzie kantonalnym) jest tez niczego sobie.
A kto to ten Kruszonka?
I na czyją wodę to jest młyn?!!
A kysz, a kysz!
Placek nie KoLiDuje z wyborami, placek zachęca do urny. Kruszonka do lustracji.Śliwki coś cfzarno wyglądają. A kysz!
Pyro, jaspis to rodzaj kwarcu, wiec chyba jest nierozpuszczalny. Ale czy to aby napewno jaspis?
Kiedys, w czasie spaceru po Covent Garden zobaczylam sprzedawce bohomazow. Bohomazy staly w kupce przeslaniajac jeden drugi. Ale rozek jedbego bohomaza mnie zainteresowal. Wyciagnelam i zdebialam: byl to nieznany mi portret mezczyzny pedzla Tamary de Lempickiej. Obejrzalam go ze wszystkich stron – tylna nczesc obrazu namalowanego na cienkiej desce byla bardzo brudna, zakurzona, dobry znak. Ramka tez sie rozpadala i byla stara. W rogu stal jak byk podpis malarki. Zapytalam, jakze ostroznie: czy jest to oryginal i czyj? Sprzedawca zapewnil mnie, ze jak najbardziej i ze Tamara de Lepicka jest amerykanska (sic!) malarka. Zapytalam za ile. 200 funtow padla beznamietna odpowiedz (Tamara normalnie powinna kosztowac co najmniej kilkaset tysiecy).
Zapytalam czy przyjmie czek. Przyjmie.
Zapakowal w stare gaztey.
Wraz z obrazem poszlam do ksiegarni. Znalazlam duzy album – monografie o Lempickiej. Zaczelam kartkowac. Znalazlam ten obraz.
Tylke, ze trzy razy mnijejszy niz to co mialam zapakowane w stare gazety.
Troche z dusza na ramieniu i spozniajac sie na dyzur redakcyjny pognalam z powrotem do sprzedawcy. Wreczylam mu pakunek w gazecie. Poprosilam o zwrot czeku. Sprzedawca z westchnieniem jednak oddal.
Nauczka.
Pyro, mam niejakie watpliwosci, czy to prawdziwy jaspis
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jaspis
Moze byc kamien podobny do jaspisu. Czy te filizanki przeswiecaja pod swiatlo? Jakiego sa koloru?
Jeszcze nie widziałam. Młodsza (w końcu prawie geolog= twierdyi, że jaspi. Prześwieca, jest półprzezroczysty.
Mój znajomy kilkanaście lat temu znałazł na szafie u żony przedwojennego oficera 15 DAKu zawinięty w gazetę obraz Eugeniusza Zaka. Namówił by sprzedała to do muzeum. Muzeum kupiło za śmieszne pieniądze. Oprawiałem wczesną wiosną . Wartość rynkowa 350 – 400 tysięcy złotych…
Ratunku, czy ktos wie jak sie robi kawior z lososia?! Moja siostra jest w Krynicy Morskiej i pyta przez SMS-a, co zrobic z 5 kg lososiowej ikry? Andrzeju- Besserwisserze?! Lece w koncu po te drozdze, a potem zaryje sie w internecie.
Heleno
Posiadam dwa obrazy Tamary Łępickiej Sprzedam za 90 funtów każdy . Mpżna się targować 🙂
Cos tam znalazlam na temat tej ikry, jesli trzeba, to nawet przetlumacze.
Jedyne czego nie rozumien, to dlaczego sol ma byc koszerna…
When you catch a fish that may have eggs and you want to make caviar, clean the fish immediately, and if it does have egg sacks, put them in a plastic bag and on ice. As soon as you can, start the caviar. Slit the egg sacks, and clean the eggs from the membranes they are attached too. This is the hard part. Use your fingers, continually cleaning out the little pieces of membrane. A steel screen with 1/4 inch or so mesh can be a help. Through all of this process do your best not to break the eggs. Do most of this work in a bowl of clean, cold water, and when all of the membrane has been sorted out, and the eggs are clean, drain them well.
Measure the eggs, and for each cup of eggs, make a brine of two cups of cold water and 1/2 cup kosher salt in a glass bowl large enough to hold both brine and eggs. Add eggs to cold brine and swirl gently occasionally for 15-20 minutes. Drain in a sieve and refrigerate for at least an hour or two and preferably overnight.
Alors, lorsque vous capturez un saumon ? ce moment de la saison, immédiatement ou dans l’heure qui suit la capture, prélevez les oeufs de votre saumon en prenant bien soin de les conserver dans leur membrane. Gardez-les ainsi au frais jusqu’au moment de la préparation du caviar. Ne pas mélanger les oeufs d’un saumon ? ceux d’un autre.
. Rincez les oeufs et la membrane dans l’eau froide pour enlever les traces de sang.
. Passez les oeufs dans un grillage de 1/2 cm (1/4″) en pressant lég?rement sur la membrane.
. Placez les oeufs dans une saumure pendant 2 heures.
. Saumure : pour 2 tasses d’oeufs, 1/3 de tasse de gros sel et 2 tasses d’eau.
. Égouttez les oeufs.
. Rincez-les encore ? l’eau froide.
. Égouttez-les encore dans une passoire fine et laissez-les au réfrigérateur pendant la nuit.
Loretta nous dit qu’elle garde le caviar ainsi obtenu jusqu’? deux semaines au réfrigérateur, mais que, plus il sera frais, meilleur go?t il aura. Elle le sert sur des petits carrés de pain grillé ou bien elle fait un ” blini „.
tu mam taki kanadyjski patent na te jaja, wyglada na prosty i skuteczny, no i sol nie musi byc koszerna
Oj, oj, oj – od samego czytania przybylo mi ze dwa kilo.
Placek z kruszonka… od tego schlodzone mleko (byleby nie prosto od krowy, bo tego nie lubie) lub mocna herbata.
A w telepatie jako taka zaczynam wierzyc – i u nas byly sledzie. W smietanie, z jablkiem i cebulka. Do tego pieczone ziemniaki i obiad na sto dwa. Ino pic cosik mi sie chce teraz.
Heleno – nie wiem czy doczytalas poprzednio. Kurczak po zanzibarsku zostal wykonany „temi rencami” . Wspanialy! Dzieki serdeczne za przepis. A innym polecam goraco.
Pyrze i nemo jeszcze raz serdecznie dziekuje za grzybowy lancuszek. Jestescie kochane.
A Alicji za pamiec. I tu nastapi „cytata” z poprzedniego wpisu:
„Alicjo – Milenka moja,
dzieki serdeczne za pamiec lecz juz Pyra i nemo, wzruszone moim bezgrzybiem, wysylaja na druga polkule suszone ?malenstwa?. Jak wiec widzisz nasze Towarzystwo wspiera sie wzajemnie. A ja skutkiem tego zostane obdarowana podwojnie. Serdeczne dzieki raz jeszcze – lecz w tej sytuacji bylabym okropnym naciagaczem akceptujac Twa, plynaca z glebi serca, oferte. A jam Echidna nie prosiak (nie mylic z sympatycznym Prosiaczkiem).”
Koniec „cytata”.
Dziekuje Wam raz jeszcze.
Andrzeju Szyszkiewiczu – a co ja poradze na to, ze lubuje sie w pure nonsensowych zwrotach i powtorzeniach typu „circa-about”, „nabyc droga kupna”, „cofnac sie do tylu” itp. Toz to sa perelki naszej mowy ojczystej. A jesli uzyte w cudzyslowiu – od razu poznac intencje. Gorzej w rozmowie potocznej. Nijak nie postawi sie tego znaku i dochodzi do (czasam)interesujacych sytuacji. Ale nawet to lubie.
Pozdrawiam
Objedzona sledziami i jezykowo perwersyjna
Echidna
Oj, oj, oj – od samego czytania przybylo mi ze dwa kilo.
Placek z kruszonka… od tego schlodzone mleko (byleby nie prosto od krowy, bo tego nie lubie) lub mocna herbata.
A w telepatie jako taka zaczynam wierzyc – i u nas byly sledzie. W smietanie, z jablkiem i cebulka. Do tego pieczone ziemniaki i obiad na sto dwa. Ino pic cosik mi sie chce teraz.
Heleno – nie wiem czy doczytalas poprzednio. Kurczak po zanzibarsku zostal wykonany „temi rencami” . Wspanialy! Dzieki serdeczne za przepis. A innym polecam goraco.
Pyrze i nemo jeszcze raz serdecznie dziekuje za grzybowy lancuszek. Jestescie kochane.
A Alicji za pamiec. I tu nastapi „cytata” z poprzedniego wpisu:
„Alicjo – Milenka moja,
dzieki serdeczne za pamiec lecz juz Pyra i nemo, wzruszone moim bezgrzybiem, wysylaja na druga polkule suszone ?malenstwa?. Jak wiec widzisz nasze Towarzystwo wspiera sie wzajemnie. A ja skutkiem tego zostane obdarowana podwojnie. Serdeczne dzieki raz jeszcze – lecz w tej sytuacji bylabym okropnym naciagaczem akceptujac Twa, plynaca z glebi serca, oferte. A jam Echidna nie prosiak (nie mylic z sympatycznym Prosiaczkiem).”
Koniec „cytata”.
Dziekuje Wam raz jeszcze.
Andrzeju Szyszkiewiczu – a co ja poradze na to, ze lubuje sie w pure nonsensowych zwrotach i powtorzeniach typu „circa-about”, „nabyc droga kupna”, „cofnac sie do tylu” itp. Toz to sa perelki naszej mowy ojczystej. A jesli uzyte w cudzyslowiu – od razu poznac intencje. Gorzej w rozmowie potocznej. Nijak nie postawi sie tego znaku i dochodzi do (czasam)interesujacych sytuacji. Ale nawet to lubie.
Pozdrawiam
Objedzona sledziami i jezykowo perwersyjna
Echidna
Misiu, nie ma glupich. Natomiast jesli masz gdzies zwiniety w rulon oryginal jednego z braci Lorenzettich pod tytulem Alegoria dobrego rzadu, to chetnie nabede przed wyborami.
Zwariowaliscie?! Tyle wpisów o mojej dziesiatej z rana?!
Opowiadacie o minerałach bezpostaciowych (krzemionka), jaspisach i takich tam, toż w Jordanowie droga nimi brukowana, autentyczne! A myśmy dostali od Ryszarda S. (małżonek Alsy) przepiękny okaz chryzoprazu ze Szklar koło Ząbkowic Slaskich (jedynie Szklary w Polsce i jakieś miejsce w Peru może sie tym pochwalić) i tak teraz spoglądam, jak słońce przez to i owszem, prześwieca, bo ustawiłam na oknie. Dostalismy trzy okazy, jeden nadaje sie na „przeświecanie”.
Ten drugi to ho-ho. Można się modlić, taki piękny.
Habanero – malutka, raczej okrągława papryczka ostra rodem z Meksyku. Jalapeno przy habanero to mały pikuś, chociaż obierając jalapeno, muszę trzymać z daleka od oczu i nosa, bo autentycznie zaczyna mi gardło puchnąć i łzy z oczu lecą. Co dziwne, jak jem – nic sie nie dzieje 🙂
Ponieważ dopiero zasiadłam i z grubsza przejrzałam wpisy, zerknę jeszcze raz., a póki co, wysyłam.
Ze dwa lata temu znajomy hodowca lososi i pstragow podarowal Renacie przed Wigilia dwa potezne pstragi, ktore, jak sie okazalo, wypelnione byly ikra. Obralysmy blone, wlozylysmy do duzego sloja, przesypalysmy sola i polalysmy sokiem z cytryn.Byly to dzialania intuicyjne.
Jadlysmy juz po dwoch dniach ukrywajac starannie przed wszystkimi, bo bylo tak pyszne, ze postanowilysmy sie nie dzielic – i tak sie nie poznaja.
Wy czekacie na akceptacje, wcina Wam wpisy, a mnie powtorki z rozrywki wychodza.
Przepraszam
E.
Nirrod, Slawku, przekazalam obie wersje (roznia sie stezeniem soli w solance i do jednej potrzebny rabin, albo inny fachowiec od koszernosci) i bardzo Wam dziekuje. Zaproponowalam wyprobowanie obu, w koncu to 5 kg ikry! Oddalam glos na moj parlament, nabylam drozdze, zmarzlam w rece na rowerze (niby +10°C, ale jakies zimno ciagnie od wschodu), od jutra – rekawiczki. Misiu, czy Ty pamietasz, kiedy podawales swoj przepis na to piekne ciasto drozdzowe na twoich zdjeciach?
Tu Pyra Młodsza. Alicjo – też mam taki okaz (tyle że niewielki i nadal zakurzony – czytaj: brak czasu)
Co do filiżanek to melduję, że to prawdziwy jaspis. Pewnam. Co prawda mama pomyliła je z filizankami z serwisu, który też zamierzałam nabyć (zostałam od tego odwiedziona przez rodzicielkę) lae są prawie przepiękne. Sądzę, że to jakaś „wschodnia” produkcja z czasów (lata 70-te), gdy takie rzeczy były modne (z tego samego okresu mam przepiekną popielnicę z malachitu – spadek z jakiejś firmy państwowej)
Zrobiłam zdjęcia jednej filiżanki i zdjęcie podstawka pod światło (bez lampy – prześwituje). Jedna rzecz nam sie nie podoba – uszka z jakiegoś „badziewia”. Jak wygramy w totka to zamienimy na srebro 😉
http://img205.imageshack.us/img205/6739/img4890gc9.jpg
http://img86.imageshack.us/img86/4822/img4897dk6.jpg
http://img231.imageshack.us/img231/5651/img4909bx9.jpg
A na koniec link do zdjęcia moździerza, który Mama dostała od Sławka (za co jeszcze raz dziękuję 😉 )
za pomniałam o moździerzu 🙁 juz uzupełniam
http://img231.imageshack.us/my.php?image=img4912bq8.jpg
Szanowni Państwo pamiętajcie o tym, że głosując na PO / LiD / PSL wyrządzacie krzywdę Panu Premierowi
http://picasaweb.google.pl/Marek.Kulikowski/ProsbaWyborcza
Sola koszerna nazywamy w Ameryce sol kopalniana, gruboziarnista. Sol morska nie jest uzanana za koszerna.
oj… a ta pani Rokita to na poważnie?! Przepraszam, ale przegląd prasy uskuteczniam. Zły pomysł, wiem…
Ciasto drożdżowe
Kilogram mąki 4 dkg, drożdży cztery jajka, szklanka cukru, pół koski masła, mleka półtorej szklanki, opakowanie rodzynek, cukier waniliowy, łyżeczka soli.
Do dużej miski wlewam mleko , dodaję cukier , drożdze, sól .
Mieszam intensywnie potem dodaję połowę mąki tak aby ciasto było dość rzadkie odstawiam na noc do lodówki ewent. rano na osiem godzin
Potem dodaję trochę mleka i roztopione masło oraz rodzynki .
Wyrabiam dodaję mąkę, dalej wyrabiam, wstawiam nad duży garnek z gorącą wodą
Gdy zwiększy objętość dwukrotnie wyrabiam i wkładam do foremek . Teraz do ciepłego piekarnika ( 50 C ) na godzinę .Posypuję kruszonką.
Następnie piekę przez 40 minut w tem 180 C
Misiu, wielkie dzieki! Zabieram sie za robote.
Pyro, jaspis jest mineralem mikrokrystalicznym, nieprzejrzystym.
http://www.mineralienatlas.de/lexikon/index.php/Jaspis
…bezpostaciowym, nemo.
Nareszcie sie dorwalem.
Do komputera. Rano zniknal a moj syn zostawil karteczke, ze jedzie do klienta i komputer zabiera ze soba. Pozostal ogrodek i znowu wiele roboty.
W domu niema slownika polsko – niemieckiego i dlatego nie wiem jak sie nazywa po niemiecku polska kosodrzewina. Wykopalem krzak i zabieram do domu. Najbardziej ciesze sie, ze Mis 2 potwierdzil zagon na moje wlosci a na dokladke obiecal zrobic nalesniki. Dziwnie to brzmi ale zaczynam tesknic za moim domem i kotka Muli. Chyba zatelefonuje do gosposi i zapytam czy wszystko jest w porzadku. Jutro wieczorem idziemy cala banda do japonskiej restauracji. Co bedzie sprawozdam.
Ogladalem wiadomosci niemieckiej telewizji. Na temat wyborow w Polsce ani slowa.
W przyszlym tygodniu wielkie porzadki w moim ogrodku i nowe nasadzania.
Grzebacz w ziemi
Pan Lulek
mikrokrystalicznym, Alicjo. Chalcedon jest skrytokrystaliczny, a np. obsydian – bezpostaciowy czyli szklisty
http://alicja.dyns.cx/news/Minerals/img_0406.jpg
proszę bardzo, postaciowy 🙂
bezpostaciowe sa skupienia (zele mineralne) jak np. opal, lub szkliwa wulkaniczne
droga nemo,
jak słowo daję, wygooglać sobie mozna, ale na studiach uczą – bezpostaciowe.
Panie Lulku
Kosodrzewina po niemiecku
http://www.eggert-baumschulen.de/kpipu.htm
Na moich studiach uczyli – mikrokrystaliczne 😉
Alicjo, ja nie tylko googlam, mam tez ksiazki.
Na moich prehistorycznych studiach było, że bezpostaciowe. Sprawdz. Też się zgadza.
Wzięłam sobie do serca co napisałaś nemo i dokładnie sprawdziłam. Zwracam honor. To jest aragonit. Co nie zmienia faktu że filiżanki sa z minerału a w sklepie pan nie wiedział co to jest wiec nie dałam sie zrobić w bambuko tym bardziej, że bardzo mi sie podobają 😀 Mama też jest zachwycona 😀 Dzięuję za wyprowadzenie z błędu
Dobrze, że masz książki, nemo. Ja też, nawet kilka.
Gdzie mam sprawdzic?
Panie Lulku, gorska kosodrzewina to po niemiecku Latschenkiefer (pot. Latsche), Legföhre, Bergföhre, Krummholzkiefer.
baby nam sie o kamien pogryzly, ale jaja, a mialo byc na slodko:)
Pyra Młodsza: Zaczynam mieć wyrzuty sumienia Sławku
Pyro, jeżeli są na cokoliku a średnica nie jest zbyt duża to do kawy- tak mówi D. (bywała i zorientowana). Najlepiej byłoby, zebyś wrzuciła zdjęcia. Jeśli można, to D. pyta gdzie Mlodsza nabyła ( zawodowa ciekawość ).
Microcrystalline quartz rocks are collectively called chert, but varieties of chert are given other specific names. One of the distinctive varieties of quartz is called jasper.
http://hyperphysics.phy-astr.gsu.edu/hbase/geophys/qjasper.html
Slawku, nie przejmuj sie, to taka przekomarzanka.
Przepraszam, przeoczyłam zdjęcia.
Filiżanki do herbaty- wg D.
Nemo Droga,
Oscypka podrzucilem Alicji, a Ciebie pomecze jeszcze troche o silku. Moze ktoras sie zlituje i pomoze. Tu, idziesz do sklepu i pytasz”got any silk ?” I przynosza Ci marynare czy ubabranko, gdzie wlokna jedwabiu przeplataja sie na przyklad z welna. Pelne zrozumienie. Co powiesz w Polsce, po polsku ? O „jedwabne” mozesz poprosic majty, albo inna bielizne, albo posciel, ale nie marynare ! Jak sie na to mowi ? Jesli spytam, jak mi radzilas, malo ze nie bedzie taniej, ale jeszcze powiedza, ze wejscie dla baletu – z drugiej strony.
Okoniu
O majtkach bez związku
http://wiadomosci.onet.pl/1626638,12,item.html
Drogi Okoniu, jak bedziesz chcial ubranie, to pytaj o szantung, jak chusteczke, to fular, jak majtki (takze meskie) – satyna (rowniez na pizame) itd. Z tym, ze szantung jest zawsze jedwabny, te inne moga byc syntetyczne, wiec trzeba dodawac przymiotnik – jedwabny. Sama juz szylam kilka pizam z satyny jedwabnej. Bywa jeszcze mora, zorzeta i cale mnostwo innych tkanin jedwabnych.
Poza tym, Okoniu, pojedz najpierw do Polski, a nie spekuluj, co Ci ewentualnie odpowiedza zapytani o jedwab. Popatrz sobie na ks. Jankowskiego – caly w jedwabiach 😉
Kosodrzewina.
Okazuje sie. ze jest wiele nazw i pewnie odmian. Te ktora wykopalem zabieram do domu. Posadze w ogrodku i zapytam Martina, on jest gminnym ogrodnikiem a z zawodu Waldknecht czyli drwal. Pewno bedzie wiedzial o co chodzi. Najwazniejsze, ze rosnie powoli.
Obydwu paniom ktore spieraja sie o kamienie i ksiazki donosze, ze ja tez mam dwie. Dwie ksiazki. Kazda inna. Teraz czytam ksiazke ” Boze Igrzysko” autor Norman Davies. Historia Polski napisana przez Anglika. Ciekawa cegla. chociaz ma troche zabawnych rzeczy o ktorych troszke inaczej uczylem sie w gimnazjum. W moim gimnazjum byli dobrzy nauczyciele historii. Skoro jednak tylko drobne odchylenia od mojej wiedzy to chyba i ten Anglik nie jest taki zly. Co do historii Wegier, to ten Davies pisze, ze bylo 7 plemion wegierskich ktore zajely Wegry. Moj tesc zawsze mi mowil ze bylo ich 12. Komu tu wierzyc.
Cegla czyli ksiazka grubasna. Doczytalem do rozdzialu Anarchia. Dalej zaczne czytac w poniedzialek. Troche z ksiazki a troche z „Polityki”.
Zobaczymy co bedzie ciekawsze.
A tymczasem pieknego weekendu nzyczy Wam
Pan Lulek
O. geologię studiowałam po plosku, nemo. Bezpostaciowe, OK ?! 🙂
A teraz sparło mnie gardło i w ogóle jakaś zaraza mnie bierze, wczoraj katar, dzisiaj gardło i gorączka. Zawsze muszę odchorować, wcześniej czy pózniej 🙁
Miejcie litość! I wyrazy.
– Nazwa jaspis pochodzi z j. greckiego i oznacza „cętkowany kamień”. Skała osadowa, zbita, drobnoziarnista, zbudowana z chalcedonu i kwarcu ? występują one w zmiennych proporcjach. Zawiera różne minerały spełniające rolę domieszek są to: hematyt, goethyt,magnetyt, mangan, chloryty, aktynolit, epidot, zoisyt. Związki żelaza nadają jaspisom barwę brązową, żółtą, czerwoną lub zieloną.
Alicjo, Ty sie chyba predzej pochorujesz, niz przyznasz do pomylki. Ezoterycy polecaja jaspis na stres. Zycze rychlego wydobrzenia i sie nie przejmuj. Za komuny nie wszystko bylo bezpostaciowe 😉
Nemo Przeuczona !
„Szantung” to po polsku ? Ale OK, specjalnie po ten szantung pojade. Bilet mozesz przyslac na Redakcje Polityki i bardzo dziekuje za zaproszenie. I zeby o. Jankowski z rozami, na Okeciu, caly w jedwabiach.
Z innej beczki – Ty mozesz otworzyc consulting w wielu branzach i robic niezly profit na swojej wiedzy. Bo narazie to kamien – zurek, kamien – zurek, ile tak mozna ?
Drogi Okoniu, szantung to po polsku, a po ang. shantung silk. Ja cie do Polski nie zapraszam, bo tam nie mieszkam, ale podroz polecam, bo tez jezdze ( i sie nie boje). Jankowski nie jest ojcem (choc, kto wie, ale raczej watpie 😉 ) jeno pralatem.
Ciasto się piecze i jest coraz wyższe.
Za chwilę cisza wyborcza . Ostatni raz o polityce :
Godzina ósma rano. Głośne stukanie do drzwi. Biznesmen wygląda przez wizjer, widzi facetów w kominiarkach i szepce:
O Boże, Boże? Już ósma? Może to tylko bandyci? 🙂
Pomyłka?
Misiu, czy Oni nie przychodza teraz o szostej? Moj szwagier wychodzi z domu zawsze kwadrans przed szosta, wiec twierdzi, ze jemu nic nie grozi 🙂
Szantug to wbrew pozorom po polsku chociaz mysle, ze przeszlo do polskiego z jidisz i zupelnie bym sie nie zdziwila jesli co starsz krawiec bedzie wiedzial o co lata, ale ja bym po prostu zapytala o material z domieszka jedwabiu.
Pyro ten mozdziez piekny.
Przyszlo od nazwy prowincji w Chinach 😉
mrrrraaaauuu 😀
takie pichcenie, zagniatanie, pieczenie zawsze ogromnie mnie relaksowało, a przy tym tyle wymiernych korzyści- pomruk zadowolenia u konsumujących me „dzieła” i poczucie domowego ciepła ……aż się rozmarzyłam 😀
O kurcze!
Od tego rzucania kamieniami pewnie zaiskrzyły podatlantyckie światłowody.
Tymi minerałami to najlepiej tak płasko na wodę morską rzucać. Zabawa polega na tym aby skakał po wodzie jak najwięcej razy. Ten sposób rzucania nazywa się , przepraszam za słowo, kaczka…..
Wasze minerały skakały, że ho! ho!
Dobry wieczór!
143 -rekord kolejny.
Ciasto gotowe . Fotoreportaż z działalności piekarskiej:
http://picasaweb.google.pl/Marek.Kulikowski/SieUpieklo
Wlasnie niedawno upieklem swoja pierwsza w zyciu szarlotke (do tej pory nie pieklem, jakos nie czylem bluesa do pieczenia ciast).
http://picasaweb.google.pl/Jacobskij/Szarlotka/photo#5123147239230917874
Szarlotka wyszla znakomicie. Tzw. szarlotka ekspresowa, poniewaz znikla w trimiga (z pomoca bitej smietany). Byc moze byl to szczesliwy traf poczatkujacego ? – mozliwe. Ale pierwsze udane doswiadczenie zacheca do dalszych, tak wiec polubilem pieczenie ciast, choc nie bede porywal sie na „paris-brest” czy „Saint-Honoré”. Swiadom jestem swoich ograniczen.
Pozdrawiam.
Misiu, narobiles mi ochoty, moze Rudego jutro namowie na wersje ze sliwkami
Jakobscy, a do tego jakie ladne wzorki, lowickie, czy kurpiowskie? http://www.meilleurduchef.com/cgi/mdc/l/fr/recettes/paris_brest_ill.html
gdybys kiedys chcial sprobowac, mowia, ze nie takie trudne
pozdrawiam
Obrazów indian kanadyjskich się naoglądał i samo wyszło 🙂 . Bardzo ładna abstrakcja.
http://www.meilleurduchef.com/cgi/mdc/l/fr/apprendre/trucs_astuces/proportions/pate_choux.html
dla ulatwienia
Jacobsky, szarlotka piekna, wzorek zyska przez posypanie cukrem pudrem, nastepnym razem, oczywiscie 🙂
Slawku, te obrazki sa zabojcze, czlowiek tyje od samego ogladania 🙁
PS. Dzis w kawalku suchej kielbasy mysliwskiej (chyba) ze Slaska znalazlam gozdzika!
dobrze, ze nie gwozdzika,
pewnie cukiernik ma dwa etaty i z kieszeni mu wpadlo do flaka
Aspiryna, 4 wisnie od Pyry, kusztyczek beherowki, 2 godziny snu – i jestem prawie (prawie, zaznaczam!) jak nowa. Tylko kości bolą, ale jak się spojrzy za okno i na starą reumatyczkę jak ja, to wszystko jasne.
Kiedy ta cisza przedwyborcza sie zaczyna? Bo gęby się Wam nie zamykają 🙂
memo,
dzieki za porade i za ocene szarlotki. Rzeczywiscie, szarlotke pudrowalo sie. Z czasem, po mniej wiecej dwoch dniach wilgoc z jablek przechodzila przez ciasto i robila z posypki slodka skorupe. Bylem naprawde zadowolony ze swego wyczynu (?) w kuchni, a na dodatek wypiek smakowal jak szarlotka mojej matki… no, moze prawie. Dzis znowu kupilem koszyk jablek, a wiec czemu nie ? Wzorek jak wzorek: nastepnym razem bedzie lepiej 🙂
Slawek,
Paris-Brest to naprawde za wysokie progi jak dla mnie. Poki co poprzestane na plackach. Bie wszystko na raz.
Pozdrawiam.
Nareszcie spokojnie mozna posiedziec.
Jolly, ta olbrzymia, wyprowadzila swojego pana na spacer. Reszta rodziny spi. Oni maja spokojny sen. Pani Dorota z sasiedztwa zacytowalaby zapewne na okolicznosc porannej wizyta panow w kominiarkach piosenke Lutoslawskiego pod tytulem.
„Nie oczekuje dzis nikogo”…..
Po sniadaniu jedziemy na zakupy po wino, biale, mozelskie, trollinger albo inne. Wczoraj dzwonilem do mojej Pani Gospodyni ktora powiedziala mi, ze kotka Muli spi na srodku pierzyny. Dobra sobie. sasiadka, ktora sie nia opiekuje spelnia swoje zadanie. Trzeba zatem kupic biale wino jako wynagrodzenie po powrocie.
Potem jedziemy do ogrodnika kupic ziemie do okrycie roz na zime. Do domu zabiore pelno roslin, ktore bede sadzil u mnie caly tydzien. Na przyjazd Mis 2 i paOlOre ogrodek musi byc jak drut. Wszystkie rosliny umyte i ustawione na bacznosc.
Biletow przez Atlantyk prosze chwilowo nie przesylac. Niechaj podrozuja wszyscy wplaw.
Wyobrazam sobie, jak wroce do domu ile bedzie korespondencji internetowej i papierowej. Zaczne od odpowiedzi na list Lena. Ciekaw jestem co tez ona napisala.
Dom sie budzi. Sniadanie bedzie.
Przyjemnego dnia
Pan Lulek
Cześć. Dziecko poszło douczać inne dzieci i ja mogłam się wreszcie dorwać do komputera. Ciasto drożdżowe w stadium początkowym. Nie będzie ze śliwkami,bo w sklepach nie ma śliwek. Będzie z wiśniami i kruszonką. Na obiad kotlet mielony, zasmażany kalafior i pikle z własnych słoików.
A filiżanki młodszej rzeczywiście piękne, tylko malutkie. Nie mierzyłam ale oceniam pojemność gdzieś na 70 ml – trzy łyki herbaty. No, może w takich ilościach przynajmniej nie zdąży wystygnąć. Gdyby mnie kto pytał, to ja bym je raczej przeznaczyła jako czarki pod grzane alkohole – jakiś krupnik, poncz, sake? Tylko ile razy w domu podaje się coś takiego? Krupnik raz na 2 lata, poncz raz w roku, a tego ryżowego paskudztwa – wcale. Jako, że Pan sprzedający nie znał się na swojej robocie, zażyczył sobie 90 złotych (równowartość ok 25 euro) i nawet pewnie można było sporo utargować, tylko Ania nie umie. Część metalowa, tj obejma cokolika i uszko z jakiegoś badziewia Przypuszczam, że aluminium zrobione na złoto Gdyby je wymienić na np drzewo sandałowe albo na srebro, byłoby cacy.
Gdzie to nasza Pan Lulek ma zamiar wcisnąć w ogródku kosodrzewinę? Jak pisała Nemo, ogródek zadbany, pełen roślin wszelakich i jeszcze mu mało?
O dżysys! nie dam rady nadrobić zaległości w blogowaniu.
Czytam od końca, doszedłem do kosodrzewiny, minerałów oraz placka Misia2
i „wymiękłem”.
Panie Lulku! Roślinki umyte i stojące na baczność można by jeszcze pomalować na zielono. Pomysł niegdyś ponoć stosowany w naszej byłym realu.
Misiu2. Czy już wiesz, jak i kiedy będziesz przemieszczać się do Austrii? Daj
znać. Pan Lulek będzie mocno zajęty malowaniem trawy, na pewno się ucieszy, że nie musi robić za shuttle.
Jutro wyjeżdżam do Warszawy, gdzie pomęczę się przez tydzień. Przełączam więc na tryb „standby”. Bye!
Cisza wyborcza trwa…..ciiiiiii…….
Przedstawię więc wyniki głosowania do Parlamentu Blogowego.
Podliczyłem oddane głosy na podstawie trzech, potraktowanych jako reprezentatywne, dni – wtorku, środy i czwartku.
Ilość oddanych głosów – 287 ( wtotek 65+środa 108+czwartek 114)
Procentowy próg wyborczy określiłem liczbą PI -jak pitraszenie,
czyli 3,14 %.
Wyniki oficjalne, ostateczne, nie podlegają zaskarżeniu.
Uczestnicy Bloga ,którzy przekroczyli próg wyborczy, oddali własnych głosów :
Alicja 41 co stanowi 14,26%
Nemo 40 13,94%
Pyra 37 12,89%
Pan Lulek 18 6,27%
Nirrod 17 5,92%
Marialka i
Wojtek z Przytoka
po 12 po 4,18%
Andrzej.Szyszkiewicz
Iżyk
Sławek
po 11 po 3,83%
Piotr Adamczewski
9 co dało magiczne 3,14%
Reszta pod progiem, nie wchodzi.
Większość to 144 głosy. Kto z kim stworzy koalicję? Kto będzie opozycją?
Alicja jako zwycięzca zostanie zapewne Zarządcą Wielkiego Gara
w którym będziemy ważyć blogowe jedzonko.
Nemo posiądzie Zarząd nad Księgą Wiedzy Wszelakiej, w wolnych chwilach będzie wynosić z dziur różnych „Żubrówkę”
Pyra będzię, mam wiarę, Szefową Wielkiej Księgi Przepisów, będzie nas również ganić i spać wysyłać
Pan Lulek którego wpisy są jako te Kamienie Milowe w historii Blogu może udostępni je jako podstawę do Wielkiego Gara
Wykonawszy ten kawał solidnej i nikomu niepotrzebnej roboty udaję się do zajęć na świeżym powietrzu.
Pogoda łaskawsza niż wczoraj. Słonecznie ale chłodno, 4 stopnie Celsjusza oczywiście. Ale nie pada!!!!
Miłej soboty życzę!!
Dzień dobry !
Gratuluję Antkowi poczucia humoru, a Alicji aż do Gospodarza miejsc w rankingu. Jedyny taki blog i jedyny taki ranking.
Pozdrawiam Gospodarza i Blogowiczów, Teresa Stachurska
PS. Chciałam napisać tu przepis na drożdżówkę głównie z żółtek, ale przepis mi się zapodział. Może póżniej znajdę.
Antek – Poznań też suchy ale chmury gęsto na niebie – słoneczko tylko w „okienkach”. I wiesz Ty co, ja w koalicje nie wchodzę! Jak juz Gospodarz te magiczne 3,14 osiągnął przy rozlicznych zajęciach, to niech rządzi jako samodzierżawca. No, chyba, że chciałby się nieco zdemokratyzować to niechby powołał Radę Starszych . Możemy w jej skład wejść wszyscy, bez wyjątku. Bractwo pyskate, to krzywdy sobie zrobic nie da. Coś tak wygląda, że na Izykówkę pierwszy śnieg lada chwila spadnie, czyj dom w kominek bogaty ten przy ogniu żywym siądzie, a w końcu w naszych kuchniach zapachnie piernikami. Jeżeli Jacobsy pierwszy placek tak „wychuchał” to za miesiąc będzie mistrzem.
Stanowczo protestuję przeciwko fałszerstwu wyborczemu przeprowadzonemy prze Wysoką Komisję zza Buga. Zostałem nieuwzględniony z moimi 15 głosami. Mogło być więcej ale ciężko pracuję i komputer mam 30 metrów po kablu od miejsca pracy.
Mam nadzieję na uwzględnienie protestu.
O przepraszam, źle przeczytałem. Piątek nie był uwzględniony 🙂
Misiu, warcholstwo? z niedoczytania? pfuj, chociaz w taki kabel, to kazden by sie zaplatal,
tu pieknie i chlodno, az o spacer sie prosi, a tu trza w robocie udawac, ot niesprawiedliwosc i do tego strajki,
udanego dzionka w ciszy
Sławek – mój placek już na blasze . Namów Rudego na pieczenie. W domu miły zapach. Furda robota i kłopoty. Przy placku można je odłożyć do kąta na godzinę chociażby. Smacznego wszystkim
Od rana palę w piecu i posypuję łeb popiołem w związku z nie wejściem do blogowego parlamentu i brzydkimi oskarżeniami w stosunku do tych zza Buga. Będzie szansa za cztery lata 🙁
Dla mnie Warszawa też jest za Bugiem ( jak trzeba jechać przez Wyszków )
Nic nie pieklam. Poogladalam sobie zdjecia Waszych, Panowie wypiekow i kolejne kilogramy „wskoczyly” mi na siadzke.
Zatem – nic nie pieklam, ale za to z mym Milym przerzucilismy tak (Andrzeju SZ. uwaga, uwaga) „circa-about” 4 tony ziemi. Sama z 60 cegiel oczyscilam i przetargalam z jednego konca na drugi. Posluza do budowy zielnika. I to wcale nie jest koniec. Jutro sadzenie kwiatow i warzyw. Jak dobrze pojdzie moze skonczymy wraz z nadejsciem wieczoru. A za tydzien czeka nas podobna „robotka” w drugiej czesci ogrodu – no tego co ma nim byc.
Pogoda caly dzionek byla wspaniala. Blekit nieba, leciutki zefirek. Oby tak utrzymalo sie do jutra.
Zatem obiad byl skromny: zupa grzybowa na kostkach Knorra, schabowy z ziemniaczkami, mizeria oraz papryka i baklazan z grila. A za chwile raczyc sie bedziemy lodami.
Pozdrowiatka od spracowanego zwierzatka
Echidna
Zimno i pochmurno, miał być wiatr, 35km/godz – i jakoś go nie widać. Przydałoby sie choćby w kominku zapalić, a tu mi siadły ruszta, trzeba kupić nowe.
I pytanie: co gotować? W taki dzień chyba zaczniemy od sążnistej zupy. Krupnik?
Jak zawiążę koalicję z nemo, to będziemy rządzić niepodzielnie. Co z tego moze wyniknąć, aż boję się myśleć. Tymczasem cisza przedwyborcza!
Sliwki są, tylko nie ma drożdży, a przede wszystkim ochoty na wypiekanie, zresztą, niektórzy deklarowali, że muszą schudnąć, więc nie będę sabotażowała ich wysiłków. Idę pod prysznic.
Przekroczlam prog!!! Szamtug chiny? moze byc i chiny, brzmi logicznie.
Melduje duzo slonca, ale zimno i wieje. Oby tylko jutro nie padalo…
Czyz jest piekniejsze danie na jutro niz dzika kaczka z kapusta i sliwkami?
Kupiona w zeszlym tygodniu kaczka (nieduza) malardka rozmrazala sie cala noc w lodowce. Teraz ma juz pod skore wlozona aromatyczna paste z utartego czosnku, jalowca, kminku i majeranku, otarta sola, dojrzewa w lodowce. Suszone sliwki zalane okropnie drogim Remy Martinem – darem „dla chorej” od kuzyna – Saszy. Jutro, jak sie dobrze nasacza beda w kaczce.
Koty juz przebieraja lapkami. Wszystko na wylacznosc dla naszej trojki, bo E jest wegetarianka.
Rozprawimy sie z kaczka, a moze to kaczor.
Heleno, musi kaczka, kaczory niejadalne, zwlaszcza te starsze, no i przeciez nie marnowalabys Remy Martin, podejzewam, ze podpuszczasz z tym kaczorem:)
Przerwa.
Była kawa i kremówka.
Syrena już wyje.
Koniec laby.
Lecem do grabi.
Aby rozprawić się z kaczorem warto i Remy Martin poświęcić.
Nie podpuszczam, co latwo sprawdzic – w zeszlym tygodniu w czwartek pisalam, ze kupilam dzika kaczke i wrzucilam do zamrazalnika na lepszy moment. To jest ten lepszy moment.
Kupilam wtedy takze dwie uwedzone kacze piersi ( z kaczki domowej). Niestey, zostaly po nich jeno wspomnienia.
Dostawca dzikich kaczek i piersi wedzonych jest na tym bazarze co drugi czwartek – wiec chyba pojde do niego w nowym tygodniu znow.
Tym którym za ciepło podsyłam najnowsze fotki z Polski
http://wiadomosci.onet.pl/63909,21,7,pokaz.html
Dzien Dobry,
To ja melduje sie na blogu. Zejdzie mi cyba godzine by przeczytac wszystkie wpisy. Jak narazie doszlam do Wojtka z Przytoka przeczytalam jadlospis wyborczy i nie moge sie nadziwic ile ONI moga zjesc! Ja bym wysiadla krotko po starcie.
>Miś 2 godz.13:45
Misiu!Nie przejmuj się!Własciwie wszyscy,to „zabugole”,zależy,jak zawsze, od punktu widzenia,tzn.z której strony na ten Bug się patrzy! 🙂
a.j
Pyra w dołkuy – kościłupią, obiad nie smakował, placek rumiany i puchaty tylko mało słodki – nic mi dzisiaj „nie pasi” jak dzieci sąsiadów mówią.
Antek straszy sniegiem brrr i mandatem do 1000000zl brrr, wiec ja o aparacie dla Heleny, o ile jeszcze nie jest po ptokach :),
zwolalismy z Misiem narade i zostalo ustalone, ze zdecydowanie canon G9, nic lepszego za te pieniadze i o tych parametrach na dzis nie istnieje na rynku, wystarczy pogooglac, zeby sie przekonac, jesli kto nieufny, Heleno wal jak w dym za mniej niz 500? masz powazny aparat, kompakt, z gornej polki,
fotograficzny s.
Alicjo, jak zdrowie szanowne, ostatnio nieco zasmarkane?
Ej Pyro! Nie daj się jesiennej chandrze! Próbuje ona swych sił z nami, niech idzie do kąta. Puchaty- pychaty placek jest najlepszy: jak mało słodki można miodem albo konfiturą potraktować! Ściskam absolutnie mocno ( ratuj żebra)!
Pyro, daj luz, niejeden jeszcze obiad i placek przed Toba, 17 godzina idzie, dobra herbata w dobrym towarzystwie, placek posmaruj powidlami i zobaczysz, ze jest fajnie
Chlopaki, dziekuje w sprawie doradztwa aparatowego. A nie moglibyscie rzucic jeszcze okiem na IXUS 860, ktory ma genialne recenzje, 8,3 mp, wazy 150 g, nie ma viewfindera, ale ma 3-calowy ekran jak G9 i mam imienna (!) oferte w amazon co uk za 200 funtow, wlasnie wczoraj podeslali.
Zaraz znajde linka i podrzuce. Chodzilam po jarzyny i swieze ziola na ratatouille dla E, abysmy mialy ladna kolacje na swietowanie Wyzwolenia spod lap msciwego Drobiu (albo stype). Szampan sie mrozi. Jesli bedzie stypa pijemy jakis wstretny risling.
To jest to. Przeczytalam wczoraj kilkanascie recenzji uzytkownikow.
http://www.photographyblog.com/reviews_canon_digital_ixus_860_is.php
Daj pokój, Heleno! Dlaczego niby riesling ma być podły? Ja bardzo lubię pod rybkę albo pod królika.
Panowie ciasta pieką. No, no… Gdzie się człek nie obróci, to mu imponują potomkowie tego wszechstronnego Francuza- ludzie Rene Sansu.
Kwadrans temu radio doniosło, że tu i ówdzie doszło do naruszenia ciszy wyborczej poprzez naklejanie plakatów, a każdy, kto jest świadkiem, winien w te pędy donieść gdzie trzeba. Jako, za oknem żadnego stujkowego nie widać, uprzejmie donoszę, ze dzisiaj w godzinach porannych byłem nachalnie nagabywany przez gęsi u sąsiada. Gęgały, że na niedzielny obiad powinna jutro być czernina, „Canard braise aux oignons”, a na przystawkę kaczany…
Sławku.
Podpuszczony przez „głupie jak gęś” gęsi, zacząłem wertować księgi i z jednej wydłubałem taki oto cytat:
„Z drobiu pływającego najbardziej ceniona jest kaczka, zarówno ta mniejsza z Nantes, jak i ta większa z Rouen, którą w Normandii zabija sie poprzez uduszenie, co powoduje, że mięso nabiera czerwonego koloru. Po sprawieniu piecze się taką kaczkę bardzo krótko na rożnie. Nie każdemu odpowiadałby taki sposób przyrządzania, ale we Francji znajduje on wielu zwolenników wśród najwytrawniejszych smakoszy”.
Sławku… Ci Normanowie… Horrendum, ale jutro, przez cały jeden dzień, całujże ode mnie w oba policzki każdego najwytrawniejszego smakosza!
Sorry, Pyreczko. To tylko taki fason de parle. Oczywiscie, ze przyjemne winko. 🙂 🙂 🙂
Czy ktoś wie, ile czasu można przechowywać jajka w lodówce?
Rozmawialiśmy ze Sławkiem o aparatach do których jesteśmy przyzwyczajeni i doszliśmy do wniosku ,że trudno jest zrobić dobre ostre zdjęcie z wyciągniętej ręki aparat przyłożony do oka jest o wiele bardziej stabilny. Pomaga stabilizacja obrazu ale zawsze odbywa się to jakimś kosztem
Można nim robić zdjęcia z niższą czułością i większymi czasami . Różnica 100 funtów to sporo ale dostaje się aparat bardzo zaawansowany technologicznie . Viewfinder dla osób przyzwyczajonych przez lata do tradycyjnych lustrzanek jest niezastąpiony. G9 robi też rewelacyjne Video. Aparat leży świetnie w dłoni .
Iżyk – wiadomo, że Normanowie są Francuzami poprzez uzurpację i podbój. Zawsze z nich ta „długa łódź” i „długie ostrze” wylezą. Okazali się jednak nad wyraz skuteczni – dwa kraje po dwóch stronach kanału. Chyba im te „duszone” gęsi daruję.
Nie sprawdzałam, Alicjo, ale przypuszczam, że jakieś 2, 2,5 miesiąca powinny wytrzymać.
Alicjo, Wlewasz wode do szklanki ciepiesz tam jajo, jak plywa to wyrzucasz, jak jest w srodku to jeszcze OK, jak na dole, to swieze prosto od kury.
Buzia
No, prosto od kury to nie będzie, bo kupiłam miesiąc temu z groszem, ale pływać jeszcze nie pływa.
Zrobiłam chłopakom na lunch, jeden już z dechą poleciał, bo wiatr się wzmaga, a drugi zaraz idzie go fotografować. A ja – gotować krupnik i polędwiczki wieprzowe w sosie grzybowym.
Katar i wszelka zaraza przeszła, beherovka podziałała 🙂
Alicjo,
jajko można trzymać w lodówce tak długo jak lodówka trzyma, byle tylko jej /lodówki/ nie otwierać
A szampana wie i kiep.
Mozna w czasie, po i przed.
Nawet nie wiedzialem, ze obowiazuje cisza wyborcza.
Dzisiaj idziemy na kolacje u japoncow a jutro. Chyba nie bede sie wpisywal bo napewno wetnie na wszelki wypadek wszystkie wpisy.
Zalapany wedlug statystyki wyborczej
Pan Lulek
Wpadlam dzis do rzeznika, ale nie bylo tego co chcialam, wiec zdecydowalam sie na samotny bialy kotlet cielecy, ktory sie ostal po najezdzie Hunow na zachodni Londyn. I zrobilam sobie jedyne co umiem z cieleciny – sznycel po wiedensku. Okazal sie byc tak rewelacyjny – soczysty i delikatny, ze nie przypominam sobie kiedy ostatni raz jadlam tak dobry.
Moze teraz jest sezon na cielecine? Czy ktos wie?
Misiu, ale mnie nie przszkadzal brak viewfindera, jak mialam ten poprzedni aparat kompaktowy – Kodaka. Wrecz przeciwnie, uznalam, ze dla astygmatyczki w okularach jest to o wiele lepsza opcja niz dziurka na oko, do ktorej trzena zdejmowac okulary. No to jak?
Madame 🙂
Nie gęsi, tylko kaczki, ka-czki, KAAA-CZKIII… 🙂
Wtedy „canard”, „braise” i Twoje „duszone” czynią tę grę słów, za którą Sławek mógłby ich ew. po staropolsku cmoknąć 🙂
Tam w Pyrlandii madamowe kości łupią, a tu zza stodoły, skąd g. polarna łypie, dmucha chłodem ale nie kołymskim, tylko sołowieckim.
Panie Lulek, z ust mi Pan to wyjales. Cisza wyborcza jest skrajnym idiotyzmem i az sie prosi, zeby ja lamac. Rozumiem zakaz oglaszania sondazy, natomiast cala reszta zakazow jest totalnie zbedna. Kiedy czytalam ostatni raz doniesienia, to bylo 22 zlamania ciszy – poprzez wrzycanie ulotek glownie. Naprawde policja nie ma gorszych problemow na glowie. Im mniej Panstwo wtyka swoj dlugi nos do ludzkich zachowan, ktore nikomu nie szkodza, tym lepiej – w moich ksiazkach.
Kupuj 🙂
Jęśli robiłaś zdjęcia patrząc w ekran to aparat za 200.
jako trzyma 4-6 tygodni a jak bardzo swieze bylo w momencie kupna to do 2mcy. Najlepiej sprawdzic metoda leny a po rozbiciu powachac jak smierdzi to zepsute 😉
Jak bylo biologiczne, to jeszcze mozesz sprawdzic czy bialko i zoltko sie rozlewaja. Jesli tak to znaczy, ze idze im na nieswiezosc.
Dzieki, Misiu!
No to chodzny lamac cisze!
Alteranarchistka Helena
witam wszystkich,
Heleno kochanie, te dwa dni bez polityków i informacji kampanijnych to jak balsam dla oczu i uszu, cisza jest blogoslawienstwem, uwierz mi proszę!
Ciasta dzis nie pieklam, w drozdzowych jakos nie jestem biegla, ale zachęcona przepisem Gospodarza i uwagami Blogowego Towarzystwa może sie skusze, ale chyba dopiero nastepnej RP. Zamiast kruszonki wykonałam chutney ze śliwek. Z tamandrynowcem. Co tego wyniknie okaże sie za miesiąc, bo tyle wedle przepisu nalezy odczekać az sie wszystko „przegryzie” . Przepis Heleny na chutnej z suszonych moreli schowałam i też wykorzystam niedługo. Jeszcze raz`dziekuję. a dzis była pieczeń wołowa w jarzynach i poczciwa , choc u nas dawno niewidziana, pieczarkowa. Na wieczor wyborczy idziemy do przyjaciól. Mam zrobic tarty, chyba bedzie lotaryńska i moze porowa. Czy w menu przewidziano kaczki tego nie wiem, ale może lepiej nie zapeszać!
Od wielu lat spedzamy wieczory wyborcze w tym samym gronie, nie pamietam kiedy ostanio wygralismy ( jesli wogole), moze jutro będzie okazja do otwierania czegos lepszego niz chillijski merlot???.
pozdrawiam wszystkich z zimnego Krakowa, rano moje pelargonie przypuszone sniegiem!!
Antku,
Atak zimy, 22/83, Taczanow wielkopolska wies. Pawel i Szymon. Bez ram.
Jesli to cos warte, wez moje wrazenie. Reszta niesmacznie zbita: zima i ta „architekturka”, te slupki…
Kto, kiedy i na jaka okazje robil ? Zawsze sie ciesze, kiedy sa zdjecia. Przyslij jeszcze. Pozdrawiam.
Grabiąc pracowicie między krzaczkami wyturlałem nagle flaszkę Orvietto !! Ha! Dobry początek. Można zrobić ryż z owocami ! Udałem się więc do sklepu i nabyłem drogą kupna…….Przepraszam purystów językowych ale lubię nabywać tą drogą 🙂 , kupiłem torebkę mrożonych owoców.
Skład mrożonki jest następujący :
Illex Argentinus, Octopus Vulgaris, Mytilus Chilensis i to najtrudniejsze do napisania : Parapenaeopsis Stylifera.
Będzie to ryż według Pana Piotrowego przepisu.
Czy na ryż z jabłkami można również powiedzieć :risotto z owocami??
Udaję się do kuchni.
Misiu!
ZAMOWILAM.
Spocznij, mozna palic i porozmawiac.
Nie, nie mozna powiedziec. Risotto, to rizotto, a nie ryz z byle czym. Risotto jest dosc plynne, dodaje sie do niego parmezan lub pecorino.
W Polsce, zauwazylam, risottem nazywa sie jednak wszystko co jest ryzem z dodatkami.
Wrong!
Helena Purystka Kulinarna
Okoniu !
To zdjęcie które przywołałes jest piękne !! Ale ono nie jest raczej z dzisiejszej, polskiej zimy.
Pozostałe to są zdjęcia amatorów – internautów przysłane do Onetu. Wiesz, facet rano wstawał, patrzył, a za oknem śnieg!! Łapiał więc swoją cyfrówkę i cykał z balkonu, okna czy na spacerze ten pierwszy śnieg. Jakość mają więc różną……
A ta ” architektura ” ? To jest Polska właśnie….. Tak wygląda prowincja, takie obrazki spotkasz również w Warszawie. Warszawa to nie tylko te miejsca które widziałeś u mt7 lub u Misia. Brzydoty takiej słupkowej, barierkowej, pełnej bałaganu architektonicznego, śmiecia estetycznego jest dużo, tylko nikt tym się nie chwali. Na pocztówkach nie wydaje.
Te zdjęcia mówią prawdę…….
Okoniu !
Popatrz na Warszawę. Inną niż na pocztówkach.
http://warszawa.fotolog.pl/5,2007,archiwum.html
Och !! Troszkę Cię Heleno wzburzyłem.
Ale to była taka niewinna prowokacja.
Czuję się troszkę sponiewierany….
Wracam do kuchni.
Będzie risotto z owocami morza. Purystyczne! Serio!
W końcu ktoś pokazał mojego sobowtóra 🙂
Krupnik, na drugie polędwiczki w sosie grzybowym, parę grzybówe od Tereski plus pieczarki jako wypełniacz. Jakaś sałata. Wino chilijskie, na deser szampan, lub raczej – wino musujące.
Wygrałam jakieś darmowe bilety w Lotto z numerami wybranymi przez komputer, więc kto wie, czy ta wielka kasa, która ma na mnie spaść w tym roku, właśnie powolutku się nie czai za rogiem.
Już się zamartwiam, bo to taki kłopot!
Droga Sąsiadko
Podobnie jak ty sędzałem wieczory wyborcze w stałym gronie i mówiąc szczerze zawsze było tak samo: KICHA . W ostatni niedzielny powyborczy wieczór założyłem się z moim sąsiadem o szampana . O długość i jakość kadencji…
Z satysfakcją informuję ,że przegrał i mam nadzieję jutro wypić i otworzyć za Nasze zwycięstwo.
Antku, spoko, nie chcialam sponiewierac, sorry.
Nigdy dotad nie odwazylam sie na zrobienie prawdziwego risotta, gdyz jest to wyzsza szkola jazdy. I trzeba miec specjalny wloski ryz. Kiedy ogladam w TV przyrzadzanie risotta, zawsze podziwiam kucharzy, ktorzy cgca robic danko tak skomplikowne i wymagajace tyle uwagi i roznych skladnikow. Konsystencja risotta jest polplynna, mazista. Zamawiam czasami risotto we wloskich restauracjach (Carluccio jest ulubiona) i jest to poemat. Zawsze jest to poemat. Z grzybami lub z frutti di mare. To ostatnie jest ciemno szare, niemal czarne, bo jest w nim inkambul (atrament) osmiornicy.
Antku,
Rzecz nie w smietniku. Rzecz w tym, jak go pokazano. Smietnik tez moze zrobic dobre zdjecie. Inne obrazki maja piekne czerwone kwiaty i snieg. Gdyby to inaczej skomponowano, byloby dobre. Nie – co sie pokazuje, jak sie pokazuje. Podobnie, aparat nic nie ma do rzeczy. Kto chodzil po muzeum zrac lody, ten zawsze bedzie mial kit na zdjeciach. A Pixele moga mu dowozic ciezarowka.
Gdzie nie moze sam pan, tam pomoze szampan 😉
Witajcie wszyscy w ten chlodny wieczor z polksiezycem. Powoli dochodze do siebie po dniu pelnym skrajnych wrazen. Zaczelo sie sniezyca przy -2°C, pozniej orgia palenia wielkich ognisk w towarzystwie ponad 30 piromanow, a na zakonczenie pieczone prosie obracane przez ponad 5 godzin nad ogniskiem. A wszystko w scenerii zasniezonych hal, wypogodzonego blekitnego, a pod koniec rozgwiezdzonego nieba. Jestem uwedzona do imentu, rowniez w dymie jalowcowym, chyba sie dobrze przechowam przez zime 😉 Wieczor zakonczyl sie w temperaturze -5°C, jutro i przez nastepne dni ma padac snieg do samego dolu 🙁
Misiu Kochany, mnie napisali, ze jestem naiwny, bo licze na oscypka. A Ty jestes naiwny, bo liczysz na lepsze. Nie bedzie, dopoki charakterek narodowy sie nie wykopyrtnie.
Heleno!!
Właśnie wciągnęliśmy z małżonką pełną patelnię risotto frutti di mare. Bez sepii, ale i tak…..pychoooooota!!!!!
Do tego białe Orvietto.
Musisz spróbować wykonać samodzielnie. To się właściwie samo robi.
Włoski ryż Arborio, skoro jest w Polsce, tym bardziej musi być również u Ciebie. Wychodzi takie jak piszesz – półpłynne i maziste.
Może się przeceniam ale risotto jak i paella są mi potrawami prostymi w wykonaniu.
Pozdrawiam!
Zadowolony, zasmaczony antek zza Buga.
Okoniu, piszesz o sztuce, technice robienia zdjęć. Zgoda!
Ja pisałem o prawdziwych, spotykanych tu i tam obrazkach w Polsce.
W Misia Ostrołęce też wszystko nie jest piękne.
Czy brzydota lepiej fotografowana będzie ładniejszą brzydotą?
Dla mnie śmietnik jest śmietnikiem. Czy zrobiony na czarno -białej błonie, czy w 12 milionach pikseli.
Nie podchodzę do tych zimowych zdjęć emocjonalnie – one miały pokazać pierwszy śnieg. I pokazały. Ja go widzę. A że technika nie taka ? To nic.
Pozdrawiam serdecznie !
Antku sporo racji .
Nigdy nie zrobiłbym zdjęcia przepitemu brudnemu człowiekowi. Teraz jest moda na ekstremalną brzydotę . Często widuję zdjęcia ludzi chorych , bezdomnych . Pokazać brzydotę oto zadanie dla wielu fotografujących,bo nieźle się komponuje w kadrze i odróżnia od wygłaskanych cyfrowo modelek.
Antku,
„Czy brzydota lepiej fotografowana bedzie ladniejsza brzydota ?” Bedzie ! Bedzie lepsze zdjecie. Bedzie mialo sens. Rownowage, symbolike, kompozycje, podtekst, wyraz, dalej wyliczac ? Wszystko, co mamy zakodowane jako estetyke, poczucie dobrego smaku (o ile nie nosilismy lodow do muzeum), w momecie realizacji czyli odbioru, moze percepcji, da harmonijne, spojne wrazenie. Nic nie bedzie gryzlo. Wlasnie dlatego prowadzamy zasrancow do teatru czy galerii, zeby pozniej nie truli otoczenia niesmakiem. Obejrzyj sobie badzielcowe fotki z Peru. To dobry przyklad. „Ze spadl snieg” mozna pokazac na tysiac sposobow, ale jak pokazujesz kamera, staraj sie przewidziec te wszystkie duperele, o ktorych wyzej. Wybacz, za duzo. Bardzo dziekuje za wymiane. Zawsze do uslug, g.o.
Antku, gratuluje! Sepia! Tak. Tak to sie nazywa. Az sama nabralam smaku na dobre sisotto z frutti di mare.
Ale w mojej lodowce marynuje sie w czosnku i ziolach dzika kaczka. Na niedziele. Zobaczysz co to bedzie za kaczka. Tez tak okrutnie opisze!
Mis sie ruszyl !
Misiu, a pamietasz naturalizm ? Obrazkow sie nie lubi, obrazki musza miec sens. Mozna przy tym polubic. Wszyscy, mniej wiecej normalni, mamy w podswiadomosci zakodowane normy estetyczne. Tak, jak mowimy tym samym jezykiem, jezdzimy samochodem, traktujemy jeden drugiego i tak dalej. Te normy, w naszym przypadku, to kompozycja, proporcje, rownowaga, kolory „co sie gryza”, albo wspolgraja (zolty – granatowy, rozowy – czerwony) – elementarz wyrazu. Dopiero po opanowaniu tych podstaw jest pole do popisu dla eksperymentow. Ale – uzasadnionych ! Inaczej – nie moglibysmy ani wspolzyc, ani grac w brydza. Wszyscy i wszystko wokol zasadza sie na konwencji. I dlatego, nie patrz czy to zapluty pijaczek, czy wymuskana modelka, jesli Cie estetycznie, jako forma, forma powtarzam, zadowala – rob zdjecie. I jeszcze raz: nie patrz co fotografujesz, patrz jak fotografujesz.
Fotografowanie brzydoty.
Pare lat temu zobaczylam w ksiegarni bardzo gruby albym z czarno-bialymi zdjeciami. Autorem byl jakis Rosjanin. ktory fotografowal narkomaow, prostytutki-narkomanki, bezdomnych, brod, smrod i ubostwo niewyobrazalne. . Kartkowalam ten album z klebkiem w gardle, oczami pelnymi lez. W pewnym momencie odlozylam, bo nie moglam ogladac dalej. Nie pamietam jak sie nazywal album ani autor zdjec. Ale byly to najbardziej poruszajace zdjecia jakie kiedykolwiek widzialam.
Czekam na moj nowy aparat i jak tylko sie z nim oswoje, polece fotografowac cos bardzo radosnego – dom moich przyjaciol-Romow, kuchnie Zosi, przepelniona porcelanowymi figurkami ptakow i owocow, ktore pieczolowicie skupuje na bazarach, obrazy, ktore znosi ze smietnikow Maciek i ozdabia nimi sciany swego domu. Cyganski barok, wesoly, radosny i afirmujacy bardzo trudne zycie.
Okoniu,
Pewnie trudno byłoby Ci odnależć się w dzisiejszej Polsce.
Mam wrażenie że pamiętasz ją taką, jakiej ja już nie poznałem.
Byłem pewnie wtedy szczeniakiem. A może jeszcze nie istniałem?
Pozostań w dobrych wspomnieniach.
Konfrontacja z teraźniejszością może być bolesna.
Jesteś dla mnie znakiem starych, dobrych, tych których nie poznałem
z autopsji, czasów.
Jesteś, wybacz to słowo, taki uroczo staroświecki.
Taki daleki od naszej rzeczywistości.
Myślę że szczęśliwy.
Ściskam Ci z szacunkiem dłoń – antek
Antku, sobie nie odejmuj, a mnie nie dodawaj. Kiedy tu przyjechalem, bylo ,mniemam, jak u Was teraz. Nie ma nic do rzeczy. Kup sobie taka ksiazeczke Marii Janion o teorii literatury. Tam Ci sie otworzy. To co sie mowi, w barze, za stolem, w pracy o technologii foto, zonglujac terminologia techniczna to jak dwa gluptasy mowiace o muzyce: nazwiska znaja, daty, tytuly, kto z kim kiedy, zyciorysy, ale – dlaczego ? To „dlaczego” zostaje bez odpowiedzi. To bardzo po amatorsku klasyfikowac muzyke, fotografie, malarstwo, literature w kategoriach: brzydkie – ladne. Jak ktos komus cos chce pokazac, powiedziec, zagrac musi to zrobic dobrze. Zeby Cie wydobyc z „pradziadkowej” dewiacji dodam, ze moj syn wyedukowany maksymalnie w najlepszych szkolach, w kierunkach bardzo nowoczesnych, zgadza sie tu ze mna na 100%. Bo nie zarl lodow w muzeum. Mozesz sobie tez poczytac o phenomenon (-alizmie) i o kiczu. I poogladac obrazki. Wybacz nachalnosc, ale wybierz z galerii Peru, Badzielca, trzy i podyskutujmy.
Okoniu
Nie o normy estetyczne mi chodziło, tylko o modę. O szukanie tematów byle się odróżnić. Ja nie znoszę zdjęć w których ktoś na siłę z braku pomysłu epatuje mnie brzydotą. Można zrobić tysiące zdjęć w melinach , spelunkach, w slamsach Bogoty czy Meksyku zdobywając popularność w świecie krytyki FOTO ,
jednocześnie odbierają fotografowanym człowieczeństwo.
Dzień dobry, Nad Poznaniem mroźna mgiełka, czuby drzew żołte (czerwone liście już spadły, więc widzę tylko te złociste), sosny pociemniały ale słońce przebłyskuje co chwila. Nie wiem czy już wysadzić begonie z balkonu, czy jeszcze ten tydzień wytrzymają. Przy gruncie przymrozki ale na 3 piętrze jeszcze 2-3 stopnie ciepła. Poszłam wczoraj poprosić sąsiada, żeby mnie do lokalu wyborczego zawiózł (wstyd brać taksówkę na 400 m dojazdu). Obiecał, że jak do południa wytrzeźwieje, to po obiedzie zawiezie. PO polsku, przwda? Na obiad dzisiaj pieczeń wieprzowa i duszone podgrzybki na pure ziemniaczanym (ziemniaków nie było w domu już ponad tydzień) i jakieś surówki. Na deser, podwieczorek i wszelkie głody „pomiędzy” jest placek drożdżowy z wiśniami. Co prawda wczorajszy, ale kawałki spakowane w folię aluminiową, żeby nie wysychały można w każdej chwili podgrzać w piekarniku. Polecam ten sposób (ciasta zdjęte z blach tnę na 4-6 kawałków i każdy zawijam w folię) Z ciekawością przeczytałam wczorajszą dyskusję o estetycznych aspektach fotografii. Jestem w stanie zgodzić się z Misiem 2, że jest we współczesnej kulturze swoista moda na brzydotę, na ekstrema i ekstrementy. Dotyczy to i literatury (nazywam to grzebaniem w bebechach) i sztuk plastycznych i filmu. Odbywa sie to nawet pod hasłem „poznania człowieka” „granic człowieczeństwa itp. Być może zatraciłam z wiekiem część ciekawości świata, ale nie interesuje mnie ani ból duszy alkoholika, ani obrazy z życia narkomana, ani wreszcie oglądanie osobników jacy stanowią ilustrację studiów medycznych. Wiem , że są. Nie jest to jednak powód, żeby zapraszać ich na domowe przyjęcie i kazać gościom się wzruszać. Lepiej pomagać w sposób inny.
Dzień dobry w środku mojej nocy. Z tą ciszą przedwyborczą to żarty jakieś i głupota, owszem, niech tam gazety i komentatorzy polityczni się przymkną, ale co komu szkodzi czy kto na tym zyska lub straci, jak sobie antek z alicją (dajmy na to) na blogu poglądy powymieniają. Nie , żeby rzeczona alicja wyrywała się do jakichś opinii, rzeczona Alicja jest mimo wszystko dobrej myśli.
Ciekawa dyskusja o fotografii. Skłaniam się ku opinii Misia2, deczko. Deczko, bo o świecie nie za naszym rogiem dowiadujemy się bardzo często przez zdjęcia zrobione w sytuacjach ekstremalnych.
Dla mnie takim zdjęciem jest zdjęcie dzieci w Wietnamie ’72. Pewnie widziałam drastyczniejsze, z obozów koncentracyjnych i tak dalej – ale to utkwiło mi w głowie na zawsze.
http://alicja.dyns.cx/news/1.jpg
Nie jest to temat na niedzielny poranny wpis, ale tak mi wyszło z dyskusji powyższej i oto macie.
Alicjo, to zdjecie bylo eksploatowane przez lata w szkolach fotografii wlasnie jako przyklad dobrego zdjecia reporterskiego. Zapewne wiesz, ze ta poparzona napalmem naga dziewczynka przezyla wojne i mieszka w Ontario. I to jest pocieszajaca wiadomosc na dzisiejsza niedziele.
http://en.wikipedia.org/wiki/Phan_Th%E1%BB%8B_Kim_Ph%C3%BAc
… a co do literatury, to nie śpię, bo siedzę przy „Traktacie o łuskaniu fasoli”. Myślcie sobie co chcecie, ale Myśliwskiego wielbię od czasu „Kamienia na kamieniu”. Co się dziwić, ja wiejska dziewucha 🙂
A nawet mniej, niż wiejska. Bartnicka.
Pyro
Ostatni słoik miodu gotów jestem oddać za twoje słowa 🙂
Ostatnio ukazał się album ze zdjęciami gwiazd porno w ubraniu i bez. Krytyka piała z zachwytu . Wielkie światowe szoł .Reklama na całego. Dziesiątki tysięcy sprzedanych albumów. Wystawy na całym świecie…
Tylko co z tego?
Żurnali z modą też nie mogę oglądać bo czy można oglądać kilkunastoletnie „dzieci-wieszaki” zatrudnione przez wyrachowanych cwaniaków z branży. Oglądając 15-16 latki na wybiegu widzę ładne nieszczęśliwe dzieci wyrwane z niewinności przez szoł bizesmenów rządnych pieniędzy .
Ależ jesteśmy zgodni. Też kocham Myśliwskiego, Alicjo, chociażem nie ze wsi. Może dlatego, że tak mało pisze i że czeka się na jego następna ksiązkę, jest to zwasze przeżycie? Muszę już oddać klawiaturę legalnej właścicielce. Może dorwę się troszeczke po południu, a może nawet dopiero jut4ro. O, jsa nieszczęśliwa (nie bardzo)
Parę lat temu oglądałam wywiad z nią. Niemniej jednak to zdjęcie szokowało, serce pękało widząc te przerażone dzieci, a i nie sądzę, by było robione z taką myślą, jak videa ucinania głów zakładnikom w Iraku (nie, nic by mnie nie zmusiło, żeby oglądać to).
Po prostu ktoś kliknął w takim momencie. Zyczyłabym całemu światu, żeby nigdy więcej, ale chyba ludzka natura jest niepoprawna.
Holender jasny! Wejdzmy na lepsze tematy!
„Przecież to, że się rodzimy i umieramy, jest już porządkiem, który nakazuje nam żyć”
(cytat z 60-tej strony „Traktatu o łuskaniu fasoli”).
Kochani, dzień dobry!
Pamiętacie, że to dzisiaj nasz Gospodarz jest gościem Karola Okrasy w jego programie kulinarnym? TVP1 o godzinie 11 ( jeszcze sprawdźcie program).
Znikam tymczasowo bo stukaniem w klawiaturę obudzę śpiącą słodko. Pa!
Sprawozdaje !
W Stuttgardzie, w bok od glownwj ulicy, ktora nazywa sie Kleine Königstraße znajduje sie Suschi Bar. Nie jest to olbrzymi lokal ale salkowicie zmechanizowany. Jesli chce sie znalezc miejsca bez czekania na ulicy w kolejce, trzeba telefonicznie zamawiac miejsca. Bylismy w piatke. Stoliki sa czteroosobowe, trzeba bylo wziac dostawke. Wokol lokalu jest tasma bez konca przy ktorej z jednej strony stoja kucharze a dalej sa przystawione te czteroosobowe i pojedyncze dla singli stoly. Potrawy najrozniejszego rodzaju z kuchni chinskiej, japonskiej, koreanskiej i innej azjatyckiej wedruja wkolo na tej tesmie bez konca na malutkich talerzykach o srednicy okolo 15 centymetrow. Kazdy telerzyk przykryty
kolpaczkiem plastikowym, przezroczystym. Kazdy z gosci siedzacy przy
tasmie zdejmuje dla siebie i innych to na co ma ochote. Do picia herbata,
woda mineralna, napoje bezalkoholowe i piwo japonskie w butelkacho 0,33
litra. Piwo nazywa sie Sapporo i ma zawartosc alkoholu 4,7 %. Wchodzi sie do sali, zajmuje zamowiony stolik albo akurat wolny i upolowany i zaczyna sie zabawa. Na malutkie miseczki nalewa sie sos sojowy i dodaje gesta
paste chrzanowa w zielonym kolorze. Ostry jak djabli. Calosc trzeba wymieszac. Z talerzykow zbiera sie malutkie porcja jedzenia nurza w tym sosie i zajada. Do jedzenia drewniane paleczki. Jesli ktos tak jak ja ma niesprawna reke moze zamowic widelec i noz. Te narzedzia nie pasuja do tego jedzenia bo sa dla odmiany olbrzymie. Mozna zatem jesc reka. Takoz i zrobilem. Kolejnosc potraw dowolna. Personel stale uzupelnia zawartosc tasmy. Mozna zaczac od slodkich deserow albo na ostro. Talerzyki po zabraniu potrawy ustawia sie jeden na drugim a stale krecaca sie obslugo stale je odbiera i przeciera stoliki. Po wejsciu mozna jesc ile dusza chce a zoladek wytrzyma. Mozna rowniez siedziec tak dlugo jak sie ma ochote. Tyle, ze ta stale pelna tasma stale prowokuje i popedza. Glupio siedziec i nic nie jesc i to jest naturalny sposob na rotowanie klientow. Platne przy wyjsciu od osoby. Cena zalezna od pory dnia. Wieczorem drozej. Nas, razem z napiwkiem kosztowalo to 18 Euro od glowy. Najedzeni do pelna, ale nie obzarci wracalismy do Ostfildern poznym wieczorem. Rozmawialismy o roznych doswiadczeniach wyborczych z roznych czasow i krajow. Bez emocji. Ciekawe co tez bedzie
Pelen ciekawosci
Pan Lulek
Witajcie !
Wyniki prognozowane dopiero o 22.00 !!!!!!!!
Piła zawaliła.
O, a Pan Lulek tutaj o wasabiko… 🙂
Rzadko można spotkać oryginalne wasabiko, najczęściej robione na naszym chrzanie, a nie tym japońskim. Ale daje po oczach tak czy siak 🙂
Czy ja wspominałam, że na szczycie chińsko-polskim (dzieci się pożeniły) Maciek był jedyną osobą, która używała pałeczek?!
dzieńdoberek
Zdjęcia, fotki i foty
pamiętać należy ze w dzisiejszych czasach * czysto zrobiona fota * nikogo nie poruszy i nie zmusi do myślenia / nie mylić z oglądaniem /. Dopiero wtedy, kiedy przy visualizacji zaczyna skręcać oglądacza od wewnątrz jest szansa na to ze szare komórki zaczynają się uaktywniać. Z tego punktu widzenia szokujące kampanie z fotami * nie czystymi * są pomocne.
Wydaje mi się ze Fotom nie wolno odbierać ich możliwości prowokowania dyskusji i nie tylko. Wprawdzie polaryzują one, ale zawsze trafiają na fundament. Co z tego dalej wyniknie, to zależy już od społeczności / wrażliwość się tu liczy, nie wykształcenie /.
wyniki o 20,20……..nie o 22,00 -jeszcze nie uzyskałem pełnego porannego spraw widzenia……okulary!!! gdzie są moje okulary!!!!
Poczytałem do tylu i tak mnie jeszcze trochę naszło
I tu otwiera się koło. Społeczeństwo chce dostrzegać tylko dobrze ubranych i uśmiechniętych, zgrabne laski i muskularnych facetów, to jest cacy. Media dalej będą próbować wszystkich podjudzać takimi fotkami / również ruchomymi/ bo one połączone są z sprzedawalnością produktów. Społeczeństwo będzie to konsumować, i tak jest już zwątpione i podsuwane ideały przyjmuje za dobra monetę.
NIE WIDZIEĆ MA OZNACZAĆ NIE ISTNIEJE?
Już tak było.
dobrego dnia
Pan Piotr zjadł psiochy!! Szczęściarz.
Dzień tak piękny że wychodzimy na świat.
Do zagłosowania wszystkim !
Gospodarz jak zwykle świetnie wypadł, nawet- przepraszam za słowo 🙂 – jako pomocnik mistrza Okrasy.
Mnie też się program ( i Piotr w programie) podobał. D. także oglądała, jadłyśmy sniadanie i ona ciągle powtarzała sobie, że trzeba wstawać od stołu nienajedzoną. Dowód na sugestywność naszego Gospodarza.
Zaraz idę nakarmić koty naszych koleżanek od trzech dni ćwiczących jogę gdzieś daleko od domu.
Później głosowanie, wystawa Alfonsa Muchy i pizza w jakiejś przytulnej restauracji italiańskiej.
Smacznego wszystkim! Smacznych kaczek z szampanem!
Też oglądałam! Bardzo sympatyczny program. A nasz Gospodarz jaki skupiony przy podglądaniu technologii powstawania klusek! Kiedy zdążył pokroić taką ilość cebuli? No, skoro tak świetnie wypada w TV, to może wrócą na blog wideo porady?
Zdziwiłam się z tą cebulą, bo do tej pory myślałam, że czerwona to tylko na surowo, a tu proszę – można dusić i smażyć.
Smakowitego dnia wszystkim życzę i lecę do garów – dzisiaj rodzinny obiadek.
Hej, kochani, co to gospodarz gotowal? Jakies linki podadza, czy cus? Ja z drugiej polowy globu chwilami czuje sie jak oderwana od swiata.
Lena
dobre pytanko.
Link by się przydał, może Antek cos wrzuci.
Z powyższego wynika ze choć wszyscy to samo oglądają to nie oznacza toto ze to samo widzą.
Wszamałem dorsza. To ryba niezgorsza. Jak ją tarabaniłem na gore stawiała opór. Przemówiłem jej do rozsądku i na patelni była już spokojna. Ze względów estetycznych i by nie zaśmiecać blogu *nie czystymi zdjęciami* niech pozostanie tylko w sferach wyobraźni.
Z tego co się orientuję ( z przepisów Karola Okrasy korzystam) dzisiejsze menu ukaże się w internecie koło wtorku. Jest na stronach tvp: http://ww2.tvp.pl/1685.dzialy
Witam wszystkich popoludniowa pora. Melduje, ze obowiazek obywatelski wykonany i to z duzym poswieceniem, bo kolejka do ambasady byla dluga. Ja stalam godzine, a ci nieszczesliwcy, ktorzy teraz nadciagaja postoja od 1,5 do 2h.
Pogoda piekna, wiec chyba wybede na spacerek.
Nirrod, Gratulacje!
Mam nadzieje, ze wszyscy, ktorzy na to zasluguja,. tak dostana w te swoje wypasione zady tym razem, ze sie nie podzwigna juz nigdy wiecej. Amen.
amen,
nabylem drozdze, bede wypiekal
Ja już zjadłem 🙁 i poleciałem nad Narew robić fotki , ale takiej nie udało mi się zrobić:
http://www.durhamtownship.com/
Wpadłem przelotem.
Byliśmy już u LiDki na herbatce. Jest teraz z fajnym nawet facetem.
Ma on za sobą kilka związków, mniej lub bardziej formalnych. Ona czysta nie splamiona jeszcze władzą. Nad nim oczywiście. Może pobędą ze sobą dłużej. Może się zaręczą???
Wizyta trwała dyplomatyczny kwadrans, bo gości u nich dzisiaj że ojojoj!!!
-slawek – drozdze kojarza mi sie z bitwa pod Grunwaldem, a nie z wypiekami !!! Chyba ze mowisz o wypiekach na twarzy. Po bitwie.
-Na Okrasę nie mam nic innego niż Marialka.
Choć bardziej lubię skwarki z boczku.
Lecę dalej niedzielować!!! Na słonecznym oknie jest 30 stopni!
Chyba nie wyjdę…..
Arkadius napisał : „Ze względów estetycznych i by nie zaśmiecać blogu *nie czystymi zdjęciami* niech pozostanie tylko w sferach wyobraźni. ”
Nie czyste zdjęcie. Zafrapował mnie ten zwrot.
Heleno ! Czystość i koszer idzie pewnie w parze.
Do Ciebie mam pytanie : czy zdjęcie może być koszerne??
Ekskjuzemła ! 🙂
U mnie w cieniu cały czas biały szron i zamarznięte kałuże.
Nie wiem. Moze jak je robi swinia.
*nie* z przymiotnikami piszemy razem 🙂
Czyste czy nieczyste, nieważne. Dzień jest piękny, świat się obraca, wszechświat w porządku… czego więcej?
Powiem wam, ze mi rosnie 🙂 Rosnie mi ciasto drozdzowe na babke z rodzynkami w rumie i serce na wiesc, ze Claude Janiak, gej polskiego pochodzenia i socjaldemokrata, za pierwszym podejsciem dostal sie do helweckiego senatu. Dalsze informacje, o frekwencji i dokladniejszych wynikach, spodziewane sa po 19:00.
Na obiad byly pieczone ziemniaki z oliwa, czosnkiem i rozmarynem, kurze udka pieczone po zamarynowaniu w sosie sojowym z czosnkiem, miodem, kminem i swiezym imbirem, zielona fasola tyczkowa duszona z cebulka i czosnkiem w bulionie oraz zielona salata (bez czosnku). Wszystko, poza miesem, z ogrodu zagrozonego nagla zima 🙁 Do tego wspaniale Egri Bikaver, import wlasny.
Ten od dechy już nie strzymał i poleciał, 32km/godz.
Słońce, 19C o 11-tej rano. Ten drugi też zaraz leci na tenis, ale akurat wiatr nie jest tutaj czynnikiem dodatnim. Ja tymczasem nadal łuskam fasolę.
Obie Pyry zagłosowały, jak serce podpowiedziało. Przeraziłam się kolejki do głosowania w Londynie – 3 godziny oczekiwania!.
Obiad dzisiaj był wyśmienity – kucharka przyznaje sobie gwiazdkę. Arkadius – dorsz to jest nasza ulubiona ryba morska. Obiad rzeczywiściue wypalił ale Twojego dorsza z wyobraźni mogłabym zjeść na kolację. Jak myślisz?
http://alicja.dyns.cx/news/img_2746.jpg
Tutaj nie wstępować, do pierogów z mięsem podają muchy!
Trochę zdjęć z dzisiejszego spaceru :
http://picasaweb.google.pl/Marek.Kulikowski/NadNarwia
Ratatouille juz na ogniu, kapusta z grzybami w piecu, niedlugo wejdzie tam dzika kaczka ze sliwkami nasaczonymi wiadomo czym. Do obrania bataty. Szampan sie mrozi.
Kolo osmej Waszego czasu przeprowadzam sie do E – sasiednie mieszkanie wraz z kolacja tryumfalna, mam nadzieje.
Boze, jak ja mocno sciskam kciuki. Ppjde mapije sie wina.
To Ty Misiu masz pogodę, jak dzisiaj u mnie.
Jest pięknie i bardzo ciepło. Jedni surfują, drudzy tenisują, a ja pogaduję z kumami zza Wody i cały czas układam zdjęcia. Właśnie z wielkich wypraw pod Kraków powoli porządkuję.
Witam. Patrząc na zdjęcia Misia2 postanowiłam sie też pochwalić. Poniżej link do albumu z wycieczki szkolnej 🙂 w ostatnim tygodniu września do Świdnicy, Nowej Rudy, Osówki, Pragi, Skalnego Miasta i Dvor Kralove. Lało 3 dni ale miejsca godne
http://picasaweb.google.pl/ania.kodyniak/Wycieczka2EI3HWrzesie200702?authkey=jxm2yLmo1Dk
Witajcie!!
Pisalam na sasiednim blogu,ze wlasnie wrocilismy z Hagii.
Glos swoj oddalam.Rodacy rowniez licznie obecni.Organizacja w ambasadzie na medal!!
Niestety nie mam czasu,zeby przeczytac cala moc Waszych postow,ale widze,a wlasciwie czuje ciaaaaaaaaaaaasto drozdzowe!!!
Juz zaplanowalam na nastepny weekend.A dzisiaj dojadalismy bigos,ktory upitrasilam w piatek.Chlopaki moje zadowolone,leza brzuchami do gory!!
Teraz znowu uciekam,bo kawa juz czeka,a i nadstawiam ucha,co w kraju,jaka frekwencja i kto wygral????????????????
Groetjes.
Ana
PKW podało przed chwilą, że na 16,30 frekwencja jest większa od tej z roku 2005 o 10,4%
Patrzyłam przed chwilą w TV na obłędne kolejki w Londynie i Dublinie – przypomniały mi sie lata ’80-te 😉 Głosujcie ludziska!! Popijam wiśnióweczkę od Misia2 (Mama pozwoliła bo okazja zasługuje) i życzę wszystkim pysznej kolacji
Mis, 8.32
Ja tez nie lubie brzydoty, wystarczy ze codziennie musze sie golic. Przedmiot jednak byl: JAK ? Czyli nie o tematach, ale o przedstawieniu tematu. Pomysl o tym. O tematach nie warto, bo to rzecz gustu. Dla przykladu: warto trzymac poza kadrem daszki, anteny, detale, ktore daja balagan. Przed – warto wiedziec o co idzie, co chce pokazac i trzymac sie tego. Higiena kompozycji. Wroce do Twojej Pani z ptaszkiem. Rownowaga: ciezkie bryly architektoniczne (wieloplanowo), po prawej stronie sa rownowazone a rownowazy ptaszek po lewej, bo odsuniety (ramie, dlugosc) i skupia uwage, bo w potencjalnym ruchu; ciezkie sciany w glebi rownowazy stado ptaszkow na ziemi na pierwszym planie, bo jest ich duzo i w kazdej chwili moga wzleciec (uwaga, taki „zapalnik” w obrazie). Srodek ciezkosci obrazu – miedzy twarza Pani a ptaszkiem (uwaga, tu jest akcja). Utrzymana jest zasada zlotego podzialu 5:7 w pionie i poziomie. Glebokosc planu. Od ptaszkow pod obiektywem do budynkow w tle. Jest tych planow kilka, dodaja trzeciego wymiaru, „uplastyczniaja” calosc. Kontrast: idea niemowlaka ptaszka i dojrzalej twarzy (zmarszczki, siwizna, statycznosci kobiety i potencjalu ruchu u ptaszka). Oboje (zycie, ruch) i matrwe, statyczne budowle. Kolory, calosc pogodna, a kontrasty stonowane (trudno, bo pisze z pamieci, nie mam kopii na ekranie). To tylko przyklad o kompozycji. Jest ona zwarta, uporzadkowana i ma sens. Odebrales to w sekunde i pstryknales, bo zasady miales juz uporzadkowane i raczej „czules” niz myslales o tym, podswiadomy Pavlov. Arkadius przywolal stara filozofie (chyba Kanta), ze czego nie widzimy, to nie istnieje. Mozna i tak. Obrazek, jako dzielo sztuki, istnieje, „realizuje sie” tylko w momencie ogladania i tylko w odniesieniu widz – obiekt. Ten moment to phenomenon. Tylko na tyle, na ile absorbuje widza. Kompozycja, miedzy innymi, i phenomenon stanowia o wartosci. Zawsze subiektywnej. Poza kompozycja jest masa innych elementow i kryteriow zakodowanych w naszej podswiadomosci, i dzieki temu mozemy czasem porozmawiac o sztuce rozumiejac sie. Technika: obiektyw, swiatlo, rozdzielczosc itp to sasiednia dziedzina. Sprobuj na przyklad zrobic zdjecie sniegu w sloncu. Z idealna biela, cieniami, „iskierkami” slonca, to bardzo trudne. Podobnie – woda, wodospad z refleksami slonca na wodzie. Mnie sie nigdy nie udalo, ale – sprobuj, wtedy Antek przekona mnie, ze jestem staroswiecki, archaiczny fotel. Kwestia JAK odnosi sie do JAKosci zdjecia. Jak kwestia porzadku w dialogu, wyznacza jego estetyke i jakosc. Chocby – argumenty ad personam. Jesli dyskutujemy fotografie, to nagly przeskok do mumifikacji jednego z nas jest balaganiarski, nie ma odniesienia i uzasadnienia w temacie. Gdybys chcial, dla odprezenia, podjac paskudnych dziadkow i blyskotliwe panienki w temacie, wystarczy przejsc do tego, ale nie uzywac argumentu z koszernej kuchni w gaszczu spraw fotograficznych, czyba ze chce sie wprowadzic „swinski porzadek” w dyskursie. Ciekaw jestem Narwi w sniegu i sloncu, powodzenia Misiu, a pogodne tematy trzymaj w priorytecie, zycie ma dosc „makabresek”. Moze jakas malpe z bananem „w rzyci”, na sniegu, pod Serockiem uhwycisz ? To by bylo…
Napiszcie Kochani, jak to sie glosuje u Was ? Elektronika ? Kartki i olowki ? Dziurki ? U nas, caly cyrk wynikl z ksztaltu dziurek.
Okoniu,
glosuje sie dlugopisem,stawiajac na listach wyborczych-krzyzyk!!!!
Lecę na głosowanie. O foto potem…
Jako ten który współwywołał wątek foto na blogu kulinarnym proszę o jego zakończenie.
Okonia o wybaczenie, jeśli poczuł się słowem urażony.
Nie było moją intencją powodowanie u Ciebie złych i przykrych emocji.
Po reakcjach blogu czuję że na takie foto dyskusje pewnie trzeba zmienic lokal.
Okoniu, za złe przepraszam,
z szacunkiem -antek
Antku- ja na Okrasę? Aż się ubawiłam.
Idę oglądać wyniki wyborów. Wcześniej obiecana juz sałatka. Co za emocje!
Antku, Niech Cie reka boska broni przepraszac, jakich „zlych i przykrych” emocji ?! Te to ja mam, jak mi hauscommando pieprzy dziesiec razy pod rzad jedno i to samo, a ja mam z uszu zlewozmywak – tu wlata, tam wylata… Popatrz, co drugi tu robi zdjecia, bardzo fajne, ale pogadac o tym nie miejsce ? A kloc sie ze mna kochanienki non stop. Byle na temat. Sciskam lape, g.o.
Pyrcia, czy Ty sumienia nie masz ? Latorosl, dziewcze niewinne rozpijac ? Misiobimbrem poic ? Policja ! W Poznaniu deprawacja nieletnich sie mnozy ! Will not send you candies…
Wieczór zaczyna się nieźle:
Kimi został mistrzem świata w F1. Kolacja była europejska:
Udziec barani z Irlandii
Oliwa z Grecji
Cytryna z Włoch
Pieczarki z Polski
Czosnek z Francji
Papryka biała z Węgier
Winko (El Pedrosal) z Hiszpanii
Kartofle, seler korzenny, pomidory ze Szwecjii
Rozmaryn i sałata (!) z własnego ogrodu.
Kaczkę zostawiłem sobie na później – leży w zamrażalniku i stamtąd nie ucieknie. Irlandzki baran wydawał mi się bardziej odpowiedni na dziś.
Nie głosowałem, bo nie mam prawa.
Ciszę wyborczą wykorzystałem na zajęcia z koniem i palenie ognisk z przerzedzonych krzaków. Nie obyło się bez rokendrolla ubiegłej nocy.
Pogoda piękna, słoneczna, nawet nie za zimno – jak to za kołem polarnym o tej porze roku.
P.S.
Spóźniona odpowiedź dla Pyry: koń młody pod siodło jeszcze się nie nadaje ale zaczęliśmy trenować jego chodzenie w uprzęży i lejcach.
Zrobiłem nieco zdjęć i jak się zbiorę to pokażę kolejny mój reportaż z cyklu „Fotografa przy tym nie było”
U mnie 2:23 czyli 2 minuty do czasu zero. Boje sie, ze znow wygraja!!!! A ja stalam 2 godziny w kolejce w Toronto.
Jeszcae minuta. Maszeruje na TVN24.
Buzia
Okoniu,
przepraszam że przepraszam, ale zadajesz pytania typu…
jak przyjechałam do Kanady w ’82 i jeden taki Polonus zapytał, czy są światła na krzyzówkach w Polsce. Nie, nie ma, odpowiedział słusznie Jerzor – jest taki słupek, tam stoi małpa na słupku i dyryguje ruchem ulicznym.
Jedz do Polski i zobacz, jak tam jest, i nie zadawaj durnych pytań.
Głosuje się normalnie, żyje też.
(Nieco zdenerwowana Alicja)
Emocje…..
W Warszawie zabrakło kart do głosowania!!
Na 16,30 mamy najwyższą frekwencję w Polsce – ponad 53 procent!
Cisza do 21. Ale się dzieje……
Mamy czas napić się naleweczki.
Misiu ! Polej….:)
O!
U mnie naleweczka Pyry dojrzewa, ale wiśnie odcedzone jeszcze są 🙂
Zaraz idę pobrać parę.
Zaraz mi zabraknie wina od Alicji . Jak wszyscy cały jestem w nerwach. Liczyłem na 55-60 %
Więc Alicjo za zdrowie ! Ty wisienkę, ja kielonka.
Jak przystało na Alicję jesteś czarowną kobietą. 🙂
Ty jeszcze to wino masz, Misiu?!
Będzie dobrze, zobaczysz.
Misiu2, my też w nerwach. Zaraz wchłoniemy całą sałatkę. Powiem Ci, że wystawa Alfonsa Muchy w Poznaniu bardzo fajna ( choć, niestety, źle oświetlona ).
Głosowało dużo osób młodych 55% uprawnionych wyborcy po 60 tylko 44 %
Koczani i znow 2 minuty… jajk dlugo mozna mna poniewierac? Alicjo, nie nerwuj sie, szkodzi na zmarszczki!
Tak wygladala Haga dzisiaj ok 13tej
http://i20.photobucket.com/albums/b238/Nirrod/Image019.jpg
W Warszawie frekwencja 70 % 🙂
44 31 12
antek ty nam takich magicznych liczb tu nie podawaj, bo ja sie tylko bardziej stresuje!!!!
Antek cieszyć się czy płakać?
Cieszyc!!!!!
Cieszyc!!!!!
Antku cieszymy się podwójnie 🙂 🙂
po pi li się – mam nadzieje żem nie został wkręcony………………..
Cisza do 22.55 🙁
Moja dzisiejsza cisza wyborcza:
http://130.238.96.26/gallery/view_album.php?set_albumName=Cisza_Wyborcza
P.S.
Pozdrowienia dla Okonia.
Wielki mówca z szefa PKW. Złotousty.
hihihi… I facet nie potrafi udzielic porstej odpowiedzi „tak” lub „nie”
Nic tylko powinien zostac politykiem
Pogodę masz piękną, Andrzeju Szyszkiewiczu,
tak mi szkoda było, że u Starej Zaby deszcz zacinał w porywach, a ja miałam tylko 2 godziny z groszem na pobyt i zero słońca na zdjęcia:(
A nawet, tfu, należało Starą Zabę nagrać, jak rozmawia z tymi swoimi pupilami. Pasjonatka to ci jest.
Andrzeju konik coraz piękniejszy a sprzet audio też fajny. Głośniki chyba z Polski , mam takie same i grają cały czas , zmieniłem tylko kable na bardzo gruuube i dałem wyściółkę . Grają super .
http://alicja.dyns.cx/news/img_2725.jpg
O, wcięło mi komentarz: że ten żurek, i że na ul. Jana w Krakowie.
Alicjo- świetne kulinarno-rodzinne zdjecie.
A może to przedłużanie ciszy to jakiś SpisEK ?
A, nie dziwcie się, skąd te pierzyny, różowe z tyłu, bo myśmy siedzieli w części sypialnej, stąd te tam…
Ciągle jeszcze porządkuję zdjęcia z podróży! Końca nie ma.
Nie nerwujcie sie, wszystko będzie dobrze 🙂
spiski nie spiski!
Wygraliśmy!!!
Jest szansa na samodzielne rządy PO
Moj ty Boze jak ja Ci dziekuje!!!!
Ja też , ja też !!!
Alicjo i Cala Reszta Blogu!
Dzieki przedluzonej ciszy wyborczej siadlam do kompa i nadrabiam czytanie blogow zamiast malowac konie w paszportach. Dzisiaj pogoda przepiekna, wczoraj po poludniu tez, buki w lesie we wszystkich odcieniach i kolorach – trafila sie chetna pani na jazde i dzieki temu odrobilam nieco zaleglosci w jezdzeniu po lesie, ale do rzeczy: tydzien temu tez bylo pieknie a do tego cieplej a my swietowalismy wczesniejszego Swietego Huberta, czyli ganialismy za lisia kita. Gwozdziem programu jest pieczony swiniak, trudno mowic o prosieciu, bo po upieczeniu wazyl 30 kg. Mamy specjalna brytfanne do odgrzewania swinki, bo kupujemy juz upieczonego, moze idziemy na latwizne, ale jest upieczony do szpiku kosci, a wiec brytfanne ze swiniakiem wieszamy nad paleniskiem, nalewamy piwa, przykrywamy pokrywa i tak sie pare godzin podgrzewa, czekajac az przyjedziemy z lasu i zalapiemy lisa. W tym roku zostalo nam dosc sporo na pozniej, bo nie wiedziec czemu przed swinka podano przepyszna zupe gulaszowa (zupelnie nietradycyjna!) i takoz swietny bigos. Podzielilismy reszte po sprawiedliwosci i powstaly rozne wariacje: z zurkiem, z kapusta, a nawet zmielona pasta na kanapki.
Chyba juz po ciszy?
Pozdrawiam
Stara Zaba
Alicjo i Cala Reszta Blogu!
Dzieki przedluzonej ciszy wyborczej siadlam do kompa i nadrabiam czytanie blogow zamiast malowac konie w paszportach. Dzisiaj pogoda przepiekna, wczoraj po poludniu tez, buki w lesie we wszystkich odcieniach i kolorach – trafila sie chetna pani na jazde i dzieki temu odrobilam nieco zaleglosci w jezdzeniu po lesie, ale do rzeczy: tydzien temu tez bylo pieknie a do tego cieplej a my swietowalismy wczesniejszego Swietego Huberta, czyli ganialismy za lisia kita. Gwozdziem programu jest pieczony swiniak, trudno mowic o prosieciu, bo po upieczeniu wazyl 30 kg. Mamy specjalna brytfanne do odgrzewania swinki, bo kupujemy juz upieczonego, moze idziemy na latwizne, ale jest upieczony do szpiku kosci, a wiec brytfanne ze swiniakiem wieszamy nad paleniskiem, nalewamy piwa, przykrywamy pokrywa i tak sie pare godzin podgrzewa, czekajac az przyjedziemy z lasu i zlapiemy lisa. W tym roku zostalo nam dosc sporo na pozniej, bo nie wiedziec czemu przed swinka podano przepyszna zupe gulaszowa (zupelnie nietradycyjna!) i takoz swietny bigos. Podzielilismy reszte po sprawiedliwosci i powstaly rozne wariacje: z zurkiem, z kapusta, a nawet zmielona pasta na kanapki.
Chyba juz po ciszy?
Pozdrawiam
Stara Zaba
Brawo,brawo,brawo!!!!!!!!!!!
Brawo Wszyscy Polacy!!!!!!!!!
Panie Tusk,postaraj sie pan godnie wpisac na kartach historii!!!!
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Żeby tylko nie oczadziali i nie tworzyli koalicji z PIS-em!
Przewaga Tuska nad Kaczyńskim 522 000 : 215 000
( skąd te 215 000 ? ludzie oczu/uszu nie mają? )
Dobranoc ! 🙂
Wygraliśmy ha ha
Marialko
Za chwilę okaże się że kilkunastu posłów da dyla z PiSu i będzie samodzielna większość. POPiSu nie będzie.
Pozdrowienia dla Wojtka z Przytoka .
Warto być optymistą 🙂
frekwencja bez zagranicy 55,3; PO 44,2%, PiS 31,3% LiD 12,2%, PSL 7,9% wg PBS DGA LPR i Samoobrona poza Sejmem
No to Helena szampana może… Na zdrowie!
entuzjazm udzielil sie nawet mojej drozdzowce, pieknie wyrosla i sprawdzila sie organoleptycznie, podwojny wiwat, wygrali Polacy i drozdze, ot co znaczy mobilizacja
Pelna mobilizacja. Sąsiada na wybory wyrzuciłam! A teraz, Sławku, miodową chałwę jem. Czyli euforia.
a ja popijam z Pyrą swiśnióweczkę. Pyha. Radość. Wilstein gada w TVN24. Tygodnik Powszechny – Wygrała wielkomiejska grupa plus młodzi – nie chcieli PiSu. I to jest prawda (znana z autopsji – ucze maturzystów)
Ja się dzisiaj nieźle bałam ( Pyra Młodsza wie). Przepraszam za stereotyp- bardzo się w tej kwestii kontroluję, ale wydawało mi sie dzisiaj, że z mojej dzielnicy, niestety, zmobilizowalo się do wyborów dużo osób nastawionych na państwo skrajnie opiekuńcze, obawiałam się więc o wynik.
Kulinarnie dziś wypoczywałam. Dzień zaczęłam od programu Okrasy z naszym drogim Piotrem, dalej pizza w dobrej knajpie ( łosoś, oliwki- ciasto doskonałe). Teraz dobra wódka i wspomniana miodowa chałwa. Dawno Piotr się nie oddzywał, prawda?
Misiu, gratuluje Ci wygranych wyborow. Ty najbardziej przezywales. Tylko, o czym teraz beda pisac Passent i Szostkiewicz ? Chwalic nie moga, bo wysypki dostana. Ciezkie bedzie zycie felietonizdy…
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 Nie moge spac! 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Teraz wszyscy zaczna oczekiwac cudow. Ich nie bedzie i nie moze byc. Potrzeba wiele czasu i cierpliwosci, zeby wszystko ulozylo sie jak nalezy. Oby tylko nie zakonczylo sie wielkim kacam. Bo od dzis to do roboty.
Ja tez
Pan Lulek
Tylko człek wyjedzie z miasta by pospiewać z soprnistkami a tu mu już obrabiają. Jaka pleśń? To ciasto jest gorące jak piekło. Nawet kroić było trudno. A że Misia 2 nie ma na każde zawolanie to i takie są zdjęcia. I tyle! A pysznego ciasta nie dam Wam ani kawałka. Nawet za rok. Oczywiscie z powodu tych obelg.
Tylko człek wyjedzie z miasta by pospiewać z soprnistkami a tu mu już obrabiają. Jaka pleśń? To ciasto jest gorące jak piekło. Nawet kroić było trudno. A że Misia 2 nie ma na każde zawolanie to i takie są zdjęcia. I tyle! A pysznego ciasta nie dam Wam ani kawałka. Nawet za rok. Oczywiscie z powodu tych obelg.
To z nerwów takie jąkanie wynika. I oczywiście były to sopranistki a nie coś nie do wymówienia.
PANIE PIOTRZE , ILE UZYC SUCHYCH DROZDZY NA TEN CUDOWNY PLACEK . WIE PAN?