Apetyt na naleśniki
W minioną niedzielę mimo mało sympatycznej pogody postanowiłem odbyć dłuższy spacer. Po głosowaniu (ze zdumieniem zauważyłem, że publiczność w lokalu wyborczym stanowili niemal wyłącznie ludzie w dość zaawansowanym wieku) przemaszerowałem przez ulice Mokotowa parę kilometrów, aż do momentu, gdy zacząłem odczuwać dojmujący głód. Dopiero wówczas zawróciłem i spiesznie powędrowałem do domu. Byłem i głodny, i przemarznięty. Czym się rozgrzać?
I wówczas przyszły mi na myśl naleśniki. Dawno ich nie robiłem, a w lodówce miałem sporo różnych resztek, z których można było przygotować rozmaite farsze. W spiżarni zaś czekały na taką okazję ostatnie wiejskie jajka.Uwinąłem się w miarę szybko i na stole znalazły się różnorodne, gorące i chrupkie ruloniki z farszem ostrym, łagodnym serowym i na koniec słodkim. Naleśniki bowiem są daniem dla łasuchów wszelkiego autoramentu: mogą zadowolić mięsożerców, jaroszy, miłośników pikantności i tęskniących za łakociami.
Podrzucam więc wszystkim kila różnorodnych przepisów. Mam nadzieję, że ku zadowoleniu większości.
Naleśniki po meksykańsku
Na naleśniki: 2 szklanki mąki, 2 jajka, szczypta soli, szklanka mleka i 2-3 łyżki gazowanej wody mineralnej
Na farsz: 3 łyżki oleju, puszka czerwonej fasoli, mała puszeczka konserwowej kukurydzy, ok. 40-50 dag mielonego mięsa (może być z indyka), czerwona i zielona papryka, duży mięsisty pomidor, 3 łyżki koncentratu pomidorowego, do smaku pół pokruszonej kostki rosołowej, po szczypcie oregano, chili, pieprzu, kilka łyżek gęstego jogurtu lub gęstej śmietany
1. Z podanych składników przygotować ciasto naleśnikowe, odstawić na 30 minut, po czym usmażyć na teflonowej patelni cienkie naleśniki.
2. Na oleju podsmażyć posiekaną cebulę, dodać mięso i chwilę smażyć. Dodać pokrojoną w kostkę paprykę i doprawić kostką rosołową. Dusić 5 minut.
3. Do podsmażonego mięsa dodać pokrojony w kostkę pomidor, odsączoną i przepłukaną przegotowaną wodą fasolę, odsączoną kukurydzę, przyprawy, doprawić koncentratem pomidorowym. Dusić 3-4 minuty.
4. Na jednej połowie naleśnika układać po trochu farszu, nakrywać drugą połową naleśnika. Można zagrzać na patelni z odrobiną oleju lub oliwy. Podawać z porcją jogurtu lub śmietany.
Naleśniki z farszem z bryndzy
8 naleśników
Na farsz: po 10-15 dag bryndzy i twarogu tłustego, 2 żółtka, 3 spore ugotowane ziemniaki, 2 łyżki jogurtu naturalnego lub śmietany 12-proc., 2 łyżki posiekanego szczypiorku, sól, pieprz
Do panierowania: 2 białka i pół szklanki tartej bułki
Do smażenia: pół szklanki oleju
1. Bryndzę i twaróg pokruszyć widelcem, a następnie dodać żółtka. Utrzeć dokładnie razem.
2. Ugotowane ziemniaki rozdrobnić widelcem i wraz ze śmietaną lub jogurtem oraz szczypiorkiem dodać do serów. Wymieszać farsz dokładnie, doprawić w miarę potrzeby solą i pieprzem.
3. Na każdym naleśniku układać porcję farszu. Po zawinięciu boków naleśników do środka rolować je, formując walcowate krokiety.
4. Białka ubić na pianę. Maczać w niej krokiety, a następnie obtaczać w tartej bułce.
5. Rozgrzać olej na patelni, smażyć krokiety ze wszystkich stron na złocisto.
Naleśniki z serami i porami
Na naleśniki: szklanka mąki, 2 jajka, szklanka mleka, szklanka wody gazowanej, łyżka oleju do smażenia
Na farsz: 4 duże pory, łyżka masła i łyżka oleju, kostka bulionu warzywnego, sól, pieprz
8 plasterków sera gouda, 30 dag fety, 2 łyżki posiekanej zielonej pietruszki, łyżka masła do posmarowania tortownicy
Do posypania wierzchu: 2 łyżki startego jakiegokolwiek sera (ementaler lub gouda)
1. Zmiksować wszystkie podane składniki ciasta i odstawić je na pół godziny. Następnie usmażyć naleśniki na smarowanej cienko olejem patelni.
2. Pory starannie oczyścić, odciąć zielone końcówki, resztę pokroić w cienki makaronik; rozgrzać na patelni masło z olejem, dodać pory i pokruszoną kostkę bulionu warzywnego, dodać pieprz i mieszać, aż pory się podduszą i staną szkliste, wówczas dodać 4 łyżki wody i dusić dalej pod przykryciem jeszcze 4-5 minut.
3. Fetę pokruszyć widelcem, dodać do porów wraz z 2 łyżkami posiekanej zielonej pietruszki.
4. W posmarowanej masłem tortownicy ułożyć pierwszy naleśnik, na nim duszone pory z fetą, na nich plasterek sera gouda, następnie kolejny naleśnik, pory i ser gouda i tak dalej. Powinno być osiem warstw, przy czym ostatnią warstwę powinien stanowić naleśnik, który posypać startym serem.
5. Nagrzać piekarnik do temperatury 180 st. C i zapiekać naleśniki około 20-25 minut.
Naleśniki Suzette
Na ciasto: szklanka mąki, 2 szklanki mleka, 2 łyżki stołowe roztopionego masła, 3 jajka, sól
Na sos: 3/4 szklanka cukru, 3 pomarańcze, 10 dag masła, 3 łyżki likieru pomarańczowego
Do podsmażenia: łyżeczka masła
1. Zmiksować składniki naleśników, odstawić na 30 minut. Usmażyć cienkie naleśniki.
2. Polać wrzątkiem pomarańcze, zetrzeć na tarce około 2 łyżeczek skórki pomarańczowej, sok wycisnąć.
3. Wsypać cukier na rozgrzaną patelnię, kiedy zacznie się rumienić wlać ostrożnie 3 łyżki wody i dodać masło. Kiedy się stopi, dodać sok pomarańczowy, likier i skórkę, chwilę podgrzać.
4. Naleśniki poskładać w chusteczkę, zagrzać na patelni na roztopionym maśle.
5. Podawać naleśniki gorące, polane gorącym sosem.
Komentarze
Placku, jak widać, Sophia dolewała oliwy nie tylko do makaronu 😀
dzień dobry …
naleśnik dobry do wszystkiego … wnuczki lubią …dzieci lubią … łatwy do zrobienia ..
dzisiaj chyba (Danuśka wie) dzień francuskiego młodego wina … do naleśników też pasuje …
W poniedzialek upieklam nalesniki aby wykorzystac reszte farszu na paszteciki. Wyszly nawet niezle. Bardzo lubie nalesniki z feta i szpinakiem. Za „nouveau Beaujolais ” nie przepadam.
A ja „nie mam ręki” do naleśników. Owszem, są jadalne, nawet smaczne, ale to nie to, co z patelni mistrzów. A mam w rodzinie takich dwóch: jeden to mój szwagier, drugi to teść Ryby. Obydwaj w błyskawicznym tempie smażą wielką ilość naleśników cienkich jak jedwabna chusteczka – delikatnych i elastycznych. I odwracają podrzutem. Tadeusz, teść Ryby, co środę smaży naleśniki z 1,5 kg mąki. Z mniejszej ilości nie umie. Lądują potem w lodówce na cały tydzień, część trafia do lodówki Ryby, część do krewnych – i – znajomych – królika. Z naleśników w lodówce kobiety produkują przystawki w tygodniu – krokiety, tort naleśnikowy z mięsem i grzybami itp. Codziennie, jak nie do obiadu, to do kolacji coś tam zawiniętego w naleśnika jest podawane. Ryba się cicho buntuje, bo ona nie z naleśnikowej rodziny (czyli mojej) mówi, że z zachwytem traktuje naleśniki raz na dwa tygodnie albo i raz w miesiącu, a tu jakże odmówić przyjęcia porcji z serca darowanej, kiedy już uszami wychodzi?
Naleśniki bardzo lubią gdy się im śpiewa lub nuci, na przykład po francusku.
Nie wiem czy naleśnik lubi kiedy mu się śpiewa
Niewątpliwie lubi gdy się go podgrzewa
A podczas smażenie szkodzi mu ziewanie
Gdy zaś jest omletem – to głośne śpiewanie
Placku – jak Cię lubię myślę żeś jest w błędzie
Przy każdym śpiewaniu naleśnik Ci „siędzie”
Tak,Jolinku,dzisiaj Święto Beaujolais Nouveau.Pod tym pretekstem spotykamy się ze znajomymi w sobotę,by wychylić jeden nadzwyczaj skromny kieliszek tego wina,a potem przejść do prawdziwych przyjemności,to znaczy popróbować szacownych win z różnych stron świata.Wszyscy mają za zadanie przynieść butelkę przyzwoitego wina oraz jakąś przystawkę lub inne co nieco.
Myślę,że od czasu wizyt u Pana Lulka Blogową Królową Naleśników jest Jolinek 🙂
Pyro-chętnie podjadę do teścia Ryby i zagospodaruję wszelkie naleśnikowe nadwyżki ze smakiem i radością 🙂 Ostatnio z wielkim upodobaniem zjadam naleśniki ze szpinakiem
i fetą oraz tradycyjnie z kapustą i grzybami.
Naleśnikami stoi Bretania,do klasyków należy ten zrobiony z mąki gryczanej i podany z jajkiem sadzonym,szynką oraz posypany serem:
http://www.cookismo.fr/crepes-au-sarrasin-garnies/5917
Placku 😀
Na naleśniki: 2 szklanki mąki, 2 jajka, szczypta soli, szklanka mleka i 2-3 łyżki gazowanej wody mineralnej
Na naleśniki: szklanka mąki, 2 jajka, szklanka mleka, szklanka wody gazowanej, łyżka oleju do smażenia
Na ciasto: szklanka mąki, 2 szklanki mleka, 2 łyżki stołowe roztopionego masła, 3 jajka, sól
I wszystko jasne 😉
Witam, kto oglądnie?
http://www.kuchniaplus.pl/ksite/kuchniaplus-food-film-fest-2014/
nemo
20 listopada o godz. 3:30 Yurek,jaka trucizna?
Farba drukarska!
Yurku,
a co w tej farbie jest trującego?
Najlepsze podpalone
Echidno – Jak zwykle masz rację. To nie jest śpiew, ale z pewnością jest im ciepło. Poza tym są jeszcze zbyt młodzi by głosować. Tak wygląda Wolność 🙂
Krzychu – Berlusconi tarza się w oliwie trzy razy dziennie.
Danuśce należy się Legia Honorowa i służący do łuskania orzechów.
Nemo-w ubiegłym tygodniu byłam świadkiem flambirowania nie naleśników,a perliczych udek:do rondla chlupnięto szklaneczkę whisky,ogień powstał piekielny.Pożaru nie było,udka zostały zjedzone 🙂
Dzień dobry 🙂
Legia może Danuśce buty czyścić 😎
Ja najchętniej ze szpinakiem i fetą. Pan mąż obojętnie, byle na słodko 😉
Mam stary sentyment do Francji i jej kultury, atoli picia octu siedmiu złodziei odmawiam stanowczo
Ja dzisiaj żurkuję, Młodsza ma 2 jajka na twardo i warzywa grillowane.
Z tych farszów do krokietów w naleśnikach warto wykorzystać farsz podobny, jak do pieczonego pieroga : z białej kapusty z rybą, albo z jajek na twardo, wędzonej ryby i mamałygi – obydwa farsze przyprawione pikantnie. Mnie bardzo smakowały.
Yurku,
mnie kiedyś przekonano, że farba drukarska (czerń) do gazet składa się z sadzy i pokostu, a w świeżą (praktycznie sterylną) gazetę można w razie nagłej potrzeby nawet zawinąć noworodka, więc bez wahania pakuję sałatę w przeczytaną. I to od lat.
Przypomniała mi się historia sprzed lat, kiedy starsze ode mnie pokolenie speleologów wrocławskich eksplorowało pewną wielką jaskinię w Tatrach. Jeden z nich poczuwszy nagłą potrzebę udał się do bocznego korytarzyka skąd zaczął wołać o papier toaletowy.
– Nie ma! – odkrzyknęli koledzy.
– To może chociaż gazeta jest?!
– Jest, ale nieczytana!
– Może być nieczytana!…
Haneczko-eeetam…buty mam już wyczyszczone,a poza tym najbardziej lubię chodzić
w pepegach albo w klapkach (nie trzeba czyścić).
Tylko sezon na klapki u nas jakoś trochę krótki 🙁
Yurku- a fish and chips zawijane swego czasu w gazetę?
Szczerze klepiac, to zdaje sobie znakomicie sprawe, ze jest jeszcze cala rzesza ludzi na planecie, ktorzy sa w stanie znacznie lepiej wlasne i nie tylko madre mysli przkazac w formie drukowanej.
Jesli idzie o robienie nalesnikow, to wlasnie ja stanowie planetarna czolowke. Bede skromny i klepne, ze nie widze wokol nawet takiego, ktory by mi do piet dorastal 🙄
Przyjaciel nie traktuje nalesnikow powaznie. Jest zdania, ze nie da sie dopasowac zadnego dobrego wina do tego typu potrawy 🙁 i tu sie calkowicie zgadzam.
Jada czy nie jada Przyjaciel nalesniki, nie ma to zupelnie zadnego znaczenia. Kiedy robie nalesniki przyglada sie zawsze temu co robie z niezwyklym spokojem. Bo jest i na co 🙂 🙂 🙂
Smaze jednoczesnie na dwoch patelniach, przewracam nalesniki bez uzycia dodatkowych narzedzi. Stosuje dwie metody.
Pierwszy polega na wycisnieciu z patelni jednoczesnie obu nalesnikow do gory i podczas ich lotu zamieniam patelnie, ta z lewej reki trafia do prawej i odwrotnie.
W drugim przypadku patelnie caly czas pozostaja w tych samych rekach ale nalesniki po wykonaniu salta do tylu laduja na sasiednich patelniach. Ten z prawej patelni laduje na lewej i odwrotnie. Takie czynnosci wykonuje w ramach rozgrzewki po ktorej przychodzi czas na prawdziwa sztuke.
Ekwilibrystyke nalesnikow zaczynam od salta w tyl + jeden obrot w prawo. Kolejna akrobatyka na wysokim poziomie to dwa salta do tylu + dwa obroty w osi horyzontalnej. Do tego dochodzi zamiana miejsc ladowania. Itd itp.
Wrodzona skromnosc hamuje mnie przed dalszym klepaniem.
Nagraj te akrobacje i wrzuć na blog 🙂
Niezly pomysl Jagodo 🙂 . Zdaje sobie sprawe, ze bylby to przeboj blogu i wszyscy robiacy nalesniki ogladaliby to video przed przystapieniem do pieczenia. Gdybym to ja nakrecil, bylaby mozliwosc ze video bedzie moglo otrzec sie nawet o oscara. 🙂
Problem jest jednak, jak sama wiesz, w tym ze pieke nalesniki na dwie patelnie jednoczesnie, zajete sa zatem obie gorne konczyny a i dolne nie sa w tym czasie bezrobotne.
Brakuje zatem kolejnych dwoch rak do prowadzenia kamery. Nikt inny nie zrobi tego lepiej niz ja. A zatem widla nie budziet 🙁
Dziekuje za inspiracje 🙂 🙂 🙂 🙄
Chodzi mi Jagodo ten pomysl po glowie 🙂
Poszukam dobrego chirurga o zdrowych zmyslach i, kto wie moze zdecyduje sie na doszczep dwoch rak. W koncu od przybytku glowa nie boli.
Zastanawiam sie czy tytul dzisiejszego wpisu Gospodarza jest juz zastrzezony
Fantastycznie nadawlaby sie na tytul videa 🙂
Połączenie patelni do smażenia naleśników z kołem garncarskim 😉
https://www.youtube.com/watch?v=dOcmUl8c7Sc
Bardzo apetyczne pekińskie śniadanie 🙂 Ten chrupki arkusik w środku to smażona świńska skóra, mniam…
Widziałam dziś scenę jak z komedii filmowej, ale wcale nie do śmiechu.
Wracałam rowerem z ogrodu, kiedy ze szpitala na ulicę przede mną wyjechała karetka na sygnale i pognała prosto przed siebie.
Sęk w tym, że od kilku miesięcy mamy nowe skrzyżowanie i zmianę ruchu. Na tym skrzyżowaniu, 100 m od szpitala, samochody muszą skręcać w lewo lub prawo, na wprost jest tylko dojazd do domów na tym odcinku ulicy dochodzącym do ulicy głównej, dalszy przejazd jest jednak zablokowany słupkami. Informuje o tym znak drogowy na skrzyżowaniu. Rowerem można jechać prosto, co zawsze robię. Wielu obcych kierowców z GPS ląduje tam także, widzą niedaleki hotel – ich cel podróży, ale nie mogą przejechać. Słupki notabene są poobijane i już kilka razy wymieniane, bo niektórzy z przyzwyczajenia…
Ale żeby karetka?
Może nowy kierowca i korzystał z nawigacji, a może stary – z przyzwyczajenia i stresu popędził prosto, po 300 metrach musiał się wycofać (nie odważył się rozwalić słupków) już bez syreny, włączył ją dopiero na głównej drodze…
Mam nadzieję, że opóźnienie (kilka minut) nie zaważyło na losach pacjenta 🙄
Teraz już mniej jest pomyłek drogowych przez GPS, ale lata temu…? Po pierwszym naszym Zjeździe Gospodarz wracał do Warszawy z Misiem w samochodzie (i oczywiście z Żoną) miał nowiutki GPS i zaprogramował go na najkrótszą drogę – dzięki temu plątali sie po lokalnych objazdach i opłotkach dobre kilka godzin dłużej, niż było trzeba. Koleżanka Młodszej wjechała przodem wozu do jeziorka – zagapiła się słuchając p. Hołowczyca i wjechała ściśle wg zaleceń…
Ja lubię wersję wytrawną (+ feta):
http://bartniki.noip.me/news/Gotuj_sie/Przepisy/00.FOTO_PRZEPISY/Nalesniki/
Naleśniki na słodko to taczej deser. U mnie w domu były „modne” na słodko – twaróg roztarty z żółtkiem lub dwoma + cukier, w tym waniliowy.Ciasta na naleśniki bywają różne, u mnie na przykład Mama od jakiegoś czasu zaczęła oddzielać białko od żółtka i ubijać z białek pianę, którą należy lekko wmieszać na końcu przygotowywania ciasta.
Szaraku,
jestem pod wrażeniem Twoich naleśnikowych akrobacji 😉
Moje pierwsze próby z odwracaniem naleśników w powietrzu odbyły się przed wielu laty w jednej chatce w fińskiej Laponii. Patelnia była solidna i żeliwna, smażenie odbywało się na otwartym palenisku. Kiedy pierwsza próba zakończyła się lądowaniem naleśnika na podłodze, kolejne postanowiłam przeprowadzić za progiem chatki. Uznając moment za właściwy machnęłam zamaszyście patelnią, naleśnik wzleciał wysoko do góry i… już nie wrócił 🙁 W locie złapał go kuukkeli czyli sójka syberyjska i uleciał… Za chwilę zleciała się cała szajka 😉
Pyro,
po każdej zmianie w ruchu, objeździe, nowooddanym do ruchu odcinku drogi należałoby urządzenie nawigacyjne aktualizować. Gdybyś wiedziała, ile razy miły głos nam w Polsce mówił: po 80 metrach skręć w prawo, a my właśnie byliśmy na nowej autostradzie albo nowym objeździe… Na ekranie widać było, że jedziemy w szczerym polu, co jakiś czas nad jakąś dróżką, a nawigacja kombinowała, jak nas na tę dróżkę skierować 😉
Problem jest, kiedy kierowca gapi się w ekran i nie zwraca uwagi na znaki drogowe i tablice informacyjne…
Mieliśmy już gości, którzy przyjechali bez mapy i atlasu, ale kierowali się GPS-em, a potem nie potrafili nam powiedzieć, jaką trasą przyjechali. Nawet jezior po drodze nie zauważyli, a jak zauważyli, to nie pamiętali, po której stronie 😉
Przełęcz? Jaka przełęcz? Zakręty były…
Nemo – swego czasu jadąc na motorze za plecami Jarka, potrafiłam oglądać teren, czytać znaki i informacje i liczyć słupki przy drodze. Teraz jadę wygodnym samochodem jako pasażer i jak Bozie kocham – kiepsko widzę teren i nie zdążę przeczytać znaków, a jak informacje są nad drogą – to zapomnij – robię za analfabetę.
Pyro,
to fakt, z wiekiem coraz trudniej o uwagę i szybkość reakcji, i ja się cieszę, że odpowiedzialność pilota przeszła na urządzenie GPS, ale bez map nie wyobrażam sobie podróży. Nasza nawigacja ma na imię Carla (ustaliliśmy z Młodymi jadąc onegdaj na wesele do Rumunii) i ma tę dobrą stronę, że rzadko się zagapia (choć i jej się zdarza) a jak źle zrealizujemy polecenie, to nie krzyczy i nie narzeka, tylko po cichu kombinuje, jak nas znowu wyprowadzić na właściwą trasę 😉
Dala Szaraka i nie tylko 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=GEKHnXoJX-4
Danuśka – znaczy lepsi od Szaraka? Niemożliwe!!!
Nemo – to Młodsza jeździ z całą biblioteczką map, nawet za zagraniczne uczniowskie wycieczki z zawodowymi kierowcami i przewodnikami. I zawsze te mapy okazują się potrzebne (np przy objazdach, dojazdach doobiektów itd).
Właśnie testuję GPS – a z bezterminową aktualizacją map. W ofercie jest darmowa aktualizacja 4 razy w roku. Ale dobre mapy pod ręką nie zaszkodzą 😉
Irek – korelacja z mapą, to jedno, ale czy ktoś z tych firm robi objazd trasy z pilotem (notatki)?
Mapy też powinny być aktualne 😉
Ostatnio jak jechaliśmy nową drogą ekspresową S3 ze Szczecina do Gorzowa, to nie mieliśmy jej ani w nawigacji, ani na mapie 🙄
Obwodnicy Wrocławia też nie.
Nemo – nie mieliście bo to zupełna świeżynka. Za to Stanisław jadąc pół-zach obwodnicą Poznania wylądował chyba z rok temu tuż przed hałdą ziemi.
Gospodarz o naleśnikach, a mnie wieczorem naszło na pierogi:
https://picasaweb.google.com/117058604526315789327/Pierogi#slideshow/6083893034388563778
Normalnie i standartowo robię z czterech rodzajów sera białego, dzisiaj było z dwóch. Zabrakło mi sera typu włoskiego który w połączeniu z serem tłustym daje najlepsze rezultaty smakowe. Ale co tam, musi zostać. Dwa dni temu robiłem pierogi z mięsem 🙂
W sobotę robiąc zakupy w sklepie mięsnym zobaczyłem pierogi słynnej gospody Pazibroda, o której kilkakrotnie pisał Gospodarz. Właściciel uruchomił małą fabrykę . Gospodę niestety mogłem obejrzeć w internecie, mimo, że ode mnie rzut dwoma beretami. Zachęcony opowieściami innych moich znajomych o wybornym smaku potraw w/w gospody kupiłem kilogramowe opakowanie pierogów z mięsem. Będę nieskromny ale moje są dużo lepsze 🙂 Niestety kupione miały twarde ciasto i nie były tak ładnie zrobione jak moje i trudno nazwać je pierogami domowymi …
Za to ja nie chcę się chwalić, ale wylądowałem najdalej, tam gdzie każdy naleśnik jest na wagę złota.
Wszystko będzie dobrze.
Misiu,
jak się robi takie ładne falbanki?
Placku,
fascynujące. Dobrze, że była tam już kamera i wóz transmisyjny 😉
Chińskie?
Placku
Tam gdzie wylądowałeś naleśniki są na wagę złota, a nawet są inkrustowane brylantami 🙂
Ja niestety jestem zacofany technologicznie i do zrobienia pierogów używam pięciu składników i prostego narzędzia jakim jest wałem i wykrojnik do ciasteczek . Postęp jednak jest zauważalny, bo wałek jest z plastiku ma silikonową powierzchnię . Ostatnio też, po wielu eksperymentach technologicznych przy wytwarzaniu pierogów zacząłem używać masła, co znacznie poprawiło właściwości smakowe i organoleptyczne . Do tego dochodzi prawdziwa ręczna robota, której nie za bardzo potrafię zmechanizować Gdybym tak jak ty pracował w NASA to pewnie skonstruowałbym zawijarkę do falbanek a tak muszę zawijać ręcznie jak prawdziwa Kurpianka 🙂
Nemo
Gdybym był Kurpianką to bym powiedział, że falbanki ma się wyssane z mlekiem matki. Dawniej pierogi sklejałem widelcem jak moja mama, ale w którymś momencie nie wiadomo gdzie i kiedy pojawiły się na moich pierogach falbanki. Sam nie wiem jak to się stało. Najważniejsze, że tak sklejane pierogi nie rozklejają się podczas gotowania, mimo , że ciasto w moich pierogach jest bardzo cienkie.
A propos GPS – naprawdę przydaje się w wielkich metropoliach i dużych miastach, a poza tym nie ma to jak mapa.
Jestem przyzwyczajona do zerkania na mapę jako pilot naszych wycieczek, pamiętam czasy, kiedy żeby przebić się przez duże miasto, nieznane, trzeba było mieć oczy naokoło głowy – zerkać na mapę, na znaki, a i tak się człowiek nieraz pogubił.
Teraz cała przyjemność, zaprowadzi jak po sznurku („zmień pasmo na prawo/lewo, za 100m skręt w prawo/lewo).
Nie opłaca się wybierać całej trasy (np. lotnisko Schiphol – Antwerpia, adres taki a taki – ale na tej trasie niepotrzebna mi gadanina) napisy cię kierują, ale jechać pod konkretny adres to wspaniała rzecz – GPS prowadzi jak po sznurku.
Zapraszam chetnych na wirtualna wycieczke na Big Island
https://picasaweb.google.com/112949968625505040842
Jest tam plaza z czarnym piaskiem, plantacja drzew kakaowych i gecko wylizujacy sok z owocu kakaowca. Wizyta do miejsca pamieci Kapitana Cooka, dalej wystep tancerek hula i pana, ktory miota ogniem. Nastepnie krotka wizyta na rynku z owocami. Tam mozna sie napic orzezwiajacej wody prosto z kokosa i zobaczyc urzadzenie do rozbijania orzechow macadamia. Przy wyjsciu z rynku czekaja swieze, pachnace lei.
Piec imu to praktycznie miejsce pod ziemia wylozone kamieniami. Rozgrzane kamienie sluza do pieczenia miesa ze swini z przyprawami. Pozniej porcje tego miesa sa serwowane owiniete w liscie taro. Bardzo smaczne danie. W albumie o jedzeniu jest poke na kilka rodzajow. Kazde bardzo smaczne. Jest jeszcze kilka albumow z HI. Przy wszsytkich zdjeciach sa podpisy.
Powrot do domu to mila niespodzianka. Na lotnisku czekal na nas „one of a kind” B737 pomalowany w kolory Hawaii, „Spirit of the Islands”. Alaska Airlines ma po jednym samolocie specjalnie pomalowanym na kolory podkreslajace popularna trase. Na przyklad B737, ktory wyglada jak duzy losos.
Przyjemnej wycieczki.
Teraz śnią mi się tacy mężczyźni :
http://bartniki.noip.me/news/IMG_8669.JPG
A pamiętasz jak prowadziłaś jacht po zielonej nitce GPSu w nawigacyjnym systemie Nobeltec?
Dzień dobry,
Nie jadam naleśników, od dziecka ich nie cierpię I pewnie tak już zostanie.
Myszkując po internecine natrafiłem na nagranie sprzed dwóch lat. Może ktoś jeszcze też nie widział – zwykłe spotkanie z niezwykle zwykłym człowiekiem. Czytałem jego dwie książki – tak sobie go wyobrażałem.
Nagranie jest długie, półtorej godziny, ale ja się nie mogłem oderwać.
https://www.youtube.com/watch?v=jKzE6xd6jM8
Dobranoc 🙂
Orco,
nasze ulubione z Twojej fotograficznej kolekcji to malutki gekon, na tle owoców i grzyb, podobny do czubajki kani, rosnący na lawie.
I oczywiście piklowane ogórki, w sklepie na Hawajach 🙂
Orco,
Podziwiam twój rozmach w podróżach – od Alaski po Hawaje. Po cichu zielenieję z zazdrości… 🙁
ewa
22 listopada o godz. 8:57
Wiem, ze to jest tylko zart. 🙂 Odleglosc i czas nie pozwalaja mi odwiedzac miejsc, ktore Ty zwiedzilas i z wielka pasja opisujesz na blogu.
Mam nadzieje, ze moglam Tobie troche przyblizyc wyspy i niektore atrakcjie.
Krzych zwrocil uwage miedzy innymi na bialego grzyba rosnacego na czarnej lawie. Trudno bylo nie zauwazyc tego grzyba. 🙂