Kapuśniak palce lizać
Powiem Wam, co – moim zdaniem – jest prawdziwym sprawdzianem kuchennych umiejętności: ugotowanie zwykłych potraw w sposób doskonały, taki, by ślinka ciekła oczekującym biesiadnikom. Prawdę mówiąc, kiedy łatwiej o zupełnie nam obcego hamburgera czy parówkę zwaną hot dogiem, bardziej łakniemy dobrej, zwyczajnej potrawy, w której trwają zapomniane, nieco staroświeckie smaki. Taką potrawą jest dla mnie kapuśniak ze słodkiej kapusty. Doskonały zarówno latem jak zimą, dobrze przyprawiony ugotowany na mięsie może się stać pełnym daniem kolacyjnym. Potrzebne więc będą następujące produkty: 30 dag wołowego mięsa rosołowego z kością, włoszczyzna (2 marchwie,1 pietruszka, kawałek selera i pora oraz 1 nieduża cebula)1/2 główki kapusty słodkiej, 2 pomidory (mogą być mrożone) 4 ziarnka pieprzu,1 ziarnko ziela angielskiego, dosłownie maleńki kawałek liścia laurowego, sól, pieprz mielony a także sporo siekanego koperku, łyżeczka cukru,3 łyżki słodkiej, niskoprocentowej śmietanki, sok cytrynowy do smaku. Dla amatorów bardzo treściwego jadła – 2 spore ziemniaki. Najpierw ugotujemy wywar z mięsa i włoszczyzny. Do gotującego się wywaru dodamy ziarnka pieprzu i ziela angielskiego a także listek laurowy. Miękkie mięso wyjmiemy z wywaru i pokroimy w dużą kostkę. Wyjmiemy także włoszczyznę (możemy wrzucić do zupy kilka krążków marchewki). Do wywaru wrzucimy poszatkowaną dość drobno kapustę i obrane ze skórki, pokrojone na ćwiartki pomidory.
Powinno się gotować do miękkości. Jeżeli dodajemy ziemniaki – jest to również chwila, w której wrzucamy je do zupy. W trakcie gotowania (mam nadzieję ,że z przyjemnością) próbujemy, solimy, dodajemy zmielonego pieprzu i cukru. Do zupełnie gotowej zupy dodajemy do smaku sok z cytryny a następnie dolewamy słodkiej śmietanki.
Łączymy ugotowaną zupę z pokrojonymi kawałkami mięsa, jeszcze chwilę podgrzewamy, po czym wlewamy do, wazy i posypujemy obficie siekanym koperkiem. Zapewniam, że ugotowanie takiej zupy, bardziej niż wyszukane słowa przekonają (niemal każdą) damę o gorącym uczuciu.
Aha, ważny komunikat: tej zupy będzie oczywiście tyle, że po filiżance zostanie jeszcze na następny dzień.
Komentarze
Godzina 16:10. Do konca pracy pozostalo jeszcze 50 minut. Moje drugie sniadanie dawno poszlo w zapomnienie, a przede mna okolo godzinny powrot do domu. A Pan, Panie Piotrze, kulinarny kusicielu, wodzi na pokuszenie wizja wspanialej zupki. Czy to tak ladnie?
Na pocieszenie (dla mnie) i kuszenie (dla innych) w domu czeka wysmienity rosol wolowy, sztuka miesa w sosie chrzanowym i salatka z orzechow wloskich i selera. A na deser gofry z jagodami i ubita smietana.
Tu wyjasnienie – jagody z europy (produkt francuski – wysmienite), gofry mego wypieku, a smietane ubije w minute-piec.
No i jak tam z ta „slinka”?
Pozdrawiam
Echidna
Echidna – dzięki za przepisy; przekaże je osobie zainteresowanej. Mój szczery podziw budzi myśl, że pracując tyle godzin masz czas na gotowanie 3 daniowych obiadów. Chociaż – sama to kiedyś robiłam i do dziś nie wiem, jak ja to robiłam. Dodatkowo przygotowane przez Ciebie menu wygląda w moich oczach dostatnio i egzotycznie za sprawą różnicy w cenach i zaopatrzeniu sklepów.
A jeżeli chodzi o zupy, to już kiedyś wszyscy się zgodziliśmy, że je lubimy i każdy gotuje je inaczej. Tak jest dobrze. Panapiotrowy kapuśniak jest z pomidorami i śmietanką, mój z kminkiem i złotą zasmażką, reszta się zgadza.
Wracam do ksiązki o której wczoraj pisałam – wyjątkowo licznie prezentowany jest w niej światek dziennikarki, panie Piotrze. Broń mnie Panie Boże, abym chciała popełnić zdradę albo jaką nielojalność, ale urzekły mnie przepisy na : Kaczy biust po poznańsku, „Expressowe” żeberka korzenne i dziennikarski karczek z serem i suszoną śliwką – wszystkie autorstwa Andrzeja Niczyperowicza, dziennikarza „Gazety Poznańskiej” i finalisty wielokrotnego kulinarnych konkursów dla dziennikarzy. Jest zresztą w tej książce całe mnóstwo przepisów, które spodobały mi się, od pierwszego spojhrzenia. Jeżeli ktoś chciałby, mogę przepisać kilka
Dziekuje Gospodarzowi a takze Panstwu za odpowiedz na moje pytania w sprawie bigosu i z zadowoleniem przechodze do tematu kapusniaka poniewaz jest to jedna z moich ulubionych potraw. I niezaleznie od tego, czy jest ona przyrzadzana na miesie wolowym czy na kurczku, czy ze smietanka czy bez, czy ewentualnie z dodatkiem maki, smakuje rownie wysmienicie. Lubie to danie jako zupe, ale rowniez stosuje je zamiast sosu (wtedy oczywiscie mniej wody i zageszczany maka). Do tego na przyklad ziemniaki gotowane, kaszanka przysmazana i jajka sadzone, pyszne. Niestety, pozostaje mi narazie tylko pomarzyc o tej potrawie, poniewaz, niestety, w kraju mojego zamieszkania nie mozna kupic kaszanki.
Z waznego komunikatu na koncu felietonu zrozumialam tyle, ze zupy ma byc dosc duzo, skoro ma zostac na nastepny dzien, zastanawiam sie tylko, do czego ma byc uzyta ta filizanka.
A ci już od świtu świergolą o jedzeniu!
U mnie kapuśniak to z kiszonej kapusty – dobrze, że mi przypomniano o tym ze słodkiej! U mnie wczorajszy chłodnik z ciężko przetartych szparagów, zostało na „po filiżance” i chyba jakąś sałatę do tego, bo szykuje się sauna. A tu niestety, czeka mnie robota 🙁
Echidna,
rzuć przepisem na sałatkę z orzechów włoskich i selera, bo mnie to zaintrygowało – seler naciowy czy korzeń? Podam Wam przepis na sałatę ziemniaczaną inaczej:
-ziemniaki (ile kto chce, tak, aby wyszła pożądana micha sałaty)
-30-40 dkg boczku
-pieczarek z pół kg.
-sól, pieprz, majonez
Schłodzone ziemniaki obrać ze skórki, pokrajać w sporą kostkę. Boczek pokrajać w plasterki, a te w jeszcze mniejsze kawałki, wrzucić na patelnię, do tego dodać pieczarki pokrajane w ćwiartki. Podsmażyć wszystko na lekko rumiano, odcedzić tłuszcz, wrzucić do michy z ziemniakami. Sól, pieprz, łycha lub dwie majonezu, tyle, żeby ziemniaki w majonezie nie pływały – gotowe.
Prosty przepis na wszelkie spędy towarzyskie, idealny dodatek do ogrodowego grilla, zapewniam, że znika prędko.
p.s. Ten odcedzony tłuszcz wstawić do lodówki i zużyć do czegoś innego.
Alicjo. Twoje zastrzeżenie o przecedzonym tłuszczu może się przydać. W tej książce , o której od wczoraj piszę, aż dwóch panów przyznało, że ich największa wpadka w kuchni, to przecedzenie całego rosołu do zlewu. Potem oczywiście udawali, że tak miało być i kazali jeść gościom gotowane mięso z włoszczyzną.
Witam słonecznie. Chwila przerwy od roboty na lancz. Sałata z winegretem, pomidorem, jajkiem na twardo, ogórkiem małosolnym (własnej roboty) i grzankami czosnkowymi. I tyle… Ale o czym innym chciałam. Otóż: za namową P. Piotra kupiłam na allegro dwie formy: 1 do mufinek (12 dołków) i 1 do tarty. Nigdy jeszcze mufinek nie robiłam, poszperałam w sieci w poszukiwaniu przepisów, ale żaden nie wydaje mi się powalający. A
musi być dobry, bo mufinki chcę upiec na niedzielny podwieczorek – nawiedza mnie przyjaciółka z dzidzią (dzidzia przy piersi, mama na diecie piersiowej). I stąd pytanie: macie/znacie fajne przepisy na mufinki? I może na jakąś lekką tartę? dzięks 🙂
„słoną” tartę – kolacyjną.
Mamo Natana – zaczynam szperać w przepisaćh. Wiem, że mufinki robi stale Marialka, natomiast tarty to domena Nemo. Jak one się nie odezwą, to ja wieczorem podam.
Nemo nie ma od ponad tygodnia. Może Marialka… Zajrzałam do Wielkiej Kuchni Amerykańskiej. Tam większość przepisów polega na kupieniu gotowej mieszanki do ciast, wlaniu wody, wsypaniu bakalii i dołożeniu melasy. Skąd ja melasę wezmę? Pyro, będę wdzięczna za mufinki i leciutką tartę. Może być na gotowym francuskim spodzie, a co tam.
Nie tylko kiszona kapusta sama idzie w usta. Przeciez jest sezon letni. Upalny jak dla nas. Ustawicznie ponad 35 C. Podobno od jutra ma byc znosniej. Najlepsza kapusta jest na winie. Co sie nawinie to do kapusty. Czerwone wino tez. Gotuje zawsze powyzej aktualnych potrzeb a potem zamrazam na lepsze czasy. Jest jak piekna dojrzala dama. Im starsza tym bardziej doswiadczona i smaczniejsza.
W Dolnej Austrii moj przyjaciel, znakomity winiarz podczas winobrania przagotowywal dla nas na wieczor potrawe ze swiezej kapusty na bialym winie. Djabli wiedza co on wkladal do tej kapusty. Wygladalo na ziemniaki, olej slonecznikowy i niezbyt wiele przypraw. Chyba wkladal rowniez serce bo smakowaloto znakomicie. Bylo podobne do starej parzybrody. Jesli ktos jeszcze pamieta co znacza to slowo. Kolor lekko zielony, wyglad szklisty, konsystencja dosyc gesta. Do tego pilismy sturm bialy lub czerwony i jedlismy czarny chleb pieczony w domowym starym piecu ze skora gruba i pachnaca. Na zakonczenie Monika, corka gospodarza i jednoczesnie zazywna jejmosc serwowala studel jablkowy wlasnej roboty.
Ot takie zwykle proste chlopskie zycie.
Przy okazji, dowiedzialem sie, ze w Staiermarku jest klasztor do ktorego mozna wsptapic na okreslony czas, dostac cele i poddac dowolnym rozmyslaniom. Kolejki jak piorun a ceny powyzej najdrozszych hoteli.
Podobno po tekiej pustelni pacjenci wychodza jak nowo narodzeni ze wzmocniona ochota do zycia. Klasztorny ogrod dostarcze swiezych warzyw i owocow, wszystko calkowicie biologiczne ale tam to pracuja juz profesjonalisci.
Jeszcze nie Eremita ale
Pan Lulek
Bądź cierpliwa, Mamo Natana, zaraz wklepię wg życzenia.
O, jakaś Ty miła, Marialko. czekam cierpliwie 😉
Alicjo, sluze uprzejmie. Ze zas nauczyla mnie tego Babcia moje proporcje sa „na oko”:
Przepis na 2 osoby:
niewielki seler (korzen)
Oooo… samo sie wyslalo podczas pisania. Przepraszam. Zatem raz jeszcze od poczatku.
Jak juz zaznaczylam moje proporcje sa ?na oko?.
Przepis na 2 osoby:
niewielki seler (korzen)
5-6 orzechow wloskich (jak lupane okolo 1 garsci)
2 lyzki smietany
1 lyzka majonezu
Oooo… samo sie wyslalo podczas pisania. Przepraszam. Zatem raz jeszcze od poczatku.
Jak juz zaznaczylam moje proporcje sa ?na oko?.
Przepis na 2 osoby:
niewielki seler (korzen)
5-6 orzechow wloskich (jak lupane okolo 1 garsci)
2 lyzki smietany
1 lyzka majonezu
Oooo… samo sie wyslalo podczas pisania. Przepraszam. Zatem raz jeszcze od poczatku.
Jak juz zaznaczylam moje proporcje sa ?na oko?.
Przepis na 2 osoby:
niewielki seler (korzen)
5-6 orzechow wloskich (jak lupane okolo 1 garsci)
2 lyzki smietany
1 lyzka majonezu
Kruche ciasto na tartę:
200 g mąki
duża szczypta soli
100 g schłodzonego masła
1 jajko lekko roztrzepane
2-3 łyżeczki wody
1) przesiać mąkę i sól do miski, pokroic masło i dodać do mąki
2) czubkami palców wyrobić tak, aby powstały kruszynki
3) zrobić wgłębienie i wlać jajko roztrzepane z wodą
4) wyrabiać powoli aż wytworzy się kula, wyłożyć ciasto na stolnicę i zagniatać delikatnie ( nie dłużej niż 20 sekund) aż powstanie gładka i jednolita masa; zawinąć w plastikową folię i chłodzic najmniej 20 minut
ta ilość ciasta starcza na wyłożenie 2 płytkich form do tarty o średnicy 18-20 cm, dobrze zawinięte ciasto można mrozić
Poniższy przepis na tartę nie jest moim autorskim. Tarta jest natomiast wypróbowana, dobra i co ważne lepsza nawet na zimno niż ciepła, stąd podaję przepis na nią śwadoma, że Mama Natana chciała taka na spodzie francuskim- pod tym względem nie spełniam życzenia- ale jest doskonała na upał. Bardzo dobra podawana z zieloną sałatą ( z winegretem, z balsamico, jak kto woli)
Tarta z pomidorami bazylią i mozzarellą
Nadzienie:
2 jajka
50 ml mleka
50 ml gęstej tłustej śmietany
szczypta gałki muszkatołowej
szczypta pieprzu cayenne wg uznania
2 małe pomidory, podzielone na pół, wydrążone z pestek, pokrojone na centymetrową kostkę
150 g sera mozzarella startego na grubej tarce
1 łyżka drobno posiekanej świeżej bazylii
1) natłuścić formę do tarty, rozgrzać piekarnik do 200 st., rozwałkować ciasto na grubość 3 mm ( 1/2 porcji ciasta z ww przepisu) i wyłożyć formę, obciążyć ciasto np. fasolą na pergaminie
2) podpiekać 10- 15 minut aż ciasto stwardnieje, wyjąć i zdjąc obciążenie z fasoli, włożyć jeszcze na 10 minut lub do czasu gdy będzie suche i rumiane- wtedy wyjąc z piekarnika, zmniejszyc temp. do 170 st. a ciasto ostudzić
3) przygotować nadzienie: ubić w misce jajka, mleko i śmietanę, doprawić do smaku, na cieście rozłożyć pomidory, posypać bazylią ( rozdrobnioną w ostatniej chwili), mozzzarellą; wlać masę jajeczną i piec około 35-45 minut; regularnie sprawdzać czy nadzienie nie wrze- jeśli tak to należy zmniejszyć temperaturę: tarta jest upieczona gdy nadzienie się zetnie i zrumieni na złotobrązowo- uwaga! można wyjmować z formy gdy jest lekko ostudzone- nie natychmiast
Oooo… samo sie wyslalo podczas pisania. Przepraszam. Zatem raz jeszcze od poczatku.
Jak juz zaznaczylam moje proporcje sa ?na oko?.
Przepis na 2 osoby:
niewielki seler (korzen)
5-6 orzechow wloskich (jak lupane okolo 1 garsci)
2 lyzki smietany
1 lyzka majonezu
sol, cukier do smaku
Starty seler (duze otwory w tarce) laczymy z posiekanymi orzechami i smietana. Delikatnie mieszamy dodajac odrobine cukru i szczypte soli. Na koncu dodajemy majonez. Podawac schlodzone. Doskonale do mies (nawet tych w sosie) i krakersow.
Jesli salatka jest „za luzna” dodac nieco wiecej smietany.
Echidna
Mamo Natana! Widzę już, że nie zdążę wpisać przepisów na muffinki- jestem w domu tylko na obiad i spieszę się do pracy. Spodziewaj się przepisów na nie dzisiaj, około 22, kiedy wrócę.
Do widzenia więc wszystkim!
I wielu smakowitych kąsków!
Oooo… samo sie wyslalo podczas pisania. Przepraszam. Zatem raz jeszcze od poczatku.
Jak juz zaznaczylam moje proporcje sa ?na oko?.
Przepis na 2 osoby:
niewielki seler (korzen)
5-6 orzechow wloskich (jak lupane okolo 1 garsci)
2 lyzki smietany
1 lyzka majonezu
sol, cukier do smaku
Starty seler (duze otwory w tarce) laczymy z posiekanymi orzechami i smietana. Delikatnie mieszamy dodajac odrobine cukru i szczypte soli. Na koncu dodajemy majonez. Podawac schlodzone. Doskonale do mies (nawet tych w sosie) i krakersow.
Jesli salatka jest „za luzna” dodac nieco wiecej smietany.
Echidna
Fajny przepis, dzięki Marialko. Spróbuje zrobić kruche ciasto, może wyjdzie, choć często wychodzi mi za twarde. Pyra zareklamowała Cię jako specjalistkę od mufinków. Masz coś pod ręką? przepis w sensie. 🙂
OK, właśnie wgrał sie Twój post, Marialko, nie ma sprawy, poczekam. Może być nawet do jutra. pa
Tak, Mamo Natana, istotnie robię sporo muffin, przepisy wrzucę dziś ok 22, teraz bezwzględnie muszę już iść- praca czeka!
Ale Was „zasaladkowalam”!
Przepraszam. Jakies chochliki internetowe buszuja.
Echidna
Ach, dzisiejszy przepis to takie to zdrowe, że aż niezdrowe.
A to za przyczyna wyspiarzy. To oni powołując się na badania uczonych japońskich podają w najnowszym brytyjskim magazynie ?New Scientist?, ze wyprodukowanie 0,30kg wołowiny potrzebnej do kapuśniaka zanieczyszcza środowisko w takim samym stopniu co przejechanie samochodem odległości 80-ciu km.
Taki dobry kapuśniaczek na który w przyszłym tygodniu wybieram się, przygotowuje moja mamunia. To 1000km tam i do tyłu razy 1,25kg /przelicznik na dwutlenek węgla 0,30kg wołowiny potrzebnej do kapuśniaka/ robi poważną sumę 1250kg dwutlenku węgla. Lub jak kto woli równowartość wyprodukowania 5ciu kg wołowiny.
Zjem zupkę bez mięsa.
Ale zaraz zaraz, przecież naukowcy mogą już niebawem zaczną badać marchewkę. I co wtedy?
Media doniosą ze jedzenie szkodzi środowisku?
By to pojąć powinno się ciało schłodzić. Kto rozważa to samo, to nadarza się znakomita okazja. Spencer Tunick 18 i 19 sierpnia strzela fotki gołodupcom na szwajcarskim lodowcu. Będzie na co popatrzeć.
Uwielbiam kapusniak, ale jedno, czego w tej zupie nie lubie to wlasnie kawalki miesa, bez ktorych ta pyszna zupa moze sie wspaniale obejsc.
Na szczescie kapusty kiszonej nie brak po tej stronie oceanu, a wiec z podstawowym surowcem nie ma nigdy klopotu.
MOj kapusniak podprawiam lyzka zmazonej na zloto cebuli.
Pozdrowienia,
Jacobsky
Bardzo lubię kapuśniak, ale nigdy nie didawałam do niego śmietany. No, ale w taki skwar to nawet myśleć się nie chce o kapuśniaku, może raczej jakiś chłodnik by się przydał. Smacznego dnia.
Serdecznie wszystkich piszacych pozdrawiam i podziwiam! Poniewaz kuchennie i kulinarnie jestem tzw. noga, tym bardziej przyjemnie czyta mi sie tak smaczne opisy, posty i dyskusje.
Szczegolne usmiechy kieruje w strone Pana Lulka, bo z klimatow przez Niego opisywanych wnioskuje, ze mozemy byc nieomal sasiadami:)
Bardzo proszę dwie tarty i nie na słodko. Może któraś się przyda. Smacznego!
Tarta lotaryńska
(6 porcji)
paczka gotowego ciasta francuskiego, 2 grube plasterki boczku, ? szklanki tartego ostrego żółtego sera, 3 jaja, szklanka gęstej śmietany, łyżka siekanej zielonej pietruszki, sól, pieprz, starta gałka muszkatołowa, łyżka oliwy do wysmarowania okrągłej formy do tart
Rozgrzej piekarnik do temperatury 180-190?C. Wyłóż ciastem wysmarowaną foremkę, dno ciasta pokłuj widelcem. Boczek pokrój w drobną kostkę i obgotuj w wodzie, po czym odsącz, obsmaż na patelni i ułóż na cieście. Boczek posyp obficie tartym serem, siekaną pietruszką i gałką muszkatołową. Wymieszaj śmietanę z jajami, dodaj sól i pieprz i wylej masę na ciasto. Piecz 30 minut.
Tarta szpinakowa
Na ciasto:1,5 szklanki mąki,1/2 kostki masła,3-4 łyżki wody,1 łyżka oleju,szczypta soli.
Na nadzienie:50 dag świeżego szpinaku,25 chudego twarogu,4 łyżki startego parmezanu,1 cebula,1 ząbek czosnku,1 szklanka mleka,2 jajka,2 łyżki mąki,3 łyżki masła.
Przygotować ciasto: mąkę z masłem dokładnie przesiekać nożem,dodać sól i olej oraz, po odrobinie, wodę.Zagnieść,uformować w kulę i schować okryte folią do lodówki.Po godzinie natłuścić olejem okrągłe naczynie do pieczenia tart ,rozwałkować ciasto i wyłożyć nim dno i boki formy.Pozostawić nieco ciasta do zrobienia potem kratki.Nakłuć placek widelcem i podpiec przez 10 minut w piekarniku.
Przygotować nadzienie:posiekać cebulę i czosnek,poddusić na maśle;szpinak obrać i wrzucić na wrzącą wodę,po 5 minutach odsączyc i posiekać.Z reszty masła i mąki zrobić białą zasmażkę,energicznie mieszając wlewać mleko.Doprowadzić do zgęstnienia sosu,ciagle mieszając;dodać szpinak.Ostudzić,dodać żółtka.Ser zmielić w maszynce,dodać do szpinaku wraz z cebulą i czosnkiem,ubitymi białkami i Cheddarem.Ostrożnie wymieszać,wyłożyć masę na placek,wygładzić powierzchnię,rozwałkować resztę ciasta,pokroić na paski i ułożyć na wierzchu kratkę.Piec w piekarniku ,w temp.200 st.C około 30 minut.
Arkadius,
to nie wiesz, że życie jest niezdrowe?! A nawet, że to śmiertelna choroba?!
Nigdy nie robię tart – poczytałam przepisy i wszystkie, a zwłaszcza szpinakowa do mnie przemawia. Do szpinakowej dodałabym fety zamiast twarogu, bo feta dobrze się żeni ze szpinakiem. Ale to zachowam na chłodniejsze dni.
Tymczasem już trzecią godzinę trwa burza i nie widać końca, a przy tym jest całkiem ciepło.
Wracam do roboty.
Może i mają rację naukowcy z kądś tam, ale tylko w sytuacji hodowli przemysłowej gdy zwierzęta nie oglądają nieba i trawy. W niedzielę byłem u kolegi na wsi i wracając mijałem co chwila wracające krowy z pastwiska poganiane lub prowadzone przez chłopów na rowerach. Krowa która daje mleko je trawę , produkuje nawóz zanieczyszcza środowisko? Można nie jeść wołowiny i podróżować na rowerze. Tylko trzeba pamiętać ,że rower też się zużywa i opony czy dętka która pękła , wylądują kiedyś na śmietniku.
Ekologiczny do bólu Miś 2 – Rowerzysta przez całe życie
Panie Lulku,
jakze rzewnie wspomnialam mamina parzybrode…
Moja irlandzka przyjaciolka przyrzadza tzw colcannon:
do pure z ziemniakow (z mlekiem, maslem i szczyoiorkiem) dodac posiekana i ugotowana kapuste (1.5 raza tyle co ziemniakow), wymieszac, polac jeszcze raz maslem…
Coraz czesciej przewoluje te syte bezmiesne dania.
Mysle ze w dziecinstwie jadalismy mieso na obiad jakies dwa lub trzy razy w tygodniu a teraz prawie codziennie, bo to najlatwiej, szczegolnie z grilla…
Pozdrawiam
a
UWAGA!!!
Ana z Krainy Wiatraków nadesłała smakowite zdjęcia z GOUDY ! Smacznego!
http://alicja.homelinux.com/news/Galeria_Budy/Ana_z_Krainy_Wiatrakow/Kaasmarkt-Gouda/
Wlasciwie powinnam byla ograniczyc sie do jakiejs polskiej zupki,a mnie zachcialo sie ryzu i i wolowiny w sosie teriyaki!!
Ryz wyszegl jak p.Bog przykazal,za to sos tak slony,ze pies by nie ruszyl!
Dobrze,ze chociaz zdjecia jako tako sie udaly 😉
Pozdrawiam………
ANA.
Dzieki Alicji mozna obejrzec targ z serami Gouda, ale jakie to miasto ? Zdjecia sa bardzo ladne. Bardzo mnie ciekawia te drewniane buty. Czy mozna wygodnie w nich chodzic przez caly dzien ? Jakie codzienne potrzeby naklonily Holendrow do wymyslenia tych butow ? Chyba w innych krajach tego nie ma, dlaczego akurat tam ?
Pozdrawiam.
Okoniu, to miasto to właśnie GOUDA 🙂
Sery też, oczywiście.
ANA, spisalas sie jak szef z tym reportazem, ladnie tam,
G.Okon, to z tej wszedobylskiej wilgoci, buciki daja niezla izolacje i potrafia byc wygodne, uzywane rowniez we Francji np. w Bretanii, a i w Masywie Centralnym tez widzialem jak ludzie do krow w tym chodzili, dawniej, jak bylo biedniej, kawalek kozika i kawalek klocka z olszyny i kazdy mogl byc sobie szewcem, teraz raczej tylko folklor
Witam wszystkich!
Mam pytanie do wiedzących. Kuzynostwo podczas pobytu we Francji zostało obdarowane czymś, co się nazywa: TERRINE DE LAPIN AUX NOISETTES.
Co to jest i co się z tym robi? Będę wdzięczna za odpowiedź. Oni też, bo chcieliby to zjeść… 🙂
To rodzaj pasztetu z królika z orzechami. Nadaje się na sniadanie z pieczywem lub na przekąski np. z sosem cumberland. Delikatne i pyszne.
Kochani,
Przelecialam przez blogi Polityki, wlos mi sie zajezyl, a tu u pana Piotra NORMALNIE! Kocham Was.
Lena
Można pokozłować w taki sposób:
http://www.cuisine-campagne.com/index.php?2006/05/09/63-pate-de-lapin
W sprawie muffin ważne są następujące reguły:
1) wszystkie składniki dzieli się wg kryterium suche/mokre i umieszcza w osobnych misach; np. suszony tymianek to suche, ale świeże zioła czy sery to mokre
2) gdy wleje się „mokre” do „suchego” to szybko razem w kilku ruchach i bez specjalnej dokładności się miesza ( żadnego długiego wyrabiania )
3) jeżeli zrobi się mniejszą porcję niż ilość wgłębień w formie, wówczas do pustych wgłębień należy nalać na czas pieczenia wodę
Wszystko co będę pisać dotyczy porcji na 12 muffin. A przepisy są autorskie.
Muffiny z fetą:
Suche:
300 g mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 lyżeczki sody oczyszczonej
trochę soli ( uwaga na słoność sera)
szczypta cukru
sporo świeżo zmielonego pieprzu czarnego
Mokre:
nieco ponad 1/2 szklanki mleka
i tyle samo dobrego oleju
1/2 standardowego opakowania sera ” fetopodobnego” marki wiadomej, szalenie popularnej
1 jajko
1/2 dorodnej papryki czerwonej
zielona pietruszka wg uznania
Paprykę pokroić w centymetrową kostkę, zeszklić ( krótko! ) na minimalnej ilości oleju, odłożyć. Przygotować suche składniki, wymieszać. Przygotować mokre- lekko rozbić trzepaczką jajko z mlekiem i olejem, dodać pokrojony ser, przestudzoną paprykę, pietruszkę. I oczywiście pamiętać o nagrzaniu piekarnika ( ok. 180 st.).
Szybko wymieszać składniki zgodnie z poradą z początku wpisu.
Wypełnić wgłębienia ( bądź to uprzednio natłuszczone, bądź wyłożone pergaminem) blachy, piec na złotobrązowy kolor.
Powyższy przepis sprawdza się także z dodatkiem mąki razowej lub gryczanej. Stosuję wówczas proporcję: 2/3 mąki białej na 1/3 ciemnej.
Muffiny z rozmarynem
Suche: jak powyżej, z tą różnicą, że soli już pełna łyżeczka
Mokre: składniki podstawowe jw. oraz 2 średnie cebule młode ( wychodzą pyszne właśnie teraz, zimą używam już czerwonych ), 2 gałazki rozmarynu ( tj. same posiekane igiełki, rzecz jasna)
Cebulę ( centymetrowa kostka) razem z posiekanym rozmarynem zeszklić.
I postąpić jak w poprzednim przepisie.
Robiłam też np. muffiny bananowe- zrzuciłam kiść bananów, skórki pękły i trzeba było je prędko zużyć, zmiksowane stały się bazą ” mokrego”, nieco je dosłodziłam, doprawiłam cynamonem- bardzo smakowały!
Mamo Natana! Jeżeli będziesz miała zapotrzebowanie na inne, o nieco zmodyfikowanych proporcjach, mufiny np. kawowe, daj znać.
Dziękuję pięknie za odpowiedź, panie Piotrze! Komisyjnie otworzymy i będziemy się delektować. 🙂
Gosiacek
Z grubsza mowaic terrine to pieczone danie miesne (w tym wypadku z krolika , z orzechami laskowymi), mozna by rzec cos w rodzaju wyreobu pasztetopodobnego, tylko o bardzo niejednolitej fakturze, czesto ze sporymi kawalkami miesa.
Terrine je sie na zimno, jak kazda zimna zakaske, ale z pewnoscia sa odmiane regionalne w tej mierze.
Francuzi serwowali mi terrine na zimno, po prostu z pieczywem, musztarda z Dijon i z winem.
Jak to robic – odsylam do internetu.
Dobry wieczór!
Może się przyda? Na mufinki najlepsza… będzie masa sernikowa. W każdej sztuce można coś „ulokować”: morelę suszoną „bez obróbki”, albo moczoną w winie (inny alkohol też dobry), śliwkę kalifornijską jw, także daktyl, wiśnie z nalewki, gałkę z mielonych orzechów, czy migdałów z roztopioną czekoladą ciemną lub białą (do migdałów), albo zamiast czekolady z adwokatem, albo pralinkę. Jeśli niespodzianki są pożądane.
Żeby efekt był lepszy masa serowa ma być „niskosłodzona”, u mnie na kg twarogu – 10 dag cukru.
Pozdrowienia.
PS. Do kapuśniaku – jabłka?
Ana,
ile taka duża gomółka sera? Oj, nie pogardziłabym…
A mój kapuśniaczek jest zupełnie inny. Do wrzątku marchewka pokrojona w słupki, posiekana kapusta (najchętniej włoska), posiekana mała papryka, dwie średnie cebule posiekane w piórka,ziele angielskie, pieprz, sól, 2-3 pomidory, trochę koperku, majeranku, listka laurowego i trochę przypraw ziołowych. Czasem trzeba dodać jeszcze soku z cytryny. Delikatna bezmięsna zupa, podawana w filiżance.
Juz jestem i odpowiadam na pytania.
Okoniu- te drewniaki to tradycyjne trepy zwane klompen.Sa jeszcze noszone glownie na wsi,w gospodarstwie.Kiedys byly powszechnie noszone,niczym buty.Mozna je wypatrzec na starych holenderskich obrazach.Teraz kupisz je rowniez w sklepach z artykulami ogrodniczymi.
Ja mam tak jedna pare trepow.Chodzic w nich mozna dosc wygodnie,ale trzeba miec gruba skarpete,bo gorna ‚krawedz”wpija sie w stope! 🙁
Alicjo- ser lepszy jest krojony z tych duzych krazkow sera.Te mniejsze widoczne na straganie,sa bardziej „gumiaste”,mniej smaczne.Robione glownie dla turystow.A ile taka duza „gomolka” wazy,mysle,ze z pare kilogramow?! Ale przyznam,ze nie wiem 🙁 Musze popytac……..
Slawku-a moze poczestujesz nas rowniez reportazem z jakiegos francuskiego lokalnego ryneczku????Wielcem ciekawa 😀
Pozdrawiam.
A w moim domu muffiny (kupne) uwielbia Kot M. – az sie trzesie na widok muffina. Zanim poznal muffiny, kochal croissanty, potrfail przekopac mi cala torbe z zakupami w poszukiwaniu swoich bulek. Teraz – tylko muffiny! Jego brat zas bardzo nieobojetnie odnosi sie do puddingu ryzowego – tez kupnego.
A kot Gienkow S, Puszek, musial do wszystkich posilkow miec pokrojonego swiezego ogorka. Inaczej nie tknal jedzenia. Opiekowalam sie nim wele razy, jak Panstwo jechali urlop, wiec zawsze zaczynalismy z Puszkiem sesje pieszczot od wydania swiezego ogorka.
Ana.
Dzieki. Slawek i Alicja tez mi objasnili. U nas tez eksponuja folklor na kazdym kroku, jednak ogladac to i, na przyklad, Misiowe ostatnie zdjecia to zupelnie cos innego. Na twoim miejscu wlazlbym w wiecej szczegolow, ale obejrzalem z przyjemnoscia. Pozdrawiam.
Mis2.
Przypomnialo mi sie: czy te kurpiowskie stroje zmieniaja sie na zime i na lato ? Czy nosza je, jak goral portki i gunke welniana, przez caly rok ? Jak to bylo mozliwe, ze przy strasznych upalach teraz w Polsce, ludzie wytrzymywali tak ubrani ?
Nie widac potu, zmeczenia, pogniecionych koszul itp. Kazda Kurpianka – prosto z gabinetu kosmetycznego, a Kurp (?!) po prysznicu, jak Tys to zrobil? A przeciez byl alkohol, jedzenie, tance – czy fotografowales zanim sie zaczelo ? Majster to Ty jestes… Jedno ze zdjec nazwales „Jada goscie…”, czy jest to poczatek piosenki spiewanej dawno temu przez Mazowsze („Jada goscie jada kole mego sadu. Do mnie nie zajada bo nie mam posagu”, na ile pamietam)? A nie mialbys ochoty napisac nam o tym zgromadzeniu ? Byloby o czym, nie mam watpliwosci ! Wyciagnalbys szczegoly, ciekawe, autentyczne, smieszne i zaskakujace, tajemnice „spod obrusa”, moze dramacik jakis ? Z pelnym poszanowaniem dobrego imienia zgromadzonych, oczywiscie. Bylby piekny reportaz – to pewne. A jak by sie to czytalo ! Smaczniejsze byloby niz te kielbaski (marzenie !) i szynka. Namawialbym Cie Misiu serdecznie, machnij piorem i sprobuj dac produkt w pelnym opakowaniu.
Pozdrowienia.
Okon
W przerobce to bylo: ?Jada goscie jada kole mego sadu. Do mnie nie zajada bo… bo ja tu juz nie mieszkam”. Tak spiewano w jednym z kabaretow. Bij-zabij, nie pamietam ktorym.
Echidna
Był taki monolog wykonywany przez Smolenia albo Rewińskiego. Pamiętam nagranie z opolskiego kabaretonu krążące na kasetach bodaj w 1972.
Inny monolog zaczynał się:
FIUT jestem. Fiut to jest skrót od moich zainteresowań: Film I Uwentualnie Telewizja. Ten sam wykonawca….
Ja jestem za kapuśniakiem z kiszonej kapusty, jeśli zbyt kwaśna – wymieszać z cukrową. Pozdrawiam.