Bez tych sprzętów jak bez ręki

Zaproszono nas na piątek rano do TVP 2 do „Pytania na śniadanie”. I wprawdzie pretekstem jest nasza nowa książka „Kuchnia w kawalerce i w apartamencie” ale rozmawiać będziemy nie w kąciku kulinarnym tylko gadżetowym. Jest bowiem w  książce duży rozdział dotyczący wyposażenia kuchni. Piszemy w niej o różnych większych i mniejszych sprzętach, które wydają się nam wprost niezbędne. A zwozimy je ze świata. W każdej podróży  odwiedzamy sklepy ze sprzętem kuchennym i zawsze udaje się nam spostrzec coś, co nas zachwyci. Kupujemy więc, przywozimy i wypróbowujemy. Niektóre używamy tylko raz (i tych oczywiście nie zachwalamy) a bez innych nie możemy się wprost obyć. I te właśnie mamy zamiar polecać w „Pytaniu”.

Na początek misura czyli miarka do spaghetti. Ten przyrząd niedawno był mocno wyśmiewany na blogu jako bezużyteczny. Nie zgadzam się z tą opinią i mam nadzieję, że wolno mi pozostawać przy swoim zdaniu. Korzystam z tej miarki przy każdym gotowaniu makaronu i zawsze cieszę się, iż nie marnuję pysznych kluch, które często bez miary sypie się do garnka. Potem zaś albo  objada się do przesady, albo ugotowany makaron wyrzuca się do kubła, co jest takim samym przestępstwem jak wyrzucanie chleba do śmietnika.

Drugim sprzętem bez którego nie potrafię się obejść jest trzymak (lub utrzymanka jak mawiają niektórzy kucharze) do gałki muszkatołowej. Każdy, kto sam trze gałkę ( a kupowanie startej jest bezsensowne, bo na ogół jest zwietrzała), wie ile bólu przysparza spotkanie palców kucharza z ostrą tarką. Zaś starta na proszek gałka ozdobiona kropelkami krwi  nie jest też apetyczna. A dzięki trzymakowi palce są całe i zdrowe a przyprawa smakowita.

Podobnie rzecz wygląda z urządzeniem do krojenia marchewki ( i nie tylko) w słupki julienne. Robienie tego nożem jest bardzo trudne i żmudne. Na ogół też, nawet przy pewnej wprawie, słupki nie są regularne, co wygląda niezbyt ładnie. Przyrząd ten, zwany w naszej kuchni „julką”, wykorzystujemy też do obierania szparagów. Jest w tej mierze także doskonałym narzędziem.

Ostatnim pokazywanym sprzętem jest cataplana. Kupiona w Lizbonie, następnego dnia po zjedzeniu na kolację potrawy o tej samej nazwie, a składającej się z warzyw, kartofli, wszelkich owoców morza i rybek duszonych w oliwie i białym winie właśnie w takim „garnku”. Cataplana to pierwszy w świecie szybkowar, wynaleziony w XVII wieku przez Portugalczyka. Jak widać na zdjęciu przyrząd ten może stanowić ozdobę kuchni. U nas stoi na widocznym miejscu. A że mamy aż dwie cataplany to zdobią one kuchnię i w mieście, i na wsi. A używane są bardzo często.

Mam nadzieję, że zaraziłem Was tą jakże przydatną gadżetomanią.