Zgadnij co gotujemy?(127)
Bez zbędnej gadaniny, bo z takiej odległości trudno być rozmownym, przystępuję do zadawania pytań po raz sto dwudziesty siódmy.
1 – El mussarin – danie kuchni egipskiej przypomina bardzo znane polskie potrawy – co to takiego?
2 – A co to takiego – czakczuka?
3 – Reszta to jest kwota pieniędzy, którą zwraca ci kelner w arabskiej jadłodajni czy coś innego?
I tyle na dziś. Dobre odpowiedzi przysłane na adres internet@polityka.com.pl będą nagrodzone książką ? przewodnikiem po Polsce „Wakacje z duchami” – wydaną przez „Politykę” a napisaną przez Joannę i Artura Podgórskich. Oczywiście z autografami autorów.
Komentarze
Nawet jak kelner zwraca, to bez baksheesh sie nie obejdzie.
Witam niezbyt wczesna pora.
Sloneczko swieci, ptaszki spiewaja, kupilam wiosennie rzodkiewki.
Czas juz na wybuch wiosny, bo moj ulubiony ryneczek robi sie coraz bardziej smutny.
Odpowiadajac na wczorajsze pytania w dowolnej kolejnosci:
– do Ugandy
– internet juz sobie zazyczylam (co okazuje sie byc 3x takie drogie w porownaniu z Haga, ale zycie bez internetu byloby nie do zniesienia)
– od stoly nie odchodze, moge co najwyzej zniknac na miesiac lub dwa, bo cholera wie kiedy ten internet uruchomia
Co za czort. Mimo częstego odćwieżania dopiero dwie minuty temu ukazał mi się ten wpis. Przedtem zdziwiony brakiem konkursy pisałem sobie pod wczorajszym i się dziwiłem, że nikogo nie ma. No to przepisuję swoje mądrości,.
Fajne rzeczy wypisujecie od wczoraj. Piękne wspomnienia ze starych knajpek. Szalik jako podstawowe narzędzie gastronomiczne wymyślono w polskim filmie pt ?Tajemnica panny Brinx?. Demonstrował Jan Kurnakowicz w roli detektywa nomen omen Kielicha.
Nie wprowadzajcie Nirrod w maliny, bo jak się likwiduje pajęczyny na lampach i sufitach, a przez 3 lata narosną na mur, to trzeba trzymać trzonkiem do dołu, a szczotką do góry.
Z Monopolu mam wiele wspomnień, ale dawno już zszedł na psy. Ale jedno wspomnienie przekażę. Pod koniec lat 50-tych dzwoniłem do hotelu Monopol we Wrocławiu z prośbą o rezerwację. Najpierw trzeba było podać dane osobowe, a dopiero potem uzyskiwało się informację, czy rezerwacja możliwa. Okazało się, że tak. Po przyjeździe wyszło, że to pomyłka. Imię, nazwisko i miejscowość stałego zamieszkania się zgadzały, ale osoba nie ta. No, ale skoro już tak się stało, to mogłem przenocować.
Pamiętamy, że jadało się w Orbisie dobrze, ale z obecnej perspektywy było to jedzenie dość monotonne i mało wyrafinowane. Kotlet de volaille, sznycel cielęcy, polędwica wołowa, czasem Chateaubriande. Sama klasyka.
Gęś podają doskonałą w sopockim Bulaju od listopada do poczatków stycznia, czasem do lutego. Nazywa się Pomorska czy Kaszubska, nie pamiętam. Osobiście przez szefa kuchni są te gąski wybierane na wsi.
Anne-Sophie zamilkła i nie dowiedziałem się, czy gra na skrzypcach.
Nirrod, myślę, że nie zapomnisz, jak się trzyma miotłę. Będziesz musiała nauczyć tego swoją pomoc, a potem co jakiś czas przypominać, jak to się robi. A nic tak nie podnosi poziomu umiejętności jak uczenie innych.
Panie Lulku, te miary brzmią muzycznie bardzo. Wychodzi, że chlust to trzydziestowójka. Coś, co w dużej ilości pozwala wykazać wirtuozerię wirtuozom i wyłożyć się nowicjuszom. W kuchni też najtrudniej z tym, co w małych ilościach, czyli z przyprawami. Bardzo mi się ten Twój komentarz podoba, bo poczułem bratnią duszę. Też nie znosze ścisłych przepisów i eksperymentuję.
Jeszcze o Kurnakowiczu i Panu Lulku. Wiem, że się nie zetknęli chyba, ale rozwiązywali podobne problemy. Jednak, o ile dobrze pamiętam, Kurnakowicz lał 4/4 a nie 3/4.
Zszokowany ukryciem przede mną konkursu, nawet sie nad nim nie zastanowiłem. A dwa pierwsze pytania bardzo łatwe. Na trzecie trzeba umieć właściwie trafić. Trzeba wiedzieć, co Gospodarz miał na myśli.
Do pytania nr 3 …
„Reszta jest milczeniem.” 😉 Podobno!
przy tym stole? Milczeniem?
a co robimy ze zlotem?
urwało,do worów i pod oczy?
Znajdziemy jakiś przepis (w końcu to stół kulinarny) i będziemy mieć nadzieję, że nam to nie zaszkodzi ale i do głowy nie uderzy 😉
Zloto zakopujemy w dolku,
na dolek kladziemy kamien,
na kamieniu malujemy krzyzyk,
krzyzyk zaznaczamy na naszkicowanej mapie,
mape zwilamy w rulonik,
rulonik wsadzamy do butelki,
butelke wrzucamy do morza.
nie slyszalas o rekinach butelkojadach?
moze przepijmy?
Butelkę znajduje Pan Lulek i zamiast szukać skarbu
używa jej do kolejnej nalewki i do poczty butelkowej !
Odkopac zloto, wymienic na pelne butelki i przepic? Moze byc.
Danuska masz racje, istnieje niebezpieczenstwo, ze trafi butelka w zdolne rece Pana Lulka i mapka sie zmarnuja a co za tym idzie zloto. Butelka za to bedzie dobrze spozytkowana 😉
Złoto ? Złoto dla zuchwałych.
Dla nas pełne butelki do spożycia w doborowym towarzystwie 🙂
Reszty to nam dzisiaj kasjer zapomnial wydc. „Zapomnial”??? Dopiero po upomnieniu sie zwrocil!
Ostatnio sleczalam godzinami -stad tez ma dluga czasami nieobecnosc w Kawiarence – nad potezna broszura dla Bunjilaka , Aboriginal Cultural Centre jakie jest czescia Museum of Victoria. Zleceniodawca byly dwie grupy Aborygenow: przedstawiciele szczepow (rodow?) Wari and Dulgubara. Ich przodkowie zamieszkiwali tereny jakie obecnie naleza do Wooroonooran National Park. To tak w olbrzymim skrocie dla kogo.
A teraz co, tez w olbrzymim skrocie:
jedna z atrakcji Wooroonooran Park jest North Johnstone River gorge. Przepieknie polozona rzeka plynaca raz leniwie to znow w burzy kaskad w powulkanicznym kanionie porosnietym roznorodna roslinnoscia.
Otoz kilka miesiecy temu jedna ze skal kanionu obsunela sie ukazujac ” wejscie” do groty. Natychmiast zabezpieczono miejsce przed nachalnymi turystami i rozpoczeto badania co, gdzie, dlaczego i jak. Przy okazji na scianach odkrto malunki aborygenskie. I rozpoczela sie przepychanka: Aborygeni jako przodkowie rodzimych mieszkancow roszcza sobie prawo do spadku sprzed wiekow, rzad miejscowy zas sprzeciwia sie kategorycznie. A jest sie o co spierac – malunki nietypowe. Niespotykana forma i co dziwniejsze postacie (czy tez raczej ich rentgenowskie odbicia) posiadaja cos na ksztalt szat. Takie niby max-midi. Naogladalam sie fotografii i nawet zostalam zaproszona do odwiedzenia miejsca przez ww grupy dla jakich pracowalam. Oczywiscie nie w najblizszej przyszlosci bowiem prace nadal trwaja. Spory tez.
Pisze bowiem broszura skonczona, temat fascynujacy i jesli ktos jest zainteresowany z przyjemnoscia przesle co ciekawsze fragmenty.,bowiem calosc 250 stron obficie ilustrowana fotografiami – troche duze by przesylac jako zalacznik.
Pozdrowiatka od zwierzatka
Echidna
Rishta=makaron arabski (erishte=nitka po turecku)
Reszta po libańsku:
http://enjoyworldfood.blogspot.com/2008/11/rishta-biadab.html
jestes chory. na dodatek nieuleczalnie.
tak powiedzial do mnie wczoraj doktor wysluchawszy symptomow mojej choroby:
niepokoj / przyspieszony rytm serca / podczas kiedy wiatr wieje 😐
znaczenie podwyzszajaca sie ekspresja rosnaca wraz z sila wiatru 😉
przyjaznie wylewny podczas wiatrow 😆
smutny az do depresji podczas braku wiatru 😥
drgawki z podniecenia 😳 az do momentu staniecia na desce
problemy z koncentracja w miejscach bez wiatru i wody 👿
na zakonczenie dodal, ze tez tak ma. nalezy nauczyc sie z tym zyc. sa gorsze schorzenia, powiedzial, od ktorych dostaje sie zmarszczek na siedzeniu. tu wymienil jazde rowerem i siedzenie przed komputerem. w zadnym wypadku nie poleca stosowania kuracji szalikowej. nawet jesli mialby byc to szalik jedwabny
Nirrodku masz szczescie ze w Ugandzie nie kituje sie, bo bym Cie tam nawiedzil
Johnny chyba miales na mysli nieszczescie?
A co to jest cilantro?
bialy ludz echidno, zawsze uwaza ze ma racje. bez roznicy czy to australia czy afryka nie tylko polodniowa. ten typ tak już ma od dawien dawna. najmadrzejsci na calej planecie.
ale obrazki chetnie poogladam
Nirrodku na Twoje nieszczescie?
😆
na moje podniebienie pierwsza odpowiedz ma cos wspolnego z wolowina
cilantro=kolendra
No rzeczywiście! Trzeba myśleć! Dziękuję! 🙂
Ziarenka lada chwila pojada.
Pyra wybiera się po tzw bazę, czyli zakupy miesięczne. Będzie się mocno trzymała za portfel, a Wy trzymajcie za nią kciuki, żeby się zakupy udały.
Hej kolendra, kolendraaaa!
Bardzo ciekawe z tą grotą. Złoto można oddać bogaczom. Okudżawa tak sugerował i chyba miał rację. Pisał o szczęśliwym nie o bogatym, bo pewnie do rytmu to lepiej pasowało. W zamian niech bogaci zapewnią grote Aborygenom i wszyscy będą zadowoleni. Tylko skąd złoto wziąć?
Co do butelek z dobra zawartością, nie będzie kłopotu w Afryce. Biali tam profilaktycznie używają stale.
Z drugiej strony biali maja rację, że mają rację. Bez tego by chyba nie mogli urzadzać świata innym, np. w Iraku i Afganistanie.
Johnny – wlasnie.
Pyro powodzenia w zakupach.
Arcadiusie, tak. Z mieloną i w kiszce.
Jak juz tak publicznie dyskutujemy, to myslę, że drugie pytanie, to czyste jaja. A trzecie Nemo chyba rzeczywiście zdradziła
Pyro, co to sa miesięczne zakupy bazowe. Kupujesz mąkę, cukier, masło, cebulę, kasze, ryż itd na cały miesiąc? I kto to dźwiga? Chyba nie Radek.
Danuska wstrzelila sie w dziesiatke.
Zaczyna byc klopot z butelkami. Bylo dzis rozlewisko gotowej nalewki na kosciach. Wyszlo kilka flaszek. Starczy na Work Shop i Zjazd.
Jeszcze tylko swieza gruszkówka i mozna bedzie sie ludziom na oczy pokazac. Ta ostatnia to bedzie gorzala ale po Swietach.
Zastanawia sie czy robic jezynówke jako nalewke, czy poczekac na lepsze czasy.
Podpowiedzi mile widziane
Pan Lulek
Czakczuka?
Czy to nie przypadkiem taka włochata małpa ze Star Wars?
Stanisławie,
te jaja nie są czyste 😯 Czyste byłyby sadzone na goło 😉
Andrzeju,
ta małpa to nie Czukcza?
Zdecydowanie nie!
Czukcza to nie jest małpa tylko temat dowcipów w Rosji.
Panie Lulku – lepsze czasy to były i się skończyły.
A kiedy znowu będą to nie wiadomo.
Jeśli nie wiadomo,to po co czekać.
Ale jeśli jeżynówka nie na nalewkę to na co ?
Na … wiem ! Napotnie. Napar działa napotnie i wykrzuśnie.
Tyle,że w towarzystwie nie wypada ani się pocić ani krztusić.
Więc rób Pan tę nalewkę, Panie Lulku 🙂
Szkoda tych jeżyn na napar !
nie nazekac na czasy. sa jak najbardziej jak na czasie. wlasnie dowiedzialem sie ze nadeszlo skierowanie na dlugo oczekiwana terapie.
jak to wszystko szybko tutaj gdzie zyje dziala?
z fullwypasem, ale czy ja bede mial na takie pierdoly czas? mam przybyc do abu soma w towarzystwie osobistego opiekuna. wiem nawet kto i tym razem odegra ta role najlepiej jak potrafi.
ale nie ma co opiekunowi ani mi zazdroscic.
kazdego ranka zaraz po kapieli w planie jest smarowanie ciala nivea faktor 30. extra wodoodporny w kolorze turkusowym. troche to dziwne by chronic sie przed sloncem ale to wlasnie bialemu nalezy podziekowac za zrobienie dziury w kosmosie. nie mam ochoty na poparzenie sloneczne. wobec tego smarowanie calego ciala raz rano i raz wieczorem po kapieli tyle ze aftersunem. nie ma lekko
Prawda, Nemo. Ale tak mi pasowało do żartu.
Krztusić w towarzystwie się nie należy. Z poceniem różnie bywa. Ale coś lepszego od nalewki i tak trudno wymyślić. Napar moim zdaniem lepszy nie jest.
Jeszcze tylko pytanie do Pana Lulka-
co to jest nalewka na kościach ???
Najpierw piję,a potem tańczę DANSE MACABRE ?
Danuśka,
nalewka lub rum na kościach to dawna nazwa denaturatu, z czasów etykietki z trupią czaszką i skrzyżowanymi piszczelami 😉
ale tanczyc juz mozesz zaczac Danuska 😆
http://www.flickr.com/photos/papalka/2410668576/
pijmy szybciej bo sie sciemnia 😉
Dzięki wszystkim za odpowiedź !
Gapa ze mnie straszna.
Idę tańczyć,ale w kąciku i rumieniąc się.
Jagodzianke na kościach pija się nadal w okreslonych środowiskach i nawet chyba się nie ściemnia w trakcie picia, bo zabronili co mocniej trujące składniki dodawać. I tylko smak ohydny ponoć. Ale do smaku można się przyzwyczaić.
Nie wątpie, że Danuśka wie, o co chodzi, ale tak jak i ja, nie rozumie, co Pan Lulek ma na myśli pisząc w ten sposób o swoich wyrobach.
Czerwona książeczka zagrożona. Michelin, Adidas i były Elf Trading, od 2000 roku należący do koncernu Total, są podejrzewane o lokowanie za pośrednictwem różnych fundacji i osób pieniędzy pochodzących z oszustw fiskalnych na kontach banku LGT w Liechtensteinie. To najnowsza wiadomość z Onetu.
Stanislawie Danke Danke 😆
to wspaniala wiadomosc o braku trujacych skladnikow. nabede przy pierwszej okazji i walne lufe
wam nara pa
Stachu, tlumaczy maja do luftu, to wiadomosc z pierwszej strony przedwczorajszego dziennika,
staje za Johnnym w kolejce
Pyra wybrała się po bazę,
nie mamy jej tego za obrazę.
Portfela może nie nadwyręży,
ale muskuły pewno natęży.
Echidna stare rysunki nam opisała,
aborygeńską historię powspominała.
Johny na słoneczną terapię nam odlatuje
i znowu na falach, gdzieś posurfuje.
Elf i Adidas sprytnie nas oszukują,
kolejne złe newsy nam się szykują.
Oj, Stanisławie szukaj przecie
dobrych jedynie wieści na onecie !
Wzmocniliscie mnie moralnie. Dziwie sie tylko nieco, ze Danuska nie przyswila w stosownym czasie co to jest jagodzianka na kosciach. Byc moze Ona jest z epoki Likieru Baczewskliego. Zagustowalem i niema sie czego wstydzic. Mocnawe tylko, ale ujdzie.
Podczas kolejnej wizyty w mojej macierzystej firmie nabede droga kupna mrozone jerzyny i wykonam kolejna ale w tym sezonie ostatnia w tej linii nalewke.
Nastepna linia do otwarcia to nalewki na suszonych owocach. Tez dobre tylko jako pozostalosc sa torty do robienia a ja nie mam w tym wprawy. Chyba, ze ktos podpowie cos lepszego. Dostawcy surowca to marki:
„Juvel” i „Farm Gold” o ile dobrze chwilowo pamietam.
Zastanawiam sie czy nie przygotowac skryptu na temat techniki przygotowywania i picia nalewek. Dla szkól podstawowych w zawodzie ma sie rozumiec
Jeszcze kilelonek na utrwalenie smaku
Pan Lulek
Panie Lulku, bardzo proszę o taki skrypt! 🙂
MalgosiaW
Skrypt bedzie specjalnie dla Ciebie.
Reszte wcielo, w zwiazku z czym chromole na dzisiaj.
Pan Lulek
Stanisławie – baza Pyrowa nie ma nic współnego z mąką cukrem i kaszą. Te”wypełniacze” kupuję na swoim osiedlu, podobnie jak nabiał. Moja baza to przede wszystkim mięsa i ryby + ciekawostki + przyprawy , a do tego gadżety kuchenne, chemia itp – czyli to, czego w promieniu 200 m kupić się nie da. Jesteśmy niezmotoryzowane, więc nie latamy po sklepach często. Raz w miesiącu biorę taksówkę ( w tę i nazad) i przywoże zaopatrzenie W moich sklepach mięsnych na okrągło jest schab, karczek, żeberka, mięso od szynki, filet z kurczaka, części z kurcząt takie i inne i wątróbki kurczacze – czyli najpopularniejsze towary mięsne i nic poza tym.
A oto rezultat dzisiejszego połowu – filet z dorsza, mrożony (małe sztuki – wyszło 11 na kilogram) Będą dwa obiady albo obiad i kolacja. 1,75 kg karku wołowego b/k – połowa na gulasz, reszta na zmielenie, łata cielęca rolowana – pójdzie w bejcę, a ugotowana posłuży za elegancką, świąteczną wędlinę, 75 dkg górki cielęcej – czyli kotlety cielęce, 2 piersi kacze, 1,5 kg prześlicznego, chudego boczku świeżego – połowa w pasztet, połowa w białą kiełbasę, 2 świeże golonki w całości [- jedna do świątecznej galarety, jedna na któryś obiad. i kilka kilogramów łopatki bez kości – na białą kiełbasę, pasztet, a zgrabne duże kawałki na rozmaite potrawy. Nabyłam też nowy durszlak, bo w starym wytopiłam dziurę (plastik) papier do wypieków, ser kozi, śmietanę „wiejską” i 2 śledzie wędzone i jeszcze doniczki z bazylią i rozmarynem i 4 figurki czekoladowe dla dzieci na święta. Wszystko to razem kosztowało 220 złotych, ale mieso mam praktycznie na cały miesiąć, a do zimnego bufetu świątecznego też prawie wszystko. Czese, dokupię kuraka albo co, dołoże warzywa, jarzynki owoce, kluchy czy makaron alibo ze razy w miesiącu pyry i wszystko. Wędliny kupuję na osiedlu.
Pominęłam – paczkę cynaderek wieprzowych, ozór i siatkę cytryn na nalewkę. Panie Lulku – rozmaitości przywiozę na Zjazd.
W dalszym ciągu nie mam pojęcia co my tu dzisiaj gotujemy ale wcale mi to nie przeszkadza.
Pamiętacie mojego kolegę ekologa-doktoranta co hoduje bydło?
Dzisiaj w autobusie zgadaliśmy się na temat wina własnej roboty.
W ubiegłym roku jakiś jego kolega o włoskich korzeniach (w pobliskim Vasteras jest duża kolonia o takich korzeniach, jeszcze z czasów rewolucji przemysłowej, ABB dawniej Asea) zapytał czy nie mają ochoty robić wina. Mieli. Robienie wina było dawniej popularne wśród wyżej wymienionej kolonii. Obecnie ze względu na znaczną poprawę asortymentu sprzedawanego przez monopolistę w zasadzie w zaniku.
Sprowadzili więc przez miejscowego hurtownika owocowo-warzywnego sporą ilość winogron z Włoch oraz kupili na miejscu przechodzoną maszynę do miażdżenia winogron i oddzielania ich od tego czego te się kurczowo trzymają. Maszyna na korbę. Miejscowy mechanik-traktorzysta szybko dorobił brakującą część i poszły konie po betonie!
Narobili i białego i czerwonego. Stoi i jest na tyle obiecujące, że zdecydowali się podać na zbliżającym się przyjęciu z okazji otrzymania kapelusza.
Umówiliśmy się, że przyszłej jesieni będziemy robić we dwójkę. Będzie nowe szato!
P.S.
Anne-Sophie. Nie daj że się prosić. Opowiedz co Ci się w życiu nie powiodło albo co innego. Cokolwiek…
Pyro, Ty robisz sama biala kielbase? Zakupow narobilas sporo to swieta beda syte. Ja ufam, ze zostane zaproszony tu i tam choc miejscowi za bardzo nie obchodza ale Polonii dosc. A ze ogolnie jestem lubiany 🙂 to jakos te swieta przejem.
Za oknem biale Calgary bo znowuz napadalo w nocy i ma dopadac ponownie ale za to w niedziele zapowiadaja +13C. Idziemy na plaze, kapac sie jednak nie mozna bo lod na jeziorze. Na ogol odmarza gdzies w maju, no chyba ze kwiecien dopisze i nie bedzie za bardzo przeplatal.
Wczoraj mnie wzielo na kotlety mielone a do tego kartofle pobite z tumerykiem i buraczki krwawo starte na tarce z jablkiem.
Ustanowienie pelnomocnika w Polsce musi byc potwierdzone notarialnie i potem urzedowo – apostille (przez tzw Solicitor General). Urzad niejako potwierdza, ze notariusz jest prawdziwy (licencjonowany). Do Poslki jednak musi byc stempelek z konsulatu (dlaczego nie wyjasniono) choc konsulat niczego nie poswiadcza za to bierze sobie $198.00. Oczywiscie trzeba wyslac poleconym z zalaczona oplacona koperta zwrotna. Oplaty miejscowe to $10.00 +$10.00. Jesli ktos ciekawy.
Ja wczorajsza…. no wiecie co?! 😯
Myślę sobie, zamilkło towarzystwo albo co – a to ja wczorajsza! To wszystko przez Gospodarza… prima aprilis czy co…
U mnie pada deszcz i jest listopadowo, a nie primaaprilisowo. Co na obiad?
Co na obiad?
Przegląd lodówki. świeży makaron z genuańskim pesto ze słoiczka. Po połówce avokado i pomidora. Po dwa plasterki szynki szwarcwaldskiej i pól butelki w sobotę otwartego sauvignon blanc Z marlborough w Nowej Zelandii.
Z głośników leci Baccara. Nostalgia.
Dzien dobry Wszystkim po kilku dniach nieobecnosci.
Jestem w pracy, wiec nie moge nawet dokladnie przeczytac, o czym dzisiaj, ale ja znowu z prosba. Znowu mnie napadlo. Czy komus zechcialoby sie w kilku napisac jak sie robi bitki wolowe, normalne bitki z sosem i koniecznie jakie mieso na to kupic. One rowniez „chodzia” za mna od kilku miesiecy, jak do niedawna placki kartoflane. Z gory dzieki.
z M anie Z m
Nowy,
ja tak z dolu klepne. to zaczyna byc niebezpieczne. jedzenie wolowiny mam na mysli. balbym sie … ze mi rogi wyrosna 😎
a i jeszcze jedno. dzis zrobilem bialko z 1kg soli. troszke zieleniny i butelki popluczyny
slawku jak masz jeszcze takie genialne przepisy to dawaj. zwalniam Ciebie z stania w kolejce. kupie dwie flaszki winiaku 😉
z foki mieso na Prima Avrilis, BB ma na stanie,
a tak bardziej serio, to ta nieszczesna poledwica bez smaku mocno sie nada, jakims mlotkiem na plasko zalatwic, czosnek, musztarda, cebula, papryka, boczek, kiszony ogor do srodka, spiac wykalaczka, niech sie maceruje z godzinke lub lepiej 2, obtoczyc delikatniusio w maczce i obskwarczyc na patelce, potem w rondel zeliwny i do pieca na czas zalezny od gustu, sos np. z borowika, czy innej pieczarki, ja lubie na ostro, wiec takie czerwone do tego sypie, coby kopalo, troche winka na koniec i jest
gryczana do tego mile widziana
Nowy idz na pole i wdaj sie w dyskusje z wolem. Wol jak wiadomo uparty wiec sie z Toba nie zgodzi. Daj mu wtedy w pysk i kijem przez kark. Jak juz skonczysz to beda wlasnie bitki wolowe. Pyszne z sosem z prawdziwkami. Najlepsza polska wodka, schlodzona, zadne winka. trzeba sie uspokoic a nic tak nie koi jak chopin.
winko sos ma koic, chopin moze smecic obok, morderco
lece cos ustrzelic
hejki
Informuje,ze jajca na galazkach zawisly.Znakiem swieta tuz tuz!!!
Potrzebuje dobrego przepisu na mazurek(a).Ino,zeby roboty duzo przy nim nie bylo 😉
Salute.
Sławek podał Nowemu przepis na zrazy zawijane, a bitki to połowa albo i mniej roboty. Wczoraj jedliśmy – mniam…
Początek wiadomy – rozklepać młotkiem, posolić, popieprzyć. Ja podsmażam w rondlu pokrojoną w kostkę cebulę. Na patelni obsmażam bitki lekko omączone i dodaję do cebuli. Podlewam wodą albo bulionem wołowym z kostki, dodaję liść bobkowy, ziele angielskie, suszonego grzyba i niech sobie powolutku ledwo co pyrkocze.
Uważam, że są pyszne!
Przegladnęłam tę lodówkę i wyszło, że mam jeszcze 3 biusty kurczacze a la schaboszczaki. Makaron jutro – do biustów bardziej pasują ziemniaki. Do tego sałata i jakies czerwone, dzisiaj J. ma przywiezć coś stosownego w ramach przepraszania za wygłupy z moim komputerem i doprowadzeniem mnie do stanu wrzenia, bo nie działało, co miało działać. Bitki Sławka bym wypróbowała, Nowy . Sama takie robię. I z kaszą gryczaną – pyszne.
A sposób yyc na bitki wołowe – chyba wrzucę do /Przepisów 🙂
Ja też to nazywam zrazy zawijane, ale w końcu bite, no i jeden wół.
Ana – Co do mazurkow to wspomniany juz dzisiaj Chopin robil najlepsze w Antoninie z corka ksiecia Radziwilla. Ksiaze z tego wszystkiego opere napisal a Chopin male raczki ksiezniczki po klawiszach wodzil i mazurki krecil 🙂 Poczem wsiadl do dylizansu i udal sie do Wiednia. Jak wiec Ana widzisz przepis nie jast taki zly. A jak smakuja mazurki Chopina to wszyscy wiemy.
Kto chce zostać czyścicielem Alp? Jest robota przy sprzątaniu. Ptaki nam skały zapaskudzają, górom grozi próchnica 😯
http://www.youtube.com/watch?v=0_-hs_jV8QM
YYC – Bog zaplac za cenna wiadomosc 😉 Nigdy nie zaszkodzi „przysmaki” dla duszy polaczyc z tymi dla ciala,nieprawdaz 🙂
7:0 dla Polski w meczu z San Marino… a piłka jeszcze w grze. Rzez niewiniątek…
9:0 😯
Ale jestem wsciekly na konsulat polski w Vancouver to nie uwiezycie. Dzwonilem dzisiaj miedzy 8 a 13, 10 razy. Nikt nie odpowiada. Dzwonie w godzinach i po godzinach urzedowania tzn kiedy sa otwarci bo mi moj agent tak doradzil po radzie konsula ze w trakcie urzedowania nie odbieraja telefonow bo sa zajeci. To Kur….a kiedy mam dzonic? W godzinach zle przed czy po zle. Z fanfara poprzyjezdzali nowi konsule i inni, jeden zreszta szybko wrocil bo sie z miejsca uchlal i wypadek spowodowal a do innych sie nie mozna dodzwonic. W Polsce papiery nie przychodza na czas i sie sad czepia ze pozno i placic nakazuje za zwloke. Przeciez w tym Kraju sie gowno da zrobic normalnie. Miec jakiekolwiek finansowe sprawy w kraju to gorzej niz w Zimbabwe. Dwa lata nowy rzad, ktory tak wszyscy chwalili. ja sie pytam gdzie sa zmiany. Mnie sie lepiej sprawy zalatwialo 3 lata temu niz teraz. No nic, sorry trzeba sie bylo wygadac ide dzwonic do zasrancow w konsulacie w Vancouver.
yyc,
masz właściwy numer?
Koniec! 10:0 😉
Mam, mam…
Wlasnie im wyrypalem e-mail.
Podobnie w Toronto miałam… za cholerę się dodzwonić. Na szczęście rzadko mam do czynienia. To jest doskonałe – nie odbieraja telefonów, bo są zajęci… to niech do licha zatrudnia ze dwie osoby do odbierania telefonów!
Pieniądz to wiedzą, jak kasować, i to za byle g.
Poprzedniego konsula znalem i mialem prywatny numer ale tego nie znam i sie dodzwonic nie ma jak. Problem w tym ze czasem w Polsce daja ci termin 30 dni. Zanim do mnie to dojdzie to juz prawie po terminie, a potem oczywiscie tutejsze urzedasy w konsulacje maja to wszystko w de….. Jak terminu nie dotrzymasz to plac. I kolko sie zamyka. Nikt terminu nie przywroci a tlumaczenia, za ja wszystko na czas robie a zwloki sa spowodowane niemrawym dzialaniem Panstwa Polskiego ktore ustala terminy, potem robi wszystko zeby nie mozna bylo ich dotrzymac i wali po kieszeni. Zreszta niektore czynnosci sa wymagane tylko i wylacznie zeby zdzierac haracz z ludzi. Rzygac sie chce. No nic to tyle zolci. Od czasu do czasu mam rozne sprawy wymagajace mojego uczestnictwa i zawsze te same zabawy.
Teraz lasuchy zjedzcie cos slodkiego i dobrego i napijcie sie czegos jeszcze lepszego a ja juz wam de zawracac konsulatem nie bede.
Może Potocki (403) 608-9726 ma numer do nowego konsula?
‚a zwłoki są spowodowane niemrawym działaniem Państwa Polskiego’ 😯
Znam Potockiego. Nie wiem co ten honorowy konsulat moze. Podejrzewam ze bardzie przydaje sie honorowemu konsulowi (otwiera co niektore drzwi) niz Polsce. Zreszta nie wiem w sumie czy moglby dawac numery prywatne jesli ma.
Może nie prywatny, a zwyczajny ale odbierany w konsulacie 😉
Nie ma co sie tak cieszyć , Jędruś, bo to prawie tak, jakby grali z Unią Złoty Stok…
Alsa te instytucje nie tylko reprezentuja ale sa Panstwem Polskim (w rozumieniu formalno-prawnym). Podmiotem prawa jest Panstwo Polskie. Pamietaj, ze jak masz sprawe w sadzie, to z kim…z Panstwem Polskim, Skarbem Panstwa, etc. Zalezy co za sprawy. Tutaj sie mowi „Crown” co oznacza w sumie to samo ale mniej pompatycznie brzmi i moze mniejsze zdziwienie wzbudza.
Procesować się z Koroną to dla mnie brzmi poważniej niż z Państwem i to jeszcze Polskim 🙄
yyc – znowu mi nie wyszło 🙁 To miał być żart – zwłoki to dla mnie l.mn. od ‚zewłoku’, czyli… no, jakby ‚nieżywego ciała’ ( u J. Chmielewskiej występuje), a opóźnienia to zawsze zwłoka. Oj, zaplątałam sie w gramatykę…
Co do funkcjonowania urzędów i instytucji Państwa Polskiego – pełna zgoda!
Co ja pitolę?! Zwłoki to zwłoki, bez liczby poj czy mnogiej. Dość tych koszmarów przed snem. Idę na chójkę ze wstydu. 😳
korona? takie piwo kiedys spotkalem, zadnych skarg na niepijalnosc nie przyjmuja,
powazniej, to brzmi tylko inne obywatelstwo, nie ze pluje na polanskie, ja po prostu Polanskim zlodzieja nie wierze, jak Rumunowi na skrzyzowaniu, co dziecko do lodu wklada, zeby plakalo na zawolanie buciki zdarwszy wczesniej tatusiem gdyby wspolne, wczesniejsze ustalenia nie byly respektowane przez obiekt trzymiesieczny,
o czym ja gadam?
milion do zera z lepszymi? SUKCES WIWAT Sobieski i inne powody
sztandary, fanfary i fanfarony, to ja, łykamy?
Chlopakom w Polityce jeszcze zegarka nie kupili?
dalej sa godzinke w plecy, zapisali sie do zw. zaw. i udaja, ze Ich czas nie dotyczy?
ladne zrazy
Łykamy… jak trzeba, to trza 😉
Alsa,
złaz z tej chójki natychmiast, toż jeszcze zimne noce! Potrzeba nam Twojego zaziębienia…
Masz racje zwloka a nie zwloki 🙂
No to jutro wstawie pare zdjec z brazylisjskiego grila. Zapomnialem zabrac menu takie ze zdjeciami zeby lepiej zobrazowac co dokladnie daja i jak nazywaja 🙂 Moze zajrze do nich jutro i wezme. Niedaleko pracy.
Swoja droga nastepnym razem zamiast o zwlokach bede mowil opoznienia 🙂
Przepraszam, ze natrulem o tym ale mnie nieco wnerfili jak mawia Slawek (nie mylic z nekrofilia). Kieliszek winka i od razu spokojniej i zadnych zwlok dookola nie widze.
Gwoli wyjasnienia. Dzwonie juz drugi dzien. Wlacza sie maszyna i podaje godziny urzedowania (nie mylic z godzinami pracy) i numer telefonu co jest o tyle ciekawe, ze gdybym numeru nie znal to przeciez bym sie nie dodzwonil. Urzeduje od 10 do 13 albo 13 do 16 zalezy od dnia. Zakladam ze pracuja te 8 godzin czyli pi razy oko miedzy 8 a 17. I nic. Gluchy telefon. A zegar tyka. Musicie wiedziec ze sa czynnosci ktore zalatwiaja w ten sposob ze sie wysyla oswiadczenie na formularzu do konsulatu a ten dalej to przesyla do odpowiedniej instytucji w Polsce. Tylko ze jak kiedys zalaczylem sume inna od wymaganej (nie ma znaczenia wieksza czy mniejsza) to oni tego nie zrobia. Ja dostalem wiadomosc po ponad miesiacu ze suma sie nie zgadza (w tym wypadku wieksza) wiec nic do Kraju nie poszlo. Terminy szlag trafil. Stad moje wnerfienie na ich dzialania. A prawnik przysyla rachunki. A sprawy dotycza rzeczy jak business, zakup/sprzedaz nieruchomosci czy spadek. Z paszportami tez pokrecili (tutaj juz Kanada sie dolaczyla) Trzeba miec nowy (bio…cos tam) a ja nie mam. Po Europie wole polski, do kraju wjade na polski ale juz nie wyjade. Chyba im sperme wkleje miedzy kartki beda mieli bio. Bedzie trzeba nowy kupic. No nic dosc tego. O jedzeniu ma byc.
Slawek, Alsa, Alicja – dziekuje bardzo, jutro bede robil.
Johnny Walker – ja zamierzam to wszystko Johnny Walker zalac, to rogi nie wyrosna.
yyc – bylem na polu, a tam wol stal, tylko ja i wol. To ja, tak jak chciales, do niego gadam i podchodze. To on sie nie zgadza, to ja chce mu w pysk dac, ale on wtedy sie odwrocil. To znaczy juz nie pamietam, czy to napewno on, ale ktorys z nas. I slysze, ze on isc zaczyna, to ja tez, w ta sama strone, on za mna. Ja spojrzalem do tylu, a on ma pysk wsciekly, jakby mu ktos wlasnie dal w pysk. „Jeszcze cie dogonie” mowie do siebie i ide w swoja strone, a on tez w ta sama, tylko szybciej. To i ja szybciej. Dobrze, ze jakis plot byl, to przeskoczylem, a on zostal, jakby mu ktos w pysk dal i kijem dolozyl. Dobrze mu tak!
yyc – konsulat w Nowym Jorku jest taki sam, musialem jakies dokumenty posiwadczyc notarialnie – kilka dni i sporo pieniedzy, a dla mnie wyjazd do NYCity to wyprawa.
Na pocieszenie moge Ci tylko powiedziec, ze gdzie indziej jest jeszcze gorzej, przynajmniej bylo – na przyklad ambasada USA w Warszawie. Tam w ogole nie rozmawiasz z zywym czlowiekiem, mozesz jedynie pogadac do maszyny i to za spore pieniadze.
Nowy,
dobrześ się z w wołem rozprawił, a na końcu zrobiłeś go w konia 😉
Dzieki Alicja.
A teraz pytanie do Wszystkich, ktorzy chcieliby odpowiedziec.
Od jakiegos czasu mozna uslyszec, czyli przeczytac, na tym blogu o tzw. zjezdzie. Jak sama moja nazwa wskazuje jestem tu nowy i niewiele na ten temat wiem. Rodzi sie wiec pytanie, a wlasciwie mnostwo pytan.
Domyslam sie, ze zjazd organizuja osoby ze stazem, doswiadczeniem i olbrzymimi checiami, bo wiadomo, ze cos zorganizowac to nie jest latwa sprawa. Kto w takim razie moze byc zaliczony jako uczestnik przyszlego, czy ktoregokolwiek z przyszlych zjazdow?
1. Czy musi miec zaliczony, np. 10-cio letni staz na blogu?
2. Czy musi byc to osoba dorosla i co przez to rozumieja organizatorzy i czy istnieja ograniczenia wiekowe (chodzi ma bardziej o gorne)?
3. Czy ewentualny uczestnik musi przedstawic zaswiadczenie od lekarza, ze nadaje sie do spozywania alkoholu w ilosciach przyjetych przez regionalne normy moralne?
4. Czy uczestnicy, ktorzy spozycie alkoholu ograniczaja np. do czerwonego wina musza przebywac jedynie w Grupach Specjalnej Troski, czy moga ogolnie uczestniczyc?
5. Jak dlugo trwa zjazd – kilka godzin, dzien dwa dni tydzien, czy tak dlugo jak dlugo uczestnicy wytrzymaja?
Nowy jest tak:
Alicja stoi na bramce
Slawek z Antkiem pitrasza
Gospodarz ocenia
Pyra jak sama nazwa wskazuje robi placki ziemniaczane (cos dla Ciebie)
Mloda Pyra jako ze Starsza nie dopuszcza do plackow z psem po lesie lisy goni
Johnny z deska po okolicy lata i szuka wody
Kolczatka robi kalendarz na 2036 rok czyli kolejny rok.
Stanislaw jak to Stanislaw obserwuje
A-Szysz szuka skrzypkow na dachu
Alsa szuka zwlok (Chmielewska bedzie na zjezdzie)
Grazyna autostrada pedzi na rowerze ze sie jej lancuch w spudnice wkrecil (dojedzie juz w bikini)
Pan Lulek tez pedzi i jak juz dopedzi to sie okaze co pedzil
Nemo na komputerze tez gdzies pedzi
Reszta pedzi ze strachu zeby sie nie spoznic
Ana mazurka tanczy
A ty Nowy kombinuj jak dowod osobisty sobie zorganizowac zbys mial odpowiednie lata
Ja za segregator w konsulacie bede robil.
Zjazd jak zjazd nic specjalnrgo
yyc
Musze powiedziec, ze mnie zmarwiles. Juz myslalem, za gdy bedziesz za segregator w konsulacie robil, to mi sie o papiery z odpowiednim wiekiem postarasz, ale skoro Alicja na bramce, to juz odpada. Kto jak kto, ale Alicja sie na tym pozna i nie przepusci. W dodatku Gospodarz ocenia, no to ja juz zadnych szans nie mam. Chyba, ze z Pyra pogadam i ona swoje placki jako moje zapoda, ale to tez nie przejdzie, bo przeciez Stanislaw tez obserwuje!!!! Juz nie wiem co robic! Chyba, ze Pan Lutek dobrze napedzi i wystarczy dla wszystkich, wtedy oczka im sie nieco zamgla. Powiem Ci tez, ze jestem cierpliwy i poczekam az Grazyna ze spodnica w szprychach, ale w bikini, dojedzie, to moze na nia zaczna sie gapic i wtedy ja sie przeslizgne jakos. Na dach wtedy wejde i za skrzypka w A-szyszowej Anatewce bede robil, moze jakos dotrwam do konca.
Najgorsze jednak, jesli Nemo na komputer mnie wlozy, to juz tylko za zwlki dla Alsy robic bede w stanie. No chyba, ze mnie Johnny Walker na dlugi spacer zabierze………… To tylko mnie wtedy bedzie w stanie wybawic.
PS
Mam nadzieje, ze nikogo z wymienionych nie urazilem, chociaz zadnej z tych osob nigdy nie widzialem i osobiscie nie znam, ale, tutaj wciaz jest 01 kwietnia!
A tak powaznie, to jesli mozna gdzies zaczerpnac wiedzy o zjezdzie, to chetnie poslucham.
Spoko i bez nerwów. Przyjedziemy stepa bo pedzilismy w klebach.
Wzoraj zostal zamówiony uhudler i Muskat Ottonel. To dla tych slabszych.
Obsluge wodna czyli mineralna zapewnia dom przyjmujacy zjazdowiczów.
Jedzenia jak dotad nie zabraklo. Odchudzanie potem za wlasne ciezko wyrwane losowi i uratowane od kryzysu pieniadze.
Dzien jest jednak pelen innych spraw. Wnuczka moja, Agnieszka, fotografie której prezentowalem w roku ubieglym, jubiluje. Obchodzi 24 urodziny. Nie tak dawno jezdzila z nami na urlopy a tu patrzajcie ludzie, taka panna. Zlozylem zyczenia, przygotowalem prezent. Powinno byc raczej prezenty bo w najblizsza srode przyjezdzaja we trójke na Swieta.
Poza Agnieszka, trójka sklada sie z jej chlopaka, tez studenta, i psicy Jolly.
Ta ostatnia to ma kilka innych pod soba z racji wzrostu i ponad 100 kilogramowej wagi. Ponadto biega na rowerze bo ludzie latem trenuja triatlon. Wytrzymuje rower ale zalamujwe sie przy plywaniu chociaz lubi.
Jade oddac odciski palców bo skonczyl sie mój paszport i wyrabiam nowy. Juz z obowiazujacymi odciskami.
Wesolego dnia zycze i prosze nie zapominac, ze jutro tez jublujemy 44 rocznice.
Chcialem wyslac tort i kwiaty ale zapomnialem adresu którego na wszelki wypadek Gospodarze i tak nie podali.
Wypite bedzie
Pan Lulek
Nowy,
po kilku miesiącach siedzenia przy stole postanowiliśmy, ze raz na jakis czas trzeba wstać od stołu i iść w przyrodę. Umówilismy sie w Kórniku pod Poznaniem i kto mógł, zjechał.
http://picasaweb.google.ca/nemo.galeria/Kornik2007#
Poniżej dokumentacja foto, pozwolę sobie wskoczyć na galerie nemo, bo moja była – i jest – ale nieuporządkowana, muszę się za to zabrać wreszcie.
Po Kórniku wiadomo było, ze na tym nie koniec, więc w 2008 zjechaliśmy się na włościaGospodarza. Powrórzyło się grono niektórych, a niektórzy przybyli do grona. (sznureczek do foto – też nieopisanych, niestety…) zamieszczę w drugim wpisie, bo za dwa sznureczki w jednym wstawią mnie do poczekalni.
W tym roku kombinujemy III Zjazd w okolicach Połczyna Zdroju w Żabich Błotach u Starej Żaby. Wszystko będzie dogrywane w maju, z tego co rozumiem.
Przyjeżdża kto chce, skąd chce o raz z czym (kim) chce, ale akces trzeba wcześniej zgłosić, żeby było wiadomo, ile pogłowia. Nie było mnie, kiedy Pyra rzuciła szczegóły organizacyjne na blog, może ktos podrzuci, bo nawet nie wiem, gdzie tego szukać.
O ile nic nie zmieniono, data 11-13 września przypadła wszystkim do gustu.
A tu drugi sznureczek dotyczący okoliczności II Zjazdu, jak widać – było wesoło. Opiszę te zdjęcia kiedyś. miałam opisane, to posiałam… sierota. To tyle, co na szybko i w wielkim skrócie o Zjazdach. Zapraszamy!
Na bramce stoję, ale przepuszczam 😉
http://alicja.homelinux.com/news/Zjazd/
Przeczytalem wpis Redaktora Stasiaka i usilowalem wpisac komentarz. System logowania nie jest jednak na moje nerwy. Jakis dziwnie hermetyczny. Niewykluczone, ze Pan Redaktor Stasiak przeszedl ostatnio wylacznie na nadawanie. Korzystajac ze sposobnosci podaje cos przy naszym stole.
Haslo pod zytulem:
„
Nowy,
a jak sobie zerkniesz w to moje homelinux directory, to znajdziesz też sznureczek do zdjęć z włości Starej Żaby pod tytułem Żabie Błota. Chyba wypadałoby sie ewakuować do wyrka – Pan Lulek jak widzę już wstał i liczy butelki uhudlera, które przywiezie na III Zjazd.
Czas na mnie, dobranoc!
Przeczytalem wpis Redaktora Stasiaka i usilowalem dodac komentarz. System logowania nie jest jednak na moje nerwy. Jakis dziwnie hermetyczny. Niewykluczone, ze Pan Redaktor Stasiak przeszedl ostatnio wylacznie na nadawanie.
Korzystajac ze sposobnosci podaje cos przy naszym stole.
Haslo pod zytulem:
„DZIS NA DRZEWACH ZAMIAST LISCI WISIEC BEDA FINANSISCI”
zglaszam jak najlepsze haslo roku 2009 a byc moze calego powoli uplywajacego dziesieciolecia.
Proponuje, zeby przetlumaczyc je na wszystkie znane na swiecie jezyki i opublikowac w odrebnej ksiedze pamiatkowej
Ze swojej strony reflektuje na trzy egzemplarze. Po jrdnym na kazde konto.
Pan Lulek
Przeczytalem wpis Redaktora Stasiaka i usilowalem dodac komentarz. System logowania nie jest jednak na moje nerwy. Jakis dziwnie hermetyczny. Niewykluczone, ze Pan Redaktor Stasiak przeszedl ostatnio wylacznie na nadawanie.
Korzystajac ze sposobnosci podaje cos przy naszym stole.
Haslo pod zytulem:
„DZIS NA DRZEWACH ZAMIAST LISCI WISIEC BEDA FINANSISCI”
zglaszam jako najlepsze haslo roku 2009 a byc moze calego powoli uplywajacego dziesieciolecia.
Proponuje, zeby przetlumaczyc je na wszystkie znane na swiecie jezyki i opublikowac w odrebnej ksiedze pamiatkowej
Ze swojej strony reflektuje na trzy egzemplarze. Po jednym na kazde konto. Poprawilem literówki
Pan Lulek
Była piękna piosenka kabaretowa na melodię angielskiej kolędy. Spiewał Lopek Krukowski między innymi. Na pewno wszyscy znają. Można koniec przerobić z „A na tych drzewach, Panie mój, niech moje wrogi wiszą” na „A na tych drzewach, Panie mój, niech finansiści wiszą”. Albo „konsulowie”.
Znam jednego konsula całkiem dobrze, ale tylko honorowego i to z obcego królestwa.
Ale yyc pewnie nie do żartów. Nie winiłbym tak bardzo nowej władzy, bo ma bardzo ograniczony wpływ na placówki dyplomatyczne, ponieważ Prezydent blokuje nominacje nowych ambasadorów. A konsulaty, choć służba konsularna niby oddzielona od dyplomatycznej, uzaleznione sa od ambasadorów. Ostatnio zaczyna się wydawać, że coś drgnęło, bo MNP Prezydent uzyskał zgodę na kilka stanowisk ambasadorskich dla swoich ludzi, więc może w zamian zgadza się na kilka innych nominacji. Ale nie wiem, czy się z tego nie wycofa, jak już swoich będzie miał na placówkach.
Mój młodszy kolega jeszcze z pracy na uczelni pracował na pół etetu w konsulacie w NY. Pan konsul wówczsa urzędujący w ogóle nie mówił po angielsku. Było to jeszcze za komuny. Ale czy możemy wymagać znajomości angielskiego od naszego konsula w NY, jeżeli amerykański konsul w Warszawie nie mówi po polsku? Przynajmniej tak było kiedyś, gdy miałem okazję z tym konsulem rozmawiac jako petent.
Kiedyś, jak widać, dopuszczano petentów przed oblicze konsula, choć może tylko w sprawach wyjątkowych, a chodziło o sprawę spadkową moim zdaniem bardzo prosta, natomiast zdaniem urzędników konsularnych bardzo skomplikowaną i w ogóle nie do załatwienia.
Co ciekawe, konsul od razu uznał moje argumenty, choć byłem wówczas studentem I roku prawa i występowałem tylko jako doradca spadkobierczyni – gospodyni wiejskiej. Oczywiście uznanie argumentów nie oznaczało załatwienia sprawy tylko możliwość nadania jej biegu, ale ostatecznie był sukces. Znając trochę obecny tryb pracy amerykańskich służb konsularnych jestem przekonany, że teraz bym się przed oblicze konsula nie dostał.
Wół wołowi nie równy. Taki wół na wołowinę potocznie nazywa się krowa albo byk. Jak byk, lepiej nie klepać. Na bitki w zasadzie zrazówkę się bierze. Ale można z polędwicy zrobić. Jak z polędwicy kupowanej we Francji albo w Belgii, to bym młotkiem nie traktował, tylko lekko trzonkiem noża poklepał. I w żadnym razie pieczarek nie dawał, bo tylko borowiki sprawiają, że jest to danie nieziemskie.
Czy przeoczyłem rozwiązanie wczorajszego konkursu?
I czy musze zmienić nicka na „obserwator”. Jeżeli koniecznie musze, to może „osservatore gdyniano”
ABSOLUTNIE NIE ZGADZAM SIĘ NA ZMIANĘ NICKA NASZEGO sTANISŁAWA. jAK BOWIEM POWSZECHNIE WIADOMO, SZLACHETNE TO IMIĘ NOSI PIERWORODNY POTOMEK pYRY i do imienia owego Pyra ma stosunek sentymentalny. Kuchnia polska odróżnia zrazy bite i zrazy zawijane. Bite po osmażeniu duszone są w sosach, zawijane traktowane prawie, jak pieczeń. Jedne i drugie doskonałe z kaszą. W domu Pyry robi się jeszcze inne bitki – bez sosu,albo sos zrobiony oddzielnie i w żadnym razie bitki nie mogą być w sosie moczone. Danie zresztą błyskawiczne – środkową część polędwicy (15 – 20 dkg/ osobę) pokroić na 2 cm plastry. Lekko pobić albo rozgnieść pięścią (lepiej) nie solić lciutko osypać mąką. Wrzucać na gorący tłuszcz, smażyć po 3 min z jednej strony z tym, że przewracać 3 razy (lewa-prawa-lewa) Rzecz w tym, że po przewróceniu na tej już osmażonej stronie występuje jeszcze krwisty wykwit, więc jeszczed raz w tłuszcz. Solić i pieprzyć dopiero po usmażeniu. Idealne do grzybów z patelni – np rydzów ale w braku laku i pieczarki mogą być, byle nie uszone, a smażone. To się chyba szybciej robi, niż pisze o tym. Młodsza Pyra za takie bitki sprzeda duszę diabłu.
Pyro, dziekuję za wsparcie. Przywiązałem się do swojego imienia i nie chciałbym go zmieniac. Co do zrazów pełna zgoda poza pieczarkami, chyba jako ostateczna ostateczność. I prawda, że sos osobno. Ale z polędwicy najlepsze. Tylko polędwica, przynajmniej w trójmieście, na ogół jest taka, że pięść czy nawet trzonek noża nie wystarczą. Może nie wiemy, gdzie kupować, bo w niektórych restauracjach tutejszych podają wołowinę w najlepszym gatunku.
Ciekawe, gdzie Pyra kupuje tyle za jedne 220 złotych. U nas się wejdzie do supermarketu i połowy tego nie kupi za takie pieniądze. O wędlinach w trójmiescie lepiej nie wspoinać, choć ostatnio Moja znalazła wędliny jadalne.
I przedtem można było kupić zdatne do jedzenia w delikatesach Alma, ale na ogół w granicach 45-50 zł za kilogram szynki lub kiełbasy nie suchej, bo sucha droższa. Teraz kupujemy w firmie Nowak, gdzie smakowo chyba nawet lepsze, natomiast ceny zdecydowanie przystępniejsze. Szynka 23-28 złotych.
Pyra była w Realu, a + zauważ – kupowała tylko to, co w promocji i nie najwyższego gatunku (lata np to najtańszy gatunek cielęciny 22 zł/kg, kark wołowy – 19/zł kg, łopatka w promocji 9,40/kg. Moją rzeczą jest z tego nienajwyższej jakości produktu zrobić coś b. smacznego. Wędlin nie kupowałam, a na dorsze trafiłam po 12 zł/kg (mrożone) obok leżały świeże po 28 zł/kg – tych bym nie kupiła. Trzy ozorki na tacce – 8,50, kilogramowa siatka cytryn na nalewkę 3,80. BNo i co miesiąc tak kombinuję, żeby było rónorodnie, smacznie i nie drogo
Moja też w Realu kupuje. Ale takich promocji na mięsa nie widziałem. A o cielęcinie w ogóle nie ma mowy. Żeby kupić cielęcinę, trzeba do małego sklepu przy targu w czwartek i nie zawsze się dostanie.
O, Pyra zaraz uruchomi maszynkę do mięsa, więc się żegna z blogiem tymczasem
Już to kiedyś zauważyłam,że Pyra jest potwierdzeniem tezy
o gospodarnej Wielkopolsce. Nie dosyć,że ma już prawie wszystkie
zakupy na Wielkanoc to jeszcze wydała na nie tylko 220 złociszy.
I do tego różnorodnie. A że będzie smaczenie to nie mam
żadnych wątpiwości ! Czy ja mam jechać na pewno w te Bieszczady ?
A może by tak na Święta do Poznania ???
Co tu się dzieje? Wielkanoc za pasem, a tu tylko mięcho i mięcho; też niby świątecznie, ale nikt nie mówi o babach, mazurkach, sernikach.
Przygotowałem parę przepisów Babci Michaliny, ale nie będę wychodził przed szereg. 😉
Andrzeju – o mazurkach było już wczoraj. Ktoś prosił
o przepis – smaczny, acz nieskomlikowany.
Przyłączam się do tej prośby.
A nalewkowe skrypty Pana Lulka też chętnie poczytam.
Nie przesadzajmy – to nie wszystkie wydatki świąteczne. Owszem, mam wszystko do galarety, pasztetu, białej kiełbasy na obiad w 2-gie święto. Jeszcze trzeba szynkę (jakieś 0.5 kg w plastrach – nie ma dla kogo więcej, jajka, boczek wędzony, warzywa, dużo zielonego i wsad do ciast. Robię dużą paschę zamiast sernika, ukochany mazurek kajmakowy (najprostszy) babę z rumem drożdżową. To wszystko. Wypróbowanym sposobwm jajka nie zjedzone na śniadanie wieczorem podawane są jako jajka nadziewane w majonezie z groszkiem, albo jajka w szynce czy łososiu, ew. lądują w sałatce. I nie przesadzajmy – to tylko dwa dni i my jesteśmy tylko dwie. Wnuki może wpadną w któreś popołudnie wrzeszcąc od progu, że nie głodni – więc tylko kawa czy sok – zabiorą figurki dla dzieci i tyle ich zobaczymy.
Najprostszy mazurek
zrobić kruche ciasto, albo kupić gotowe, chłodzone. Blachę mazurkową wyłożyć ciastem formując wysoki bok.upiec na włoty kolor. W dużej patelni na minimalnym ogniu gotować 0,5 l śmietanki 18% z 0,5 kg cukru, aż kropla spuszczona na zimny talerzy przestanie się rozlewać (ok 45 minut) wtedy wrzucić 2-3 łyżki kakako i 2 łyżki masła. Zdjąć kajmak z ognia i ucierać drewnianą łyżką, poki nie przestygnie. Letni wylać na mazurek, ubrać połówkami migdałów albo orzechami albo skórką pomarańczową., schłodzić.
Pyro – dzięki za przepis.
Jest już nowy wpis Gospodarza.
Teraz łatwiejsze przepisy na kajmakowy stosują. Mnie córeczka nauczyła, a w cukierniach tyle teraz kajmaku, bo ten sam stosuja. Zagotować wodę w garnku, włożyć puszkę słodzonego mleka skondensowanego i gotować ledwo pyrląc przez 4 godziny. Kajmak gotowy.
Podaje najstaywiprostzszy przepis na nalewki które beda gotowe juz na Lany Poniedzialek
W sklepach typu METRO w Polsce MAKRO
, kupic zamrozone owoce w opakowaniu 1 kg. Aktualnie u mnie byly maliny, truskawki,. jezyny, jagody. Moga byc inne. Nie myjac wsypac do duzego sloja ca. 5 litrów. Moze byc Zalac kremem miodowym okolo 250 gram. Mozue byc dobry miód. Nastepnie zalac 0,75 do jednego litra dobra wódka zbozowa. Odstawic na dwa dni a potem wymiesza<c potrzasajac slojem.
Panie Lulku i Stanisławie- jak ja lubię takie proste i szybkie przepisy !
Ośmielam się przypomnieć raz jeszcze,że mamy już nowy wpis.
Podaje najprostzszy przepis na nalewki które beda gotowe juz na Lany Poniedzialek
W sklepach typu METRO, w Polsce MAKRO, kupic zamrozone owoce w opakowaniu 1 kg. Aktualnie u mnie byly maliny, truskawki, jezyny, jagody. Moga byc inne. Nie myjac wsypac do duzego sloja ca. 5 litrów. Moze byc Rumtopf. Zalac kremem miodowym okolo 250 gram. Moze byc dobry, naturalny miód. Nastepnie zalac 0,75 do jednego litra dobra wódka zbozowa o mocy okolo 40%. Odstawic na dwa dni a potem wymieszac potrzasajac slojem. Czynnosc powtarzac kilka dni, po umyciu zebów.
W Wielka Sobote z rana rozienczyc zawartosc 1 litrem dobrego spirytusu o mocy minimalnej 80 %. Wymieszac. Wieczorem zlac zawartosc poprzez drobne sitko do innego sloja. Z owoców mozna natychmiast przygotowywac deser swiateczny. Nie dla dzieci i karmiacych matek.
Plyn sedymentuje spokojnie w ciagu Pierwszego dnia Swiat.
W drugi Dzien Swiat rozlewac do karafek, butelek i przeprowadzic próby organoleptyczne. Gesta zawartoscia z dna ugaszczac nieswiadomych którzy i tak beda zdania, ze tak ma byc.
Krystalicznie czysta nalewka jest jak znalazl w Lany Poniedzialek dla wykupywania sie przed niespodziewana kapiela.
Ot taki zwykly najprostszy sposób.
Skrypt musi dojrzec duchowo do publikacji. Bedzie przygotowywany w ramach prac spolecznych przed Swietem Klasy Robotniczej.
Pan Lulek