Zimowy pejzaż wiejski

Grudzień jest mroźny i umiarkowanie śnieżny. Gdy po kilku tygodniach nieobecności w wiejskim domu wylądowaliśmy wreszcie w pięknie ośnieżonym lesie, wewnątrz temperatura niewiele różniła się od zewnętrznej. Świadczyła też o tym zamarznięta woda w czajniku.

Włączyliśmy więc dwa kaloryfery na werandzie i po kilkunastu minutach już mogliśmy zdejmować zimowe kurtki. A po godzinie siadaliśmy do stołu na drugie śniadanie (na Kurpiach nie używa się słowa lunch – i słusznie!) już w samych koszulach. Nie pamiętam kiedy kiełbasa na gorąco z musztardą i świeżą bułką z pobliskiej piekarni tak mi smakowała.
Kupiliśmy jaja od zaprzyjaźnionych kur (to porcja do świątecznych ciast), zabraliśmy kilkadziesiąt słoików konfitur wiśniowych, galaretki porzeczkowej i morelowej a także resztki ziół, które nawet w postaci zamrożonej pięknie pachniały.
Sąsiadom złożyliśmy życzenia świąteczne i noworoczne, wręczyliśmy podarunki pod choinkę i obejrzeliśmy nowych mieszkańców obory oraz stajni. W oborze „zaparkowały” dwa dorodne byki a w stajni, karego ogiera podlaskiego, który tam mieszkał przez ostatnie 6 czy 8 lat, zastąpił nowy, młodszy  gniady.

W kurniku młode kury już dorosły i nieźle się niosą. Choć trochę się o nie martwię, bo na świeżym śniegu na naszym podwórku, w lesie i na łące zauważyłem pełno śladów lisa. Być może gonił on zająca, który też zostawił charakterystyczne tropy, ale pewniejsze jest, że włóczył się po moim terenie paskudnik rudzielec czając się do skoku na kurnik. Ostrzegłem więc gospodarzy i poradziłem przysunąć budę bliżej kurzego mieszkania.

Po powrocie do Warszawy obdzieliliśmy jajkami rodzinę i przyjaciół a potem zamarynowaliśmy piękny kawałek łososia w oliwie z czosnkiem i rozmarynem, by na kolację upiec go, a właściwie udusić w papilotach i zjeść popijając chłodnym gavi.
Konfitury i galaretki tez zostały sprawiedliwie rozdysponowane. Była więc to pożyteczna i smakowita podróż przez zimowy wiejski pejzaż.

Kiełbasa
Wołowina (lub wieprzowina), słonina, mieszanka peklująca, oczyszczone jelita
1.Mięso i słoninę pokroić w kostkę o boku ok. 5 cm. Wymieszać z mieszanką peklującą  (10 dag soli, 3 g saletry, 0,5 l wody, do wołowiny dodać jeszcze 3 g cukru) i peklować 3 dni.
2.Po tym czasie mięso i słoninę zmielić lub (lepiej) posiekać. Wymieszać tworząc jednolitą masę. Starannie, kilkakrotnie oczyszczone jelita napełnić ściśle masą używając maszynki do mielenia mięsa z końcówką do napełniania kiełbasy. Końcówki związać nicią bawełnianą, a kiełbasy nakłuwać igłą by uszło powietrze.

3.Takie pęta wędzić, parzyć lub piec.

Zdjęcia P. Adamczewski