I Żaba została sama?
Przymiarka do podróży (chyba w trójkę nie da rady) Fot. A. Haliński
Prawie sama, bo przecież towarzyszy jej Sylwia oraz kilkadziesiąt koni oraz cztery psy. Ale blogowa banda dotarła już do własnych domów.
Zjazdu nie będę relacjonował, bo robił to na bieżąco „młodzieniaszek” Cichal (widzisz smarkaczu jak Cię starcy oceniają młodo?!) oraz wypowiedziały się już koleżanki. Pokażę więc tylko zdjęcie zbiorowe (fot. Mistrz Marek Kulikowski) z propozycją porównania z podobnym ze Zjazdu nr 1 (na schodach Muzeum w Kórniku).
Tu brakuje tylko Marka-Misia, który jest z drugiej strony obiektywu czyli fot. M. Kulikowski
No i pochwalę się trofeami zjazdowymi czyli konfiturą morelową Żaby (niech żyje wiecznie najsłodsza z żab) a także marynatą z sąsiedztwa, którą dokładnie opiszę po spożyciu i przetrawieniu.
Żabiobłockie wyroby
Aby jednak nie narazić się na zbyt krótkie teksty, które nie dają pola do popisu komentatorom żądnym przyłapania autora na tym czy owym to dodam jeszcze kilka zdań o Połczynie Zdrój. A właściwie o tamtejszym życiu hotelowym. Zarezerwowaliśmy wraz z Markiem dwa pokoje w hotelu Gryf, który jest jedną z części wielkiego połczyńskiego uzdrowiska. Widok solidnych gmachów, które obejrzałem w Internecie zachęciły nas do spędzenia tam nocy. Do Gryfa dotarliśmy w sobotę około godz. 13. Panienki w recepcji zawiadomiły nas chłodno, że doba hotelowa u nich zaczyna się o 17 i do tej pory mamy czas sobie spędzić w parku miejskim albo i gdzie indziej. O zostawieniu rzeczy lub – o zgrozo – zakwaterowaniu nas wszystkich na krótko w jakimś innym pomieszczeniu nie było mowy. -Taki mamy regulamin, bo my to NFZ – powiedziała panienka i zajęła się oglądaniem czegoś w komputerze.
Zrezygnowaliśmy więc z pięknego Gryfa i podjechaliśmy do całkiem pospolitego hotelu Polanin. Tam nas przyjęto z otwartymi rękami i już o 13.30 (po prysznicu i przebraniu) mogliśmy ruszyć do Żaby.
Zaletą Polanina było także smaczne śniadanie. I bardzo miłe dziewczyny obsługi.
Tyle przygód podróżnika.
Komentarze
Serdeczne pozjazdowe pozdrowienia dla wszystkich Uczestników, o których myślałem, choć nie miałem pod ręką PC-ta.
Bonjour,
niech żyje żabi żur
i blogowy chór !
Gospodarzu-na zdjęciu nie ma też Alicji i Jerzora.
Żabo-dzięki za przepis na tort,oblizuję się na samą myśl 🙂
Podczas poprzednich zjazdów zatrzymywaliśmy się w pobliskim gospodarstwie agroturystycznym.Bardzo urokliwe miejsce.
Na przyszłość służę namiarami.
Faktycznie, bo wyjechali wcześniej, by wrócić w większym gronie następnego dnia.
Danuśka, ciekawa jestem czy Toporzyk jeszcze funkcjonuje, bo w zeszłym roku gospodarze marudzili, że zamykają. Okolica i widoki tam piękne, ale warunki dość siermiężne 🙁
Dzień dobry,
Jakie grzyby są w tym słoiku (w marynacie z szyszką)? Kurki?
Stanisławie – już wróciłeś z Włoch?
Nowy – poznałeś sympatycznych i interesujących ludzi i ich kawałek świata, a to też ważne.
Małgosiu-w Toporzyku już od kilku lat zamykają 🙂
W tym roku,chyba zatrzymała się tam Nisia,to będą najnowsze wieści.
A pokoje mają różny standart-są bardzo przyzwoite i skromniejsze.
Trzy lata temu byliśmy tam jedynymi gośćmi i obejrzeliśmy dokładnie cały pensjonat.
Jeszcze nie wiem co jest w słoiku, bo został na wsi a my chwilowo w mieście. Po zjedzeniu – opiszę.
Zjazd nie mógł się nie udać. Nawet aura przyjęła to do wiadomości 😆
Toporzyk wspominamy bardzo dobrze.
Nam zakończenie sezonu letniego z wnukiem również udało sie nadzywczajnie.
W ten weekend czeka nas chóralna, już nie pomnę, z którym chórem, wyprawa na winobranie do Zielonej Góry.
Cały autokar pełen śpiewających ludzi. Musi być dobrze 😉
Mam pytanie. W jakiej temperaturze i ile minut należy wypiekać reklamowane rożki ?
standard 😳
Rogaliki trzeba piec w piekarniku rozgrzanym do 180 – 200 st. C do momentu aż zaczną lekko się lekko złocić (lub brązowieć jak kto woli).
Dzień dobry,
Przepis Żaby zanotowany tylko wykonanie nie będzie „pośpieszne” a bardziej mozolne 🙂 Tort wyglądał wspaniale i tak na pewno smakował.
Od rana słońce i zapowiada się kolejny ładny dzień końcówki lata. W sąsiedztwie mam szkołę i słyszę dzieci bawiące się w czasie przerw.
Nowy, pozdrawiam 🙂 Wspomniałeś o Southern Comfort. Pyszny jest dobrze zmrożony. Przechowywałam butelkę w zamrażalniku. Sprawdzę, czy jeszcze jest 🙂
Dziękuje Piotrze 🙂
Dziędobryż.
W istocie, leżałam wczoraj plackiem, jak domyślił się Byk – aż do popołudnia, kiedy nawiedziło mnie dziecko z kumplem, posiadaczem niejakiego Watsona, rodzonego brata Rumika, tylko o rok młodszego. Watson był obecny. Braciszkowie natychmiast rzucili się na siebie i rozpoczęli dzikie igraszki, ale, o dziwo, nie zdemolowali żadnego kwiatka. Było milutko.
W Toporzyku nie mieszkałam, bo doszłam do wniosku, że do Połczyna wygodniej dojechać. Właśnie przed chwilą skończyłam obsmarowywać mój „hotel” (daleko mu do hotelu!) w ankiecie booking,com. Ostrzegam przed czymś o pretensjonalnej nazwie Vitae.
W Piotrowym słoiku są kurki i sosnowa szyszeczka. Piotrze, możesz kurki zjeść, a szyszkę wrzucić do wanny!
Ja tak piszę z niskiej zazdrości, bo nie mogę jeść kurek…
Bardzo udany wczorajszy eksperyment – Panie Redaktorze.
Czytam różne blogi od dłuższego czasu, ciekawy to fenomen. Nigdy jednak dotychczas nie widziałem „pustego” wpisu, który doczekał się 75 komentarzy. Zresztą ten blog od dawna już żyje swoim własnym, niezależnym od autora życiem – wczorajsze komentarze tylko to potwierdzają.
Czyżby na naszych oczach rodzili się nowi Matysiakowie w Jezioranach?
Serdeczne pozdrowienia od wiernego czytelnika.
Dzień dobry. 😀
Było bosko, super-smacznie a co najważniejsze życzliwie i wesoło !!!!!
Przed chwilą wpadłam do domu, bo wczoraj „wylądowałam” u Siostrzenicy – mieszka blisko dworca. Zdążyłam tylko zrzucić plecak i włączyłam machinę. Poczytam później, bo tak się w Ż.B. rozpuściłam, że …… jestem głodna. 😯
Do popołudnia.
Piotrze widzę, że drzemie w Tobie sportowiec … 🙂
Barbaro kiedyś Danuśkę pytałaś o placki owsiane .. może te Ci podpasują …
http://przechowalniasmaku.blox.pl/2012/09/PLACKI-OWSIANE-Z-JABLKIEM-I-SUSZONYMI-OWOCAMI.html
Jeszcze do Włoch nie wyjechałem i nie wiem, czy wyjadę, ponieważ Lufthansa strajkuje. Ostatnio nie zaglądam, ponieważ obowiązki rodzinne nie pozwalają na cokolwiek, nawet na zbliżanie się do komputera. Wczoraj wnusia poszła do I klasy. Moje pierwsze wnuczatko w szkole. Chyba zdajecie sobie sprawę z wagi takiego wydarzenia. Siedzi w drugiej ławce i ma miłą panią, ale na basenie będa miały inną panią. Mógłbym tak jeszcze ze dwie strony, ale to tylko tak dla przykładu najważniejszych spraw nurtujących wnusię.
świetnie spisują się nasi sportowcy na Paraolimpiadzie w Londynie … niestety TVP uważa, że transmisja jest mało „estetyczna” … normalnie zakląć by się chciało … 🙁
Uprzejmie informuję Czekoladowych Łasuchów,że dzisiaj mamy święto:
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title,Czekoladowa-palma-stanela-w-Warszawie,wid,14895931,wiadomosc.html?ticaid=1f1bf#czytajdalej
może przetwory z odrobiną alkoholu …
http://www.beawkuchni.com/2010/09/jesien-owoce-i-przetwory.html
Danuśka to kupię czekoladę … 🙂
Witam, paraolimpiada na żywo właśnie oglądam.
http://www.drhtv.com.pl/drhtv3.html
Dzien dobry,
Stanislawie, cieszymy sie z Toba!
A tyta byla, czy to zwyczaj na Pomorzu nieznany?
Piotrze, a ładnie to tak z seniora Blogu robić sobie podśmiechujki?
Rozumiem Emeryt, istota niezbyt stabilna, ale Ty, o Gospodarzu! Chwała Bogu, że wnuki nie czytają (zresztą głowy nie dam) bo byłaby poruta w rodzinie, że ha!
Oj nieładnie, nieładnie. Ale bardzo śmiesznie. A wnuki i tak się z nas śmieją a my to lubimy.
No, to jak się wyżaliłem, to mogę ad rem. Wczoraj były Żabine kopytka z dzikowym gulaszem. Dzisiaj będzie kiszka ziemniaczana, która kiedyś była na blogu szeroko omawiana a myśmy nigdy jej nie jedli. Kupiłem na sąsiednim ryneczku. Na deser będzie Pyrzana nalewka żmudzka, bo smorodinówka ma ostrzegawczy napis, że musi czekać do grudnia. Musiałaby mieć zęby…
Jolinku, dobry pomysł z dodatkiem rumu czy porto do przetworów, zarezerwowanych dla dorosłych 🙂
Mnie dzisiaj wszystko przesłonił opis tortu Żaby Wspaniałej 🙂 chodzi za mną, ale taka dobra dla siebie nie będę, nie podejmę trudu upichcenia, może gdy nadarzy się jakaś większa okazja, to kto wie.
Jolinku, placuszków z owsianki jeszcze nie robiłam, wszystko przede mną, ale dzień czekolady postaram się uczcić słusznym kawałkiem gorzkiej 😀
Alino,
podam Ci przepis na pasztet. Właściwie jest to niezbyt szczegółowy opis, bo nie stosuję żadnych ścisłych proporcji. Przeważnie biorę wieprzowinę/ np. kawałek łopatki/ , trochę wołowiny/ np. rosbeft/ – tyle samo albo i mniej niż wieprzowiny. Jeśli mam jakąś dziczyznę czy kawałek królika to także dodaję. Ale dawno nie miałam. Potrzebna jest także wątroba/ wątróbki drobiowe są według mnie zbyt delikatne/ w ilości mniej więcej 1/3 albo 1/4 mięsa. Dalej coś tłustego – słonina albo tłusty boczek – wagowo tak jak wątroba. Ja nie ważę produktów, nie jest to potrzebne. Wszystko to kroję na mniejsze kawałki i wkładam do szerokiego garnka. Zalewam wodą tyle, żeby mięso było tylko zakryte. Wątrobę i słoninę daję trochę później. Dobrą metodą jest obsmażanie składników na patelni, ale ja wybrałam wersję łatwiejszą. Dodaję liście laurowe i pieprz w ziarnach. Po jakimś czasie solę do smaku i dodaję włoszczyznę : jedną sporą marchew, pietruszkę, kawałek selera i pora a także ze dwie cebule. I jeszcze suszone grzyby – garstkę. Ostudzone mięso a także włoszczyznę, grzyby i cebulę oraz bułeczki namoczone w wywarze pozostałym po mięsie i odciśnięte przekręcam przez maszynkę , używając sitka z najmniejszymi otworami. Moim zdaniem wystarczy jeden raz, ale można i dwa razy, jak kto chce. I teraz dodajemy przyprawy w sporych ilościach. W przypadku pasztetu nie ma dla mnie pojęcia szczypta. Przyprawy : majeranek, gałka muszkatołowa świeżo utarta, pieprz czarny, sól do smaku,imbir/ tu ostrożnie/, ziarna jałowca rozdrobnione/ w moździerzu albo młynku/. Chyba nie zapomniałam o niczym. I teraz dopiero dodaję kilka surowych jajek. Można wcześniej, ale ja wolę doprawiać masę bez nich, bo czuję awersję do takiej surowizny. I pozostało pieczenie. Warstwa masy nie powinna być zbyt wysoka. Piec należy w temp . ok.180 st. i obserwować kiedy będzie należycie wypieczony. Ja lubię pasztet z lekko chrupiącą skórką.
Alino, nie zrażaj się tym długim opisem, bo pasztet jest bardzo łatwy do wykonania. Ja zawsze biorę za dużo mięsa i pasztetu wychodzi mi też sporo. Ale zamrażam w małych kawałkach i starcza na długo.
Są oczywiście różne przepisy, ale na pewno nie warto trzymać się ściśle żadnego, tylko dostosować je do swojego smaku.
Jeśli chodzi o tort Żaby, to doszłam do wniosku, że wymyśla ona lub wyszukuje takie pracochłonne przepisy specjalnie, żeby zniechęcić innych do wykonania . I tym sposobem taki np. tort staje się jeszcze większym rarytasem. 🙂 Ale nie jest tak całkiem źle, bo dla mniej pracowitych osób są też prostsze Żabowe przepisy, np. puchatka.
Stanisławie, doskonale Cię rozumiem. Ja też się muszę bardzo pilnować, żeby nikogo nie zanudzić opowieściami o Wnuczce. 🙂
Krystyno, dzięki za przepis – sprawdzę za 2 m-ce. 😉
Irku, czyżbym przegapiła obiecany przepis na Twoje śledzie ? Mój Zięć (śledziożerca) będzie Ci dozgonnie wdzięczny, bo może skończą się moje śledziowe niewypały. 😳
Krystyno, dziękuję bardzo za przepis. Na pewno wkrótce się przymierzę bo taki domowy pasztet chodzi za mną już od dłuższego czasu. Przypomina mi się pasztet Mamy, który tuż po wyjeciu z piekarnika podskubywałyśmy z siostrą a skórka była pysznie chrupiąca, jak w Twoim wypieku 🙂
Zgago, 🙂
Nic nie przegapiłaś. Dochodzę do siebie po urlopie. 5:30 budzik
Przeżyłem wczoraj szok kiedy po wklejeniu linki do kuchni Świeżawskich zobaczyłem swoją pocztę, a rano dowiedziałem się że Miodzio swoją. Ciekawe co widzieli inni, ale tu musi być jakiś haker.
Co do śledzi to jest wiele prim. Połączenie tradycji rodzinnej z przepisami Z. Nasierowskiej z ” Fotografii Smaku”
Pierwsze primo – dobre śledzie. Najlepsze matiasy. Ze złego śledzia nie zrobi się dobrego śledzia.
Drugie primo – moczenie: w mleku z wodą. 1l mleka na ok. 2kg śledzi i płukanie z zalewy przed włożeniem do moczenia i w trakcie. 2 fazy moczenia po ok. 2 godz. każda.
Trzecie primo: olej – na Zjeździe była oliwa, na Wigilię stosuję olej lniany lub dobry rzepakowy.
Czwarte primo: cebula czerwona, każdy śledź skropiony cytryną i opieprzony a następnie posmarowany musztardą francuską.
I tu można poprzestać i zalać oliwą.
Z inspiracji Z. Nasierowskiej. Przed zalaniem ok. pół. godz. oliwę wymieszać ze słodką mieloną papryką, majerankiem i bazylią / po łyżeczce na ok. 1 kg śledzi/ Po zalaniu dodaję jałowiec / 10 ziaren na kg śledzi/ pieprz ziarnisty, ziele angielskie, liść laurowy, gorczycę.
Na dwa – trzy dni do lodówki.
Te nasze były z poniedziałku i od czwartku rano bez lodówki aż do Żaby
Irku wydaje mi się, że nic się nie stało bo ja weszłam i nic nie widziałam ponieważ nie mam tam poczty .. każdy widział swoją …
ostatnio kupiłam małe ogórki i nie miałam nic do ich zakiszeni .. włóczyłam je zatem do słoja z zalewą po zjedzonych już kiszonych ogórkach i wyszły całkiem dobre ..
Stanisławie w przyszłym roku już nie będziecie tak przeżywać wnuczkowego początku roku .. z jednej strony to dobrze ale z drugiej strony trochę szkoda, że wnuki tak szybko rosną …
a Pyra gdzie? …
nie „włóczyłam” a włożyłam … 😉
Dobry wieczór Blogu!
Zasuwałam w ogrodzie 🙄 Przetrzebiłam krzaki czarnej porzeczki, przycięłam jeżyny, wykopałam niebieskie ziemniaki (mało i pogryzione przez pędraki), zakatrupiłam ca 10 sztuk tych szkodników.
Wiecie, że one próbowały ugryźć mnie w rękę? 😯
Posadziłam cebulę czerwoną, szalotki i czosnek, zasiałam rzodkiewkę… Pojadłam śliwek prosto z drzewa, zebrałam pomidory. Osobisty w tym czasie plewił i robił nowe grządki na „kartoflisku”.
I tak do wieczora.
Na kolację makaron-wstążki z kurkami w śmietanie, mizeria.
Irku,
Twój przepis na śledzie jest mi sympatyczny, bo nie ma w nim cukru. Nie znoszę słodkawych śledzi.
Irku, b.b.b.b. dziękuję, pozwoliłam go sobie skopiować. Jeśli chodzi o widzenie poczty, to może tylko „łotr” był przynapity (cyt.Alicji) ? Ja późno czytałam i nic mi się nie pokazywało.
Jolinku, Pyra jest jeszcze u Żaby, za kilka dni wraca do siebie.
Pogadałam ze Starszą ( całą godzinę ) – biedne dziecko. 😉
„Włóczenie ” ogórków do słoja – piękne 🙂
Literówki są cudowne. Nie poprawiajmy ich 😈
Wczorajsza panika Miodzia wydaje mi się bezpodstawna. Ja też nie mam poczty w gmail, to mi się otworzyła propozycja założenia konta.
Nemo,
cukru przestałem używać 01.08.1976 r. kiedy wprowadzono bony towarowe.
Jeżeli już to trochę w nalewkach i pralinach ) ;
Nemo, jestem prawie pewna, że na próbę zrobisz śledzie, wg podanego przez Irka przepisu – są przepyszne.
Dziękuję Wam. Wynika że zadziałał jakiś wirus który link przekształcał w gmaila właściciela komputera.
Mnie się kazało wczoraj zalogować do poczty. Też nic prywatnego nie widziałam.
Irku, a mnie się pokazała strona blogowa z naszymi wpisami. Myślę, że tylko Miodzio widziała zawartość swojej skrzynki 🙂
Niestety, miałam (mam) to samo zmartwienie co Miodzio…
Barbaro,
to znaczy co? Masz wgląd w skrzynkę pocztową Miodzia? 😯
Nemo, nie, ale tak jak Miodzio, za pomocą tego samego linku otworzyłam własną.
ech, tam, zaraz haker…
w 99,99% przypadkow, ktos, gdzies, cos, zle nacisnal…
😉
przewaznie admin, bo to tez (jeszcze?) czlowiek
Barbórko, pokazała Ci się zawartość skrzynki pocztowej ? Jeśli tak, to radzę po przeczytaniu korespondencji lub wysłaniu email ‚a wylogowywać się, wtedy pokaże się tylko strona logująca i bez znajomości loginu, hasła nikt nie przeczyta zawartości skrzynki.
@stani:
niemieckie stewardesy daja popalic;
bedziesz musial pewnie do wloch jak luter,
na piechote.
Zgago 🙂
Profitowałem,
profitowałem dzisiaj z darów jakie zapakowano mi i jakie sam samodzielnie spakowałem z przyzwoleniem ogółu przy stole. Spróbował by kto zgłosić przeciw? Tak sam zapakowałem mój pojemniczek śledziami Irka, który służył nam dziś dwojgu za dobry objad do ziemniaków. LP dokradała się uporczywie do reszty, ale tą zostawiliśmy dla krewniaka, co to u nas jeszcze pomieszkując i dorabiając. Nisia zgłaszała potem sprzeciw uważając, że niczego tam nie zostawiłem. Nieprawda, najadła się jeszcze sama i jeszcze Eska, i Wujek Leszek po niej.
Irek, podziw tu jak tam – ładnie że jeszcze raz opisałeś, jak można więcej z takich śledzi wyciągnąć – powtórzę koniecznie! Ale zaraz pytanie: Czy ta procedura wstępna, z tym moczeniem w mleku, płukanien i jeszcze raz dotyczy może tylko klasycznych śledzi solonych? Bo, tak odemnie, to klasycznego, tzn szlachetnego matjasa tak bym nie potraktował. U mnie wogóle trudno dostać śledzie w innej postaci, niż zapakowane w folii i już w oleju.
Dzika natomiast, zapakowaliście mi w ilościach. Dziękuję!
Był jak na sam raz na dziś wieczorem, u córy i jej gościa z Teksasu, w postaci teściowej. Nawet maleńka wsuwała, bo mięso tak delikatniutkie po już ponownym odgrzaniu, że bezzębna prawie jeszcze mordka, świetnie sobie tym radziła. Oni zaganiani, bo przeprowadzka i remonty.
A że nabrałem może?
Może nakładli mi tej dziczyzny z inicjatywy Żaby co to przymominała, że na ostatnim zjeżdzie zgłosiłem nieśmiało ochotę na kawałek bażanta, na którego się przedtem nie załapałem, ale potem wszystko było już zaklepane. Żaba mówiła, że nawet z tym na koniec została, bo nie zabrali.
To tyle, dobranoc.
Proba 10-ta. Jesli sie uda napisze ponownie.
Nic na temat hakerow nie przechodzi.
Wstyd dla Polityki! Wstyd dla prowadzacego bloga. Trzeba zmienic adres, bo po zmianie hasla, tez mozna bylo wejsc do skrzynki.
Aby nie wejść do własnej skrzynki pocztowej, należy zmienić adres i hasło i, po wylogowaniu, oba zapomnieć 😎
Blogowicze kochani, mysle, ze to dotyczy wszystkich nas, wszak logujac sie podajemy nasz adres email itd…
Blogowicze kochani, mysle, ze to dotyczy wszystkich nas, wszak logujac sie podajemy nasz adres email itd…
Tu Stara Żaba. Tak bardzo sama nie zostałam, bo jest jeszcze Pyra i Inka z Lucjanem. Zostaną jeszcze do czwartku. Za to Sylwia śmignęła w poniedziałek do Szczecina i zabrała ze sobą Szantę. Na miejsce Szanty przybiegła Mila. 🙂 Były cztery psy i są cztery psy.
Pyra została przeflancowana z dużego pokoju do jadalni z powodu podłogi w korytarzu – ładnie mi się to napisało, no nie?
Jutro jej tam zniosę laptopa, bo chyba ma mało rozrywek.
Lucjan wziął rozpęd i kładzie kafelki, bardzo ślicznie to wygląda. Psy są kompletnie ogłupione, bo nie wiedzą po których kafelkach wolno im chodzić, a po których jeszcze nie i w ogóle ciagle je wyrzucają na dwór, kiedy one są takie ciekawe tego co się dzieje, oczywiście wszystko najlepiej można oglądać plącząc się ludziom pod nogami.
Jutro jedziemy z Inką, nieomal świtem bladym, do Łeg po miód.
Po południu ma przyjechać czereda dzieci znajomych Inki powozić się na kucyku – kucyk pewnie wyczuje pismo nosem i zapadnie gdzies w krzakach, najlepiej w porzeczkach u sąsiada 😀
Efektem ubocznym robienia konfitur morelowych jest 6 litrów morelówki, no, już tylko 5. Pyra wątpiła w ilość zawartych w niej procentów, ale ja mam wrażenie, ze jest ich tyle, ile w Nisinej mieszance karaibskiej – nic niby nie czuć, w głowie jasno, nogi się nie plączą – a procentów ze 40.
Jej, za to mi się zaczynają oczy zamykać, więc tradycyjne BRA! i pod kordełkę – chlup!
Miodzio, jak kliknąć w Twój czerwony nick to się wyświetla coś takiego (wczoraj też):
„… Ups! Przeglądarka Internet Explorer nie znalazła strony 7ny7
Czy chodziło Ci o: 7ni7.com
Dodatkowe sugestie:
Przejdź do any7.pl
Szukaj w Google: …”
Haker, haker, haker….
nemo – 😀 😀
Miodzio, naprawdę myślisz, ze zaraz zaatakuje Cię sfora hakerów? I co Ci zrobią?
Mój adres mi nie wyskakiwał, ale mogę go ujawnic: monika@monikaszwaja.pl
I co?
I nic.
Pinów się nie ujawnia, kodów, takich rzeczy. Adres to pryszcz. Zawsze możesz zablokować nadawcę.
Żabo, od mojego kompociku kiwa się główka nie z powodu procentów, tylko z powodu obecności Ducha Karaibów!
BRA-BRA.
Brekekeks, droga Żabo!
Nisiu,
co innego pisac do kogos na jego znany adres, a co innego wchodzic do jego skrzynki i czytac wszystko! Zapytaj Irka.
Dzien dobry Wszystkim,
Tak, trzeba nie miec wstydu, zeby pisac niektore komentarze.
Pozwole sobie je tez skomentowac – RECE OPADAJA !!!
I zdania nie zmienie.
Nowy
nie rozumiem co masz na mysli i na co Ci rece opadaja…
Cichal,
Kiedy wracacie, musicie mi wszystko jeszcze raz opowiedziec! Pekam z zazdrosci co tam widzieliscie.
Wiem, ze nie rozumiesz…
I przypomnialy mi sie nozyce…
A tak naprawde, to czniam i nie wiem o czym piszesz.
Co to za nozyce i czy to dotyczy mnie, ale pewnie tak zawzywszy na animzje. Takie wlasnie, jak wsrod polakow tutaj .Typowy jestes ! Brrrr!
Wiem, ze nie wiesz….
🙂
Klasyczna odzywka,ktora zamyka dyskusje . Dla tych, ktorym brak argumentow.
Nowy, nie mam ci niczego „za zle”, poprostu jestes taki jak wszyscy tutaj….
A moze wymyslisz jeszcze cos czym mozna by sie pochwalic?
O moj Boze! I znowu zeszlam do parteru…. Tak to jest kiedy sie czlowiek zaperzy…
I tam juz trwaj…….
Dobranoc 🙂
dzień dobry …
cześć blogowisku!
Pyra już robi poranną kawę w kuchni, zniosłam jej komputer, ale ona jeszcze o tym nie wie 🙂
Tu Pyra – zakatarzona rezydentka w Żabich Błotach.
Pisałam, pisałam i „cuś” zeżarło moje pisanie. Może teraz przejdzie.
Nowy – miałeś ciężki atak czkawki w dni zjazdowe? Powinieneś mieć. Ilość toastów „Za Nowego” była znaczna. Innych – za byłych i obecnych Blogowiczów niktt nawet nie próbował liczyć, ale nie zapomnieliśmy o nikim.
Obcy komputer, inne narowy maszyny, więc wolniutko i ostrożnie piszę, nerwowo śledząc kursor, który mi co i raz ucieka. Nie czytałam dotąd sprawozdań i nie wiem co i kto napisał. Od siebie – przed obszerniejszymi impresjami powiem tylko, że nasz kolega Irek, to brdzo dobry (i sympatyczny nabytek blogowy.