To nie sushi, to kaszi!

Wspominałem już o nowym sklepie, który zagościł w moim domu – Viva Natura. Coraz częściej i coraz więcej w nim kupujemy. Zwłaszcza sery takie jak bundz owczy i kozi czy twarogi są tu świetnej jakości. Parę dni temu przyniosła Basia do domu małe pudełeczko (a nawet dwa) wypełnione słupkami przypominającymi sushi. Jednak kolor ziarenek owiniętych algami nori różnił się od białego ryżu. Bo i nie był to ryż lecz kasza. Nazwa też była bardziej swojska – kaszi. Wymyślił owo cudo deweloper, finansista, restaurator Andrzej Zamojski. Uważa on, że kaszi z powodzeniem może konkurować z modą na japońszczyznę.

Fot. Piotr Adamczewski

Sushi bary rozprzestrzeniły się w polskim krajobrazie gwałtownie i moda na ten rodzaj posiłku zdobyła rynek błyskawicznie. Sam jestem miłośnikiem sushi, choć nie jadam ich stale. Wolę większą różnorodność i kuchni, i dań. Ale co jakiś czas z wielką przyjemnością goszczę na swoim stole przepiękne i bardzo smaczne arcydzieła japońskiej sztuki kulinarnej.

Z tym większą ciekawością powitałem polskiego konkurenta sushi. Kaszi wegetariańskie czyli ozdobione rzepą, migdałem, pestką  bardzo mi smakowały. Znacznie mnie frajdy odczuwałem jedząc odmianę mięsną, a właściwie wędliniarską, bo z kawałeczkami pasztetu, szynki lub polędwicy. Nie było to niesmaczne ale zdecydowanie wolę te inne.

Czy kaszi podbije rynek? Nie umiem odpowiedzieć. Na razie można je kupować w różnych delikatesach  jak BOMI czy Mini Europa oraz w sklepach ze zdrową żywnością takich jak sąsiedzka Viva Natura.

Pan Andrzej Zamojski uważa, że podbije kaszą polski ( a może nawet europejski) rynek. Życzę mu sukcesów. Sam po kaszi będę sięgał co jakiś czas, tak jak i po japoński pierwowzór.

Na koniec przytaczam wywiad z autorem kaszi, który zamieściła Gastrona czyli witryna internetowa dla smakoszy i profesjonalnych gastronomów.

„O Kaszi – absolutnej nowości na polskim rynku, walorach potraw opartych na bazie polskiej kaszy i Kaszi Barach, w których serwowane będą wyłącznie takie dania – mówi Andrzej Zamojski.

Gastrona.pl: Skąd pomysł na Kaszi? Jak doszło do wyprodukowania pierwszej partii?

Andrzej Zamojski: Zdumiały mnie wzmianki w prasie, o próbach tworzenia polskiego sushi, czy sushi po polsku – to tak jakby rodzimą żytniówkę nazywać sake po polsku. Ukończyłem kurs sushi i skomponowałem polską wersję specjałów zawijanych w liście nori, które nazwałem Kaszi – z polskich kasz. Pomyślałem, że skoro Japończycy stosują ryż to na polski odpowiednik idealnie nadają się kasze.

Produkcję Kaszi rozpocząłem w kwietniu 2007 roku. W ofercie dostępne są dwie wersje: wegetariańska (z dodatkiem białej rzepy, dyni, kukurydzy, migdałów, pestek słonecznika, suszonych śliwek), z wędlinami (szynką, polędwicą, boczkiem…).

G.pl: Jedzenie kaszy nie jest szczególnie popularne wśród Polaków. Czy Kaszi ma szansę to zmienić? Czy dzięki temu produktowi zapanuje moda na kaszę?

A.Z: Kasze to jeden z najzdrowszych elementów naszej diety. Wzrasta świadomość społeczna i młodzi ludzie coraz częściej sięgają po zdrową żywność. W połączeniu z nori – jednym z najzdrowszych pokarmów na świecie – kasze dodatkowo podniosły swą atrakcyjność, uzyskały dodatkowe walory odżywcze i wizualne. Postarałem się, aby Kaszi urzekało  również smakiem.”

I tyle nowości na dziś. A jutro też nowość ale z rynku księgarskiego. I to o kuchni Dalekiego Wschodu.