Upajający zapach i chrupka skórka
To są dwa wabiki, które zmuszają mnie co jakiś czas do przezwyciężenia wrodzonego lenistwa i upieczenia chleba. Potem rodzina i najbliżsi przyjaciele, dla których starcza choć kawałek z wielkiego bochna, błogosławią ten moment, w którym zgromadzili się wokół mojego stołu.
Ciemny chleb z grubą skórką i pełen wszelkiego rodzaju ziarenek oraz pestek, jeszcze ciepły i maczany w dobrej oliwie – to nadzwyczajny przysmak. Wyrobienie ciasta na taki chleb wymaga jednak sporo siły.
Ta praca jednak się opłaca. Wystarczy spojrzeć na uśmiechnięte pyski biesiadników. No i ten zapach wypełniający cały dom jeszcze długo po zniknięciu ostatniego kawałka skórki i okruszka. Własny chleb to synonim szczęśliwego domu!
Teraz te seanse szczęścia będę mógł organizować częściej. Zostałem bowiem posiadaczem niezwykłej książki, którą napisał piekarz w trzecim pokoleniu – Piotr Kucharski. Dzieło zatytułowane jest „Chleb domowa piekarnia”, a wydała ją oficyna Pascal. Książka jest bogato ilustrowana dwoma rodzajami zdjęć – historycznymi, czy raczej dokumentalnymi prezentującymi rodzinę Kucharskich w ich piekarni czynnej od lat trzydziestych ubiegłego wieku, oraz instruktażowymi, pokazującymi etap po etapie produkcję chleba, bułek i – co chyba najważniejsze – zakwasu.
Przy tym ostatnim produkcie – jakże ważnym w procesie wypieku chleba – najbardziej mnie zdumiały porady na temat przechowywania i dokarmiania zakwasu. Książka zawiera także mnóstwo przepisów na przeróżne wypieki, a także receptur, w których chleb jest elementem towarzyszącym, a czasem wręcz produktem niezbędnym.
Jedyną wadą książki, ale jakże uciążliwą dla czytelnika, jest to, że jej lektura (a nawet pobieżne przeglądanie) powoduje nieodmiennie gargantuiczny apetyt. Mnie dodatkowo zachęciła do sięgnięcia po stolnicę i woreczek mąki z mojego zaprzyjaźnionego młyna w Repkach. Jutro będzie świeży chleb!
Komentarze
Pracowitym przypominam przepis na chleb.
Wszyscy wiemy, że mężczyźni są z natury leniwi, ale nie wszyscy są na tyle odważni by się do tego przyznać. Czy pan Kucharski podaje przepisy na zwalczanie lenistwa? Nawet wskazówki jak udawać pracowitość byłyby pomocne.
Domyślam się, że to męscy biesiadnicy mają uśmiechnięte pyski. Kobiety mają twarze mądre twarze z odrobiną zdziwienia – leniwy, a jednak wreszcie upiekł 🙂
Tak, po blisko pięciu latach, bo chleb ten był ozdobą wegeteriańskiej Barbórki.
Jestem stary, biedny, leniwy i głodny. W dodatku jest mi bardzo zimno. Upajający zapach i chrupiąca chlebowa skórka to rozkoszna perspektywa. Gospodarz w fartuszku to też coś 🙂
Japońskie lampy z japońskiego chleba
Mężczyźni miewają pomysły nie z tej ziemi.
W sprawie chleba już raz u Pana Piotra Gospodarza się
wypowiadałem.
Napisałem,że jestem jego wrogiem jako konsument.
Również o tym, ze moja „wrogość” do chleba nie ma nic wspólnego
z Modlitwą „Ojcze nasz” i z jej dyrektywą odnośnie chleba.
Dla mnie chleb jest węglowodanem, cukrem złożonym, w obecnym
wydaniu, tym sklepowym, z bardzo małą, a nawet żadną zawartością
białka. A więc produktem o wartości pokarmowej gorszym od trawy.
Więcej na ten temat napiszę, jak „toto” przeleci do przeczytania.
Wacławie, szanuję Twoje zdanie, ale nie sądzę, byś tutaj znalazł mrowie popleczników. We mnie nie, bo chleb lubię, a nawet uwielbiam. Pewnie, że węglowodany, ale co z tego? Nie ma niczego lepszego nad świeży chleb z wiejskim masłem. Lubię bardzo!
I służy mi ta moja dieta, nie narzekam ani na zdrowie, ani na sylwetkę 🙂
Gospodarzu, proszę zdradzić tajemnicę, co z tym zakwasem? Wiem, że się go karmi i hoduje przez lata, a nawet wieki. Jakieś praktyczne rady?
Przytoczę w tym tygodniu fragment o zakwasie z polecanej dziś książki ale – niestety – nie zmieszczę całości.
Bjk,
kilka dni temu wrzucała to bodajże Małgosia tutaj.
http://www.chleb.info.pl/zakwas-porady-praktyczne/zakwas-na-wesolo
Do mnie przemawia 🙂
I też staje po stronie barykady ze sztandarem CHLEB. Nie żrę tylko chleba, żeby ilość węglowodanów dostarczonych tą drogą miała mi spędzać sen z powiek.
Co do jakości współczesnego pieczywa zgodzę się z Wacławem, nie bez powodu Hanysy twierdziły, że dwie najgorsze rzeczy, jakie mogą spotkać chopa w życiu, to chleb z giganta i dziołcha z Sosnowca 😉
Bardzo piękny ten chleb Gospodarza i nie wątpię, że bardzo smaczny.
U mnie dziś na razie bezchlebowo, bo na śniadanie miałam ochotę na płatki z owocami.
Placku,
ponieważ nikt wczoraj nie przetłumaczył tekstu Dylana/ traktując być może Twój apel jako żart/, podaj, proszę, jeśli znasz, tytuł tej piosenki, a tłumaczenie znajdę sama. Nie mam teraz czasu na przesłuchiwanie utworów Dylana, choć chętnie oddałabym się temu zajęciu przy filiżance dobrej herbaty.
Ponieważ u mnie dziś zupełnie zwykły dzień/ niektórzy świętują już od soboty/, znalazłam sobie trochę zajęć w kuchni. Piekę metrowca, a na obiad ugotuję SZARE KLUSKI. Wzorcowe kluski miałam okazję jeść w Poznaniu u Pyry a przepis odnalazłam w blogowym archiwum. sama jestem ciekawa tej mojej pierwszej próby.
Kocham chleb – wiejskie wielkie bochny z żytniej mąki i razowce i grahamy i chleb włoski, pszenny, jaki kiedyś kupowałam „u Włocha” w Berlinie i chleb „ze wszystkim” jaki czasem piecze Żaba i Inka i jeszcze inne. W Poznaniu jest piekarnia „fabryka chleba” społemowska, ale daj Boże każdej, małej piekarni wypiekać chleby takiej jakości. Najbardziej lubię małe chleby bakaliowe – z rodzynkami, śliwkami i orzechami (uwaga na skorupy). Nie jest to chleb codzienny ale kilka razy w miesiącu, posmarowany powidłami albo z samym masłem – delicje. O białko zadbam sama kładąc na kromce wędlinę, twarożek albo ser podpuszczkowy. I to nieprawda, że same węglowodany, bo i sporo mikroelementów i 3-5 kwasy organiczne i witaminy z grupy B. Bez przesady, drogi wyznawco wiedzy dr Kwaśniewskiego.
Hmmm, niestety, jak sie okazuje zalecenia dra Kwasniewskiego okazaly sie byc zgodne z wiedza naukowa. Dzis np. diabetykom wlasnie takie zalecenia wydaje spoleczna brytyjska sluzba zdrowia. I nie tylko diabetykom, ale takze innym chorym na bardzo powazne choroby, w tym liczne rodzaje nowotworow. A wydawalo sie, ze wystarczy „zachowac umiar”. A nie. Sam umiar nie wystarczy, jak sie okazuje 🙁 🙁 🙁
NHS , na północ od Wału Hadriana, jeszcze do niedawna popierała wypłacanie alkoholikom tygodniowego zasiłku, na walkę z nałogiem 😀
Kolega cukrzyk, Szkot, w ciągu dnia je produkty mączne co najmniej dwukrotnie. Chodzi o czas potrzebny na rozłożenie cukrów złożonych na proste zdaje się. Nie widziałem, żeby stronił też od chleba czy innych wypieków.
CO?! To już nawet chleba nie wolno?! Idę się pochlastać, o samym czerwonym winie nie wyżyję 🙄
Apostoł geniusza z Ciechocinka misjonuje po blogach zapewne w poszukiwaniu owych ” 3 % polskiej bieżącej populacji potrafiącej czytać ze zrozumieniem” 😉
Nowemu dedykuję bajeczkę:
Kiedy Bóg tworzył pielęgniarkę, był już szósty dzień i nadgodziny.
Wtedy pojawił się anioł i rzekł:
– Panie, coś długo majsterkujesz przy tej figurze 🙄
– A widziałeś listę specyfikacji na tym zamówieniu?
Ma być dostępna w wersji męskiej i żeńskiej, niewymagająca częstej konserwacji, łatwa do dezynfekcji, ale nie z plastiku, ma mieć nerwy jak postronki, grzbiet tak silny, aby można było wszystko załadować, ale i tak filigranowy, by się czuła dobrze w ciasnej dyżurce.
Musi umieć wykonywać jednocześnie pięć czynności mając zawsze jedną wolną rękę.
Tu anioł pokręcił głową
– Sześć rąk? To się raczej nie da!
– Ręce nie sprawiają mi bólu głowy, ale trzy pary oczu, które powinien mieć już nawet model podstawowy… 🙄
Jedna para, która nocą widzi przez wszystkie ściany, aby jedna osoba mogła pełnić dyżur na dwóch oddziałach.
Druga para, z tyłu, aby widziała wszysto, co się przed nią chce ukryć, a co koniecznie wiedzieć powinna.
No i oczywiście jedna, która spojrzy na pacjenta i bez słowa da mu do zrozumienia – jestem przy tobie i cię rozumiem.
Anioł pociągnął go lekko za rękaw i rzekł
– Idź spać, Panie. Jutro zrobisz resztę.
– Nie mogę. Udało mi się już sprawić, że prawie nigdy nie choruje, a jeśli, to leczy się sama. Jest zdolna pojąć, że dziesięć pokoi dwuosobowych może oznaczać 40 pacjentów, ale dziesięć stanowisk pracy czasem tylko pięć pielęgniarek.
Cieszy się swoim zawodem, który jest wymagający, ale marnie płatny, i zadowoli się nielicznymi wolnymi weekendami.
Anioł obszedł powoli model pielęgniarki i westchnął:
– Materiał jest za miękki.
– Ale za to trwały. Nie masz pojęcia, ile może wytrzymać 🙄
– Potrafi myśleć?
– Nie tylko myśleć, ale i wyciągać wnioski, i zawierać kompromisy 😎
Anioł pochylił się i przejechał palcem po twarzy modelu:
– Przecieka. Mówiłem, że za dużo chcesz w nią napakować.
– To nie przeciek, to łza.
– Łza? A do czego?
– Płynie przy uczuciu radości, smutku, rozczarowania, bólu i opuszczeniu.
To taki zawór przelewowy.
Krystyno
Shelter from the Storm – Bob Dylan
To zalezy, Krzychu od rodzaju cukrzycy i od tego czy chory regulije poziom cukru z pomoca insuliny.
Natomaist nie ulega watpliwosci, ze dieta LGI (niski indeks glikemiczny) potrafi cofnac cukrzyce nr2, j zznim poczyni ona nieodwaraclne szkody w organizmie.
Wczoraj, w niedzielnej prasie bylo o tym sporo.
Natomaist to co piszesz o „popieraniu przez NHS zasilku” nie jest zwyczajnie prawda. Natomiast owszem, NHS pokrywa koszty, nieraz znaczace, odwyku z pomoca nowoczesnych srodkow. Prewencja bardziej sie oplaca sluzbie zdrowia niz leczenie raka pluc, chorob serca i ukladu krwi, oraz innych chorob zwiazanych z paleniem.
Piekna przypowiesc, Nemo. Nie wpomina jednak ani slowem o dostepnym kazdemu pacjentowi ponetnym mlodym cialku. Pewnie PB postanowil dac je kobietom tanczacym na rurze, a w przypadlu pielegniarek stawial w pierwsym rzedzie na trwalosc materialu i cos, co Wy, Ludzie, nazywacie czloweczenstwem.
ciałko? 😉
😆 😆 😆
Nemo – Dziękuję 🙂
Krystyno – nie żartowałem, ale nie wiedziałem, że Nowy żartował i tak naprawdę uczucie lęku jest mu obce. Szare kluski to poezja.
Kierowca ciężarówki śpiewa o tym, że kocha wszystkie chleby, jasne i ciemne
Zalecenia NHS odnośnie diety dla chorych na cukrzycę można sprawdzić na portalu NHS. Tak czy inaczej Kot Mordechaj nie myli się nigdy. Dlaczego? Tylko ludzie się mylą. Dlatego.
Baran to Nowego znak Zodiaku.
Nie rozumiem dlaczego tylu amerykańskich uzdrowicieli i dr Kwaśniewski nie potrafią wyleczyć łysiny. Nie oznacza to, że krytykuję peruki.
Winni the Trucker jest super 😀
Moja aktywna jesień
Znajomy człowiek był kilka lat na diecie Kwaśniewskiego. Najpierw nabrał pięknej figury, jedząc na śniadanie jajecznicę z pięciu jaj na boczku i golonkę na obiad – w miarę szybko dostał podagry, a dziś ma kompletnie rozwaloną wątrobę i inne szczegóły anatomiczne.
Chyba nie każdemu ta dieta długofalowo służy.
Piękna figura to nie ironia. Naprawdę schudł.
O, jesteście dla mnie stanowczo za mądrzy (z wyłączeniem Nemo, którą rozumiem co najmniej raz dziennie, a w porywach nawet częściej. Przywykłam). Pamiętam sprzed chyba 10 lat długi i mądry wywiad z profesorem antropologii, m.in nt neandertalczyków. Pod koniec rozmowy profesor żartobliwie „doniósł”, że recesywny gen rudości mamy prawdopodobnie po tych naszych kuzynach, oni byli rudzi. Na to dziennikarz smętnie : Panie Profesorze, znacznie bardziej mnie ciekawi jak się nazywał ten łachmyta, po którym mamy „łyse” geny. Odpowiedzi nie było.
Czy dr Kwasniewski na pewno zalece jajecznice z pieciu jajek na boczku na sniadanie i golobke na obiad? Mam nadzieje, ze nie zapomnial o butelce skotcha dziennie aby nalezycie te piec jajek i golonke przetrawic.
Sam z pewnoscia xchetnie bym na takie diete sie zapisal.
Lysosc idzie w parze z nadprodukcja testosteronu – gdzies to czytalem.
Inny misjonarz diety „low carb” – Robert Atkins (żył 72 lata) zmarł wprawdzie wskutek urazu głowy po upadku na oblodzonej ulicy, ale raport medyczny wykazał niewydolność serca (zawał dwa lata wcześniej), nadciśnienie oraz nadwagę (117 kg). Wdowa nie zgodziła się na sekcję zwłok.
Nemo dziękuję za informację, a Plackowi za Winni’ ego.
Podobno to aktywna forma testosteronu (dihydrotestosteron) powoduje, że włosy z głowy najchętniej przenoszą się w inne okolice ciała 😉
O ile bowiem owłosienie głowy reaguje nadwrażliwie na DHT, o tyle inne okolice (np. broda) kosmacieją tym chętniej.
A inny doktor od podobnej diety – Turnover ze Scarsdale zginal razony kula kochanki, dyrektorki ekskluzywnej pensji dla dziewczat.
Zaniemówiliście na widok moich obrazków? 😉
Trzeci komentarz Wacława znikł niespodzianie, więc już nie będę się odnosić do jego treści, a szczególnie do twierdzenia, że niejedzenie chleba nie tylko cofa choroby i truje pasożyty, ale także rozjaśnia w głowach. Lech Wałęsa, swego czasu zwolennik i orędownik diety niskowęglowodanowej, raczej tego ostatniego działania nie demonstrował w zbyt nachalny sposób 😉
Nemo
Nie bede ukrywala, ze zrobilas bardzo ladne zdjecia. Mieszkasz w ldnej okloicy.
Lubie chleb. W mojej piekarni pieka bardzo dobry i musze walczyc sama ze soba aby go nie jesc tyle ile bym chciala.
W ladnej okolicy
Ze mną jeszcze gorzej – nie dość, że węglany, jeszcze cukry i tłuszcze. Piję kawę i jem z wielkim apetytem rogala świętomarcińskiego, lokalnej cukierni wyrób nadzwyczaj udany – masy z białego maku dużo, ciasto dobrze wyrośnięte i dające się rozciągnąć na cieniutkie warstwy, multum bakalii i odrobina kruszonki i orzechów na rogalu. Uj, jakie dobre.
nemo
10 listopada o godz. 14:16
Zwykła kapitalistyczna i imperialistyczna propaganda. To nie może być.
Gdzie się kupuje biały mak?
Byłam w sklepie i nabyłam belgijskie herbatniczki karmelowe.
Nemo – kiedyś tylko na bazarach, teraz już w sklepach. To jest zwykły mak, pozbawiony wierzchniej łuski; delikatniejszy i bardziej orzechowy w smaku.
Marku, 😀
ten dach na obrazkach ukończyliśmy wczoraj. Umiem już wszystko – od łupania gontów i ich oprawiania aż do przybijania i przycinania. W ubiegły weekend pracowaliśmy bardzo intensywnie, bo we wtorek miał przyjść śnieg. I przyszedł, ale dach już był szczelny. Walczyliśmy od rana do ciemnej nocy, na koniec z latarką-czołówką na głowie i przy świetle księżyca, ale daliśmy radę. Udało mi się przy tym rozsypać dwa kilo gwoździ i część z nich wpadła między gonty 🙄 Chciałam wczoraj je zebrać silnym magnesem, ale było za dużo śniegu i za ślisko na tym dachu 🙁
Pyro, dzięki. Tak myślałam, że to jakiś trick 😉
Zdjecia jesienne Nemo – boskie. Chcesz tam byc. Chcesz to zjesc.
Suka.
Zgadzam się z Markiem – to jest cholerna, kapitalistyczna propaganda. Widział kto takie borówki – brusznice? A prawdziwki jak dekoracja ze styropianu? Nic innego, tylko propaganda!
😆
He, do tego prawdziwka to musiałam się położyć na wyschniętej krowiej kupie 🙄
Ciasta to tez propaganda ? Chetnie bym je sprobowala.
Ciasta nie, Elap. Nemo dobrze piecze. Wiem, bo korzystam z jej przepisów. Sądząc po fotkach, ja nieco bardziej rumienię wypieki. Lubimy takie wypieczone.
Przez ten gontowy dach i gremialne odkrzaczanie hali wyspecjalizowałam się w placku drożdżowym z owocami lub konfiturami i kruszonką 😉 Robiłam go już tyle razy, że przepis znam na pamięć. Robię według mojej zabytkowej „Kuchni polskiej”, ale się uchytrzyłam i mieszę je za pomocą miksera (żółtka z cukrem – rózgami, a całość – tymi śmiesznymi świderkami). Mało roboty, a ciasto wychodzi nad wyraz puszyste, zwłaszcza gdy mu pozwolę długo rosnąć.
Kruszonkę siekam w takim urządzeniu do siekania wszystkiego
Tu chciałam zaznaczyć, że nie trafiłam dotąd na zły wypiek Blogowiczek, a jadłam i Haneczki i Żaby i Inki, Dorotola, Basi Adamczewskiej, Marka, Małgosi W i Zgagi – wszystkie b.dobre. Nie wymieniłam nawet połowy, bo przypomniało mi się coś ważnego.
Dzisiaj urodziny, czyli Geburstag, naszej Hanyski – Zgagi. Ona już u nas nie pisze, ale czyta. A to nader kochane stworzenie, tylko honorne i nerwowe.
Zgago! Sto lat i jeszcze trochę!
Kwaśniewski z chlebem
Alicja piecze, Nemo piecze, Gospodarz piecze, a mąż Nemo ma bardzo młode ciałko. Gontowanie to samo zdrowie.
W moim sąsiedztwie nie mieszka ani jedna krowa. Położyć się na asfaltowej jezdni to jednak nie to samo.
Chyba jestem głodny 🙂
Pyro,
zapewniam Cię, że moje ciasta są dobrze wypieczone, tylko zdjęcia są kiepskie. Nawet to jagodowe miało (lekko) przyrumienioną kruszonkę, ale wyszła biała jak śnieg, bo z fleszem ze zbyt bliska… Padał deszcz, a za mną stała już gromada zgłodniałych amatorów 🙄
Placku,
mówi mi, że forbidden 🙁
U mnie też forbidden. Za to zdjęcia Nemo na szczęście dostępne i nasyciłam się do woli. Piękna i pracowita jesień 🙂
Zgago, serdeczności urodzinowe, wszystkiego najlepszego 🙂
Placku – jesteś niedostępny, jak gwiazdy;
Nemo – gromada głodomorów za plecami to brzmi groźnie. I gdzie się znowu Nisia schowała i gdzie Pepegor? Czy ja Was muszę stale pilnować? Alicja, gdzie jesteś? I Cichal? Orka się wygrzewa, Danuśka nad Loarą, a reszta? Nieusprawiedliwiona.
Piekę kolejny chleb. Blenduję pesto z liści rzodkiewek. Ewie drukuję przepis Piotrowy na szarlotkę ze śmietanką. Czekamy na wizytę rodzinną i w związku z nią jest kupa logistyki.
A, to z Cichala rodzina ma pożytek niemały. Powodzenia, Kapitanie
Ja pracuję. Właśnie zrobiłam sobie przerwę na kromuchę z wczorajszym schabowym, więc chyba podwójne przestępstwo, bo nie dość, że chleb, to jeszcze panierka 🙄
Wczoraj do surówki z kiszonej kapusty dodałam duże, starte na wiórki jabłko – całkiem niezłe połączenie.
Roger wczoraj naprawiał mi piec kuchenny, ten nieszczęsny piekarnik, w sobotę piekę ciasto.
Cichal,
pesto z liści rzodkiewki? Brzmi ciekawie.
Cichal.
Logistyka nie może być ,, kupa,,
Upajający zapach i… chrupki brzeg
Cieniutkie ciasto + creme fraiche + cebula + boczek = low carb 😉
Plus alzacki riesling.
Nemo – czym zastąpić taką ilość cebuli? Dziecko nie zje. Por? Brokuły? Źle się wyraziłam – Dziecko je cebulę ale w malutkiej ilości. Tylko na wątróbkach więcej.
Zgago – urodzinowe serdeczności ! 🙂
Moje szare kluski jak na pierwszy raz nie były złe. Uważam, że utarte ziemniaki zamiast odcedzić na sicie, zdecydowanie lepiej jest przecisnąć przez ściereczkę. Ciasto jest wtedy bardziej zwarte. A tak w ogóle to kluski najbardziej smakują, jak przyjdzie się na gotowe. 🙂
Pyra wspomniała o rogalach świętomarcińskich. To wprawdzie bomba kaloryczna, ale przecież można te kalorie rozdzielić na 2- 3 osoby. Oryginalne rogale z odpowiednim certyfikatem można kupić np. w Almie, pojedynczo zapakowane w pudełeczko. W Gdyni jest też cukiernia Kandulskiego – to tylko dwa miejsca, o których wiem. A pewnie jest ich więcej. Ale rogale bez świadectwa pochodzenia też są bardzo smaczne.
Ło je,
ja zwykły zjadacz chleba.
Nie dość, że zruinowam zdrowie tłuszczami roślinnymi wierząc cielęco w ich zdrowotność, a potem musiałem w to wszystko wątpić, jak to tu mieliśmy raz, przed wielu laty. Tak teraz dowiaduję się, że jadając chleb nadwyrężam wątrobę do tego stopnia, że 70-tki nie dożyje?
Tak prywatnie: Moja wątroba miała by wtedy miec jakies dwa i pół roku czasu. Powiem – jak padnie, co nie daj Boże, to będzie miała tysiąc innych powodów.
Myślę więc, że pozostanę wiec nadal przy chlebie o którym miałem wrażenie, że tak się właśnie PB podoba.
Podczytuję od tyłu.
Zgago! Serdeczności i czuj duch!
Henryk47. A gdzie Ty trzymasz logistykę? Ja mam na kupie w przedpokoju. Jak mam problem kto, gdzie, co i za ile, to biorę z kupy kupkę i używam! 🙂
Pepegor! Z tym chlebem to jakaś ściema! Ma szkodzić? A jak to się ma do napoju ze zboża, hę? Używam niemal od dziecięctwa i jakoś, daj Panie Boże żyję, a do setki już niedaleczko…
Gosiu – Zgago,
wszystkiego najleprzego!
Stupiędziesięciu!
Jezu! najlepszego!
Cichal.
Fajnie ze w przedpokoju.
Krakowski sznyt.
Cichalu, o to mi chodzi.
Już mam lat dosyć, aby móc ocenić..
Młócą androny, młócą.
Pepe – straszą dzieci kaszą. I ja i Cichal przeżyliśmy już sporo czasu, żadne z nas z dietami nie wariowało i dzisiaj jeszcze zjemy np golonkę albo boczek faszerowany – nie za dużo, bo i chleba dużo nie jemy, on je robale morskie, a ja podroby i nie zauważyłam, żebym od tego głupiała (jeżeli już, to musiałam zgłupieć dawno temu).
Zgago – 🙂
(pod tym nieco głupawym uśmieszkiem śpiewa cała prowincja Ontario)
Wszystkiego najlepszego Zgago.
Wszystkiego NAJLEPSZEGO dla naszej Zgagi 🙂
Kwaśniewski i chleb – upajający zapach opus drugie
Jesienny dzień
Pyro, jakie ilości cebuli? 😯
Na tym placku grubości 1 mm (160 g ciasta) jest warstewka gęstej śmietany (100 g), cieniutko pokrojona 1 (jedna) nieduża cebula (50 g) i bardzo cieniutkie plasterki boczku. Całość pieczona w ciągu 6-8 minut w temp. 240 stopni z termobiegiem. To jest jak cieniutki podpłomyk
Cebuli może być jeszcze mniej, wedle gustu.
Albo po wegetariańsku – oliwki, papryka, feta. Ale wszystko cieniuteńko pokrojone.
Albo jabłka, cukier i cynamon…
Dla Zgagi z najlepszymi życzeniami 🙂
Ide spać, a jutro mnie nie ma na naszym blogu – dzień rodzinny i to przez ścianę albo drzwi (nie hce zarażać) Dalej wieczorem umieram, a rano też całkiem żywa nie jestem
Pyro, z 20.32
w takim razie ja proponuje …. smoczek /moze tez byc „nukel”, a moze „nikiel’?/.
wroc: „nukiel”
Skonczylismy wizyte na Kona Coffee historical tour. Wszystko piekne I ciekawa. Obejrzelismy 120 letnie krzewy kawy. Oczywiscie mlodsze tez sa. Poznalismy proces suszenia kawy I wiele innych bardzo ciekawych informacji na temat uprawy I suszenia kawy.
Jednak caly show ukradly „sady” drzew avocado. Dziesiatki drzew obwieszonych avocado. Moglismy zbierac tyle avocado na ile mamy ochote. Po raz pierwszy bede jadla avocado prosto z drzewa
Przy wejściu na plantacje rosna duże krzaki poinsettia
Orko,
dzieki piekne za migawke, z nadzieja na zobaczenie tych avocado w naturalnych warunkach I bozonarodzeniowych drzewek w naturalnej wielkosci.Bo chyba robisz zjecia? 🙂
Dziekuje raz jeszcze.
Jesli masz tyle avocado na podoredziu, zrob sobie oklady na wieksze plaszczyzny ciala, ze szczegolnym uwzglednieniem wlosow.
Niunia
Robie zdjecia I podziele sie nimi po powrocie
Nie wiedzialam o tym zastosowniu avocado.
Okazuje sie ze poinsettia rosnie wszedzie. Z odlegosci nie rozpoznalam tych krzakow. Krzaki rosna na wysokos do 3 metrow. Bardzo ladny widok.
Fajnie Orco,
czekamy na relacje!
Uważam, że „młode ciałko” odniosło swojego rodzaju sukces – zajęło sporą część naszej blogowej braci przez całą niemal niedzielę, podzieliło nas na tych co „za” i na tych co „przeciw”, nie zostawiając na Nowym z jednej lub drugiej strony suchej nitki. Świetne!
Dzisiaj o chlebie. Cokolwiek by nie mówić o komunie, to chleb tamtych czasów był o niebo lepszy od tego co dzisiaj oferują amerykańskie sklepy, zwłaszcza te ogromne supermarkety. Ja z musu przeszedłem na promowaną tutaj dzisiaj przez kogoś dietę Kwaśniewskiego. Chleba nie kupuję niemal w ogóle. Czasami trafię na chleb rosyjski z carnuszką – to jedyny, który w/g mnie daje się zjeść.
Znalazłem w necie smaki z casów PRL-u. Jakoś przeżyliśmy, ale oby nigdy więcej…
http://foch.pl/foch/1,132039,16843477,_Pysznosci__z_PRL_u__Smaki__ktorych_nie_da_sie_zapomniec_.html#BoxSlotIMT
Nawet nie wiem, czy tego już ktoś tutaj nie dawał.
Są jeszcze w Polsce piekarnie z prawdziwego zdarzenia, coraz mniej liczne. Oto jedna z nich – smaku i zapachu chleba z tej piekarni nigdy nie zapomnę. To jest to!!!!
A jeszcze z masłem, jeśli było, i z pomidorem. Ach, co Wy tam wiecie o smakach…. 🙂
http://www.piekarnia-naleczow.com/
Dobranoc 🙂
Zostałem zbanowany, tekst puściłem około godz, 8,00
Może to pomyłka w wysyłce.
Napisałem tam NOWEMU , żeby poszukał kolagenu w pokarmach.
Chodzi o jego kolano. To może, ale nie musi na jego kolano.
Wacławie,
To już teraz wiem, skąd wzięło się powiedzenie „kieliszek chleba”.
Ile bochenków należy zjeść, żeby w głowie zaszumiało porządnie?
Faktycznie, zniknął komentarz Wacława, przez co moje pytanie nei ma większego sensu.
Odnosiło się do wyrażanego przez przedmówcę poglądu, jakoby chleb w wątpiach w alkohol się zmieniał.
Najlepszy chyba to byłby taki z siemieniem lnianym bochenek.
Z chleba procenty, a z siemienia- wiadomo, oleum, co to do głowy idzie..
Wacławie,
może dołożyłeś link reklamujący, a może serwer nie może znieść pseudonaukowych bredni zawartych w Twoich komentarzach? 😉
Niektórzy twierdzą, że chleb na zakwasie jest łatwiej strawny dzięki wstępnej fermentacji (również alkoholowej) rozkładającej fityny.
W krajach, gdzie jada się chleby niefermentowane, powstał zwyczaj picia wina do posiłków, aby to trawienie ułatwić.
Jedzenie KOLAgenu pomoże na KOLAno tyle samo, co kadzidło.
Kolagen jest źródłem białka niskiej jakości, nie zawiera bowiem wszystkich niezbędnych aminokwasów, a nadaje się do produkcji żelatyny i osłonek na kiełbasę, ma także zastosowanie w kosmetyce.
Zjedzony, zostaje rozłożony na peptydy, a te – na pojedyncze aminokwasy. Organizm buduje sobie swój kolagen na nowo, a do tego procesu niezbędna jest witamina C.
Czy Ty aby nie jesteś przeciwnikiem jedzenia owoców?
Wacławie – na naszym blogu są niedopuszczalne wszelkie formy reklamy i nawet linki do blogów naszych komentatorów traktujemy jako gest wyjątkowej uprzejmości. W końcu nie po to PA z „Polityką” tworzyli ten blog, żeby był on tablicą ogłoszeniową cudzej roboty. Właściwie jedyną formą warunkowego dopuszczenia takich sytuacji, jest przeczytanie tekstu objaśniającego publikowane u nas fotografie. Ludzie wierzą np w reinkarnację, w słonie podtrzymujące kulę ziemską, w torf prof Tołpy albo w diety leczące wszystko, że śmiercią włącznie. Ich prawo, raczej jednak nie na tym blogu; mamy znacznie bardziej hedonistyczny stosunek do jedzenia, więc szkoda Twojego wysiłku.
Blog „Gotuj się!” nie jest właściwym miejscem do upowszechniania bredni i podawania linków do pseudonaukowych witryn. Proszę więc tego nie robić, bo to daremny trud. Takie wpisy będą usuwane.
Spóźnione ale najlepsze życzenia dla ZGAGI 🙂
Wacławie,
zamiast łatwowiernie powtarzać cudze brednie, dokonaj sam jakiegoś odkrycia. Na przykład dla dobra nauki kup sobie dokładny alkomat i wykonaj kilka eksperymentów.
Na początek zjedz (na czczo) różne dawki cukierków, czekolady, pieczywa cukierniczego itd. Potem, w różnych odstępach czasu, zmierz zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Wszystko pilnie notuj i sprawozdawaj.
Do badania krwi na zawartość alkoholu możesz przejść na późniejszym, dokładniejszym etapie, gdyby alkomat zawiódł i nic nie pokazał.
Jedząc węglowodany ryzykujesz wprawdzie życiem, ale czego się nie robi dla dobra „ciemnego ludu smakowego” 🙄 Tych parę lat mniej dla dobra ludzkości…
Inni przed Tobą byli gotowi na śmierć na stosie 😎
Nemo,
zamiast życzliwie doradzać blogowiczom, dokonaj sama jakiegoś odkrycia. Na przykład dla dobra nauki kup sobie dokładny dynamometr i wykonaj kilka eksperymentów
Na początek wejdź (może być na czczo) na dowolną helwecką górę. Potem, w różnych odstępach czasu zmierz, jak duża siła grawitacji działa na Twoją głowę.
Gdyby dynamometr zawiódł i nic nie wskazał, nie przejmuj się. Będzie to oznaczało tyle, że i u podnóża góra, i trochę wyżej, Twoja głowa była pusta, a może pełna – złośliwości.
Na życzliwych zawsze można liczyć 😀
Gdyby się jeszcze znali na fizyce… 🙄
Nie ustawaj w wysiłkach, Wacławie II (i wszyscy inni używający Twojego komputera) 😉
nemo
Ten Wacław II wpuszcza ciebie w maliny.
Nie lubię takich numerów -zwracam się do Wacław II
Oświadczam : to nie jest mój wpis.
Nie potrzebuję takiej pomocy.
Wacławie,
to jest taki blogowy dyżurny, ale jemu wcale nie chodzi o pomoc komukolwiek. To jest po prostu mój stalker 😉
A kiedy mnie nie ma, obiera sobie inny obiekt.
A co do mojej propozycji powyżej, to jest całkiem poważna.
Udowodnienie powstawania alkoholu z węglowodanów w ludzkim organizmie zmieniłoby prawdopodobnie przepisy dotyczące ruchu drogowego. Każdy „wesoły” za kierownicą mógłby tłumaczyć się zjedzoną kajzerką z miodem albo namiętnym spożywaniem landrynek 😉
Na razie policja notuje wymówki pod postacią batonika Pawełek 😉
Rozmawiałam przed chwilą z Żabą, sprawozdając nowości. Żabsko bardzo się ucieszyło, bo jej alkoholu (podobnie jak mnie) zabrakło do nalewek. Chleb wypada znacznie taniej – zauważyła- można jeść owoce i chlebem zagryzać, tylko jak to utrwalić?
Pyro,
to utrwali się samo pod warunkiem regularnego trybu życia z równomiernie rozłożonymi posiłkami bogatymi w węglowodany.
Uzależniony organizm sam się będzie domagał (jeżeli nie czynił tego dotąd 🙄 )
Unikać należy jednorazowych ekscesów w postaci orgii rogalowych czy zjedzenia samemu całego tortu urodzinowego 🙄
Czy Żaba nie zanotowała przypadkiem wyraźnego weselenia koni po zjedzeniu suchego chleba albo chociażby owsa?
Z dziecinstwa pamietam rozne chleby. Po 4 zl byl Mazowiecki, Praski i
bardzo dobry Naleczowski – w naszym domu bardzo uznawany /dobrze Nowy prawi/. Ale najlepszy byl Zakopianski, okragly. z kminkiem. Duzy po 6,60, maly po 3,30.
Ostrzezenie: Firma Lisner jest oszustka.
Wczoraj zakupilem w polskim sklepie duza blyszczaca kartronowa koperte ( 29cm x21 cm) , z nieduzym okienkiem, z krorego wygladal losos. Nazwa towaru: Losos norweski, wedzony plastrowany (wyprodukowany w Polsce).
Po otwarcoi tego ogromnego opakowania okazalo sie, ze zawiera 3 malutkie (niechlujnie pokrojone i pozlepiane) plasterki, na jedna, z pewnym trudem na dwie kanapki.
Takich numerow nie nalezy klientowi robic. Wkladac do ogromnego opakowania znikoma ilosc towaru. Taki numer tu by nie przeszedl.
Firma Lisner nie bedzie odtad brana pod uwage przy zakupach. Nie dba o klienta, nie dba o srodowsko naturalne. Niechaj sie wypcha trocinami.
Nemo – Żaba zauważyła wyraźne weselenie koni po wizycie w sadzie. Te cholerstwa potrafią się wyturlać pod sznurkiem pastucha i powędrować za przewodnikiem stada kilka kilometrów do sadu, w którym nie zebrano jabłek. W ostatniej dekadzie zrobiły tak dwa razy – raz przyłapane na niecnym procederze, zostały zawrócone z drogi.
Ta sama firma oklada sloiki dookola sledziami, a srodek wypelnia obficie cebula. Juz dawno oglosilm stanowcze NIE dla Lisnera.
🙂 🙂 🙂
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Wacław – nie mam krowy, ani osła, ani żadnej rzeczy, która jego jest. Już raz napisaliśmy Ci wyraźnie : i Gospodarz i ja – nie chcemy tej wiedzy na naszym blogu. Przy okazji możesz zanotować, że średnia wykształcenia Blogowiczów jest grubo powyżej średniej krajowej. Dziękujemy, ale nie!
Mój znajomy Ponury Chłop co roku jesienią notorycznie karmił swoje krowy jabłkami spadłymi z drzew. Sama mu pomagałam zbierać. Żadnej z ponad 30 krów mleka nie odebrało.
Ludy Północy żywiące się fokami na surowo bez popijania okowitą, stworzyły, jak powszechnie wiadomo, kulturę o wiele wyższą niż ludy z południa np. Grecji i Rzymu, naprute winem i nażarte owoców i chleba.
Zabytki architektury dokumentują to najlepiej 😉
Nowemu to dobrze – jest na tej rewelacyjnej diecie i popija ją winem.
Duńczycy oszukują kanapkami. Kanapka to nie chleb, to mebelek. Mądry kraj, a taki na mapie malutki. W Mongolii klacze dają mleko bo z jabłkami tam krucho.
Tyle tej wiedzy co kot napłakał, ale jest drapieżna, ale za to moja.
(Firma Lisner należy do tak zwanych interesów niemieckich)
No i znowu nasze komentarze są ni w pięć, ni w dziewięć 🙄 😉
Ale zwolennik wiadomego geniusza powinien je zauważyć.
Wacławie,
szkoda czasu i atłasu. Bywalcy tego bloga sami znajdują sobie przeróżne rewelacje na temat szkodliwości jedzenia na rozum i zdrowie, i raczej nie próbują nachalnie molestować się nimi nawzajem.
A jak próbują, to też im to po jakimś czasie mija, a Tobie nie.
Ale to Twój problem.
Kocie Mordechaju,
życie uczy, że kupując ładnie opakowany towar trzeba zwracać uwagę na tzw. wagę netto.
Filety śledziowe w oleju firmy Marinero to takie samo oszustwo. Słoik niby pełen śledzi, ale to tylko przy samym szkle, a środek wypełniony kłębem cebuli. A jak dobrze obejrzeć etykietkę, to małymi literkami stoi „Lisner – Poznań”. Osobisty jednak i tak znowu kupił, bo tu takich nie ma, a cebulę też lubi 😉
Przepiękny dzień w mojej okolicy – bezchmurne, lazurowe niebo, w miarę ciepło (11C), nie pamiętam takiego pięknego 11 listopada. Zazwyczaj bywa albo deszcz, czasem śnieg, albo ponury, zimny dzień. W Ottawie piękna uroczystość ku pamięci poległych we wszystkich wojnach. Jeszcze trochę kolorów na drzewach, tradycyjnie Szkoci dają oprawę muzyczną krótkiej paradzie weteranów, przedstawicieli różnych wojsk i oficjeli.
U nas nie jest to święto narodowe – nie pracuje tylko sektor państwowy, dla reszty to normalny dzień, ale uroczystości mniejsze czy większe, jak ta w Ottawie, odbywają się w każdej miejscowości.
Rozglądam się dookoła i jednocześnie czytam relacje z zamieszek w Warszawie. Stanisław Lem, genialnie spostrzegł: „Gdyby nie było Internetu, nigdy bym się nie dowiedział, ilu idiotów jest na świecie”
?Gdyby nie było Internetu, nigdy bym się nie dowiedział, ilu idiotów jest na świecie?. Korzystasz?
A masz absolutna racje, Nemo, ze nalezy odnotowac wage produktu.
Ale ja jestem tak skupiony na poszukiwaniu na opakowanu daty waznosci/ daty spozycia, ze faktyzcznie nie patrzylem na wage.
Polscy producenci tak starannie ukrywaja date waznosci, a sklep traktuja te date tak dwolnie (choc jest to wbrew prawu), ze owszem, nie spojrzalem.
To jest nauczka. Ne wierzyc w duze opakowania, tylko sprawdzac wage.
W tym wypadku mam pełne zaufanie do starego pana Otto von Bismarck:
12 – 18 % ludzie twórczy i inteligentni,
45 % ludzie niezdolni do podejmowania wielkich decyzji ale doskonali wykonawcy,
25 % – ludzie zdolni do pracy pod nadzorem
pozostali nie nadają się do niczego (widać oprócz istnienia w internecie)
Kochani-pozdrawiamy Was z krainy wulkanow oraz serow.Juz niejeden raz opowiadalam na tym blogu o Owernii i znowu nas zawialo w te piekne strony.
Oprocz serow i wulkanw maja tu co krok zamki i jeziora oraz serdecznych mieszkancow.
Dzisiaj na sniadanie oczywiscie croissanty i bagietka oraz konfitury domowej roboty:
jedne z pomaranczy i arbuza,a drugie z kiwi i bananow.Delicje! Na obiad jedno z tutejszych dan regionalnych-truffade.O szczegolach opowiem po powrocie.
O, Danuśka! Pięknego pobytu „na łonie”. Sprawozdanie Cię nie minie.
Nemo 13:54, nie przeceniaj siebie.
Czy naprawdę sądzisz, że jesteś warta tego, bym poświęcał Ci uwagę, Twoim zdaniem – w formie ustawicznego prześladowania?
Nie podoba mi się jedynie Twój charakterek, chociaż, jeżeli ma on wpływ na jakość Twoich zdjęć, to może warto być złośliwym i uszczypliwym.
Wacława, za „wcinanie się” w jego temat, przepraszam.
Gdyńska parada niepodległości przebiegła bez żadnych zakłóceń, a uczestniczyli w nich ludzie różnych opcji politycznych, a także wielka grupa kibiców Arki. Większość to jednak młodzież młodsza i starsza. Jak zwykle najciekawsza była kolumna starych pojazdów . W porównaniu do ubiegłorocznej jubileuszowej parady tym razem było o wiele skromniej, ale i tak bardzo sympatycznie. Tutaj krótkie migawki. W naturze muzyka była inna – marszowa wojskowa . http://trojmiasto.tv/96-Urodziny-Niepodleglej-w-Gdyni-9946.html
Z ciekawością wypatrywałam Stanisława – oczywiście także szedł w paradzie.
Okazuje się, że inwazja rogali z białym makiem dotarła i nad Bałtyk. Po zakończeniu parady mijaliśmy kilka cukierni, a przed każdą kolejka na co najmniej pół godziny. Oczywiście po rogale, tutaj nazwane rogalami gdyńskimi, bo jak wiadomo nazwa ” świętomarcińskie” jest zastrzeżona.
Wacław II,
jakże się mam nie przeceniać, skoro poświęcasz mojej osobie tyle uwagi i odczuwasz przemożną potrzebę poinformowania mnie, co Ci się w niej nie podoba 😉
Twojego „charakterku” nie zamierzam oceniać, bo to nie mój zwyczaj. Wystarczy, że się tu prezentujesz w roli surowej cioci-guwernantki albo moralizującej recenzentki, aby było wiadomo, że dajesz te występy (zawsze w tym samym stylu) nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz. Ale skoro nic innego nie potrafisz…
Za docenienie zdjęć dziękuję 🙂
Polskie święto narodowe znalazło wzmiankę w tutejszej telewizji. Parę migawek z tumultów w Warszawie, informacja o liczbie aresztowanych…
Ani słowa o rogalach, festynach, paradach… 🙁
Waclawie Drugi,
nie obslabiaj mnie, chcialbys sie zmierzyc z Nemo? Daleko Ci do Niej. Naprawde!!!! I to pod kazdym wzgledem.
Nemo,” daj se luz”. Teraz juz wiesz o czym mysle.
Obejrzalam transmisje z W-wy.
Mysle, ze nasi dziennikarze nie dorosli do tej wazkiej chwili. Szkoda.
Krystyno,
nasz Stanislaw nie ma dostepu, bo nie pracuje w dni powszednie, o czym byla mowa nie dawno I czego nie ukrywa.
Ja mam nadzieje, ze sie odezwie niabawem.,
Aloha
Nowego turyste z US na Hawajach mozna poznac po tym, ze pyta na pczcie ile kosztuje znaczek na kartke do US. Ja kiedys tez zadalam to pytanie. Prawidlowa odpowiedz : you are in US
Wszystkich turystow z Mainland (wszystkie stany z wyjatkiem Alaski I HI) mozna spotkac na plazy o 4 rano albo I wczesniej. To z powodu roznicy czasu.
Na koniec przerwy. HI wysyla swoje smieci statkami do stanu Washington. Za oplata! Przypuszczam, ze Oregon I California rowniez otrzymuje smieci z HI
Nemo, a dlaczego „ciocia guwernantka” i „moralizująca recenzentka”, a nie wujek i recenzent? Podejrzewasz Wacława, że jest kobietą?
Nisiu. Nie podejrzewaj Nemo o takie podejrzane podejrzenia! Chociaż kobieta ukrywająca się pod męskim nickiem przypuszczalnie byłaby niezrównoważona!
Oj przepraszam.Mialam na mysli, ze Stanislaw pracuje tylko w dni powszednie.
Cichalu, na blogach można występować pod niezliczoną liczbą nicków i zmieniać płeć bez problemu. Nemo zapewne podejrzewa kogoś właśnie o takie nieładne sztuczki. Bo nie sądzę, żeby mogła pomylić rodzaj męski (Wacław) z żeńskim (ciotka itd.).
Nisiu! 🙂
Gospodarz wie kto pisze, po e mail
Dzisiaj poplynelismy lodzia do miejsca gdzie miesci sie pomnik na czesc Kapitana Cooka. Do tego miejsca mozna dojsc po skalistej I stromej drodze. Nikt tego nie polecal. Pozostaje wyprawa lodzia. Nareszcie zobaczylam to historyczne miejsce.
Pierwszy raz wiedzialam pomnik Kapitana w Anchorage na Alasce. Jest to bardzo piekny pomnik. Pomnik na Hawajach ma zupelnie inny styl I miesci sie w tym miejscu z innych, tragicznych powodow.
Plynac lodzia na jednej ze skal jest wyrzezbiona kilkumetrowej wysokosci twarz Pele. Te groznie wygladajaca twarz wyrzezbily w lawie woda I wiatr. Kto wie, może sama Pele utrwalila swoj wizerunek w tym miejscu.
Pele przyplynela na wyspy Hawaii z Tahiti. Nie z NRD, Korei Polnocnej ani nawet z CCCP tylko z samej Tahiti. Jej nerwy I character to rezultat klotni o mezczyzne.
Nisia 1:11, Można występować i można zmieniać.
Wacław II nie jest Nisią.
Yurek 4:25, po e-mailu? Żartujesz. Raczej po IP, ale do tego trzeba mieć uprawnienia lub… hakerskie umiejętności.
Zaskoczyła mnie „niunia” trafnością oceny ( u osób aspirujących do pierwszej grupy kanclerza Bismarcka, to rzadkość) dziennikarskiej braci.
Dzięki Wacławie za info. Sprawdź jeszcze swoje wiadomości.