Zgadnij co gotujemy?
Dziś nagrodą będzie książka Wiesława Myśliwskiego „Kamień na kamieniu”. Książkę wydano w serii Biblioteka „Polityki”. Autor jest laureatem nagrody Nike i – sądząc z wypowiedzi na blogu – ceniony i lubiany. Warto o tę książkę powalczyć. A oto pytania:
1.Z jakiego regionu pochodzi chleb borowiacki, którym podczas tzw. potopu polscy obrońcy pewnego miasteczka rzucali w Szwedów aż ci odstąpili od oblężenia?
2. Co to za danie krężołki krzeszowskie?
3 . Skąd i kiedy trafił do Polski chrzan?
Kto pierwszy przyśle prawidłowe odpowiedzi na adres internet@polityka.com.pl ten otrzyma książkę. Powodzenia.
Komentarze
Dzień dobry.
To niesprawiedliwe – kiedy jest niezbyt trudna zagadka, to okazuje się, że książka już jest w domu (jest zresztą łupem z ubiegłorocznego zjazdu, czyli prezentem od Polityki).
Konkursowiczom życzę powodzenia. Dzisiaj rzadziej zaglądać będę na Blog, bo mam trochę roboty. Do później.
Dzień dobry,
Hm, odnoszę wrażenie że blogowy zegar chodzi na starym czasie…
W Poznaniu mgła lotnisko zamknięte. W Warszawie jeszcze nie otwarte.
Kciukotrzymanie.
Dzień dobry !
To juz całkiem pewne, że Nowy będzie miał niezaplanowaną podróż po Polsce. Być może jego samolot wyląduje w Gdańsku. Trudno, nic tu się nie da zrobić.
Książkę Myśliwskiego/ starą i trochę pożółkłą/ też mam w domu i właśnie mąż odświeża lekturę.
Obiadowo dziś banalnie, ale smacznie – gęsty krupnik z kiełbaską.
Rzeczywiście, na blogu mamy stary czas.
Dzisiaj dzień włosko-serowy. Na śniadanie dwa owcze sery – twarożkowa ricotta i twardy owczy ser b.smaczny ale okropnie drogi – za 250 g Ania dała 8 euro, co oznacza, że kilogram kosztuje 32 euro. Na obiad będzie makaron z sosem ze śmietanki i gorgonzoli.
Mam nadzieję, że już we właściwym czasie ogłoszę wyniki dzisiejszej zabawy. Oto prawidłowe odpowiedzi:
1 Z Tucholi;
2 Małe główki kapusty pokrojone w ćwiartki i podgotowane z kminkiem;
3 W XII wieku ze wschodu, dokladniej z nad Wołgi i Donu gdzie dotarł z Azji.
Kto wygrał nie powodu powtarzać, bo oczywiście Ewelina! Gratulacje!
Z naszym duchowym wsparciem Nowy na pewno znajdzie się wkrótce wśród najbliższych.
Bardzo chętnie zjadłabym banalny obiad Krystyny 🙂 Krupnik mniam mniam. Moja Mama jadła to wczoraj. Wczorajszy herbaciany temat przypomniał mi herbatę, zaparzaną przez Mamę. Jest to często mieszanka ale zawsze smaczna. Mam nadzieję, że mimo marketingowej ofensywy potężnej cejlońskiej firmy, inne dostepne cenowo smaczne herbaty bedziemy pić i w domach i w sympatycznych kawiarniach.
Uwielbiam Myśliwskiego, a „Kamień na Kamieniu” mam (i przeczytałam ze dwa razy) od 20-tu lat. Następnym łupem powinien być „Traktat o łuskaniu fasoli”, wydany parę lat temu – to by było niejako kulinarnie 😉
Polecam też „Widnokrąg”. Tylko dlaczego on wydaje książkę mniej więcej raz na dekadę?! A propos „Kamienia na kamieniu” – ja tu robię za polską bibliotekę wśród znajomych – pożyczyłam kiedyś takiej baronównie – robię przytyk, bo się z tym baronostwem czasami obnosi, a ja jej zazdroszczę jednego – że historia rodziny jest gdzieś tam zapisana, podczas gdy ja mam tylko opowieści mojego Taty o Prababci Kunegundzie, o niczym wcześniej nie wiem, nikt nic nie zapisał, no i Kunegunda niestety, nie jeździła do Biarritz podratować zszargane przez palenie cygaretów zdrowie ;).
Baronówna oddała mi książkę z komentarzem – wiesz, jakoś mi to nie podeszło, ja nie lubię takich chłopskich opowieści, nie doczytałam do końca…
Ewa,
mam nadzieję, że lubisz chłopskie opowieści 😉
Ta jest znakomita i zresztą wszystkie, wymienione przeze mnie. Tylko te trzy czytałam – jest to bardzo refleksyjna literatura, inaczej nie umiem tego określić. Niecierpliwie czekam na następną powieść.
Nowy już pewnie nad Europą i ma z godzinę z groszem lotu, u was okołopołudniowe godziny teraz, u mnie siódma rano, czasu jeszcze nie zmieniliśmy.
Witam Szampaństwo z mojego ciemnego poranku 🙂
Właśnie podano, że samolot z Nowego Jorku będzie lądował w Gdańsku. Trzymam kciuki, żeby Nowemu udało się dziś dotrzeć bezpiecznie do Warszawy.
Trzymamy, trzymamy i wspieramy Podróżnika ciepłymi myślami 🙂
Dotrze, dotrze… pewnie jakimś ekspresem z Gdańska czy tam intercity, albo autobusem, byle nie zapłakanym deszczem 😉
W międzyczasie poczytałam prasę.
Latałam LOT-em parę razy i zawsze mile wspominam, a kulinarnie także, o czym na blogu już niejeden raz wspominałam.
Podają, że samolot z NY już wylądował w Gdańsku 🙂
Akurat z Gdańska jest bardzo kiepski dojazd do Warszawy 🙁
Pociąg jedzie około 7 godzin 🙄
Nowy obejrzy trochę większy kawałek ojczystego świata 😀
Możliwe, że wyślą warszawiaków autobusem specjalnym.
Też tak myślę, Alicjo 🙂
Już nie chciałam tego pisać, ale drogą to ponad 5 godzinna podróż 🙁
To nieważne – ważne, że już w drodze – a niech poogląda Kraj 🙂
Tadziu! Syn w Krakowie był postawiony!
Wierszyk był popełniony w czasie kiedy (circa, about) przelatywałeś nad Limerick. Pozdrów Żołądkową Gorzką!
Pyro. Jeszcze bardziej uproszczone „Malibu”
Do mleczka kokosowego z puszki nalewasz miodu. Potem do wszystkiego wolniutko, mieszając, dodajesz rumu. Najlepiej 50 – 80%. Dmuchnięcie cynamonu i jak kto lubi gałki. Wot i wsio, kak gawariat Aborigeny (szto sjeli Cooka)
Cooka ani sjeli, no nie gawarili pdkuda etot rum i jest,.
W sklepie mam 37% za 20, zł i 60% za 80 zł. Poczekam aż Cichal przywiezie.
errata – odkuda
Piotrze, to jak jest w koncu z tym chrzanem?
polecana prze Ciebie „nowoczesna kuchnia polska”
na stronie 22, rozdzial 10-Lodz, podaje inna wersje,
nb dobrze, ze Placek podkopal, bo ta Pani od zamawiania nie reaguje na wskazanym mailu,
Nowemu nie moglo sie nie udac,
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum0211111538?gsessionid=cgsXQITd_I7MPU90mDTo4Q#5670408057055266546
wypilem za do dna
Chrzan chrzani.
Ja nie mogę być ekspertem w sprawie chrzanu, bo uwielbiam i jadam łyżkami, a nawet sama uprawiam i podprawiam 🙄
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Food-strona-Alicji/Do_chrzanu/
No.
Dzień dobry!
No to mamy DAY, czyli Day After Yesterday i czekamy na Nowszego.
Na szczęście autostradę przedłużyli niedawno z Grudziądza do Torunia, więc może Nowszy nie będzie się męczył dłużej niż 4 godziny podziwiając z okna autobusu ciemność ojczystych stron.
Sławku – trochę pochrzanię do Ciebie: Wersji jest wiele. I każda słuszna oraz prawdziwa. A czytelnik wybiera sobie tę która mu najbardziej odpowiada.
A prawdę mówiąc Gieno Brzucho (czyli pan a nie pani) napisał w rzeczonej publikacji o ekspansji chrzanu na pola w latach pięćdziesiątrych XX stulecia oraz o sprowadzeniu sadzonek z Niemiec przez Oskara Paszke, nie twierdził jednak, że to były pierwsze w Polsce sadzonki. Chrzan znano znacznie wcześniej.
Nie umiem trzeć chrzanu, ciężka robota (dlatego naciągałam Misia, bo on twierdził kiedyś, że małe piwo0 Góra mojej chrzanowej aktywności, to utarcie chrzanu do sosu zimnego. W każdej innej sytuacji używam gotowca albo rozglądam się za zaprzyjaźnionym macho.
To ja jeszcze dodam – chrzan chrzani pięknie, pamiętam z lat młodocianych (dwudziestka może uchodzić za młodociane?), zachorowałam na zółtaczkę, tu święta Wielkanocne, a ja nic nie mogę, tylko jakieś tam na mleku… ale chrzan polecano w diecie dla pożółtaczkowych (soli, pieprzu i żadnych innych grzechów nie wolno!).
Kocham chrzan i mogę go jeść łyżkami.
Najbardziej smakuje mi świeżo starty, do tego kapkę octu, odpowiednio cukru i także samo kwaśnej śmietany – wszystkiego malutko na łyżkę świeżo startego chrzanu. Boooooskie!
Blogu!
Muszę dzisiaj wyjść coś zjeść dwuosobowo w Warszawie i mam dylemat.
Pamięć mam jak sito, więc wszystkie blogowe dobre rady z ostatnich lat poszły w zapomnienie. Geograficznie najchętniej między Ochotą a Wilanowem. Ma być spokojnie (czytaj: cicho!) i kameralnie. Jeśli jeszcze będzie smacznie i niedrogo, to radość ma będzie równa wdzięczności dla typodawcy 🙂
Mniejsza o rodzaj kuchni, ale chętnie włoska.
Okazuje się, że w moim rodzinnym mieście orientuję się nie lepiej niż w Hamburgu albo Mediolanie.
Ratujcie!
Pyro,
da się chrzan utrzeć pod wyciagiem kuchennym. Zwłaszcza drobne ilości do sosu.
I tu zapisuję dla pamięci – niedługo trzeba wykopać chrzan! Zanim spadnie śnieg.
Piotrze, pisalem o tej pani, co to jej trzeba maila wyslac, zeby ksiazke wyslala:
k.lupa@efrwp.com.pl
ze Brzucha moglem nie do konca zrozumiec, przyznaje, choc niechetnie
paOLOre, jedz do Mediolanu 🙂
Sławuś! Dzięks!
Na Tobie jak na Zawiszy 😀 😀 😀
PaOLEre, niedawno byłyśmy tu:
http://www.basilia.pl/
Było smacznie i sympatycznie 🙂
paOLOre, a telefonu to nie masz. Jestem oburzony! A restauracja włoska (świetna) w tym regionie to Rubikon ulica Wróbla 3/5
tel. (22) 847 66 55
Smacznego!
Małgosiu, dzięki! O Basilii słyszałem już od Jolinka i jestem gotów sprawdzić.
Piotrze! Wybacz! Najpierw byłem przez trzy dni za kółkiem, wczoraj rodzinnie (wiadomo), a dzisiaj pracuję od rana. Rubikon też sprawdzę. Dzięki!
—
Wygrał Rubikon! Stolik zarezerwowany na 19:00!
—
Dzięki Blogu! 🙂
Sławku – Nie znoszę smutku bez dna, a zatem pozwól, że zaproponuję Ci spotkanie w La Tour d’Argaent, po to by, delektując się zawartością tej butelki opracować plan dotarcia do Polski. Czeka tam na nas herbata Mamy Aliny i pyszna sałatka w kuchni mej szkolnej koleżanki, hrabianki Małgorzaty D. To od niej pożyczałem Hrabiego Monte Christo i Barona Munhausena, ale to nie z nią odwiedziłem pałacyk myśliwski Radziwiłłów. Resztę opowiem Ci osobiście, ale jeszcze nie wiem dokładnie kiedy. Może ktoś planuje rejs jachtem do Europy, bo na jachcie nawet robotnicy i chłopi lepiej karmią.
Cicho wszędzie?
Nie wierzę, że to Pyra tylko rozrabia na blogu. Cześć. Nie mam dzisiaj czasu na pogaduszki. Pojutrze będę już bardziej towarzysko usposobiona.
Ageant ? Mniejsza z tym, bo i tak chciałem napisać parę słów o chrzanie.
Bardzo lubię.
Gdy żadna z przeczytanych przeze mnie wersji czegokolwiek nadal pozostawia we mnie uczucie niedosytu, sam sobie kolejną wersję gotuję.
Mój przodek, Otto van der Platz był nadwornym podczaszym Ramzesa XIV. Na łożu śmierci spytał swą bliską przyjaciółkę, Sarę – Więc coż Ci dam? W odpowiedzi usłyszał – Coś gorzkiego, by mi lata niewoli przypominał. Bym nigdy nie zapomniała.
(serce szczerozłote i konika cukrowego już miała)
Tak chrzan dotarł do Europy Środkowej, co nie znaczy, że nie cieszę się z wygranej Eweliny. Gratuluję 🙂
Placek, chrzanisz 😉
A ja nie mam dzisiaj weny na gotowanie, o!
Ojej, dziękuję 🙂
Placku „lol”
Miało być :lol”
pewnie miało być 😆
🙂
Tak to jest, gdy po 10 godzinach intensywnej pracy przy komputerze biorę się do pisania. To nie mogło się dobrze skończyć…
Tak Alicjo 😆
A propos konika cukrowego, po latach był się mi rozpadł 🙁
A działał tak ładnie przez ileś Wielkanocy…
U mnie dzisiaj w porywach 12C, słońce i jest ładnie, chociaż to mój nielubiany listopad.
Ewo,
wszyscy zrozumieli, osochozi , i o to szło 😉
A na dodatek, jedna koleżanka przyniosła kolejne zwolnienie lekarskie, mnie od łykendu łupie po kościach i ratuję się czym mogę (miód, imbir, cytryna, czosnek, nalewki, aspiryna, etc.) a druga koleżanka prawie wpada w histerię na myśl że ja też mogłabym wpaść w objęcia bakterii. Ufff…
Dobrze że piątek blisko 🙂
Ewo,
trzymaj się 🙂
Gdzie ten Nowy? Już mi kciuki zdrętwiały 😯
Do chrzanu z chrzanem Alicjo, a na Szwedów tylko kartaczami.
Nowy, Najnowszy cały i zdrowy, powoli powinien być w Warszawie i dobrze się może już bawi.
Cieszy, że i Cichal coraz żwawszy, więc dobrzeje, a Sławkowi całkiem dobrze zwłaszcza, gdy Placek robi za piwnicznika. PoOLOre natomiast na grząskim gruncie, bo w objęciach „des organisierten Erbrechens” i carbonarze.
A mnie jest do …
Zdrowie za Wronę – nieważne czym.
Nowy pewnie jest już w objęciach rodziny. Odezwie się jak już się nacieszą sobą. 🙂
Ewo – gratulacje, pogoń bakterie jak najdalej 🙂
Zdrowie
Placku, Sławku: http://www.youtube.com/watch?v=TmBMyUbP1gU
Tak jak Pepegor – za Wronę! 🙂
Zdrowie Wrony! Za dobry humor pepe 😆
http://www.youtube.com/watch?v=V8Hz-JQtmfg&feature=related
Za Wronę tez wypiję, chociaz z bólem stwierdzam, ze juz ruszyło polskie piekło, a Pierwsza Sierota Rzeczypospolitej raczyła się zdziwić, ze Wrona na betonie w całości posadził, a TU154 na rozmokłej ziemi w drebiezgi poszedł.
Za zdrowie Wrony bardzo chętnie !
I przyznam się nieśmiało, że bardzo podoba mi się hasło „Lataj jak orzeł, ląduj jak Wrona!
Pyro,
Proszę nie rozwijaj tematu. Ciśnienie mi się podniosło…
Zdrowie Wrony 🙂
Dzień dobry,
Po przygodach wielogodzinnych (opóźnienia), kapitan 20 minut przed lądowaniem oświadczył, że lecimy do Gdańska. Polecieliśmy, szczęśliwie wylądowaliśmy około 12 w południe. W Gdańsku kolejki, czas itd i wsadzili nas do autobusów i do W-wy. Niedawno przyjechałem.
Dziecko się cieszy, więc do później.
Witaj Nowy. Przyjemnego pobytu.
Nowy witaj w Polsce!
Nowy, jak miło 🙂
Wiwat Nowy! 🙂
A z lądowaniem to było tak;)
http://deser.pl/deser/51,111857,10575364.html?i=1
Pyro,
właśnie przejrzałam prasę…też mi się zrobiło jakoś tak. Jak to podsumował Jerzor w tutejszym slangu – shit happens (g…zdarza się).
Pierwsza Sierota doszukuje się dna, które to dno sprawdzały komisje, a potem jeszcze Amerykanie, bo te tam komisje są nieważne, dopóki nie będzie na tym amerykańskiej pieczątki.
W dzisiejszych czasach nic nie da się ukryć, a już szczególnie z wydarzeń wielkich.
Internet sprzyja teoriom spiskowym, ale ja ciągle wierzę w tak zwany zdrowy rozsądek maleńki…
http://www.youtube.com/watch?v=kKGil4xtMPo
i wszystko jasne, niepotrzebnie toastowałam za Wronę 😉
Jak to Jotko niepotrzebnie?! Wszyscy toastowaliśmy Kapitana Tadeusza Wronę!!!
Alicja – ironię Jotka zastosowała, a Ty, jak ta pierwsza naiwna w melodramacie. Spoko!
O… poczytałam sznureczek… co tam Wrona, nawet niech Kapitan… relikwie to je to 🙄
Toastuję za Wronę po raz pierwszy 🙂
Pilotem powietrznych statków (transatlantydzkich zwłaszcza, bo to godziny…) nie zostaje się ot, tak ze szkoły dęblińskiej. To są ludzie sprawdzeni wte i wewte. Bardzo ich kocham, nieważne, jakie linie, i zawsze czule się z nimi żegnam ( jak i wszyscy pasażerowie) wylądowawszy.
Pyro,
ja zawsze jestem pierwsza naiwna i..
http://www.youtube.com/watch?v=wbwTxbjgq7M
To okropnie stara piosenka z mojej młodości – na saksie pogrywał Nahorny, to były czasy, kiedy piosenka to nie było takie byle co, tego się słuchało „religijnie”, że tak powiem po tutejszemu.
Zegarmistrz światła purpurowy…
Alicja,
😆
Nahornego pamiętam, jak biegał truchtem w dresie, w niedzielę po wsi, jak inni szli do kościoła.
I pokazywali w sobie związku z tym w czoło.
Musi, było to daleko więcej niż 45 lat temu.
Był gdzieś tam u nas żonaty.
Pyro, Alicjo i Jotko – To nie był toast, ale nadal wierzę, że Was na to stać. Jeśli nie, powtórzcie za mną – Zdrowie kapitana Wrony.
Placku – czuję się obrażona! Spełniłam uczciwie, do dna, wiśniówką. Zdrowie kpt Tadeusza Wrony!
Aco, ja nie Placku, pierwszy wzniosłem!
Wrony, co prawda tylko, bo już chciałem Marcina, ale potem palce mi zadrżały.
Zna ktoś Marcina Wronę?
Coś mi się poważnie rozum lasuje.
Znamy Marcina Wronę – tzn Młodsza zna – był jej uczniem, kiedy przyszła do pracy w IV lo – sama świeżynka po dyplomie.
No to jestem uspokojony i idę spać,
dobranoc.
Dobranoc. Jutro też jest dzień.
Alicjo, Zegarmistrz to byl Tadeusz Wozniak;
W. Nahorny to byl (miedzy innymi) Jej portret. Moze i zreszta Nahorny gral zegarmistrza – tego nie pamietam. Gral w koncu z Breakoutem i dziesiatkami innych zespolow.
Pyro „……juz ruszyło polskie piekło…..” oj tak,tak – nic sie nie ostanie 🙁
Pietrek,
chyba nie kliknąłeś na sznureczek, który podałam wyżej – a kto to jest, jak nie Tadeusz Woźniak?
A Nahorny rzeczywiście grał z różnymi zespołami rockowymi, wyrywali go sobie wzajemnie 😉
Placku,
ja zawsze wznoszę toasty ku solennie 👿
Dobranoc, bo u mnie po godzinie duchów.
dzień dobry,
Jak widać nie przyjechałem się wysypiać 🙂
Za wielkie blogowe trzymanie – wielkie Nowego dzięki!
Każdemu czwartkowych radości – jeszcze tylko dzisiaj i jutro, a później fabryki zamknięte na weekend! 🙂
Nowy – to i owo zamknięte, my – otwarci, jak zawsze.