Rosół z żaby, deser z pijawek
Prezentowałem tu przed jakimś czasem książkę doktora Łukasza Łuczaja „Dziko rosnące rośliny jadalne w Polsce”. Opowiedziałem też o jego pasji czyli żywieniu się tym co wokół rośnie, pełza, skacze i lata. Nieco później stałem się właścicielem kolejnej książki tegoż autora. To „Podręcznik robakożercy”.
Książkę przeczytałem nie bez pewnych oporów. Ale za to z coraz większą ciekawością. Nawet najbardziej odrażające (głównie wyglądem i środowiskiem, w którym żyją) robale nadają się bowiem do konsumpcji. Zwłaszcza gdy człek głodny i potrafi ujarzmić swoją wyobraźnię. Postanowiłem więc spróbować diety Łuczaja. Oczywiście w sposób ograniczony. Na początek, przed relacją z takiego posiłku, przytoczę kilka akapitów książki:
„Od czasu do czasu włócząc się po lasach, zbieram dzikie rośliny i przyrządzam z nich pożywienie. Oszałamiające jest bogactwo jadalnych gatunków roślin, które dla naszego kraju przedstawiłem w książce „Dzikie rośliny jadalne Polski”. Jednak gotowane z nich potrawy są często bardzo postne, mdłe. To pożywienie bez soli, rosołków i innych dodatków jest prawdziwą strawą dla mnicha-pustelnika. Rozmyślając nad tym, jechałem kiedyś samochodem i przejechałem żabę. Nie chcąc jej zmarnować, zabrałem do domu i zrobiłem z niej rosół. Pycha! Innym razem wykopując kłącza pewnej rośliny na zupę, z nudów, zacząłem łapać koniki polne. Uprażyłem je nad ogniem. Znowu pycha! Jakie odkrycie! Cudowne pożywienie, smakiem nie odbiegające zupełnie od tego ze sklepu, kłębi się wokół nas, w naszej przyrodzie, w ogromnej obfitości. Swoje zupy z ziół i korzonków wzbogacam więc teraz różną drobną zwierzyną – żabami, konikami polnymi, mrówkami, wijami. Zacząłem poszukiwać źródeł, informacji o tym, czy gdzieś jeszcze na ziemi ludzie jedzą takie rzeczy. I okazało się, że tak – w kilkudziesięciu krajach. Okazało się, że skład mięsa konika polnego i zawartego w nim białka niewiele odbiega od mięsa świni czy kurczęcia. To tylko kwestia kultury, gustu, technik. Wchodząc do współczesnego sklepu, widzimy setki produktów. Pochodzą jednak one zaledwie od kilkudziesięciu gatunków warzyw, kilku gatunków zbóż i kilku rodzajów mięsa kręgowców. Całe wielkie bogactwo pożywienia ludów pierwotnych zostało zatracone na rzecz doprowadzonej do perfekcji hodowli, wydajności i bezpieczeństwa spożywania tych wybranych gatunków. Co ciekawe, w supermarkecie mało będzie bezkręgowców – może kalmary, małże, ślimaki, czy za?błąkany krab. Żadnych owadów, żadnych robaków. A przecież różnica między mięsem drogiego kraba, a złapanego na łące konika polnego, jest prawie żadna.”
Ciekawe czy Was też pociąga taki eksperyment?
Komentarze
Alicjo kolorowego życia … 🙂
pięknego lata wszystkim … 😀
Wszystkiego najlepszego Alicjo 🙂
Alicjo pomyslnosci, posiadlosci, udanego zycia!
Alicjo, słodkiego, miłego życia 🙂
Serdeczne zyczenia rowniez dla Alzy!
W razie gdybym wybierała się do partyzantki, były by to nader cenne wieści, ale żaden z oddziałów nie zgłasza zapotrzebowania. W ostatniej wojnie na Bałkanach żywił się tak zestrzelony pilot amerykański przez 2 tygodnie.Przeżył.
Alicja, Alsa, zakochana córka Danuśki i dawno do nas nie pisująca Puchala, to dzisiejsze solenizantki – wszystkiego co dobre w życiu życzę Wam z całego serca . Toast wieczorem.
Alicji i wszystkim świętującym dzisiaj Solenizantkom – sto lat w zdrowiu i radości!
Dzień dobry Wszystkim,
„Różnica między mięsem kraba, a konika polnego jest prawie żadna”. Koniki polne są przysmakiem w meksykańskiej kuchni i nazywają się chapulinos.
Ja wiem, że do talerza nikomu się nie zagląda. Raz zrobiłem wyjątek i nawet zrobiłem zdjęcia. Uprażone koniki polne są dodatkiem do potraw, jak u nas rodzynki do ciasta.
http://picasaweb.google.pl/takrzy/MeksykanskieJedzenie#slideshow/5485105885557163874
Wrażliwym, zwłaszcza przed śniadaniem, odradzam oglądanie.
A poza tym miłego dnia. 🙂
Życzenia dla Alicji i Alsy pod wczorajszym wpisem.
Swietujacym dzisiaj Wszystkiego Naj!
Alicji, Alsie, Ali i wszystkim bliskim nam solenizantkom najserdeczniejsze życzenia 😆 😆 😆
Mało casu kruca bomba, mało casu. Wyjeżdzamy w niedzielę a tu kalendzarz wypełniony do granic. Dzisiaj Walne Zebranie i jeszcze sporo innych spraw. Mało czasu 🙄
Dziędobry na rubieży!
Alicji i Alsie życzyłam już nocką, ale chętnie powtórzę – najlepszego! Innym Solenizantkom też. I żeby Cię, Alicjo, te zdolne łapki nie bolały.
Widzę, że wyrastam na blogowego terrorystę językowego, hehehe, nawet Gospodarz się tłumaczy, że dużą literą… Ale prawidłowo było, więc proszę się nie bać, tym razem nie zastrzelę. 😎
Wombaty mi się nie śniły. Co za rozczarowanie!
Szedł sobie ulicą krwawy terrorysta,
ręce w kieszeń wsadził i tak sobie śwista…
Witam Blogowisko !
Nisiu, mnie się śniło (mam nadzieję) całe stado roześmianych wombatów. 😉
Tylko problem w tym, że ja raz na 5 lat pamiętam po przebudzeniu, co mi się śniło. 😆
Alicji, Alsie i pozostałym solenizantkom powtórzę nocne życzenia; cudownego życia, pogody ducha, wspaniałego zdrowia i smacznego życia. 😀
I ja dolaczam sie do zyczen dla Pani Alicji i Pani Alzy – raczej slodyczy zyczac niz robaczkow. pozdrawiam towarzystwo zebrane
Alicjom, wszystkiego co najlepsze!
Ponawiajac zyczenia dzisiejszemu Solezantowstwu przypominam skromnie, ze istnieje kilka podstawowych zasad nabywania szlachetnych kamieni. Nabyca niezaleznie od plci i wieku winien przyjsc uzbrojony we wlasne szklo powiekszajace. Najpierw bierze kamien w dwa palce i oglada pod swiatlo, potem sciska bardzo mocno kamien w dloni i ponownie oglada pod lupa.
Na pytanie dlaczego, nawet wsród dobrych szlifierzy jest to niezbyt znana metoda. Jesli przypadkiem padnie pytanie dlaczego nie eliminuje to umietnosci szlifierza. Odpowiada sie krótko, ze bedzie kamien noszony na ciele i warto zobaczyc jak reaguje. Pozostaje na samo zakonczenie krótkie pytanie na temat rabatu. Transakcja konczy sie co najmniej wymiana usmiechów i zyczen wszystkiego najlepszego.
Dotyczy to kamieni i klientów z najwyzszej pólki.
Pozdrowienia
Pan Lulek
Lulek, czyżbyś o dzisiejszych solenizantkach myślał? To podpowiadam – Alicja lubi nietypowe kaqmienie, wiec może by tak białe szafiry? Albo spory heliotrop? Dobrze by w tym wyglądała.
Nisiu, nie jesteś żadną terrorystką językową – wszelkie wskazówki dot. mowy ojczystej są tu mile widziane.
Drogie Solenizantki – życzę samych dni z uśmiechem 🙂
a ja się dzisiaj cieszę nagrodą, która szczęśliwie dotarła. Gospodarzu, serdecznie dziękuję 🙂 Kryminał zostawiam sobie na pobyt w „krzakach”, a na Jamiego będę sobie popatrywać w wolnych chwilach, jeszcze raz wielkie dzięki!
100 lat,100 lat niech żyją nam – Alicja,Alsa i wszystkie Alicje
z Krainy Czarów !
Niech im gwiazdka pomyślności nigdy nie zgaśnie !
A kto z znami nie wypije,niech go piorun trzaśnie !
Ok-może jeszcze za wcześnie na trzaskanie piorunami.
W Polsce dopiero południe, zatem do stosownych
toastów powrócimy wieczorową,wiadomą porą 🙂
Pyro-dzięki za życzenia dla mej latorośli !
Wieści z krzaków nadbużańskich : krzaków w krzakach ubyło.
Różne takie pleniące się na prawo i lewo i bez pojęcia zostały
wykarczowane. Jest widok na świat z tarasu, a poprzednio był
całkowicie przesłonięty. Zakupiono 2 nowe lampy oraz zasłony
w słonecznym kolorze.Skoro słońce w tym roku kapryśne, to chociaż
słoneczne kolory wprowadzimy tu i ówdzie,co nam nastrój pogodny
i ciepły zapewni,nawet w grudniu !
Dzień dobry Szampaństwu!
Ja tu śpię, a balanga trwa od środka nocy! Dziękuję za życzenia wszystkim razem i każdemu z osobna 🙂
Idę po lapsang.
O, a o życzeniach dla wszystkich Alicji i Alsy w szczególności prawie bym zapomniała!
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!
Danuśko, proszę uściskaj serdecznie w moim imieniu swoją wspaniałą, dorosłą Córkę, Alu, wszystkiego najlepszego 😀
Alicji,Alsie i wszystkim dzisiejszym solenizantkom życząc szczęśliwości w życiu osobistym, eksperymentalnej i wesołej działalności w kuchni oraz kolorowych dni
życzy Echidna
http://www.youtube.com/watch?v=KJByUelKwlM&feature=related
Danuśka Ale ucałuj ode mnie … 🙂 innym Alom dużo słoneczka .. 🙂
Alicjo, żyj długo i szczęśliwie ! Twoje towarzystwo na blogu i poza nim sprawia nam wiele przyjemności.I niech tak będzie jak najdłużej.
Co do galaretki porzeczkowej, o której była wczoraj mowa. I Małgosia, i ja mamy rację. Mój przepis, to znaczy Gospodarza pochodzi z dodatku do Polityki ” 50 smakołyków ze spiżarni ” z 2006 r. I z tego przepisu skorzystałam z dobrym skutkiem. I zdaje się, że ten własnie przepis podawał gospodarz na blogu w ubiegłym roku.
Myślę, że rosół z żaby może być smaczny i pewnie bym go spróbowała, nie mówiąc już o żabich udkach. Ciekawa jestem opinii Aliny o żabich przysmakach we Francji, jak bardzo sa popularne i czy sa drogie.
Myślę, że tylko jakieś ekstremalne sytuacje zmusiłyby przeciętnego człowieka do jedzenia takich małych żyjątek.
Dziś rano po drodze do sklepu zaszłam do pobliskiej szkoły i przeczytałam sobie protokół komisji wyborczej. Zaskoczyła mnie bardzo wysoka frekwencja – 67,14% . W mojej miejscowości był tylko jeden punkt głosowania . Z aktywnością społeczna nie jest u nas tak żle.
Solenizantkom – wszystkiego najlepszego! 🙂
Danuśko,
ja również składałam życzenia Ali, robię to raz jeszcze 🙂
Dziewczyny- dzięki !
Alę od Was wszystkich serdecznie wyściskam 😀
Alicja, wszystkiego najlepszego w dniu imienin. W zasadzie nie skladam nikomu,bo sie przestawilam na system francuski a tutaj imienin sie nie obchodzi. Czasami zapominalam nawet o wlasnej rodzinie. Ty jestes moja sasiadka z Polski. Urodzilas sie w tym samym miescie co ja.
Wszystkiego najlepszego.
Wszystkim Alicjom stu lat w zdrowiu, ale przedewszystkim szczescia, szczescia i jeszcze raz szczescia!
Pomyslcie, ze ci na Titanicu wtedy tez wszyscy zdrowi byli.
Alicje niech nam żyją! 😀
Sławuś –
Dziękuję za ślicznościowe porterty. Pozostając w nastroju wczorajszej zabawy, oto moja wersja
http://picasaweb.google.com/echidna77/MojaWersjaDamyZAsiczka#5485202201618033730
Echidna
Krystyno – udka żabie staramy się jeść podczas naszych wszystkich
wizyt we Francji. W restauracjach to dosyć popularne danie albo
raczej gorąca przekąska.Jada się palcami i… palce lizać 😀
Najpopularniejszy sposób przygotowania to :
żabie udka smażone na maśle z czosnkiem i zieloną pietruszką.
http://chefsimon.com/cuisses-grenouilles-sautees.html
We Francji nie jest to danie,którego cena powalałaby z nóg.
Żabie udka bywają też w naszych supermarketach.
Echidna, ale zeby, no i to zacmienie slonca 🙂
ja robie tak: te zaby znaczy
http://www.paperblog.fr/2642770/reveillon-faites-flippe-vos-invites-avec-du-sel-et-des-cuisses-de-grenouille/
Pepegor , fajnie to ująłeś. Myślę, że w życiu trzeba mieć dużo szczęści, a wtedy i chorować łatwiej.
Alicjo, Also , Alu , życzę Wam dużo, dużo szczęścia !!!
Orko, dziekuje bardzo za link do Zion. Piekny wschod slonca i zawrot glowy tylko z patrzenia na wspinajacych sie na pionowe skaly.
Alicjo,nie znam Cię a lubię,życzę najlepszego zdrowia i urody o finansach nie zapominając:)
Dalsze podziękowania za życzenia imieninowe 🙂
Do Torby Jednej, czyli mnie, nadszedł mail:
TEATR ATENEUM-WARSZAWA
Witam,wiadomość z zawartością dotarła do mnie do sekretariatu,przekażę portierowi dla obsługi widowni i szatni.
Pozdrawiam,
Barbara Glinka,sekretariat Dyr.Nacz.Teatru Ateneum
No, teraz wszyscy zadowoleni 🙂
Żabie udka są u nas w supermarketach, robiłam kiedyś z czosnkiem, sosem sojowym, pieprz. Ja nie jadłam ani nawet nie próbowałam, Jerzor zachwalał i mówił, że mięso w smaku podobne do mięsa kurczaczego. Dla mnie wyglądało to dość nieapetycznie:
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Food-strona-Alicji/Frog_legs.jpg
Wystarczy, że ślimaki jadłam 🙄
Przy okazji tematu – czytałam kiedyś książkę bodaj Martyny Wojciechowskiej (głowy nie dam, że to była jej książkaale to ona jest chyba naszym wiodącym włóczykijem). Otóż włóczyła się po Amazonii z tamtejszymi Indianami i jadła to, co oni – w tym jakieś straszne robale, pędraki, larwy i coś tam jeszcze, szczególnie chwaliła sobie jakieś prażone chrząszcze. Powiada, że na sam widok odechciało jej się jeść, ale w końcu się przełamała i zdziwiła się, jak jej to posmakowało.
Ja poczekam, aż będzie mi groziła śmierć głodowa 🙄
Sławuś –
wymyłam proszkiem IXI!
E.
Makabreska na dobranoc? NIE! Dziękuję bardzo.
Królewną co prawda nie jestem lecz potencjalnego królewicza nie będę żarła. Ot co!
E.
urodę Alicja ma … nie trzeba jej życzyć … 😉
Alicjo, ta podrózniczka to była raczej Beata Pawlikowska, która także opisywała swoje przygody. A te żabie udka wyglądają bardzo apetycznie, naprawdę.
Alicjom wszystkiego najlepszego!
Specjalnie dla Was: bukiet, który nie więdnie!
Danuska, zyczenia pomyslnosci dla Twojej panny Ali.
Alicjom na całej kuli ziemskiej wszystkiego najlepszego!!! Mojej dzielnej Ali też!
A jeżeli chodzi o pytanie Gospodarza, to zdecydowanie NIE!
Mój internet nadal wariuje,
Zabo pamietam o Twojej Ali, nie bylam tylko pewna czy Ala bierze sie w jej przypadku od Alicji, serdeczne zyczenia ode mnie i Dagny i wiele sukcesow!
Nadir się pytał o Dagny
A Dagny mi boruje dziure w brzuchu o Nadira, do 7 lipca mamy jeszcze szkolke a potem zobaczymy.
To samo co rosol
Witam o świcie! Alicjo wszystkiego od Cichali! Prezent zostanie dowieziony!
Z okazji Twego święta awans na Pierwszego Oficera z Wawrzynem i Diamentami
Cos z zycia w chyba calej Austrii, w kazdym przypadku u nas. Firma dostarczajaca ciepla wode z miejscowej cieplowni, raz w roku dokonuje kontroli ilosci dostarczonych kalorii sprawdzi w kazdym mieszkaniu kazdy grzejnik, dokonuje odczytów i zaklada nowy wskaznik. Dzieje sie to rutynowo w calym mieszkaniu zgodnie z kierunkiem zegara. Nie zapominaja o zadnym grzejniku. Kiedys nie zwracalem na to uwagi ale po raz którys zauwazylem, ze ekipa sklada sie z dwu osób w tym mlodej pani w daleko zaawansowanej. Chlop jak dab, zawsze inny i mloda dama przy nadziei.
Zaczalem sie zastanawiac czy najpierw nadzieja a potem posada czy na odwrót. A moze po prostu pomysl na utrzymanie stanu ludnosci.
Odrobinke pelen zadumy i zrozumienia
Pan Lulek
Placek, ladnie te buraczki pokroili,
Alicja, ode mnie tez, pelno tego, co chcesz
Lulek, zawsze stawiaj na nadzieje
a takie znacie?
jak wygram w toto, to sprobuje
http://www.nantes.maville.com/of-photos/2008/09/17/na05_2335558_1_px_501__w_ouestfrance_.jpg
teraz nastawiam sie na okres pierozkowy, nabylam mianowicie kolejny bajer pt. bede miala szybciej pierogi, bajer ten produkuje jednak mniejsze pierogi niz my jestesmy do tego przyzwyczajeni ale mam za to kupe recept na nadzienie od ostrych z gogonzola do slodkich
http://picasaweb.google.com/100200631489841242724/Dziwne#5485250537212870594
Sympatyczny ten bukiet od PaOLOre. Czytam blog i zwolna pożeram truskawki dzisiaj kupione. Tak mi najbardziej ostatnio smakują – bez cukru, bez pieprzu, bez balsamico, bez amaretto i bez śmietany – jednym słowem truskawki bez niczego.
Trwa ten nasz remont i ja podziwiam koła, które moda, technologia i czas zakreślają w naszym życiu. Dawno temu, każdy sedes miał solidną deskę drewnianą jako siedzisko. Potem były różne wzory i kolory tworzyw sztucznych; dobierało się pod kolor glazury albo w opozycji do terrakoty, potem z 15 lat była biel i cream obowiązujące. Dzisiaj przyszła Młodsza i z dumą pokazała mi nową deskę klozetową : solidny kawał drewna bukowego liźnięty lakierem matowym. Hmmm – moda. Postęp. Ekologia.
Elap,
tutaj też imienin się nie obchodzi, ale ja obchodzę wszystko, co się da, nawet prawo – jak się da 😎
Ktystyno,
bardzo możliwe, że Pawlikowska, ja czytałam tę książkę jakiś czas temu i nawet tytułu nie pamiętam, tylko że włóczyła się po Amazonii z Indianami albo Pigmejami, dostałam wtedy kilka tego typu książek na tydzień tylko, bardzo możliwe, że mi się wszystko pomerdało. Ale te robale zapamiętałam!
Wracając do żaboli, Jerzor powiada, że bardzo mniam-mniam, ale roboty przy jedzeniu od groma (podobnie, jak z przepiórkami). I żeby mu na głodniaka popracowego nie podawać takich frykasów, bo zanim się naje, będzie czas iść do łóżka.
Wymagania 🙄
Matko jedyna, zostałam Pierwszym Oficerem z Wawrzynem i Diamentami 😯
Kapitanie, dziękuję za awans!
I dziękuję za wszystkie życzenia 🙂
kurczę (kulinarnie…) – jeszcze toastu nie było, a ja zapomniałam zamknąć tłustość, co czynię ,
oraz poprawiam imię Krystyny 🙂
Alicjo, wszystkiego najlepszego, wciaz tej samej pogody ducha, ktora nami tez obdarzasz i zeby sloneczko przyswiecalo Ci jak najczesciej.
Najlepsze zyczenia dla Alsy i Alicji, ktora jest rownie mila jak jej mama. Mama, ktora spedzila pracowity weekend nad Bugiem 🙂
Krystyno, Danuska i Slawek juz Cie zachecili do zabich udek. Nie przepadam za tym daniem, sprobowalam tylko raz, smak jest delikatny i przypomina udka kurczaka. W mojej malej miejscowosci jest restauracja, ktora ma to danie w stalym repertuarze a nazywa sie oczywiscie „La Grenouill?re”.
Alicjo, kiedy tutaj przyjedziecie, to nie tam Was zaprowadze, nie boj sie 😀
Zabie udka mogą być, ale żaba to nie robal. Robalom mówimy: nie!
Na „Mondo cano” były jakieś mrówki i inne chrząszcze. Nawet za duże piniądze. Brrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
cos mnie podswiadomie gdzies indziej ponioslo, wiec wstawiam jeszcze raz
Droga a Szanowna Pyro, w pierwszych slowach mojego listu pragne Cie serdecznie przeprosic za nawymyslanie Ci od kwok ale ja juz Cie raz prosilam nie przesadzajcie z tyradami.
Gratuluje rowniez drewnianej deski do klozetu, to jest aktualnie szpan.
Klonie moj Haupt pokornie i pozdrawiam.
Dorotol, a gdzieś mi nawymyślała, bo nie zauważyłam. Jak nie wiem, to się nie gniewam ( na Ciebie trudno się gniewać; można się złościć). Jej Bohu, nikomu nigdy nie prawię kazań; czasem trzasnę łapą w stół, ale rzadko, więc gdzieś Ty to kazanie zobaczyła? Jak chcesz, to też mogę przeprosić – nie wiem za co, ale mogę. To takie poprawne…
Alicjo,
Przesyłam moc serdeczności w dniu imienin 🙂
Echidno i pozostali- brawo za wariacje na temat łasiczki i damy !
Sławku- czy możesz nam powiedzieć,jak się nazywają te przezroczyste
robale z Nantes i w jaki sposób się je jada ?
Pyro- no proszę, na blogu można znaleźć różnorakie inspiracje i właściwie wiadomo to od dawna.
Ta ekologiczna deska klozetowa to dopiero jest pomysł do wiejskiej
posiadłości ! U nas cała łazienka też jest do remontu,a ta deska będzie
clou programu 😀
W ramach fetowania imienin latorośli poszliśmy dzisiaj na obiad do :
http://www.basilia.pl/menu.php
Dorotolu- i co ja według Ciebie zamówiłam? Sakiewki z gorgonzolą i gruszkami,które z racji sezonu na truskawki podane były w sosie z tychże.
Jakże żałowałam,że nie miałam ze sobą aparatu,który przecież należy
ze sobą nosić i przy pogodzie. Może uda mi się ten błąd nadrobić i zrobić
zdjęcia owym daniom przy następnej okazji.Ta knajpka jest trzy kroki
od mojego domu. Barbaro to również informacja dla Ciebie 😀
Pyszne też były tortellini szpinakowo-serowe z kurkami.
Teraz siedzę w luźnych spodniach od dresów i ledwie dyszę,bo nie wiedzieć
po co jeszcze zjedliśmy też przystawki, a n i e n a l e ż a ł o !!!
A może nalewka od Jotki będzie w sam raz na trawienie ?
Aha – nasza ursynowska „Basilia” została wyróżniona w rankingach
„Polityki” i stosowny dyplom wisiał rzecz jasna na ścianie.
Ewentualnych chętnych uprzedzam,że w weekendy bez rezerwacji stolika obiadu tam nie zjesz.
Danusko az slina cieknie…, dzisiaj tez mialam juz w rece kurki ale spojzalam na kraj, z ktorego przybyly i nie mialam odwagi, Bulgaria, w ubieglym roku kupilam rumunskie kurki i wszystkie byly robaczywe, moze oni tam maja inne lasy ale kurki z robalkiem ja nie zwyczajna
nie należało – osobno rzecz jasna !
a jedliśmy nie tortellini,ale tortelloni
Zdrowie solenizantów po raz pierwszy!
Ja tak wcześniej, bo idę „do łobrządku”, Sylwia jeszcze z głosowania nie wróciła.
Za zdrowie wędrowca na szlaku!
Danuska, to civelle, dzieci wegorzowe wplywajace do rzek, skad tato z mama wyplyneli i zmarli na obczyznie dajac im zycie
Na dzisiejszy wieczór proponuje nastepujacy motyw przewodni.
EDK.
Ekologiczna Deska Klozetowa.
Sa dwa podstawowe warianty.
Heba stara
Hebanowa. Ten wariant jest kupowany na wage.
W obydwu przypadkach cena umowna. Rabat tylko dla stalych klientów.
Dobrego targu zyczy
Pan Lulek
Danuśko, byłam, jadłam, nie pamiętam co, bo już jakiś czas temu, ale było pysznie i miło. Zachęcam, można z centrum metrem podjechać i spędzić smakowicie czas. Rzeczywiście lepiej zrobić rezerwację żeby nie być niemile zaskoczonym.
A temu robactwu co to dzisiaj na blogu tak się rozpełzło, to ja też mówię nieeeee!
Zastanawiam sie nad pasikonikami w razie braku innych produktow w krzakach, szkoda ich jednak, one wydaja takie ladne dzwieki
kod : cccc !
No cccoś podobnego !
100 lat dla naszych Alicji dużych i małych ze wszystkich kontynentów !!!
Zdrowie naszych Alicji ze stron bliskich i dalekich! Sto lat!
Jestem z dużego miasta,wykształcenie wyższe, normalny. Ludziom, którzy zadają mi durne pytanie na kogo głosowałem opowiadam stary, jeszcze przedwojenny szmonces.
Sędzia pyta świadka: nazwisko? Rozenkranc. Imię? Mojsze. Zawód? Krawiec męski i wojskowy. Wyznanie? Proszę sądu, jeśli ja potrzebuję mieć na nazwisko Rozenkranc, na imię Mojsze, z zawodu jestem krawiec męski i wojskowy, to czy ja mogę być anabaptysta?
to na kogo głosowałeś cichal? … 😉
zdrowie Alicji .. 🙂
Dzisiaj same dziwne kody tak jak ten 88ee. Wieje hagle z róznych stron i wrócil z Polski Ojciec Marceli. Beda pogaduchy. Nareszcie dowiem sie z pewnego zródla kto to byli Dominikanie.
Spokojnej nocy.
Pan Lulek
Zdrowie!
Żeśmy z Alsą spędziły na międzykontynentalnym wznoszeniu trochę czasu – jak ja się wbiłam w czas wolny od telefonów u Alsy, Bozia jeden wie 🙄
ale jak już się wbiłam, to wznosiłyśmy i plotkowałyśmy o okolicznościach nie tylko przyrody.
Nasze zdrowie!
Na obiad kalmary i przegrzebki, biegiem na oliwie z czosnkiem podsmażone, plus kapkę ostrej papryki. Robaki morskie w bardzo delikatnej panierce typu tempura (kupowana w japońskim sklepie), rzucone na 3 minuty do wrzącego oleju.
Na co rzucić? Ryż czy makaron?
Do popicia białe Cothes du Rhone, a co 🙂
Na co rzucić? Ryż czy makaron?
Zwyczajne przygody remontowe – przy okazji tapetowania toalety dwa nieizolowane przewody wywołały spięcie i 1, 5 godziny byliśmy bezprądowi. Robotnicy domowi się z tego powou pożarli, a stara, nietechnizna Pyra, zadzwoniła do pogotowia technicznego w Spółdzielni i już. Pan przyjmujący zgłoszenie spytał, czy samo się zrobiło spięcię, Pyra pokornie, że skąd, że to my… pan zapytał, czy chcemy po łapkach, Pyra się zgodziła i w 20 minut później światło rozbłysło na powrót. Pod tym względem nasza spółdzielnia jest bezkonkurencyjna – bez łaski, bez dopłat, szybko i sprawnie wykonują drobne naprawy.
W niedzielę w ramach ekspiacji za niecne czyny (wg marudnych) braliśmy udział w imprezie na rzecz powodzian. Kto miał coś zbędnego wystawiał na sprzedaż a dochód z tego wrzucał do wielkiej skarbony. Upłynniliśmy np. elektroniczne urządzenie do masażu stóp, które kompletnie nie używane pałętało się po domu. Stary, ale jeszcze na chodzie żyrandol, elektryczny gar wielkości balii, parę niepasujących półmisków i misek itd itp. Zebraliśmy ponad stówę i jednocześnie zyskaliśmy nieco miejsca! Kupiłem natomiast parę książek, niegdysiejszych bestsellerów tutaj nie do kupienia. Nastrój festynu psuło dudniące discopolo, reklama handlarza nagrań, filmów, koszulek, szalików klubowych, czapeczek i innych badziewnych utensyliów polonijnego „patriotyzmu”. Jeśli kogoś interesuje ten swoisty klimat – parę zdjęć. Panowie, polecam pierwsze!
http://picasaweb.google.com/cichal05/Akcja#
Alicjo przyjmij od nas najlepsze, najserdeczniejsze życzenia. Wielu powodów do radości i zadowolenia z życia (w tym smakowitego jadła) i jak zawsze pozytywnego nastawienia do świata i ludzi. Tobie i wszystkim innym Alicjom w jakikolwiek sposób związanym z blogiem – zdrowie, sto lat, wszystkiego najlepszego, niech Wam gwiazdka pomyślności …. itd.
Ewa i Dorota z Poznania
Wrrrrr niepoprawny kod! A chała!
Cichalu – ten czerwony fartuch kuchenny z orłem – cymes.
Kocham wszelkie pchle targi, wyprzedaże, targi staroci , bukinistów itp.
Już po Walnym Zebraniu. Wszyscy członkowie zarządu uzyskali absolutorium.
Zdrowie solenizantek wzniosę irlandzkim piwem, które Włodek dzisiaj przywiózł prosto z zielonej wyspy 🙂
Wróciłem z wyborów do władz Ostrołęckiego Towarzystwa Fotograficznego. Sąd nas zarejestrował i czas było na pierwsze zebranie na którym wybieraliśmy władze. Zostałem skromnym członkiem zarządu. Teraz czas na działanie. Czasem warto nie spać w nocy. Można wtedy wymyśleć Towarzystwo 🙂
Alicjom wszystkiego najlepszego !!!
Wznioslam toast pinot noir-rouge de St.Hyppolyte, czerwone alzackie, calkiem dobre – zdrowie solenizantek!
We Francji jak co roku 21 czerwca (zaczelo sie w 1982, decyzja owczesnego ministra kultury J.Langa) jest swietem muzyki. W calym kraju odbywaja sie koncerty bezplatne wszystkich rodzajow muzyki. „Wyeksportowali” to swieto do innych krajow. W tym roku po raz pierwszy w Szanghaju, barwnie ale pod kontrola. W Polsce koncertuje sie dzisiaj chyba w Toruniu i moze gdzies jeszcze.
Alino- właśnie oglądam jednym okiem koncert w Carcassonne
( transmituje francuska 2).
Z kolei wczoraj była transmisja Wieczoru Walców,który odbywał się
na dziedzińcu Hotel des Invalides w Paryżu. Może oglądałaś ?
Mój Boże ileż szarż na tym blogu : prezes – Jotka, czlonek zarządu – Miś kurpiowski, Nemo – kapitan i Cichal – kapitan i Alicja awansowała. Dlej, przyznawać się, kto jeszcze. Przypomniałam sobie, że na którymś rajdzie Żaba „robiła za” rotmistrza.
Danusko, nie, nie widzialam wczorajszego a z Carcassonne troche posluchalam.
No to oko za oko, zab za zab. Robimy zawody ze startem w najkrótsza noc w roku. Zobaczymy kto bedzie szybszy. Mis z prawem jazdy, czy ja z nowymi zebami.
Czyzby dzisiaj zakwitl kwiat papropci. Musze wyjsc i zerknac.
Pozdrowienia dla calej blogowej spolecznosci.
Pan Lulek
cichal, ta mlodziez jest naprawde urocza
cichal to Ty stare graty wystawiasz i sprzedajesz w ramach pomocy, wstydu nie masz, powiedziaby…
Alicji, Alsie i Ali Żabowej gorące serdeczności i życzenia 😀 Niech to co dobre, będzie dla Was szczodre, a to co trudne, łaskawe 😀
Z okazji najdluzszego dnia w roku (Summer Solstice) corocznie w dzielnicy Fremont w Seattle odbywa sie festyn. Czesc festynu to parada podczas ktorej duzo uwagi przyciaga grupa rowerzystow. Kilkaset osob ubranych w ‚body paint’ przejezdza na rowerach przez glowna ulice Fremont.
http://www.youtube.com/watch?v=xxe5dY2T-us&feature=channel
U nas dzieki takim akcjom to zyje cala dzielnica, moj stolik kupilam w sklepie „misji miejskiej”, sprzedawcami sa tam ludzie majacy klopoty zdrowotne i w zawiazku z tym narazeni na bezrobocie, do sklepu oddawane sa rzeczy niepotrzebne lub rzeczy pozostale po umarlych, nie posiadajacych rodziny i chetny do zatrzymania tych rzeczy. Ze sprzedarzy sa finasowane zarobki sprzedawcow i konieczne oplaty.
Pyro, ja zwyczajowo jadę jako master na biegach myśliwskich (robię za „mastra”). Grzech niewybaczalny dla tych z tyłu: wyjechać przed mastra – palcami będą wytykać!
Alino- no wiem,nie wszystkie kawałki da się słuchać.
Znaczy pardon,zależy,co kto lubi.
Dzięki Dorotolowi byłam w takich dwóch sklepach. Wcale nie są małe. Obydwa w narożnikowych kamienicach, jeden ma rozbudowany dział meblowy, drugi sporo AGD, w obydwu można kupic książki z likwidowanych domowych biblioteczek.
Parada rowerzystów zabawna i zwariowana – ” i młodym być i więcej nic”
Dziękuję za piękne życzenia! 🙂
ja bylam przyboczna a teraz jestem przewodniczaca Polskich Mediow -West i co i nic
Pyro,
ciężko będzie z tym kwiatem paproci. Mało co tu rośnie, poza chwastami. Dwa tygodnie temu wysadziłem kabaczki /obchodzącej imieniny za zmarnowanie tychże dziś akurat wymówek robił nie będę/ i fasolki pnące, co to do nich zainstalowałem ekstra wymyślną konstrukcję. Żadnych postępów.
A podlewać musiałbym codzienne, bo wiatr tylko nad głową chmury przegania.
Za Alicje wszelkie wznoszę toast koniakiem, a za zganioną /tu nie jestem sobie pewien wielkości litery/ szczególnie.
Pepegor – tak ze 30 lat mniej i już byśmy ten kwiat paproci znaleźli. Widzisz, on jest tylko dla tych, co i szukać nie muszą.
Aż dziwne, że u Was nie pada – Węgry, Słowacja, część Polski pływają, a tam tylko wiatr wysusza.
Nie Dorotolu, nie wstydziłem się. Dołożyłem nawet do tego swój czas i pieniądze, żeby tę akcję rozpropagować. Inaczej ludzie niechętnie dają. Trzeba ich jakoś umotywować. W obrzymiej większości byly to starsze osoby. W sumie zebraliśmy 1800 dol. Oczywiście wdali się w to handlarze profesjonalni, ale to jest wolny kraj a oni mają licencję. Poświęciłem na to 2 dni (impreza była w sąsiednim stanie) Około 200km w sumie. A czy Ty, prócz współczucia, dałaś coś tym nieszczęśnikom?
Zrobiłam przegląd drzewek owocowych przed domem. Kwitły pięknie, masa owoców zawiązana, po gradzie nie zostało z nich prawie nic. Może w dzikim sadku coś będzie, bo tam gęściej. Orzechy jakoś przetrwały.
Cichalu – nie znasz jeszcze Dorotola i jej skłonności do prowokacji? Ona brała udział w podobnej imprezie.
Oj Pyro,
starzeję się. Ja tu o kwiatkach, a Ty tu do rzeczy/i tej pisowni je jestem sobie pewien/.
Tego kwiatka znajdzie się zawsze, nawet na klatce schodowej.
Z horoskopu Majów:
imieniny obchodzi: 18 Maja 21 Czerwca
Pod koniec bezksiężycowych nocy tworzą sie jej płetwy zamiast stóp. Często budzi się w środku nocy. Wówczas porzuca łóżko i udaje się na żer. Potem dosypia. Czasem kolekcjonuje blaszane konewki i używane lutownice. Ma uszy wrażliwe, nie lubi wilgoci, ogólnie lubiana przez komary i meszki unika raczej ich towarzystwa. Niekiedy nawet kaprysi z tego powodu. Po pięćdziesiątce może zacząć zaniedbywać rodzinę, ale jej nie porzuca…
Wszystkim dzisiejszym solenizantkom życzę niezmiennie korzystnych horoskopów i komunikatów biometeo, radości na co dzień oraz zawsze odpowiedniego towarzystwa 😉
Nie Pyro. Nie znam Dorotola. A może to i lepiej…(prowokacja)
Nemo – gdzie się szwendałaś cały dzień?
Cichal,
u nas w bazarze kościelnym przed gwiazdką zawsze robimy oboje. Ja też daję co można, a ostatniouzbieraliśmy dobrze ponad 6.000 Euro.
Pozdrawiam i kończę, bo jutro też muszę działać.
Dobranoc.
Pyro,
długo by opowiadać… 🙄
Wreszcie przestało u nas padać, obeszłam zagony, jak pepegor poużalałam się nad kabaczkami, zimno im 🙁 Jest nadzieja na ocieplenie w następnych dniach. Na razie mam na sobie ciepły sweter i wełniane skarpety 🙄
Mam kod e5e5 – ładny mi sie trafił, symetryczny.
Pożegnam już wszystkich, bo jutro znwu muszę objąć funkcję Straży Pożarnej – w domu i na blogu. Każdemu będę starała się donieść „co autor miał na myśli” i do czego służy taśma izolacyjna i że największe wrażenie wywierają obelgi mówione szeptem. Ja jestem dobra w te klocki.
W poprzednią sobotę w przedszkolu moich wnuków zorganizowano festyn połączony ze zbiórką pieniędzy na potrzeby przedszkola (na zakup leżaków – leżanek? – potrzeba było 6 tys. zł., burmistrz dał 4, należało dozbierać jeszcze brakujące 2). Było sporo atrakcji, za które należało zapłacić, także ciasta, kiełbaski, chleb ze smalcem i ogórki – przygotowane przez rodziców – były sprzedawane. Nasz kucyk zarobił 130 złotych, przez prawie cztery godziny dreptał z dziećmi w kółko.
Nie wiem ile udało się uzbierać pieniędzy, zabawa na pewno była bardzo udana, ale mam wrażenie, ze koszty jakie ponieśli rodzice zdecydowanie przewyższyły zyski, czyli w sumie zysk był ujemny. Natomiat dodatnią stroną była mobilizacja rodziców i świetna zabawa dla dzieci. Z wydźwiękiem moralno-społecznym.
Pyro, obelgi jak obelgi, ale mój Dziadzio Czesio (ten od: Czesiu, namaluj mi konia!) doprowadzony do szewskiej pasji, mówił szeptem: „dziecinko, ale ty nie masz racji!”
Żabo – o to w końcu chodziło, prawda? Inaczej trzeba by opodatkować rodziców, a nikt nie lubi płacic podatków; tę samą sumę przeznaczy bez żalu na zabawę dziecka, a nawet więcej.
Deser z pijawek? 😯 Chyba raczej kaszanka 😎
Jedzenie różnych obrzydliwości zależy głównie od przyzwyczajenia i zaprogramowania w dzieciństwie. A co kogo brzydzi, to jest bardzo względne. Niektórzy moi znajomi nie wzięliby do ust móżdżku albo flaków, a nawet buraczków na ciepło 😯
Jedzenie owadów i różnego robactwa jest po prostu nieefektywne, bo na zebranie i przyrządzenie posiłku trzeba czasem zużyć więcej kalorii niż to jedzenie jest warte. Jedynie wielki głód lub masowe występowanie jakiegoś smakołyku (szarańcza) skłoniłby mnie do spróbowania tych specjałów. No i jakiś znawca musiałby je przyrządzić i zdegustować, bo z opisów wiem, że nie wszystkie owady są jadalne, niektóre zaś obrzydliwe w smaku 🙁 Kiedyś w Przekroju czytałam opisy przyrządzania i walorów smakowych poszczególnych rodzajów „robactwa”, kto wie czy to nie był ten sam autor 🙄
Pyro. I ło to sie rozchłodzi. Zrobić ludzi w konia (w kucyka) czyli tak zachachmęcić, żeby dali kasę! W Ameryce b. popularne są „Garage sales” czyli wyprzedaże starych rzeczy. Stąd nasz trick, żeby dali…Kosztów wtedy się nie bilansuje. Liczy się końcowy wynik
Nemo. Nie wiem jak inne robale, ale szarańcze i mrówki szalenie proste w przygotowaniu. Po prostu na rozgrzaną blachę i do buzi. Piłem też pombe, piwo „żute i wyplute”. Byłem w Afryce Wsch. osiem mies. i się raczyłem. Pierwszy raz trzeba było (pamiętam) znieczulić się wcześniej polskim spirytusem.
Tak Cichalu – wszyscy są wtedy zadowoleni – i ci, którzy spełnili dobry uczynek i obdarowani, a nastrój festynu sprawia, że ci pierwsi nawet bardziej. Tyle, że nie jesteśmy w stanie zapobiec całemu złu tego świata. Dobranoc.
Gdybym tego kucyka nie zawiozła truckiem (obawiam się, ze nielegalnie) tylko wynajełybyśmy profesjonalną przyczepę, to same koszty przewozu zwierzątka pewnie przekroczyłyby o połowę to co udało sie utargować wożąc dzieci.
Generalnie popieram wszystkie takie akcje. Dlatego też zamiast dawać na tacę (trochę trudno, bo nie uczęszczam), raz w roku daję cielaka na loterię fantową organizowaną przy okazji odpustu w mojej parafii. Kiedy miałam własne krowy było to łatwe (i stosunkowo mało kosztowne), a teraz muszę cielaka zakupić. Ludzie już się do tego cialaka przyzwyczaili, jest atrakcją loterii i ściąga chętnych z okolic pozaparafialnych, wygląda na to, ze już dożywotnio się w to ubrałam 😀
No, Żaba, do roboty!
A co to? Wszystkich wymiotło?
Nie, to nie, sama zapaliłam, sama zgaszę.
Wyprawa z Teksasu na Alaske nie odbylaby sie bez dotacji wielu osob. WandaTX zna szczegoly, ale oplata za sprzet, noclegi i wyzywienie to przypuszczam zasluga wielu osob, ktore bezinteresownie przekazuja czas, miejsce i pieniadze na ten cel. Wiele programow szkolnych lub uniwersyteckich nie mialoby miejsca gdyby nie charytatywne dotacje.
Na zolnierzy wracajacych z Iraku i Afganistanu zamieszkalych na bazach wojskowych czekaja w pokojach na lozku poszewki pelne smakolykow. To wszystko jest zakupione i przygotowane przez przypadkowych ludzi, ktorzy czesto nie znaja nikogo, kto sluzy w wojsku.
Kilka lat temu w Seattle otwarto piekny nowy stadion baseballowy o nazwie Safeco Field. Baseball to nie tylko gra, to rytual uwielbiany przez caly kraj. Zanim otwarto stadion nalezalo przygotowac trawe na boisku. Wszyscy czekalismy na pierwszy mecz na Safeco Field. Firma Microsoft urzadzila kampanie, ze kazdy pracownik MS, ktory przekaze 5 tysiecy dolarow na rzecz United Way (firma charytatywna) w podziekowaniu moze skosic trawe na Safeco Field. Czeki posypaly sie pod adresem United Way, a tylko kilku szczesliwcow skosilo trawe na Safeco Field. Osob z czekami bylo o wiele wiecej niz trawy do koszenia.
Orca,
Ja bardzo przychylnie odnoszę się do wszystkich akcji charytatywnych, ale ta z Seatle, z tym koszeniem w nagrodę, wydaje mi się nie fair, bo skoro trawy zabrakło, to czy tym wszystkim zawiedzionym dano coś w zamian, np. chociaż poodśnieżać w zimie? W końcu zapłacili po $5000.00. 😯
Nowy,
Trawa, snieg, deszcz, slonce… oby wygrywali. Ostatnio Seattle Mariners regularnie przegrywaja. To wina trawy!
Za często koszona! 😉
Orca, ja sobie żartuję, nic nie bierz poważnie.
Nowy,
Ja tylko powaznie. To bylo klka lat temu. Safeco Field jest bardzo ladne, odsuwany dach, ulice nazwane od nazwisk graczy. Tylko nie wygrywaja.
Proponuje zmienic nazwy ulic.
…albo zmienić akcję i więcej płacić za wygrane mecze?
Tutaj już prawie 20 minut po północy. Dobranoc Orca i wszyscy czuwający 🙂
Lub placic za koszenie trawy.
Slonce zachodzi po tej stronie. Dobrej nocy.
A u mnie jasno, ale biała gęsta mgła.
Jak dla mnie to w czasie kontroli mogłoby nieźle padać.
Dzien dobry Stara Zabo. Dzisiaj najdluzszy dzien w roku. Mgly nie ma.
Orco, masz racje. W organizacje i finansowanie wyprawy zaangazowanych jest wielu ludzi i nie o wszystkim wiem.
Mlodziez uczestniczaca ma obowiazek zebrac przed wyjazdem 4500$. Na pewno czesc daja rodzice czy najblizsza rodzina. W naszym przypadku niewiele rodzice, zaskoczyla nas rodzina z Polski dosc duzymi wkladami. Przy pomocy tutejszych znajomych zorganizowalam dwa razy garage sale. Wiekszosc jednak Basia wychodzila i wystala sama. Ta cala kwota jest przeznaczona na finansowanie badan nad rakiem. 100%
I na tym mozna by skonczyc, gdyby nie ponad dwumiesieczna wyprawa rowerowa. Na to tez skladaja sie rozni ludzie. Mlodziez np. za darmo dostala rowery – od kogo? Po powrocie bedzie aukcja, na ktora my nawet nie mamy po co przychodzic – ta skierowana jest do takich ludzi, ktorzy za sam wstep moga wylozyc kilkaset dolarow. To srodowisko Austin, TX.
My bralismy udzial w pierwszym dniu wyprawy, czesc oplat tez jest przeznaczona na organizacje nastepnej wyprawy. Wtedy tez po raz pierwszy zobaczylam ile ludzi jest aktywnie zaangazowanych, ile malych i wiekszych businessow ma udzial w promowaniu idei oczywiscie liczac w zamian, ze ich produkty zostana zareklamowane (slynny pickle juice).
Ten pierwszy dzien konczyl sie w winiarni. I nawet my, niechetni wydawaniu pieniedzy, dalismy sie namowic na specjalnie na te okazje przygotowane wino – dochod ze sprzedazy rowniez na Texas 4000. Czy wino dobre doniesiemy niezadlugo – otworzymy pierwsza butelke na powitanie Noa w Teksasie.
No i gospodarze rowerzystow po drodze – o tym juz wspominalam i naprawde fajnie dzieciaki o nich pisza. I ile stereotypow przy okazji obalaja. Moze sie jeszcze i o tym kiedys zbierze napisac.
Dobranoc i dzien dobry
O, w tej paradzie rowerowej to bym sobie pojezdzila 🙂
Witam, slonce swieci. Ktos bedzie musial tutaj objac katedre lyzkowania do glowy zwana tez katedra lopatologii.
Cichal to „nie wstydzisz sie powiedzialby…” (i tu domysl) bylo w kontekscie dyskusji na temat wyborow, z ktorej wyszlo, ze my zdies emigranty nie robimy i nie robilismy dla kraju nic a jeszcze mieszamy w polityce w niekorzystny dla kraju sposob.