Wytworny pstrąg
Pstrąg to wspaniała ryba, o nietłustym mięsie, niedużej ilości, miękkich ości, a przy tym niezwykle łatwo daje się oskrobać. Jeden pstrąg, to doskonała porcja dla jednej osoby. Jest on przy tym szalenie dekoracyjną rybą. Podane wraz z tak zwanym garniturem – to rozkosz dla podniebienia i oka. Zatem przystąpmy do przygotowania doskonałego pstrąga w śmietance. Musimy mieć następujące składniki: 2 spore pstrągi (bo nie jadamy oczywiście samotnie), po około 30-35 dag , 3 słodkie sucharki lub 2 plasterki drożdżowego ciasta, garść rodzynek,1 łyżeczkę cytrynówki lub czystej wódki,1 łyżeczkę skrojonej skórki cytrynowej, 2 łyżki masła, sól, pieprz, po pół szklanki wytrawnego białego wina i słodkiej śmietanki.
Ryby oskrobać, wypatroszyć, nie odkrawać głów, gdyż z główkami wyglądają znacznie bardziej dekoracyjnie. Posolić i odstawić na godzinę w chłodne miejsce. W tym czasie sucharki zetrzeć na tarce lub ciasto dokładnie rozdrobnić, dodać masło, alkohol, rodzynki, cytrynową skórkę, nieco soli i pieprzu. Nadzieniem wypełnić wnętrza ryb, spiąć wykałaczkami. Ułożyć na żaroodpornym półmisku i piec polewając winem i lekko osoloną śmietanką. Upieczone podajemy z ziemniakami puree oraz świeżym ogórkiem przekrojonym na ćwiartki i posypanym siekanym koperkiem, sola i pieprzem.
Jako deser proponowałbym lody. Nikt przecież nie powiedział, że każdy punkt menu musi być wykonany własnoręcznie. Ale do lodów też podejdziemy w sposób twórczy: kupmy zatem kilka małych pojemniczków różnego rodzaju lodów, butelkę ajerkoniaku (reszta przyda się do następnych deserów), siekane migdały, mandarynki w zalewie lub brzoskwinie, kiwi, małą kiść winogron. Po skończonej uczcie pstrągowej wyjmiemy z zamrażalnika lody i nałożymy w pucharki lub miseczki po trochu różnych rodzajów, do każdej porcji wkładamy kilka mandarynek z zalewy, kilka plasterków kiwi oraz posypujemy migdałami i polewamy ajerkoniakiem. Zapewniam, że tak przybrane lody, zwłaszcza, jeśli nie żałuje się owocowych i alkoholowych przypraw – to naprawdę delicje.
Zjedliśmy już pstrąga w śmietance dajmy mu teraz popływać w dobrym winie. Przepis pochodzi z Hiszpanii – kraju, w którym przyrządza się znakomicie wszystko co pływa. A przy tym kraju, gdzie pija się znakomite wina.
Przygotowujemy zatem: po 1 pstrągu na osobę, 1 średnią cebulę, ząbek czosnku, szczyptę kminku, 2 łyżeczki siekanej zielonej pietruszki,1/2 szklanki białego wytrawnego wina oraz 4 plasterki cytryny i 2 łyżki oliwy,2 łyżeczki soku z cytryny.
Pstrągi sprawiamy, filetujemy, obsmażamy na oliwie, układamy na żaroodpornym półmisku i wstawiamy do ciepłego piekarnika. Tymczasem przygotowujemy sos. Na pozostałej od smażenia ryb oliwie rumienimy posiekaną cebulę, przeciskamy przez praskę lub siekamy na miazgę czosnek z pietruszką, dodajemy szczyptę kminku. Mieszankę tę gotujemy wraz z winem i równą mu ilością wody oraz soku cytrynowego, po chwili dodajemy cebulę i znów kilkanaście minut gotujemy, dodajemy według gustu sól. Gorącą rybę polewamy również gorącym sosem i od razu podajemy. Jako dodatek powinna się na stole znaleźć bułka oraz to samo wino, którego użyliśmy do gotowania potrawy.
Proponuję dziś ponadto znakomity i prosty deser: pięknego, dojrzałego arbuza kroimy w kostkę wielkości połowy pudełka zapałek(przy okazji usuwamy na ile się uda, pestki) i wkładamy na 3 godziny do zamrażalnika. Po wyjęciu natychmiast podajemy na stół. Są to bowiem znakomite lody. No i tylko proszę uważać na gardło i nie zjadać ich w zbytnim pośpiechu. Nawet jeśli w pucharkach się rozmrażają, nie tracą nic z orzeźwiającego smaku.
Komentarze
Wszystko w kolejnosci.
Najpierw pstrag potem arbuzy.
Zaczynam od pstraga. Kiedys postanowilismy wracac z Tarnowa przez Slowacje. Pomylilismy drogi i wyladowalismy na malutkim, prawie dzikim przejsciu granicznym. po polskiej stronie droga tak waska, ze ledwo miescilo sie autko. Po slowackiej stronie troche lepiej. Jakies lokalne przejscie.
Zanim jedna doturlalismy sie do granicy wyladowalismy nad jeziorem Roznowskim po polnocnej stronie. Okolica jest piekna. Tuz nad jeziorem jest restauracja typu zajazd turystyczny. Zrobilismy stop. Obok nas wyladowala terenowa ciezarowka. Tu maje dobre pstragi powiedzial kierowca tej ciezarowki i obejrzal nasze znaki rejestracyjne. Unioslam sie honorem i mowie. Najlepsze sa nasze pstragi bo maja wszystkie inne pstragi pod soba. No to poprobujcie. Weszlismy. Czysciutko, niewielu ludzi bo i pora wczesna. Zamowilismy sobie po pieczonym pstragu, do tego mieszana salatke i po piwku zywieckim. Pstragi byly wysmienite ale najlepsza byla salatka zrobiona z roznych surowych warzyw. Marchew, pietruszka, seler, cebula i chyba poro. Bylo tego piec rodzajow. Ladnie ulozone na kolorowych talerzach a do tego olej, chyba slonecznikowy, ocet jabkowy, pieprz, sol a nawet mielona papryka. Mozna bylo samemu doprawiac. Pstragi, jak pstragi, dobrze przyrzadzone ale salatka miala chybo wiele innych pod soba.
Na polnoc od Zalewu Wislanego sa niewielkie wzgorza morenowe i tam kiedys podczas jachtowej wedrowki znalezlismy hodowle pstragow. Mala odmiana. Swiezutkie prosto z wody. kupilismy wiaderko a wieczorem cala zaloga w sile kapitan, czyli ja, dwu marynarzy, moj syn z kolega, stewardesa czyli corka mojego kolegi, podrastajaca panna i pies okretowy Troll. Olbrzym monachijski. Mlodziez szalala za tymi pstragami. Ja tez. Cala reszte wysprzatal Troll nie zostawiajac nawet sladu kleski.
W Esslingen, troche juz w kierunku gor jest bardzo ladna hodowla pstragow. Ladnie to urzadzone z niewielkim bufetem gdzie mozna sobie zamowic pstraga i napic sie dobrego szwabskiego piwa.
Pstrag to chyba najbardziej rozpowszechniona ryba w Europie srodkowej.
Rozne sa sposoby jego przyrzadzania. podaje dwa dobrze mi znane.
Z Karyntii.
Pierwszy, sposob mlynareczki, czyli pstragi opiekane, bez panierowania. One w ogole nie lubia panierowania. Na moj smak.
Drugi to pstragi na niebiesko. Trzeba miec glaboki garnek. Przygotowac wywar z duza iloscie warzyw. Pstrag trzyma sie za ogon i zanurza w goracym roztworze. Trzeba to robic umiejetnie, zeby sie ogon nie urwal a ryba byla po kilku kapielach mieciutka. Reszte wywaru mozna potem uzywac do innych potraw.
Odmian pstragow jest bardzo wiele. Od malutkich az do duzych lososiowatych. Na Slowenii jest odmiana gorskich pstragow ktora to odmiane uratowali miejscowi ichtiolodzy. Bylaby zaginela, bo mieszala sie z innymi gatunkami.
Za bardzo sie rozpisalem. O arbuzach bedzie inny razem
Pan Lulek
Jako, że moje Dziecko krzyczy, żebym pisała, co tam mam do napisania, bo potem ona musi napisać 5 zestawów pytań na egzaminy poprawkowe, 5 zestawów na egzaminy kwalifikacyjne i jakieś tam materiały szkoleniowe (po polsku to znaczy „odwal się Rodzicielko od maszyny”). Tylko kilka „pstrągowych” uwag, a trzeba wiedzieć, że jest to ukochana ryba mojej rodziny.
1. pstrąg odfiletowany, ale ze skórą doskonale gotuje się w wywarach zwinięty w rurki. Każda rurka spięta szpilką, albo owiązana białą nicią. Rurki gotowane w pozycji stojącej 10-12 minut. Nie ma obawy rozkruszenia ryby, łatwo się ją wyciąga i albo podaje jako roladkę, albo można ją rozwinąć. W środek roladki dobrze włożyć trochę ziół i zieleniny
2. moim skromnym zdaniem pstrąg jest najsmaczniejszy z patelni, panierowany w jajku i płatkach migdałowych
3. pstrąg wędzony smakuje doskonale na gorąco, jako składnik nadziewanych „Alicjowych pieczarek” Zostawić rybę w możliwie dużych kawałkach pod śmietanowym sosem.
Od jutra będę znowu straszyła regularnie na naszym blogu
Witam,
ja z calkiem innej strony. Kiedys obilo mi sie o uszy, ze ilosc energi zuzytej do strawienia pstraga przekracza ilosc kalorii „otrzymanych” ze spozycia tegoz. Czy to prawda?
Panie Lulek, jak Pan to robisz – czy sa rzeczywiscie niebieskie? Przed laty znalazlam przepis na blekitne pstragi, zastosowalam (podchodzilam do tego kilka razy) kropka w kropke trzymajac sie przepisu i guzik. Nie chca sie zrobic niebieskie. Paskudy jedne.
A u nas ma byc calkowite zacmienie ksiezyca. Za godzine. Niestety, choc dzien byl sloneczny i omal-omal bezchmurny, teraz nadciagnela dosc groznie wygladajaca zaslona. Grozna – bo nic nie widac i zanosi sie na to, ze nici z widowiska. A szkoda.
Panie Piotrze – jeszcze raz sie pochwale. Zrobilam kolduny – pyszne. Podziekowania od nas. A przy okazji pytanie. Dlaczego do farszu ma sie dodawac 1 lyzke rosolu? Ja nie dodalam i bylo O.K.
Pozdrowienia
Echidna
Alicjo, nie wiem co w zyciu bardziej szkodzi, dokladnosc czy niefrasobliwosc. Zycie ogolnie jest szkodliwe 🙁
Pstraga (najchetniej dzikiego) robie czasami w bardzo prosty sposob. Calego, bez skrobania, bo skora nie bedzie jedzona, wypatroszonego, umyc i osuszyc recznikiem papierowym. Natrzec sola i pieprzem w srodku i z wierzchu. Do srodka wlozyc kilka listkow swiezej szalwii i kawalek masla. Ulozyc w brytfannie lub na blasze. Na wierzchu ryby ulozyc kilka wiorkow masla. Piec w goracym piekarniku (200°C) ca 20 minut, az bedzie miekka. Czas zalezy od wielkosci ryby. Wychodzi bardzo soczysta i aromatyczna. Do tego salata.
Filety z wedzonego pstraga podaje czesto nasz przyjaciel jako zimna przystawke. Filety sa z malych ryb, lekko wedzone, nie tluste, bez skory. Dodatek – krem chrzanowy, lekko slodkawy.
A ja polecałbym mojego,od paru lat „wigilijnego”,pstrąga w pietruszce.
Składniki:
-pstrągi(po jednym ładnym na osobę,w wigilię o jednego wiecej!),
-świeże masełko,
-zielona,posiekana natka pietruszki,
-cytryna,
-sól,czarny pieprz.
Sprawione i oczyszczone rybki wewnątrz solimy,posypujemy świeżo zmielonym pieprzem i skrapiamy sokiem z cytryny;niech sobie poleżą.
Potem smarujemy w środku masłem,wypychamy natką pietruszki i zawijamy dosyć szczelnie w folię.
Pieczemy ok.30min w temp.180°C.
a.j
Echidna, jestem w trakcie studiowania australijskich przepisow celnych i wlos mi sie jezy! Mily pan z konsulatu w Genewie nie mogl mi dac zadnej wiazacej odpowiedzi, ale przyslal linki do AQIS i w gaszczu przepisow i restrykcyjnych pogrozek (wiezienie do 10 lat!) wyczytalam, ze suszone prawdziwki nie beda zniszczone w ramach kwarantanny, jesli sa pakowane komercyjnie. Chyba musze zalozyc firme? „Dried Mushrooms – Nemo ltd”?
Zycze Ci dziury w chmurach na dzisiejsze zjawisko. Kilka lat temu wstalam nawet o 4 rano, zeby sobie obejrzec zacmienie. Pogoda byla idealna, tylko w kulminacyjnym momencie ksiezyc schowal sie za wielka gora 🙁 Precz z Alpami!
Dzień dobry Gospodarzowi i Blogowiczom
Dla mnie jest średnio dobry, bo już po urlopie (niestety). No ale nie ma co się roztkliwiać – trzeba twardym być.
Pstrągi to smaczne rybki ale nie o kuchni chciałem pisać ale o widokach z nimi związanych. Byłem kiedyś świadkiem tarła pstrąga w górskim potoku. Działo się to u podnóża Karkonoszy, w jednym z dopływów zalewu pilichowickiego. Widok niesamowity bo strumień był pełen ryb zgodnie poruszających się tuż pod powierzchnią wody. Woda po prostu przepięknie fosforyzowała w słońcu. A na brzegach wędkarze, tym razem bez wędek – w roli strażników tarła. Niestety ten okres to raj dla kłusowników, którzy wybierają ogłupiałą rybę siatkami albo trują wsypywanym do wody wapnem. Tak więc wędkarze koczując przez kilka dni nad potokiem dbali by rybki mogły się spokojnie kochać i rozmnażać dla naszej późniejszej kulinarnej przyjemności.
Pozdrawiam
Jak poznac, czy pstrag jest gotowy bez nakluwania widelcem? Sprobowac wyciagnac pletwe grzbietowa. Jesli wychodzi bez oporu – ryba jest gotowa.
Ta pani tez lubi pstragi
http://www.youtube.com/watch?v=CgJ3DBoM0PE
Donosze, ze pstrag na nieciesko, ” blau forele” nie jest niebieski. Skora pstraga ma niebieskawy odcien ktory pozostaje. Mieso jest natomiast po prostu pstragowe. Pyra napisala o pstragach panierowanych. Jej sprawa. Jej malpy, jej cyrk. Wartoby poprobowac jak to jednak smakuje. Przeprowadzalem przed chwila konsultacje z sasiadem, ktory jest zapalonym wedkarzem. Tak dalece, ze czasami przywozi podobno wlasnorecznie zlowione ryby do domu. Powiedzial cos co wartoby sprobowac. Pstragi robione w Römertopf. To taki podluzny garnek gliniany.
Przed uzyciem trzeba go namoczyc w wodzie potem wlozyc to co ma byc jedzone i wstawic do zimnego piekarnika powoli podgrzewajac. Miesa i ryby a nawet warzywa mozna przygotowywac bez dodawania tluszczu. Same sie puszczaja. Tyle, ze jest to dosyc dluga procedura bo zanim sie to nagrzeja i upiecze minie sporo czasu. Przy okazji. Sasiad jest zdania, ze mozna ulozyc dwie trzy warstwy pstragow metoda na waleta przekladajac kazdy warstwe zielenina a na wierzchu polozyc warstewke obranych ziemniakow. Tego jeszcze nie mam w domu. Chyba kupie taki Römertopf. W najgorszym razie po nawierceniu w dnie otworow mozna uzywac jako doniczke do kwiatow.
nemo, w Karpatach wschodnich w Siedmiogrodzie sa wspaniale dzikie pstragi. Przy okazji. Kiedys probowalem w Rumunii sliwowice. Byla podawana w czyms co przypominalo kolbe chemiczna o pojemnosci na oko 100 gramm. Nie mozna bylo tego postawic, trzeba bylo wypic do dna. Mialo okropny zapach ale smakowalo wspaniale
Pan Lulek
Panie Lulku, to pewnie byla cujka, serwowana rowniez na tym helwecko-rumunskim weselu. Na szczescie w 2-litrowych butlach i z kieliszkami, ktore mozna bylo odstawic 😉 Jedno jest pewne: mimo 3-dniowej imprezy nikt sie nie pochorowal. Moze to zasluga tej sliwowicy?
Echidna, pstrag sie zrobi niebieski (od octu), jesli nie zostanie uszkodzona warstwa sluzu na nim. A wiec musi byc bardzo swiezy, nieskrobany, dotykac go tylko mokrymi rekami.
http://www.marions-kochbuch.de/rezept/1258.htm
Kuracjuszy uzdrowiska Cieplice namawiam na pstrąga w parku obok Muzeum Przyrodniczego. Nie miałam zaufania do budek z piwem pod parasolami , ale i pstrąg i towrzyszące frytki były wyśmienite. Za to smażalnia w pięknie połozonych i zagospodarowanych niedalekich stawach rybnych mocno przereklamowana.
Latyrus
Pstrążek, mniam, mniam…
Mam na myśli również tego muzycznego 😉
A w taki sposób, jak trzymała skrzypce Wielka Jacqueline wygłupiając się na próbie, trzymał je również nieżyjący już słynny cygański wirtuoz z Floriańskiej w Krakowie… Niewidomy, kaleka na wózku, genialny. Nawet Menuhin przychodził go oglądać 😀
nemo, Panie Lulek – na zdjeciu zamieszczonym przy przepisie one (te pstragi znaczy sie) sa niebieskie. O tym sluzie tez w przepisie stoi. Moze sek w tym, ze to musza byc swiezo zlowione? Bo te ze sklepu nijak nie chca byc niebieskie.
nemo – o przepisach wspominalam. Zaostrzenia sa nieprzecietne.
Acha – robimy fotografie. To znaczy meska polowa naszego stadla robi. Ja jestem dzis za pomagiera. Jeden tripod, dwa aparaty, co chwila trzeba wymieniac. Mysle iz lepsze beda na filmie. Digital ma za slaby obiektyw. No i oczywiscie zapomnialam dodac – poczatkowo byly chmury, a teraz niebo jak w planetarium – widocznosc – zyleta. A zacmienie tzw: krwawe. Czegos takiego nie widzialam. Jak zyje. Opisze pozniej. Lece na backyard tu przytrzymac, tam odkrecic. I oczywiscie poobserwowac zjawiska via luneta.
Echidna
Świat zwierząt jest cudowny i dziki. Często zjadliwy i pewnie dlatego nie tak łatwo jest go chronić. Prognozy nie napawają optymizmem jeśli chodzi o stan zarybienia naturalnych akwenów wodnych. W przyszłości większość ryb pochodzić będzie z hodowli.
Taki zamysł jest zły jeśli idzie o morale /naukowe klonowanie/, ale dla kuchni jak widać, słychać i czytać nie najgorszy. Dookoła tylko zachwyty.
Póki co to ja ryby z fabryki boykotuje tak długo jak to możliwe.
Kucharzenie to przyjemność która jest dziecinnie prosta, ale tu, przy pstrągu oraz innych hodowlanych rybach, koncentracja pichcenia kulminuje się podświadomie na przyrządzaniu, to znaczy, omijaniu smaku pierwotnego.
Zaczyna się to od lustracji regału z przyprawami. I co się okazuje? Wszystkie można wykorzystać. Te znane i te exotyczne. Nie boja się wejść w koalicje również zielska z ogrodu. Dobrego zapachu dodaje jeszcze tymian i oliwa. Rodzynki oraz curry eliminuje resztki tego na co nie podziałał koper i tomaty. Jeszcze trochę kapern bo są pod ręką skropione cytryna i niech sobie toto jeszcze trochę poleży itd. itp. Zawinięte w aluminiową folie ładuje w nagrzanym piekarniku na okres 8 do 20 min. /proszę nie dłużej/
To nie kucharzenie. Po takim procesie chemiczno technicznym niema żadnej różnicy którą z hodowlanych ryby zawinie się w alufolie.
To ciekawe zjawisko, ale ja mówię dziękuje zanim skosztuje i to bez różnicy kto i jak do tego gra.
Pozdrowienia
A Menuhin to tego skrzypka tylko oglądał? Zatkał uszy stoperami, czy jak?
„Pstrąga ” też często słucham, bo mam go w stałym podróżnym zestawie w aucie. Ale częściej jednak podziwiam go na talerzu.
A na niebiesko to znacznie lepiej wychodzi mi karp…
poniewaz o rybach, to pare fot przez Alicje podrzuce
Co do kupowania ajerkoniaku byłabym ostrożna – zakupiony ostatnio i nienajtańszy okazał się rzadkiej klasy paskudztwem – grudki, jakiś nieswoisty posmak…
Znakomity ajerkoniak robiła mama kolegi – aczkolwiek nie wiem, czy można tak nazwać dobrze „przegryziony” ze spirytusem od Wani kogiel mogiel z wiejskich jaj.
Grunt, że całość była delikatna, aksamitna, gęsta i nie ukrywajmy – mocna, ale nie zabijajaca spirytusowym odorem.
Dziendobry,
Pewnie jak sie jada cos b. czesto to szuka sie ciagle nowych upiekszen do tematu, jak ten nieszczesny losos, ktorego zaczeto hodowac i teraz tani jest jak barszcz i mozna go jesc codziennie, ale trzeba wtedy cos w nim zmienic, bo sie nudzi.
Pstraga pewnie kupuje nie czesciej niz raz w roku i najbardziej lubie z patelni, bez panierki, polanego topionym maslem z zielona pietruszka.
Gdybym go jadla czesciej to pewnie kusiloby mnie go przyprawic cytryna, swiezym imbirem, czosnkiem, cebula, sosami etc.
To nie jest zadna krytyka.
Ryba jak wszysko inne, np. mielone mieso, moze byc przyrzadzona na wiele pysznych sposobow.
Stanowczo jem za malo ryby!
A zatem dzisiaj po pracy po rybe, po pstraga, albo co tam jest najswiezszego w moim lokalnym sklepiku prowadzonym przez Nowofunlandczykow.
Ten blog mnie czesto mnie kulinarnie inspiruje. Dzieki wam wszystkim.
ciao,
a.
Wczoraj wpadlem an sposob grilowania pstraga czy lososia, ktory powalil mnie na kolana:
grilowanie filetu na desce cedrowej.
Deske cedrowa o rozmiarach sredniego filetu trzeba lekko zwilzyc, a potem strone, na ktora kladziemy zamarynowany uprzednio filet nalezy posmarowac oliwa. Calosc kladzie sie na rozgrzany grill i piecze pod pokrywa przez ok 15 min (w zaleznosci od grubosci filetu), dogladajac co jakis czas czy deska nie zaczyna sie podpalac na brzegach. Jesli tak sie dzieje, to pozar dusi sie w zarodku spryskujac miejsce zapalne woda z recznego rozpylacza.
PO 15 minutach na rybe mozna polozyc przybranie (pomidory, zielenine, kolka z cebuli) i piec przez nastepne 10 minut, dogladajc deski. Serwowac na desce, co dodaje kolorytu calemu przedsiewzieciu kulinarnemu.
Podobno ryba przechodzi specyficznym aromatem i nabiera niepowtarzalnego smaku.
Az sie pale (sic !), zeby sprobowac 🙂
Jakobsky, Ty, to ale masz pomysly, zainspirowales mnie i teraz kombinuje, jakby tu z olowkow firmy Staedler ( jedyna, mnie dostepna wersja cedru ) urodzic deske pod pstraga, chyba spytam znajomej Libanki, czy istnieje adekwatna technologia, ale jestem raczej sceptyczny, bowiem jak powiada starozytne porzekadlo: latwiej kijek obcienkowac, niz go potem pogrubasic
Gotujcie się!
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Slawek-Wilk_morski/
Teraz pora na arbuza.
Pan Gospodarz zalecil jesc pokrojone w kostke arbuzy. kupilem dzisiaj arbuza, zrobilem wedlug przepisu, sprobowalem. Bardzo dobre. Bede teraz jesc tego arbuza kilka dni. Na rozne sposoby tylko jakie. nic mi nie przychodzi do glowy.
Budowalem kiedys fabryke w miescie ktore nazywa sie Slovjansk. Zaraz za miastem zaczynaja sie autentyczne azjatyckie stepy. Budowa ciagnela sie jak przslowiony z d… sierp. Moi partnerzy mieli klopoty ze wszystkim od cementu poczynajac a na pomocnikach konczac. Projekt byl dosc duzy i nie moglem uciec do domu zeby nie bylo odmowy zaplaty. Jednym z moich partnerow byl taki chudzielec o ktorym mowiono, ze jest podpadniety. Nikt nie umial albo nie chcial mi wytlumaczyc na czym polegala ta podpadziocha. On mial zlote rece do maszyn. Jeden z agregatow mial oczywista wade fabryczna. Trwaloby zanim sciagnalbym serviceanta ze Szwajcarii. Ten chlopina powiedzial mi, ze zostaje na noc i zobaczy co sie da z tym zrobic. Rano maszyna chodzila jak zegarek. Nie wiedzialem jak sie odwdzieczyc i dalem mu karton papierosow. Wtedy zawsze kupowalem papierosy, To byly zawsze dobre i niedrogie prezenty. Byl zaszokowany. Caly karton. Popatrzcie ludzie i za co, za jedna nocke. Klekajcie narody. Nastepnego dnia dal mi prezent. Trzy noze kuchenne. Od duzego do jarzyniaka. Mam je do dzisaj. Z cienkiej stali, okladki z jakiegos tworzywa uzywanego przez elektrykow. Powiedzial do tego skad je ma.
Rok przed koncem odsiadki kazdy z siedzacych mial prawo zrobic sobie taki komplet nozy. Taki byl obyczaj w tym lagrze. Zafasowal 15 lat, odbebnil piatke. Okazalo sie, ze to nie on byl winny. Ale co siedzial, to siedzial. Nawet go nie przeprosili. Pod koniec uruchamiania calej linii wydalem dla moich partnerow drobny prijom i zaprosilem tego podpadnietego. Mialem jeszcze kilka dni na uporzadkowanie papierow a ten, nagle, podobno bez zgody naczalstwa zaprosil mnie na dacze swojego tescia. Tesc nie byl podpadniety. Tam pokazal mi jak nalezy jesc arbuza. Najpierw trzeba miec dobrze dojrzaly owoc. nie za duzy, nie za maly w sam raz. Potem trzeba miec glaboka studnie. Kilkadziesiat metrow z zimna woda. Arbuza wklada sie do siatki i na dlugiej lince spuszcza do wody. Studnia ma byc tak gleboka zeby w niej w dzien bylo widac gwiazdy. Arbuz musi sie chlodzic co najmniej jeden dzien. Potem wyciaga sie go ze studni i na drewnianym pienku przy pomocy starej kozackiej szabli rozrabuje. Najwaznieszy jest pierwsze uderzanie. Ma byc takie jak w ten glupi leb. Musi rozciac do spodu.
Arbuz jest soczysty, czerwony i pysznie smakuje jako zakaska.
Teraz najwiekszy klopot to znalezienie odpowiedniego arbuza, studni o odpowiedniej glebokosci no i kozackiej szabli.
Smacznego
Pan Lulek
Mnie też lepiej wychodzi karp albo lin na niebiesko. Jest to o tyle praktyczne, że nie skrobire się rybki ani nie walczy ze sluzem o zapachu mułu. Woda z octem robia za nas wszelkie porządki, amy tylko zjadamy aromatyczne mięsko polane masłem z pietruszką. Skóra z łuskami też znajdzie jakiegoś zwierzęcego amatora.
Ponieważ mam dzisiaj niezwykle emocjonyjący dzień i nie miogę pisać, a spraw bardziej i mniej ważnych mam parę, uprzejmie proszę Gospodarza aby był łaskaw do mnie jutro napisać.
Sławek, rzuć okiem na „morska wersja haut couture – to zdjęcie przysłałeś w oryginalnym formacie i ja je pomniejszyłam – widzisz różnicę? Nie wiem, dlaczego tak sie dzieje, ale jak ja u siebie robię „obróbkę”, to zdjęcia niby są te 150-200kb, ale wyglądają wypasione na ekranie. Następnym razem nie obcienkuj tak, bo ja ich już nie dam rady pogrubasić.
Karmazyny śliczne, tej barakudy nie znam, tango z rybą w zębach – tego jeszcze nie grali 🙂
A takie paszcze to lepiej, żeby sie w nocy nie przyśniły! Ciekawe, czym sobie czyszczą zęby…
Drogi Panie Lulku,
służę pomocą w sprawie arbuza:
Pokroić kawałek arbuza w sporą kostkę. Dorzucić skrojoną w cienkie piórka czerwoną cebulę, dużo.
Do tego pokrojoną w kostkę fetę, tak z 15 dkg. Puszka czarnych oliwek, garść liści mięty, wszystko skropić obficie sokiem z cytryny. Smacznego!
http://alicja.homelinux.com/news/Food/Feta-watermelon_salad.jpg
Panie Lulku, picia wodki pod arbuza uczyli mnie speleolodzy z Krasnojarska, ale o studni nic nie mowili, moze dlatego ze to Sybiracy i tamtejsze studnie – nawet plytkie – sa zimne.
Z deska cedrowa tez mam klopot, choc mysl o kredkach Caran d’ache rowniez mi przemknela jako pierwsze skojarzenie. W parku zdrojowym jest kilka cedrow libanskich, ale policzonych, sasiad ma pokazne drzewo w ogrodzie, ale do scinki sie nie przymierza. Mam jeszcze znajomego stolarza- staruszka. Zrobil mi niedawno taboret modrzewiowy, to moze cos w zapasach jeszcze ma…
szuwaksem, u mnie nic sie nie dzieje w sprawie tych zdjec, wszystkie traktowalem identycznie, doszly jak umialy, pewnie Billy Gates cos podupil, a do tego czesci brakuje, coz, pewnie takie czasy, szabelka ich po lbach
slawek,
a nie latwiej pojsc do Castoramy i kupic odpowiedni kawalek ? Cedr sprzedaje sie na metry w deskach o roznych grubosciach.
Szkoda olowka, no chyba ze koniecznie musisz zobaczyc sie w tej sprawie z Libianka.
http://www.tqs.ca/emissions/questcequimijote/archives/emission-117.php
– tam jest zdjecie ugrilowanego pstraga na desce (jeden kawalek, nie skladak z olowkow).
Slawek,
w koncu opublikowano tez caly przepis:
http://www.kraftcanada.com/fr/recipes/recipetemplate.htm?recipe_id=87247&ctx={3FFD616F-E795-4325-AD6F-63053069D42E}
Niestety, nie podaja jak skombinowac deske cedrowa…
natomiast w uzupelnieniu: przed grilowaniem deske trzeba namoczyc w wodzie conajmniej cztery godziny lub przez cala noc.
Jakobsky, cedr w Casto? toz tam tylko sosenka i pilsn, no i jakies okleiny, mimo wszystko nieco mnie sploszyles, chyba jednak sprawdze
Slawek
Allez, allez…. w Castoramie mozna wszystko znalezc. Cedru uzywa sie np. jako wykladziny do wnetrza szaf, bo wtedy ubrania nie przechodza zapachem… szafy, a szczegolnie trzymanych tam butow (jesli trzyma sie buty razem z ubraniami, np. z plaszczami). Nie wiem jak we Francji, ale w Kanadzie cedr jest do kupienia bez wiekszych problemow w sklepach typu Castorama.
U nas cedr jest srodkiem przeciwko molom. Drogi jak djabli. Sprzedaja cedrowa wieszaki, koraliki, odpadki po stolarskiej obrobce mechanicznej.
O ile pamietam, ojczyzna cedru jest Liban. Oni chyba maja takie drzewo na swojej narodowej fladze. U nas w ogrodach botanicznych ale pod scisla ochrona. Podobno cedr moze zyc kilka tysiecy lat. To chyba Fenicjanie robili cedrowe okrety.
Moze ktos przyjedzie na Zjazd z cedrowa deska. Moze sie przydac w sypialni jako deska rozdzielcza.
Do zobaczenia
Pan Lulek
Liban nie jest „ojczyzna cedru”.
Cos takiego jak „ojczyzna cedru” nie istnieje….
Jakobsky, po zmacaniu terenu stwierdzam, ze latwo nie jest, najwyrazniej Kanada ma lepiej zaopatrzony rynek, u Zabojada, to przygoda z deska wielka, obejzalem filmik, niezla blondyna z cudownym akcentem, pozazdroscic, gril z przykrywka jeszcze do nas nie dojechal, a raczej, ze jestem cienias nieuswiadomiony, staram sie jak umiem, ale musze przyznac, ze deska i dekielek mnie zgiely
@Jacobsky
Ta deseczka to z drewnianego kościoła w którym głoszą św /ietne/ przepisy?
dobra nowina, trafilem kulki cedrowe na mole za niezly szmal, ale jak z tego zrobic deske?
slawek,
1. podejrzewam, ze za cedr moze sluzyc kazde inne drewno aromatyczne, byle nie smoliste (chodzi o nadanie rybie wedzonego smaku);
2. wyszukac przykrywke do grilla to nie klopot. Zawsze mozna poswiecic pokrywe ze starego woka, a tanie woki sa teraz do kupienia wszedzie (chinski import);
3. niezla blondynke mozna zastapic jeszcze lepsza brunetka…
4. …a i wtedy ten czy inny akcent nie ma absolutnie zadnego znaczenia dla cialoksztaltu
@slawek,
Tak było spieszno do domu żeś wiadro kilwatra za rufę wylał.
A takie paszcze z pełnym uzębieniem to na wakacyjny makijaż łowione?
owszem, ale przyjemnosc wynika wlasnie z cialoksztaltu, a propos deski blondyna rzeczywiscie sugeruje inne drewna, jak trafie, przykryje tym, co pod reka
Arku, kilwater sam sie wylal, z rozpaczy, ze nie bralo, na makijaz, to nawet jazgarz nie bierze, a co dopiero, te uzebione
http://www.forst-hamburg.de/thehamburgplank.htm
Tu mozna znalezc i zamowic deske cedrowa, do piekarnika – za 22,50 euro, na grill – ciensze, za 12,50/5 sztuk.
Deske, jak sie nadpali – gasic chardonnay 😉
nemo,
przy podanych przez Ciebie cenach za deski wypada tylko gasic je gasnica z szampana
slawek
no to jem spokojny kolacje ze nóżki całekształtne pozostaly
Alicjo,
tak dojrzale /z 2002 roku/ fotki dziś prezentujesz
Może się przyda:
Likier jajeczny – adwokat.
6 żółtek,
250 g cukru,
1 cukier waniliowy,
250 ml skondensowanego mleka,
250 ml czystej wódki,
żółtka, cukier, cukier waniliowy ucierać w temp. 65-70’C – 10 minut (w thermomixie – obroty poz.3), po 5 minutach nie przerywając ucierania dodać mleko skondensowane, następnie wódkę; przelać do butelki, pozostawić do wystygnięcia.
Zawsze się udaje. Bez thermomixa? Może żółtka ubić z cukrem na tzw parze i potem jak wyżej?
Smacznego, tss
PS. Ręcznie pewnie dłużej niż 10 minut, bo obroty poz.3 to 1000 obr/min.
Jacobsky, tu sa tansze i blizej Ciebie, ale jakies cienkawe – 5/8 cala (1,5 cm).
https://www.greatlakesgrilling.com/frame/?Category_Code=RGP
nemo,
5/8 cala to wystarczy. w koncu drewno jest namokniete, a wiec jedyne, co ewentualnie sie zatli to brzegi, ktore wtedy trzeba zrosic woda. Wedlug przepisu calosc siedzi na grillu nie wiecej niz 20 minut.
w kazdym razie dzieki za link 🙂
To brzmi (i wygląda) całkiem sensownie, Nemo – trzy dechy za 18$, niech nawet hamerykańskich, bo nasz dolar wyjatkowo dobrze ostatnio stoi.
Chyba się skuszę, dzięki za sznureczek.
O, a zapomniałam dodać, że nasz rainbow trout ma wszystkie pstrągi świata pod sobą i nie trzeba jednego na osobę, bo one są spore (od 30-100cm)!
Arkadius,
fotki sprzed 2 lat, czyli wino było 5-cio i 3-letnie, całkiem dojrzałe 🙂
tss,
chciałam się zarejestrować na stronę Partii Kobiet, ale zanim zdążyłam chociaż raz po zarejestrowaniu wejść, pojawił się napis, że za często się logowałam i konto zostało zablokowane. Zdumiało mnie, bo nie zdążyłam się zalogować, tyle, co zdążyłam się zarejestrować… Jakiś techniczny diablik?
Alicjo, diablik, jak zwykle tkwi w szczegole, zwal na Billa G. deski, chyba odpuszcze, toz one drozsze od tego pitlinga, co chcialelbylbym pichcic,, zjem bestie na surowo, mowcie ot teraz do mnie „Skosny”
Alicjo, ostrzegam przed mutantami, nie wiem wprawdzie skad te metrowe pstragi ciagniesz, ale czuje tu manipulacje genetyczna, toz to wbrew Darwinowi, pstrag, niestety, mowie oczywiscie o wersji handlowej, jest z hodowli, dlatego wlasnie mu nie wierze, nie kupujac, mialem ten rarytas, prawdziwy kiedys na talerzu, pozniej, przypadkiem, tego ze stawu, teraz, zapomnialem ze takie cos istnieje, kalafior w smaku bardziej przypomina rybe niz ta jednostka z pletwami, co podrabia pstraga, wypasionego na granulkach, nadajacych niby jeszcze rybie smak kury, dokladnie w tym samym rejestrze istnieja dla mnie kury o rybnym smaku intensywnie proponowane przez przerozne Carrefour’y za cene wyjatkowo przystepna
ps oczywiscie wczesniej mialo byc od, o ile ktos zwrocil na to jakakolwiek uwage
Sławek, absolutnie nie mówię o żadnych tam mutantach, nawet zaniżyłam ich naturalną wielkość, właśnie sprawdziłam. Tutaj ryba jest opisana, skąd pochodzi, a i po cenie sie poznaje, czy to hodowlany, czy jakis mutant. Takie pstrągi czy łososie z łowisk naturalnych nie należą do tanich ryb, ale są smakowite. Tu sibie możesz poczytać, gdzie złowić, pakuj sprzęt i przyjeżdżaj! Trochę daleko ode mnie na te łowiska, jakieś 5000km minimum, ale co to dla harcerza takiego jak Ty 🙂
http://fr.wikipedia.org/wiki/Truite_arc-en-ciel
Nie będę zwalać na Billa, bo cóż on tu ma do rzeczy, nie on projektował i prowadzi stronę. Upiekło mu się tym razem 🙂
P.S. w wersji angielskiej wiki jest więcej szczegółów i zdjęć. Miałam zapytać – karmazyny (tak mi się wydaje) rozpoznałam, ale co to za straszna ryba, przy której szerszeń to cienki Bolek? I co to za cholera, ten lisi rekin?
A, jeszcze się „pochwalę”, że całkowite zaćmienie księżyca całkowicie przespałam, u nas było nieco przed piątą rano, i dobrze mi tak, trzeba było wysłuchać wiadomości dziennika wieczorem, bo podawali, kiedy się spodziewać. Jak na złość, przecież ja niemal zawsze budzę sie ok. czwartej, pogadam na blogu i idę dospać, a dzisiaj mnie nie strzyknęło 🙁
I w czasie pełni mam kłopoty ze spaniem w ogóle!
Nemo,
jeszcze na wczesny Twój post, w drugiej połowie życia wybieram niefrasobliwość, bo już się człowiek nafrasował sporo, czas dać sobie wolne od frasunku 🙂
Masz rację, życie to niestety, śmiertelna choroba!
I w sprawie pomidorów:
nasiona suche na pieprz, mogę wysłać przed wyjazdem, mogę zabrać ze sobą i zostawić pod opieką Wojtka, to sobie odbierzesz przy okazji odbierania orzechów. Napisz, jak Ci wygodniej.
Alicjo, pojęcia nie mam. Strona PK jest „w robocie”, czynna, choć czasem głupieje. Np jak dokonuję wpisu to mi wyrzuca nr błędu i zdaje się, że tekst wcięło. Robię sobie powrót, wysyłam jeszcze raz i wtedy mi komp. podaje, że nie mogę tej samej wiadomości wysyłać dwa razy. Prawie za każdym razem tak mam… Na szczęście tekstu wpisu nie wcina i można operację powtarzać. Inaczej łatwo byłoby się zniechęcić.
Proponuję napisać list do administatora na adres: admin@polskajestkobieta.org . Może on sobie poradzi?
Pozdrawiam, tss
Alicjo, nasionka daj najlepiej Lulkowi, bo do niego na pewno dotrzemy, chociaz moze raczej w drodze do – a nie z Rumunii. Z gory dziekuje!
http://www.barbecuewood.com/Search.bok?product=cedar
Jest jeszcze cale mnostwo amerykanskich oferentow, az zazdrosc bierze 🙁
Jest tego – no ale cedry na zachodnim wybrzeżu całej A.Północnej są popularne, wcale nie pod ochroną i jeszcze w dodatku, o zgrozo, w kominkach się tym pali!
http://en.wikipedia.org/wiki/Thuja_plicata
Tego jest sporo i tutaj, nie takie jednak wielkie, jak na zachodnim wybrzeżu. Nikt na to nie mówi tuja, tylko cedr czerwony. Wdzięczne drzewa.
W takim razie Pan Lulek będzie posłańcem od pomidorów, niech się zasłuży 🙂
Od lat uzywam do grilowania drewna hikoroego, ktore jest w sprzedazy na kazdym kroku. Cedrowe jest raczej idealne do budowy domu i wykonczenia wewnatrz.
Koncowy efekt wyglada nader apetycznie, deske cedrowa mozna u nas kupic, ale przy moich wyjatkowych zdolnosciach pirotechnicznych przepisu nie wyprobuje. Pozostane przy mniej „ekstrawaganckich” lecz rownie smakowitych daniach z pstraga.
Nie chce wykozystywac Panapiotrowego blogu (jak kto woli bloga) do opisywania wrazen z wczorajszej nocy – zacmienie Luny. Po powrocie do domu podesle do Alicji. Lacznie ze zdjeciami. Jak oczekiwalam digital tylko czesciowo spelnil swe zadanie. A na film trzeba troszke poczekac.
Czyjez to stopki mozna podziwiac pomiedzy fotkami ryb? O ile sie nie myle syreny maja ogony. Czyzby autor zdjec z takim fasonem wyplywal na polow?
Pozdrowiatka od zwierzatka
Echidna
Panie Piotrze,
Co sie stalo z anegtotami historycznymi? I czy wie Pan cos na temat stolu przy jakim serwowala posilki dla wybrancow Madame de Pompadour (Jeanne Antoinette Poisson)? Ponoc mial ksztalt rozety czy tez raczej kwiatu, wysuwal sie z podlogi, cos sie skladalo, cos rozkladalo – calosc przedstawiala maistersztyk techniki.
Echidna
Oj – zjadlam „r” – pora lunch’u nadchodzi. Jasne ze wykorzystac
E.
A podsyłaj, Echidna, podsyłaj!
Ja przespałam, już popłakałam nad tym.
Jeszcze tylko dodam, że ten nasz czerwony cedr, czyli tuja, to nie cedr libański czy w ogóle z rejonów śródziemnomorskich, ale taka nazwa się przyjęła i to z niego są wyrabiane te deseczki i mnóstwo innych rzeczy. Bardzo ładnie pachnie – a moja znajoma, a moja znajoma, mieszkająca w starym domu, ma pokoik-garderobę, wyłożoną cedrem od sufitu po podłogę – pozazdrościć!
Poczytałam trochę o wykorzystaniu tych desek nawet w konwencjonalnym piekarniku – układasz deskę na jakiejś brytfannie, nalewasz trochę wody – i kuchcisz. Korci mnie, żeby sobie sprawić coś takiego, ale na razie nie mam głowy, generalne porządki przed wyjazdem, dużo drobnych spraw do pozałatwiania, a i jeszcze muszę coś niecoś kupić, bo mi „wyszły” trampki i takie tam inne.
No to ja powoli się ewakuuję do jakiegoś poczytania, dobranoc wszystkim i miłego dnia Aussielanderom!
nemo !
Wez po uwage, ze jestem na Zjezdzie blogowiczow w dniach od 19 do 24 wrzesnia. Wyjezdzam z domu w dniu 17 wrzesni a wrocic moge najwczesniej w dniu 26 wrzesnia poznym wieczorem. Byloby zatem dobrze gdybyscie przed moim wyjazdem do Polski poinformowac mnie o swoich planach. A zatem. Przed dnie 17 wrzesnia o kazdej porze, po 27 wrzesnia rowniez mozecie byc u mnie. W kazdym przypadku prosze o kontakt zebym byl w domu.
Jezeli dostane nasionka a nie bede w stanie ich przekazac to sam sprobuje je zahodowac albo postaram sie znalezc mozliwosc przekazania do adresata. W najgorszym razie trzeba bedzie sie wybrac do Helvecji albo zrobic mikrozjazd na przyklad w Bregenz.
Pozdrowienia
Pan Lulek
Panie Lulku, boj sie Boga! Czy Ty przez te nasionka po nocach nie spisz? W droge do Rumunii wyruszamy w okolicach 30 wrzesnia, wiec powinienes juz byc w domu. Skontaktujemy sie przedtem na mur!