Mówi się: zdrowy jak rydz! – zapominając o jego smaku

Sławią go poeci, śpiewają o nim piosenki, stał się nawet synonimem zdrowia. To rydz – jeden z najszlachetniejszych grzybów rosnących w naszych lasach. A ja chciałbym przypomnieć, że jest to jednocześnie jeden z najsmaczniejszych grzybów. I smakuje bez znaczenia jak jest przyrządzony. Marynowany, duszony, smażony wprawia w stan upojenia swoich miłośników.

Rydz jest tez grzybem wybrednym. Nie chce rosnąć w zatrutym środowisku. Wybiera czyste lasy, najchętniej świerkowe, choć i w gajach liściastych udaje się go spotkać.

Gdy przed 36 laty zamieszkałem na skraju Puszczy Białej nad Narwią często trafiałem na całe polanki pełne tych pomarańczowych grzybków. Wówczas jadaliśmy je niemal wyłącznie smażone na kuchennej blasze i tylko z odrobiną soli. To były uczty!

Po kilku latach rydze zniknęły. Nie było ich w całej okolicy. Starsi rolnicy zwalali winę na chemię, wówczas dość powszechnie stosowaną i na polach, i w lesie. Rydze kupowaliśmy na targu gdzie dowożono je zza wschodniej granicy.

Będzie uczta…     Fot. P. Adamczewski

Minęły lata, czasy sypania środków chemicznych bez opamiętania też należą do przeszłości. I oto przed paroma dniami zauważyliśmy pod naszymi świerkami trzy małe, płaskie, pomarańczowe kapelusiki z charakterystycznymi kółkami. To był powrót rydzów. Mam nadzieję, że na stałe i nie będę już ganiać na pułtuski rynek, by podać gościom wytworną przekąskę. Np. rydze przyrządzono wg. katalońskiego przepisu. Oto on:

 

Rydze Catalana

20 jednakowej wielkości rydzów,4 ząbki czosnku, 3 łyżki oliwy, 1 łyżka masła, pęczek zielonej pietruszki, sól

1.Grzyby dokładnie umyć zmieniając kilka razy wodę. Osączyć na ręczniku papierowym układając blaszkami do dołu.

2.Umytą natkę drobno posiekać.

3.Formę nasmarować masłem i ułożyć rydze blaszkami do góry. Posypać zieloną pietruszką i posiekanym czosnkiem. Pokropić oliwą. Włożyć do rozgrzanego do 190 st. C  piekarnika na kwadrans.

4.Posolić tuż przed podaniem.

I czekać na nastepne. Zbierając na pocieche borowiki, takie jak te z pierwszego październikowego weekendu.

Fot. P. Adamczewski