Wyspiarska dieta była zadowalająca
Na wyspie sąsiadującej z Naxos, czyli na Paros, byliśmy chyba ćwierć wieku temu. Z greckich smaków pozostały nam w pamięci tylko ośmiornice – najpierw wiszące nad każdą niemal portową restauracją, a potem grillowane i leżące na półmiskach pośród zieleniny i pomidorków.
Zaczęliśmy więc ponownie poznawać wyspiarskie menu – właśnie od ośmiornic. Były znakomite! A do tego efektownie wyglądały wiszące w porcie czy przed tawernami, gdy suszyły się na słońcu.Z przekąsek największe wrażenie zrobiły na moim podniebieniu sardynki z octu podawane w towarzystwie niebywale ostrej zielonej papryki i oliwek.Spośród dań rybnych najlepsze były dorady. Podobno ich smak dlatego nam tak przypadł do gustu, że nie były to ryby hodowlane (a takie na ogół sprzedawane są w polskich sklepach), lecz dzikie i łowione w sieci nad ranem każdego dnia.Kałamarnica faszerowana jarzynami i potem grillowana mogła śmiało rywalizować z doradą.Niemal tak samo pyszne były sardynki z grilla czy maleńkie rybki o nieustalonej nazwie, robione w oleju i przypominające frytki.
Zup w żadnej restauracji nie było. A od jedzenia deserów skutecznie się wykręcaliśmy, więc nie będę w tej mierze zabierał zdania.Ogólnie morska kuchnia greckich rybaków zadowoliła nasz smak, choć wolimy jednak kuchnie ich konkurentów z Italii.
Fot. P. Adamczewski
Komentarze
dzień dobry ….
a do ryb pewnie wino było … smakowało? ….
Nowy wszystkiego najlepszego z okazji urodzin ….. 🙂
Nowy, urodzinowo Ci życzę spełnienia wszystkich osobistych marzeń. 😆 😆
Już spakowana, zwarta i gotowa. „Tsimcie się” wszyscy mocno, wesoło i pysznie.
Zgago przytulanko … 🙂
Zgago – miłego pobytu
Nowy – mam w domu malbec ale Twoje zdrowie opiję herbatą (leki)
Gospodarzu – dziękuję za sprawozdanie kulinarne. Nie bywałam ani w Itace, ani w Italii, ale po tym, co przyswoiła sobie kuchnia międzynarodowa – w tym polska – też wydaje mi się, że kuchnia grecka jest bardziej prosta, naturalna i mniej wyrafinowana od kuchni włoskiej. Wielką sławą prócz serów cieszy się tylko koźlina, a z win? Retziny nie lubię.
Pyro jak się czujesz? …
dziś zwykła zupa jarzynowa gotowana klasycznie ….
Jolinku – na razie czuję się dość paskudnie, ale może mi do jutra odpuści. Jestem z lekka przytłumiona przez leki p/bólowe. Obiadu nie gotuję, Dziecko ma sobie kupić pizzę – cieszy się. Ja ugotuję tylko dla psa (on do knajpy nie pójdzie).
Rzecz w tym, że mi łupnęły korzonki międzyżebrowe i mam ograniczone ruchy ramionami.
tak to okropny ból i trudno w każdej pozycji go wytrzymać a proszki mi nie pomagały ….
u nas wiosna na całego … 🙂 … idę obadać osobiście …
Te maleńkie smażone rybki to pewnie gavros’y, bardzo je lubię.
Pyro, współczuję.
Nowy, zdrowia i pogody ducha, wszystkiego najlepszego.
Pyro – współczuję i życzę szybkiego wyzdrowienia.
Nowemu – sto lat w dobrej formie i szczęśliwego powrotu!
Wina greckie tak jak i kuchnia są na mój gust są pijalne. Wolę zdecydowanie włoskie, francuskie, hiszpańskie a nawet te z innych kontynentów. Piłem więc do morskiej diety wyłącznie retsinę, lubię bowiem jej żywiczny aromat.
Dzień dobry,
greckie potrawy ze zdjęć wyglądają bardzo apetycznie 🙂
Do greckiego wina trochę greckiego jazzu „Naxos”:
https://www.youtube.com/watch?v=rr89gkp3RtM
Nowy – wszystkiego najlepszego!!! 🙂
Kraina Twojego dzieciństwa: https://www.youtube.com/watch?v=YsMiyBLmXjw
Wisła, Kazimierz. Tego filmu nie pamiętam z telewizji, tylko serial o Templariuszach z Mikulskim. 😉
Konichiwa z Hiroszimy.
Rybo, osobiscie zostalam dzisiaj wepchnieta przez pana zawiadowce peronowego, umundurowanego i w bialych rekawiczkach, do pociagu podmiejsko-miejskiego. Nie wierzylam, ze mu sie to uda, ale zapewnil mnie, ze nie ma sprawy. No i wcisnal mnie na tak zwana sile. Musielismy przejechac jedna stacje takim podmiejskim na stacje glowna.
Pociagi dalekobiezne sa prima sort a nawet wiecej, bardzo wygodne, no i masz miejsce zapewnione jak zarezerwujesz, a jak nie zarezerwujesz, to 3 wagony sa dla takich, z tym, ze nie wpuszcza wiecej osob niz jest wolnych miejsc. Dalej o pociagach, tych dalekobieznych – otoz dokladne co do sekundy, konduktor czy inny personel wchodzac do wagonu kladzie ruki po szwam i sie klania nisko, jak wychodzi – odwraca sie do publiki i znowu sie klania. Mielismy przesiadke w Osace. Oczywiscie nie obylo sie bez spotkania Rodakow 😉
Z Warszay byli. Jerzor po swojemu zaczepil jakas kobite (juz mu chcialam dac w leb), z wygladu Europejke i popisac sie swoim japonskim (haha!), a ona, ze nie rozumie, na co on do niej, a skad jestes (po angielsku).
Ano z Europy. A dokladniej skad. Z Warszawy. Drugi dzien w Japonii, oczywiscie nie sama, tylko z kolezanka. Rozmawialibysmy dluzej, ale kolezanka juz na nia machala, wiec zyczylismy sobie wspanialej podrozy.
Pyro,
Japonczycy nie sa biedni, tu wracam do tej knajpy, gdzie same chlopy po pracy popijaja. To jest taka tradycja – widzialam w tv i czytalam tez troche. To nie jest w kazdej knajpie, tylko w wybranych na ten cel, gdzies na jakims zagubionym 3-cim pietrze, bez specjalnej ekspozycji czy reklamy. I wlasnie do takiej trafilismy, bardzo dobrze, ze widzialam to na wlasne oczy, moge potwierdzic, ze takie cos istnieje i ma sie dobrze 🙂
Sniadalismy w McDonaldzie, bo najwczesniej otwarty i przewidywalny, a ze sniadaniem nie ma zartow. Amerykanie powinni sie nauczyc od Japonczykow smazenia jajecznicy, ktora w japonskim wydaniu nie jest zasmazona na smierc, bialko jest sciete, a zoltko tak lekutko.
Tyle na zrazie, reszte po powrocie z rekonesansu.
Witam, Nowy wszystkiego najnowszego!
Dzień dobry,
Bardzo dziękuję za pamięć i życzenia.
Niesprawiedliwość tego świata wyraźnie widać dzisiaj – człowiek nawet w swoje urodziny musi iść do pracy – zmykam do fabryki! Miłego dnia dla Wszystkich.
🙂
Nowy, wszystkiego najlepszego urodzinowo, zdrowia i spelnienia planow.
Blogowiczom milego dnia 🙂
Alinko Tobie też miłego dnia … 🙂
jest pięknie … nawet jakiś bocian nad osiedlem leciał …
kupiłam dorsza wedzonego i robię pastę do kanapek … biały ser, do tego różne zioła(suche i świeże), drobno pokrojony seler naciowy i dorsz …
kupiłam też cykorię ale jutro będę kombinować co z nią zrobić …
nasza Amelka dzielna dziewczynka sama się zgłosiła do dentysty by wyrwać mleczaka … i była bardzo zrozpaczona bo pani dentystka ząb wyrzuciła zamiast jej dać by wróżka zębuszka przyszła .. ale babcia ma sztamę z wróżką i będzie niespodzianka … 🙂
Kuchnia grecka nie jest „prosta”. jest nader skomplikowana. Proste potrawy robi sie glownie dla tyrystow – suflaki, salatka grecka, ryby z rusztu, wszechobecne frytki do wszystkiego – cos co nie wymaga za duzo zachodu i co daje gwareancje , ze tyrysci nie beda krecic nosem. I slusznie, bo nie jest to kuchnia zbyt wykwintna i raczej chlopska. Ichnie desery, moze za wyjatkiem odziedzizonej po turekiej okupaxji chalwy, sa nie do przelkniecia, jak sie nie bylo przyzwxzajonym od malenskosci.
Nie umywa sie ta kucnia oczywosxie do kuchni wloskiej, ktora zarowno w werskji chlopskiej jak i „dworskiej” jest najlepsza w Europie. Tyle ze Wlochow nie da sie namowic na Skrocona Wersje Turystyczna.
To co jedza turysci w Grecji, podobne jak to co oferowane jest w greckich tawernach poza Grecja, niewiele ma wspolnego z kuchnia rodzima, chwalic Boga. Grecy dawno sie nuyczyli, ze na swej kuchni autentyxznej daleko nie zajada. Back to suflaki i salatka grecka.
ale jogurt z miodem i orzechami jest prosty i smaczny .. nawet Kot to przyzna … 😉
KOt nienawidzi miodu, wiec nie przyzna.
Przez wszystkie lata jezdzenia na greckiej wyspie Zakinthos Kot ani razu sie nie doprosil soku pomaranczowego na sniadanie zamiast „napoju pomaranczowego”. Wstretnosci kawy serwowanej na wyspach greckich turestm nie da sie opisac. Skonczylo sie na zaparzaniu wlasnej kawy i unikaniu sniadan w licznych pensjonatach i tawerenach jak zarazy.
Nowy – wszelkiej pomyślności i spełnienia marzeń. 100 lat.
kawę to ja zawszę biorę ze sobą i kubek mój też …. ale świeży sok pomarańczowy z ouzo mi smakował do śniadania ….
Kocie – turecka kawa to sam miodzik, więc co Grecy z nia zrobili, że taka paskudna?
Byłam wielokrotnie w Grecji, lubię ich jedzenie, ale nie w hotelach. Śniadania południa Europy nie mogą się równać z angielskimi. Świeży sok, czy dobrą kawę można zwykle zamówić za dodatkową opłatą, a wieczorem trzeba znaleźć tawernę w której jedzą Grecy, a kelner mówi tylko po grecku 🙂 Nie lubię retziny i nienawidzę ouzo, ale ich wina też bywają dobre.
ja ouzo jako ouzo to też nie … ale łyżeczka tego trunku do soku pomarańczowego lub kawy czyni cuda … do soku marchewkowego też pasuje …. nie lubię retziny wręcz nie znoszę …
Pyro, chodzi prawdopodobnie o wode uzywana do tej kawy na wyspach. Jest ona odsalana z morskiej i bardzo wredn w smaku. Mozna oczywiscie robic kawe z wody butelkowanej, ale wiekszosc zakkadow zbiorowego zywienia uwaza to za fanaberie i uzywa kranowki. Ponadto kawa bylaby nieco drozsza. Dlatego nie bylo wyboru. Trzeba bylo kupowac wlasna wode i wlasna kaqe i sobie zaparzac.
wIĘKSZOŚĆ WYSP TEGO AKWENU MA KŁOPOTY Z WODĄ. dOSTĘP DO WODY WYZNACZAŁ POZIOM ZALUDNIENIA. (przepraszam – cabs lock)
Nowy – śpiewaj i tańcz. Uśmiechaj się. Życzę Ci także własnego kranu i krystalicznie czystej wody.
Być może pewne słowa w mych życzeniach można także znaleźć na portalu kaukaz.pl, ale to czysty przypadek.
Na zdrowie!
Nowy, życzę stu lat w takiej formie, abyś po melbecka do piwnicy sam jeszcze mógł chodzić!
A poza tym: Wytrwałości.
dziś zmarł znany bloger Azrael … moje czytanie blogów zaczęło się od jego stron … walczył ale przegrał … 🙁
Zdrowie Nowego!
zdrowie
Nowy .. 😀
Nowy, najlepsze urodzinowe, obyś zrealizował wszystkie Twoje plany 🙂
Nowy – wszystkiego dobrego ! 🙂
Tadziu! Ledwo zdążyłem! Szczęścia i spokoju!
https://www.youtube.com/watch?v=vy3Pcc9riNo 🙂
Nowy – https://www.youtube.com/watch?v=sywhWiRy-pw
„Czekamy tak, widzimy w snach
Myślimy że…
Że kiedy nam zakwitną znów wiśnie
Gdy znów z gałęzi biały pył
Upadnie nam do stóp i my
W błękitnych strugach światła dnia
Będziemy znów w tej ciszy szli
Też światła pełni… https://www.youtube.com/watch?v=rnAZw0mKyQU
Jeszcze raz bardzo wszystkim dziekuje za zyczenia!!
:). :). 🙂
Alicjo, dziękuję za rzetelne sprawozdanie. Znowu się ubawiłam. Czekam na następny odcinek . Nowy – wszystkiego najlepszego.
Nowy!
Oceanów mrukliwych
I strumieni życzliwych,
Czarnych głębin niepewnych
I opowieści rzewnych…
A ode mnie czysta, świeża, miękka, idealna na kawę, herbatę i do… whisky, gdybyś używał 😉
Wszystkiego najlepszego! 🙂
Dzien dobry. szosta rano, 11-go, ale dolaczamy do zyczen dla Nowego 🙂
Wczoraj nie bylo rekonesansu, bo lalo jak z cebra. Zakupilismy tylko cos do jedzenia i picia w pobliskim sklepie i wrocilismy do hotelu.
Asus byl sie rozladowal, a wspanialy Jerzor, ktory zapakowal wszystko, co potrzebne do komputra, w tym mial byc przede wszystkim specjalny adapter do wszelkich wtyczek swiata, o tym szczegole nie tyle zapomnial, ile dowiedzial sie, ze nasze wtyczki to tutejsze wtyczki. Prawie prawda, tylko tutaj nie maja miejsca na taki okragly bolec do uziemienia.
No i klapa, nie mam jak doladowac komputra!!!
Ale nie na prozno mowia Polak potrafi! Bladym switem dobralam sie do tej wtyczki z pilnikiem do paznokci, zupelnie jak Basienka Wolodyjowska ze szpileczka do serca Malego Rycerza.
Nadpilowalam kapeczke (ok.cwierc mm), ale nie potrzeba bylo tak sie meczyc, wystarczylo dobrze rozhustac ten bolec i lekko sie dal wyciagnac. To tak na wszelki wypadek podaje, gdyby sie komus cos takiego przydarzylo 🙂
Teraz co mi do glowy przyjdzie z obserwacji.
Rybo, domyslam sie, do czego nawijasz pytajac o hotele – nie, w takich nie nocujemy, co to tylko wczolgujesz sie i spisz, chociaz takie jednonocki istnieja. Jakos tak od razu trafilismy jeszcze z Kingston na siec hotelowa dosyc cenowo dostepna (hotele sa tu drogie!) i zamowilismy 2 noce w Tokio. Dosyc daleko od centrum to bylo, wiec zaplacilismy pokazne frycowe, bo udalismy sie tam taksowka (40USD). Polaczenie z centrum jest swietne pociagowo, ale tego nie opracowalismy z wejscia, zbyt zmeczeni podroza. Hotel 3 gwiazdki, przyzwoity, 120us$. Wszystko jest oprocz przestrzeni, bo przestrzen tutaj droga. Pokoj dwuosobowy to znaczy pokoj dla dwoch osob w jednym lozku, chyba ze sie zaznaczy, ze chodzi o dwa lozka. Pokoj maly, ale wszystko co potrzeba jest, lazienka wyposazona we wszystko, nawet w podstawowe kosmetyki i rozne jednorazowki. elegancja – francja i bidety. W ogole jesli chodzi o uslugi, wszystko na najwyzszym poziomie.
Uwaga!
Napiwki sa obraza, nikt nie potrzebuje tutaj dodatkowej zaplaty za dobrze wykonana prace. To juz wiedzielismy wczesniej.
Wrazenie z wczorajszej podrozy z Tokio do Hiroszimy – cholera, cala Japonie zabudowali!!! Nie lze, jedynie pagory porosniete gesto bambusem sie ostaly, bo bambus malo do czego sie przydaje. Lasy w naszym pojeciu juz dawno wyjedzono paleczkami. Pewnosci nie mam, ale zdaje sie ze madry Japonczyk po szkodzie zastapil paleczki drewniane czyms sztucznym, sprawdze przy okazji.
No i przy okazji dyskusji o wyzszosci kuchni wloskiej nad grecka i tak dalej dodam swoje, ze kuchnia grecka mi bardzo odpowiada taka, jak jest w Grecji, jadalismy w jakichs tawernach, podrozujac – i bylo pysznie. szczegolnie zapamietalam nie calkiem chyba greckie, a przeflancowane skads frytki, posypywane suszonym oregano. Mala rzecz, a dodaje smaku.
Sprawa jedzenia to sprawa osobistego smaku i nie ma co potepiac w czambul jakiejkolwiek kuchni narodowej. Za sushi japonskie na japonskiej ziemi oddam wszystko, naszym sklepowym daleko do tutejszych sklepowych! Jeszcze o kulinariach, otoz ichnie salaty sa dosc bogate, na kordelce z ryzu i zawsze z dodatkiem miesa lub owocow morza. Wczoraj wzielismy jedna taka na spolke, byla to srednia micha salaty, dobrze, ze nie zamowilismy duzej! Z krewetkami i pysznym sosem orzechowym typu satay, wydaje mi sie, przynajmniej z tym mi sie skojarzylo. Alez to bylo pyszne! I najedlismy sie ta srednia salata, na obiad to pewnie za malo, ale na przegryzke wspaniale. Zaraz bede nadawac dalej, tylko sie ogarne, wszak ranek juz dawno nastal.
Alicjo, nikt kuchni greckiej nie potepia. Tylko sa dwie „grekie kuchnie”. Autentyczna i turystyczna. Autentyczna zbyt pracochlonna dla zbiorowego zywienia i nie zawsze trafiajaca do zoladkow turystow. A kawal miecha rzucony na ruszt kazdy prawie lubi. Ja tez na wyzywienie nie narzekalem, tylko na brud, nieswieze ryby, stary tluszcz do panierowanych owocow morza i spora doze cwaniactwa przy wypisywaniu rachunkow – a rczej nie wypisywaniu, tylko oglaszaniu. Ale kawal miecha zawsze chetnie wtrzachnalem. I grecka salatke z piezonym ziemniakiem i cacykami na lunch.
Japonia jest bardzo niezwyklym i pieknym krajem, ludnosc nauczyla sie zyc w wielkim tloku nie wchdzac sobie na piety.
Mam nadzieje, ze zahaczycie o stara stolice kraju Kioto i ze uda sie Wam wejsc do Willi Katsuro, co jest przezyciem na cale zycie. I takze warto jest zwiedzac w Kioto liczne w tym miesie praownie atystyczne.
Czy zauwazylas jak jest czysto? O szostej rano chodniki szorowane sa mydlem i ryzowa szczotka.. A taksowkarze i kierowcy ciezarowek nosza nieskazitelnie biale rekawiczki.
Have fun.
Przed chwilą dostałem taki komunikat:
„Alicja Adwent Witaj,
Twoja znajoma Alicja Adwent obchodzi za tydzień (18.04.2015) swoje 25 urodziny.
Złóż życzenia urodzinowe lub podaruj miłą, urodzinową niespodziankę: ”
Alicjo! Gratulacje i serdeczności!
Ewa&Janusz
Kocie,
Ty jak cos miaukniesz, to z takim impetem, ze czlowiek zaczyna watpic, czy powinien miec wlasne zdanie w danej kwestii.
Czy ja zauwazylam, ze jest przerazliwie czysto – oczywiscie i chyba nawet o tym napisalam. Wszystko jest tu bardzo poukladane w sensie ulatwienia zycia i nie tracenia czasu.
Przez Kioto tylko przejechalismy tym pedzacym pociagiem, ale zatrzymamy sie, jak bedziemy wracac do Tokio, taki jest plan. Po Hiroszimie Nagasaki a potem powoli w gore.
Biale rekawiczki nosza tutaj nie tylko taksowkarze i kierowcy ciezarowek, na ogol caly personel uslugowy, na przyklad personel kolei. Mundury pracownikow kolei mozna porownac do umundurowania marynarskiego, a kierownik pociagu to jak nasz komendant marynarki wojennej (postaram sie zrobic fotke).
Zanim dowiedzielismy sie, ze Japonczycy sa narodem niezwykle uczciwym, przekonalismy sie na wlasnym przykladzie, jedno i drugie. Najpierw Jerzor posial gdzies maly kanon, na ktorym juz bylo sporo zdjec. Dochodzac, gdzie mogl posiac, bez specjalnej nadziei udal sie tam. Aparat byl na miejscu. Ja powtorzylam – zostawilam duzego kanona na lawce dworca autobusowego. Nie odeszlam daleko, poszlismy po prostu polazic, bo mielismy troche czasu do autobusu. Aparat spokojnie czekal. Co jeszcze – w malych restauracyjkach szybkiego jedzenia tutejsi spokojnie zostawiaja na stolach czy krzeslach torby i torebki, ida zakupic jedzenie. Nikt sie nie martwi, ze mu torbe ktos zachachmeci, nie ma tu takiego zwyczaju, natomiast torba gdzies polozona oznacza, ze to miejsce jest zajete i wlasciciel zaraz powroci.
Zaraz lecimy na rekonesans, pomnik Hiroszimy jest mniej wiecej 2.2km od naszego hotelu, najpierw tam sie udamy, a potem sie zobaczy, mamy caly dzien.
P.S.O tym zachachmecaniu potwierdzil nam wspomniany przewodnik wycieczki w Tokio – jak cos lezy, to lezy, wlasciciel sie znajdzie, a jak nie, to sie posprzata i odda do tutejszego biura rzeczy znalezionych.
Zostawiłem kiedyś maleńki aparat w Meksyku, na ławce w parku. po paru minutach już go nie było! Ale to nic! Kiedyś w Krakowie, 100 lat temu, wypadła mi rękawiczka, miałem ją pod pacha (coś kupowałem) odwróciłem się… i już znikła!
Alicjo. Nie zauważyłaś mojego wpisu z 1:11?
A w taksowce kazdy pasazer dostaje na podglowku snieznbiala wykrochmalona serwetke. Poiagami w Japonii nie jezdzilem, glownie limuzynami i raz sam taksowka, kiedy zabladzilem. Ale potrafie sobie wyobrazic te obsluge. No i raz wraalem metrem z teatru kabuki, chyba w Tokio. Byla godzina szczytu i potezny tlum w kazdym wagonie. I nikt nikogo nie dotykal spoonym cialem (byl chyba sierpien). W Japonii zawsze bylo wiecej ludzi niz przestrzeni i oni to przez pokolania w sobie wypracowali.
Stara wybrala sie do kabuki wczesnym rankiem, jeszcze kasy nie byly otwarte, ale robil sie juz skwar. Przed teatrem byl tlumek kobiet. Gdy Stara usiadla na kamiennym murku przed teatrem, wachlujac sie programem, natychmiast pare kobiet chcialo jej oferowac wachlarz. Przyjela jeden z wdziecznoscia. Kiedy teatr otworzono, chciala zwrocic, ale ta Japonka nie chciala o tym nawet slyszec. A byl to bardzi piekny wachlarz – taki jak ekranik z naciagnietym jedwabiem, recznie malowany.
Ale niezwykla dopiero jest ich sztuka i rzemioslo. I teatr. I ogrody. Dlatego Kioto jest fantastycznie ciekawe. Willa Katsura sni mi sie do dzis – leciutkie pawilony odbijajae sie w stawach, sciezki posrod ogrodu zapeojektowane tak zmyslnie, ze po niewielkiej przestrzeni mozna blakac sie pol dnia i wydaje sie, ze za kazdy zakretem odslania sie nowy widok, nowa wista w nowym swietle i nowym cieniu. Willa zaprpjektowana zostala na przelomi XVI i XVII wieku, przez ksiecia- poete do kontemplacji ksiezyca.
Nie wiem jak jest teraz ale przed laty cesarska wille Katsura moglo dziennie odwiedzac tylko 16 osob – osiem przed poludniem, osiem po poludniu. To byl wielki przywilej. Och, trafic tam jeszcze raz!…
Cichalu,
zauwazylam, ale nie mialam czasu skomentowac. Rzeczywiscie cos jest na rzeczy 18-go, jak mowia, ze 25, to wypierac sie nie bede 😉
Wrocilismy z miejsca, gdzie wybuchla Bomba A (Enola Gay)
Ogladalam zdjecia – nie do wyobrazenia jest ogrom zniszczen wokol epicentrum, ostal sie tylko jeden budynek(zaprojektowany przez Czecha) ze sporymi uszkodzeniami, on jest tym pomnikiem, bo wszystko wokol obrocilo sie w proch.
Gdyby Japonczycy zostawili wiecej golej ziemi wokol pomnika, wrazenie byloby wieksze. Ale trzeba zyc, ziemia tutaj jest na wage zlota. Rozgladasz sie wkolo, a tam nowoczesne budynki pelno tego. Straszne, ale z drugiej strony gdyby Amerykanie tej bomby (i drugiej w Nagasaki) nie zrzucili, mozna zgadywac, jak dlugo jeszcze wojna by trwala i ile ludzi by zginelo. Ale dosc o tym smutnym temacie.
Blisko tego miejsca jest centrum mlodziezy – dzisiaj odbywaly sie tam zawody lucznicze chlopcow i dziewczat. Ubrani w tradycyjne stroje – bardzo szerokie spodnico-spodnie do kostek, czarne, do tego biala koszula i szeroki pas w pasie 🙂
Porobilam troche zdjec. Nawet Jerzoru (od dzisiaj ma taka ksywe z japonska) przylepil sie do dziewczyn. Japonczycy chyba sa przyzwyczajeni do tego, ze Blada Twarz chce im zrobic zdjecie, bo ochoczo pozuja, ja mam odruch pytania, czy moge.
Dzieci sa przesliczne, a rodzice nie maja hopla na punkcie, ze mam jakies zle zamiary wobec ich dzieci.
Ludzie w ogole sa przemili. Zaczepisz kogos, chetnie pomoze i zanim ty wyskoczysz ze swoim arigato gozaimas, to oni swoje, a jak my wreszcie swoje arigato, to oni znowu dziekuja nam domo arigato, ze mysmy im podziekowali 🙄
Jeszcze sprawa czystosci, i pewnie niejeden raz wspomne, otoz mam wrazenie, ze Japonczycy po prostu maja to we krwi, nie brudzic. Dzisiaj przeszlismy jakies 6-7 km i mimo wypatrywania smieci nie dojrzalam najmniejszego papierka, o petach nie wspominajac, bo w Japonii nie wolno NIGDZIE palic, tylko w wyznaczonych miejscach. Nie wiem Kocie, jak jest z tymi sprzatajacymi o 6-tej rano, czy szoruja te chodniki czy nie, ja mam wrazenie, ze chodniki nawet w zatloczonym centrum miasta wielkiego, jakim jest Tokio, nie wymagaja sprzatania, bo sa nieprzyzwoicie czyste.
Te koronki na siedzeniach w taksowkach (na wysokosci glowy) tez zauwazylam i wydawalo mi sie na pierwszy rzut oka, ze robota szydelkowa. Zaloze sie, ze sa zmieniane bardzo czesto.
Grzecznosc Japonczykow – chcieliby nieba przychylic i pomoc w sprawie, czytalam kiedys, ale sie przekonalam, ze Japonczyk nawet powymysla cos, jak nie wie (gdzie dojsc etc. byle by tylko nie wyszedl na takiego, co to nie chce pomoc. Zapytalismy pania wczoraj, jak wyjsc z tego dworca prosto do naszego hotelu, bo bylo to niejasne dla nas. Pani nam opisala, tu w prawo, tam w lewo i prosto. Obok przysluchiwal sie pan, jak pani odeszla, to podszedl i powiada, ze ta pani tak naprawde nie wie, o czym mowi, po czym nadal nam kierunek, jak sie okazalo bardzo w sam raz.
Szorowanie chodnikow mydlem i szczotka ryzowa (bez kija) widzialem na wlasne slipia w Tokio. Obudzilem sie po przylocie o czwatej nad ranem i nie mialem co z soba robic. Wiec sie wybralem zwiedzic miasto na wlasna lape. Wyszedlem z bardzo eleganckiego hotelu i ruszylem. I tak sobie idac z godzine wkroczylem do takiej bardziej robotniczej dzielnicy miasta, gdzie ludzie mieszkali w bardzo lekkich domkach, bez drzwi, nad wejsciem wisial tylko bambusowa mata i mozna bylo zobaczuc nawet gole stopy wystajace spod mat. POwoli dzielnica sie budzila i zaczely wychozic z tych domostw kobiety, z wiadrami pelnymi wody z mydlana piana i szczotkami. Najpierw szorowaly swe obejscie przed domem, usmiehaly sie do mnie i pozdrawialy, a potem te wode z mydlem wylewaly i odprpwadzaly szczotkami do malych rynsztoczkow wzdluz chodnika. Bylo to miedzy 5 a 6 rano. Za chwile chodniki byly czysiutkie i absolutnie suche.
W tej dzielnicy zauwazylem bardzo wiele kotow. Co mnie wowczas porazilo, to ze byly one wszystkie bez ogonow albo z malym kikutkiem zamiast ogona.
Przypomnialem sobie wtedy, ze okrucienstwa wojenne Japonczykow nie znaly sobie rownych. Ich sadystyczne znecanie sie nad jencami, nad comfort women, tortury etc. POmyslalem wiec: nic dziwnego, skoro sa urodonymi sadystami wobec ludzi, to i wobec kotow nie sa lepsi!…
Dopiero pare lat pozniej dowiedziem sie, ze istnieje japonska rasa kotow bezogoniastych: Japanese Bob Tail. Wiec wszystkie koty jakie napotykalem w tej dzielnicy nalezaly chyba do tej wlasnie rasy, z recesyjnym genem bezogonowosci.
Tu sa te japonskie koty bezogoniaste:
http://en.wikipedia.org/wiki/Japanese_Bobtail
Co jeszcze – ogromnie mi sie Japonia podoba. Pragmatycznosc tej nacji bije na glowe Niemcow, jakos tak kojarza mi sie ze soba jedni i drudzy, generalizujac rzecz jasna. Jezeli Niemcow uwazamy za perfekcjonistow we wszystkim co robia, to Japonczycy bija ich na glowe, a przy tym sa bardzo ciepli i serdeczni – jesli to jest poza, to bardzo sympatyczna. Ja juz po prostu szukam wad u Japonczykow, jakos znalezc nie moge, ale nie chwal slonca przed zachodem…
A propos tej wycieczki po Tokio – Byla wycieczka, autobus odjechal bez nas, bo powiedziano nam, ze bilety mozna kupic w autobusie, nie trzeba sie zapisywac i tak dalej. Jakas panienka zapamietala, ze pytalismy sie o te wycieczke. Odnalazla nas w poczekalni cala zafrasowana, komora porozumiala sie z autobusem , zatrzymala taksowke i zapodala, ze ma jechac tam i tam, i ktos nas odbierze i zaplaci za kurs.
No i tak sie stalo – odebrala nas panienka nadobna i zaplacila za kurs nie wiem ile, bo zabralo to jakies 15 minut. Wyobrazacie sobie taka dbalosc o..nie, nie calkiem klienta, bo bilety zakupilismy w autobusie dopiero, ale potencjalnymi klientami bylismy 🙂
Kocie,
te czasy chyba minely z szorowaniem chodnikow, ale wierze, ze takie mogly byc. Ciekawa jestem mojego podsumowania za 10 dni, bo przeciez dopiero sie ucze.
Ooooooo… ja jednak wole kota z ogonem, Mrusienstwo daje mi znaki ogonem, a zwlaszcza rano Jerzoru, najpierw go budzi, a jak ten juz sie z wyrka zwlecze, ona pedzi do kuchni z radosnie uniesionym ogonem, jesc, jesc, jesc! To niewazne, ze w misce nasypane wieczorem, ona musi pokazac, ze zajada!
dzień dobry …
wchodzisz na blog a tu cały świat nadaje … 🙂 …
Nowy co smacznego jadłeś w dzień urodzin? …
Z dużą frajdą czytam o Japonii – i reportaże Alicji i uwagi Kota. Trochę się o tym kraju i ludziach czytało, trochę literatury japońskiej też i myślę, że nie wszystko takie złote i tym ludziom też się najłatwiej nie żyje. Czystość podkreślają wszyscy i jest to ewenement w skali Azji. Piszę teraz, bo po południu będzie znowu siłowe wymuszanie pojedynczych stuknięć w klawiaturę.
Jolinku,
my po dniu (pol dnia, szczerze mowiac) biegania po Hiroszimie oslablismy troche, a ja jakims cudem dorobilam sie pecherza na prawej piecie, a przeciez buty stare i wyrobione! Zrobilo sie bardzo cieplo, niby mialo padac, a tu taki piekny dzien!
U nas szesnasta po.
Zaraz powleczemy sie gdzies na jakies piwo albo co, no i przegryzc by sie cos przydalo… Jutro Nagasaki.
Alicjo piękna pogoda sprzyja zwiedzaniu … 🙂
do poczytania …
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,143623,17391925,Marcin_Zamoyski_o_odzyskiwaniu_wlasnosci__CYKL__WYBORCZEJ__.html
Wrocilismy z cukierni gdzie sa znakomite ciasteczka, miedzy innymi paczki, ktore jadlam rano, a teraz zazyczylam sobie takie ciasto z bobem i, ku zgrozie Jerzora, z serem i boczkiem. Znakomite! Zafotkowalam.
Nawiazujac do wpisu o perfekcji, boje sie perfekcji zbiorowej. Co innego byc perfekcjonista w swoim zawodzie, a co innego byc bezmyslnym ogniwem lancucha, podozajacym za wodzem.
Alicja o Japonii, a kolega o Kenii. Wydruk i oprawa wiadomo czyje 🙂
http://rozmaitosci.com/kenia-miejsce-pelne-zaskoczen/
Yurku – widziałeś?
http://www.sport.pl/tenis/56,64987,17735969,Zagranie_marca_2015_r_,,1.html
<Młodsza na obiad zrobiła spaghetti z orzechowym pesto, świeżą bazylią i papryczką niewielką nadziewaną kozim serem i jakąś pastą b.ostrą (papryczka gotowiec) Bardzo smaczna całość i charakterna.
Japonia, Kenia, to i Andorra się zmieści
http://siukumbalala.salon24.pl/641287,andorra
Basia i Piotr dostali nagrodę bo pogoda na roboty działkowe wspaniała … wczoraj było zielono ale dzisiaj jest kolorowo … udało się znowu wiosna … 🙂
dobrze, że wyjadłam owoce zamrożone bo zakupiłam brokuły i szpinak na wysprzedaży za grosze … 😉
Jolinku – zamrożone owoce wykończę jutro. Piwc nie mog, owoce zaleję galaretką. Mikser ubije śmietanę.
Pyro jeszcze mi zostały wekowe owoce … od miesiąca katuję się owsianką z owocammi ale wiśnie zalałam alkoholem …
Guspodarzu,
te zielone papryczki piekielnie ostre bardzo mi przypominaja nasze amerykanskie jalapeno, byc moze to te same. Jedna taka papryczka wystarczy na gar potrawy, aby dodac jej troche piekla. Marynowane sa calkiem zjadliwe, ale swieze to ostrosc brzytwy,
chociaz i takie maja swoich amatorow. W Teksasie co roku odbywa sie festiwal, na ktorym urzadza sie zawody, kto zje wiecej marynowanych jalapeno, ale nie pamietam rekordowych ilosci.
Chyba bede dosypiac, bo dopiero piata z groszem.
O, przepraszam, zaciagnelo mi sie po wschodniemu, Gospodarzu 🙂
Wisnie z nalewki to ja – na pierwszym Zjezdzie dostalam spory sloj wisni nalewkowych od Pyry. Policja celna nawet nie czepiala sie tych wisni (kontynentalnie nie wolno przewozic zywnosci nie zapakowanej fabrycznie). Jadlam ci-ja te wisnie smakowite po powrocie w domowe pielesza, jadlam…skutki byly, jakie byly. Ululalam sie w biedronke.
Jerzoru wrocil ze sklepu za rogiem ze sniadaniem, Oczywiscie sushi oraz o`bento, to ostatnie podgrzane w sklepowej mikrofali. Japonczycy maja pomysly, jak ulatwiac zycie ludzkosci. Ledwie pomyslisz, ze przydaloby sie… a juz to jest. Wszystko kompaktowe, taki pokoj hotelowy na przyklad, malutki, ale wszystko w nim jest. Komputra ze soba nie trzeba wozic, bo mozna skorzystac z hotelowego (to juz wszedzie jest od dawna) albo sobie wypozyczyc za drobna oplata do pokoju.
Znielubilam bardzo zielona herbate, ktora zreszta nigdy mi nie smakowala, a teraz nie smakuje mi bardzo bardzo. W hotelu daja herbate zielona, o kawie czy herbacie czarnej zapomnij, herbata jest w torebeczkach, zaparzasz taka, jaka jest. A jest ona bardzo intensywna i nawet trzeci parz jest taki.
Alicjo, – dostałaś wtedy słój nalewki. Wiśni było tylko tyle, żeby wszystko razem udawało kompot.
Witam, cichal
11 kwietnia o godz. 16:16, widziałem.
Alicjo jest czego Wam zazdrościć chociażby tego.
http://podroze.onet.pl/aktualnosci/lotnisko-ktore-nigdy-nie-zgubilo-bagazu-kansai-w-osace-najlepsze-wg-skytrax/1jqrsv
dzień dobry …
ciepło ale nad Warszawą chyba zbiera się burza … owocowe drzewa kwitną i mlecze też …
Konichiwa z Nagasaki 🙂
Pyro, to byly prawie same wisnie, a nalewki tyle, zeby to jakos wygladalo, Ty zreszta rozdawalas resztki wisniowki z wisniami na prawo i lewo. Najwazniejsze ze smakowalo, mniam mniam 🙂
Popoludnie w Nagasaki, wlasnie przyjechalismy i zainstalowalismy sie w hotelu. Jest cieplo i lekko dusznawo, niebo po zachmurzonej stronie. Trasa z Hiroszimy do Hakaty to jeden wielki, z lekka poprzerywany tunel. Tunel za tunelem i za tunelem tunel.
Pomachanko w strone Malzonki Krzycha i Krzycha, blizej Korei Pd. juz nie bede 🙂
Kocie Mordechaju,
w jakich latach byles w Japonii.
Piszesz o ogrodach japonskich, a mnie w Tokio tak bardzo brakuje zieleni, ze hej.
Brakuje mi trawnikow, rabatek z kwiatami, parkow. Moze sie myle, a moze lazilam za malo, w Hiroszimie potwierdzilo sie. tez zieleni brak. Tutaj jeszcze nie zrobilam rekonesansu, ale teren jest pagorzasty i zielone gory tuz-tuz. Jadac, zwracalam uwage na miejscowosci, zabudowania itd. Kazdy splachetek ziemi wykorzystany, a ogrodki przydomowe nie sa za wielkie, albo wcale ich nie ma. Jezeli chodzi o kwiaty itd. to tutaj kroluja male drzewa ozdobne i krzewy. Nie znam nazw, ale bardzo popularny jest tutaj takie wyrzezbione drzewko, mysle, ze ono jest tak zaprogramowane, bo nie wierze, zeby wszyscy je przycinali precyzyjnie.
Oczywiscie sakura, ta kwitnaca wisnia bez wisni jadalnych, a im dalej na poludnie, tym wiecej wisterii, ponoc tutaj w Nagasaki jest ich pelno i w roznych kolorach, nie tylko te popularne lila.
Trawy jako takiej ni ma 😯 tylko jakies chwasciska, wiec jak tu miec trawniki 🙄
Yurku,
mysmy juz dawno zmadrzeli i jezdzimy z bagazem podrecznym, wiec jak zgubimy bagaz, to sami 😉
Jak pomysle o japonskich pociagach miejskich-podmiejskich, gratuluje sobie pomyslu, by bagaz zmniejszyc do minimum. W porze szczytu mozna sie nie wcisnac w te puszke sardynek 🙂
Idziemy na rekonesans.
Parki w Tokio
Nowemu – spóźnione, ale bardzo serdeczne, urodzinowe najlepszości 🙂
Alicjo, bardzo ciekawe relacje z podróży, czekamy na zdjęcia. A tymczasem podrzucam link do Madam Edith,
http://madameedith.blogspot.com/2014/05/japonia-najwieksze-zaskoczenia-i.html
która obszernie (w kilku postach) opisuje swoje wrażenia z wyprawy do Japonii. Warto poczytac i pooglądać, a może nawet się wybrać…
A nawiązując do wpisu Gospodarza, zawsze mile wspominam moje wakacje spędzane na greckich wyspach. Szczególnie sympatyczne wrażenia z wizyt w maleńkich, rodzinnych tawernach, gdzie nie tylko jedzenie, ale i retzina smakowały wybornie. To samo wino w innych okolicznościach, już tu, w kraju niestety traciło swe walory.
Parki kanadyjskie w jedenastu kolorach – praktyczne, etyczne i całą pewnością drogie jak włoskie samochody udające, że nie są Fiatami
Grecja czy Japonia – w obliczu wyboru pomyśl o niesłusznie pominiętych Filipinach czy Indonezji. Wyspy to wyspy, woda to woda. Karp w wannie + słynny przebój Filipinek „Dzieci Pireusu” i masz Grecję za darmo. Tam też może cię ktoś oszukać sprzedając ci białe rękawiczki po cenie świeżego tuńczyka, najlepiej uprzejma sąsiadka czy sąsiad. Precz z ksenofobią, niech żyją polskie soki owocowe, zwłaszcza z czarnej porzeczki.
Nie mogę spać, ale to chyba oczywiste. Boję się, że przyśnią mi się niczemu niewinne greckie ośmiornice.
Propozycja wczesnoobiadowa dla Rodaków zamieszkałych w europejskich strefach czasowych – grecka muzyka i shabu-shabu.
Cieniutkie plasterki wybornej polskiej wołowiny zanurzane w barszczyku z bałtyckich wodorostów by usłyszeć onomatopeiczne szabu szabu i poznać smak dalekowschodniej rozkoszy. Wegetarianom polecam masaże.
Wyspiarskie pomieszanie z poplątaniem czyli po polsku fusion madness
Dziennik Podhalański. Mnie dziwi wszystko lub nic, zależnie od nastroju 🙂
Nie, Alicji, nie pisalem o Tokio, tylko o Kioto, gdzie znajduje sie ten Cud Swiata – willa Katsura. Tokio to moloch i zwiedzanie miasta jako trakiego malo mnie interesowalo, poza dwoma wypadami o swicie, na piechote.
Oczywiscie, ze „nie ma trawnikow” albo jest ich bardzo malutko. Nie na tym polega japonskie ogrodnictwo, lecz na tym aby na malutkim wygospodarowanym skraweczku ziemi wielkosci chustezki do nosa stworzyc Kosmos. Nie zapomibaj w jakiej niewyobrazalnej ciasocie zyja Japonczycy od setek lat. Ich ogrody bywaja nawet bez zieleni – jest tylko piasek (codziennie rozczesywany grzebykiem) i skraweczek wody. Ich ogrody bardziej niz rekreacji sluza kontemplaci piekna – blasku ksiezyca, swiatlocienia, lotu motyla, otwieraniu sie paczka drzewa czy kwiatu, ciszy, zmierzchu lub wschodu dnia. No i pamietaj tez, ze jest to kraj xzesto nawiedzany przez trzesienia ziemi. wiec to jakos wyksztalcilo w mieszkancach tego kraju silne poczucie ulotnosci, nietrwalosci piekna, ktore, podobnie jak ich domy, dzis jest a jutro go juz nie ma. I trzeba wszystko zaczynac od nowa.
Na dlugo przed nouvelle cousine w Europie i Amreyce Japonczycy zaczeli tworzyc niezwykle kompozycje na talerzu, tez rodzaje „ogrodow” do kontemplacji , zanim sie przystapi do jedzenia. Misternie ulozone trzy fasolki szparagowe na bialym talerzu to od nich przyszly, jak i bardzo wiele europejskiej sztuki wizualnej – malarstwa, rzezby. Ze o ikebanach i bonzai nie wspomne. To jest do ogladania z bliska, nie z podrozy, nie z karocy, nie z okna pociagu. Tu trzeba przyblizyc twarz i zatrzymac sie wzrokiem, wyciszyc.
Wrocilismy z rekonesansu, zaczelo padac.
Tutaj wiecej zieleni, bo miasto otaczaja pagory. Poza tym kwiaty i drzewka w donicach w sporych ilosciach.
Nad rzeczka siedzialy dwa koty – jasne bylo, ze koty bezpanskie, bo domowe zwierzaki luzem tu nie biegaja. Jeden natychmiast uciekl, mial ogon uciety w polowie, a drugi mial calkiem uciety ogon 😯
Byl bialo-bury i mial piekne, zielone oczyska Mrusiatka, az mnie za serce chycila tesknica za Mrusia.
Kto koty tak oszpecil, jak w ogole mial sumienie, to znaczy – nie mial…
Barbaro,
kazdy kraj, w ktorym sie znajdujemy pierwszy raz, a juz zwlaszcza kraje o innej kulturze sa zaskoczeniem, nawet jak sporo czytamy na ich temat, zaskakuje nas. Dzieki za podeslany sznureczek, poczytalam z przyjemnoscia, ale tylko jedna czesc na razie, potwierdzam mniej wiecej, ale jeszcze sie powolutku ucze tej Japonii, a wszystkiego poznac sie nie da, za malo czasu. Wszystko jest tu jakos tak zorganizowane, poukladane, sensownie bardzo, ze mozna sobie cos zaplanowac i byc 99% pewnym, ze
bedzie dzialac.
Wracajac z rekonesansu i z kolacji (za chwile o tem), wstapilismy do wspomnianego przez blogerke Family Mart, zakupilismy czerwone chilijskie oraz piwa troche, trzeba popic wielce ostra potrawe, mimo, ze w restauracji popijalam woda. To tak troche z przymruzeniem oka pisze, bo ta ostra potrawa byla ostra na pol gwizdka. Ale znakomita. Na kordelce z ryzu doprawionego ostra papryka i roznymi warzywami mieszanka owocow morza, kielbasek, ryby smazonej itd.
Wracajac do sklepu, podchodzimy do kasy, a tam malutka osoba o wieku nie wiadomo jakim, ale zblizonym do dawnej mojej podstawowki, klasa 6-7
Jerzor zaczal swoje – ile ty masz lat, dziecko, ze juz pracujesz (po japonsku), ja go kopnelam w kostke, dziecko jest dorosla osoba, tylko malutka, jak to w Japonii i wieku nie da sie okreslic. Dlatego ostroznosci nigdy nie za wiele. Koniecznie Jerzor uparl sie na zrobienie panience zdjecia. Ta zas zapytana zaprotestowala, zaczerwienila sie i uciekla, a po chwili wrocila albo z matka, albo z wlascicielka sklepu (starsza kapeczke), ustawily sie obie do zdjecia, a ja przegapilam szanse, zeby ustawic sie z nimi.
Jerzoru nalezy do kategorii wymuszaczy, podobnie jak Tereska Pomorska – ciekawam, jak takie stadlo by funkcjonowalo 😉
ale Jerzoru potrafi zgrywac glupa
Nie. Alicjo. nie pisalelem o Tokio, ktore jako miasto malo mnie interesowalo,poza dwoma wypadami o swicie, na piechote. Zanim sie obudzilo. Czemu sprzyjala dramatyczna zmiana czasu gdy budzilem sie bladym switem. Ogladalem muzea i ogladalem tradycyjne japonskie teatry.
Pisalem o Kioto, gdzie znajduje sie ten Cud Swiata, willa Katsura.
Oczywoscie, ze wielkie miasta „nie maja trawnikow”. Nie zapomiaj w jak niewyobrazalnej ciasnocie zyja Japonczycy od setek pokolen.
Ich ogrodnictwo polega na czyms zgola innym niz europejskie. Czasami nie ma nawet zieleni, tylko skraweczek s (roczesywanego codzinnie grzebykiem) i wody ze zlotym karpiem, koi. Ich ogrody sa czesto wielkosci chustki do nosa. Ich ogrody nie sluza rekreacji, lez kontemplacji piekna – wschodu i zachodu slonca, blasku ksiezyca, lotu motyla, spiewu ptaka, otwieraniu sie paczka, umieraniu byliny, zmiany barw, swiatloienia, ogladaniu z bliska, wyciszeniu. Zyjac w kraju nieustannie nawiedzanym przez trzesienia ziemi, nauczyli sie jak piekno jest nietrwale i ulotne, i jak trzeba wszystko co chwila zaczynac od nowa.
Nadlugo zanim nouvelle coisine zawitala do Europy, Japonczycy tworzyli swe minimalistyczne „ogrody” na talerzu. Trzy misternie ulozone na bialym talerzu fasolki szparagowe i mazniecie talerza syropem balsamicznym to od nich przyszlo, aby moc kontemplowac kazdy skladnik zanim sie przystapi do konsumpcji. Podobnie jak japonska inspiracja jest wyrazna nie tylko w sztuce Europy, odkad podroze do Japonii staly sie mozliwe, ale takze organizacja wnetrz, minimalizm, ktory zezwala oku zatrzymywac sie na poszzegolnych obiektach oddzielnie. Ze o ikebanach czy bonzai nie wspomne.
Dwukrotnie nie udalo mi sie opublikowac wpisu. Speobuje jeszcze raz:
Nie. Alicjo. nie pisalelem o Tokio, ktore jako miasto malo mnie interesowalo,poza dwoma wypadami o swicie, na piechote. Zanim sie obudzilo. Czemu sprzyjala dramatyczna zmiana czasu gdy budzilem sie bladym switem. Ogladalem muzea i ogladalem tradycyjne japonskie teatry.
Pisalem o Kioto, gdzie znajduje sie ten Cud Swiata, willa Katsura.
Oczywoscie, ze wielkie miasta „nie maja trawnikow”. Nie zapomiaj w jak niewyobrazalnej ciasnocie zyja Japonczycy od setek pokolen.
Ich ogrodnictwo polega na czyms zgola innym niz europejskie. Czasami nie ma nawet zieleni, tylko skraweczek s (roczesywanego codzinnie grzebykiem) i wody ze zlotym karpiem, koi. Ich ogrody sa czesto wielkosci chustki do nosa. Ich ogrody nie sluza rekreacji, lez kontemplacji piekna – wschodu i zachodu slonca, blasku ksiezyca, lotu motyla, spiewu ptaka, otwieraniu sie paczka, umieraniu byliny, zmiany barw, swiatloienia, ogladaniu z bliska, wyciszeniu. Zyjac w kraju nieustannie nawiedzanym przez trzesienia ziemi, nauczyli sie jak piekno jest nietrwale i ulotne, i jak trzeba wszystko co chwila zaczynac od nowa.
Nadlugo zanim nouvelle coisine zawitala do Europy, Japonczycy tworzyli swe minimalistyczne „ogrody” na talerzu. Trzy misternie ulozone na bialym talerzu fasolki szparagowe i mazniecie talerza syropem balsamicznym to od nich przyszlo, aby moc kontemplowac kazdy skladnik zanim sie przystapi do konsumpcji. Podobnie jak japonska inspiracja jest wyrazna nie tylko w sztuce Europy, odkad podroze do Japonii staly sie mozliwe, ale takze organizacja wnetrz, minimalizm, ktory zezwala oku zatrzymywac sie na poszzegolnych obiektach oddzielnie. Ze o ikebanach czy bonzai nie wspomne.
Trzykrotnie nie udalo mi sie opublikowac wpisu. Ki diabel?
Kocie – wpis, jak z gabinetu luster.
Na miejscu Australijczyków czułabym się dość niepewnie mając za sąsiadów japońskie mrowisko.
Sorry, ale rpzedtem go nie bylo.
Nie tak Ci ono mrowisko znowu blisko Pyro. No i coś tam jeszcze po drodze odgradza…
https://maps.google.com.au/maps?client=safari&oe=UTF-8&ie=UTF-8&fb=1&gl=au&ftid=0x2b2bfd076787c5df:0x538267a1955b1352&q=Australia&ei=cHoqVajXJoaimQW4z4C4DA&ved=0CBQQ8gEoADAA&output=classic&dg=brw
„Nowy York – Central Park – 340 ha
Tokio – Showa Kinen Koen – 180 ha
Warszawa – Łazienki – niecałe 80 ha, Ogród Saski zaledwie 15 hektarów.
Wrocław – Park Szczytnicki nieco większy od Łazienek, miejscami japński, a rajski ogród mego dzieciństwa, Park Południowy we Wrocławiu to „zaledwie” ha 15 z hakiem.”
Cytuję siebie samego. Ktoś musi.
Przypominam, że oficjalnie tokijskie wiśnie rosnące w wielu parkach i na cmentarzach przekwitną 24. kwietnia. Nieoficjalnie słoik z nalewką wiśniową Pyry jest dla japońskich mrówek pokusą większą niż Australia lub większą od Australii.
Pamiętam słynny film „Tron we krwi”. Toshiro Mifune wyciszał się przez dwie godziny. Pod koniec wyglądał jak jeż, ale nie dawał za wygraną. Nasz krakowski trębacz zamilkł ugodzony jedną strzałą. Nic to, w Grecji nawet strzał już nie mają, musieli je podarować Niemcom.
Placku – japońskie shabu-shabu jakby zachęcało do etiudy filmowej pt: „Jak przygotować, podać i jeść kotlet ze schabu”.
zachęcało do produkcji takie etiudy rzecz oczywista. Sama nie podejmuję się tego zadania.
Z australijskich dowcipów:
– w latach pięćdziesiątych jednej rzeczy nigdy nie mieliśmy na stole: łokci i telefonu
Tak, Echidno, ale wolną przestrzeń oferuje tylko Australia.
Echidno – Zamiast schabu podkładam Ci Tonkatsu – plaster japońskiej świni.
Biedni Japończycy – większość z nich posiada łokcie, wszyscy mają po tuzinie telefonów, ale ze stołami nadal krucho. To pewnie dlatego Australia tak ich nęci.
Chyba pomyliłem stoły z krzesłami, ale zawsze mogę się obrazić na tych którym to przeszkadza. Nieomylność zobowiązuje.
ja raczej w te strony co Alicja nie pojadę … lot długi a ja palę … no i mam kolegę, który marzył o podróży do Japonii i marzenie się spełniło … zaprosiła go koleżanka Japonka do swojego mieszkania w Tokio … niby wszystko było ok. ale czuł się tam intruzem bo mieszkanie bardzo małe a dobiła go wanna pełna wody, w której miał się umyć jako pierwszy …. był ale już nigdy tam nie poleci …
natomiast do Chin też nie polece … moja Pani Kosmetyczka ma pasję i podróżuje tak jak Alicja z Jerzorem w różne ciekawe miejsca … wprawdzie tylko raz w roku ale troche jej zazdroszczę … w tamtym roku byli w Chinach i podróż udana ale niesmak im pozostał po podróży pociągiem … pilot uprzedzał, że bagaże wszystkie jadą osobno i by nic tam nie zostawiać cennego bo kradną … i to prawda … mimo, że nic nie było ważnego w walizkach to było włamanie do każdego bagażu … całą przyjemność z podróży im zepsuli ..
zdrowe picie …
http://nauka.newsweek.pl/butelka-wina-lub-4-piwa-dziennie-wcale-nie-szkodza-zdrowiu,artykuly,355457,1.html
Młodsza ma kilkoro znajomych „chorych na Japonię”. Uczą się języka i kultury, jeżdżą kiedy tylko mogą, mają przyjaciół i kontakty. Twierdzą, że nadal nic nie wiedzą.
lekarze twierdzą, że piwo jest zdrowe bo zawiera witaminę B ..
1 piwo = B1 …
2 piwa = B2 ….
6 piw = B6 …
12 piw = B12 …
skrzynka piw = B-complex…..
Niestety moje marzenia o tym by pozwiedzać Amerykę legły w gruzach. W Lotto wygrał ktoś inny. Cała moja inwestycja w wysokości 3 złotych polskich się nie zwróciła 🙂 Ale nic to, może kiedyś, może za jakiś czas. Na razie trzeba zmagać się z rzeczywistością. Jola pisze, że w Warszawie kwitną drzewa owocowe i mlecze na trawnikach. U nas na Kurpiach musimy poczekać dwa tygodnie. Niby do Warszawy niedaleko a sporo zimniej. Wiadomo: Bardzo Bliski Wschód.
A jak ktoś ma pieniądze i lubi mieszkać w ładnym domku na tzw. Środkowym Zachodzie to jest okazja by kupić coś takiego:
http://www.homes.com/property/4596-beecher-ct-new-albany-oh-43054/id-600025376827/
Nasz śp. kolega wiedział co dobre mieszkając we wsi za rzeką. Oj, się niebezpiecznie rozmarzyłem…
Dzwoniła Żaba. Jako, że u Eski dzisiaj chrzciny „irlandzkiego” wnuka, koleżanka nasza w prezencie popełniła piętrowy tort prowansalski 4,90 kg. Nie pamiętam już ile migdałów zużyła, ale dużo. Samej masy wyszło jej 3 kg. Jako. że Żaba zawsze wszystko waży wiadomo, że na skorupki jajek odchodzi 9g/szt.
Nie mam kompleksów, ale i nie mam takich zapędów.
do poczytania dla Pyry, córek i innych …
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/56,109835,17730007,Zadbajmy_o_nauczycieli,,2.html
a teraz …
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/56,109835,17730007,Zadbajmy_o_nauczycieli,,2.html
to na czarno trzeba dodać do czerwonego .. jakiś byk się wkrada w link …
Misiu,
nic nie boj, ja gram i jak wygram, to urzadzam zjazd u mnie i funduje bilet zjazdowiczom 🙂
Jak dotad mamy takie samo szczescie do gryz tym, ze ja czesto wygrywam bilet za friko i potrafi sie to ciagnac tygodniami. Jednakowoz bez specjalnego efektu 🙁
A propos gry, weszlismy wczoraj przez przypadek do jaskinii hazardu, co zafotkowalam, udalo sie, mimo gestych oparow dymu papierosowego. Tam mozna palic, bo hazard to emocje, wiadomo,
Grali w kulki, sobie wyobrazcie i nie wiem, co w tym sie wygrywa 😯
Wyglada to tak – kupuje sie kulki w sporych ilosciach, wrzuca sie do maszyny, kulki spadaja…ale zeby sie jakis pieniadz z maszyny sypal, nie widzialam. Nie mialam zdrowia, zeby zbadac osochozi, ale jesli czas pozwoli, udam sie tam dzisiaj, jaskinia jest trzy kroki stad.
Czwarta nad ranem, ide dospac, slysze ze grzmi – bedzie burza!
Kocie,
te ciasnote widac w podmiejskich-miejskich pociagach w godzinach szczytu, przezylam dwa razy, wszyscy scisnieci jsk sardynki i slowo daje, ze sa upychani przez personel peronowy NA SILE do wagonow, sama tego doswiadczylam. A poza tym ulice sa dosc puste, co zafotkowalam niejednokrotnie, wiec tej ciasnoty nie widac. O rany, ta burza to nie zarty, naciagam kordelke na glowe i udaje sie…
o mój wpis znikł … 🙁
można zobaczyć jak ktos chce …
https://www.youtube.com/watch?v=5jwczEC5iPc&feature=youtu.be&hc_location=ufi
Dzien dobry,
Wszystkim, ktorzy mi przeslali urodzinowe zyczenia oraz za toasty – jeszcze raz bardzo dziekuje!
Jolinku – pytalas, co jadlem. Bylem w restauracji, ktora poznali Cichalowie i Alicjowie, gdy minizjad sie u mnie odbywal. Zamowilem fladre z grilla w pysznym ziolowym sosie, z ryzem I gotowanymi warzywami. Do tego bardzo chlodne Chardonnay ze sredniej polki. Bardzo to bylo dobre. Na deser lody waniliowe polane meksykanskim likierem Kahlua. To lubie!
Od wczoraj nareszcie zawitala sloneczna pogoda przypominajaca wiosne, zwlaszcza gdy sie oglada przez okno, bo wciaz chlodno.
Misiu dzieki za kenijaskie obrazki. Reszte musze dopiero doczytac, bo jeszcze nie zdazylem.
Do pozniej 🙂
No i pada 🙁
Lany poniedzialek, bo u nas juz poniedzialek 13-go. Strasznie mi sie mieszaja te daty. Poczekamy troche, moze przejdzie, trzeba bedzie gdzies wyruszyc mimo wszystko.
Na sniadanie sushi, ten ichni ryz jest po prostu wspanialy (specjalny ryz do sushi). Nasza Japonka od herbaty twierdzi, ze poza Japonia tego ryzu nie ma, owszem, mozna kupic ryz do sushi (sama kupowalam!), ale to nie to samo. Potwierdzam.
Wszystko tu dobre – poza ta pierwsza knajpa, gdzie jedlismy kolacje, ale i tak fajnie zobaczyc lokalny folklor 😉
Poplotkuje, tak po babsku, uprzedzam. Panowie, Japonki bywaja ladne, ale jak ktos zwraca uwage na nogi – zapomniec! Nie ich wina, ja wiem, ale sie rzuca w oczy, tym bardziej, ze modne sa bardzo obcisle, przylegajace scisle do ciala dzinsy. Modnisie strzelaja sobie prosto w …nogi!
Do tego modne sa, przynajmniej tutaj, buty typu trzewiki, sznurowane, powyzej kostki, koniecznie na wysokim obcasie a nawet na szpilce.
Ulica wyglada dosc nieciekawie – panowie obowiazkowo w garniturach i pod krawatka, a panie szaro-buro-bez i braz. Serio, malo koloru, bardzo malo i generalnie zadnego szyku, tak jakby ktos na slepo wyciagnal z szafy co mu tam pod reke sie nawinelo… Bardzo mila odmiana byla pani w kimono wczoraj na dworcu, jak kolorowy motyl w tej szarosci.
Zznaczam, ze nie pisze tego z pozycji eksperta, Boze bron! Tak mi sie rzucilo w oczy. No i te czarne, grube rajstopy 🙄
Tyle plotkarstwa (na razie).
Billy Joel w Tokio. Prezydentów mam po dziurki w nosie. Więcej fortepianów, instrumentów dętych, szarpanych, bitych i muskanych, mniej bezużytecznych kompromitantów.
Posiadaczy japońskich nóg serdecznie pozdrawiam, a próby zmuszania Polaka do kąpieli potępiam. W chińskim pociągu kradł pilot, prawdopodobnie rosyjski. Jestem tego pewien – pilot w pociągu? Bądźmy poważni. Ukraińscy piloci nie kradną i bardzo nas kochają.
Hillary Clinton i Jeb Bush – to dopiero będzie wybór. W Wielkiej Brytanii także wybory, a wybór żaden. W sułtanacie Brunei wesele za trylion brunejskich srebrników, a w Indiach kobry i cholera.
Najgorsze jest to, że nie potrafię nawet upiec sernika i żyję tylko z rozpędu.
Za Billy Joela i temu podobne elementy wywrotowe Bogu dzięki.
Tyle wiadomości z kraju i ze świata. To wszystko przez ten wywiad.
Zdrowia życzę.
Wy sobie smacznie spicie, a tu bija dzwony na 12-ta w poludnie (poniedzialek).
Wrocilismy z rekonesansu. Padalo, wiec wstapilismy do piekiel po parasolke – zakupilam, a tu deszcz przestal padac i robi sie jasniej, chociaz nie wiadomo, czy ta parasolka mi sie jednak nie przyda. Wychodzi na to, ze jednak mozna rzeczywistosc zaklinac 🙂
Poszlismy do portu – rzut beretem. Stal tam pieknosci wielkiej zaglowiec Kinko Maru, mozna go zwiedzac, ale akurat byl zamkniety.
Wracajac do centrum handlowego, gdzie kupilam parasolke, przebieglismy biegiem jedno pietro wielkie, gdzie byly szmaty i te rzeczy – fajowe, ale na szczegoly nie zwracalam uwagi, tylko tyle, co z wystawy. Zrobilam fotki, te ultra-nowoczesne buciki tez. Wypilismy kawe w McD`s, byl pod reka, McDonaru jest tu szanowany. O, i frytki! Tak posolone, ze hej, komus sie chyba reka z solniczka chybla i sie posypalo. Totalna dekadencja, jestem w Japonii kilka dni i juz bylam 3 razy w McDonaru 🙄
Zjechalismy do parteru, czyli do pietra spozywczego. PRZEOGROMNA oferta ryb, owocow morza jakich kto sobie tylko, nie przesadze, ze polowa sklepszcza to byly dary morza. Bardzo duzo polproduktow juz gotowych, tylko podgrzac, przy czym tutaj wszedzie na gotowcach sa zapisane kalorie – niebo dla liczacych kalorie! Dla naprzykladu zakupilismy troche sushi na lancz. Moje opakowanie mialo 6 kawalkow sushi i to wszystko razem mialo 362 kalorie. Ja kalorii nie licze, ale uwazam, ze to genialna rzecz dla liczacych kalorie. I jeszcze mam te szczeke opadnieta z podziwu dla oferty. Zrobilam sporo zdjec, bo w zyciu bym wszystkiego nie spamietala, a tak to i spamietam, i ceny sa.
Teraz o miesku miesistym. Wolowina z Kobe kosztowna lekutko.
100g kosztuje 2700 jencow, w przeliczeniu na kanadyjskie $ mniej wiecej 30$. Kilogram…dodajmy jedno zero 🙂
Jerzoru gdyby mogl, splunalby z obrzydzeniem, bo jemu sam widok tluszczu odebral ochote na sprobowanie, ja bym sprobowala, ale … no wlasnie. To JEST cena zaporowa, chyba ze sie ma sytuacje finansowa znakomita. Nie wiem, co sie za tym kryje, czy rzeczywiscie smak niebianski, czy po prostu dziala zasada – tyle warte, ile ludzie zaplaca i nie zrobi im dziury w kieszeni. Ja do tych nie naleze.
Kraza ploty, ze te krowki pojone sa piwem, masowane i cos tam jeszcze, opery sluchaja…naczalstwo firmy zdementowalo te glupoty, po prostu krowy sa odpowiednio karmione, a czym – to jest tajemnica. Zadnego piwa, a co do masazu, to czeste szczotkowanie (oni naprawde maja hopla na punkcie czystosci!!!).
O wlasnie, czystosc. Na kazdym pietrze tego ogromnego uniwiermagu przy schodach (automatyczne rzecz jasna) jest nieduze stanowisko z umywalka do rak, mydlo, jednorazowe reczniczki, dla dzieci to samo, tylko stosownie do wzrostu nizej. No i co tu sie dziwic, ze czystosc maja we krwi, tu nie sa potrzebne zadne hasla typu myj rece przed jeszeniem itd.
Acha, i jeszcze zauwazylam taka rzecz – w Tokio drogo (hotele, art. spozywcze i tym podobne), w Hiroszimie taniej, a w Nagasaki prawie porownywalne z naszymi cenami w Kanadzie, ciut wyzsze.
Dla podroznikow dobry wybor, zalezy, co sie chce robic, te rail passy sa znakomite i tak jak mowilam, niecale 500$ na jedna osobe na 2 tygodnie, a jezdzisz, czym chcesz i gdzie chcesz, nalezy tylko za okazaniem owego passu zarezerwowac sobie miejsce. Tyle na razie, pochmurno nadal, ale lecimy gdzies, zobaczymy, co sie da obejrzec.
Nemo,
dziekuje za podpowiedz, ale nie chodzi mi o to, tez moge wygooglac statystyke, ja pisze o pierwszych wrazeniach i roznicach miedzy tym, co znam. Chodzi mi o to, ze w Tokio czy Hiroszimie jest tak zaplanowane urbanistycznie, ze nie natykasz sie na zielen tak, jak w centrum Wroclawia, Krakowa czy innych polskich-europejskich- swiatowych miast. Centrum jest bardzo ‚suchym’ miejscem, w tych trzech miastach, w ktorych bylismy.
Jeszcze raz zaznaczam, ze opisuje swoje wrazenia i wolalam sie nie nastawiac ani tak, ani jakos tam. A juz najmniej obchodza mnie statystyki. Bardzo ciekawy kraj.
Natlok wrazen, notuje na blogu, zilustruje fotkami za so z gory przepraszam perfekcjonistow fotografii artystycznej, ja ani umiem, ani mam czas. Dzien dzisiejszy nie bardzo stracony (deszcze niespokojne…), pogadalismy z tutejszymi. Ja po angielsku, Jerzoru po tutejszemu.
Jak się niezorientowany turysta przeleci po centrum Wrocławia od Dworca Głównego do Świebodzkiego, a potem do uniwersytetu, to też się trawników (poza skrawkami nad Fosą) nie doszuka.
Parki i ogrody Hiroshimy
Najlepiej zorientowani turysci biegaja po googlu 😉