Nota wcale nie dyplomatyczna lecz serdeczna, w której autor wszystkim solenizantkom składa najlepsze życzenia
Barbórka w naszym domu od dziesięcioleci jest dniem uroczystym choć nikt z Adamczewskich nie parał się tym fachem. Pewnym usprawiedliwieniem jest to, że mój teść pochodzący z Zagłębia Dąbrowskiego, w dzieciństwie (to nie pomyłka, był wówczas kilkunastoletnim chłopcem) pracował w kopalni a jego ojciec zginął w katastrofie górniczej. No i to imię nadane przez teścia córce! 4 grudnia jest więc w naszym domu zawsze dniem uroczystym i smakowitym.
Ale w blogu chyba nigdy tradycją górniczą nie zajmowaliśmy się. Ale skrupulatni domorośli historycy mogą pogrzebać w archiwum i wypomnieć mi luki w pamięci. My zaś poczytajmy o święcie, które ma długą i piękną a przy tym jakże smakowitą tradycję.
W dniach poprzedzających Barbórkę organizowane są tzw. karczmy piwne, w których biorą udział górnicy oraz osoby związane z górnictwem (emeryci, pracownicy firm kooperujących z kopalniami, naukowcy z wydziałów górniczych wyższych uczelni oraz osoby tam studiujące). Dla kobiet odpowiednikiem karczmy piwnej są organizowane tzw. combry babskie.
Karczma piwna odbywa się wg. stałego, obowiązującego od wieków rytuału. Uczestnicy zasiadają przy dwóch długich stołach, starsi (stare strzechy) oraz młodsi (młode strzechy), dzielą się na tzw. tablice – lewą i prawą, współzawodniczą ze sobą na punkty, a władzę nad tablicami sprawują tzw. Kontrapunkty powoływani przez Wysokie Prezydium w sprawach piwnych i nie tylko piwnych, nigdy nieomylne. Karczma oficjalnie rozpoczyna się odśpiewaniem hymnu górniczego. Podczas biesiady śpiewane są pieśni i piosenki górnicze, opowiada się dowcipy czyli witze często mocno pikantne, zasłużonych nagradza się szpadami górniczymi, biesiadnicy obdarowywani są również prezentami nawiązującymi w jakiś sposób do śmiesznych wydarzeń mających miejsce od ostatniej biesiady.
Górnicy podczas karczmy piwnej są obowiązkowo ubrani w mundury. Za nieprawidłowo skompletowany mundur, np. za źle dobrane skarpetki, Górnicze wysokie prezydium karze zakuciem w dyby lub wypiciem piwa z solą. (Sam nie wiem która kara gorsza).
Nowi adepci są uroczyście przyjmowani do braci górniczej zwyczajem wywodzącym się z średniowiecza. Najpierw więc odbywa się ślubowanie, następnie ma miejsce symboliczny skok przez skórę, którą trzyma dwóch seniorów stanu górniczego oraz uderzenie szpadą po ramieniu adepta czyli młodego lisa przez lisa majora (wyższa funkcja w górniczym bractwie), który następnie przypasowuje górnikowi skórę (łatę) i w tej chwili jest on przyjęty do stanu górniczego.
Karbinadle Fot. P. Adamczewski
Wprawdzie nie będzie u nas w domu skoków przez łatę, ani nie mamy odpowiedniej szpady lecz do kolacji będzie piwo a na talerzach karbinadle. A potem parę innych dań także. Na kolację zaś wybieramy się do restauracji francuskiej, o której napiszę za chwil kilka czyli po powrocie.
Komentarze
Tu stara Pyra z gościnnych występów u Młodszej. U mnie nie ma internetu, a raczej jest ok 2 minut od włączenia. Nic się nie popsuło, tylko operator „unowocześnił”. To teraz niech przyślą ekipę do oswojenia nowoczesności. Obiecali, że do końca tygodnia przyślą. Przeżyję.
Basi Adamczewskiej – wielkiej damie okołoblogowej,
Barbarze, pani dwóch zwariowanych psiaków
A Cappelli co to chodzi śpiewając po górach,
oraz wszystkim rodzinnym i podczytującym Basiom naszym kochanym, życzę smacznego, barwnego życia przez wiele, wiele lat.
Panie Redaktorze – pięknie dziękuję! 😀
Pyro, równie piękne dzięki! 😀
Pani Barbarze Adamczewskiej, Barbarze z Warszawy, Basiom czytającym Blog oraz Wszystkim poczuwającym się do dzisiejszej okazji – harmonijnej pełni smaków życia przez cały rok! 😀
Zdrowie Świętujących!
Zdrowie Miłych Gości!
😀 😀 😀
Nasze Barbary ściskam bardzo serdecznie i cieszę się niezwykle,że dwie z nich miałam okazję poznać osobiście,bo zarówno Basia Adamczewska,jak i nasza Barbara ursynowska to bardzo sympatyczne osoby 🙂
A cappellę łatwiej chyba spotkać na górskich szlakach niż przy stole 😉 Basiu,zatem dalszych udanych wędrówek,a smakowite stoły niech zdarzają się na
Twoich trasach,jak najczęściej 😀
Na początkach swojej zawodowej,polskiej przygody Osobisty Wędkarz miał okazję przez kilka lat uczestniczyć w karczmach piwnych i dość dobrze poznał obyczaje naszej górniczej braci 😉 Do tej pory z sentymentem wspomina tamte czasy, chociaż z wymówieniem nazwy kopalni”Brzeszcze” ma lekkie kłopoty do tej pory 🙂
Barbarom – wszystkiego najlepszego!
Wszystkim górnikom i geologom – także zarówno 🙂
Alicjo-wygląda na to,że ciąży dzisiaj na Tobie radosny obowiązek zorganizowania
dla Jerzora karczmy piwnej 😉
Mam nadzieję,że Ewa albo Pepegor podrzucą na powyższą okoliczność jakieś śląskie dowcipy.Ja pamiętam tylko ten jeden:
Pyzdra i Kwiczol pracowali na kopalni.
Pewnego dnia Pyzdra skończył wcześniej i zostawił wiadomość koledze na ścianie:
– Kwiczol jak będziesz tędy szedł to zabierz moją łopatę,bo jo muszę już iść.
Na drugi dzień Pyzdra przychodzi do pracy i czyta napis na ścianie:
– Pyzdra nie wziąłem twojej łopaty,bom tędy nie przechodził.
Wszystkiego najlepszego dla barbórkowego Jerzora 🙂
i pozdrowienia dla frakcji geologiczno-jaskiniowej z Helwecji 🙂
Barbarom – najlepsze imieninowe 🙂
Jako geolog górniczy – Stara Strzecha o imieniu piwnym „OMC Dyrektor” świętuję karczemnie od rana 😀
Dzien dobry,
Pani Barbarze, Barbarze ursynowskiej, a capelli i wszystkim Basiom – najlepszego!
Gornikom, geologom czynnym zawodowo i na emeryturze – Szczesc Boze!
Ot blog kulinarny – wpis zeżarło i tylko mlasnęło…
Barbarom, Basiom i Baśkom niech się darzy o czym każda marzy
a że to Barbórka, górnicza rymowanka zapożyczona od Januszko17 z yuotube:
Rombał górnik klocek, romboł go pod ścianą,
I przy tym rombaniu, ciulnął sie w kolano.
Że go zaskoczyło te nogłe zdarzynie,
Na wcześniejszy wyjazd, dostoł przyzwolynie.
Poszoł se przekopym, jak mamlas po szynach,
A tu na zakryncie – dup! w niego maszyna.
Kiedy se obejrzoł, za siebie do zadku,
To by boł uniknął, przykrego wypadku.
Stanął i nadepnął, na kulok urżnięty,
I gwóźdź zaruściały, wlozł mu aż do piynty.
Musioł borok siednąć, na okorków kupie,
Zaroz poczuł drzyzga w swojej chudej du-pie.
Górnik aże skoczył, hełm mu zlecioł z gowy,
I ciulnoł tom gowom, w ring łod obudowy.
Buła mu wylazła, na pośrodku glacy,
Stracił równowaga, i ciulnoł na cacy.
Jak lecioł na plecy, chycił za kolyjka,
Paleec mu przytrzasła, jakoś k… belka.
Chycił za betonik, kery wisioł z kraja,
Betonik wyleciol, i dostał nim w j..a.
Droty co sterczały, wlazły mu do miecha,
Trza mieć k… noga, pierońskiego pecha.
Jeszcze zdonżył chycić, jakoś deska z tyłu,
Półka go przytrzasła, i ćwierć tony pyłu.
Godajom wypadki – że chodzą parami,
Jako to jest prowda, to widzicie sami.
Tak jest niebezpieczno robota górnika,
Nie rób nic na dole – unikniesz ryzyka.
SZCZĘŚĆ BOŻE BRACIA GÓRNICY..
http://www.youtube.com/watch?v=uh9gpqtg8a4
A pozy tym imieniny również obchodzą:
Bernard, Bratumiła, Ciechosław, Ciechosława, Cieszybor, Feliks, Filip, Hieronim, Jan, Klemens, Krystian, Marut, Maruta, Melecjusz, Osmund, Teofan
Najserdeczniejsze życzenia dla Pani Barbary Adamczewskiej, z której przepisów na ciasta ( i nie tylko) korzystam i dzięki której mogę odtwarzać smaki z dzieciństwa 🙂 oraz wszystkim pisującym, czytającym i towarzyszącym Barbarom także najlepsze życzenia 🙂
Serdeczności dla Basi Adamczewskiej, Barbary i a capelli, mojej kompatriotki (ja z Osiedla Oficerskiego nad Białuchą. A Ty?)
Wszystkiego dla Jerzora i Irka!
A propos Karczmy Piwnej. Przed laty kilka takich Karczem organizowanych na AGH prowadziłem jako Narrator (konferansjer?)
Z każdej mam pamiątkowy kufel. Niestety nie z pierwszej. A było to tak. Po pewnym czasie i wielu kuflach piwa, trzeba było odwiedzić toaletę. Tamże zdziwiony zobaczyłem, że każdy z panów trzyma pod pachą swój kufel! „Bo ukradną!” powiedział zapytany sąsiad. Wróciłem do stołu. Mój interlokutor miał rację. Ukradli!
Ciekawostką była tradycyjna pieśń kończąca uroczystość. Wszyscy zgodnym chórem śpiewali: „Do d..y z tym Prezydium, do d..y z tym Przezydium…” 🙂
Pani Barbarze i Basiom uśmiechnięte życzenia imieninowe 😀
Cichalu, piękna opowieść 🙂 ja swego czasu bardzo często bywałam na Bandurskiego i mieszkałam całkiem niedaleko 🙂 . To piękna okolica.
Irek-uściski serdeczne i rozrabiaj karczemnie 🙂
Toż przecież podczas Mazowieckiego Zjazdu gawędziliśmy sobie o tym,gdzież to geolodzy i górnicy w Lublinie pracują.
Za chwilę wychodzimy na kolację. Będą tylko dwie Basie z (własnymi) mężami. A knajpka francuska, nieduża i z wyglądu bardzo paryska. Po powrocie opowiemy co tam było ciekawego. A tymczasem w imieniu solenizantki, która w ostatniej chwili coś zmienia w wyglądzie, dziękuję za wszystkie życzenia i serdeczności.
Bawcie się dalej równie dobrze jak i my!
Naszym miłym Basiom i Barbarom w dniu Ich święta – wszystkiego najlepszego.
Oj Danuśka, Jerzor taki piwny, że ho-ho!
Jakieś dwa leżajskie są w komórce na okoliczność, ale my to raczej winniczki.
Za życzenia dziękuję w imieniu. Moja siostra Barbara ma dzisiaj „obadwa” święta do obchodzenia, bo imieniny i urodziny. Miała być Elżbieta, ale że była pierwszą dziewczynką urodzoną po północy 4 grudnia, dyskusji nie było, Barbara i już!
Cichalu,
3 lata temu dostałam od górnika (starego przyjaciela) kufel o jakim mówisz, z Karczmy Piwnej (Jastrzębie Zdrój), a akurat piękny był, w moim ulubionym kolorze zielonym. Kufel sfrunął paczką. W proszku. Trzymałam te skorupy, próbowałam sklejać, nie dało się 🙁
Cichalu, byłem uczestnikiem karczm piwnych na AGH w latach 1969-1974 i potem okazyjnie w 1990. Być może byłeś tam. A po pieśni do d..z tym Prezydium był zawsze ” Banda..” A w Lublinie dołączały wtedy Panie z Combra Górniczego i ….trwało to do białego rana. Ach….to były klimaty. Dziś została stara gwardia i młodzież ze szkoły górniczej, której to wisi niestety. 👿
lodzież
No tak moje błędy mówią żem karczemny 😎
Irek,
🙂
Irku! Być może znamy się prawie pół wieku! To mogły być te lata. Angażował mnie docent z Maszyn Górniczych. Oczywiście nie pamiętam nazwiska, ale był przemiły i dawał dobrze zarobić!
Barbarom, Basiom i Barburkom wiele szczęścia, pomyślności i miłego wieczoru jeszcze!
To mi Barbórka poszczęściła! Rano przyszła wiadomość od Jolly Rogers, że wysłała grzyby, a przed chwilą listonosz (nie pukał 2x) przyniósł pakę od Alicji. Dziękuję Wam, kochane dziewczyny, Dzięki takim gestom wraca w człowieku wiara w ludzi! Daaawno temu miałem adapter Bambino i jedną płytę z muzyką latynoską. Byłem rozrywany na prywatki (teraz domówki?) To samo będzie z grzybami. Już mam zaproszenia!
Na dzisiaj po internetowym kłopocie :”W razie coś, Pani dzwoni” – powiedział z wdziękiem młodzian i sobie poszedł. Nie do domu i nie do firmy, tylko do innych nieszczęśliwców uczęstowanych modemem z wbudowanym dekoderem i routerem (albo na odwrót). Podobno jeszcze ze dwa razy może się rewolta powtórzyć, a potem wszystko pięknie zharonizowane będzie działało ad multum annos.
Nigdy z bliska nie widziałam ani karczmy, ani combra, ale opowiadała mi siostra stryjeczna, Bożenka o scenach z ich domu. Najpierw o świcie orkiestra pod oknami, rodzina w podniosłym nastroju i stryjek Ernest na 9.00 do kopalni : msza, akademia, nagrody, miłe słowa, dyrektor stawiał wódkę i przekąski. Wesolutki Ernest wracał do domu i wielkim głosem domagał się odprasowania munduru, bo idzie do karczmy. Stryjenka Mila (sopran koloratura, naturalny) platynowa subtelna blondynka, która chłopa, dzieci i kasę trzymała żelazną rączką, rączki białe załamywała „I znowu ożarty przydziesz.!” Stryj się bożył, że w żadnym wypadku, nigdy w życiu pijany nie wróci Trwało to niezły kawałek godziny, wreszcie wygalowany, wyczesany, oszczotkowany – poszedł. A Mila wzdychając garnek niesłodkiego soku z kompotów szykowała i stertę starych kuchennych ścierek na kompresy. Następnego dnia z poświęceniem męża pielęgnowała, umiejętnie podsycając ciężkie poczucie winy. Przez następne 2 tygodnie zamiast zadziornego chłopa ślubnego, miała kornego niewolnika. Potem wszystko wracało do normy.
Właśnie sprawdziłam-u nas ostał się kufel z karczmy piwnej anno domini 1988.
Był też szklany,zielony,który bardzo lubiłam i niestety rozbił się kiedyś z powodu wichury,bo trzymałam w nim(mało rozsądnie)jakieś kwiaty na balkonie.
Pozostałe(chyba dwa)rozpłynęły się w pomroce dziejów.
Pa-skudny mroczny dzień, Mruśka wybrała miejsce jak zwykle, ona się chyba kiedyś usmaży 🙄
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_1880.JPG
Cichalu,
z grzybami – na zdrowie, wypróbowałam na Jerzoru, żyje 😉
Ja mam bardzo zacne kufle, a najzacniejszy od Pepegora, z 10 maja 1888 roku. Na specjalną okazję, ślub młodych naonczas ludzi zrobiony. Traktuję go ze specjalną atencją.
Karczmy piwne na AGH. Nie słyszałem o nich kiedy Cichal i Irek na nich się bawili. Ja w tych akurat latach już dobrze musiałem zasuwać na dole, a raz, dwa razy dostałem zaproszenie na uroczystą akademię. Raz nawet przemawiał Gierek (jak jeszcze siedział w Katowicach). Tego, co to wtedy mogło być, doświadczyłem dopiero jakieś 10 lat poźniej, na imprezach w okół akademii górniczo-hutniczej w Clausthalu, a normalnie jako członek korporacji studenckiej. Porównując bowiem szczegółowe opisy tych karczem na polskich linkach, rozpoznaję tamte wtedy scenariusze, a nawet te fuksy i te fuksmajory – o ekzcesach piwnych nie wspominając. To było by też dziwne, gdyby nie było podobieństwa. Można i trzeba sobie wyobrazić, że twórcy krakowskiej AGH w poważnej części byli absolwentami tej z Clausthalu, bo niewiele tych akademii wtedy było, a zwłaszcza z taką renomą.
Że tradycje starsze niż zorganizowana piwnie brać studencka też jakoś jasne. Tam kopie się w ziemi od tysięcy lat.
Cichalu, czy to nie był ówczesny doc. Witold Żabicki ?
Moje kufle z pierwszej działalności przekazałem do pubu w Lublinie. I żałuję tego. Teraz mam kolekcję 48 kufli z ostatnich lat.
Barbarom dużo zdrowia i radości .
Imię ? włożyłaś między borówki , uśmiech ? przez wrzosy wąchają sarny
do chorej wiśni sprowadzasz księdza i wycie wilka oprawiasz w srebro.
Jakieś licho zamieniło myślniki w znaki zapytania.
Uj, Alicjo kochana z tym kuflem było właśnie inaczej, co Tobie raz przy ognisku próbowałem opowiedzieć, ale co i raz nam przerywano. To nie małżeńska para była, aczkolwiek też para. Tu akurat wpis gospodarza bardzo przydatny, gdy opisuje pasowanie na górnika (gwarka!) szablą, wyposażenie skórą i przyjęcie do stanu górniczego.
W wypadku Twego kufla z 1888, tzw lajbbursz wporwadzał swego fuksa do statutu bursza, tj, pełnego studenta w danej korporacji. Lajbursz był opiekunem fuksa, tj chętnego do wejścia, był jego rzecznikiem i obrońcą wobec całej struktury i – pośrednikiem do fuksmajora, który nadzorował wszystkich fuksów. Z okazji takiego przejścia składano często szczególne wyrazy czci w formie materialnej, minimalnie wstążką w kolorach korporacji, oprawioną w srebrne okucie i plakietką z cyrkułem tej korporacji. W tym wypadku, 125 lat temu, lajbbursz podarował swemu lajbfuksowi ten właśnie kufel.
Obstaje na tym, że to wersja ostateczna.
Tak świętowałam, że dopiero teraz tu zaglądam 😀 i spieszę życzyć najlepszego wszystkim Barbarkom, a szczególne serdeczności dla naszych blogowych Solenizantek – Basi Adamczewskiej i A cappelli.
Jednocześnie dzięki wielkie za wszystkie miłe życzenia 😀
Pepegorze,
wersja ostateczna stoi na moim kominku 🙂
Mnie się to pewnie skojarzyło z inną historią, którą chyba też zasłyszałam od Ciebie, bo rozmawialiśmy na temat kufli i różnych związanych z kuflami tradycji.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_1885.JPG
Ach tak, miał być jeszsze wic górniczy.
Truda, coście dostały za waszych
– bydzie ze stotysiency
– a tyn moj pieron uciyk
Alicjo kochana, nie zapomnę, że mogliśmy sobie w ogóle wykładać „gębę w gębę´” o takich, np sprawach.
Kto nie był, pojęcia mieć nie może.
Wszystkim Barbarom, Basiom i Basieńkom, blogowym i stowarzyszonym (w tym mojej siostrze) a także fedrującym i tym co fedrowali (też są na blogu) oraz altylerzystom ciężkim – wszystkiego najlepszego!
Czy ja wspominałam, że artylerzysta już po studiach to też Jerzor? Wszyscy się wymigali, a on jakoś takoś 🙄
Miło widzieć Starą Żabę na blogu!
W Warszawie pierwszy śnieg tej jesieni.
Dzień dobry,
Czy późne życzenia są gorsze od tych niespóźnionych? Mam nadzieję, że nie – Pani Basi Gospodarzowej, Basi Ursynowskiej, którą miałem ogromną przyjemność poznać, a capelli, której komentarze i fotowędrówki po górach śledzę również z ogromną przyjemnościa i wszystkim tym, którzy jakoś barbórkowo czują się swiątecznie – ślę same serdeczności.
Żeby nie byś gołosłownym – kieliszek z sycylijskim Principi di Butera wędruje w górę z toastem – niech Wam się spełnia!!!
Teraz dopiero doczytałem, że Żaby siostra też dzisiaj świętuje – moich życzeń dla wszystkich wystarczy! Żabo, przekaż, proszę.