Asceza nie zawsze wychodzi na zdrowie
Czytanie historii zakonów jest bardzo interesującym zajęciem. Czasem chce się zostać zakonnikiem i wieść spokojne kontemplacyjne życie a czasem wprost przeciwnie. Zajrzyjmy wiec do klasztornego refektarza i popatrzmy co tam jest na stole.
„Patronem życia klasztornego jest święty Pachomiusz, współczesny Antoniemu mnich, ojciec cenobityzmu, założyciel 11 klasztorów liczących sobie w sumie ponad siedem tysięcy mnichów i zakonnic oraz twórca pierwszej reguły zakonnej – „Reguła Pachomiusza” to najstarsze z istniejących przepisów monastycznych. Chociaż szczególny nacisk w swoich naukach kładł na bezgraniczne posłuszeństwo mnichów wobec zakonu czy absolutną czystość (celibat), to posiłkom, które najbardziej nas interesują, również poświęcił nieco swojej uwagi. Na początku swego mnisiego żywota Pachomiusz został uczniem surowego eremity Palamona, który kazał mu pościć codziennie do wieczora (z wyjątkiem święta Paschy), jeść co drugi lub trzeci dzień w okresie zimy, bez oliwy, bez wina, bez gotowanych potraw. Siedem lat męczył pustelnik swojego ucznia ascetycznym żywotem, dopiero śmierć Palamona (ok. 323 r.) pozwoliła naszemu bohaterowi odetchnąć. Piętno, jakie „palamonowa” asceza wywarło na Pachomiuszu, pozostało z nim jednak do końca jego dni; aż do śmierci żywił się dziennie dwiema kromkami chleba i szczyptą soli. Mimo to, pomny wyrzeczeń, które mu Palamon zgotował, zrozumiał, że asceza, przynajmniej ta dotycząca menu, może mieć odwrotny skutek – potrafi zniechęcić przyszłych eremitów do mnisiego żywota lub uczynić z niego nieznośną rywalizację: często powstają między nimi waśnie, bo żyjąc swym chlebem nie znoszą uległości wobec innych. Mają zwyczaj współzawodniczyć w postach, a to. co powinno być tajemnicą, robią przedmiotem zwycięstwa. Pachomiuszowe „dość” bezmyślnej ascezie było przełomem w mnisim odżywianiu – na stole, poza kawałkami chleba, pojawiła się ryba.
Zanim przejdziemy do rybnych rozkoszy, przypomnijmy niektórych największych zawodników w mnisiej dyscyplinie zwanej ascezą. Błogosławiony Jan z Lykopolis, mąż naprawdę święty i cnotliwy, twierdził, że nie powinno się napełniać żołądka tym, co jest pod ręką – bowiem ten, kto jest nasycony cierpi na zachcianki, jak ci, którzy żyją w luksusie.
Or, który wyglądał jak anioł, na początku jadł zioła i jakieś słodkie korzonki, wodę pil. gdy ją znalazł, by dojść wreszcie do jednego posiłku w tygodniu, a i to w postaci zasolonych jarzyn.
Eliasz, który osiadł na skalistej pustyni, nigdy nie schodząc do miejsc zamieszkałych, w starości jadł trzy uncje chleba wieczorem i trzy oliwki. W młodości żył, jedząc jedynie raz na tydzień.
Jan. który przewyższał w cnotach wszystkich braci – stal przez trzy lata pod pewną skała i modlił się. Nigdy nie siadał, ani nie kładł się. I jadł tylko komunię.”
Czy taka asceza ma sens?
Komentarze
Dzień dobry Blogu!
Czy taka asceza ma sens?
19 lat odżywiania Eucharystią i można zostać symbolem pokojowego rozwiązywania konfliktów i patronem całego kraju.
Potrzebna jest zgoda małżonki i skłonność do pustelniczego trybu życia.
Gandhi też za dużo nie jadał.
Asceza zawsze ma sens. Z postu można miec jeszcze więcej radości niż z dobrej uczty. Wszystko zależy od motywacji i nastawienia. Jadanie raz w tygodniu może nie być zdrowe, ale jeśli w ten sposób pokona się wszystkich współbraci, może wyjść i na zdrowie.
Wczoraj zadano mi parę pytań, na które nie zdążyłem odpowiedzieć.
Tyta chyba nie jest znana w moim środowisku, ale może być nieobca na Kaszubach. Prezenty z okazji pójścia do szkoły dają chyba wszyscy dziadkowie, ale my ich nie pakujemy do tekturowego rogu. Zresztą pójście do szkoły wypadło dzień po imieninach, więc trudno powiedzieć, co z okazji imienin, a co z okazji szkoły. Do tego wnusia mieszka nie w Trójmieście lecz w Wilanowie.
A że czas leci, nikt nie musi przypominać staruszkowi. Widze to wyraźniej niż bym chciał.
Wracając do diety, ograniczenie jej do komunii wydaje się pewną przesadą. Nawet, jeśli rzyjmuje się ją pod dwiema postaciami. Ale nie każdy mnich pomimo ograniczenia diety do korzonków pozostaje bezgrzeszny. Pamiętam z Boccaccia pustelnika, który jadł tylko korzonki, ale dziewczęciu młodemu się nie oparł. Może więc takie ograniczenie jedzenia osłabia siły do walki z pokusami a nie wzmacnia.
Dzień dobry 🙂
Wyobrażacie sobie ascetyczny Zjazd Łasuchów 🙄
Pepegor/ 23:29/ ,oczywiście moczenie dotyczy śledzi z zalewy. Ale nie znam smaku śledzi zafoliowanych i z olejem. Nie podejrzewam , żeby to była oliwa lub olej lniany. Trzeba by porobić próby jak je doprowadzić do czystości smakowej.
Degustowałem wina od Pepegora i nalewkę od Haneczki. Pyszne. 😀
Grzybki z szyszką czekają na stosowny moment.
Wczoraj z okazji Dnia Czekolady i w ramach uprawiania ascezy zjadłam jedynie dwie skromne czekoladki „Merci” 😉
Dzisiaj na ascetyczne śniadanie kefir z płatkami kukurydzianymi.
A zaprzeczenie wszelkiej ascezy-warszawska,półtonowa,czekoladowa palma nie stała długo,zniknęła z ronda de Gaulle’a już pod koniec dnia.
Ten się też nie przeżerał, a został prekursorem ekologii, patronem harcerzy i tapicerów etc. Ale długo nie pożył 🙁
Wspólną cechą wielu słynnych ascetów wydaje się być pochodzenie z zamożnego domu i nie głodowanie w dzieciństwie. Wiedzieli, z czego rezygnują.
Ten
Asceza różne przybiera formy. Łasuch przechodzący na jedna marchewkę tygodniowo jako jedyny posiłek może skończyć szybko. Dlatego trzeba znaleźć formy pośrednie. Najpierw np. zastąpić homara langustą a Dom Perignon 1996 zwykłą Veuve Cliquot Ponsardin. Następnie langustę krewetkami królewskimi a VCP Cavą. Niektórzy przezorni businessmani robią takie ćwiczenie co parę miesięcy na wypadek odwrócenia się szczęścia w interesach. Inna motywacja, ale godna uwagi.
Święty przywołany przez Nemo musiał hołdować ascezie, gdyż trudno było mu spożywać przyjaciół, z którymi zwykł rozmawiać. Nie pamiętam, czy z rybami też rozmawiał. Wszak ponoć nie mają głosu. Mogli jednak rozmawiać sobie tylko znanymi sposobami. Pamiętajmy jednak, że w Asyżu i okolicach można zjeść całkiem nieźle ograniczając się do niby bardzo skromnych posiłków. Dodatek miejscowej oliwy, ziół i prawie darmowych pomidorów pozwala na ucztę z prawie niczego.
U mnie asceza po zjeździe raczej wskazana.
A dzisiaj znowu impreza!
I jak tu żyć, panie kochanku.
Zawsze myślałem, że to langusta stoi wyżej od homara – niech tam, a wdowy Cliqot też bym od siebie nie odganiał.
Irek – dziękuję!
Miłego dnia jeszcze.
W ramach ascezy gotuję dziś rosołek na wołowinie, właśnie dorzuciłam marchewkę, pora i kapustę włoską. Na obiad będzie sztukamięs i „bratkartofle” z mizerią.
Mój poranek umilił nocny wpis Żaby i wzmianka o kucyku, który wobec najazdu dzieci będzie próbował schować się w porzeczkach u sąsiada 🙂
Irek –
śledzie – takie jak te
http://www.tesco.com/groceries/Product/Details/?id=273423145
– traktuję podobnie jak śledzie z beczki. Z wyjątkami: proces moczenia odpada, oryginalną zalewę wylewam, a potem już kombimuję na różne sposoby. Następny będzie według Twej receptury. Domyślam się, że tak przygotowane śledzie należy w krótkim czasie spożyć. Czy tak?
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Dzień dobry,
witam jeziorańskich Matysiaków 😀
„Zbigniew Widacki
4 września o godz. 13:30
Bardzo udany wczorajszy eksperyment ? Panie Redaktorze.
Czytam różne blogi od dłuższego czasu, ciekawy to fenomen. Nigdy jednak dotychczas nie widziałem ?pustego? wpisu, który doczekał się 75 komentarzy. Zresztą ten blog od dawna już żyje swoim własnym, niezależnym od autora życiem ? wczorajsze komentarze tylko to potwierdzają.
Czyżby na naszych oczach rodzili się nowi Matysiakowie w Jezioranach?
Serdeczne pozdrowienia od wiernego czytelnika.”
Pozdrowienia dla p. Zbigniewa 🙂
Nemo – smaczny jest ten Twój ascetyczny obiad 🙂
Echidna, śledzie robiłem w ubiegły poniedziałek, od czwartku jechały bez lodówki i nadal są dobre. Myślę że dwa tygodnie bez żadnych zagrożeń
Veuve Cliquot tez bym nie odganiał, nawet wybrałem do picia na własne wesele. Wybór był prosty: Sovetskoe Igristoje, Wino Bankietowe albo Veuve Cliquot, która mrugała okiem z półki w szczecińskich delikatesach w całkiem umiarkowanej cenie. Ale co Dom Perignon 1996 to DP 1996.
Homar czy langusta, sprawa dyskusyjna. Mniejsze langusty o wadze ok. 2 kg są podobno lepsze od homarów. Stara szkoła mówiła, że im rak większy (rodzajowo nie osobniczo) tym szlachetniejszy. O langustach można nieskończenie. Kto chce przypomnieć sobie kompendium wiedzy na ten temat, niech poczyta:
http://adamczewski.blog.polityka.pl/2011/12/27/homar-nie-jest-mezem-langusty/
Irku – niedawno czytałam o tej tradycyjnej olejarni: http://www.youtube.com/watch?v=0qPI7FAxcnA
Gdzie kupujesz olej lniany? Mojego taty rodzice uprawiali również len i tata do dzisiaj wspomina smak świeżo wytłoczonego, gęstego oleju.
Ascetyczny obiad
Tu Pyra – starsz pani się wygłupiła i 2 wpisty popełnił pod wczorajszymi komentrzami.
Asiu – przenieś to-to, możesz? Już nieco opanowałam maszynę i teraz mogę poplotkować.
Nowy – nie wykorzystaliśmy jak dotąd sosów od Ciebie, bo wszystko było gotowe do konsumpcji. Może w czasie następnego zjazdu będzie zabawa w grillowanie? Nasz przyjaciel prócz sosów , win i kawy, przysłał też list do Zjazdu ; odczytywanie listów, wierszyków i życzeń jest tradycją „ogniskową”. Ja, odsyłając pakę do Błot, nie włożyłam listu do pudła. Położyłam na stoliczku w korytarzu żeby nie zapomnieć zabrać. Zapomniałam; kiedy odczytano list od Jolly R. wstałam i dałam słowo harcerza (należałam) że Nowy npisał zupełnie to samo, a nawet ładniej. Oklaski dostał zocznie też odpowiednio huczne. No, przyznałam się i może mi Nowy wybaczy. cdn
Na początek ascetyczny rosołek
Wynalazłam dziś niechcący metodę uzyskiwania niebywale delikatnych kluseczek z samego jajka 😉
Niech żyje autostop 🙂
Dwaj koledzy mojej Latorośli właśnie dotarli do Pragi.Wyruszyli wczoraj rano z Warszawy i w trzech „rzutach” dotarli wieczorem do Jeleniej Góry.Po noclegu na prawie pustym kempingu ruszyli skutecznie w dalszą drogę i zameldowali się dzisiaj z nad Wełtawy.Teraz poszli na porządną gulaszową polewkę z kuflem Pilznera.
„Stara Żaba
5 września o godz. 8:58
Tu Pyra ? zakatarzona rezydentka w Żabich Błotach.
Pisałam, pisałam i ?cuś? zeżarło moje pisanie. Może teraz przejdzie.
Nowy ? miałeś ciężki atak czkawki w dni zjazdowe? Powinieneś mieć. Ilość toastów ?Za Nowego? była znaczna. Innych ? za byłych i obecnych Blogowiczów niktt nawet nie próbował liczyć, ale nie zapomnieliśmy o nikim.
Stara Żaba
5 września o godz. 9:24
Obcy komputer, inne narowy maszyny, więc wolniutko i ostrożnie piszę, nerwowo śledząc kursor, który mi co i raz ucieka. Nie czytałam dotąd sprawozdań i nie wiem co i kto napisał. Od siebie ? przed obszerniejszymi impresjami powiem tylko, że nasz kolega Irek, to brdzo dobry (i sympatyczny nabytek blogowy.”
Pepegor,
ja także dostałam zjazdowego dzika ” w ilościach”. Na razie starczyło na obiad dla 4 osób i jeszcze zostało w zamrażarce. A pewnie nie byliśmy jedynymi obdarowanymi. Dla ścisłości dodam, że dzik był przygotowany poza Żabimi Błotami przez osoby, które się w tym specjalizują.
Małgosiu,
robiłam dżem ze śliwek, gruszek i jabłek metodą Żaby, ale z mniejszą ilością cukru, choć na koniec podpiekłam wszystko w piekarniku. Ale mam jeszcze i jabłka, i gruszki, które muszę wykorzystać. Dokupię jeszcze węgierek i chcę skorzystać z Twojego sposobu. Czy warstwy owoców można układać dowolnie ? A co z cukrem – przesypać kolejne warstwy, czy tylko wierzch ? Czy mieszać masę w czasie pieczenia, albo po upieczeniu ? Ta metoda wydaje mi się praktyczna, bo w piekarniku woda szybciej odparowuje.
cd
Znowu wpadł wpis w czarną dziurę – chyba za szybko wysyłam.
Napisałam, że Pepegor znowu błysnął nie tylko napitkami ale i pracą społeczną : zebrał, przebrał, popakował porcyjnie i dostarczył 11 l derenia. Ja wezmę 2 litry, co pozwoli wyprodukować 2,5 – 3 l nalewki.
Jeżeli Nisia chce nas obdarzać na zjazdach swoim medalowym bigosem, musi sobie kupić spory kociołek. Dawno czegoś tak bigosowego nie jadłam.
cdn
Nisiu-możesz zamówić kociołek jak poniżej,polecają na 20-30 osób 😀
Bigos świetnie nadaje się do odgrzania nad ogniskiem.
http://kociolkowanie.pl/index.php?page=shop.product_details&flypage=flypage_new.tpl&product_id=73&category_id=6&option=com_virtuemart&Itemid=5&vmcchk=1&Itemid=5
Cichal powinien być przepisywany na receptę dla poprawienia nastroju. Jest „kolektywem wieloczłonowym” sam w sobie. To jeden z tych, co się znakomicie zapowiadali co najmniej w sześciu różnych dziedzinach. Jego nerw reporterski mogliśmy poznać w sprawozdaniach zjazdowych. I po co on rzucał dziennikarstwo? Na szczęście jest pogodnym, życzliwym i urokliwym biesiadnikiem, a jego Ewie zawiązki skrzydeł anielskich można będzie szybko dostrzec pod bluzką na plecach. Jest możliwe, że będę gościła Cichali za kilka tygodni na jakiejś kolacji, bo zahaczą o Poznań w swoich peregrynacjach.
W pogodną sobotę kilka osób wybrało się przed południem na grzyby w lasy wokół Bornego – Sulinowa. Przynieśli sporo kurek, a więc nieśmiertelna jajecznica na kurkach w wielkiej patelni lądowała na sole w jadalni, ja ugotowałam tej zachwalanej zupy z kurek, której nikt nie jadł, prłócz mnie osobiście, a sporą porcję po zxblanszowaniu Żab wrzuciła do zamrażarki.
cieszy mnie niezmiernie Stanislawie, ze jako czolowy chrzescianin w tutejszej zerojedynkowej sferze, nie zalecasz nam raz w tygodniu glodowac i spac na podlodze 😆
stosuje i jedno i drugie.
klepne jeszcze, ze nalezy miec do czegos takiego niesamowicie wiele spokoju wewnetrznego, by fizyczne czynnosci organizmu ( burczenie w brzuchu, ssania … ) skierowac sila mysli na zupelnie inne tory.
w przeciwnym przypadku sily zuzywane sa na potrzeby podniebienia i zoladka, czyli dla ciala.
dobrze robi taki wypoczynek od mielenia jezorem na lewo i prawo. nie wiem czy wiecie, o jaka to rozkosz mi tu chodzi, a na dodatek, jak znakomicie odnawia sie dzialanie wyobrazni? 😆
jedyne niebezpieczenstwo z tego typu praktyk to to, ze staje sie toto powodem do dumy 😆
… i wzbudza potrzebę poinformowania o tym na lewo i prawo 😉
Pogodą mamy cudnie wrześniową. W górach lekka mgiełka, w dolinie słońce i ciepły wietrzyk, aktualnie suszy mi pranie 😉
Może wreszcie coś się poza kurkami w moich lasach wykluje? W ostatnią niedzielę nie było nawet nic grzybopodobnego (poza kurkami), żadnych muchomorów, gołąbków… nic 🙁 Deszczu napadało sporo, niechże się ta pangrzybnia obudzi 🙄
W przyszłym tygodniu spodziewam się gości – rodzina z Polski i jeden reverend z Ugandy. Bądzie się działo 🙂
W ramach rozwoju umiejętności kulinarnych nabyłam miotacz ognia (palnik Bunsena na gaz) i zamierzam nim karmelizować cukier na crema catalana i creme brulee. O efektach doniosę 😉
mnie to nie boli, Nemo, a innych, mam nadzieje zazdrosc nie pozera 😆
Pyra po raz koljny
Nemo – pomysł wesela składkowego i książki kuchARSKIEJ – ZNAKOMITY.
Rozpropaguję.
Ogonku,
ja tak tylko mimochodem, a propos mielenia… 😉
No bo jak tu odczuwać dumę ze spania na podłodze, skoro tutejsza zerojedynkowa sfera nic o tym nie wie?
Ta podłoga to całkiem goła, czy też coś wasz bezpośredni kontakt izolując redukuje (mata, koc, dywan, futon)?
Wygląda na to,że póki co mamy sezon kurkodajny od Bugu po Alpy 🙂
Nemo, nie mam czasu juz tego wyjasniac. popatrz na czasy dwoch poprzednich wpisow. Twoj pomimo ze wyslany o 14:55 jest juz o cale piec minut przed tym co zostal wyslany o 14:49
to znak na koniec swiata 😆 😆 😆 i mojej obecnosci
Kociołek fajny jest, możemy go za rok Żabie sprezentować.
A ja musiałabym sobie jeszcze dokupić większą lodówkę, bo taki klasyczny (dzięki za określenie „medalowy”!) bigosik warzy się i oziębia kilka dni. Mój pracował od poniedziałku i zawierał dokładane stopniowo (niekoniecznie w tej kolejności):
– kapustę kiszoną ( całym dobrodziejstwem inwentarza, nic się z niej nie odlewa, jeśli bardzo kwaśna, trzeba kwas neutralizować np. słodkim winem)
– karkówkę w kawałkach podsmażoną
– dużo suszonych prawdziwków ugotowanych osobno + wywar z tychże, oczywiście
– niedużą golonkę, z której skórę zeżarłam na obiad + tłuste od pieczenia
– kawałeczek boczku wędzonego ze skórą
– niecałą szklaneczkę marsali (dla złagodzenia kwachu)
– szklaneczkę barolo (zostało po gościach)
– suszone śliwki kalifornijskie, pokrojone w kawałeczki
– skwarki i stopiony smalec z doskonałego boczku wędzonego z Manufaktorii
– bardzo dobra kiełbasa z szynki
– kawałeczek kiełbasy suchej (był w lodówce)
– troszkę sosu pomidorowego (został z obiadu)
– pieprz młotkowany
– serce kucharki (absolutnie nieodzowne)
– chyba nic więcej.
Żadnych wonnych przypraw, bigos ma pachnieć bigosem.
Cieszę się, ze smakował!
Wszyscy dzisiaj wymieniają znanych ascetów, ale były wśród nich również kobiety. Taka na przykład Katarzyna ze Sieny, która zmarła w wieku 33 lat. A prawdopodobną przyczyną śmierci było „zagłodzenie się” na wskutek ścisłego postu i innych umartwień. http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:St_Catherine._San_Domenico.jpg&filetimestamp=20090609122119
Pyro,
ja na ten pomysł wpadłam już dwa lata temu Ale wtedy nikt nie podjął tematu 😉
Asiu,
problem z ascezą polega chyba na właściwych motywach, o czym już pisał Stanisław. I jednak na zachowaniu umiaru. A ścislej, na nie robieniu z ascezy religijnego, czy też inaczej motywowanego, sportu wyczynowego.
W Kotlinie Kłodzkiej żyła niejaka święta Wilgefortis, która chyba przedobrzyła
http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awi%C4%99ta_Wilgefortis
Sama w sobie asceza jest czymś godnym polecenia. Chociażby z powodów wymienionych przez Emeryta 😉
Interesuja mnie powody sypiania na podłodze?
Nemo (12:55), zaintrygowały mnie te kluseczki bez mąki. Zdradzisz sekret? 🙂
dwa lata temu, nie do wiary…
Nisiu, aż tutaj zapachniało Twoim bigosem 🙂 Nie dodajesz cebuli?
Jagodo-na podłodze twardo i równo,podobno dobrze dla kręgosłupa,w tym moralnego też 😉
Uprasza się nie wpisywać mnie na listę pustelnic żyjących
w ascezie,szczególnie po ostatniej lekturze przepisów zjazdowych oraz opisie wszelakich napitków.
Co dzisiaj wpadło mi samo do koszyka ?
Nieznany mi wcześniej (tak jak Krystynie) Southern Comfort.
Nowy,Twoje zdrowie 🙂 Ło Matko,jakie to dobre 😀
Może na blogu kogoś zainteresuje wiadomość, że dziś w programie 1 Polskiego Radia, w audycji z cyklu „Biblioteka Dorosłego Człowieka” prezentowana będzie biblioteka Państwa Adamczewskich (godz. 21.00) 🙂
A może wszyscy już o tym od dawna wiedzą? 🙂
Żaden rozsądny ortopeda nie poleca dzisiaj spania na twardym i równym podłożu. Zwłaszcza przy kłopotach z kręgosłupem.
Alino,
do ok. 0,5 litra niezbyt gorącego, czystego rosołu wbiłam jajko i szybko zamieszałam trzepaczką. Następnie doprowadziłam rosół do wrzenia mieszając kilka razy łyżką. I… gotowe, samo wyszło 🙂 Posypałam siekaną pietruszką i świeżo mielonym pieprzem.
Asia /11:59/ olej lniany kupuję na targu u pani Beaty, która na bieżąco zaopatruje mnie w jaja, kurczaki zagrodowe, tudzież kaczki, indyki, gęsi itd. 🙂
A ja dla niej jestem ” pan z koszykiem”, bo po targu zawsze łażę z koszem wiklinowym 😉
Danuśka,
myślałam o tym, o czym pisze Nemo. Spanie na podkodze jest szkodliwe dla kręgosłupa. Dlatego się zastanawiałam, z jakiego powodu ktoś to robi 🙄
To nie asceza, ale szkodzenie swojemu zdrowiu. Po co?
Nemo, dzięki, rzeczywiście proste.
A mnie nikt nie dał spróbować bigosu Nisi 🙁
Pewnie nie zasłużyłem…
Marku – zawsze ktoś coś pryzegapi – ja w ub r przepuściłam bażanty, z ktoś się pieklił, że nie dopchał się do keksa Krystyny,
Jagodo – kiedy Jerzor pytzał jaki owoc jego Ojciec nazwał „torki” ( w kontekscie nalewek) Żaba przyniosła Twoją tarninówkę z III Zjazdu. Ja tam nic nie mówię, bo były i inne tarninówki, ale Twoją pił tylko Jerzor ( 1 kieliszek)
Wyrosło mi
Ładnie pachnie i klei się do rąk, ale chyba jeszcze za wcześnie na żniwa…
Tu Pyra – wyżej 2 x też, Zapominam się przedstawić.
Nemo – co to takiego?
Krystyno, przepraszam, że tak późno. Kolejność składników nie ma chyba znaczenia, ale śliwek nie kładłabym na dno. Kolejne warstwy przesypuję cukrem ( kilogram cukru na ponad 7 kg owoców to chyba nie tak dużo?) Mieszam dopiero tuż przed włożeniem do słoików. W wersji luksusowej można dodać też rodzynki.
CEBULA!
Oczywiście, cebulę smażę po skwarkach na tej samej patelni i tak ją deglasuję – patelnię, nie cebulę.
Alino, wiedziałam, że o czymś zapomniałam, choć czytałam ze cztery razy zanim wpuściłam.
Misiu, wpadnij do Szczecina, to Ci ugotuję bigosu. I jeszcze omlety robię firmowe, francuskie z groszkiem. I różne inne. Tylko na słodkie nie licz, chyba ze kupne.
Nemo – czy w tym zestawie są zdjęcia z tego słynnego wesela z koncertami muzycznymi i książką kucharską? Dzieci na tym zdjęciu mają szczęśliwe i uśmiechnięte buzie 🙂
Misiu, ta wyspa to L’ile d’yeu?
Nisiu-skoro smażysz francuskie omlety,to ja też wpadnę 😉
Nemo,Jagodo-wiem,dzisiaj na podłodze nie zalecają,ale przez długie lata mówili,że zdrowo i należy 🙂
Asiu,
tak.
Pyro,
córka Czarnego Afgana – Maryśka 😉
Pyro, czy Twój advertisement mojej osoby, to nie zemsta za muchę na Twoim biuście? Zaręczam, że to był samczyk!
Marek, mnie też coś ominęło, ale nie ominęła mnie przyjemność wyeksponowania Twojego fotogramu!
https://plus.google.com/photos/115740250755148488813/albums#photos/115740250755148488813/albums/5784771331976991633
Danuśko – bez fałszywej skromności (obrzydlistwo): ROBIĘ ZARĘBISTE FRANCUSKIE OMLETY!
Nio.
Ale według nieco innej szkoły niż Julia C.
Ten groszek do środka bardzo dobry, ale np. konfitura z gorzkiej pomarańczy niejakiej Bonne Maman też pięknie pasuje.
Danuśko, twarde na kręgosłup to masakra!
Materac musi dostosowywać się do ciałka, żeby ten biedak był w miarę prosty (piszę „biedak”, bo mam na myśli własny).
Cichalu – mucha była przytulna i tyle. Jeżeli Cię podszczypnęłam jedną ręką, to przecież pogłaskałam drugą. Kokiet jesteś okropny ale wdzięku wielkiego.; I co mi zrobisz?
masz racje Niusiu, to materac ma sie dostosowac do ludzia. bylo nie bylo to ludz go wymyslil, zaprojektowal i zapotrzebowal na wlasne pielesze. nie odwrotnie. jedna jedyna uwaga, prosze nie kojarzyc mnie ze sprzedawca materacy.
ale podczas bardzo skomplikowanego procesu kupna materacu nie nalezy ukrywac wlasnej wagi !!!
w tym przypadku nalezy dodac, nawet pietnascie kilo in +
dzis wywialo mnie stad po poludniu, ale nie do wiecznosci jak sie okazuje 😆
klepiac nie do wiecznosci mialem na mysli toto: https://www.gmxattachments.net/de/cgi/g.fcgi/mail/print/attachment?mid=babgef.1346879616.8171.toldy62owl.74&uid=ODc1NMRVOyB3e97OM2R3vCd3Z03cUpea
o jej, o jej
doszedlem az do skladnikowy Nisinego bigeesu. powinienem go wyprobowac w realu. ma wiele cech ciagnacych, badz jak kto woli napedzajacych. zaden trojmasztowiec nie jest w stanie wejsc w slizg. ale moje 11qm ma ogromna szanse 😆
jeszcze cos.
?
byka klepanie ogonem jest coraz krotsze.
rozumiem ze rzodkiewka jest wytworem dlugiej nocy i krotkiego dnia. ale w koncu jednoogonkowe roznia sie co nieco od czterokopytnych. hä hä hä
@ogoniok:
pozdrowienia dla sponsorow!
Wróciłam z małej imprezy i szybko przekazuję; Brać blogowa (oczywiście z przywódcą) ma serdeczne pozdrowienia od Ewy ! Dzisiaj (wczoraj 😯 ) wrócili z wyprawy ale jeszcze pojechali sprawdzić jak się ma Wrocław. 😉
Dobrej nocy i miłych snów życzę i już lecę pod kołderkę. 😆
dzień dobry …
Nisiu składniki bigosu wyśmienite to musi być pyszny z tym sercem kucharki … 🙂 .. majeranku nie dodajesz jak rozumiem …
Irku czytam, że Ty i śledzie zasmakowaliście Zjazdowiczom … 🙂
Dzien dobry Wszystkim,
Pyro kochana,
Zapisaną kartką papieru w ogóle się nie przejmuj, najważniejsze, że wspomniałaś o mojej skromnej osobie.
Wszystkim Zjazdowiczom składam wielkie dzięki za toasty z Nowym w tle i nie jestem pewny, czy Cichal z Ewą tam swoich paluszków nie przyłożyli. Tak czy inaczej od razu poczułem się lepiej.
Sosy do grillowania zużyjcie przy najbliższej okazji, nie czekajcie, bo one tak długo nie mogą chyba stać. Poza tym to całe nic, ale przesłałem bo sam je bardzo lubię.
Danuśka,
Dzięki, Twoje zdrowie sączę już od dłuższej chwili – bardzo zimnym różowym winem. 🙂
Southern Comfort smakuje też najlepiej w lodowatej temperaturze.
Dobranoc, a dla Europy – Dzień dobry 🙂