Wędrówka po knajpach Europy
Objechałem niemal cały świat. Nie byłem jeszcze tylko w Australii. Wszędzie jadłem i piłem dokładnie to samo co tubylcy. Tylko tak – moim zdaniem – można najlepiej poznać ludzi i ich obyczaje.
Lubię egzotyczne kuchnie – chińską, japońską, tajską. Chętnie jadam dania brazylijskie, chilijskie a nawet ulubione potrawy Indian peruwiańskich.
Prawdziwe łakomstwo ogarnia mnie jednak gdy mam okazję korzystać z mistrzostwa kucharzy włoskich, francuskich, hiszpańskich, polskich – słowem kuchnie starej Europy stawiam ponad wszystko.
Z tego to powodu, a także myśląc o zbliżającym się sezonie wędrówek urlopowych, proponuję Blogowiczom wycieczkę po restauracjach Europy. Ten przewodnik po 43 miastach, rozrzuconych po całym naszym kontynencie, różni się od wszystkich innych tym, że jego autor zaprasza tylko tam, gdzie sam był chociaż raz. Będą tu więc lokale znane i renomowane, umiejscowione w stolicach bądź wielkich metropoliach, ale będą także lokaliki malutkie, w małych miasteczkach czy nawet wioskach, do których chętnie zagląda się w czasie wakacji. Wszystkie te miejsca łączy jedno – doskonałe potrawy, w mistrzowskim wykonaniu i równie dobre wina.
Wszystko to umożliwi wybór lokalu, w którym będzie można spędzić radosne chwile przy stole, z możliwością odbycia biznesowego spotkania, bądź podtrzymania kontaktu z kontrahentem znajdującym się w dowolnym punkcie globu. Można bowiem połączyć przyjemne z pożytecznym.
A oto miasta do których będę zapraszał: Ateny, Amsterdam, Barcelona, Berlin ,Bonn, Bordeaux, Bouzigues, Bratysława, Bruksela, Budapeszt, Deauville, Dublin, Edynburg , Florencja, Genewa, Glasgow, Haga, Hamburg, Kadyks, Helsinki, Kopenhaga, Lizbona, Londyn, Madryt, Monachium, Montpellier , Oslo, Paryż, Praga, Ryga, Rzym, San Giminiano, Salzburg, Sevilla , Siena, Sztokholm, Tallin, Tuluza, Wenecja, Wiedeń, Wilno, Zurych.
Dziś na początek parę zaledwie propozycji:
WENECJA
Antica Trattoria Poste Vecie
Rialto Pescheria 1608 tel. (0-0 39) 41 721 822
Adres internetowy: www.postevecie.it Nieczynne we wtorek. W pozostałe dni w godz. 12.30 – 14.30 i 20 – 23 Jęz. angielski, francuski
Najstarsza wenecka(moja ulubiona) restauracja istniejąca przy targu rybnym od 1500 roku. Słynie z ryb (turbot) i wspaniałego risotta z owocami morza. Bogata karta win. Wenecjanie przychodzą tu skuszeni deserami. Piękny wystrój i profesjonalna obsługa.
LONDYN
Quality Chop House
92 – 94 Farringdon Road tel. (0-0 44) 20 78 37 50 93
Adres internetowy: www.qualitychophouse.co.uk Czynne: od poniedziałku do piatku śniadania – w godz. 7.30 – 10; lunche – w godz. 12 – 15; kolacje – (pon.- sob.) w godz. 18 – 23.30; w niedziele czynne w godz. 12 – 22.30. Honorują karty kredytowe. Konieczna rezerwacja.
Napis na szybie lokalu głosi: „Dbamy o postępową klasę robotniczą”. W roku 1870 Roland Plumbe wybudował i otworzył bowiem stołówkę robotniczą. Z wiktoriańskich czasów pozostał adres i oryginalne wyposażenie. Dziś dyrektor Andrew Ryder dba o klientów z City i ich apetyt. Na śniadanie można zjeść klasyczne jaja na bekonie albo szkockiego wędzonego łososia. W godzinach późniejszych popisowym daniem są firmowe chops czyli kotlety z kością, kiełbaski z cielęciny z kartoflanym puree czy omlet z łososiem. Doskonała baranina. Bardzo dobra karta win.
SZTOKHOLM
Prinsen
Master Samuelsgatan 4 tel. (0-0 46) 8 611 13 31
Adres internetowy: www.restaurangprinsen.se Czynne od poniedziałku do piątku w godz. 11.3. – 14.30 i 16.30 – 23.30; w soboty 13 – 23 a w niedziele 17 – 22. Honorują karty kredytowe.
Lokal ze stuletnią tradycją. Kuchnia szwedzka oraz akcenty śródziemnomorskie. Godne polecenia zupa z homara i talerz – pięć śledzi z parmezanem (w cytrynie, jogurcie, pomidorach, pieprzu i goły).Bogata karta win z przewagą włoskich.
SEVILLA
Casa Robles
Calle Alvarez Quintero 58 tel. (0-0 34) 95 4213150
Adres internetowy: www.roblesrestaurantes.com Czynne cały tydzień w godz. 12 – 24. Akceptują karty kredytowe. Rezerwacja miejsc.
Trzy sale restauracyjne i bar tapas zawsze są pełne gości. Lokal należący do rodziny Robles funkcjonuje od 1954 roku. Specjalizuje się w rybach, zawsze świeżych, dowożonych z pobliskiego portu Huelva. Godne polecenia sa zwłaszcza pescado a la sal czyli całe ryby pieczone w pancerzu z soli i rabo de toro – ogon wolowy duszony w sosie z papryką.
Komentarze
Panie Piotrze,
dotarły książki! Jedna chyba wiosłowała przez ocean, bo zajęło jej to dwa miesiące, a druga dostała slrzydeł i hipnęła w dwa tygodnie! W każdym razie do mety dotarły razem, właśnie listonosz przyniósł . Na półce dla ozdoby to one w tym domu nie będą stały, o nie! Serdecznie dziekuję i podziekowania dla Pani Basi!
Przeglądnęłam na wielkiego chybcika Kuchnię polską na nowo odkrytą – pomysł z przytaczaniem zródła doskonały.
Będę zdawać raporty, jak mi wyszło. Gefilte z Kuchni żydowskiej na pewno będę chciała zrobić, moja przyjaciółka Zydówka zrobiła kiedyś i skutecznie mnie do tej potrawy zniechęciła – zapomniała o soli, grama soli tam nie było! Nie mam wysokich wymagań względem soli, ale jak coś jest zupełnie bez, to niestety, zjeść się nie da. Chyba, że pod grozbą uświerknięcia z głodu!
Mam nadzieję, że nie tylko Alicja ale i inni przyjaciele z blogu korzystający z naszych książek zechcą podzielić się uwagami o ich przydatności. To dla autorów niezwykle cenne. A więc do roboty i do komputerów! Smacznego!
Alicjo, jak Ci nie wyjdzie gefilte fisz z ksiazki, to tu skrotowa wersja:
Kupujesz w sklepie dwa litrowe sloiki manischewitza. Odsaczasz rybe z galarety. Galarete zagotowujesz z marchewka i korzeniem pietruszki, ladnie odbranymi ze skorki. Mozna dorzucic cebule. Kiedy jarzyny zmiekna, odstawiasz z ognia. Kawalki ryby faszerwoanej rozkladasz na najladniejszym polmisku (najlepsze takie gleboko zielone, kapusciane).
Przybierasz ladnie pokrojona na plasterki marcewka. Posypujesz posiekana natka pietruszki. Zalewasz galareta i wstawiasz do lodowki na pare godzin. Przed podaniem obkloadasz cutyryna i posypujesz swiezo zmielonym pieprzem
Wydajesz gosciom, ktorzy chorem mowia, ze Manischewitz nie umywa sie jednak do Twojej, zrobionej wlasnymi raczkami gefilte fisz.
Sza. sztil.
Heleno,
jak zwykle jestes bezkonkurencyjna! Ale sza! To sa nasze sekrety 🙂
a jakies godne polecenia knajpki we Frankfurcie nad Menem Pan zna?
Ja na gotowaniu sie nie znam,ale potrzebny mi przepis na cielecine w kazdej postaci.Z tym gotowaniem to jak z kultura danego kraju,regionu,albo sie ja akceptuje i rozumie albo nie.
Droga cielecino,bez wzgledu na kraj i obyczaje,zawsze bylem smakoszem i nim pozostane.
Panie Piotrze,
Brak mi jeno cennikow w w/w restauracjach. A rzecz to wcale nie bagatelna. Mozna bowiem doznac niemilej dla kieszeni niespodzianki. Co przydarzylo sie nam latem tego roku w Wenecji wlasnie.
Skuszeni cieniem arkad na Placu Sw. Marka (a upal byl nieziemski), rozsiadlwszy sie wygodnie przy stoliku zamowilismy piwo – trunek ponoc najlepszy na tego typu pogode. Zrelaksowani, rozmarzeni, popijajac chlodne piwo – marki nie pomne, piwosz ze mnie raczej „cienki” – przywroceni zostalismy do rzeczywistosci rachunkiem opiewajacym na sume ponad 24 Euro. Omalze czkawki nie dostalismy. Najpierw ze zdziwienia, pozniej ze smiechu. (Na marginesie, bo nie kazdy moze wie – przecietnie w sklepie piwo jest w cenie 0.8 – 3 Euro)
No ale jak sie zachcialo cienia w stylowej „kafejce” na najslynniejszym placu w Wenecji…. No i do tego: Caffe Florian o 200-stu letniej tradycjji – nic zatem dziwnego, ze ceny zabojcze.
Stad nauka jest dla Zuka – nie kierowac sie impulsem ino karta dan i cen.
Co sie zas tyczy Australii to raczej nie polecam „speycjalow” ludnosci tubylczej. Honey ants czyli miodowe mrowki czy tez slodkie larwy nadal pozostaja jedynie w menu Aborygenow (a i to nie wszystkich). Mieso kangurow, krokodyli i emu jest dostepne w sklepach i nawet serwowane w niektorych restauracjach, ale ja osobiscie, poza jednorazowa degustacja, nie jadam tego miesiwa. Moj malzonek zas kategorycznie odmawia jakichkolwiek eksperymantow degustacyjno-kulinarnych w „tem” wzgledzie.
Mowiac o typowej kuchni australijskiej, o ile taka istnieje, wymienic mozna jedynie kotlet barani serwowany prosto z barbecue i nieodlaczny do niego napoj – piwo. Ot i wszystko.
Jako ze Australia jest krajem wielonarodosciowym, kazda nacja odcisnela swoje pietno na niniwie kulinarnej. W ciagu ostatnich 20 lat przybylo knajpek, restauracyjek i take away sklepikow serwujacych dania ze wszystkich stron swiata. Ostatnio duza popularnoscia cieszy sie kuchnia japonska.
A ze renomowane restauracje sonduja rynek konsumentow, wariacje dan azjatyckich, europejskich itd mozna spotkac praktycznie wszedzie.
Alisci wlasne doswiadczenie „to jest to”, zapraszamy zatem serdecznie do ojczyzny kangurow
Pozdrawiam
Echidna
Ooops… „specyjalow” mialo byc
Mam nadzieję, że w końcu dotrę i do Australii. I wówczas nie odmówię sobie wszelkich mrówek i innych smakołyków Aborygenów. A mięso strusi, kangurów, krokodyli i inne egzotyczne przysmaki sa juz i w polskich sklepach. A także reasturacjach. Jadłem w końcu ubiegłego roku krokodyla w Kielcach. I nie był to miejscowy zwierz, bo tam nie ma ZOO…
Natomiast Cafe Florian (też tam piłem wprawdzie kawę nie piwo) jest tak drogie, bo płaci się za 200 lat tradycji. Zreszt a cała Wenecja jest droga.
Postaram się w notkach o lokalach dodawać sygnał o wysokości rachunków.