Ciasteczko księżycowe – droga do nieśmiertelności
Gdy polecałem piękną i ciekawą książkę Magdaleny Tomaszewskiej-Bolałek „Japońskie słodycze” zapowiedziałem, że jeszcze nie raz będę do niej sięgał, bo dzieło pełne jest niezwykle ciekawych historii dotyczących kulinariów Dalekiego Wschodu. Dziś chciałbym przytoczyć historię ciasteczek, które są być może pierwszym krokiem do nieśmiertelności. A na pewno wstępnym krokiem w drodze na księżyc.
Niektóre japońskie słodycze są silnie powiązane z łakociami z Państwa Środka. Symbolicznym odpowiednikiem mochi są yuebing („księżycowe ciastka” – fot. Hanami). Wprawdzie wyglądem oraz składem odbiegają one od białych ciastek ryżowych z Kraju Kwitnącej Wiśni, ale mają silne odniesienie do księżyca. Yuebing mogą być różnej wielkości, ale zawsze mają okrągły kształt. Dwie najpopularniejsze odmiany to: guangshi yuebing („ciastka księżycowe w stylu Guangdong”) oraz sushiyuebing („łuszczące się ciastka księżycowe”). Obie mają bardzo podobny skład. Ciasto wyrabia się z mąki, wody, cukru, jajek oraz oleju z orzechów ziemnych.
Nadzienia bywają bardzo różne (zróżnicowane lokalnie). Najczęściej spotykane to pasty z: posiekanych orzechów, fasoli, kłącza lotosu. Yuebing mogą mieć również w środku szynkę, plastry pieczonej kaczki, a nawet daktyle.
Chińskie ciastka księżycowe są ważnym elementem Święta Środka Jesieni (Zhongqiujie), obchodzonego od około 1000 roku p.n.e. piętnastego dnia ósmego miesiąca (według kalendarza gregoriańskiego pod koniec września albo na początku października) i będącego pozostałością tradycyjnych kultów lunarnych. Związana jest z nimi legenda o bogini Księżyca Chang E. Według wierzeń podczas nieobecności swojego męża Chang E zjadła ziele nieśmiertelności otrzymane od bogini Xiwangmu, stała się nieśmiertelna, po czym oddaliła się na Księżyc, gdzie zamieszkała w zimnym pałacu otoczona przez króliki i żaby.
Ponieważ w Państwie Środka wszystkie ważne i znaczące decyzje podejmowano wy/W („szczęśliwe dni”), na spożycie ziela nieśmiertelności została wybrana odpowiednia data, dzień, w którym obecnie obchodzi się Święto Środka Jesieni.
Same yuebing mają jednak znacznie późniejszy rodowód. Jedno z podań ludowych łączy je z obaleniem mongolskiej dynastii Yuan władającej w latach 1280-1368. Ze względu na wprowadzony zakaz gromadzenia się w miejscach publicznych rebeliantom bardzo trudno było porozumiewać się w sprawach przewrotu. Poeta i strateg Liu Ji (1311-1375) wpadł na pomysł, aby rozpocząć rozruchy piętnastego dnia ósmego miesiąca. Postanowił on ukryć w księżycowych ciastkach, których Mongołowie nie jedli, wiadomość: „Zabijcie Mongołów piętnastego dnia ósmego miesiąca”. Tysiące łakoci trafiło do różnych ludzi w całym imperium. Dzięki słodkiemu fortelowi dynastia Ming zdobyła władzę i utrzymała ją do 1644 roku. Obecnie z okazji Święta Środka Jesieni ustawia się w domach figurkę królika i przygotowuje yuebing. Jedzenie księżycowych ciastek zapewnia szczęście, powodzenie oraz długowieczność, dlatego też obdarowuje się nimi członków najbliższej rodziny, dalszych krewnych czy nawet partnerów biznesowych.
Komentarze
Japońskie ciasteczka księżycowe,
czy poprawiają też humor i pogodę ?
Podobno mamy ludowe przysłowie „Po Urbanie lato nastanie”.
Sprawdziłam-imieniny Urbana były 25 maja.
Urban świętuje jeszcze 2 i 29 lipca,zatem szansa na lato ciągle przed nami 😉
Życzę Wam udanego tygodnia,bez względu na pogodę !
Z okazji imienin – spoznione ale serdeczne – Jerzemu Urbanowi – moze przeciez obchodzic oba
lubie faceta i juz, ozzy
Małgosiu W., Eva47 ma rację, często u nas pojawia ten przepis z błędem – mąka kukurydziana zamiast skrobii. Chodzi po prostu o dodatek skrobii, może też być ziemniaczana. Bardzo dobre źródło 🙂 http://www.mojewypieki.com/przepis/klasyczny-shortbread
Ciekawie brzmią ciasteczka z kaczką 🙂
Nie będę kruszyć kopii o skrobie w shortbreads. Przepis podany przeze mnie dotyczył ciasta z rabarbarem, a nie ciasteczek, może jego nazwa była myląca. Nie jestem jego autorką. Wierzę, że do autentycznych shortbreads nie dodaje się mąki kukurydzianej tylko skrobię 🙂
Dzień dobry. Młoda poleciała do pracy, to ja do jej maszyny natychmiast. W tym tygodniu nie będzie jej prawie w domu do sobotniego popołudnia, więc będę często przy naszym stole.
Nigdy nie jadłam żadnych japońkich słodyczy, a tylko raz chińskie ciasteczka ryżowe (z tych wróżebnych) i zachwycona nie byłam – pewnie to kwestia smaku i przyzwyczajenia. Sądzę jednak, że mając w perspektywie nieśmiertelność, wiele osób byłoby skłonnych zjeść ich sporą ilość. Czy ja też? Niekoniecznie – gdyby mi ktoś zagwarantował dłuuuugie życie – to tak, ale gdyby to miała być dłuuuga starość – to nie, dziękuję bardzo.
Młodsza jest podłamana, bo w przyszłym roku szkolnym nie dostanie wychowawstwa pierwszaków (czego się spodziewała po odejściu absolwentów) tylko znowu klasę maturalną, której wychowawczyni odchodzi. I jest to klasa słabiutka, za to niesforna, roszczeniowa i kłopotliwa. Młoda się wścieka – czy ja muszę robić za szeryfa ?
A ja teraz zabiorę psa na przebieżkę, a potem wrócę do blogowego towarzystwa.
meldunek
teraz
przyniosłem jedzenie
dla nas wszystkich
a kim są
ci wszyscy
to ja
ernst jandl(1925 -2000)i.t.d.
„jest nas dwóch:
ja i moj brzuch”
rym dzieciecy, polska, XX w.
„byk”
„wątroba-
też osoba”!
skrobia-skrobi jak kania-kani, lania-lani, bania-bani, Zosia-Zosi.
Sorry, mialem tego nie robic. Ale z drugiej strony, jak nie podpowiem, to kto podpowie? Sorry jeszcze raz. 😈
@poli:
🙂
ale dopiero od lat 18( u @slawomirskiego 21)
Po ciasteczkach, nawet orientalnych, nie powinno się spodziewać nadzwyczajnych smaków. Przecież są one pieczone prawie zawsze z podobnych produktów. Mogą być mniej lub bardziej słodkie, zawierać jakieś dodatki. Teraz jest taka obfitość słodyczy, że nic już nas chyba nie zaskoczy.
Pyro,
dyrekcja Młodszej doskonale wie, komu przydzielić taką pracę. Pracowitemu pracy nigdy nie zabraknie. Lenić mogą się tylko leniwi.
Kocie,
pomyślałam, że może od czasu do czasu możemy pisać o popełnianych przez nas błędach, nie przypisując ich nikomu konkretnemu. Takie korepetycje z języka polskiego. Kto będzie chciał, skorzysta. Tylko żeby znów niektórzy nie pomyśleli, że celowo jedni spisują cudze błędy, żeby potem się wymądrzać. Sama nie wiem, czy to dobry pomysł, bo ludzie różnie odbierają uwagi, nawet życzliwe.
Witam, w każda przeglądarka posiada korektę błędów. Odpowiednie ustawienie programu Win. wiele razy było omawiane.
W zasadzie wytykania komus ortografii nalezy, moim zdaniem, unikac, bo w koncu o co chodzi? Jesli komunikat jest zrozumialy, to nie bedzie zrozumialszy, jak blad zostanie poprawiony. Co innego w pismie oficjalnym, podaniu omprace czy w literaturze.
Ale czasami chce sie kogos ustrzec przed popelnianiem tego samego bledu.
Moja Stara ma Kume, ktrora ja przesladuje aby nie mowila „piniondze”, tylko „pie…” A Stara ciagle swoje – piniondze i piniondze. . Ale jednak po dziesiatym a moze czterdziestym poprawieniu zaczya sie uczyc mowic „pie..” zamiasr „pi…”
I jest wlasciwie Kumie wdzieczna, bo KUma nie robi tego zlosliwie, tylko z zyczliwoscia.
A bledy ortograficzne popelnia kazdy. I oby na ortograficznych poprzestalo. Mozna znacznie gorzej – np wyjsc zamaz za sukinsyna. Albo zaufac komus, kto nas oszuka i okradnie. No, wtedy to doiero placz i zgrzytanie zebow. 😈
Takie „piniądze” miał mój Jarek i Stasia – moja Teściowa.
Otóż Stasia zupełnie nie umiała powiedzieć słowa „rdza” – wyłącznie „drdza” ; a przecież to trudniej wymówić. Jarek natomiast mówił „jęzioro” zamiast „jezioro” na ogoniastego rudzielca „wewióra” – dlaczego warde „we” zamiast miękkiego „wie…:? Nie wiadomo. Po ćwierćwieczu mniej więcej machnęłam ręką – nie do przewalczenia.
🙂
ale juz jak bedzie fobia – to nie „fobi” a „FOBII” a. „FOBIJ”
….U Zenobii nie bylo fobii
Dobry wieczor,
Przyjecie w ogrodzie przednie, goscie i pogoda dopisali :).
Jolly – co podałaś do jedzenia? Pamiętam, że marynowałaś mięso i pisałaś o sałatkach.
Mój wujek zawsze mówi śpital zamiast szpital 🙂 I też nie wiadomo skąd to zmiękczenie.
„Szłem, wyszłem, przyszłem” – wrrrrrrrrrrrrrrrrr 👿
Wytłumaczenie: no bo wtedy właśnie szłem!
Na upartych nie ma rady 🙄
Wytykanie niezłośliwe, i też trzeba wiedzieć, komu można, to raczej dobra rzecz, bo się zapamiętuje i nie powtarza błędu. Chyba, że ktoś ma kłopoty z ortografią od zawsze, ale na to, jak mówi yurek, też jest sposób, komputerowy poprawiacz.
Kot nasz tutaj zawsze pisze jakby był mocno nadaktywny, a poza tym ciągle mu się pazurki po klawiaturze ślizgają, dlatego jest mistrzem literówek 😆
Ja robię dzisiaj tabouli, bo tak ciepło się zrobiło, że przyjemny posiłek na ogródku akurat się przyda. Zalałam bulgur i niech pęcznieje. Z warzyw brak mi zielonej pietruszki, ale to nie problem, bo Jerzor nie przepada za pietruszka w tabouli czy kuskusie.
Poza tym myłam okna, dłubałam w donicach na dworze i w ziemi, trochę trzeba odchwaścić okołoporzeczkowo.
Wczoraj siedzimy późnym popołudniem na ogródku, popijamy winko, a tu ryk maszyny zza płota. Zerwałam spory bukiet konwalii i udałam się w celu negocjacji. Nowa sąsiadka. Wręczyłam konwalie i grzecznie wyjaśniłam cel wizyty – że niedzielne popołudnie i tak dalej, można to robić w sobotnie przedpołudnie czy nawet niedzielne, ale my tu starzy sąsiedzi trzymamy się tego, że sobotnie i niedzielne popołudnia są pod ochroną, więc czy można by na przyszłość…
Sąsiadka wyjaśniła, że akurat na teraz zdołała ściągnąć chętnego do koszenia, i że weźmie pod uwagę.
Jerzor w panice, że wrogów sobie narobię. Jakich wrogów?! Z kwiatkami poszłam, a nie obsobaczać, i w całkiem słusznej sprawie, lepiej się dogadać, niż miałabym mruczeć pod nosem inwektywy pod adresem sąsiadki, która okazała się miłą osobą, tylko „nie pomyślała”.
Fobia-fobii, bo jest to slowo obce i wystepujaca w nim litera I nie jest znakiem palatalizacji (czyli zmieksczenia) poprzedzajacej spolglpski, w odroznieniu od slowa takiego jak skrobia. To sie przeciez i wymawia inaczej: fobija-fobi-i, ale skrob’a – skrobi. Foni-ja – foni-i, babc’a – babc’i. Wiekszosc zakonczonycch na -ia slow obcych dostaje podwojne i, podczas gdy rdzennie polskie maja jedno i. Z grubsza, bo zdarzaja sie wyjatki w wymowie od tej reguly.
Kot jest Krolem Literowek bo ma ostry astygmatyzm od urodzenia i zle widzi. . Przy pisaniu wieksza czcionka robi znacznie mniej bledow. . Czyta tez raczej wolno. A w dodatku przy czytaniu rusza wargami jak przedszkolak. Sa tacy co mu na te okolicznosc dokuczaja 🙁
„drzyzgi
wszedzie
widza u innych,
ale kłody we własnym śllepiu
nie…”
@jerzor:
wiekszej plagi nikt tobie nie zyczy 😉
Kocie,
ja na starość zaczynam mieć problemy z pisaniem. Nigdy nie nauczyłam się poprawnie pisać na maszynie i piszę dwoma palcami wskazującymi! ZGROZA! Ale już mi się nie chce. Piszę gapiąc się w klawiaturę i dopiero potem na ekran. I coraz częściej mylę litery 🙄
Kto wie, czy któregoś dnia nie odbiorę Ci berła pierwszeństwa, jeśli chodzi o literówki 😉
Idę mieszać to tabouli, ma się przegryźć.
Alicjo, ja swego berla Krola Literowek nie oddam, zebys nie wiem jak sie lasila. No way, girlfriend.
” Piniądze”, jak się okazuje były dość powszechne, bo sąsiadka rodziców zawsze tak mówiła. Ale ” śpital” wyróżnia sią oryginalnością. Sama, będąc dzieckiem w wieku szkolnym, zamęczałam rodziców poprawianiem ich błędów językowych. Dziwię się, jak oni to znosili. Musiałam być okropna. Ale rezultaty osiągnęłam całkiem dobre. Teraz raczej unikam zwracania uwagi innym.
Dziś gotowałam gołąbki, oczywiście z młodej kapusty, z nadzieniem mięsno- ryżowym i z sosem pomidorowym, czyli takie jak zawsze.
Asiu,
Szaszlyki jagniece i karkowkowe, salatke ziemniaczana i pomidorowa, ser halloumi z grilla, hamburgery, turecki chlebek, tort czekoladowy, rolade malinowa i cytrynowa tarte (kupne)
A moja babcia mowi „smętarz”. Od smętku, co sie przeciez zgadza.
Tak przyznaję, popełniłam błąd, jedynym wytłumaczeniem jest chyba tylko to, że pisałam w pośpiechu, a ponieważ coraz więcej czytam róznych „kąpą się”, „pracownii”, „prze żyty” itd, po woli mózg się kurczy. Yurku, nie wiem czemu, ale wszystko podkreśla mi na czerwono 🙂
Jolly, spóźnione serdeczne życzenia kolejnego jak najdoskonalszego roku 🙂
Doprawdy nie ma powodu walic sie w piersi, Duza M.
Karzden jeden robi blendy.
powoli miało być, nie po woli 🙂
Dwa lata wakacji (czy jakoś tak), tyle – w każdym razie – napsociliśmy w jednym tygodniu. Ale powoli.
Używaliśmy sobie nieźle, nie powiem, nie spodziewałbym się jednak takiego braku zaufania jak w wypadku Placka, który z góry zakładał któregoś początkowego dnia, że chlejemy, Placku, Miś nie chleje, Miś robi ciasta – i to jakie!
Sławek zaś robił przeważnie reprezentacyjnie dla naszej małej ekipy i pracował nad logistyką tej wycieczki. Wiecznie myszkował wśród kutrów, a jak już usiadł w kawiarni na przeciwko („w kościele”), to stale ktoś podchodził i witał się z nim wylewnie. Ja tylko próbowałem ocenić sytuację, czy zaposić na kawę, czy piwo, czy nie.
Ja z racji już wieku dbałem o wszelakie formy i o to, aby nic nie wyszło po za ogólnie przyjęte i akzeptowane normy. Robiłem co mogłem.
Dodam, że Sławek w ogóle, jako duch tego przedsięwzięcia dbał o kulinarny profil tych dni i brał co trzeba, i robił to sam – bo przeważnie uważaliśmy, że zrobi to lepiej. A brał nadzwyczaj ciekawie tak, że objadłem się rzeczami, pod które nikt inny by mnie nie podprowadził.
Ubawu było dosyć, podam później, przypomnę tylko że na dokładkę była jeszcze niespodzianka po powrocie do domu.
Czuję się taka mala
Alicjo – Za pietruszka nie przepada? Coś podobnego. Dobry pietruszek nie jest zły 🙂
yurku – Zauważ, iż „w każda przeglądarka posiada korektę błędów” jest przykładem błedu polegającego na ślepej wierze w obecne możliwości przeglądarek 🙂
Nie powiedziałem wprost co myślę, ale jestem pewien, że to nie ja wiem lepiej czy piszę te słowa z bukiecikiem konwalii w dłoni, czy z siekierą warstwą skrobyji pokrytą.
Poprawiać i surowo karać. Szydzić, chłostać, a przede wszystkim porównywać z Ideałem, a Ideał to Moi 🙂
W moim rodzinnym domu wszyscy oprócz mnie mówili „tutej”, to Tata przywlókł spod Krakowa, moje obydwie siostry do tej pory mówią „tutej”, a zwłaszcza ta spod Krakowa 😉
Moja Babcia spod Krakowa mówiła „smyntorz” (bo w ogóle mówiła tamtejszą gwarą. W oczekiwaniu na pożenienie się smaków w tabouli pogooglałam i to zbieg okoliczności, że z cmentarza zrobił się nam smętarz, smyntorz, bo słowo pochodzi z greckiego, a potem zapożyczyli je Rzymianie
http://obcyjezykpolski.strefa.pl/?md=archive&id=403
Placku,
nie wiem dlaczego, ale za czasów szkolnych wyższych Jerzora nazywali Pietrusza albo Pietia. Może dlatego nie przepada za pietruszką? 🙄
Jak ty sobie wyobrażasz surowe karanie, Placku? Do kąta i na suchym grochu klęczeć? A kto tego dopilnuje?
Linijką w łapę, chłostać? Też trudności logistyczne.
Pozostaje porównywanie z Ideałem i wskazywanie paluszkiem nań 😉
*Ty miało być….:(
@Kot M.-chai
rzeczywiscie tak jest – nawet obce wyrazy (tu pochodzenia greckiego) roznia sie tez akcentem w jezyku polskim, ktory jest tonalny i dynamiczny – ale wymawiany je z akcentem polskim „fo´bia” a nie „fobij’ a” ( jak w greckim) – wzdluzenie sylaby akcentowanej – tu jest ta wieksza donosnosc. Czasami w dialektach mozna te nieprawidlowsci zaobserwowac – mniej lub bardziej odbiegajace od jezyka ogolnego (akcent kresowy, zwany lwowoskim: „Jasyk nucyju f studoli” a np. w krakowskim to przeciaganie ostatniej samogloski. Takze genetivus – jak napisales (etymologia wyrazu)
Czestokroc tez ma to wplyw na pisownie – jak slyszymy tak piszemy, czyli zgudbny wplyw na ortografie.
dziekuje za uwage
Idzeee, idzeee bajokuuu. Cracoviensis sum. Jak Ty, polonista, wytrzymujesz ze swoim pisaniem po „polsku”?
czeka…
poprawka: morze sargas-sowe
…pewien majtek zawiozl sowe
az nad morze sargas-sowe;
zdenerwowal sie kapitan:
a gdzie papuga?
Pepegorze – Cieszę się, że wróciliście, spragnieni, ale cali i zdrowi, do morza słodkiej wody. Piszę te słowa chlejąc kawę. Być może Marek chlał herbatę, ale podziwiam Twą męską solidarność 🙂
Alicjo – Wrocławski rynek. Gawiedź po lewej, tłuszcza po prawej, a na trybunie skleconej z sandałówego drzewa blogowa śmietanka językowa. Ty przywiązujesz nieszczęśnika do pręgierza, a Cichal biczuje. Cichal ma na głowie kaptur, a Ty średniowieczną szatę zrobioną na drutach. Osobnik w czapeczce z dzwonkami huśtający się na konopnym sznurze to ja. Z głośników płynie muzyka z najbardziej lubianego kraju na świecie. Nad pręgierzem unosi się duch mej przyszywanej cioci która lubiła słowo „rzerznia”. Tak to sobie wyobrażam 🙂
Teraz się odmieniło – nie, wcale nie taka zdrowa. Naprzeciwko wręcz. Za parę miesięcy będzie, że najzdrowsza na świecie 🙄
Czyli…robić swoje, jeść, pić to co lubimy 😉
http://zdrowie.dziennik.pl/diety/artykuly/428778,chinska-zielona-herbata-niebezpieczna-dla-zdrowia.html
Cichalu – Czy wiesz, że gdy się unosisz, masz tendencję pisania „dwóch” przez „u” ? Moim zdaniem jest to urocze 🙂
Chciałbym też zobaczyć reakcję Kota Mordechaja na identyczne uwagi pod Jego adresem. Myślę, że byłaby niezwykle ciekawa, warta opłaty za jej przeczytanie 🙂
Rozmawiajmy. Jestem za.
Skrobiowym „grzeszniczkom” było przykro. Zostały rozwałkowane na skrobiowy placek.
@placek:
nie zazdrosc; i z ambony mozna spasc i skrecic sobie kark…
najwazniejsze, ze chlopcy juz w domu, a w nastepnym sezonie nakopiemy bawarom tak po lydkach, ze sie nie pozbieraja; co powiedzial gustaw adolf po bitwie pod lützen?
no, wlasnie…
Ozzy – Płynąc na fali powszechnej życzliwości bardzo Cię proszę byś sobie przaśny wulgaryzm pod adresem Cichala darował, co nie znaczy, że i to rozkaz który musisz wykonać.
P.S. Jerzego Urbana nie lubię, ale mam nadzieję, że mnie to nie wyklucza z grona osób które tolerujesz 🙂
Byku – Gustaf Adolf powiedział; Radość i podziw to nie zazdrość, a teraz sobię umrę i małą Krysię osierocę, bom głupiec.
Być może powiedział coś innego, ale mój szwedzki nie jest doskonały 🙂
Jednym słowem – Precz
(Byku – Wiem, że chodziło Ci o Niemcy, ale udaję, że nie wiem, bo wiem, że mnie nie poprawisz)
A może byśmy tak, najmilsi…
http://www.youtube.com/watch?v=AzunruuxTRY
No i schodzi blog na psy…zwolna, ale konsekwentnie.
Jawohl Frau Oberarzt 🙂
Lecz zaklinam – niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec
Nie jest tak źle, zwolna się wykruszam 🙂
Póki co – Zdrowie psów, kotów, żab, a nawet chińskich królików.
Cichalu – Masz piękne serce. Widziałem je na zdjęciu. Nie osądzaj wszystkich blogowiczów za grubiaństwo jednego, dotkniętego Twą krytyką, a krakowską gwarę nam przybliżaj.
Moja propozycja to zero tolerancji do obraźliwych epitetów które i Tobie nie są obce, pępuszku Ty mój 🙂
Skrobia może sobie być.
„Placku, a teraz umyj ząbki, do łóżeczka i lulu” powiem już za Ciebie”. Rozchmurz się i świeć przykładem, ale nie zbyt jasno, bo się obudzę 🙂
…raczej na byki, Cichalu.
Cichal-a kto ma dbać o to,by nie schodził? Myślę,że my sami.
Na przykład nie tępiąc osób,które mają coś ciekawego do powiedzenia.
„o jezu, jezu…”
Peszek
Zazdrostki
Günter Gra.ss kończył siedemdziesiąt lat i Thalia Theater w Hamburgu planował wielką fetę w hołdzie jego życiu i twórczości. Poleciał do Hamburga ze swoimi nowymi najlepszymi przyjaciółmi, Lufthansą, i wziął udział w uroczystości razem z Nadine Gordimer i chyba wszystkimi ważnymi niemieckimi pisarzami. Gdy skończyła się oficjalna część obchodów, przyszedł czas na muzykę i taniec i odkrył, że Gra.ss jest świetnym tancerzem. Każda młoda kobieta podczas after-party chciała z nim zawirować na parkiecie i Günter przez całą noc niezmordowanie wywijał walce, gawoty, polki i fokstroty. Teraz więc miał dwa powody, by zazdrościć temu wielkiemu człowiekowi. Zawsze zazdrościł Gra.ssowi artystycznych talentów. Jakież to musi dawać poczucie swobody, gdy po całym dniu pisania idzie się do pracowni i zaczyna tworzyć z użyciem zupełnie innych środków wyrazu, poruszając te same tematy! Jakież to musi być wspaniałe móc projektować obwoluty własnych książek! Jego figurki z brązu i sztychy szczurów, ropuch, fląder, węgorzy i chłopców z bębenkami były czymś pięknym. A teraz do rzeczy, które w nim podziwiał, dochodził jeszcze taniec. To już doprawdy przesada.;-/
…a w zasadzie /;-/
— Za czym korekta ta stoi?
— Za szczałkami… oszczałkami… 😉
[ważne, że sonaty księżycowe i inne moonlightings/munlajtingi się ziszczają… co dnia, co nocy… albo prawie… :cool:]
…i jest/będzie co najmniej 61 komciów a nie 26 jak w analogicznym okresie ubiegłego tygodnia 😈
62 czeka na moderację, a 63 to niezastąpiona para zastępcza 🙂
64. hopefully:
ło dżizas, dżizas – godzina czyli 60′ czyli… 3600” upłynęło/ła a Korekta jeszcze nie Skorygowała ‚co nocy’ w kierunku ‚co noc’ — no musi śpiom abo im zaszczyka energiji trza…
[zaszczyk to oczywiście wymowa krakowska/ pronuntiatio cracoviensis, ale na wszelki duch zaznaczam bo świeżo rozbudzeni mogą nie zajarzyć tak z miejsca łod razu]
😀 💡
65. (sofasogut)
ps, Placku, partnerka Banderasa bardzo, bardzo okej 😎
…tymczasem sześćdziesiąty drugi komć Placka wciąż oczekuje na moderację… Wielce Szanowny Panie Adminie… 😮
/cytowanie kapci to obciach, ale niech go raz popełnię: „4asy” — są w tym niezmoderowanym komentarzu, rzecz jasna!!! :!:/