Tabuny św. Mikołajów kłusują po niebie
Na szczęście – to zapewne dzięki zdolnościom reniferów – sanie licznych św. Mikołajów zgrabnie i szybko poruszają się nad powierzchnią ziemi, więc brak śniegu im nie przeszkadza. Już zaczęli rozwozić upominki, by zdążyć do wigilii wszystkim je dostarczyć.
Ponieważ parokrotnie byłem w różnych księgarniach, zauważyłem, że ruch w nich jest wprost niezwykły. W poprzednich latach zainteresowanie nowościami książkowymi nie było chyba aż tak duże. Trzeba przyznać jednak, że wydawcy też się postarali, by tuż przed Bożym Narodzeniem dostarczyć na rynek ciekawe i wartościowe dzieła.
W naszym domu umówiliśmy się, że nie będziemy wydawali pieniędzy na żadne tzw. durnostojki ani kosmetyki, które można przecież kupić przy innych okazjach, tylko właśnie na książki. Zwłaszcza że nie są to trudne zakupy, bo znamy swoje wzajemne zainteresowania i na ogół wiemy, co stoi w naszych biblioteczkach.
Tu muszę się przyznać, że często kupuję dzieła, których sam jeszcze nie czytałem, a bardzo bym chciał. Teraz będzie to tym łatwiejsze, że w rodzinie sobie nawzajem chętnie pożyczamy, bo łatwo potem pożyczony tom rewindykować.
Na dodatek tęsknotę za jakąś książką łatwo zaspokoić, ujawniając niby przypadkiem, że bardzo chciałoby się ją mieć. Wiadomo, że takie plotki szybko rozchodzą się po rodzinie i trafi ona do mikołajowego worka. Ja np. mam taką nadzieję na otrzymanie „Lalki” Prusa, która przed laty wyparowała z moich półek, a uważam, że to najlepsza i niestarzejąca się powieść zasługująca na Nobla (zamiast kiczowatego i nudnego romansidła Sienkiewicza „Quo vadis”).
Chciałbym móc sięgać po nią, by czytać dla odpoczynku, zwłaszcza w momentach zmęczenia okropną polszczyzną współczesnej literatury.
Komentarze
dzień dobry ..
ciekawe czy „Lalka” jest w szkole lekturą bo jak nie to wielu młodych ludzi ominie taka piękna literatura ….
mrozek a szron udaje śnieg …
Śniadanie ze sztuką!
(I z lekturą!) —
— Parmigianino, Portret mężczyzny z książką.
Śniadanie na trawie? – też możliwe, choć w tym momencie chrupko tam… 🙂
Bo ona jest wieczna jak trawa
bo ona jest wieczna!
…Miłość, nadzieja, przyjaźnie, praca nad równowagą ducha, pielęgnacja zainteresowań, pasji, perfekcji — zwyciężą a z pewnością dadzą siłę spokoju do przetrwania albo i przeciwstawienia się różnym popular delusions harcom małp z brzytwą…
też możliwe
Nobel dla Lalki nie były możliwy, bo była za duża różnica czasu między wydaniem powieści, a po raz pierwszy przyznaną Nagrodą literacką 🙂
Co do Sienkiewicza, zgoda, też uważam, że oceniany z perspektywy czasu nie okazał się pisarzem najwyższych lotów, jednak Nobla dostał za całokształt, nie za jedną powieść (” za wybitne osiągnięcia w dziedzinie eposu” i za „rzadko spotykany geniusz, który wcielił w siebie ducha narodu”). W tamtym czasie Sienkiewicz był fenomenem, który „pokrzepiał serca”, myślę, że to odegrało też pewną rolę. Wielokroć zresztą uważano, że literacki Nobel wiąże się z decyzją polityczną, jak np. w przypadku Sołżenicyna, którego wyróżnienie tą nagrodą było uzasadnione: za moralną siłę, czy niedawno np. Swiatłany Aleksijewicz, którą skądinąd od dawna bardzo lubię i cenię.
taki pomysł na …
http://listodmikolaja.fdn.pl/
Dzień dobry.
MałgosiuW, z powodu zakichania nie mogłam Cię urodzinowo uściskać, dzisiaj też nie mogę, więc tylko z daleka ciepłe pomachanko!
Haneczko dziękuję i odmachuję, zdrowiej 🙂
Dzisiaj żadne pomysły mnię się nie imają. Jak to swego czasu mawiała moja koleżanka czuję się, jak groch przy drodze 🙁 Wczoraj ledwie się przywlekłam z mojej tury po sklepach, bo jakaś paskuda przeziębienowa zaczęła mnie rozbierać. Rozbiera nadal zatem w ruch poszły gripexy, miody, cytryny, imbiry i inne takie. Będę grzecznie leżeć pod kocykiem i czytać zaległe pisma i książki. Szkoda, bo takie piękne słońce za oknem 🙁
Okładka tej „Lalki” zaprezentowanej przez Gospodarza tak trochę (albo nawet mocno trochę) w stylu harlequinowym 😉
O,to my z Haneczką, ani chybi, przez jakoweś bliźniacze paskudy zaatakowane.
B. Prus to mój ulubiony pisarz polski, „Lalkę” i „Emancypantki’ czytam co dwa-trzy lata (W „Lalce’ co nieco, a w ‚Emancypantkach’ sporo opuszczam), ‚Faraona’ nie lubię. Chciałabym stowarzyszyć się tak jak zgromadzą się wielbiciele ‚Klubu Pickwicka” albo Sherlocka Holmesa, Szwejka (i ja ich lubię). W pojedynkę obliczam wiek, ustalam daty urodzenia Wokulskiego, Rzeckiego. Im jestem starsza, tym bliższy mi Rzecki, a tak mnie kiedyś irytował ten zrzęda. Kawały studentów kiedyś były fantastyczne, dziś jest inaczej.
Okladka Lalki jest znakomita, odsylajaca natychmiast do XIX- wiecznych wycinanek dla dziewczat z papierowymi lalkami, ktore sie ubieralo w wycinane z papieru sukienki. Ssietne!
Starry1, nigdy nie zakladalam sama klubow milosnikow jakiejs ksiazki czy autora, ale intuicyjnie czuje, ze najlepszym dla Ciebie wyjsciem byloby zalozenie konta na Facebooku z Prusem w nazwie. Zdziwisz sie ile zaczniesz otryzmywac prosb o zapisanie sie do grona Twoich kumpli – ludzi podzielajacych Twoje zainteresowania i pasje. I to z calego swiata.
Ja jestem na Fejsie zaledwie od paru miesiecy i ledwo sie opedzam od osob, ktore chcialyby sie zakumplowac i rozmawiac. Moj profil jest oczywoscie znacznie szerszy tematycznie niz jeden autor, ale i tak zglaszaja sie osoby, ktorych nigdy bym nie podejrzewala, ze chca sie kumplowac czy ze mnie starannie sledza i czytaja. Wczoraj np. przyjelam do grona kumpli ks. Andrzeja Lutra, tego samego, ktory sie tak pieknie zachowal organizujac msze dziekczynna po skonczeniu sie prezydentury Komorowskiego. Mam dla niego duzo szacunku nie tylko za to, ale i za to, co pisze.
Mysle, ze jest wiecej ludzi, ktoryz uwielbiaja Prusa, tak jak Ty. Warto ich wyluslac z sieci. . Wiec zacznij od Face’a i sie wszyscy odnajdziecie w cyberprzestrzeni. I zaraz masz juz klub i multum nowych znajomosci. I zabawa jest przednia,
Radzę starannie sprawdzać osoby które chcą się „zakumplować” Duża część, to stosunkowo młodzi ludzie dążący jedynie do zwiększenia liczby znajomych. Dla pochwalenia się ilością. To nic nie wnosi, jeno zaśmieca Fb.
Zaproponuję inną lalkę, bardziej współczesną – powieść Jacka Dehnela „Lala”. Ponieważ ta powieść mi się podobała, ostatnio kupiłam „w ciemno” dwie jego książki. Mój Mikołaj, nadzorowany przeze mnie, był dość szczodry w tym roku.
To sluszne ostrzezenie. Dlatego po otrzymaniu prosby o wpisanie na liste kumpli, po pierwsze sprawdzam profil i dopiero wowczas akceptuje lub nie. Do tej pory nie musialam nikogo jeszcze wywalac, . choc dziala mi na nerwy jakis mlody czlowiek, ktory na swoim profilu umieszcza wylacznie wlasne zdjecia, robione trzy razy dziennie. Chlopak jest ladny i te rzeczy, ale nie dla mnie. Na szczescie jest absolutnie nieszkodliwy, a tylko lekko upie..liwy.
Natomaist od paru tygodni dobija sie do moich drzwi jakis „amerykanski general”, w mundurze i z odznaczeniami. A poniewaz nie umialam znalezc absolutnie nic na jego temat, to podejrzewam, ze jest takim generalem jak ja Lolobrigida (tak sie mowilo w latach mojej mlodosci, a dzis pewnie malo kto wie who or what is Lolobrygida) ).
Aha, i jeszcze nie wuszczam nieznajomych, ktorzy zwracaja sie do mnie per „Czesc!”.
Moze jest malostkowe i nie z duchem tych demokratycznyc czasow, ale nie moge sie przemoc.
Z Dehnelem (na liscie moich kumpli) ostatnio nieustannie sie nie zgadzam w roznych sprawach, ale cenie od lat bardzo talent i umyslowoc. To mowisz, ze polecasz te Lale, Alicjo?
Polecam. Miałam ją ze sobą na statku, przeczytałam i zaproponowałam Nisi, nie była chętna, bo akurat pisała wtedy „Matkę wszystkich lalek”(nomen omen), ale przeczytała kilkanaście stron i ją „wcięło”. Jej także się podobała.
Nie pamiętam, czy Gospodarz polecał nam książkę „Okupacja od kuchni – kobieca sztuka przetrwania” Aleksandry Zaprutko-Janickiej. Wydana w tym roku, więc jeszcze ciepła, wydana przez http://ciekawostkihistoryczne.pl/
Pyra by miała używanie 🙂
dziewczyny zdrowia a pogoda zdradliwa .. mnie dziś głowa boli od rana a musze być zdrowa ..
dziś robię jajka faszerowane z wędzoną makrelą .. Nisia bardzo lubiła i z okazji urodzin pewnie też by robiła dla siebie i gości …
jutro pod TK o 12 godzinie spotkanie .. jakby ktoś chciał wiedzieć ..
w Gdańsku, Szczecinie, Poznaniu, Lublinie, Wrocławiu, Bielsku Białej o 12 godzinie też się spotykają ..
Alicjo podobno wśród uszek 1 ma być z pieprzem zamiast grzybów … kto je znajdzie w wigilijnym barszczu, będzie miał szczęście w kolejnym roku … znacie ten zwyczaj? …
Oby sie udaly te manisfestacje. Boje sie jedynie ptookatorow naslanych przez PiSlub jego zwolennikow. Oni przed niczym sie juz nie cofaja, jak np wpisanie do ofocjalnego komunokatu KODu, ze nie cofnie sie przed zabiciem Koaczynskiego.
Nie chce mi sie wierzyc, ze sie dzieje to co sie dzieje.
Prowokatorow, rzecz jasna.
Jolinku,
nie słyszałam o takim zwyczaju, ale kupuję, świetny pomysł 🙂
W Gdańsku w niedzielę.
Tez nie słyszałam o tym pieprznym uszku 🙂
Zwyczaj z pieprznym uszkiem ciekawy, dla mnie to też nowina.
Alicjo-dzięki za podpowiedź, jeden Mikołaj jeszcze nie zdecydowany, to podrzucę mu
również”Lalę”na listę 🙂
Wystarczyłoby na uszka dla całego blogowiska…PIĘKNY!
http://poznajpolske.onet.pl/mniej-znane-rekordy-polskiej-przyrody/84czfp
Moim zdaniem Jacek Dehnel jest pisarzem, którego twórczość lepiej obserwować. Niezły jest też Wojciech Kuczok – to jest młode pokolenie (Jacek – rocznik mojego syna!).
Mam pytanie do doswiadczonych.
Dzis pierwszy raz nadzialam sie w polskim sklepie na swieze ciasto pierogowe, juz rozwalkowane. Nie kupilam, poki ktos mi nie doradzi:
1. czy jest dobre?
2. czy da sie je rozwalkowac nieco cieniej? Chcialabymym uzyc je na cos w rodzaju ravioli. kopre maja zawsze ciasto bardzo cieniutkie, delikatne. W zamrzalniku mam od ubieglej jesieni swieze ladnie oczuszczone kurki. i czas je zuzyc. Idealnie nadaja sie na duze kwadratpwe ravioli.
Bradzo zazdroszcze ludziom. ktprzy robia wlasne pierogi, niestety nie jest to moja dzialka kompetencji. Ale gptpwe coasto moze byc pomocne.
no i jestem „najgorszysortPolaków” i jak tu iść spać spokojnie … 🙁
O co biega Jolinku? Przecież wiemy żeś z górnej półki!
JK tak rzekł …
Heleno,
” Lalę” bardzo polecam. Czyta się ja doskonale. Książka ma już sporo lat, w 2006 roku otrzymała Paszport ” Polityki”, a w tym roku została uznana za najpopularniejszą książkę w … Rosji.
Chyba znów po nią sięgnę, zwłaszcza że stoi na półce.
O gotowym cieście pierogowym nic mi nie wiadomo, jeszcze go nie widziałam. Ale pierogi robię sama, choć bez entuzjazmu. Nie lubię tego pierogowego bałaganu.
Jolinku,
w takim razie jesteś w dobrym towarzystwie.
Heleno,
bardzo delikatne, już rozwałkowane i pokrojone na kwadraty względnie koła, zamrożone, mają u nas w sklepach azjatyckich. Kiedyś często kupowałam – dla mnie jest ono nawet za cienkie, chociaż nie rozkleja się. Sprawdź może u siebie, powinni to mieć, jak nie Chińczycy, to Koreańczycy. Tanie było, 2-3$ za paczkę kilkudziesięciu sztuk. O proszę, jakie uszka 🙂
http://chinesefood.about.com/od/dimsumwonton/r/wontonwrapper.htm
O, ja wiem. to sa t.zw. skins do wontonow. Ale ja, o dziwo, nie mam nigdzie w poblizu sklepu orientalnego. Wiec mnie to ciasto na pierogi ucieszylo.
Ale zapomnilam wspomniec, ze zakupilam w tym samym sklepie t.zw. karkowke i jeszcze dzis przed pojscuem spac moze powtykam w nia czpsmku i rozmarynu.
Jesli i tym razem wyjsdzie wysuszona, nigdy juz nie kupie! Dosc mam upokarzania mni kawalkiem prosiecia.
Heleno, ja zwykle piekę w folii i nigdy karkówka nie wyszła mi sucha.
Dzieki, Malgosiu. Ja tez bede w Folii piekla. Jak dlugo na kilogram?
Heleno,
to jest różnie, w zależności od mięsa i ile go jest. Niech żyją worki foliowe! Zazwyczaj na opakowaniu są „wytyczne”, jakie mięso ile piec.
Właśnie,
przy tych workach niewiele roboty, zapakować mięso według instrukcji, nie trzeba podlewać, każdy rodzaj mięsa wychodzi soczysty i smakowity.
Nie mam juz chyba tych zaroodpornych workow pod reka. Ale mam termomentr do miesa. To powinno wystarczyc.
U nas dzisiaj rekordowa temperatura od prawie 100 lat, +14c i słonecznie, ale taki trochę nieprzyjemny wiatr nad jeziorem.
Rok temu…podobno było 20cm śniegu i Jerzor odśnieżał.
Do Basi a’capelli prośba –
a może podrzuciłabyś jakieś fotki z tegorocznego przedświątecznego Krakowa? Za parę dni?
Alicjo, nie wiem, kiedy zdołam następnym razem*, ale co nieco uszczknęłam w zeszły weekend: kiermasze i grzańce już są, choinki są, smoki pikne dniem i nocą, mosty oświetlone, bombki i bąbiontka bombowe – proszę bardzo! 😎
______
*ten kołowrotek wizyt poimieninowo-przedświątecznych, opłatki, wigilije… te skisłe klimaciki niesprzyjające fotkom… a gdyby ładnie i cudem był czas – ludź (jak się zna) wybierze pętelkę rowerową… 🙂
PS, trzeba przyznać. że Kompan postarał się tydzień temu znacznie bardziej! (Zresztą nie tylko w Krk) 🙂
Heleno,
Worek foliowy albo garnek rzymski
https://www.google.pl/search?q=garnek+rzymski&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwiahofD49XJAhWBrRQKHZ5SDrQQ_AUIBygB&biw=1280&bih=655
Basiu,
Od lat namawiam W. na wczesnoporanną wizytę w Krakowie, w celu uniknięcia tabunów turystów. Niestety, nie do zrealizowania. Kiedyś trzeba odespać codzienne wstawanie o 5 rano.
Dzieki, Ewa. Stlukla mi sie przykrywka od takiego. Wiec chyba folia.
Ewo, fakt, tabuny słowackie, ukraińskie i anglojęzyczne przetaczały się po Wawelu ponoć już od ósmej trzydzieści (trzeba się było ustawić w kolejce po bilety do darmowego wejścia 😉 ).
A co do pory wyjazdu (do porannego Smoczogrodu)… hmmm, trzeba sobie wyobrazić a nawet zwizualizować 🙄 że to jest sobota pracuuuująca 😎 — Taki np. Kompan wstaje o 4:14 i ten zwyczaj nie zanika tak całkiem w weekendy 😮 Jakim cudem potrafi, gdy trzeba, skupić się na a nawet endżojować wymagający koncert powiedzmy w pt około 22:30 – nie mam pojęcia O_O
Pozwolicie, że powtórzę to co napisałem u Bobika:
Obywatele! Ludu pracujacy w Warszawie!
Bardzo serdecznie dziękuję! Bardzo serdecznie!
🙂 🙂 🙂
Ja tez, Misiu, ja tez!
Nie moge sie nacieszyc jak udana jest ta demonstracja. Nareszcie spoleczenstwo sie budzi z letargu i sie samoorganizuje!
Chyba napije sie wodki.
Krakow piekny, juz niedlugo go zobacze 🙂
Dodam tez, ze Jacek Dehnel rowniez prywatnie jest wielce uroczym czlowiekiem (w zeszlym roku mieszkal w Wiedniu, dostal stypendium od miasta).
Polecam tez jego felietony o ksiazkach – Mlodszy ksiegowy.
Odkrylam w Wien sklep ze swiezymi rybami 😀
Dehnel pisze świetnie. Lala jest mi bliska, bo mieszkam bardzo niedaleko domu jego babci, czyli tytułowej Lali i „widziałam” w czasie czytania miejsca, o których pisał. Zupełnie inaczej odbiera się wtedy książkę…
Oczywiście ” Młodszy księgowy” też wart polecenia. Nie czytałam jeszcze książki o matce Makrymie.
A karkówkę pieczemy w czymkolwiek, byle większość czasu pod przykryciem.
Kraków, jak widać, przygotowany do świąt, ale i w szacie codziennej też pięknie wygląda. A capelli i jej Kompanowi należą się podziękowania za ciekawe zdjęcia.
@Magdalena
Mozesz mi zdradzic gdzie we Wiedniu odkrylas rybny sklep? Jade na swieta do syna, ryby kupowalam do tej pory zawsze am Rochusmarkt albo am Karmelitenmarkt albo am Naschmarkt. Jak wiesz napewno , ceny sa tam aptekarskie. Z gory dziekuje.
Larkowla wlasmoe w piecu. Starannie owinieta.
Basiu,
szczerze podziwiam Kompana i dziękuję za przedświąteczny Kraków 🙂
Ewo, to jest sklep przy restauracji Lubin, prowadzony bodaj przez Chorwatow, Hainburgerstraße 48, w 3. Bez, niedaleko Rochusmarkt, miedzy stacja Rochusgasse a Kardinal-Nagl-Platz, U3.
Kiedy przyszlo mi do placenia, nie moglam uwierzyc, ze tak malo, wiec dostalam jeszcze kawalek ryby w prezencie.
Gratulacje dla wszystkich Pan Doradzajacych. Jest to niewatpliwie najlepszy, najdelikatnieszy i najsoczystszy schab jaki kiedykolwiek zagoscil w tym domu.
Plat karkowki, ktory wybralam, byl uczciwie przerosniety tluszczem, Ale nie zostalo z niego ani sladu. I tak wlasnie mialo byc.
Dziekuje, z pokora. Nie wiem czy jeszcze dokonam kiedys taki wybirtnego dziela kulinarngo.
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,138262,17702033,Ramen__japonska_zupa__robi_swiatowa_kariere_na_miare.html#TRrelSST
Piękny Kraków i okolice…
Raduje sie serce, raduje sie dusza….
_____
Demonstracje przeciwko lamaniu Konstytucji RP
Tak, „tam najlepsza twarz Polski” (Jaroslaw Kurski, GW) z Warszawy.
Pozdrowienia z Sztokholmu
Magdalena,
Moj syn mieszkal do niedawna na Hainburgerstr.46. W restauracji Lubin jadalismy czesto, takze mittags. O rybnym sklepie Opowiem synowi jeszcze dzisiaj. Serdeczne Dzieki!
Witam wszystkich. W imieniu Pyry całe towarzystwo pozdrawia Ryba1968. Informuję, że mama czuje się dużo lepiej. Powinna wyjść w czwartek. Jest cała szczęśliwa – dostarczyłam jej dzisiaj pieczoną karkówkę i blachę placka (doceniła, że jechałam do niej 300 km :)). Jak stwierdziła jedzenie w szpitalu jest niejadalne. Tęskni za Wami wszystkimi. PS. Trzymam kciuki za KOD i jego demonstracje.
dobry wieczór …
Rybo czekamy na Pyrę bardzo … KOD dziś dał czadu … 🙂
Dobre wieści! Pyra już wkrótce w domu, a manifestacja udała się! 🙂
Wieści z frontu świątecznego: pierniki upieczone, ozdobione, a ciocia Asia dużo się nie napracowała 😉
100 lat https://www.youtube.com/watch?v=BR04uVYWLfA
Dobre wieści!
Pyra wkrótce w domu, demonstracja udała się!
Wieści z z frontu świątecznego: pierniki upieczone i ozdobione, a ciocia Asia nie napracowała się przy tym za dużo 😉 .
https://www.youtube.com/watch?v=BR04uVYWLfA
Dobre wieści!
Pyra wkrótce w domu, demonstracja udała się!
Wieści z z frontu świątecznego: pierniki upieczone i ozdobione, a ciocia Asia nie napracowała się przy tym za dużo 😉 .
100 lat https://www.youtube.com/watch?v=Z1ysdP00uOU
Heleno, gratuluję sukcesu kulinarnego.
Z tego warszawskiego również bardzo się cieszę.
Dzięki, Rybo 🙂
dzień dobry …
pogoda okropna ..
Asiu dobra organizacja pracy to podstawa … 🙂
Dobre wiadomości od Ryby i oby już tylko takie były. Wystarczy już tych nieszczęść. Mnie czekają w najbliższym czasie dwa pogrzeby: babci naszej przyjaciłólki i mojego Stryja, ostatniego z pokolenia moich Rodziców. Oboje zmarli w piątek.
Niewesoło więc Małgosiu. Oddaj cześć godnie.
Tu, przynajmniej pogoda lepsza niż meldują warszawianki. Łagodne słoneczko rozgrzewa mi, niestety, na balkonie rzeczy jadalne, które tam wynoszę, aby nie zapychać lodówki.
Dziś miałem kacze udka do kaszy gryczannej, co została po wczorajszym. Miałem, tj jadlem sam, bo LP wysłałem do córasa z pieczenią cielęcą, a sam zostałem w domu. Wnerwiło mnie, bo mialy byc kacze udka we dwoje, a potem, że to oni mieliby ew, do nas, a pieczeń w lodówce tylko na to czeka, a jak w końcu włożyłem cielęcinę do pieca to okazało się, że jednak nie przybędą, bo nawał planów na to jednak nie pozwoli. Dopiekłem więc w folii obie rzeczy (osobno, rzecz jasna) i dołożywszy sos z grzybami (grzyby z zamrażarki) wyprawiłem moją w drogę, a sam zjadłem jedno kacze udko do kaszy. Tyle o kulinariach dnia dzisiejszego.
A, na podwieczorek – moze jednak polityka?
Ja dziś „wydawałam” rodzinny obiad. Była zupa krem z porów z grzankami, pieczone bataty i polędwica wołowa w ziołach, sałata i kapusta kiszona. Na deser gruszkowa tarta tatin z przepisu podanego kiedyś przez Nemo 🙂 Basia była bardzo radosna, zainteresowana nowym gryzaczkiem ode mnie.
Kochani, przez dwa i pół dnia leżałam pod kocykiem i jak Pan Bóg przykazał i łykałam różne takie wskazane na przeziębienia. Dzisiaj już moja cierpliwość się wyczerpała i uznałam, że nie dam rady dłużej i trzeba się gdzieś ruszyć. Pogoda koszmarna zatem należało się ruszyć raczej gdzieś pod dach zatem wyruszyliśmy tutaj:
http://www.sohofactory.pl/pl/content/idea
Te rejony Warszawy były mi, jak dotąd, zupełnie nieznane. Czasem człek przemknął Grochowską, ale bez wnikania w szczegóły, to znaczy w boczne ulice.
Te boczne od Grochowskiej nadal nie grzeszą urodą, ale dużo nowego się tam dzieje.
Wśród starych, smutnych kamienic powstały nowe domy i powstało owo Soho 🙂
Wiem, że zaraz się będziecie zżymać na te niekoniecznie słuszne angielskie odniesienia,
ale trudno. Mnie to miejsce, mino dzisiejszego deszczu i wiatru, bardzo się podobało.
Dawne, opuszczone fabryki żyją- są sklepy, kluby, restauracje, jest fajny klimat.
Na Grochów(albo raczej do Soho, chłe, chłe) wyruszyliśmy dzisiaj z powodu :
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,19333707,slow-weekend-swiateczne-prezenty-mozna-kupic-w-soho-factory.html?disableRedirects=true
Na tym świątecznym jarmarku było rzeczywiście wszystko-jedzenie (w tym ślimaki w kilku wydaniach 🙂 ) wino, kosmetyki, książki, stare płyty, ciuchy, porcelana itp, itd…
Nawet Osobisty Wędkarz się nie nudził 😉 I to był mój największy sukces !
Ja będę wydawała w przyszłym tygodniu tzw. Christmas brunch, czyli połączenie śniadania z lanczem, o godz.10-tej.
Zawsze robiła to Bonnie, ale Jej zabrakło. W ubiegłym roku wybraliśmy się wszyscy do restauracji, to nie to samo – nie ma to jak przy kominku, w atmosferze domowej. Obmyślam jadłospis – Bonnie zawsze robiła jajka sadzone, ja zmienię to na jajecznicę na polskiej kiełbasie, ciekawa jestem, jak posmakuje.
Teraz na piśmie myślę – będę miała barszcz ukiszony, więc po filiżance barszczu i do tego uszka, ile tam kto sobie zażyczy. Myślę, że to jest dobry pomysł, wprowadzić trochę naszej tradycji. Dzień wcześniej upiekę to ciasto, co to go już umiem, z mrożonymi czerwonymi porzeczkami – to można podać jako deser z gałką lodów.
Bonnie poza jajkami sadzonymi podawała też paskudne angielskie kiełbaski, nie Jej wina, że paskudne, ale byli tacy, dla których bez tych kiełbasek nie ma śniadania, do tego fryki. Ja ominę frytki, Jerzor zabezpieczy polski chleb z „Baltic Deli” i bagietki. Zrobię sałatkę ziemniaczaną z warzywami, to każdy z uczestników lubi. No i koniecznie wysmażony chudy boczek w plasterkach!!! Z „Bałtyku” boczek, bo tam mają znakomity. Do tego kabanoski, no i będę chciała zaprezentować śledzia w oleju z cebulką – jak się przyjmie, to w przyszłym roku wkroczę z rolmopsami 🙂
Ze śledziami wolę być ostrożna, bo to nie jest coś, za czym kanadyjczycy przepadają, ale…spróbować można.
Macie jakieś sugestie typu – proste, dobre? Oprócz kabanosków będzie też talerz wędlin polskich, po trochu różnych kiełbas, pasztet… będą też buraczki z chrzanem do wędlin. Przejęłam się rolą 🙂
p.s.To wszystko musi być w atmosferze szwedzkiego smorgasbord, bo nasz salonik malutki, jadalni nie posiadamy jako takiej. Grunt, żeby atmosfera była, a to raczej zapewnione od lat 🙂
Rybo,Małgosiu,
Jak zawsze w życiu dobre wiadomości przeplatają się z tymi smutnymi….
Pyro- bardzo czekaaaamyyyy na Twój powrót do domu i na blog !!!
Alicjo-Francuzi też za śledziami nie przepadają, ale Osobisty Wędkarz bardzo lubi moją śledziową sałatkę układaną warstwami: śledzie, ugotowane buraczki i ziemniaki, jajka na twardo. Wszystko pokrojone w kostkę i polane sosem majonezowo-jogurtowo-czosnkowym.
no i dziś pyknęło nam 550 000 komentarzy na blogu … 🙂
Alicjo dobre są śliwki suszone (jak masz), morele suszone lub daktyle suszone zawinięte w cienkie plasterki boczku (z wykałaczką do spięcia) .. upiec w piekarniku lub na patelni .. na jeden gryz akurat …
Małgosiu pyszny obiad …
A, ja nie wiem.
Próbowałem dziś wieczór odświeżyć kolędy na organkach. Na „Bog się rodzi” zapętliłem się tak, że obie kotki pojawiły się na raz we drzwiach do przybytku, bo tam, uważałem, będę miał do tego należyty spokój. Wejście wąskie, a mimo to zdzierżyły obie, bo zwykle między nimi napięcia. Stara młodą toleruje aby tak ledwie. Jak grałem dalej podeszły obie, jakby chciały zapytać, czy nie potrzebuję pomocy, czy nie mogły by czegoś dla mnie zrobić.
Nie wiem, tak mówiąc szczerze.
Jolinku,
znam to, a śliwki suszone prawie zawsze pod ręką…to będzie coś lepszego, niż plastry wysmażonego boczku, dzięki za podpowiedź!
Podpisano:Kiedy twoim przeciwnikiem jest Alan Delon…(w domyśle – nie masz szans!)
https://i.imgur.com/aLzkvQM.jpg
Przyznajcie kobiety – CIACHO!
Ludzie, czyżby ten z prawej miałby być nieletni Mik Jagger?
Alain Delon obchodził zupełnie niedawno (8 listopada) 80 urodziny.
Z tej okazji w”Le Figaro”ukazał się artykuł o „ostatnim samuraju francuskiego kina”,
a Brigitte Bardot przesłała mu list z wyrazami uznania i wyznaniem, iż kocha go 80 razy 🙂
http://www.lefigaro.fr/cinema/2015/11/08/03002-20151108ARTFIG00037-alain-delon-80-ans-dernier-samourai-du-cinema-francais.php
może prezent pod choinkę … 😉
http://koszulkowo.com/produkt/najgorszy-sort-polakow-kszbag-u-natu
Co tam Alain Delon jutro Mieczysław obchodzi swoje równie okrągłe urodziny. Pozwolicie, że jako pierwszy zaśpiewam STO LAT i życzę (:——–T-A-K-I-E-J——- { RYBY
o Mieczysława można kochać jak Alain Delon … uroczy taki i niedostępny taki … Mietek całusy .. 🙂
Jolinku- no tak, trudno o prezent bardziej na czasie 😉
Skoro urodziny jutro, to Jubilata będziemy całować jutro.
Pepe, jasne! A dziewczyna – Marianne Faithfull, jego dziewczyna, która grała z Delonem w „Dziewczyna na motocyklu”, stary, ale niezły film.
Jagger już letni był, bo zdjęcie jest z 68 roku.