Przerwa w podróży
Aby nie zanudzić wszystkich kalabryjskimi opowiastkami, zrobię dziś przerwę w podróży. Mam do tego dobry pretekst, bo dostałem właśnie przesyłkę z Krakowa z atrakcyjną zawartością. Jest to książka Łukasza Modelskiego zatytułowana „Piąty smak Rozmowy przy jedzeniu”, opublikowana przez Wydawnictwo Literackie.
Zwykle zachęcam do książek, które już są na rynku księgarskim. Tym razem mogę to zrobić jeszcze przed premierą, która nastąpi w pierwszych dniach listopada. A dziełko jest godne polecenia z wielu powodów.
Na okładce wydawca pisze m.in. tak: „Piąty smak jest niczym szósty zmysł. Wykracza ponad doznania zarezerwowane dla podniebienia. Trudno go nazwać, a dla wielu jest nieosiągalny. Niektórzy po prostu go mają. To z nimi rozmawia Łukasz Modelski – o kuchni, smakowaniu, piciu, historii, miłości, przypadku i zmysłach”.
Z tego ostatniego zdania wynika, że dobór rozmówców gra główną rolę. I przyznać muszę, że autor wybrał paletę najlepszych znawców tematu, jakich mógł znaleźć, i to nie tylko w Polsce, ale także w Europie.
Łączy ich zaś jeden wyróżnik: są to amatorzy, których praca przekształciła w zawodowców najwyższej klasy.
Oto z licznego grona polskich restauratorów wybrał Modelski Agnieszkę Kręglicką. Niejednokrotnie pisałem o Agnieszce, że jest jedną z niewielu osób profesjonalnie podchodzących do zawodu restauratora. Tak też uważa i Modelski, a jego rozmowa z Kręglicką tylko to potwierdza.
Drugą rozmówczynią, która już dawno zwróciła moją uwagę, jest Anne Applebaum – publicystka międzynarodowa, laureatka Pulitzera i… wybitna znawczyni kuchni polskiej.
O Patricii Atkinson pisałem obszernie, gdy otrzymała tytuł Człowieka Roku magazynu „Czas Wina” i wydała w Polsce dwie swoje biograficzne książki.
Są tu jeszcze: twórca idei i szef Slow Food Carlo Pertini, była osobista kucharka prezydenta Mitterranda i bohaterka filmu „Niebo w gębie” Daniele Mazet-Delpeuch, Michel Escoffier – wnuk jednego najsłynniejszych kucharzy świata, który jako pierwszy już sto lat temu mówił o „piątym smaku”, nazywając go „wyśmienitością”, a także dwaj młodzi Polacy wspinający się na szczyty kariery – gwiazda sommelierstwa Tomasz Kołecki-Majewicz oraz kucharzo-dziennikarz Grzegorz Łapanowski.
Każda rozmowa jest inna, ale każda równie ciekawa i rozszerzająca wiedzę czytelnika na temat, który chyba nigdy i przez nikogo nie będzie do końca rozgryziony.
Komentarze
dzień dobry …
książka pewnie bardzo ciekawa zwłaszcza jak się zna prawie wszystkich rozmówców jak Piotr .. cieszy udział w rozmowach interesujących kobiet …..
Krzychu masz raj łasuch …. 🙂
Jolly a musztrę masz? …
Ciekawa pozycja, warta przeczytania. Jak mi się trafi okazja wypożyczenia z chęcia przeczytam – natomiast raczej jej nie kupię. Kupuję teraz (albo naciągam rodzinę) tylko te książki, do których będę wielokrotnie wracać. Te poszerzające horyzonty tylko czytam.
Dzisiaj imieniny Jacka. Naszym Kolegom: Torlinowi i Plackowi
życzę wszystkiego dobrego. Toast zwyczajowo – wieczorkiem.
Poniżej ciekawy artykuł o Daniele Mazet-Delpeuch,o której powstał wspominany powyżej film „Niebo w gębie” http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53662,13002016,Niebo_w_gebie__Amatorka_Daniele_Mazet_Delpeuch_gotuje.html
Jeśli będziecie mieli okazję gdzieś jeszcze obejrzeć ten film to bardzo polecam.
Kocie-nie jestem wielką znawczynią kuchni żydowskiej,ale w bardzo wielu przepisach,czy też w restauracjach serwujących tę bardzo smaczną kuchnię danie z wątróbki i jajek na twardo jest nazywane kawiorem po żydowsku.Któregoś dnia muszę spróbować je zrobić,bo wygląda na niezwykle proste i smaczne.
A na marginesie trzeba przyznać,że kawior w nazwie brzmi niezwykle elegancko 🙂
Poniżej trochę o historii tej potrawy: http://smacznapyza.blogspot.com/2011/08/kawior-zydowski.html
o był komentarz Piotra i zniknął …
Dzien dobry,
Dlaczego zniknal komentarz Gospodarza?
Bo jest Gospodarzem ,wolno .
A co może nie.
nie bez słowa …
To trzeba wprowadzić rygorystyczne przepisy.
Od dzisiaj !!!!!!!
Bardzo ciekawa propozycja, na zimowe wieczory jak znalazł.
Strach sie wpisywac…
Dla dzisiejszych solenizantow i dla Asi po powrocie do domu 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=63K5VMx2BZM
Jackom dużo zdrowia i kasy na zachcianki … 🙂
Przy stole ma być rygorystycznie 🙁 ?
Przy stole winno być miło i optymistycznie 😀
I tego życzę serdecznie naszym Jackom.
Jolinku- należy mi się, jak chłopu ziemia 🙂
W pracy ani na obczyźnie nie narzekam na gastronomię, zawsze jest coś do wyboru, ale jak bardzo nie byłbym otwarty na nowe doznania- wiozę do Korei, przez Gabon- kilogram mąki żytniej, na żurek :).
O opieńkach w pomidorach, nalewce aroniowej i wiśniowej i suszonych borowikach nie wspomnę.
Przyjemnie się naszego Krzycha czyta.
Danuśka, ja za Tobą murem! Przy stole ma być miło, dowcipnie, z miłą muzyczką – niechby i zakurzony fikus w kącie (jak to w saloniku bywało), a jak już się komuś przytrafi nieszczęście, to serdecznie i wspierająco ma być. Kto kłótliwy, niech się wypyskuje poza blogiem, a do nas wchodi uśmiechnięty.
Krzychu. Ja tak wożę żytnią (mąkę) z Północy na Florydę gdzie jest prawie nieznana.
Cichalu, sam bym żytniej przywiózł, bo soju pić się nie da, na dłuższą metę.
Na przetwory w bagażu nikt nie zwróci uwagi(kto powiedział, że słoiki wozi się tylko do Warszawy?), kłos jednak nie przeszedłby bezkarnie- prohibicja.
Dzien dobry,
Jolinku,
Musztra dwa razy w tygodniu :).
Krzychu,
przelej kłos do słoika 😉
Albo lepiej zrób w słoiku nastaw na nalewkę z jakimś owocem i zalej spirytem – kompot wieziesz 🙂
Krzychu – sprawdza się. Ja Alicji dałam taką butlę – słój, jak po soku czy czymś. Wewnątrz nalewka wiśniowa z owocami (niedużo) – przeszło bez kłopotów. Nalewkę wypili, wiśnie Alicja zjadła.
Alicjo, Pyro- ja do domu przez pracę jadę, i tam prohibicja.
Gdyby bezpośrednio, to bez problemu.
Nie chcę ryzykować dla paru kropli łamania przepisów wewnętrznych, które podpisałem razem z kontraktem 🙂
Niewarte świeczki.
Jak się trafi służbista, to można mieć balonik i test na obecność narkotyków wyrywkowo.
Krzychu – oczywiście praca to inna bajka.
Dawno, dawno temu, jeszcze za Kadafiego, przekraczałem granicę libijska. Prohibicja religijna. Miałem trochę spirytusu, ale w ćwiartkowych buteleczkach z ciemnego szkła z naklejkami (dziecięca drukarka) że to odczynnik trujący. Potrzebny był do preparatów i do przeżycia. Preparaty zrozumiał. O przeżyciu nie mówiłem. Przeszło. Kłopot był z winem „Tropic” (Spółdzielnia Las) Wytłumaczyłem, że to sok do wody do użycia jednak tylko w tropiku. Wiedział, że Libia to jeszcze nie tropik. Też przeszło.
Anne Applebaum ma w Chobielinie warzywnik. Wiele potraw przygotowuje korzystając z własnych warzyw. W swojej książce podaje przepisy na polskie dania trochę zmodyfikowane. Żeby można było przygotować je z produktów dostępnych na przykład w Stanach.
Jackom, Plackom – 🙂 https://www.youtube.com/watch?v=slNgz3QwJNA
Alino – dziękuję 🙂
Kazimierz Wierzyński – „Pochwała ziemi i prochu”
Zrób mi herbatę z wrzosów i mchu,
Z koniczyny przydrożnej i mięty,
Napijemy się soku ziemi,
Napijemy się zaraz, tu,
Prosto z jej ust roślinnych,
Z korzeni dobroczynnych,
U samego źródła snu.
Upoi nas wywar podglebny,
Poniesie nas morzem traw:
Po wzgórzach falujących dokoła
Piersią na ziołach
Puścimy się wpław.
Będziemy płynęli z prochu w proch,
Z jednego istnienia w drugie,
Polami gęstemi,
Łąkami sutemi
Przez długie
Niknące smugi,
Po ziemi.
I nie pochłonie nas ciemność i zaduch,
I robaczywy nie wessie nas loch:
Popłyniemy z wiatrem w zieleni,
Na wieki wieczne w otwartej przestrzeni,
Obok matki naszej roślinnej,
Obok miłości dobroczynnej,
Z tego świata w inny,
Z prochu w proch.
Jackom i Plackowi – wszystkiego najlepszego!
Asia,
Kilka dni temu zalaczylas archiwalna instrukcje przygotowywnia powidel. Bardzo dziekuje za te broszurke. Przyczytalam z wielka przyjemnoscia i zastosowalam kilka porad dostepnych w tej publikacji. Skonczylam z powidlami na ten rok. Starczy nam i rodzinie przynajmniej na dwa lata. Panu Rudolfowi, wlascicielowi drzew sliwkowych, dalam w podziekowaniu za sliwki kilka butelek roznych odmian piwa niemieckiego.
Wspominasz ksiazke Anny Applebaum „From a Polish Country Home Kitchen”. Mam w domu te ksiazke, bardzo ja lubie i czesto korzystam. Kilku moich znajomych rowniez kupilo te ksiazke. Jest to bardzo przyjemna podroz do tradycyjnej polskiej kuchni.
Ha! Ależ dostałam pocztę: bez jednego słowa – blond sierioznaja żienszczina w mundurowej koszuli i portkach też od munduru – albo ja się nie znam, albo chciałabym żeby taki SOK-ista mnie przydupił w razie potrzeby. Jest na co popatrzeć.
Cos podobnego?
Przerwa w dostawie wrazen z kalabrii 🙂
Gdybym wiedzial wczesciej, nie kupowalbym salami z kalabrii. Plastry o srednicy 12cm, ostre, a nawet bardzo ostre w smaku. Ich ostrosc wspaniale moglaby komponowac z wpisem.
Dodam je jutro, pokrojone na wstazki do pomidowow na cieplo, moze da siezjesc bez wpisz 🙂
Wszystkiego dobrego Torlinowi i Plackowi 🙂
Ja też chcę sokistę 🙂
Alicja – zajrzyj do skrzynki
Pyro, ja też, ja też!
Pyro! A ja od macochy?
Małgosiu – może Ci wyśle Alicja,ona zręczniejsza w te klocki. Jak nie, to ja wyślę.
Małgosiu – skrzynka, sprawdź czy doszło.
Cichal – poczekaj, ja nie umiem tak „od ręki”
Orco – cieszę się, że stare przepisy się przydały 🙂 Zobaczysz, że powidła wystarczą tylko na rok. A w przyszły roku rodzina będzie się domagać większej ilości 🙂
Powidła Orki: „made with love”
http://www.pinterest.com/pin/439523244857312315/
No i co? Doszło?
Dzisiaj na kolację półmisek owoców morza i ryb dla dwojga.
Szczerze mówiąc starczyłoby i dla trojga albo nawet jeszcze trochę.
Osobisty Wędkarz zaproponował na dzisiejszy wieczór wyjście na miasto i ryby morskie,bo te łowione w Bugu są owszem znakomite,ale,wiadomo,morskie mają te wszystkie omegi i inne tłuszcze jak należy,jak trzeba i jak zalecają.
Z Wędkarzem nigdy nie było łatwo jadać w restauracjach.Póki pracował to był właściwie stale w podróżach,a zatem nieustająco w hotelach i knajpach.Kiedy w końcu docierał do domu,to marzył jedynie o domowym jedzeniu i prosił,by zrobić przyzwoite zakupy i gotować”jak u mamy”.Teraz jest już od ponad roku na emeryturze i spędza sporo czasu w kuchni,a więc zatęsknił za jakąś odmianą.Poszliśmy zatem na całość
i wylądowaliśmy w”Osterii”.To nie była najtańsza kolacja w naszym pięknym mieście,ale na rybach i owocach morza naprawdę się tam znają.Poza tym zajęliśmy stolik,z którego można obserwować pracę kucharzy,a to też jest niezwykle ciekawe doświadczenie.Po powrocie do domu kieliszek wiśniówki na trawienie był całkiem na miejscu i całkiem w sam raz 🙂
Zdrowie Placka i Torlina i oby zaglądali do nas częściej !
Pyro,
mnie się to nie otwiera, tylko żąda, żebym założyła konto w wp.pl 🙁
Czy nasza sokistka ma na zdjęciu melonik? 🙂
Już mam zastępstwo w kuchni!
https://plus.google.com/photos/100894629673682339984/albums/6057899362286930177?banner=pwa
Pyro, mail tak, ale nie widzę Sokistki 🙁
Cichalu – rośnie następca 🙂
cichal.
Zastepca godny. Ty juz nie musisz.
Małgosiu – u mnie mail i „pokaż obrazki” i jest sokistka na przewróconym zdjęciu
Dziewczyny,
Wyslijcie wiadomosc na dominikarogers@googlemail.com, melonika brak :)), fotka w stanie ‚half blue’
Jolly, dostałam, dzięki! Policja brytyjska zyska piękną funkcjonariuszkę 🙂
Cichalu – urodziwe masz wnuczęta – całą trójkę.
Zdrowie naszej funkcjonariuszki 🙂
I zdrowie naszycz Jacków Placków po raz pierwszy 🙂
Alicjo, dziękuję!
Jolly R. Jadę do Londynu, żeby podpaść na koleji!
Cichal,
żebyś Ewie nie podpadł 😉
Asia
11 września o godz. 21:40
To bardzo milo z Twojej strony. Chyba masz racje, ze te powidla przetrwaja tylko jeden sezon. Znajoma, ktora po polsku zna tylko slowo pirogi, nie pierogi tylko pirogi, zabrala sie za tlumaczenie na angielski Twojej broszurki o powidlach. Wszystko przy pomocy google translator. Ja mam troche za malo czasu aby to dla niej przetlumaczyc i czasami sluze znajomej tylko krotka porada przy tlumaczeniu.
Sprawilas nam duzo przyjemnosci, smakow i zapachow w domu dzieki Twojej broszurce.
No, to już podpadłem! Ewa czyta wszystko… 🙂
Ale może wybaczy?
Zrobię Jej jutro kokosanki. Lubi!
Wybaczy, wybaczy, kłopotuf nie szóka.
Wybaczy, wybaczy, kłopotów nie szuka.