Zamiast trzech świnek
Wystarczy lekka modyfikacja dziecięcej piosenki o trzech świnkach i już mamy wspaniałe postne menu, którego podstawą będą rybki. W ten sposób zamiast tłustej wieprzowiny zajadać będziemy znacznie zdrowsze i bardzo smaczne stworzenia pływające i w morzu, i w naszych rzekach oraz stawach.
A pora po temu najlepsza.Dorsz w cieście orientalnym
50 dag filetów dorsza, sól, pieprz
Na ciasto: szklanka mąki pszennej, łyżeczka maki ziemniaczanej, jajko, szklanka jasnego piwa, 3 łyżeczki sezamu
Do smażenia: pół szklanki oleju
1. Filety umyć, osuszyć kuchennym papierowym ręcznikiem, podzielić na niezbyt duże kawałki, posypać solą i pieprzem.
2. Przygotować ciasto: mąkę pszenną i ziemniaczaną, jajka i piwo wyrobić na dość gęste ciasto, dodać na koniec sezam i starannie wymieszać.
3. Maczać kawałki ryby w cieście i w oleju smażyć na złocisto z obu stron.
4. Układać po usmażeniu na kuchennym papierowym ręczniku, aby ociekły z nadmiaru tłuszczu.Szczupak z ziemniaczanym sosem
70 dag filetów ze szczupaka lub szczupak wagi 1 kg, 2 marchwie, pietruszka, cebula, seler, por, kawałek liścia laurowego, po 5 ziaren ziela angielskiego i pieprzu, 6 średnich ziemniaków, szklanka śmietany 18-proc., łyżeczka posiekanej zielonej pietruszki, łyżka mąki, sok z połowy cytryny, sól
1. Pokroić jarzyny, zalać 3 szklankami wody, ewentualnie dodać poodcinane części ryby (np. łeb, płetwy, kręgosłup), dodać liść laurowy, pieprz, sól i ziele angielskie i ugotować wywar. Przecedzić.
2. Filety ze szczupaka pokroić na porcje, ułożyć w rondlu.
3. Ziemniaki obrać, opłukać i pokroić w kostkę.
4. Kawałki ryby i ziemniaki ułożyć w rondlu, zalać wywarem, którego powinno być tyle, aby pokrył rybę. Gotować 20-25 minut na wolnym ogniu.
5. Rozbić śmietanę z mąką i wlać do potrawy. Gotować chwilę, aby sos lekko zgęstniał.
Podawać ułożone na półmisku, polane gęstym sosem ziemniaczanym. Potrawa ta nie wymaga już żadnych innych dodatków – oprócz warzywnej pikantnej surówki.Karp w sosie chrzanowym
Karp wagi ok. 2 kg, włoszczyzna, 2 liście laurowe, 6 ziaren pieprzu, korzonek chrzanu, sól, cukier, 2 łyżki masła, 3 łyżki mąki, 2/3 szklanki śmietany, 2 jajka
1. Obrać i umyć włoszczyznę, ugotować wywar z odrobiną cukru, liści laurowych i ziaren pieprzu. Wywaru powinno zostać po ugotowaniu około 3 szklanek wody.
2. Karpia sprawić, w całości włożyć do wywaru i gotować na wolnym ogniu około 30 minut.
3. Ugotować jajka na twardo.
4. Chrzan oczyścić i zetrzeć na tarce.
5. Rozpuścić masło, dodać mąkę, kiedy spieni się i zbieleje, dodać szklankę ostudzonego wywaru spod ryby, chrzan i zagotować, dodać śmietanę i posiekane jajka na twardo.
6. Karpia ułożonego na półmisku polać sosem.
PS
„Przepraszam Pana Krzysztofa Dąbrowskiego za bezprawne zamieszczenie fragmentów tekstów Jego autorstwa pochodzących z portalu www.kaukaz.pl. Mój wpis na temat kuchni gruzińskiej niemal w całości składał się z tekstów autorstwa Krzysztofa Dąbrowskiego. Teksty zostały wykorzystane bez wiedzy i zgody autora”.
Komentarze
dzień dobry …
ryby dobre są dla zdrowia ale niestety ceny za nie wyższe niż za świnki … no i chłop się naje bardziej kotletem schabowym niż filetem z ryby … pewnie dlatego jemy mniej ryb niż świń …
miło nam poznać Pana Krzysztofa … 🙂
Witam (podobno to nie wypada)
Niemniej miło mi o poranku. Coś mi się nie chce spać! Piekę chleb. Ewa śpi.
Gospodarzu! Żebyś Waść wiedział ile razy Pyra w mowie, piśmie i w przestrzeni sieciowej podpiera się Twoimi tekstami (bez zezwolenia). Przyznaję się jednorazowo i o wybaczenie nie proszę, traktując wszystko, co opublikowane jako dobro powszechne. Owszem – dobrym obyczajem cytaty dosłowne podpieram nazwiskiem Autora. Cytaty dowolne – puszczam luzem.
Po raz pierwszy od miesięcy zaciągnęłam rolety na wszystkich, trzech szybach okna, przy którym piszę. Słońce!!!
Spóźnione ale najlepsze życzenia urodzinowe dla Żaby. WIOSNY W SERCU 🙂
Zabo, z opoznieniem ale jak najserdeczniej zycze Ci zdrowia i wszystkiego najlepszego.
Tutaj od kilku dni slonecznie ale poranki jeszcze chlodne.
Tak,Jolinku zgadzam się 🙂
Ciekawa była uwaga dotycząca nieobecności mleka we francuskiej diecie.Rzeczywiście,nawet kawa zawsze tylko czarna.
Żabo-ja też !!!
Dla Żaby – zdrowia, zdrowia, zdrowia!
Policja łapie złodzieja na gorącym uczynku a sąd go wypuszcza za poręczeniem kilkuset złotych. Mam nadzieję , że nie tym razem:
http://www.eostroleka.pl/ostroleka-29-letnia-kobieta-usilowala-wlamac-sie-do-lombardu,art47182.html
Misiu – dla sądów i policji, to są drobni złodzieje, którymi się szczególnie nie przejmują, a więzienia są przepełnione.
Pogoda prześliczna ale nadal chłodno. Ja zrobię jednak letni obiad – ziemniaki smażone ze skwarkami i mizeria z ogórka w śmietanie. W razie zapotrzebowania, posadzi się jajka na ziemniakach – albo obok.
Jedna pralka już wyprana, zaraz nastawię drugą. Młodsza wróci, to powiesi.
Ona dzisiaj prowadzi zajęcia z uczniami na uczelni – korzystając ze sprzętu, audytorium i materiałów, a jednocześnie przysłuchiwać się temu będą grupy studentów o specjalizacji nauczycielskiej.
Dzięki za kolejną wiązankę życzeń 🙂
Wczoraj smażyłam bliny z hreczaną mąką (pół na pół z pszenną), ze śmietaną zamiast kawioru i nie za bardzo mi smakowały, nie wiem czemu. Natomiast te co zostały, na zimno smakowały dużo lepiej. Ciekawostka.
Żabo – to nie smak, to gust. Nie jesteśmy jakoś gotowi na wszystkie smaki. Ryba opowiadała, że jej Szwagierka (świetna kucharka) bardzo starannie zrobiła kulebiak – jak Bozia przykazała: z kapustą, jajkami na twardo i dobrą rybą). Upiekł się pięknie, gorące masło w sosjerce do polewania, przy stole oczekująca rodzina (oni Kresowiacy) i wielkie rozczarowanie. Smaki „opowiadane” latami, smaki wytęsknione i komentarz „Jadalne było”. Więcej nie robili.
Kondanwa z hotelu.
Nogi mi odpadaja. Najpierw wrazenia z podrozy podczas dluuuuugiego wtorku. Japan Airlane to jak dotad moje najlepsze wspomnienia podniebne, a przeciez latam w miare czesto. Kultura i CZYSTOSC, w kibelku masz wszystko, szczoteczki jednorazowe z pasta do zebow, etc. Jedzenie jakie moze byc w samolocie, ale znosne calkiem, zwyczajne sztucce, czego nie widzi sie w wielu innych liniach. 3 gorace posilki i dwie male przegryzki pomiedzy nimi. przez caly lot panienki chodzily i sprawdzaly, czy komus czegos nie brak. 13 godzin lotu z Chicago do Narita, a wczesniej z Toronto do Chicago prawie 2 godziny – tam zaproponowano nam wode i nic wiecej 🙄
To tyle wczorajszego, jeszcze na lotnisku aktywowalismy nasze bilety na pociagi etc. Bardzo dobra inwestycja na wszelkie pociagi krajowe i pociagi lokalne. Mozna jezdzic do wypeku, na dluzsze trasy pobiera sie miejscowke, sa to trasy szybkie.
Po dotarciu do hotelu wybrakismy sie do restauracji, ktora w hotelu jest, ale do hotelu nie nalezy i jest tak z boku troche na ktoryms tam pietrze.
Wchodzimy, a tam halas straszliwy. Jerzor ocenil, ze to chyba jakas mordownia, bo w powietrzu unosil sie zapach piwa. Przy kilku sporych stolach oraz w takiej wydzielonej czesci do siedzenia z przeproszeniem na tylkach przy dosc niskim stole – sami panowie w korporacyjnych mundurkach, czyli czarnych garniturach, bialych koszulach i pod krawatami. Ci, ktorzy siedzieli w tej wydzielonej czesci (na podwyzszeniu ci ona byla , musieli zdjac buty, czarne oczywiscie i wyglancowane na blysk, ustawione w rzadku stopien nizej, jesli wychodzili do toalety, nie musieli wkladac butow tylko specjalnie przygotowane kapcie. Oprocz mnie jedyna kobieta byla kelnerka, a cala reszta to wlasnie ci umundurowani w garnitury panowie, dobrze juz przynapici – mysmy tam poszli ok 21-szej. Glosni byli okropnie, juz po wiekszym jedzeniu, za to popijali o sake i piwo. To zwyczajne – zony w domu, panowie korpo pracuja dlugo, a po pracy knajpa z kumplami z pracy i popijawa do pozna.
Zamowilismy kilka roznych dobrze wygladajacych na oko potraw, zdecydowanie zniechecilismy sie do wszystkiego, co nam podano, nie byla to restauracja wyzszych lotow i bynajmniej na turystow nie nastawiona. Nie lubie tofu, a tam bylo w kazdej potrawie jako dodatek. Nie warto tej restauracji poswiecac slowa, ale poswiecam tylko dlatego, ze i takie sa. Zakupilismy tez sake i wypilismy nia zdrowie naszej Starej Zaby. Nie bylo to sake najwyzszego lotu, dosc podle raczej, ale z czasem kupimy inne.
Alicjo-Ireno :)))))
U…Alicjo! Najlepiej to nie wygląda. Biedni Japończycy.
A teraz sroda (juz wieczor). Rano wybralismy sie z naszej Itibashi stacji do Tokio stacji glownej lokalna kolejka, takie metro. Ludzie! Takiego tloku to w zyciu nie przezylam, to cos niesamowitego, nawet jak pociag gwaltownie zahamowal, stloczona masa ani sie chybla.
Dzisiaj slonecznie , wczoraj przywital nas deszcz. Dojechalismy do Central Station zywi. Troche polazilismy, ale przede wszystkim wykupilismy wycieczke jednodniowa autobusowa, zeby cos zobaczyc, miasto jest olbrzymie i nigdy bysmy tyle nie widzieli, ile zobaczylismy dzisiaj + godzinna wyprawa statkiem po rzece 🙂
13 i pol miliona, powiedzial pan przewodnik.
Okolicznosci miasta pokaze po powrocie, a teraz moje wrazenia. Piekielnie czysto. Nie wolno palic na ulicach, nie ma petow. Wolno pic alkohol, NIE WOLNO SMIECIC. Tokio to najbardziej czyste miasto, jakie widzialam, czysto jest wszedzie. Centrum miasta jest prawie jak kazde inne wielkie miasto swiata, ale na przyklad w srodku dnia na ulicach niewielki ruch, na chodnikach zadnych tlumow, pusto. Wszyscy pracuja 🙂
Nic egzotycznego tutaj, gdyby nie napisy japonskie, miasto wyglada jak kazda inna metropolia gdziekolwiek na swiecie.
Malutko zieleni. Ha! Kraj Kwitnacej Wisni i owszem, ale te ichnie wisnie tylko pieknie kwitna, owocowego z nich pozytku zero. Owszem, wisnie sie importuje i sa piekielnie drogie.
Z okolicznosci zwiedzania, bylismy na 48 pietrze takiej chalupy, co to platforma obserwacyjna naokolo. Bylismy w okolicy Palacu Imperatora, tzn za murami , tylko dwa razy w roku mozna zwiedzac, ale do palacu i tak nie wpuszcza, nie zaprosza. Potem bylismy w swiatynii buddyjskiej, to tak notuje dla siebie – do swiatynii przechodzi sie przez takie maciupenkie sklepiki-straganiki, kupilam sobie szmatke japonska, nie kimono, bo to droga sprawa, ale kimoniaste.
Musze legnac w kimono, bo jestem okropnie zmeczona.
Jutro kierunek Hiroszima, szybkobieznym pociagiem.
fajnie Alicjo, że sprawozdasz bo jakbyśmy podróżowali razem …. 🙂
Krzychu żona bardzo solidna w tych przygotowaniach do wizyt wszelakich …. chciałabym mieć takie zaparcie ale zwykle jadę niedouczona … tak bardzo nie płaczę nad tym bo lubię jak mnie coś zaskakuje … 😉
Albo naciągnęłam sobie mięsień pod łopatką na plecach, albo mnie dopadł jakiś heksenschutz – boli!
Pyro do wanny i moczyć się w sodzie z sokiem z cytryny … tylko poczekaj na córkę by Ci pomogła z wanny wyjść …
Jolinku – nie mam wanny; zlikwidowałam,
Pyro no to zostaje tylko jakaś maść przeciw bólowa … mnie taki ból czasami wchodzi jak nie ćwiczę a muszę systematycznie bo przy skrzywionym kregosłupie to konieczność …
Nisiu co u Ciebie bo się martwię …
dziś na obiad omlet z cebulą i szczypiorkiem …
Alicja w Japonii załatwiła … 😉
http://biznes.onet.pl/wiadomosci/przemysl/japonsko-polska-firma-otworzyla-fabryke-pierogow-gyoza/2jzyhw
Nie martw się, Jolinku, normalnieję.
Czytam sprawozdania Alicji i się śmieję w głos. Powinna to opublikować, reportaż super. Wszstko co ważne. Ciekawa jestem jeszcze jak duże są pokoje w tym hotelu no i oczywiście czekam na wrażenia z Hiroszimy. Czy pasażerów w pociągu rzeczywiście dopychano białymi rękawiczkami? Wszyscy opisują co też upichcili na obiad :0 Ja poszłam z mężem do baru mlecznego „Słonecznik”, który kilka miesięcy temu otworzyli w naszym mieście. Jadłam znakomite kopytka – sama nie robiłam już kilka lat – oraz dużą roladę z karkówki, znakomicie doprawioną z ważywami i boczkiem. biorąąc po uwage o której skończyłam dzisiaj pracę, było warto 🙂 Mam nadzieję, że nikt z blogowiczów mnie nie ukrzyżuje. Mam słabość do barów mlecznych – smaki dziecinńtwa. Ciekawe co Alicja z jerzorem zajadała w tych restauracjach – pewnie ryby i owoce morza.
Przepraszam za literówki. Warzywa zamiast „ważywa’, Jerzor przepraszam za małą literę. Nie dociskam niektórych klawiszy lub uderzam w dwa jednocześnie. Biję pokłony wszystkim
Dorota z Sąsiedztwa nominowana do ” Gwarancji Kultury” . Gratulacje i głosujemy 🙂
Szwarcman.blog.polityka.pl ? za stworzenie miejsca w sieci, w którym o muzyce klasycznej dyskutuje się ze znawstwem i pasją. Miejsca na tyle uniwersalnego, że swobodnie czuje się tu wyrafinowany specjalista i odbiorca dopiero zaczynający przygodę z muzyką klasyczną. Za popularyzowanie muzyki bez uciekania się do uproszczeń i schematów.
Tu można głosować
http://www.tvp.pl/kultura/aktualnosci/gwarancje-kultury-2015-glosowanie/19576223
Nisiu to dobrze …
zagłosowałam …
Głosowałam. Nie ma mi się na śmierć, tylko żyć się nie chce. Do jutra