Azjatyccy kuzyni garum
Sosy rybne (i ostrygowe) są popularną przyprawą w kuchni Azji południowo-wschodniej. Są one spokrewnione ze słonym sosem z czasów starożytnego Rzymu, zwanego garum, oraz z esencją anchois, używaną dziś przez wielu kucharzy. Sosy te wytwarza się często ze sfermentowanych, zasolonych ryb, długo leżących w szczelnie zamkniętych naczyniach. Płyn odciągnięty przez sól z ryb odcedza się na sos, a z ryb robi się pastę, która także służy jako przyprawa.
Kucharze z pozaazjatyckich krajów, używający sosów rybnych, do smażonych potraw warzywno-mięsnych często dodają jeszcze szczyptę cukru: słodycz interesująco uwydatnia ich słoną ostrość.
W kuchni azjatyckiej ryby poddaje się fermentacji, by wyekstrahować soki na smakowity sos przyprawowy. W Wietnamie i Tajlandii sfermentowane ryby rozciera się na pastę, której można używać do niektórych potraw zamiast sosu. Szczególnie smaczna jest przyprawa z mielonych sardeli (anchois) połączonych z sosem rybnym, tak zwana mam nem, porównywana z pastą z anchois.
Sos ostrygowy. Jest to specjalność kantońska, otrzymywana tradycyjnie z ostryg, soli i wody, choć dziś dodaje się także mąkę kukurydzianą i karmel. Ma uniwersalne zastosowanie: do mięsa, ryb, warzyw i makaronu. Odznacza się przyjemnym, pikantnym, a nie całkiem rybim smakiem.
Sos rybny. Otrzymuje się go z ryb, przeważnie sardeli (anchois) i makreli fermentowanych w soli i używa jako przyprawy kuchennej lub stołowej, tak jak sos sojowy. Lepiej znane odmiany dostępne na europejskim rynku to tajski nampla, wietnamski nuoc mam i filipiński patis.
Sos krewetkowy. W Tajlandii zwany kapee, otrzymywany jest z krewetek i soli; poddaje się go fermentacji i suszy na słońcu, a nie przechowuje w zamkniętych naczyniach. Podobny, suszony na słońcu sos robi się z kałamarnicy.
Sos barbecue. Robi się go z suszonych ryb, krewetek, chili, czosnku, orzeszków ziemnych i korzennych przypraw. Używa się go podobnie jak pasty curry do smażonych potraw warzywno-mięsnych lub naciera się nim mięso przed pieczeniem na ruszcie. (Wielka księga ziół i przypraw).
Komentarze
Dzień dobry.
Używałam jak dotąd tylko sosu ostrygowego (malusieńka, wąska buteleczka o poj 50 ml) i sosu barbecue – buteleczka okrągła pękata u dołu i wąska, długa szyjka. Takie coś kupuje się z pustej ciekawości, kiedy natrafia się na regał wypchany specjalnościami azjatyckimi. Czy byłam zadowolona? Nie mam pojęcia, bo używałam w minimalnych ilościach dla wzbogacenia smaku potrawy. W każdym bądź razie potrawy nie zepsułam, było smacznie.To trochę tak, jak z nagłą przypadłością – bierze się dwie aspiryny, herbatkę imbirową, miód z cytryną i coś tam jeszcze i niedyspozycja mija. Co pomogło? Nie wiadomo, coś tam zadziałało. Tak i z tymi przyprawami. W zasadzie nie lubię łączenia smaku ryb i mięsa. Kiedyś, też powodowana ciekawością, skorzystałam z przepisów XIX wiecznych na „cielęcinę po królewsku”. W skład sosu wchodziły sardele. Jak na mój gust nieodwracalnie zepsułam ulubione mięsiwo. A w starych przepisach te sardele w sosach mięsnych są niemal obowiązkowe. Dodawano je nawet do befsztyka tatarskiego z wołowej polędwicy. I jedna z wykwintnych zup – rosyjska soljanka też łączy te smaki. Ryby mają „agresywny” zapach, a ja w dużym stopniu „jem nosem”.
W LiDLu trwa właśnie „tydzień azjatycki”
http://gazetka.lidl.pl/6555cc6e-068a-48af-8ba8-cbfb066a5375/
można wypróbować rekomendowane sosy.
Dzień dobry.
Pyro, może to kwestia proporcji też? No i czułości ludzkiego powonienia, to są sprawy jednostkowe.
Zdarza mi się do rumienionych na maśle szalotek dorzucić puszeczkę sardeli, rozpuścić je i na tym smażyć na przykład mięso na sos do spaghetti. Rybnego smaku nie czuć w ogóle.
Wspomniałem kiedyś o zastosowaniu sardeli w kuchni koreańskiej.
Podczas poszukiwania materiałów do historii, natknąłem się między innymi na informację, że rybki te, w różnej postaci, zawierają sporo naturalnych glutaminianów. Czyli w naturalny sposób wzmacniają smak potrawy.
Taki sos ostrygowy jest również użyteczny, gdyż jak Gospodarz wspomniał-zawiera on mąkę kukurydzianą i karmel. Mąka zagęści lekko nasz sos, czy zupę, a karmel doda innego wymiaru smaku.
Mnie z kolei bardzo odpowiada dodatek sardynki do befsztyka tatarskiego.
Ubogaca smak mięsa 😉 Jak sobie czytam o składnikach tych sosów to myślę,że czasem chyba lepiej nie wiedzieć z czego się składają 🙂
Nie znam sosu rybnego ani krewetkowego,może zatem najwyższy czas spróbować?
Lidl o rzut kamieniem.Jagodo,dzięki więc za azjatyckie wieści.
Póki co wspominam jeszcze smak pieczeni wieprzowych,knedlików i Pilsenera,bo w niedzielę wieczorem wróciliśmy z małego wypadu do braci Czechów.
Danuśka, lekko „zazdraszczam” wizyty u braci Czechów 🙂 Bardzo lubię tamtejsze klimaty.
Dzien dobry,
Sos ostrygowy jak najbardziej, typowo rybnego nie mam, ale raczej przez zaniechanie, nie upodobanie.
Co do sardeli, czasem dodaje do pieczeni z lopatki jagniecej – wzbogaca smak. Kot podawal kiedys fantastyczny przepis na szybki makaron z krewetkami, robie dosc czesto (nie wiem czy nie zmodyfikowalam), pierwsza czynnosc przy sosie to roztopienie sardeli w oliwie z maslem.
Małgosiu-też bardzo lubię,chociaż po prawdzie to nie wiadomo,czy w Pradze więcej braci Czechów,czy też towarzystwa z całego świata 😉
Danuśka – a gdzie sprawozdanie? Kiedy wylatujecie na ryby? Pogoda ma się poprawić ponoć.
Obydwa sosy zużyłam, podobnie jak sos chilli z czosnkiem i drugi z ananasem. Aktualnie mam w domu ze dwa jakieś inne. Nie liczę sojowego, bo i jasny i ciemny wchodzi u mnie w bazę przyprawową. Żadnego jednak nie traktuję jako głównej przyprawy – to są w kuchni Pyry dodatki. Ale też moja kuchnia jest bardzo konwencjonalna, a nowości przyjmowane z ostrożną ciekawością. Ma być świeżo, sezonowo i smacznie; chętnie mieszam style, przyprawy i dodatki, zupełnie nie przejmując się klasycznymi podziałami. Dzisiaj zjadamy resztki z dwóch ostatnich dni. Jedna z nas zje resztę gulaszu z kluskami, druga resztę ryb smażonych do odsmażanych ziemniaków. Za surówkę posłuży sałatka z pomidorów, a na deser owoce z kremem serowym (1-2 żółtka ukręcone do białości z czubatą łyżką cukru i zmieszane z serkiem homo)
Teraz żegnam się do wieczora.
Praga! I tyle innych ciekawych, pięknych miejsc, które chciałoby się ponownie odwiedzić 😆
Jak spiewał niezapomniany Mark Bernes: „Zlata Praha, krasawica Praha, zalataja podruga Maskwy…”
Kopalnia patentów, jak mawia bjk 🙂
Właśnie kręcę żółtka i sposobem Pyry wymieszam z niezdecydowanym serkiem i poleję sałatkę owocową. Dam znać, jak wyszło.
Myślę, że taki sos serowy kilkoma kroplami Bailey’sa lub advocaata by nie pogardził 😉
Myślę Krzychu, że masz rację z tym advocatem czy Bailey?sem 🙂 . Z drugiej strony z takimi sosami trzeba chyba uważać i stosować raczej od czasu do czasu, bo co najmniej podwaja on wartość kaloryczną deseru który może prawie służyć za mały obiad:)
Praga! Ulubione miasto. A tu mała wycieczka dla tych, co dawno nie byli:
https://www.youtube.com/watch?v=kdtLuyWuPDs
Danusiu, gdzie jedliście? Jakie kawiarnie odwiedziliście?
I co dobrego?
U tri pstrosu, U Golema, Pod kridlem, U stare synagogy – to moje dobre wspomnienia.
U kalicha – szwejkowa cepelia, nie radzę.
Żabo, bardzo lubię Bernesa! 🙂 Myślałam, że już poza mną nikt go nie słucha, a tu miła niespodzianka.
https://www.youtube.com/watch?v=3XLLHLA4dHs
A Gulajewa znasz?
Kochani,to że Praga piękna wszyscy wiedzą i nikomu uroku tego miasta zachwalać nie potrzeba.Osobisty Wędkarz tak mniej więcej jedną czwartą swego zawodowego życia spędził po drugiej stronie naszej południowej granicy.Bardzo polubił Czechów
i Słowaków zresztą też.Podczas ostatniego weekendu pełnił więc rolę przewodnika dla naszych francuskich znajomych,którzy odkrywali dopiero piękno Pragi.W czasie naszych spacerów i posiadów przy piwie natknęliśmy się na malownicze towarzystwo słowacko-francuskie,w którym dwie osoby okazały się być francuskimi sąsiadami Alaina.Jak to mówią,góra z górą….
Fotoreportaż w przygotowaniu.
A wędkarskie spotkanie nad Atlantykiem już za parę dni,za dni parę…:-D
U nas sos barbecue jest niezbędny latem, bo tu się dużo grilluje na świeżym powietrzu.
Amerykański sos barbecue jest kompletnie inny, nie zawiera żadnych krewetek ani suszonych ryb, podstawą jest pasta pomidorowa, przyprawy, musztarda, molasa, ocet, syrop kukurydziany. Smaruje się tym sosem płaty mięsa i rzuca na grill. Dobrze, żeby mięso trochę się pomarynowało w tym sosie.
Ja robię swój sos, bez molasy i syropu (kapkę cukru dla podniesienia smaku), dodaję wszystkie dyżurne, trochę ostrej papryki lub pieprz cayenne (ostrożnie), kapkę octu, oliwę i koniecznie rozgnieciony czosnek, rozmaryn, bo ten zawsze mam pod ręką. Sosy kupne są niezłe, ale dużo tam tego syropu i molasy według mnie. Zawsze mam w lodówce na wszelki wypadek.
Poza tym mam też sos rybny chiński bodaj, synowa mnie nauczyła takiej chińszczyzny i do tego dodaje się trochę sosu rybnego w charakterze przyprawy.
Wczoraj otworzyłam sezon szparagowy i zamknęłam – dzisiaj jestem cała w czerwonych, swędzących plamach. Drogą eliminacji padło na szparagi, w ub. roku pod koniec sezonu szparagowego coś takiego mi się przydarzyło, ale nie łączyłam tego ze szparagami, tym bardziej, że co roku objadamy się szparagami. Widocznie coś się uaktywniło 😯
Ciepło, pada deszcz, lato.
Sosy bez molasy są korzystniejsze dla uzębienia 😎
A sosy z melasą nie takie złe,bo melasa ma całą furę zalet 🙂
http://www.aledobre.pl/12092,Melasa_z_trzciny_cukrowej_sloik_400_g_8211_Radix_Bis.html?gclid=COzNz4bj3b4CFUgTwwodEnkAfg
W związku z melasą, pytanko do tych, którzy robią kwas chlebowy. Dodajecie jej zamiast cukru? Mój kwas jest dobry w smaku, ale bardzo jasny, ma kolor piwa pszenicznego, a nie kwasu, który pijałam za wschodnią granicą.
Krzychu, DużeM. – te likiery do sosu i owszem ale raczej do serków nijakich (np mascarpone). Nasz homo jest kwaskowy, wyrazisty i wydaje mi się, że lepiej go przysmaczyć odrobiną skórki cytrynowej czy pomarańczowej startej na drobnej tarce. Kiedy nie mam serka, używam kwaśną śmietanę 18%. Wtedy śmietana, 2 żółtka, łyżka cukru i 0,5 kg owocu jest (w upały) wystarczającym posiłkiem dla 2 bab.
Tradycyjnie produkowany kwas chlebowy ma barwę bursztynową (zależy od rodzaju użytego chleba). Fabryczny jest produkowany głównie z mąki (żytniej lub mieszanej) i słodu, a barwiony karmelem.
A ja nie widziałam w naszych sklepach melasy ani syropu, ani złotego syropu, niestety, bo w wielu przepisach brytyjskich i amerykańskich są jako częste składniki. ( wiem wiem, że internet itp. , ale wolałabym w zwykłym 🙂 )
Duże M , w moim osiedlowym samie jest i melasa i złoty syrop, stoją przy zdrowej żywności. Rozejrzyj się dobrze, może w sklepach typu kuchnie świata? Melasy używałam na początku do robienia chleba, bo taki miałam przepis, teraz zastąpiłam ją miodem.
Pyro, DużeM
Poszły dwa żółtka, brązowy cukier(taki był) i tutejszy jogurt naturalny. Nijak się on ma do jogurtu w naszym rozumieniu, jako niekwaśny serek typu niewiadomo się nadał. Likieru nie ma, było mango, winogrona i arbuz.
Teraz gin z tonikiem, jest godzina 23, a temperatura 26 st. Celsjusza(pochłodniało, bo spadł deszcz).
Małgosiu W. Dziekuję bardzo za informację, może faktycznie przejrzę te półki dokładniej 🙂
Krzychu, czytam Wasz wczorajszy wpis, jak zawsze ciekawy. Przypomniałam sobie w związku z nim o książce pewnie znasz, a jeśli nie, to warto przeczytać 🙂
Krzychu,
jak się udała wycieczka z hematologami?
Rozumiem, że Twoja krew pozostała nie zagrożona? 🙄 😉
Za mojej młodości sprzedawano w półlitrowych słoikach coś na podobieństwo melasy, nazywało się to Maltextrakt, ponoć mialo sporo watościwych mikroelementów i witamin. Mama kupowala to na moje usilne żądanie (powiedzmy prośbę), wyjadałam to łyżkami, w maminej kuchni to nie było używane.
Bjk, nie znałem tej książki. Przed przyjazdem tutaj nie udało mi się przeczytać wszystkiego na temat Półwyspu Koreańskiego 🙂
Dziękuję za wskazówki.
Jagodo,
Hematolodzy po dniu z nami zapytali, czy nie myśleliśmy o przewodniczeniu wycieczkom dla rodaków po Seulu 🙂
Przeciągnęliśmy ich po kilku miejscach wartych odwiedzenia, część z nich jest w przewodnikach, część nie.
Zgodna gromadka, nawet jeśli wewnętrznie podzielona w kwestii jakiegoś listu otwartego, podpisanego ostatnio w kraju przez medyków i studentów, odnośnie leczenia, zgodnie z przekonaniami i wyznaniem leczącego.
Udany dzień, zadowoleni ludzie. Czego chcieć więcej?
Maltextrakt istnieje nadal. To taki gęsty syrop robiony ze słodu jęczmiennego. Różni się od melasy składem i smakiem.
Krzychu,
cieszę się, gratuluję 🙂
Krzychu, jakoś mnie to wcale nie dziwi, że „hematolodzy po dniu z nami zapytali, czy nie myśleliśmy o przewodniczeniu wycieczkom dla rodaków po Seulu” po czytaniu Waszego bloga i Twoich wpisów tutaj 😀
Drogie Panie,
Ze swojej strony dziękuję bardzo za wsparcie duchowe.
Ze strony małżonki przekazujꔿeby te baby przestały Ci słodzić, bo z tych piór, w które porośniesz, pierzynę można będzie zrobić” 😀
Teraz to już z górki, telefon do Min.Sportu, że przygotuję im przewodnik na zimowe igrzyska, w końcu olimpijskie stoki są o pół godziny drogi od domu 😉
Ja już nawet sprawdziłam cenę biletu lotniczego do Seulu 🙂
Jestem spokojna o to, że każda żona potrafi sprowadzić męża na ziemię 😉
Przekaż Krzychu Małżonce, że połowa melasy i pierzyny jej się należy 🙂
Jagodo-z tym sprowadzaniem na ziemię to różnie bywa…
Czasem sprowadzam,a Tenże Obrażony chowa się do dziury w jakiś ostatni kąt mieszkania.
Masz na to jakiś sposób 🙂 ?
Małżonka w odpowiedzi zacytowała anegdotkę z życia aktualnego prezydenta USA. Odwiedził on z żoną pizzerię. Właściciel przybytku okazał się szkolnym kolegą pani prezydentowej. Pan Obama z uśmiechem powiedział, że gdyby wyszła za mąż za rzeczonego restauratora, byłaby teraz współwłaścicielką pizzerii.
Michalina odpowiedziała, że nie, że to pan restaurator byłby teraz prezydentem USA..
Krzychu – to historyczna anegdota – za Biila Clintona chodziło o mechanika samochodowego, a za starszego Busha, o muzyka ulicznego.
Pyro,
Historia-jak widać-lubi się powtarzać 🙂
Zupełnie jak moja Małżonka 😀
„Jestem spokojna o to, że każda żona potrafi sprowadzić męża na ziemię”
Niestety, niestety, Jagodo. Niektóre idą nawet głębiej.
Danuśka,
porozmawiamy na stronie 😉
Nie mogę przecież tak lekką ręka rozdawać swoich patentów na prawo i lewo 😯
Krzychu, to jest nas dwóch! Możemy założyć klub, B
cd ędę skarbnikiem…
Prawdziwy kwas chlebowy nie ma prawa byc ciemny. Nie ma z czego. Chyba ze do niego sie wrzyca spalony cukier lub farbe.
Jolly R. – wiadomość od Eski – są dni deszczowe i ona nie ma zasięgu, wykorzystuje Pyrę, jako łącznika
Kapusta na surówki wg Eski:
cieniutko poszatkowana kapusta, zestaw przypraw, jak przy ogórkach dla leniwych tylko bez czosnku (Eska ponadto radzi ograniczyć ilość koperku na rzecz pęka pietruszki). Pietruszkę też drobno usiekać. Wszystko wpakować w woreczek, ciasno ugnieść, schować do lodówki. Używać można już po 2-3 godzinach albo następnego dnia. Kapusta odda część soku i prawie całą goryczkę, zmięknie i przejdzie przyprawami.
Ulubione zestawy surówkowe Eski
odciśnięta kapusta z woreczka, cebulka z tych miękkich w drobną kosteczkę, garść grubo siekanych orzechów, starta marchewka – sos: jogurt z majonezem w równych częściach.
Zestaw późno letni ” gruszka starta na grubej tarce, śliwki – węgierki w ćwiartkach + kapusta
itd co fantazja i zawartość lodówki podpowiedzą; nie zapominać o pieprzu.
Esce wyrosła pierwsza purchawica, smaży na kolację. Telefon był pod hasłem „A teraz Cię zdenerwuję”.
Wspomnianych tu sosow rybnych nie uzywam. Worcestershire sauce mam zawsze w lodowce I dodaje czasami do dressing w salatkach. Wiki mowi, ze ten sos to mieszanka odmiany octu, molasy, anchovies i kilku innych skladnikow. Bardzo lubie ten sos.
Troche odmienny od dzisiejszego tematu, ale zblizony do smaku ryb jest sok clamato. Jest to mieszanka soku pomidorowego z woda z muszli clams. Nie znam polskiej nazwy clams. Clams zyja w swoich idealnie zbudowanych muszlach okolo 20-30 cm zakopane w piasku. Clamato, czyli mieszanka wody z clams i soku pomidorowego jest bardzo orzezwiajaca. Do tego soku najlepsze sa male clams, do 5 cm dlugosci. Na przyklad Manila clams. Clamato moze byc serwowany z czysta wodka.
Jest wiele odmian clams. Razor clams dochodza do 15 cm dlugosci i zyja zakopane w piasku na glebokosci 20-30 cm. Najwieksze clams o nazwie geoducks zyja gleboko zakopane, okolo 1 metra, w piasku. Niektore geoducks waza kilka kilogramow i zyja ponad 100 lat. Geoducks sa bardzo popularne w Azji.
Wobec tego mam prawdziwy kwas chlebowy 🙂
Orca, te ostatnie to chyba są te azjatyckie małże o obscenicznym kształcie?
Sardele, sardele … Narobiliście mi smaku i zrobiłam coś takiego:
http://www.kuchennymidrzwiami.pl/szparagi-z-patelni-i-sos-z-sardeli-chwilo-trwaj/
Szparagi przed podsmażeniem chwilkę zblanszowałam. Bardzo to wyszło smaczne.
Małgosiu, masz bardzo apetyczny blog, świetne zdjęcia wywołujące apetyt 🙂
Bejotko, niestety nie mój 🙁
No to wszystko przed Tobą 😉 Jakoś wydawało mi się, że pokazujesz swoje, przepraszam za gapiostwo
bjk
3 czerwca o godz. 19:36
Nie wiem, co masz na mysli
🙂
https://www.youtube.com/watch?v=T27-dJeL-TY Orca, to. Podobno te małże to wielki przysmak azjatycki, może Krzych potwierdzi lub zaprzeczy.
Orco – ja nie znam angielskiego, ale z tego co piszą Koledzy wnoszę, że chodzi o małże – clams = małż, mule.
Małgosiu – Twój obiad mógł być pyszny; też lubię szparagi pieczone i smażone ale wolę białe.
Swego czasu Helena podpowiadała bukiet warzyw wiosennych pieczonych – szparagi, młoda marchewka i kalarepa (w cząstkach) młode ziemniaki i jeżeli jest inne świeże warzywo, wszystko lekko potraktowane solą i pieprzem, ulubionymi ziołami, olejem i upieczone w piekarniku. Lubię to i 1-2 razy w sezonie robię. Zjadamy z serem.
Nuoc mam – wietnamski kuzyn. Rybki są obscenicznie małe, ale to pewnie dlatego, że sos jest sprzedawany w małych butelkach. W Wietnamie zjada się wszystko to czego Biblia zabrania, a zatem wszystko jest OK, by intelligent dezajn 🙂
Pyro, Esko, dziekuje bardzo, wkrotce wykorzystam – dobrze ze podpowiedzialyscie o czosnku, ja namietnie do wszystkiego laduje, pietruszki mam peczek, koperek wyszedl, wiec dobrze bedzie :).
Orco,
Ja clamato w Amerykach i na Karaibach bez umiaru niemal pije, niestety w Anglii jest trudno dostepny, czasami w sklepach ‚ Wholefoods’ do ktorych wpadam bardzo okazyjnie. Mozna kupic przez internet, ale koszty wysylki (waga napitku!) czynia impreze raczej nieoplacalna. I przepraszajac z gory za zanizenie poziomu dyskusji, jest to jedno z najlepszych lekarstw na kaca znanych ludzkosci ;), po goscinnosci doznanej np w Meksyku, pozwalalo przetrwac w miare dobrej formie nastepny dzien :).
Geoducks z Whidbey Island. Pisalam kiedys o festynie malz, ktory co roku odbywa sie w marcu na tej pieknej wyspie. Jesli clam po polsku nazywa sie malza to niech tak bedzie. Malze zyja przylepione do kamieni I slupow, clams zyja w piasku. Ale nazwa malze/mule niech zostanie.
Teraz juz wszyscy wiedza jak wyglada geoduck.
Clamato tez bardzo lubie. Nie wiedzialam, ze jest skuteczny na kaca. Dotychczas wiedzialam, ze zmieszany z mrozona wodka powoduje kaca. Bede pamietala, aby pic clamato przed I po.
🙂
Pyro, de gustibus non disputandum est , ja wolę zielone, ale myślę, że z białych też by to wyszło. Dzięki, za przypomnienie tych warzyw Heleny, bo mam kalarepkę i już za długo nad nią się namyślam 😉
Orca, są różne nazwy na różne – małże, mule, okładniczki ( z tego co pamiętam ulubione Gospodarza), przegrzebki, sercówki itd. itd. Tylko u nas specjalistów mało, bo w większości są trudno dostępne. 🙂
A o szczeżujach nikt nie pamięta…
Rozumiem, ze u nas jest duzo sea food I nie mam zamiaru sie tym chwalic tylko raczej podzielic sie informacja. Bjk pokazala film o geoduck nagrany na Whidbey Island I to bylo bardzo mile. Wierzcie mi, ze po sledzie w smietanie jezdze do Ikea. Sledzie u nas sa sprzedawane tylko jako przyneta na inne ryby.
Geoduck otrzymuje specjalne uwage podczas festynu. Kazdy moze sobie zrobic zdjecie z geoduck. Reszte mozecie sobie sami dopowiedziec.
Mazurka do dzisiaj nie upieklam.
Zdjecia uczestnikow festynu z geoduck w roli glownej.
https://www.flickr.com/photos/pcsga/sets/72157625109558164/
Na tej samej stronie sa albumy zdjec z kilku lat.
Organizatorem jest Pacific Coast Shellfish Growers Association
Cenzura nie puscila. 🙂
4 czerwca o godz. 3:00
Zdjecia uczestnikow festynu z geoduck w roli glownej.
https://www.flickr.com/photos/pcsga/sets/72157625109558164/
Na tej samej stronie sa albumy zdjec z kilku lat.
Organizatorem jest Pacific Coast Shellfish Growers A s s ociation
Twój komentarz czeka na moderację.
Orco,
to bardzo mile, ze dzielisz sie z name Twoimi doswiadczeniami.
Fajnie, ze mieszkasz w takim miejscu bogatym w owoce morza.
Pewnie wielu kulinarnych ciekawostek nigdy bysmy nie poznali .Dzieki piekne.
Niunia
🙂
Orco, macham z tej strony kałuży, miłego dnia 😆
Jagoda,
Życzę Tobie rowniez milego dnia 🙂
@Kot – jak to od czego? na przykład od ciemnego chleba razowego 🙂 nawiasem mówiąc polecam właśnie razowy kwas chlebowy, bo moim zdaniem najlepszy