Amerykanin w Paryżu

David Lebovitz w Paryżu mieszka już ponad dziesięć lat. Poznał przez ten czas smak tego miasta. Sam jest kucharzem (choć czasem twierdzi, że cukiernikiem) i gotuje zarówno zawodowo, jak i na użytek prywatny. Choć ten ostatni fakt bywa rzadki w przypadku profesjonalnych mistrzów patelni. Robi także zakupy, więc zna chyba wszystkie paryskie bazary.
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Jego książka (wyd. Pascal) „Moja kuchnia w Paryżu” nosi podtytuł „Przepisy i opowieści”. Ten podtytuł jest bardzo ważny. Zwłaszcza jego druga część.

Nie wydaje mi się bowiem, bym wykorzystał wiele z przepisów podanych przez Lebovitza, lecz bez wątpienia będę wracał do jego opowieści o stolicy Francji. Są bowiem niezwykle smakowite (w obu znaczeniach tego słowa – dosłownym i przenośnym) i pokazują mi Paryż, jakiego nie znałem.

Mam ochotę na odbycie wędrówki po mieście nad Sekwaną z książką Amerykanina pod pachą, choć to ciężkie tomisko, bo zawiera mnóstwo ilustracji.

Za jakiś czas przytoczę zapewne jeszcze parę paryskich anegdot, które przenoszą czytelników w aromatyczny, soczysty świat obracający się wokół rondla i półmiska.