Tobie owsa nasypiemy zaraz…
Rozśpiewał się ostatnio nasz blog nad wyraz. Wspomnieniom piosenek z młodości nie było końca. I okazało się, że niemal wszyscy coś sobie nucą pod nosem. Teraz rozumiem dlaczego tylu smakoszy wylądowało na sąsiednim blogu Doroty Szwarcman. Sam zresztą czasem też tam coś skrobię. No i teraz rozumiecie dzisiejszy tytuł. To nostalgia, tęsknota za dzieciństwem. Ale jest i drugie wyjaśnienie.
Pewien znany już mimo młodego wieku i krótkiej kariery kucharz – Sebastian Gołębiewski szef kuchni podwarszawskiej restauracji „Red-Rose” – promuje dania z błonnikiem. Błonnik zaś jest niezbędnym produktem w ludzkiej diecie. Tymczasem jemy go coraz mniej. Wynika to m.in. ze stosowania żywności poddawanej przemysłowej obróbce. Podczas tego procesu usuwane są te części, które właśnie zawierają błonnik: z owoców – skórka, ze zbóż – łuski, z mąki – otręby. I nasz organizm często na to reaguje rozregulowaniem.
Poszli więc po rozum do głowy dietetycy wspólnie z producentami i podsuwają nam puszki z błonnikiem, starając się przy pomocy znanego mistrza kuchni, rozbudzić snobizm czy mówiąc delikatniej modę na gotowanie z błonnikiem. Jest więc błonnik owsiany, cykoriowy, marchewkowy i jabłkowy. Można je dodawać do niemal wszystkich potraw. I tak błonnik cykoriowy świetnie wypada – jak twierdzi Sebastian Gołębiewski – w zupie szpinakowej. Błonnik owsiany – w pomidorowej. Błonnik marchwiowy – w maśle ziołowym. Błonnik jabłkowy – w biszkopcie.
Jak dotychczas udało mi się wypróbować tylko owsiany. Dodałem go do panierki z tartej bułki, która obtaczałem kotlety mielone z oliwkami. Wyszło wspaniale. Potwierdzam też, że opinia podsuwana ewentualnym klientom przez promujących błonniki a mówiąca, iż jest on też niezłym środkiem odchudzającym – to prawda. Garstka owsiana dodana do kotletów spowodowała, że zjedliśmy zaledwie po jednym i już zaspokoiliśmy głód. Normalnie zjadamy pysznych mielonych znacznie więcej. Tym razem jednak to właśnie błonnik nam odebrał apetyt. Jest on bowiem tzw. paszą objętościową i pęczniejąc zapełnia żołądek trochę oszukując głód.
O zaletach i wadach trzech innych rodzajów tej paszy opowiem po jej zużyciu. Ale znając obyczaje producentów i metody marketingu wierzę, że mistrz kuchni Sebastian nie wdał by się w operację wątpliwej wartości.
Komentarze
Pięknie witam upalnym rankiem. Komputer źle reagował wczoraj na pogodę, co chwila pokazywała się tablica „nie można wyświetlić”, „nie odnaleziono” itd. Nie zdołalam wczoraj wysłać dwóch postów i dzisiaj może być tak samo.
Prezentowanych przez Gospodarza przetworów nie znam, ale nauczyliśmy się przez ostatnie lata stosować np otręby z jabłkami albo śliwkami (małe granulki) jako składnik uzupełniający sałatki, posypowanie sałat prażonymi ziarenkami sezamu, stosowanie w panierkach mąki razowej, sezamu i orzechów, a nade wszystko zjadamy coraz więcej grzybów, które tak naprawdę składają się z wody i błonnika. Bardzo bogatym źródłem blonnika są maliny, ciemne pieczywo, brunatny ryż. Stara prawda – jeść wszystko w odpowiedniej ilości, dbając o zmienną, bogatą dietę i będzie dobrze.
Alicjo – przywieź Młodych, co Ci szkodzi? Może tylko Jennifer będzie się nudziła, ale moja Anka może co młodszych innostranców holować. Ja potrzebuję tłumacza, ale ręce mam, póki co, sprawne, więc też się „dogadam”
Mily panie Piotrze
Nie twierdze iz mistrz kuchni Sebastian nie ma racji. Nie przecze rowniez – blonnik w naszej diecie odgrywa niebagatelna role. Osobiscie jednak oscyluje za naturalnym zrodlem tegoz. Zatem na drugie sniadanie jadam chleb z otrebami; owoce, gdy tylko mozna, konsumuje wraz ze skorka i staram sie jak najmniej stosowac w kuchni polproduktow. Jasne ze nie zawsze jest to mozliwe, ale staram sie.
Producenci tez zyc musza i robic „szmalec”, stad co i rusz jakies nowosci na tymze polu. „Tylac” to pojmuje. Mam wszak pewne watpliwosci – czy aby nie grozi nam schabowy w pigulce?
Z jednej strony chwalimy naturalne pozywienie, a z drugiej…
Pozdrawiam
Wcale znowu nie taka malkontentna Echidna
Owsianka z rana mile wskazana.
Amerykanie zbadali ,że dzieci które jedzą owsiankę lepiej się uczą i nie mają problemów z koncentracją podczas lekcji. Zjedzona rano owsianka jest najlepszym rezerwuarem glukozy potrzebnej do odżywiania móżgu.
Popieram echindę ,że tylko naturalne produkty. Ja nie muszę biegać po sklepach i szukać nowości, Jak mam ochotę na błonnik to zjadam jabłko ze skórką i wypijam jogurt z otrębami pszennymi lub owsianymi.
Bardzo lubię hamburgera Mc cośtam ale raz w miesiącu lub rzadziej i to tylko podczas wizyty w Warszawie. Myślę, że spożywając produkty naturalne nie musze martwić się dostarczaniem czegoś ,na czym ktoś próbuje zarobić wmawiając że to takie dobre i niezbędne.
Tylko mikroelementy i suplementy diety zapewnią ci szczęście, zdrowie i dobre samopoczucie oraz pełny portfel twojego sprzedawcy Forever Li…..uct
Hej, Echidna, witaj. Jak tam w tym świecie, gdzie ludzie chodzą do góry nogami? Jak koale znoszą chłody zimy? Od dawna chciałam Cię zapytać, jak (prócz zjadanie au naturell ) można wykorzystać owoce kiwi i „agrestu chińskiego” ? To ostatnie pnącze posadziła przyjaciółka przy nowiutki domu, rośnie jak głupie, od ubiegłego roku obficie owocuje, ale to b.nietrwały owoc. Co z tego robić?
Witam serdecznie Wszystkich
Błonnik jest nie tylko wskazany, obecniejest różnież MODNY.
Więc w sklepie, który prowadzę liczne klientki pytają o błonnik, najczęściej warunkiem zakupu jest by był… niskokaloryczny 🙂
Kto jeszcze zbożowe otręby nie miał na talerzu, powinien choć raz tego spróbować. Choćby tylko dlatego by wiedzieć czego sobie w przeszłości oszczędził. /wydaje mi się ze tylko konie po tym rżą/
Te częściowo strawne składniki żywności, pobudzające trzewia do pracy były w latach 80ych na zgniłym zachodzie propagowane jako cudowny środek przeciw rakowi jelit. Ojcem tego nieszczęścia jest Denis Burkitt.
Z czasem dopatrzono się iż wyspiarz nie uwzględnił w badaniach bagatela – wieku pacjentów.
Przemysł oraz media pchnęły te machinę w ruch i mało kto dziś się nad tym zastanawia.
– Przecież pokazywali w TV ? powiadają ci, co telewizorki jeszcze mają. Samodzielne myślenie dziś nie jest w cenie – media to guru.
To wcale nie oznacza ze otręby i temu podobne specjały nie maja żadnego znaczenia na nasz organizm i można z nich zrezygnować ale przed raczkiem jelit jednak nie chronią tak jak powszechnie się przyjęło.
Podobne medialne kariery można zaobserwować z tzw. zdrowymi lub szkodliwymi witaminami oraz tłuszczami.
Ale kto może to wszystko pomieścić w głowie?.
Panie Piotrze!
Upał!Mózg się gotuje,”do ciężkich pięt się asfalt lepi”!Polityka pachnie jak ferma LiSów!No i jeszcze te puszki….!
Przepis:
-1/2 puszki błonnika X,
-1/2 puszki błonnika Y,
-1/2 puszki błonnika Z,
-woda destylowana,śmietana w proszku,przyprawy w kostce…..!
I co wyjdzie?Może barszcz ukraiński? 🙁
Pozdrawiam!
a.j
Czytałem kiedyś w Rzeczpospolitej przedruk artykułu z poażnego amerykańskiego pisma medycznego o odżywianiu . Przedstawiano tam badania z których wynikało , wbrew obiegowym opiniom ,że wegetarianie są grupą wysokiego ryzyka jeśli chodzi o zachorowania na raka jelita grubego i przewodu pokarmowego. Niestety nadmiar błonnika źle wpływa na kondycję układu pokarmowego. Dochodzi do tego jedzenie owoców i warzyw które są nadmiernie pryskane środkami grzybo i owadobójczymi . do tego wszechobecne nawozy i środki konserwujące.
Nie chcę opisywać metod przygotowywania zapraw do jogutów o których opowiadał mi sąsiad który pracował pzrez wiele lat w firmie przetważającej owoce. Nigdy nie kupię w sklepie jogurtu owocowego.
Z zainteresowaniem przeczytalam powyzszy felieton. Mam pytanie nie na temat, ale juz od pewnego czasu sie nad tym glowie. Umiem robic dobry bigos ale chcialabym dodawac wiecej przypraw. Ucieszylabym sie, jesli by ktos zechcial napisac pare slow na ten temat. Poza tym w kraju mojego zamieszkania bardzo trudno jest znalezc powidla sliwkowe, wiec zastanawiam sie takze nad tym, co by pasowalo slodkiego w zamian (oprocz cukru)? Ciekawa jestem takze, jak to jest wlasciwie z tym winem. Probowalam pare razy dolac czerwone, poniewac slyszalam, ze to podnosi smak bigosu. Jednak moim zdaniem, smak potrawy zmienil sie na gorsze. Ciekawa jestem, czy to jest tylko moje odczucie smakowe, czy niektorzy z panstwa je podzielaja. (Pomijam tutaj wzgledy zapachowe)
W jakimś serialu telewizyjnym usłyszałem niedawno fajne zdanie:”Ja tam na przepisach się nie znam ale wiem,jak to się robi”!
a.j
Dzień dobry
U mnie chyba rekord kraju w temperaturze – białko mi się ścina, 35 st w pomieszczeniu mimo wielkiego wentylatora. Przy asfalcie jezdni temperatura dochodzi do 60st. Przypomniał mi się świetny sposób na przetrwanie gorączki, ktorego nauczyłem się w Kastylii. Zimne wino należy rozcieńczyć zimną wodą – dwie części wody i jedna wina. No i pić tę miksturę do woli. Niestety ustawa przeciwalkoholowa uniemożliwia stosowanie tego sposobu w miejscu pracy(słynny art 52 kodeksu pracy) więc pozostaje mi zdychać z gorąca.
Pozdrawiam trzymających nogi w miednicy z zimną wodą.
Ja do bigosu używam suszonych śliwek. Jeszcze lepsze niż powidła. Wina dodaję niezbyt często (to ze względu na wnuczęta), a jeśli już to oczywiście czerwone i w małej ilości. Jeśli nie smakuje to radzę zrezygnować. Danie ma smakować a nie być zrobione według wszelkich reguł. Z przypraw dodaję pieprz, ziele angielskie, listek bobkowy, cebulę i suszone grzyby. Bigos nabiera smaku z każdym kolejnym odgrzaniem. Dlatego najlepszy jest w zimie gdy można go zamrażać i odgrzewać na przemian. A najważniejsze w bigosie by nie składał się z reszte. Mięsa piekę i duszę specjalnie do tej potrawy. I ona odpłaca mi za ten szacunek smakiem!
To fakt, że bigos zasługuje na to, by mięsa dusić i piec specjalnie do niego. Też nie robię na resztkach tej potrawy. Bigos – wielokrotnie zamrażany i odgrzewany – to król zimowych miesięcy!
Dobrze jest dodać też z pół szklanki gęstego pomidorowego soku albo łyżkę pasty pomidorowej.
Czuje sie niedowartosciowany.
Same syntetyczne bajery a tu u nas zwykle proste chlopskie jedzenie. Wczoraj pojechalismy do miejscowosci w ktorej mieszkalem wiele lat.
200 metrow od granicy Wiednia. Nawet bylismy w Wiedniu jedna para kol, bo granica pomiedzy dzielnica Liesing a Perchtoldsdorfem przebiega srodkiem ulicy. Robilismy zakupy w firmie w ktorej precowalem wiele lat.
Nakupowalismy roznosci, w tym kulinarnych, caly samochod lacznie z ziemia ogrodnicza i sadzonkami. Okazja do wyjazdu byly urodziny Pani GaPa i ochota zobaczenia starych katow. Zmienilo sie u nich wiele. Nowe domy, cale ulice ale zostalo troche przyjaciol ktorzy jeszcze mnie pamietali. Pani GaPa dostala w prezencie lyzke robiona na zamowienie przez przyjaciela ktory pracuje jako zlotnik dla znanej wiedenskiej firmy jubilerskiej. Nazwy firmy nie podaje, bo bede posadzony o robienie niedozwolonej reklamy. Jesli jednak ktos bedzie w Wiedniu i zrobi sobie spacer po ulicy Kartner Straße to ten najlepszy jubiler jest wlasnie tym. Lyzka, aczkolwiek zlota, moze nadawac sie co najwyzej do jedzenia kawioru. W Perchtoldsdorfie bylismy w restauracji na rynku. Restauracja nalezy do mojego owczesnego sasiada. Szef obslugiwal nas osobiscie, zlozyl urodzinowe zyczenia i chwalil sie swoimi dwoma dorastajacymi corkami. Bardzo proste jedzenie. Zadnych syntetykow.
Zupa ogorkowa typu gaspacho ze swiezym szczypiorkiem na zimno, dalej pieknie pieczona indyczka z mnostwem salat i czarnym olejem z dyni. Rodem ze Seiermarku. Na deser Kapucino dla Pani Solenizantki a dla mnie czarna kawa.
Po zakupach wracalismy poznym popludniem ze sloncem w plecy a gorac byl chyba ze 40 stopni. Przed wyjazdem, na tarasie skonczyla sie skala termometru, bylo ponad 45 stopni. Dzisiaj jest tylko 34 stopnie w cieniu a zetem o wiele chlodniej. Czuje sie juz poczatek jesieni a mlode jaskolki trenuja przed odlotem do cieplych krajow. Poza tym, GaPa dostala wczoraj w prezencie piekna koszulke specjalnie przeznaczona do prac kuchennych. Szalej w kuchni, bedzie zarcie. Nowy miod zamowiony, prost od pszczol sasiada.
Pieknej pogody zycze Wam.
Pan Lulek
A oni o bigosie w w letnie południe. W Ostrołęce 39 stopni , w samochodach powyżej 70. Jakby wstawić czarny garnek do auta , to po 3 godzinach gotowy.
Po co kupować tzw. kulinarny błonnik owsiany i przepłacać, kiedy ten sam efekt można uzyskać stosując otręby owsiane.
Bigos jest potrawą ponadczasową i można o nim mówić nawet w upał.
Z dodatków smakowo-zapachowych;koniecznie suszone grzyby i „wędzone”,polskie węgierki!
Przyprawy,dla mnie „obowiązkowe”;jagody jałowca,czarny pieprz,kminek!
Szklankę czerwonego wina,np.Egri Bikawer,dodaję pod koniec gotowania do odkrytego kociołka o poj.ok.5l
W zimie odgrzewanie obowiazkowe!
a.j
Gorąco, więc opowiedziałem mojej spoconej praktykantce o Ötzim znalezionym na lodowcu austryjackim. Koleś przetrwał zamrożony ponad 3000 lat. Wg analiz był w moim wieku. Na ciele miał blizny, sznyty rytualne i 57 tatuaży. Ostatnim posiłkiem, który zdążył zjeść było mięso jelenia i kozicy, roślinne korzonki, owoce i ziarna, które najprawdopodobniej zostały spożyte w formie chleba. W plecach miał strzałę, która go najprawdopodobniej zabiła a w plecaku hubę brzozową dobrą na problemy żołądkowe oraz grzybki halucynogenne. Doszliśmy do wniosku z Martą – praktykantką, że w upał źle ale na lodowcu też nielekko.
andrzeju.jerzy – to chyba raczej bedzie jogurt owocowy o ktorym wspomina Mis 2
Witaj Pyro, witajcie sympatycy kulinarnego blogu.
Pyra – male sprostowanie: to nie my chadzamy do gory nogami – zgadnij zatem kto.
Kiwi i agrest chinski to ta sama roslina znana takze jako kiwifruit i Yang-tao (pochodzi z Chin; ). Jest jeszcze odmiana kiwi – Hardy Kiwi (znane takze jako: Bower Vine, Dessert Kiwi, Cocktail Kiwi, Tara Vine, Yang-tao). Owoce Hard Kiwi sa wielkosci winogron, nieco slodsze niz kiwi.
Przepisow jest sporo: desery, salatki, napoje, jako dodatek do dan miesnych i rybnych, a nawet dzemy. Ciut przyduzo jak na jeden raz. Najprostsze to:
– sernik na zimno: gotowy sernik przybrac plasterkami kiwi i zalac galaretka;
– pokrojone kiwi (w cwiartki lub plasterki) ulozyc na dnie salaterki i zalac galaretka – wariacja przygotowana wczesniej galaretke (2 lub 3 smaki) pokroic w kostke i przemiennie z czastkami kiwi i polowkami truskawek ulozyc w szklanych miseczkach, udekorowac smietana i plasterkiem kiwi;
I na zakonczenie dzisiejszych przepisow sorbet z kiwi doskonaly na upaly obecnie panujace w Polsce:
Skladniki
6 kiwi 1 szklanka wody 1 szklanka cukru
200 ml wytrawnego szampana (moze byc wytrawne biale wino, najlepiej musujace)
1 bialko
okolo 30-40 dkg truskawek
ekstra cukier
Przygotowanie:
1 -obrane kiwi pokroic i zmiksowac
2 – zagotowac wode z cukrem i gotowac na malym ogniu okolo 10 minut, az nabierze konsystencji syropu. Ostudzic
3 -polaczyc i dobrze wymieszac 1/3 szklanke alkoholu, pure z kiwi i schlodzony syrop, wstawic do zamrazalnika i pozostawic do momentu gdy zacznie sie zamrazac
4 – ubic bialko, rozkruszyc zamrazajaca sie mase i delikatnie zmieszac z piana
5 – wstawic do zamrazalnika
6 – umyte truskawki ulozyc na dnie szerokiej szkalanki, posypac lekko cukrem
7 – rozlac pozostaly (dobrze schlodzony) alkohol do szklanek
8 – wlozyc zmrozony sorbet
9 – udekorowac plasterkami kiwi.
Brzmi skomplikowanie, ale jak raz zrobisz to pozniej tzw „bulka z maslem”
Zycze smacznego
Echidna
A może z koniem stanąć w jednym rzędzie przy owsie?.? jeszcze taniej niż kupowanie.
Ötzi to kolejny dowód na ocieplenie klimatu.
Podobno Ötzi był Niemcem, bo kto inny idzie w wysokie góry w sandałach?
Arkadius
W wikipedii piszą, że ubrany był w skóry, które pochodziły od niedźwiedzia, kozicy i jelenia, miał buty i skarpety z miękkiej trawy. Miał też plecak, torbę z kory brzozowej, kołczan ze strzałami, siekierę z uchwytem cisowym, nóż z krzemienia i długi łuk. Jednym słowem Ötzi miał wszystko co potrzebne facetowi w delegacji.
HA ! Mam Was!
Z tym winem w bigosie – ludzie, jak się zagotuje, to alkohol wyparuje, nawet niemowlęta mogą to jeść!
No, drobna przesada, oseskowi kapusty raczej nie dawać, bo będzie nieszczęście.
Suszone śliwki (też doskonałe zródło błonnika!), grzyby, ziele angielskie, liście bobkowe, sół i pieprz – to się rozumie, ja dodaję wina czerwonego wytrawnego, z pół szklanki na jakieś 5-6 litrów bigosu. Cebula, to się rozumie samo przez się, a mięsa jak wyżej, przeróżne. Jak nam zbywają resztki, to możemy dodać, ale robić bigos na tym – nie! Parę jagód jałowca jak nie zapomnę, ale najważniejsze i na pierwszym miejscu w bigosowych przyprawach: spora garść kminku! Spora garść kminku do wszystkich potraw z udziałem kapusty, bo kapusta wiadomo, jest wzdymająca, a kminek znacznie łagodzi tę przykrą dolegliwość.
Błonnik: nic mi tam najpoważniejsze hamerykańskie czasopisma nie powiedzą, przeżyłam już kawałek czasu i wiem, co u mnie działa. Jeść wszystko, wystrzegać się półproduktów, wybielanej mąki i tym podobnych, a warzyw i owoców w mojej kuchni nic nie zastąpi. A niech tam będą i nawozy czy pryskanie – wymyć i zjeść! Zważcie, co już powtarzam po raz któryś, że mimo tych wszystkich zagrożeń żyjemy coraz dłużej. W życiu bym nie kupiła błonnika w puszce – kupuję cykorię (u nas to się zwie „belgian endive”) i robię z niej pyszną sałatę! A co do owsa, to od pewnego czasu kojarzy mi się nie z „Wio, koniku, a jak się postarasz” tylko z taką pewną panią, co to ma w oczach te tam…no, wiecie.
A Pan Lulek jak zwykle siły niespożyte, mimo ukropu!
Pyro, kombinuję tak, żeby Młodych zostawić lotnikom/geologom w Poznaniu, byłaby to dla nich okazja, żeby zobaczyć Poznań, Maciek z niego niewiele pamięta, chociaż był kilka razy, ale to raczej przejazdem. Jennifer nie ma prawa się nudzić – a Maciek ma robić za tłumacza, skoro nie chciało mu się nauczyć żony języka polskiego (ona była chętna). Jurek zdążył ją nauczyć coś niecoś, ale wszystko niecenzuralne. Na razie nasza Jana (Czeszka) z agencji turystycznej szuka lotu do Berlina na 14 września, bo wtedy optymalnie można by było wykorzystać Maćka urlop. Za parę dni będę wiedziała.
Współczuję Wam wszystkim w tych upalnych dniach i pozdrawiam lodowato!
Echidna,
jesteś pewna z tym kiwi i galaretką?! Ja ciagle jestem ostrzegana, że wszystkie owoce „idą” z galaretką, tylko kiwi staje dęba i galaretka sie nie zetnie, jak kiwi występuje.
Ops…. jeszcze tylko zamieszczę dla zainteresowanych sznureczek do sobotniego koncertu, a opis jest u Doroty Szwarcman:
http://alicja.homelinux.com/news/Roger_Waters-Toronto-2007/
Kulinaria torontońskie za chwilę, muszę pozbierać zdjęcia do kupy. Nic spektakularnego, ale zawsze coś.
Ale kim on był:
Miał przy sobie narzędzie – odpada Włoch
Znaleziono resztki mózgu ? odpada Austriak
Może Szwajcar ? bo przysypany lawiną?
Alicjo,
Tylem tych galaretek narobila i jakos nigdy problemu nie mialam. Tak na wszelki wypadek mozesz dodac zelatyny (ale nie za duzo) w trakcie mieszania galaretki. A kiwi jesli staje deba to w polaczeniu z mlekiem, robi sie gorzkie. Dlatego nie uswiadczysz jogurtu z kiwi.
Echidna
>Alicjo!
Święta racja;tam gdzie kapusta ,obowiązkowy kminek! 🙂
A kiwi jesli staje deba to – to po zelatynie?
Jedno pewne – lubił facet życie. Zawartość żołądka wskazuje na niezłą kolację z dziczyzny. Dokladne badania wykazały, że seks uprawiał parę godzin przed śmiercią. Chyba, że go – nieszczęśnika – zgwałcili ci kolesie od strzały w plecach. No i grzybki w mieszku – lubił się najwyraźniej wyluzować. Ciekawa postać.
andrzej.jerzy nie zamknął tak zwanego „taga” i teraz będziemy na tłusto, chyba, że mt7 przyjdzie i naprawi.
Echidna, jak Ty powiadasz, że kiwi gra i buczy, a nawet staje, to Ci wierzę. Niech mi jeszcze raz ktoś powtórzy ten bajer o kiwi w galaretce, juz ja im wygarnę!
A co do tego na lodowcu, to sie głęboko mylicie (jesteście w mylnym błędzie, innymi słowy). Poczytajcie, popatrzcie na fotki:
http://owczarek.blog.polityka.pl/?p=95
Alicjo, zdecydowanie korzystniej wyglądał przed zamrożeniem aniżeli po rozmrożeniu.
Bardzo interesująca dyskusja o błonniku.
Dodam i ja – wlaśnie ukończyłem malowanie letniej stajni. Mieszanką smoły, oleju lniannego i denaturatu. Pachnie tą smołą wszystko. Zaparzę chyba sobie lapsang suchong, żeby się nie gryzło.
Czy oleju lniannego używa się w kuchni? (bo smoły to zapewne nie)
P.S.
Z reporterskiego obowiązku dodam, że nabyte kilka tygodni temu, przez Gospodarza polecane różowe Anjou zostało wypite w taki gorący wieczór z dużych kieliszków. Ze znakomitym skutkiem.
Teraz zamówię parę butelek tego Mâcon Blanc-Villages co go Gospodarz wczoraj pił, będę wiedział w czym rzecz….
P.S.
Burza idzie z piorunami. Zaczyna padać.
Na pierwszym obrazku to mu dobrze z oczu patrzy. Cera troszkę uwędzona aczkolwiek nie stwierdzono innych używek.
Faktycznie Arkadiusie, lagodną ma minę. Pewnie Łysiczka lancetowata z mieszka tak go rozluźniła.
Bigos – polski poemat (grzyby, liść laurowy, pieprz czarny i ziele angielskie, kminek, jałowiec śliwki suszone, czosnek trochę pasty pomidorowej pod koniec, sól). Każdy ma swój patent. Ja gotuję kapustę z czymś wędzonym (boczkiem, żeberkami, co tam mam) inne mięsa duszę osobno i pakuję do gara razem z sosem i przetarta cebulą z tego sosu. W praktyce wygląda to tak, że najpierw moczę grzyby, potem kapustę i wędzonkę zalewam wodą z tych grzybów, trochę pogotuję, wlewam sosy, wrzucam kostki mięsa i wszystkie przyprawy, gotuję razem ok godziny, dodaję pastę poimidorową i wkręcam świeżo mielony pieprz, sprawdzam smak, jak trzeba dolewam odrobinkę wody (wywary i sosy to dosyć najczęściej) wreszcie dorzucam kostki albo talarki kiełbasy.
Echidna – przekaże koleżance Twoje przepisy, ale jej chpdziło przede wszystkim o to, co można zrobić z 3 – 4 wiader owej aktindii (tyle zebrała zeszłego roku z jednego krzaka)
Pan Lulek – nie wiem czy wiesz, że Młodsza książkę kupiła. Leży w domu.
Pyro
A ja najpierw podsmażam wędzonkę (boczek w kostkę pokrojony)z cebulą i później dodaję do kapusty. Oczywiście duszone mięso do bigosu też robię z dużą ilością cebuli, ale jej nie przecieram.
Pyra – dzemy. Ale przepis juz jutro, teraz tuptam lu-lu
Dobranoc wszystkim (wszak u mnie po 23ciej i jutro zrywam sie z ranka)
Echidna
Też kupiłem kolejną butelkę Louisa Jadota Macon Blanc-Villages. Zwłaszcza o tej porze roku nikt kto to pije nie będzie żałował. A oleju lnianego uzywa się w kuchni nadal. U mnie w odmu tradycyjnie na Boże Narodzenie. W inne dni króluje oliwa z oliwek.
W tutejszym monopolowym znalazłem jedynie:
St Armand Mâcon Blanc-Villages 2005 (Labouré-Roi)
W dodatku nie „z półki” tylko trzeba zamówić. Jak dostarczą za kilka dni do sklepu to wyślą SMS, że „już jest”.
Poczekamy – zobaczymy.
Ja bigos podobnie jak Gospodarz, ale nie dodaję wina. Raz dolałam i nie smakowało mi. Nie dodawałam też przecieru. Mieszam za to kapustę kwaśną i słodką. Ale mniejsza o to – chcę odpowiedzieć na pytanie, co ewentualnie zamiast suszonych śliwek – otóż podobno suszone morele! Nie próbowałam, ale jedna z moich koleżanek jadła i b. chwaliła.
Swoją drogą, bigos w taki skwar! Litości.
Błonnik w puszkach? Hmm……. Chyba nie kupię.
Chłodnego wieczoru życzę, bo dzień wiadomo jaki…
Pewnie w zimowe miesiące do bigosu ich dodawał, a po nich gniotsa nie lamniotsa ? ach to pewnie Rosjanin?.
No dobra, pozbierałam parę impresji torontońskich pod hasłem kulinaria, polecam knajpę ludziom z Toronto i okolic, bo każdy lunch kosztuje tam dychę, a porcje są naprawdę duże i ten „chicken cordon bleu wrap” dla mnie był nie do zjedzenia w całości, poprosiłam o doggie bag (resztki dla pieska), zjedliśmy po drodze do domu. Maciek pracuje w pobliżu i powiada, że wszystko jest naprawdę dobre – i jak na tutejsze stosunki, tanie, a knajpa wewnątrz jest bardzo stylowa.
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Kulinaria/
@Alicja
Maja perspektywę z widokami na 18stce.
Sami będą na 18-tce, ale będą mieli perspektywę na 42-gie 🙂
No nie, Alicjo. Toż i Teściowa i Teść super „dekoracyjni”. Przy Was młodziutka Synowa jest i owszem – sympatyczna. Czujesz różnicę? I nie wstyd Ci, Matko dorosłego Syna, Tak wyglądać? Moje kompleksy zaczynają wyrastać na całkiem sporą wysokość. Chociaż (mówiąc prawdę) też w tym wieku jeszcze nieźle wyglądałam. Młodka jeszcze jesteś.
A gdzie to wcięło Helenę? I Torlin dawno u nas nie bywał i kilka innych „zimowych” osób.
I jesszcze pytanie starej ciekawskiej : ileż to , Alicjo, takie mieszkanie w wysokościowcu kosztuje i czy przeciętną młodą parę na to stać? Jak duże jest takie pierwsze mieszkanie?
Niepokoję się o Okonia
Zamilkł w realu i w internecie . A może sezon ogórkowy i na ryby wyruszył ?
Torlin wrócił z urlopu i pewnie da znać o sobie na naszym blogu . Teraz relacja na :
http://torla.blog.interia.pl/
Siedzi Okoń w internecie tylko do mnie się nie odzywa 🙁
Czyżbym w czymś podpadł Okoniowi?
Okoniu dzwoniłem zupełnie bezinteresownie …
Siedzi Okoń w internecie tylko do mnie się nie odzywa 🙁
Czyżbym w czymś podpadł Okoniowi?
Okoniu dzwoniłem zupełnie bezinteresownie …
Torlin chyba na wakacjach, a o Helenę też pytałam, bo to niepodobne do niej, zeby zniknęła bez uprzedzenia.
Synowa jest stara, ma 28 lat, syn także samo stary. To tylko my młodzi 🙂
Co do mieszkania, młodzi mieszkaja teraz w podobnym wysokościowcu, należącym do rodziców Jennifer. A z balkonu maja widok na to swoje, wznoszace się, powinno byc pod klucz w listopadzie, i nie będzie wysokie, tylko 16 pięter czy jakoś tak. Wielkość – mniej więcej 65m kwadratowych, zresztą, podam linkę do rozkładu i położenia.
Teraz o finansach – ponieważ ten blok wchodzi w skład kompleksu budynków, gdzie rodzice Jennifer kupili już dwa mieszkania, oni mieli prawo zakupić mieszkanie, zanim oficjalnie weszło na rynek. To Młodym zaoszczędziło parę dziesiątek tysięcy w kieszeni. Mieszkania jeszcze nie ma, a oni od ponad roku spłacają – kupili za 220 000, trzeba było wpłacić 5% na poczatek. No i co miesiąc rata, nie pamiętam już jaka, ale spłacają spokojnie – oboje maja dobrą pracę „w komputerach” i nie jest to dla nich wielki ciężar. Jennifer jest doskonała, jeśli idzie o finanse (przez rok studiowała „business and economy”, ale odpuściła, ona ma to we krwi. Jak to dobrze, że taka kobieta zechciala mojego nierozgarniętego w sprawach finansowych syna! A tak się starałam, i nie nauczyłam!!! Teraz, o dziwo, kapuje, w czym rzecz, a taki tępy był! Czy stać przeciętną młodą parę – raczej nie, ale tutaj talent mojej synowej wchodzi w grę, ona nie wydaje pieniędzy bez sensu, wie kiedy, co i na co.
I taka refleksja: Dokładnie kiedy byłam w wieku mojego syna, mieszkałam z rocznym M. oraz J. w sutenerze, za którą płaciliśmy więcej, niż połowę pensji J, mielismy książeczkę mieszkaniową od 1974 roku i perspektywę na M-3 za lat … a niech kto zgadnie!
I ostatniego pazdziernika 1981 spakowaliśmy dwie walizki, M. pod pachę, i tyle nas było widać. Ktoś się dziwi? I teraz jak patrzę na to wszystko z perspektywy, nie żałuję, ale zapewniam, że nikt nie emigruje bezboleśnie, za to sie płaci, a myśmy emigrowali w czasie, kiedy nie wiadomo było, kiedy odwiedzimy Polskę. Patrząc na plusy i minusy, plusy przeważają. A teraz to w ogóle inny świat, młodzi wyjezdżaja na Wyspy i wszędzie. Tylko podróż przez Ocean jest ciągle, psiakość, uciążliwa 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Condo/
Na pierwszym zdjęciu ich balkon ma być drugi od góry po prawej. Juz wiem, dlaczego 18 pięter. Nie ma 13 i jakichś tam innych 🙂
W Warszawie za taką lokalizację trzeba by było sporo dopłacić 🙁
Nie dziwię się ,że młodzi ludzie z Polski uciekają
pewnie na uklejki, ale tez chetnie bym Go poczytal,
Heleno, daj znak mam podanio-pytanie w sprawie rosyjskiej kuchni
Dobre zrodlo blonnika to jedzenie jablek i griszek w calosci, tak aby tylko zostawal ogonek. System trawienny poradzi sobie z wiekszoscia lusek otaczajacych pestki, a to, co nie strawione przejdzie przez system drazniac jelita (szczegolnie jelito grube), co pobudza je do pracy.
A poza tym siemie lniane, czy mielone, czy specznione wrzatkiem.
Kiedy Helena ma mieć tą operację? Wie ktoś?
„…ale zapewniam, że nikt nie emigruje bezboleśnie, za to sie płaci…” – amen to that.
„…podróż przez Ocean jest ciągle, psiakość, uciążliwa …” – amen to that.
@floorplan
Jeśli to przed , to stopy to po , paluszki od nóżki?
Andrzeju Jerzy, zamykaj tagi, albo nie używaj wczle, bo wytłuściłeś wpisy na tym blogu i u Owczarka
Sprawdzam.
mt7,
nie, Helena nic nie wspominała, ale możliwe, że to „to”. Lepiej szybciej, niż pózniej.
Slawku, jezdem!
No! Nie strasz nas, Heleno!
A propos emigracji i wyjazdów. Wlaśnie dostałem sms-a od córci ze Szkocji-dojechała szczęśliwie i pisze „Fajnie jest tato, szybko mnie chyba nie zobaczysz”. Była ostatnio na wyspach trzy tygodnie w maju, wróciła, pięknie zdała sesję i znów w świat pofrunęła. A pamiętam, gdy miała 14 lat i pierwszy raz sama wyjeżdżała za granicę – do Paryża na kursy językowe. Odprowadzaliśmy ją na autobus i bać się zacząłem. Taki przecinek szedł między nami przygnieciony do ziemi plecakiem wielkim. I wyobraźcie sobie – trzy razy w drodze na dworzec ptak na mnie narobił! Poczułem, że to potrójne szczęście i niepokój odpuścił. A potem już poszło. Żebym ja tyle się najeździł i zobaczył co ona. Młody też sobie radzi. W Anglii posiedział miesiąc pakując bekony. Mało płacili więc prysnął do Holandii – jeździ wózkiem widłowym i zarabia. Na studia już odłożył. Więc dzieci zobaczę w październiku. O ile gdzieś znów nie pojadą szukać szczęścia. I przyznam się Wam – podoba mi się ta ich wolność.
Pozdrawiam
No i po zdenerwowaniu. Jest Helena. A ponieważ nadal upał (ja to uwielbiam i dlatego wybieram się na głębokie południe Włoch w Abruzze) to proponuję za odnalezienie zguby taki zimny drinK:
Caipirinha
40 ml brazylijskiej wódki cachaca, 1 limonka,2 łyżeczki brązowego cukru, kostki lodu
Wycisnąć sok z połowy limonki, wymieszać z cukrem. Wlać cachacę, dołożyć dwie ćwiartki limonki i drobno pokruszony lód. Pić przez słomkę.
Helena, no co jest do jasnej Anielki? Giniesz i nie meldujesz nam? I po co ja się denerwuję? Czekaj, czekaj, w tyłek weźmiesz, jak nic. Miej wzgląd na mój podeszły wiek i wiedźmowaty charakter
mt7!
Nic nie rozumiem?U mnie wszystko normalne,żadnych wytłuszczeń na wszystkich blogach!Wytłumacz,proszę,o co chodzi?
Wojtek,
mnie się to podoba, i trochę zazdroszczę, dlaczego ja tak nie mogłam. To są te obciążenia, które myśmy wywiezli w tamtych latach. A oni sobie fruwają! W dodatku Maciek ma polskie obywatelstwo, czyli jest obywatelem EU – i Kanady 🙂
Ach, życie! Jak to Pyra mówi, na coś jesteśmy za wcześnie, a na coś za pózno. Może gdybyśmy byli wszędzie „na czas”, to byłoby nudno?
O, serwują drinki, a ja tu ledwie skończyłam wełne zwijać i robota przede mna.
Dobrze, że nie mam Waszej pogody!
@Helenko
Twoje zdrowie
sól + limoneta + tequila
oj jak lubie, Heleno, Twoja obecnosc, wiec z tym podankiem, to jest tak:
mam przyjaciela, szefa kuchni zbiorowej w mojej wsi, na codzien „warzy” dla rebiaty szkolnej, ale pare razy w roku przygotowuje cos ekstra, m.in.dwa razy do roku dla rencistow, ktorym, to zasluzonym jednostka miasto funduje przyjecie, albo w sali na ten cel, albo dowoza do domu, imprezka na jakies 2000 luda ( spora wies ), od lat jest tematycznie, a na ten pazdziernik wypadlo, ze ma byc po rosyjsku, wiadomo, pazdziernik, wiec chlop mnie spytal, czy moge mu pomoc w ustawieniu jadlospisu, znajac z grubsza tylko wodke i kawior, wypadlem na cieniasa, i tu mnie olsnilo, przeciez „znam ” Helene, no i obiecalem na kredyt, liczac na Twoja wspolprace i pomysly,
dane podstawowe sa nastepujace: zadnych zup ( no wiem, ale inaczej sie nie da ), zadnych swin ( towarzystwo mieszane ), wolowina byla na wiosne, wiec raczej nalezy uniknac
ma byc entré ( wymislil talez skandynawski po tutejszemu, wiec ryby, glownie wedzone), na ciag dalszy liczy na mnie-Ciebie, potem danie glowne; ryba, drob, dziczyzna ( bez dzika, co jest zly i ma b. ostre kly ), ”
salata”, sery, bo musza, ale tu sobie poradza, no i deser,
na
kawior ich nie stac, ale kazda inna propozycja do rozwazenia, maja wymyslec po trzy mozliwosci na kazdy etap, maire wybierze, prosze pomoz, no i pozostali oczywiscie tez, nie badzcie wisnie plz
Misiu2, nie mam nic do pisania, czytam innych. Serdecznie pozdrawiam.
Najpierw Arkadius: to ma byc niby margharita? No way! Musi byc : tequila, triple sec (lub cointreau), sok z limonek, no i moze byc sol na brzegu pucharu. Duzo pokruszonego lodu. No i wtedy jest to margharita. Doskonaly drink na lato.
Slawek: do ryb wedzonych jest oczywiscie bardzo dobra najprostsza ikra baklazanowa (upeiczone w piecu do miekkosci i obrane ze skory baklazany, podsmazana cebulka, czosnek, wrzucoine do robota, starte nie zanadto, potem na maly ogien do glebokiej patelni, dodac przecier pomidroowy, ociupine cukru, ciut octu, olej, sol pieprz – niech bulgocze pare minut i troche odparuje. Najlepiej zrobic dzien przedtem i trzymac w lodowce. Podajemy, rzecz jasna na zimno).
Rybne danie: kulebiak gotowe ciasto francuskie, nadziane farszem : ryba obgotowana, ryz, jajka na twardo, sporo kopru, przyprawy albo inne nadzienie : ryba, podduszona swieza lub kiszona kapusta, grzyby, przyprawy. WSzystko zawiniete w ciasto francuskie, mozna wyciac w ksztalcie ryby, posmarowane z wierzchu bialkiem. Do pieca na 20 minut.
Drob: albo kotlety kijowskie (piers z kostka, do kieszonki maslo czosnkowe, koper, lekko opanierowane, smazone na patelni, nie w piecu jak robia to na zachodzie).
Albo : gruzinski kurczak-tabaka (akcentowane na ostatniej sylabie) – jest to kurczak komplenie splaszczony (wyciac kosci ile mozna) , natarty mocno czosnkiem i smazony na zeliwnym ruszczie przycisniety ciezarem. Musialabym sprawdzic dokladnie jak sie to robi, jesli pomysl Ci odpowiada.
Klasycznym deserem rosyjskim jest oczywiscie napoleonka – wielowarstwowa z kremem w srodku i na wierzchu, posypana gesto pokruszonym „spodem”. W rosyjskich sklepach sprzedwane sa dzis gotowe spody – najbardziej uperdliwa czesc roboty przy produkcji napoleonskiego tortu. Tort jest zawsze okragly, krajanu nie w kwadraty, tylko tak jak sie kraja torty okragle.
Podam dokladniej jesli Ci odpowiadaja propozycje.
Aha, jesli chodzi o ryby, to nie wiem jak latwo jest u was dostepny szczupak, ale jesli tak, to jest to ryba nieslychanie popularna w rosyjskiej kuchni, robi sie z niego quenelle, pulpeciki obgotowane w court bulionie i podawane z sosoem.
Jesli wszystko zawiedzie -mozna oczywiscie isc do rosyjskiego sklepu i kupic pielmienie. Gotuje sie je NIE tak jak pierogi: do wrzatku najpierw wrzucamy duza cebule w lupinie, ze dwa listki laurowe, sol i jak to dobrze naciagnie, mrozone pielmienie. Podaje sie z maslem i pieprzem, niektorzy lubia ociupine octu juz na talerzu.
Sławek,
oczywiscie że ich stać na kawior według przepisu Mamy naszej Heleny. Podam pózniej, jeśli nikt nie wcześniej. Wypróbowane tutaj, kilka razy.
http://alicja.homelinux.com/news/Food/Kawior/
Też dołączam do chóru zaniepokojnych najpierw zniknięciem Heleny a potem tylko krótkim sygnałem z jej strony. Heleno!
Dziś schłodziłam się wreszcie, klasycznymi lodami waniliowymi obsypanymi malinami- dopiero wstałyśmy od stołu. W kwestii błonnika ” paczkowanego”- korzystam czasami z granulatu ( zwykle neutralnego lub śliwkowego), nie jestem entuzjastką jego smaku. Przepadam natomiast za ślwkami suszonymi- to moja ulubiona postać błonnika. Cenię je zdecydowanie wyżej od innych suszonych owoców, z morelami włącznie.
A widzisz, Marialko 🙂
Suszone śliwki i suszone morele ! Mniam mniam!
Blonnik z pudelka? Never!
Sliwki, figi, ciemne pieczywo typu pumpernikel, brazowy ryz, siemie lniane (dodaje czesto do potraw z miesa mielonego), kapusta, jablka, wszsytkie miekkie owoce z malymi ziarenkami. Jesli zjadamy zalecane przez brytyjskie Ministerstwo zdrowia 5 porcji jarzyn i owocow dziennie, blonnik z pudelka wydaje sie byc malo potrzebny. No chybam ze ktos ma hemoroidy lub chroniczne zaparcia. Wtedy dodatkowe porcje blonnika moga bardzo sie przydac.
Alicjo, sprawdzilam Twoje zdjecia z robienia pasty baklazanowej. Tak dokladnie powinno to wygladac. Brawo!
Helena,
nie śmialabym puszczać badziewia 🙂
A powiem Ci, ze przepis podałam dalej i ludziska się zajadają. Zawsze podkreślam, skąd, tm@Helena
Okomiu
Zadzwoniłbyś jutro bo się stęskniłem. Lato w pełni i trudno się do ciebie dodzwonić . Biegasz, w domu nie siedzisz i w słuchawce cicho.
Helenko
wierz mi, to wchodzi
jeszcze raz Twoje zdrowie
sól + limoneta + tequila – no i w dziób/tym razem sam sobie dam/
Margharita ?/isla/ pamiętam tylko rum + limoneta
bez lodu ? niszczy smak i zapachu brak
Andrzeju+Jerzy. W programie Internet Explorer tego nie widać, ale w innych przeglądarkach wszystkie teksty od Twojego były wytłuszczone (pogrubione).
To się często zdarza przy wprowadzaniu innej czcionki. Trzeba pamiętać, żeby powtórzyć ten sam zapi na końcu zdania z ukośnikiem.
Jogurt z Biedronki
Zaprawa truskawkowa produkowana przez firmę Sias , Atys , teraz nazwa inna, firma ta sama dla sieci Biedronka:
Proporcja na 1 tonę produktu ( jedno gotowanie)
Cukru 600 kilo
Wody 350 litrów
Truskawek 30 kilo
Pektyny i zagęszczaczy , konserwantów 15 kilo
Barwików 3 kilo
Aromatu truskawkowego 2 litry.
Aromat nalany do plastikowego wiaderka należy przenieść niezwłocznie okolo 1 minuty i wlać do kadzi. Należy nie oddychać ponieważ mogą wystąpić wymioty lub zatrucie. Dłuższe przebywanie substancji we wiaderku może spowodować jego rozpuszczenie.
Zaprawę truskawkową do jogurtu stosuję się w proporcji 1:10
Zaprawa bananowa do jogurtu : proporcje prawie identyczne przy czym nie stosuję się dodatków owocowych ( bananów brak)
Okres trwałości około 1 miesiąca, na rynek rosyjski okres trwałości 1 rok , Stosuje się niedozwolone w UE konserwanty
Smacznego życzą państwu francuscy właściciele.
Margharita z rumem? Czy nie ma juz zadnych swietosci? A moze tez martini z piwem?
Wypluj te słowa, Heleno! Najlepiej przez lewe ramię i to trzy razy!
Jeszcze do Andzeja Jerzego. Tak to wygląda w Mozilli, trochę niewyrażne, ale widać pogrubienie:
http://picasaweb.google.co.uk/maria.tajchman/OwczarkowaBuda/photo#5088268674612292418
„Ja tam sie na przepisach nie znam, ale wiem, jak co ugotować.”
Chyba według przepisów EU powinno byc wypisane na opakowaniu, co się do produktu wsadza. Jest takie powiedzenie – jak się nie potłuczesz, to się nie nauczysz. Pokolenia miną, bo ludzie nie mają czasu na gotowanie, albo robienie własnych kefirów czy jogurtów, a to takie proste, kupujesz *kulturę bakteryjną* (tak tu się nazywa) i to takie perpetum mobile, samo się nakręca i produkuje.
Troche zdrowego rozsądku, przecież nie musimy kupować jogurtu od biedronki, czy czego tam! 🙂
Moja znajoma Helenka Piękna robi takie martini dry (bardzo dry): czysta wódka, oliwka. Bez martini. Są świętości.
U mnie jest problem z kupieniem kultur bakteryjnych . Kupuję jogurt naturalny mieszam z mlekiem uht i nalewam do słoiczków potem do rozmnażarki ( takie tam na osiem słoiczków z podgrzewaczem. ) i następnego dnia gotowe do lodówki.
Smakowo dużo lepszy od oryginału i trzy razy tańszy.
Kiedyś sąsiad warzelniany przyniósł kila litrów zaprawy z fabryki .
Łyżeczkę spróbowałem i tydzień chemią mi się odbijało.
Zaprawa jogurtowa składa się z jagód soku z buraków i aroni , mielonego rabarbaru i Bóg wie co jeszcze. Zaprawa kiwi nie zawiera kiwi tylko agrest ( nasionka). Jedno wielkie oszustwo w majestacie prawa.
Na całe szczęście sąsiad się zwolnił i ma teraz porządną robotę Pracował w fabryce czasami przez siedem dni w tygodniu po dwanaście godzin. Za nadgodziny dostał po tym jak się zwolniłi i wytoczył sprawę w sądzie.
Alicjo,
wydaje mi sie, ze drink martini oznacza dzisiaj raczej charakterystycny kieliszek, w ktorym jest podane, a wiele „martini” nie zawiera wcale wermutu. Przynajmniej tak bylo, kiedy jeszcze pilam matrini.
Heleno, przegapilam wpis o twojej operacji. Zycze abys ja zniosla lekko i bez komplikacji.
Pisz czasem, ja rowniez lubie czytac twoje wpisy…
Ba, bigos, co dom to tradycja. Moja Tesciowa robila wspanialy, troche jak Pyry i Gospodarz, moja mama niestety ladowala wszelkie resztki do kapusty (tak to niewyborne danie zreszta nazywala- kapusta), stalo to pozniej dlugo. Trzeba bylo byc niezle glodnym, zeby sie za to zabrac.
Zwykle moja oszczedna Mama wyjadala to w pracy na drugie sniadanie.
Stad maz moj uwielbia bigos, a ja sie moge obyc calkowicie bez kwaszonej kapusty. Traumatyczne przezycia wczesnego dziecinstwa, you see…
a.
Z Ostołęckiej wytwórni korzystają wszyscy liczący się producenci jogurtów i serków owocowych w Polsce i wielu krajach europejskich Różnica w składzie polega na tym że więksi zamawiają zaprawy z większą ilością owoców np 300 kilo na tonę wszystko inne jest takie samo. Taka sama chemia i konserwanty. Normy unijne są oczywiście zachowane.
Heleno, ano nie ma swietosci na tym swiecie. Znajomy wloch koniecznie chcial dolac coca-coli do markowego koniaku. Pogonilam.
Echidna
Misiu, popytaj w aptece, u nas maja taki ferment jogurtowy, bez pudla da sie nagonic ok 150 jogurtow za niecale 6?,
Helenko, serdeczne dzieki za inspiracje, jutro ( dzis ) bedzie konsultowana pod wzgledem wykonalnosci hurtowej, oczywiscie „kawior” tez http://abc.cocktail.free.fr/recettes/margarita.htm, tym oczywiscie podpieram Helene, gdzie tu miejsce na rum?
blonnikowi w proszku oszczedze komentarza, wystarczy jesc normalnie, kolejny, margarynopodobny ruch komercjalny, porownywalny do dodawania witamin do mleka, czyms w koncu trzeba namowic klienta, margaryna juz ma w plecy, poczekamy na blonnik, kon pewnie juz sie smieje
a moze jogurt z rumem? 🙂
I słusznie pogoniłaś, niech sobie kupi jedno i drugie i się „delektuje”. Niech mi ktoś spróbuje rozwodnić moje cabernet sauvignon kostką lodu!
Bym udusiła. A inna rzecz, że ludziska niby wyrafinowani i *znawcy*, nagminnie nalewają wina (czerwone) do szklaneczek i korek na butelkę. Toż to ma oddychać! Przynajmniej 2 godziny przed podaniem!!! Słyszeli, ze powinni kupić takie czy inne, ale za bardzo nie wiedzą, co z tym robić (przed napiciem się, oczywiście).
bacikiem cymbala trza bylo gonic, chyba ze swiezo od dubeltowki na Sycilii go oderwali, to skad mial wiedziec?, no i w koncu dylemat: tlumaczyc, czy bic?, moze jednak tlumaczyc? nikt z nas „madry” tez sie nie urodzil, ale na poczatek niech spozywa w przedsionku
Pyro, oto przepis na dzem z kiwi – Daiquiri dzem – ktory obiecalam wczoraj:
Skladniki:
5 obranych kiwi (jesli Hardy Kiwi to proporcjonalnie wieksza ilosc)
3 filizanki cukru
1/3 filizanki soku z limonki
2/3 filizanki nieslodzonego soku ananasowego
1 opakowani pektyny ( nie wiem czy mozna bez)
4 lyzki stolowe rumu (aczkolwiek niekoniecznie)
Przygotowanie:
Zmiksowane kiwi, cukier i skoki zmieszac razem i doprowadzic do zagotowania, mieszajac az cukier sie rozpusci. Gotowac kolejne 2 minuty (na sporym ogniu) ciagle mieszajac. Zdjac z ognia i dodac pektyne. Mieszac kolejne 4-5 minut dolewajac rum.
Przelorzyc do wysterylizowanych sloikow. Chlodzic 24 godziny po czym sprawdzic szczelnosc sloikow. Przechowywac w ciemnym miejscu. Uff – gotowe.
Teraz pomnozyc ww skladniki przez ilocs zbiorow i otworzyc stoisko z dzemem z kiwi. Albo obdarzyc rodzine i przyjaciol.
Niestety kiwi to delikatny owoc i maksymalnie mozna go przechowywac w temperaturze pokojowej okolo 6 dni, pod warunkiem iz nie jest dojrzaly. Te dojrzale konsumowac od razu. Obrane ze skorki lub pokrojone nie powinny stac wiecej niz 2-3 godziny, bo ponoc wytwarzaja sie jakies niezbyt zdowe dla organizmu ludzkego ?mizmaty?.
Kiedys zamrozilam. Nie polecam. Po rozmrozeniu w miseczce pojawila sie jakas zielonkawo-oliwkowa breja w czarne kropeczki.
Doskonale sa napoje z kiwi – b. orzezwiajace. Zmiksowane kiwi (3-4 na osobe) mieszac z woda sodowa, alkoholem, kostkami lodu. Wszelkie eksperymenta mile widziane. Odrobina cukru nie zaszkodzi.
Ciekawostka: Giverny Estate polozone w Toolangi, 65 kms od Melbourne produkuje wino Gold Kiwi Fruit. Wiadomo z czego. Nie probowalam. Moze w ten weekend kupie. O wrazeniach smakowych (i nie tylko) doniose.
Pozdrawiam
Echidna
Jak ja robię zajzajer z rabarbaru, to Ty Echidno, przynajmniej się lekko przynapij tego kiwi wina i powiedz nam, w czym rzecz.
Wina z aussielandu tutaj nie należą do najtańszych, ale sa dobre. Lindeman czy Blass to już firma, a na rynku (naszym) od niedawna, zdawałoby się. Niech znawcy na mnie nakrzyczą, ale shiraz z aussielandu to je to!
Echindo
Zimą często robię dżemik egzotyczny z dodatkiem kiwi , ananasa, pomarańczy dobrego jabłka. Istotnym dodatkiem jest limonka ,która powoduje że nie ciemnieje i jest bardziej wyrafinowany w smaku. Nie dodaję pektyny bo zmienia smak i zawiera konserwant .
Latem gdy dojrzewa agrest można połączyć z kiwi i dżem wychodzi pięknie zielony do tego oczywiście limonka z odrobiną startej skórki. Pycha.
Teraz pytanie do szanownych blogowiczów co można zrobić z owoców morwy. W dzieciństwie moim ulubionym sposobem spędzania czasu w wakacje było siedzenie na pobliskich drzewach morwowych i zajadanie dojrzałych owoców .
O tym, ze galaretka z kiwi i surowymi anananasami moze nie stanac uprzedzaja na opakowaniu galaretek w USA. przeczytalam i nie probowalam, natomiast moja siostra zrobila galaretke z kiwi i jej nie stanela, bardzo byla zrozpaczona, bo mial to byc hit wieczoru. Up to you,
Old Frog from Froggy Mudlands
Jeszcze w sprawie bigosu: znajoma mojej Mamy w czasie Powstania Warszawskiego jakis czas spedzila w piwnicy w ktorej rowniez byl kucharz z Hotelu Bristol. Czas umilali sobie wymieniajac przepisy. Zapamietala przepis na bigos (ja go stosuje): w rownych ilosciach cebula, kwasna kapusta i slodka, albo tylko cebula i kwasna kapusta. To jest podstawa, reszta dodatkow nieomal mniej wazna – co nie znaczy, ze ich nie ma! Ja zaczynam gotowac bigos na dwa tygodnie przed terminem, jak nie ma mrozow to go wkladam do zamrazarki, rozmrazam, dodaje co mam przygotowane, znowu zamrazam, rozmrazam… wyszlo mi, ze dobry bigos jest w zasadzie potrawa droga – jak policzyc mieso (w tym koniecznie ciemne drobiowe), grzyby i inne inszosci. Tyle, ze ja, jak juz, to robie nie mniej niz dziesiec litrow.
Natomiast, jako nie tyle Stara Zaba, co stary rolnik – takoz producent mleka i przetworow domowych w wielkiej ilosci – nie uwierze, ze mozna bez konserwantow pomieszac mleko z surowymi owocami i ma to sie nie popsuc. Duzo sie nad tym zastanawialam (jeszcze jak czasami ogladalam TV i jakas reklama mi wpadla w oko i ucho – „bez konserwantow”) i wymyslilam, ze moznaby (skoro owoce sa surowe, to pasteryzacja jakakolwiek metoda odpada) naswietlic promieniami UV w czasie wlewania do pojemniczkow, jednakowoz jest to zdaje sie zakazane. Ja sama stosowalam, jeszcze jak mialam krowy mleczne, lampe kwarcowa do odkazania zbiornika na mleko – zamontowalam ja w pokrywie chlodni, doskonale sie ten patent sprawdzal. Natomiast mleko tak naswietlone ma dziwny posmak, ale jak by cos do niego dodac, to kto sie kapnie?
pozdrawiam,
Stara Zaba
Ciekawy artykuł o cudownych lekach wypromowanych za miliardy dolarów
http://portalwiedzy.onet.pl/,16925,1425038,czasopisma.html
Witam Wszystkich, jestem tu nowa:)
na wstępie – na temat dyskusji o kuchni rosyjskiej wspomnę, że pielmieni to ukraińska potrawa, nazwa dotyczy wszystkich pierogów z faszem niemięsnym (mięsne to wareniki) , a specjalnoscią karpacką są pielmieni z bryndzą. Podaje się je z domową gestą śmietaną i/albo ze skwarkami.
Jeśli uczta ma być egzotyczna i potrawy moga być również ukraińskie polecam kuleszę – to mąka kukurydziana ugotowana jak kuskus (huculskie gospodynie uzywaja do tego półokrągłych żeliwnych garnków i drewnianych pałek do mieszania , ale ponoć w naszych też się da – nie wiem, w naszych gotowac nie próbowałam) .. Taką goracą, odchodzącą od garnka kaszę wykłąda się jak babkę i je rękami lepiąc gomółki – do maczania skwarki z cebulą, „huślanka” -czyli wsciekle kwaśny jogurt z przegotowanego mleka (im dłużej stoi tym lepiej), gęsta śmietana i OBOWIAZKOWO sucha, pokruszona bryndza.
Niektóre gospodynie gotują ziemniaki, ugotowane wyjęte z wody ubijają, dodaja do wody z powrotem i do tego wsypują mąkę kukurydzianą.
Bogatą wersją kuleszy jest banysz – wlewa się do garnka domową śmietanę (na tej ze sklepu nie wyjdzie) zagotowuje, wsypuje mąkę kukurydzianą i goruje aż wytopis ię masło. Do jedzenia łyżkami również obowiazkowo z bryndzą.
Z Dań gorących na specjalne okazje – szaszłyki z jagnięciny – polecam do nich sos jogurtowy z roztartym z solą czosnkiem, świeżym koperkiem i odrobiną roztartej fety, na mniej specjalne okazje – gołąbki z liści buraka(aż strach jakie maleńkie, na 1 gryz) z ryżem przesmazonym na oliwie z koperkiem – do tego nieodłączna gęsta swojska śmietana.
Ważnym elementem tej kuchni jest chleb, je się go z wszystkim i nie moze zabraknąć na stole.
To oczywiście kuchnia wiejska, mało wykwintna, ale smaczna i mimo pozornych „tłustości” (zapomniałam dodać do tego soloną rewelacyjną słoninę)- wyjazd na Huculszczyznę zawsze przechodzi u mnie bez echa, powrót do Polski jest zawsze stresem dla żołądka.
I jeszcze na temat błonnika:).. jakoś nie wydaje mi się, żeby wszyscy Państwo żywili się wyłącznie produktami wytwarzanymi w domu (np. gotowe ciasto francuskie;):)) ) .. Błonnik w przeciwieństwie do konserwantów dodawanych obecnie do wszystkiego (pomijam już środki chemiczne które pochłaniamy razem ze skórkami warzyw i owoców) jest czymś naturalnym i jak znam nasze nowoeuropejskie przepisy 1000 razy sprawdzany na obecność czegoś co mogło by nam zaszkodzić.
Zgadzam się, że lepiej zjeść jabłko.. tylko, że kiedyś dieta ludzi wygladała inaczej – mięso spożywało się rzadko bazując na kaszach, gruboziarnistych plackach, warzywach i owocach.. Więc na naszą obecną dietę jabłko czy sałata do obiadu to chyba mało..
i jeszcze – bliny gryczane, charakterystyczne dla kuchni rosyjskiej, wcale nie muszą być z kawiorem, świetny jest łosoś wędzony, albo śledź w oleju + obowiazkowa kwaśna śmietana:
skład to biała mąka, maka gryczana + drożdże, kiedy ciasto wyrośnie smażymy na oleju małe placuszki (warto spróbować wcześniej, inaczej się smażą niż zwykłe placki, muszą być pulchne)
Serdecznie Wszystkich pozdrawiam : )
Serdecznie Wszystkich pozdrawiam:)
A ja czasem taki błonnik sobie jem łyżeczką 🙂
To pewnie przypadek że owa krótka kariera wspomnianego kucharza była bardzo krótka bo wspomnianej restauracji nie znalazłam nawet na gastronautach. A błonniki polecam nie w proszku mielonym z odpadów a w łusce owsa, skórce z jabłuszek i marchewce. Diabli wiedzą z jakich śmieci są te preparaty.
Do dragonball…
Uprzejmie donoszę, że kariera wspomnianego kucharza ma się dobrze. Sam widziałem ostatnio wzmianki w prasie oraz brałem udział w ciekawym szkoleniu prowadzonym między innymi przez pana Sebastiana. Restauracja przez długi czas była w TOP TEN w portalu gastronauci. Faktycznie obecnie jest zamknięta. A błonniki nadal widuję w sklepach… więc o chodzi?
Poprzedni post to reklama gastronautów? Próba obrażenia producenta błonników? Wspomnianego kucharza? Pan Sebastian to człowiek skromny – bez panującego powszechnie „parcia na szkło”. A pan lub pani Dragonball- to trzeba nie mieć jaj żeby tak pisać pod kiepskim nickiem.
pozdrawiam
Lucjan Tabor