Początek
Witam wszystkich smakoszy i miłośników gotowania.
Od dziś będziemy mogli razem spędzać po kilka chwil, ale za to codziennie dzieląc się swoimi kulinarnymi odkryciami. Ja będę starał się przekazać Państwu zarówno wszystko, co wiem o gotowaniu, historii kuchni, nowościach w dziedzinie sprzętów, ale i produktów spożywczych. Będę starał się także podawać Państwu jak na talerzu co, gdzie i kiedy można kupić, a także gdzie dobrze zjeść.
Mój blog będzie podsuwał rady, będzie też służył jako przewodnik weekendowy po lokalach, przewodnik po sklepach, targach. Będzie to taki internetowy Smakosz na co dzień i od święta. Nie zapomnę też o absolutnie niezbędnej rubryce – Współczesny savoir vivre.
Blog będzie zapisem lektur, podróży, godzin spędzonych nad garnkiem, czasu przygotowań przyjęć dla rodziny i przyjaciół.
Ponieważ historia kulinarna jest nieodłączną częścią historii, na blogu jest miejsce na anegdoty historyczne i inspiracje do rozmów przy stole. W ostatnim czasie kuchnia i gotowanie awansowały – stały się tematem rozważań towarzyskich na równi z literaturą, filmem, a nawet sportem.
Inteligent, zarówno czytelnik tygodnika jak i internauta, nie tylko nie wstydzi się przyznawać do kulinarnych zainteresowań, ale szczyci się nimi. Dlatego też na blogu będzie miejsce do wymiany myśli oraz doświadczeń w tej mierze. Mam nadzieję, że Państwo odwzajemnicie mi się tym samym i będziemy wspólnie gotować.
Znajdą tu miejsce relacje z mistrzostw kucharzy, cukierników i barmanów, międzynarodowych olimpiad kucharskich, pokazów i spotkań mistrzów rondla i patelni.
Osobny rozdział to porady sommellierskie, czyli dobór win do potraw, odkrywanie nowych win na polskim rynku i rady gdzie oraz jak je kupować.
Na koniec informacja czego w blogu nie będzie. Nie będzie zbioru przepisów kucharskich. Mogą – incydentalnie – znaleźć się omówienia nowych, fascynujących i nieznanych potraw, ale nie będą one klasycznym zapisem receptur. Po przepisy odsyłam Państwa do mojej witryny www.adamczewscy.pl.
Piszemy o tym, co ważne i ciekawe
Sieć, śmieć, śmierć
Brytyjski serial „Dojrzewanie” o 13-letnim zabójcy wstrząsnął polskimi rodzicami. Czy to się może zdarzyć u nas? Tak, bo docierają tu te same internetowe zagrożenia.
Tych zaś, którzy chcieliby także posłuchać moich opowieści, kieruję na adres Radia TOK FM.
No to ruszajmy w tę podróż z łyżką , nożem i widelcem.
Komentarze
Panie Piotrze, witamy w blogosferze – juz ostrze noz na kolejne pana wpisy!!!
Witam rowniez! Bardzo sie ciesze na taki smakowity bolg. Wprawdzie ostatnio usiluje troche schudnac i te tematy nie sa dla mnie bezpieczne.
Serdecznie pozdrawiam E.
Panie Piotrze,pozdrawiam i z wielka niecierpliwoscia czekam na panskie kulinarne opowiesci!!!
Chetnie uzupelnie o nowe przepisy moja kuchnie.Jeszcze raz pozdrawiam.Ana
Miło,że będzie można Pana spotkać rownież na blogu. Z wielkim smakiem czytam pana opowieści o dobrych restauracjach i dobrym jedzeniu.Czasem wystarczy jakiś Pana wątek, żebym czyniła wariacje na dany temat w mojej kuchni bez konkretnego przepisu. Wystarczy sugestia i pomysł. „Fizjologia smaku” to ciekawy temat-więc loguję się. Życzę powodzenia
Halszka
Smacznie witam ! Z przyjemnością czytam Pańskie felietony w POLITYCE i korzystam z pojawiajacych się tam ( za rzadko!) poradników gotowaniowych.Szkoda , że nie mogę uczestniczyć ( czynnie) w Pańskich wędrowkach kulinarnych – ale nic to ( jak mawiał Mały Rycerz) – liczę na to , że wszystkie niedogodności powetuję sobie spotykając się z Panem na blogowisku .
Panie Piotrze! Srodze się zawiodłem na Panu czytając sformułowanie „oliwa z
oliwek”, przecież kto jak kto, ale Pan przecież wie, że oliwa może być wyłącznie z oliwek, reszta to są oleje. Dla ciemniaków można by użyć formy
„..oliwa (z oliwek)…” Ja oczywiście wiem, że to powszechnie używany błąd, ale to nie usprawiedliwia kulinarnego specjalisty i redaktora….
Supelus
Proszę się nie denerwować. Smakoszom to nie przystoi. Napis na butelce „oliwa z oliwek” mówi, że nie jest to extra vergine czyli, że można jej używać do smażenia, bo ma wyższą temperaturę spalania. Zas napis extra vergine sygnalizuje, iż niska temperatura spalania wyklucza smażenie a nakazuje użycie w stanie surowym lub do gotowania.
Cieszę się bardzo ze wszystkich listów i dziękuję za nie. Oznacza to, że nasza społeczność łakomczuchów, lub smakoszy jak kto woli, jest spora. Będzie o czym pogadać. Smacznej lektury!
P.Ad.
świetnie mój mąż jest Pana miłośnikiem podpowiem mu żeby zajrzał na Pana stronę
Panie Piotrze! Wreszcie jakaś odmiana blogowicza. Ja też czasem coś gotuję i chętnie przyłączę się do dyskusji i wymiany poglądów.
Serdecznie pozdrawiam -Maz
Panie Piotrze,
witam serdecznie i czekam z niecierpliowścią na Pańskie rady i opinię!
pozdrawiam.
Panie Piotrze,
Już się cieszę na ciąg dalszy smakowitych opowieści!
Ostatnio upiekłam po raz pierwszy chleb Pańskiego przepisu-ten z otrębami. Wyszedł rewelacyjny!
Pozdrawiam kulinarnie
Marta
Panie Piotrze, czy mógłby Pan w swej wyśmienitej liście win zwrócić także uwagę na tokaje?
Nie dziwię się, że Misio (jak to misio lubiący miód) domaga się tokaju. Zwłaszcza takiego oznakowanego na etykiecie symbolem 6 put. (od słowa putton czyli ilości podsuszonych winogron , co pociaga za soba słodycz wina). Ze skruchą musze przyznać, że tokaje nie należą do moich ulubionych win – choć nimi nie gardzę.
Można kupić w Warszawie (a nawet w całej Polsce, bo to sklep internetowy winarium.pl) Tokaj Aszu 3 put. z 1993 r za 55 zł, a z 6 put. już za 199 zł. Amatorzy wytrawnego mogą zadowolić się mniejszym kosztem: Tokaj Szamorodni z 1996 r kosztuje 31 zł.
Kupowanie w sklepie internetowym ma zalety: jeśli kupisz 6 butelek – przywożą do domu. A ten sklep to wynik pasji słynnego aktora Marka Kondrata, który stara się by Polacy mogli pić dobre wina nie przepłacając. Dlatego sam po nie jeździ i omija w ten sposób sieć pośredników. I dzieki temu część win w jego sklepie jest znacznie tańsza niż gdzie indziej.
P.Ad.
Witam w blogosferze i życzę powodzenia w blogowaniu