Do bani taka zupa Panie Kolumb!
To nie jest przekleństwo ani obelga pod adresem kucharza. Bania czyli dynia jest bowiem bardzo wdzięcznym tworzywem kulinarnych popisów. Dynia marynowana jest np. wspaniałym dodatkiem do mięs i wędlin. Wolę ją nawet od marynowanych grzybków czy gruszki. Dyniowe ciasta i placki są zaskakująco pyszne a w dodatku pięknie złociste . Dynia, a właściwie jej jedna odmiana zwana makaronową, może z powodzeniem zastąpić spaghetti. I nie tuczy (tak jak niedogotowany makaron). Jest dynia świetnym komponentem w sałatkach, zapiekankach i sosach. Nadaje im zarówno gęstości jak koloru i aromatu. Najbardziej jednak lubię zupy z dyni. Rozmyślnie napisałem zupy a nie zupę, bo z dyni można wyczarować wiele różnych zup: na słodko, na kwaśno, na ostro. No i na koniec smakołyk – pestki z dyni lekko podsmażane na suchej patelni!
Krzysztof Kolumb w tytule znalazł się też nie przypadkowo. To jemu zawdzięczamy ten smak. Dynia bowiem pochodzi z Ameryki Południowej i do Europy trafiła po odkryciu i podbojach tego regionu przez Kolumba i później hiszpańskich konkwistadorów. Pierwotni mieszkańcy terenów dziś zwanych Ameryką Łacińską jadali pestki z dyni 12 tys. lat temu. A przynajmniej tak twierdzą archeolodzy, którzy znaleźli tak datowane ślady nasion dyni w ruinach kuchni Indian.
Dynia jest rośliną jednoroczną, wysiewaną w maju a dojrzałą po kilku miesiącach – w październiku już można ją zbierać. Przez te pięć – sześć miesięcy jagoda dyni nabiera masy. Czasem jest to wręcz niewiarygodnie wielka kula. Bywają dynie ważące od 40 do 100 kg. Rekordowa jagoda ważyła aż 497 kg. (To z niej zapewne zrobiono karetę dla Kopciuszka i widział to każdy kto chodzi do kina.)
Roślina ta zwana uczenie po łacinie cucurbita maxima ma wiele zalet. Można ja zużyć w kuchni w całości. Z wyjątkiem bardzo twardej skóry reszta nadaje się na stół. Liście można przyrządzić tak jak szpinak. Kwiaty, po usunięciu słupków i pręcika, są doskonałym dodatkiem do zup, sosów i sałatek. Jeszcze pyszniejsze są kwiaty dyni faszerowane mielonym mięsem i smażone na oliwie. Pestki, o których już wspominałem, podsmażone i dodane do zupy są wprost nieocenione. A zważywszy, że zawierają one mnóstwo witaminy E a także cynku oraz selenu, zrozumiałe jest dlaczego są tak gorąco polecane przez zwolenników zdrowego żywienia. Tu należy też wspomnieć o oleju, który wspaniale pachnie, doskonale smakuje i charakteryzuje się pięknym ciemno złotym lub jak kto woli złoto brązowym kolorem. Zwykła sałata polana tym olejem nabiera szlachetności i nawet jej przeciwnicy pałaszują aromatyczne liście z zadowoleniem. I te wszystkie rozkosze podniebienia zawdzięczamy panu Kolumbowi.
Dynia w soku żurawinowym
1 kg dyni, 30 dag żurawin, cukier do smaku.
Dynię obrać ze skórki, usunąć pestki, pokroić miąższ w dużą kostkę.
Zagotować wodę, lekko posolić, wkładać dynię do wody po niedużej porcji, w durszlaku lub metalowym sitku i gotować każdorazowo kilka minut, uważając, aby nie zmiękła nadmiernie.
Ugotowane kostki układać w wyparzonych i wypłukanych łyżką spirytusu słoikach.
Żurawiny opłukać i zagotować dodając niepełną szklankę wody. Zmiksować, po czym przetrzeć przez sito.
Gorącym przecierem zalać kostki dyni w słoikach, zakręcić czystymi, wytartymi spirytusem zakrętkami.
Wstawić do garnka z wodą, która powinna sięgać tuż ponad połowę wysokości słoików.
Gotować od zawrzenia wody 20 minut.
Austriacka zupa dyniowa
1 – 1, 5 kg dyni, 2 łyżki oleju z pestek winogron, 4 szklanki wywaru z włoszczyzny lub rosołu przygotowanego z kostki, szczypta ostrej papryki, szczypta mielonego imbiru, szczypta mielonego cynamonu, sól, 4 łyżki śmietany, 2 łyżeczki oleju z pestek dyni. Jako dodatek: grzanki z bułki, 4 łyżeczki pestek z dyni.
Dynię obrać z grubej skórki, usunąć pestki, pozostały miąższ pokroić w kostkę, wraz z 2 łyżkami oleju z pestek winogron umieścić w garnku, wlać 2 – 3 łyżki wody i pod przykryciem dusić na niewielkim ogniu, aż dynia się rozgotuje.
Lekko ostudzić dynię i zmiksować na gładki krem, dodać wywar lub rosół, zagotować doprawiając solą, ostrą papryką, imbirem i cynamonem.
Do śmietany dodać odrobinę ciepłej zupy, starannie wymieszać, wlać do garnka i silnie zagrzać.
Zupę na talerzu posypać podsmażonymi na suchej patelni pestkami z dyni oraz podać osobno zrumienione także na suchej patelni grzanki z bułki.
Komentarze
Dzień dobry. Nad Poznaniem grube pasma chmur podświetlone słońcem,
O dyniach pisaliśmy kilka tygodni temu. Osobiście dynię tylko marynowaną, przecier dodawany do placka drożdżowegp, bo prócz barwy pozwala dłużej zachować ciastu wilgotność i pestki z dyni. Zup nie lubię ale może dlatego, że nie jadłam takich o zdecydowanym smaku. Dla mnie dynia jest „nijaka” – zjeść można, bo nie truje ale i przyjemności niewiele.
Dzien dobry. Dynie maja tez ta zalete, ze jak sie nie chce uprawiac ogrodu to mozna zrobic cos takiego i dla oka i do jedzenia.
http://picasaweb.google.de/dorotadaga/OstatnieLiscie#5269525701760564978
Pyro,
dobra zupa z dobrej dyni ma smak zdecydowany i pikantny 😎 Moja wczorajsza z butternuta (taka gruszkowata dynia, z wierzchu beżowa, a w środku intensywnie pomarańczowa, z bardzo małą komorą nasienną) była z dodatkiem curry i grzanek czosnkowych, no i oleju dyniowego o barwie czerwonego złota… Zupa z dyni, to jedna z najprostszych i najszybszych oraz najłatwiejszych potraw. Najlepiej gotować z małą ilością wody, bo w zależności od odmiany uzyskujemy różną konsystencję. Rozrzedzenie to nie problem.
Niektóre odmiany dyni, te z cienką, pomarańczową skórą, można z tą skórą gotować i miksować, będą miały jeszcze intensywniejszy kolor. Poznać po łatwości krojenia owocu. Jak się daje kroić bez wysiłku, jak cukinia, można gotować ze skórą.
Dynia jako taka ma mało kalorii i dużo potasu, magnezu, cynku, selenu itd. oraz wspomnianych witamin, których nie traci w trakcie zimowego przechowywania.
W dzieciństwie robiłam „chałwę” z prażonych pestek ubijanych z cukrem w moździerzu. Ciekawe, czy udałoby się odtworzyć ten smak? Jak rozkroję większą dynię, to może spróbuję…
Mam świetną książkę o potrawach z dyni wieczorem zrobię foto.
Dynia to piekny owocek.
Ciekaw jestem czy znajdzie sie ktos i zaliczy dynie do afrodyzjakow? 😉
Dynia smakuje w zasadzie tylko wtedy, kiedy nie smakuje dynia.
Sama w sobie, nie przetworzona, i bez ogromnych iloscia curry imbiru chili octu oraz zucru posiada charakterystyczny zapach podobny do woni znajdujacej sie w malo przewiewnych kabinach do przymierzania. fuj fuj
Panie Lulku 😐 nie wiem czy to prawda. Ale we wschodnim Steinemarku tam gdzie z obranych nasion dyni wyciskaja ciemnawa oliwe zachowalo sie do dzis wierzenie:
kobiety wsadzajace na wiosne nasiona do ziemi pokazuja gole cialo kazdemu jednemu miejscu gdzie znajduja sie zasiew. Ma to podobno wplywac na dorodnosc i okazalosc rosnacych dyni.
no i oczywiscie
zdrowego tygodnia i duzo 😆
dla pisatych i cycatych
Wróciłam z psiego spaceru. Pasma chmur się porozrywały na białe obłoczki, niebo ostro niebieskie, słońce w oczy kłuje , a zimno, że aż co prędzej szal dekoracyjnie noszony pod kołnierzem Pyra na głowę zakładała. Przejmujący północno-zachodni wiatr przenika do kości. Przez 20 minut zziębłam i teraz będę sobie kawę robić na rozgrzewkę. Zrobiłam tym razem puszczalska blondynkę (kawy „na gruncie” nigdy nie zabielam) Piszę tu od pół godziny i skończyć nie mogę, bo stale coś się dzieje. Przed chwilą przyszedł Radyjko i piszczał, żeby z nim iść – prowadził do dużego pokoju. Wlazł pod stół, serweta zasłania widok, nachylam się, a tam sterty kłaków waty silikonowej. Skąd? A rozwalił jakąś zabawkę i pewnie chciał, żebym to zabrała. Chciał wleźć na balkon – wpuściłam, ale wiatr go wpędził z powrotem. Zamknęłam od razu, a teraz obraził się, leży i zerka bokiem.Czy ten pies zwiariował? Chce mieszkać na trawnikach?
Johnny,
co przymierzasz i gdzie? 😯
Smak dyni jako taki niby mdły, ale też ma różne niuanse. Bardzo dobry był tajlandzki deser z dyni na tym przyjęciu pożegnalnym naszego przyjaciela przed jego wyjazdem nad Mekong. Kiedy poprosiłam o przepis, okazało się, że robi się go tylko ze specjalnej dyni tajlandzkiej o takim trochę orzechowym smaku i konsystencji ugotowanego ziemniaka.
Dzień dobry nocą.
Dawajcie te przepisy, obiecuję zrobić dynię marynowaną, bo jak sama nie zrobię, to gdzie kupię? Ma ktoś jakieś sekretne przepisy? Już od poprzednich wpisów o dyni zackniło mi się za.
No i zupa, to też zrobię na pewno. W sobotę lub niedzielę zaproszę Bonnie I Rogera – i zaserwuję! Schabowe z surówką z kiszonej kapusty na drugie, i nie wydziwiać mi tu, że takie bez polotu – schabowego uwielbiają, a my jesteśmy jedynym domem, w którym można go zjeść.
Surówkę robię tak: kiszona kapusta odciśnięta i trochę pokrojona, do tego spora marchew starta na dużych tarkach, pieprzu i owszem, sporo, łyżeczka cukru, skropić oliwą i wymieszać.
Co do bani, to i owszem. Czy do dyni tez?. My jestesmy pestkowym krajem czego dowodem moga byc oleje z pestek. Zastosowalem liczbe mnoga bo jest tych olei nieskonczona liczba odmian. Co producent to cos innego w smaku, zapachu i kolorze. Mój syn byl ostatnio zdania, ze jest to przepracowany olej karterowy. Wzial jednak na nos i caly tuzin butelek powedrowal do Badenii-Wirtembergii. Oni bowiem sa kapuscianym krajem a w firmie gdzie on pracuje wynaleziono specjalne narzedzie do wycinania glabów kapuscianych. Jest to fimowy patent. Bardzo stary ale wszyscy sa z tego wynalazku dumni.
Wpis Gospodarza, szczerze mówiac nieco mnie rozczarowal. Spodziewalem sie jakis kryzysowych recept. Slawek pisal przeciez o gwaltownym spadku ceny na trufle.
Byc moze wynika to z braku dostepnych materialów. Sadze, ze „Polityka” winna wyslac w teren jakas ekipe dziennikarzy sledczych, którzy dokladnie a najlepiej organoleptycznie spörawdza, co tez bawi na stolach tych którzy w wyniku kryzysu potracili miliardy. Najlepiej byloby wyslac sledczego dziennikarza o ustalonej zawodowej pozycji. Najlepiej przebywajacego juz na zasluzonej. Nie byloby strat dla aktualnej dzialalnosci czasopisma. Dziennikarzowi temu winna asystowac mloda atrakcyjna fotoreporterka typu wczesna Lolobrigida. Ona tez byla kiedys poczatkujaca reporterka i ktos musial ja wprowadzac do zawodu. Team ten winien nadsylac cotygodniowe spörawozdania co tez sie jada na wytwornych kryzysowych stolach. Nie owijajac nic w bawelne, na podstawie wlasnych doswiadczen.
U mnie gleboki kryzys. zimowy. Od rana cesarska pogoda a temperatura na tarasie 13 stopni Celsjusza. Przewidywane do ewakuacji kwiaty doniczkowe pozostaja w ogródku czekajac na lepsze czasy.
Tuska nadal trzyma tego Swietego Marcina to i sniegu nie uswiadczysz.
Pan Lulek
nemo
najmilej najczesciej i z przyjemnoscia garnitury.
raz do roku przed kupnem.
oj, nie dodalem ze sa to surfowo kitowe ubranka 😆
Jeżeli chodzi o przetrwanie kryzysu to my chyba jesteśmy dobrze przygotowani – dzięki domowym przetworom można ograniczyć zakupy a w razie czego można otworzyć jakąś knajpkę, ew. inny bar mleczy w którym będziemy serwowali 100 potraw z ziemniaka lub dyni 😉
Co do wytwornych kryzysowych stołów, to mam przeczucie, że niewiele się na nich zmieniło. Zmienie zdanie, gdy zobaczę newsa o tym, jak Bill G. właściciel firmy M produkującej okna typu Vista, d. XP, zakupił w pobliskim sklepie kilo pasztetowej, zajada to z własnoręcznie zakiszonym ogórkiem i gotuje na obiad barszcz biały z torebki a na kolację zje, to co zostało ze śniadania.
Idę robić najbardziej znienawidzoną robotę domowo – jedzeniową, czyli wałkować ciasto na pierogi. Gdybym była młodsza i miała liczniejszą rodzinę, jak nic kupiłabym maszynkę do wałkowania.Samo wycinanie i lepienie pierogów to już pryszcz.
nie „mleczy” tylko „mleczny”
o przepraszam Pawle, ale nie podoba mi się Twoja wizja kryzysu – biały barszcz z torebki jest moim popisowym daniem obiadowym, zarezerwowanym na wizyty gości i święta domowe 🙂
ja z dyni to marynowaną i owszem ale nie robię sama tylko kupuje …. i pestki ….. ostatnio mielę pestki dyni i słonecznika i dodaję zamiast mąki do placków ziemniaczanych ….. 🙂
1835 – spokojny kod. Pomiędzy Powstaniem Listopadowym a Wiosną Ludów trochę odpoczynku i spokoju. Dynia rzeczywiście sama w sobie mdława, a jednak z odrobiną przypraw potrafi byc bardzo smaczna jako potrwawa lub dodatek wmieszany do potrawy. To samo dotyczy kabaczka i cukinii.
Emi, ja też lubię barszcz z torebki.
A może Bill też? 😉
Mam jeszcze parę innych wizji kryzysu w kuchni Billa i innych osobników tego typu ale nie będę ich wypisywał bo zacząłem głupio chichotać i koleżeństwo z pokoju się na mnie dziwnie patrzy 😉
Ale to napiszę bo nie wytrzymam – „poproszę kilo salcesonu dla psa tylko żeby nie był taki słony jak ostatnim razem” 😉
Pawle, wcale takich głupot nie piszesz. Gates i Barret np mają niewyszukany gust kulinarny (vide premiowe McD w Pekinie. Stół JW Elżbiety II jest też b,niewyszukany. To raczej wśród Francuzów. Włochów i Azjatów trzeba poszukać smakoszy.
Ja w ramach przygotowań do kryzysu w weekend robiłem ponownie kiełbasę. Tym razem więcej, żeby nie zeszła w trzy dni jak poprzednio. Przy okazji zrobiłem też parówki z indyka. Zawartość mięsa 100%. Ostatnio w markecie czytałem etykietkę na parówkach i doliczyłem się 38% mięsa 😉
Miałem jeszcze upiec chleb, ale w sklepie nie było drożdży. Zamiast tego wziąłem parę butelek drożdży w nieco innej postaci. Siedząc w fotelu ze szklanką piwa w jednej ręce i kawałem kiełbachy w drugiej, pomyślałem sobie, że ten cały kryzys to mi może skoczyć…
Teraz zastanawiam się jak uniezależnić się od elektrowni. Kupiłem baterie do latarki i świeczki. Jak się uda to przerobię telewizor na pedały – mogliby sobie domownicy oglądać do woli a i trening byłby za darmo. Tylko mam obawy, czy przy końcu maratonu serialowego w jakimś kulminacyjnym momencie nie wyjdą braki kondycyjne 😉
Pawle,
a bateria słoneczna, wiatrak? Pedały to ostateczność.
dopóki jest silna motywacja nie ma mowy o brakach, organizm uruchamia rezerwy 🙂
Pyra przez własne gapiostwo i psa zmarnowała niewołalnie z 10 pierwszorzędnych pierogów. A było tak: pies koniecznie chciał wyjść, Pyra lepiła, patrzy, ciasto elastyczne, ładnie się wałkuje i lepi, pieseczek musi, to trudno – porozkładała gotowe do gotowania pojedyńczo na tacy i poszła. Gapa stara, a głupia. Farsz jest mokry. Pierogi od spodu rozmoczyły sę i rozlazły przy zdejmowaniu. Jak kto głupi, to ma.
Hej, słuchajcie! U nas od jakiegoś czasu furorę robią latarki nakręcane jak dynamo, świetne to jest na kryzys, ekologiczne i działa! My mamy chyba ze trzy. O, i tanie, jakieś 5$ czy cos w tym stylu!
Emi, przy oglądaniu jednego odcinka pewnie tej siły i motywacji będzie sporo. Przy trzech serialach po kolei, pomieszaniu wątków i tych samych twarzach w różnych filmach, można się nieco zgubić, to i motywacja może osłabnąć 😉
Dzień dobry Alicjo, miłego dnia.
A ja coś takiego znalazłam w sieci:
http://www.takapaka.pl/Produkt/73/wieczna_latarka
Nemo, przy baterii słonecznej można posadzić d.. na fotelu. Przy dynamie trzeba by się trochę pomęczyć – to taka mała perfidna zagrywka wobec niektórych osób spędzających za dużo czasu przed telewizorem. Już sobie wyobrażam te dylematy : „jak się napedałuję na Klanie to nie będę miała siły na M jak miłość” 😉
Pyro, a rozłożyłaś na tacy ściereczkę? Do ściereczek lekko obsypanych mąką prawie się nie lepią pierogi.
MałgosiuW
U nas te latarki kosztuja 5-6$, dokładnie takie same, jak na Twoim sznureczku. Te dynamówy są na korbki i większy wybór, jedne zwyczajne, inne lepsiejsze, w każdym razie podoba mi się to, ze masz pod ręką i nie jesteś zalezna od baterii, że wysiądą, czy się rozładowały albo cuś. Tu jest wybór tych na korbkę 🙂
Pawel,
ale jaka gimnastyka 🙂 No i w końcu można się zmieniać, jedno pedałuje na Klanie, drugie na M 😉
http://www.hktdc.com/sourcing/product_searchresult.htm?locale=en&bookmark=true&query=dynamo+flashlight
Małgosiu – nie zrobiłam, pierogi wyrzuciłam z bólem serca. Sałatki pierogowej raczej nie podam na stół
Zmiana tematu. Gdyby ktoś chciał się nieco rozerwać, to podsyłam znaleziony przypadkiem sznurek do strony z niektórymi tekstami z programu Trójki „Nie tylko dla orłów” emitowanego w latach 80/90. W pewnych kręgach (moich) program jest kultowy, niektórzy nie znają, niektórzy nie rozumieją. Może to znacie.
W piątek, gdy to znalazłem i przeczytałem, to dosłownie popłakałem się ze śmiechu.
http://kkoziarek.webpark.pl/karzel.htm
Oj błąd!
Ja zawsze posypuję mąką (przez gęste sitko) albo stolnicę, albo rozkładam papier woskowany na stole i na to cieniutko mąki. To my Pyrę takich rzeczy musimy uczyć ?! 😯
Przypadek Pyry przypomniał mi, że moja teściowa wyjeżdża za parę dni i do tej pory nie zrobiła zapowiadanej pół taczki pierogów ruskich. Chyba będę musiał wyciągnąć konsekwencje 😉
Taca była posypana. Nadzienie mokre – pierogi rozmoczyły się. Gdyby były na ściereczce, to by płyn wsiąknął, a tak ciasto się rozlazło.
Pawle,
Żelazny Karzeł – zabójczy 😯 😆
Zażywać w małych dawkach, żeby na dłużej starczyło 😉 Dzięki!
A ciekawe, czy ktoś zrobił kiedyś pierogi z nadzieniem dyniowym ???
We Włoszech popularne są ravioli di zucca czyli pierożki z dynią:
http://www.flickr.com/photos/tamarino/1370945900/
Pyro, poniewaz nie lubisz walkowania:
Tamara robi pierogi z takiego waleczka ciasta jak na kopytka. Kroi z tego kolka i rozklepuje albo uwaga pomaga sobie malym dziecinnym waleczkiem i juz. Nie walkuje niczego na zapas. Uprzedzam – to Tamara, ja probowalam i wole jednak walkowac. A ona moze tak i setke pierogow wyklepac 🙂
Nemo,
Mam gdzieś w domu płytkę z nagranymi kawałkami programów w mp3. Jakość marna ale da się posłuchać. Jak ją znajdę to coś wykombinujemy jak to gdzieś udostępnić do ściągnięcia.
Tu jest przepis z obrazkami, bardzo apetyczne ilustracje i dynia butternut, z której wczoraj zrobiłam zupę, a dziś – ciasto na podwieczorek.
http://passionatepalate.blogspot.com/2007/11/ravioli-di-zuccasquash-ravioli.html
Pawel
chyba mówi się „pociagnąć za konsekwencje” 🙂
Hm.. ale zdaje się, że to tylko w stosunku do panów? 😉
Alicjo
jak Pawel chce wyciagac to niech wyciaga.
a z podeslanej nam dokumentacji w jpg formacji 😆 sie wespolzespol
Czas przelomu sprzyja nieoczekiwanym rozwiazaniom. Czy dynia z puszki bedzie takim remedium trudno powiedziec.
Swojego czasu kiedy na atolu Bikini wybuchlo, zwialo z dziewczyn prawie calkowicike wszystkie szmatki i na cale szczescie tak do dzisiaj zostalo. Produiktem ubocznym byli bikiniarze i piosenka. Przytaczam fragment tekstu.
Bikiniarze sa to ludzie tacy,
Którzy lamia dyscypline pracy.
A Ludowa Wladza,
Do mamra ich wsadza.
Ostatnio w Waszyngtonie nie wybuchlo. Stekaly slonie i urodzily jednokartkowa mysz .
Czy cos sie zmieni w modzie i obyczajach, watpliwie.
Sasiadka na wszelki wypadek wyposazyla mnie w zapasy warzyw i owoców. Starczy na kilka tygodni. Jesli o mnie chodzi, to rynkowy segment owocowo warzywny zalamal sie. Zastanowilem sie czy na przyjazd Trzech Kruli (Króli), przygotowac po butelce uhudlera, dyniowego, pestkowego oleju czy czegos bardziej konkretnego. A moze wszystkiego po trochu.
Wybór trudny a Gospodarza gdzies wcielo. Czyzby znowu komputerowa czarna dziura.
Pan Lulek
Zdjęcia z mojej książki. Sorki za jakość ale robiłem przy żarówce. No to bulba …
http://picasaweb.google.pl/Marek.Kulikowski/Bulba#
Kryzys sobie a CERN nie potrafi wyprodukowac czarnej dziury
Pan Lulek
Teraz dla odmiany moderator zhastosowal wlasna czarna dziure
pöan Lulek
dzien dobry !!!!!!!!!!!!!
brak czasu jezeli zyje sie z wyplaty zawsze zamalej
dynia w kazdej postaci jest dobra chyba ze zle zrobiona
zapach no chyba ma a/jw racje kabiny w tanich sklepach bez wentylacji
No pieknie Dynia…. probowalam tak i smak, u znajomych, restauracjach i jakos nijak mi nie podchodzi. Wybaczcie.
Pan Lulek, w srode u nas pierwsze 6 cm sniegu! Zabawae czas zaczac!
Tuska
morag
doroto ciesze sie ze dostalas posade
moi i naszych dzieci tureccy PRZYJACIELE lubia polakow/berlinczykow
ucz sie i ucz innych przebacz zydom nienawisc spala
pamietaj bedzie dobrze
johnny
pozdrawiam serdecznie was
lubie twoje cierpkie berlinskie uwagi
trzymaj sie cieplo i czekaj na wiatry
gotujcie tylko uwaga pieprz i sol szkodza w nadmiarze
cierpliwy czytacz od czasu do czasu
W ostatniej chwili dostałem od Magdy, mojego dziecka, podobno rewelacyjny przepis na zupę z dyni. Wypróbowany!
Zupa z dyni wg. Magdy
Interesująca potrawa kuchni arabskiej, która może z powodzeniem gościć jesienią na naszych stołach.
-czas przygotowania: 45 minut
-ilość porcji: 4
Składniki:
-1 kg dyni,
-1 litr bulionu warzywnego (może być z kostki),
-2 porcje śmietankowego sera topionego,
-szklanka jogurtu naturalnego,
-1 cebula,
-przyprawy; kminek, kurkuma, kolendra, chili, imbir, sól, pieprz.
Przyrządzanie:
Dynię oczyscić z nasion, obrać ze skóry, pokroić w centymetrową kostkę. Cebulę pokroić w kostkę i wrzucić do rondla. Po chwili to samo zrobić z dynią i dusić do miękkości. Gdy nieco ostygnie, zmiksować, a następnie zalać bulionem. Zagotować, dodać serek topiony i przyprawy. Już na talarzu dodać dwie łyżki jogurtu naturalnego, fantazyjnie go rozprowadzając, posypać świeżo zmielonym pieprzem.
Uwagi:
Dodatek korzennych przypraw sprawia, że zupa ma właściwości rozgrzewające – idealne na jesienne szarugi!
Na pewno niebawem wypróbuję! 🙂
Rysberlin,
nie strasz. Życie bez ryzyka to nie życie, pieprz i sól to je to!
Natomiast co do cukru… mam kilogram żurawiny nabytej onegdaj drogą kupna, zrobię konfitury. Wydobyłam odpowiednie słoiczki, wszystko przygotowałam, dobrze, ze po pierwsze sięgnęłam po cukier. Jak to u mnie – ni ma! Zaledwie tyle, co w cukiernicy dla gości. No więc trzeba odłożyć na jutro, o ile ktoś zakupi rzeczony cukier…
Na obiad w planie: filety z soli (pieprz, sól, otoczone w mące, usmażone połówki filetów), sałata namieszana ile wlezie, do tego gotuje własnie ziemniaki w mundurkach. Potem je w grubsze plastry i podsmażę z ziołami i chanel nr.5 , czyli ze dwa posiekane ząbki czosnku.
Do popicia rose-zajzajer. Już się chłodzi.
Paweł, jestem pod ciężarem Wasyla, dla mnie perełka, nie znalem
Przykladem Marka wkleje tutaj na dzien dzisiejszy moj obrazkowy wklad do dyni:
1/ ukryta w narozniku za kanapa
2/ w calej okazalosci
3/ w pol okazalosci
http://picasaweb.google.de/arkadiusalbum/Dynia?authkey=mdgZRW7KP0o#slideshow/5269688668452233538
__________________________________________
*/*
Panie Lulku
a moze bysmy sie tak do cieplych krajow uwybrali?
__________________________________________
andrzeju.jerzy,
wrzucone do /Przepisów.
b2a2
Na wszelki wypadek zeby nie zapomniec. Wczoraj bylem przykladnym obywatelem. Od pierwszego listopada obowiazuja u nas zimowe opony. Zima jeszcze nie obowiazuje. Mam bardziej, ze Swiety Marcin zadaje sie z Tuska ale delikatnie, bo sypnie tylko 6 centymetrów sniegu. Policja zatknela mi za wycieraczke raport, ze z moim samochodem jest wszystko w porzadku. Pewno, ze jest. Co by mialo nie byc. Zmieniajac opony na zimowe powiedziano mi, ze najtaniej jest kupic caly komplet nowych. Wtedy montaz za darmo a ponadto wymiana oleju, sprzatanie w srodku i mycie. Czuje sie ten Kryzys i ludziska pozbywaja sie wszystkirgego co tylko sie da. Sasiadka pozbyla sie meza, który wyjechal do pracy do iBrazylii. Jesli ona sadz, ze jeszcze otrzyma tego pana z odzysku, to ja bardzo w imieniu brazylianek przepraszam. Kpgo tam im zanioslo.
Pan Lulek
Znowu narobilo sie literówek. Bardzo przepraszam. Pewnie dlatego, ze znowu nastapil nawrót choroby. Abstynencji.
Pan Lulek
Nemo-dzięki za włoską podpowiedź dotyczącą ravioli di zucca ! No bo któż mógł wykombinować takie pierożki- tylko Włosi !Muszę jednak powiedzieć,
że nawet Francuzi,których chyba nikt nie podejrzewalby o umiejętność robienia pierogów mają swoje RAVIOLES – maciupeńkie pierożki wielkości
paznokcia nadziewane np.różnymi serami.
Panie Lulek,
walnij Pan lufę i zdrowiej, Abstynencji trzeba dać odpór! I nie zapomnij drugiej, Miś wczoraj tłumaczył, ze jedna lufa to dla zdrowia, a druga… zapomniałam juz, po co.
tutaj jest spory wybór Trójkowych audycji
http://chomikuj.pl/Chomik.aspx?id=Neomatrix&sid=10
Rodzina Poszepszyńskich, Pan Sułek itd. 🙂
Alicjo, może dla równowagi 🙂
Alicja, do kapuścianej surówki daję jeszcze cebulę na drobno i starte jabłko.
Litości, śmiejcie się ciszej. Przy ogłuchłym pudle siedzę 🙁
Już pisałam, żem bezgłośnikowa, a Wy, bestyje śmiejecie się beze mnie., Dzisiejszu urobek Pyry – 84 całe pierogi, pomarańcze, w których rozpuściła się połowacukru zsostały przeniesione do wielkiego słoja i otrzymały pierwszą porcję aLKOHOLU, PONADRTO ZAKISZONY ZOSTAł MAłY GARNCZEK KAPUSTY Z MATCHEWKą I JABłKIEM No i znowu caps lock/
Dobry wieczór blogowisku!
Wrociłem w ponoć podejrzanie dobrym nastroju – tak się wydało Antkowej.
Gdy poczytałem sobie o Wasylu wpadłem w doskonały.
A jak sobie odsłuchałem, jestem w szampańskim.
I dziennikarkę co ją prezydent ma na krótkiej liście też tam słychać!
Wróciły wspomnienia…. 😉
Panie Lulku, czy z dyni można cóś wydestylować?
Dyniówkę jakąś…
ps. mój dobry humor wynika pewnie tylko i wyłącznie ze świadomości jak to niespodziewanie i szalenie wzrosła siła nabywcza mojego pieniądza w stosunku do grzybów.
Wbrew kryzysowi zrobię sobie bigos z truflem.
Pyro,
z tego możesz się śmiać bez głośników i haneczka też:
http://kkoziarek.webpark.pl/karzel.htm#zk_romans
Pyro, większość komputerów ma wyjście słuchawkowe, wystarczy tam wetknąć stare słuchawki od walkmana, albo takie za parę złotych, które można kupić prawie wszędzie i nie trzeba głośników!
A ci co mają głośniki mogą pośmiać się tu :
http://www.joemonster.org/article.php?sid=3496
Pyra wali na oślep w klawiaturę, Antek wraca w podejrzanym nastroju… ludzie, toż to poniedziałek!
Czyzby … szewski?!
Haneczko, skorzystam z dodatków do surówki, ale dla nas – Bonnie wymaga długich podejść do wszelkich zmian, zaraz by wyczuła, że coś nie tak w mojej kapuście! Sznureczki pootwieram sobie pózniej, teraz dopijam zajzajer z obiadu i jest mi całkiem leniwie.
Mnie też leniwie, dopijam co inne 😉
Alicjo, powiedz Bonnie, że to dobrze robi na… (co tam chcesz, to Ty ją znasz 😉 )
Alicja, straszne ze mnie cielę. Cytryna! Zapomniałam o cytrynie! Ona do tego bardzo koniecznie! Sok z połowy. Teraz to już wszystko 🙂
Haneczko… tak robię, tak robię!
Tylko że przekonać ją to trzeba lat. Nasza bratanica z Poznania (Jerzora, ale i moja ulubiona przez asocjację, a i jedyna) wychodzi formalnie za mąż 27 grudnia. A dzisiaj miała urodziny, więc gorąca linia Kingston – Poznań była.
Pedzic mozna ze wszystkiego co organiczne. Czasami trzeba dodac tylko drozdze. najlepiej piwne.
Szukam hodowcy koni rasy „konik polski”. Znajomi chca uzupelnic stado.
Pan Lulek
No to idę lec z honorem, żeby wstać o nieistniejącej. Dobranoc 🙂
Panie Lulku!
Toż do Starej Żaby względem koni! Jeszcze Pan nie wie?!
Stara Zabo.
Moi saiedzi zalozyli pensjonat dla amatorów jazdy konnej. Maja cztery konie które sa caly rok na lace. Chca uzupelnic stado o dwa koniki rasy „Polski Konik”. Ja sie nie znam na koniach. Jesli mozesz cos pomóc to daj znac na blogu, Moja poczta internetowa pracuje chwilowo tylko na nadawanie. Jutro spróbuje cos z nia zrobic.
Pozdrowienia
Pan Lulek
Panie Lulek,
http://www.roztoczanskipn.pl/ohz/ohz.html
cytuję:
„Corocznie kilka koników w wieku 2 – 3 lat jest sprzedawanych”
Witam Pana Redaktora,
zgodnie z informacją z dzisiejszego felietonu w TokFM próbowałem wejść na stronę http://www.cook-book.pl – niestety takowa nie istnieje, nie działa czy coś jest z nią „nie tak” bo nie ma szans na jej odnalezienie…
Pozdrawiam
Słuchacz Felietonów „Na apetyt…”