Ostatnie tchnienie czyli westchnienie do jadła i napitku

 

Papier jest cierpliwy – tak mawia się gdy wpada w ręce książka lub artykuł  wątpliwej jakości. Takie westchnienie wyrwało mi się gdy dostałem (od złośliwego potomstwa) książkę pary francuskich autorów Violaine Vanoyeke i Philippe Engerera  zatytułowaną  „Ich ostatnie słowa…”. Zawiera ona krótkie noty o wielu sławnych ludziach oraz zapis ich ostatnich słów wypowiadanych przed śmiercią. Komu potrzebna taka książka – zastanawiałem się do momentu gdy trafiłem na parę znanych mi postaci i to związanych z historią smaku. Potem znalazłem także wypowiedzi przedśmiertne wygłaszane podczas lub bezpośrednio po posiłku. I…przeczytałem całość.  Nie jestem jednak po lekturze całkiem przekonany do wartości takiej publikacji. Ale – jak to często robię – przytoczę parę anegdot.

„Archiasz
(?-378 p.n.e.)
Archiasz, tyran Teb, był tak znienawidzony, że przygotowano zamach na jego życie. Podczas uczty doręczono mu wiadomość, prosząc, aby czym prędzej się z nią zapoznał, gdyż zawiera poważne ostrzeżenie, on jednak wsunął list pod poduszkę, nadal racząc się trunkami.

– Jutro będzie czas na poważne sprawy! – zawołał.

Kilka chwil później do komnaty wdarli się spiskowcy pod wodzą Pelopidasa i zamordowali tyrana. O ich planach Archiasz mógł się dowiedzieć ze szczegółami z doręczonego mu listu, ale nie zdążył go przeczytać. Wolał popijać wino.”

Z tej historyjki wynika zapewne przestroga by nie pijać wina. Nie zgadzam się z tą opinią!

 

„Josephine Brillat-Savarin
(1757-1855)
Josephine Brillat-Savarin miała usposobienie równie epikurejskie jak jest słynny brat, urzędnik miejski i gastronom, autor książki Fizjologia smaku opatrzonej słynnym mottem: „Powiedz mi, co jesz, a powiem ci, kim jesteś”. Josephine przejęła pałeczkę po zmarłym w 1828 roku bracie. Zmarła we własnym łóżku w wieku 98 lat. Przed śmiercią kazała sobie podać, jak co dzień, wykwintną kolację, jednak w połowie posiłku poczuła się gorzej i krzyknęła:

– Czuję, że zaraz odejdę… Szybko, deser!

Po czym wydała ostatnie tchnienie. Jej brat skonał w przeddzień Wigilii Bożego Narodzenia, również wypo?wiadając dosyć nieoczekiwane zdanie:

– Będę mieć niestrawność po truflach.”

A tym razem moje ulubione rodzeństwo zachowało się tak jak należałoby w przypadku prawdziwych smakoszy. 

 

„Theodore Pelloquet
(1803-1851)
Na skutek zamachu stanu z 1848 roku i wyboru Ludwika Napoleona Bonaparte na prezydenta Theodore Pelloquet, były sekretarz dziennika „Le National”, został bankrutem.

Przekwalifikował się na krytyka sztuki, żył w ubóstwie i każdej nocy włóczył się po kawiarniach. Chorował na suchoty i jeszcze przed pięćdziesiątką trafił w ciężkim stanie do szpitala. Przy łóżku zebrali się przyjaciele, żeby towarzyszyć mu w ostatnich chwilach. Usłyszeli tylko niewyraźne:

-Abs… Abs…

Trzej przyjaciele spojrzeli po sobie ze zdumieniem. Theodore Pelloquet chciał absolucji! Wezwali więc księdza. Gdy jednak duchowny wszedł do sali, Pelloquet krzyknął, zanim wyzionął ducha:

-Absyntu! Absyntu!”

Wiedziały więc władze Francji co robią, gdy zabroniły przed ponad stu laty produkcji i spożywania absyntu.